dzieńdobry
Mam tak samo. U mnie mija około miesiąc.
Jako statkowy garkojeb od dobrego już czasu wiedziałem że kuchnia wegetariańska jest smaczniejsza od mięsnej tyle że trzeba się przy niej znacznie mocniej narobić. To nie to samo co jebniecie kotleta o patelnie czy zamkniecie piekarnika.
Jakaś poprawa? Przede wszystkim zalkalizowany organizm przez co autentycznie odczuwanie większej siły, chęci do życia, werwy… co przekłada się także na klarowniejsze procesy umysłowe przez co dostrzegalna większa empatia, trochę więcej altruizmu.
Fakt… tęsknie za tatarem, dobrym stekiem, flakami, jagnięciną, wędlinami… hamburgerem (…) Ale po prostu nie mogę. Teraz przez gardło by mi to nie przeszło. Autentycznie… coś się dzieje takiego z człowiekiem że uzmysławia sobie że najprościej wpierdalał do tej pory wyprodukowane przez fabryki śmierci trupy, zwłoki, padlinę. Jedyne co sprawia że mięso jest smaczne to odpowiednie posolenie… nic innego.
A do tego jak człowiek widzi jaką tragedie mają te niewinne stworzenia czuje się o głowę wyżej od kiedy wpierdala sałate XD
Klasyk w tej tematyce:
http://kickass.to/earthlings-2006-specia.....63467.htmlpozdrawiam.
_________________
Vitam impendere vero.