W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
O erozji realu  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
11 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Publicystyka Odsłon: 11030
Strona: 1, 2   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 3.200 mBTC

PostWysłany: 11:33, 21 Gru '13   Temat postu: O erozji realu Odpowiedz z cytatem

Ten tekst poszedł w niszowym warszawskim piśmie literackim, pewnie nie trafi wam ono do rąk, a może niektórym z was wyda się ciekawy


MARX KONTRA MATRIX


I tak się właśnie kończy świat
nie hukiem, ni skomleniem
lecz szumem bełkotu ślepców
(na motywach Wydrążonych ludzi Eliota, black metal band Mgła, Further Down The Nest II)



Będzie tu o minach podłożonych pod rzeczywistość.
W ferworze dyskusji o sensie legalajzu środków psychodelicznych, jedna kwestia zostaje w cieniu, najciemniej pod lampą. Otóż ewidentny wpływ na odkształcenie percepcji realności który wywiera kulturowe oprogramowanie. Te przytomne halucynacje, ich fleszbeki, efemeryczne wizje co stwarzają iluzję rozeznania realu! I spowodowane nimi permanentne łomotanie zakręconymi łbami o twarde krawędzie, każą obolałym pytać- czym w istocie jest rzeczywistość podstawowa, jakim sposobem rozeznać się w jej prawdziwości. Kultura we wszystkich swoich przejawach, jako polimorficzna całość jest polem na którym od zarania odbywa się ogólnoludzka dyskusja i ma miejsce próba uzgodnienia stanowisk w tej fundamentalnej kwestii. Wiele wskazuje na to, że aktualna wersja Wieży Babel właśnie się rozpieprza, języki zostają po raz kolejny pomieszane, i kolejna heroiczna z wielkim rozmachem czyniona próba scalenia opisu realu spala na panewce. Co więcej, rozrzucone fragmenty tej kleconej z zapałem wielkim całości ogłaszają niepodległość i wytyczają granice obszaru swojej suwerenności. Żeby to miarodajnie opisać trzeba by cierpliwości i erudycji Gibbonsa Upadek imperium rzymskiego,ale skala złożoności problemu, jak się wydaje, przekroczyła już możliwości analityczne choćby genialnej i nadzwyczaj wszechstronnie wykształconej ludzkiej jednostki. Szefie, jaka piękna katastrofa!- krzyczał Alexis Zorbowić, w powieści Kazantakisa do swojego pryncypała. Piękna, zaiste, i warto się jej przyjrzeć, bo mamy, my ludzie początku XXIgo wieku, dobry punkt widokowy, i zanim przysypią nas wirujące fragmenty tego bajzlu, możemy obejrzeć początek danego nam przed oczy i uszy gigantycznego widowiska. Wykonajmy przeto subiektywną próbę tomografii wybranych fragmentów tego procesu, nad którego dynamiką bezpowrotnie, jak sądzę, utraciliśmy kontrolę. Zmierzch przed nowym świtem bez nas, jakimi jeszcze jesteśmy dzisiaj. Ale ta eksplozja jest osobliwa, bo zamiast zwiększyć stopień entropii eksplodującego układu, wybuchowo zwiększa poziom jego uorganizowania.
Dwa polskie głosy z przeszłości rozlegają się szczególnie donośnie w tej debacie na temat jutra. Głos teoretyka i inżyniera władzy Zbiga Brzezińskiego (Between two ages. America's role in the Technotronic Era. [Viking Compass Book 1970]) i pisarza Stanisława Lema. Pierwszy ze zdumiewającą precyzją ekstrapolował tendencje rozwojowe cywilizacji wkraczającej w erę postindustrialną z rewolucją cybernetyczną i jej doniosłymi skutkami transformującymi struktury społeczne i kulturę. Drugi oprócz tego, zwrócił uwagę na nowy doniosły element tej transformacji, nadchodzącą Osobliwość Technologiczną (ang. Singularity) (Golem XIV i in.), jako zwieńczenie tej transformacji. Obaj opisali proces tego co zakręcony etnobotanik Terence McKenna nazwał potem"zasysaniem przez przyszłość".

REAL ONE, WHO ARE YOU?

Ale po kolei, nim zaczniemy przyglądać się ich trafionym dalekosiężnym prognozom, najpierw, na potrzeby tego wywodu, zdefiniujmy sobie pojęcie rzeczywistości. U źródła rzeczywistości jest świadomość podmiotu ogarniającego świat zewnętrzny i siebie samą. To pierwotne doznanie, kiedy za pośrednictwem komunikacji jest współdzielone przez wiele podmiotów, nazywamy rzeczywistością, rzeczy wistością jak to nazywał Witkacy, tym co uznajemy za oczywistość rzeczy. Opis tego doznania plus wspólne procedury komunikacyjne umożliwiające jego przekazywanie to rudymenty kultury. Dzięki nim możliwe jest połączenie w efektywnie współdziałającą sieć wielu osobników naszego gatunku. Ten mechanizm umożliwia konstruowanie struktur wyższego rzędu, co w innej skali widać na przykładzie organizmów wielokomórkowych czy społeczeństw owadów. [Uderzające analogie przebiegów procesów ewolucji naturalnej i technologicznej zestawił Lem w Weapon Systems of The Twenty First Century or The Upside-down Evolution ]. Zdumiewający sukces ewolucyjny rodzaju ludzkiego dokonał się dzięki społecznemu "zsieciowaniu sieci", bo pewnego rodzaju siecią jest wielki mózg homosapiensów. A mistrzostwem naszego świata było opanowanie emisji modulowanych dźwięków do kodowania treści zawierających abstrakcyjne pojęcia. To była pożywka na której eksplodowała kultura i cywilizacja. Współdzielona baza danych i synergiczne zespolenie naszych indywidualnych biologicznych CPU (albo CUN od Centralny Układ Nerwowy) do ich obróbki. Ten proces nabiera wykładniczego tempa dzięki rewolucji technologii informatycznych, umożliwiając tworzenie kolejnego piętra sieci (jej spiętrzenia nazywam Wieżą Babel). Przełomową rolę tego trendu, wraz z oszałamiającymi cywilizacyjnymi konsekwencjami, u jego zarania, trafnie ocenili dwaj nasi rodacy, czyż to nie miłe? Ale, żeby nie odbiegać zbytnio w dygresje- trzeba podkreślić, obraz rzeczywistości, jako pola wspólnego doświadczenia, jest negocjowany przez uczestników życia społecznego, łącznie z milcząco przyjmowanymi aksjomatami, one też są zmienne i podlegają negocjacjom. [T.S.Kuhn Struktura rewolucji naukowych, F. Capra Punkt zwrotny]. Ale od zawsze toczą się spory o interpretację wistości rzeczy. Porozumienia są doraźne, konsensusu nie widać. Niepokojące są sytuacje kiedy pewien konkretny sposób rozbioru kwestii dostaje instytucjonalne wsparcie i jest wciskany publiczności przemocką. Panie Kopernik, daj pan spokój, Dżiordano pobłądził, jeszcze i pan sobie kłopotów narobisz. Nie rozwodził bym się nad tym tyle, gdyby nie było to niezbędne do opisu rozpadu dotychczas miłościwie panującego nam Imperium Rzeczywistości. Brzeziński wyraził ten problem w kategoriach politycznych- trudności w kontrolowaniu coraz większych mas ludności drugiego i trzeciego świata coraz bardziej świadomych politycznie będą dramatycznie rosły, co było by istotnym zagrożeniem dla ciągłości struktur powielających władzę, gdyby nie rozwój technik intelektronicznych, które mają im zapewnić hehe nieśmiertelność.
Coś mi nie styka, nie ten flow, muszę wam to opowiedzieć innymi słowami. O tym przepoczwarzaniu się, wylęganiu, którego jesteśmy świadkami, które różni różnie nazywają, punkt Omega (P.T. De Chardin) singularity (R. Kurzweil) i ci wszyscy różnej maści prorocy i mesjaniści drżącymi z przejęcia głosami gadający o końcu świata jaki znamy, swojskiego świata. Wygląda na to, że proces jest w toku, a datą startową jego gwałtownego szarpnięcia jest, z grubsza, rok1944ty. Światowa walka na śmierć i życie wymuszająca szybkie techniczne innowacje doprowadziła do przetworzenia na funkcjonalne aparaty kilku teoretycznych koncepcji- atomówka (Litte Boy und Fat Man), komputer (Colossus), LSD 25 (Heil Hoffman!, o pogromco utylitarnych behawiorystów i mętniackich psychoanalityków), silnik rakietowy (V2). (Nie wspominam doniosłych odkryć w dziedzinie etyki stosowanej jak eugenicznie albo etnicznie motywowane masowe ludobójstwo) Atomówa to był wjazd w instrumentalne wykorzystanie materii submolekularnej, uniwersalna maszyna licząca otworzyła drogę do przyspieszenia obróbki rosnącej masy danych, LSD umożliwiła podróżowanie w głąb psyche, już nie jako chłodną racjonalną refleksję, ale dostęp wprost do obszaru psychicznej głębi, zaś silniki rakietowe pozwoliły nam po raz pierwszy na wydostanie się z ziemskiej studni grawitacyjnej. Z tych czterech dróg dwie okazały się prowadzić dalej niż można było sobie zrazu wyobrazić. Colossus, maszyna obliczeniowa służąca zrazu do dekryptażu szyfrów, w kolejnych pokoleniach (i niezliczonych wariantach) przerodził się w narzędzie rewolucji informatycznej, a LSD (i pozostałe silne psychodeliki) posłużył do eksploracji osobistej, wmontowanej w płytę główną duszy, złożonej z biologicznych elementów jednostki obliczeniowej (CUN) danej każdemu człowiekowi przez samą mamę Naturę. To dwa najsilniejsze ładunki wybuchowe podłożone pod rzeczywistość. To ich eksplozja sprowadziła majestat rzeczywistości do rangi realu współistniejącego na niemal równych już prawach z alternatywnymi światami wirtualnymi, światami których początkiem jest zwizualizowana, usensualniona imaginacja (Ile dziś godzin spędziłeś przed różnego rozmiaru monitorami, ile słuchałeś dźwięków wyemitowanych przez głośniki?). A proces dopiero nabiera impetu, a przyspieszenie jego wykładniczo rośnie. No, teraz jest chyba trochę bardziej wprost.
Zanim z wywodem pojedziemy dalej, pozwólcie zapodać sobie obraz. Gąsienica czuje, że przyszedł jej czas, pełznie w SPOKOJNE miejsce, żeby owinąć się kokonem pod którym dokona się magiczna transformacja, by, kiedy przyjdzie następna faza, z poczwarki wyleźć jako postać doskonała, imago, niczym morfologicznie nie przypominająca poprzedniej, a gen hehe, tenż samż. Teza jest taka- ludzka cywilizacja zbliża się do tej fazy, teraz owija się w kokon. Kilka lat bez pełnoskalowej wojny, czy innej katastrofy na skalę planetarną która uszkodziła by transformującą larwę, i zobaczymy, ba, wciągnie nas, ten proces. A rzeczywistość, gnie się i zrzuca błony oswojonych przez pokolenia form, bo radykalnie zmienia się nasza jej percepcja. Przyglądając się frenetycznym metamorfozom współczesnej kultury możemy wytyczyć wektory tych transformacji, są dane, są. Co też się dzieje pod cienką chitynową powłoczką poczwarki?

SCIENCE FICTION PRAWDĘ CI POWIE (a przynajmniej zaproponuje kilka jej alternatywnych wariantów)

Następna, uzupełniająca, teza- najbardziej adekwatna opowieść na zarysowany temat jest snuta przez literaturę fantastyczną, to w jej obrębie mnożą się jak drożdże w zacierze projekty i koncepcje opisujące możliwe warianty wykluwania się cywilizacji w imago i opisy jakąż też przybierze ono formę. Dystopie i utopie, do wyboru do koloru, kombinerki i lancety, mikroskopy i teleskopy, pracują. Tam jest laboratorium, reszta literatury utknęła w ciasnym kanale mniej lub bardziej wyrafinowanej rozrywkowości, łowienia obyczajowych smaczków albo stacza się w amorficzny treściowo mamrot poszukiwań formalnych. Czas oddał fantastom sprawiedliwość, SFka stała się w literaturze intelektualnym mejnstrimem. Bystrzacha Brzeziński, teoretyk i technolog władzy, nie żaden tam literaturoznawca, dostrzegł to bardzo wcześnie. (cytat z Between Two Ages: America's Role in the Technetronic Era) Ostatnie lata przyniosły proliferację ekscytującej i niosącej wyzwania literatury dotyczącej przyszłości. W Stanach Zjednoczonych, w Europie Zachodniej, i w mniejszym stopniu, w Japonii i ZSRR, została zrealizowana liczba systematycznych wysiłków naukowych, mających na celu przewidzenie i zrozumienie tego co przyniesie dla nas przyszłość. A skoro taką przenikliwością się wykazał, pozwólmy być mu naszym Cziczerinem, wróć- Cziczioliną, to jest, rzec chciałem Cziczeronem. Cytowane wyżej słowa napisał mniej więcej wtedy kiedy Lem pisał swojego GolemaXIV(1973), opowieść o Osobliwości Technologicznej prekursorską wobec późniejszych dzieł nurtu cyberpunkowego. Swoją cybersocialfikszynową powieść Limes inferior Zajdel opublikował w 1982gim. Polska SFka była i jest w światowej awangardzie, co potwierdzają Dukaj i Ziemkiewicz (Lewandowski, Podrzucki, Zbierzchowski, nazwisk dobrze rokujących pisarzy z tej bajki jest znacznie więcej, to materiał na osobny artykuł.). A więc konceptualnie pole nadchodzących radykalnych przeobrażeń cywilizacyjno- kulturowych mamy dobrze rozpoznane. Kto jak kto, ale fani SF są gotowi na szok przyszłości, bo wiele jego wariantów sobie imaginacyjnie przećwiczyli przy lekturze. W czasie kiedy celebrowano Miłosza, Szymborską oraz Szczypiorskich drobniejszego płazu, 'akademia' z pobłażliwym uśmieszkiem zbywała kolejnych pisarzy nurtu SF, SFkowe getto hodowało intelektualnych przywódców, których wizje zawładnęły wyobraźnią pokolenia. Tu podkreślmy znaczącą rolę miesięcznika Fantastyka dowodzonego, w okresie rozkwitu, przez Macieja Parowskiego. Była to istna wylęgarnia literackich talentów, a i sporo wartościowych obcych tekstów zostało dzięki przekładom w nim pomieszczonym przyswojonych. Ale po co ta dygresja, a po to. Dalszy wywód to kolaż prognostycznych projekcji SF pozytywnie zweryfikowanych w zestawce z obecnym stanem. Akcentuję ten aspekt, bo wiele światłych umysłów jest bezradnych w diagnozowaniu kluczowych problemów współczesności, bo ignorowało wagę dyskursu który odbywał się w ramach hard fantastycznych wyścigów o ekstrapolacyjną precyzję rysujących się trendów rozwojowych cywilizacji postindustrialnej, także w wymiarze kulturowo- socjologicznym. Wyautowali się sami, ignorując albo traktując protekcjonalnie treści zawarte w książkach z denerwująco kolorowymi okładkami przedstawiającymi startujące rakiety i wściekłe androidy.
Nu, przejdźmyż wreszcie do szkicowego (inne, w fazie gwałtownego zasysania przez przyszłość nie jest możliwe) przedstawienia tego szarpnięcia którego przyspieszenie spowodowało odpływ krwi z mózgów 'akademików' a rozochociło fantastów i skoncentrujmy się na opisie problemu erozji rzeczywistości. Instynktowną reakcją humanistów na zalew danych nauk ścisłych jest wycofanie na parnas i obrona szańców św. trójcy, w tym ducha świętego (spokoju). Autor SF odwrotnie, pochłania te dane i konstruuje z nich projekty światów urojonych. Przy takim podejściu nie dziwi, że z zalewu wariantów stawania się przyszłości niektóre okazują się trafione, a naturalna selekcja autorów o dużej liczbie 'trafień' prowadzi do powstania elity snajperów. Przy czym walor artystyczny w ich dziełach nie ulega upośledzeniu. Muszą pracować nad kompozycją i językiem ze zdwojoną intensywnością, żeby przedstawiając swoje, oparte na wynikach badań podstawowych (lub przewidywanych postępach science) fantazmaty, nie stracić kontaktu z wymagającym czytelnikiem. A ujęcie w formę udanego dzieła realiów światów urojonych wymaga intensywnej kreacyjnej gimnastyki na przyrządach które dostaliśmy jako dziedzictwo humanistycznej kultury, z filozofią na samym czele. Nie wyplączę się z tych dygresji, jak, do cholery, dana nam w potocznym doświadczeniu rzeczywistość jest rozsadzana i co z tego wynika?

TERMINALNA TERMITIERA
Cywilizacja techniczna 'pierwszego świata' stworzyła konglomerat agregatów o niebywałym w dziejach stopniu komplikacji. Aplikacje nowych technologii, z jednej strony przyczyniły się do lawinowego narastania tej komplikacji, z drugiej- stworzyły możliwości (cybernetyka) synchronizacji tych agregatów na wyższym poziomie złożoności. Jak to się przekłada na sytuację egzystencjalną jednostki w tej wypiętrzającej się coraz wyżej termitierze? Jak się to ma do sytuacji podmiotu lirycznego, białego (żółtego, brązowego, czarnego) robaka w tym serze? Wpływ "przypadkowych" miast już przyczynia się do depersonalizacji indywidualnego życia wraz z trudnością utrzymania struktury pokrewieństwa i trwałych przyjaźni. Julian Huxley był prawdopodobnie winny jedynie lekkiej przesady, gdy ostrzegł, że "przeludnienie u zwierząt prowadzi do zniekształconego, neurotycznego i wręcz patologicznego zachowania. Możemy być pewni, że ta sama zasada dotyczy ludzi. Życie w dzisiejszym mieście zdecydowanie prowadzi do masowej choroby psychicznej, rosnącego wandalizmu i możliwych wybuchów masowej przemocy. Otóż dany robal, ludzki termit, wystawiony jest na rosnące, frustrujące, ciśnienie przepływów informacyjnych. Jakościowa różnica ze stanem poprzedzającym rewo informatyczną polega na tym, że wcześniej te przepływy odbywały się pomiędzy sensorium jednostki i rzeczywistością podstawową, teraz zakleszczone w betonie wielkich metropolii termity trawią dane TRANSMITOWANE, a więc percepcja rzeczywistości jest zapośredniczona. Guy Debord (Społeczeństwo spektaklu), Jean Baudrillard (Symulakry i symulacja). A Brzeziński -Życie wydaje się być pozbawione spójności, wraz z szybko zmieniającym się środowiskiem, ludzie stają się coraz bardziej manipulowalni i plastyczni. Wszystko wydaje się bardziej ulotne i tymczasowe: zewnętrzna rzeczywistość bardziej płynna niż stała, człowiek bardziej syntetyczny niż autentyczny. Nawet nasze zmysły odbierają zupełnie nową "rzeczywistość"- będącą naszym własnym wytworem, niemniej jednak, jeśli chodzi o nasze odczucia, całkiem "realną".
Jedźmy dalej, wykreowanej przez ludzi złożonej infrastrukturze technicznej, do tego by funkcjonować w swojej dynamicznej równowadze, niezbędni są (na razie jeszcze) technokraci i wysoce wyspecjalizowani technicy, narasta masa pozostałych, którzy są, z punktu widzenia przydatności dla niej, zbędni. Big Zbig jest piewcą nowej elity technokratów. Nienawidzący bolszewizmu, w gruncie rzeczy należy do tej samej szkoły racjonalistów, społecznych meliorystów, co Marx et consortes. (...) marksizm stanowi ponadto istotny i twórczy etap w dojrzewaniu uniwersalnej wizji człowieka. Marksizm jest jednocześnie zwycięstwem zewnętrznego, aktywnego człowieka nad wewnętrznym, biernym człowiekiem i zwycięstwem rozumu nad wiarą: podkreśla ludzką zdolność kształtowania jego materialnego przeznaczenia- ostatecznego i zdefiniowanego jako jedyną rzeczywistość człowieka - i postuluje absolutną zdolności człowieka do pełnego zrozumienia jego rzeczywistości jako punktu wyjścia dla aktywnych starań jego kształtowania. W większym stopniu niż jakikolwiek poprzedni tryb myślenia politycznego, marksizm stawia na systematyczne i skrupulatne badanie rzeczywistości materialnej i wytycznych do działania, uzyskanych z tego badania. I tak to jego, głoszona w okresie zimnej wojny, doktryna politycznej i ekonomicznej konwergencji odsłania wspólny mianownik obu projektów, totalitarnego (nazizm, komunizm) i demoliberalnego, tak jak dziś z całą jaskrawością odsłania się wspólny mianownik obu najsłynniejszych XXto wiecznych dystopii- 1984 Orwella i Nowego wspaniałego świata Huxley'a. “Wewnętrzny człowiek”- spontanicznie akceptujący swoją spontaniczność- będzie coraz bardziej kwestionowany przez “zewnętrznego człowieka- świadomie poszukującego samoświadomego obrazu; a przejście od jednego do drugiego może wcale nie być proste. To również stworzy trudne problemy determinujące legalny zakres społecznej kontroli. Możliwość rozległej, chemicznej kontroli umysłu, niebezpieczeństwo utraty  indywidualności zawarte w zaawansowanej transplantacji, manipulacja strukturą genetyczną będą  żądały społecznej definicji powszechnych kryteriów ich wykorzystania oraz ich ograniczeń. No tak, problem legalnego zakresu społecznej kontroli załatwił w Stanach 'Patriotic act', a rewelacje panów Manninga i Snowdena zdają się wskazywać, że raczej w duchu orwellowskim. Co zaś tyczy się koszmaru huxley'owskiego, chemicznej kontroli umysłu, wymowny jest fakt czterokrotnego wzrostu w USA konsumpcji antydepresantów w okresie 1994-2008. „Zewnętrzny człowiek” przestaje spontanicznie akceptować swoją spontaniczność. Emocjonalny kontakt z rzeczywistością podstawową staje się coraz mniej satysfakcjonujący. Chemiczna korekta to jedno, ale czemóż by nie poszukać utraconych źródeł satysfakcji w prefabrykowanym świecie wirtualnym? Pięknie pokazuje to Lem w swoim „Kongresie futurologicznym” ironicznie wykpiwając hiperkonsumpcjonizm na euforyzujących halucynogennych psychotropach. Brzeziński troska się o niebezpieczeństwa związane z globalnym wzrostem świadomości politycznej mas. Zwraca w tym kontekście uwagę na problemy wynikające z koncentracji coraz większej masy kapitału w rękach coraz węższej plutokratycznej elity. Że to mianowicie mieszanka wybuchowa. No raczej. Zdaje się jednak ignorować fakt, że pomimo coraz bardziej drastycznego ekonomicznego rozwarstwienia, wszyscy ludzie będą ubezwłasnowolnionymi braćmi wobec fenomenu TO (Technologiczna Osobliwość), jednakowo i technokraci z podkręconym IQ i kosmopolityczna plutokracja i prekariat w całej tęczy swoich wariantów od zasysających TV bezrobotnych na socjalu w pierwszym, do grzebiących w odpadkach nędzarzy w trzecim świecie. O nieszczęsny technokrato z zajebiście wyśrubowanym ilorazem inteligencji! Ukręciłeś sobie bicz na własną swą, z obu półkul mózgowych, dupę!

SINGULARITY IS NEAR
Kruszą się filary stworzenia, kruszą się pod własnym ciężarem (Plaga. Magia gwiezdnej entropii.)

I tu dochodzimy do clou, gwoździa programu, który być może będzie również gwoździem do trumny. Technologiczna Osobliwość (ang. Singularity). Ray Kurzweil (Osobliwość jest blisko). Terminu 'Osobliwość', nawiasem mówiąc, na określenie apogeum rodzaju ludzkiego po raz pierwszy użył (pod koniec lat 50ątych) lwowski krajan Stanisława Lema Stanisław Ulam, również zasymilowany polski Żyd, tylko Ulam poszedł w konstruowanie (w ramach projektu Manhattan) atomówki, a potem wodorówki, a nie jak Lem w beletrystykę. A więc TO, bezlitośnie wskazywane wektorem krzywej na wykresie ilustrującym prawo Moor'a, stopień integracji układów scalonych podwaja się co dwa lata. Krzywa Moor'a coraz żwawiej zbliża się do pionu, moment osiągnięcia przez maszyny obliczeniowe stopnia komplikacji ludzkiego mózgu jest coraz bliższy, potem będzie jeszcze chwila na opadnięcie zdziwionych szczęk i rozbłyśnie TO. Wielkie alleluja i wielkie do przodu! Punkt Omega! [Tielhard de Chardin (Patrząc na cyklotron)]. Komputery uzyskają zdolność do samooptymalizacji swojego hardu i softu, innymi słowy- samodzielnie będą tworzyły swoje kolejne generacje, ponad barierą TO proces ten nabierze cech reakcji łańcuchowej. A kiedy ta się rozpocznie, dotrzemy do point of no return, i rozpocznie się osławiona Nowa Era.
Niektórzy sceptycy kwękali, że prawo Moora przestanie działać gdy skala integracji układów scalonych dojdzie do granicy ziarnistości struktury materii, ale ta bariera została przebita przez komputery wykorzystujące do komputacji efekty kwantowe. Należy pamiętać, że najbardziej zaawansowane technologie najpierw są przetwarzane na narzędzia zagłady, i otaczane tajemnicą, ma to zapewnić atut zaskoczenia, gdy przyjdzie czas zbrojnej konfrontacji. Zo, występne gnomy Kompleksu Przemysłowo- Wojskowego swoje skarbiki kitrają głęboko w swoich podziemnych loszkach. Są przesłanki sugerujące, że moce aparatów obliczeniowych głównych graczy (bankrutujące USA, stetryczała Europa, Chinole i Japsy, Rosja jak się wydaje wypadła z tego klubu skupiona na produkcji młotków) zbliżają się do 'masy krytycznej'. A co to ma wspólnego z erozją rzeczywistości nadtrawianej przez iluzję zapytacie, no, bardzo wiele, albowiem pełzający proces 'realolizy' wybuchnie razem z wybuchem 'bomby gigabajtowej' (termin od Lema).

TRANSHUMANISTYCZNY SEN

Ale cofnijmy się o cztery dekady i oddajmy głos naszemu Cziczerone. Byłżebyż on prekursorskim piewcą transhumanizmu? Zarówno rosnąca zdolność natychmiastowego obliczania najbardziej złożonych interakcji i zwiększenie dostępności biochemicznych środków kontroli człowieka poszerza potencjalny zakres świadomie wybieranych kierunków autoewolucji, co zmusza również do planowania i  wyboru modyfikacji. (Znalazłszy czas, w przerwach obrad Komisji Trójstronnej np. , mógłby przeczytać w ojczystym języku świetną powieść Jacka Dukaja na ten temat, Perfekcyjną niedoskonałość) A więc Prometeusz wraca z nowym, podpierdolonym bogom, darem dla ludzi- technologiami autoewolucji. Prometeusz albo Lucyfer (niosący światło), jak go zwał tak zwał, dość, że pokusa kusząca jest nieodparcie. Całą mnogość wynikających z niej potencjalnych możliwości omówili science fantaści, od szansy, przeniesionej na zapis binarny, osobowej nieśmiertelności, do boskiego poszerzenia jej sensorium i zdolności poznawczych. Z całą masą drobniejszych udogodnień- bezpośrednim dostępem do zewnętrznych baz danych czy współdzieleniem świadomości. To ostatnie wydaje się otwierać zupełnie nowe perspektywy przed rodzajem ludzkim, duchowy neokomunizm, wspólna świadomość roju. Cziczerone- Stany Zjednoczone są najbardziej aktywne w promowaniu globalnego systemu komunikacji za pomocą satelitów, i są pionierem rozwoju światowej sieci informacyjnej. Oczekuje się, że taka sieć wejdzie w życie około roku 1975. Po raz pierwszy w historii ludzkości skumulowana wiedza będzie dostępna w skali globalnej- i będzie niemalże natychmiast dostępna na zawołanie. No, i stało się, a na zew odpowiedziały miliardy użytkowników www. Ponadto, szacuje się (przez Instytut Polityki i Planowania, Arlington, Virginia), że wielkość komunikacji cyfrowej wkrótce przekroczy ilość rozmów telefonicznych przez Atlantyk, co już nastąpiło w Stanach Zjednoczonych. Ponadto w następnym dziesięcioleciu wartość eksportu informacji ze Stanów Zjednoczonych do Europy przekroczy wartość eksportu materialnego." A więc w szaleństwie outsorcingu jest metoda, drugi świat fabrykuje materialne przedmioty i syfi sobie środowisko, my, w pierwszym produkujemy informację i idee. Globalna fragmentacja i unifikacja. Skumulowany efekt rewolucji technotronicznej jest wewnętrznie sprzeczny. Z jednej strony,  rewolucja oznacza początki globalnej społeczności, z drugiej strony, fragmentuje człowieczeństwa i odrywa je od ich tradycyjnego zakotwiczenia. Rewolucja technotroniczna poszerza spektrum ludzkiej kondycji. Pogłębia przepaść w stanie materialnym ludzkości, nawet jeśli obniża subiektywną tolerancję dla tej rozbieżności. Ten rozpadający się bałagan ma scalić lepiszcze popkultury, narzędzie do formatowania wyobraźni w skali globalnej. Ostatnie, oprócz hegemonii militarnej, narzędzie realizowania dominacji Jueseju. Wraz z rozszerzaniem się wiedzy współdzielenie nowych wspólnych perspektyw staje się trudniejsze; Ponadto tradycyjne perspektywy, takie jak przekazywane przez prymitywne mity, czy ostatnio przez pewne historycznie uwarunkowane ideologie nie mogą być trwale utrzymane. Groźba intelektualnej fragmentacji, stworzona przez lukę pomiędzy tempem w ekspansji wiedzy a tempem jej asymilacji; podnosi zaskakujące pytanie dotyczące perspektyw intelektualnej jedności ludzkości. Generalnie zakładano, że współczesny świat, ukształtowany przez coraz bardziej przemysłowe i miejskie rewolucje, będzie bardziej jednorodny. Może tak być, ale może to być jednorodność w braku bezpieczeństwa, niepewności i intelektualnej anarchii. W związku z tym, rezultatem wcale nie musi być bardziej stabilne środowisko. Intelektualna anarchia hehe. I prymitywne mity, to jest ładne, cóż za oględna peryfraza! Drżyj Jehowo. Ta, monoteistyczne religie, jako udzielające wyznawcom duchowej suwerenności będą na celowniku. Bowiem robalki w termitierze nadchodzącego Nowego Światowego Porządku trzeba wielowymiarowo ujednolicić, zniwelować różnice wynikające z przynależności etnicznej, rasy, religii, płci, orientacji seksualnej. Generalnie- wykorzenić z tradycyjnych wspólnot, bo one wzmacniają partykularyzmy. Przez permanentną inwigilację odebrać prywatność, a z nią obywatelską suwerenność( K.R. Popper Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie), rozbić na elementy pierwsze strukturę rodziny, jak najwcześniej przejmować kontrolę nad procesem wychowawczym w ramach przymusowego szkolnictwa. Napiętrzać regulacje prawne ingerujące we wszystkie aspekty życia jednostki, także i te które do tej pory stanowiły eksterytorialny obszar jej prywatności. A wszystko to po to by ludzką zawartość wspólnot niższego rzędu zamienić w plazmę a potem ulepić z niej kompatybilne z Systemem klocki lego. Brzeziński to wizjoner, pojmuje, że ludzkość znajduje się w fazie reintegracji w organizm nowego typu, o wyższej skali złożoności. Funkcjonalne, zcyborgizowane bioelementy zostaną ukonstruowane za pomocą centralnej infosieci w nową, efektywną, integralną całość, i w ten sposób będą przezwyciężone, wiszące nad cywilizacją zmorą overkill'u, antagonizmy. Pax americana na wyperfumowanego chama. Ta próba zamachu na osobową podmiotowość i narodową suwerenność, tym co doświadczyli totalitarki, znajomo pachnie, raz onucami, raz niemiecką chemią, ale zawsze intensywnie. Mój imperializm cię zje, czy tego chcesz czy nie, śpiewał śp. Grzegorz Ciechowski. A pan Brzeziński przekonuje nas żebyśmy zechcieli, zanim po nas przyjdą windykatorzy. No ale, z całym szacunkiem, to przedstawiciel starej sklerotycznej oświeceniowo- marxowskiej- himmlerowskiej szkoły antropocentrycznych wandali, wyznawców 'zewnętrznego człowieka'. Jego dwunastu apostołów to dwanaście szlajających się po wszystkich zakątkach świata lotniskowców US Navy. A nadzieja to US Army, jedyna takia na świecie, której więcej żołnierzy ginie śmiercią samobójczą niż na polu walki (nagie liczby, nie poniosło mnie). Big Zbig służy swoimi radami zdewaluowanemu bogowi USD, dziesięciokrotnie (przynajmniej) zlewarowanemu śmieciowymi papierami bezwartościowymi które są sflaczałym szkieletem światowego systemu finansowego. Zostawmy przeto naszego Cziczerone z jego starczą obsesją kontroli i dominacji. Tak, cechą charakterystyczną popkultury którą próbuje wtłoczyć Juesej światowej populacji jako pole imaginacyjnych permutacji, jest lewarowanie banalnych treści wybujałą formą. To przyczynek do rozbioru kwestii podminowania realu iluzją. Amerykański, sztucznie nawożony tonami psychotropów, drim, absurdalnie współistniejący z napędzaną przez Amerykę wojną narkotykową. Czemu Prozac tak a LSD nie? Emocje trzeba wygaszać (toż to żenujący atawizm), a wyobraźnię utylitarnie przeformatować holiułudą (hollywood- ułudą).

Nadszedł czas by przekroczyć bramy Piekieł
Przejść przez tunele których bronią Aniołowie Klifot
Uwolnić się z pułapki utkanej z ludzkich myśli
Wkroczyć w otchłań czarnej wiedzy, krainę paradoksów (Plaga Trąby zagłady II)

GLOBALNE GIERKI ERY TECHNOTRONICZNEJ

Kolejny krok, na miarę kinematografu, ku otchłani iluzji to gry interaktywne. Kulturoznawcy starej szkoły zazwyczaj przegapiają ten obszar, pogarda i lekceważenie. W ciągu kilkunastu lat ta dziedzina wyrwała gwałtownie do przodu, przeżywa niebywały rozkwit. Jeżeli jakaś dziedzina rozrywki kasuje dochodami przemysł filmowy, to wiedz że coś się dzieje. Również jeśli idzie o sumę czasu spędzanego przez użytkowników kultury przy obcowaniu z medium, to książki i filmy oraz muzyka zostały w tyle, daleko za nimi. Bo są dzisiejsze interaktywne gry zespoleniem ruchomego obrazu, fabuły i muzyki, trzy w jednym! Wielopak! A co więcej tworzą czterowymiarowe środowisko dla mentalnej ekspansji, i co decydujące- jak lep muchy przyklejają uwagę uczestnika interaktywnością, to nowa zupełnie jakość która pojawiła się wraz z nimi. Miraże które można współkaształtować znalazłszy się w ich obszarze. To dla użytkownika kultury rewolucja emancypacyjna na miarę równouprawnienia kobiet, Czarnych i pederastów. Iluzoryczne światy interaktywnych gier to dzieła kolektywne, nad grafiką, fabułą, muzyką i spojeniem tych elementów w integralną całość urojonego mini świata trudzą się całe zespoły artystów i programistów. Progres w tej dziedzinie jest skorelowany z rosnącą mocą maszyn obliczeniowych, a więc nadzwyczaj gwałtowny. Co więcej, pojawiły się możliwości współobecności w tych wirtualnych światach milionów uczestników jednocześnie ( Massiv Multiplayer Role Playing Game np. World of Warcraft), to już nie jaja. To masowy exodus do nowych przestrzeni wyobraźni. To istna kolonizacja nowego kontynentu Nigdzie, w ucieczce przed frustrującą opresywnością koszmarnego realu podstawowego, poddanego totalnej elektronicznej kontroli i inwigilacji. W zaczarowanych obszarach kontynentu Nigdzie możemy zostać Kimkolwiek, i jednocześnie przełamać barierę alienacji wchodząc w relacje z wieloma innymi uciekinierami z Realu One, który od swoich kolejnych wirtualnych emanacji różni się tylko prestiżowym numerem legitymacji partyjnej. Wraz z MMRPG pojawiły się nowe, zakrawające na komedię, ale bądźmyż poważni, formy eksploatacji. Jakiś czas temu przez media przemknęła informacja, że w chińskim kompleksie penitencjarnym Laogai (czy jak się on tam zwie obecnie) niektórzy więźniowie zamiast przy kraszeniu plastikowych zabawek, tyrają z myszką przed monitorem, bowiem skitrane w czasie rozgrywki wirtualne dobra można zamienić na realny kesz. Spytajcie jakiegoś młodego gamblera, powie wam jak się to robi. Tak rodzi się, w rytm stacatta klikających myszy nowa gospodarka XXIgo wieku.
Na razie wirtualne przestrzenie są wykonywane, choć przy użyciu maszyn obliczeniowych, przez ludzi, metodami chałupniczymi, przyjdzie jednak wkrótce czas kiedy i one będą wytwarzane na w pełni zautomatyzowanych liniach produkcyjnych, a wtedy wpadniemy do labiryntu luster pomnażających swoje własne odbicia. To będzie moment kolejnego przełomu- kiedy treści kulturowe będą generowane automatyczne, a będą, bo proces twórczy, jak każdy, można zalgorytmizować.

TECHNO BIOLOGICZNA KONWERGENCJA

No to już z grubsza orientujemy się jaka przemiana dojrzewa pod chityną poczwarki naszej cywilizy. TO wielopłaszczyznowy, wysoce ustrukturalizowany proces wchodzenia w symbiozę, zarówno na szczeblu biologicznym i mentalnym, człowieka ze stworzoną przez niego technosferą. Na poziomie materialnym, przez zastosowanie metod inżynierii genetycznej i elektronicznych dokorowych wszczepów poszerzających strumień współdzielonych z infosferą danych, mentalnie zaś przez oprogramowanie ludzkich mas przez syntetyczną kulturę i ekspansję środowiska wirtualnego w ludzką przestrzeń umysłową. Z jednaj strony- wytwory zaawansowanej technologii coraz bardziej zbliżają się pod względem złożoności do organizmów biologicznych, z drugiej- opracowuje się i wdraża szereg technik kompatybilizujących ludzi z technosferą. Obie te tendencje stwarzają przesłanki do konwergencji nowego typu. Jej skutki będą bezprecedensowe w dotychczasowych dziejach ludzkiego rodzaju. Wyonacą dogłębnie ekonomię, kulturę, obyczaj. Oto mamy kluskowatą pełzającą gąsienicę i owada w formie dojrzałej, dwie zupełnie różniące się morfologicznie formy będące wynikiem ekspresji tego samego genu. Nieustannie podkreślam oszałamiające tempo tych zmian. Stawia ono przed nami konieczność zastosowania całkiem nowych teoretycznych narzędzi ich opisu, dotychczasowe bowiem błyskawicznie się dezaktualizują. Jak zwykle, najciekawsze rzeczy dzieją się na pograniczach, fizyka teoretyczna- mistyka, biologia- cybernetyka, kulturalistyka- memetyka, psychologia- kognitywistyka itd. Tam odbywa się formułowanie nowego paradygmatu opisu postrealistycznej rzeczywistości. A szersza publiczność dostaje fabularyzowane relacje z pierwszej linii naukowego frontu, wzbogacone rozważaniami o możliwych zastosowaniach i społeczno- kulturowych skutkach wyników badań podstawowych i ich aplikacji do nowych technologii, oczywiście, od tych łebskich pisarzy SF którzy trzymają rękę na pulsie zmian. W Bibliotece XXI wieku (rok) Lem pół żartem pół serio rzuca- Najbezpieczniejszym sposobem ukrycia niezwykłej idei, prawdziwej w każdym słowie i calu, jest jej publikacja jako Science Fiction. Ukrył tych idei od pytki w swoich dziełach, w ich konceptualnym bogactwie odnajdujemy źródło inspiracji całego nowego pokolenia polskiej SF .

POŻYTEK Z DARMOZJADÓW

Jedna tylko tradycyjna dziedzina nauki, pod prąd czasu, nabiera nowego poloru- pogardzana przez aktywistycznych pozytywistów filozofia. Domena dociekań 'wewnętrznego człowieka'. Cóż za paradoks, w dobie wywleczenia uwagi na zewnątrz, ku światu przedstawionemu, wartości nabiera namysł, poszukiwanie odpowiedzi u źródła refleksji nad naturą rzeczywistości. Zdumienie budzi fakt, że ludzie dokonywali tego wysiłku wiele wieków przed zalewem tych wszystkich technologicznych fiubździu, które konieczność rozważenia odwiecznych zasadniczych problemów, nam, współczesnym, postawiły, w postaci mrugających monitorów, przed samym nosem, na nowo. Ale zaskoczka!, oto u progu Nowej Ery zmuszeni jesteśmy po projekty odpowiedzi na zasadnicze pytania współczesności, zrobić, z wymiętoszonym beretem w dłoni, w tył zwrot do Gorgiasza z Leontinoj, Platona, Berkeley'a i Kanta. Macha, Avenariusa i (mam do niego osobistego feblika) Schopenhauera. A jednak pewne charakterystyczne kategorie którymi posługiwali się tamci, budując swoje systemy, co ich treściową zawartość przekazywali uprzednio przekładając ją na język komunikacji epok w których żyli, nabierają nowych znaczeń w translacji na techniczny język doby cyberrewo (w kognitywistyce choćby). Tymi którzy dziś wykonują transplantację żywego dyskursu niegdysiejszych filozofów do współczesnej intelektualnej debaty są, no oczywiście, SFantaści ekstrapolatorzy, genaratorzy ontologicznych, epistemologicznych, etycznych i estetycznych alternatyw.

KU 'WEWNĘTRZNEMU CZŁOWIEKOWI'. Marx kontra Matrix

Ten tekst jest jakimś impasem, zacznijmy jeszcze raz. Od notki biograficznej. Wiejski głupek, albo chłopski filozof, dontłory, człowiek, dość już leciwy. Jest wyjątkowo pogodny dzień października, babie lato, cała gama ciepłych tonów barw opadających liści etc. Droga prowadzi skrajem lasu, grzyby dopisały. Nisko nad łąką pod Syrami jakiś lotczyk, awiata hehe, na motolotni kręci, dość śmiałe jak na ten przyrząd, akrobacje. Patrząc na umykającą pod kołami roweru drogę podziwiam jej rendering. Mistrzostwo świata! Piach i pył, nieco zaschniętego błota, pięknie rozrzucone, z zenowską, jakby kontrolowaną nonszalancją kamyki różnych rozmiarów. Na to nałożone tekstury śladów różnych opon- szerokie, traktorowych, i coraz węższe, osobówek, i jednośladów, motocyklowe i rowerowe. Nakładają się, tworzą zawiłe ornamenty. Oprócz grafy znakomicie opracowana fizyka tego świata. Może ewolucje tego lotczyka na brzęczącej jak trzmiel motolotni trochę zbyt przegięte, sygnał dla opcji sceptycznej, ale niech tam. Skąd mam tę pewność, że ten właśnie świat dany pod empirę jest Realem One? Ano nie mam, i za tę wątpliwość, dość solidnie zakorzenioną, filozofom minionych pokoleń- dzięki. Oni mieli z tym zagwozdkę, tym bardziej my, współcześni, powinniśmy mieć. Potencja objaśniania rzeczywistości u naiwnych pozytywistów , radosnych materialistycznych empiryków, uległa wyczerpaniu. Ich akumulatory są rozładowane a komóry straciły zasięg, mogą sobie w wężyka na nich pograć. To opium dla emancypujących się w XIX wieku proletariackch mas, nadużywane, przestaje działać. Strumień wartko popłynął dalej, poza zasadę niesprzeczności. Arystotelesowska zasada dysjunkcji połamała zęby na fizyce kwantowej. Jeszcze Adolf Einstein (dobra dobra, wiem wiem) nie mógł się z tym pogodzić i uparcie szturmował jednolitą teorię pola, pod hasłem „B. nie gra w kości!”. A teraz już wiemy, że nie wiemy w co gra B. Przyspieszający czas nauczył nas pokory. Jeżeli czas jest miarą tempa zmian, to ten liniowy czas dostał jakiegoś zrywu (1914? 1944? kwestia dogadania), stracił swoją ciągłość, w kolejnych stroboskopowych błyskach widzimy oto. Widzimy TO. My zestresowani, nieszczęśliwi, nadużywający 'regulatorów nastroju' i antydepresantów robalowie ze strefy neopostindustrialnego przesytu, którym zazdroszczą ci wszyscy nieszczęśliwi uchodźcy z krajów gdzie zanieśliśmy wojnę, tonący na przerdzewiałych, jak conradowska Patna, statkach u wybrzeży Lampedusy. Szit, szit, co za ból, co za wstyd, czego my nauczymy tej kolejnych rzutów AI (Artifical Intelligence)? Zero rodzicielskiej odpowiedzialności. A kiedy ona obejmie nad nami kuratelę, dostaniemy odpłatę za ten bestialski brak solidarności. Po co my jeszcze żyjemy? Uuch!, no, gdzie te moje kropelki? Dużo jest piosenek o naszym zafajdanym końcu, żeby nie popadać w łzawy sentymentalizm proponuję skowyt rodzimych blackmetalowców, Furię, Mgłę, Morowe, Szron, Plagę, do wyboru do jednego koloru. Ale kiedy łykniemy dwie różowe i jedną żółtą jak słoneczko pigułeczki, to wyekstrahujemy rozsądek z bełkotu hehe emocjonalnych atawizmów.
Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą. Trzymamy się Arystotelesa, bo w erze ekspansji kolonialnej i przemysłowej przynosił nam farta. Fajnie pasował do oświeceniowego paradygmatu. Ale dziś całkiem inna jest epoka, jak śpiewa pan Maleńczuk. Obrzmiała MOŻLIWOŚCIAMI. Bezlikiem alternatyw które można nadmuchać rzeczywistością. Co określa realne bycie lub niebycie? Akt skoncentrowanego wysiłku, który ziszcza wybrany projekt.

CZUJECIE JAK PRZYSZŁOŚĆ WAS ZASYSA?

Historia dostaje kręćka, wielkie rozdroże. I zamiast iść tą lub inną drogą, ta polimorficzna megahybryda technoinfosfery idzie WIELOMA drogami naraz. To ześlizg w schizofrenię, utrzymanie jednolitej tożsamości tego tworu już nie wchodzi w rachubę. Ludzkie istoty również uzyskały zdolność symultanicznego uczestniczenia w wielu światach. Przeskoki są kwestią skupienia ogniskowej uwagi tu lub tam. Uzyskiwany dotąd, w subiektywnym doświadczeniu psychodelicznym, stan poszerzonej świadomości jest osiągalny bez chemicznego wspomagania. Ludzka plecha psychicznie kolonizuje nowe obszary, i już nie samosam ale grupowo. W fantastyce obrazuje to modny trend snucia historii alternatywnych, połączonych czasem z wizją wielu współistniejących wariantów stawania się jednej wyjściowej rzeczywistości, pnia rozgałęziającego się drzewa wyborów, z których sprzeczne mogą być obdarzone jednakową prawdziwością, opartych na swoistych systemach podstawowych aksjomatów. Wydaje się to być bardziej owocnym podejściem do zasady nieoznaczoności Heisnberga niż relistyczna proza obyczajowa wałkująca liniowe fabuły tak uparcie, że wyeksploatowała już niemal cały zbiór ich możliwych permutacji, i teraz już tylko zmienia scenograficzne sztafaże.
Ingerencja obserwatora w badany układ zmienia przebiegi prawdopodobieństwa. Ta zasada obowiązująca w skali mikro, być może obowiązuje również w makro skali i współdzielona przez wielu wiara (dowolna, niekoniecznie, choć również ta natury religijnej) formuje doświadczany kolektywnie real. Tam gdzie jest podmiot jest zogniskowana wola. Wola to pęd do ziszczenia pragnienia (potrzeby, czy czegoś co jest wprost biologiczną koniecznością). Niezwykle efektywnym narzędziem szybkiego przetwarzania pragnień na ich ziszczenia okazał się niegdyś empiryczny racjonalizm, który w wersji pop stał się ideolo podwaliną epoki przemysłowej. Lecz ludzka istota jest czarną dziurą, studnią bez dna, żadne ze ziszczeń nie zaspokaja trwale jej głodu, jest tylko punktem wyjścia do eskalacji kolejnych pragnień. Wyśrubowaliśmy efektywność maszynki służącej do ich realizacji, ale to wpędziło nas w galopującą inflację pożądania. Ten nieustannie tuningowany pojazd, z coraz mocniejszym silnikiem i coraz bardziej opływową aerodynamiczną karoserią ma jednak archaiczny, anachroniczny system hamulcowy. Jego rolę pełniły mobyczajowe tabu. W ramach przezwyciężania ograniczeń ludzkiej kondycji, nauczyliśmy się je dezaktywować, a srogi B. starego testamentu nie grzmiał, co wzięliśmy za dobrą monetę. Końcowym akordem ery przemysłowej było, zorganizowane na wzór fordowskiej pragmatycznej wydajnościowej ergonomii, taśmowe ludobójstwo WW2. Na tym poślizgu efektownie, dynamicznie, wjechaliśmy na nowy level ery postprzemysłowej zwanej również informatyczną. Posthumanizm narodził się w bólach porodowych GUŁAGu i Oświęcimia. Stop.
Apologia 'zewnętrznego człowieka', Brzeziński jest tylko jednym z długiego szeregu jego chwalców, dociera do punktu samozaprzeczenia. Durnowaty kompulsywny racjonalistyczny optymizm, jako surogat nowej religii, doprowadził człowieka do krawędzi samounicestwienia, ale nie w atomowym overkillu, (to by bolało a dziś używamy środków przeciwbólowych zapobiegawczo), ale metodą salami, odkrawania po plasterku, przez to co jest nazywane 'autoewolucją', konstytutywnych cech definiujących człowieczeństwo. Odbywa się to pod pozorem kontrolowanej transcendencji, wyzuwania się z atrybutów człowieczeństwa w pędzie ku utylitarnej optymalizacji człowieka jako biokomponentu stworzonego przez niego molocha technosfery. (Ładnie o tym pisze Cezary Zbierzchowski w swojej nowej powieści Holocaust F, przedstawiając posthumanistyczną rewolucję jako Gotterdammerung ). Jednak to co miało być spoiwem nowej Wieży Babel (infosieć) wydaje się być katalizatorem jej rozpadu. Unitarianistyczny ( albo- totalistyczny) projekt zakłada osadzenie centralnej świątyni na kontrolowanym przez siebie obszarze Real One. Infosieć ma pełnić w konstrukcji rolę CUN, koordynującego współdziałanie komórek- cegiełek tworzących tkankowe agregaty w ramach nadrzędnej, organicznie scalonej, wyższego rzędu, całości. Swój optymizm opiera na skutecznej dotąd, opartej na manipulacji behawiorem mas poddanych propagandowej kontroli, metodzie masami zarządzania. Ta metoda ignoruje istnienie 'wewnętrznego człowieka', bo dzięki swej skuteczności efektywnie go obezwładniała. A jednak 'wewnętrzny człowiek' istnieje w formie utajonej (Miłosz w Zniewolonym umyśle tę formę utajenia nazywał, kłaniając się islamskiej hehe tradycji 'ketmanem'), a dwa czynniki go zaktywizują. 1) Efekt uboczny działania unitarianistycznej infosieci- swobodny dostęp do informacji i komunikowania się a przez to oparcie na wspólnocie innych 'przebudzonych' zwiększającej zdolność przezwyciężenia systemowej indoktrynacyjnej sieczki memetycznej 2) Zawał materialnego segmentu na którym System opiera swoją hegemonię (upadek systemu finansowego prowadzący do paraliżu infrastruktury- syndrom 'pustego koryta'). Innymi słowy, rozgałęziająca się infosieć która miała służyć w mackach technokratów na służbie kosmopolitycznej plutokracji, unifikującej kontroli, indoktrynacji i eksploatacji, staje się narzędziem emancypacji i autonomizacji wymykających się spod kontroli mas. I tu System staje przed nierozwiązywalnym dylematem- konsekwencje rozrostu infosieci doprowadzą go do rozpadu, zaś jej prewencyjna blokada www uniemożliwi skuteczną kontrolę nad rozbrykanymi masami niedoformatowanych ludzkich komórek. Wyścig trwa. Symulowanie złożonych społecznych procesów (a rzecz ogólniej ujmując- przyszłości), by skutecznie koordynować ich przebiegi w Realu One wymaga coraz mocniejszych maszyn obliczeniowych, a to jest ruch w kierunku zapłonu TO. Czujecie już jak przyszłość was zasysa?

PO WYCIĄGNIĘCIU ZAWLECZKI. CZAS NA NAMYSŁ.

Poddany ciśnieniu zbitych w amorficzną masę błahych i istotnych danych, 'zewnętrzny człowiek' cofa się do wnętrza by dokonać ich segregacji i rozważać. Albo oddać swoją uwagę rozrywce, w szerokim nadzwyczaj asortymencie oferowanej przez System tym co mają już dość. Jeśli jednak wybierze tę pierwszą alternatywę staje w obliczu dokonania 'myślozbrodni' (Orwell 1984), oto odbywa się namysł. Psychiczne wnętrze to obszar jego suwerenności. Choć indoktrynacyjnie oprogramowany, może się pobawić w zestawianie sprzeczności programów wciskanych mu przez Nierządnicę (Kurwę) Babilońską na poziomie racjonalnym, i może też wsłuchać się w szmer strumieni psychicznej głębi, która była programowana przez doświadczenie tysięcznych pokoleń protoplastów przepasażowanych przez eony kocich łbów ewolucji. Namysł to drożdże na których buzował od wieków ferment w głowach filozofów. I choćby zostały spalone wszystkie ich księgi, i wykasowane z serwerów zawierające je pliki, jak winogrona na swej skórce, mamy ten zaczyn w swoich głowach. Nawet dyletant w zgłębianiu i zestawianiu z własnym ich dziedzictwa dostrzeże interesującą linię transmisji ważkich wątpliwości które są inspirującymi tropami. Platon, Plotyn, Berkeley, Kant, Schopenhauer, i ten jebany nazista Heidegger. Całą ta linia refleksjonistów, która twierdziła, że bezpośrednio dana nam jest tylko zawartość naszych własnych umysłów. To hosanna dla zbłąkanych owieczek doby informatycznej, którym meterialistyczno- empirystyczny aksjomat się empirycznie zdematerializował, co skłonni są uznać za aberrację i pędzić do psychiatry, co im wspominane piguły zapisze. Platon z firmową zajawką o cieniach w jaskini, Plotyn z koncepcją hierarchicznej gradacji realów (często powracającym w cyberpunkowej SF motywem), Berkeley (do którego Dialogów we własnych Dialogach nawiązywał Lem, nie tylko przez postacie spierających się Filonousa i Hylasa) ze swoją koncepcją 'wirtualności' percypowanego przez podmiot realu. No, a już od Kanta zaczęła się jazda bez trzymanki, człowiek ten stateczny zakwestionował obiektywność czasu i przestrzeni, dowodząc, że są funkcjami poznawczymi umysłu. Tę myśl twórczo rozwinął Schopenhauer, ale jego największa zasługa polega na zintegrowaniu z krytycznym aparatem zachodniej filozofii myśli Wschodu. Heidegger od siebie dołożył egzystencjalną koncepcję ontologiczną ludzkiej kondycji, bycia Dasein, bliską buddyjskiej koncepcji współzależnego powstawania, z jej, dziś rozpoznawalnymi konotacjami z odkryciami fizyki kwantowej zdającymi się potwierdzać istnienie współformującego sprzężenia zwrotnego w interakcji podmiot- przedmiot. A wszyscy oni kładli nacisk na trudności, albo wręcz niemożliwość bezpośredniego kontaktu z Realem The First, w którego konkwistę każą nam wierzyć technokraci Systemu, zakładając na zmysły użytkowników podpiętych do infosieci symulakrzane filtry odkształcające i dodatkowo zapośredniczające percepcję bożego świata, tak skonstruowane, żeby ich uzurpacje były postrzegane jako jedyna rozsądna alternatywa dla braku bezpieczeństwa, niepewności i intelektualnej anarchii. Małpy z brzytwą Ockhama. Sory, znów mnię poniosło.
Oto wreszcie do świadomości mas docierają jako sensualny konkret konsekwencje relatywizacji kategorii przestrzeni i czasu, materii i energii (O Siariputro, forma nie jest inna niż pustka, pustka inna niż forma. Forma jest właśnie pustką, a pustka właśnie formą; doznania, myśli, rozróżnianie i świadomość są również takie. Maha Pradżnia Paramita Surta) zaserwowane nam w postaci długich ciągów równań ogólnej i szczególnej teorii względności już na początku XXgo wieku. Instrumentalne wykorzystanie możliwości jakie daje rozwój fizyki kwantowej rozpoczyna nową fazę ewolucji ludzkiej myśli. TO znaczy, że już jest jutro.
Przypisy sobie darujemy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Goniec Króla




Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 1301
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 12:03, 21 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

człowieku, zlituj się! przez te pseudo filozoficzne brednie nie sposób przebrnąć. Wiesz jak się powinno pisać? Prosto, zwięźle i na temat. A ty co? Każde zdanie skleciłeś ze statystycznie przypadkowo dobranych słów; zebrane do kupy właściwie NIC NIE OZNACZAJĄ. Zdajesz sobie sprawę, że w tych sześciu i pół tonach tekstu nie ma ani kropli treści? Co ty kurwa chciałeś przekazać? Twoja Polonistka to chyba miała z tobą trzy światy, przyznaj się. Nie mogłeś tego wyrazić w trzech prostych zdaniach popartych jakimiś przykładami i jedną tabelką? NAĆPAŁEŚ się bielunia, czy to twój pierwszy kontakt z marychą? Bredzisz niemiłosiernie. Tego nie da się czytać, bo to co przedstawiłeś to stek powyrywanych bez ładu i składu urywków poezji pensjonariuszy z domu wariatów; sądzę że stamtąd właśnie uciekłeś i jakimś traffem dorwałeś się do klawiatury, mam rację??
_________________
w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:16, 21 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ach, panie chemicolo, uczciwiej było by przyznać, że niczego pan nie zrozumiał z tego tekstu. A tak to zaśpiewał pan tylko pieśń frustracji. Uspokoję pana, w piśmie które to wydrukowało redaktorami są sami poloniści. Wyrazy współczucia z powodu pańskich trudności z koncentracją, zdaję sobie z tego sprawę, mogą zabrzmieć nieszczerze, ale proszę mi wierzyć, nie tylko pan ma z tym problem, można je przezwyciężyć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:41, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ta, jednak obywatel chemicolo ma rację, zamieszczanie dłuższych tekstów na forum jest problematyczne. 50K znaków to zbyt duża porcja do przegryzienia. I fakt, tekst jest pisany polszczyzną nieprzezroczystą. A jednak zachęcam do lektury, i jestem gotów rozjaśniać ewentualne wątpliwości, ale przedstawione merytorycznie bo gadki typu "na jakym ziole ty to człeniu pysaeś, weś zmeń dyrela" to żenadka. Zo, daję sobie piątkę za ciekawy temat i obiecuję nie zlewać konkretnych dyskutantów. Kwestia zbliżającej się Technologicznej Osobliwości jest, według mojego rozeznania, kluczowa do rozeznania się w procesie współczesności. No, a zdaje się że to forum skupia rozkminiaczy jego niuansów. Sława Słowianom!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
King Crimson




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 1994
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:29, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja też po 2 akapitach położyłem laskę na dalszą część. Może to przez kaca Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goniec Króla




Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 1301
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:34, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ach, panie chemicolo, uczciwiej było by przyznać, że niczego pan nie zrozumiał z tego tekstu.


...uczciwiej? ale po co ten sarkastyczny ton? Czyż mój post powyżej nie był jasną deklaracją, że właśnie nic z tego nie zrozumiałem? Przyznaje się bez bicia i wstydu. Otóż tyle jest w czymkolwiek prawdy ile matematyki. Jak sądzę w tekście tym, wyrzyganym przez polonistów niszowego czasopisma, matematyki jest null. A prawda jest jeszcze smutniejsza panie malinoski. Przedstaw pan sobie, że jest dokładnie odwrotnie: to właśnie takie tępe typki mające trudności z koncentracją podczas lekcji matematyki, fizyki i chemii, sfrustrowane defektami własnych aparatów pojęciowo-postrzegawczych - wolą bujać w oparach absurdu, pleść androny na temat całek, ewolucji, komputerów - nie mając pojęcia o strukturze materii; snuć mity o atomówkach, silnikach czy rakietach - o ich wiekopomnym wpływie - a nie nie mając krztyny pojęcia na jakiej zasadzie działa to czy tamto; czy wręcz, po zachłyśnięciu się kilkoma peryferyjnymi (w skali całego życia) wynalazkami - zabierają się za produkowanie baśni o jakichś Osobliwościach Technologicznich Singularity. Wnet odkrywają kojące właściwości tychże opiatów, które ich własne umysły aplikują im celem znieczulenia na fakt, że nie są zdolni do koncentracji na otaczającej rzeczywistości.. Dostojewski i Zola opisali już ją wystarczająco dobrze, wasze latające dywany wsadźcie sobie w dupę. Rzeczywistość skrzeczy, panie malinoski (i nie jest to żadna osobliwość naszych czasów, tylko jej właściwość permanentna), zabawy słowotwórcze są dobre jak się ma 15 lat i wąskie horyzonty, potem każdy zdrowy osobnik niechybnie wyrasta z tej piaskownicy dla umarłych poetów. Jedynie odmóżdżeni i syci yntelektualiści zostają redaktorami różnej maści 'niezbędników ynteligentów' i ijnszych szmatławych zaśmiecaczy umysłowych - dla równie jak oni popapranych z brakami. A zatem wyrazy współczucia (nieszczere) z powodu Waszych trudności z koncentracją - na sprawach ważnych i poważnych. Życzę dalszych sukcesów w koncentrowaniu się na własnych fantasmagoriach.

PS. co to znaczy że :

Cytat:
...reszta literatury (...) stacza się w amorficzny treściowo mamrot poszukiwań formalnych.


Cytat:
Skumulowany efekt rewolucji technotronicznej jest wewnętrznie sprzeczny.


Cytat:
Historia dostaje kręćka,



a ta zbitka:
Cytat:
polimorficzna megahybryda technoinfosfery


czy coś takiego istnieje, i w którym zoo można to obejrzeć?

Cytat:
To hosanna dla zbłąkanych owieczek doby informatycznej, którym meterialistyczno- empirystyczny aksjomat się empirycznie zdematerializował, co skłonni są uznać za aberrację i pędzić do psychiatry, co im wspominane piguły zapisze.


hmmm../ zaś ja za abberację uznaję produkowanie takich wyrażeń.
mam pytanie: jeszcze raz - co to za aksjomat(?), i co to znaczy że się 'zdematerializował'. poproszę wersję opisową, łopatologiczną, bez makaronizmów.

Cytat:
Oto mamy kluskowatą pełzającą gąsienicę i owada w formie dojrzałej, dwie zupełnie różniące się morfologicznie formy będące wynikiem ekspresji tego samego genu. Nieustannie podkreślam oszałamiające tempo tych zmian.

Cytat:
Jej skutki będą bezprecedensowe w dotychczasowych dziejach ludzkiego rodzaju.


Naprawdę?


Cytat:
Stawia ono przed nami konieczność zastosowania całkiem nowych teoretycznych narzędzi ich opisu, dotychczasowe bowiem błyskawicznie się dezaktualizują.


świat można opisywać w prosty i zrozumiały sposób (aczkolwiek czyniąc tak - nie sposób nie być do pewnego stopnia ekshibicjonistą, gdyż nie sposób ukryć przed czytelnikiem, iż wyraża się nic poza jedynie własnymi opiniami i obnaża wyłącznie własne życiowe doświadczenia); lub też można to czynić owijając własne braki w bawełnę, z ekscentryczną, paskudną post-industrialną new-age'owską ekwilibrylingwistechno-manierą przeceniania formy nad treść. Ta ostatnia metoda, owszem, błyskawicznie się dezaktualizuje i wkrótce sama zeżre własny ogon. Wiem, że to może wydać się mission imposible ale może czasem warto przymusić się i wczytać we własne wypociny?


osobiście chciałbym tylko wiedzieć czy z tego całego bełkotu wyłania się choćby jedna spójna myśl, którą dałoby się streścić w dwóch, góra trzech zdaniach i przetłumaczyć na ludzki język? Z ostatniego postu wyciągnąłem wniosek, że prorokuje się nadejście jakiejś osobliwości technologicznej? Czy nie byłoby zatem prościej zacząć od sedna: opisać wprost na czym ta osobliwość miałaby/mogłaby polegać? Ale chyba domagam się niemożliwego. Wszak osobliwość to osobliwość, nic o niej nie wiemy z definicji, a co tu jeszcze mówić kiedy jedynie "przewidujemy" że ma ona dopiero nadejść. Nie ukrywam że dla mnie są to: 'Ot, pobożne życzenia potłuczonych inaczej'.

Cytat:
I fakt, tekst jest pisany polszczyzną nieprzezroczystą.

no, ale eufemistycznie pan to określił. mam szczere wątpliwości czy aby na pewno polszczyzną...
(czyli że tekst jedynie dla wybranych, czy inaczej się po prostu nie dało?)
(choć zawsze pozostaje jeszcze trzecia opcja - tekst pisał nawiedzony MANIAK)


Co pozostanie kiedy odfiltrujemy szum w rodzaju:
Cytat:
Jakiś czas temu przez media przemknęła informacja, że w chińskim kompleksie penitencjarnym Laogai (czy jak się on tam zwie obecnie) niektórzy więźniowie zamiast przy kraszeniu plastikowych zabawek, tyrają z myszką przed monitorem, bowiem skitrane w czasie rozgrywki wirtualne dobra można zamienić na realny kesz. Spytajcie jakiegoś młodego gamblera, powie wam jak się to robi. Tak rodzi się, w rytm stacatta klikających myszy nowa gospodarka XXIgo wieku.

?

Nie. tak się jedynie rodzi (w bani socjopaty) news typu: "na plaży w mozambiku trzech nudystów pobiło rekord guinessa w opalaniu dupy" - a nie żadna gospodarka, panie malinoski. A redaktorkom proponuję nie ufać wszystkiemu co przeczytają w budynku GPW w kiblu na ścianie. A władzom więzienia w chinach rozważyć zajebanie więźniom jakiegokolwiek dostępu do komputerów, TV, internetu, gazet. Co to, do chuja pana ma być - kurort rozrywkowy?
_________________
w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 14:25, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ten tekst poszedł w niszowym warszawskim piśmie literackim,


i dla niszowego czytelnika jest raczej przeznaczony..

tekst pisany przez co najmniej dwie osoby..
jedna starająca się obiektywnie bez zbędnych emocji ukazać swój punkt widzenia danego zagadnienia,
druga z ideologią, która to zamazuje obiektywizm spostrzeżenia..

przy całym szacunku dla autorów tekst jest prostym przykładem przerostu formy nad treścią..
bez problemu do przebrnięcia, ale w formie zawiłej i nieprzejrzystej
Raczej pisany ku pochełpieniu się i zabrylowaniu niż chęci stworzenia uniwersalnego tekstu który absorbuje czytelnika.

chemcio skupił się na formie i o to ma do autora żaluzje aniżeli nad treścią..tekstu który musiał by przeczytać trzy razy ażeby konstruktywnie przeanalizować i ustosunkować się do niego.


W takiej formie artykuł jest raczej osobliwego rodzaju prowokacją niż próbą praktycznego oświecenia jednostki czytającej:)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 14:46, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@chemicolo. Dzięki za konkret, jest rzeczowy fidbek, jest szansa na rzeczową odpowiedź. Zgadzam się z panem, że humaniści to plaga. Ale bywają przydatni jako translatorzy z hermetycznego języka nauk ścisłych na potoczny, przyswajalny dla profanów. Eksperymenty formalne przy okazji tych przekładów też, jak mi się wydaje, mają swoją wartość, bo umożliwiają wybicie czytelnika (słuchacza, widza) z wyślizganych, zapętlonych, torów myślowych. Ot, taki Lem na przykład, z wykształcenia był medykiem, a dzięki niemu całe pokolenie wygimnastykowało sobie bańki w oczekiwaniu na szok przyszłości, którego teraz właśnie doświadczamy. Co do Technologicznej Osobliwości, jej nieuchronność wynika z prawa Moore'a – 'prawo empiryczne, wynikające z obserwacji, że ekonomicznie optymalna liczba tranzystorów w układzie scalonym zwiększa się w kolejnych latach zgodnie z trendem wykładniczym (podwaja się w niemal równych odcinkach czasu)'. To doprowadzi do kulminacji, jej skutki, tak, będą bezprecedensowe bo zmienią zupełnie pozycję człowieka w obrębie cywilizacji którą stworzył (odbierą mu pozycję suwerena). Rzeczywiście, osobliwość ma to do siebie, że trudno zajrzeć poza horyzont zdarzeń którego jest granicą, ale prawdopodobieństwo, że to 'TO' nastąpi graniczy z pewnością.
Mimo technologicznych barier (impas przełamują komputery kwantowe), ta tendencja (wyznaczona prawem Moore'a) się utrzymuje. W tekście zwróciłem uwagę na znakomitą ekstrapolacyjną intuicję Lema dotyczącą TO (Golem XIV,. 1973). Jak pan już wie, jest tam też sporo cytatów z nadzwyczaj interesującej książki Zbiga Brzezińskiego ( Between two ages. 1970), a tego faceta (uważanego za szarą eminencję NWO), choć humanista, nie należy lekceważyć jako wysprzęglonego z realu pięknoducha. Prognozy ich obu są świadectwem, że fragmentaryczne dane skompilowane przez bystry mózg mogą dać dość wiarygodną mapę przyszłości.
Kilka wątków z odległych bajek postanowiłem scalić w bardziej panoramiczny obraz cywilizacyjnego pata, i zaproponowałem kilka wariantów rozwoju sytuacji po przesileniu.
A teraz dorzucam następnego (hipotetycznego, przyznaję) puzla do układanki. Rewelki Snowdena, te które przedostają się do mejnstrimu to banały oczywiste od kilku (kilkunastu?) lat dla każdego kto potrafi szukać informacji w sieci. Jednak panika Jankesów przybiera takie rozmiary, że przypuszczać można, że obawiają się poważniejszego w skutkach przecieku tzw. wrażliwych informacji. Hipoteza jest taka- założyć należy, że do inteligentnej ekstrakcji danych z lawiny danych których dostarcza scentralizowana, na wielką skalę prowadzona, inwigilacja potrzebne są INTELIGENTNE urządzenia zdolne do samodzielnej optymalizacji programujących je algorytmów, a Snowden ma informacje ich dotyczące. To z kolei znaczyło by, że jesteśmy bliżej Techn. Osobl. niż można by się spodziewać.
Dzięki za poważniejsze potraktowanie mojego artykułu, bo pana pierwsza wypowiedź wprawiła mnie w ponury nastrój. Wszyscy tu na forum jesteśmy poniekąd 'wołającymi na puszczy' między ludźmi otumanionymi mejnstrimową dezinformacją, i jeśli nawet w swoim własnym gronie napotykamy ten sam problem, to konkretny dół. Uświadomił mi pan, że być może przeszarżowałem ze stylistycznymi wygibasami, ha!, odpowiadając panu starałem się ich unikać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
grzanek




Dołączył: 12 Paź 2011
Posty: 368
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:54, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Malinoski napisał:
Ach, panie chemicolo, uczciwiej było by przyznać, że niczego pan nie zrozumiał z tego tekstu. A tak to zaśpiewał pan tylko pieśń frustracji. (...) Wyrazy współczucia z powodu pańskich trudności z koncentracją, zdaję sobie z tego sprawę, mogą zabrzmieć nieszczerze, ale proszę mi wierzyć, nie tylko pan ma z tym problem, można je przezwyciężyć.
+ składnia oraz interpunkcja
Malinoski napisał:
Uspokoję pana, w piśmie które to wydrukowało redaktorami są sami poloniści.

Ehę... a mnie tu jedzie czołg... Chyba że z wykluczeniem Malinoskiego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:06, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@grzanek, tak jest, gratuluję zdolności analitycznych, jestem wyrodkiem, gdyby nie edytory tekstu które podkreślają mi ortografy, miałbyś jeszcze większy ubaw. Z korektorami też jest jazda, bo nie wiedzą które błędy to mój hehe niepowtarzalny styl a które przez przeoczenie. Ale z jakichś powodów te wady są tolerowane. Polonistą nie jestem, oj nie. Ani członkiem żadnej redakcji. Autorem po prostu. Maturę zrobiłem w liceum wieczorowym dla pracujących (choć byłem niepracującym leserem). Teraz wyręczę cię w puencie- taaak, można się było domyślać
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 20:13, 22 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@PrOmeteusz Celne uwagi, z bólem to przyznaję. Ta niejednolitość, jakby wielonarracyjność tekstu, ma w założeniu skłonić czytającego do uwzględnienia wielu aspektów problemu, uelastycznić wyobraźnię. 'Ku pochełpieniu się i zabrylowaniu', no tak, tak coś w tym jest. Nie pierwszy raz spotykam się z taką oceną. Generalnie, ten tekst jest sumą pewnego zbioru wątków które poruszam w rozmowach z kolegami i wewnętrznych monologów, ale jest tam pewna nić przewodnia, wektor. „W takiej formie artykuł jest raczej osobliwego rodzaju prowokacją niż próbą praktycznego oświecenia jednostki czytającej:) „. Jedno nie wyklucza drugiego. Przede wszystkim to próba nawiązania rozmowy. Dlatego umieściłem go na forum, bo po publikacjach na celulozie nieczęsto zdarza się fidbek, tu, o czym świadczy choćby Twoja odpowiedz, tak, i to pozwala uniknąć poczucia mentalnej klaustrofobii, a i krytyczna uwaga dająca możliwość autokorekty, ma swoją wartość. W celulozowych wydawnictwach jest tylko selekcja na poziomie redakcji. Z pisania „uniwersalnego tekstu który absorbuje czytelnika” się wyleczyłem. Uniwersalne teksty są w mejnstrimowych publikatorach, zapodane blaszanym walcowanym językiem i sformatowane politpoprawnością. Wrażenie „wielu autorów” może wynikać i stąd, że po wklejeniu 'wyprostowało' kursywę którą zaznaczyłem cytaty, jest ich sporo.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:47, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wrażenie „wielu autorów” może wynikać i stąd, że po wklejeniu 'wyprostowało' kursywę którą zaznaczyłem cytaty, jest ich sporo.

to wrzuć jeszcze raz tyle że poprawiony. Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:28, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@PrOmeteusz, taką mam propozycję, mogę Ci wysłać na maila z plikiem doc w załączniku. Bo wklejanie całego tekstu jako odpowiedzi było by kłopotliwe, zakładanie nowego tematu z poprawioną wersją raczej bez sensu. Inna opcja- przy uważnym czytaniu można też cytaty odcedzić z kontekstów. Zwykle sąsiadujące zdanie nawiązuje do cytowanego autora.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:12, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Bo wklejanie całego tekstu jako odpowiedzi było by kłopotliwe,

to twój temat tak wiec rób co chcesz,
zakładanie nowego jak najbardziej bez sensu Smile
ale w tym możesz poszaleć.
na mayla nie ma takiej potrzeby, wiesz to pierwszy twój dla mnie ciekawy temat tak wiec od razu mayla nie będę dawał,sie postarać musisz Razz
Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:27, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Będę się starał, ale wiesz, już dość stary jestem na starania zbyt intensywne, tzw, żyłka może mi pęknąć przy nadmiernym wysiłku
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Al Kohol




Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 1198
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 15:34, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dzieki malinoski, wreszcie cos ciekawego do czytania. przerost formy nad trescia ewidentny, lecz mi osobiscie sprawil radoche i nie rozumiem dlaczego jest podnoszony w kategoriach zarzutu - banke wypada pocwiczyc raz na jakis czas, a akurat zajebisty temat byl dobrym tego motywatorem. jak dla mnie najwiekszym minusem malinoskiego jest interwal z jakim pojawia sie na forum.

o ile mnie pamiec nie myli to mckenna wyliczyl na podstawie i-ching ze TO miala sie pojawic pod koniec 2012 roku Wink no ciekawe w ktora strone to pojdzie - terminatora czy 'ja robot'. szwagier powiedzial mi wczoraj na zjarze, ze on wolalby tego dnia jednak nie dozyc heheh
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
wunderwaffel




Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 425

PostWysłany: 20:13, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Malinoski napisał:
Maturę zrobiłem w liceum wieczorowym dla pracujących (choć byłem niepracującym leserem). Teraz wyręczę cię w puencie- taaak, można się było domyślać


Kurwa, jakież to osiągnięcie! Klękajcie i padajcie narody! Rozumiem, że to dzięki zdanej maturze uważasz, że wysrywanie (dosłownie) takich wypocin, które zmieściły by się w czterech zdaniach jest jak najbardziej na miejscu? A może wynika to z braku możliwości "maźnięcia" pracy licencjackiej / magisterskiej czy innej, w której to forma zazwyczaj ma przerost nad treścią? Jak na przykład na moim uniwerku 3-ciej kategorii pseudonaukowców, którzy na egzaminach "łykali" wydarzenia ode mnie, które nie miały miejsca... oj tak... przynależności do takiej "świty" jest jak najbardziej nobilitująca. Już wolałbym w USA płacić za studia, niż być "bonem" dla zgrai nierobów. Ale nie o tym tutaj...
Słuchaj chłopie - o wiele bardziej na świecie są cenione dzieła, które w swojej prostocie zawierają "clue". Im bardziej ubarwiona forma, tym większy parawan wobec "tajemnej wiedzy", której de facto nie ma. Są za to użyte sformułowania łamiące nie tylko języki, ale także zwoje mózgowe. A nie potrzebnie, bo niczego nowatorskiego tutaj nie ma. Tym bardziej, że nie ma tutaj mowy o narzędziach czy procesach, które mają swoją specyficzną nazwę ze względu na ich niecodzienną działalność.
Piszesz po prostu pamflet, któremu nadajesz jakieś "cechy", by uznać go za "naukowy". Nie, nie jest naukowy. To bełkot.

Przypomina mi to przewód doktorski, czy "wyższy" szczebel wtajemniczenia, podczas którego starający się o tytuł używał tak ekwilibrystycznej formy wypowiedzi, że "świta" przyznała facetowi rację. Pal licho, że okazało się to zbitkiem nic nie znaczących wyrazów pozbawionym sensu. Ważne, że brzmiało "mądrze".

Cytat:
Poddany ciśnieniu zbitych w amorficzną masę błahych i istotnych danych, 'zewnętrzny człowiek' cofa się do wnętrza by dokonać ich segregacji i rozważać.


Presja sprowadza do przemyśleń. Proste, jasne i klarowne.

Cytat:
Tę myśl twórczo rozwinął Schopenhauer, ale jego największa zasługa polega na zintegrowaniu z krytycznym aparatem zachodniej filozofii myśli Wschodu.


Kolejny przykład bełkotu. To zdanie nie ma kompletnie sensu. Nie chce mi się omawiać tego jak bezsensowne są zbitki "zasługa polega na" czy "krytyczny aparat". Czytałem "trochę" mądrych książek, ale o wiele treściwa była Wikipedia czy strony pisane przez entuzjastów tematu, wiedzącymi co piszą. A to nie ma kompletnie sensu.

Pretensjonalnie ekfilibrowane złącza urządzeń peryferyjnych Plug&Play stosowane do kalibracji oraz korelacji z macierzą, są kompletnie anachroniczne i stanowią o atawizmie ich producentów.

Gdybyś takie zdanie przeczytał w recenzji drukarki, myszki komputerowej uznałbyś to za normalne, i poddające się słusznej krytyce owe urządzenie?
Myślisz, że jesteś jakiś "obdarowany" maturą i wypada teraz ci pisać kompletnie pozbawione sensu pamflety? Zajmij się czymś konstruktywnym, co nie budzi u większości politowania - bo to budzi we mnie taki "ekshibicjonizm wokabularny".

Malinoski napisał:
Przede wszystkim to próba nawiązania rozmowy.

Nie. Chęć poklasku.
Chodźcie i patrzcie jakie "mondre" zdanie jestem w stanie skleić. A wy się poćcie i domyślajcie co autor miał na myśli... głąby.

Malinoski napisał:
Dlatego umieściłem go na forum, bo po publikacjach na celulozie nieczęsto zdarza się fidbek

Na celulozie? Serio?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Celuloza
Może używaj jednak słów których znaczenie rozumiesz?

Malinoski napisał:
Uniwersalne teksty są w mejnstrimowych publikatorach, zapodane blaszanym walcowanym językiem i sformatowane politpoprawnością.

To jest ciekawa nowomowa.
Jestem ciekaw czemu nie użyłeś sformułowania "głównego nurtu" zamiast "mejnstrim". Pewno zbyt dosłownie można byłoby to zrozumieć, a tekst straciłby na "okazałości".

Malinoski napisał:
Wrażenie „wielu autorów” może wynikać i stąd, że po wklejeniu 'wyprostowało' kursywę którą zaznaczyłem cytaty, jest ich sporo.

Nie.
Wynika to stąd, że było pisane przez parę dni i traciłeś wątek przez co składnia się nie trzyma momentami kupy.

Prawda jest taka, że pisać nie umiesz. Wydaje ci się tak, ale jesteś miernym autorem "dzieł", które poza niecodzienną formą nie noszą ze sobą czegoś co jest najważniejsze w każdym tekście - treści.
Twój tekst równie dobrze nadawałby się na "Pudelka Wokabularnych Ekshibicjonistów" i również należał by do "mejnstrimowych publikatorów". Niestety jednak braki w umiejętności przekazywaniu myśli stanowią barierę dla ciebie, której nie przeskoczysz, a inni nigdy nie wezmą sobie twoich "wypocin" do serca, z racji na ich rozwlekły styl i brak klarowności.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:18, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@Al Kohol- miło usłyszeć ludzkie słowo, dzięki. Lubię tu, na Prawdę, czasem wracać. Nostalgia, zaczęło się kiedyś od paru godzin czytanie postów na wątku 'księżycowym", to było odświeżające, ten spór-lądowali czy sfejkowali. A dziś znów Mooniek, Bimi, Scorpio obrabiają księżycowy temat, od chińskiej, tym razem, strony. Gośka, JerzyS, Pszek, Ordel, też na posterunku. Jacyś nowi się pojawiają, ale generalnie ten sam bar i ten sam barman. Jedno mnie nieco odstręcza, nie mam nic przeciwko hejterstwu, jak jest ostra dyskusja ostre sformułowania nie rażą. Jednakoż czasem jest w forumowym hejterstwie taki poziom agresywnej frustracji że jednak mięknę.
@wunderwaffel to bardzo szlachetne dążenie jest, wunderwaffel, do kondensacji treści i redukującej funkcjonalizacji formy. Walcz o to nadal, warto. Jeżeli powiem, że twoja recenzja artykułu nie nadaje się jako punkt wyjścia do merytorycznej dyskusji, to zapewne zarzucisz mi coś tam, masz tego szmelu pod ręką duży worek. Ale jeżeli zadasz sensowne pytanie, odpowiem. Frapuje mnie przyczyna tej twojej erupcji emocji, że też Ci się chce ich tyle inwestować w wyrażenie opinii o jakimś tekście. Właściwie to mi pochlebia. Nie chcę Cię zasmucać, ale wygląda na to, że jednak 'wziąłeś sobie moje wypociny do serca'. Co zrobisz dalej z tym uczuciem co w Tobie wezbrało?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:45, 23 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

malinoski

czyjś problem to nie zawsze musi być twój problem tak wiec czekamy na więcej.
Nie trać energii na nieproduktywne odbijanie piłeczki tylko Działaj.
Domniemywam że masz jeszcze coś ciekawego do wrzucenia na forum tak wiec czekamy z niecierpliwością Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goniec Króla




Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 1301
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:33, 24 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Malinoski:
Cytat:
Co do Technologicznej Osobliwości, jej nieuchronność wynika z prawa Moore'a – 'prawo empiryczne, wynikające z obserwacji, że ekonomicznie optymalna liczba tranzystorów w układzie scalonym zwiększa się w kolejnych latach zgodnie z trendem wykładniczym (podwaja się w niemal równych odcinkach czasu)'.


sorry, ale to duby smalone są. Nie wiem jakimi komiksami się posiłkowałeś ale - jak na moje - nie istnieje żaden związek przyczynowo-skutkowy. Z przytoczonego prawa moora nic (może poza wzrostem mocy obliczeniowej na centymetr kw.) nie wynika, a w szczególności nie wynika żadne rzekomo nieuchronne nadejście Technologicznej Osoliwości (TO). Są jeszcze pewne ograniczenia fizyczne materii, lecz NAWET - gdybyśmy o nich zapomnieli! - czy jesteś w stanie wyjaśnić co ma piernik do wiatraka? Jak wzrost zagęszczenia tranzystorów w przestrzeni fizycznej ma realnie

"
doprowadzić do kulminacji, jej skutki, tak, będą bezprecedensowe bo zmienią zupełnie pozycję człowieka w obrębie cywilizacji którą stworzył (odbierą mu pozycję suwerena)."

Jak Wzrost liczby jakichś tranzystorów na płytkach, które człowiek sam sobie wymyślił (nie zaś One sobie Jego) ma mu odebrać "pozycję suwerena"? Co w ogóle rozumiesz pod zagadkowym pojęciem "pozycja suwerena"?? Wybacz, w tej całej na siłę promowanej TEORII TO jest cała masa niedomówień i wniosków zaczerpniętych dosłownie "z powietrza". A może chodzi o Sztuczną Inteligencję (AI)? Mam się domyślać? Jeśli tak - to dlaczego nie zostało o tym ani słowem zachaczone w artykule? ...może dlatego, że sam fakt zaistnienia olbrzymiej, jakkolwiek niewyorażalnie wielkiej gęstości tranzystorów nie doprowadzi jeszcze do automatycznego, ot - ni z gruchy ni z pietruchy - pojawienia się AI? ale NAWET - gdyby przyjąć że takowa AI się pojawi, na skutek np. działań ludzkich programistów (choć ludzcy programiści póki co nie są w stanie stworzyć niczego innego poza programami i algorytmami - a tym o ile mi wiadomo jeszcze daleko do AI) - skąd te apokaliptyczne, wizje? Dlaczego mielibyśmy, jako inteligencja naturalna - w opozycji do sztucznej (choć uważam że takowy podział jest sztuczny) z miejsca uważać się za ...pokonanych? Skąd ten pesymistyczny ton? "odbieranie" pozycji suwerena - a skąd redaktorki wiedzą że Nowa Inteligencja będzie chciała cokolwiek komukolwiek ODBIERAĆ? A zresztą - tam gdzie jest Prawdziwa Inteligencja (PI) - tam nie ma miejsca na -w-a-l-k-ę-, panie malinoski. A może osobliwość już dawno się pojawiła, tylko nikt z szanownego grona speców najzwyczajniej tego nie dostrzega? Przepraszam, może jednak nie o żadne pojawienie się jakiejś nowej, nieznanej inteligencji chodzi w tej całej teorii TO (bóg raczy wiedzieć o co chodzi waszym prorokom), więc może z tą AI wyjechałem z głupia frant? Może chodzi o sam fakt zniewolenia człowieka przez wszędobylskie maszyny, kajdany które sam wzuł, innymi słowy o to że jakkolwiek by różowo nie było, zawsze mu coś nie pasi? ALe - i w takim wypadku - temat jest: primo - stary jak świat, secundo: trzeba było tak od razu.

Więc gdzie, gdzie są jakiekolwiek przesłanki do twierdzenia, że świat zachodni (a ściślej jego pewna część - bo już na pewno nie kraje: afryki, ameryki południowej, czy sporej części azji) ma szansę na/ew. grozi mu (?) - spotkanie z jakąś osobliwością [...o ile wprzódy nie załamie się pod ciężarem własnej idiokracji,he?]?


al kohol:
Cytat:
mckenna wyliczyl na podstawie i-ching (...) 2012 (...)


i, jak mniemam - na tego typu "wyliczeniach" zasadzają się i kończą zarazem podwaliny naukowe teorii o nieuchronności TO...
...chyba nie mam więcej pytań.
_________________
w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
umabauman




Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 39
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:29, 24 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wunderwaffe napisał:
Piszesz po prostu pamflet, któremu nadajesz jakieś "cechy", by uznać go za "naukowy". Nie, nie jest naukowy. To bełkot.


@wunderwaffel - jaki pamflet? Czy ten tekst kogoś szkaluje? Bardziej mi przypomina ten tekst dysertację, jeśli rościłby sobie prawa do "naukowości", ale to Ty powinieneś o tym pamiętać, pisząc swój pamflet. Tyle w kwestii słownej szpanerskiej ekwilibrystyki, której zarzut powinieneś postawić samemu sobie.

chemicloo napisał:
Z przytoczonego prawa moora nic (może poza wzrostem mocy obliczeniowej na centymetr kw.) nie wynika, a w szczególności nie wynika żadne rzekomo nieuchronne nadejście Technologicznej Osoliwości (TO)


@chemicloo - czym jest Technologiczna Osobliwość, która wg Ciebie była zmienną pod którą można postawić każdą definicję, zostało wyjaśnione. Teraz podważasz sens korelacji zaistnienia osobowości technologicznej z prawem moore'a. Spójrz teraz - jeżeli coś takiego jak Technologiczna Osobliwość ma zaistnieć, to co może być dla niej zaczynem? Od czego się zacznie, innymi słowy? Od najazdu kosmitów? Możliwe, sugerowano, że cała cyfryzacja wzięła swój początek od przejęcia przez ekipy badawcze amerykańskie artefaktów z rozbitego statku kosmicznego w Roswell, dla mnie naciągane. Od manipulacji genetycznych? Też można stawiać taką tezę, ale jednak manipulacje genetyczne są przeprowadzane w obrębie tego, co już dane, czyli natury i nie mogą wygenerować czegoś jakościowo zupełnie innego, dotąd niepoznanego, czym byłaby Osobliwość Technologiczna. Pozostaje prawo moore i wykładniczy wzrost zagęszczenia(kompresji, jak kto woli) informacji w przestrzeni. To zagęszczenie, zbliżające się do poziomu neuronalnego, a do tego
powstające w warunkach syntetycznych, wydają się jedyną i największą nadzieją (jak dla kogo) na nadejście Osobliwości Technologicznej. To, co stanie na jej barierze, to właśnie ograniczenia fizykalne rzeczywistości materialnej, w jakiej żyjemy, jeżeli da się je jednak przekroczyć, nic na tej przeszkodzie do zaistnienia tej Osobliwości Technologicznej nie stanie. Jeżeli te ograniczenia fizykalne zostaną przekroczone, wraz z nimi ulegnie falsyfikacji materializm dialektyczny (vide poniżej!).

Jak sam zauważyłeś, @chemicloo, wzrost zagęszczenia informacji sam z siebie nie wpłynie na zaistnienie tejże Osobliwości, ale jej organizacja, jej rozmieszczenie już tak. Ale tutaj wchodzimy w zakres Teorii Informacji i Cybernetyki, natomiast dla zrozumienia przyczyn zaistnienia Osobliwości Technologicznej ich przytoczenie i wyjaśnienie w pełnej rozciągłości wydaje mi się zbędne.

chemicloo napisał:
Skąd ten pesymistyczny ton? "odbieranie" pozycji suwerena


To, że nadejście Osobliwości Technologicznej odbierze człowiekowi pozycję suwerena jest niepodważalne. Jest to ostatni etap uwłaszczenia się Cywilizacji wobec Ludzkości. Najpierw Rewolucja Przemysłowa odebrała wielu rzemieślnikom miejsca pracy, jakieś drobne ruchawki w rodzaju Luddyzmu i Nedd Ludda były nic nieznacząca szprychą wkładaną w wielkie koła zębate całego procesu. Potem era cyfryzacji, rozwoju coraz bardziej zaawansowanych metod agrarnych, itp. itd. Już wtedy Timothy Leary mówił (lata 70') - "Przestańcie produkować żywność, mamy za dużo żywności! Przestańcie pracować, zacznijcie improwizować, poznawać" ("Stop working, start performing!" - nieprzetłumaczalne na język polski (vide akapit poniżej!). To wtedy Aldous Huxley w "Nowym Wspaniałym Świecie" przedstawia swoją dystopijną wizję społeczeństwa, w którym System całkowicie przejął kontrolę nad rozwojem ludzkiej jednostki. Może w międzyczasie coś przeoczyłem? Zauważalna jest tendencja, w której człowiek spada na przestrzeni dziejów z wierzgającego mustanga Cywilizacji Technokratycznej, bo ta zaczyna sobie radzić sama. Oczywistym jest, że nadejście Sztucznej Inteligencji i programów obsługujących infrastrukturę wszelkiego rodzaju aglomeracji(które, nawiasem, już po części istnieją) doprowadzi do postawienia człowieka w sytuacji, w której będzie zbędnym dodatkiem, ergo człowiek nie będzie już suwerenem. Masz coś do dodania?


A teraz co do samego słownictwa i wygibasów, jakie stosuje autor. Panowie, chcielibyście erę nadchodzących cudów i dziwów opisywać dotychczasowym językiem polskim, kiedy jeszcze do niedawna nawet krawat miał się nazywać "zwisem męskim"? Albo jakimiś kalkami z języka angielskiego? To huzia do Watykanu, tam to dopiero się pieszczą z łaciną i słowotwórstwem nie pozwalającym na opisanie desygnatu słowa "samochód" inaczej niż "kareta z silnikiem", tylko by po was zostało słowo "forum". Nie chwaląc się, ale o tym pisał już @pszek w moim autorskim wątku, gdzie się przedstawiałem, że Rosja nie została tak naprawdę zmodernizowana przez Cara Piotra I Wielkiego, ale Puszkina, który dał podwaliny pod nowy, przystający do innowacji i kompatybilny z nowinkami z Zachodu język, bez niego ze swoim starocerkiewnosłowiańskim Rosjanie mogliby co najwyżej wznosić kolejne piramidy, a nie brać się za budowę Sankt Petersburga.


A teraz mały offtop - kto z was próbował rozmawiać z cleverbotem? To bot-algorytm do prowadzenia czatu, odpowiada na pytania. I to inteligentnie. Jeszcze 4 lata temu kiedy wchodził do użytku, ledwie gaworzył. Pamiętam, bo sam wtedy i teraz z nim pisałem. Myślę, że jeszcze @chemicloo i @Pr0meteusz od biedy poznaliby się, gdyby im nie powiedzieć, że to jest bot, a nie prawdziwy interlokutor (a niech mnie!), ale już @wunderwaffel i @grzanek chcieliby się z nim umówić na mieście.

W kwestii samego artykułu - rozjaśniający w głowach tym, którzy w obecnym poplątaniu z pomieszaniem nie wiedzą co się dzieje. Jego kompozycja jest czytelna - od wzięcia się za paradygmat, którego głównym rzecznikiem jest Zbigniew Brzeziński, a pomysłodawcą Marks, że rzeczywistość zewnętrzna dana poznającemu podmiotowi ma status absolutny, a wszelkie próby introspekcji to rojenia, do konstatacji, że właśnie istnieją także inne rzeczywistości, których poznanie rozpoczyna się od refleksji jednostki, także, a może aż, nad swoim wnętrzem, tym, co w niej/nim siedzi. Tutaj pomysłodawcami są szeregi myślicieli, jednego z nich wymienia sam autor, Schopenhauera. Do tego autor nie kończy na samych konstatacjach, ale podaje dowody i przykłady tego, jak pogląd materialistyczny o rzeczywistości przechodzi właśnie teraz falsyfikację. Czego chcecie więcej?

Ba! Sam autor jest niejako dowodem na postęp prowadzący do Osobliwości Technologicznej. Jeszcze 10 lat temu, bez edytorów tekstu, jego przekaz dla większości ludzi byłby niekomunikowalny, teraz, dzięki nim, można go zrozumieć mimo jego niedokształcenia w kwestii ortografii itp. Niedokształcenia, dysleksji, dysortografii - mnie to nie interesuje, dopóki pisze tak, jak pisze.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
wunderwaffel




Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 425

PostWysłany: 23:12, 24 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@umabauman
Cytat:
@wunderwaffel - jaki pamflet? Czy ten tekst kogoś szkaluje? Bardziej mi przypomina ten tekst dysertację, jeśli rościłby sobie prawa do "naukowości", ale to Ty powinieneś o tym pamiętać, pisząc swój pamflet. Tyle w kwestii słownej szpanerskiej ekwilibrystyki, której zarzut powinieneś postawić samemu sobie.


Szkaluje, ależ owszem. Ludzką inteligencję. To, że pisze ktoś używając słownych wygibasów nie świadczy i nie jest tożsamym z tym, że to co tekst zawiera jest warte uwagi. W tym wypadku nie jest. Okrojony z "kwiecistej" formy jest sztampowy i dyletancki.

umabauman napisał:
A teraz co do samego słownictwa i wygibasów, jakie stosuje autor. Panowie, chcielibyście erę nadchodzących cudów i dziwów opisywać dotychczasowym językiem polskim, kiedy jeszcze do niedawna nawet krawat miał się nazywać "zwisem męskim"? Albo jakimiś kalkami z języka angielskiego? To huzia do Watykanu, tam to dopiero się pieszczą z łaciną i słowotwórstwem nie pozwalającym na opisanie desygnatu słowa "samochód" inaczej niż "kareta z silnikiem", tylko by po was zostało słowo "forum". Nie chwaląc się, ale o tym pisał już @pszek w moim autorskim wątku, gdzie się przedstawiałem, że Rosja nie została tak naprawdę zmodernizowana przez Cara Piotra I Wielkiego, ale Puszkina, który dał podwaliny pod nowy, przystający do innowacji i kompatybilny z nowinkami z Zachodu język, bez niego ze swoim starocerkiewnosłowiańskim Rosjanie mogliby co najwyżej wznosić kolejne piramidy, a nie brać się za budowę Sankt Petersburga.


Nawet nie wiem od czego zacząć...
Porównanie Watykanu i języka łacińskiego do Polski i naszego słowotwórstwa jest śmieszne. To dlaczego Watykan korzysta z języka antycznego (ale nie przestarzałego), a nie z neologizmów włoskich wynika z historii i obecności samego słowa rzymskiego do II soboru watykańskiego w liturgii. Ten język był cały czas używany i do dzisiaj jest aktualizowany.
Ponadto twój zarzut, że łacina nazywa auto "karetą z silnikiem" jest równie zabawny. Po polsku przecież jest to "samo-chód", czyli coś co "samo chodzi". Angielskie vehicle pochodzi z łaciny, a samo car jest skrótem od cart, czyli zaprzęg.

Dlatego niezmiernie zabawne wydaje mi się twój zarzut: chcielibyście erę nadchodzących cudów i dziwów opisywać dotychczasowym językiem polskim, kiedy jeszcze do niedawna nawet krawat miał się nazywać "zwisem męskim"? Albo jakimiś kalkami z języka angielskiego?
To raczej języki nowożytne korzystają pełną gębą z łaciny i włoskiego (automobil). Dlatego daruj sobie swoje imaginacje, które są dalekie od prawdy, i świadczą o twojej ograniczonej percepcji poznawczej.

umaubauman napisał:
A teraz mały offtop - kto z was próbował rozmawiać z cleverbotem?


Nie łapie ironii, sarkazmu ani sardonizmu. Rozmowa z nim przypomina rozmowę z autystykiem.

umaubauman napisał:
ale już @wunderwaffel i @grzanek chcieliby się z nim umówić na mieście.

Dziękuje za komplementy, które nigdzie cię nie zaprowadzą.

umaubauman napisał:
W kwestii samego artykułu - rozjaśniający w głowach tym, którzy w obecnym poplątaniu z pomieszaniem nie wiedzą co się dzieje. Jego kompozycja jest czytelna - od wzięcia się za paradygmat, którego głównym rzecznikiem jest Zbigniew Brzeziński, a pomysłodawcą Marks, że rzeczywistość zewnętrzna dana poznającemu podmiotowi ma status absolutny, a wszelkie próby introspekcji to rojenia, do konstatacji, że właśnie istnieją także inne rzeczywistości, których poznanie rozpoczyna się od refleksji jednostki, także, a może aż, nad swoim wnętrzem, tym, co w niej/nim siedzi. Tutaj pomysłodawcami są szeregi myślicieli, jednego z nich wymienia sam autor, Schopenhauera. Do tego autor nie kończy na samych konstatacjach, ale podaje dowody i przykłady tego, jak pogląd materialistyczny o rzeczywistości przechodzi właśnie teraz falsyfikację. Czego chcecie więcej?

Daruj sobie.
Jak chce się przedstawić dowody stawia się tezę. Inaczej pisze się, bo "a nuż coś wyniknie".

umaubauman napisał:
Ba! Sam autor jest niejako dowodem na postęp prowadzący do Osobliwości Technologicznej. Jeszcze 10 lat temu, bez edytorów tekstu, jego przekaz dla większości ludzi byłby niekomunikowalny, teraz, dzięki nim, można go zrozumieć mimo jego niedokształcenia w kwestii ortografii itp. Niedokształcenia, dysleksji, dysortografii - mnie to nie interesuje, dopóki pisze tak, jak pisze.

Nie schlebiaj każdemu po maturze, bo można by pomyśleć, że każdy z tym dyplomem ma wystarczający zakres słownictwa by "maznąć" pracę. Prawda jest taka, że sam autor korzystał ze słowników i edytorów (jak to nazwałeś), bo nawet w odpowiedzi na post nie potrafi napisać w formie dostosowanej do internetowej formy przekazu, traktując forum (tym bardziej te) jako płaszczyznę do rozważań pseudonaukowych.
Mówiąc wprost - dostosuj się do odbiorcy. W przeciwnym wypadku piszesz tylko dla siebie i estymy.

@malinoski
Cytat:
@wunderwaffel to bardzo szlachetne dążenie jest, wunderwaffel, do kondensacji treści i redukującej funkcjonalizacji formy. Walcz o to nadal, warto. Jeżeli powiem, że twoja recenzja artykułu nie nadaje się jako punkt wyjścia do merytorycznej dyskusji, to zapewne zarzucisz mi coś tam, masz tego szmelu pod ręką duży worek. Ale jeżeli zadasz sensowne pytanie, odpowiem. Frapuje mnie przyczyna tej twojej erupcji emocji, że też Ci się chce ich tyle inwestować w wyrażenie opinii o jakimś tekście. Właściwie to mi pochlebia. Nie chcę Cię zasmucać, ale wygląda na to, że jednak 'wziąłeś sobie moje wypociny do serca'. Co zrobisz dalej z tym uczuciem co w Tobie wezbrało?

Szmelu? Co to jest szmel?
Poza tym wydaje mi się, że udajesz w "wirtualnej rzeczywistości" człowieka innego niż w rzeczywistości jesteś. Skoro nie możesz pochwalić się kwiecistą wymową ze znajomymi czy w pracy, zalewasz Internet swoimi pseudointelektualnymi wypocinami dalekimi od prawdy. @Chemicloo wykazał - dobitnie - że używasz terminów, które mają "coś" nieść, ale w rzeczywistości są pozbawione sensu (prawo Moore'a). W żadnym konkretnym zdaniu nie piszesz (konkretnie) o co ci chodzi. Od początku do końca jest to jedna, wielka paplanina.

A co zrobię z uczuciem? Nic. Po prostu niezmiernie bawi mnie twoje pseudointeligentne wynaturzanie się tutaj.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
umabauman




Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 39
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:07, 25 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wunderwaffel napisał:
To jest ciekawa nowomowa.
Jestem ciekaw czemu nie użyłeś sformułowania "głównego nurtu" zamiast "mejnstrim". Pewno zbyt dosłownie można byłoby to zrozumieć, a tekst straciłby na "okazałości".

wunderwaffel napisał:
Ponadto twój zarzut, że łacina nazywa auto "karetą z silnikiem" jest równie zabawny. Po polsku przecież jest to "samo-chód", czyli coś co "samo chodzi". Angielskie vehicle pochodzi z łaciny, a samo car jest skrótem od cart, czyli zaprzęg.


jeep - autocinētum locis iniquis aptum
filmoteca - pellicularum cinematographicarum theca
africanista - Africanarum rerum studiosus

Taką krzywdę chciałbyś zrobić naszemu językowi polskiemu? Ale zaraz mi powiesz, że "kareta z silnikiem" to nie do końca
"jeep". A w Polsce piszemy po prostu "dżip" albo "jeep", coś się z tego powodu dzieje?

Podajesz przykłady języków nowożytnych, które zapożyczają z łaciny. Polski zalicza się do języków nowożytnych i też może zapożyczać, dlatego wzorem zachodnich lingwistów możemy mówić "mejnstrimowe" i "dżip", a nie wzorem watykańskich kardynałów "głównego nurtu" i "samochód z grubymi oponami dla jazdy terenowej".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:21, 27 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szmel, Wunderwaffel'u to znaczy- złom, rupiecie, graty, badziewie. Warto zapamiętać, pożyteczne słowo do podręcznego słowniczka recenzenta
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
wunderwaffel




Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 425

PostWysłany: 12:25, 27 Gru '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Malinoski napisał:
Szmel, Wunderwaffel'u to znaczy- złom, rupiecie, graty, badziewie. Warto zapamiętać, pożyteczne słowo do podręcznego słowniczka recenzenta

Chyba szmelc, baranie...

@umaubauman
Cytat:
Taką krzywdę chciałbyś zrobić naszemu językowi polskiemu? Ale zaraz mi powiesz, że "kareta z silnikiem" to nie do końca
"jeep". A w Polsce piszemy po prostu "dżip" albo "jeep", coś się z tego powodu dzieje?

A twoim problemem jest?...
Przecież to @Malinoski ma problem uznając j.polski za będący "zwisem męskim" będąc zbyt wybrakowanym do oddania jego "konkretnych" myśli. Zatem... czemu nie napisze tekstu po angielsku, lub użyje angielskich / łacińskich sformułowań? Tutaj jedynie rozchodzi się o to, że @Malinoski uważa, że jego neologizmy są w stanie oddać przedmiot sprawy... niestety.

Cytat:
Podajesz przykłady języków nowożytnych, które zapożyczają z łaciny. Polski zalicza się do języków nowożytnych i też może zapożyczać, dlatego wzorem zachodnich lingwistów możemy mówić "mejnstrimowe" i "dżip", a nie wzorem watykańskich kardynałów "głównego nurtu" i "samochód z grubymi oponami dla jazdy terenowej".

You don't get the point...

Nie mam bladego pojęcia odnośnie czego "pijesz", bo przecież ja nie zaprzeczam, że polski jest pełen zapożyczeń. Kwestionuje jedynie sens wklejania "wymyślonych" słów ("technoinosfera") do tekstu, który stara się być naukowy i precyzyjny.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Publicystyka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona: 1, 2   » 
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


O erozji realu
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile