W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
25 lat wolności. Hurra   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
22 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 41699
Strona:  «   1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:17, 24 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co to jest "germaniczny feudalizm" pierdolony niedorozwoju? Dużo cie rodzice bili po głowie w dzieciństwie @zxcvbnm2004? Jak już to germański feudalizm a nie germaniczny pajacu niedojebany Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 05:57, 25 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:


Wspólnym mianownikiem jest posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji.
Gdyby tak było w PRL to nie byłoby późniejszej prywatyzacji.


Prawdopodobnie byłaby. Ten udział nie znaczyłby nic tak samo jak rzekoma wtedy władza klasy robotniczej wtedy.

I tak samo byłoby w Twoim systemie. Jeżeli człowiek musi handlować sobą, aby żyć, to jest to nadal niewolnictwo. Co innego w spółdzielni pracy. Tam on jest współwłaścicielem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zxcvbnm2004




Dołączył: 27 Sie 2016
Posty: 41
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:54, 25 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Do tej pory myślałem że najgłupszym użytkownikiem tego forum był @zibimark albo @manhatanCWEL, ale potem dołączyłeś do nas ty. Jesteś niedorozwinięty umysłowo czy jaki gwint? Wiesz kretynie, Bizancjum to było państwo biurokratyczne a nie feudalne. Znasz z historii taki termin jak bizantyjska biurokracja? Bizancjum tym się różniło od państw feudalnych że w Biz byli urzędnicy którzy tylko zarządzali mieniem w imię Cesarza, a w państwach feudalnych byli feudałowie na prywatnych włościach zwasalizowanych wobec monarchy. W Biz rolę feudałów pełnili tzw. stratedzy (gr. strategos, strategioi) czyli wojskowi zarządcy ziem cesarskich. Wracaj do szkoły się douczyć debilu zamiast robić z siebie pośmiewisko.


Wiki napisał:
Pronoia, the 11th-century system of land grants in the Byzantine empire, makes a useful contrast to feudal tenure in the European West. Another distinction between the European West can be made in that paroiki (people who lived and farmed on the land of the Pronoiars) owed no debt or loyalty to the pronoiars (the recipients of the Pronoia).[3] This system was adopted by Nemanjic Serbia and then the Ottoman Empire after the fall of the Byzantine Empire at their hands, which called their land grants timar and the recipients of the land grants timariots.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Pronoja

Podczas gdy na Zachodzie ziemie dziedziczono, w Bizancjum przekazywano ją tylko osobom zaciągniętym do służby wojskowej. I jak czytamy, za czasów Paleologów system stał się dziedziczny i był forma feudalną. Ci także byli zwasalizowani, gdyż - uważaj - dostali ziemie od cesarza, więc stawali się jego wasalem.

Cytat:
Ty rozumiesz debilu że tutaj nie ma reguły? Wspomniane Biz było państwem dużym a było scentralizowane i jakoś dobrze sobie radziło przez 1000 lat. To samo wczesny kalifat Arabski, państwo Aleksandra, państwa hellenistyczne, wczesne Imperium Rzymskie, państwo Maurijów, Guptów i Khmerów.


Nie było scentralizowane, bo wspomniani przez ciebie stratedzy mieli wolną rękę co do ściagania danin. I tak stratedzy byli nieraz bogatsi od swojego cesarza, bo ściągali np. trzykrotnie jeden podatek z jakiegoś lenna. Powiedz mi co to za system lenny, w którym płaci się daniny? No kurwa feudalizm.

Cytat:
Nie każda wiara jest scentralizowana niedojebany cwelu. Ot choćby ruch zielonoświątkowy, metodyzm i tzw. wolne kościoły protestanckie.


To są odłamy wiary. Trudno nazwać religią apostatów głównego nurtu religijnego.

Cytat:
W Cesartwie Rzymskim czy Sasanidzkim istniały zalążki feudalizmu ale tam też były scentralizowane religie, kult cesarza i Zoroastryzm. Ale feudalizm średniowieczny to spadkobierca feudalizmu germańskiego. Naucz się czytać ze zrozumieniem niedojebany nieuku. A tak w ogóle to weź porządny rozbieg i jebnij tym durnym łbem o najbliższą ścianę.


Się sam zdecydować nie umiesz czy był feudalizm czy nie... wystarczy, że coś ma inną nazwę i uważasz system za "inny". To kurwa czym jest Iqta w islamie wg ciebie? Bo widzisz, w Bizancjum i państwach islamu adaptowano system społeczno - polityczny do wymagań św. ksiąg.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Świniopas




Dołączył: 06 Sty 2016
Posty: 657
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:47, 25 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem


Tow. Kurski - na schodach to wy zróbcie prezesowi laskę
Postanowiłem ufundować nagrodę prywatną dla jurorów :
pig pig pig pig pig pig pig
______ bilety _______
7 sztuk biletów na arcydzieło "SMOLEŃSK"
7 sztuk biletów na przejazd na Ukrainę (bilety w jedną stronę).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:01, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:


Wspólnym mianownikiem jest posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji.
Gdyby tak było w PRL to nie byłoby późniejszej prywatyzacji.


Prawdopodobnie byłaby. Ten udział nie znaczyłby nic tak samo jak rzekoma wtedy władza klasy robotniczej wtedy.


Porównujesz udział (zapis w księgach wieczystych o własności przez podmiot, którego właścicielami są osoby wymienione np. w rejestrze PESEL (po powstaniu))
z rzekomą władzą klasy robotniczą, ponieważ nie wyrażała się w głosowaniach referendalnych.

FortyNiner napisał:

I tak samo byłoby w Twoim systemie. Jeżeli człowiek musi handlować sobą, aby żyć, to jest to nadal niewolnictwo. Co innego w spółdzielni pracy. Tam on jest współwłaścicielem.

Posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji to właśnie współwłasność.


Świniopas napisał:
Postanowiłem ufundować nagrodę prywatną dla jurorów :
______ bilety _______
7 sztuk biletów na arcydzieło "SMOLEŃSK"
7 sztuk biletów na przejazd na Ukrainę (bilety w jedną stronę).
Gdyby to były bilety na Smoleńsk 2 z premierą w 2100 r. oraz wyjazd z opłaconą wizą i pobytem w ośrodku turystycznym na Krymie - to byłoby coś godnego uwagi Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:10, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:
FortyNiner napisał:
WZBG napisał:


Wspólnym mianownikiem jest posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji.
Gdyby tak było w PRL to nie byłoby późniejszej prywatyzacji.


Prawdopodobnie byłaby. Ten udział nie znaczyłby nic tak samo jak rzekoma wtedy władza klasy robotniczej wtedy.


Porównujesz udział (zapis w księgach wieczystych o własności przez podmiot, którego właścicielami są osoby wymienione np. w rejestrze PESEL (po powstaniu))
z rzekomą władzą klasy robotniczą, ponieważ nie wyrażała się w głosowaniach referendalnych.


Referendum niewiele zmienia w kwestii gospodarczej w stosunku do PRL. Społeczeństwo nie jest na tyle kompetentne, aby podejmować decyzji na temat szczegółów gospodarki. Na temat produkcji mikroprocesorów znają się pracownicy fabryki mikroprocesorów, a nie fabryki soczków. I to pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów. Ale gdy pracownicy chlewni czy fabryki soczków będą podejmować decyzję co ma sie dziać w fabryce mikroprocesorów, to burdel w stylu PRL jest gwarantowany.

Cytat:

FortyNiner napisał:

I tak samo byłoby w Twoim systemie. Jeżeli człowiek musi handlować sobą, aby żyć, to jest to nadal niewolnictwo. Co innego w spółdzielni pracy. Tam on jest współwłaścicielem.



Posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji to właśnie współwłasność.


pod warunkiem, że nie jest ona fikcyjna. Jedna akcja w korporacji mającej miliard akcji, kompletnie nic nie znaczy. Wpływ na decyzje może mieć udziałowiec, gdy sie go liczy w tysiącach. W skali milionów czy miliardów to czysta fikcja.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:21, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:
FortyNiner napisał:
WZBG napisał:


Wspólnym mianownikiem jest posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji.
Gdyby tak było w PRL to nie byłoby późniejszej prywatyzacji.


Prawdopodobnie byłaby. Ten udział nie znaczyłby nic tak samo jak rzekoma wtedy władza klasy robotniczej wtedy.


Porównujesz udział (zapis w księgach wieczystych o własności przez podmiot, którego właścicielami są osoby wymienione np. w rejestrze PESEL (po powstaniu))
z rzekomą władzą klasy robotniczą, ponieważ nie wyrażała się w głosowaniach referendalnych.


Referendum niewiele zmienia w kwestii gospodarczej w stosunku do PRL. Społeczeństwo nie jest na tyle kompetentne, aby podejmować decyzji na temat szczegółów gospodarki. Na temat produkcji mikroprocesorów znają się pracownicy fabryki mikroprocesorów, a nie fabryki soczków. I to pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów. Ale gdy pracownicy chlewni czy fabryki soczków będą podejmować decyzję co ma sie dziać w fabryce mikroprocesorów, to burdel w stylu PRL jest gwarantowany.


Referendum na poziomie wyboru gotowego projektu spośród szeregu proponowanych m.in. i przez pracowników fabryki mikroprocesorów.
Pracownicy fabryki mikroprocesorów nie są samowystarczalni, aby mogli mieć wyłączność na decyzje o ich utrzymaniu

FortyNiner napisał:

Cytat:

FortyNiner napisał:

I tak samo byłoby w Twoim systemie. Jeżeli człowiek musi handlować sobą, aby żyć, to jest to nadal niewolnictwo. Co innego w spółdzielni pracy. Tam on jest współwłaścicielem.



Posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji to właśnie współwłasność.


pod warunkiem, że nie jest ona fikcyjna. Jedna akcja w korporacji mającej miliard akcji, kompletnie nic nie znaczy. Wpływ na decyzje może mieć udziałowiec, gdy sie go liczy w tysiącach. W skali milionów czy miliardów to czysta fikcja.


Podważasz znaczenie prawa jednego głosu w referendum (udziałowców).
Głosowanie preferencyjne jest efektywne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:34, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:
FortyNiner napisał:
WZBG napisał:
FortyNiner napisał:
WZBG napisał:


Wspólnym mianownikiem jest posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji.
Gdyby tak było w PRL to nie byłoby późniejszej prywatyzacji.


Prawdopodobnie byłaby. Ten udział nie znaczyłby nic tak samo jak rzekoma wtedy władza klasy robotniczej wtedy.


Porównujesz udział (zapis w księgach wieczystych o własności przez podmiot, którego właścicielami są osoby wymienione np. w rejestrze PESEL (po powstaniu))
z rzekomą władzą klasy robotniczą, ponieważ nie wyrażała się w głosowaniach referendalnych.


Referendum niewiele zmienia w kwestii gospodarczej w stosunku do PRL. Społeczeństwo nie jest na tyle kompetentne, aby podejmować decyzji na temat szczegółów gospodarki. Na temat produkcji mikroprocesorów znają się pracownicy fabryki mikroprocesorów, a nie fabryki soczków. I to pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów. Ale gdy pracownicy chlewni czy fabryki soczków będą podejmować decyzję co ma sie dziać w fabryce mikroprocesorów, to burdel w stylu PRL jest gwarantowany.


Referendum na poziomie wyboru gotowego projektu spośród szeregu proponowanych m.in. i przez pracowników fabryki mikroprocesorów.


Co nie zmienia faktu, że społeczeństwo nie jest kompetentne do podejmowania tego rodzaju decyzji. A wynik decyzji osób niekompetentnych je łatwy do przewdzenia i opisany powyżej.

Cytat:
Pracownicy fabryki mikroprocesorów nie są samowystarczalni, aby mogli mieć wyłączność na decyzje o ich utrzymaniu


Owszem, ale w gospodarce rynkowej, która nie musi być kapitalistyczna, muszą się dostosować do realnych potrzeb. Realnych, a nie takich komu się coś tam wydaje, bo nie ma wiedzy do podjęcia decyzji co do potrzeb...




FortyNiner napisał:

Cytat:

FortyNiner napisał:

I tak samo byłoby w Twoim systemie. Jeżeli człowiek musi handlować sobą, aby żyć, to jest to nadal niewolnictwo. Co innego w spółdzielni pracy. Tam on jest współwłaścicielem.



Cytat:
Posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji to właśnie współwłasność.


pod warunkiem, że nie jest ona fikcyjna. Jedna akcja w korporacji mającej miliard akcji, kompletnie nic nie znaczy. Wpływ na decyzje może mieć udziałowiec, gdy sie go liczy w tysiącach. W skali milionów czy miliardów to czysta fikcja.


Podważasz znaczenie prawa jednego głosu w referendum (udziałowców).
Głosowanie preferencyjne jest efektywne.


Podważam przede wszystkim Twoją wiarę w centralizm i wszechwiedzę społeczeństwa. Człowiek powinien się wypowiadać na czym się zna. Natomiast 99% społeczeństwa nie ma wiedzy ekonomicznej takie, jak masz choćby Ty czy ja. Ktoś kto wypowiada się na czymś, na czym się nie zna opowiada zwykle głupoty. A Ty chcesz zmusić ludzkość do wyrażania głupot w referendum.

Referenda to nie narzędzie tylko centralne. Referenda powinny być jak najbardziej lokalne. To pracownicy powinni decydować co do losu swojego zakładu pracy, a nie ktoś kto się kompletnie nie zna na tym co się w danym zakładzie pracy produkuje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:53, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:
FortyNiner napisał:
WZBG napisał:
FortyNiner napisał:
WZBG napisał:


Wspólnym mianownikiem jest posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji.
Gdyby tak było w PRL to nie byłoby późniejszej prywatyzacji.


Prawdopodobnie byłaby. Ten udział nie znaczyłby nic tak samo jak rzekoma wtedy władza klasy robotniczej wtedy.


Porównujesz udział (zapis w księgach wieczystych o własności przez podmiot, którego właścicielami są osoby wymienione np. w rejestrze PESEL (po powstaniu))
z rzekomą władzą klasy robotniczą, ponieważ nie wyrażała się w głosowaniach referendalnych.


Referendum niewiele zmienia w kwestii gospodarczej w stosunku do PRL. Społeczeństwo nie jest na tyle kompetentne, aby podejmować decyzji na temat szczegółów gospodarki. Na temat produkcji mikroprocesorów znają się pracownicy fabryki mikroprocesorów, a nie fabryki soczków. I to pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów. Ale gdy pracownicy chlewni czy fabryki soczków będą podejmować decyzję co ma sie dziać w fabryce mikroprocesorów, to burdel w stylu PRL jest gwarantowany.


Referendum na poziomie wyboru gotowego projektu spośród szeregu proponowanych m.in. i przez pracowników fabryki mikroprocesorów.


Co nie zmienia faktu, że społeczeństwo nie jest kompetentne do podejmowania tego rodzaju decyzji. A wynik decyzji osób niekompetentnych je łatwy do przewdzenia i opisany powyżej.


Nie ma to, jak przekonywać innych, aby scedowali swoje prawa decyzji dla osób, które mówią, że wiedzą lepiej co dla nich najlepsze.


FortyNiner napisał:

Cytat:
Pracownicy fabryki mikroprocesorów nie są samowystarczalni, aby mogli mieć wyłączność na decyzje o ich utrzymaniu


Owszem, ale w gospodarce rynkowej, która nie musi być kapitalistyczna, muszą się dostosować do realnych potrzeb. Realnych, a nie takich komu się coś tam wydaje, bo nie ma wiedzy do podjęcia decyzji co do potrzeb...


Znajomość realnych potrzeb to znajomość tego co ludzie chcą z pierwszeństwem od tego co najbardziej chcą po to co mniej bardziej, czyli znajomość preliminarza zapotrzebowania (z hierarchią potrzeb). To systemowe poznawanie realnych potrzeb.

W gospodarce rynkowej nie liczą się realne potrzeby.
W przeciwnym wypadku każdy wyprodukowany towar znalazłby nabywcę.



FortyNiner napisał:

FortyNiner napisał:

Cytat:

FortyNiner napisał:

I tak samo byłoby w Twoim systemie. Jeżeli człowiek musi handlować sobą, aby żyć, to jest to nadal niewolnictwo. Co innego w spółdzielni pracy. Tam on jest współwłaścicielem.



Cytat:
Posiadanie przez każdego 1 niezbywalnego udziału w środkach produkcji to właśnie współwłasność.


pod warunkiem, że nie jest ona fikcyjna. Jedna akcja w korporacji mającej miliard akcji, kompletnie nic nie znaczy. Wpływ na decyzje może mieć udziałowiec, gdy sie go liczy w tysiącach. W skali milionów czy miliardów to czysta fikcja.


Podważasz znaczenie prawa jednego głosu w referendum (udziałowców).
Głosowanie preferencyjne jest efektywne.


Podważam przede wszystkim Twoją wiarę w centralizm i wszechwiedzę społeczeństwa. Człowiek powinien się wypowiadać na czym się zna. Natomiast 99% społeczeństwa nie ma wiedzy ekonomicznej takie, jak masz choćby Ty czy ja. Ktoś kto wypowiada się na czymś, na czym się nie zna opowiada zwykle głupoty. A Ty chcesz zmusić ludzkość do wyrażania głupot w referendum.

Referenda to nie narzędzie tylko centralne. Referenda powinny być jak najbardziej lokalne. To pracownicy powinni decydować co do losu swojego zakładu pracy, a nie ktoś kto się kompletnie nie zna na tym co się w danym zakładzie pracy produkuje.



Jest to opinia, której celem jest zdyskredytowanie innych propozycji, konkurencyjnych do własnej (FortyNiner) propozycji dotycząca decydowania przez spółdzielców.
A przecież cały globalny system to jedna systemowa spółdzielnia.

W referendum społeczeństwo ma decydować na co ma wydać własne pieniądze (jednostki procentowe).
Takie to już prawo właściciela pieniędzy.

Wszechwiedza nie jest potrzebna do oceny zużycia ilości surowców, liczby zatrudnionych pracowników, czasu (roboczogodzin), położenia...
Twórcy projektu deklarują, czy ten stawia bardziej "na jakość, czy na ilość" i podpisują się pod tym, że ich informacje są rzetelne pod rygorem odpowiedzialności prawnej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:23, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:


Nie ma to, jak przekonywać innych, aby scedowali swoje prawa decyzji dla osób, które mówią, że wiedzą lepiej co dla nich najlepsze.


Nie ważne co kto mówi, ważne są fakty. A fakty są takie, że pracownik fabryki mikroprocesorów zna się lepiej na produkcji mikroprocesorów niż pracownik chlewni.


Cytat:
Znajomość realnych potrzeb to znajomość tego co ludzie chcą z pierwszeństwem od tego co najbardziej chcą po to co mniej bardziej, czyli znajomość preliminarza zapotrzebowania (z hierarchią potrzeb). To systemowe poznawanie realnych potrzeb.

W gospodarce rynkowej nie liczą się realne potrzeby.
W przeciwnym wypadku każdy wyprodukowany towar znalazłby nabywcę.


Rynek jest w stanie lepiej rozpoznać potrzeby niż ogół ludzkości w referendum. Wiesz jakie jest zapotrzebowanie, bez zaglądania do internetu, na procesory Z80? Tym bardziej Kowalski nie będzie tego wiedział. A rynek wie.




Cytat:
Jest to opinia, której celem jest zdyskredytowanie innych propozycji, konkurencyjnych do własnej (FortyNiner) propozycji dotycząca decydowania przez spółdzielców.


Twój system się wystarczająca sam dyskredytuje, abym musiał mu pomagać. Po pierwsze, jesteś jedynym, który do końca go rozumie. A to już go dyskredytuje na tyle, aby go nie wprowadzać. Smile

Cytat:
A przecież cały globalny system to jedna systemowa spółdzielnia.


Takie kity w PRLu też próbowano nam wcisnąć. Mówiono, że PRL to własność klasy robotniczej. I zamiast własności społeczeństwa był ogólny burdel. Podobnie byłoby z Twoim systemem.

Cytat:
W referendum społeczeństwo ma decydować na co ma wydać własne pieniądze (jednostki procentowe).
Takie to już prawo właściciela pieniędzy.


Co nie zmienia faktu, że społeczeństwo nie jest kompetentne do takich decyzji. Ludzie z trudem wiedzą czego sami potrzebują. Wiele nabytków jest dokonywanych pod wpływem impulsu. A Ty jeszcze chcesz im dać przymus decydowania, co mają dostać inni... Powtarzam, skutki decyzji osób niekompetentnych są łatwe do przewidzenia.

Cytat:
Wszechwiedza nie jest potrzebna do oceny zużycia ilości surowców, liczby zatrudnionych pracowników, czasu (roboczogodzin), położenia...
Twórcy projektu deklarują, czy ten stawia bardziej "na jakość, czy na ilość" i podpisują się pod tym, że ich informacje są rzetelne pod rygorem odpowiedzialności prawnej.


Kompletnie się na tym nie znając. Efekt tego jest łatwy do przewidzenia. Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:28, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:


Nie ma to, jak przekonywać innych, aby scedowali swoje prawa decyzji dla osób, które mówią, że wiedzą lepiej co dla nich najlepsze.


Nie ważne co kto mówi, ważne są fakty. A fakty są takie, że pracownik fabryki mikroprocesorów zna się lepiej na produkcji mikroprocesorów niż pracownik chlewni.


Pracownik fabryki mikroprocesorów nie będzie przecież nakazywał innym, aby nabywali te produkty tak jak oni chcą, a nie społeczeństwo.


FortyNiner napisał:

Cytat:
Znajomość realnych potrzeb to znajomość tego co ludzie chcą z pierwszeństwem od tego co najbardziej chcą po to co mniej bardziej, czyli znajomość preliminarza zapotrzebowania (z hierarchią potrzeb). To systemowe poznawanie realnych potrzeb.

W gospodarce rynkowej nie liczą się realne potrzeby.
W przeciwnym wypadku każdy wyprodukowany towar znalazłby nabywcę.


Rynek jest w stanie lepiej rozpoznać potrzeby niż ogół ludzkości w referendum. Wiesz jakie jest zapotrzebowanie, bez zaglądania do internetu, na procesory Z80?
Tym bardziej Kowalski nie będzie tego wiedział. A rynek wie.


Takim rynkiem jest społeczność, gdy jest jednocześnie stroną popytową i podażową.
To procesor, który nie jest wymieniany w bieżących specyfikacjach komputerów, czy ścieżkach wdrażania do produkcji procesorów wiodących producentów.

Społeczność chce i wymaga, aby urządzenia działały, zatem projekty produkcyjne mają przewidywać odpowiednie software i hardware, które wynika z projektów nakładów na badania (przyjętych w referendum).


FortyNiner napisał:

Cytat:
Jest to opinia, której celem jest zdyskredytowanie innych propozycji, konkurencyjnych do własnej (FortyNiner) propozycji dotycząca decydowania przez spółdzielców.


Twój system się wystarczająca sam dyskredytuje, abym musiał mu pomagać. Po pierwsze, jesteś jedynym, który do końca go rozumie. A to już go dyskredytuje na tyle, aby go nie wprowadzać. Smile


Nie może dyskredytować się to czego nie ma. System jest efektem referendum, a w referendum to obywatele decydują co ma być.
Tak jakbyś dyskredytował przyszłe decyzje.
Nie możesz dyskredytować referendów, preliminarzy zamówienia, własności przez akcjonariuszy, przetargów bo te elementy już istnieją.
To jak są ze sobą połączone może wynikać z referendum. A jego wyniki są określonym referendalnym systemem.

FortyNiner napisał:

Cytat:
A przecież cały globalny system to jedna systemowa spółdzielnia.


Takie kity w PRLu też próbowano nam wcisnąć. Mówiono, że PRL to własność klasy robotniczej. I zamiast własności społeczeństwa był ogólny burdel. Podobnie byłoby z Twoim systemem.


Podstawa prawna. Za nią stoi prawo związane z własnością poprzez udział (akcje).

FortyNiner napisał:

Cytat:
W referendum społeczeństwo ma decydować na co ma wydać własne pieniądze (jednostki procentowe).
Takie to już prawo właściciela pieniędzy.


Co nie zmienia faktu, że społeczeństwo nie jest kompetentne do takich decyzji. Ludzie z trudem wiedzą czego sami potrzebują. Wiele nabytków jest dokonywanych pod wpływem impulsu. A Ty jeszcze chcesz im dać przymus decydowania, co mają dostać inni... Powtarzam, skutki decyzji osób niekompetentnych są łatwe do przewidzenia.


Nie przymus decydowania, co mają dostać inni, a prawo do decydowania w referendum czego inni nie mają Tobie zabrać.

FortyNiner napisał:

Cytat:
Wszechwiedza nie jest potrzebna do oceny zużycia ilości surowców, liczby zatrudnionych pracowników, czasu (roboczogodzin), położenia...
Twórcy projektu deklarują, czy ten stawia bardziej "na jakość, czy na ilość" i podpisują się pod tym, że ich informacje są rzetelne pod rygorem odpowiedzialności prawnej.


Kompletnie się na tym nie znając. Efekt tego jest łatwy do przewidzenia. Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?


Nie przyjmujesz do wiadomości, że w dobie referendów i "demokracji bezpośredniej" funkcja ministra jest zbędna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Świniopas




Dołączył: 06 Sty 2016
Posty: 657
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:01, 26 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Polska znów na szarym końcu
Opublikowano: 26.09.2016 | Kategorie: Wiadomości ze świata, Zdrowie

Opublikowane ostatnio wyniki badań EHCI, czyli niezależnego rankingu oceniającego poziom służby zdrowia w różnych krajach, nie są dla Polski korzystne. Znaleźliśmy się na przedostatnim miejscu.
Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia (Euro Health Consumer Index) to ranking, w którym zgłoszone do niego państwa oceniane są pod kątem sześciu kategorii. Kryteria to: profilaktyka, prawa pacjenta, czas oczekiwania na leczenie, skuteczność leczenia, zakres i dostępność oferowanych usług oraz dostęp do środków farmaceutycznych. Na podstawie oceny tych kategorii przyznawane są punkty, a ich maksymalna liczba to 1000. W tegorocznym rankingu oceniano 35 państw.
O sprawie informuje portal medonet.pl. Według jego informacji Polska otrzymała w badaniu zaledwie 523 punkty. Gorsza była tylko Czarmogóra. Liderami zestawienia są Holandia (916 punktów), Szwajcaria (894 punkty) i Norwegia (854 punkty). Holandia jest na pierwszym miejscu w czterech kategoriach. Chodzi o prawa pacjenta, skuteczność leczenia, zakres oferowanych usług oraz dostępność do środków farmaceutycznych.

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:21, 27 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Adwokat siedział 9 miesięcy w areszcie. Niesłusznie. Oto historia Romana Mirka 20.09.2016 Ewa Szadkowska


Temida / Shutterstock


Jeden asesor, dziś sędzia, przedłużył mi areszt, uzasadniając to m.in. zawartością akt niejawnych. Gdy zapoznałem się z tymi dokumentami tuż przed zakończeniem śledztwa, okazało się, że tam w ogóle nie pada moje nazwisko. Ten facet ich po prostu nie przeczytał! – mówi Roman Mirek, adwokat, który 9 miesięcy i 14 dni przesiedział w areszcie. Jak się okazało, niesłusznie.

Ewa Szadkowska: Klienci z pierwszych stron gazet, opinia jednego z najskuteczniejszych adwokatów zajmujących się sprawami gospodarczymi, potem zatrzymanie przez ABW, areszt, lata walki o dobre imię, trzy prawomocne wyroki uniewinniające, wreszcie niemal milionowe odszkodowanie od Skarbu Państwa za doznane krzywdy. Pana historia to gotowy scenariusz na thriller sądowy. Pisze pan wspomnienia?

Roman Mirek: Podczas niewoli, bo na własny „kombatancki” użytek tak określam te 9 miesięcy i 14 dni spędzone w areszcie śledczym, prowadziłem dziennik. Zapisałem cztery 200-stronicowe zeszyty formatu A4. Wciąż mam te materiały, ale nie lubię do nich zaglądać.

Przypomnijmy – wszystko zaczęło się 19 maja 2006 r., kiedy to grupa funkcjonariuszy ABW zadzwoniła o świcie do pana domu.

Myślę, że wszystko zaczęło się wcześniej, w 2003 r. W stosunkowo krótkim okresie udało mi się wywrócić do góry nogami trzy głośne, dziś byśmy powiedzieli: medialne, sprawy prowadzone przez śląską prokuraturę. Dotyczyły Colloseum i Józefa Jędrucha, Hydrobudowy Śląsk oraz biznesmena Krzysztofa Porowskiego, choć w tym ostatnim przypadku chodziło o odpryskowy wątek. Wówczas myślałem, że mam zawodowe szczęście: jako adwokat swoimi tylko i wyłącznie prawnymi działaniami doprowadzam do uchylenia aresztów zastosowanych wobec moich klientów. Moja żona, osoba o niezwykłej intuicji życiowej, w takich przypadkach mówiła, że jednocześnie z pewnością nadepnąłem różnym ludziom na odcisk. Nie pomyliła się.

Nie miał pan sygnałów, że atmosfera wokół pana się zagęszcza?


W przypadku Hydrobudowy miałem świadomość, że to będzie bardzo trudna sprawa. Chodziło o wielką, wysoce specjalistyczną, w 100 proc. sprywatyzowaną firmę zajmującą się budową oczyszczalni, rurociągów, zapór, innymi słowy łakomy kąsek u progu wejścia Polski do Unii Europejskiej. O wsparcie zwrócił się do mnie prezes, zaznaczając, że już trzykrotnie próbowano na nim wymusić sprzedaż pakietu kontrolnego i że wcześniej kilku innych prawników po zapoznaniu się z dokumentacją wycofało się. Bo się wyraźnie bali. Wtedy jednak nie wiedziałem, że wchodzę między mocne siły.

To znaczy?

W przypadku Hydrobudowy mieliśmy do czynienia z próbą przestępczego przejęcia dużej spółki giełdowej przez układ: podziemie gospodarcze i nieznane mi do dzisiaj osoby z prokuratury i ze służb. Jest też teza, że była to wypadkowa walki między służbami wojskowymi i cywilnymi.

Brzmi jak spiskowa teoria dziejów.

Być może dla kogoś, kto nie zetknął się z próbami wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości do załatwienia prywatnych interesów czy porachunków, zwłaszcza przy sprzyjających okolicznościach zewnętrznych, takich jak zapotrzebowanie na sukcesy w walce z korupcją. Podam pani przykład: jeden z moich klientów przesiedział 10 miesięcy w areszcie tylko dlatego, że to właśnie ja byłem jego obrońcą.

Skąd ta pewność?

Już tłumaczę. W 2005 r. przyszedł do mojej kancelarii młody mężczyzna, prosząc o poradę: jest słupem paliwowym, ukrywa się, szukają go, a on ma schizofrenię i wznowę nowotworu, pyta więc, czy jest szansa, że będzie odpowiadał z wolnej stopy. Ja go namówiłem, by przestał się ukrywać i sam się zgłosił. Byłem przekonany, że w tej sytuacji zgoda na leczenie na wolności będzie formalnością, zwłaszcza że kontynuowanie terapii w warunkach więziennych wydawało się niemożliwe. Mężczyzna, na wniosek prokuratora, został jednak aresztowany, a w konsekwencji pozbawiony odpowiedniej opieki medycznej. Ta sprawa śniła mi się po nocach. Nie mogłem zrozumieć, co się stało, dlaczego moje kolejne zażalenia i rzeczowe argumenty trafiają w próżnię. Po kilku miesiącach ów człowiek wypowiedział mi pełnomocnictwo. A zaraz potem wyszedł na wolność, przyjechał do mnie i przeprosił. Wyjaśnił, że prokurator powiedział mu, że posiedzi tak długo, aż ja przestanę być jego obrońcą.

A co ów prokurator miał do pana?

Doprowadziłem w 2001 r. do uchylenia aresztu człowiekowi, któremu on postawił zarzuty. W trzyosobowym składzie uchylającym areszt zasiadał sędzia, z którym 20 lat wcześniej pracowałem w jednym sądzie jako referendarz. Dla tego prokuratora to był dowód na korupcyjne powiązanie. Dodam, że do dziś w tamtej sprawie nie wydano wyroku w I instancji.

To właśnie podejrzenie o korupcję i pana w końcu zaprowadziło do aresztu. Śledczy dali wiarę zapewnieniom przestępcy, który twierdził, że za 2 mln zł obiecał pan dzięki znajomościom w prokuraturze i sądzie wyciągnąć zza krat jednego ze słynnych baronów paliwowych, Henryka Musialskiego.

Ów człowiek po trzech miesiącach odwołał zeznania, twierdząc, że go źle zrozumiano. Ja nawet nigdy nie byłem pełnomocnikiem pana Musialskiego. W tej sprawie od początku nic się nie kleiło. Ale machina już ruszyła.

Mecenas Roman Mirek / Dziennik Gazeta Prawna / Bartek Molga

A w konsekwencji do pana zapukało o 6 rano ABW. Siedmioosobowej grupie przewodniczył ten sam funkcjonariusz, który szefował przeprowadzonej niedługo później tragicznej w skutkach akcji w domu Barbary Blidy.

Wie pani, że ja też wtedy miałem w kieszeni szlafroka rewolwer? Mam pozwolenie na broń, zawsze gdy ja i żona zostajemy sami w dużym domu, nocą trzymam przy łóżku niewielki model Smith & Wessona, takie skrzywienie zawodowe: mam świadomość, że może się stać coś złego. Dlatego idąc otworzyć drzwi, zabrałem rewolwer ze sobą. Funkcjonariusz zrobił głupią minę, gdy mu go potem oddałem. Nie wiedział ani o nim, ani o szafie pancernej z bronią w piwnicy.

Telewizja przyjechała razem z ABW? W tamtych czasach to się często zdarzało.

Dziennikarzy nie było, wyręczył ich jeden z funkcjonariuszy, który miał kamerę. Nagranie zostało wykorzystane w wieczornych wiadomościach, ale oczywiście bez informacji, że to materiał operacyjny. Sugestia, że na miejscu zdarzenia pojawiła się telewizja, zawsze jest skuteczna, bo widzowie sobie myślą: to musi być naprawdę grubsza sprawa.

Co czuje adwokat, gdy wpada mu do domu grupa agentów i macha przed nosem postanowieniem o zatrzymaniu i doprowadzeniu?

Byłem pewien, że to jakieś kosmiczne nieporozumienie. Choć rozpoznałem trzech funkcjonariuszy jako tych, którzy kiedyś próbowali wymusić na mojej klientce obciążenie Krzysztofa Porowskiego. Przekonywałem żonę, że wszystko się wyjaśni i niedługo wrócę. Do tego stopnia nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji, że zabrałem akta potrzebne do napisania dla klienta apelacji, której termin wywiedzenia niedługo mijał. Pracowałem nad nią w areszcie przez pierwszy tydzień, bo chodziło o dużą sprawę gospodarczą. To był wtedy mój priorytet. Nie sądziłem, że człowiek w takiej sytuacji może jeszcze myśleć o czymś innym.

Jak się odnosili do pana współwięźniowie?

Można powiedzieć, że miałem poważanie, bo byłem jednym z niewielu, jeśli nie jedynym, do którego zwracali się per pan, a nie ty albo jakimś bluzgiem. To wszystko mam w pamiętnikach – panujące relacje, opis malutkiej celi z kącikiem WC, z którego korzystanie urąga godności każdego człowieka, bardzo gorące lato, Wigilia, wiersz, który napisałem, czas, który płynie inaczej, bo każda godzina wydaje się całym dniem...

W areszcie przeszedł pan załamanie.

Rozumiem, że zmierza pani do niedoszłej próby samobójczej. Tak, we wrześniu, po czterech miesiącach niewoli, w poczuciu bezsilności postanowiłem odebrać sobie życie. Nie lubię partactwa, więc zacząłem gromadzić dodatek kulturalny jednej z gazet: gruby, wsiąkliwy, o porządnej gramaturze. Miałem lichy materac i chciałem go uszczelnić, by nie zaczęło kapać krwią na współwięźnia z pryczy na dole. Podniósłby szybko larum i wyszłoby na to, że udaję. W ramach przygotowań oddałem też żonie obrączkę. Od razu zrozumiała, o co chodzi. Przytuliła mnie i powiedziała „Nie rób tego. Wytrzymaj. Ja chcę się z tobą zestarzeć”. To mną wstrząsnęło. Wtedy odzyskałem siłę do dalszej walki.

Walka o wyjście na wolność trwała w sumie ponad 9 miesięcy. Stracił pan zaufanie do systemu?

A co pani rozumie przez system?

Państwo prawa i jego wymiar sprawiedliwości.

Największy żal w związku z tym, co mnie spotkało, mam wcale nie do prokuratury, bo nigdy nie wierzyłem w jej niezależność i apolityczność. Żal mam do sędziów, gdyż to oni wydawali decyzje aresztowe, oceniali moje pisma, zażalenia. To oni mieli ustawowy obowiązek weryfikować zasadność skarżonych decyzji procesowych. Miałem pecha, bo wtedy byli jeszcze asesorzy. Jeden asesor, dziś sędzia, przedłużył mi areszt, uzasadniając to m.in. zawartością akt niejawnych. Gdy zapoznałem się z tymi dokumentami tuż przed zakończeniem śledztwa, okazało się, że tam w ogóle nie pada moje nazwisko. Ten facet ich po prostu nie przeczytał! Ja, jeszcze zanim zostałem adwokatem, ukończyłem aplikację sędziowską. Pamiętam z aplikacji pewnego sędziego, który często powtarzał, że sędzia, zwłaszcza karny, musi mieć olbrzymią odwagę cywilną, by nie dać się złamać, nie orzekać wedle zapotrzebowania społecznego. Sprawowanie urzędu sędziego to jest wielka odpowiedzialność i jak ktoś nie chce jej dźwigać, powinien się zająć czymś innym. Dobre stopnie na egzaminach nie gwarantują jeszcze jakości sądzenia.


A może prawo mamy niedoskonałe?

Przeciwnie, generalnie prawo mamy dobre. Tylko szwankuje umiejętność jego stosowania, odczytania jego ducha. Prawo nie jest wartością samą w sobie, ono ma służyć celom społecznym. A u nas myśli się schematami, no i ewentualnie o tym, co powie apelacja. Każdy pilnuje swojego tyłka, sędziowie często są pozbawieni empatii. Człowiek schodzi na dalszy plan. Pewnie zdziwię panią, ale choć Prawo i Sprawiedliwość to nie moja bajka, umiem dostrzec dobre strony niektórych proponowanych przez tę partię pomysłów na reformę sądownictwa. Na przykład w zakresie dyscyplinowania i odpowiedzialności sędziów.

Po powrocie do pracy spotkał pan na sali sądowej któregoś z sędziów, którzy przyłożyli rękę do pana pobytu w areszcie?

Jednego tak. Nie rozmawiałem z nim, uznałem, że nie ma o czym. Nie chciałem też zaszkodzić klientowi.

Z aresztu wyszedł pan w marcu 2007 r. Jak szybko wrócił pan do normalnej aktywności adwokackiej?

Przez pierwszy miesiąc nie mogłem pogodzić się z myślą, że jednego dnia w danej sali miałbym się pojawić jako pełnomocnik, a drugiego jako oskarżony. Gdy jednak spotkałem kolegę adwokata, który jeszcze w latach 90. XX w. trafił do aresztu, a potem został oczyszczony z zarzutów, on mi powiedział: „Zwariowałeś? Wracaj do pracy jak najszybciej, ja na wyrok uniewinniający czekałem 10 lat”. Zmotywował mnie do wzięcia się się w garść. Ale przez pierwsze miesiące nie chodziłem na rozprawy, pracowałem w kancelarii.

Czy miał pan wsparcie środowiska adwokackiego?

Dotknęła pani delikatnej kwestii. Do kolegów adwokatów mam chyba nie mniejszy żal niż do sędziów. Bo co zrobili, gdy zostałem zatrzymany? Kompletnie nic. Żadnych słów wsparcia, oferty pomocy. To już nawet do skazanego na śmierć przychodzi ksiądz, dodać mu otuchy. Na własnej skórze przekonałem się, jak wiele zawiści jest w tym środowisku i jak mało solidarności. Z aresztu napisałem do dziekana rady list z zapewnieniem, że zarzuty są bezpodstawne i z pewnością wykażę to w postępowaniu sądowym. Nie dostałem odpowiedzi. Nawet zdawkowej. Żadnej.

Nikt pana nie odwiedził?

Któregoś dnia przyszedł do aresztu rzecznik dyscyplinarny. Wystąpiłem bowiem o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec adwokata, który nakłonił – i miałem na to dowody – swojego klienta do obciążenia mnie fałszywą informacją o tych 2 mln. Ów rzecznik usiłował mnie przekonać, bym... wycofał skargę. Kazałem mu wyjść.

Dlaczego ten drugi adwokat chciał panu zaszkodzić?

Nie wiem, widocznie on albo jego klient mieli w tym jakiś interes.

Sprawa dyscyplinarna miała swój finał?

Iście teatralny, można by rzec. Bo przez kilka lat nic się nie działo. Gdy zapadł pierwszy wyrok uniewinniający mnie, zrobiło się głośno, z gorliwością neofitów niektórzy koledzy zaczęli domagać się najcięższej kary dla tamtego adwokata, sporządzono akt oskarżenia z wnioskiem o rugowanie z zawodu. Tyle że już w chwili jego formułowania sprawa była przedawniona. Ja doskonale o tym wiedziałem, bo przez 9 lat byłem zastępcą rzecznika dyscyplinarnego. Moi koledzy albo nie wiedzieli, albo udawali, że nie wiedzą. Zapadł więc w końcu wyrok: umorzenie z powodu przedawnienia, ale z bardzo ostrym uzasadnieniem. Jako korporacja kompletnie nie radzimy sobie z dbaniem o wizerunek, nie potrafimy powiedzieć złemu adwokatowi, który nie przestrzega reguł: ty jesteś fe, robimy ci dyscyplinarkę, bo nie chcemy, by nas z tobą kojarzono. A już na kiepski żart zakrawa to, że prokurator – mój oprawca, który np. konsekwentnie nie zgadzał się na przebadanie mnie wariografem, o co wnioskowałem – dziś także jest adwokatem. Należymy do tej samej izby.

Jak to?

Najwyraźniej zamarzyła mu się toga z zielonym żabotem, a palestra przyjęła go z otwartymi ramionami. Człowieka, który kiedyś publicznie zapewniał, że walczy z adwokatami. Coś pani pokażę: gdy jeszcze był prokuratorem, znalazłem jego wpis na stronie internetowej szkoły, którą ukończył. „Jestem prorokiem, walczę z papugami i szamakami” (w grypserce szamak to wyrzutek ze społeczności więziennej, który szama, czyli je, siedząc na WC – red.). Postawił w jednym szeregu adwokatów i przestępców, i to używając słownictwa, jakim posługują się w więzieniach najbardziej zdemoralizowani kryminaliści. Zachowałem sobie ten wydruk.

W zeszłym tygodniu sąd oddalił apelację prokuratury od trzeciego wyroku uniewinniającego pana. Dlaczego były aż trzy procesy?

Po aresztowaniu postawiono mi sześć zarzutów, w tym trzy dotyczące posiadania nielegalnego oprogramowania. Gdy sprawa się przedłużała, bo była obszerna, i pojawiło się ryzyko, że wątek komputerowy się przedawni, wystąpiłem o jego wyłączenie do osobnego rozpoznania. Zależało mi na uniewinnieniu, a nie na przedawnieniu. A skąd trzecia sprawa? Gdy trafiłem do aresztu, do prokuratury zgłosił się człowiek twierdzący, że zażądałem od klienta 80 tys. zł za załatwienie wyroku uniewinniającego. To był przestępca, oszust i klasyczny mitoman, co potem potwierdził biegły, miał kilka własnych spraw „na biegu” i pewnie chciał się zasłużyć, uważając, że ten jeden zarzut mniej czy więcej wobec mnie nie zrobi różnicy. Ekonomika procesowa nakazywałaby połączyć śledztwa, ale nie, ten wątek zostawiono. Na jego podstawie próbowano mnie wsadzić do aresztu trzy miesiące po tym, jak z niego wyszedłem. To jest taka technika prokuratorów: zawsze lepiej mieć coś w zanadrzu, na wypadek gdyby ktoś nie posiedział tak długo, jak by chcieli. Wtedy znów nie obyło się bez gwałtownego zwrotu akcji: zatrzymano mnie na stacji benzynowej i przewieziono na dołek, choć dzień wcześniej w tej samej prokuraturze byłem służbowo jako adwokat. Ubiegłotygodniowy wyrok, a zwłaszcza jego ustne uzasadnienie, miażdżące dla sposobu przeprowadzenia postępowania przygotowawczego w tej sprawie, przywraca mi wiarę w polski wymiar sprawiedliwości.

Pana osobiste starcie z prokuraturą zakończyło się zatem wynikiem 8:0. Pełny sukces.

Rzeczywiście, bardzo rzadko się zdarza, by przy akcie oskarżenia obejmującym tyle zarzutów, i to stawianych nie przez prokuraturę w Pcimiu, lecz jednostkę wyższego szczebla, w sądzie nie ostało się zupełnie nic. To rodzi pytanie, czy prokurator był tak słaby merytorycznie, czy parł do skazania z innych powodów.

Skoro panu tak dobrze poszło we własnej sprawie, to chyba znów nie brak panu klientów? Zwłaszcza że po takich doświadczeniach doskonale pan wie, co myśli i czuje oskarżony, więc łatwiej jest się panu z nim porozumieć.

Tę tezę można odwrócić: co to za adwokat, który nie był w stanie powstrzymać walca toczącego się w jego stronę. To by wskazywało na brak dostatecznych kwalifikacji. Chciałaby pani mieć takiego obrońcę? Co do liczby klientów – siedem lat zajęło mi osiągnięcie poziomu przychodów zbliżonych do okresu przed aresztowaniem. Przychodów. Tyle samo zarabiać zapewne nie będę już nigdy.

Postanowił pan pozwać Skarb Państwa w związku z niesłusznym aresztem. W czerwcu tego roku sąd przyznał panu blisko milion złotych. To adekwatna kwota?

Niezręcznie mi rozmawiać o pieniądzach, zwłaszcza z ludźmi, którzy nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji jak ja, nie siedzieli w celi, nie stracili tak wiele, w tym prestiżu i zdrowia. Adwokat, sędzia czy prokurator wykonują zawody zaufania publicznego. Areszt nie tylko godzi w ich reputację, ale przede wszystkich podważa to zaufanie. Trudno to przeliczyć na konkretne kwoty. W moim przypadku biegli wycenili szkodę na 1,5 mln zł. Ja sobie obiecałem, że zrobię coś w tej sprawie z jeszcze jednego powodu. Otóż uchylono mi areszt 7 marca, ale dopiero 9 wypuszczono na wolność. Te dwa dni szła informacja z sądu w Katowicach do oddalonego o 40 km aresztu śledczego w Tarnowskich Górach. Jak panią zatrzymują, a sąd aresztuje, to panią zawiozą do kryminału i odprowadzą pod same drzwi. W drugą stronę to już tak nie działa. Pisma wysyła się pocztą. Dlaczego? Czy wie pani, czym są takie dwa dni dla człowieka, który wie, że jest wolny, ale musi jeszcze znosić to wszystko, co się dzieje za kratami?

Myśli pan, że ten milion podziała na wyobraźnię przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy lekką ręką wysyłają ludzi do aresztu?

Nie, dopóki ich odpowiedzialność będzie taka jak teraz, czyli żadna. Bo na ten milion pójdą m.in. pani podatki. A prokuratorzy będą dalej spali spokojnie, tłumacząc, że przecież była kontrola sądowa ich decyzji. Czasem słyszę argument, że jak prokuratorom będzie groziła odpowiedzialność, w tym finansowa, to się trzy razy zastanowią, zanim coś zrobią. Czy to jednak coś złego, jak będą musieli się trzy razy zastanowić? Przecież tam nic nie dzieje się szybko i zazwyczaj błędy nie są wynikiem złej oceny sytuacji wywołanej pośpiechem, w jakim trzeba podejmować decyzje. W rzeczywistości są efektem pójścia na skróty, kunktatorstwa, nonszalancji, braku kompetencji czy złej woli. W najlepszym przypadku.

Załóżmy, że teraz ktoś by panu zaproponował poprowadzenie dużej aferowej sprawy gospodarczej, której przestraszyli się inni adwokaci. Wziąłby pan ją?

Oczywiście, że tak. Lubię wyzwania. Kiedyś któryś klient powiedział mi, że jestem specjalistą od spraw trudnych i niemożliwych. Sam o sobie często myślę, że jestem typem fightera.
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/art.....sznie.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 05:50, 27 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:

Pracownik fabryki mikroprocesorów nie będzie przecież nakazywał innym, aby nabywali te produkty tak jak oni chcą, a nie społeczeństwo.


Powtarzam ponownie, bo najwyraźniej ta wiadomość do Twojego umysłu nie dotarła, że fabryka powinna dostosować sie do rynku, który niekoniecznie musi być kapitalistyczny.

Cytat:

Społeczność chce i wymaga, aby urządzenia działały, zatem projekty produkcyjne mają przewidywać odpowiednie software i hardware, które wynika z projektów nakładów na badania (przyjętych w referendum).


I w tym tkwi problem. Społeczeństwo nie ma zielonego pojęcia, co jest potrzebne do produkcji procesorów. A Ty mu chcesz dać władzę decydowania o tym. To jest prosta ścieżka do ekonomicznej katastrofy.


Cytat:
Nie może dyskredytować się to czego nie ma.


Jest. W Twoim umyśle istnieje. Smile

Cytat:
System jest efektem referendum, a w referendum to obywatele decydują co ma być.


I dlatego też nie ma szans na zaistnienie. Nikt, a już na pewno miliardy nie zagłosują na coś, co tylko Ty do końca rozumiesz,

Cytat:
Podstawa prawna. Za nią stoi prawo związane z własnością poprzez udział (akcje).


Very Happy Jasne. Polska jest też sygnatariuszem konwencji pracy, które dają Polakowi prawo do pracy. Tylko skoro jest prawo do pracy, to skąd są bezrobotni? Ty nie rozumiesz, że prawo jest często czysta fikcja literacką. Jeżeli jest prawo, że w styczniu powinno być lato, to wiesz, ale jakoś ono wtedy nie będzie w tych szerokościach geograficznych...

Cytat:
Nie przymus decydowania, co mają dostać inni


Oczywiście, że przymus decydowania co maja dostać inni. Nie powiesz mi, że w Twoim systemie, jeżeli ktoś kto sobie 15 razy Ferrari to je dostanie.

Cytat:

FortyNiner napisał:


Kompletnie się na tym nie znając. Efekt tego jest łatwy do przewidzenia. Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?


Nie przyjmujesz do wiadomości, że w dobie referendów i "demokracji bezpośredniej" funkcja ministra jest zbędna.


Nie tyle nie przyjmuje do wiadomości, co jest to dla mnie oczywiste. Zastosowałeś taka zagrywkę retoryczną. To pytanie to przykład. Ale na nie nie odpowiedziałeś więc powtarzam:

Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:43, 27 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:

Pracownik fabryki mikroprocesorów nie będzie przecież nakazywał innym, aby nabywali te produkty tak jak oni chcą, a nie społeczeństwo.


Powtarzam ponownie, bo najwyraźniej ta wiadomość do Twojego umysłu nie dotarła, że fabryka powinna dostosować sie do rynku, który niekoniecznie musi być kapitalistyczny.


Fabryka jest taka, jakie są dostępne zasoby (surowce, ludzie) i jak ją określają projekty ją tworzące.
Produkcja fabryki jest na zamówienie. Mamy pełne dostosowanie wielkości produkcji do zapotrzebowania.

FortyNiner napisał:

Cytat:

Społeczność chce i wymaga, aby urządzenia działały, zatem projekty produkcyjne mają przewidywać odpowiednie software i hardware, które wynika z projektów nakładów na badania (przyjętych w referendum).


I w tym tkwi problem. Społeczeństwo nie ma zielonego pojęcia, co jest potrzebne do produkcji procesorów. A Ty mu chcesz dać władzę decydowania o tym. To jest prosta ścieżka do ekonomicznej katastrofy.


To nie społeczeństwo, jako całość tworzy projekty. Tylko grupy osób. A te już mogą wiedzieć.

FortyNiner napisał:


Cytat:
Nie może dyskredytować się to czego nie ma.


Jest. W Twoim umyśle istnieje. Smile



Też nie. Elementy systemu (człowiek, przedmioty....) są materialne Smile

FortyNiner napisał:


Cytat:
System jest efektem referendum, a w referendum to obywatele decydują co ma być.


I dlatego też nie ma szans na zaistnienie. Nikt, a już na pewno miliardy nie zagłosują na coś, co tylko Ty do końca rozumiesz,



System wynikły z referendum może mieć różne oblicza, ile tylko może być możliwości połączenia:
- referendów
- przetargów na zatrudnienie,
- preliminarzy zamówienia (zapotrzebowania),
- własności akcji.

Obecnie brakuje upowszechnienia decydowania poprzez referenda. Gdy te pojawi się sami zainteresowani będą ustalać bieżące zależności tych czterech (i nie tylko) elementów. Przykładowo uczestnicy referendów nie muszą głosować za zmianą prawa własności.
FortyNiner napisał:


Cytat:
Podstawa prawna. Za nią stoi prawo związane z własnością poprzez udział (akcje).


Very Happy Jasne. Polska jest też sygnatariuszem konwencji pracy, które dają Polakowi prawo do pracy. Tylko skoro jest prawo do pracy, to skąd są bezrobotni? Ty nie rozumiesz, że prawo jest często czysta fikcja literacką. Jeżeli jest prawo, że w styczniu powinno być lato, to wiesz, ale jakoś ono wtedy nie będzie w tych szerokościach geograficznych...



Jest też
Konwencja nr 105 o zniesieniu pracy przymusowej (Dz.U. 1959 nr 39 poz. 240).
Konwencja Nr 2 dotycząca bezrobocia (Dz.U. 1925 nr 54 poz. 364).

Nie ma przymusu do pracy stąd i bezrobocie.

W PRL obowiązywał Kodeks handlowy z dnia 27 czerwca 1934 r. (Dz.U. 1934 nr 57 poz. 502).
Nie było przeszkód, aby własność społeczeństwa w formie akcjonariatu była wprowadzona.

FortyNiner napisał:

Cytat:
Nie przymus decydowania, co mają dostać inni


Oczywiście, że przymus decydowania co maja dostać inni. Nie powiesz mi, że w Twoim systemie, jeżeli ktoś kto sobie 15 razy Ferrari to je dostanie.


Ten co chciałby otrzymać 15 Ferrari chciałby zabrać innym zasoby i czas ich pracy potrzebny do ich produkcji a zaoferować jedynie swój wkład pracy.

Na to co kto otrzyma wpływają:

1. Ograniczone zasoby.
Ograniczeniem otrzymania tego co się chce jest ograniczona możliwość wyprodukowania tego (ograniczone zasoby).
2. Konkurencja o zatrudnienie
Sami potencjalni pracownicy konkurują o zatrudnienie (w przetargu), poprzez konkurowanie wielkością wynagrodzenia (w widełkach płacowych określonych referendalne odpowiednio do ograniczonych zasobów).
3. Wypożyczanie (losowe)
To co wymaga dość dużych zasobów, tak dużych, że nie starczy dla każdego potrzebującego, miałoby być wypożyczane (decydować komu może losowanie).



FortyNiner napisał:

Cytat:

FortyNiner napisał:


Kompletnie się na tym nie znając. Efekt tego jest łatwy do przewidzenia. Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?


Nie przyjmujesz do wiadomości, że w dobie referendów i "demokracji bezpośredniej" funkcja ministra jest zbędna.


Nie tyle nie przyjmuje do wiadomości, co jest to dla mnie oczywiste. Zastosowałeś taka zagrywkę retoryczną. To pytanie to przykład. Ale na nie nie odpowiedziałeś więc powtarzam:

Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?


W przetargu na zatrudnienie na dane stanowisko są określone wymagania dotyczące kwalifikacji.
Także osoba z wykształceniem - Technikum Mleczarskim - nie spełni kryterium tam, gdzie wymagane są inne kwalifikacje.
Przykładowo, tam gdzie są potrzebni matematycy, statystycy, informatycy (np. do procesu podliczania preliminarzy potrzeb), tam wyuczone zajęcie mleczarza nie miałoby racji bytu.

Ministrów powołuje Premier, a na tego tu pisząca osoba nie przewiduje powołania Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:01, 27 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:

FortyNiner napisał:

Cytat:

Społeczność chce i wymaga, aby urządzenia działały, zatem projekty produkcyjne mają przewidywać odpowiednie software i hardware, które wynika z projektów nakładów na badania (przyjętych w referendum).


I w tym tkwi problem. Społeczeństwo nie ma zielonego pojęcia, co jest potrzebne do produkcji procesorów. A Ty mu chcesz dać władzę decydowania o tym. To jest prosta ścieżka do ekonomicznej katastrofy.


To nie społeczeństwo, jako całość tworzy projekty. Tylko grupy osób. A te już mogą wiedzieć.


Ale ma decydować społeczeństwo. No na jakiej podstawie to będzie robić. Oczywiście, że lobbingu i retoryki. I jakiś dureń powie, że nie potrzeba tylu środków ochrony roślin rolnictwu, więc chwasty i owady zeżrą zboże i masz głód gotowy.

Powtarzam dawanie do decyzji osobom niekompetentnym jest łatwe do przewidzenia. Przykład powyżej.

Cytat:
System wynikły z referendum może mieć różne oblicza, ile tylko może być możliwości połączenia:(...)


To nie jest całość systemu i problem w tym, że tylko Ty znasz tę całość, bo nikt inny poza Tobą tego nie rozumie. I to go dyskwalifikuje, zwłaszcza że ma być poddany ogólnoświatowemu referendum. Większość nie zagłosuje za czymś czego nie rozumie.


Cytat:
Nie ma przymusu do pracy stąd i bezrobocie.


Very Happy
Ale jak w takim razie wytłumaczysz, że na jedną ofertę pracy w tym kraju jest około 10 bezrobotnych?

Bo dla mnie to oczywiste: prawo do pracy to czysta fikcja literacka.

Cytat:
Nie było przeszkód, aby własność społeczeństwa w formie akcjonariatu była wprowadzona.


Jeżeli cała gospodarka miałby być własnością społeczeństwa to byłaby to kolejna fikcja literacka... A już akcjonariat spowodowałby to, że ludzie pozbyliby się akcji i tyle. Zresztą podobne działanie w Rosji spowodowało powstanie warstwy tzw. oligarchów...

Cytat:
FortyNiner napisał:

Cytat:
Nie przymus decydowania, co mają dostać inni


Oczywiście, że przymus decydowania co maja dostać inni. Nie powiesz mi, że w Twoim systemie, jeżeli ktoś kto sobie 15 razy Ferrari to je dostanie.


Ten co chciałby otrzymać 15 Ferrari chciałby zabrać innym zasoby i czas ich pracy potrzebny do ich produkcji a zaoferować jedynie swój wkład pracy.


czyli inni decydowaliby o jego potrzebach. Dokładnie jak pisałem..


Cytat:
2. Konkurencja o zatrudnienie


Czyli proponujesz kolejna formę niewolnictwa. Serdeczne gratulacje.



Cytat:
Ministrów powołuje Premier, a na tego tu pisząca osoba nie przewiduje powołania Smile


No to wyobraź sobie, że jesteś premierem:
Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:06, 27 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:

FortyNiner napisał:

Cytat:

Społeczność chce i wymaga, aby urządzenia działały, zatem projekty produkcyjne mają przewidywać odpowiednie software i hardware, które wynika z projektów nakładów na badania (przyjętych w referendum).


I w tym tkwi problem. Społeczeństwo nie ma zielonego pojęcia, co jest potrzebne do produkcji procesorów. A Ty mu chcesz dać władzę decydowania o tym. To jest prosta ścieżka do ekonomicznej katastrofy.


To nie społeczeństwo, jako całość tworzy projekty. Tylko grupy osób. A te już mogą wiedzieć.


Ale ma decydować społeczeństwo. No na jakiej podstawie to będzie robić. Oczywiście, że lobbingu i retoryki. I jakiś dureń powie, że nie potrzeba tylu środków ochrony roślin rolnictwu, więc chwasty i owady zeżrą zboże i masz głód gotowy.

Powtarzam dawanie do decyzji osobom niekompetentnym jest łatwe do przewidzenia. Przykład powyżej.


Ile środków (jednostek procentowych) na konsumpcje, ile na zapasy, ile na inwestycje, ile na badania naukowe, ile na... to podstawowa decyzja w referendum.
Jeśli obywatele nie rozumieją sensu utrzymywania zapasów, to i ich nie będą mieli i narażą się na głód przy pierwszej lepszej okazji.

Przekonując, że "pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów" to przykład lobbingu na ich rzecz i Twojej retoryki.



FortyNiner napisał:


Cytat:
System wynikły z referendum może mieć różne oblicza, ile tylko może być możliwości połączenia:(...)


To nie jest całość systemu i problem w tym, że tylko Ty znasz tę całość, bo nikt inny poza Tobą tego nie rozumie. I to go dyskwalifikuje, zwłaszcza że ma być poddany ogólnoświatowemu referendum. Większość nie zagłosuje za czymś czego nie rozumie.


Każdy system jest inny, a inny na tyle na ile inne są decyzje w referendum. Przykładowo

System A - nie ma referendów (demokracji bezpośredniej), są przetargi na zatrudnienie, preliminarze zamówienia, własność akcji
System B - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie, preliminarze zamówienia, własność akcji
System C - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie, nie ma preliminarzy zamówienia, jest własność akcji
System D - są referenda (demokracja bezpośrednia), nie ma przetargów na zatrudnienie, są preliminarze zamówienia, własność akcji
System E - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie, preliminarze zamówienia, nie ma własności akcji
System F - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie, preliminarze zamówienia, własność akcji (bez niezbywalności akcji)
System G - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie, preliminarze zamówienia, własność akcji (z niezbywalnością akcji)
System H - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie, preliminarze zamówienia (każdy składa), własność akcji (z niezbywalnością akcji)
System I - są referenda (demokracja bezpośrednia), są przetargi na zatrudnienie (każdy* uczestniczy), preliminarze zamówienia (każdy* składa), własność akcji (z niezbywalnością akcji)

* każdy w sensie, każdy ten, który chce pracować, chce, aby jego potrzeby system uwzględniał.



Dopiero System I kwalifikuje się jako system który spełnia cztery, dane ogólne wymogi, bez zagłębiania się w dalsze różnice systemów co do szczegółów przy zachowaniu 4 ogólnych wymogów.


FortyNiner napisał:

Cytat:
Nie ma przymusu do pracy stąd i bezrobocie.


Very Happy
Ale jak w takim razie wytłumaczysz, że na jedną ofertę pracy w tym kraju jest około 10 bezrobotnych?

Bo dla mnie to oczywiste: prawo do pracy to czysta fikcja literacka.


Prawo do czegoś, jak prawo do zakładania rodzin, nie oznacza, że jest przymus innych do jej założenia.
Kiedyś kobieta nie miała prawa do głosowania w wyborach teraz ma, ale nie oznacza to, że np. jest zmuszana do głosowania (tam, gdzie nie ma obowiązku głosowania w wyborach)

W rozumieniu prawa, jako - uprawnienia zgodnego z obowiązującymi przepisami prawa (SJP).
Twoje znaczenie prawa do pracy odzwierciedlałaby Konwencja zobowiązująca do zapewnienia pełnego zatrudnienia.
Ratyfikacja takiej konwencji dałaby podstawę prawu do konieczności zatrudnienia każdego chcącego pracować.

FortyNiner napisał:


Cytat:
Nie było przeszkód, aby własność społeczeństwa w formie akcjonariatu była wprowadzona.


Jeżeli cała gospodarka miałby być własnością społeczeństwa to byłaby to kolejna fikcja literacka... A już akcjonariat spowodowałby to, że ludzie pozbyliby się akcji i tyle. Zresztą podobne działanie w Rosji spowodowało powstanie warstwy tzw. oligarchów...



Akcje niezbywalna.
Zbywanie jej bez zmiany prawa w referendum (bez podstawy prawnej umożliwiającej zbywanie) byłoby wadliwe prawnie.


Oligarchowie wyrośli na zmianie prawa dotyczącego zmiany prawa własności przedsiębiorstw, w których imiennych udziałów obywatele nie posiadali.

FortyNiner napisał:

Cytat:
FortyNiner napisał:

Cytat:
Nie przymus decydowania, co mają dostać inni


Oczywiście, że przymus decydowania co maja dostać inni. Nie powiesz mi, że w Twoim systemie, jeżeli ktoś kto sobie 15 razy Ferrari to je dostanie.


Ten co chciałby otrzymać 15 Ferrari chciałby zabrać innym zasoby i czas ich pracy potrzebny do ich produkcji a zaoferować jedynie swój wkład pracy.


czyli inni decydowaliby o jego potrzebach. Dokładnie jak pisałem..



Gdy jeden chce od drugiego 15 Ferrari, to ten drugi mu ich nie da.
Gdy TY nie podzielisz się z tysiącami biednych, to decydujesz o ich potrzebach.
Gdy bezdomni będą chcieli zamieszkać w twoim mieszkaniu, i im odmówisz, to decydujesz o ich potrzebach.
Gdy ktoś chce od Ciebie kilku Ferrari i ich nie dasz, to decydujesz o ich potrzebach.
To jest ten sam typ decydowania o potrzebach innych.


FortyNiner napisał:

Cytat:
2. Konkurencja o zatrudnienie


Czyli proponujesz kolejna formę niewolnictwa. Serdeczne gratulacje.


Startowanie w przetargach na zatrudnienie, gdy przetargi służą poszukiwaniu osób realizujących zamówienia to konieczność, aby zaspokajać zgłaszane potrzeby.
W tym sensie, że praca jest niewolnikiem własnych potrzeb to tak.
W sensie, że niewolnictwem, gdy inni są właścicielami pracowników, to nie.

FortyNiner napisał:



Cytat:
Ministrów powołuje Premier, a na tego tu pisząca osoba nie przewiduje powołania Smile


No to wyobraź sobie, że jesteś premierem:
Zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra gospodarki, wiedząc że on kompletnie się nie zna na gospodarce?


Jeśli ten mleczarz po technikum kontynuował naukę i np. ukończył SGH z kierunkiem finansów i zarządzania oraz przedstawił propozycje projektu przemian gospodarki odpowiedniego do potrzeb wprowadzenia nowego systemu gospodarczego to tak (po pozytywnym zaopiniowaniu tego projektu).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 05:56, 28 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:

Jeśli obywatele nie rozumieją sensu utrzymywania zapasów, to i ich nie będą mieli i narażą się na głód przy pierwszej lepszej okazji.


No i to są kolejne skutki dania decydowania osobom niekompetentnym....

Cytat:
Przekonując, że "pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów" to przykład lobbingu na ich rzecz i Twojej retoryki.


To jest retoryka na rzecz realizmu gospodarczego. Natomiast co Ty reprezentujesz, to gospodarcze myślenie życzeniowe. Życzenia masz słuszne, bo chcesz zlikwidować pieniądz i kapitalizm za jednym zamachem, tylko że to nie jest do zrealizowania. I o tym niektórzy ludzie wiedzieli już w XIX w. Ale Ty to usilnie ignorujesz, myśląc życzeniowo.



Cytat:
Ratyfikacja takiej konwencji dałaby podstawę prawu do konieczności zatrudnienia każdego chcącego pracować.


No i dokładnie do tego służy prawo do pracy. Ale to prawo do fikcja literacka.

Cytat:
Akcje niezbywalna.
Zbywanie jej bez zmiany prawa w referendum (bez podstawy prawnej umożliwiającej zbywanie) byłoby wadliwe prawnie.


Mylisz pewne pojęcia. Masz na myśli udział. Ale ten twój niezbywalny udział, to byłaby kolejna fikcja literacka. Powtarzam: pojedynczy udział w spółce, która ma miliard udziałów nic kompletnie nie znaczy. Im mniejsza spółdzielnia, tym ważniejszy głos na walnym zgromadzeniu. Dlatego prawdziwa demokracja oznacza władzę pracowników nad zakładem pracy. Natomiast Ty proponujesz kolejna pracę najemną czyli formę niewolnictwa.



Cytat:

Jeśli ten mleczarz po technikum kontynuował naukę i np. ukończył SGH z kierunkiem finansów i zarządzania oraz przedstawił propozycje projektu przemian gospodarki odpowiedniego do potrzeb wprowadzenia nowego systemu gospodarczego to tak (po pozytywnym zaopiniowaniu tego projektu).


Czyli nie zatrudniłbyś prostego mleczarza na stanowisko ministra finansów, bo jest niekompetentny. Natomiast z całą chęcią chcesz oddać władzę nad gospodarką takim mleczarzom. Smile Przeczysz tym samym sobie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:43, 29 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:

Jeśli obywatele nie rozumieją sensu utrzymywania zapasów, to i ich nie będą mieli i narażą się na głód przy pierwszej lepszej okazji.


No i to są kolejne skutki dania decydowania osobom niekompetentnym....


Żeby wykazać niekompetencje obywateli/społeczeństwa trzeba by ich spytać:
Czy chcą mieć zapasy żywności i czy należy produkować żywność na utrzymanie zapasu żywności?
Twoim zdaniem ile % społeczeństwa odpowie NIE?


FortyNiner napisał:

Cytat:
Przekonując, że "pracownicy mikroprocesorów powinni podejmować decyzję o losie frabryki mikroprocesorów" to przykład lobbingu na ich rzecz i Twojej retoryki.


To jest retoryka na rzecz realizmu gospodarczego. Natomiast co Ty reprezentujesz, to gospodarcze myślenie życzeniowe. Życzenia masz słuszne, bo chcesz zlikwidować pieniądz i kapitalizm za jednym zamachem, tylko że to nie jest do zrealizowania. I o tym niektórzy ludzie wiedzieli już w XIX w. Ale Ty to usilnie ignorujesz, myśląc życzeniowo.



Nie chodzi o zlikwidowanie pieniądza jako takiego, a o zmianę jego formy/funkcji z wielotransakcyjnej na jednotransakcyjna (znikającego po odebraniu towaru/usługi).

Za jednym razem nie jest to możliwe, stąd konieczny jest okres przejściowy, gdy jedno przeplata się z drugim. I do tego potrzebne są projekty prawne - przeobrażeń systemu, które byłyby przedkładane pod głosowanie w referendum.

Na początek dobrym projektem jest wprowadzenie maksymalnego wynagrodzenia oraz maksymalnej wysokości zysku właściciela prowadzącego działalność gospodarczą czy też rentiera (reszta trafiałaby do budżetu państwa), jako krotności wynagrodzenia minimalnego.


FortyNiner napisał:

Cytat:
Ratyfikacja takiej konwencji dałaby podstawę prawu do konieczności zatrudnienia każdego chcącego pracować.


No i dokładnie do tego służy prawo do pracy. Ale to prawo do fikcja literacka.


Prawo do ... nie oznacza obowiązku, gdy nie ma aktu prawnego zobowiązującego do tego. Przykład z prawem do głosowania i idącym dalej obowiązkiem uczestnictwa w wyborach obowiązującym w niektórych krajach.


FortyNiner napisał:

Cytat:
Akcje niezbywalna.
Zbywanie jej bez zmiany prawa w referendum (bez podstawy prawnej umożliwiającej zbywanie) byłoby wadliwe prawnie.


Mylisz pewne pojęcia. Masz na myśli udział. Ale ten twój niezbywalny udział, to byłaby kolejna fikcja literacka. Powtarzam: pojedynczy udział w spółce, która ma miliard udziałów nic kompletnie nie znaczy. Im mniejsza spółdzielnia, tym ważniejszy głos na walnym zgromadzeniu. Dlatego prawdziwa demokracja oznacza władzę pracowników nad zakładem pracy. Natomiast Ty proponujesz kolejna pracę najemną czyli formę niewolnictwa.


Uważasz, że pojedynczy głos nic nie znaczy (w dużej skali).
Ja uważam, że znaczy, i to niezależnie od ilości udziałów/akcji.
Znaczenie pojedynczych głosów pokazuje wynik referendum (ich suma).


FortyNiner napisał:

Cytat:

Jeśli ten mleczarz po technikum kontynuował naukę i np. ukończył SGH z kierunkiem finansów i zarządzania oraz przedstawił propozycje projektu przemian gospodarki odpowiedniego do potrzeb wprowadzenia nowego systemu gospodarczego to tak (po pozytywnym zaopiniowaniu tego projektu).


Czyli nie zatrudniłbyś prostego mleczarza na stanowisko ministra finansów, bo jest niekompetentny. Natomiast z całą chęcią chcesz oddać władzę nad gospodarką takim mleczarzom. Smile Przeczysz tym samym sobie...


Argument nietrafiony.
Ponieważ władzą ustawodawczą jest Parlament (lub uczestnicy referendum).
A ta może ograniczyć zadania ministra finansów - mleczarza - do tych zgodnych z zawodem mleczarza lub nawet zlikwidować funkcje ministra.

Nawet obecnie projekty przygotowuje grupa, a parlament głosuje nad nimi (czasem też uczestnicy referendum).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:47, 29 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zxcvbnm2004 napisał:
Podczas gdy na Zachodzie ziemie dziedziczono, w Bizancjum przekazywano ją tylko osobom zaciągniętym do służby wojskowej. I jak czytamy, za czasów Paleologów system stał się dziedziczny i był forma feudalną. Ci także byli zwasalizowani, gdyż - uważaj - dostali ziemie od cesarza, więc stawali się jego wasalem.


Ale w Bizancjum ziemie dostawali szeregowi żołdacy którzy po skończeniu służby wojskowej stawali się samodzielnymi rolnikami, nie było natomiast w Bizancjum czegoś takiego że ktoś dostawał ziemie wielkości pół prowincji i na tej ziemi miał chłopów pańszczyźnianych. Bizancjum dopiero pod koniec swego istnienia zaczęło przekształcać się w kraj feudalny (ale procesu tego de facto nigdy nie dokończyło), i to własnie z początkiem tego procesu wiąże się upadek potęgi militarnej Cesarstwa. Tak więc Bizancjum de facto feudalne nigdy nie było.


zxcvbnm2004 napisał:
Nie było scentralizowane, bo wspomniani przez ciebie stratedzy mieli wolną rękę co do ściagania danin. I tak stratedzy byli nieraz bogatsi od swojego cesarza, bo ściągali np. trzykrotnie jeden podatek z jakiegoś lenna. Powiedz mi co to za system lenny, w którym płaci się daniny? No kurwa feudalizm.


Ale strateg nie był samodzielnym panem na włościach a jedynie trochę wolniejszym urzędnikiem państwowym. Debilu, feudalizm wiąże się z drabiną zależności społecznych typu chłop-feudał-większy feudał (np. książę lub baron)- król. Natomiast daniny masz w każdym państwie, różnica tylko polega na tym ile szczebli minie nim danina dotrze na sam szczyt, czyli do władcy. W feudalizmie masz wiele szczebli nim danina od chłopa poprzez duchowieństwo i kolejnych feudałów ziemskich w końcu dotrze do króla, a w państwie scentralizowanym chłop płaci bezpośrednio królowi lub jego urzędnikowi.


zxcvbnm2004 napisał:
To są odłamy wiary. Trudno nazwać religią apostatów głównego nurtu religijnego.


A jaki to jest główny nurt? Wszystko to są odłamy, a ty pytałeś o konkretne przykłady. Katolicyzm czy prawosławie to też odłamy. Co rozumiesz przez główny nurt? Najliczniejszy odłam danej religii, najstarszy czy najbardziej prawowierny w stosunku do pierwotnych nauk założyciela/założycieli religii? Jeśli to pierwszy, to w sumie możesz uznać katolicyzm za główny nurt, ale już nie długo (według badań demograficznych do 2025 roku zielonoświątkowcy wyprzedzą pod względem liczby wyznawców katolicyzm), jeśli jednak bierzesz dwa pozostałe kryteria to już nie bardzo, bo katolicyzm to ani nie najstarszy odłam chrześcijaństwa, ani nawet nie najbardziej zgodny z pierwotnym chrześcijaństwem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:37, 30 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:

Żeby wykazać niekompetencje obywateli/społeczeństwa trzeba by ich spytać:
Czy chcą mieć zapasy żywności i czy należy produkować żywność na utrzymanie zapasu żywności?
Twoim zdaniem ile % społeczeństwa odpowie NIE?


Pytanie z cyklu myślenia życzeniowego.
Zadam inne:
Twoim zdaniem ile % społeczeństwa odpowie NIE na pytanie czy warto utrzymywać zapas środków ochrony roślin?

Cytat:
Na początek dobrym projektem jest wprowadzenie maksymalnego wynagrodzenia oraz maksymalnej wysokości zysku właściciela prowadzącego działalność gospodarczą czy też rentiera (reszta trafiałaby do budżetu państwa), jako krotności wynagrodzenia minimalnego.


No i zauważam powrót do realizmu. Smile Tylko problem w tym, że trzeba by to wprowadzić globalnie. A tu już jest kłopot z realizmem w perspektywie krótkoterminowej....

Cytat:
Prawo do ... nie oznacza obowiązku, gdy nie ma aktu prawnego zobowiązującego do tego. Przykład z prawem do głosowania i idącym dalej obowiązkiem uczestnictwa w wyborach obowiązującym w niektórych krajach.


Nie udawaj, że nie wiesz, że przyczyny bezrobocia są dużo inne... Uważam też, że doskonale wiesz, że prawo do pracy to fikcja. Smile



Cytat:
Uważasz, że pojedynczy głos nic nie znaczy (w dużej skali).


Wraz z ilością znaczenie głosu dąży do zera...



Cytat:
Argument nietrafiony.


Absolutnie trafiony. Sytuacja było hipotetyczna, jednak Twoje postępowanie jest realne. Nie zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra, ale oddałbyś decyzje w kwestiach o wiele bardziej skomplikowanych (produkcja mikroprocesorów), w ręce ludzi tak samo niekompetentnych. Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 02:22, 04 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

FortyNiner napisał:
WZBG napisał:

Żeby wykazać niekompetencje obywateli/społeczeństwa trzeba by ich spytać:
Czy chcą mieć zapasy żywności i czy należy produkować żywność na utrzymanie zapasu żywności?
Twoim zdaniem ile % społeczeństwa odpowie NIE?


Pytanie z cyklu myślenia życzeniowego.
Zadam inne:
Twoim zdaniem ile % społeczeństwa odpowie NIE na pytanie czy warto utrzymywać zapas środków ochrony roślin?


Ta kwestia powinna być częścią projektów produkcyjnych przygotowywanych przez grupy.
W każdym projekcie związanym z produkcją płodów rolnych, kwestia zapasów środków ochrony roślin dotyczy utrzymania procesu produkcyjnego.



FortyNiner napisał:

Cytat:
Na początek dobrym projektem jest wprowadzenie maksymalnego wynagrodzenia oraz maksymalnej wysokości zysku właściciela prowadzącego działalność gospodarczą czy też rentiera (reszta trafiałaby do budżetu państwa), jako krotności wynagrodzenia minimalnego.


No i zauważam powrót do realizmu. Smile Tylko problem w tym, że trzeba by to wprowadzić globalnie. A tu już jest kłopot z realizmem w perspektywie krótkoterminowej....


Nie ma żadnego powrotu do realizmu, realizm jest na forum od momentu rejestracji na nim Smile

Dewaluacja i rewaluacja oraz sztywny kurs walut sprawę rozwiązuje w ciągu kilku lat.

FortyNiner napisał:

Cytat:
Prawo do ... nie oznacza obowiązku, gdy nie ma aktu prawnego zobowiązującego do tego. Przykład z prawem do głosowania i idącym dalej obowiązkiem uczestnictwa w wyborach obowiązującym w niektórych krajach.


Nie udawaj, że nie wiesz, że przyczyny bezrobocia są dużo inne... Uważam też, że doskonale wiesz, że prawo do pracy to fikcja. Smile


Posługujemy się różnymi definicjami prawa do pracy.
Przyczyną bezpośrednią bezrobocia jest brak decyzji zatrudniania osób chcących pracować i mających zdolność do pracy (dla danej wartości pensji).

FortyNiner napisał:

Cytat:
Uważasz, że pojedynczy głos nic nie znaczy (w dużej skali).


Wraz z ilością znaczenie głosu dąży do zera...


Do zera nie dąży, bo zasoby są organiczne (np. masa planety).

Zależy do czego porównujesz.
Znaczenie jednego głosu obywatela niezbyt zamożnego wzrośnie w stosunku do znaczenia głosu osoby, która wcześniej była na 1 miejscu listy najbogatszych osób na świecie.


FortyNiner napisał:

Cytat:
Argument nietrafiony.


Absolutnie trafiony. Sytuacja było hipotetyczna, jednak Twoje postępowanie jest realne. Nie zatrudniłbyś mleczarza na stanowisku ministra, ale oddałbyś decyzje w kwestiach o wiele bardziej skomplikowanych (produkcja mikroprocesorów), w ręce ludzi tak samo niekompetentnych. Smile


Postawiłeś znak równości między głosującymi a tymi co wykonują decyzje głosujących (Minister).

Nie chodzi o danie prawa głosu ministrowi (mleczarzowi), ponieważ mleczarz (poseł lub uczestnik referendum) już ma prawo głosu, jako osoba głosująca na to co minister ma wykonywać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 02:28, 04 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Przez bezpodstawne kontrole stracił firmę, jednak odszkodowania od państwa nie dostanie. Powodem przedawnienie sprawy 23.09.2016

Foto: Cezary Bronszkowski/wMeritum

Sąd Okręgowy w Katowicach z powodu przedawnienia oddalił powództwo wniesione przez Roberta Janeczka. Poszkodowany przez organy państwa przedsiębiorca domagał się 42 milionów złotych odszkodowania.

Sąd podjął decyzję, że roszczenia przedsiębiorcy handlującego niegdyś olejem rzepakowym uległy przedawnieniu. Janeczek nie zgodził się jednak z wyrokiem i zapowiedział apelację. Cała sprawa ma początek w 2004 roku, kiedy to firma Janeczka podpisała kontrakt z Rafinerią Trzebinia na dostawę oleju rzepakowego potrzebnego do produkcji biopaliw. Wszystko układało się bardzo dobrze do momentu, gdy przedsiębiorca zwrócił się do Urzędu Skarbowego o interpretację prawa podatkowego w temacie stawki VAT na jadalny olej rzepakowy z przeznaczeniem na cele inne, niż spożywcze.

Interpretacja urzędu mówiła o tym, że na ten rodzaj oleju stawka podatku wynosiła 22 procent. Wobec tego, firma odprowadzała taką właśnie stawkę. Izba Skarbowa w Katowicach przyznała jednak w późniejszej interpretacji, że ta wydana przez częstochowski urząd była błędna. Zdaniem tego organu, należało odprowadzać do budżetu podatek w wysokości… 7 procent. Wobec tego, w połowie 2005 roku przedsiębiorca otrzymał zwrot z tytułu nadwyżki wpłaconego podatku, jednak przyznał, że od tego samego momentu urząd skarbowy rozpoczął na terenie jego firmy uciążliwe, przedłużające się kontrole.

Janeczek przyznawał w sądzie, że miał łącznie 16 kontroli skarbowych. Doprowadzono do zablokowania firmowych kont bankowych, co przełożyło się na utratę zaufania kontrahentów. Przedsiębiorca otrzymał na domiar złego zarzuty karno-skarbowe, natomiast linie technologiczne, używane przez jego firmę do produkcji oleju, zlicytował komornik. W związku ze złą sytuacją finansową, Janeczek nie miał czym płacić za dostawy surowców, przez co nie mógł realizować kontraktu z Rafinerią. Nigdy też nie udało mu się wznowić działalności gospodarczej, co spowodowało, że w grudniu ubiegłego roku zdecydował się na skierowanie pozwu, w którym domagał się od Skarbu Państwa 42 milionów złotych odszkodowania ze względu na utracone korzyści, w związku z zerwaniem umowy, której termin mijał dopiero w 2010 roku.

Od początku, Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa domagała się oddalenia powództwa, argumentując to przedawnieniem sprawy. Janeczek spotykał się z odmową Prokuratorii w kwestii zawarcia ugody, którą od początku proponował. Swoją zwłokę w złożeniu pozwu tłumaczył poszukiwaniem odpowiednich prawników oraz chęcią odpowiedniej wyceny doznanej szkody. Sąd zdecydował jednak, że działania przedsiębiorcy w kwestii zawarcia umowy miały jedynie charakter pozorny. Wobec takiego wyroku, nie przerwano biegu przedawnienia, którego okres w tej sprawie wynosi trzy lata. Marnym pocieszeniem dla poszkodowanego przez organy skarbowe państwa człowieka może być fakt, że ze względu na jego trudną sytuację finansową, sąd odstąpił od obciążenia go kosztami sądowymi…

Źródło: Polsat News
http://wmeritum.pl/bezpodstawne-kontrole.....awy/156148
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:28, 04 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WZBG napisał:


Ta kwestia powinna być częścią projektów produkcyjnych przygotowywanych przez grupy.


To jest nieistotne. Istotne jest to, że decyzję na ten temat będzie podejmować, ktoś kto się na tym nie zna.


Cytat:
Nie ma żadnego powrotu do realizmu, realizm jest na forum od momentu rejestracji na nim Smile


W Twoim wykonaniu często sie przeradza w myślenie życzeniowe. Smile

Cytat:
Dewaluacja i rewaluacja oraz sztywny kurs walut sprawę rozwiązuje w ciągu kilku lat.


To nie ma nic do rzeczy. Mylisz kategorie: kurs walut i opodatkowanie.


Cytat:
FortyNiner napisał:

Cytat:
Uważasz, że pojedynczy głos nic nie znaczy (w dużej skali).


Wraz z ilością znaczenie głosu dąży do zera...


Do zera nie dąży, bo zasoby są organiczne (np. masa planety).


Oczywiście, że dąży do zera. Liczba ludzi rośnie przecież. A to, że nigdy zera nie osiągnie, to inna historia. Ale tak czy owak w przybliżeniu wynosi 0.

Cytat:
Postawiłeś znak równości między głosującymi a tymi co wykonują decyzje głosujących (Minister).


O nie. Smile To Ty postawiłeś. Dałeś większości prawo ministra w swoim projekcie. A nawet znacznie więcej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:24, 07 Paź '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zasłużeni dla pracodawców. A dla pracowników?


Cytat:
25 lat działalności Pracodawców Pomorza 29.09.2016 Robert Kiewlicz

Podczas uroczystej gali Pracodawców Pomorza wręczono specjalne wyróżnienia. Tytuł "Honorowy pracodawca 25-lecia" otrzymali prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Wśród wyróżnień dla prezydentów minionego 25-lecia zabrakło jednak, choćby symbolicznego, wyróżnienia dla Lecha Kaczyńskiego, który także sprawował swoją funkcję w tym okresie. fot. E.Steć/Trojmiasto.pl



Uroczyście świętowano 25. rocznicę powstania jednej z najstarszych organizacji pracodawców w Polsce. Pracodawcy Pomorza zarejestrowani zostali pod nr 1 w rejestrze organizacji pracodawców 30 września 1991 roku. W podsumowaniu ćwierćwiecza działalności organizacji udział wzięli przedsiębiorcy, politycy, naukowcy, samorządowcy oraz goście specjalni - trzej byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski.


Organizacja powstała formalnie w Gdańsku w 1991 roku pod nazwą Gdański Związek Pracodawców - którego działanie regulowała ustawa o organizacjach pracodawców uchwalona 23 maja 1991 roku. Organizacja liczyła wówczas 30 członków - dyrektorów i prezesów jednostek gospodarki uspołecznionej, jednostek budżetowych, spółek joint venture, jednoosobowych spółek Skarbu Państwa i firm prywatnych. W maju 2010 roku Zgromadzenie Ogólne Gdańskiego Związku Pracodawców wybrało na przewodniczącego dr. Zbigniewa Canowieckiego oraz podjęło decyzję o zmianie nazwy na Pracodawcy Pomorza.

- Z okazji 25-lecia naszej organizacji przybywa do nas trzech prezydentów 25-lecia. Chcieliśmy pokazać przez to, że Pracodawcy Pomorza realizowali swoje zadania przez ostatnie lata nie w oderwaniu od rzeczywistości, ale we współpracy z kolejnymi rządami i władzą samorządową oraz polityczną. Przez pryzmat trzech prezydentów chcemy pokazać też, jak się kształtowała w Polsce gospodarka, jaki wpływ na jej rozwój mieli politycy. Klimat polityczny jest bardzo ważnym elementem dla rozwoju gospodarczego naszego kraju - mówił Zbigniew Canowiecki. - Chcieliśmy też zrobić reasumpcję, w którym miejscu się obecnie znajdujemy, jak nasze środowisko reaguje na pewne wyzwania, do czego doszliśmy i jaki mamy bilans 25-lecia.

Podczas uroczystej gali wręczono specjalne wyróżnienia. Tytuł "Honorowy pracodawca 25-lecia" otrzymali prezydenci: Lech Wałęsa - za otwarcie Polski na gospodarkę wolnorynkową, Aleksander Kwaśniewski - za wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej i Bronisław Komorowski - za walkę o dialog społeczny. Wśród wyróżnień dla prezydentów minionego 25-lecia zabrakło odwołania także do Lecha Kaczyńskiego, który także sprawował swoją funkcję w tym okresie. Został on jednak wspomniany, wraz z udanymi reformami, które wprowadził ówczesny rząd, we wstępie wygłoszonym przez Zbigniewa Canowieckiego.

- Chciałbym się zapisać nie tylko jako ten, który rozbijał złe układy, ale także jako ten, który budował. I jesteśmy w stanie to zrobić, jesteśmy przygotowani, aby wprowadzić Polskę na drogę dobrego rozwoju. Wy to zrobicie, a mnie podziękują - mówił Lech Wałęsa.

- Kiedy myślę o polskiej przedsiębiorczości, to myślę o tym trochę jak o cudzie. Cud polskiej przedsiębiorczości jest jednak faktem. To przecież ok. 47 proc. PKB wytwarzane jest przez te przedsiębiorstwa - mówił Aleksander Kwaśniewski.

- Polska wolność odzyskana pod koniec lat 80. XX wieku to nie tylko wolność narodowa i demokracja, ale to także wolna przedsiębiorczość i wolny rynek. Co jest zawsze połączone z wielkimi szansami, ale też ogromną odpowiedzialnością i ryzykiem. Mamy rozwój gospodarczy między innymi dzięki temu, że postawiliśmy na połączenie demokracji politycznej z demokracją ekonomiczną. To jest dźwignia polskiego rozwoju i nadzieja na umocnienie polskiej demokracji - stwierdził Bronisław Komorowski.

Złotymi medalami za zasługi dla Pracodawców Pomorza odznaczeni zostali politycy: Bogdan Borusewicz, Katarzyna Hall, Jan Kozłowski, Jan Ryszard Kurylczyk, Janusz Lewandowski, Henryk Ogryczak, Paweł Orłowski, Kazimierz Smoliński, Edmund Wittbrodt oraz samorządowcy: Jacek Karnowski, Janina Kwiecień, Witold Namyślak, Mirosław Pobłocki i Mieczysław Struk.

- Podziękować chcę ludziom, którzy swoją pracą przynoszą dobro, ale przede wszystkim tej pracy się nie obawiają. Pomimo tego, że czasy są takie, że więcej jest tych, którzy szukają układów i chcą dopiec pracodawcom, niż tych, którzy chcą podejmować ryzykowne decyzje - stwierdził Jan Ryszard Kurylczyk.

Medale trafiły też w ręce przedstawicieli trójmiejskich uczelni: Akademii Morskiej w Gdyni, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Politechniki Gdańskiej i Uniwersytetu Gdańskiego. Osobnym medalem odznaczono prof. Jerzego Młynarczyka, rektora Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Gdyni.

Odznaczone zostały też media: Dziennik Bałtycki, Gazeta Wyborcza Trójmiasto, Radio Gdańsk, Telewizja Polska w Gdańsku oraz Trojmiasto.pl. W imieniu nagrodzonych mediów za nagrodę podziękował Michał Kaczorowski, zachęcając media do rzetelnego i niezależnego relacjonowania rzeczywistości.

Złote Medale za zasługi dla Pracodawców Pomorza zostały przyznane też wszystkim dotychczasowym szefom organizacji - Henrykowi Pilarskiemu, Janowi Klapkowskiemu, Jerzemu Kopikowi, Kazimierzowi Lewandowskiemu, Janowi Zarębskiemu i Zbigniewowi Canowieckiemu.

Obecnie Pracodawcy Pomorza zrzeszają blisko 800 firm o różnym profilu działalności. Wśród członków organizacji są zarówno mikroprzedsiębiorstwa, jak i wielkie koncerny. Firmy te reprezentują niemal wszystkie branże oraz uczelnie wyższe, szkoły oraz instytucje kulturalne.

Pracodawcy Pomorza są partnerem w dialogu społecznym z organizacjami związków zawodowych oraz administracją rządową i samorządową. Mają wpływ na kreowanie prawa oraz strategicznych dokumentów polityk regionalnych i krajowych. Członkowie organizacji zasiadają m.in. w Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego, w Wojewódzkiej i Powiatowych Radach Zatrudnienia, w Komitetach Monitorujących i Sterujących Programami Operacyjnymi oraz biorą aktywny udział w większości wydarzeń gospodarczych w kraju i regionie.

http://biznes.trojmiasto.pl/25-lat-dzialanosci-Pracodawcow-Pomorza-n105945.html#
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15   » 
Strona 12 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


25 lat wolności. Hurra
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile