W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Chciałbym się z Wami czymś podzielić   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
20 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Religie, wiara, okultyzm Odsłon: 65713
Strona:  «   1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 27, 28, 29   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:26, 11 Lut '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trzeba odróżnić pewne sprawy do siebie. To taki meta poziom ustalania narzędzi pojęciowych.

Każdy człowiek (wyłączam z tego pojęcia psychopatów czyli martwych wewnętrznie) ma w sobie poczucie, że "jest coś więcej". Głębiej lub płycej ukryte, ale jest w każdym. I to pragnienie zgłębienia tego poczucia napędza ludzi w kierunku czegoś, co potocznie nazywa się "rozwojem duchowym". To, ten aspekt nazywam wiarą. Dla ułatwienia, bo w mojej osobistej ocenie nie jest to dobry termin, ale "ujdzie" na potrzeby zrozumienia całego zagadnienia.

Religia zaś to struktury, które wyrosły wokół wiary, czyli wszelkie "formalne i organizacyjne" kwestie związane z zorganizowanym "rozwojem duchowym". Problem polega na tym, że religie w tak zwanym "międzyczasie" - jak wszystkie inne struktury - zostały zinfiltrowane przez jednostki pozbawione "życia wewnętrznego", czyli psychopatyczne, dla których istnieje tylko władza i kontrola. I te jednostki wypaczyły struktury religii w taki sposób, iż obecnie są one nastawione na pasożytnictwo i monetyzację opartą o wiarę.

W strukturach nie brakuje wierzących, ale wierzący nie potrzebują religii. Dla wielu religia stała się "łatwą drogą" która uspokaja "wewnętrzny głos", ale ma to niewiele wspólnego z rozwojem duchowym w pełnym sensie znaczenia tych słów. Taki "wytrych" uspokajający "niepokój".

Teraz nagle sytuacja robi się przejrzysta.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:04, 20 Lut '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Obejrzyj:

a potem wróć do pierwszego posta tego tematu.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:01, 25 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na pewno grałeś kiedyś w coś na kompie (lub innym, podobnym ustrojstwie). Prawdopodobnie znasz także serię GTA. Ja posłużę się GTA4 bo zwyczajnie lubię Niko Bellićia. Fajny gość. Na tyle interesujący, że właściwie jest to jedyna część odsłony, w którą grałem więcej niż kilka godzin. Co prawda nie udało mi się tego ukończyć, ale kiedyś mi się uda.

Grasz sobie tym Nikiem, biegasz, robisz questy, zadania i inne pierdoły. Niektórzy z nas pewnie wyrabiali rzeczy mało przyjemne dla mieszkańców świata Nika - jak przykładowo napierdalanie dziwek z bejzbola czy robienie totalnego rozpierdolu na ulicy.

I jakby się tak zastanowić to patrz - taki Niko w swoim świecie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że istnieje nasz świat, Graczy. Istnieje w swej rzeczywistości, robi to co myśli, że robi z własnej woli i nawet nie wie, że jest sterowany przez Ciebie. Ot rzeczywistość "gry" dla niego nie jest "grą" - jest "prawdziwą" rzeczywistością. Tak samo prawdziwą jak nasza jest dla nas.

I jakbyś chciał przekazać mu informację o tym, że jesteś, że go kontrolujesz, że on nie jest prawdziwy to co musiałbyś zrobić? Jak byś to zrobił? Jego rzeczywistość jest zapisana na Twoim dysku twardym, to tylko ciąg kodu, szereg zer i jedynek. Czysta informacja, przekuta na coś, co dla niego jest zajebiście realne. Ale nasza rzeczywistość, mimo, iż zawiera w sobie jego rzeczywistość, nie przenika jej. To znaczy Ty jako gracz nie możesz powiedzieć do monitora "hej Niko, nie jesteś prawdziwy". Twój głos nie przeniknie bariery kodowej, dzielącej nasze rzeczywistości.

Więc jak? Jak przekazać mu informację o tym, że nie jest "prawdziwy"?

Musiałbyś użyć narzędzi dostępnych w świecie jego gry. Można wziąć wirtualny flamaster i przed jego oczami napisać "Hej Niko, nie jesteś prawdziwy". Albo można wziąć kałacha i wydziobać taki napis na ścianie. I jak zareaguje Niko? Czym dla niego będzie taka wiadomość? Żartem? Kpiną? Dowcipem? A może nawiedzeniem lub manifestacją "Boga"? W sumie nie wiem...

Ale wiesz co?

Hej, nie jesteś prawdziwy.

Ty, jaki byś nie był, czytający te słowa. Nie ważne co myślisz o sobie jako "ja", wszystkie te elementy tego "ja", składające się na "ja" są iluzją.

Nie odwracaj spojrzenia, nie śmiej się. Chciałeś czegoś prawdziwego? To masz. Tu i teraz, to jest ten moment. To jest ten moment, kiedy "gracz" ma kontakt z postacią, jaką kontroluje. I przesyła mu komunikat - Hej, nie jesteś prawdziwy.

Łapiesz? Ty jesteś Niko Bellić i gracz właśnie do Ciebie mówi. Jakbyś Ty mógł coś powiedzieć dla Niko co byś mu powiedział?

Hej, nie jesteś prawdziwy.

A teraz Ty jesteś Niko i właśnie to słyszysz.

Hej, nie jesteś prawdziwy.

I co zrobisz? Czujesz wagę tej chwili, czy spierdalasz gdzieś myślami? Nadążasz? Czujesz jak Twoja sieć neuronowa przetwarza ten koncept, jaki do Ciebie dociera? Czujesz te "trzaski", "wyładowania" mające miejsce na Twej sieci neuronowej? Wiesz, że właśnie rodzą się w ich wyniku Galaktyki i Wszechświaty? Tak samo jak rodzą się one w naszej rzeczywistości. Dokładnie to samo zjawisko, tylko w nieco innej skali.

Chwytasz?

Nie jesteś prawdziwy.

To jest ten moment. Ty jesteś Niko, osadzony w wirtualnej rzeczywistości - symulacji. Nie kontrolujesz niczego. Tak po prostu. "Ty" nie jesteś prawdziwy.

Ale czym w sumie jesteś? Skoro to wszystko co postrzegasz jako "ja" jest iluzją, symulacją, to skąd się to "ja" wzięło i po co? Jeśli ta symulacja - Niko Bellić - jest tylko iluzją, to kim jesteś? Kim jest Niko?

To ta Świadomość, która obserwuje całą "grę". Rzeczywistość Niko dla Ciebie jawi się na ekranie monitora. Tak samo jak Ty i Twoja rzeczywistość jawi się na jakimś ekranie. I wiesz co? Masz go przed oczami. Tak, to co widzisz, w każdej sekundzie swego istnienia, jest monitorem, na którym Prawdziwy Ty obserwujesz to wszystko. "Ja", które identyfikujesz jako "ja" jest tylko iluzją, symulacją.

KURWA DLACZEGO?

Nie ciśnie się to pytanie na usta? DLACZEGO kurwa to wszystko jest? Po co? Po co ten cały symulowany świat? Po co takie wielkie kosmiczne MMO, złożone z tylu symulacji i DLACZEGO robimy sobie takie paskudne rzeczy?

A teraz pomyśl - kiedy grałeś w GTA ile razy wykorzystałeś swą pozycję do tego aby siać zniszczenie i śmierć w otaczającej Nika rzeczywistości? Ile razy napierdalałeś dziwki z bejzbola? Jak myślisz, ile razy jeszcze będziesz musiał je napierdalać aby w końcu stać się jedną z nich i dostać po ryju bejzbolem? Jeździłeś kiedyś w GTA samochodem zgodnie z przepisami? Dlaczego nie? Ja jeździłem. Wiadomo, nie kiedy goniły mnie gliny czy trzeba było jakiś rajd zrobić, ale kurde, jak mnie nikt nie gonił to jeździłem. Na miarę możliwości, naturalnie, ale jednak. Bo nie chciałem wrzucać w tamtą rzeczywistość więcej cierpienia niż to konieczne. Ile razy Ty musisz jeszcze jebnąć z bejzbola aby w końcu być jebniętym? Bo póki co stoisz w samej czołówce do tego aby się stać taką dziwką i dostać bejzbolem po ryju, wiesz? Wiadomo, tamten świat nie jest doskonały, ale ja, kontrolując Nika, mam wpływ na otoczenie Nika. Na jego bliskich i ziomków, na ludzi żyjących obok. Nie mogę brać odpowiedzialności za całą rzeczywistość Nika, ale mogę wziąć ją za jego bezpośrednie otoczenie. I nie ważne ilu by nas nie było, nie ważne w ilu niepoliczalnych wariantach, każdy z nas musiał wykonać pewne questy. Bo tak naprawdę, kontrolując Nika, nie mamy swobody wyboru. Mamy pewną swobodę, ale jest ona ograniczona przez zamysł Projektanta i pewne elementy MUSZĄ się odbyć, pewne decyzje MUSZĄ zostać podjęte, a konsekwencje, które po nich nastąpią, muszą być tymi, z którymi sobie - w taki czy inny sposób - musimy poradzić.

No i teraz pytanie DLACZEGO KURWA nabiera nieco innego wymiaru, co?

No jak Niko by w końcu odebrał wiadomość od Ciebie i zadałby to pytanie "KURWA DLACZEGO?" to jaka jest odpowiedź?

Jest wiele wariantów. Jedni grają bo mają jakieś braki w rzeczywistości. Nie umiem poradzić sobie z jakimś agresywnym kolesiem. Nie wiem jak gadać z innymi ludźmi. Nie umiem nawiązywać więzi i relacji. Spoko, z tych powodów też. Ale większość gra w GTA z jednego powodu - bo zwyczajnie sprawia to FRAJDĘ! Czystą, niczym nie zmąconą frajdę!

I wiesz już dlaczego Ty nie jesteś prawdziwy? Dlaczego jesteś symulacją? Bo sprawia to frajdę tej istocie, którą jesteśmy. Wszystko i wszyscy jesteśmy Tym Samym - Tym Co jest. Spoko, możesz nazywać to "Bogiem". Mi tam to wisi. Ale tak jest. Istniejemy, ta symulacja istnieje bo komuś/czemuś sprawia to frajdę.

I patrz - wielu z nas robi to co Ty robiłeś w GTA. Tylko czy aby taki jest cel "gry"? Sama frajda? Czy może jednak coś więcej?

Może ta gra i ta cała symulacja powstała po to, abyś Ty, Prawdziwy Ty, dojrzał w końcu i dorósł? Żebyś nauczył się co to znaczy brać odpowiedzialność za siebie i własne otoczenie?

Popatrz, ten świat, ta rzeczywistość, to taka piaskownica. Dostałeś do zabawy to to najniższe we Wszechświecie - materię. To syf, pył, gówno. Budulec, najmniej istotny z istotnych. I masz się nauczyć co z tego budulca można zrobić. Można piaskiem po gałach inne dzieci napierdalać, bo w sumie czemu nie? Można też zbudować zajebisty zamek. Wspólnie można zbudować coś jeszcze bardziej zajebistego. Ta piaskownica jest w chuj ogromna. I daje bardzo dużo możliwości. Właśnie po to abyś mógł nauczyć się co znaczy odpowiedzialność, wiesz? Właśnie po to.

Dostałeś najgorszy syf Wszechświata i nie umiesz o niego zadbać? To jak można powierzyć Ci coś dużo ważniejszego? No jak? Wielu sobie myśli, maluczkich, wielu z nas "jakbym ja był u władzy to bym to inaczej zrobił". Co to za pierdolenie? Jesteś u WŁADZY, najwyższej jaką możesz mieć. I co z tym robisz? No jak spędzasz swój czas dany Ci tutaj? Na czym?

No gdzie jest NIko, kiedy go samochód pierdolnie? Gdzie właściwie jest po każdym "busted", "wasted" i innymi? No gdzie właściwie się znajduje między "śmiercią" a ponownym "zrzutem" do ostatniego czekpointa? No a gdzie Ty się znajdujesz pomiędzy "śmierciami"? Ile razy jeszcze musisz być "busted" i "wasted" zanim staniesz się dziwką obrywającą bejzbolem? A iler wtedy razy musisz w ryj tym bejzbolem oberwać aby w końcu wyrwać się z tego czekpointa dziwki?

No? No kurwa na co czekasz? Może zamiast żyć w świecie iluzji i majaków zacznij w końcu być tą osobą, o której Myślisz że nią jesteś? No w czym ten moment jest inny od każdego innego momentu? No w czym? W niczym. Każda chwila Twego "życia" jest tak samo ważna. Każda ma w sobie nieskończoną pulę możliwości. Z których wybierasz... No właśnie... co?

No? Co się nabzdyczasz? Pytam kurwa, ile jeszcze będziesz się babrał w tej piaskownicy? Na co czekasz? Dostałeś wszystko czego potrzebujesz aby dorosnąć, aby nauczyć się odpowiedzialności za siebie, swoje czyny i swoje otoczenie. Na co kurwa czekasz? Pytam, na co?

Możesz już czas BYĆ zamiast MYŚLEĆ, że JESTEŚ? No, kurwa?

Ty nie jesteś prawdziwy.

Właśnie masz kontakt z "graczem", tym, który kontroluje "Ciebie". Masz kontakt z Tobą, prawdziwym Tym Czym Jesteś. I masz prosty przekaz - na co kurwa jeszcze czekasz?

Wiesz, że ta piaskownica to jest zajebiście popierdolona rzecz. Naprawdę. Ja dorosły nie jestem. Ja jestem może 6 latkiem, który wpadł "po drodze". Byłem już tutaj, zrobiłem swoje, a teraz, po drodze z innej piaskownicy, zajrzałem tutaj. I wiesz? To jest popierdolona piaskownica. To co tu się wyrabia to przechodzi kurwa ludzkie pojęcie. Ale wiesz co? Rodzice nadchodzą. A większość z Was tutaj to gówniarzeria mająca 2-3 lata, gówniarzeria, która stałą się zabawkami w rękach małej grupki "starszaków", którzy sobie urządzili niezły kurwidołek. Taki "Władca Much" tylko na szerszą skalę. Tyle, że wiesz co? Rodzice idą. I wiesz jak to się kończy? Laniem. Takim zwyczajnym laniem. Pasem na dupsko. Bo to co tutaj się wyrabia inaczej skończyć się nie może. Więc będzie lanie. Odpowiednie dupska dostaną swoje, część dostanie bo słuchała tych pierwszych, wszystko zostanie wytrzepane, posprzątane, cały piach zostanie wywieziony na "przemiał". A po wszystkim zostanie przywieziony nowy, czysty piach i wpuszczone nowe dzieci. Nowe, młodsze dzieci, które rozpoczną swój proces dorastania.

Na co kurwa czekasz? Chcesz dostać w dupko? Spoko, Twój wybór. Póki co jest jeszcze szansa, że możesz uniknąć lania. Ale na co kurwa czekasz? Masz wszystko, weź w końcu odpowiedzialność za siebie, swoje czyny i swoje otoczenie. Pierdol innych, co Cię obchodzi co kto sobie myśli? Co Cię obchodzi kto co sobie myśli na Twój temat? Weź odpowiedzialność za swoje czyny, za siebie, za swe otoczenie i stań się tym, o którym wiesz, że jesteś. Nie szukaj wymówek, czas wymówek się skończył. Do roboty, kurwa! Bierz się za siebie!

Dostałeś wszystko co potrzebujesz. Zrób z tego użytek. Czasu jest mało, Rodzice idą. I będzie lanie. Łomot, że ja pierdolę.

Trzymaj poślady!

Rodzice idą.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:49, 11 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ten świat zapomniał co to znaczy Żyjący Bóg...
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
swiecki45




Dołączył: 09 Cze 2016
Posty: 33
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:24, 11 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Stanisław Lem napisał opowiadanie Skrzynie Doktora Corcorana,tyle lat temu poruszył ten wątek.Można powiedzieć że wyprzedził facet epokę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 05:46, 12 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A na starość kompletnie zgłupiał. Napisał wiele książek o kosmitach a pod koniec życia mówił, że uważa, że żadnych kosmitów nie ma, choć to matematycznie nieprawdopodobne...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
swiecki45




Dołączył: 09 Cze 2016
Posty: 33
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:23, 12 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Fakt,wygląda na to że zgłupiał co jest naprawdę ciężkie do przyjęcia dla w miarę racjonalnego czytelnika ówczesnego niby seanse fiction...Mając różne niby dowody na działanie tajemnych działań tych o których prawie nie mamy pojęcia,raczej zostanę tu wyśmiany przez tzw. racjonalistów.Co ciekawe do pewnego okresu w swoim życiu sam się do nich zaliczałem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
FortyNiner




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 2131
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:02, 13 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pewnie tak, ale tutaj różne poglądy przechodzą. Jest wątek o tym, że Ziemia jest płaska i o tym, że Hitler był brytyjskim agentem. Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:35, 23 Lip '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Raz jeszcze polecam nowy materiał od Marka Passio - Nie - święta Siła Żeńska

http://www.freeyourmindconference.com/2016-videos

Oglądać z poziomu tej stronki lub - przykładowo za pomocą download helpera (rozszerzenie dla FF) - pobrać na dysk.

Naprawdę warto, chociażby jako materiał na "pobudzenie" niektórych procesów myślowych.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
swiecki45




Dołączył: 09 Cze 2016
Posty: 33
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:13, 23 Lip '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Takich stronek na pobudzenie jest wiele i wielu uważa je za te prawdziwe. Kolejny "kaznodzieja",na wysłuchanie wszystkich życia by brakło...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:21, 24 Lip '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Widać, że jesteś nowy i tematu nie znasz.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
swiecki45




Dołączył: 09 Cze 2016
Posty: 33
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:24, 24 Lip '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trochę znam bo poszukuję już od ponad 30 lat......To są wszystko słowa,czyjeś subiektywne odczucia i nic nowego pod słońcem.To pasjonuje do pewnego czasu,w pewnym momencie zgadzasz się ze stwierdzeniem że myślenie umysłu jest zabójcą najwyższej prawdy.Jesteś na tym poziomie że widzisz już o wiele więcej niż inni a w pewnym momencie możesz stwierdzić że ta wiedza ma się nijak do tej z niematerialnego poziomu.I ciężko z tego wybrnąć mając zbyt wielką wiedzę jak na warunki ludzkie skoro się wie,przeczuwa że to jest tylko miraż,odbicie prawdy.Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:22, 25 Lip '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Akurat praca tego człowieka jest bardzo silnie osadzona w rzeczywistości. Nie twierdzę, że ma odpowiedzi na wszystkie pytania, po prostu warto poznać ten punkt widzenia i rozważyć go. A potem wyciągnąć własne wnioski.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:21, 02 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Naprawdę warto obejrzeć.


_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:17, 02 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dlaczego w tym dziale ?

To jest działka do psychiatrii. Tam wpiszę komentarz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:16, 06 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Człowiek to zespół elementów i najlepiej rozpatrywać go jako całość. W jednym miejscu wszystko, pod ręką, takie kompendium.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:19, 06 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

de93ial napisał:
Człowiek to zespół elementów i najlepiej rozpatrywać go jako całość. W jednym miejscu wszystko, pod ręką, takie kompendium.


Przepraszam, a co ma do zjawisk BIOLOGICZNYCH - REAKCJI ORGANIZMÓW NA CZYNNIKI ŚRODOWISKA : religia, wiara i okultyzm.

Czy, denialu, znieczulacze, które zażywasz, pozbawiły ciebie możliwości logicznego myślenia ? Czy TRAUMA ?

Germańska jest oparta na NAUKACH: embriologii, histologii, ontologii. Nie zauważyłam, aby miał coŚ do tego okultyzm, religia czy wiara.


No chyba, że ktoś WIERZY, że tak jest.

Powoli dociera do mnie straszliwa PRAWDA. Dziś po raz kolejny (trzeci rok to trwa) próbowałam coś wytłumaczyć. Agresja.
Jesteśmy wszyscy w stanie permanentnego stresu. Zaczyna się on w życiu prenatalnym, kończy ULGĄ w momencie, gdy konflikt przeciążenia się rozwiązuje. Tak jak to miało miejsce w przypadku mojego kochanego dziadka. Który zawsze wiedział co się dzieje nawet w dalekich krajach, znał 3 języki, interesował się polityką. Gdyby żył dzisiaj, wklejałby od rana, zapewne tak jak 49 i WZBG niusy i humory. Ale nie widział co się dzieje w rodzinie. Miał semickie PTSD i odpowiedzialność za rodzinę przejęła babcia.
(patrz YT:rodzaje zawałów serca, Caroline Markolin)

Czyli wszyscy tu urzędujący nie są w stanie ANALIZOWAĆ faktów !!! NIE SĄ W STANIE, BO TA MOŻLIWOŚĆ ZOSTAŁA OGRANICZONA Z POWODU SKURCZENIA STRUKTUR MÓZGOWYCH.

Z POWODU PERMANENTNEGO STRESU. Zatem możliwości samosterowności zostały ograniczone. Pozostały prymitywne odruchy na poziomie zwierząt. Z DOMINUJACYM LIBIDO u samców, które wg. naczelnego prawa NATURY zapewnia trwanie gatunku.

Cytat:

"W obliczu zagrożenia, ciało i umysł mobilizują ogromne ilości energii w celu przygotowania się do reakcji „walki lub ucieczki”. Gotowość tą wspiera zwiększenie przepływu krwi i skierowanie jej do odpowiednich części ciała oraz uwolnienie „hormonów stresu” takich jak adrenalina i kortyzol. Najprawdopodobniej, to właśnie długotrwały nadmiar kortyzolu (lub nawet jego deficyt charakteryzujący depresję w chronicznym PTSD) prowadzi do uszkodzenia obszaru hipokampa w mózgu. Zmniejszenie się tego obszaru nie następuje nagle. Długotrwała, nierozwiązana, chroniczna trauma i stres wpływają na poziom kortyzolu, który z kolei najprawdopodobniej prowadzi (po jakimś czasie) do zmniejszenia się struktur mózgowych." ....
"Dopełnienie
Chociaż wydaje nam się, że znacznie różnimy się od zwierząt takich jak antylopa czy gepard, ludzkie reakcje na stres są uwarunkowane biologicznie. Są wrodzonymi i instynktownymi funkcjami naszych organizmów. Dla antylopy zagrażające życiu sytuacje są codziennymi wydarzeniami więc zrozumiałe jest, że zdolność do rozwiązania i dopełnienia tych epizodów jest wbudowana w ich system biologiczny. U ludzi zagrażające sytuacje są również względnie częstym zjawiskiem. Chociaż nie zdajemy sobie zazwyczaj z tego sprawy, też posiadamy wrodzoną zdolność do dopełnienia i rozwiązania tych reakcji. Reakcje na zagrożenie pochodzą z naszej biologii i również tam leży zdolność do rozwiązania traumy.
Żeby zachować zdrowie, wszystkie zwierzęta (włącznie z ludźmi) muszą rozładować ogromną ilość energii zmobilizowanej do przeżycia. Dopełnia to naszą reakcję na zagrożenie i pozwala powrócić do normalnego funkcjonowania. W biologii taki proces nazywamy homeostazą: czyli zdolnością organizmu do odpowiedniej reakcji na jakiekolwiek okoliczności, a następnie powrót do poziomu wyjścia (baseline), który można by określić „normalnym funkcjonowaniem”.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 12:47, 06 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Myszki znajdują się w stanie permanentnego stresu przez całe życie i nie ma to dla nich negatywnych konsekwencji zdrowotnych wręcz przeciwnie stanowi to dla nich czynnik promujący ich przetrwanie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:09, 06 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie wiedziałam, że rozmawiasz z myszkami.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 13:12, 06 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na tyle cie tylko stać?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:14, 06 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@gea
Okultyzm to wiedza starożytnych na temat człowieka, świadomości i wszechświata oraz roli ludzi w tym układzie. Tyle, że została ona zaszyfrowana aby "profani" nie mieli do niej dostępu. Ci, którzy ją posiadają i ją ukryli znają ją i wykorzystują ją przeciwko tym, którzy jej nie znają.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:15, 08 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Warto przeczytać:

Cytat:
Zatem miłość generuje pozytywną energię, która wyniesie Cię na odpowiednią linię życia, a idealizacja stwarza nadmierny potencjał, rodzący siły równoważące, dążące do jego likwidacji. Oddziaływanie sił równoważących jest różne w zależności od przypadku, ale rezultat jest zawsze taki sam. W zarysie można go scharakteryzować jako „rozwianie mitów". Ma ono miejsce zawsze i w zależności od obiektu oraz stopnia idealizacji, uzyskujesz silny lub słaby, lecz zawsze negatywny rezultat. W ten sposób zostaje przywrócona równowaga. Jeśli miłość przeradza się w stosunek zależności, nieuniknione jest powstanie nadmiernego potencjału. Pragnienie posiadania tego, czego nie masz, stwarza energetyczną „zmianę ciśnienia". Stosunek zależności definiuje się poprzez postawienie warunku: „Jeśli ty tak...- to ja tak...". Można przytoczyć dowolną ilość przykładów. „Jeśli mnie kochasz, to rzucisz wszystko i pójdziesz za mną na koniec świata. Jeśli za mnie nie wyjdziesz (nie ożenisz się ze mną), to mnie nie kochasz. Jeśli mnie chwalisz, to przyjaźnię się z tobą. Jeśli nie dasz mi swojej łopatki, wygonię cię z piaskownicy". I tak dalej.

Jeszcze jeden przykład istnienia obiektu wywyższenia wyłącznie w wyimaginowanym ideale. Przypuśćmy, że kobieta maluje w wyobraźni portret idealnego męża. Im mocniejsze jest jej przekonanie o tym, że powinien on być właśnie taki a nie inny, tym większą wartość będzie miał powstający nadmierny potencjał. No a stłumić go może jedynie obiekt o cechach absolutnie przeciwnych. Potem pozostaje jedynie dziwić się: „Gdzie miałam oczy?" I na odwrót-jeśli kobieta czynnie nienawidzi pijaństwa i prostactwa, wpada dosłownie w pułapkę i znajduje sobie alkoholika albo chama. Człowiek otrzymuje to, czego czynnie nie akceptuje, ponieważ emituje energię myśli na częstotliwości swej niechęci i na dodatek stwarza jeszcze nadmierny potencjał. Życie często łączy ludzi całkowicie różnych, wydawało by się - wcale nie pasujących do siebie. W ten sposób siły równoważące, zderzając ludzi o przeciwnych potencjałach, dążą do ich stłumienia.

"Pragnienie posiadania i nieposiadania „Wiele chcesz - mało dostaniesz". To dziecinne powiedzonko ma mocne podstawy. Zmodyfikowałbym je tylko do postaci: „Im bardziej chcesz - tym mniej dostaniesz". Jeśli za bardzo chcesz coś otrzymać, do tego stopnia, że jesteś gotów wszystko postawić na jedną kartę, to stwarzasz ogromny nadmierny potencjał, który zaburza równowagę. Siły równoważące odrzucą Cię na linie życia, na których o upragnionym przedmiocie nikt nawet nie słyszał. Gdyby zilustrować, jak na poziomie energetycznym wygląda zachowanie człowieka owładniętego pragnieniem, to wyglądałby mniej więcej jak wieprz usiłujący złapać Błękitnego Ptaka. Bardzo chce go posiąść, oblizuje się przy tym, głośno chrząka i ryje z niecierpliwości ziemię. Naturalnie, ptak odlatuje. Jeśli zaś łowca obojętnie przechadza się w pobliżu błękitnego ptaka, to ma wielkie szansę złapać go za ogon. Pragnienia przybierają trzy formy. Pierwsza to kiedy silne pragnienie przechodzi w stanowczy zamiar posiadania i działania. Wówczas pragnienie się spełnia. Potencjał pragnienia rozprasza się wtedy, ponieważ jego energia zostaje zużyta na działanie. Druga forma to bezczynne, dręczące pragnienie, które stanowi nadmierny potencjał w czystej postaci. Wisi ono w polu energetycznym i w najlepszym razie bezproduktywnie zużywa energię cierpiącego, a w najgorszym - przyciąga rozmaite nieprzyjemności. Najbardziej zdradziecka jest trzecia postać, kiedy to silne pragnienie przeradza się w zależność od upragnionego obiektu. Duże znaczenie automatycznie powoduje stosunek zależności, który rodzi silny nadmierny potencjał, powodujący równie silny sprzeciw sił równoważących. Zazwyczaj powstają następujące założenia: „Jeśli to osiągnę, to moja sytuacja stanie się o wiele korzystniejsza", „Jeśli tego nie osiągnę, moje życie straci wszelki sens", „Jeśli to zrobię, pokażę sobie i światu, ile jestem wart", „Jeśli tego nie zrobię, to nie będę nic wart", „Jeśli to uzyskam, będzie świetnie", „Jeśli tego nie uzyskam, będzie bardzo źle". I tak dalej, w różnych wariantach. Wchodząc w relacje zależności od obiektu pragnień, wciągasz się w gwałtowny, pozbawiający sił wir walki o upragniony przedmiot. W końcu nic nie osiągnąwszy, zrezygnujesz z pragnienia. Równowaga będzie odzyskana. Dla sił równoważących jest absolutnie bez znaczenia, że na tym ucierpiałeś. A wszystko to przez Twą przemożną potrzebę spełnienia pragnienia. Pragnienie znalazło się na jednej szali wagi, a wszystko inne na drugiej. Spełnia się tylko pierwsza postać pragnienia, kiedy to pragnienie przeradza się w czysty zamiar, wolny od nadmiernych potencjałów. Przyzwyczailiśmy się, że za wszystko na tym świecie trzeba płacić, że nie ma nic za darmo. W rzeczywistości płacimy tylko za nadmierne potencjały, które sami stwarzamy. W przestrzeni wariantów wszystko jest bezpłatne. Skoro już używamy takich określeń, to zapłatą za spełnienie pragnienia będzie brak ważności i stosunków zależności. W celu przejścia na linię życia, na której upragnione przeradza się w rzeczywiste, wystarczy jedynie energia czystego zamiaru. 0 zamiarze pomówimy później. Teraz tylko odnotujmy, że czysty zamiar to jedność pragnienia i działania przy jednoczesnym braku ważności. Na przykład swobodny zamiar udania się do kiosku po gazetę jest czysty. Im wyżej zdarzenia są oceniane, tym bardziej prawdopodobna jest klęska. Jeśli nadajesz bardzo duże znaczenie temu, co posiadasz, i bardzo to cenisz to siły równoważące najpewniej pozbawią Cię tego. Jeśli to, co chcesz zdobyć, również jest zbyt ważne, nie łudź się, że to zdobędziesz. Musisz obniżyć poprzeczkę ważności i znaczenia."

Oto dlaczego funkcjonuje powiedzonko: „Bezczelność to drugie szczęście". Zazwyczaj siły równoważące nie ruszają ludzi, których nie dręczą wyrzuty sumienia. A przecież tak by się chciało, by Bóg karał złoczyńców. Zdawałoby się, że sprawiedliwość powinna tryumfować, a zło musi być ukarane. Jednak przyrodzie nieznane jest poczucie sprawiedliwości, mimo że brzmi to boleśnie. Przeciwnie, na porządnych ludzi z wrodzonym poczuciem winy wciąż spadają kolejne nieszczęścia, a niegodziwym i cynicznym złoczyńcom często towarzyszy nie tylko bezkarność, ale też sukces.

Pieniądze trudno kochać bez dążenia do ich posiadania, dlatego w tym wypadku praktycznie niemożliwe jest uniknięcie relacji zależności. Można jedynie postarać się sprowadzić je do minimum. Ciesz się, jeśli przyszły do Ciebie pieniądze. Ale w żadnym wypadku nie zamartwiaj się z powodu ich utraty lub niedoboru. W przeciwnym razie będzie ich coraz mniej. Jeśli człowiek mało zarabia, to typowym jego błędem będzie narzekanie z powodu ciągłego braku pieniędzy. Parametry takiej emisji odpowiadają biednym liniom życia. Szczególnie niebezpieczne jest uleganie panice, że pieniędzy robi się coraz mniej- Strach jest najbardziej nasyconą energetycznie emocją, dlatego też odczuwając obawę utraty lub nie-zarobienia pieniędzy, samodzielnie i najskuteczniej w świecie przemieszczasz się na linie, na których pieniędzy faktycznie robi się coraz mniej. Jeśli wpadniesz w tę pułapkę, to dość trudno z niej się wydobyć, aczkolwiek jest to możliwe. W tym celu trzeba usunąć przyczynę nadmiernego potencjału, który sam stworzyłeś. A jego przyczynę stanowi zależność od pieniędzy lub zbytnie pragnienie ich posiadania. Na początek pogódź się i bądź zadowolony z tego, co masz. Pamiętaj, że zawsze może być jeszcze gorzej. Nie ma potrzeby, byś rezygnował z pragnienia posiadania pieniędzy. Należy tylko spokojnie podchodzić do tego, że na razie nie płyną one do Ciebie jak rzeka. Stań w pozycji gracza, który w każdej chwili może wszystko zyskać, albo wszystko stracić.‎


http://lubimyczytac.pl/ksiazka/99081/tra.....-wariantow
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:00, 13 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
"Starożytne cywilizacje dochodziły do takiego mistrzostwa, że ich członkowie obchodzili się bez magicznych rytuałów. Naturalnie, taka potęga wywoływała bardzo silny nadmierny potencjał. Dlatego cywilizacje podobne Atlantydzie, odkrywające tajniki zewnętrznego zamiaru, od czasu do czasu ulegały zniszczeniu przez siły równoważące. Okruchy wiedzy tajemnej dotarły do nas jako praktyki magiczne, których celem jest odtworzenie tego, co utracone. Ale to tylko słabe i powierzchowne próby przeprowadzane niewłaściwą metodą wewnętrznego zamiaru. Tymczasem zewnętrzny zamiar, będący istotą siły i potęgi, wciąż pozostaje zagadką. Rozwój u ludzi wewnętrznego zamiaru i utrata zewnętrznego były indukowane przez wahadła, ponieważ żywią się one energią wewnętrznego zamiaru. Sterowanie zewnętrznym zamiarem możliwe jest tylko przy pełnej wolności od wahadeł. Można powiedzieć, że w tej materii odniosły one ostateczne zwycięstwo w walce z człowiekiem. Wyjaśniliśmy sobie, że natura energii myśli skierowanej na osiągnięcie celu przejawia się w trzech formach: pragnienie, zamiar wewnętrzny i zewnętrzny. Pragnienie to koncentracja uwagi na samym celu. Jak widzisz, pragnienie nie ma żadnej siły. Można ile dusza zapragnie myśleć o celu, pragnąć go, lecz to niczego nie zmieni. Wewnętrzny zamiar-to koncentracja uwagi na procesie dążenia do celu. To działa, lecz wymaga wiele wysiłku. Zewnętrzny zamiar to koncentracja uwagi na tym, jak cel urzeczywistnia się sam. Zewnętrzny zamiar po prostu pozwala celowi się urzeczywistnić. Zakładamy przy tym absolutne przekonanie, że wariant urzeczywistnienia celu już istnieje i pozostaje tylko go wybrać. Za pomocą wewnętrznego zamiaru osiąga się cel, a za pomocą zewnętrznego - wybiera się go. Wewnętrzny zamiar można scharakteryzować przy pomocy sformułowania: „Obstaję przy tym, że...". Zewnętrzny zamiar podlega zupełnie innej zasadzie: „Okoliczności składają się tak, że..." lub „Dzieje się tak, że...". Różnica jest ogromna. W pierwszym wypadku wpływasz na świat tak, by ten się podporządkował. W drugim wypadku zajmujesz pozycję postronnego obserwatora, wszystko dzieje się zgodnie z Twoją wolą, ale niejako samo przez się. Nie zmieniasz, tylko wybierasz. Lot we śnie odbywa się właśnie według wzoru: „Dzieje się tak, że lecę", a nie „Obstaję przy tym, by lecieć". Wewnętrzny zamiar dąży do celu bezpośrednio, przebojem. Zewnętrzny zamiar skierowany jest na proces samoczynnego urzeczywistnienia celu. Zamiar zewnętrzny nie śpieszy się z osiąganiem celu - cel i tak jest już w garści. Fakt, że cel będzie osiągnięty, w ogóle nie ulega wątpliwości czy dyskusji. Zewnętrzny zamiar nieubłaganie, z zimną krwią, beznamiętnie i nieuchronnie przesuwa cel ku urzeczywistnieniu. By odróżnić, gdzie działa Twój wewnętrzny zamiar, a gdzie zewnętrzny, wykorzystuj na przykład takie dwustronne zestawienia: usiłujesz uzyskać coś od tego świata - on sam daje Ci to, co chcesz; walczysz o miejsce pod słońcem - świat otwiera przed Tobą swoje objęcia; wdzierasz się przez zamknięte drzwi - drzwi same się przed Tobą otwierają na oścież; próbujesz przebić się przez ścianę - ściana rozstępuje się przed Tobą; starasz się wywołać w swoim życiu jakieś zdarzenia - one same nadchodzą. Wewnętrznym zamiarem próbujesz przemieścić swoje urzeczywistnienie w stosunku do przestrzeni wariantów, a zewnętrzny zamiar przemieszcza samą przestrzeń wariantów tak, że Twoje urzeczywistnienie znajduje się tam, gdzie trzeba. Rozumiesz, w czym tkwi różnica? Rezultat jest ten sam, lecz drogi do jego osiągnięcia zupełnie różne. Jeśli Twoje działania można opisać przy pomocy drugiej części tych zestawień, to znaczy, że pochwyciłeś zewnętrzny zamiar. Kiedy walczysz, to starasz się przepch
nąć swoje urzeczywistnienie w przestrzeni wariantów, a kiedy wybierasz - przestrzeń sama idzie ku Tobie. Oczywiście, przestrzeń wariantów nie zacznie przemieszczać się samoczynnie względem Twojego urzeczywistnienia. W tym celu powinieneś przedsięwziąć określone działania. Jednak działania te wykraczają poza ramy zwyczajowych i ogólnie przyjętych pojęć. W trakcie całej książki będę Ci przytaczać przykłady różnic w podejściu wewnętrznego i zewnętrznego zamiaru. Zewnętrzny zamiar jest kamieniem węgielnym Transerfingu. W nim kryje się klucz do Zagadki Nadzorcy, a mianowicie - dlaczego nie trzeba walczyć z tym światem, a po prostu wybierać w nim to, czego się pragnie. Dla zewnętrznego zamiaru nie ma nic niemożliwego. Możesz latać także w rzeczywistości lub, powiedzmy, chodzić po wodzie, jeśli posiadasz zewnętrzny zamiar Chrystusa. Prawa fizyki nie zostają przy tym w żaden sposób naruszone. Chodzi o to, że prawa fizyki działają w jednym wydzielonym sektorze materialnego urzeczywistnienia. Działanie zewnętrznego zamiaru przejawia się w przemieszczaniu urzeczywistnienia po różnych sektorach przestrzeni wariantów. W ramach jednego urzeczywistnionego sektora nie da się latać. Musisz w tym celu przeciwdziałać ciążeniu Ziemi, a to działanie wewnętrznego zamiaru, które wymaga nakładów energii na pokonanie grawitacji. Swobodny lot, zarówno we śnie, jak i na jawie, to nie twój rzeczywisty ruch w przestrzeni materialnej, a zmiana względnego położenia Twojego urzeczywistnienia. Innymi słowy-ciało kolejno materializuje się w nowych punktach przestrzeni fizycznej. Można jeszcze dodać, że to nie Ty sam przemierzasz przestrzeń, tylko ona przemieszcza się względem Ciebie stosownie do wyboru dokonanego przez twój zewnętrzny zamiar. Najprawdopodobniej brzmi to nie całkiem poprawnie, lecz nie będziemy zagłębiać się w teorię względności. Możemy tylko domyślać się, jak to faktycznie się dzieje. Ażeby polecieć, musisz posiadać bezwarunkową wiarę w to, że można to zrobić. Dlaczego Chrystus w tak bezapelacyjnie prosty sposób rzekł: „Według wiary waszej niech wam się stanie!"? Dlatego, że nie jesteśmy w stanie czegokolwiek otrzymać lub zrobić, nie mając zamiaru. A nie ma zamiaru bez wiary. Nie moglibyśmy zrobić nawet kroku, gdybyśmy nie wierzyli, że jest to możliwe. Jednak nie uda się przekonać umysłu, że w rzeczywistości można latać tak samo, jak we śnie. W każdym razie - nie w zwykłym stanie świadomości. Pewnym joginom w Indiach udaje się w trakcie medytacji oderwać od podłoża (o innych wiarygodnych przypadkach lewitacji nic mi nie wiadomo). Możliwe, że ich zamiaru starcza tylko na to, by nastawić się na przemieszczanie wariantów, w których ciało wisi w powietrzu. Zważywszy ogromne możliwości joginów w porównaniu ze zwykłymi ludźmi, możesz sobie wyobrazić, jak trudno podporządkować woli zewnętrzny zamiar. We śnie drzemiący umysł jest jeszcze w stanie dopuścić możliwość lotu, lecz w pełni świadomości jest to dla niego rzecz niepojęta, niezależnie od tego, jakbyś siebie nie przekonywał. Konieczna jest nie tylko wiara, ale i wiedza. Przez wiarę dopuszczamy możliwość wątpienia. Gdzie jest wiara, tam jest miejsce na wątpliwości. Wiedza zaś wyklucza wątpliwości. Przecież nie wątpisz, że rzucone przez Ciebie jabłko upadnie na ziemię? Nie wierzysz w to, lecz po prostu wiesz. Czysty zewnętrzny zamiar jest wolny od wątpliwości, a to znaczy, że również i od wiary. 0 ile we śnie, aby polecieć, wystarczy sam cień myśli o zewnętrznym zamiarze, to w świecie bezwładnego materialnego urzeczywistnienia zamiar musi być absolutnie czysty. Lecz niech Cię nie martwi niemożność uzyskania czystej postaci zewnętrznego zamiaru. Dla realizacji Twojego celu zupełnie wystarczy zamiar „drugiej kategorii".
Potrzebny będzie po prostu określony czas, by bezwładne urzeczywistnienie „rozkręciło się". W kontekście zewnętrznego zamiaru powstaje ciekawe pytanie: czym jest hipnoza? Dokładne określenie, czy jest to efekt działania wewnętrznego zamiaru czy zewnętrznego, sprawiłoby mi kłopot. Energii myśli ewidentnie nie wystarczy, by siłą wewnętrznego zamiaru przesuwać nawet najlżejsze przedmioty. Ale tej energii jest na tyle dużo, by przekazywać rozmaite sugestie od jednego człowieka do drugiego. U niektórych ludzi wyraźnie uwidacznia się umiejętność wysyłania potężnego potoku energetycznego. Jeśli zostaje on ukształtowany przez określone myśli, to u człowieka, na którego ten potok został skierowany, powstaje efekt sugestii. Mam nadzieję, że nie myślisz, iż hipnotyzer operuje co najwyżej jakimś magnetycznym spojrzeniem czy szczególnymi ułożeniami rąk? Zwłaszcza że w celu oddziaływania energetycznego nie zawsze konieczny jest kontakt wizualny lub werbalny. Jednakowoż, o ile mi wiadomo, hipnoza działa w zasadzie na niewielkie odległości. Naturalne jest więc przypuszczenie, że jest ona rezultatem przekazywania energii myśli za pomocą wewnętrznego zamiaru. W tych zaś wypadkach, kiedy hipnoza oddziałuje na większe odległości, dzieje się to za sprawą zewnętrznego zamiaru, o ile nie zadziałały tu jakieś inne mechanizmy. By poczuć zewnętrzny zamiar, trzeba wyrwać się z oko-wów nawykowych wyobrażeń i odczuć. Umysł bytuje w wąskich ramach ogólnie przyjętego światopoglądu. Trudno wykroczyć poza te granice, ponieważ taki przełom można z kolei urzeczywistnić tylko przez zewnętrzny zamiar. Umysł nie odda tak łatwo swoich pozycji. Powstaje zamknięty krąg: ażeby zrozumieć zewnętrzny zamiar, potrzebny jest sam zamiar zewnętrzny. W tym cała trudność. Boję się rozczarować niektórych czytelników tym, że nie są mi znane ćwiczenia rozwijające zamiar zewnętrzny. Celem takich ćwiczeń z pewnością byłoby coś na kształt „zamiaru posiadania zamiaru". Jedyna możliwość głębszego zrozumienia natury zewnętrznego zamiaru to praktyka świadomych snów. Natomiast w obszarze rzeczywistości mogę zamiast ćwiczeń zaproponować praktykę świadomego życia. Oznacza to nie tyle trening, co życie zewnętrznym zamiarem. Rzeczywistość różni się od snu tylko bezwładnością materialnego urzeczywistnienia w przestrzeni wariantów. Cała reszta jest taka sama. Możesz zadać pytanie: jeśli nie jesteśmy zdolni kierować zewnętrznym zamiarem, to na co w takim razie można liczyć? Oczywiście, wielotonowych brył raczej nie zdołasz poruszyć. Lecz bezwładność świata materialnego można przezwyciężyć poprzez czas. Ogólnie przyjęta i zwykła droga osiągania celów opiera się na wewnętrznym zamiarze. Istota Transerfingu polega na tym, by przeciwnie - zrezygnować z wewnętrznego zamiaru i wykorzystać zewnętrzny. Trudno wyznaczyć granicę, gdzie kończy się wewnętrzny zamiar i zaczyna się zewnętrzny. Wewnętrzny zamiar przekształca się w zewnętrzny, kiedy świadomość łączy się, zgadza się, zlewa się z podświadomością. Granica ta jest nieuchwytna. Jest to podobne do wrażenia swobodnego spadania lub uczucia, kiedy po raz pierwszy udało się pojechać na dwukołowym rowerze. Lecz najlepiej opisuje to wrażenie lotu we śnie, kiedy świadomie unosisz się w powietrze. Świadomość jest zespolona i całkowicie zgodna z podświadomością w określonym wąskim segmencie. Z łatwością przychodzi Ci poruszanie palcami rąk, nieco trudniej nóg, jeszcze trudniej uszami, a poruszanie wewnętrznymi organami jest niemal niemożliwe. Zewnętrzny zamiar jest rozwinięty jeszcze słabiej. Doprowadzenie do zgody świadomości i podświadomości w zamiarze oderwania się od ziemi i ulecenia jest tak trudne, że uważa się to za niemożliwe. Będziemy staw
iać przed sobą bardziej przyziemne cele. Lewitacja to najwyższy przejaw czystego zewnętrznego zamiaru. Lecz siła zewnętrznego zamiaru jest tak wielka, że nawet znikomej jej części starczy, by osiągać imponujące rezultaty. W codziennym życiu zewnętrzny zamiar działa niezależnie od naszej woli i często dzieje się to na naszą szkodę. Przykładem jest urzeczywistnianie się naszych najgorszych obaw. Omawialiśmy już sytuacje, w których człowiek otrzymuje to, czego nie chce. Z jednej strony - prześladuje Cię to, czego się obawiasz, nienawidzisz, od czego pragniesz się wykręcić. Dzieje się tak dlatego, że emisja myśli, nastrojona na niepożądane zdarzenie, przenosi Cię do sektora, w którym to zdarzenie akurat ma miejsce. A z drugiej strony - przecież nie masz zamiaru posiadać tego, co jest niepożądane? Gdzie zatem widać działanie zamiaru? Wewnętrzny zamiar jest skierowany na to, by uniknąć niepożądanego. Dotyka Cię do żywego to, co niepokoi, wywołuje obawy i niechęć. Całym sercem chcesz tego uniknąć. Umysł boi się - dusza obawia się tym bardziej, umysł czuje niechęć - dusza się mu nie sprzeciwia, umysł nienawidzi - dusza tym bardziej. Dusza i umysł są całkowicie jednogłośne. Właśnie w momencie zgodności świadomości i podświadomości budzi się zewnętrzny zamiar. Tylko że jest on skierowany nie na to, czego potrzebujesz. Nawet nie całkiem właściwe byłoby mówienie o ukierunkowaniu zewnętrznego zamiaru. 0 ile wewnętrzny zamiar ma wyraźny kierunek, polegający na tym, by uniknąć tego, co niepożądane, to zewnętrzny zamiar ukazuje raczej nie kierunek, a zielone światło dla realizacji tego, co do czego zgodne są dusza i umysł. A zgodne są co do jednego - oceny zdarzenia. Nie ma znaczenia, czy jest ono pożądane, czy nie. Zewnętrzny zamiar widzi jedność duszy i umysłu, i wybiera odpowiedni sektor w przestrzeni wariantów. Niestety, w życiu dusza i umysł najczęściej jednoczą się w niechęci do czegoś. Dlatego realizacja najgorszych oczekiwań jest najbardziej charakterystyczną ilustracją działania zewnętrznego zamiaru. Z zasady ludzie ledwie zdają sobie sprawę, czego pragną całym sercem, lecz bardzo dobrze wiedzą, czego chcą uniknąć. By podporządkować swej woli zewnętrzny zamiar, konieczne jest osiągnięcie jedności duszy i umysłu w dążeniach pozytywnych i wyrzucanie ze swoich myśli wszystkiego co negatywne. Wiesz już, jaki szkodliwy wpływ na nasze życie wywiera negatywne nastawienie. Wyrażając niezadowolenie i dezaprobatę, wystawiasz się na oddziaływanie sił równoważących, wpadasz w zależność od destrukcyjnych wahadeł i ukierunkowujesz emisję myśli na negatywne sektory przestrzeni. Zewnętrzny zamiar, uformowany przez coś negatywnego, wciela to w życie. W ten sposób zewnętrzny zamiar może działać niezależnie od naszej woli. Trudno zapanować nad tą siłą, lecz można ją zmusić do pracy dla siebie. Wypełnieniem tego zadania właśnie się zajmiemy. Już wyjaśniliśmy, jak należy postępować, by działanie zewnętrznego zamiaru nie odbywało się ze szkodą dla Ciebie - nie tworzyć potencjału ważności i zrezygnować ze wszystkiego co negatywne. Pozostało jeszcze zorientować się, co robić, by zewnętrzny zamiar służył osiągnięciu postawionego celu. Nie jest to tak łatwe, jak potarcie czarodziejskiej lampy Alladyna, lecz istnieją metody pomagające uruchomić mechanizm zewnętrznego zamiaru. Możliwe, że wiele z tego, co przedstawiłem, pozostaje dla Ciebie niejasne. To rzeczywiście temat trudny do zrozumienia, bo zewnętrzny zamiar nie daje się opisać słowami. Jednak obraz stanie się niebawem wyraźniejszy. Nie zamierzam gmatwać zagadnienia, by Cię zaintrygować, jak to uwielbiają robić adepci pewnych szkół i nurtów duchowych. Wszystko, co należy wiedzieć, znajdziesz w tej ksią�
�ce. Wszystko, co należy umieć, zdobędziesz poprzez doświadczenie, jeżeli zastosujesz zasady Transerfingu w praktyce. Nie będą potrzebne żadne szczególne ćwiczenia i treningi. W Transerfingu nie ma niczego mistycznego ani tajemnego. „Tajemna wiedza" jest z zasady otoczona aluzjami i niedopowiedzeniami. Lecz jak wiadomo człowiek, który myśli jasno, jasno swe myśli wykłada. I jeżeli władający „wiedzą tajemną" sprawia wrażenie, że wiadome jest mu coś takiego, co rzekomo może powiedzieć tylko swojemu uczniowi „na uszko", a w pozostałym czasie wyraża się przy pomocy aluzji i głębokich sentencji, to znaczy, że najprawdopodobniej guru sam nie ma do końca pojęcia, w czym tkwi istota jego wiedzy. Nie będziemy próbować osiągnąć absolutnego zamiaru, zdolnego unieść ciało w powietrze. Gdybyśmy wiedzieli, jak to zrobić, to nie byłoby już o czym dalej mówić. Jest przestrzeń wariantów, jest możliwość wyboru - wybieraj swój wariant i kropka. Nasze zadanie polega na tym, by nauczyć się osiągać cel, wykorzystując swoje możliwości. Nawet przy całej ich ograniczoności Transerfing dostarcza wiedzy mogącej obudzić siły, których nie wykorzystujemy. Nie trzeba w tym celu męczyć się medytacjami, treningami, świadomym snem i innymi mistycznymi zajęciami, od których można zwariować. Oczywiście model Transerfingu wydaje się nieprawdopodobny. We wszystko to rzeczywiście trudno uwierzyć. Niemniej wystarczy zweryfikować zwykłe poglądy na świat, a będziesz mógł osiągnąć to, co wcześniej wydawało się nieosiągalne i wkrótce przekonasz się, że rzeczywiście można zmusić zewnętrzny zamiar do pracy na Twoją korzyść."


Warto poznać. To samo co wyżej.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:04, 14 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mark Passio Un-Holy Feminine (część pierwsza) czyli najnowsza prezentacja Marka z Free Your Mind Conference.

Do pobrania: https://mega.nz/#!3QQhSQIa!I3odH_MTU_Sj3HkfMxRJ0k5wbzRIbej6o3V9x1oGbwY
Polecam zobaczyć.


Druga na dniach.
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
de93ial




Dołączył: 17 Lip 2013
Posty: 2986
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:51, 23 Wrz '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo wartościowy tekst. Warto poznać i przemyśleć.

Wyjaśnia m.in. czym jest ego.

Cytat:


Kto nie chce wrócić do tych beztroskich, bezstresowych i wolnych od strachu o własną przyszłość lat swojego życia? Zastanawialiście się kiedyś dlaczego jak byliście dziećmi to tak bezproblemowo płynął wam czas? Do szczęścia wystarczył kawałek patyka a już się posiadało super-karabin! Zaraz znajdą się spece, którzy powiedzą, że to dlatego, że nie mieliście 'życiowych' albo 'rodzinnych' 'obowiązków'. Ano sprawdźmy, czy to rzeczywiście w tym leży problem i jak się go pozbyć.



Operator

Człowiek nie został zaprojektowany, żeby pełnić funkcję robota, który rodzi się, pracuje, rozmnaża i umiera. Materialiści pewnie się zaśmieją i mogą przestać czytać, jak ich ten fakt boli. Te bolączki to akurat nie mój problem i nie będę się nimi tu zajmował. A więc dlaczego człowiek nie jest wyłącznie materialnym robocikiem? Robot, żeby działać potrzebuje 2 rzeczy: hardware'u – czyli materialnego ciała i software'u – czyli oprogramowania które mówi mu jak ma poprawnie wykonać daną czynność. To bezsprzeczny fakt. Poprawnie zaprojektowany, zbudowany i zaprogramowany robot nie potrzebuje operatora żeby działać – jak nie wierzycie, to sprawdźcie sami chociażby coś co się nazywa cleverbot (wklepcie w google) – to wirtualna maszyna (robot) z którym można sobie 'porozmawiać'. To komputerowy program, z którym prowadzisz rozmowę przy pomocy komputera lub innego srajfona, ale tylko jeden z Was wie, że ją prowadzicie - Ty. Ten program został napisany przez swojego stwórcę i pozostawiony aby można było sobie z nim wirtualnie 'podyskutować'. O ile autor nie obserwuje swojego dzieła, nie konserwuje i nie naprawia (aktualizacja kodu), to ten robot będzie działał tak długo dopóki się nie zepsuje (awaria kodu), albo warunki środowiskowe (wtyczki, kody stron i przeglądarek) nie zmienią się na tyle, żeby uniemożliwić mu działanie.



Jeżeli ograniczyć człowieka do materii i przesyłu sygnałów elektrycznych przez struktury mózgu to okaże się że w imię obecnej nauki człowiek to kupa mięsa, kości i troszku elektronów w których upatruje się naszego poczucia „JA”. Dlaczego nie jest to prawda? Dlatego, że wedle metody naukowej i jednego z jej narzędzi, które zakazuje mnożyć byty ponad potrzebę (Brzytwa Okhama) – w elektronach napieprzających w te i na zad między aksonem i dendrytem nie odkryto ani kwantu świadomości, a mimo to ją mamy! Lub idąc dalej 'NIĄ' jesteśmy. To jest skrzętnie ukrywany obszar świadomej ignorancji i nierozwiązany do tej pory paradoks metodyki naukowej, do istnienia którego rzadko który 'racjonalny' naukowiec ma wystarczające jaja się przyznać. Świadomość po chłopsku to stan w którym: jak coś robisz, to wiesz i obserwujesz co robisz jednocześnie to robiąc – aż tak kurwa proste. Nie trzeba do tego robić doktoratu ani brać grantu na badania za pół dużej bańki. Mówiąc językiem internetów - świadomość to operator, lub admin, który obserwuje świat oczami robota (ciała), dzięki wgranemu oprogramowaniu (podświadome wzorce zachowania) go poznaje, a zmienia i twórczo odkrywa między innymi przy pomocy socjalnego interfejsu (maski ego). Po co nam zatem świadomość własnych działań, skoro celem życia jest ponoć gromadzenie materii (dóbr naturalnych) oraz reprodukcja? Po co konstruować świadomość i ego? Przecież zadania zbieracko-kopulacyjne robot pozbawiony interfejsu i operatora opóźniającego pracę swoimi (często błędnymi) decyzjami wykonałby tysiąc razy wydajniej i szybciej! Ten paradoks nauka najczęściej zbywa milczeniem, próbuje nieudolnie tłumaczyć że software, hardware i admin to to samo, albo wyodrębnia te fenomeny, ale w przypadku świadomości nie tłumaczy kompletnie nic zasłaniając się piramidalną kazuistyką lub semantycznym pierdoleniem, co jest tak samo bzdurne jak śmieszne. Ktoś tu chyba spał na zajęciach z chłopskiej logiki, albo nie odrobił lekcji, która nazywa się deprywacja sensoryczna. Nie mój problem, jedziemy dalej.



Wróćmy jednak do naszych beztroskich dziecięcych lat. Czy jako kilkuletnie dzieci wiedzieliście jak skomplikowane i pracochłonne jest zarabianie pieniędzy, albo nawet tak prosta z pozoru czynność jak ugotowanie obiadu? Nie. Dostawaliście to od rodziców, którzy Was karmili, poili i ubierali. Z czasem pojawił się proces uczenia – uczono Was chodzić, zawiązywać buty, rozróżniać literki etc. Czy zatem nie działaliście jak robot, który otrzymuje od stwórcy programowanie, które mu pokazuje jak ma robić pewne rzeczy? No raczej, że tak. Jedyna różnica między wami a robotem to to, że Wy mogliście ten proces wchłaniania i przyswajania w sobie tej wiedzy obserwować – czyli mieliście jego (magiczne słowo) świadomość.



Świnia egoizmu i małpa popędu

Kiedy w okresie nauki pojawiają się pierwsze życiowe problemy? Naturalnie jak się jest nastolatkiem. Z ciałem i umysłem (ale nie świadomością - ona jest taka sama) dzieją się wtedy dziwne rzeczy. Czujecie jakby nagle zaczęło Wam czegoś w środku Waszej istoty brakować. Jakby Coś Wam zabrano. Zazwyczaj jest to kojarzone z silnym popędem seksualnym i potrzebą posiadania tzw: 'połówki'. Owszem też, ale nie do końca. To poczucie to w większości niezwiązany z Waszą świadomością (czyli Waszą możliwością obserwacji, lub po prostu Wami) konstrukt myślowy który spece nazywają 'ego' – to nic innego jak społeczna maska, taki myślowy interfejs służący do celów rozpoznawczych abyś mógł odróżniać ludzi nawzajem i od samego siebie. Podstawowe słowo ego to: 'jestem'. Jestem taki, jestem siaki. Jestem, jestem, jestem – milion myśli na minutę jaki to ja nie jestem zajebisty, dobry, uczony, konkretny, szlachetny, prawilny etc. Nie ma to ABSOLUTNIE NIC wspólnego ze świadomością, która jest po prostu aktem obserwacji siebie, jako ciała, emocji i myśli (wliczając ego).



Ego to podstawowe narzędzie interakcji społecznej wykształcające się od dzieciństwa i mające Nam zagwarantować byt oraz przetrwanie w warunkach rozwiniętej umysłowo i socjalnie cywilizacji. W czasie kiedy jest się dzieckiem powoli startuje, a będąc nastolatkiem nasila się presja ego aby jednocześnie mieć silne plecy – być akceptowanym w grupie ale zarazem aby być indywidualistą (jestem unikalny/oryginalny) – presja by mieć 'fejm' i naturalnie hajs. Stąd tak wiele subkultur wśród młodzieży. Punki, skini, goci, skejci, metale, hip-hopowcy, hipisi, emo, prawilni obywatele w odzieży sportowej i setki innych. Każdy inny – a wszyscy na jedno kopyto. Ten fenomen nie jest związany z możliwością obserwacji własnych działań (czyli świadomością) – to tylko Nasz 'zewnętrzny styl', 'grupowe ubranie' lub 'layout' wracając do słownika internetu. A w kwestiach psychiki to opakowanie, otoczka, maska i społeczna 'matryca zachowania' której harce i hołubce obserwuje świadomość – czyli TY! Jeżeli na poziomie ego jesteś metalem, to musisz mieć żałobę na grzbiecie i nienawidzić depeszowców i tak dalej – musisz postępować wedle wzornika jaki daje grupa i nie ma bata, żeby było inaczej. Ego w swoim założeniu nie znosi nowości i niebezpieczeństwa – lepsze stare śmieci niż nowy ład. U niektórych ludzi to przekształca się w rzewny sentymentalizm: „za komuny było lepiej” i stary machnął ręką – to upadek wolnej woli i rozpamiętywanie przeszłości, czyli czegoś co jest martwe. Elo baza! Trupa się zakopuje a nie perfumuje! Ego jest również niesamowicie próżne i w tej próżności nienasycone – wymaga nieustannego schlebiania i zasypywania gadżetami w postaci zegarka, pieska za 1k PLN albo dużych mięśni. A ostatecznie ego nigdy, przenigdy nie pogodzi się z tym, że jest ktoś lepszy na tej planecie. Wtedy mamy do czynienia ze stroszeniem piórek (jak u kogutów), szykanami a czasem dochodzi do rękoczynów kiedy spotkają się dwaj 'kozacy' tak zidentyfikowani z własnym ego że żaden z nich nie ustąpi. I jest dym. To dlatego we wszystkich grupach są tarcia o to kto jest bardziej troo, bardziej oldskul, kto silniejszy, kto przeleci więcej dup, pali mocniejsze skręty, ma więcej hajsu, tatę z dłuższym fiutem i większym autem, kto jest bardziej biały lub ma bardziej radykalne poglądy, większe mięśnie, modniejszy szalik, dłuższą brodę lub więcej płyt danego zespołu. Walka masek, społeczny teatr, gdzie za owację na stojąco i rzucane na przemian róże i damską garderobę robi poklepanie po plecach, bycie popularnym i naturalnie – chętnie rozłożone kobiece uda.



Na to wszystko nakłada się potężna presja w okolicy bioder i krzyża żeby 'zamoczyć' i tym samym stać się cool, pro-elo fhooj i dostać magiczny 'rispekt' od ziomów (dowartościowujący wyłącznie sztuczny twór – ego) i od reszty mniej ogarniętej życiowo grupy, która skrycie będzie zazdrościła i pluła jadem na wybijającego się testosteronem i rozrośniętym ego osobnika. Ten proces jest wynikiem automatycznego działania Waszego ciała, które bez Waszej wiedzy, woli i świadomości wpompowało do krwioobiegu konkretną dawkę hormonów, dzięki którym z nijakiej lepniaczej brei (pozdrawiam fanów S. Lema) wykształciły się dwa skrajnie różne w działaniu typy. Pierwszy – mężczyzna - logiczny, silny, o niskim głosie i bujnym owłosieniu na ciele, przewodnik, łowca, tropiciel i nieustraszony odkrywca nastawiony na zdobywanie i dawanie (dobra materialne lub nasienie) a drugi - kobieta - chytry, słabszy i kuszący wdziękami tego pierwszego aby otoczył ramieniem, sypnął kasą i zapłodnił przedłużając tym samym gatunek (oczywiście dla odwyrtki nastawiony na branie).



Przejście na manual

Te dwie rzeczy czyli maska ego oraz popęd płciowy są jednymi z głównych przyczyn zaniku tego wewnętrznego poczucia w okolicy klatki piersiowej „że jestem w domu”, że jest luz, że Wam styknie do szczęścia tylko ten głupi patyk, żeby poczuć się jak komandos na filmie akcji. I że nie trzeba tego szaleńczego dożywotniego wyścigu zbrojeń o to kto ma ładniejszą dupę, więcej korynckich kolumn na ganku swojej willi, czy więcej koni pod maską. Mieliście to poczucie jako dziecko cały czas, 24h/dobę. Jeżdżąc do upadłego na rowerze, bawiąc się klockami, czy czytając z wypiekami na twarzy książkę. A nagle w wieku lat nastu to znika i pojawia się niesamowity GŁÓD. Bierze się to stąd, że ego jako twór nieposiadający własnej inteligencji lubi 'puchnąć' i zajmować cały dostępny czas i energię swojego nosiciela, który staje się żywicielem i karmi ego – utrzymuje tą maskę dla samej maski co zajmuje najczęściej całe życie. Takie życie to piekło. Bycie 100% czasu na łańcuchu swoich materialnych (lepszy wóz) lub emocjolnanych (większy fejm) zachcianek. Na to wszystko nakłada się popęd jako fizyczna (stymulowana hormonalnie) manifestacja życiowego 'braku', która może być chwilowo zaspokojona przez ochoczą kopulację, która ma tylko jedno prawdziwe główne zadanie – przekazanie jebanych genów. Z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy a czego skutki opisujemy i prostujemy z chłopakami na forum barciasamcy.pl Jak nie ma dymania to pojawia się alko, dragi lub inne formy uzależnienia – np. adrenalina. Aby wyjść z tej zaklętej, narkotycznej, pełnej bólu i niespełnienia spirali potrzebny jest w zasadzie jeden czynnik: taki osobnik musi wewnętrznie mieć już absolutnie DOSYĆ jakiegokolwiek cierpienia. W przeskoczeniu tej granicy przydatna jest medytacja, względne odseparowanie się od stałego wpływu innych ludzi i czasami nieco teoretycznej wiedzy od kogoś, kto już to ma ten proces za sobą i może takiego 'nowo rodzącego się' człowieka poprowadzić – na przykład przez felietony lub książki. Czasami potrzebne jest do tego wiele lat cierpienia, własnych błędów i bólu, a czasami zaskakuje dość szybko. Niestety u zdecydowanej większości ludzi nie zdarza się wcale – dlatego są wojny, rzezie, wyzysk, złodziejstwo, patologia i reszta milusich efektów ubocznych towarzyszących projektowi 'człowiek'.



To bardzo ciężkie do zrozumienia i wyobrażenia a jeszcze cięższe do wykonania, żeby te dwie rzeczy w sobie (ego+popęd) świadomie doprowadzić do względnego porządku, tak by znów móc poczuć się w swoim wnętrzu prawdziwie wolnym, jak to było w dziecięcych latach. Ale jest to kurwa możliwe! Uzyskanie tej wolności to nie koniec. Rządzi się ona swoimi prawami, ale to materiał na osobny felieton.

Jak dorastaliście to nikt Wam tej wiedzy nie dał, nikt Was tego nie nauczył w szkole. Ale ta umiejętność kontroli waszej 'świni ego-izmu' i 'małpy popędu' jest ważniejsza niż wszystko inne, ponieważ dopiero po ułożeniu w sobie powyższej dwójki możliwe jest świadome i samodzielne kierowanie własnym życiem i własny rozwój jako dojrzały emocjonalnie mężczyzna i jako człowiek w ogóle. Jak nie poskromicie wewnętrznego brykania, to ten duecik wam sam 'doskonale' zorganizuje życie wedle swoich reguł, a potem będzie biadolenie: „za jakie grzechy!”. Jako dzieci plany za Was układali rodzice. Jak byliście w szkole – nauczyciele. Jak staliście się nastolatkami plany za Was zaczęło układać Wasze ego (sczepione i zidentyfikowane prawdopodobnie z jakąś grupą - koksy, korwinowcy, rockersi czy ludzie ze wsi - jeden grzyb) oraz Wasze gruczoły płciowe. I taki osobnik płci męskiej mający lat 20, myślący albo gonadami albo racją grupy wątpliwego 'wsparcia' jest według standardów państwowych dorosłą i samodzielną jednostką ludzką? No niestety bardzo mi przykro, ale nie jest. On ani razu nie trzymał steru własnego życia w dłoni! Całe życie spędził w bańce 'strefy bezpieczeństwa' realizując czyjeś strategie, a ostatni czas kiedy był wolny i nieskażony czyimiś wpływami był jakieś 13 albo 15 lat wcześniej i nic z tego nie pamięta.



Sztuka poradzenia sobie w życiu to nieprzegapienie momentu pojawienia się najsilniejszej presji ego i przejście na jego drugą stronę. To będzie ciężki poród – ego poddaje się bardzo opornie i jest to poprzedzone ciężką załamką lub nawet depresją. Czasem dzieje się to przy właściwym wsparciu rodziców (jeżeli sami to przeszli) a czasem zupełnie samemu umiejętne, samodzielne chwycenie steru poprzedzone jakże by inaczej - emocjonalnym katharsis (tak akurat było u mnie). Będą rafy, będą sztormy i będą piraci. Ale jak raz poczujecie wiatr we włosach i ster w łapie to nie ma bata we wsi, żebyście kiedykolwiek świadomie zdecydowali być czyimkolwiek niewolnikiem i fikać jak ktoś zagra. W dawnych kulturach i plemionach do przejścia tego służyły w pierwszej kolejności odseparowanie od matki a potem rozmaite rytuały inicjacyjne – nie zawsze z dobrym skutkiem – takie życie, starożytni też popełniali błędy. Słowem – pora zacząć własne plany. Zajebiście, jestem wolny! Tyle tylko, że zawiązywania butów uczyłeś się od 6 roku życia i zdążyłeś to powtórzyć jakieś 11000 razy, a tego jak się planuje własne życiowe cele i jak się je realizuje bacząc na wybryki społecznej maski i własnego kutasa nie uczył Cię prawdopodobnie nikt. Krótko i na temat - jesteś w dupie. I najwyższa pora zdać sobie z tego sprawę i to zaakceptować jako fakt – będzie się łatwiej pracowało. A nawet jeżeli jakimś cudem jesteś w stanie cel przed sobą postawić, to jak go wykonasz skoro nie umiesz analizować ciągów przyczynowo-skutkowych i określać jakie konsekwencje będą miały Twoje działania? Bo tego też pewnie nie wiesz, a nikt Ci nie powiedział. Taki człowiek ma krótko mówiąc w życiu – przejebane przez duże 'P'. O ile chce realizować swoje (nie grupowe) cele to będzie się musiał wiele nauczyć i wiele przepracować. Witam w klubie - też jestem na tym etapie.



Zdanie sobie z tego sprawy i przespanie się z tym tematem 'na chłodno' to dopiero początek przygody w tzw: 'prawdziwym życiu' (które podobno zaczyna się dopiero po 40, czego szanowny autor jeszcze nie miał okazji zweryfikować) – czyli sterowanym tylko przez Ciebie . Drugi punkt to spojrzenie wstecz – można powiedzieć, że przysłowiowy „ostatni rzut oka na drzwi domu przed podróżą” albo w nomenklaturze chrześcijańskiej – rachunek sumienia. To zbadanie odruchów, schematów, automatyzmów własnych, oraz najbliższych osób. Po co to robić? Ano po to, że odruchy rządzą życiem i jeżeli masz niekorzystny odruch to warto się go pozbyć. O podświadomości i odruchach (wzorcach) jest cała masa literatury (min na tym forum oraz na stronach ecoego.pl i SamczeRuno.pl). Podczas pracy nad własnymi odruchami zaczniesz zauważać że nie tylko Ty działasz na ich podstawie. Będziesz zauważał jak wiele błędów popełnili i popełniają nieświadomie ludzie na około Ciebie. Na obserwacji takich schematów u innych też możesz się dużo nauczyć – to przysłowiowe uczenie się na czyiś błędach. Ludzie nienawidzą jak to robisz, a jeszcze bardziej nienawidzą jak im o tym mówisz. Pojawiają się wyzwiska, agresja, szyderstwa a czasami otwarty atak. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że po pierwsze ludzie uważają własne błędy za coś wstydliwego (jest dokładnie odwrotnie) a po drugie ludzie nienawidzą nie mieć racji, a najbardziej nienawidzą jak ktoś im to mówi, a oni to wiedzą że jej nie mają. Zwłaszcza w sprawach w które wierzyli i byli święcie przekonani przez często całe życie od małego dziecka począwszy. Prawdopodobnie nie wyszli poza obszar ego i nagle słyszą od kogoś zupełnie obcego, często młodszego wiekiem - logicznie rozłożony na ciągi przyczyna-skutek swój życiowy wieloletni błąd, który pieczołowicie ukrywali całe lata ('żeby tylko się nie wydało bo będzie wstyd na całą wioskę') To musi boleć jak sam skurwysyn. I ja to rozumiem, bo mnie też nie raz i nie dwa zabolało. Za takie akcje krzyżowano i palono na stosach. Tylko dlatego, że ktoś powiedział prawdę, której drugi człowiek nie jest świadomy (nie obserwuje swoich działań) bo jedzie na zaprogramowanym 'automacie' od berbecia do starca. Na szczęście dzisiaj jest internet i nie trzeba tak jak wcześniej tej wiedzy ukrywać – np. w rozmaitych 'świętych' pismach (Biblia, Koran, Tora, Wedy, Mahajana, etc).



Przeszkody

Podczas świadomego podążania własną drogą życiową i towarzyszącemu jej procesu interakcji międzyludzkich można natknąć się na rozmaite metody ofensywno-defensywnych - delikatnie mówiąc - manipulacji słownych i językowych. Przed uzyskaniem świadomości tego jak 'sterowalne' i zautomatyzowane potrafią być relacje między nieświadomymi ludźmi ta wiedza do niczego się nie przyda. Ale jak ktoś przekroczy barierę ego, to zaczyna patrzeć na świat bardziej holistycznie i wtedy wiedza o tych metodach staje się bezcenna, ponieważ pozwala uniknąć bardzo wielu pułapek zastawianych przez rozmaite grupy, które naturalnie chcą pozyskać Twój czas, Twoje pieniądze i co najważniejsze Twoją Wolę.



Za przykład może robić rozmaite wymuszanie abyś się 'określił' – np. na kogo będziesz głosować, a skoro już głosujesz na tego konkretnego gościa, to pewnie jesteś 'leming' albo 'oszołom'. Taka prymitywna identyfikacja jest potrzebna ludziom, którzy jeszcze nie wyszli poza nastoletni obszar subkultur i nadawania etykietek – to prymitywne narzędzie rozpoznawcze swój/wróg – sprawdza się jak mieszkasz w jaskini i polujesz na mamuty albo walczysz w okopie. W codziennym życiu to czysty atawizm lub potocznie niestety – bądźmy szczerzy - idiotyzm. Garnitury zastąpiły ćwieki, symbol partii - logo zespołu, a debata w TV - koncert w garażu. Dekoracje inne, cyrk ten sam. Z punktu rozwoju jednostki ludzkiej, ktoś kto nieświadomie jest przywiązany do takiej struktury nadal przebywa w okresie nastoletnim, czyli przed uzyskaniem ludzkiej dojrzałości i świadomości. Grupa to manifestacja ego i nowe ziarenko omawianego wielokrotnie 'matrixa'. Taki człowiek pewnie potrafi zarobić nieco kasiory i wyprać sobie gacie, ale oprócz tego to nic więcej go nie oddziela od mentalności dziecka – czasem się spotyka takie jednostki nazywane „duże dzieci” - siwy łeb a przywiązani emocjonalnie do swojego światka iluzji i halucynacji jak koń do pługa. Nie ma to nic z powtórnym odkryciem w sobie dziecięcej swobody i wolności, raczej jest to uporczywe trwanie w niewiedzy i ignorancji i poczuciu bycia niezrozumiałym przez okrutny i nieczuły świat. Wracając do sprawy głosowania - świadomy człowiek jeżeli ma pójść głosować, to najpierw zapozna się z programem partii i poglądami lidera. To czy zostanie zmanipulowany na dalszym etapie, czy nie, to już drugorzędna kwestia, pierwszorzędna jest taka, że sam wyszedł z inicjatywą, sprawdził kandydata, czy aby ich wizje rozwoju kraju się pokrywają. To już zaczyna świadczyć, że taka osoba myśli o konsekwencjach swoich działań, a nie postępuje bezrefleksyjnie jak małe dziecko kiedy wkłada widelec do gniazdka.



Kolejnym pytaniem pułapką jest: „co sądzisz?”. Może przybierać różne formy, ale najczęściej pojawia się wtedy, kiedy pytający chce usłyszeć od Ciebie potwierdzenie że to on postępuje właściwie. Ale spróbuj mu tylko powiedzieć brutalną i szczerą prawdę – „Nie kochanie. To nie sukienka Cie pogrubia, to tłuszcz”. Pułapkę zastawia inny człowiek – cierpisz Ty. Problemy gwarantowane. To nie jest pytanie o twój osąd ponieważ osąd wymaga zastosowania zewnętrznych kryteriów weryfikacyjnych (np. zasad moralnych, kodeksów, etc) To jest pytanie testujące czy utrzymujesz status quo matrixu (zbiorowej halucynacji / zbiorowej projekcji ego). Tu trzeba stosować daleko idący umiar i brać pod uwagę komu i co się mówi. I najważniejsze, czy podanie hardcoreowej 100% prawdy jest rzeczywiście konieczne dla obrony Twojego interesu? Jeżeli nie, to zdecydowanie lepiej nie mówić nic. Jeżeli sprawa wchodzi na Twój trawnik, to wedle 'starych mądrych pism' mężczyzna miał prawo takiego pacjenta nawrócić przy pomocy przysłowiowej sztachety – chyba zaczynam być sentymentalny. Niestety dzisiejsze ustawodawstwo przesiąknięte smrodem poprawności politycznej i tuńczyka często ma obywatelowi zupełnie coś innego do zaoferowania w tej kwestii.



Tłumaczenie się z czegoś – to zdobywanie przez tego kto wymaga tłumaczenia informacji i potrzebnych haków na Ciebie lub szukanie możliwości aby Cię zgasić w stylu: „Nie musisz się mi tłumaczyć” „Tylko winny się tłumaczy” I nie ważne jest czy podasz prawdziwe powody, czy będziesz skrzętnie lawirował to i tak zadziała jako dostarczanie amunicji wrogowi. Nikomu nie musisz się tłumaczyć – po co więc to robić? Znacznie łatwiej się żyje jak od razu na świeżo przyznasz się do błędu – oczywiście pod warunkiem, że go zrobiłeś. Unikasz smrodu na przyszłość, a otoczenie odbiera Cię jako kogoś pewnego, naturalnego i niepodatnego na manipulację czy ściemnianie. Często też za takim żądającym tłumaczenia czekają jego skrzydłowi - a więc grupa – i konsekwencji manifestacja zbiorowej projekcji ego. Ktoś coś chce wyżebrać – na przykład wypaść swoje ego na tle płaszczącego się w tłumaczeniach 'frajera'.



Udowadnianie – czyli ktoś sprytnie poprowadził rozmowę tak, że mówi: „udowodnij!” często w kontekście tego o czym Ty wiesz, że potrafisz zrobić – to niebywale prosty sposób mierzenia przysłowiowej długości fiuta. „Udowodnij, że Twoja fura wyciąga 270 na pół mili szybciej niż moja!” „Udowodnij, że pokonasz mnie w klatce!” Itp. To trochę bardziej rozbudowana metoda obwąchiwania sobie wzajemnie dupy jak to robią czrowonogi. Kto ma większy silnik, lepiej pyka w Starcrafta lub zaliczył więcej panienek. Halo! To nie jest rozwój osobisty! To regres kurwa! Tak robili jaskiniowcy. Można sobie takie akcje darować. W przeciwnym wypadku nie służy to niczemu innemu jak tylko pompowaniu maski ego – oczywiście napompuje ten co ma dłuższego – a konkurent niech spier*ala – 'frajer/pozer/cwel' niepotrzebne skreślić, krzyż mu w plecy – Zacytuję Korgana z Baldurs Gate II: „I to ma być cywilizacja? Parszywe, cholerne ludzie!”.



Uważność - najlepsza tarcza

Oczywiście na tym nie koniec. Takich brudnych i niskich sztuczek społeczeństwo jako superkomórka składająca się tysięcy mniejszych wzajemnie tłuczących się po łbach, ma naturalnie cały arsenał i trzeba z czasem stworzyć sobie swoją prywatną mapę omijania takiego syfu. Jak się nie nabrać na takie zagrywki? Najpierw obserwować, potem słuchać, potem myśleć, potem ewentualnie mówić. Obserwować – mowę ciała delikwenta, bo ona nie kłamie. Słuchać – co on mówi, czy jest to spójne z punktem pierwszym oraz czy jest spójne same w sobie i ma logiczny sens. Myśleć – czy rzeczywiście jest jakiś konkretny powód, żebym coś od siebie przekazywał. Jak ktoś nie będzie uważny (mi się też zdarza) to nieuchronnie prowadzi to do pojedynku ego, gdzie dwie maski się wzajemnie tłuką a świadomość ludzka jest nieaktywna. To tylko oddala ludzi od wewnętrznego szczęścia i spokoju o którym pisałem na początku. I powoduje nieprzyjemne gniecenie w okolicy brzucha – czyli podświadomość zebrała 'niechcący' emocjonalne bęcki podczas pojedynku ego. Takie są efekty braku uważności w dyskusji i w życiu w ogóle.



Zacznij grę

Akceptacja kilku faktów: że nie jesteśmy równi na stopniach rozwoju samoświadomości, że nie zawsze wiek i siwe włosy oznaczają życiową mądrość, że każdy ma swój czas i swoje miejsce na życiową naukę i wyciągnięcie wniosków to - wespół z wiedzą o sobie samym, wyznaczaniem celów i zasad oraz poszanowaniem wolności i wyboru drugiego człowieka - znamiona ludzkiej dojrzałości. Nie ma tutaj miejsca na walkę z wiatrakami i ratowanie świata, bo zwyczajnie oddajesz innym ludziom odpowiedzialność za ich własny los – w tym również kochanej rodzince, co niektórych zaczyna boleć jak kaktus w dupie, kiedy wyjdzie na jaw, że trzasnęli sobie człowieka żeby sprzątał chlew, który w życiu sami narobili.



Dlaczego większość ludzi ma tak duże opory przed uszanowaniem wolności i wyboru drugiego człowieka? Jeżeli jesteś nastolatkiem, to nic sobie nie wyobrażaj, a jeżeli nim nie jesteś to sobie przypomnij – jak wielkie wkurwienie społeczne wzbudzały wśród Twojej grupy (subkultury) osoby, które kładły lachę na obowiązujący Was grupowy styl ubierania/myślenia/działania? „Co on sobie wyobraża?”, „To pewnie frajer albo jakiś pedał, dlaczego nie wygląda i nie myśli jak my?”, „Kim on jest?” - Ano jest wolnym człowiekiem i prawdopodobnie ma w dupie wasze grupowe zabawy, przepychanki, podlizywanie się silniejszym, gierki, manipulacje, preferencje, stadne myślenie i halucynacje na temat tego jak go oceniacie jako grupa - czyli Wasz 'matrix'. I jeżeli sam zadajesz takie pytania jak powyżej, to przestań się niepotrzebnie wpierd*lać w życie drugiego człowieka, przełącz się sam z życiowego automatu na manual, olej grupę i rodzinnych 'pomagaczy' co to wiedzą lepiej a gówno w życiu osiągnęli i na świadomości praw tego świata zacznij budować w sobie fundament własnej siły.



Na koniec kawał w temacie na jakiej 'skrzyni biegów' się w życiu jeździ:

Dlaczego europejskie samochody mają trzy pedały a amerykańskie tylko dwa?

Ponieważ w Europie lewy pedał obsługujesz lewą nogą, prawy – prawą, a środkowy - fiutem.


źródło: http://braciasamcy.pl/index.php?/blogs/entry/90-z-automatu-na-manual/
_________________
http://www.triviumeducation.com/
Punkt startowy dla wszystkich.
http://trivium.wybudzeni.com/trivium/
Wersja PL
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Religie, wiara, okultyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 27, 28, 29   » 
Strona 13 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Chciałbym się z Wami czymś podzielić
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile