Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3096
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:18, 14 Paź '13
Temat postu: Chciałbym się z Wami czymś podzielić
Witajcie
Chciałbym się z Wami podzielić czymś, co "dostałem" całkiem niedawno. Co z tym zrobicie Wasza sprawa i Wasza wola
Życie to świadomość. Świadomość to życie. Nie ma znaczenia skala, liczy się tylko to, że JEST. I tak oto Wszystko objawia się nam jako Jedno, a Jedno przejawia się we wszystkim.
Ludzie lubią myśleć, że jak coś innego nie ma świadomości "jak my", to nie ma świadomości w ogóle. A tymczasem WSZYSTKO co ISTNIEJE ma świadomość, bo właśnie ta świadomość JEST życiem.
I nie chodzi tutaj o "biologię" czyli rośliny i zwierzęta, ale o wszystko co jest, co istnieje, bo do istnienia ŻYCIE jest niezbędne.
Nawet kiedy podejmowane były próby kierunkowania jej w różne postacie i manifestacje (jak broń masowego rażenia, unikatowe napędy na paliwo spalane) zawsze stara się powrócić do naturalnego rytmu, pomimo wywołanych zmian.
Życie to Świadomość.
Świadomość, której jesteśmy WAŻNYM elementem.
Ludzie ciało składa się z ok 300 trylionów komórek. Oprócz tego drugie dwa lub trzy razy więcej bakterii.
To ponad 900 trylionów cząstek elementarnych "życia".
900 TRYLIONÓW czyli 1 000 000 000 000 000 000. Tylko spójrz na tę liczbę.
Każdy z nas jest w pełni funkcjonującym Wszechświatem.
"Co to za życie?" ktoś mógłby rzecz. "Być jak bakteria to jak nie być".
Ciekawe czy istota, której częścią jesteśmy i każdy z nas jest jedną komórką, nabija się z naszego poziomu "świadomości" jak my nabijamy się z bakterii?
Rozważ to przez chwilę. A teraz pomnóż przez nieskończoność.
To jest ŻYCIE, Ta ŚWIADOMOŚĆ jest ŻYCIEM.
System, w którym żyjemy (bo to nie jest cywilizacja) zaprojektowany został tak, żebyśmy byli tłamszeni, zastraszeni, zawistni wobec siebie, zazdrośni, przepełnieni żądzą nie do nasycenia, gniewem i bólem, cierpieniem Wszechświatów, w takich warunkach z takim ładunkiem negatywnej energii manifestujemy swą obecność EKSPLOZJĄ ŻYCIA.
EKSPLOZJĄ ŻYCIA
Kiedy gasiłem pragnienie gasiłem pragnienie starożytnych piasków pustyń, wypieczonych w najgorętszym Słońcu... Nawadniałem lasy tropikalne, pracowicie przetwarzające każdą odrobinę wody w taki sposób aby była wykorzystana jak najlepiej, a jeśli nie mogła być wykorzystana to pozwolono jej odpływać aby zaniosła ŻYCIE. Byłem ruchem tektonicznym płyt, kształtującym góry i depresje oraz niezgłębione dna oceanów. Byłem oddechem atmosferycznym dla planety, która uznawana była za "starą", czułem jego krótkość, ale i nieuchronność przemiany ŻYCIA w inną postać.Byłem Przedwiecznym, tkwiącym pod piaskami pustyń w swym istnieniu, wspierającym całe ŻYCIE, które się na mnie składało. Byłem siłą napędzającą ramiona galaktyk... Byłem Wszechświatem...
"Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat." Słowa z Talmudu.
Teraz zacznie się najlepsze.
Mamy ponad 900 trylionów drobinek "Życia" w nas. I każda z nich składa się z przynajmniej drugiej takiej liczby najmniejszych znanych człowiekowi "cząsteczek materii". I każda z tych cząsteczek ma w sobie cały Wszechświat.
Życie to Świadomość, a my jesteśmy jej WAŻNYM elementem.
Czas się obudzić, bo jest czas zmian.
W "naszym poziomie istnienia" ŻYCIE zaczęło zmieniać postać.
A to oznacza dużo zmian. W relatywnie krótkim czasie, a to oznacza duże komplikacje na naszej "Warstwie istnienia". Właściciele systemu, który nas tłamsi, to po prostu jedna z postaci jakie przybrało ŻYCIE, a teraz będzie odchodzić. I właściciele owi zadbają aby nie było łatwo, zadbają aby było trudno jak sam skurwysyn, bo wcale nie chcą odchodzić, odejdą, bo tego CHCE ŻYCIE.
Każdy z nas jest ogniskową skupiającą WOLĘ ŻYCIA i kształtującą ją według NASZEJ WOLI. Każdy z nas wpływa na zmiany zachodzące w ŻYCIU bo każdy z nas jest integralnym łączem ŹRÓDŁA.
Oto jest Źródło.
Jedno.
Bóg.
Świadomość.
Życie.
Wszystkie nazwy są tylko niezdarną próbą opisania nieopisywalnego, a za nimi rzesze ludzi porwanych "ideą", które nazwaliśmy religiami. Wiele z nich stało się częścią Systemu, wiele zadbało aby przekaz ŻYCIA był zakłócony i jak najbardziej zdeformowany, aby utrudnić manifestację zachodzących zmian.
Ale on tam jest. Wystarczy wsłuchać się w słowa, nie interpretacje narzucone przez różne środowiska, ale w same Słowa...
Miłość.
Bezwarunkowa Miłość do Wszelkiego Przejawu Życia jest Wolą ŻYCIA.
Wielu było takich co to widzieli i mówili o tym - Chrystus, Budda, Mahomet, a obok nich wielu Mistrzów Mistycznych i każdy opowiadało tym samym, każdy próbował Nam to wyjaśnić.
A teraz proszę, Ty jak sobie tam siedzisz, idziesz czy leżysz, zatrzymaj się na chwilę, na pół oddechu, na mgnienie, na ten moment tak nieuchwytny, że aż wieczny w swym istnieniu i pozwól sobie na odrobinę optymizmu.
Tak... Poczułeś TO.
Głęboko w sobie, gdzieś zapulsowało Ci.
Teraz stoisz przed wyborem...
Bo ŚWIADOMOŚĆ zawsze przybiera postać dobrowolną - sławna Wolna Wola.
Przez wielu bardzo mylnie interpretowana.
Ty, teraz masz zdecydować czy idziesz za tamtym impulsem czy w sobie go zdusisz.
To jest TWÓJ wybór.
Ale wiesz co?
Niezależnie od tego jak bardzo będziesz się starał to stłamsić, to zawsze tam będzie i będzie na Ciebie czekać.
To jest MIŁOŚĆ BEZWARUNKOWA.
ŻYCIE nie STAWIA WARUNKÓW NIEZBĘDNYCH DO OSIĄGNIĘCIA CZEGOKOLWIEK.
ŻYCIE kocha CIEBIE, takiego, dokładnie takiego jakim jesteś, BEZWARUNKOWO i JESTEŚ TEGO WART.
...
...
Teraz wiesz co ja czuję niemalże na co dzień. A i tak dość często gubię perspektywę, bo dopiero uczę się "utrzymywania wizji", ale Ty właśnie poczułeś, przez to jedno mgnienie nieskończoności.
WOLA ŻYCIA
ŻYCIE chce dla Ciebie jak najlepiej i będzie wspierać Twój wybór BEZWARUNKOWO, niezależnie od tego czy postanowisz pójść z "naturalnym rytmem" czy postanowisz się zniszczyć myśleniem "...nie jestem godzien, ale powiedz tylko Słowo..." - znasz te słowa, prawda?
Religie to część systemu, "starej postaci". Nie potrzebujemy pośredników w kontakcie z Bogiem, nie potrzebujemy przykazań, nakazów, zakazów, systemów moralnych i innych, mówiących nam co jest "dobre" a co "złe" reguł, bo mamy bezpośredni kontakt z ŻYCIEM.
Wystarczy otworzyć Serce i wypełnić je Miłością. A resztę pozostawić ŻYCIU.
Bo ŻYCIE to ŚWIADOMOŚĆ.
A My jesteśmy jego WAŻNYM elementem.
...
...
...
Pamiętasz jak pisałem o zmianach zachodzących na naszej "warstwie istnienia"? O tym, że ŻYCIE zaczęło zmieniać postać? O tym, że właściciele systemu będą dociskać śrubę i będzie jeszcze gorzej? To od nas należy która "wizja" się zamanifestuje.
Miłość.
Lub ta druga.
Wiesz która. Jesteś jej teraz bardzo blisko...
Pocieszające jest to, że nawet jak wybierzesz inaczej niż Miłość to w końcu i tak wrócisz na naturalny "rytm istnienia", a to jak długo będziesz wędrował zależy Tylko od Ciebie.
Ale tutaj, w relatywnie krótkim odcinku czasu, na naszej "warstwie istnienia" zmiana będzie dynamiczna i odciśnie swe piętno na wielu Przejawach ŻYCIA. I to jaką postać zmanifestuje ŻYCIE zależy od Ciebie.
Wybierasz.
Ale pamiętaj, że Życie to świadomość. Świadomość to Życie. Nie ma znaczenia skala, liczy się tylko to, że JEST. I tak oto Wszystko objawia się nam jako Jedno, a Jedno przejawia się we wszystkim.
Czasu mocno relatywistycznego 12 październik 2013 rok tzw. "po Chrystusie"
10 Ranek Zanikanie Rosy 7siódmek Dzień Swaroga (Medytacja i Post jednodniowy) 20 Ramhat Ziemia, Ogień Czasu Boskiego Początku 7522Lato od ZPGŚ 2Czarny Żerca Lato Kręgu Życia 2Żerca Lato Kręgu Lat Pozycja Jarego Słońca Gmach:Dzika Patron:Ramhat Grusza,Woda Era Wilka, Bóg Weles (Trwa Świt Swaroga) kalendarza Słowian.
Czujesz potęgę?
To przeczytaj tę datę raz jeszcze.
Trwa Świt Swaroga.
A Ty nawet nie wiesz kto to!
Kto jest odpowiedzialny za Twój stan wiedzy? Jakie masz wymówki? Ile nazbierałeś już usprawiedliwień dla swojej własnej bezczynności?
System Cię wytresował bo sam mu na to pozwoliłeś.
Ale pamiętaj, że Życie to świadomość. Świadomość to życie. Nie ma znaczenia skala, liczy się tylko to, że JEST. I tak oto Wszystko objawia się nam jako Jedno, a Jedno przejawia się we wszystkim.
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:19, 14 Paź '13
Temat postu:
Dotrwałem do połowy. Jechowy czy swiezak, którego odurzył ezo-światek? Wiem, że czujesz się mesjaszem, ale takich tekstów dokopiesz się tu wiele. Azrael jeszcze nie przeniknął twojej jaźni. Jeszcze B-)
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 28 Cze 2011 Posty: 474
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:11, 14 Paź '13
Temat postu:
A ja rozumiem o co ci chodzi choć nie trzeba tyle o tym pisać.
Zgadzam się, że wysiłki umysłu są próbą opisania nieopisywalnego.
Ale nasz umysł to nie wszystkie narzędzia. Mamy jeszcze coś więcej, możemy czuć nawet kiedy czegoś nie rozumiemy. Ja lubię to nazywać nadświadomością lub intuicją wynikająca z głębi naszej natury.
Wg mnie słowo jakim najlepiej można opisać to wszystko co nas otacza jest: MIŁOŚĆ.
A życie? Jest drogą poprzez nią. Jest nauką tej sztuki w celu wchłonięcia czy można nazwać to osiągnięciem szczęścia.
Wg mnie wszystko bierze się z miłości nawet to co ludzki umysł ograniczony dualizmem biegunowo ocenia jako zło, cierpienie i automatycznie odrzuca również jest narzędziem powrotu do miłości ale wynikającym z miłości a dokładnie z jej braku. Jak np. skórzany pas ojca hehe
Umysł zawsze definiuje (ezo, buddyzm itp.) wrzuca do szufladki i próbuje zbagatelizować by do tego nie wracać. Jeżeli to nie działa to ośmiesza. A jeżeli to nie działa to wysyła paraliżujący strach i to jest sygnał, że broni swojej władczej pozycji
A czym jest umysł a ściślej jego myśli? Wypadkową nałożonych na siebie uwarunkowań wielu tysiącleci i pokoleń. Trzeba zdawać sobie sprawę, że umysł to narzędzie analityczne i głównie w tym zakresie winien być używany. Zresztą łatwo można zaobserwować np.na urlopie jak po kilku dniach kontaku z naturą a zerwaniem kontaktu z cywilizacją się uspokaja i odsuwana bok.
Umysł nie powinien kierować naszym życiem bo wcale nie jest rozsądny. On zwyczajnie walczy o lepszą pozycję często powodując większe straty niż zyski.
Ciekawy temat, wart kontynuacji z zaznaczeniem kierunku" "od źródła, od początku do obecnej cywilizacji" a nie odwrotnie. Wtedy można zrozumieć dlaczego znaleźliśmy się w miejscu w którym jesteśmy, dlaczego tak bardzo się zapętliliśmy i dlaczego pomimo tylu osiągnięć i wysokiego komfortu cierpienie wciąż narasta.
_________________ ...
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:58, 15 Paź '13
Temat postu:
Lubię Cię chłopie, Denyallu , ale takie filozoficzne pisanie już mnie nie ciągnie, pierwsze lepsze zdanie:
Cytat:
I nie chodzi tutaj o "biologię" czyli rośliny i zwierzęta, ale o wszystko co jest, co istnieje, bo do istnienia ŻYCIE jest niezbędne.
Do istnienia życie nie jest potrzebne. Zobacz taki Księżyc, nie żyje a istnieje. Ogólnie tekst pełny sloganów i nieadekwatnych porównań. Ktoś pisze, jak by coś "wiedział", a wie gówno.
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 1000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:19, 15 Paź '13
Temat postu:
Cytat:
900 TRYLIONÓW czyli 1 000 000 000 000 000 000. Tylko spójrz na tę liczbę.
skoro jesteśmy tacy świadomi i wyzwoleni to powinniśmy sobie zdawać sprawę, że liczba jest tylko wymysłem naszego umysłu i służy do mierzenia tego czego dalej nie rozumiemy. w naturze jest określona pewna zależność wskazująca na spiralny ruch wszystkiego we wszechświecie, mimo to nikt nie wie dlaczego tyle a nie tyle. także cyfry podobnie jak cała nasza symbolika jest tylko utrudnieniem, które miało być ułatwieniem w przeszłości - jest szufladką, etykietką i niczym więcej.
Cytat:
System Cię wytresował bo sam mu na to pozwoliłeś.
nie czaję takiej gadki. system dostosowuje majetność jednostki do ilości możliwości. czyli jest stosowana segregacja na lepszych gorszych, bardziej białych i mniej czarnych. system kształtują ludzie, a że żyjemy w cywilizacji rasistowskiej, dzielonej acz nazywanej łączącą rasy, gdzie nasi przodkowie łapali biedniejszych w siatki, a dzisiaj w kredyty. wielu ludzi decyduje się na porażkę z systemem, bo nie wiem niby jak chcesz go kształtować skoro mu wtórujesz - widocznie masz w tym jakiś prywatny interes.
Cytat:
Kto jest odpowiedzialny za Twój stan wiedzy? Jakie masz wymówki? Ile nazbierałeś już usprawiedliwień dla swojej własnej bezczynności?
nie wiem co to jest, ale jest słabe, nawet od amatorskich kursów motywacyjnych dla ludzi ze stanami depresyjnymi.
Cytat:
Pamiętasz jak pisałem o zmianach zachodzących na naszej "warstwie istnienia"? O tym, że ŻYCIE zaczęło zmieniać postać? O tym, że właściciele systemu będą dociskać śrubę i będzie jeszcze gorzej? To od nas należy która "wizja" się zamanifestuje.
jedyne co się zmieniło w naszej aktualnej pedalskiej rzeczywistości to fakt, że odkryliśmy definitywnie potwierdzając niezbity dowód, że istnieją cywilizacje bardziej zaawansowana od naszej, a my jesteśmy faktycznie na etapie dopiero jaskiniowym, choć myślimy często odwrotnie. życie zmieniło się o tyle, że teraz debila można nazywać po imieniu, niezależnie od tego czym się próbuje zasłaniać, bo możesz go zaginać w nieskończoność ze źródeł, które są odpowiedzią na każde pytanie, którego kiedyś nie można było nikomu zadać. tutaj trza przyznać nastał koniec świata i nowa era informacji, którą to ludzie kolejnej spierdolonej śpiączki i przebudzenia chcą obrócić we własny prywatny frajerski folwark new age.
Co więcej, ten wasz rasizm i "łapanie w siatki" to niestety nie tylko zamierzchła przeszłość. To dzieje się dzisiaj. Mowa o handlu żywym towarem. W krajach Europy Wschodniej na blond-włose dziewczyny się dosłownie poluje. Następnie są one wywożone do Izraela, gdzie kończą jako niewolnice seksualne obrzezanych mafiozów:
Dołączył: 28 Cze 2011 Posty: 474
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:55, 16 Paź '13
Temat postu:
Nazywając to-tym lub tamto-tamtym jesteśmy w błędnym przekonaniu, myśląc że już wystarczająco dużo o tym wiemy.
Mądrość nie bierze się z wyników i analiz lecz z obserwacji w skupieniu.
Wszystko jest miłością za zakresu procesów: jej dopełniania i generowania braków.
Ten czy każdy inny dualizm (istnienie i brak) to tylko nasza próba postrzegania z poziomu umysłu. Dualizm również jest jednością bo wszystko jest jednością.
Kiedy znika jedna strona np. słodycz automatycznie znika też gorycz bo brak podstaw do analitycznego porównania czy odniesienia.
_________________ ...
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:53, 16 Paź '13
Temat postu:
Patin napisał:
Nazywając to-tym lub tamto-tamtym jesteśmy w błędnym przekonaniu, myśląc że już wystarczająco dużo o tym wiemy.
Mądrość nie bierze się z wyników i analiz lecz z obserwacji w skupieniu.
Wszystko jest miłością za zakresu procesów: jej dopełniania i generowania braków.
Ten czy każdy inny dualizm (istnienie i brak) to tylko nasza próba postrzegania z poziomu umysłu. Dualizm również jest jednością bo wszystko jest jednością.
Kiedy znika jedna strona np. słodycz automatycznie znika też gorycz bo brak podstaw do analitycznego porównania czy odniesienia.
Twierdzisz, że brak goryczy sprawia, że zanika słodycz? A po czemu? Przecież to nie jest dualizm, tylko dwie ( a nawet więcej) niezależne rzeczy, niezależne od siebie odczucia. Trzeba dokładnie znać związki przyczynowo skutkowe, by mieć o czymś wiedzę. I tym właśnie różni się nauka od pseudointelektualnego bełkotu szukającego związków tam gdzie ich nie ma.
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:49, 16 Paź '13
Temat postu:
@Mike
W istocie sama filozofia i jej poszukiwania nie są złe, tylko biorą się za to ludzie z przypadku, napawający się tym jakby wykryli klucz do innego wymiaru. Bardziej przystępna lub uspokajająca sumienie filozofia zostaje później skomercjalizowana traktowana jako gruntowy paradygmat tak jak dziś pierdolenie o świadomości na miliony sposobów połączone z takimi bzdurami jak w pierwszym poście tego tematu:
de99ial napisał:
nie potrzebujemy przykazań, nakazów, zakazów, systemów moralnych i innych, mówiących nam co jest "dobre" a co "złe"
Jako jednostka może i tego nie potrzebujesz ale zastanów się czy chcesz żyć z ludźmi czy bez nich. Dogmatycznie połączeni ludzie emitują większą siłę jako zjednoczone plemię niż nie wiem jak bardzo uzdolniona jednostka uniesiona ponad chmury iluzją swojego autorytetu. Potocznie mówiąc możesz zostać zdeptany, zatem jeśli szukałbym filozofii zdatnej do posłużenia za karmę dla ludzi to powinna ona traktować o spoiwach. Rzucając kilka haseł: miłość, świadomość, jestestwo, proces twórczy podsumowując, że jakoś samo się wyjaśni do niczego nie zmierza. Nie wytycza nowej ścieżki, a jeszcze bardziej ją rozgałęzia. Również bagatelizowanie czynników destrukcyjnych, bez których nie ma mowy o żadnym postępie gdy ujmujesz jakieś wartości jako nadrzędne i w teorii niezmienne. Stoisz w miejscu i widzisz? Brak dalszych rozwinięć, powiedziałeś co można powiedzie, podzieliłeś się - faaaajnie. Tak bardzo chcecie powychodzić z szufladek, że tylko głosicie jak inne są zjebane.
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3096
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:23, 16 Paź '13
Temat postu:
Patin napisał:
A ja rozumiem o co ci chodzi choć nie trzeba tyle o tym pisać.
Zgadzam się, że wysiłki umysłu są próbą opisania nieopisywalnego.
Ale nasz umysł to nie wszystkie narzędzia. Mamy jeszcze coś więcej, możemy czuć nawet kiedy czegoś nie rozumiemy. Ja lubię to nazywać nadświadomością lub intuicją wynikająca z głębi naszej natury.
Wg mnie słowo jakim najlepiej można opisać to wszystko co nas otacza jest: MIŁOŚĆ.
A życie? Jest drogą poprzez nią. Jest nauką tej sztuki w celu wchłonięcia czy można nazwać to osiągnięciem szczęścia.
Wg mnie wszystko bierze się z miłości nawet to co ludzki umysł ograniczony dualizmem biegunowo ocenia jako zło, cierpienie i automatycznie odrzuca również jest narzędziem powrotu do miłości ale wynikającym z miłości a dokładnie z jej braku. Jak np. skórzany pas ojca hehe
Umysł zawsze definiuje (ezo, buddyzm itp.) wrzuca do szufladki i próbuje zbagatelizować by do tego nie wracać. Jeżeli to nie działa to ośmiesza. A jeżeli to nie działa to wysyła paraliżujący strach i to jest sygnał, że broni swojej władczej pozycji
A czym jest umysł a ściślej jego myśli? Wypadkową nałożonych na siebie uwarunkowań wielu tysiącleci i pokoleń. Trzeba zdawać sobie sprawę, że umysł to narzędzie analityczne i głównie w tym zakresie winien być używany. Zresztą łatwo można zaobserwować np.na urlopie jak po kilku dniach kontaku z naturą a zerwaniem kontaktu z cywilizacją się uspokaja i odsuwana bok.
Umysł nie powinien kierować naszym życiem bo wcale nie jest rozsądny. On zwyczajnie walczy o lepszą pozycję często powodując większe straty niż zyski.
Ciekawy temat, wart kontynuacji z zaznaczeniem kierunku" "od źródła, od początku do obecnej cywilizacji" a nie odwrotnie. Wtedy można zrozumieć dlaczego znaleźliśmy się w miejscu w którym jesteśmy, dlaczego tak bardzo się zapętliliśmy i dlaczego pomimo tylu osiągnięć i wysokiego komfortu cierpienie wciąż narasta.
Spotkałem się z ciekawą koncepcją, że umysł to narzędzie, które dostaliśmy ale nie dołączono do niego instrukcji obsługi. A tym samym mamy coś potężnego, co wymaga świadomości, ale nie mamy tej świadomości i zamiast kontrolować umysł, to umysł kontroluje nas. Wszelkie myśli, wszelkie szczegóły, które postrzegamy jako "ja" są niczym innym jak umysłu konstruktami, które walczą o przetrwanie. I dlatego tak trudno pokonać schematy i programy umysłu
I zgadzam się - miłość jest metodą podróży po Życiu i Świadomości, o czym zresztą jest w tym tekście
Znaleźliśmy się w tym miejscu ponieważ to zaplanowane działanie pewnej grupy istot Chodzi o to aby sobie to uświadomić, a kiedy już się to zrozumie, wyrwiemy się spod ich wpływu. Te istoty odchodzą, ale nasza świadomość jest potrzebna aby te zmiany były mniej nieprzyjemne.
manhattanman napisał:
skoro jesteśmy tacy świadomi i wyzwoleni to powinniśmy sobie zdawać sprawę, że liczba jest tylko wymysłem naszego umysłu i służy do mierzenia tego czego dalej nie rozumiemy. w naturze jest określona pewna zależność wskazująca na spiralny ruch wszystkiego we wszechświecie, mimo to nikt nie wie dlaczego tyle a nie tyle. także cyfry podobnie jak cała nasza symbolika jest tylko utrudnieniem, które miało być ułatwieniem w przeszłości - jest szufladką, etykietką i niczym więcej.
Na tej warstwie istnienia liczby są całkiem przydatnym narzędziem. Trzeba tylko pamiętać aby je porzucić w momencie, w którym jest "niewystarczające" zamiast się go kurczowo trzymać. I dotyczy to nie tylko liczb, ale tak naprawdę wszystkich pojęć jakimi się tutaj posługujemy. A przyczyną "zakorkowania" rozwoju jest m.in. zbytnie przywiązanie do pewnych narzędzi.
Innymi słowy - czasami ich użycie pozwala dostrzec to i owo, w innym przypadku może być tylko czynnikiem przeszkadzającym.
manhattanman napisał:
nie czaję takiej gadki. system dostosowuje majetność jednostki do ilości możliwości. czyli jest stosowana segregacja na lepszych gorszych, bardziej białych i mniej czarnych. system kształtują ludzie, a że żyjemy w cywilizacji rasistowskiej, dzielonej acz nazywanej łączącą rasy, gdzie nasi przodkowie łapali biedniejszych w siatki, a dzisiaj w kredyty. wielu ludzi decyduje się na porażkę z systemem, bo nie wiem niby jak chcesz go kształtować skoro mu wtórujesz - widocznie masz w tym jakiś prywatny interes.
Problem z tym systemem polega na tym, że to rzecz, w której na każdym poziomie liczy się kasa. czyli ten system nie jest cywilizacją, bo nie wspiera naszego rozwoju, a żeruje na nas. I nie mam na myśli tutaj Polski ale właściwie cały "cywilizowany" świat, tzw. "zachodni". Propaganda, wmawianie, oszukiwanie, a wszystko w imię kasy.
Dlatego właśnie, że system nie wspiera rozwoju życia zniknie. Tylko, że właściciele nie chcą odchodzić i będą robić co tylko będą mogli aby utrudnić odejście i transformację, przez która przechodzimy. I będzie jeszcze gorzej, tylko chodzi właśnie o to aby się nie dawać tym negatywnym czynnikom.
To nie kwestia "wyboru" mutacji systemu, raczej perspektywa "ponad nim".
manhattanman napisał:
nie wiem co to jest, ale jest słabe, nawet od amatorskich kursów motywacyjnych dla ludzi ze stanami depresyjnymi.
Te słowa nie są dla Ciebie
manhattanman napisał:
jedyne co się zmieniło w naszej aktualnej pedalskiej rzeczywistości to fakt, że odkryliśmy definitywnie potwierdzając niezbity dowód, że istnieją cywilizacje bardziej zaawansowana od naszej, a my jesteśmy faktycznie na etapie dopiero jaskiniowym, choć myślimy często odwrotnie. życie zmieniło się o tyle, że teraz debila można nazywać po imieniu, niezależnie od tego czym się próbuje zasłaniać, bo możesz go zaginać w nieskończoność ze źródeł, które są odpowiedzią na każde pytanie, którego kiedyś nie można było nikomu zadać. tutaj trza przyznać nastał koniec świata i nowa era informacji, którą to ludzie kolejnej spierdolonej śpiączki i przebudzenia chcą obrócić we własny prywatny frajerski folwark new age.
To jest etap zmian, które zachodzą, ale one się jeszcze nie skończyły. Przed nami jest coś fantastycznego, trzeba tylko trochę optymizmu i cierpliwości
@kapitan_nemo
Link nie działa, mogę prosić raz jeszcze?
Patin napisał:
Nazywając to-tym lub tamto-tamtym jesteśmy w błędnym przekonaniu, myśląc że już wystarczająco dużo o tym wiemy.
Mądrość nie bierze się z wyników i analiz lecz z obserwacji w skupieniu.
Wszystko jest miłością za zakresu procesów: jej dopełniania i generowania braków.
Ten czy każdy inny dualizm (istnienie i brak) to tylko nasza próba postrzegania z poziomu umysłu. Dualizm również jest jednością bo wszystko jest jednością.
Kiedy znika jedna strona np. słodycz automatycznie znika też gorycz bo brak podstaw do analitycznego porównania czy odniesienia.
Doświadczenie i równowaga
Chodzi o to aby zrozumieć, że żaden biegun dualizmu nie jest "tym właściwym", a Droga wiedzie przez równowagę między nimi bo tylko te dwa czynniki, kiedy się jednoczą, pokazują moc twórczą. Kiedy walczą niosą tylko zniszczenie.
Venom napisał:
@Mike
W istocie sama filozofia i jej poszukiwania nie są złe, tylko biorą się za to ludzie z przypadku, napawający się tym jakby wykryli klucz do innego wymiaru. Bardziej przystępna lub uspokajająca sumienie filozofia zostaje później skomercjalizowana traktowana jako gruntowy paradygmat tak jak dziś pierdolenie o świadomości na miliony sposobów połączone z takimi bzdurami jak w pierwszym poście tego tematu
Mam dyplom z tej dzieciny, właśnie tak zinstytucjonalizowanej i wiesz co? "Tam" jest stagnacja i zero odkrywczość - wałkuje się w koło to samo na różne sposoby, udając, że to "odkrycia" i "przełomy". A wszelkie "przełomy", o których się uczy w szkołach (i nie tylko), dokonywały się w warunkach "dyskusyjnych" i zanim zostały "skomercjalizowane" sporo obelg się pojawiało, sporo kategorii "oszołom" też.
Venom napisał:
Jako jednostka może i tego nie potrzebujesz ale zastanów się czy chcesz żyć z ludźmi czy bez nich. Dogmatycznie połączeni ludzie emitują większą siłę jako zjednoczone plemię niż nie wiem jak bardzo uzdolniona jednostka uniesiona ponad chmury iluzją swojego autorytetu. Potocznie mówiąc możesz zostać zdeptany, zatem jeśli szukałbym filozofii zdatnej do posłużenia za karmę dla ludzi to powinna ona traktować o spoiwach. Rzucając kilka haseł: miłość, świadomość, jestestwo, proces twórczy podsumowując, że jakoś samo się wyjaśni do niczego nie zmierza. Nie wytycza nowej ścieżki, a jeszcze bardziej ją rozgałęzia. Również bagatelizowanie czynników destrukcyjnych, bez których nie ma mowy o żadnym postępie gdy ujmujesz jakieś wartości jako nadrzędne i w teorii niezmienne. Stoisz w miejscu i widzisz? Brak dalszych rozwinięć, powiedziałeś co można powiedzie, podzieliłeś się - faaaajnie. Tak bardzo chcecie powychodzić z szufladek, że tylko głosicie jak inne są zjebane.
Nie wiem po co wmieszałeś tutaj autorytety. Autorytet to zjawisko szkodliwe, zastępujące samodzielne myślenie.
Obecny system właśnie powstrzymuje zmiany i on jest symbolem stagnacji - i coraz więcej ludzi to widzi.
Społeczność składa się z jednostek. Świadomie jednostki - świadome społeczeństwo. I nie chodzi o to aby było kilku takich co powie resztę "co robić" - ten schemat jest "stary" i znika. Chodzi o to aby KAŻDY przestał szukać odpowiedzi u innych a zaczął szukać ich w sobie.
Zmiana jest naturalna dla wszechświata, on ciągle się zmienia, a my, jako jego część, też. Celem naszego istnienia jest gromadzenie indywidualnych doświadczeń (po to mamy świadomość w tak skoncentrowanej postaci), które później posłużą "całości" do zbudowania "lepszej wersji siebie". "Nasze zadanie" to "budowanie lepszej wersji siebie", indywidualnie, a nie idąc za kimś. I na pewno nie prowadzi to przez stagnację.
Nie jestem tutaj po to aby dyskutować. Odpisałem części osób, bo "poczułem", że to słuszne, ale nie zamierzam toczyć polemik ani niczego udowadniać. Dostałem co dostałem, podzieliłem się tym z Wami a co z tym zrobicie to już Wasza Wola Jeśli na jakimś dalszym etapie poczuję, że "słuszne" jest odpowiedzenie na jakieś słowa to to zrobię.
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:36, 16 Paź '13
Temat postu:
Nie zajarzyłeś mnie. Skupiasz się na indywidualnych odczuciach, celebrowaniu świadomości jednostki. "Jako dyplomowany z nauk ścisłych" przeczę tej idei, gdyż byle jaki motłoch skupiony w okół prostych norm spolecznych stratuje taka jednostkę - nie tylko w sensie fizycznym. Co ma grupa z twoich rozwazań poza elitarną , jednostkową masturbacją własnego ego? Nie musisz mi tłumaczyć i udowadniać, że zmiana jest constans, bo to trywialne. Na mocy indywidualnej świadomości detonuję takie odgrzewane kotlety.
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 04:21, 17 Paź '13
Temat postu:
Cytat:
To jest etap zmian, które zachodzą, ale one się jeszcze nie skończyły. Przed nami jest coś fantastycznego, trzeba tylko trochę optymizmu i cierpliwości
wydaje mi sie, ze lepiej nam bylo gdy bylismy jednak nieswiadomi.
Dołączył: 28 Cze 2011 Posty: 474
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:56, 17 Paź '13
Temat postu:
Chyba nie zostałem poprawnie zrozumiany.
Absolutnie wszystko jest miłością i poza nią nie ma nic. Nawet pozorny "brak" miłości również jest narzędziem z palety możliwości miłości służącym do jej powrotu co ze względu na brak innych możliwości jest koniecznością
Czy można ją zrozumieć i ogarnąć umysłem, rozumem, myślami, zmysłami?
Wiele wskazuje na to, że nie.
Wątrobą i płucami również.
Jak można być pewnym jej istnienia?
Można ją poczuć i w ten sposób zaobserwować.
Jak ją zaobserwować?
Potocznie mówi się, że sercem a na poważnie to wyciszyć umysł, kiedy nie jest potrzebny, wyciszyć myśli i nie skupiać się na nich a wtedy dostrzeżemy, że patrzymy na nie z pewnej perspektywy i objawią się jako przelotne, nic nie znaczące impulsy a kiedy zanikną pojawi się przestrzeń, którą można zobrazować jako wibracje/taniec "obrazów i dźwięków", przestrzeń w której nie ma negatywów z zakresu czasu, strachu, zimna itp.
I powiedzcie mi o czym tu dalej dyskutować ?
Jedyną rzeczą, którą możemy zrobić to dokształcanie się w miłości co przejawi się rozwijaniem naszej cierpliwości dla siebie, najbliższego otoczenia, innych. I o to w życiu chodzi by zwyczajnie być miłym dla innych, zawsze i wszędzie.
Czym jest ta miłość?
Wszystkim i "niczym". Jest tym czym jest. Jest esenscją i pełnią naszego istnienia. Jest jednością nie podlegającą żadnym barierom.
Co czują ludzie, którzy opowiadają o śmierci klinicznej? Niesamowite wręcz ciepło, otaczający pokój i bezpieczeństwo, błogostan w którym z radością chcą trwać?
Dla mnie to jest właśnie miłość. Niektórzy nazywają ją Stwórcą, Bogiem itp. i ok. definicja nie zmienia faktu z tym, że źle się dzieje kiedy zaczynamy innych nastrajać na nasz własny odbiór. To już jest odwrócenie się od miłości.
Kiedy pojawia się miłość? Kiedy mamy już dość cierpienia.
Jak znaleźć drogę do miłości?
Powołać do życia swoją duchowość czyli znaleźć czas dla samego siebie, nie dla książki, internetu czy telewizora. Zajrzeć wówczas do siebie i poczuć swoją własną naturę, którą jest nic innego jak miłość.
Ale to nie jest żadna recepta ale wskazówka. Miłość może być nieskończona i dla każdego oferować nieskończone kombinacje odbioru, postrzegania i przeżywania. Każdy musi do tego dojść SAM.
Miłość to energia, która każdy przejaw formy (materialnej lub nie) powołuje do istnienia, wiąże atomy pozornie "pustą" przestrzenią i utrzymuje wszystko w równowadze.
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:09, 17 Paź '13
Temat postu:
Patin napisał:
Chyba nie zostałem poprawnie zrozumiany.
Absolutnie wszystko jest miłością i poza nią nie ma nic. Nawet pozorny "brak" miłości również jest narzędziem z palety możliwości miłości służącym do jej powrotu co ze względu na brak innych możliwości jest koniecznością
........................
Czy można ją zrozumieć i ogarnąć umysłem, rozumem, myślami, zmysłami?
Wiele wskazuje na to, że nie.
Wątrobą i płucami również.
Jak można być pewnym jej istnienia?
Miłość, to akurat analizując związki przyczynowo skutkowe, silne reakcje chemiczne organizmu, więc de facto da się je odczuwać i wątrobą i nerkami. Poza tym, dlaczego poza miłością nie ma nic? Wszystko jest poza miłością, miłość to tylko cześć całe gamy odczuć. Nie wiem, co Ty nazywasz miłością, ale równie dobrze mogę to nazwać, np: jabłkiem.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:45, 17 Paź '13
Temat postu:
Uskuteczniasz, jak widzę tak zwane pitu pitu zwane w niektórych kręgach pierdoleniem o Szopenie.
Najgorsze jest to, że to co piszesz a być może sądzisz jest zupełnie niespójne.
Twierdzisz, że
Patin napisał:
Absolutnie wszystko jest miłością i poza nią nie ma nic.
Wszystko jest miłością zatem prawisz, więc po chuja opisujesz jak ją obserwować.
Patin napisał:
Jak ją zaobserwować?
Potocznie mówi się, że sercem a na poważnie to wyciszyć umysł, kiedy nie jest potrzebny, wyciszyć myśli i nie skupiać się na nich a wtedy dostrzeżemy, że patrzymy na nie z pewnej perspektywy i objawią się jako przelotne, nic nie znaczące impulsy a kiedy zanikną pojawi się przestrzeń, którą można zobrazować jako wibracje/taniec "obrazów i dźwięków", przestrzeń w której nie ma negatywów z zakresu czasu, strachu, zimna itp.
Twierdzisz, że można mieć jakikolwiek problem w obserwowaniu czegoś, co jest wszystkim.
Uskuteczniasz dokładnie takie samo pierdolenie, jak Ci, którzy mówią, że coś zwane bogiem jest wszystkim, a potem mówią, że trzeba tego czegoś szukać w każdym przejawie życia.
Otóż chcę Ci powiedzieć, że jeśli coś jest wszystkim to nie musisz tego szukać, bo z czymkolwiek się zetkniesz jest właśnie tym czymś. Po chuja, więc piszesz, że trzeba doskonalić się w jej szukaniu skoro jest ona wszystkim.
Patin napisał:
Kiedy pojawia się miłość? Kiedy mamy już dość cierpienia.
Miłość jest wszystkim, więc spotkać można ją wszędzie, a ty dziwnym trafem każesz czekać na jakieś nowe wydarzenia, by się z nią zetknąć, gdy możesz ją znaleźć we wszystkim, wszędzie i każdego dnia. Chyba lubisz katować się w nie dostrzeganiu miłości, by potem być zaskakiwanym nią. Ciekawa gra, ale zupełnie głupia skoro miłość jest ABSOLUTNIE WSZYSTKIM.
Patin napisał:
Czy można ją zrozumieć i ogarnąć umysłem, rozumem, myślami, zmysłami?
Wiele wskazuje na to, że nie.
Skoro jesteś niemal przekonany, że miłości nie da się pojąć to po jakiego chuja za chwilę starasz się ją pojąć.
Patin napisał:
Czym jest ta miłość?
Wszystkim i "niczym". Jest tym czym jest. Jest esenscją i pełnią naszego istnienia. Jest jednością nie podlegającą żadnym barierom.
Masz przekonanie, że możesz jako jedyny poznać niepoznawalne, a dodatkowo wytłumaczyć to innym. To jakaś misja jest.
Ewentualnie powstaje niespójność umysłowa w Twojej głowie.
Dołączył: 17 Sie 2009 Posty: 1440
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:43, 17 Paź '13
Temat postu:
Może ma ktoś znajomego ,który jest w stanie przetłumaczyć tą mowę ...
_________________ bankierska lichwa - nowoczesne niewolnictwo -złudzenia na raty /
NIE WIERZĘ POLITYKOM -NIE . / bo to sprzedajne marionetki i cyniczni psychopaci /
Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3096
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:27, 17 Paź '13
Temat postu:
Patin napisał:
Chyba nie zostałem poprawnie zrozumiany.
Absolutnie wszystko jest miłością i poza nią nie ma nic. Nawet pozorny "brak" miłości również jest narzędziem z palety możliwości miłości służącym do jej powrotu co ze względu na brak innych możliwości jest koniecznością
Czy można ją zrozumieć i ogarnąć umysłem, rozumem, myślami, zmysłami?
Wiele wskazuje na to, że nie.
Wątrobą i płucami również.
Jak można być pewnym jej istnienia?
Można ją poczuć i w ten sposób zaobserwować.
Jak ją zaobserwować?
Potocznie mówi się, że sercem a na poważnie to wyciszyć umysł, kiedy nie jest potrzebny, wyciszyć myśli i nie skupiać się na nich a wtedy dostrzeżemy, że patrzymy na nie z pewnej perspektywy i objawią się jako przelotne, nic nie znaczące impulsy a kiedy zanikną pojawi się przestrzeń, którą można zobrazować jako wibracje/taniec "obrazów i dźwięków", przestrzeń w której nie ma negatywów z zakresu czasu, strachu, zimna itp.
I powiedzcie mi o czym tu dalej dyskutować ?
Jedyną rzeczą, którą możemy zrobić to dokształcanie się w miłości co przejawi się rozwijaniem naszej cierpliwości dla siebie, najbliższego otoczenia, innych. I o to w życiu chodzi by zwyczajnie być miłym dla innych, zawsze i wszędzie.
Czym jest ta miłość?
Wszystkim i "niczym". Jest tym czym jest. Jest esenscją i pełnią naszego istnienia. Jest jednością nie podlegającą żadnym barierom.
Co czują ludzie, którzy opowiadają o śmierci klinicznej? Niesamowite wręcz ciepło, otaczający pokój i bezpieczeństwo, błogostan w którym z radością chcą trwać?
Dla mnie to jest właśnie miłość. Niektórzy nazywają ją Stwórcą, Bogiem itp. i ok. definicja nie zmienia faktu z tym, że źle się dzieje kiedy zaczynamy innych nastrajać na nasz własny odbiór. To już jest odwrócenie się od miłości.
Kiedy pojawia się miłość? Kiedy mamy już dość cierpienia.
Jak znaleźć drogę do miłości?
Powołać do życia swoją duchowość czyli znaleźć czas dla samego siebie, nie dla książki, internetu czy telewizora. Zajrzeć wówczas do siebie i poczuć swoją własną naturę, którą jest nic innego jak miłość.
Ale to nie jest żadna recepta ale wskazówka. Miłość może być nieskończona i dla każdego oferować nieskończone kombinacje odbioru, postrzegania i przeżywania. Każdy musi do tego dojść SAM.
Miłość to energia, która każdy przejaw formy (materialnej lub nie) powołuje do istnienia, wiąże atomy pozornie "pustą" przestrzenią i utrzymuje wszystko w równowadze.
... jeszcze cuś?
Zgadzam się w pełni Naprawdę wiem o czym piszesz. Od stosunkowo niedawna, czyli od momentu "zrozumienia", nie tylko ludziom z mojego otoczenia polecam wyciszenie umysłu. "Zbyt dużo myślimy, za mało czujemy" powtarzam tę sentencję, ale mało osób zdaje się chcieć zrozumieć. Wiele miałem takich przypadków, że pewne osoby wkurzały się na mnie kiedy im o tym opowiadałem, zarzucały mi różne rzeczy, ale po jakimś czasie odzywały się do mnie same i pisały, że zaczęły medytować i widzą o co mi chodziło
Cieszę się, że nie jestem sam Naprawdę wypełnia to moje serce niesamowitą radością
The Mike napisał:
Miłość, to akurat analizując związki przyczynowo skutkowe, silne reakcje chemiczne organizmu, więc de facto da się je odczuwać i wątrobą i nerkami. Poza tym, dlaczego poza miłością nie ma nic? Wszystko jest poza miłością, miłość to tylko cześć całe gamy odczuć. Nie wiem, co Ty nazywasz miłością, ale równie dobrze mogę to nazwać, np: jabłkiem.
Niezupełnie. To znaczy owszem masz rację, takie reakcje chemiczno-elektryczne występują, ale nie wiemy czy są skutkiem czy przyczyną. To "problem", którego nauka nie jest w stanie wyjaśnić, pomimo wielu różnych koncepcji. Naturalnie jest "moda" na to aby - pośród naukowców, zwłaszcza głównego nurtu - uzurpować sobie prawo do ostatecznego zdania i wymagać uznania go od innych (i bardzo często ludzie odruchowo akceptują takie wyjaśnienia, bezrefleksyjnie, bo tego jesteśmy uczeniu przez nasz system edukacji). Tymczasem odpowiedzi nie są takie jednoznaczne jak mogłoby się wydawać. W szkołach uczy się jakiejś teorii zapominając zaznaczyć, że to tylko jedna z wielu możliwości - tak jest niemal na każdym polu, nieważne czy fizyka, czy chemia, czy archeologia, czy historia, czy cokolwiek innego. W każdej z tych nauk jest wiele pytań, z których człowiek "typowy" nawet nie zdaje sobie sprawy, a kiedy usłyszy o nich uznaje za bzdury.
Co do ostatniego zdania - jeśli nie znasz miłości, możesz pomylić z nią cokolwiek innego, także jabłko
@ElComendante
Niezupełnie Patinowi chodzi o to o czym Ty piszesz. On po prostu budulec rzeczywistości, wszystkich, nie tylko warstwy obserwowalnej przez nas, nazywa Miłością. Ja to nazywam Świadomością/Energią/Życiem, ale chodzi o to samo, tylko zaobserwowane z nieco innej perspektywy. Kwestia nazewnictwa
I nie, nie chodzi o to, że tylko on czy ja możemy poznać. Chodzi o to, że każdy może poznać, ale poznanie tego aspektu wiedzie nie przez zmysły czy umysł, tylko przez serce. Osoby takie jak my wiedzą o co chodzi bo łączy nas wspólne doświadczenie, a wspólne doświadczenie to coś unikatowego. Popytaj weteranów z wojen - oni dokładnie wiedzą co mam na myśli; nie mówię, że nasze doświadczenie jest jak ich, mówię tylko o samym zjawisku wspólnego rozumienia, ponieważ dwie osoby - lub więcej - dzielą podobne doświadczenie, a osoby bez niego nie potrafią zrozumieć.
Od siebie mogę tylko polecić - spróbuj medytacji. Możesz się zdziwić
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 498
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:04, 17 Paź '13
Temat postu:
Chodzi mi o książkę Wilhelma Reicha : Listen Little Man, pierwszy link był pdfem do ksiązki, a drugi był zapożyczeniem z książki do krytyki postawy wobec wydarzeń w Grecji.
Książka jest dosyć dobra: Po Polsku jej chyba nie ma.
Z podobnej tematyki jest. The Gift of Fire napisana przez Mitchell'a
A chodzi o to, żeby zobaczyć jak robi to ktoś inny - ktoś kogo miernota innych stara się zamieść pod dywan zazwyczaj mistrzostwem przerasta ich wielokrotnie, są zatem dobrym miernikiem własnej wartości. Zawsze można się czegoś nauczyć.
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:22, 18 Paź '13
Temat postu:
de99ial napisał:
Niezupełnie. To znaczy owszem masz rację, takie reakcje chemiczno-elektryczne występują, ale nie wiemy czy są skutkiem czy przyczyną. To "problem", którego nauka nie jest w stanie wyjaśnić, pomimo wielu różnych koncepcji. Naturalnie jest "moda" na to aby - pośród naukowców, zwłaszcza głównego nurtu - uzurpować sobie prawo do ostatecznego zdania i wymagać uznania go od innych (i bardzo często ludzie odruchowo akceptują takie wyjaśnienia, bezrefleksyjnie, bo tego jesteśmy uczeniu przez nasz system edukacji). Tymczasem odpowiedzi nie są takie jednoznaczne jak mogłoby się wydawać. W szkołach uczy się jakiejś teorii zapominając zaznaczyć, że to tylko jedna z wielu możliwości - tak jest niemal na każdym polu, nieważne czy fizyka, czy chemia, czy archeologia, czy historia, czy cokolwiek innego. W każdej z tych nauk jest wiele pytań, z których człowiek "typowy" nawet nie zdaje sobie sprawy, a kiedy usłyszy o nich uznaje za bzdury.
To jasne, że reakcje chemiczne są przyczyną miłości! Teraz naukowcy badają, co jet przyczyną reakcji, a przyczyn jest dużo. Mówisz o modzie na "uzurpowanie ostatecznego zdania"? Nie zauważyłem tego u naukowców, ale zauważyłem u religijnych świro-pojebów. W szkołach uczy się, a przynajmniej powinno, o najlepiej udowodnionych teoriach.
Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3096
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:41, 18 Paź '13
Temat postu:
The Mike napisał:
To jasne, że reakcje chemiczne są przyczyną miłości! Teraz naukowcy badają, co jet przyczyną reakcji, a przyczyn jest dużo. Mówisz o modzie na "uzurpowanie ostatecznego zdania"? Nie zauważyłem tego u naukowców, ale zauważyłem u religijnych świro-pojebów. W szkołach uczy się, a przynajmniej powinno, o najlepiej udowodnionych teoriach.
Ja bym powiedział, że te reakcje są właśnie skutkiem, a ich przyczyna - której teraz szukają naukowcy - to "nasza" aktywność na poziomie, powiedzmy dla uproszczenia, "duchowym".
I zgadzam się, ale nauka głównego nurtu właściwie nie różni się od religii. Naukowcy coś powiedzą, a ludzie wierzą z jednakowym uporem jak świro-pojeby w różne dogmaty religijne. Zjawisko "autorytetów" jest negatywne i szkodliwe, bo wyłącza myślenie i własną weryfikację. W szkołach IMHO powinno się mówić: patrzcie, tak to wygląda. Jest kilka teorii wyjaśniających ten stan rzeczy, jedna mówi o tym, inna mówi o tym, a jeszcze inna mówi tak. Która jest "właściwa"? Póki co nie wiemy.
Problem polega na tym, że niepewne teorie prezentuje się jako te "słuszne", a o innych punktach widzenia się w ogóle nie mówi. A kiedy jakiś naukowiec spróbuje nagłośnić inną perspektywę, pokazać coś, co wskazuje, że "słuszna" teoria nie jest taka dobra, to zamiast budować wspólny punkt widzenia, spotyka się z ostracyzmem a jego kariera jest łamana. I to jest powszechne zjawisko obecnie.
Więc póki co mamy religię i naukę, które tak naprawdę niczym się nie różnią między sobą - oba nurty narzucają zdanie, zamiast oferować możliwości interpretacji.
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:07, 18 Paź '13
Temat postu:
de99ial napisał:
Problem polega na tym, że niepewne teorie prezentuje się jako te "słuszne", a o innych punktach widzenia się w ogóle nie mówi. A kiedy jakiś naukowiec spróbuje nagłośnić inną perspektywę, pokazać coś, co wskazuje, że "słuszna" teoria nie jest taka dobra, to zamiast budować wspólny punkt widzenia, spotyka się z ostracyzmem a jego kariera jest łamana. I to jest powszechne zjawisko obecnie.
Co Ty opowiadasz? Podaj jakiś konkretny przykład, na czym opierasz swoje tezy. Właśnie nauka to nieustanna dyskusja.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3...29, 30, 31 »
Strona 1 z 31
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów