Dołączył: 06 Mar 2013 Posty: 241
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:35, 02 Kwi '13
Temat postu: o lichwie
Lichwa w Starym i Nowym Testamencie
Lichwa to uniwersalne zjawisko i niesłychanie destrukcyjne dla gospodarki, niezależnie od sposobu funkcjonowania obrotu pieniężnego, co się może okaże. Najpierw zacznę od religii. Religia to metoda programowania ludzi, metoda tworzenia zorganizowanego społeczeństwa. Jak chcemy aby ludzie zachowywali się w jakiś sposób (nakazy lub zakazy) to najlepiej zrobić to w religii.
STARY TESTAMENT
Z niechęcią zaczynam od żydowskiej Biblii. Tam jest trochę o lichwie. Tutaj wybrane fragmenty.
Księga Wyjścia 22:24
Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek.
Księga Kapłańska 25:35-37
Jeżeli brat twój zubożeje i ręka jego osłabnie, to podtrzymasz go, aby mógł żyć z tobą przynajmniej jak przybysz lub osadnik. Nie będziesz brał od niego odsetek ani lichwy. Będziesz się bał Boga swego i pozwolisz żyć bratu z sobą. Nie będziesz mu dawał pieniędzy na procent. Nie będziesz mu dawał pokarmu na lichwę.
Księga Powtórzonego Prawa 23:20-21
Nie będziesz żądał od brata swego odsetek z pieniędzy, z żywności ani odsetek z czegokolwiek, co się pożycza na procent. Od obcego możesz się domagać, ale od brata nie będziesz żądał odsetek, aby ci Pan, Bóg twój, błogosławił we wszystkim, do czego rękę przyłożysz w ziemi, którą idziesz posiąść.
Ta cała żydowska Biblia (Tora) to jest totalny misz-masz, pomieszanie z poplątaniem. Ona była wielokrotnie redagowana pod bieżące potrzeby polityczne i efekt jest taki że nic (niewiele) nie da się zrozumieć. Jest tam wiele wzajemnie sprzecznych fragmentów i poza wnioskiem że Jahwe to straszny łobuz to przyznam, że niewiele zapamiętałem. Taki jest jednak efekt używania różnych fragmentów “Słowa Bożego” do bieżącej propagandy a potem próba złożenia tego do kupy.
Kilkukrotne (jest więcej) napomnienia w sprawie lichwy wskazują że były nieskuteczne. Trzeba było przypominać pisząc nowe kawałki ze "starego" Prawa Mojżesza. Oczywistym było wtedy że lichwa jest przyczyną zubożenia ludności – dlatego zakazy stosowania lichwy wobec osób ubogich. Tak społeczeństwo broniło się przed wyzyskiem najsłabszych. To niezmienny mechanizm ekonomiczny bo dzisiaj to właśnie najubożsi relatywnie są najbardziej przez powszechną lichwę pokrzywdzeni. Ostatni fragment jest mistrzowski – tam wprost jest zapisana słynna żydowska dychotomia moralna: inne reguły etyczne wobec gojów a inne wobec swoich. Poniekąd tak funkcjonuje każda zorganizowana grupa ale Żydom udało się ten dualizm etyczny rozwinąć do niebywałych rozmiarów.
NOWY TESTAMENT
Tutaj jest problem bo zachowanie Chrystusa nie jest jednoznaczne. Niektórzy mówią że Chrystus aprobował lichwę, w tonie pozytywnym, choć pośrednio, wypowiada się o lichwie w Przypowieści o minach/talentach (tutaj Łukasz 19:11-28, http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=334).
Z drugiej strony mamy słynne czyszczenie Świątyni z której Chrystus wygnał cinkciarzy, lichwiarzy i spekulantów (Jan 2:13-16, http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=341).
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!»
To zdarzenie jest, moim zdaniem, błędnie interpretowane w oficjalnej teologii. Mówi się że Chrystus był oburzony samym faktem handlowania w Świątyni. To trochę naciągane bo to miało miejsce na Dziedzińcu pogan, miejscu specjalnie przeznaczonym do zakupu przez Żydów zwierząt które zaraz miały być zabite i do wymiany pieniędzy na odpowiednią walutę. Tam mieli wstęp nawet poganie mimo że Świątynia jako taka była dla nich zamknięta:
Jahwe przyjmował datki tylko w jednym lub kilku wyselekcjonowanych rodzajach monet. Żydzi przyjeżdżali do Świątyni z całego świata i tej monety nie mieli, musieli ją nabyć u cinkciarzy. To byli także cudzoziemcy, wtedy pewnie Grecy. Ówcześni kapłani i cinkciarze ze Świątyni byli najbogatszymi ludźmi w Jerozolimie. Sprzedaż czegokolwiek na Dziedzińcu pogan była dobrym biznesem ale trzeba było opłacić się kapłanom. Cinkciarze oczywiście płacili najwięcej ale oni zgarniali miljony bo manipulowali kursem tej wybranej monety. Tam były też załatwiane “świeckie” transakcje cinkciarzy – pożyczanie pieniędzy na lichwę. Na Dziedzińcu wszystko było droższe niż na mieście. To był dobrze funkcjonujący biznes a zarazem mechanizm wyzysku ubogich ludzi. Być może Chrystusowi chodziło właśnie o ten wyzysk biedoty? Sam atak na handel to furiactwo. Jak ktoś chce zamordować baranka a gołodupiec- gołębia na chwałę Jahwe – to gdzie ma tego baranka czy gołębia kupić?
W każdym razie podobno to zdarzenie było kluczowe dla dalszych losów Jezusa Chrystusa. On wcześniej “fikał” i był burzycielem ładu i porządku społecznego. “Fikał” jednak na prowincji, nawet poza granicami Judy. Tutaj jednak nadepnął na odcisk najpotężniejszym ludziom w Jerozolimie. To “fikanie” musiało się skończyć (Marek, 14:1-2, http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=313).
Za dwa dni była Pascha i Święto Przaśników. Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć i zabić. Lecz mówili: «Tylko nie w czasie święta, by nie było wzburzenia między ludem».
Czy piszą tam po podstępie? Chyba chodziło o żydowski spisek...
Jak się to skończyło to wiemy. Teraz trochę o kulturze. Tutaj jest wersja ukrzyżowania Jezusa Chrystusa z izraelskiej telewizji:
Jak napisałem gdzieś już, Żydzi niesłychanie żarliwie nienawidzą Chrystusa, chrześcijaństwa i chyba każdej kultury bardziej wyrafinowanej niż ich własny ściek. Dla porównania z tym plugastwem kawałek prawdziwej chrześcijańskiej kultury w najwyższej jakości niemieckim wydaniu. Początek Pasji według świętego Mateusza Jana Sebastiana Bacha:
To jest muzyka!
Tutaj też jest ważny tekst (niemiecki jest w opisie video):
Chodźcie, córki, pomóc mi opłakiwać... Patrzcie! Na Kogo? ...na Oblubieńca. Patrzcie na Niego... Jak? ... jak na Baranka.
O niewinny Baranku Boga zabity na drzewie Krzyża. Patrzcie! Na co? Na Jego cierpliwość. On zawsze cierpliwy, nawet, gdy został wzgardzony.
Patrzcie... Gdzie? ...na naszą winę; Wszystkie nasze grzechy Ty poniosłeś, gdyż inaczej musielibyśmy rozpaczać.
Patrzcie na Niego, pozbawionego miłości i chwały, samotnie niosącego Krzyż. Zmiłuj się nad nami, o Jezu!
Ja się pytam – komu ta kultura przeszkadzała?
Czy ktoś po posłuchaniu takiej muzyki wyjdzie bardziej pazerny i chciwy, źle nastawiony do bliźnich, przygnębiony, zirytowany, przestraszony, itp?
Komu przeszkadzała? To chyba jasne. Diabłu i jego Dzieciom. Dlatego została zniszczona...
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 01:18, 03 Kwi '13
Temat postu:
Szczypior,
Miałem kilka podejść do ST i jego analizy.
Piszesz:
Cytat:
Ta cała żydowska Biblia (Tora) to jest totalny misz-masz, pomieszanie z poplątaniem. Ona była wielokrotnie redagowana pod bieżące potrzeby polityczne i efekt jest taki że nic (niewiele) nie da się zrozumieć. Jest tam wiele wzajemnie sprzecznych fragmentów i poza wnioskiem że Jahwe to straszny łobuz to przyznam, że niewiele zapamiętałem.
To prawda. ST był wielokrotnie redagowany i poprawiany. Masz rację, że wiele jest sprzecznych fragmentów i to nawet w sprawach tak podstawowych jak dekalog. (Który pierwotnie wcale nie był dekalogiem, analizując przekład ST Jakuba Wujka).
Dość łagodnie charakteryzujesz postać Jahwe używając słów "straszny łobuz".
To nie tylko łobuz, ale też zazdrosny, wymagający czci, bezwarunkowego posłuszeństwa i udziałów we wszystkim, co jego wierny lud wytworzy - odbiorca danin. (Wszystkiego co pierworodne).
Przy całej mojej niechęci, żeby nie rzec wstręcie do tej postaci, nie można mu odmówić biegłości w stosunkach międzyludzkich.
Dzisiaj powielibyśmy, że był nie tylko ekonomistą, ale również wytrawnym socjologiem. Potrafił przewidzieć jakie skutki przyniesie pożyczanie pieniędzy na lichwę "swoim". Dlatego tego zakazywał.
Obcych wolno było łupić. Zresztą wolno do dziś. Jesteśmy tak pogubieni, że nie wiemy kto obcy, a kto swój.
Wszystko oki. Ale czy Jahwe nie przewidział w swojej mądrości, że łupienie obcych w końcu musi spowodować niechęć tychże obcych do narodu wybranego? Ta niechęć raz po raz eksploduje co kilkadziesiąt lat.
Przybiera różne formy, od przegnania Żydów, do ich eksterminacji.
To co robią obecnie w swoim państwie i tak w konsekwencji obróci się przeciwko nim.
Szczypior,
Mam do Ciebie pytanie.
Odbiegam od tematu, ale kim w/g Ciebie był/jest Jahwe?
Weź pod uwagę jego wiedzę o społeczeństwie, ale również krótkowzroczność.
(choć może to ja się mylę i dostrzegam to, czego nie widzi 99,99% społeczeństwa.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:53, 04 Kwi '13
Temat postu:
Przekład Wujka jest już mocno zmodyfikowany pod nowe koncepcje teologiczne, które zaczęły dominować po średniowieczu.
Problemem większości przekładów jest udowadnianie pewnych tez poprzez odpowiednie tłumaczenie.
Jak we współczesnych przekładach zamiana Jahwe na słowo Pan Bóg lub Bóg, tudzież wcześniej zamiana Jehowa na Jahwe.
Sprzeczności, zaś są oczywiste podobnie jak w NT, gdyż ST to wybór z ksiąg, które w najlepszy sposób pasowały do sytuacji politycznej i społecznej jaka miała miejsce na przełomie 5 i 4 w p.n.e.
Jedno jest pewne, że Jehowa/Jahwe jest jedynie jednym z bogów, choćby:
"Iz 55:7 "Niech niegodziwiec porzuci swą drogę, a krzywdziciel swe myśli; i niech się nawróci do Jehowy, który się nad nim zmiłuje, oraz do naszego Boga, gdyż hojnie przebaczy."
Jak, więc widać mamy tu zarówno Jehowę, jak i Boga.
Inna sprawa, że Żydzi przez cały czas ściągali różne koncepcje z poszczególnych religii i kultur, jakie występowały wokół nich, a były zdecydowanie na wyższym poziomie.
Jahwe był na pewno mężem Aszery.
Natomiast, co do lichwy, jeśli rozumiemy ją, jako pożyczenie jakiejś rzeczy/wartości na procent to twierdzenie, iż koncepcję takową mogli stworzyć niedomyci, ćwierćinteligetni pastuchowie jest niedorzeczne.
Oni mieli przez długi czas zapewne problem z liczeniem własnych owiec.
Koncepcję zła płynącego z lichwy oraz tego, iż to żydzi ją wymyślili stworzyli chrześcijanie, którzy bardzo intensywnie rywalizowali z żydowską sektą. Jedna sekta rywalizowała z drugą, a historię zaczęli pisać zwycięzcy.
Patrząc na historyczne zapisy na procent pożyczali na pewno arystokraci i kapłani egipscy różne towary i rzeczy, a także władcy mórz i handlu, czy Fenicjanie. Między innymi od tych ludów Żydzi ściągnęli koncepcję pożyczania na procent. Inna sprawa, że już w Egipcie Żydzi uznawani byli za oszustów i złodziei, a Fenicjanie w ogóle nie podejmowali działań handlowych z Żydami, co mogło wynikać z rywalizacji podjętej przez Żydów, tudzież z charakterystyki sposobu działania w handlu.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:21, 04 Kwi '13
Temat postu:
Wziąwszy pod uwagę fakt, iż Jezus był żydem, podział świata na złych żydów i dobrych chrześcijan, z deka zalatuje mi schizofrenią.
No ale cóż, różne są zboczenia - nie mi oceniać ów fetysz
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:07, 04 Kwi '13
Temat postu:
Cytat:
Natomiast, co do lichwy, jeśli rozumiemy ją, jako pożyczenie jakiejś rzeczy/wartości na procent to twierdzenie, iż koncepcję takową mogli stworzyć niedomyci, ćwierćinteligetni pastuchowie jest niedorzeczne.
Oni mieli przez długi czas zapewne problem z liczeniem własnych owiec.
Dlatego dociekam kim mógł być Jahwe.
Trudno mi sobie wyobrazić, że był nawet ponadprzeciętnie inteligentnym pastuchem, który wiedział, że w konsekwencji lichwa wśród "swoich" jest szkodliwa i antagonizuje społeczeństwo.
Zakaz lichwy wśród swoich jest z tego punktu widzenia przejawem dbania o dobre stosunki wewnątrz społeczności.
Ktoś, kto o tym pomyślał i przewidział musiał być znacznie bardziej inteligentny niż zwykły pastuch.
Z drugiej strony jak można nie przewidzieć jakie konsekwencje sprowadzi stosowanie lichwy wobec "obcych".
Zresztą nie tylko o lichwę chodzi, ale generalnie o traktowanie gojów. Tu akurat wystarczy być zwykłym pastuchem, żeby wiedzieć, że to co dajesz wraca do Ciebie.
Zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa Jahwe i to przewidział, a prawdopodobnie zaplanował.
Musiał wiedzieć, że zewnętrzna wrogość wobec "narodu wybranego" doprowadzi w konsekwencji do prześladowań, przepędzeń czy eksterminacji Żydów.
Ale wiedział też zapewne, że zewnętrzna przemoc skonsoliduje naród jeszcze bardziej. Gdyby zależało mu na modlitwach to tymi metodami osiągnął by cel.
Kimkolwiek był Jahwe, to nasi politycy mogli by się od niego uczyć podwójnej moralności i przebiegłości w manipulacjach.
Dochodzę do wniosku, że żydowska religia jest większym zagrożeniem dla ludzkości niż Islam w najbardziej ekstremalnych odmianach.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:31, 04 Kwi '13
Temat postu:
Jahwe/Jehowa był inkarnacją wielu cech bóstw, z którymi Żydzi się stykali, a których cechy odpowiadały tej społeczności pastuchów. Innymi słowy było to wybranie odpowiednich koncepcji bóstw i ich cech z bardziej rozwiniętej, a przez to znienawidzonej przez Żydów społeczności Kananejczyków - protoplastów między innymi Fenicjan.
Natomiast, co do lichwy. Nie jest ona z założenia zła.
Jest ona zła w rękach malwersantów i złodziei, za których zapewne Jahwe, a bardziej oczywiście twórca lub twórcy Jahwe uważali swoich współplemieńców.
Na czym, bowiem polega lichwa. Jest to nic innego, jak oddanie wartości użyczonej rzeczy, która traci na wartości w czasie.
Do tego możliwe jest jednocześnie oddanie zysku uzyskanego z użyczonej rzeczy na rzecz osoby, która owej rzeczy w czasie użyczenia nie wykorzystuje.
Jeśliby nie było owego procentu od użyczonej rzeczy nikt żadnej rzeczy nikomu, byt nie użyczył. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę, choćby Fenicjanie, czy Egipcjanie tyle, że oni byli doskonałymi matematykami i nie dawali się robić w chuja na procentach
Lichwa od pieniędzy nie jest niczym innym, jak procent od wartości użyczonej rzeczy, jeśli oczywiście traktujemy pieniądz jedynie jako ekwiwalent wartości rzecz. Pomijam fakt, że dziś wartość pieniędzy oraz ich pochodnych kilkakrotnie przewyższa wartość wszystkich rzeczy jakie możemy znaleźć w gospodarce świata.
Przykładem zastosowania lichwy, czyli procentu od użyczenia rzeczy jest słynna wyprawa Fenicjan dla faraona w celu opłynięcia kontynentu afrykańskiego. Faraon nie dysponował odpowiednią flotą, więc Fenicjanie użyczyli mu swe statki w zamian za procent od dóbr przywiezionych z wyprawy, jako zapłaty za użyczenie statków na okres wyprawy.
Jeśli ktoś jest przeciwnikiem pożyczania z procentem to zgłaszam się do takiej osoby i proszę o pożyczenie samochodu na dwa lata bez żadnego procentu od wartości owego pojazdu.
Inna sprawa jest, gdy lichwa jest serwowana tępakom, którzy liczyć nie umieją, co stosowane było przez żydów wobec nieuków chrześcijańskich, co sprawiało, że owi biedacy, tudzież półgłówki pożyczali pieniądze na horrendalne procenty bez policzenia rzeczywistej wartości utarty wartości rzeczy, tudzież alternatywnego braku korzystania z pieniądza, jako ekwiwalentu rzeczy.
Jednym, zaś z podstawowych problemów lichwy jest to, że nikt nie musi z niej korzystać.
Nie musisz pożyczyć pieniędzy na dany procent, gdy ten ci nie odpowiada. Ty jedynie chcesz owe pieniądze na dany procent pożyczyć.
Gdyby żaden Polak nie pożyczył pieniędzy po 15 procent w bankach jakie działają w Polsce przez okres pół roku, zapewniam że ów procent nagle wynosiłby 10 procent, jak nie mniej
Niestety na tępotę nikt jeszcze nigdy nic nie poradził.
Jak, zaś widać Żydzi są mistrzami w wykorzystywaniu tępaków oraz chronią własnych tępaków, którzy to byli wykorzystywani jak dojne krowy przez bardziej rezolutnych Fenicjan oraz Egipcjan i wiele innych ówczesnych ludów.
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 498
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:18, 04 Kwi '13
Temat postu:
Lichwa jest zła, bo materia jest śmieciem a ona (lichwa) sprawia, że człowiek się do niej(materii) przywiązuje i zapomina, że jego przeznaczeniem jest wysokiej jakości informacja.
Jak hipnotyzer Ci macha wahadełkiem(lichwą) i usypia, żeby wykraść Ci zawartość portfela, to też nic złego nie robi?
Dołączył: 06 Mar 2013 Posty: 241
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:27, 05 Kwi '13
Temat postu:
Jest kilka poważnych spraw podniesionych. Zaczynam od końca.
@ Kapitan Nemo
Cytat:
Lichwa jest zła, bo materia jest śmieciem a ona (lichwa) sprawia, że człowiek się do niej(materii) przywiązuje i zapomina, że jego przeznaczeniem jest wysokiej jakości informacja.
Jak hipnotyzer Ci macha wahadełkiem(lichwą) i usypia, żeby wykraść Ci zawartość portfela, to też nic złego nie robi?
Rozumiem że Kapitan Nemo ma na myśli ten mechanizm:
Lichwa jest zła bo przywiązuje człowieka do świata materialnego, jej fundamentem jest pazerność. W tym sensie to racja. Ale materia jako taka nie jest (nie musi być) zła. Materia to tylko narzędzie. Takim narzędziem jest nóż – można komuś sprzedać kosę i go zabić a można tylko ukroić chleb. Śmierć człowieka to nie jest wina noża.
To zresztą jest dużo głębszy spór bo dotyczy statusu świata materialnego i poza-materialnego (że tak go nazwę). Czy świat poza-materialny ma wyższy status a materia jest gorsza i ma służyć światu idei? Tak postulował Platon. Czy powinniśmy przyjąć praktyczne podejście i uznać świat materialny, poznawalny zmysłami za podstawowy? Tak zrobił Arystoteles.
Powoływałem się na dominikanina św. Tomasza z Akwinu. W XIII wieku naparzali się właśnie o interpretację świata franciszkanie (to Platon) i dominikanie (Arystoteles). Wygrał ten drugi i mówi się że to był początek końca zachodniego chrześcijaństwa i tej cywilizacji.
Osobiście wolę Platona. Jeśli chodzi o lichwę to tam nie chodzi tylko o przywiązanie do świata materialnego. Nawet przyjmując materię za neutralną czy dobrą to lichwa jest absolutnie destrukcyjnym mechanizmem ekonomicznym. To chyba jest wyjaśnione gdzieś w “Money as Debt” że lichwy nie ma w systemie pieniężnym, to jest zawsze wysysanie produktów ludzkiej pracy przez lichwiarzy zupełnie bez żadnego wysiłku a skutkiem jest destabilizacja systemu monetarnego bo zapłacona lichwa nie wraca do gospodarki jako wydatki lichwiarzy. Może to wykażę przy okazji Świętego Proroka Mahometa. On świetnie zdawał sobie z tego sprawę. Zresztą sam Arystoteles mówił że lichwa jest gorsza od morderstwa.
Pragmatyczne podejście św. Tomasza oparte na koncepcji Arystotelesa umożliwiło rozwój nauk przyrodniczych, eksperymentu i całej współczesnej metodologii naukowej. Jakby się uważniej przyjrzeć to wszystko to jakaś totalna aberracja. Poniżej dziesięć dogmatów współczesnej nauki (http://wariscrime.com/new/the-ten-dogmas-of-modern-science/):
1. Cała rzeczywistość ma naturę mechaniczną. Przykładowo psy są jedynie skomplikowanymi mechanizmami a nie żywymi organizmami z własnymi celami i emocjami. Nawet ludzie są jedynie mechanizmami, robotami z mózgami niczym genetycznie zaprogramowane komputery. 2. Cała materia jest nieświadoma. Nie ma w niej żadnego wewnętrznego życia czy subiektywnego punktu widzenia. Ludzkie sumienie to iluzja, produkt chemicznej czy elektrycznej aktywności mózgu.
3. Całkowita ilość materii i energii jest zawsze taka sama (oprócz Wielkiego Wybuchu kiedy to wszystko nagle się pojawiło).
4. Prawa natury są stałe. Tak było na początku, tak jest dzisiaj i będzie zawsze.
5. Natura jest bezcelowa, ewolucja nie ma żadnego kierunku ani celu.
6. Całe biologiczne dziedzictwo jest wyłącznie materialne, przekazywane w materiale genetycznym i innych strukturach wyłącznie materialnych.
7. Umysły są umieszczone w głowach i stanowią jedynie aktywność mózgów.
8. Wspomnienia są przechowywane w formie materialnej w mózgu i giną w chwili śmierci.
9. Zjawiska niewyjaśnione jak np. telepatia to wyłącznie iluzja.
10. Mechanistyczna medycyna to jedyna medycyna która działa.
Jeśli dla kogoś to brzmi racjonalnie to niech weźmie sobie kotka albo pieska, unieruchomi go i zacznie w ramach eksperymentu obcinać mu po kawałku ogonek lub łapki. Jakiekolwiek wyrzuty sumienia to tylko iluzja bo samo sumienie jest jedynie produktem kultury narzuconym “niezależnym wolnym jednostkom”. Iluzją jest cierpienie zwierzęcia, to tylko skomplikowany biologiczny mechanizm, coś jak zegarek i nic więcej. Nikt rozsądny nie powstrzyma się przed rozebraniem zegarka bo nie chce zegarkowi zadawać bólu.
Dla mnie to jednak dewiacja. Świat jest zupełnie inny o czym zdegenerowana kultura Zachodu całkowicie zapomniała w trakcie XX wieku – czasu tryumfu praktycznego judaizmu. O dorobku zachodniego chrześcijaństwa muszą przypominać ludzie z zewnątrz. Kojarzę taką książkę Michaela Cremo “Dewolucja człowieka”.
Cremo jest hinduistą. W innej książce przedstawił mnóstwo naukowych dowodów podważających teorię ewolucji (używa ich również Kent Hovind ale inaczej interpretuje). W powyższej książce przedstawia naukowe dowody istnienia świata poza-materialnego. Sto lat temu w Europie zajmowali się tym naukowcy. Cremo raczej nie jest krypto-papistą ale w tej książce przedstawił zupełnie poważnie całkiem pokaźny katalog cudów medycznych przypisywanych wstawiennictwu Najświętszej Panienki z Lourdes. Utytułowani lekarze tego nie potrafili wyjaśnić a dysponowali kompletną dokumentacją medyczną i uleczonymi ludźmi. Jak głupio by to nie zabrzmiało to wstawiennictwo Najświętszej Panienki to najbardziej racjonalne wyjaśnienie tych zdarzeń.
PODSUMOWUJĄC: raczej trudno zignorować dowody świata poza-materialnego. Pytanie który z tych światów powinien mieć priorytet? Każdy niech sobie sam zdecyduje, jest “wolność”.
W lichwie chodzi jednak o coś innego. Nawet w przypadku przyznania priorytetu światu materialnemu, nawet w przypadku zanegowania istnienia świata poza-materialnego (np. materializm Marksa) lichwa ciągle jest destrukcyjnym mechanizmem ekonomicznym.
Teraz we współczesnym żargonie ekonomicznym, poziom zadłużenia Ameryki w relacji do PKB to około 350%.
Jeśliby średnia ważona stopa procentowa wynosiła 6% rocznie to roczny koszt obsługi tego długu w relacji do PKB to 21%. To chyba sporo, nie ma w tym centa spłaty tego długu.
Jeśli ktoś oglądał “Money Masters” to pamięta że współczesny dolar amerykański i Rezerwa Federalna to tylko efekt spisku najbogatszych bankierów z początku XX wieku. Oni narzucili tworzonym przez siebie papierkom sankcję uznania za prawny środek płatniczy i sankcję zwalniania ich papierkami z zobowiązań podatkowych w Stanach Zjednoczonych.
Święty Prorok Mahomet mówi że to jest Riba (ربا) - wymuszony, etycznie całkowicie nieuzasadniony zysk z niczego.
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:55, 05 Kwi '13
Temat postu:
Cytat:
Jak głupio by to nie zabrzmiało to wstawiennictwo Najświętszej Panienki to najbardziej racjonalne wyjaśnienie tych zdarzeń.
Skoro upierasz się, że brzmi to głupio to z grzeczności nie będę zaprzeczał.
Problem z wstawiennictwem kogokolwiek polega na tym, że w każdej wierze zdarzają się zjawiska niewytłumaczalne, z punktu widzenia dzisiejszej medycyny, a przez wiernych wszystkich religii nazywane cudami. Co więcej zdaniem wiernych cuda są dowodem na istnienie ich Boga, tudzież moc i potęgę świętego danej religii, do którego się akurat modlili.
Można przyjąć taki punkt widzenia. Jednak wtedy trzeba będzie przyznać, że wszyscy bogowie i wszyscy święci mają moc uzdrawiania, czy też ich wstawiennictwo u różnych bogów powoduje cuda.
Co jednak zrobić ze zjawiskiem "cudu wyzdrowienia" u ludzi, którzy są ateistami, a uwierzyli w moc uzdrawiania lekarza, który przepisywał im placebo? Uznać wstawiennictwo lekarza i zrobić go świętym?
Są przecież setki medycznie udokumentowanych takich przypadków.
Może jednak bardziej racjonalnie było by uznać, że czynnikiem uzdrawiającym była sama wiara wierzącego, a nie wstawiennictwo?
Ale zaraz. Czy przypadkiem nie tego nauczał jeden facet, przed dwoma tysiącami lat, który podobno chodził po wodzie, którą z kolei zamieniał w wino kiedy skończyły się trunki na balandze?
P.S.
Swoją drogą bardzo przydatna umiejętność. I nie mam tu na myśli chodzenia po wodzie.
Kana Galilejska - trzeci dzień imprezy. Jeden z gości się budzi i prosi:
- Wody, niech ktoś przyniesie wody. Tylko błagam, nie wysyłajcie Jezusa.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:18, 05 Kwi '13
Temat postu:
Przemo - raptem kilkadziesiąt lat później żył Szymon Mag, który robił dokładnie takie same, jak i nie lepsze hocki klocki z lewitowaniem na czele, co potwierdzają same pisma chrześcijańskie
Szczypior - nie rozumiem, co ma kwestia materialności, czy duchowości świata do matematyki.
Lichwa dziś jest kojarzona z pieniądzem, gdyż prawie nikt nie stosuje wymiany towar za towar. Jednak pieniądz jest tylko ekwiwalentem wartości rzeczy i przedmiotów. Innymi słowy żaden pieniądz nie ma wartości sam w sobie, stąd dzisiejszy nadmiar pochodnych pieniędzy prowadzi to istnienia pieniędzy bez pokrycia. W związku z tym pożyczanie czegoś na procent to nic innego, jak pożyczanie rzeczy na procent.
Tłumaczę po raz kolejny, iż pożyczanie na procent pojawiło się w momencie, gdy własność, która jest podstawą obecnego świata, ale była już jego podstawą, a jednocześnie ograniczonym dobrem w świecie Babilończyków, Egipcjan, czy Fenicjan przestała być możliwa do nieograniczonego pozyskiwania, jak to miało miejsce w początkach kultur osiadłych. Innymi słowy jedni mieli dobra, a inni ich nie mieli, ale również chcieli z nich korzystać.
Ci, którzy zdecydowali się pożyczać rzeczy pod użytkowanie szybko zrozumieli, że każda wartość rzeczy użytkowanej spada w czasie. Nie mówiąc przy okazji o tym, że jeśli Ja nie użytkuję danej rzeczy nie osiągam z niej pożytków.
W ten sposób pojawiła się pożyczka na procent, zwana lichwą.
Zgadzam się Szczypior z jednym - lichwa jest wielkim problemem dla chrześcijan, gdyż w większości przypadków są to jedne z większych tłumoków, jakie funkcjonują w świecie, dla których policzenie procentów oraz spadku wartości, czy wielkości pożytków z rzeczy jest poza ich ograniczoną umysłowością.
Innym problemem negacji świata chrześcijańskiego do lichwy w średniowieczu - co przekłada się i na świat dzisiejszy - było to, że owi zakazali sobie pożyczania na procent, co sprawiło, że nikt nikomu nie chciał nic pożyczyć lub owe pożyczki były w znacznym stopniu ograniczone (najczęściej w ramach rodzin, znajomków znajomków, jeśli takowi mieli szczęście znać kogoś, który coś miał ), zwłaszcza czasowo, co stworzyło olbrzymi popyt na pożyczki (nie konieczne dotyczące pieniędzy, ale w znacznym stopniu ziemi, towaru ówcześnie), wykorzystany w postaci nikłej podaży ze strony Żydów, jacy walili procenty, jak popadnie. Z jednej strony były to procenty z kosmosu ze względu na to, że podaż była mała, a z drugiej strony ze względu na konkretne ograniczenie umysłowe ze strony większości niekumatych chrześcijan, jakim ich współbracia bronili dostępu do wiedzy, czego żydowscy bracia sobie nie czynili.
Wiedza zawsze wygrywa prędzej, czy później z tłumoctwem, co i w średniowieczu miejsce miało
W ostatecznym rozrachunku chrześcijańskie tłumoki, jakie powzięły za duży procent, czyli niemożliwy do uzyskania z wartości pożyczonej rzecz, gdyż kompletnie z ową wartością rzeczy niepowiązany, wpadali w brak możliwości oddania takiej wartości, co kończyło się długiem lub złodziejstwem w postaci przejęcia rzeczy z zabiciem ich żydowskiego posiadacza włącznie.
Jeśli, zaś Szczypior jesteś przeciwnikiem lichwy to powtarzam propozycję jeszcze raz. Pożycz mi jakiś sprzęt domowy, samochód, czy jakąkolwiek rzecz bez lichwy w Twojej nomenklaturze, a procentu w mojej, na 2 lata użytkowania.
Ewentualnie może być na rok
Możesz też pożyczyć mi ekwiwalent rzeczy, np: 10 tysi dolców na rok bez żadnych procentów
Po roku oddam oczywiście 10 tysi dolców Tobie bez żadnych ogródek.
Dołączył: 18 Sie 2009 Posty: 1305
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:17, 05 Kwi '13
Temat postu:
@Elcomendante
najwyraźniej nie rozumiesz do końca czym jest lichwa.
Cytat:
Możesz też pożyczyć mi ekwiwalent rzeczy, np: 10 tysi dolców na rok bez żadnych procentów
Po roku oddam oczywiście 10 tysi dolców Tobie bez żadnych ogródek.
używasz sprytnej socjotechniki. I pewnie nie masz o tym pojęcia. Na czym polega sztuczka? Otóż odwołujesz się w tym przykładzie do dolarów - wyjątkowo niepewnej waluty, wytwarzanej wyjatkowo bezczelnie przez FED. Dlaczego akurat dolary chcesz pożyczyć?
Cytat:
Ci, którzy zdecydowali się pożyczać rzeczy pod użytkowanie szybko zrozumieli, że każda wartość rzeczy użytkowanej spada w czasie.
Doprawdy? Każdej? A czy jak pożyczę ci tuzin jaj, to będzie ok zażądać byś oddał mi kopę?
Jak wytłumaczysz lichwę, którą żądają banki udzielając kredytu - chcą spłaty + odsetki, - gdy tymczasem doskonale wiedzą że tych dodatkowych procentów potrzebnych na spłatę wszystkich kredytów po prostu nie ma w obiegu... Zatem trzeba by trochę dodrukować. Ale jak wpuścić je do obiegu? Udzielając kredytu. Ale ja, jako bank, nie mogę pożyczyć bez procentu, no bo pieniądz traci na wartości... zatem udzielę kredytu na procent. Ale tego procenta, potrzebnego do spłaty, znowu nie ma w obiegu... Zatem dodrukuję... Ale wtedy papier straci na wartości... zatem zażądam procentu. Przecież to takie logiczne.
A teraz powiedz mi ElComendante, czy jesteś w stanie załapać prostą prawdę - że tak naprawdę to nie ma znaczenia kto komu pożycza: czy jest to wielki bank, czy sąsiad z piętra wyżej. Zasada tyczy się każdego. To kwestia już nie tylko logiki, ale pewnej kultury.
Cytat:
owi zakazali sobie pożyczania na procent, co sprawiło, że nikt nikomu nie chciał nic pożyczyć
jak powiedziałem - to kwestia kultury i zwykłego postępu na drodze cywilizacji. Albo utkniemy na etapie barbarzyńców, albo wyjdziemy poza prymitywne ograniczenia narzucane przez żydowską logikę. Jeśli więc mierzysz innych swoją miarą, to rzeczywiście, możesz myśleć, że nikt nikomu nic nie będzie chciał pożyczyć. Przecież ty w żadnym razie nie śmiał byś się do tego dopuścić.
_________________ w_Królestwie_TV http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:02, 05 Kwi '13
Temat postu:
chemicloo
Wpisałem dolców, ale jak bardzo chcesz to niech będzie 10 tysi jenów lub bitcoinów. Idę nawet w lr, czy stp, jak komu bardziej pasuje.
Rozumiem, że srasz się z powodu zmiany wartości dolara w czasie z niekorzyścią dla Ciebie, tudzież upadku tej waluty.
Jeśli tak niech będzie, że pożyczysz mi 10 tysi dolarów kanadyjskich
Doskonale rozumiem, czym jest lichwa, a wręcz piszę w jaki sposób ona powstała. A powstała w sposób takowy, że grupa tłuków zaczęła dać się robić w chuja na kosmiczne procenty oderwane od wartości rzeczy użytkowanej, czyli pożyczanej.
Dziwnym trafem, jak łatwo zauważysz z faktów historycznych, żydzi jakoś nie robili w chuja Egipcjan, Fenicjan, Greków, czy Rzymian na owej lichwie, a przecież ona już wówczas mogła funkcjonować w wymiarze znanym ze średniowiecza, czy czasów późniejszych, czy dzisiejszych, nie zakładasz, chyba że z owymi gigantami handlu ówczesnych czasów, Żydzi nie handlowali.
W odróżnieniu jednak od chrześcijańskich półgłówków, Grecy, Fenicjanie, Egipcjanie, Babilończycy, itd. umieli doskonale liczyć i zdecydowanie lepiej, niż Żydzi
Jeżeli pożyczę Ci tuzin Jaj to oczywiście mogę chcieć byś oddał mi tuzin jaj za rok. W czym widzisz problem?
Zrozumiałe, że nie będzie to ten sam tuzin Jaj.
Mam oczywiście w dupie, jak ów tuzin jaj zdobędziesz za rok.
Wrzucasz problem tego, że dzisiaj pieniądz nie jest powiązany z wartością rzeczy, co występuje obecnie. Mieszasz go następnie z uzyskaniem procenta z wartości rzeczy, która traci wartość w czasie oraz mieszasz to z lichwą, czyli pożyczeniem na tak duży procent, który jest już w zupełnym oderwaniu od wartości czegokolwiek.
To, że banki działają tak jak dziś jest jedynie wynikiem tego, że znajdują tłuków, którzy marząc o złudnym, lepszym życiu korzystają z owych pożyczek po takim, a nie innym procencie.
Niestety na problemy z posiadaniem wiedzy oraz pozyskiwaniem jej, a zwłaszcza jej przetwarzaniem, ani ja, ani ty, ani nikt inny nigdy nic nie poradzi.
Nikt nie sprawia, bowiem że pieniądze po takim procencie pożyczyć musisz. Zawsze jest tak, że ty je chcesz pożyczyć.
Jaką żydowską logikę. Mam wiele zarzutów do wielu kłamliwych żydów, ale bez jaj.
Udowodnij mi, że to Żydzi wymyślili pieniądze, pożyczanie na procent, handel.
Jeśli tego nie udowodnisz nie pisz głupot.
Gdyby nawet nie występowała inflacja, załóżmy taką sytuację, zastanów się, czy pożyczyłbyś mi samochód, albo 1 kilo złota, choćby na rok czasu.
Ja oczywiście bym Ci w żadnej mierze nie pożyczył, gdybyś nie oddał mi spadku wartości pożyczonej rzeczy, tudzież ekwiwalentu, czyli braku moich pożytków z pożyczki.
Nie mówię tu nawet o pożyczeniu czegokolwiek na 10 lat i więcej.
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:03, 05 Kwi '13
Temat postu:
Cytat:
używasz sprytnej socjotechniki. I pewnie nie masz o tym pojęcia. Na czym polega sztuczka? Otóż odwołujesz się w tym przykładzie do dolarów - wyjątkowo niepewnej waluty, wytwarzanej wyjatkowo bezczelnie przez FED. Dlaczego akurat dolary chcesz pożyczyć?
Nie doceniasz Komendanta.
Jeśli czegokolwiek używa to z całą pewnością w pełni świadomie.
Komendant wspominał również o samochodzie. Oczywiście wiedząc doskonale, że współczesny przemysł projektuje produkty z zaplanowanym starzeniem. Podpisując umowę kupna samochodu jesteśmy w plecy jakieś 10% zanim jeszcze wyjedziemy od dilera.
Ale jak słusznie chemicloo zauważyłeś nie wszystkie produkty tracą na wartości.
Worek pszenicy pewnie będzie więcej wart za dwa lata niż dzisiaj.
Podobnie jak deska czy cegła potrzebna do budowy domu.
Wartość pracy również się nie dewaluuje.
Uważasz Komendancie za właściwe, wymagać wobec sąsiada proszącego o pomoc, oprocentowania od swojej pracy?
Znaczy Ty dzisiaj przepracujesz pomagając mu 100 godzin, ale zażądasz od niego w zamian takiej samej pracy przez 130 godzin?
Żyjemy w chorym systemie, który wszystko przelicza na pieniądze o umownej wartości. Zupełnie zapomnieliśmy, że pierwotną funkcją pieniądza miało być uproszczenie barteru.
Manipulacje pieniądzem powodują, że traci on na wartości.
Jednak realne dobra mają wartość nie zmienną.
Dzisiejszy bochen chleba nakarmi taką samą ilość ludzi jak 50 lat temu.
Aczkolwiek mam wrażenie, że ten sprzed 50 lat był smaczniejszy.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:25, 05 Kwi '13
Temat postu:
Nie trafiłeś, użyłem dolców przez zupełny przypadek, dla Ciebie niech to będą złote floreny bite przez Łokietka.
Rozumiem, że przemysł sprzed 50 lat produkował samochody, które się nie starzały
Innymi słowy przemysł sprzed 50 lat produkował rzeczy, które były perpetuom mobile, czyli działały wiecznie i nie traciły na wartości użytkowej
Wszystkie produkty tracą na wartości. Rozumiem, że potrafisz Przemo przechowywać jajko w nieskończoność bez jego zepsucia się. Jesteś szczęśliwy człowiek w takim przypadku
Worek pszenicy będzie zapewne mniej wart za dwa lata, niż obecnie, zwłaszcza jeśli zmieni się technologia jej produkowania.
Wartość pracy, jak najbardziej zmienia się w czasie.
Przemo pisałem o tym powyżej w kwestii pożyczania rzeczy w wąskim gronie rodzin i znajomych, choćby sąsiadów na przykładzie średniowiecza.
Jeśli pożyczam coś mojemu bratu, do którego mam zaufanie w skali od 1 do 100 =99 nie podpisuje z nim nawet umowy.
Jednak, gdy przyjdzie do mnie sąsiad, którego znam od dwóch dni zapewniam Cię, że nie pożyczę mu nawet w ramach pomocy, niczego bez umowy, co innego, czy zdecyduję się na procent od pożyczonej rzeczy.
Jeśli będzie chciał słoik soli to nie będę się oczywiście bawił w jakieś fanaberie, ale jeśli będzie chciał komputer na dwa lata to, jak najbardziej tak.
Musisz też zrozumieć, że praca - pracy jest nierówna. Rozumiem, że według Ciebie, jeśli ja przez 100 godzin wniosę Ci do domu ileś krzeseł to Ty przez 100 godzin wniesiesz mi do domu 100 kilogramowe bale i jak rozumiem będziemy kwita
Inną sprawą jest, że obecnie z czym się w pełni zgadzam pieniądz nie jest już ekwiwalentem wartości rzeczy.
Nie jest to nawet problem walut, a w znacznie większym stopniu pochodnych pieniądza.
Mylisz się natomiast, co do tego, że dobra mają wartość niezmienną. Rozumiem, że dla Ciebie 50 letni dom ma taką samą wartość jak dom zbudowany dokładnie w takiej samej technologii, z tych samych materiałów, który ma 1 rok
Inną sprawą jest spadek wartości wynikający ze zużywania się przedmiotu, a inną sprawę jest spadek wartości wynikający z obserwowanych zmian cen na rynku, który wynika z takiego a nie innego funkcjonowania współczesnych rynków produktów.
Rozumiem, że dla Ciebie nie istnieje nawet zużycie fizyczne rzeczy, nie mówię nawet o ekonomicznym.
Z tym bochnem chleba to zależy, czy chcesz nakarmić chińczyka, czy biskupa Watykanu
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:45, 05 Kwi '13
Temat postu:
Cytat:
Rozumiem, że przemysł sprzed 50 lat produkował samochody, które się nie starzały Laughing
Innymi słowy przemysł sprzed 50 lat produkował rzeczy, które były perpetuom mobile, czyli działały wiecznie i nie traciły na wartości użytkowej Very Happy
Och te Twoje socjotechniki.
Przemysł przed 50 laty produkował rzeczy o wiele trwalsze. Jako 30 latek używałem jeszcze odkurzacza, który był ode mnie starszy. (nazywał się rakieta produkcji CCCP). Wyrzuciłem go ponieważ zużył się wyłącznik i rura ssawna była również łatana.
Lodówka marki "Saratow" służyła ponad 35 lat. Wskaż mi dzisiaj jakikolwiek sprzęt AGD, który przeżyje 30 lat.
Nigdzie nie twierdziłem, że przemysł wytwarzał rzeczy, które się nie zużywają. Jednak twierdzę, że kiedyś zużycie nie było planowane.
Perpetuam mobile, to już Twoja manipulacja bo nie rozmawiamy o efektywności wykorzystania energii w danym urządzeniu.
Cytat:
Worek pszenicy będzie zapewne mniej wart za dwa lata, niż obecnie, zwłaszcza jeśli zmieni się technologia jej produkowania
Ceny pszenicy wyrażone w pieniądzach podlegają fluktuacjom. Raz traci, innym razem zyskuje, w zależności od wielu czynników. Ale jej wartość w przeliczeniu na ludzi do wyżywienia pozostaje niezmienna.
1000 lat temu i dzisiaj z worka pszenicy upiecze się tyle samo chleba.
Zaraz zaczniesz się wymądrzać, że dzisiaj więcej, bo dodaje się spulchniaczy i innego gówna.
Cytat:
Wartość pracy, jak najbardziej zmienia się w czasie.
W przeliczeniu na pieniądze tak. Ale nie nominalnie.
Cytat:
Musisz też zrozumieć, że praca - pracy jest nierówna. Rozumiem, że według Ciebie, jeśli ja przez 100 godzin wniosę Ci do domu ileś krzeseł to Ty przez 100 godzin wniesiesz mi do domu 100 kilogramowe bale i jak rozumiem będziemy kwita Very Happy
Nie pisałem o różnych rodzajach pracy. Czytaj proszę ze zrozumieniem. Napisałem:
Cytat:
Znaczy Ty dzisiaj przepracujesz pomagając mu 100 godzin, ale zażądasz od niego w zamian takiej samej pracy przez 130 godzin?
Jak zwykle usiłujesz manipulować wypowiedziami innych.
No cóż, ćwicz skoro taka Twoja natura.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:25, 06 Kwi '13
Temat postu:
Masz ciągle problem z jakąś manipulacją w moich słowach. Pisałem Ci już trochę więcej uśmiechu.
Zapewniam Cię, że nie używam żadnej manipulacji, a wręcz staram się pisać prostym i pozbawionym kwietyzmu językiem, bez stosowania postmodernistycznego szamba, ale widać przywykłeś już do innego rodzaju wypowiedzi.
Co do starzenia się pojazdów z przed 50 lat napisałem o tym jedynie, dlatego by wskazać, iż w każdym czasie jakikolwiek sobie przyjmiesz wartość rzeczy zmniejsza się w czasie. Nie ma znaczenia jaki jest to czas, ale ów spadek występuje.
Zużycie to między innymi zużycie fizyczne, które jest niezależne od ruchu wartości pieniądza nawet dziś.
Pisząc o całkowitym braku zwrotu procentu od pożyczonej rzeczy uznajesz, że masz w dupie ów spadek wartości przedmiotu, tudzież uważasz, że takowe zużycie nie istnieje. Jeśli nawet nie będziesz miał ruchów wartości ekwiwalentu jakim jest pieniądz w stosunku do danej rzeczy, to po 10 latach po pożyczeniu mi samochodu, oddam Ci zupełnie inną rzecz, co do jej wartości użytkowej. Być może nawet bezwartościową, a jeśli nawet nie bezwartościową to o bardzo obniżonej wartości w zakresie samego jej funkcjonowania.
Do tego dochodzi zużycie ekonomiczne, jakie wynika choćby z postępu technologicznego. Nie musi to mieć dużego znaczenia w przypadku osób prywatnych, ale olbrzymie w przypadku wytwórczości.
Napiszę teraz coś, co Ty traktujesz, jako manipulację, a Ja jako skłonienie do przemyślenia tego, co się pisze oraz tego, co się następnie czyta. Jak rozumiem twierdzisz, iż nie ma różnicy między robieniem grafiki na pentium 4 3ghz z przed 10 lat, a między robieniem grafiki na intel core 7i.
Dziś sprzęt z jednej strony starzeje się szybciej, bo producenci nie dbają o jakość, gdyż liczą na szybką wymianę produktów i większy zysk, ale z drugiej strony, nie można nie brać pod uwagę, że wpływa na to po części tempo zmian w wielu produktach wynikające ze zmian technologicznych.
Cena pszenicy podlega również wpływowi zmian wynikających ze stosowania lepszych, czyli bardziej wydajnych maszyn, sposobów produkowania, wiedzy o takowej produkcji. Fluktuacje cen wpływają jedynie na wzrost cen pszenicy w czasie mimo spadku kosztów produkowania, co akurat jest jedną z chorób systemu w jakim funkcjonujemy.
Z takiej samej ilości pszenicy dziś zapewne zrobisz więcej chleba, bo masz mniej strat na materiale to primo.
Secundo z takiego samego areału jesteś w stanie zrobić znacznie więcej pszenicy, czyli jesteś w stanie zrobić znacznie więcej pszenicy dla tej samej ilości ludzi, czyli więcej bochenków chleba również i to często po mniejszych kosztach, dodatkowo.
Wartość pracy nominalnie również się zmienia, bo stosowane są lepsze sposoby produkowania, pracownicy mogą mieć lepsze warunki pracy, co przekłada się na ich wydajność, mają większą wiedzę, wykorzystują lepsze narzędzia.
Działa to niestety najczęściej na korzyść kapitalisty, czyli inwestora, który nadal często nazywany jest pracodawcą., który na owych zmianach zyskuje znacznie więcej, niż ten który ową pracę wykonuje.
Jeśli mówisz taką samą ilość godzin pracy to niestety oceniasz pracę jedynie w jednym wymiarze.
Jeśli on wykona dla mnie sto godzin pracy to pytanie, co w owych stu godzinach zrobi. Załóżmy wniesie mi do domu 100 krzeseł o wadze 10 kg. Ja jestem słabszy od sąsiada i przez to wolniejszy we wnoszeniu krzeseł, więc oddam mu również sto godzin pracy i w tym czasie wniosę mu 20 krzeseł o wadze 10 kg.
Jak mniemam to będzie sprawiedliwe według Ciebie.
Ja nadal piszę praca jest pracy nierówna.
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:59, 06 Kwi '13
Temat postu:
Liczy sie efekt pracy, ktory powinien kosztowac tak samo : obsluzony klient w Londynie i obsluzony klient w Warszawie powinien kosztowac tyle samo, wyprodukowany autobus w Niemczech i wyprodukowany autobus w Polsce powinien kosztowac tyle samo. Taka sama praca - taka sama placa !!!
Jakos dziwnie jest ustalone, ze w tym kraju placi sie mniej za prace, a w innym wiecej i to na dodatek w tym samym panstwie jakim jest przeciez Unia Europejska. Inwestor pieprzony jest najwazniejszy !
Przyklad pieprzonego inwestora. Tacy sa oni wszyscy :
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 02:20, 06 Kwi '13
Temat postu:
Cytat:
Masz ciągle problem z jakąś manipulacją w moich słowach.
Puki będziesz starał się manipulować nienapisanymi wypowiedziami przedpiśców ja będę to punktował.
Przypisujesz przedmówcą słowa, których nie napisali, a następnie się z nimi rozprawiasz.
I jeszcze masz pretensje jak ktoś na to zwraca uwagę.
Gdybyś robił to o ton, (przesadziłem), o kilka oktaw subtelniej został byś moim idolem.
Cytat:
Pisałem Ci już trochę więcej uśmiechu.
Ubolewam nad tym, że nie odpowiada Ci moje poczucie humoru.
(Żartowałem. Wisi mi co Ci odpowiada a co nie. )
Cytat:
Zapewniam Cię, że nie używam żadnej manipulacji, a wręcz staram się pisać prostym i pozbawionym kwietyzmu językiem, bez stosowania postmodernistycznego szamba, ale widać przywykłeś już do innego rodzaju wypowiedzi.
Wspaniale zobrazowany dysonans pomiędzy treścią, a formą, która treści zaprzecza.
W jednym zdaniu, które mogło by być naprawdę proste i "pozbawione kwietyzmu" tyle ozdobników.
Dobra, mam świadomość, że nie odpowiada Ci moje poczucie humoru, więc do meritum.
Czym innym jest zużycie fizyczne przedmiotu i ewentualna rekompensata z tego tytułu, a czym innym jest lichwa.
Być może w Twoim mniemaniu etycznym jest pożyczyć worek pszenicy, a za trzy lata żądać dwa worki pszenicy.
Bo jak piszesz, jak głupie tłuki to niech płacą. Ale moim zdaniem jest to nieetyczne. I tylko tyle.
Cytat:
Jak rozumiem twierdzisz, iż nie ma różnicy między robieniem grafiki na pentium 4 3ghz z przed 10 lat, a między robieniem grafiki na intel core 7i.
A gdzie ja tak *^%$# twierdziłem? Znowu przytaczasz swoje tezy i z nimi polemizujesz wkładając je w usta przedpiśców.
Może się zdziwisz, ale grafikę jaką można było wykonać na pentium 1 można i dzisiaj wykonać na super duper intel core 67 HDMI.
Kiedyś telefon służył do prowadzenia rozmów. Dzisiaj robi za aparat, GPS, MP3, komputer, saunę, i jakuzie. Tylko ma wbetonowaną baterię i miesiąc po gwarancji trzeba go wymienić na nowy.
Ja tam wolę oddzielnie telefon, oddzielnie GPS, saunę, itp.
Jak zużyje się sauna to nie muszę wymieniać telefonu.
Ale co kto lubi...
„ --------666--------
ZNACZENIE Pełnia niedoskonałości
Ciekawa jest interpretacja kabalistyczna znaczenia tej liczby. W hebrajskiej Biblii istnieje tylko jedno słowo, którego wartość wynosi 666 - to ith(e)ron - zysk, pożytek, górowanie, a także jedno imię człowieka s(e)thur - "Utajniony". Słowo ith(e)ron jest jednocześnie anagramem greckiego słowa oznaczającego "bestia". 666 było też symbolem związanym z targowiskiem - gdyż podstawowym narzędziem używanym tam był abakus (liczydło) którego kolumny wynosiły 500-100-50-10-5-1 - co w sumie dawało 666. Św. Jan, który nie był kabalistą ale był światłym człowiekiem, mógł znać te symboliczne powiązania, co skłoniło go do użycia owej liczby jako symbolu przekupstwa i materialistycznego patrzenia na świat, w przeciwieństwie do bezinteresowności: "i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii lub liczby jej imienia." (Ap.13,17). (Na podstawie Andrzej Wierciński "Przez wodę i ogień. Biblia i Kabała")”
Uważam, że niektórzy mocą łaski wiary mają wgrywany taki a nie inny software i podświadomie już wiedzą czego unikać.
Tak jak napisałem chodzi o wiarę, z której wypływa wiedza. Można też w drugą stronę: wiedza, z której rodzi się wiara.
--
Polecam serdecznie artykuł: „Odpowiedź na artykuł Ireneusza Kani: „Peru Urewu. Dwa programy Jahwe a źródła współczesnego kryzysu ekologicznego”.
http://www.zb.eco.pl/bzb/8/czesc2.htm
"Szanowny Panie Profesorze,
Dziękuję bardzo za list i nadesłany artykuł. Jest on błyskotliwie i pięknie napisany, a jednak różne jego treści wzbudziły we mnie szereg zasadniczych sprzeciwów. Oto one:
1. kosmogonia wątku elohistycznego zdaje się dotyczyć innego poziomu rzeczywistości tj. olam ha beriah ("Świat Stworzenia" - III poziom rzeczywistości), ale zarazem jest on ujęty z punktu widzenia wyłaniania się ziemi jako centralnego obszaru życiowego świata; wówczas np. nie dziwi pojawienie się "świateł firmamentu" na 4-tym etapie; wszystko zaczyna się jednak od quasi-punktowego stanu Bereszith ("W początku"); zarówno strefowa natura, jak i "punktowość" początku, to bardzo stara koncepcja, która m.in. znalazła swój precyzyjny wyraz w Kabale i sufizmie; wezwanie do wszechstronnej ekspansji życia (z nefesz - duszą życiową), a w nim - człowieka, który jako gatunek ma się stać centralnym regulatorem dalszej ewolucji biosfery ziemskiej, jest najzupełniej sensowny, trzeba wszakże wziąć pod uwagę, że człowiek jako "pan" tego stworzenia działa w sposób prawidłowy wtedy, kiedy realizuje w sobie "obraz i podobieństwo Boga", mówiąc po chrześcijańsku, staje się "Synem Bożym" jako odwzorowaniem Chrystusa(1) - jeszua (386) ha (5) maszijach (358) = 749 = tzelem (160) we (6) demuth (450) elohim (86) beadam (2 + 45) (czyli "Jezus Chrystus" = "obraz i podobieństwo Boże w człowieku") oraz Bereszith (2 + 911) = 913 = 749 + 5+ 159 = nequdah ("w początku" = "Jezus Chrystus Punktu"); zaczynamy z wolna tę "punktowość" rozumieć poprzez mocne sformułowanie zasady antropicznej we współczesnej kosmologii Big Bang'u; "władztwu" człowieka jest narzucone ostre ograniczenie w postaci tabu pokarmowego (wegetarianizm), jeśli dosłownie pojmować tekst, co natychmiast chroni przyrodę; przy tej okazji wyrażam żal, że nie podał Pan w głównym tekście, lecz w przypisach, interpretacji "wejirdu" jako nie tylko "i niech panuje" ale i jako "i niech zstępuje (z góry i szybko jak Jordan...)"; jak Pan wie, struktura tekstu elohistycznego jest niezwykle precyzyjna, m.in. w zakresie łączenia par biegunowych przeciwieństw; rzecz w tym, że tylko w cielesnym świecie występuje możliwość powiązania biegunowych przeciwieństw, bo w duchowym "odległość przestrzenna między jego stanami określona" jest przez ich podobieństwo; biegunowe przeciwieństwa są więc w nim maksymalnie odległe;
2. wątek jahwistyczno-elohistyczny, tj. "rajski", potraktował Pan po macoszemu, pomijając kwestię "zjedzenia owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła", skojarzoną z Wężem, którego postacią posłużył się Samael - sathan = 359 = Samael-Kerub = 131 + 228 ("Szatan" = "Cherubin Samael"); jego pokusa jest oczywista: "staniecie się jako Elohim" mając wiedzę par biegunowych przeciwieństw - sathan = 359 = adam szaddaj =45 + 314 ("Szatan" = "Człowiek Wszechmogący") i wobec tego tzelem we demuth ha adam = 666 = ner on sathan = 666 = neron qesar = 306 + 360 ("obraz i podobieństwo człowieka" = "światło bogactwa Szatana" = "Neron Cezar") etc., etc. - ostatecznie chodzi o absolutnie pragmatyczny stosunek do rzeczywistości, czyli zasadę itheron = 666 = "zysk, korzyść i przewyższanie", o czym pan wie); rzecz dalej w tym, że do istoty człowieka należy wolność woli, czyli swoboda w tworzeniu modeli celów i możliwości samoprzymuszania się do ich realizacji; i znów w wątku "rajskim" człowiek ma powtórzone zalecenie żywienia się owocami drzew ogrodu, a jego "panowanie" to "strzeżenie i uprawa ogrodu"; a w ogóle, to wątek "rajski" sprawia wrażenie realizacji biosfery w zakresie "olam ha jetzirah" ("Świat kształtowania" = II poziom rzeczywistości) w trakcie konkretyzacji, w olam ha assijah ("Świat czynu" - I poziom rzeczywistości); wszelkie historiozoficzne (a nie-kosmogoniczne) zło zaczyna się więc od wypędzenia z raju (paleolitu /?/ szamanistycznie ujętego) i oznacza dramatyczne przejście na neolityczną gospodarkę wytwórczą, stwarzającą podstawy "kainowej" urbanizacji, przede wszystkim poprzez osiadłe rolnictwo (a nie-"ablowe" pasterstwo); konsekwencje tego zna Pan z mojego schematu blokowego(2) i nie mają one nic wspólnego ani z mozaizmem, ani z chrześcijaństwem; chodzi przecież o wręcz przeciwstawną im "lewą gnozę" Wielkiej Bogini, która w fazie urbanizacji przechodzi w religie astrobiologiczne; w każdym razie jeśli ma być zachowana istota człowieczeństwa (w tym jego "wolność"), to Bóg może głównie odgrywać tylko rolę "pedagoga" poprzez swoich proroków (prawdziwych, a też fałszywych, przy dopuszczonym pośrednictwie Szatana); ludzkość pogłębia więc gnozę "kainowej" urbanizacji w okresie "przedpotopowym"; po "potopie" nie jest lepiej, i nic nie pomaga sakralizacja sił i fenomenów przyrody, miasta czy władcy, czego dowodnym przykładem są taoistyczno-konfucjańskie-buddyjskie Chiny (o czym Pan wspomina, nie wyciągając jednak wniosku, że pokazuje to niezależność od doktryny biblijnej, gdzieniegdzie przeżywają się relikty "rajskiej" przeszłości w postaci m.in. niektórych społeczności amerindiańskich (na ich holizm - zgoda, na monizm - nie!);
Dołączył: 03 Lip 2008 Posty: 386
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:39, 06 Kwi '13
Temat postu:
"3. i oto, w ostrym kontraście do urbanizującej się ludzkości, Jhwh wybiera spośród niej swój malutki (zgodnie z zasadą "reszith" = "początek"), pastersko-rolniczy ludek i nakłada nań niebywałą ilość ograniczeń na zachowania konsumpcyjne, orgiastyczność etc., a co najważniejsze, niezwykle rozległe tabu pokarmowe, chroniące niemal prawie całą dziką faunę; zarazem jest szereg zaleceń okresowego "odpoczynku" pól uprawnych; ogólny kierunek - to umiarkowany tryb życia i ostro sformułowany kod moralny dla ludzi zwykłych; Jhwh "nie lubi" nawet ustroju państwowego i preferuje elitę kapłańsko-proroczo-sędziowską (por. kwestię wyboru Saula na króla); przy tej okazji chciałbym się przeciwstawić (przepraszam za wyrażenie) całemu bajdurzeniu o jakoby nieascetycznym charakterze "narodu wybranego", a przede wszystkim jego elity; mamy tam różne posty i wory pokutne dla zwykłych ludzi (człowiek "tłusty", obok "szkarłatu" i wszelkiego rodzaju chorób skórnych, to synonim grzeszności), podczas gdy ostra asceza inicjacyjna występowała u proroków (począwszy od Mojżesza), co szczególnie widać w szkołach prorockich, które rozdzielają się później na odłamy faryzejski i esseński; zaczyna się też ma'aseh merkabah (mistyka wizji wozu tronowego), a potem mamy wreszcie - szkołę w Safed; wszystko to po to, aby potencjał człowieczeństwa rozwijał swą kontrolę nad stroną zwierzęcą, cielesną; zarazem "pedagogika" Jhwh w sferze kultowej nawraca ku jedności Boga i stąd zakaz idolatrii wszelkich partykularnych manifestacji Jego Obecności, postrzeganych bezpośrednio lub ujmowanych za pośrednictwem sztuki przedstawiającej; jednocześnie wiadomo bowiem (por. Ks. Hioba i inne), że Bóg - poprzez swą "Obecność" via swe "zastępy" anielskie i demoniczne (te ostatnie - z funkcjonalnego dopuszczenia) udziela procesualnej egzystencji wszelkim formom przyrody; człowiek zwrócony poznawczo i emocjonalnie ku Jedności, bez sztuki przedstawiającej, nastawiony jest na "słowo i myśl", a w tym na stronę numeryczną; sytuacje i obiekty zmysłowo obrazowane (symbole ikoniczne) mogą wyrażać się więc tylko w słowie, mniej lub bardziej poetyckim, bo musi ono jednak sięgać do podświadomości z jej grą emocji i nastrojów relaksacyjnych, a też zapewnić mnemotechniczność przekazu; zaowocuje to później w niebywałym uczestnictwie przedstawicieli "Narodu Wybranego" w naukach ścisłych i matematyce, co zostało poprzedzone kombinatoryką myślenia talmudycznego, a następnie (i łącznie ze strona numeryczną) Kabały;"
4. wszystko ma jednak swoją dobra i złą stronę i ma Pan rację, że ww. pedagogika przyczyniła się w Europie do sekularyzacji świata i tylko utylitarnego doń stosunku; sama sekularyzacja nie jest wynalazkiem europejskim, bo przejawia się ona w ogóle już w cywilizacjach późnej starożytności, co zresztą podlega przedstawieniu i ostrej krytyce w samej Biblii (np. w wersji Septuaginty, por. Ks. Mądrości 2. 1-22); w każdym raazie bynajmniej nie wynikało to z istoty doktryny chrześcijańskiej, która głosi zasadnicze odwrócenie się od "tego świata" i jego eksploatacji dla celów osobistego komfortu, poprzez wzorzec doskonalenia się, słowem naśladowanie uczłowieczonego Mesjasza ofiarnego, czyli przejmowanie jego "krzyża". Nota bene: qabbalah = 137 = tzelibah ("Kabała" = przejmowanie, tradycja = "Ukrzyżowanie"), a tzelab = 122 = gilgulim ("Krzyż" = "Reinkarnacje"); choć feudalne średniowiecze, z jego kulturotwórczą rolą zakonów, jest stosunkowo mało niszczycielskie, to jednak podlega wpływom dalszej urbanizacji i wreszcie (w czym znów ma Pan rację), przychodzi schizma protestantyzmu, która przygotowała ostatecznie grunt pod ideologię Oświecenia; i to właśnie i przede wszystkim Oświecenie, nastawione antyreligijnie, ze swym motywem nieograniczonego postępu naukowo-technicznego i płasko-racjonalną, mechanistyczną interpretacją świata i człowieka jest tu głównym winowajcą, a nie judaizm, czy chrześcijaństwo, o czym zapominają różni "współcześniacy" w rodzaju L. White'a; a na początku tej całej "antyekologii", powtarzam, jest uniwersalny czynnik neolityzacji, a stąd i urbanizacji, najpierw napędzany ideologią Wielkiej Bogini, a następnie religiami astrobiologicznymi ("pogaństwem"); dlatego najzupełniej fałszywą jest teza White'a. że: "nasz kryzys ekologiczny zakończy się dopiero w dniu gdy wyrzekniemy się postulatu religii monoteistycznych, zgodnie z którym jedyną racją "istnienia przyrody jest służyć człowiekowi"; relacja ta musi być pojmowana zwrotnie, tzn., że ewolucja świata rządzonego zasadą antropiczną służy wprawdzie człowiekowi, ale człowiek od swego pojawienia się w olam ha assijah ("Świat czynu") służy mu jako jego "pan" "zstępując" weń poznawczo i operacyjnie jako homeostatyczny regulator rozwojowy; i powinno się to dziać w duchu tiqqun, tj. "zebrania razem i scalenia tego, co zostało rozbite i wprowadzenia ładu zgodnie z Bożym zamysłem"; przedtem czeka nas apokalipsa o katastrofizmie zależnym od stopnia cywilizacyjnego regresu człowieczeństwa w nas i zniszczenia przyrody;"
Dołączył: 03 Lip 2008 Posty: 386
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:46, 06 Kwi '13
Temat postu:
"5. chciałbym jeszcze na zakończenie odnieść się do poruszonej przez Pana kwestii seksu w judaizmie (chrześcijaństwo jeszcze bardziej ją wyjaskrawia) i jej związku z ekspansją przestrzenną naszego gatunku, a potem - współczesną eksplozją demograficzną; trzeba zacząć od tego, że u spionizowanego australopiteka (który jest najbardziej zaawansowaną w ewolucji ku człowiekowi małpą człekokształtną, (przedostatnim krokiem w uczłowieczeniu prymata) pojawia się możliwość koitusu "twarzą w twarz" z jego rozbudową sfer erogennych i przedłużeniem czasu kopulacji, a więc rozciągniętym w czasie stanem ekstatycznej rozkoszy, przy zniesieniu okresowości rui (co już wcześniej mamy u prymatów załatwione); stworzona zostaje przeto podstawa do wykorzystania psychonerwowego napędu seksu i jego ekstatycznego spełnienia do inicjacyjnej iluminacji i wyzwolenia; kiedy zaś zjawia się już człowiek, może on uzyskać rozpoznanie prokreacyjnej roli seksu; w rezultacie mamy inicjacyjne zalecenia "rajskie", by isz we iszah ("Mężczyzna i Kobieta") stanowili basar echad ("Jedno ciało") i przedtem peru urebu = 500 = nin zakhar uneqebah, przy czym: zakhar uneqebah = 390 = szamajin ("Rozradzajcie się i pomnażajcie" = "potomstwo mężczyzny i niewiasty" oraz: "mężczyzna i niewiasta" = "niebo") wątku elohistycznego Adama jako "męża i niewiasty"; ma on realizować tzelem we demuth elohim = 702 = achabath olam (por. Jw. 31.3) ha ben ha elohim ("obraz i podobieństwo Boże" = "Miłość odwieczna syna Bożego"); oczywiście, prokreacyjna rola seksu zapewnia nieodzowną dla poznania i władania światem ekspansję czasową i przestrzenną gatunku czemu paradoksalnie przeciwstawia się inicjacyjne wykorzystanie seksu z jego koniecznością wstrzymania "wylewu nasienia" na zewnątrz i skierowania mocy maksymalnego pobudzenia erotycznego ku rozbudzeniu centrów regulacyjnych ośrodkowego systemu nerwowego (i możliwości ześlizgnięcia się w stronę "lewej", satanizującej gnozy; przy tej okazji należy podkreślić, że ruach ha qodesz = 623 = isz we iszach = nachasz ha komer = ruach ha qadesz = ruach qedeszah ("Duch Święty" = "Mężczyzna i kobieta" = "Wąż Kapłana (idolatrycznego)" = "Duch Nierządnika Świątynnego" = "Duch Nierządnicy Świątynnej") etc., skąd "grzech przeciwko Duchowi Świętemu, który ani w tym ani w następnym eonie nie będzie odpuszczony"); mamy zatem w jednej strony regulację mozaistyczną (powtórzoną w chrześcijaństwie) ograniczenia seksu do roli prokreacyjnej i podtrzymywania monogamicznego małżeństwa, a z drugiej - "Pieśń nad Pieśniami" i całą erotykę liryki mistycznej (pomijając szkołę Samuela itd., mamy wreszcie mistyków z Safed z szabatową ekstazą męża i żony, prowadzącą ku debequth = "Przyleganie do Boga"); mówiąc krótko potrzebne są: ekspansja gatunku, ale i inicjowani prorocy, tzaddiqim (Sprawiedliwi), do łączności z Bogiem; bez tych drugich utrzymywanie "antropicznego świata" nie ma sensu (por. rolę "36 Sprawiedliwych" jako filarów świata, albo targi Abrahama z Bogiem o Sodomę i Gomorę); i znów chrześcijaństwo jeszcze mocniej wyjaskrawia to wszystko, z położeniem nacisku na tę drugą stronę medalu, co nie jest dziwne w urbanizującym się nadal świecie; wreszcie, fałszywe jest twierdzenie, że współczesna eksplozja demograficzna jest efektem zbytniej rozrodczości, ponieważ wiadomo już, że jest ona skutkiem upowszechnienia się współczesnej medycyny, która wydłużyła średni wiek dożywalności i wyhamowała umieralność noworodków i w okresie dzieciństwa; rzecz jasna, dzieje się to kosztem obarczenia mnóstwem schorzeń cywilizacyjnych i defektów genetycznych (nota bene, wystarczy stosować profilaktykę umiarkowanego trybu życia i niekonwencjonalne lecznictwo, aby wydłużyć w sekcie Christian Science dożywalność do średniej ogólnej USA - (powyżej 70 r. ż.) - w znacznie lepszym zdrowiu!); z punktu widzenia chrześcijańskiego, rzecz jest prosta: kto nie chce służyć prokreacji, poprzez małżeństwo monogamiczne, ten niech się poświęci, mówiąc ogólnie - inicjacji, i koniec na tym; w przeciwnym razie wkroczymy od razu w libertynizm etyczny z jego kategorią "wolności osobistej" jako najwyższego dobra (a tak naprawdę, to prowadzi on do zniewolenia przez rozbujane motywacje strony małpiej w człowieku); jednakże w cywilizacji "wolnego rynku", człowiek ma pełnić funkcję tylko możliwie wszechstronnego konsumenta ciągle poszerzającej się podaży towarów i usług, oraz wyspecjalizowanego ich producenta, czy menadżera, a wszystko to rządzone jest zasadą maksymalizacji zysku finansowo przeliczalnego (czyli ww. itheron = 666).
Zrekapitulujmy to wszystko w jednym stwierdzeniu: "grzech pierworodny", nieustannie powtarzany (szczególnie w ramach "kainowej" i "babilońskiej" cywilizacji), to akceleracja poznawcza i techniczna człowieka przy jego niedorozwoju moralnym. Dla współczesności znakomicie ujął ten stan rzeczy jeden z francuskich biologów: "człowiek stał się bogiem, zanim stał się człowiekiem"!
Mam nadzieję, że wybaczy mi Pan stronę polemiczną tego listu, która nie tyle dotyczy pana, ile autorów, na których się Pan powołuje.
prof. dr hab. Andrzej Wierciński
PRZYPISY:
Kabalistyczna egzegeza Biblii z dawien dawna stosuje różne metody gematrii, wynikające z faktu, że litery alfabetu hebrajskiego mają przypisane wartości cyfrowe. Najprostsza z tych procedur polega na ustalaniu równoważności między wartościami sumarycznymi zapisów słownych (tzw. "wartość zewnętrzna słowa"). W razie wystąpienia takiej równoważności uważa się ją za wyraz więzi znaczeniowej, która podlega interpretacji, lub wspiera już przedtem posiadaną. Często zdarzają się zbieżności wręcz szokująco sensowne z doktrynalnego punktu widzenia.
Ich wyjaśnienie może się wahać od przyjęcia założenia statystycznej gry przypadku po uznanie tajemniczej sensowności języka hebrajskiego Biblii i sposobu jego zapisu. Opowiadam się za tą drugą ewentualnością, ponieważ świat wydaje mi się jeszcze dziwniejszy niż to wynika z opisujących go modeli współczesnej nauki, opartej o raczej wąskie rozumienie pomiaru jako wyjściowej interwencji poznawczej. Nota bene, jednym z bardzo ważnych określeń biblijnego Boga jest el chaj (=1+30+8+10)=49= 'Bóg Żywy', którego wartość zewnętrzna odpowiada słowu middah (40+4+5)= 'miara'.
W razie zbieżności sum całych wyrażeń, możliwe są oczywiście przestawienia w nich słów. Np. wtedy: 749= adam betzelem wedemuth elohim, czyli "Jezus Chrystus" = "Człowiek na podobieństwo Boże".
Wierciński Andrzej, Magia i religia szkice z antropologii religii, wyd. Nomos, Kraków 1994."
"Otrzymałem artykuł Ireneusza Kani na temat związku ideologii judeo-chrześcijańskiej z obecną, ekologiczną dewastacją świata, a także i polemikę prof. Andrzeja Wiercińskiego z tym artykułem. Wierciński kończy swój wywód stwierdzeniem, że "na początku tej całej antyekologii, powtarzam, jest uniwersalny czynnik neolityzacji a stąd i urbanizacji (...) jednym zdaniem, grzech pierworodny to akceleracja poznawcza i techniczna przy jednoczesnym niedorozwoju moralnym człowieka".
Zgodziwszy się z tym twierdzeniem chciałbym wykazać, że całość argumentów Wiercińskiego stanowi w istocie poparcie dla tezy Kani (i nie tylko jego), a mianowicie, że to właśnie Biblia, począwszy od czasów Reformacji, popchnęła zatrute nią, "zbiblizowane" ludy, do psychopatycznych wręcz działań na rzecz totalnej dewastacji - określanej jako "udomowienie" - naszej Planety.
A oto dowody. W pierwszej swej fazie, gdzieś do r. 1500 chrześcijaństwo miało wyraźnie pro-ekologiczny, antyurbanizacyjny i anty naukowo-techniczny charakter - były to tak zwane "wieki ciemne". Wiązało się to bezpośrednio z dominacją - zwłaszcza w krajach, które w starożytności były "rozwinięte" - kleru, który, jak to się mówi, "utrzymywał lud w zacofaniu". Kler ten po prostu propagował (przynajmniej w słowach) odwracające uwagę od spraw doczesnych, antyekonomiczne, antywłasnościowe, a nawet i antypopulacyjne nauki Chrystusa.
W w. XVI protestanci, wykorzystując wynalazek druku, złamali monopol kleru na interpretację Biblii. W tej sytuacji, gdy każdy wierny miał sobie czytać Biblię po swojemu, mniej interesującymi stały się poznawczo trudne Ewangelie zagubione gdzieś na końcu tej ponad tysiąc stronicowej księgi. Natomiast powszechnym zainteresowaniem zaczął się cieszyć, rozpoczynający Księgę Rodzaju, tak zwany "kapłański" opis stworzenia świata. Ten bowiem optymistyczny, poznawczo łatwy do przyswojenia opis przekonywał każdego czytającego - choćby nim był nawet największy osioł - że został on stworzony na obraz i podobieństwo Boga i że w związku z tym podobieństwem ma się on "mnożyć i płodzić i panować nad ziemią".
Jakie jednak siły spowodowały dopisanie tego "na zewnątrz atrakcyjnego", ale w swej istocie podstępnego mitu do pierwszej strony Księgi Rodzaju (co ponoć odbyło się dopiero w V wieku pne, w okresie niewoli babilońskiej)? Postuluję, że kapłanom Izraela, pilnie strzegącym Mojżeszowych nauk o "Narodzie Wybranym", niemoralnym i przestarzałym musiał się wydawać, wyraźnie pochodzący z czasów przedmojżeszowych, "jahwistyczny" mit o powstaniu świata, w którym Bóg uformował człowieka - podobnie jak i inne zwierzęta - jako banalną, ożywioną boskim tchnieniem kukłę z gliny. Ten starodawny mit, godny jakiegoś zacofanego plemienia Beduinów, nie wskazywał bowiem aby człowiek (a zatem i Naród Wybrany) miał zajmować w świecie pozycję centralną: w raju uprzywilejowaną pozycję miało DRZEWO MĄDROŚCI i DRZEWO ŻYCIA, zaś gatunek węży był bardziej inteligentny (dosłownie "chytrzejszy") niż sam człowiek.
W sytuacji zupełnego niedopasowania mitu "jahwistycznego" do ambicji, pożądań i przekonań o świecie żydowskich kapłanów, doszło do wyprodukowania przez nich i dopisania do Biblii umoralnionego "nowego, ulepszonego mitu o powstaniu świata w ciągu 7 dni". Należy zauważyć, że mit ten ma kilka cech bardzo istotnych dla późniejszego rozwoju antyekologii.
- Po pierwsze, uświęcając jako "dni Bożej pracy" aż sześć dni w tygodniu, mit ten wymusił znaczny wzrost wytwórczości - a zatem i urbanizacji - w każdym kraju opanowanym przez judaizm.
- Po drugie, mit ten całkowicie zniekształcił samą istotę człowieczeństwa, do której według Wiercińskiego należy "wolność woli, czyli swoboda w tworzeniu modeli celów i możliwości samoprzymuszania się do ich realizacji". Według mitu kapłańskiego, wolna wola człowieka została ograniczona do bezdusznego, mechanicznego "mnożenia się, zapełniania ziemi i panowania nad nią". (Później, w XIX i XX wieku ten właśnie mit stał się poznawczą podstawą darwinowskiego oraz neodarwinowskiego zrozumienia życia jako procesu ciągłego samopowielania się identycznych automatonów2).
- Po trzecie w końcu, poprzez zepchnięcie na dalszy plan istotnego ograniczenia, jakim był przedmojżeszowy mit o "owocach zakazanych", ambitny mit kapłański zdjął wszystkie hamulce z działalności w świecie człowieka "stworzonego na obraz i podobieństwo Boga": ponieważ wszystko co zrobił w ciągu sześciu dni Bóg było dobre, to z definicji, wszystko co robi człowiek w celu umocnienia swej dominacji nad ziemią, jest dobre.
Wskazane powyżej cechy wymagają szerszego, przekraczającego ramy zwyczajnej biblistyki, komentarza. Pozwolę sobie tutaj przypomnieć, jaką opinię na temat "kapłanów" mieliby najsławniejsi mędrcy starożytności: 1) Arystoteles, 2) Platon i 3) legendarny, biblijny "Jahwista".
1. Według prawie współczesnego "kapłanom" Arystotelesa, uświęcona w Biblii tendencja człowieka do "odżywiania się, mnożenia i opanowywania nowych środowisk" jest najniższą cechą biologiczną, którą Arystoteles określił mianem duszy wegetatywnej. (Taką właśnie "duszę" posiadają na przykład ślepe termity albo "ślepe" komórki raka dążące do wykorzystania dla swych celów organizmu człowieka.) Według Arystotelesa organizmy wyższe posiadają także duszę obserwującą oraz duszę myślącą, a niektórzy starsi ludzie nawet i duszę rozumującą. Niestety, tych wyższych odmian duszy z trudnością się doszukuje w Starym Testamencie: od samego już Abrahama Żydzi marzą tylko o tym jak się rozmnożyć "jak gwiazdy na niebie".
2. Kapłański nakaz "panowania nad ptakami niebieskimi i nad wszystkim co się porusza na ziemi" nie ma nic wspólnego z arystokratycznymi metodami dominacji, które najlepiej opisał Platon. Według tego filozofa arystokraci winni panować nad innymi ludźmi dokładnie tak jak psy (oraz suki) pasterskie "panują" nad stadem, którego strzegą. Dla arystokratów "ptaki niebieskie" nie dość, że mają pozostać wolne i przez ludzi chronione, to jeszcze częstokroć te ptaki - jak na przykład orły - stały się symbolem swobody życia oraz symbolem królewskiej dominacji.
3.W biblijnym raju, to nie człowiek, ale wąż uroił sobie, że jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. W związku z tą nie-ludzką iluzją (nie-ludzką, gdyż niegodną człowieka o "duszy rozumującej", określanego jako Homo sapiens), wężowaty gatunek padalców zapragnął usunąć strzegącego raju człowieka, by samemu do woli "rozmnożyć się i panować nad Ziemią Wężom Obiecaną".
Spisek węża z ludzką stroną (płcią) słabą zakończył się tragicznie nie tylko dla ludzi oraz dla ziemi, ale i dla zaślepionych pychą wężów: ten gatunek pierwotnie czworonożnych padalców zamienił się w gatunek beznogich i prawie ślepych kalek, przeklętych pośród wszystkich zwierząt. Prehistoryczny "Jahwista" przewidywał, że potomstwo Ewy przydusi głowę węża, ale też i ostrzegał, że z czasem wąż się wyślizgnie i zatruje ludzkość swym jadem.
Według Chrześcijan Zbawcą był Jezus Chrystus i dla tego mesjasza przeklętymi "wężami" i "plemieniem żmijowym" byli po prostu... bogobojni, przestrzegający koszerności, Dekalogu oraz mycia rąk przed posiłkami, uczeni kapłani Izraela! To właśnie oni pięć wieków wcześniej dopisali do Biblii podstępny, "wężowy" mit o stworzeniu z definicji bogopodobnego człowieka i to oni szczerze wierzyli, że wykonując pilnie szczegółowe i częstokroć okrutne zalecenia Mojżesza staną się Narodem do panowania nad Światem Wybranym. Jest historycznym faktem, że Chrześcijanie zrobili - i to na półtora tysiąca lat - z Narodu Wybranego naród powszechnie przeklęty, zmuszany, na obraz i podobieństwo padalców, ukrywać się przed innymi po dziurach i miejskich gettach.
Szczypior - nie rozumiem, co ma kwestia materialności, czy duchowości świata do matematyki.
Mamy świat materialny poznawalny zmysłami i wiemy że jest świat poza-materialny (to bardziej neutralna i ogólniejsza nazwa, dlatego jej używam).
Chodzi i relacje pomiędzy tymi światami.
Czy świat poza-materialny jest ważniejszy od świata materialnego i powinien mieć zawsze priorytet? Wtedy wybory w zakresie świata materialnego stanowią tylko odzwierciedlenie wyborów dokonanych w świecie idei (terminologia Platona).
Czy świat materialny jest również ważny i powinniśmy kierować się w życiu wymogami materialności temperowanej wymogami równoległego (ale mniej ważnego a przynajmniej nie-dominującego) świata idei? Tak postulował w Europie wspomniany już święty Tomasz z Akwinu co adaptował do chrześcijaństwa nauczanie Arystotelesa.
W dość widowiskowy sposób relacje pomiędzy tymi światami Platon ujął w słynnej alegorii cieni w jaskini.
Filmik:
Drugi filmik:
Platon oczywiście uważa że te cienie w jaskini co widzą niewolnicy i uznają za cały istniejący świat – to jest właśnie materialna rzeczywistość. Prawdziwy świat to świat idei, tam znajduje się Sprawiedliwość, Dobro, Piękno, Brzydota, Harmonia, itp. Otaczająca nas materia jest niedoskonała, ulega gniciu i zniszczeniu, może mieć zaledwie mniej lub bardziej mierne atrybuty prawdziwego świata.
Rzadko kto się nad tym zastanawia ale ten dylemat to kluczowy wybór który kształtuje cywilizację, to on definiuje zakres nauki, co jest nauką, zachowanie ludzkie, kształt rozterek moralnych, dosłownie wszystko.
W kulturze dającej prymat światu poza-materialnemu poznanie rozumowe, właściwe światu materialnemu, nie jest kluczowe. Zainteresowanie światem materialnym nie będzie też uznawane za zbyt istotne, jest o tyle ważne o ile pozwala rozwiązać jakieś istotne problemy. Człowiek jest w takim świecie istotą duchową uwięzioną w materii. Ponieważ materia jest tylko więzieniem to nie ma się co do niej przesadnie przywiązywać.
Taka była kultura chrześcijańskiego Zachodu. Dopiero XIII wiek, święty Tomasz z Akwinu i jego dominikanie to podwyższenie statusu świata materialnego i zepchniecie świata idei na dalszy plan. Tomasz rozsławił “rozum w granicach wiary” - świat materialny jest ważny i należy go poznawać mając na względzie ograniczenia świata poza-materialnego (ta wiara). Oczywiście z biegiem czasu te ograniczenia świata poza-materialnego (wiary) były “liberalizowane” i dzisiaj jest sam “rozum” - dla “nauki” można zrobić każde qrewstwo.
Cywilizacja w której priorytet ma świat materialny wygra na ziemi bo ze względu na swoje zainteresowania zdobędzie prymat. Dlatego Imperium Brytyjskie rozkradło i zniszczyło cały świat – było najbardziej pazerne i pozbawione moralnych rozterek. Oczywiście chodziło tam o City of London i jego żarłoczność. XX wiek to tylko przesiadka z Londynu do Nowego Jorku i Waszyngtonu. To jest wybór kulturowy który w sposób bezpośredni wpływa na miliony ludzi. Sprawdźcie co się stało w XVIII i XIX wieku z koczownikami w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii – i dla porównania, co się stało z syberyjskimi koczownikami.
Nauki rozwinięte w kulturze dającej priorytet światu materialnemu pomogą ujarzmić materię bez względu na koszty i stąd tryumf Zachodu w dziedzinie techniki. Podobno Adolf Hitler wstrzymał prace nad niemiecką bombą atomową bo wydawała mu się “zbyt barbarzyńska”. Czy w Ameryce ktoś miał takie dylematy? Ta opowieść z Hitlerem wydaje mi się o tyle wiarygodna że w Trzeciej Rzeszy walczono z okrucieństwem wobec zwierząt, sam Hitler był wegetarianinem. Była też nowocześnie zorganizowana ochrona środowiska. To wszystko wynika z innej postawy wobec świata niż skrajnie materialistyczny system judeo-anglo-amerykański którym jesteśmy otoczeni.
Skrajny priorytet dla świata materialnego to judaizm. Tam nie ma nic oprócz większej liczby kóz, wołów, niewolników, więcej szekli. Więcej i więcej szekli. Trudno ignorować istnienie świata poza-materialnego ale w judaizmie jego istnienie jest wykorzystywane narzędziowo, w realizacji materialnych interesów (np. czarna magia).
Księga Rodzaju 13:1-2: Abram wywędrował więc z Egiptu z żoną i całym dobytkiem swoim oraz z Lotem do Negebu. A był Abram już bardzo zasobny w trzody, srebro i złoto.
Wszędzie w żydowskiej Biblii oznaką błogosławieństwa Jahwe jest materialny dostatek, niedostatek i wojny to oznaki gniewu Jahwe. To poniekąd normalne u ludzi, ale ludzie posługują się jeszcze poza-materialnymi kategoriami szczęścia, harmonii życiowej, itp. W przypadku Izraela oznaką szczęścia jest tylko więcej władzy nad niewolnikami, więcej szekli i więcej tego co za szekle można kupić. Absolutnie nic poza tym. Kto chce niech sprawdzi i poczyta Torę.
Do czego skrajnie materialistyczna kultura prowadzi? Parę przykładów poniżej. Takie rzeczy raczej nie rozwinęłyby się (na pewno nie w takiej skali) w kulturze w której wygrałby Platon:
To wszystko wynika z dziesięciu dogmatów współczesnej nauki o których pisałem wyżej. Tylko przewrażliwiony głupek i nieuk może uważać że te zwierzęta cierpią, są okrutnie traktowane. W rzeczywistości to tylko skomplikowane mechanizmy które możemy dowolnie dewastować dla lepszego poznania rzeczywistości, dla “nauki” kurna.
Jeśli ktoś był w nowoczesnym kurniku czy chlewie to też tam mógł zobaczyć ciekawe rzeczy. To wszystko dla maksymalizacji produkcji zwierzęcej. Takie barbarzyństwo byłoby nie do pomyślenia w jakimkolwiek cywilizowanym kraju, ostatnio na przykład w Trzeciej Rzeszy. Tam były ustanowione pryncypialne, nieprzekraczalne granice dla eksploatacji zwierząt czy szerzej, natury. NIE BO NIE.
I przykład dotyczący pieniędzy: w XVIII wiecznej Rosji gdy cesarzową Elżbietę Piotrowną poproszono o wpuszczenie kupców żydowskich do Rosji co to dobrze zapłacą za prawo do handlowania w jej kraju, ona odpowiedziała: „Od wrogów Chrystusa nie chcę ponętnego zysku”. Tak odpowiedziała rosyjska cesarzowa. Na początku XX wieku Rotszyldowie chcieli kupić Palestynę od Sułtana tureckiego. Na pewno zapłaciliby wielkie pieniądze za ten ugór. Sułtan odpowiedział: Palestyna nie jest na sprzedaż, to własność wszystkich muzułmanów (Jerozolima jest świętym miastem islamu).
Idąc tym tropem myślenia: lichwa nie może być akceptowana bo NIE. Lichwa to Zło. To że ona dewastuje system finansowy państwa, fatalnie działa nawet bez odwołania się do moralności, nie ma takiego znaczenia. Lichwy w żaden sposób nie można by zaakceptować. NIE BO NIE.
Jeśli jednak przyjmie się że świat materialny ma priorytet i zainteresowanie nim może być co najwyżej ograniczane jakimiś granicami wyznaczonymi światem poza-materialnym (“rozum w granicach wiary”) to skończy się jak z Watykanem. Te granice “wiary”, moralności czy generalnie świata poza-materialnego są, w długim okresie, szalenie elastyczne. Jeszcze święty Tomasz uznawał lichwę za grzech śmiertelny, poważne naruszenie ładu ekonomicznego. Dzisiaj istnieje bank watykański co się wabi Instytut Dzieł Religijnych - znany z wielu afer, który działa w oparciu o zasadę lichwy. Wszystko jest negocjowalne.
Nie ma stałych zasad. Matematykę zawsze da się nagiąć, to taka sama qrwa jak historia, socjologia, medycyna, psychologia czy fizyka. Szczególnie wyraźnie widać to właśnie w przypadku matematyki finansowej.
Przykład z życia: ostatni “Subprime Mortgage Crisis”. Tam chodziło o sekurytyzację spłaty kredytów hipotecznych. Te wszystkie spłaty były zbierane do kupy w jedną “obligację” i sprzedawane dla inwestorów. Inwestorzy byli bo Grynszpan obniżył wówczas stopy procentowe i każdy chciał mieć więcej niż 0.8% rocznie.
Jeden uzdolniony statystyk David X. Li wymyślił że jeśli weźmie się setki, tysiące przepływów finansowych rzekomo nieskorelowanych ze sobą to się dokona doskonałej dywersyfikacji ryzyka. Opublikował swoją teorię w ważnym periodyku i wkrótce ta teoria, poparta stosownymi naukowymi autorytetami, stała się podstawą nowej gałęzi przemysłu finansowego co produkował Collateralized Debt Obligations (CDOs). Zastosowano tą technikę do spłat kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku, łączono tysiące spłat w jeden portfel i sprzedawano taki portfel inwestorom. Oprocentowanie takich instrumentów było wyższe niż oprocentowanie amerykańskich obligacji federalnych a w tej śmieciowej matematyce z Wall Street ryzyko związane z CDOs było takie same (AAA), stąd mnóstwo chętnych.
Teoria Davida Li była świetna, zapomniano tylko o ryzyku systemowym. Może pieprznąć w całym kraju a wtedy setki ludzi z całego tysiąca kredytów mogą mieć problemy ze spłatą. Teoria o doskonałej dywersyfikacji rozpada się całkowicie.
Mój wniosek: matematyka to qrwa. Ssie temu kto da więcej. Jedyna skuteczna obrona to mur cesarzowej Elżbiety Piotrownej.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:44, 06 Kwi '13
Temat postu:
Przemo: Rozmowa z Tobą jest dla mnie czystym przejawem humoru abstrakcyjnego, choć w żadnej mierze nie spodziewam się, iż z Twej strony jest to w jakiejkolwiek mierze zamierzone. Mimo wszystko dziękuję za wprawianie mnie w stan, jakże prozdrowotnego euforycznego śmiechu. (i teraz możesz sobie szukać kwietyzmu, jeśli masz ochotę)
W związku z niezrozumieniem słów czytanych pytania zadam w sposób prosty:
Czy jesteś za zakazem pożyczania rzeczy, tudzież pieniądza na procent, nawet jeśli miałoby to dotyczyć jedynie pożytków ze zużycia fizycznego i ekonomicznego?
Czy nie jesteś za zakazem pożyczania rzeczy, tudzież pieniądza na procent nawet jeśli miałoby to dotyczyć jedynie pożytków ze zużycia fizycznego i ekonomicznego?
Do reszty wypowiedzi są one zamulone w sposób straszliwy. Mieszają seks, idee i cholera wie, co jeszcze do prostej matematyki ekonomicznej.
W tym względzie pytanie jest proste, czy ktokolwiek, kogokolwiek na tym łez padole zmusza do pożyczania pieniędzy na procent zwany lichwiarskim, czyli jakikolwiek procent, który przekracza wszelkie możliwe do uzyskania pożytki z rzeczy pożyczonej?
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:14, 06 Kwi '13
Temat postu:
Cytat:
Czy jesteś za zakazem pożyczania rzeczy, tudzież pieniądza na procent, nawet jeśli miałoby to dotyczyć jedynie pożytków ze zużycia fizycznego i ekonomicznego?
Nie sądzę, żeby interesowało Cię zdanie czyjekolwiek, poza Twoim własnym.
Bo gdybyś uważnie czytał dostrzegł byś, że już sformułowałem swoją opinię na ten temat.
Zachodni system bankowy oparty na lichwie i rezerwie cząstkowej nie jest ani jedynym możliwym, ani nie najlepszym z rozwiązań z punktu widzenia odbiorcy usługi. Istnieją systemy bankowe, które nie działają w oparciu o lichwę i dzięki temu są o wiele bardziej odporne na sztucznie wywoływane kryzysy finansowe.
Szczypior obiecał opisać system bankowości w Islamie i nie zamierzam wchodzić mu w paradę.
Jeśli zaś chodzi o pożyczanie rzeczy, to nie widzę powodów, (poza naganą moralnie pazernością), żeby czerpać z tego tytułu korzyści ponad miarę wynikającą ze zużycia rzeczy.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3, 4, 5, 6 »
Strona 1 z 6
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów