W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Nierówności społeczne   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
6 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 20740
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:04, 23 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No co ty @49? Poważnie? Shocked
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:32, 24 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Problemem nie są nierówności, ale perspektywy 18 września 2016
źródło:obserwatorfinansowy.pl

Zmiany dochodu realnego w okresie 1988-2008 źródło: Inne


Nierówności gorąco rozgrzewają dziś debatę ekonomiczną w całym świecie. Najczęściej postrzega się je przez pryzmat 1 proc. społeczeństw osiągających najwyższe dochody. Nie będzie to popularne, ale nierówności dochodów, także w Polsce, albo utrzymują się na tym samym poziomie, albo wręcz spadają.



Zmiany dochodu realnego najbogatszych w okresie 1988-2008 źródło: Inne


Współczynnik Giniego obrazujący nierówności w Polsce źródło: Inne

Jak oblicza się współczynnik Giniego źródło: Inne

Współczynnik Giniego w praktyce źródło: Inne

Globalny obraz może wydawać się dość zaskakujący bowiem nierówności ekonomiczne dość dramatycznie w świecie spadają. Towarzyszy temu stagnacja dochodów najbogatszych 25 proc. ludzi na świecie – z wyjątkiem najbogatszego 1 proc., który bogaci się dość dynamicznie.


Na rysunku cała sytuacja przypomina słonia z uniesioną trąbą.

Z równościowego punktu widzenia sprawy wyglądają nieźle: biedni się bogacą; bogaci, już nie tak bardzo. Histeria wokół nierówności wynika z faktu, że bogaty Zachód widzi w swym społeczeństwie tylko część tego wykresu. Najbiedniejsi w tych społeczeństwach są mniej więcej w 70 percentylu światowego rozkładu dochodu, więc z ich perspektywy ten wykres wygląda inaczej.

Z tej właśnie perspektywy nierówności dramatycznie rosną, a jedynymi beneficjentami (poza najbiedniejszymi) są superbogacze
. Stąd powodzenie wszelkich ruchów occupy – nazywających się także ruchami 99 proc. – w opozycji do 1 proc. najbogatszych rzekomo zbierających całą śmietankę. W rzeczywistości są to raczej ruchy 25 proc. najbogatszych niezadowolonych ze stagnacji ich dochodów, co wynika w dużej mierze z bogacenia się 75 proc. najbiedniejszych.

Partie lewicowe powinny być z takiego obrotu spraw zadowolone i tłumaczyć, że zmierzamy w kierunku większej sprawiedliwości społecznej. Faktycznie jednak takie tłumaczenie jest politycznie nie do przyjęcia w bogatych krajach Zachodu, dużo lepiej sprawdza się rozgrzewanie resentymentów. A jest to taktyka na tyle skuteczna, że narracja ta rozlewa się na inne kraje, gdzie nie obserwujemy pogłębiania się nierówności – jak choćby w Polsce, gdzie w zależności od metody pomiaru, albo utrzymują się one na tym samym poziomie, albo wręcz spadają.


Jednym ze wskaźników to prezentujących jest współczynnik Gini. Przyjmuje on wartości od 0 do 1 gdzie 0 oznacza, że wszyscy zarabiają tyle samo, zaś 1 gdy jedna osoba zarabia wszystko co jest do zarobienia, reszta zaś nie otrzymuje nic. Wskaźnik ten można użyć także do obliczenia nierówności majątkowych – wtedy zamiast dochodu używamy majątek. Jest wiele matematycznych sposobów na jego obliczenie. Ja napiszę o tym najczęściej spotykanym.

Po pierwsze musimy porównać dochody każdej pary osób i wyznaczyć ich różnicę (zawsze jako wartość dodatnią). Następnie sumę tych różnic dzielimy przez sumę wszystkich dochodów. Wyobraźmy sobie sytuację, w której liczymy ten współczynnik dla 4 kolegów.

Wyraźnie widzimy, że im nierówności większe tym wyższy współczynnik Gini. Która z sytuacji jest najlepsza? Tego niestety debata o nierównościach nam nie mówi. Słyszymy, ze nierówności rosną i to jest złe, bo powinny spadać. Ale do jakiego poziomu? Pełna równość nie wydaje się z ekonomicznego punktu widzenia rozwiązaniem optymalnym, bo odbiera motywację do aktywności ekonomicznej. Zatem na jakim poziomie powinniśmy się zatrzymać? Tego nikt nie artykułuje, a to kluczowe pytanie, by obniżając nierówności nie przedobrzyć. A kto wie, może obecny poziom nierówności jest za mały, a nie za duży? Bez teorii normatywnej wiele tu nie zdziałamy.

Wydaje się, ze rosnące nierówności przynajmniej częściowo wynikają z tego, że pojawił się potencjał do ich wzrostu. Teoretycznie Gini może osiągnąć wartość 1 gdy jedna osoba zarabia wszystkie pieniądze, reszta zaś nie ma nic. W praktyce jednak każda osoba musi średnio zarobić dość by przeżyć, bo inaczej wypadnie z populacji. Zatem sytuacja, w której ktoś nic nie zarabia nie jest możliwa do utrzymania i tylko nadwyżka ponad minimum może być swobodnie rozdystrybuowana. Dlatego też można spodziewać się, że społeczeństwa biedne będą dużo bardziej egalitarne niż bogate.

Spróbujmy zaobserwować to na przykładzie. Wyobraźmy sobie kraik zamieszkany przez 1000 osób. Każda z nich by przeżyć potrzebuje co miesiąc 500 złotych. Średnio zatem taki kraj musi wypracowywać minimum 500 000 złotych. W sytuacji takiej każdy musi otrzymać tyle samo, bo inaczej sytuacja nie będzie stabilna. Maksymalny Gini będzie wynosił 0. Co się jednak będzie działo kiedy dochody będą rosły?

Wyraźnie widać, że kiedy rosną dochody to i maksymalne nierówności mogą być większe. Zatem szybkie bogacenie się może powodować wzrost nierówności odpowiedni dla struktury gospodarczej (co nie znaczy, ze optymalny z innych punktów widzenia), wcześniej nieosiągalny ze względu na twarde ograniczenia. Taką sytuację najwyraźniej obserwowaliśmy w Polsce kiedy w latach 90. z szybkim wzrostem gospodarczym rosły także nierówności, by ustabilizować się na poziomie znacznie niższym niż maksymalny możliwy.

Dyskusja o nierównościach nie jest tak prosta jakby się mogło wydawać i opiera się niestety głównie na emocjach. Wiele kwestii pozostaje do ustalenia. Nie wiemy jaki jest optymalny poziom nierówności. Nie wiemy jakie mechanizmy przyczyniają się do jej zmian. Wydawało się, że wyjaśnienia da monumentalna praca Pikettego „Capital in the twenty-first century” (2014), ale ostatnie badania pokazują, że zaproponowane przez niego modele nie znajdują uzasadnienia w rzeczywistych procesach.

Istotne jest także rozpatrywanie intersującego nas zakresu geograficznego: rozmawiamy o nierównościach na mojej ulicy? W mojej miejscowości? Województwie? Kraju? Regionie? Kontynencie? A może na świecie? Bo w jednych zauważymy rosnące nierówności, w innych zaś malejące. Prezentowany dobór będzie zwykle odzwierciedlał to, co pasuje do światopoglądu interlokutora.
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/975.....ktywy.html

Komentarze:
Cytat:
mall
14 września 2016 o 9:56 Podsumowując:
1. w 1990 pierwsze 40% najbiedniejszych żyło za mniej niż 1,9$ dziennie. Do 2008 roku ich zarobki wzrosły, zatem w przybliżeniu żyją teraz za ca. 3,8$/dzień
2. nastąpiła stagnacja dochodów osób w widełkach pomiędzy 70 a 95%.
3. najbogatszy 1% światowej populacji zarabia około 2x więcej niż w 1988 roku; (podobne przybliżenie jak dla pierwszych 40%) najmniej 34000$/rok co daje ok. 93$/dzień. Z tego rysuje się następujący obraz światowego podziału klasowego: Najbiedniejsi są wciąż biedni. Klasa średnia i niższa klasa wyższa zbiednieli. Najbogatszy 1% jest jeszcze bogatszy. Siła najbogatszego 1% jest tym większa gdy pokaże się, że kontroluje on blisko 50% majątku. Moim zdaniem położenie nacisku na „perspektywę światową”, mającą pokazać obraz „zobaczcie, najbiedniejsi się bogacą” to nic innego jak próba odwrócenia uwagi od faktu, że najbogatszy 1% stał się horrendalnie bogaty i wpływowy ze wszystkimi konsekwencjami takiej oligarchizacji.
Jeżeli autor lubi takie perspektywy to ja zaproponuję taką: wyobraźmy sobie zglobalizowany świat jako jedno wielkie gospodarcze imperium, w którym pełnię zasobów i władzy kontroluje wąska kasta posiadaczy. W imię ochrony własnych interesów nie interesowali się pozostałymi zasobami ludzkich i faktycznymi problemami jakie w imperium istniały. W efekcie ich niemożność do reform doprowadziła do upadku imperium. To zdaje się przykład Rzymu, prawda?
https://www.obserwatorfinansowy.pl/temat.....rspektywy/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:06, 24 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komentarze 2:

Cytat:
kaganek cywilizacji(2016-09-18 13:5Cool Odpowiedz 62

Bełkot...Po pierwsze realia z perspektywy krajów rozwiniętych są takie że zdecydowana większość mieszkańców znajduje się w w tym zagłębieniu wzrostu dochodu (okolice 70-90). Realnie więc przeciętna rodzina Smithów w najlepszym przypadku utrzymała swój status materialny polepszyło się tylko tym najbiedniejszym oraz 1% najbogatszych. Po drugie dane z Banku Światowego są średnio reprezentatywne - są spore różnice względem np.danych z CIA a przykładowo taki GUS od dawien dawna nie aktualizował swoich wyników wsp.Gini. Przedewszystkim jednak autor zapomina że wzrost procentowy ukrywa jedną najważniejszą rzecz - nominał. Zupełnie inaczej sprawę ocenilibyśmy gdyby było napisane że najbiedniejsi np. z okolicy 30% zanotowali wzrost zarobków z 500$ na 800$ (+60%) a 1% najbogatszych z 1 mln. na 1,6 mln.(również +60%). Nie ma chyba wątpliwości że w tej sytuacji nierówności się znacznie powiększyły. zwiń

Pokaż odpowiedzi (2)
fghj(2016-09-18 15:33) Odpowiedz 30

Ciekawe jak "zmniejszyly sie" i to znacznie nierownosci spoleczne w Polsce w latach 2006-2012, czyli wspolcznynnik Ginniego??? Gdy patrze na Porsche 4x4 ,Bentleje i Ferrari pomykajace po Warszawie oraz na emerytow nie majacych na leki i jedzenie, to sobie mysle, ze cud, po prostu ksiegowo-statystyczny cud.

Aleks(2016-09-18 20:05) Odpowiedz 10

Dane o zmianie nierownosci sa sprzeczne z badaniami OECD naprzyklad opisane tutaj: https://www.washingtonpost.com/news/worl.....es-poorer/ Co do PL to badania GINI to sa one mocno krytykowane przez specjalistow. Nie widze zatem za specjalnie mocnych punktow merytrycznych w tym artykule.

Dawid(2016-09-19 06:47) Odpowiedz 00

populacja marnieje .co do przeżycia jest szkodą na krótko

Visjoner(2016-09-19 08:25) Odpowiedz 00

Niestety właśnie chodzi o ten 1 % a właściwie jego ułaemk, który powoli staje się dość szybko "globalnym mocarstwem" i niech sobie wszyscy spróbuja wyobrazić na jakim miejscu ma demokrację i pozostałe 99%... Można to bezpośrednio zaobserwować na podstawie fuzji typu Bayer i Monsanto. Niedługo prawie wszyscy będziemy plebsem!
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/975.....ktywy.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:38, 24 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Neoliberalizm triumfuje. Jak długo jeszcze?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kyoumass




Dołączył: 29 Lip 2013
Posty: 409
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 05:15, 25 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Neoliberalizm powiadasz? Laughing

Porownaj sobie pkb per capita teraz a 20 lat temu, to samo obciążenia podatkowe czy inflacyjne. Czy lepiej Ci bedzie gdy podatki oraz w w. Inflacja podskoczy o kolejne 10% wtedy tez napiszesz ze to wina kapitalizmu czy neoliberalizmu.. Gubisz sie w zeznaniach władziu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:08, 25 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To że nierówności są większe to rzeczywiście oczywisty skutek neoliberalizmu. Piketty to w swych pracach udowadnia. Porównuje panowanie keynsizmu, a późniejszy neoliberalizm. I nie na teoretycznych rozważaniach pseudologicznych a la Korwin, lecz na twardych danych ekonomicznych. Współczynnik Giniego za keynsizmu był wtedy niższy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:51, 25 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kyoumass napisał:
Neoliberalizm powiadasz? Laughing

Porownaj sobie pkb per capita teraz a 20 lat temu, to samo obciążenia podatkowe czy inflacyjne. Czy lepiej Ci bedzie gdy podatki oraz w w. Inflacja podskoczy o kolejne 10% wtedy tez napiszesz ze to wina kapitalizmu czy neoliberalizmu.. Gubisz sie w zeznaniach władziu.


O czym ty pierdolisz? Ty może nie wiesz że PKB per capita takich krajów jak np. Polska idzie do góry nie ze względu na własny "imponujący wzrost gospodarczy", bo takiego wbrew propagandzie u nas nie ma, ale ze względu na inflacje dolara którym współczynnik PKB jest mierzony, a na początku lat 90-tych podskoczył ze względu na zmianę metodologii jego liczenia (kraje komunistyczne były pod względem PKB niedoszacowane w porównaniu do zachodu bo nie uwzględniały w PKB niektórych usług i miały mniejszą bazę statystyczną). Lepiej sobie porównaj PKB krajów keynesowskich i postkeynesowskich do PKB krajów długotrwale neoliberalnych, a które w latach 50-tych miały podobny poziom PKB, np. Koree Południową do Chile. Wracając do początku, prawdziwy wzrost gospodarczy to 8-10% rocznie, a nie 3-4% jak w Polsce. Jeśli dolar przykładowo popada rocznie w 5% inflacje, to po 25 latach mamy ponad 150% inflacji, jeśli doliczyć jeszcze do tego symboliczny wzrost gospodarczy rzędu 3% rocznie to mamy ok 80% w 25 lat, co daje razem 230% wzrostu PKB w ciągu 25 lat. O ile wzrosło PKB per capita Polski od zmiany systemu? O jakieś 300% czyli by się zgadzało że nasz "wzrost" to w dużej mierze inflacja dolara (czyli degradacja miernika wartości PKB) + wspomniana zmiana metodologii. Gratuluje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kyoumass




Dołączył: 29 Lip 2013
Posty: 409
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:11, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

... Laughing


Naprawdę przykro się czyta te strerty pseudointelektualnych bzdur, daruj sobie młodzieńcze.

Dokładnie niedawno było w Polsce zimbabwe, ty wtedy nie korzystales nawet z pampersow, bo nawet tego nie było. Nie masz pojecia nawet w jakich łatwych warunkach bylo ci dorastac. Nie opowiadaj bzdur.

Tyle sie mowi o inflacji dolara czy o roznicach politycznych, jednak nikt nie spierdala stąd do botswany rpa wenezueli czy nawet korei pld jalonii po co ? Te majaki zachowaj dla jakichs trolllow no naprawde.

I jeszcze jedno nie wydaje mi sie abym byl owcą do strzyzenia ani tym bardziej baranem. Jezeli ktos wzoruje sie na komunistach i podnieca sie pracami typu piketty czy keynes to ja jestem niemalze pewien ze ma dwie lewe rece i nie ma pojecia czym jest biznes. Jezeli napiszesz mi teraz ze praca i etatyzm jest bardziej ryzykowne od inwestowania kapitalem tym bardziej w dzisiejszych czasach to ja z tobą nie chce miec naprawde nic wspolnego.

Wspolczynnik giniego byl nizszy fakt bylo tez mniej debili i wiecej zwolennikow rasy aryjskiej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:01, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kyoumass napisał:
Jezeli ktos wzoruje sie na komunistach i podnieca sie pracami typu piketty czy keynes to ja jestem niemalze pewien ze ma dwie lewe rece i nie ma pojecia czym jest biznes.


A co powiedzieć o nauczycielu, który nie uznaje definicji?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:50, 29 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kambodża: Będzie wzrost minimalnej płacy w sektorze odzieżowym 29 września 2016 PAP

Władze Kambodży poinformowały w czwartek, że od przyszłego roku minimalne miesięczne wynagrodzenie pracowników sektora tekstylnego zostanie podniesione do równowartości 153 USD - ze 140 dolarów obecnie. Sektor odzieżowy i obuwniczy przynosi rocznie 6 mld USD.
Ministerstwo pracy oświadczyło, że taki krok przyczyni się do poprawy standardów życia pracowników i poprawi wydajność. Wyższa kwota ma być wypłacana od stycznia.

Czwartkowa decyzja zapadła w wyniku głosowania przedstawicieli rządu, zakładów odzieżowych i związków zawodowych, które poparły podniesienie minimalnej płacy po miesiącach negocjacji.

Związki domagały się początkowo podwyżki do równowartości 171 dolarów. "Nie osiągnęliśmy tego, co chcieliśmy, ale dziękujemy wszystkim zaangażowanym za ich wysiłki" - powiedział Pav Sina, przedstawiciel konfederacji związkowej, reprezentującej według niego 35 tys. pracowników.

W 15-milionowej Kambodży pracuje w branży odzieżowej prawie 1 mln osób. Sami związkowcy przyznają, że podniesienie płac może zmniejszyć konkurencyjność. "Jeśli minimalna pensja ma wzrastać co roku, nasz przemysł stanie przed wyzwaniami" - powiedział Sina.

Minimalne wynagrodzenie w Kambodży to obecnie więcej niż dwukrotność minimalnej pensji dla pracowników sektora odzieżowego w Bangladeszu, który wynosi równowartość 64 dolarów. Bangladesz jest drugim na świecie eksporterem odzieży, po Chinach.
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/979.....zowym.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:37, 02 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ultrabogacze na świecie. Fortuny najzamożniejszych rosną, ale nie wszędzie 2 października 2016


Liczba ultrabogatych i wartość ich majątków na świecie, źródło: Wealth-Xźródło: Materiały Prasowe

Liczba ultrabogatych ludzi na świecie zwiększyła się w 2015 roku o 0,6 proc., a wartość ich całkowitego majątku - o 0,8 proc. Krezusi mają dziś w swoich rękach fortuny warte w sumie 30 bln dol. To rekord. Nie wszędzie jednak majątki najzamożniejszych rosną. Spadające cen ropy odcisnęły piętno na wielu z nich.

Jak wynika z najnowszych danych firmy Wealth-X, które przytacza CNNMoney, ultrabogacze stanowią zaledwie 0,004 proc. populacji dorosłych ludzi na świecie, ale kontrolują aż 12 proc. globalnego bogactwa. Mianem ultrabogatych (Ultra High Net Worth - UHNW) określa się osoby, które posiadają aktywa o wartości co najmniej 30 mln dol. netto.

Choć liczba najzamożniejszych i wartość ich majątku biją rekordy, nie wszyscy byli w stanie pomnożyć swoje pieniądze. Kryzys naftowy i ceny ropy utrzymujące się poniżej 50 dol. za baryłkę uderzyły w majątki bogatych w krajach najmocniej uzależnionych od surowców energetycznych. Rosja, Norwegia i Australia najmocniej odczuły spadek liczby najbogatszych i wartości ich fortun. W Australii populacja ultrabogaczy skurczyła się w 2015 roku o 31 proc. do 2 474 osób, a ich łączy majątek stopniał o 33 proc. do 295 mld dol. - wynika z danych Wealth-X.

Prognoza wzrostu liczby ultrabogatych ludzi na świecie, źródło: Wealth-X źródło: Materiały Prasowe

Prognoza wzrostu wartości majątku ultrabogatych ludzi na świecie, źródło: Wealth-X
źródło: Materiały Prasowe


Jak zaznacza CNNMoney, Australia to wielki eksporter gazu, węgla i rudy żelaza. Niemal jedna trzecia sprzedawanych za granicę towarów trafia stad do Chin. Spowolnienie gospodarcze w Państwie Środka także wpłynęło więc na koniunkturę na australijskim rynku.

Liczba najbogatszych Rosjan spadła o prawie 13 proc. do 1075 osób. W samej Moskwie rzesza ultrazamożnych zmniejszyła się o 30 proc.

Powodów do zadowolenia nie mają też norweskie elity. Populacja najbogatszych skurczyła się tu w 2015 roku o 54 proc., a ich fortuny były w ubiegłym roku warte o 51 proc. mniej niż w 2014 roku.

Zdecydowanie lepiej radzą sobie najbogatsi z bogatych. Liczba miliarderów na świecie wzrosłą w 2014 roku o 5,4 proc.
http://forsal.pl/artykuly/979363,ultrabo.....edzie.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3486
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:41, 02 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niw wolno mrozic pieniedzy !!!! Stara zasada egzystencji !!!!

Egzystencja sie konczy, bo jest zamrozonych zbyt duzo pieniedzy. Zycia nie oszukasz. Pieniadz musi byc w obiegu i basta !!!!!!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:28, 07 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Czy demokratyczny kapitalizm jest trwały? 07.10.2016 obserwatorfinansowy.pl

Gospodarka światowa źródło: ShutterStock

Urodzony w Paryżu serbsko-amerykański ekonomista Branko Milanovic, wykładający w kilku amerykańskich uczelniach i w Luksemburgu, analityk Banku Światowego, ponad 20 lat poświęcił badaniu jednego zagadnienia - nierówności społecznych i dochodowych na szczeblach poszczególnych państw i pomiędzy nimi.

Niedawno sporo szumu w świecie, również w Polsce, wywołał francuski ekonomista Thomas Piketty, pisząc o kapitale i kapitalizmie w początkach XXI stulecia. Wywołał burzę swoimi twardymi, na ogół mało pochlebnymi, stwierdzeniami na jego temat.

Cykle wzrostu i upadku

Niedawno wydana, z pochlebnymi notami Thomasa Piketty’ego i Josepha Stiglitza na okładce, książka Branko Milanovica „Global Inequality. A New Approach for the Age of Globalization”, czyli „Globalne nierówności”, rzeczywiście stanowi – jak mówi jej podtytuł – „nowe podejście w erze globalizacji” do tych nierówności. Nie wiadomo, czy wywoła aż taką sensację jak praca Piketty’ego, ale w amerykańskich kręgach specjalistycznych już o niej głośno. Doceniono zarówno 20-letni wkład pracy stojący za tym przedsięwzięciem, jak i oryginalne podejście do tematu.

Milanovic sięga do znanej koncepcji Simona Kuznetsa, jeszcze z lat 50. minionego stulecia, i jego cyklów wzrostu lub spadku dochodów. Podkreśla – i mocno eksponuje – fakt, iż wykres Kuznetsa przypomina nieco rysunek słonia, tzn. wraz ze wzrostem gospodarczym przeciętne dochody społeczeństwa rosną, w pewnym momencie dochodzą do granicy (czyli grzbietu słonia), potem spadają (niczym trąba tego zwierzęcia), a następnie (również jak ta trąba) wznoszą się w górę.

Oryginalność podejścia Milanovicia polega na tym, że dzieli on ten „wykres słonia” na dziesięć równych części i na to nakłada dochody społeczeństwa. W efekcie rodzi się tabela pokazująca, kto czerpie zyski w danym społeczeństwie, w jakiej sytuacji znajdują się biedni, gdzie są bogaci, a gdzie klasa średnia. I to zarówno w wydaniu poszczególnych państw, czy regionów, jak i w skali globalnej, co go najbardziej interesuje. Zdecydowanie najwięcej uwagi poświęca USA i Chinom, przy czym w tym drugim przypadku skarży się na niedobór wiarygodnych danych, zbieranych najczęściej na poziomie gospodarstw domowych.

Chcąc to podejście dokładnie zrozumieć, należałoby tę oryginalną, choć nie najłatwiejszą w odbiorze, pracę dokładnie przeczytać. Chwilami jest ona bowiem mocno teoretyczna, pełna tabel, zestawień i dodatkowych wyjaśnień, zwanych „wypadami”. Jednakże podjęcie tego wysiłku wydaje się być ze wszech miar wskazane.

Albowiem Milanovic, jak wiele na to wskazuje, uchwycił – by tak to ująć – tętno naszych czasów, tzn. epoki neoliberalizmu i rozbuchanych rynków, które zapanowały nad całym światem (nad komunistycznymi z nazwy Chinami też) po 1990 roku. Autor, operując danymi precyzyjnie niczym chirurg skalpelem, dochodzi bowiem do wielu – czasami zaskakujących – tez i ustaleń.

Chiny gonią Europę

Trzy najważniejsze, które należałoby szczególnie wyeksponować (Milanovic na zakończenie daje aż dziesięć szczegółowych wniosków) dotyczą kolejno: Azji, a przede wszystkim Chin, Stanów Zjednoczonych oraz Europy.

Jego zdaniem, szybko rosnące po 1990 r. Chiny zmieniają oblicze świata i jego gospodarki, ale – należy je mierzyć innymi kategoriami niż świat dotychczas rozwinięty. W porównaniu z USA znajdują się one niejako na innym cyklu Kuznetsa. Kraj Środka znajduje się dopiero (w 2013 r.) mniej więcej w połowie pierwszego cyklu wzrostowego, gdy rozpiętość dochodowa, mierzona współczynnikiem Gini dochodzi już niemal do szczytu, po czym (jak wynika z logiki cyklów Kuzntesa) powinna spaść, by po kilku czy kilkunastu latach znów doprowadzić do wzrostu nierówności, szczególnie na rzecz tych najbogatszych.

Stany Zjednoczone natomiast w tym samym czasie (2013 r.) znajdują się już w drugim cyklu rozwojowym Kuznetsa, gdy nierówności nadal rosną, ale jeszcze im nieco pozostaje do „grzbietu słonia” i do tego, by zacząć spadać.

Wracając do Chin. Rozpiętości dochodowe szczególnie rosły tam w ostatnich latach. Tylko w latach 2008-2011 przeciętne dochody mieszkańców chińskich miast podwoiły się, a mieszkańców wsi wzrosły o 80 proc. Co więcej, średnie dochody w Chinach w 2011 r. po raz pierwszy przekroczyły przeciętny poziom dochodów w najbiedniejszych państwach UE, takich jak Rumunia, Litwa czy Łotwa. Chińskie miasta już są bogatsze od tych krajów. Owszem, w 2013 r. dochody na głowę mieszkańca w Chinach były jeszcze niższe od tych w Bułgarii czy Rumunii, ale już o mniej niż 30 proc., co jest gwałtownym skokiem i prowadzi do wniosku, że wkrótce się one wyrównają.

Te dane prowadzą autora do twardego wniosku (jednego z wielu w tej pracy): „Wyjątkowość europejskiego półwyspu dobiega końca”. Chiny – „czego po upadku komunizmu i ZSRR absolutnie nikt nie przewidywał” – wracają do modelu, który był znany przed wiekami, gdy to one dominowały na światowych rynkach. Autor posługuje się tutaj znanymi wśród specjalistów danymi Angusa Maddisona z OECD, który dokładnie mierzył znaczenie chińskiej gospodarki na przestrzeni wieków. Innymi słowy, wyłania się nam na horyzoncie coraz bogatszy i coraz bardziej znaczący dla gospodarki światowej podmiot i gracz.


Amerykańska plutokracja

Oczywiście, najwięcej uwagi autor poświęca Stanom Zjednoczonym, kolebce Konsensusu z Waszyngtonu, który zdominował światową gospodarkę po 1990 roku. Miał on potwierdzać znaną zasadę: zwycięzca bierze wszystko. Czyli, inaczej ujmując, globalizacja miała być tożsama z amerykanizacją. A jakie są – zdaniem autora – efekty tego podejścia?

Jeśli chodzi o amerykańską scenę wewnętrzną, dość jednoznaczne: narodziła się tam plutokracja, bardzo wąska, nawet 1-procentowa, warstwa superbogaczy, których dochody błyskawicznie rosną, podczas gdy dochody klasy średniej w USA od lat wyhamowały i są obecnie nawet niższe w stosunku do średniej dochodowej w całym państwie od poziomu z 1979 r. 5 proc. najbogatszych ma mniej więcej tyle samo co cała klasa średnia.

Prowadzi to, co zrozumiałe, nie tylko do dochodowego rozwarstwienia, ale też społecznego oburzenia na elity (władzy i pieniądza). Tym samym otrzymujemy, czego już autor trzymając się naukowego i ekonomicznego wywodu, do końca nie dopowiada, wyjaśnienie fenomenu Donalda Trumpa, bezkompromisowo uderzającego w uprzywilejowane elity (których sam jest wręcz jaskrawym przedstawicielem).

Milanovic zadaje w tym kontekście inne aktualne teraz pytanie: „Czy nierówności dochodowe zagrażają trwałości zachodniej demokracji?”

Tu autor odwołuje się aż do Arystotelesa i Alexisa de Tocqueville’a, wskazując, że ostoją systemu demokratycznego są klasy średnie. System i demokracja funkcjonują dobrze, o ile ograniczają skalę biedy z jednej, a nadmierne bogactwo z drugiej strony. Problem nie tylko w tym, że teraz w USA nie tylko bogaci stają się coraz bogatsi. Na dodatek – jak wykazał politolog Larry Bartels, na którego autor się powołuje – „jest pięć albo i sześć razy bardziej prawdopodobne, że amerykańscy senatorowie będą głosowali zgodnie z interesami bogatych, a nie klasy średniej”.

Tym samym trudno się dziwić ostatniej fali antyestablishmentowego buntu, uosobionego postaciami Donalda Trumpa czy Berniego Sandersa. Po ponad 20 latach bezwzględnej dominacji rynków przeciętni Amerykanie zaczynają mieć dość uprzywilejowanych, czemu coraz głośniej dają wyraz.

Sfrustrowana Europa

Zgodnie z danymi i analizą Milanovicia nieco inaczej sytuacja przedstawia się w Europie i Unii Europejskiej. Tu dochodzi do rozmontowywania jednego z filarów systemu, jakim było państwo dobrobytu czy państwo socjalne. Poza Niemcami i państwami skandynawskimi, gdzie też nie jest wesoło, sytuacja się stale pogarsza. Nowym jakościowo wyzwaniem stają się masowi migranci, błyskawicznie podważający ten system. Rosnące rozwarstwienie i polaryzacja sprawiają, że władza w całej zachodniej demokracji coraz bardziej przypomina „komitet zarządzającymi powszechnymi sprawami burżuazji” (autor świadomie parafrazuje słowa Karola Marksa).

Razem wziąwszy, pogarsza się poziom jakości życia, usług, w tym kluczowych w służbie zdrowia i oświacie, dostęp do rynku pracy staje się coraz trudniejszy, co „klasa średnia, będąca największym promotorem i beneficjentem państwa socjalnego uznaje za nic innego jak za atak na samą siebie”. Odpowiada więc, ale w nieco inny sposób niż klasa średnia w USA. Ta w UE daje coraz większe poparcie i przyzwolenie populistom i nacjonalistom dostrzegającym źródło wszelkiego zła w napływających migrantach oraz „obcych i innych” cokolwiek oni sobą reprezentują.

Jak widać, ściśle naukowy i ekonomiczny wywód prowadzi autora do całkowicie politycznych wniosków. A wśród można znaleźć jest jeszcze jeden, kluczowy dla całej pracy, dotyczący tytułowych nierównościami na skalę globalną.

Nasza przyszłość w Azji?

Milanovic uważa, że zgodnie z logiką cyklów Kuznietsa „prawdopodobieństwo konwergencji (tzn. zbliżania się do siebie dochodów – przyp. Red.) i gospodarczego doganiania Zachodu przez Azję wydaje się wysokie. Światowa potęga gospodarcza przesunie się jeszcze bardziej w kierunku Azji”. Ponure są natomiast prognozy dla Afryki (a tym samym i Europy, bo to stałe i trwałe źródło napływu kolejnych migrantów).

Kapitalizm po bezwzględnej dominacji rynków spod znaku Konsensusu z Waszyngtonu „przypomina kasyno”, a „opodatkowanie go jest trudne, gdyż jest niezwykle mobilny” – konkluduje Milanovic. On też, podobnie jak Piketty, traktuje takie opodatkowanie jako lekarstwo na obecnie widoczne i dowiedzione choroby. Problem w tym, że lekarstwa (przynajmniej niektóre z nich) już znamy, podczas gdy dobrych lekarzy brak.

Zamiast nich na Zachodzie coraz częściej dochodzą do głosu politycy i wspierający ich ekonomiści proponujący proste rozwiązania (przegonić uchodźców, zamknąć granice, odizolować się, ograniczyć wolny handel), którzy tym samym przypominają znachorów niż specjalistów. Czy to ma być jeszcze jeden dowód na to, że przyszłością świata jest dynamiczna Azja, stawiająca rozkołysanemu Zachodowi coraz poważniejsze wyzwanie?

Milanovic nie ma wątpliwości, że wraz z rozwojem globalizacji nierówności nie znikną, szczególnie te na arenach wewnętrznych państw. Każe nam natomiast głębiej zastanowić się nad tym, co przyniesie ze sobą konwergencja, tzn. szybkie doganianie dochodów Zachodu ze strony Azjatów, począwszy od – tak licznych przecież – Chińczyków.

„Czy demokratyczny kapitalizm jest trwały?” – pyta w pewnym momencie autor. W pełni na to pytanie nie odpowiada, ale już samo jego postawienie jest znamienne i wiele mówiące. Dlatego również ten tom należy uznać za znaczący.

Autor: Bogdan Góralczyk
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/980.....rwaly.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:17, 08 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Czy demokratyczny kapitalizm jest trwały?


Po pierwsze, to nic takiego nie istnieje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:47, 08 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
Cytat:
Czy demokratyczny kapitalizm jest trwały?


Po pierwsze, to nic takiego nie istnieje.


A to jakim niby cudem? A neoliberalizm i neokonserwatym to co niby? Wykorzystywanie bezmyślnych mas przez grupy wpływu i wolny rynek.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:30, 10 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Bieda to przeżyć za 15 zł dziennie. Za mniej utrzymuje się 2,5 mln Polaków 10.10.2016 Sebastian Ogórek

[video]

Aż 2,5 mln Polaków musi się utrzymać za mniej niż wynosi minimum egzystencji. To w czteroosobowej rodzinie wynosi 15 zł 46 groszy dziennie na osobę. Za te pieniądze trzeba nie tylko kupić sobie jedzenie, ale także ubrania, leki, opłacić mieszkanie czy rachunki.

Określona w USA kilka lat temu granica biedy to niecałe 2 tys. dolarów dla czteroosobowej rodziny. Przeliczając to na złotówki to niecałe 8 tys. zł, czyli ok. 2 tys. na osobę. W Polsce to raczej granica bogactwa.

Minimum egzystencji odpowiada na jedno zasadnicze pytanie - ile trzeba mieć, by po prostu przeżyć bez uszczerbku dla zdrowia. Rok rocznie wyliczane może zaskakiwać swoją wysokością. By przeżyć osoba dorosła musi mieć 545,76 zł miesięcznie. W przypadku pary emerytów jest to już tylko 413 zł na osobę.

Dane szokują jeszcze bardziej, gdy spojrzy się na liczbę osób żyjących poniżej minimum egzystencji. Szacuje się że jest to ok. 900 tys. polskich rodzin, czyli ok. 2,5 mln osób. Warto dodać, że to grupa, która żyje za kwotę mniejszą niż wynosi minimum, ale nikt nie liczy, za ile dokładnie.

Ciekawie wygląda też porównanie liczby najbiedniejszych Polaków do polskiego wzrostu gospodarczego oraz tego, jak nasze PKB wygląda na tle unijnego. Niestety, ale widać tu wyraźny rozdźwięk. Choć przez ostatnie lata szybko nadganialiśmy różnice w bogactwie, to jednocześnie liczba najuboższych nie spadał. I to nawet mimo niewielkich zmian w samej wysokości minimum egzystencji.
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/982.....ywiad.html

Klatki z video





http://sds.wp.tv/2939642-h.webm
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:53, 11 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
800 funtów brytyjskich tygodniowo!? Kto? Guwernantka! 2016-10-05 Ewelina Rubinstein



Elity rosyjskie coraz częściej zatrudniają guwernantki (obu płci), które decydują się porzucić swoje dotychczasowe europejskie życie na rzecz moskiewskiego luksusu i niebotycznych pensji – donosi „The Moskow Time”. Pojawiają się oferty, w których tygodniowe wynagrodzenie guwernantki/guwernanta może wynosić nawet 800 funtów brytyjskich (…). Takie pieniądze uzależniają.

I choć zabrzmi to zaskakująco, to posada guwernantki w Rosji cieszy się ogromnym prestiżem społecznym, porównywalnym nawet do pracy lekarza lub mecenasa z wieloletnią praktyką.

„Kiedy John po raz pierwszy przybył do Moskwy, aby rozpocząć pracę jako prywatny nauczyciel języka angielskiego dla rodziny pewnego rosyjskiego oligarchy, nie znał ani jednego słowa po rosyjsku. Dobrze jednak orientował się w jaki sposób funkcjonują współczesne rodziny poradzieckiej rzeczywistości.

– W elitarnej szkole z internatem, do której uczęszczałem miałem kolegę, Ukraińca (…) – wspomina John – Na zajęcia regularnie docierał helikopterem, a za czesne zawsze płacił gotówką.

I właśnie z takimi wspomnieniami o bajecznie bogatym koledze ze Wschodu trafił do rezydencji w Barvikha (najbardziej ekstrawagancka część Moskwy). Tam został przywitany przez anglojęzycznego asystenta, a następnie dołączył do trzydziestu innych pracowników zatrudnionych w domu oligarchy.

Mimo pogarszających się stosunków z Zachodem i pogłębiającego się kryzysu finansowego w Rosji, tamtejsze elity nie porzuciły pragnień, aby kształcić swoje dzieci za granicą – czytamy dalej na łamach „The Moskow Time”.

Rosyjski tygodnik zauważa, że zwyczajem oligarchów stało się posyłanie swoich pociech do prywatnych szkół w Wielkiej Brytanii, Szwajcarii lub Stanów Zjednoczonych.

Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie właśnie guwernantki z Zachodu, zatrudniane w pełnym wymiarze godzin, uczące dzieci rosyjskich elit nie tylko języka angielskiego, francuskiego, ale tego wszystkiego, co pozwoli im odnaleźć się w zagranicznych szkołach.

– Rosyjscy oligarchowie najczęściej zatrudniają młodych Brytyjczyków- mówi w wywiadzie dla „The Moskow Time” Janson Farell, założyciel „Gouverneur International” (agencji rekrutacyjnej, która wyszukuje native speakerów do pracy w domach rosyjskich oligarchów)- Dzieje się tak dlatego, że bogaci Rosjanie chcą być związani z brytyjską arystokracją poprzez stosowanie zasad tradycyjnej, angielskiej etykiety – wyjaśnia.

Ciekawostką jest to, że guwernantka/guwernant z rosyjskim oligarchą podpisuje kontrakt, który zawierany jest zazwyczaj na siedem lat.

Jest w nim zapis, który stanowi, że nie można ujawniać szczegółów z życia pracodawcy – pisze „The Moskow Time”.

A ile zarabia taki korepetytor z Zachodu? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna…

– Pojawiają się oferty, w których tygodniowe wynagrodzenie guwernantki/guwernanta może wynosić nawet 800 funtów brytyjskich – mówi John.

Takie pieniądze uzależniają – kwituje sprawę tygodnik, cytując jednocześnie słowa Emmy, Brytyjki, która za pracę u oligarcha kupiła dom niedaleko Londynu.

– Po powrocie do Anglii za gotówkę kupiłam sobie dom. Nie jest duży, ale było mnie stać, by go nabyć – przyznaje z uśmiechem.

Praca w rosyjskich willach nie należy jednak do łatwych.

– Towarzyszy temu duży stres (…). Poza tym trzeba się liczyć z tym, że w każdej chwili mogą z ciebie zrezygnować (…). Jednego dnia jesteś częścią rodziny, a następnego stajesz się całkowicie zbędny – przyznaje Emma.
http://mediumpubliczne.pl/2016/10/800-funtow-brytyjskich-tygodniowo-guwernantka/
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:09, 11 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Po socjal do sądu. "Potrzebna nowa regulacja" 11.10.2016 Autor Bartosz Dudek

Coraz więcej obywateli Unii Europejskiej zaskarża z powodzeniem niemieckie gminy o pomoc socjalną – podaje dziennik "Reinische Post". Gminy liczą na nową ustawę.
Symbolbild Gesetz Recht (Fotolia/drizzd)

Obywatele Unii Europejskiej powołują się w swoich pozwach na wyrok Federalnego Sądu Socjalnego. Sędziowie orzekli jesienią 2015 roku, że obywatele UE mają prawo do otrzymania pomocy socjalnej w Niemczech po sześciu miesiącach pobytu, nawet jeśli przedtem nigdy nie pracowali. Po wydaniu tego wyroku minister pracy Andrea Nahles (SPD) zapowiedziała nowelizację ustawy, która ograniczyć ma prawa obywateli Unii Europejskiej do korzystania z niemieckiej pomocy socjalnej.

"Potrzebujemy jak najszybciej tej regulacji"

Niemieckie miasta i gminy z zadowoleniem powitały te plany. – Potrzebujemy jak najszybciej tych regulacji, aby gminy nie musiały zmagać się z dodatkowymi obciążeniami, z którymi są konfrontowane po wyroku Federalnego Sądu Socjalnego – powiedział "Rheinische Post" przewodniczący Związku Niemieckich Miast i Gmin Helmut Dedy.

Nowelizacja ustawy o pomocy scojalnej ma zostać przyjęta w najbliższych dniach przez niemiecki rząd. Projekt przewiduje, że obywatele Unii Europejskiej będą mieli prawo ubiegać się o pomoc socjalną w Niemczech dopiero po pięciu latach pobytu w tym kraju.
EPD / Bartosz Dudek
http://www.dw.com/pl/po-socjal-do-sądu-potrzebna-nowa-regulacja/a-36016070
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:49, 19 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Zaskakujące skutki niskich stóp. W Danii rosną nierówności 19 października 2016 Bloomberg

Dochody kapitałowe i koszty spłaty kredytów w Daniiźródło: Bloomberg

Z raportu Danish Economic Council wynika, że niskie stopy procentowe pogłębiły społeczne nierówności w skandynawskim kraju.

Dania to kraj o rekordowo ujemnych stopach. Wnioski płynące z raportu DEC otworzą bez wątpienia pole do dyskusji nad wpływem luźnej polityki monetarnej na dystrybucję dochodów obywateli. Okazuje się bowiem, że bogaci zyskali znacznie więcej niż biedni.

Jak widać na poniższym wykresie, niskie koszty odsetkowe zbiegły się w czasie ze znacznym wzrostem dochodów kapitałowych:

Stopy procentowe a wskaźnik Giniego w Danii źródło: Bloomberg


Zdaniem autorów raportu niskie stopy są jednym z powodów, dla których dochody z kapitału wzrosły bardziej niż dochody rozporządzalne, co pogłębiło nierówności.

Innymi słowy, najbiedniejszych Duńczyków ominęły korzyści płynące ze wzrostu cen aktywów napędzanego przez luźną politykę monetarną rządu. Stopa zwrotu z benchmarkowego indeksu akcji przekroczyła od momentu pierwszego wprowadzenia ujemnych stóp w połowie 2012 roku 120 proc..

Argument mówiący o tym, że rozluźnienie polityki pieniężnej pogłębia nierówności nie jest nowy. Przeprowadzone w 2015 roku przez brukselski think tank Bruegel badania pokazały, że „niskie stopy procentowe, zakupy aktywów oraz inne akomodacyjne narzędzia polityki pieniężnej mają tendencję do podnoszenia cen aktywów, a tym samym sprzyjaniu bogatszym segmentom społeczeństwa, przynajmniej w krótkiej perspektywie czasowej”.

Zdaniem byłego szefa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke argument ten nie obejmuje jednak całkowitych skutków prowadzenia tego typu polityki monetarnej. Prowadzenie luźnej polityki pieniężnej wyrównuje społeczne szanse poprzez zapewnienie stabilności i dobrobytu gospodarce jako całości.

Niskie stopy procentowe często wywołują wzrost inflacji, która zmniejsza relatywne koszty spłaty kredytów dla najuboższych oraz powoduje wzrost zatrudnienia. Do tego jednak jeszcze w Danii nie doszło. W okresie występowania ujemnych stóp roczna stopa inflacji właściwie tam spada.
Najważniejsze jest jednak to, że nierówności uwidaczniają się w długoterminowym trendzie, który jest wynikiem powstających wiele lat strukturalnych zmian społecznych.

Chociaż Dania jest jednym z krajów o najniższym poziomie nierówności na świecie, rosną one tam jednak nieprzerwanie od lat 90.
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/984.....nosci.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:28, 25 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

You'll Never Guess Why Women in Iceland Left Work at 2:38 pm



At the current rate, it would take 52 years for women to achieve equal pay with men in Iceland.
Thousands of women in Iceland walked off their jobs at 2:38 p.m. local time Monday and gathered at the main square in the capital Reykjavík as part of events on the Women’s Day Off to highlight pay inequality between women and men in the country.


The women left their workplaces across the country at that specific time because compared to men, after that time women work for free. Unions and women's organizations in the country ran campaigns over the past few months to realize the action against the gender pay gap in Iceland.

According to the local Iceland Review, “The event was very well attended, speeches were given, songs were sung, and a new twist to the Viking clap, made famous by football fans, was used to shout 'Ut' or 'Out' to the gender pay gap, discrimination and violence against women.


http://www.telesurtv.net/english/news/Yo.....-0021.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:51, 25 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
You'll Never Guess Why Women in Iceland Left Work


Jak w wyborach zagłosują na Ruch demokracji bezpośredniej, to będą mogli żądać referendum w sprawie wyrównania płac.
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:17, 26 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W przypadkach braku odpowiedniej izolacji, brak jej to również efekt niezbyt grubego w zawartości portfela.

Cytat:
Miernik biedy: niedogrzany dom 26 października 2016 Dziennik Gazeta Prawna

Odsetek osób żyjących w gospodarstwach domowych, których nie było stać na odpowiednie ogrzanie mieszkaniaźródło: DGP

Prawie trzem milionom osób brakowało w ubiegłym roku pieniędzy na ogrzewanie. To radykalnie mniej niż przed dekadą, gdy problem dotyczył co trzeciego Polaka.

W ubiegłym roku 7,5 proc. osób żyjących w gospodarstwach domowych nie było stać na odpowiednie ogrzanie mieszkania. To o 1,5 pkt proc. mniej niż w roku poprzednim – wynika z danych Eurostatu. W 2005 r. takich mieszkańców naszego kraju było aż 33,6 proc. (12,8 mln).

Przeciętne gospodarstwo domowe wydaje co miesiąc na użytkowanie mieszkania i energię 21 proc. dochodów. W ogrzewaniu dominują paliwa stałe i ciepło sieciowe. Z ostatnich dostępnych danych GUS wynika, że w 2012 r. 49,1 proc. gospodarstw domowych wykorzystywało do ogrzewania węgiel i drewno opałowe oraz jego substytuty. Natomiast ciepło sieciowe zużywało 41,5 proc. gospodarstw. Blisko 10 proc. ogrzewało domy i mieszkania gazem ziemnym, 5,4 proc. wykorzystywało do tego celu energię elektryczną, 0,5 proc. olej opałowy, a 0,3 proc. gaz ciekły. Sporadycznie ogrzewano pomieszczenia także urządzeniami solarnymi (0,07 proc.) oraz pompami ciepła (0,07 proc.). Niektóre gospodarstwa domowe korzystały w tym czasie zamiennie z dwóch źródeł ciepła, dlatego łączny wskaźnik przekracza 100 proc.

Odsetek osób żyjących w gospodarstwach domowych, których nie było stać na odpowiednie ogrzanie mieszkania źródło: DGP

Trudna jesień i zima

W przypadku Polski poprawa jest gigantyczna. Jednak wciąż wiele osób jesienią i zimą ma zbyt niską temperaturę w mieszkaniu. Niedogrzany dom jest zjawiskiem równoległym do biedy. W ubiegłym roku w skrajnym ubóstwie żyło ok. 2,5 mln Polaków – o 0,9 pkt proc. mniej niż w roku poprzednim. Minimum egzystencji obliczane przez Instytut Pracy i Polityki Społecznej, które obejmuje zaspokojenie tylko najbardziej niezbędnych do życia potrzeb, w IV kw. ubiegłego roku dla jednoosobowego gospodarstwa domowego wynosiło zaledwie 545 zł. Dla czteroosobowego (dwie osoby dorosłe plus dwoje dzieci do 14 lat) – tylko 1472 zł.

Jest jeszcze kategoria niedostatku. Według badań występuje on w takich gospodarstwach domowych, w których przeciętne wydatki są o połowę mniejsze od średniej wyliczonej dla
ogółu gospodarstw. W ubiegłym roku z niedostatkiem borykało się ok. 5,9 mln Polaków. Wiele osób w takiej sytuacji szuka wsparcia w ośrodkach pomocy społecznej.

Dla kogo wsparcie

– Co roku dostarczamy ok. 700 rodzinom 770 ton węgla. Są to zarówno właściciele domów, jak i lokatorzy mieszkań komunalnych ogrzewanych za pomocą pieców – wylicza Ewa Siedlik, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS) w Tarnowie.

Prawo do takiego wsparcia – w przypadku osób gospodarujących samotnie – mają ci, których miesięczny dochód nie przekracza 634 zł. W pozostałych gospodarstwach – 514 zł na osobę. Rada gminy, po przyjęciu odpowiedniej uchwały, może podwyższyć kwoty upoważniające do tak zwanego zasiłku celowego.

– Bywają sytuacje, w których przyznajemy także zasiłki specjalne osobom, które przekraczają progi dochodowe. Taką pomocą obejmujemy na przykład ludzi samotnych, schorowanych, którzy wydają duże kwoty na zakup leków – zastrzega wicedyrektor Siedlik. Dodaje, że bez pomocy nie pozostają rodziny, które nie potrzebują węgla, bo ogrzewają dom gazem. Wówczas otrzymują pieniądze na opłacenie rachunku za tę energię.
Niezamożna Łódź

Miastem, w którym zainteresowanie pomocą na zakup opału jest jednym z największych, jest Łódź. W ubiegłym roku skorzystały z niej 6123 gospodarstwa domowe. Nie otrzymywały jednak opału, tylko dofinansowanie w gotówce do jego zakupu w wysokości wynoszącej średnio ok. 200 zł.

– Każdy zasiłek był inny. Pomoc jest przyznawana indywidualnie w zależności od sytuacji materialno-bytowej zainteresowanego – informuje Monika Pawlak, rzecznik MOPS w Łodzi.
W tym roku znacznie poprawiła się sytuacja finansowa gospodarstw domowych objętych programem 500+.

– Prawdopodobnie część z tych rodzin przeznaczy dodatkowe pieniądze na dogrzanie swoich domów – uważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Brak pieniędzy na ogrzewanie domów i mieszkań to problem ogólnoeuropejski. W ubiegłym roku w całej Unii Europejskiej miało go średnio 9,5 proc. gospodarstw domowych. Pod tym względem w Polsce jest lepiej niż średnio we Wspólnocie. Najgorzej jest w Bułgarii, gdzie ponad 39 proc. gospodarstw domowych nie stać na odpowiednie ogrzewanie pomieszczeń, i na Litwie (31 proc.). Natomiast najlepiej jest w Szwecji, gdzie odpowiedni wskaźnik wynosi tylko 0,9 proc.
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/987595,miernik-biedy-niedogrzany-dom.html

Komentarze:

Cytat:
mariusz(dzisiaj 08:25) Odpowiedz 13

To jakieś bzdury, jaki sens ma ranking obejmujący odsetek mieszkań nieogrzanych ze względu na biedę, np w takim kraju jak Grecja czy Hiszpania, tam nie ma typowej zimnej pogody. To nie wynika z biedy tylko z braku takiej potrzeby.
Pokaż odpowiedzi (2)

tor(58 minut temu) Odpowiedz 20

Mieszkałem kilka lat na północy Peloponezu, bez ogrzewania było zimno i wilgotno. Nawet tam trzeba się ogrzewać, niestety.

zofia (dzisiaj 08:45) Odpowiedz 30

Nie do konca - w tych krajach jest inna architektura - domy sa tak zaprojektowane, zeby latem bylo w nich chlodno, co oznacza, ze zima te budynki w ogole nie izoluja ciepla. Mieszkam w Hiszpanii i kiedy zima jest tam +10 stopni w mieszkaniu jest chlodniej (+ wilgoc od morza!) niz w Polsce przy temp. w okolicach zera. Bez ogrzewania nie da sie wytrzymac, a to co nagrzejesz i tak ucieka przez okna, ktore sa slabo uszczelnione.

misiek(dzisiaj 08:04) Odpowiedz 10

potrzeby fizjologiczne - czyli ogrzanie domu, powinny byc mozliwe najtansze do zaspokojenia. Przyklad: w Skandynawii pradu uzywa sie do wszystkiego Poczawszy od ogrzania domu do przygotowania posilku. Gazu nie ma. Ile placi statystyczna rodzina miesiecznie, dom/mieszkanie 100 m, za ten prad ? 500 zl. Przy dochodach netto srednio na rodzine 25 000 zl. W wielu rzeczach trzeba Polakom oczy pootwierac jak bardzo przeplacaja. Oczywiscie przeplacaja m.in dlatego gdyz do produkcji ow pradu nie uzywamy zasobow naturalnych lecz najdrozszych i najmniej ekologicznych. W Norwegii wiekszosc pradu pochodzi z elektorwni wodnych
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/987595,miernik-biedy-niedogrzany-dom.html

Komentarze:

Cytat:
smutne czasy Odpowiedz 00

no cóż, zakarzą palenia węglem i nastapi naturalna eutanazja biednych ludzi, tylko czekać na sroga zimę taka jakie były kilka lat temu i bedziecie mogli wsadzić sobie przepisy w buty - bo albo dacie biednym opał, albo zamknijcie ich w osrodkach na zime albo bedą palic czymkolwiek aby było chociaż trochę ciepło

ed(dzisiaj 08:48 ) Odpowiedz 00

pozakładali podzielniki to teraz tak jest. mieszkanie mojego ojca - cieplutko 22C zimą koszt 65m2 ogrzania na rok 2300zł, moja chcata podzielnik 65m2 temp 21C koszt 3 tys zł ot cała prawda o podzielnikach
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/9876.....robki.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:56, 27 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W zeszłym roku niemal trzem milionom Polaków brakowało pieniędzy na ogrzewanie.

Z badań Eurostatu wynika, że w 2015 r. 7,5 proc. polskich domów nie było stać na odpowiednie ogrzanie mieszkania.

Przeciętne gospodarstwo domowe wydaje co miesiąc na użytkowanie mieszkania i energię 21 proc. dochodów. Z ostatnich dostępnych danych GUS wynika, że w 2012 roku 49,1 proc. gospodarstw domowych wykorzystywało do ogrzewania węgiel i drewno opałowe oraz jego substytuty. Blisko 10 proc. ogrzewało domy i mieszkania gazem ziemnym; 5,4 proc. wykorzystywało do tego celu energię elektryczną, 0,5 proc. olej opałowy, 0,3 proc. gaz ciekły.


http://strajk.eu/z-powodu-wysokich-cen-energii-polacy-maja-zimno-w-mieszkaniach/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:30, 31 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Peru Pharmaceutical Cartel Fixes Prices, Waging War on Poor

Oligopoly of pharmacies coordinated to raise the prices of dozens of common medicines to the detriment of society's poorest.
Five pharmacies in Peru, with profits of over US$2 billion a year, have been fined a total of US$2.6 million for arranging the increase of prices of 36 pharmaceutical products from January, 2008 to March, 2009.


The fine was given by the National Institute of Defense of Competition and Protection of Intellectual Property following a seven-year investigation into the email correspondence between the pharmacies.

The pharmacies fined include Arcángel, Fasa, Mifarma, Felicidad, and Inkafarma. The first three are now owned by Quicorp Corporation and the latter is part of Intercorp Corporation, one of the largest business conglomerates in the country with 40 percent investments from the Bank of New York. Theses five pharmacies now control over 80 percent of the pharmaceutical sales market in the country.


http://www.telesurtv.net/english/news/Pe.....-0020.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:27, 02 Lis '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Aspołeczni bogacze. Trump nie jest wyjątkiem 28 października 2016 Forsal.pl

Donald Trump źródło: ShutterStock autor zdjęcia: JIM LO SCALZO

Zachowania społeczne są wynikiem statusu finansowego. Badania psychologiczne potwierdzają egoistyczne postawy warstw zamożnych.

Byt określa świadomość twierdził Marks i odnosi się to także do zachowań osób zamożnych jak wynika z rezultatów badań przedstawionych przez Światowe Forum Ekonomiczne. Intuicyjnie wydawało się, że to przedstawiciele klas słabiej zarabiających, zmuszonych ciężej pracować na swój byt będą bardziej skupieni na sobie i skłonni nie zawsze do etycznych zachowań. Jest jednak inaczej. Obserwacje przeprowadzone w USA wskazują, że kierowcy zasiadający za kierownicą drogich markowych pojazdów rzadziej przepuszczają przechodniów na przejściach dla pieszych. Dlaczego tak jest? Badania Uniwersytetu Kalifornijskiego dowodzą, że osoby o wyższym finansowo statusie wykazują mniej zachowań prospołecznych.

Spędzają zauważalnie mniej czasu z rodziną, sąsiadami i przyjaciółmi. Towarzystwo tych osób jest im mniej do szczęścia potrzebne. Psychologowie tłumaczą to tym, że osoby o niższych dochodach są w życiu i pracy po prostu bardziej zależne od innych. Potwierdzają to doświadczenia polegająca na obserwowaniu rozmów i interakcji reprezentantów różnych klas. Bogatsi rzadziej spoglądają w oczy i przytakują rozmówcom, częściej przerywają i sprawdzają swoje smartfony. Przedstawiciele klas pracujących okazują się bardziej empatyczni i są w stanie szybciej i lepiej zrozumieć emocje swoich rozmówców.

Wydawałoby się, że bogaci są bardziej szczodrzy niż mniej zamożni. Może i są jeśli zmierzymy to wartością przekazanych datków na cele charytatywne. Gdy jednak porównać darowizny do sumy osiąganych dochodów to krezusi jawią się jak skąpcy. Osoby zarabiające do 25 tysięcy dolarów rocznie przeznaczają na cele charytatywne średnio 15% zarobków, uzyskujące do 50 tys. dolarów przekazują 7,5% dochodu, 75 tys. jedynie 5,7%, zarabiające do 100 tys. już tylko 3,5% pieniędzy jakimi dysponują. Ale datki osób z dochodami przekraczającymi 100 tys. dolarów nie pochodzą z realnych pieniędzy, a raczej z kwot wynikających z ulg i odpisów podatkowych. Niestety widoczne jest pogłębianie tej stawiającej w złym świetle klasę zamożną tendencji.

Warto jednak zauważyć, że krezusi w pierwszym pokoleniu wykazują się większą szczodrością niż dysponenci odziedziczonych fortun. Być może to tłumaczy różnice w zachowaniach Billa Gates’a, Warrena Buffeta i Marka Zuckerberga z jednej strony i Donalda Trumpa z drugiej. Ci pierwsi sami zapracowali na swoje fortuny przekazując sporą ich cześć na cele charytatywne. Należą oni też do grupy ponad 140 miliarderów amerykańskich, którzy w ramach inicjatywy Giving Pledge zadeklarowali pośmiertnie przekazanie łącznie 365 mld dolarów na cele społeczne. Donald Trump, któremu potwierdzono majątek w wysokości 4 mld dol. (on sam dowodzi 10 mld fortuny) deklaruje się jako „gorliwy filantrop”. Są to jednak znowu tylko puste słowa – pretendent do Białego Domu do końca 2015 roku przekazał charytatywnie zaledwie 3,7 mln dolarów i to w dodatku na fundację, którą osobiście powołał do życia. Trump nie zapracował wyłącznie sam na swoją fortunę, nie jest więc krezusem z pierwszego pokolenia – jego ojciec - Frederick – zbił majątek w czasie wojny stawiając domy dla amerykańskiego wojska i rodzin żołnierzy. Może to też tłumaczyć jego raczej skromny gest.

Badania i eksperymenty psychologiczne pokazują, że osoby zamożne mają tendencję do traktowania siebie jak klasy specjalnej, które w razie zagrożenia powinny mieć pierwszeństwo do zajęcia miejsc w szalupach ratunkowych na Titanicu. Nawet w inscenizowanych grach, osoby bogate mają skłonność do zawyżania swoich wyników. Nic więc dziwnego, że częściej próbują oszukiwać na podatkach niż osoby o skromniejszym statusie majątkowym – potwierdzają to dane amerykańskiego fiskusa (IRS). To samo dotyczy drobnych kradzieży w sklepach – na gorącym uczynku złapano relatywnie dużo osób o dobrej sytuacji finansowej – no chyba, że bogatsi to amatorzy w złodziejskim fachu. Czy jednak bogaci są genetycznie wypaczeni? Nie do końca, liczy się raczej względne poczucie bogactwa. Dowodzi tego psychologia behawioralna. W przeprowadzonym eksperymencie, jego uczestnicy zostali poinformowani o dochodach (nieprawdziwych) pozostałych członków grupy. Nawet ten sztuczny status powodował, że osoby, którym przypisano lepszą finansową pozycję na kolejnych etapach eksperymentu przejawiali większą agresję i chciwość. Jednak punkt widzenia zależy od wysokości siedzenia, nawet wyobrażonego!

Paradoksalnie wzrost majątku czy bogactwa nie czyni krezusów bardziej szczęśliwymi. Wręcz odwrotnie, zatracają oni zdolność odczuwania większej radości po przekroczeniu progu dochodów w wysokości 75 tys. dolarów i nie odczuwają większej satysfakcji z życia po przekroczeniu 120 tys. dolarów rocznie. Dowiodły tego badania Angusa Deatona i noblisty Daniela Kahnemana.

Należy zauważyć, że przedstawione dane i wyniki badań dotyczą społeczeństwa amerykańskiego, gdzie poziom nierówności społecznych i separacji klas społecznych jest relatywnie największy. Gdzie indziej kontrasty nie muszą być aż tak ostre. Nie zmienia to faktu, że przynajmniej część oburzenia społecznego na klasę zamożną czy próżniaczą jest usprawiedliwiona.
http://forsal.pl/artykuly/987357,aspolec.....tkiem.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9   » 
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Nierówności społeczne
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile