Głos w dyskusji
Cytat: |
Słyszę, jak w radiu jakiś ówczesny student pochodzenia żydowskiego przekonuje, że wtedy “komunizm pokazał swoje prawdziwe oblicze”, i że uświadomił sobie, że “żyje w więzieniu”. Kiedy to usłyszałem od razu przypomniały mi się “Dzienniki” Stefana Kisielewskiego, który opinie tego samego typu chłostał niemiłosiernie ładnych parę lat wstecz. Zacytujmy jeden z fragmentów (zapis z 27.XI.1970): “Muszę powiedzieć, że przy czytaniu szlag człowieka trafia, gdy na przykład jakiś facet stwierdza, że Marzec 1968 to był dla niego największy wstrząs, jaki przeżył w Polsce Ludowej, wstrząs, dzięki któremu przejrzał na oczy. Największy wstrząs! A więc nie pogrom w Kielcach, nie rozstrzeliwanie i więzienie akowców, nie procesy generałów, nie mianowanie Rokossowskiego marszałkiem Polski, nie uwięzienie Gomułki, a potem Wyszyńskiego, nie wypadki poznańskie 1956, lecz właśnie akurat tylko Marzec 1968. Bo wtedy akurat o n i dostali w dupę”.
Dosadnie powiedziane, ale celnie, no i po dziś dzień aktualne! Cytat to ważny, bo Kisielewski bynajmniej nie zaliczał się do “moczarowców”, “endeków”, czy “polskich antysemitów” - był i jest zaliczany do grona najświatlejszych liberałów. Jednak i jego ponosiło, kiedy słuchał tego rodzaju wywodów. Dzisiaj żyje znacznie mniej ludzi, którzy mogliby nam to wyjaśnić, a ci co mogą zwyczajnie się boją. A prawda o Marcu nie jest bynajmniej jednowymiarowa. Przeważająca część emigrantów, którzy wyjechali z Polski (termin “wypędzeni”, jaki co rusz się pojawia - jest grubym nadużyciem i nietaktem) to był trzon aparatu państwa - ludzie z MSW, MO, wojska, telewizji, radia i prasy, wyższych uczelni. Tracąc stanowiska, prawie natychmiast stracili “wiarę w system” - “tu nie da się żyć” - orzekli. Do tej pory niczego nagannego w istniejącym systemie nie widzieli, teraz z dnia na dzień “państwo socjalistyczne” słało się dla nich “totalitarnym monstrum”, antydemokratycznym i nacjonalistycznym. Ogłosili to całemu światu, bo mieli ku temu narzędzia. Ale był to fałsz - Kiesielewski zauważył, że w 1968 roku zadano w Polsce cios komunizmowi jako ideologii. Kiedy spotkał w tych dniach Władysława Tatarkiewicza, słynnego polskiego filozofa, ten stwierdził, że długi czas przymusowego “urlopu”, jaki zaserwowali mu ludzie typu Baczki i Kołakowskiego - skończył się. I to była puneta - w Polsce właśnie wtedy skończył się stalinizm. Dzisiaj tego nikt jednak nie powie.
Jan Engelgard |
http://prawy.pl/r2_index.php?dz=felietony&id=37175&subdz=
Wklejam, bo dla wielu marzec 68 jest prosty jak budowa cepa, tzn. plamy na słońcu, mleko matki itp.