Rootowanie (z ang. "root") to proces, który najlepiej opisze cytat ze strony
http://wallec6.wordpress.com/2011/11/20/.....ualizacja/:
"ROOT, z angielskiego korzeń, to nic innego jak katalog główny w pamięci telefonu (coś jak dysk C na komputerze dla zwykłego użytkownika bez praw administratora). Zrootowany telefon to skrót myślowy od telefonu z prawem do zapisu plików w katalogu głównym. Posiadanie dostępu do roota daje więc nam możliwość nie tylko odczytu danych na partycji SYSTEM i DATA, ale także do zapisu i modyfikacji na nich plików. Bez tych uprawnień (czyli telefon niezrootowany) możemy jedynie przeglądać pliki zapisane na partycji SYSTEM, a partycja DATA jest dla nas niewidoczna."
Mam nowy smartfon z Androidem 4.2.2, "przydałoby mu się porządne zrootowanie", myślę sobie. Szukam więc poradników/programów do rootu. Jeden znalazłem, OneClickRoot, bardzo intuicyjny, trudniejsza od przejścia przez procedurę rootu jest jego instalacja, bo wymaga ściągnięcia Microsoft Framework 2003. Robię, jak trzeba, podpinam smartfon pod USB, ale root nie może zostać sfinalizowany. Szukam innego programu.
W trakcie poszukiwań natrafiłem na tą stronę -
http://darmowyinternet.net/forum/temat-l.....droida_183 . Jaki zachęcający tytuł wątku - "Łatwy ROOT android dla wszystkich urządzeń z każdą wersją Androida". Do tego mam chińskiego smartfona, więc chiński smartfon podda się rootowaniu chińskiemu programowi.
Pobieram więc program "ZhuoDaShi" tak, jak przykazał autor wątku, ze strony producenta (tylko nie pobierajcie!) -
http://www.dashi.com/zhuodashi/shuaji.html Jeżeli otworzyliście stronę, zauważycie, że pojawią się na niej znaczki jak z ekranów komputerów w Matrixie, tylko że statyczne, a nie przewijające się z góry na dół. Nie zraziło mnie to, pobrałem program i otworzyłem pierwszy screen z forum z podpowiedzą, co mam robić.
Ok, program zainstalowany. Instalacja programu z chińskimi znaczkami to jak ścieżka zdrowia dla Hansa Klossa. Klikam tam gdzie jest podkreślone na zielono, a tam gdzie na czerwono nie, jedyna metoda przy kupie chińskich znaczków i znaków zapytania i wykrzykników. Czasami jest łaciński alfabet. Przechodzę do rootowania!
W tym łacińskim alfabetem w menu mam napisane dużymi literami "Root". Klikam "Root". Zaczyna się. Pojawiają się Chińskie znaczki w kolorze czcionki zielonym. Jest! Udało się!
Szybko straciłem ten zapał, może i się udało, ale kosztem, którego nawet nie mogę jeszcze oszacować.
Dobrze że to nowy telefon bez żadnych danych. Nie jestem może jakimś obrońcą prywatności, ale wolę, kiedy moje kontakty i moje wiadomości czyta lub ma osoba zaufana, a nie jakaś chińska firma u której "ze strony producenta" pobiera się programik. Widać polski język znają na tyle, że mogą napisać poradnik jak obsługiwać program z chińskimi znakami.
Program wgrał na Androida 4.2 dużo swoich aplikacji z równie tajemniczymi znaczkami. Kluczem do całej afery może być prośba o autoryzację jaka bez przerwy się pojawia, ale tutaj już mamy wybór po angielsku "accept" lub "deny".
Pojawiło się również logo - białe kółko z koncentrycznymi kręgami widoczne na zdjęciu. Ciekawe jak, nie znając chińskiego, je teraz usunę?
Dlaczego to tak istotne, by program do rootowania był sprawdzony? Jak to mówią, Polak mądry po szkodzie, mogę powiedzieć to teraz o sobie. Do przeprowadzenie operacji konieczne jest zdjęcie zabezpieczeń instalowania aplikacji i włączenie USB Debugging. To tak, jakbyśmy z każdym obcym wymieniali pocałunek z języczkiem, mój smartfon właśnie wymienił z jakimś chińskim oprogramowaniem.
Android nawet ostrzega o konsekwencjach podjętej akcji, ale takie ostrzeżenia spotykamy na codzień. Czym się więc przejmować?
Tego zdjęcia już nie wkleję, bo jest po rootowaniu i podczas wybierania opcji nie wpadłem, by ją sfotografować, ale pojawił się komunikat, który w tłumaczeniu na angielski brzmi: "Root domaga się uprawnień superużytkownika". "Superuser" to ten, kto faktycznie zarządza całym telefonem(a raczej jego software). Gdy pojawiło się okienko byłem na tyle uważny, by kliknąć "Deny".
Podsumowując - mam podejrzenie, że użytkownik o przeciętnej znajomości chińskiego polecił jakiś program do rootowania Polakom, tą że znajomością się legitymując (bo przecież Polak Polakowi...). Program przeprowadza root, przy okazji instalując swoje oprogramowanie na telefon (udowodnione) i pobierając dane z telefonu czy jakiegokolwiek innego urządzenia do jakiejś chińskiej centrli (hipotetyczne)
Nawet jeżeli moja teoria spiskowa wzięłaby w łeb, to niepodważalne jest, że to Chińskie oprogramowanie weszło z butami w mój smartfon i zainstalowało szereg aplikacji, z których nie mogę korzystać bo nie znam chińskiego. Wtrąciło też swoje logo, o którym pisałem powyżej. Co "się wgrało" jeszcze, nie jestem w stanie do końca powiedzieć, bo to nie ja pisałem ten Chiński program do rootowania "ZhuoDaShi".
PS! STOP! ACHTUNG! WNIMANIJE!(nie piszę w cyrylicy, za dużo obcych znaczków)
Program zainstalował w trakcie rootowania aplikację o nazwie goapk. Dodaję zdjęcia. Komentarz zbędny.
Bardzo trafna ikonka samego logo! Chińczycy puszczą nas z torbami!
PS2 Kupiłem solidny Chiński Smartfon, jeśli ktoś się interesuje to jest to Haier W718. Nawet napisałem im na forum sklepu,
z którego go zamawiałem, jak bardzo jestem zadowolony z zakupu. Odpisał mi chyba ichni administrator(?):
A teraz taki kwiatek. Kwiatek pachnący u góry, a śmierdzący od spodu. W związku z tym zczynam mieć mieszane uczucia co do Chińczyków, a ściślej - Chińskich usług towarowo-programistycznych, dlatego zamieszczam ankietę "czy made in china można zaufać?".