W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Samobójstwo, zdrada, rodzina, portal randkowy AM  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena: Brak ocen
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 3708
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 40000 sat

PostWysłany: 09:44, 26 Sie '15   Temat postu: Samobójstwo, zdrada, rodzina, portal randkowy AM Odpowiedz z cytatem

Portal Ashley Madison

Cytat:
Dwa samobójstwa po ujawnieniu danych klientów portalu Ashley Madison

Dwóch klientów portalu randkowego Ashley Madison, który został zaatakowany przez hakerów, popełniło samobójstwo po tym, jak ich dane zostały opublikowane w internecie. Właściciel portalu zaoferował nagrodę pieniężną za pomoc w ujęciu hakerów.

O samobójstwach związanych z opublikowaniem wykradzionych informacji poinformowała stacja BBC, powołując się na kanadyjską policję. Zaatakowany portal Ashley Madison pozwala małżonkom i osobom pozostającym w związkach pozamałżeńskich na nawiązywanie romansów.

Hakerzy opublikowali cześć wykradzionych danych, domagając się zamknięcia serwisu. Według nich Avid Life Media, właściciel portalu, stosuje nieuczciwe praktyki i gromadzi m.in. informacje dotyczące kart kredytowych swoich klientów.

Władze Avid Life Media oświadczyły zaś w poniedziałek, że oferują 500 tys. dolarów nagrody za pomoc w zidentyfikowaniu i aresztowaniu osób odpowiedzialnych za atak na portal i ujawnienie danych.

Portalu Ashley Madison reklamuje się hasłem „Życie jest krótkie. Zafunduj sobie romans”. Z jego usług korzysta około 64 mln osób. Hakerzy, którzy przedstawiają się jako członkowie grupy Impact Team, wykradli dane około 37 mln klientów.
http://natemat.pl/152515,dwa-samobojstwa.....ey-madison

Cytat:
Sprawdź, czy Twój sąsiad zdradza. Z Ashley Madison namiętnie korzystali też Polacy 25 SIERPNIA 2015



Hiszpańscy informatycy z firmy Tecnilógica stworzyli mapę pokazującą, gdzie na świecie jest najwięcej osób chętnych na "skok w bok". Wykorzystali do tego dane ponad 37 mln użytkowników, wykradzione z portalu randkowego Ashley Madison. Aż 90-95 proc. zdradzających osób stanowią mężczyźni. Mapa uwzględnia również dane użytkowników z Polski.

W Polsce najwięcej niewiernych partnerów zarejestrowało się w Warszawie (5979). Następnie na liście są mieszkańcy Krakowa (1736), Wrocławia (1564), Poznania (1340), Łodzi (791), Gdańska (685) i Katowic (650).

Nie tylko duże miasta

Niewierni partnerzy to jednak nie tylko mieszkańcy dużych miast. Zdradzają się też mieszkańcy wsi. Użytkowników portalu możemy więc spotkać np. w Siedlikach w woj. lubelskim (15), Starym Raduszcu w woj. lubuskim (11), Grzymiradzu w zachodniopomorskim (11), Boratyńcu Ruskim w podlaskim (12), Cekcynie w kujawsko-pomorskim (14), Klewkowie w łódzkim (14) i Wielkim Dole w małopolskim (11).



O wiele większe wrażenie robią liczby przedstawiające liczbę użytkowników portalu Ashley Madison w największych europejskich miastach. I tak w Londynie jest ich ponad 179 tys., w Madrycie 135 tys., w Paryżu 37,5 tys., w Berlinie prawie 30 tys. Na tle europejskich stolic wyróżnia się Rzym z zaledwie 691 użytkownikami.



Gdy spojrzymy na mapę, jasno od punkcików pokazujących liczbę chętnych na romans jest też na wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej, szczególnie w Brazylii. Rio de Janeiro ma 156 tys. zarejestrowanych użytkowników a Sao Paulo aż 374,5 tys. Podobnie jest na zachodnim wybrzeżu USA oraz na wschodzie i środkowym-wschodzie Stanów Zjednoczonych.

Co ciekawe, portal Ashley Madison w ogóle nie cieszy się popularnością w Rosji, Chinach oraz Afryce (z wyjątkiem RPA).
Mimo, że 90-95 proc. użytkowników portalu stanowią mężczyźni to są miejsca na świecie gdzie to panie są mniej wierne. Jest tak np. w Indiach i na Filipinach.

Olbrzymi wyciek

O wykradzeniu danych ponad 37 milionów klientów portalu Ashley Madison hakerzy przedstawiający się jako Impact Team poinformowali w lipcu, grożąc opublikowaniem kompromitujących zdjęć, fantazji seksualnych itp. Opublikowali wtedy próbkę kompromitujących danych i ostrzegli, że jeśli portal Ashley Madison nie zostanie zamknięty, ujawnią prawdziwe nazwiska jego klientów, ich profile z materiałami zdjęciowymi, dane dotyczące ich kart kredytowych.

Właściciele portalu odmówili spełnienia ich żądań. W związku z tym 19 sierpnia hakerzy opublikowali dane milionów klientów Ashley Madison. Sprawa bada FBI. Do sądu trafiły już pozwy oburzonych klientów portalu przeciwko jego właścicielom.
Portal Ashley Madison reklamuje się hasłem "Życie jest krótkie. Zafunduj sobie romans". Szacuje się, że korzystają z niego 64 miliony ludzi.

Hakerzy ujawnili dane niewiernych. FBI wszczęła śledztwo w sprawie Ashley Madison.
http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/zobacz-mape-zdrady-ashley-madison,571370.html

Cytat:
Przed amerykański sąd federalny w Kalifornii trafił pozew przeciwko serwisowi randkowemu Ashley Madison i firmie, do której on należy - Avid Life Media. Właściciel portalu oskarżany jest o niedostateczne zabezpieczenie danych osobowych klientów.

Pozew o charakterze zbiorowym został złożony w sądzie w Los Angeles przez mężczyznę zidentyfikowanego jako John Doe, co w amerykańskiej terminologii oznacza anonimową tożsamość.

Emocjonalne cierpienia

Właściciel serwisu został oskarżony o zaniedbania i naruszenie zasad prywatności, a także o doprowadzenie do emocjonalnych cierpień. Pozywający zwraca uwagę, że komputery Ashley Madison powinny być lepiej zabezpieczone, a dane klientów zaszyfrowane. W dokumencie podkreślono także, że wiele osób zostało narażonych na nieprzyjemności ze względu na ujawnienie "niesłychanie osobistych i zawstydzających informacji".

To kolejna sprawa wytoczona Avid Life Media. W zeszłym tygodniu przed kanadyjski sąd trafił pozew zbiorowy, w którym poszkodowani domagają się ok. 760 mln dolarów odszkodowania.

Ashley Madison to portal wykorzystywany przez małżonków do organizowania sobie "skoków w bok". W zeszłym tygodniu domniemani hakerzy poinformowali portal zajmujący się m.in. tematyką internetową Motherboard, że włamywali się na komputery serwisu randkowego bez problemu.

Nie było ochrony

Podający się za hakerów odpowiedzialnych za włamanie na komputery portalu randko... ZOBACZ WIĘCEJ »
"Byliśmy w Avid Life Media (właściciel portalu) wystarczająco długo, aby wszystko zrozumieć i zdobyć to czego chcieliśmy. Nikt nie patrzył. Nie było ochrony" - podała grupa w wiadomości wysłanej na adres portalu. Zwrócili uwagę, że są w posiadaniu ok. 300 GB danych pracowników i ich korespondencji wewnętrznej. Zapewnili jednak, że nie będą ujawniać informacji na temat szeregowych pracowników, nie wykluczyli jednak możliwości opublikowania danych na temat zarządu firmy.

W korespondencji z Motherboard hakerzy oskarżyli także Avid Life Media o nieuczciwe praktyki i oszukiwanie klientów. "Zarabiają 100 mln rocznie na samych oszustwach. (...) Mówią, że nie gromadzą informacji CC (dotyczących kart kredytowych). Pewnie, do tego nie zapisują także adresów e-mail, oni zwyczajnie codziennie się logują i czytają. Mają hasła do specjalnego procesora CC. (...) Ten procesor gromadzi większość z numerów kart kredytowych i danych adresowych" - podkreślili hakerzy. Zapewnili także, że ich intencją nie był szantaż użytkowników.

O wykradzeniu danych ponad 37 milionów klientów portalu Ashley Madison hakerzy przedstawiający się jako Impact Team poinformowali w lipcu, grożąc opublikowaniem kompromitujących zdjęć, fantazji seksualnych itp. Opublikowali wtedy próbkę kompromitujących danych i ostrzegli, że jeśli portal Ashley Madison nie zostanie zamknięty, ujawnią prawdziwe nazwiska jego klientów, ich profile z materiałami zdjęciowymi, dane dotyczące ich kart kredytowych 25 SIERPNIA 2015
http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/jest-kol.....71342.html

Cytat:
Hakerzy grożą: ujawnimy kolejne dane z portalu dla niewiernych

Podający się za hakerów odpowiedzialnych za włamanie na komputery portalu randkowego Ashley Madison grożą ujawnieniem kolejnych danych wykradzionych z serwisu. Podkreślają, że do tej pory opublikowali ich małą część - podaje w sobotę "Wall Street Journal".

Agencja Associated Press odnotowuje, że kilku ekspertów w zakresie bezpieczeństwa w sieci, którzy przejrzeli ujawnione przez hakerów dane, uznało, iż wydają się one autentyczne. Dave Kennedy, szef firmy TrustedSec, powiedział, że dane te obejmują m.in. imiona i nazwiska, hasła dostępu, adresy, informacje dotyczące kart kredytowych. Wyraził przekonanie, że hakerzy mieli dostęp do systemów Ashley Madison "przez długi czas".
22 SIERPNIA 2015
http://tvn24bis.pl/tech-moto,80/hakerzy-.....70734.html


Cytat:
37 milionów miłośników skoków w bok może dziś spać na kanapie… a niektórych czeka ukamienowanie 19/8/2015

The internet is for sex, to znana maksyma. Serwisów umożliwiających zdradę małżeńską jest od groma. Jednym z najpopularniejszych, reklamujących się sloganem “życie jest zbyt krótkie, skocz w bok” był Ashley Madison, na którym konta mają także Polacy. Niestety, 11 lipca temu serwisowi zachęcającemu do zdrady wykradziono pełną bazę danych, a także klucze domenowe i prywatne dokumenty pracowników serwisu. Włamywacz postawił ultimatum — serwis ma zniknąć z sieci. Nie zniknął …i za karę dane osobowe wszystkich jego użytkowników oraz dane pracowników serwisu właśnie zostały opublikowane w internecie, a obecnie są przeglądane przez setki internautów…



Cieżko o anonimowość przy szukaniu “randki”
Kiedy zdradzasz, zapewne zależy Ci na anonimowości, a przynajmniej w takim zakresie, żeby o Twoich wybrykach nie dowiedziała się twoja druga połówka. Trudno jednak umówić się na skok w bok nie ujawniając przyszłej kochance swojego wyglądu albo kontaktowego numeru telefonu czy adresu e-mail. Niestety, jak wynika z opublikowanych przez włamywacza danych, nie wszyscy użytkownicy serwisu Ashley Madison pomyśleli o tym, aby skorzystać z dedykowanego numeru telefonu i adresu e-mail. Sporo ujawniało też swoje seksualne fantazje. Co gorsza, serwis pobierał od użytkowników opłaty — a jak wiadomo, jeszcze trudniej o kartę płatniczą na fałszywe nazwisko…

Polacy także korzystali z tego serwisu

Krótko mówiąc, znakomita większość randkowiczów, oczekująca nagości, właśnie została obnażona. Można zażartować, że zła karma wraca. Obecnie setki osób analizują dane z wycieku i robią rozmaite statystyki — np. to ile użytkowników serwisu korzystało z firmowych skrzynek albo z domen rządowych. W przypadku rządowych i wojskowych domen USA doliczono się 15 000 kont… Warto jednak nadmienić, że konto na dowolny adres e-mail mógł założyć każdy (takie konto może istnieć w dumpie nawet, jeśli właściciel e-maila, któremu ktoś podlożył świnię, nie kliknął w link z potwierdzeniem).

Jakie dane wyciekły?

W opublikowanym 10 gigabajtowym zrzucie znajdują się dane ok. 36 milionów użytkowników:

Imiona i Nazwiska użytkowników
Adresy e-mail
Numery telefonów
Hashe haseł (silne, bcrypt)
Profile członków (wysokość, waga)
Preferencje seksualne (“chętny do trójkąta”, “niewolnik”, itp.)
Transakcje kartowe (częściowe dane karty płatniczej)

fot. arstechnica

Ponieważ w samym dumpie nie ma bezpośrednich odwołań do serwisu Ashley Madison, a wiele z kont jest ewidentnie “tymczasówkami, część z internatuów uważała, że dane mogą być sfałszowane. Tak też twierdzili twórcy serwisu. Niestety, bardziej techniczni użytkownicy serwisu, którzy pobrali zrzut, a którzy rejestrowali swoje konta na dedykowane i używane tylko do tego celu e-maile, potwierdzili ich obecność w bazie. Prawdziwość wycieku potwierdza także zawartość kont z bugmenot, które założono przed włamaniem.

…ale to nie wszystko
W dumpie znajdują się klucze do domeny Windowsa, szereg wewnętrznych dokumentów (kontrakty, opisy technik sprzedażowych, itp.) oraz dane kont PayPal managerów serwisu.



To sugeruje, że atakujący nie tylko przejęli kontrolę nad serwisem internetowym, a nad całością infrastruktury — także biurowej — firmy prowadzącej serwis.

Co wiemy na temat przyczyn incydentu i wycieku?

Do tej pory nie jest jasne jak włamywacze wykradli dane użytkowników i pracowników serwisu. Udostępnienie wewnętrznych dokumentów może sugerować, że któryś z pracowników serwisu padł ofiarą phishingu lub otworzył zainfekowany załącznik. Atakujący, który uzyskał dostęp do skrzynki pocztowej mógł następnie poznać wewnętrzne dokumenty firmowe, w tym (co zresztą znajduje się w dumpie) dane dostępowe do serwerów.

Jak dokładnie wygląda taka eskalacja ataku — od przejęcia skrzynki e-mail, do przejęcia kontroli nad systemami finansowo-księgowymi firmy — opisaliśmy ostatnio w artykule Jak wyłudzono 467 milionów dolarów: https://niebezpiecznik.pl/post/wyludzili.....ieciowego/ Zacytujmy tu fragment:

Podczas wykonywania przez nas testów penetracyjnych, jeśli klient dopuści także ataki socjotechniczne, to nasz zespół bezpieczeństwa zawsze osiąga 100% skuteczność w uzyskaniu dostępu do nieautoryzowanych danych firmowych.

Ataki z reguły zaczynają się od podstawienia fałszywego serwisu imitującego firmowego webmaila, albo inny z systemów, z których korzystają pracownicy audytowanej firmy. Potem następuje rozesłanie zespoofowanego e-maila i przejęcie haseł od tych z pracowników, którzy nie zauważą różnicy pomiędzy “domeną” a “dorneną”. Kiedy pozyskamy dostęp do skrzynki e-mail, praktycznie zawsze jesteśmy w stanie nie tylko znaleźć “wrażliwe” dokumenty, ale również precyzyjnie zmapować strukturę zatrudnienia w firmie i następnie wykorzystać ją do eskalacji ataku na kolejne osoby. Tym razem nie musimy już “spoofować” e-maili. W eskalacji ataku często pomaga nam wykorzystywanie przez pracowników tych samych haseł do wielu systemów …i zmęczenie (rozkojarzenie) ofiar. Większość ataków celowo wykonujemy tuż przed końcem dnia pracy, kiedy czujność jest niższa, a ewentualna wpadka spowoduje, że dział bezpieczeństwa będzie miał olbrzymi problem, aby wszystkich skutecznie powiadomić. Nie wszyscy przecież mają telefony służbowe, albo — jeśli je mają — odbierają je po godzinach pracy. W trakcie prowadzonych przez nas ataków, nie tylko wykradaliśmy dane ze skrzynek e-mailowych kadry zarządzającej, ale również obchodziliśmy systemy dwuskładnikowego uwierzytelnienia, pozyskiwaliśmy dane z systemów finansowo księgowych i sami podstawialiśmy fałszywe faktury.



Za hipotezami dotyczącymi złośliwego oprogramowania i nieautoryzowanego dostępu do komputerów w sieci firmowej przemawia także fakt, że włamywaczom udało się pozyskać klucze domenowe. Ciężko jest tego dokonać nie mając dostępu do komputera znajdującego się w domenie — sam dostęp do skrzynki pocztowej zazwyczaj nie wystarcza (chyba, że ktoś wystawia swój kontroler do internetu…)

Korzystam z portali “randkowych” — co robić, jak żyć?
Jeśli już myślicie o skoku w bok z wykorzystaniem serwisu internetowego, zadbajcie o swoje bezpieczeństwo (i prywatność).

Użyj fałszywych danych osobowych i dedykowanego e-maila
Użyj dedykowanego tylko temu celowi telefonu komórkowego z dedykowaną kartą SIM.
Nie loguj się do serwisu ze swojego adresu IP. Nawet korzystając z lewych danych, można z dużym prawdopodobieństwem ustalić, że miałeś konto w serwisie, porównując twój domowy/firmowy adres IP z adresem IP w bazie danych (serwisy zazwyczaj przechowują adres IP pierwszej rejestracji i ostatniego logowania).
>Płatności dokonuj kartą prepaidową, nie zawierającą danych osobowych.
Traktuj wszystkie dane umieszczane i przesyłane przez internet jako publicznie dostępne. Zawsze i dla każdego. Pamiętaj, że wysyłając komuś (nawet prywatnie) swoje zdjęcie, nie masz wpływu na to czy rzeczywiście będzie ono widziane tylko dla was dwojga. Abstrahując od zaufania do rozmówcy, błąd programistyczny albo włamanie (jak w tym przypadku) może sprawić, że dane wyciekną i ktoś zobaczy cię (nago albo w przebraniu pokojówki).


I na koniec oczywiście najskuteczniejsza rada: nie zdradzaj swojej partnerki (partnera).

PS. Jeśli korzystaliście z serwisu Ashley Madison, dajcie znać (w komentarzach albo przez formularz kontaktowy — obie formy komunikacji współpracują z Torem). Z chęcią dowiemy się, czy gra była warta świeczki oraz czy wasze dane są w wycieku.

Aktualizacja 20.08.2015
Pojawiają się pierwsze historie użytkowników ujawnionych przez wyciek. Jednym z nich jest homoseksualny Arab, który obawia się o swoje życie i po wycieku rozpoczął ucieczkę za granicę. Mieszka bowiem w Arabii Saudyjskiej, gdzie za stosunki homoseksualne czeka go ukamienowanie…
https://niebezpiecznik.pl/post/37-milion.....a-kanapie/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:55, 26 Sie '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Aż 90-95 proc. zdradzających osób stanowią mężczyźni


Co oznacza właściwie tylko tyle, że musiało tam roić się od desperatów albo mężczyzn szukających przygody z własną płcią.

Cytat:
Z jego usług korzysta około 64 mln osób


W skali globalnej to zdecydowanie niewiele, przy czym jakiś % na pewno stanowią martwe konta. Może tego typu akcje wywołuje się celowo, aby dany serwis zyskał rozgłos?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:53, 05 Sie '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Skandynawscy tatuśkowie i polskie kociaki. Portal sponsoringowy bije rekordy popularności Anna Moczydłowska 03 sierpnia 2016

Portal już na stronie głównej zaznacza, że zabronione jest umieszczanie wszelkich ogłoszeń promujących prostytucję. fot. fotolia

Ona to Sugar Babe. On – SugarDaddy. Jej imponuje życiowe doświadczenie i wysoki stan konta. Jemu podobają się młodsze kobiety. Spotkają się na SugarDaters, skandynawskim portalu dla sponsorów i ich utrzymanek.

Pamela* ma 24 lata, długie blond włosy i ładną figurę. Pochodzi z małego miasta na Podkarpaciu, ale studiuje europeistykę na jednej z prestiżowych warszawskich uczelni. Po zajęciach jest polską SugarBabe.

– Wychowałam się na prowincji i poza tym, jak prowadzić gospodarstwo rolne, wiedziałam jedno: że na pewno nie chcę tego robić do końca życia. Zawiodłam więc oczekiwania rodziny i zamiast do technikum rolnego, poszłam do liceum, a potem na studia – opowiada.

Warszawa oszołomiła ją od pierwszego dnia. Knajpy czynne do późnych godzin nocnych, ekskluzywne butiki i wysokie biurowce były odurzającą odskocznią od małomiasteczkowego trybu życia. Problem był tylko jeden: brak pieniędzy, by z tego wszystkiego korzystać.

– Próbowałam kilku prac dorywczych, ale po pierwsze odbijało się to na moich studiach, a po drugie pieniądze, po odliczeniu kosztów życia, nie były duże. Postanowiłam spróbować czegoś innego – mówi.

Opalanie zamiast zmywania

Portal SugarDaters już na stronie głównej zaznacza, że zabronione jest umieszczanie wszelkich ogłoszeń promujących prostytucję. Tuż obok rozwiewa wątpliwości, czym właściwie jest układ SugarBabe z SugarDaddy.

– W tej relacji role płci są często z góry określone i tradycyjne – zapewniają inicjatorzy międzynarodowego projektu. – To mężczyzna dba o kobietę, rozpieszcza ja i sprawia, że jest szczęśliwa. Ona może skupić na na byciu kobietą, na spełnianiu się oraz zadowalaniu partnera. Sugar Daddy zaś, to dojrzały i doświadczony mężczyzna. Sprawuje kontrolę nad swoim życiem i finansami, którymi chętnie dzieli się z piękną i młodą kobietą.

Twórcy portalu nie promowali go w naszym kraju, jednak zainteresowanie młodych Polek było tak duże, że szybko stworzyli polskojęzyczną wersję. Dla niezdecydowanych, na stronie zamieszczono też listę zalet płynących z bycia Sugar Babe, zwłaszcza w wakacje.

– Zastanawiasz się, czy znaleźć pracę, czy może lepiej znaleźć SugarDaddy? Jeśli uda Ci się znaleźć pracę, pewnie będziesz musiała zmywać albo robić kawę za marną stawkę. Przydałby Ci się pewnie nowy iPhone albo laptop, prawda? Obawiamy się, że za pracę wakacyjną nie uda Ci się ich zdobyć. Nie mówiąc już o tym, że będziesz miała zero pozytywnych wspomnień – wyrażają troskę założyciele portalu. – Z SugarDaddy Twoje życie będzie inne. Połączenie partnera i jego karty kredytowej, to zapowiedź niezapomnianych wakacji. Czas spędzony z dojrzałym i doświadczonym SugarDaddy może okazać się lekcją, której nie nauczysz się w żadnej szkole.

Randkowanie z korzyściami

Założycielem Sugar Dater jest pochodzący z Danii Rikki Tholstrup Jørgensen, mąż i ojciec trójki dzieci. Przez długi czas pracował jako nauczyciel akademicki, a do założenia portalu zainspirował go...przyjaciel, który był typowym SugarDaddy.

– Swoje partnerki znajdywał na forach i czatach, co wydawało mi się niezorganizowane i mało bezpieczne. Wówczas razem z dwoma kolegami ze studiów wpadliśmy na pomysł zrobienia portalu dla randkujących – opowiada.

– Zakładaliśmy, że niektóre kobiety wolą tradycyjny model związku i utożsamiają mężczyznę niezależnego finansowo jako symbol władzy i dominacji – kontynuuje Tholstrup. – Te kobiety lubią być rozpieszczane i otaczane opieką. Jesteśmy w stanie również zrozumieć, że osoby w trudnej sytuacji finansowej, samotne matki czy studentki szukają tu partnera, który da im poczucie bezpieczeństwa.

Jako firma kładą nacisk na to, żeby związki zawierane za pomocą SugarDaters nie były wyłącznie transakcją „seks za pieniądze”.

– Nie chcemy, aby nasi użytkownicy myśleli o tym w ten sposób. Ani żeby traktowali siebie nawzajem jak „przygoda na jedną noc”. Chcemy wierzyć, że mimo „umowy”, partnerzy angażują się nawzajem i angażują w to również emocje. Ale wiadomo, że randkowanie w internecie wiąże się z ciągłym szukaniem i próbowaniem.

Od 2013 roku, kiedy to serwis wystartował w Danii, sukcesywnie rozszerza działalność o kolejne kraje Europy: m.in. Szwecję, Niemcy, Francję, Hiszpanię, a w styczniu 2015 o Polskę. W całej Europie serwis liczy obecnie 300 tysięcy użytkowników, z czego 10 w naszym kraju.

Największą grupę użytkowników portalu stanowią „SugarDaddies” (42 proc. użytkowników), następne w kolejności są „SugarBabes” (31 proc. użytkowników). Istnieje również możliwość zamiany ról, gdzie to kobieta pełni rolę mentora (SugarMama) troszcząc się o swojego partnera (SugarBoy). Tutaj jednak tendencja układa się odwrótnie: ci ostatni stanowią stanowią 20 proc. użytkowników, a kandydatki na ich ,,mamuśki” zaledwie 7 proc.

Podróże, prezenty i zdjęcia w bieliźnie

Pamela na SugarDaters poznała 39-letniego Svena. – Mieszka w Oslo i ma swoją firmę konsultingową. Sam mówi, że nie ma czasu na małżeństwo, a dzieci nie chce. Dla niego liczę się tylko ja i kariera – przekonuje dziewczyna.

Spotykają się mniej więcej raz w miesiącu. Zazwyczaj u niego, czasami w Warszawie, a raz na pół roku wyjeżdżają na krótki urlop. – To prawdziwy gentelman, bardzo oczytany i inteligentny. Troszczy się o mnie i rozpieszcza.

Dzięki niemu Pamela nauczyła się norweskiego (opłacił kurs), zaczęła jeździć na nartach (wynajął instruktora, gdy byli w Alpach) i poznała kawałek świata (majówka w Maroku, wakacje na Sycylii, sylwester w Tanzanii). Poza tym zawsze przywozi jej jakiś drobiazg, markowe perfumy albo zegarek, opłaca kosmetyczkę i zabiera do eleganckich restauracji. W zamian oczekuje kilkunastu miłych sms-ów w miesiącu, czasami zdjęć w bieliźnie, no i wspomnianych spotkań.

– Nasz układ trwa już dwa lata. Przez ten czas zdążyliśmy się zaprzyjaźnić! Nie jest więc tak, że spotykamy się tylko, by uprawiać seks. Dużo rozmawiamy, próbujemy razem nowych rzeczy – zapewnia Pamela.

Czy zamierza kiedyś ustatkować się i porzucić status SugarBebe? – Na razie nie. Nie mam stałej pracy, która pozwoliłaby mi się utrzymać ani kogoś dla kogo chciałabym zrezygnować z tego rodzaju życia.
* Imię zostało zmienione
http://www.mojanorwegia.pl/rozrywka/skan.....11718.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Samobójstwo, zdrada, rodzina, portal randkowy AM
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile