W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Kapitalistyczne cwaniactwo   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
20 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 48275
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5 ... 16, 17, 18   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:42, 04 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Sensacyjne ustalenia ws. afery Volkswagena: to nie błąd, ale świadome oszustwo koncernu 04.10.2015


Niemiecka prasa podaje kolejne, szokujące ustalenia ws. afery Volkswagena, które coraz bardziej podkopują zszargane zaufanie do koncernu. Śledztwo wewnętrzne ujawnia, że to nie manipulacja kilku sprytnych menadżerów, ale świadome, prowadzone od lat oszustwo wobec klientów i władz.

Niemiecka prasa donosi, że gdyby nie manipulowanie danymi o emisji, firmie nie udałoby się uruchomić produkcji ważnej serii silników diesla.

Skandal z manipulowaniem pomiarami emisji spalin w samochodach Volkswagen nie był dziełem kilku nieuczciwych konstruktorów, lecz systematycznym sposobem wprowadzania w błąd klientów i władz - pisze w niedzielę "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
Afera dotyczy większej liczby menadżerów

W skandal z manipulowaniem pomiarami emisji zamieszanych było więcej menedżerów Volkswagena niż początkowo przypuszczano - wskazuje ten tygodnik, powołując się na źródło w radzie nadzorczej koncernu motoryzacyjnego z Wolfsburga.
Wewnętrzne śledztwo nie pozostawia złudzeń – to było systematyczne oszukiwanie

[...]
Do pracy w Wolfsburgu przystępują kolejni, niezależni kontrolerzy

Jak pisze "FAS", amerykańska kancelaria prawna Jones Day rozpoczęła już rozmowy z pracownikami koncernu w Wolfsburgu. Rada nadzorcza VW chce zaangażować kolejnych zewnętrznych kontrolerów, gdyż ze względu na skale afery nie ufa wew

Lewe oprogramowanie zainstalowano już w 2008 r. z powodu kłopotów z kluczowym silnikiem diesla

Tygodnik "Bild am Sonntag" pisze z kolei, że kilku inżynierów przyznało się podczas przeprowadzanych przez kontrolerów przesłuchań do zainstalowania w 2008 roku zmanipulowanego oprogramowania. Z ich zeznań wynika, że do manipulacji doszło dlatego, że konstruktorom VW nie udało się - przy zachowaniu kosztorysu - rozwiązać problemu emisji spalin w silniku diesla EA 189, nad którym pracowano od 2005 roku i który był już niemal gotowy do produkcji seryjnej.
Dlatego zdecydowano się instalować oprogramowanie fałszujące dane o emisji. Bez tego całemu projektowi groziło wstrzymanie.
Nadal nie wiadomo, kto nakazał instalację oszukańczego oprogramowania.

Pracownicy Volkswagena wściekli: nie chcą płacić za skandal menadżerów

"BamS" pisze, że wśród załogi Volkswagena narasta wściekłość. "Nie pozwolimy na to, aby rachunek zapłaciła załoga" - powiedział szef rady zakładowej Bernd Osterloh.

Bezlitosne sondaże: 11 proc. Niemców deklaruje, że nie kupi już auta koncernu

Skandal odbija się niekorzystnie na prestiżu firmy. Z sondażu instytutu badania rynku puls wynika, że 41 proc. Niemców podziela pogląd, iż zaufanie do Volkswagena zostało "trwale naruszone". 11 proc. ankietowanych deklaruje, że nie kupi samochodu marki Volkswagen. Co drugi pytany uważa jednak, że inni producenci samochodów też stosują wybiegi informując o emisji spalin.
[...]

"Guardian": przekraczanie norm dotyczy też innych niemieckich samochodów, nie tylko Volkswagena

Brytyjski dziennik "Guardian", powołując się na niemiecki automobilklub ADAC, podał w czwartek, że przekraczanie europejskich norm emisji spalin przez pojazdy z silnikiem dieslowskim dotyczy nie tylko samochodów Volkswagena, ale tak także innych producentów, w tym z Niemiec.
PAP, IAR, jk
https://www.polskieradio.pl/42/3168/Arty.....o-koncernu
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:01, 06 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Funkcjonariusze PO wraz z przybudówkami (w tym Nowoczesną) - korzystając z odwrócenia uwagi - kolejny raz przymierzają się do oddania za bezcen majątku publicznego.



Tym razem chodzi min. o Kopalnię Brzecze.



W sumie nie byłoby w tym nic zdumiewającego, gdyby nie to, że... w ubiegłym roku z publicznych pieniędzy sfinansowano jej gruntowną modernizację - budując chociażby największą w Europie (!) stację odmetanowania.

http://www.elplastplus.pl/index.php/biez.....ze-otwarta
http://gornictwo.wnp.pl/w-kopalni-brzesz.....1_0_0.html
http://www.tvp.info/21978063/dzis-przed-.....-protestow

To zaledwie jeden z wielu przykładów, gdzie tzw. prywatyzacja została poprzedzona wyłożeniem grubej kasy na modernizację. Ten sam los czeka też PKP Intercity, które ze środków własnych i pożyczonych sfinansowało wymianę i remontu taboru + infrastruktury, by potem zostać oddanym obcemu kapitałowi.

Prawdziwy kryptotransfer pieniędzy podatników do prywatnych kieszeni.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:18, 06 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dotyczy funduszu Arka BZ WBK Fundusz Rynku Nieruchomości i 340 mln zł. Fundusz jest w likwidacji, a jego klienci, jak dotąd nie odzyskali nawet złotówki.

Cytat:

Bezkarnie utopione setki milionów złotych pod kuratelą Komisji Nadzoru Finansowego

Marcin P. i jego żona Katarzyna — twórcy Amber Gold — uchodzą za największych aferzystów ostatnich lat. Ich główną winą bytu to, że „źle" zainwestowali powierzone im pieniądze. Od kilkunastu tysięcy osób zebrali 850 mln zł, za które mieli kupić złoto, aby potem z zyskiem je sprzedać. Zamiast inwestycji w cenny kruszec, małżeństwo P. wydało forsę na linie lotnicze OLT Express, wynajem i zakup nieruchomości, samochody, zatrudnienie pracowników w licznych spółkach itd. Obrotna para prowadziła interesy bez wymaganych zezwoleń i poza kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Można zaryzykować tezę, że klienci zostali wydymani na własne życzenie, powierzając majątek szemranym biznesmenom. Małżeństwu P. grozi nawet 15 lat więzienia. Będą też musieli zwrócić sprzeniewierzone pieniądze.

Ale!

W równie nieprzyjemnej sytuacji, co oszukani przez Amber Gold, są ponad 4 tysiące klientów funduszu inwestycyjnego Arka BZ WBK. Ci jednak nie mogą liczyć na wsparcie instytucji państwowych, których przedstawiciele twierdzą, że takie jest ryzyko inwestowania. Czyżby? W 2004 r., czyli w przededniu boomu na rynku nieruchomości, powstał fundusz Arka BZ WBK Fundusz Rynku Nieruchomości. Jednym z jego założycieli był Wielkopolski Bank Kredytowy. Zasada działania funduszu była prosta. Miał on inwestować w nieruchomości. Kilka tysięcy ludzi za łączną kwotę 340 mln zł nabyło certyfikaty, które po 8 latach miały zostać wykupione przez fundusz. Wydawać by się mogło, że interes był strzałem w dziesiątkę. Ceny nieruchomości od 2004 r. do 2012 r. skoczyły o kilkadziesiąt procent. Inwestorzy zacierali ręce, czekając na odkupienie przez Arkę certyfikatów, co miało nastąpić w 2012 r.
Na początku 2012 r. zarządzająca Arką Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz uspokajała klientów: „Zgodnie z założeniami statutu funduszu sprzedaż nieruchomości powinna się zakończyć przed okresem likwidacji funduszu, tj. przed 29.12.2012. Biorąc pod uwagę jakość portfela naszych nieruchomości oczekuję, że szybko znajdą one nowych nabywców i likwidacja funduszu odbędzie się w terminie".
Okazało się, że zapewnienia byty niewarte funta kłaków. Fundusz kilkakrotnie do czerwca 2014 r. przedłużał swoją działalność. Klientom skoczyło ciśnienie, gdyż nie mogli doczekać się spodziewanych zysków, a co najważniejsze — odzyskać zainwestowanych pieniędzy. Najbardziej zadowoleni byli menedżerowie Arki, którym przedłużono sowite kontrakty...

Oraz

Fundusz nie kupował bezpośrednio nieruchomości. Robił to poprzez utworzone do tego celu spółki, którymi zarządzało kilka osób. Np. Jan Kowalski był członkiem zarządu spółek X, Y, Z i członkiem rad nadzorczych spółek A, B, C. Adam Nowak zasiadał w radach nadzorczych spółek X, Y, Z i w zarządach spółek A, B, C. W ten sposób Nowak i Kowalski pobierali jednocześnie kilka wynagrodzeń.
W czerwcu 2014 r. Arka została postawiona w stan likwidacji. Likwidatorem został ING Bank Śląski. Proces likwidacji miał zostać zakończony do czerwca 2015 r.; wówczas klienci Arki mieli otrzymać to, co zostanie z majątku likwidowanego funduszu — po potrąceniu kosztów likwidacji.
Nic z tego nie wyszło. Według najnowszych informacji fundusz zostanie zlikwidowany dopiero ev grudniu 2016 r. Choć i to nie jest pewne. Klienci Arki z niedowierzaniem spojrzeli na wyniki finansowe funduszu. Nie dość, że nic nie zarobili, to jeszcze utopili włożone pieniądze. Oprócz menedżerów zarobił za to likwidator funduszu ING Bank Śląski, który wycenił swoje usługi na 600 tys. zł! Kwota ta z całą pewnością jeszcze wzrośnie.

Jak?

Jak to możliwe, że menedżerowie przeputali 340 mln zł na przedsięwzięciu, na którym nie można było — jak podpowiada logika — stracić? Te pytania i wiele innych posłowie sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej zadali Andrzejowi Jakubiakowi, przewodniczącemu Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która ma chronić interesy klientów funduszy inwestycyjnych. Przewodniczący Jakubiak zastrzegł na początku, że nie może powiedzieć, jak KNF nadzorowała Arkę, gdyż stanowi to tajemnicę zawodową (sic!).
— Pod groźbą sankcji karnej i cywilnej nie jestem upoważniony do udzielania tego typu wyjaśnień państwu posłom. Z całym szacunkiem, ale na temat istotnych, moim zdaniem, rzeczy, jeżeli chodzi o wykonywanie nadzoru nad towarzystwami funduszy inwestycyjnych oraz działania Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie wspomnianego funduszu, nie mogę udzielić państwu wszystkich i wyczerpujących informacji— orzekł Jakubiak.
Następnie przewodniczący KNF wyjaśnił, że zarządzający funduszem, przyjmując od klientów 340 mln zł, tak naprawdę nie ponosili żadnej odpowiedzialności za powierzone im pieniądze.

Zabezpieczyli się w sprytny sposób, wpisując w prospekcie emisyjnym sprzedawanych certyfikatów klauzulę ryzyka związaną z działalnością funduszu,

m.in. ryzyko inwestycyjne związane z przyjętą polityką inwestycyjną funduszu, ryzyka związane z inwestycjami w nieruchomości, w tym ryzyka płynności, wyceny, niepozyskiwania najemców, niewywiązywania się najemców z zawartych umów najmu, ryzyko utraty wartości przez nieruchomość wskutek niewłaściwego używania, zmian rynkowych stawek najmu, wad prawnych nieruchomości, analiz i audytów przedinwestycyjnych, ryzyko transakcyjne oraz ryzyko wywłaszczenia nieruchomości na cele publiczne

Dlaczego?

Według Jakubiaka — który przed posłami nieudolnie wcielił się w rolę adwokata Arki—menedżerowie zarządzający funduszem nie złamali prawa, należycie wykonując obowiązki. Na pytanie, dlaczego zatem klienci Arki ponieśli straty, Jakubiak opowiadał bajki o mitycznej niewidzialnej ręce rynku, przedstawiając absurdalne i wykluczające się wersje wydarzeń (wypowiedzi Jakubiaka pochodzą ze stenogramów Kancelarii Sejmu).
Wersja nr 1: „W tym kontekście wszyscy państwo wiecie, wszyscy wiemy, co wydarzyło się pomiędzy rokiem 2004 a rokiem 2012, jeżeli chodzi o rynek nieruchomości w Polsce. Przypomnę, że w roku 2007, jak też na początku roku 2008 mieliśmy szczyt, jeżeli chodzi o ceny nieruchomości zarówno zabudowanych, jak i niezabudowanych, po czym w połowie roku 2008, po upadku Lehman Brothers, zaczął się bardzo ostry kryzys na rynku nieruchomości w Polsce".
Wersja nr 2: „W tym przypadku mogę powiedzieć, że inwestorzy powinni mieć świadomość tego, co dc facto nabywają, że ich środki zostaną wykorzystane na zakup nieruchomości. Pamiętajmy, że oczywiście decyzje te byty podejmowane przede wszystkim w 2004 roku, ale budowanie portfela było też w roku 2005, roku 2006. Był to okres hossy na rynku, jeżeli chodzi o obrót nieruchomościami w Polsce, zwłaszcza w dużych ośrodkach miejskich. Ceny rosły, powiedziałbym, w sposób niewyobrażalny. Wiązało się o z kwestią — na szczęście Polska w dużej mierze tego uniknęła — ogólnej paniki spekulacyjnej na świecie, jeżeli chodzi o nieruchomości, zwłaszcza nieruchomości komercyjne".
Wersja nr 3: „Problem polega tylko na tym, że wszyscy wtedy myśleli o zwyżce cen, zwyżce wartości certyfikatów, a okazało się, że mieliśmy do czynienia z czymś, czego moim zdaniem nikt nie przewidywał. Myślę, że nikt na tej sali nie przewidywał, że w 2005 roku, w 2006 roku będziemy mieli do czynienia z załamaniem, jeżeli chodzi o ceny nieruchomości w naszym kraju". Posłowie przecierali oczy ze zdumienia, słuchając wywodów o kryzysie w czasie hossy, który ominął Polskę i dopadł klientów Arki. Zażądali od Jakubiaka szczegółowych wyjaśnień na piśmie.

Tak!

Jan Adamski, jeden z najbardziej cenionych doradców biznesowych m.in. byty dyrektor biura za rządu PLL LOT, członek zarządu Totalizatora Sportowego, członek rad nadzorczych Rafinerii Gdańskiej i Centralwings), policzył na swoim blogu, że gdyby w 2004 r. klient Arki kupił mieszkanie w Warszawie, wynajmował przez 11 lat i dziś chciał je sprzedać, uzyskałby stopę zwrotu około 140 proc. (z zainwestowanych 100 tys. zi uzyskałby 240 tys.).
Według Adamskiego „w aferze takiej jak Arka — nikt nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Mało tego, gdy już wyszło na jaw, że była to zaplanowana kradzież, nikt nie próbuje przerwać tego chocholego tańca i proceder trwa nadal. Komisja Nadzoru Finansowego umywa ręce".
sikorski@redakcja.nie.com.pl


Andrzej Jakubiak uchodzi za wpływową, postać Platformy Obywatelskiej. Od 2006 do 2011 r. był wiceprezydentem Warszawy, prawą ręką Hanny Gronkiewicz-Waltz.
W przeciwieństwie do klientów Arki, facet ma szczęście do inwestowania w nieruchomości. W 2005 r. Jakubiak jako lokator wykupił ze stosowną bonifikatą od miasta 80-metrowy apartament w przedwojennej kamienicy nieopodal Traktu Królewskiego. Na początku 2015 r. szef KNF napisał do władz Śródmieścia podanie o kupno przyległej 25-metrowej kawalerki, by scalić ją z ogniskiem domowym. Co ciekawe, choć kawalerka była wcześniej zamieszkana, urzędnicy uznali, że to pustostan. Rzeczoznawca wycenił wartość mieszkania na niewiele ponad 140 tys. zł, choć ceny podobnych mieszkań w okolicy wynoszą od 250 tys. zł. Opozycyjni radni sugerują, że doszło do przekrętu. Poseł Jacek Sasin (PiS) zarzucił działaczom Platformy „polityczną korupcję". Mówił, że urzędnicy „zachowują się tak, jakby wykonywali prywatnie zlecenie osoby ważnej w establishmencie Platformy". Jakubiak twierdzi, że pada ofiarą spisku PiS za to, że tropi nieprawidłowości w SKOK-ach.
A.SJ
Nie nr 37/2015
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:05, 08 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Afera za aferą - najpierw samochody Volkswagena, teraz telewizory Samsunga John Moll, śr., 2015-10-07 17:35

Źródło: Internet

W ostatnim czasie sporo mówi się o głośnym skandalu z Volkswagenem w roli głównej. Nowy szef tego niemieckiego koncernu zapewnił, że wszelkie skutki tej afery zostaną zlikwidowane do końca przyszłego roku. Trzymamy go więc za słowo. Tymczasem na światło dzienne wyszedł kolejny, bardzo podobny skandal, lecz tym razem dotyczy on południowokoreańskiej korporacji Samsung i jej telewizorów.

Grupa badawcza ComplianTV przeprowadziła niezależne testy telewizorów marki Samsung. Okazało się, że urządzenia te faktycznie zużywają mało energii, ale tylko podczas warunków testowych kiedy to dochodzi do spadku jasności. Tymczasem w warunkach normalnego użytkowania zużycie jest wyraźnie większe. Badacze jednak nie byli w stanie określić, czy telewizory te używają jakiegoś specjalnego oprogramowania które wykrywa czy urządzenie jest akurat testowane.

Fakty są więc takie, że telewizory Samsunga, podobnie jak samochody marki Volkswagen, zużywają mniej energii/emitują mniej spalin tylko podczas testów. Lecz południowokoreańska korporacja nie przyznaje się to stawianych zarzutów i utrzymuje, że nie korzysta z żadnych oszukujących oprogramowań, natomiast spadek jasności ma być spowodowany treścią, jaką wyświetla w danym momencie telewizor.

Niektóre państwa Unii Europejskiej zwróciły na to uwagę już jakiś czas temu. Być może afera spalinowa z Volkswagenem to tylko wierzchołek góry lodowej i zaraz dowiemy się, że również Samsung stosuje się do nielegalnych praktyk. Może się okazać że wielu znanych producentów nie jest do końca szczerych z konsumentami.

Źródło: http://www.theguardian.com/environment/2.....-real-life
http://tylkonauka.pl/wiadomosc/afera-za-.....y-samsunga
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:56, 09 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Zagraniczne sieci handlowe piszą polskie prawo wtorek, 06 października 2015




Niespodziewana poprawka w ustawie o rewitalizacji umożliwi sklepom wielkopowierzchniowym jeszcze dalej idącą ekspansję. Lobbing zagranicznych sieci handlowych odbywa się po cichu, z dala od ich głośnego marketingu i reklamy. Ale to takie działania dają prawdziwe pojęcie o gospodarczej i politycznej pozycji tych sieci oraz zagrożeniach, jakie z niej wynikają.

Krytyczna dyskusja na temat Lidla, Kauflandu czy Biedronki – jeśli w ogóle jest prowadzona – ogranicza się najczęściej do praw pracowniczych, konkurencyjności cenowej, jakości i pochodzenia sprzedawanych tam produktów. Są to sprawy ważne, ale dla całego zjawiska raczej drugorzędne. Zresztą warunki pracy w marketach ulegają poprawie (fakt, że wymuszonej, ale jednak), oferowane przez nie ceny są często najniższe, a i większość produktów, przynajmniej spożywczych, pochodzi od naszych rodzimych producentów. Są to niewielkie ustępstwa, na które idą sieci, by oddalić krytykę od kwestii naprawdę istotnych.

Takimi kwestiami są preferencyjne warunki, jakie Polska – celowo czy też przez nieudolność władzy? – zapewnia dużym sieciom handlowym. Tanie finansowanie ocierające się o pomoc publiczną (jak pożyczka dla Lidla i Kauflandu z Banku Światowego), zwolnienia z podatku od nieruchomości (liczne sklepy wielkopowierzchniowe zmieniające od czasu do czasu szyldy, aby utrzymać ulgi) czy luki w prawie pozwalające nie płacić podatku dochodowego (i de facto wyprowadzać zysk z kraju) – to tylko najbardziej znane i widoczne przykłady. Gra o jeszcze większą stawkę toczy się poza wzrokiem opinii publicznej, w sejmowych korytarzach.

W sposób dobitny pokazuje to niedawne zamieszanie wokół ustawy o rewitalizacji. Otóż, komisja pracująca nad dokumentem wprowadziła a sejm przyjął poprawkę (właściwie skreślenie z ustawy jednego punktu), która powoduje bardzo istotną zmianę w procedurze lokowania sklepów wielkopowierzchniowych.

Wejście ustawy w życie oznaczać będzie, że sklepy o powierzchni powyżej 400 mkw. będą mogły powstawać na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Do tej pory tego rodzaju nieruchomości budowano tylko w lokalizacjach przeznaczonych na ten cel w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, uchwalanym przez samorządy po długich konsultacjach społecznych itp.

Dzięki ustawie będą powstawać także w miejscach nieobjętych planem, w oparciu o wydawaną przez wydziały budownictwa decyzję o warunkach zabudowy. Zmiana ta w praktyce odbiera samorządom możliwość wpływania na lokalizację sklepów wielkopowierzchniowych. Tym samym gminy, które - dbając o lokalny handel i ład przestrzenny - opierały się dotąd zalewowi sieci nie będą miały narzędzi, żeby kontynuować taką politykę.

Pewną ironią jest, że zmiany dokonano akurat przy okazji ustawy o rewitalizacji. Rewitalizacji, która jest obecnie jednym z najmodniejszych haseł urbanistyki europejskiej. Rewitalizacji, która – przynajmniej w deklaracjach – ma być procesem odbudowy materialnej i społecznej, z mocnym naciskiem na partycypację obywatelską, lokalność, drobne inicjatywy gospodarcze. Widać jednak, że szumne hasła to jedno, a interesy międzynarodowego biznesu drugie.

Posłowie, którzy wnieśli i przegłosowali poprawkę tłumaczyli później, że stało się to przez przypadek. Trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo pokrętne tłumaczenie. Na takich "przypadkach" opiera się inteligentny lobbing. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju argumentowało także, że poprawkę wniesiono, ponieważ w sejmie znajduje się projekt ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która reguluje te kwestie. W projekcie tym faktycznie znajduje się punkt poświęcony lokalizacji sklepów wielkopowierzchniowych. Przewiduje on, że wymóg planu dotyczyć będzie obiektów handlowych powyżej 2 000 mkw. (zamiast 400 mkw. obowiązujących obecnie; nota bene sklepy Biedronki, Lidla, Kauflandu,Netto i innych sieci – mają najczęściej powierzchnię pomiędzy 500 a 1 500 mkw.). Konieczność ustalenia nowego limitu pomysłodawca ustawy uzasadnia potrzebą uzgodnienia prawa z orzecznictwem sądowym (które kwestionowało zapis o 400 mkw.).

Jednak dotychczasowe działania ministerstwa w tej sprawie, jak i sama treść tego uzasadnienia ("W przypadku wielkopowierzchniowych obiektów handlowych nastąpi ujednolicenie wykładni przepisów prawa w procesie stosowania prawa i kontroli sądowej, a tym samym zwiększenie bezpieczeństwa inwestora") pozwala domniemywać, że chodzi raczej o owo mityczne "bezpieczeństwo inwestora".

Ustawa o rewitalizacji oraz ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jest mocnym dowodem na to, że należy zacząć poważnie podchodzić do lobbingu ze strony sieci handlowych. Ograniczenie ich pozycji leży nie tylko w interesie drobnych handlowców, ale i nas wszystkich, jeśli chcemy sami ustalać reguły obowiązujące w polskiej gospodarce.

Kamil Suskiewicz/jagiellonski24.pl
http://jagiellonski24.pl
Fot. Mainrc/Freeimages/Wikimedia.
http://wsensie.pl/dummy-category-5/item/.....skie-prawo
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 21:23, 13 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak kończy się tolerowanie pazerności i/lub nieudacznictwa :


"Zatrudniony na czarno robotnik firmy budowlanej, który spadł z rusztowania, zmarł na przystanku, gdzie zostawił go obawiający się konsekwencji szef.

Policja, zawiadomiona przez przypadkowego przechodzenia przyjechała na przystanek tylko po to, by stwierdzić zgon 38 letniego mężczyzny. Ofiara nie miała przy sobie żadnych dokumentów, lecz śledczy metodami operacyjnymi dotarli do informacji, że jest to mieszkaniec Lublińca. Ustalenie pozostałych informacji było już tylko kwestią czasu. Mężczyzna, jak podaje tvn24, zatrudnił się firmie budowlanej, zajmującej się ocieplaniem domu jednorodzinnego. Jak zeznał jej właściciel na policji – feralnego dnia przyjechał na miejsce robót i znalazł swojego robotnika leżącego pod rusztowaniem, z którego najprawdopodobniej spadł. Pracodawca umieścił go w samochodzie, zamierzając początkowo jak najszybsze dotarcie do szpitala. Po drodze jednak zmienił zdanie, powodowany strachem, że będzie musiał ponieść konsekwencje za zatrudnianie pracowników na czarno. W toku śledztwa wyjaśni się czy poszkodowany żył w momencie, kiedy pracodawca zostawiał go na przystanku nie udzielając żadnej pomocy. Właścicielowi na razie postawiono zarzut nieudzielenia pomocy człowiekowi znajdującemu się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia. Przyznał się do winy. Wniósł o dobrowolne poddanie się karze. Zwolniono go do domu."


http://strajk.eu/pracodawca-zostawil-swojego-pracownika-na-pewna-smierc/

Mordercę zwalnia się do domu, a za gram zioła czekają baty.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:53, 14 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Apple zapłaci gigantyczne odszkodowanie? 14.10.2015



W USA zapadł niekorzystny dla Apple'a wyrok, który może oznaczać, że koncern będzie musiał zapłacić 862 miliony dolarów odszkodowania za naruszenie patentu. Sąd uznał bowiem, że koncern wykorzystał technologię, do której prawa posiada Wisconsin Alumni Research Foundation (WARF). To niedochodowa organizacja, która zajmuje się komercjalizacją technologii opracowanych na University of Wisconsin-Madison.
W 2014 roku WARF wystąpiła przeciwko Apple'owi do sądu twierdząc, że firma nielegalnie wykorzystała opatentowaną w 1998 roku technologię poprawy wydajności układów scalonych. Zadaniem ławy przysięgłych było stwierdzenie, czy procesory A7, A8 oraz A8X wykorzystywane w iPhone'ach oraz iPadach naruszają patent WARF. Ława uznała racje organizacji, a sędzia William Conley wydał wyrok, zgodnie z którym Apple może zostać zobowiązane do wypłacenia nawet 862,4 miliona dolarów odszkodowania. Teraz rozpocznie się kolejna część procesu, której celem będzie stwierdzenie, jakie odszkodowanie należy się WARF.
Spór się jednak na tym nie skończy. W ubiegłym miesiącu WARF złożył w sądzie kolejny proces, w którym stwierdza, że należąca doń technologia została wykorzystana również w procesorach A9 i A9X Apple'a.
Autor: Mariusz BłońskiŹródło: CDRinfo

http://kopalniawiedzy.pl/Apple-patent-sad-WARF-odszkodowanie,23294
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:01, 14 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Bandycki układ banków

Po 13 latach Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarał nadwiślańskie banki za działania niezgodne z prawem. Sąd Apelacyjny potwierdził tydzień temu, że UOKiK miał rację i banki – precyzyjnie wskazane – mają w sumie zapłacić 164 mln złotych.



Poszło o opłaty intercharge, czyli to, co banksterzy potrącali sobie jako opłatę za transakcje dokonywane kartami płatniczymi w sklepach, zakładach usługowych i kioskach. To przez te banki jeszcze kilka lat temu zakupy kartą można było robić pod warunkiem, że wartośc zakupów była wyższa niż 10 do 20 złotych. Mniejsza wartość po prostu sprzedawcom się nie opłacała, bo banki brały zbyt duże opłaty.

Dzisiaj banki dalej zbierają haracz z płatności kartą – ale są to opłaty nie przekraczające 0,2 proc. wartości transakcji w przypadku kart płatniczych lub 0,3 proc. wartości zakupów w przypadku kart kredytowych – a ich wysokość jest ustalona regulacyjnie, czyli jest bankom narzucona. W czasach, kiedy do UOKiK-u wpływały pierwsze skargi na bandyckie podejście banków do klienta te opłaty kształtowały się na poziomie 1,5 proc. I też były narzucone z góry – przez prezesów banków, którzy przy kawie – pewnie w siedzibie Związku Banków Polskich – dogadali się, że wspólnie i w porozumieniu umawiają się na taką stawkę, co zdejmie im z grzbietu konieczność konkurowania ceną.

UOKiK dość szybko uznał, że 20 banków zawarło niedozwolone porozumienie, wspólnie ustalając wysokość stawek opłaty interchange, pobieranej od transakcji dokonywanych kartami systemu Visa i Mastercard. W decyzji na przedsiębiorców nałożone zostały również kary finansowe w łącznej wysokości 164 mln zł. SA w wyroku z 6 października 2015 r. potwierdził, że porozumienie pomiędzy bankami było praktyką ograniczająca konkurencję. Utrzymał także wysokość kar finansowych nałożonych przez UOKiK uznając, że spełnia funkcję zarówno represyjną jak i prewencyjną. Wyrok jest prawomocny. I zamyka sprawę bandyckiej, 13-letniej praktyki nadwiślańskich banksterów.

Jak wykazało postępowanie UOKiK, wysokość opłaty interchange nie opiera się na rzeczywistych kosztach, ponoszonych przez banki na rozwój i funkcjonowanie systemu płatności, ale została odgórnie ustalona przez przedsiębiorców, którzy porozumieli się w celu utrzymania wysokich zysków z każdej transakcji kartami Visa i MasterCard.

W ocenie Urzędu, tak określona opłata stanowi swego rodzaju podatek nałożony na handlowców oferujących towary i usługi, którzy na każdej transakcji opłaconej kartą płatniczą tracą kwotę w wysokości od 1 do 2 proc. na rzecz banku-emitenta.
Jak ustalił UOKiK, nieuzasadnione ekonomicznie koszty obsługi transakcji ponoszone przez sklepy akceptujące plastikowe pieniądze, mogą przekładać się na wyższe ceny dla konsumentów, także tych płacących gotówką (placówki handlowe nie różnicują cen ze względu na środek płatności). W rzeczywistości koszty posługiwania się kartami ponoszą zatem wszyscy uczestnicy rynku, choć z tych obciążeń nie zdają sobie sprawy.

Mając na celu uregulowanie rynku opłat za transakcje dokonywane kartami płatniczymi, Prezes Urzędu nakazał natychmiastowe zaniechanie kwestionowanej praktyki nie tylko przez strony postępowania, ale wszystkie banki, zarówno w ramach systemu VISA, jak i MasterCard. W ocenie UOKiK bezgotówkowe płatności powinny być rozliczane według wartości nominalnej, bez potrącania opłatyinterchange.

A oto lista banków, która łupiła rynek oraz wartość kary, jaką zapłącą po przegranej przed Sądem Apelacyjnym:
PKO BP SA, Pekao SA – 16,59 mln zł,
BPH – 14,66 mln zł,
Bank Zachodni WBK, ING Bank Śląski – 14,08 mln zł,
Kredyt Bank, Bank Millenium – 12,15 mln zł,
Bank Handlowy – 10,22 mln zł,
BGŻ – 9,64 mln zł, BRE Bank,
Lukas Bank – 7,71 mln zł,
Nordea Bank Polska, Invest Bank, Getin Bank – 4,82 mln zł,
Bank Pocztowy, Bank Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych, Bank Ochrony Środowiska, Fortis Bank Polska, Deutsche Bank PBC – 2,89 mln zł,
HSBC Bank Polska – 193 tys. zł.


Szkodliwym dla konkurencji praktykom ustalania opłat interchange od dłuższego czasu przygląda się również Komisja Europejska. W 2002 roku zakończyło się trwające 25 lat postępowanie w sprawie opłat pobieranych za transakcje dokonywane kartami Visa. Mimo, że nie stwierdzono naruszenia prawa, Komisja Europejska nakazała stopniowe obniżanie prowizji. Ponadto zażądała, by opłata interchange została oparta na rzeczywistych, możliwych do udowodnienia, kosztach, a banki obowiązkowo informowały sprzedawców o jej wysokości. Jednocześnie, od 1992 roku w Komisji toczy się postępowanie antymonopolowe w sprawie opłaty za transakcje MasterCard.

Sposób ustalania opłat pobieranych od sprzedawców akceptujących karty płatnicze zakwestionowały ponadto Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania. W niektórych państwach natomiast (Dania, Holandia, Norwegia, Finlandia czy Luksemburg), gdzie funkcjonują inne niż Visa i MasterCard systemy, opłata interchange nie jest w ogóle pobierana.

Pawel Pietkun
http://3obieg.pl/bandycki-uklad-bankow
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:16, 14 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Klasyczne wykorzystywanie nazwy innej firmy.

Cytat:
Przestępczy lot KRUK INKASO 2015-10-09

Oszuści z wrocławskiej (?) firmy wysyłają wezwania do zapłaty za rzekomy dług. Miał on się wziąć z nieopłacania abonamentu RTV. Takie pismo dostała kilka dni temu nasza Czytelniczka z ul. Kazimierza Królewicza w Szczecinie. Sprawę zgłosiła policji.

Nadawcą jest KRUK INKASO. Nazwa ta została wybrana nieprzypadkowo. Jak wiadomo jedną z największych firmy windykacyjnych w kraju jest bowiem KRUK S.A.

„Jedyną szansą" na uniknięcie konsekwencji ma być wpłacenie 79,90 złotych na podane konto. To wielka łaska ze strony KRUK INKASO, bo umarza się tym samym ponad 800 złotych, kwota ta zebrała się z odsetek i windykacji...

O naciągaczach wie doskonale KRUK S.A. Na stronie internetowej zamieścił komunikat: Ostrzegamy wszystkie osoby, które otrzymały fałszywe wezwania do zapłaty za abonament radiowo-telewizyjny. Listy zostały wysłane przez oszustów. Jest to działanie przestępcze. Grupa KRUK nie zajmowała się i nie zajmuje się obsługą zaległości z tytułu abonamentu RTV. Sprawa została przekazana organom ścigania. (kol)
http://www.24kurier.pl/aktualnosci/wiadomosci/przestepczy-lot-kruk-inkaso/

Cytat:
Próba wyłudzenia fikcyjnego długu. Uwaga na Kruk Inkaso 13 października 2015



[...]
Na początku roku ponad ćwierć miliona Polaków zalegało z płatnościami wyłącznie z tytułu nieopłacanego abonamentu radiowo-telewizyjnego. Chociaż część dłużników uregulowała już swoje zobowiązania, wielu telewidzów nadal nie spłaciło tych długów. Ktoś wpadł na pomysł, że to idealny pretekst do wyłudzenia pieniędzy. Fałszywe wezwania od listonosza i w skrzynce mailowej Od początku października do skrzynek pocztowych i skrzynek na pocztę elektroniczną w całym kraju przychodzą więc fałszywe wezwania do zapłaty. Adresatką jednego z nich jest nasza czytelniczka.
[...]
http://kryminalne.trojmiasto.pl/Proba-wy.....95296.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:57, 14 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:
Klasyczne wykorzystywanie nazwy innej firmy.


Proceder oczywiście karygodny, ale zdumiewa też naiwność niektórych osób.


Ciekawostka - Facebook w ub. roku w UK zapłacił tylko 4 327 £ CIT-u. Dla porównania singiel zarabiający tamtejszą średnią krajową (26 500 £) płaci 3 180 £ podatku dochodowego [1] i 2 213 £ składki zdrowotnej.

Miał też zanotować 28,5 mln £ "straty".

http://www.theguardian.com/global/2015/o.....ff-bonuses
http://www.dailymail.co.uk/news/article-.....-pays.html


[1] - Co daje efektywne 12% PIT, czyli więcej niż 7% od polskiej średniej krajowej. Gdzie te mityczne "niskie podatki" dla pracowników w UK Question
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:18, 19 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:


KREW NA BIAŁYM ZŁOCIE Agatha Rosenberg 11 października 2015


Białe złoto zbiera się jesienią. Wtedy w Uzbekistanie pracownicy sektora państwowego, uczniowie i studenci muszą zostawić swoje codzienne zajęcia. Zakwaterowani w barakach, bez wody i kanalizacji, będą przez dwa-trzy miesiące, po jedenaście godzin dziennie, ściągać z krzaków surowiec, na którym opiera się krajowa gospodarka.


Białe złoto, czyli bawełna, to najcenniejsze dobro Uzbekistanu. Na surowiec ten przypada prawie połowa krajowego eksportu. Władze państwowe kontrolują jego produkcję i sprzedaż na każdym etapie. Wyznaczają, gdzie bawełnę siać, kiedy ją podlewać, ile kilogramów powinno zostać zebranych z hektara, ile dostaną farmerzy za gotowy surowiec, gdy obowiązkowo przyniosą go do państwowego skupu. Cena jest zazwyczaj niemal dziesiękrotnie niższa niż eksportowa. Profity ze sprzedaży za granicę zgarnia wąska grupa najwyższych urzędników państwowych, prawdopodobnie do spółki z szefami lokalnych organizacji przestępczych, za pośrednictwem firm zarejestrowanych w rajach podatkowych. Dla farmerów, obłożonych dodatkowo wysokimi podatkami, zostaje nie więcej, niż 15 proc. zysku.

W radzieckim Uzbekistanie produkcją i zbiorem bawełny zajmowały się kołchozy. Kiedy te rozwiązano, ludność wiejska została bez środków do życia. Skutkiem była masowa emigracja, tym bardziej, że sąsiedni Kazachstan oferuje robotnikom na plantacjach o wiele lepsze płace. Brak siły roboczej władze Uzbekistanu postanowiły uzupełniać poprzez pracę przymusową. Gdy jesienią zaczynają się zbiory, pracownicy sektora publicznego dostają wezwania do stawienia się na plantacji.

flickr.com/Brian Leon

Robotnik, nauczycielka, żołnierz, pielęgniarka, lekarz, studentka – każdy musi rzucić codzienne zajęcia i wsiąść do autobusu dowożącego „ochotników” do prac polowych. W przeciwnym razie pożegna się z pracą, uniwersytetem, świadczeniami socjalnymi. Żeby zdobyć zwolnienie z wyjazdu, należy zainwestować w łapówkę rzędu 150 dolarów (ok. 24 tys. sumów). Dla większości Uzbeków to kwota nieosiągalna.

Pracownicy budżetówki żyją zatem co roku przez 2-3 miesiące w rozwalających się barakach bez wody i kanalizacji. Z baraku na plantację są dowożeni ciężarówkami, traktorami, czasem muszą iść piechotą. Karmieni są byle czym, nieraz zostają bez jedzenia i wody, które przychodzi im wyżebrać u miejscowych mieszkańców. „Białe złoto” zbierają własnymi rękami. Radzieccy kołchoźnicy mieli maszyny – te jednak od upadku ZSRR zdążyły się rozsypać, a na zakup nowych bawełnianym oligarchom żal pieniędzy. Nad polem unoszą się opary z chemikaliów, którymi opryskiwano uprawy. Praca trwa od rana do wieczora, siedem dni w tygodniu. To też postęp w porównaniu z okresem radzieckim, kiedy obowiązywała wolna niedziela.

Każda Uzbeczka i Uzbek, w zależności od płci i wieku, ma obowiązek zebrać dziennie od 40 do 100 kg bawełny. Nie zmieści się w normie – musi wykupić surowiec od farmera albo zapłacić za równowartość po zakończeniu pracy. Do rachunku dolicza się jeszcze opłatę za zakwaterowanie, dojazd i wyżywienie. Niezależnie od tego zbieraczy uznanych za mniej sprawnych czekają publiczne upokorzenia, brutalne kary, często ze skutkiem śmiertelnym. Co roku organizacje broniące praw człowieka donoszą o kilkunastu takich przypadkach. W 2011 r. szeregowiec Inomżon Jułdaszew nie przeżył uderzenia pałką w głowę przez nadzorcę. Dwa lata później 63-letni rolnik Tursunali Sadikow zmarł po tym, gdy został pobity za słabe wyniki w zbieraniu, a 18-letniego Nawruza Mujzinowa zakatowali policjanci, bo zachorował i chciał opuścić pole. Nie trzeba nawet podpaść nadzorcom, by żywym z plantacji nie wrócić. Wystarczą same warunki pracy. W 2013 r. uczennica szkoły średniej utopiła się w niezabezpieczonym kanale nawadniającym, a jej rówieśnik śmiertelnie zatruł się serwowaną zbieraczom zupą. Ile osób poniosło ciężki uszczerbek na zdrowiu, można się tylko domyślać.

Wyzysk dorosłych nie gwarantowałby odpowiedniego poziomu dochodów. Przymusowi pracy podlegają również dzieci. Spokojnie chodzić do szkoły mogą tylko potomkowie wysokich urzędników państwowych i dyplomatów. Reszta co jesień musi meldować się na plantacjach od momentu ukończenia 10 lat – zdarzało się jednak, że do pracy ściągano nawet siedmiolatki. Od nich wymaga się mniej – „tylko” od 20 do 60 kg. Poza tym to samo – baraki, nędzne wyżywienie, przemoc. Do nadzorowania nieletnich zmuszani są ich nauczyciele. Uczeń nie zbierze bawełny, nie stawi się do pracy, ucieknie z plantacji – to nauczyciel zapłaci wysoki mandat. Oficjalnie problem pracy dzieci w Uzbekistanie nie istnieje. Zabrania jej konstytucja, w teorii legalnie pracować można dopiero po ukończeniu 15 lat. W praktyce wszystko zależy od tego, czy znajdą się nabywcy zbieranej przez dzieci bawełny (a przecież nieletnich zmusza się do pracy także w innych sektorach gospodarki).

Ponieważ chętnych nie brakuje, władze starają się jedynie ukrywać proceder, na przykład wysyłając nastolatków w najbardziej odludne regiony kraju. Czasem jeden z importerów bawełny albo któraś z firm odzieżowych postanawia poprawić swój PR, publicznie wzdychając nad losem małych Uzbeków zmuszanych do niewolniczej pracy. Wtedy politycy z Taszkientu ruszają z zapewnieniami, że nawet jeśli w przeszłości bywało źle, to przecież sytuacja się poprawia. Przykładem rok 2012, gdy państwo podpisało międzynarodowe konwencje chroniące dzieci. A jeśli nie zgadza się wpuścić na plantacje kontrolerów Międzynarodowej Organizacji Pracy, to tylko dlatego, że doprawdy nie mają oni powodów do obaw o sytuację zbieraczy.

Fakt, bawełniani oligarchowie od czasu do czasu tracą któregoś z kupców. Tak było w 2012 r. z firmą odzieżową H&M, która przestraszyła się widma konsumenckiego bojkotu. W ślad za nią poszły TESCO oraz Marks and Spencer. Ale już Nike w nabywaniu bawełny zbieranej przez robotników przymusowych nic niestosownego nie widzi. Koncern Daewoo International, chociaż w pierwszym rzędzie działa w branży samochodowej i elektronicznej, zajmuje się również skupem i przetwarzaniem uzbeckiego „białego złota”. Współpraca z Koreańczykami w zupełności rekompensuje Taszkientowi protesty mniejszych firm. W nagrodę Daewoo może kupować bawełnę po obniżonej cenie i płaci w Uzbekistanie symboliczne podatki.

Dopóki to się nie zmieni, obywatelki i obywatele Uzbekistanu niezmiennie będą mieć w perspektywie bezpłatną harówkę na plantacjach. A sygnałów zmiany na horyzoncie brak. Tym bardziej, że taszkienccy politycy mają jeszcze jednego ważnego „przyjaciela”. Za udaną modernizację, wzrost bezpieczeństwa obywateli i – jakżeby inaczej – postępy demokracji, Uzbekistan chwalił nie kto inny, jak prezydent USA Barack Obama.
http://strajk.eu/krew-na-bialym-zlocie/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 13:15, 21 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Podręcznikowe libertariańskie państwo minimum : urzędnicy niczego nie nakazują - wszystko "wolnym" wyborem.


"What was one of the better kept secrets of the the 21st century is now blown totally open. The three corporations above are responsible for much of the world's chocolate influx, 60% of which comes out of West Africa.

In 2000, it was revealed that the harvesting and processing of the cacao plant was left to children, often unpaid and living in slavery. Imprisoned, forced to go to the bathroom on the roof or in a cup and malnourished, children would either be sold into it for $30 or be kidnapped, thinking they were applying for some sort of paying job.



The gruesome depictions of first hand accounts of slavery; children with whipped backs, afraid for their lives and beaten for months, into submission, was met with immediate congressional action.

The chocolate companies pleaded ignorance; Hershey senior vice president Robert M. Reese told Philadelphia Inquirer reporter Bob Fernandez that “no one, repeat, no one, had ever heard of this" (as if he could somehow know that). After confirmation that the slavery was indeed happening and that it was as bad as the documentary depicted, U.S. Rep. Eliot Engel quickly drafted US legislation commanding the FDA to introduce “slave free” labeling on chocolate, similar to organic labeling. The bill immediately gained approval in the House of Representatives and was on its way to the Senate where people were ready to draft it into law. It was then that the chocolate companies stepped in, promising to self regulate the issue, stating that there would be no more child slavery by 2005. It turned out, they didn't do much. It's 2015 and there are now more child slaves than there were in 2001. 51% more, in fact. There are now 1.4 million children carrying back-breaking sacks of cacao, having their bodies whipped and beaten and crushing themselves from dawn to dusk for no pay.



Now that it has become evident that Hershey, Nestle and Mars have no way of handling the issue (besides pushing back the date of completion to 2008, then 2020), California residents have filed a class-action lawsuit, requiring the companies to pay damages to people that have purchased the product "unwittingly" supporting child slave trade, and also that they print new labels that indicate the product was made with child slave labor.

“America’s largest and most profitable food conglomerates should not tolerate child labor, much less child slave labor, anywhere in their supply chains,” the complaint reads. “These companies should not turn a blind eye to known human rights abuses... especially when the companies consistently and affirmatively represent that they act in a socially and ethically responsible manner.”




https://www.minds.com/blog/view/50187540.....uthbeckons


Okazuje się, że europejscy miłośnicy Rothbarda i spółki wcale nie muszą wyjeżdżać na daleki czarny ląd, żeby zasmakować prawdziwej, nieskrępowanej "wolności". Jedną z jej unijnych oaz jest nieodległa Rumunia, która pomimo III-światowych procederów wcale nie ma najgorszej prasy w świecie zachodnim, który woli koncentrować się na wymyślaniu bajek o Rosji, Białorusi, Kubie, Wenezueli czy KRLD.

"In Bucharest, you can buy a young girl for 8,000 euros. I mean buy them as in you own them forever or until you sell them to someone else. Most of them are sold by their parents in Moldova when they are little children. As soon as they’re bought, the owner brands them. This is normally a tattoo of his name.



I recently went to Bucharest to find and photograph some of these girls. One of the boatload of extremely awful things about this situation is that the girls have internalized their circumstances. This is their life, and they don’t lament it. It’s fucking heartbreaking.

Bucharest became one of the roughest cities in Europe during the war in Yugoslavia and the mob built up an amazing network in the aftermath. No matter what you want, you just need to know the right person.

These are some pictures of the kids I met during my stay in Bucharest and also a very sad letter that was sent to me by a girl whose owners wouldn’t let me take her picture.

The above girl is Cezara. She’s 15 years old
and the person who inspired this story. She comes from an extremely poor family. Her father was an alcoholic farmer who loved gambling. When she was seven years old, he racked up a big gambling debt and—at her mother’s suggestion, they decided to give Cezara as a gift to the mafia guy who owned the illegal gambling place. “I hated my parents for doing that but I got over it,” Cezara says. “I don’t agree with their decision but I don’t blame them for it. I understand the situation. I don’t remember much about them anyway. Some of my owners take good care of me. They buy me clothes and food and I have a place to sleep at night. I don’t need much more to live.”

Since her parents gave her away to settle a debt, Cezara has been passing from one hand to another. She’s had five owners in the last eight years.

Some owners pimped her and others took her home for their private pleasures. Right now she belongs to a big pimp and works on the streets 24 hours a day. The tattoos on her arms and chest are the names of her previous owners.

Cezara was not styled at all for this picture That’s how she walks around town.



Steffi, above, is eight years old. I met her while wandering in Bucharest’s gypsy camp. Steffi approached me and took me to her family’s trailer. Her parents were there and everybody was friendly to me, even though they lived in extreme misery. Gypsies in Romania, as in other parts of the world, are total outsiders. They don’t have social security, jobs, or anything. But gypsies don’t want to belong to the white society either. They have their own rules in the camp. For example, if a girl is getting married she must be a virgin. The oldest woman of the family will violently insert a napkin inside her and if she bleeds, it means she’s a virgin. If she doesn’t bleed, they’ll cancel the wedding and the girl will be marked with a knife wound on her face. This is why anal sex is such a common practice within the gypsy community.

I asked the father if I could take some pictures of Steffi and he said, “Yeah.” I gave them the Polaroids afterwards and they were super-happy. When I was leaving, the father took me into a corner and started trying to sell me his daughter for around 10.000 euros.



Craita, above, is 12 years old. She’s more of a “freelancer” and doesn’t have an owner yet. The harsh thing is that she is actually looking for one. A lot of these girls see prostitution as a quick way out of the misery of living in post-communist, hyper-capitalist Bucharest. Craita saw me in the street walking with a camera and some lights. She came straight up and started asking a lot of questions: Were we famous? What kind of pictures were we taking? Could she model for us? She told me her dream was to be a model or a big star of some sort.

We shot her for a while, then I took a break and went for some drinks. While I was gone, Craita approached my male friend who was helping me with the photos. She ran down a veritable menu for him, like how she’d suck his cock or how he could fuck her in the ass for something less than 20 euros. She told him she’d like to be his little girl and that she wanted to come to Europe with us. She’d do anything, she said. When I got back, my friend told me about it and I immediately asked Craita if she had a family or an owner. She didn’t want to talk to me about it—it seemed like she wanted to establish some sort of deal with my friend. She was very young, but so determined, and that freaked us the fuck out. When we were leaving, she said that she could be ours forever for 8,000 euros."


http://www.vice.com/read/slavery-v13n9
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 11:16, 22 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Grzywna 116 mln euro dla kartelu producentów nagrywarek 21.10.2015

Ośmiu producentów, w tym Hitachi, Toshiba - Samsung i Sony, zostało ukaranych za zmowę na rynku nagrywarek dysków optycznych - podała Komisja Europejska.

Chodzi o przetargi na dostawy nagrywarek na zamówienie firm Dell i Hewlett Packard (HP) produkujących m.in. komputery i laptopy. Od czerwca 2004 r. do listopada 2008 r. producenci nagrywarek dzielili się między sobą strategiami przetargowymi, wynikami ofert przetargowych oraz innymi informacjami handlowymi o poufnym charakterze, dotyczącymi rynku nagrywarek.


W wyniku ich kontaktów, podczas przetargów organizowanych przez Della i HP nie było między oferentami rzeczywistej konkurencji, a więc mogli oni zawyżać ceny, co bezpośrednio odbijało się na cenach komputerów i laptopów.

Karę zapłaci tylko pięć firm, gdyż trzej pozostali uczestnicy kartelu - Philips, Lite-On oraz ich wspólna firma Philips & Lite-On Digital Solutions - zostali zwolnieni z grzywny, jako że to oni poinformowali Komisję Europejską o procederze, w którym brali udział, a następnie udzielili w śledztwie wyczerpujących informacji o funkcjonowaniu zmowy.

Jej uczestnicy byli w pełni świadomi nielegalnego charakteru ich porozumienia. Dlatego starali się nie pozostawić śladów: ponad dokumentację pisemną przedkładali osobiste kontakty - czasem w tak nietypowych miejscach, jak kina czy parkingi w USA i różnych krajach Azji. Jeśli już prowadzili korespondencję, to w listach unikali podawania nazw firm startujących w przetargach.

- Dzisiejsza decyzja jest kolejnym dowodem, że kartele nie unikną grzywien dzięki urządzaniu sobie spotkań w kinach czy na parkingach poza Europą, podczas gdy sprzedają swoje produkty w Europie - powiedziała unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.

Z ośmiu firm należących do kartelu tylko Philips ma siedzibę na terytorium Unii Europejskiej, pozostałe - w Azji. KE zdecydowała się jednak na działanie, bowiem produkty tych firm są szeroko dostępne w krajach UE, więc na zmowie cierpieli europejscy konsumenci.
(łg)
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/grzywna-.....rek/71q4sm
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:22, 22 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Koniec trików podatkowych w UE. Starbucks i Fiat muszą nadpłacić miliony 21.10.2015


Unia Europejska najwyraźniej ukraca naciąganie przywilejów podatkowych przez duże międzynarodowe koncerny. Dwa najnowsze przykłady to Starbucks i Fiat. Obydwie fimy muszą zwrócić miliony podatkowych ulg podatnikom.



Przez ponad rok Komisja Europejska badała, czy przyznane koncernom Starbucks i Fiat Finance ulgi podatkowe w Luksemburgu i Holandii są legalne. W środę (21.10.2015) zdecydowała, że nie są. Oba koncerny muszą zwrócić po 20-30 mln euro.
- Wstępne decyzje podatkowe, sztucznie zaniżające dochody firm i przez to umożliwiające płacenie niższych podatków, są nielegalne - stwierdziła komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager. W ten sposób władze Luksemburga i Holandii udzieliły firmom Starbucks i Fiat Finance niedozwolonej pomocy publicznej, Teraz koncerny muszą ją zwrócić fiskusowi.

Podatkowa szachownica

KE podkreśla, że w przypadku obydwu firm chodzi o "bardzo kompleksowe regulacje", które umożliwiły, że zyski są przesuwane wewnątrz danej grupy korporacyjnej z jednej firmy do drugiej". Takie praktyki są niekorzystne dla innych firm na rynku, które płacą regularne podatki. W przypadku Starbucksa chodzi o palarnię kawy, która należy do koncernu, ale znajduje się w Holandii, natomiast u Fiata chodzi o wewnętrzny bank koncernu działający w Luksemburgu. W ubiegłym roku Fiat Finance zapłacił niecałe 0,4 mln euro podatku korporacyjnego, a Starbucks niespełna 0,6 mln euro. KE jest zdania, że zyski obydwu firm były faktycznie ok. 20 razy wyższe, niż te, jakie korporacje deklarowały.

Uzasadniając decyzję komisarz UE mówi o "selektywnych korzyściach podatkowych" przyznanych wybranym korporacjom. Margrethe Verstager twierdzi, że są one "niezgodne z unijnymi przepisami dotyczącymi pomocy publicznej". Równocześnie komisarz dodała, że biorąc pod uwagę przychody firm nie chodzi "o spektakularne sumy", jednak są one dużo wyższe, niż korporacje te płaciły wcześniej.

Dalsze kontrole


Deklaracje podatkowe koncernów Amazon oraz Apple są aktualnie sprawdzane przez KE

Komisja Europejska rozpoczęła dochodzenie sprawdzające wysokość podatków Starbucksa i Fiata w czerwcu 2014 roku w wyniku afery podatkowej w Luksemburgu - tzw. LuxLeaks. Wtedy to pod lupę KE trafiła działalność kilku dalszych koncernów m.in. Apple w Irlandii i Amazon w Luksemburgu.

Afera wypłynęła na światło dzienne w wyniku międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego, które ujawniło setki przykładów, w których globalne koncerny unikają płacenia podatków na koszt innych krajów UE. W tym celu korzystają z firm-córek, które nie mają własnych obrotów i służą głównie do tego, by mogły być na ich konto deponowane zyski generowane w innych krajach.
Komisja sprawdza obecnie dalsze przypadki nielegalnego subwencjonowania koncernów. Obecnie trwa jeszcze dochodzenie w sprawie m.in. Amazon i Apple.

Róża Romaniec (dpa, reuters, afp)
http://www.dw.com/pl/koniec-trik%C3%B3w-.....a-18797640
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:54, 24 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
URE: dostawcę prądu trzeba zmieniać "z głową"; akwizytorzy stosują sztuczki

Nieinformowanie o dodatkowych kosztach nowej umowy, podawanie się za pracownika URE, ponaglanie do podpisania nowej umowy np. przez przekonywanie że dotychczasowy dostawca przestaje istnieć - to sztuczki, jakie stosują nieuczciwi akwizytorzy namawiając na zmianę dostawcy prądu.

Foto: Shutterstock

Urząd Regulacji Energetyki (URE) podaje, że do końca sierpnia tego roku ponad 350 tysięcy gospodarstw domowych i niemal 150 tysięcy innych podmiotów zdecydowało się na zmianę sprzedawcy energii.

Jak podkreśla URE fakt, że od kilku lat (od 2007 r.) mamy prawo zmienić sprzedawcę energii elektrycznej czy gazu, jest ważnym elementem budowania konkurencji na tych rynkach. Jeśli zmian dokonuje się z głową, można zbić rachunki za energię czy gaz, jeśli nie - może się wręcz okazać - że będą one wyższe.

Tymczasem, jak wynika z obserwacji URE - decyzje o zmianie sprzedawcy prądu często podejmuje się jednak pod wpływem impulsu, bo "przyszedł pan z energetyki". A bywa, że ów pan ma nie do końca czyste zamiary.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka URE Agnieszka Głośniewska w 2014 r. na konsumencką infolinię Urzędu wpłynęło 4,3 tys. skarg. 3,2 tys. z nich dotyczyło energii, a 60 proc. tej liczby - właśnie nieuczciwych praktyk akwizycyjnych.

Z materiału zebranego przez URE wynika, że niektórzy nieuczciwi akwizytorzy działają tak, by odbiorca odnosił wrażenie, że są oni przedstawicielami dotychczasowego dostawcy, z którym miał podpisaną kompleksową umowę zarówno na sprzedaż jak dostawę energii. Po podpisaniu nowej - może się okazać - że mało, iż zmieniliśmy kontrahenta - zmiana ta wcale nie jest korzystna. Bywały i takie przypadki, że handlowiec przedstawiał się wręcz jako pracownik Urzędu Regulacji Energetyki i namawiał do podpisania nowej umowy.

Kolejny chwyt, to informowanie odbiorców, że dotychczasowy sprzedawca kończy działalność i dlatego trzeba wybrać nowego, czyli podpisać nową umowę. Akwizytorzy przekonują, że należy to zrobić bardzo szybko, bo w przeciwnym razie odbiorca zostanie pozbawiony dostaw energii. Zdarzały się też przypadki, że akwizytor twierdził, że w związku ze zmianami przepisów trzeba zaktualizować dotychczasowe umowy - odbiorcy podpisywali je będąc przekonanymi, iż są to umowy z dotychczasowym sprzedawcą. Z czasem okazywało się, że zawierali umowę z nowym. Niekoniecznie korzystniejszą.

Najbardziej trafiającym do przekonania argumentem jest obietnica niższej ceny prądu. W tym przypadku oszustwo polega na tym, że handlowcy nie informują o dodatkowych kosztach, opłatach i usługach dodatkowych - np. ubezpieczeniu czy zmianie zasad rozliczeń związanych z rozdzieleniem dotychczasowej umowy kompleksowej na dwie oddzielne: sprzedaży i świadczenie usług dystrybucji. O tym, że nowa umowa jest niekorzystna, odbiorca przekonywał się dopiero po otrzymaniu pierwszych faktur.

URE podaje też, że nieuczciwi akwizytorzy nie informowali o prawie do odstąpienia od umowy, nie zostawiali odbiorcom dokumentów i formularza odstąpienia od umowy, a doręczając umowę przez „kuriera”, odbiorcy byli ponaglani do jak najszybszego podpisania dokumentów bez możliwości wcześniejszego zapoznania się z ich treścią. Konsumenci skarżą się, że gdy odkryją, że nowe umowy nie są dla nich korzystne, nie mogą ich wypowiedzieć, bo handlowiec nie zostawił im żadnych dokumentów, nie wiedzą nawet, do jakiego przedsiębiorstwa skierować swój wniosek.

URE apeluje, by przed podpisaniem umowy na zmianę dostawcy prądu upewnić się, że osoba składająca ofertę jest rzeczywiście tym za kogo się podaje. Dlatego zawsze trzeba poprosić "pana z energetyki", by pokazał legitymację służbową, identyfikator lub upoważnienie. Nie wolno też ulegać presji przedstawiciela handlowego czy kuriera, którzy namawiają do jak najszybszego podpisania umowy bez jej uważnego przeczytania. Żadne zapewnienia o tym, że oferta została nam dokładnie przedstawiona, nie powinny zwolnić z dokładnego zapoznania się z jej treścią.

Jeśli mamy jakichkolwiek wątpliwości, co do treści umowy należy poprosić przedstawiciela handlowego, aby zostawił druk umowy oraz kontakt do siebie. Wątpliwości można wyjaśnić kontaktując się - na przykład - telefonicznie z Biurem Obsługi Klienta danego przedsiębiorstwa lub z Punktem Informacyjnym dla Odbiorców Energii i Paliw Gazowych Urzędu Regulacji Energetyki, po numerem 22 244 26 36.

Trzeba też koniecznie dopilnować, by po zawarciu umowy akwizytor zostawił egzemplarz podpisanej umowy wraz ze wszystkimi jej załącznikami: cennikiem, ogólnymi warunkami, wzorem oświadczenia o odstąpieniu z oznaczeniem nazwy oraz adresem siedziby tego przedsiębiorstwa.

Jeśli "pan z energetyki" wykręca się od spełnienia którejkolwiek z tych próśb, powinna się nam zapalić czerwona lampka. W takiej sytuacji najlepiej skontaktować się z infolinią URE.

Skargi odbiorców na nieuczciwe praktyki handlowe URE przekazuje do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zajmuje się ochroną praw konsumentów. Po analizie skarg UOKiK wszczął postępowania przeciwko trzem sprzedawcom energii elektrycznej: Polska Energetyka Pro, Novum i Energetyczne Centrum. UOKiK sprawdza m.in. czy konsumenci byli wprowadzani w błąd co do tożsamości przedsiębiorcy.
http://biznes.pl/magazyny/ure-dostawce-p.....zki/ccf66h
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:33, 24 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wywóz leków z Polski poza kontrolą 24.10.2015

Leki refundowane szerokim strumieniem wypływają z Polski. Tylko w ubiegłym roku wywieziono specyfiki za ponad 2,5 mld zł. Ministerstwo Zdrowia ogranicza się jedynie do ogłaszania list leków zagrożonych brakiem dostępności. W żaden sposób nie wzmacnia Głównego Inspektora Farmaceutycznego, który ma chronić polski rynek.

Zmiana prawa farmaceutycznego, która miała ograniczyć wywóz leków refundowanych – zgodnie z przewidywaniami ekspertów – nie zahamowała tego procederu. – Ani hurtownie, ani apteki już nie sprzedają leków, do których dostęp jest utrudniony na polskim rynku. Teraz dzieje się to inaczej. Powstała szara strefa pozyskiwania specyfików i wywożenia ich za granicę. Istnieją zorganizowane grupy, które skupują leki z niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej i domów pomocy społecznej, a następnie sprzedają je na Zachodzie. Interes ten jest tak dochodowy, że prowadzącym go opłaca się nawet otwierać domy opieki tylko po to, by mieć dostęp do leków refundowanych – mówi „Codziennej” osoba z sektora farmaceutycznego. Wyjaśnia, że hurtownie i apteki (które mogą sprzedawać leki tylko pacjentom) poddane są szczegółowej kontroli. Nie obejmuje ona jednak niepublicznych ZOZ-ów i DPS-ów.

Efekt jest taki, że pacjenci nie mogą wykupić wielu leków. Badania przeprowadzone przez Instytut ABR SESTA pokazały, że największe problemy z dostępnością np. preparatów na raka prostaty, białaczkę czy do leczenia ADHD były w województwach zachodnich

Wojciech Kamiński
http://gpcodziennie.pl/44440-wywoz-lekow.....it52eyChD0
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:09, 24 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
YouTube hojny i bezwzględny. Będzie płatna wersja

Największy serwis wideo świata otwiera swoją płatną wersję. I nie daje wyjścia twórcom filmów - zgodzą się na nowe warunki albo całkowicie z YouTube'a znikną.

LUCY NICHOLSON/REUTERS

4,9 mln dol. - tyle zarobiła autorka kanału DisneyCollectorBR na YouTubie w 2014 r. z reklam przed filmikami. Co nagrywa? Rozpakowywanie zabawek dla dzieci - kinder niespodzianek, My Little Pony i innych. Jeden z jej najpopularniejszych filmików obejrzało 380 mln ludzi. Nigdy nie pokazała twarzy przed kamerą. Drugi na liście najlepiej zarabiających na YouTubie jest Felix Kjellberg, autor kanału PewDiePie. Szwed gra w gry komputerowe, komentuje je i kręci z tego wideo. W zeszłym roku zainkasował 4 mln dol. Trzeci - z 3,4 mln dol. rocznie - jest autor kanału Littlebabybum, na którym publikuje piosenki i filmy animowane dla dzieci.

Te stawki mogą się jednak już niedługo istotnie zmienić, choć na razie trudno ocenić, czy na lepsze, czy na gorsze. Google przedstawił właśnie alternatywną wersję swojego serwisu, YouTube Red, w której nie będzie żadnych reklam. Dostęp do niej dostanie każdy internauta, który zapłaci 9,99 dol. miesięcznie.

Twórcy dostali ofertę nie do odrzucenia. Albo zgodzą się na płatny serwis bez reklam, albo ich filmy znikną z bezpłatnego serwisu. Czyli nie będzie ich ani tu, ani tu.

- Znaczna większość partnerów, reprezentująca prawie 99 proc. treści dostępnych na YouTubie, podpisała nowe kontrakty - mówi Piotr Zalewski z Google Polska.

YouTube Red wystartował na razie w Stanach Zjednoczonych. Czy w Polsce internauci też będą chcieli płacić za brak reklam? To na razie pytanie bez odpowiedzi, tak samo jak to, ile zarabiają polscy youtuberzy. "Forbes" wyliczył niedawno, że najpopularniejszy z nich - Sylwester Wardęga - zarobił ok. 400 tys. zł za wyświetlenia reklam przy filmie "Spider Dog" o psie przebranym za pająka i straszącym ludzi. Autor kanału Wybuchające Beczki Krzysztof Gonciarz mówił w jednym z wywiadów, że milion wyświetleń filmu może przynieść ok. 1 tys. zł.

- Planujemy wprowadzenie tej usługi na kilku największych rynkach w ciągu najbliższego roku, na razie nie ma żadnych planów dotyczących Polski - zapowiada Piotr Zalewski.

Internauci i specjaliści od marketingu internetowego drwią z tego, że nazwa "YouTube Red" brzmi bardzo podobnie do nazwy popularnego serwisu z filmami porno - "Red Tube". Przedstawiciele YouTube'a zapewniają jednak, że przeprowadzili wiele... badań konsumenckich i ludziom ich nowy serwis nie będzie się kojarzył z golizną.
http://wyborcza.biz/biznes/1,101558,1907.....rects=true
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:38, 26 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Bank Anglii pomagał hitlerowcom? Sprzedawał złoto zrabowane przez nazistów w Czechosłowacji. Są dokumenty

Bank Anglii odegrał znaczącą rolę w jednym z najczarniejszych epizodów bankowości w historii. Ułatwił sprzedaż złota zrabowanego przez hitlerowców w czasie inwazji na Czechosłowację w 1938 roku.

Jak pisze "Financial Times", Bank Anglii opublikował dotychczas nieznane fakty dotyczące swojej aktywności podczas II wojny światowej. Bank centralny Anglii w imieniu banku Rzeszy sprzedał złoto zagrabione przez hitlerowców w 1938 roku w Czechosłowacji. Doszło do tego po tym, jak rząd brytyjski zamroził wszystkie czeskie aktywa w Wielkiej Brytanii.

W marcu 1939 roku złoto zostało przeniesione z konta Narodowego Banku Czechosłowacji, należącego do międzynarodowego Banku Rozrachunków Finansowych, na konto prowadzone w imieniu Rzeszy. Ta sprawa długo wpływała na reputację Banku Rozrachunków Międzynarodowych, który zajmuje się organizacją rozliczeń związanych z reperacjami wojennymi Niemiec.

Bank Centralny Anglii przechowywał duże ilości złota w swoich skarbcach na Threadneedle Street. Jak wynika z informacji "FT", złoto w imieniu Rzeszy sprzedano bez zgody rządu brytyjskiego i pod presją Banku Rozrachunków Międzynarodowych. Podczas jednej transakcji 1 czerwca 1939 roku do Nowego Jorku sprzedano kruszec wart 440 tysięcy funtów, z rachunku Banku Rozrachunków Finansowych. Wcześniej to złoto zostało przesłane do Londynu przez Reichsbank.

Dokumenty pokazują, że Montagu Norman, ówczesny naczelnik Banku Anglii nie mówił prawdy głównemu sekretarzowi rządu brytyjskiego Johnowi Simonowi, gdy ten pytał czy czeskie złoto nadal jest w Wielkiej Brytanii. Norman nie dał odpowiedzi na pytanie i przyznał, że bank miał złoto na prośbę Banku Rozrachunków Międzynarodowych. Jednocześnie dodał, że nie wie do kogo należało złoto, toteż nie mógł powiedzieć czy to złoto zostało zabrane z Narodowego Banku Czechosłowacji.


http://natemat.pl/70153,bank-anglii-pomagal-hitlerowcom-sa-dokumenty
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:16, 30 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
UOKiK uruchomił bazę i wyszukiwarkę wyroków sądowych 2015-10-30

UOKiK uruchomił internetową bazę i wyszukiwarkę wyroków sądowych dotyczących ochrony konsumentów i konkurencji. Baza zawiera informacje o wszystkich wyrokach sądowych, w których powodem był Prezes UOKiK, zapadłych po 3 września 2015 r.
[...]
http://www.bankier.pl/wiadomosc/UOKiK-ur.....32644.html


Przykład z bazy wyroków.

Typowe porozumienia lokalnych przedsiębiorców uczestniczących w przetargach.
Cytat:

I. na podstawie art. 11 ust. 2 ustawy o ochronie konkurencji
i konsumentów, uznaje się za praktykę ograniczającą konkurencję, określoną w art.
6 ust. 1 pkt 7 ww. ustawy, zawarcie przez:

1. Łukasza Ratajczaka prowadzącego działalność gospodarczą pod nazwą:
„Łukasz Ratajczak Firma Handlowo-Usługowa LUKTRANS” w Gnieźnie,
2. Pawła Stanisławskiego prowadzącego działalność gospodarczą pod nazwą:
„PAWEKO-Paweł Stanisławski” w Luboniu,
3. „KDS” Sp. z o.o. w Poznaniu,
4. „ALKOM Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością” Sp. k. w Poznaniu,
5. „ALKOM” Sp. z o.o. w Poznaniu

porozumienia ograniczającego konkurencję w postępowaniu o udzielenie
zamówienia publicznego
w trybie przetargu nieograniczonego na „Konserwację
i utrzymanie zieleni miejskiej na terenie miasta Poznania – 10 części”, polegającego
na uzgodnieniu przez ww. przedsiębiorców warunków ofert składanych w związku
z przystąpieniem do tego przetargu, w celu podziału lokalnego rynku usług

związanych z konserwacją i utrzymaniem zieleni miejskiej obejmującego miasto
Poznań, czego efektem było złożenie przez każdego z nich ofert wzajemnie ze sobą
niekolidujących na różne rejony miasta Poznania
, co stanowi naruszenie zakazu
uzgadniania przez przedsiębiorców przystępujących do przetargu warunków
składanych ofert, w szczególności zakresu prac lub ceny

[...]
Kary:
1. „Łukasz Ratajczak Firma Handlowo-Usługowa LUKTRANS” w Gnieźnie - 3.794,00 zł
2. „PAWEKO - Paweł Stanisławski” w Luboniu 3.259,00 zł
3. „KDS” Sp. z o.o. w Poznaniu 41.428,00 zł
4. „Alkom” Sp. z o.o. w Poznaniu 126.220,00 zł
5. „Alkom Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością” Sp.k. w Poznaniu 3.152,00 zł
[...]
http://decyzje.uokik.gov.pl/bp/dec_prez......mienie.pdf
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:03, 02 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ultraliberalne państwo minimum w praktyce :


"W ramach niedawnej kampanii PR, rząd pozorował walkę z umowami śmieciowymi w kontraktach opartych na przetargach publicznych. Nowelizacja Ustawy o Prawie Zamówień Publicznych jest chwalona przez polityków jako narzędzie mające służyć nadużywaniu umów śmieciowych. Problem polega na tym, że instytucje publiczne wcale nie muszą uwzględniać podstawowych praw pracowniczych.

Jak się okazuje, urzędników całkiem nie obchodzi, czy wykonujący prace w ramach publicznych przetargów zatrudniają pracowników w sposób legalny i czy pracownicy otrzymują wynagrodzenie.

Kilkunastu pracowników remontujących lokale komunalne dla dzielnicy Warszawa-Wola zostało oszukanych. Nie otrzymali wynagrodzeń od wykonawcy, firmy Edyta Lucińska, która nie przedstawiła im obiecanych umów. Pracownicy zostali bez grosza i po kilku miesiącach pracy trafili do ośrodka dla bezdomnych na Pradze.

Odwiedziliśmy Urząd Dzielnicy Wola, aby porozmawiać o tej sytuacji i szukać jakiegoś rozwiązania. Niestety, rzecznik zarządu dzielnicy tłumaczył, że miasto rzekomo „nie ma żadnych instrumentów prawnych”, aby zapewnić, że pracownicy są legalnie zatrudniani przez wykonawcę. Twierdził, że miasto nie sprawdza, czy z pracownikami są podpisane umowy i że wygrywa ten podmiot, który zaoferuje najniższą cenę. Rzecznik stwierdził też, że nie wie czy inni pracownicy wykonujący zlecenia dla urzędu również pracują bez umów i bez wynagrodzenia. Jak przypomnieliśmy, ochrona Urzędu przez pewien czas była zlecana agencji Impuls, która nie wypłacała pracownikom pensji przez wiele miesięcy.

Chcemy, aby Miasto potraktowało problem poważnie i by rząd nie oferował nam pustych słów. Choć słyszy się głosy sprzeciwu wobec patologii na rynku pracy, jednak instytucje publiczne nadal tę patologię wspierają. Oprócz ZGN Wola, także Ministerstwo Sprawiedliwości oraz MON korzystały z usług tych samych nieopłaconych pracowników budowlanych.

Ponieważ władze dzielnicy Wola odebrały technicznie prace wykonane przez pracowników, domagamy się wypłacenia im wynagrodzeń. Nie może być tak, że pracownicy zostaną obciążeni konsekwencjami karygodnej lekkomyślności urzędników.

ŻADNEGO PRZETARGU BEZ WERYFIKACJI WARUNKÓW ZATRUDNIENIA!"


http://zsp.net.pl/oszukani-pracownicy-ed.....szawa-wola

Reportaż : http://ttv.pl/aktualnosci,926,n/sen-o-warszawie-na-czarno,184128.html


Od siebie dodałbym, że państwo polskie w ogóle powinno raz na zawsze skończyć ze wszystkimi przetargami, zastępując je powierzaniem zadań wyspecjalizowanym w danej branży publicznym przedsiębiorstwom.

Kolejny raz okazuje się, że służą one tylko sponsoringowi kapitalistycznego nieudacznictwa prywatnych podmiotów oraz tworzeniu dramatów jednostek (min. bezdomność), które skutkują koniecznością uruchamiania publicznych środków na prowizoryczną i całkowicie nieskuteczną walkę z patologiami pozostawionymi przez bezkarny kapitał.



Polskie prawo wręcz samo prosi się o łamanie i promuje przestępczość.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 17:40, 03 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niedouczeni oraz celowo zakłamujący rzeczywistość anty-komuniści głoszą, że podatki - zwłaszcza wysokie - równają się socjalizmowi.



Tymczasem fakty są takie, że już nawet niedojrzały radziecki socjalizm nie potrzebował obarczać obywateli kosztami funkcjonowania państwa.



Można to porównać z rozwiniętym amerykańskim kapitalizmem, aby przekonać się o niższych podatkach we wczesnym ZSRR.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:05, 03 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No nie wiem czy to dobre zestawienie. Znając ich "logikę" to są gotowi uznać, że USA czy obecna Polska to kraje bardziej socjalistyczne niż ZSRR...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:51, 03 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W sumie racja. Very Happy

Powyższe zestawienie pokazuje gigantyczną różnicę jakościową między wszystkimi formami socjalizmu i kapitalizmu, tłumacząc w ten sposób, dlaczego kapitał woli zgodzić się na każdą wysokość podatków niż zostać pozbawionym możliwości kradzieży wartości dodatkowej, a nawet uspołecznionym.

Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że sektor prywatny chce działać tam, gdzie może dużo wycisnąć z innych, a nie tam, gdzie zapłaci niższy podatek. Podatki są procentem, a nie stałą kwotą, więc rachunek zysków każe celować w miejsca umożliwiające zgarnięcie większej sumy, a nie większego odsetka dochodu brutto.

Socjaldemokraci i socjalliberałowie też mogą z tego wyciągnąć wnioski - wysokie progresywne opodatkowanie i państwo opiekuńcze to wciąż konserwowanie stosunków kapitalistycznych.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:25, 03 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z tą wartością dodatkową to nie przesadzał. Już w Liście do Partii Kuroń z Modzelewskim wyliczali ile PRL kosi wartości dodatkowej. Wartość dodatkowa to znika w spółdzielni pracy. Państwo może ją brać równie dobrze jak brzydki burżuj i nawet czysto kapitalistyczne bierze w formie podatku dochodowego.

Ale że tzw. socjaldemokraci żyją iluzjami, że z kapitalizmem da się żyć, to nie ulega wątpliwości. (Nawet w Szwecji pojawili się bezdomni, bo budownictwo socjalne pada z powodu cięć.) Tyle, że historia pokazuje, że kapitalizm stale dąży to swej najgorszej wersji. A jedynie silna konkurencja jakichś form alternatywnych (np. system radziecki) potrafi zmusić go do działania dla klas niższych. Ale dziś takiej silnej konkurencji nie ma...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:05, 04 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Ciekawostka - 14 spółek kontrolowanych (jeszcze) przez państwo dostarcza prawie 1/3 wszystkich wpływów z CIT, co daje średnio (nie uwzględniając zróżnicowania wielkości) aż 0,543 mld zł (!) podatku dochodowego na jedną z tych firm.

Pozostałe 69% wpływów przypada na... 357 tysięcy (!) podmiotów.

Skala użyteczności publicznej obu sektorów widoczna gołym okiem.

Cytat:
Z tą wartością dodatkową to nie przesadzał. Już w Liście do Partii Kuroń z Modzelewskim wyliczali ile PRL kosi wartości dodatkowej.


Rzeczywistość pokazała jak bardzo się pomylili.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5 ... 16, 17, 18   » 
Strona 4 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Kapitalistyczne cwaniactwo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile