Historia z vlepką jak wzięta z realizmu magicznego. Też się napisom w takich miejscach przyglądam, nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie. Ostatnio w podmiejskich slumsach na murze wymalował ktoś białą farbą widoczne z pociągu "Chleba, igrzysk, pracy!", ale nie było żadnego linka.
demos napisał: |
Co o tym sądzicie ? kto oglądał film lub lubi temat AI pewnie coś doda od siebie |
Pod koniec podania zadałeś pytanie, co sądzimy o tekście w niego wrzuconym. Przydałby się na ten tekst oddzielny wątek, póki go nie ma wypowiem się tutaj:
- po pierwsze, jeżeli to Ty je napisałeś (metodą łopatologiczną sprawdzałem czy fragmenty tekstu są w Google, ale nie ma, czyli stawiam, że Ty) to chapeau bas. Lubię jak teksty zaczynają się od uzgodnienia podstawowych pojęć przytoczeniem ich słownikowej definicji, taki zabieg zapowiada też, że autor będzie dalej pisał przystępnie, nie naruszając proporcji między użyciem великолепных wyrazów, a wagą sensu, jaki mają zawierać. Taki tekst, nawet jeśli przez znormalizowanie stylistyki traci na barwności, artystycznym wyrazie, pozwala też łatwiej nawiązać dyskusję w oparciu o niego, co też i zamierzam uczynić.
demos napisał: |
Tu pojawią się pytanie – czy Wall Street funkcjonowałby lepiej gdyby chciwość ludzi ograniczyć za pomocą technologii behawioralnej ? |
"Technologia behawioralna" - taki wynalazek mógł powstać tylko w USA. To tam przecież w psychologii behawioryzm do lat 70' królował jako jedyne - i jakie "genialne" w swojej prostocie! - wyjaśnienie zjawisk introspektywnych. Opisany w artykule kierunek rozwoju technologii smartfonów jako nie tylko narzędzi biznesowych, do kontaktu, itp. ale również "mobilnych sumień" doskonale wpisuje się w inny amerykański sen: stworzenia Rządu Światowego. Jednym z głównych jego pomysłodawców i podporą jest Zbigniew Brzeziński, a Brzeziński, sowietolog, jak na ironię uznaje za Marksem istnienie tylko tego, co poznającemu podmiotowi dane zewnętrznie. Ta zewnętrzność się wyraźnie zaznacza w behawioryzmie, gdzie badane jest jedynie zachowanie, reakcje, odruchy ludzi z pominięciem jakiegokolwiek "wewnątrz", co chrześcijanie nazywają "duszą", hinduiści "atmanem", a inne szkoły psychologiczne "psychologiczną głębią".
Co głosi Brzeziński (do tego otwarcie!): potrzeba stworzenia rozgałęzionej, wieloaspektowej infrastruktury, która pomogłaby w obsłudze mas. Socjoinżyniera, a takie smartfony z aplikacją "sumienie" byłyby dla niej doskonałym narzędziem. Oczywiście taki smartfon to model, dobry przykład, ale chodzi o samą ideę ingerencji za pośrednictwem nowych technologii w jeden z podstawowych komponentów człowieczeństwa, sumienie. Zygmunt August miał na myśli zgoła co innego, mówiąc: "Nie jestem królem waszych sumień".
Myślę, że taka aplikacja podpowiadająca nam co mamy robić w danej sytuacji, żeby nasze postępowanie było etyczne i zgodne z normami społecznymi, zabiłaby całą różnorodność charakterów w społeczeńśtwie, jeśli zostałaby pomyślnie wdrożona. Kiedyś moją nastoletnią fantazją była aplikacja, która w czasie rzeczywistym podpowiadałaby, jak rozmawiać z dziewczyną, żeby ją poderwać - tzn. że siedzi jakiś bot w uchu i w tempie błyskawicznym analizuje jej wypowiedź, a następnie podpowiada co my mam powiedzieć, żeby dobrze wypaść i tak aż do słodkiego finału,heh... Ale jednak to byłby niewypał i właśnie zrzeczenie się czegoś, co nazywamy ludzkie, na rzecz robotyzacji, czyli human vs. machines 0:1.
demos napisał: |
Aplikacje etyczne mają być jak coach, który nakieruje nas i zmotywuje aby lepiej się odżywiać, więcej ruszać, lepiej zarządzać naszymi pieniędzmi i czasem. Użytkownicy nie zauważają ze strony aplikacji zagrożenia dla ich wolnej woli czy poczucia własnej wartości. Zamiast tego ściągają coraz więcej programów, które pozwalają im unikać podejmowania samodzielnych decyzji i sabotują impulsowe zakupy lub przekąski pomiędzy posiłkami. Wykorzystując trzy powiązane ze sobą trendy – nudging, quantified self (http://quantifiedself.com/) i grywalizację (http://www.gamification.co/)
wskazują nasze psychologiczne i emocjonalne słabości i odciągają nas od pokus, które stoją na drodze do długofalowych celów i sukcesu. |
Kolejny ciekawy wątek. Podejmowanie samodzielnych decyzji to coś, czego nas społeczeństwo oducza. Zostajemy wpasowani w wygodne społeczne ramy, instytucje powołane do tego celu często nawet podpowiadają nam naszą ściężkę życiową. Ta funkcja społeczeństwa jest jednak chyba odwieczna i jemu właściwa z przyrody: Sokrates też się buntował i zapytywał każdego przchodnia, każdego rzemieślnika - "dlaczego robisz to co robisz? Po co to robisz?". Jemu, Sokratesowi, udało się wyzwolić ze stereotypu ( 1. «funkcjonujący w świadomości społecznej uproszczony i zabarwiony wartościująco obraz rzeczywistości» 2. «kopia pierwotnej formy drukarskiej do druku wypukłego» - obie definicje pasują, nawet 2, bo chodzi o kopiowanie zachowań) "skoro oni tak robią to ja... Dawniej tak było, to pewnie teraz też tak musi być"), ale jego rozmówcom, nie. Interesujące, że dla przetrwania w dzisiejszym ciągle zmieniającm się świecie potrzeba giętkiego, chłonnego i zdolnego przetwarzać zmieniające się dane umysłu, a tego z pewnością oduczają placówki oświatowe i inne instytucje powołane społecznie, na których spoczywa odpowiedzialność przekazywania i nauki wartości obywatelom, za którymi mają podążać. Bardzo dobrze to ujął w zbiorze esejów "44 lsity do czytelników" Zygmunt Bauman: "W dzisiejszym świecie jednostka będzie stała przed koniecznością nie z korzystania ze społecznie wypracowanych rozwiązań, ale znajdowania rozwiązań dla problemów społecznych". Zmiana ról, w której omawiane w Twoim artykule "elektroniczne sumienie" i wszelkiego rodzaju publiczne instytucje byłyby zawalidrogami.
Niestety, trudno się nie zgodzić, że często ludzie postępują według siebie nieracjonalnie. Robią dokładnie coś, co zabronili bądź łagodniej, powzięli sobie nie robić. Isaac Bashevis Singer w wywiadzie rzece przeprowadzonym z nie pamiętam już kim sam przyznawał, że podobne nieścisłości - kiedy np. chciał ograniczyć gadulstwo, a i tak chodził do kawiarni i trwonił tam czas n nicnieprzynoszących rozmowach - skłoniły go do rozmyślania nad Wolną Wolą i jak się ona przejawia. W tym momencie skorzystanie z takiego smartphone "usprawniającego" nasze prowadzenie się poprzez prognozowanie nawyków, zachowań, modelowanie rozwoju sytuacji itp. jawi się jako obietnica uzyskania kontroli nad złożonością psyche, ale wtedy bylibyśmy już zależni od jakiejś protezy. To już zależy też trochę od punktu widzenia: czy uznalibyśmy ją za wspomagającą nasze ludzkie możliwości, tak jak lepiej jest pisać łatwoedytowalne pliki w formacie .doc niż nanosić poprawki na maszynopisie, czy też coś, co Wolną Wolę neguje z samej swojej istoty.
Jeśli chodzi o Brzezińskiego, jednym z teksktów źródłowych z jakich zaczerpnąłem te informacje o nim był esej @Malinoskiego w dziale publicystyka -
https://prawda2.info/viewtopic.php?t=224.....mp;start=0