Uczeni w Piśmie M.G. i Z.P. dyskutują o celu człowieczeństwa
url:
http://markglogg.eu/?p=497 a także
www.wiernipolsce.wordpress.com z licznymi linkami
Z tekstu poniżej:
Ten skopiowany z mego „Open Letter to Biologists” z roku 1981, schemat procesu genetycznego kodowania, nabytych przez długotrwałe ćwiczenie odruchów warunkowych, pokrywa się ze schematem, odkrytego pod koniec lat 1970-tych, zjawiska „dojrzewania genów” w komórkach zwierzęcych (patrz P. Słonimski) …. . Te dobrze obecnie udokumentowane procesy ontogenetycznego „dojrzewania”, nie tylko DNA ale i RNA, a nawet i białek, są bardzo wyraźnie przejawami, postulowanego przez Ernsta Haeckla już przed ponad stu laty … procesu REKAPITULACJI, w okresie embrionalnym, zalążków dojrzałych form praprzodków obecnie istniejących gatunków. Formy te były funkcjonalne przed milionami lat i powstawały dzięki genetycznemu ‘zapamiętywaniu’ tych praprzodków odruchów warunkowych…
O inteligencji Żywiny (1), o życiu dla urojeń żydo-chrześcijańskich elit (2), oraz na „deser” Deklaracja Praw Człowieka Embrionalnego (3)
(Oryginał dyskutowanego poniżej tekstu „Zabijanie mózgów bezruchem 3” na stronie
http://markglogg.eu/?p=482 oraz
http://wiernipolsce.wordpress.com/2012/11/26/6196/ z komentarzami)
Komentując mój ostatni (z serii 3) artykuł nt. „Zabijania Mózgu Bezruchem” doktor Zbigniew P. (skrót „Zbig”) z KUL-u nadesłał mi, emerytowanemu nauczycielowi akademickiemu („MG”), kilka istotnych uwag, wartych szerszego omówienia w ramach krytyki zarówno współczesnych Nauk o Życiu jak i „dziedziczonych od wieków” Judeo-chrześcijańskich koncepcji Przyrody.
(1) Sprawa pierwsza. Problem inteligencji żywiny oraz możliwości oddziaływania na nią niematerialnego Intelektu zwanego potocznie Bogiem.
Otóż „MG” już we wstępie do (3 z 3) opracowania „Boży Plan ‘wypróżnienia świata’ z Inteligencji by móc nad nim zapanować”. napisał:
Pewnym bowiem jest, że wszystkie Istoty Ożywione (franc. Etres vivants) są manifestacjami tego samego, Jedynego i Odwiecznego metafizycznego (tzn. pozafizycznego) Bytu, który nosi łacińską nazwę INTELIGENCJA. Ta inteligencja Żywiny (gr. Zoon) przejawia w zhierarchizowanej Trójcy Procesów, wspólnych dla wszystkich jej przedstawicieli, bakterie w to włączając. Jest to Regeneracja → Nadregeneracja i → Asocjacja,
„Zbig” się w tym miejscu zapytał:
Dwa pierwsze już Pan wyjaśnił, a co to jest ta "asocjacja" i w jakim sensie to rozumieć?
„MG” odpowiedział:
bardzo prosto – nadregenerowane (wskutek ich użycia i ‘zużycia’) fragmenty RNA łączą się wzajemnie i ich "odczytywanie" (transkrypcja) na białka daje "zespolony" rodzaj białka, które wywołuje automatycznie efekt odruchu warunkowego: pobudzenie "głowy" zespolonego (skojarzonego, ang. associated) białka automatycznie wyzwala "odczytanie" jego dołączonego "ogona".
„Zbig”:
Ale same się łączą czy jest w tym jakiś wspomniany porządek celowy?
Odp. „MG”:
A ten proces „wewnętrznej inżynierii genetycznej” to nic innego jak zademonstrowane przez Pawłowa KOJARZENIE reakcji (nadregeneracji zużytych przez bodźce emiterów/receptorów sygnałów dochodzących do mózgu) na bodźce powtarzające się równocześnie lub w ustalonej kadencji – patrz poniżej szkic zeskanowany z "Open Letter to Biologists" (1981), gdzie jest wskazane jak „wybiórczo namnożone” fragmenty DNA (lub RNA) spontanicznie się łączą, wskutek elektrostatycznego przyciągania się ich „lepkich końców” zaznaczonych jako 3’- 5’. Jest to zjawisko wykorzystywane od dziesiątków już lat w tak zwanej ‘inżynierii genetycznej’:
Odnośnie ‘celowości’ tego PROCESU GENETYCZNEJ ASOCJACJI, „MG” dodał:
Jeśli chodzi o celowość tego procesu, to jest ona pochodną ‘celowości’ regeneracji, czyli biochemicznego automatyzmu odtwarzania czy to całego organizmu, czy to jego uszkodzonej części. Warto tutaj dopowiedzieć, że widocznym ‘celem’ nadregeneracji jest zwiększenie zdolności do przeżycia w danym środowisku, a ‘celem’ asocjacji są odruchy warunkowe, dające swobodę życia w środowisku do którego się dany organizm przyzwyczaił. I to jest całe misterium powstawania nowych skojarzeń – czyli asocjacji – który to PROCES Arystoteles określił mianem indukcji. Odbywa on się także na poziomie indywidualnych komórek organizmu wielokomórkowego.
Co więcej, Według inicjalnie Lamarcka, a za nim Piageta, a w końcu mnie już 30 lat temu, powyższe procesy inteligencji są takie same w całym królestwie zwierząt, a ich zaczątki mamy już w królestwie roślin (patrz Łysenko, patrz McClintock). Człowiek od innych ssaków, zwłaszcza naczelnych, różni sie tylko SZYBKOŚCIĄ ASOCJACYJNĄ KORY MÓZGOWEJ (np. psy wilczury całkiem dobrze rozumieją co się do nich mówi – ale nie maja strun głosowych aby móc z nimi sobie porozmawiać, natomiast "na migi" potrafią nam zakomunikować wiele rzeczy.) To już przecież Arystoteles twierdził, że zwierzęta potrafią myśleć i reagować w sposób elementarnie rozumny, czego niestety ludzie w swej ztechnicyzowanej masie, bardzo wyraźnie już zapomnieli – patrz "Deklaracja Praw Człowieka Embrionalnego" w załączeniu.
Na to moje dictum. „Zbig”, zgodnie z tak zwanym „tomizmem” wykładanym, w sposób zdaje się bezkrytyczny na KUL-u, powtarza argument:
Tylko u Arystotelesa mamy już do czynienia z intelektem, ale działającym dla człowieka i na jego potrzeby poznawcze – to juz nie są procesy biologiczne, to abstrakcja, dająca niematerialne pojęcia, umożliwiające myślenie i rozumienie. To nie są procesy biologiczno-mózgowe tylko, aczkolwiek asocjacje i budowanie sie doświadczenia ma taki asocjacyjny charakter (…)
Także w innym miejscu swego komentarza „Zbig” powraca do tego „tomistycznego” tematu:
Panie Marku intelekt jest oddzielony, jak pisał Arystoteles, a jako taki niematerialny. Takim jest też podmiot, w którym tkwi, czyli dusza. Arystoteles nie mógł tego pojąć, bo dla niego jako pół-biologa, a pół-filozofa dusza brała sie z możności materii, a wiec byłą materialna – skąd więc w niej niematerialny intelekt??? A jednak jest, bo dzięki niemu myślimy...
„MG” odpowiada obecnie:
Za czasów Arystotelesa nie było jeszcze żadnych narzędzi, by móc potwierdzić doświadczalnie, że procesy asocjacyjne, zachodzące w ludzkim Centralnym Systemie Nerwowym (ang. CNS) mają charakter ściśle biologiczny, a zatem materialny. Stąd potoczne, trwające aż do dzisiaj wyobrażanie sobie, że procesy kojarzenia faktów, tworzenia nowych pojęć itd., mają charakter niematerialny. Obecnie te, tak zwane „odruchy mózgu”, są już bardzo dokładnie przestudiowane pod względem neurologicznym oraz molekularnym; każda nasz myśl to przecież poruszenie się elektronów oraz mikrocząsteczek neurotransmiterów pomiędzy synapsami. Poglądu, że ludzki intelekt jest niematerialny nie da się dzisiaj w ogóle utrzymać w dyskusji akademickiej.
A najlepiej samemu sobie – zgodnie z sokratyczną zasadą „poznaj samego siebie” – poeksperymentować, jak nasz INTELEKT zachowuje się pod wpływem środków farmakologicznych takich jak kofeina, C2H5OH, czy kokaina, za pomocą której Witkacy rozjaśniał swój umysł. Gdyby ludzki intelekt (gr. nous, rozum) był oderwany od swej materialnej, biologicznej bazy (tak za Platonem w sposób „atawistyczny” utrzymywał – ale już niezbyt pewny tego – Arystoteles), to materialne (także te elektromagnetyczne) bodźce z zewnątrz nie mogły by na ten nasz rozum oddziaływać. A oddziaływają i to jeszcze jak, co już Arystoteles zauważył twierdząc
nihil est in intellectu quod prius non fuerit in sensu. I na odwrót, niematerialny intelekt, o cechach podobnych do ludzkiego, osobowego rozumu – nawet gdyby takowy istniał – nie potrafiłby nic nam przekazać, bo do przekazu inFORMAcji jest absolutnie potrzebny materialny nośnik tego przekazu. To twierdził już Arystoteles i to możemy dziś przyjąć jako PEWNIK. Jak zauważyłem był dość dobrze rozumiany przez mych studentów filozofii.
(2) Sprawa druga, to problem wykorzystania ludzkiego (pod)intelektu do tworzenia przekłamań historii, w sądownictwie określanych jako KONFABULACJE .
Wskazany powyżej Pewnik ogranicza możliwość oddziaływania na świat pozabiologicznego nous (rozumu, intelektu) do procesów kontrolowanych przez Ponadmaterialne, Odwieczne i Uniwersalnie Działające Prawa Przyrody – w tym te bezwzględne Prawa Tworzenia Informacji, znane jako Lamarcka Prawa Biologii. Te Prawa Przyrody warto by określić jako NADINTELEKT, odpowiadający arystotelesowskiemu, bezosobowemu „Nieruchomemu Poruszaczowi” względnie „Pierwszej Przyczynie” wszystkich zachodzących we Wszechświecie procesów. W tym także procesów konstruowania przez ludzki CNS pojęć najbardziej ogólnych, takich jak na przykład słowo KONFABULACJA, które pozwala nam rozświetlić wiele tajemnic Pisma Świętego. Jest to bardzo elegancka propozycja poznawcza, która winna zachęcić do bliższego się nią zainteresowania także i teologów, zwłaszcza tych od mgławicowej „teologii procesu”, naszkicowanej przez współtwórcę „Principia Mathematica” Alfreda N. Whiteheada (patrz „Zabijanie mózgów bezruchem” (3 z 3)
http://markglogg.eu/?p=482).
Jak zatem, w świetle tych dyktowanych przez NADINTELEKT Pewników nie tylko logiki oraz biologii, ale i nauk ścisłych, wygląda sprawa tak zwanych ‘Objawień’ stanowiących podstawę materialnej egzystencji kleru? Chodzi mi w szczególności o cały zestaw „objawień” świet(n)ego Pawła, którego utwory literackie „Zbig” deklaruje się szanować, podpisując się jako „
wciąż advocatus Pauli, choć nie Sauli”.
„Zbig” zatem uznaje, że nie ma wpływu na historię chrześcijaństwa uczestnictwo Saula z Tarsu w zabójstwie „hellenizującego” przywódcy chrześcijan św. Szczepana, który wyraźnie zamierzał prowadzić swą sektę w innym kierunku niż ten, jaki wytyczył im w swych „Listach” tenże instygator kamieniowania Szczepana Saul, przemieniony w Paula. Po tym zabójstwie zgodnie z Prawem, „dyszący groźbą i żądzą mordu” (Dz. 9, 1) Saul nagle przepoczwarzył się w „ociekającego miłością” entuzjastę chrześcijaństwa, co nastąpiło na drodze do Damaszku, gdzieś w roku 36, a zatem w aż sześć lat po rzekomym Jezusa zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.
Chociażby z tego względu historię spotkania Jezusa z Saulem należy traktować jako KONFABULACJĘ (patrz pewnik powyżej) narratora Dziejów Apostolskich. Po tym „spotkaniu z duchem” Saul ostentacyjnie zmienił nazwisko i zaczął głosić „dobrą nowinę” całkowicie odmienną od tej, którą wcześniej głosił cytowany w Ewangeliach Jezus z Nazaretu (patrz Deschner, patrz Gasienica ).
To zjawisko nagłej, przystosowawczej konwersji jest bardzo dobrze wytłumaczalna na gruncie socjobiologii, nauki polegającej na porównywaniu ludzkich zachowań z tymi jakie charakteryzują inne zwierzęta, stojące na formalnie o wiele niższym od nas poziomie rozwoju. Na przykład afrykański, roznoszony przez muchy Tse Tse, pierwotniak wywołujący u ludzi śpiączkę, znany jako świdrowiec (trypanosoma), gdy zaczyna być rozpoznawany przez układ immunologiczny człowieka, potrafi w sposób nagły zmienić, na poziomie struktury jego genomu, wygląd swej "skóry", stając się niewidocznym dla swego żywiciela. Pisałem o tym przed blisko 30 laty w "Problemach" nr 5, 1983. I dokładnie takim samym, genetycznym trickiem się posłużył „ludzki umysłowy pierwotniak” Szaweł: przepoczwarzając się nagle w świet(n)ego Pawła zmienił on tylko wygląd swej zewnętrznej "skóry", upodobniając sie do hellenistów. Natomiast w głębi swego faryzejskiego kośćca moralnego pozostał on wciąż super-judaistycznym pasożytem człowieczeństwa, wyszkolonym do tej swej roli przez „wzorcowego Żyda” rabina Gamaliela.
Tego typu „zmienne” osobowości były znane już za czasów Epikura, który nauczał, że należy się wystrzegać tych którzy „źle żyją, ustawicznie żyć zaczynając”. Ta uwaga dotyczy w szczególności świet(n)ego Pawła, który w swych „listach” zapewnia, że gdy się uwierzy w Chrystusa to zaczyna się "w oka mgnieniu" Nowe Życie, bez żadnych wyrzutów sumienia po wcześniej dokonanych zbrodniach. Wszystkie te przecież przestępstwa zostają automatycznie zmyte „
krwią Chrystusa ukrzyżowanego za grzechy nasze” – co jest kolejną KONFABULACJĄ wychwalaną w szczególności w „Liście do Hebrajczyków” 9,22.
W USA tę wygodną, OBJAWIONĄ przez Pawła metodę rozpoczynania co pewien czas ‘nowego życia’, praktykują tak zwani "new born christians" (vide ex prezydent George Bush jr i jego nauczyciel, pastor-homoseksualista Ted Haggard). W dzisiejszej Polsce tę metodę, zaproponowaną przez „pierwotniaka rozumu” Szawła/Pawła usiłował rozpropagować były premier Tadeusz Mazowiecki (zdaje się też żyd z pochodzenia), głosząc tak zwaną „ewangelię grubej kreski". Mianowicie w momencie "nawrócenia się", w oka mgnieniu, komunistycznych prominentów na Dobro Ustroju Kapitalistycznego, ponadnarodowy „bóg” w formie Społeczności Międzynarodowej, automatycznie „zmazał” ich niezbyt piękne zachowania się za „komuny”.
Do uprawdopodobnienia swej historii nagłego nawrócenia się, mój umiłowany „13 apostoł” wykorzystał wcześniejsze KONFABULACJE uczniów Jezusa o spotkaniach się z Nim po zmartwychwstaniu. Ponieważ PEWNIKI PRAW PRZYRODY wykluczają możliwość werbalnego kontaktu się z bytami pozamaterialnymi, więc te liczne w Biblii opisy spotkań czy to z Bogiem, czy to z jego Zmartwychwstałym Synem, to wszystko są świadectwa (
testimonia) w znacznej mierze dziedzicznej, cywilizacyjnej choroby „dziecinady” Narodu Wybranego. Jeśli zaś chodzi o teleologię (czyli CEL) tych biblijnych ‘objawień’, to jest on taki sam jak krętacza w sądzie, który swymi zmyśleniami usprawiedliwia swe machlojki. W Biblii mamy przecież do czynienia ze skojarzeniami dyktowanymi nie przez jakiś NADINTELEKT, ale przez kryminalny ‘POD(ŁY)-INTELEKT’ starożytnej sekty „wypchanych bogiem” rabusi mienia oraz sławy narodów: „
A wy będziecie nazwani kapłanami Pana, sługami naszego Boga mianować was będą; z bogactw pogan będziecie korzystać, a ich sławą będziecie się chełpić.” – Iz. 61, 6.
Zakłamująca totalnie nasze zrozumienie świata, plaga hebrajskich konfabulacji rozpoczyna się od historii Grzechu Pierworodnego, wskutek którego natura ludzka stała się zła. A zatem do zbawienia od tego zła potrzebna była i odkupicielska męka Jezusa z Nazaretu i występujący w imieniu jego krzyża kler, który tę wrodzoną wadę ludzkości od stuleci stara się „wyprostować”. I tutaj ludziom rozumnym ich INTELEKT nasuwa skojarzenie (asocjację) „prostujących człowieczy charakter” praktyk kleru, z praktykami przedsiębiorczych lekarzy, którzy wmawiają ludziom choroby, aby na nich pasożytować, aplikując im kuracje które jeszcze bardziej ich pogrążają w chorobie głupoty (to jest opinia zmarłego niedawno profesora Stanisława Cieniawy).
Według mej (nie)skromnej opinii dyktowanej przez NADINTELEKT (czyli zestaw prawideł logiki), zarówno hebrajski mit o grzechu pierworodnym, jak i chrześcijański mit o zbawieniu przez krzyż Pański, mają wręcz ‘wpisany w ich genetyczną strukturę’ kryminogenny charakter. W konsekwencji rozpropagowania tych mitów nasza Planeta jest coraz bardziej zaśmiecona rezultatami Pracy Najemnej imitującej tę na krzyżu, wypróżniającą z życia „mękę”, po łacinie określaną jako labor. Jest to wyalienowana, do martwego robota podobna działalność, do której należą także te bezmyślne banialuki dostojników Kościoła w rodzaju encykliki „Laborem exercens”.
I tutaj zwróciłem „Zbigowi” uwagę, że, cytuję:
W hellenizmie i w islamie grzech pierworodnego po prostu brak (i w świetle tych dwóch systemów filozoficzno-religijnych) twierdzenie o istnieniu tego zmyślonego, pierworodnego grzechu poznania co złe a co dobre, to właśnie jest GRZECH PIERWORODNY HIPOKRYZJI JUDEO-CHRZEŚCIJAŃSKIEJ, z której to kapłańskiej hipokryzji wszystkie kolejne nieszczęścia ludzkości wynikły.
Na który to argument dr Zbigniew Pańpuch z KUL-u odpowiedział:
Ale juz pisałem, ze owszem, (grzech pierworodny) to pewna teoria, w tym sensie zmyślenie, ale wyjaśnia pewne stany rzeczowe. Islam to mutacja ST wykonana przez czcicieli Mamona na potrzeby zwalczania ekspandującego wtedy wręcz wybuchowo chrześcijaństwa, no bo przecież sami by się takim czymś nie parali fizycznie. A hellenizm doszedł do granic możliwości ludzkiego poznania i... utknął w pewnych paradoksach (jak np. powyższy z duszą), bo rozum ludzki jest za słaby, by pewne rzeczy albo pojąć, albo rozstrzygnąć z kilku wydawałoby się równosilnych poznawczo opcji. Dopiero światło Objawienia pewne sprawy pomogło ostatecznie wyjaśnić (na ile to dla nas możliwe), albo rozstrzygnąć.
W tym miejscu pętla rozumowania się zamyka, bo każde „objawienie” jest z punktu widzenia NADINTELEKU (czyli logiki i fizyki) konfabulacją, zamazaniem obrazu jak rzeczy maja się w istocie. A jeśli chodzi o opinię pracownika KUL-u, że „Islam to mutacja ST wykonana przez czcicieli Mamona” to rzeczy mają się przecież dokładnie na odwrót. W Koranie jest bowiem wpisany zakaz pożyczania pieniędzy na procent, natomiast w Biblii mamy wręcz zezwolenie na lichwę w stosunku do „obcych” (V Moj. 23, 21) – przy czym dla UCZCIWEGO bankiera „obcymi” są z definicji wszyscy jego kredytobiorcy.
Co więcej, Jezus najwyraźniej akceptował to wrogie homo sapiens pożyczanie na procent, bo w jego przypowieściach bankier pomnażajacy (bez wysiłku) talenty jest postacią pozytywną. Także przypisana mu modlitwa „Ojcze nasz” zawiera frazę „odpuść nam nasze winy jak i my odpuszczamy naszym winowajcom”, które to zdanie po łacinie w oryginale znaczy coś innego, mianowicie „odpuść nam nasze długi jak i my odpuszczamy naszym dłużnikom” (
dimitte nobis debita nostra sicut et nos dimittimus debitoribus nostris”). A taka prośba o ‘wymazanie’ naszych długów, skierowana do „Naszego Ojca”, już bardzo wyraźnie sugeruje, że „Ojcem narodów chrześcijańskich” jest całkowicie osobowy BÓG – SUPER BANKIER. Ten żydowski „Pan”, zgodnie z antycznymi receptami „Królów” (hebr. molech. Moloch) na krzyżu kazał powiesić swego prawdomównego Syna, aby mu się lepiej wiodło w nie wymagającym najmniejszego wysiłku (a zatem prowadzącym do coraz większej korupcji ludzkości), lichwiarskim podboju Planety. I nie ma się czemu dziwić, że im bardziej szczerze ludzie się modlą do Pater Noster „przyjdź królestwo Twoje”, to tym więcej na Ziemi wyrasta krzyży oraz zakamuflowanych w ich cieniu instytucji bankowych.
*
I co my Ziemianie, coraz bardziej sterroryzowani przez „Pana (bankierskich) Zastępów”, w tej sytuacji możemy zdziałać? Po prostu należy „rozgłaszać po dachach” (Łuk. 12, 3), przypominać wszystkim „orbi et urbi”, że bezmyślnie rozpowszechniane przez katolicki kler, żydowskie „objawienia” to są zwykłe KONFABULACJE. (Skądinąd jest to zgrabny łaciński zwrot, który usłyszałem po raz pierwszy w telewizji z ust ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.) To pojedyncze SŁOWO jest arystotelesowskim „pojęciem najbardziej ogólnym” pozwalającym zrozumieć CAŁOŚĆ JUDEO-CHRZEŚCIJAŃSKIEJ TEOLOGII, a także jej logicznych implikacji (czyli derywatywów) w materialnej formie początkowo li tylko krzyża straszącego na każdym możliwym wzgórku, a od niedawna „miłego” naszym potrzebom bankomatu na każdym ulicznym rogu.
(3) Sprawa trzecia, to DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA EMBRIONALNEGO z roku 1993.
O tej „Deklaracji Celów Społeczeństwa Duchowo Rozwiniętego”, dla odpoczynku od omówionej tutaj w skrócie TEOLOGII PROCESU KREACJI EX NIHILO PIENIĄDZA, proszę sobie poczytać na stronie
http://markglogg.eu/?p=493; wersja oryginalna, spisana jeszcze w Szwajcarii, przy asyście mych tamtejszych przyjaciół, znajduje się na stronie
http://markglogg.eu/?p=267 .
M.G. Zakopane 7 grudnia 2012
P.S.I z 8.12.2012. Ten skopiowany z mego „Open Letter to Biologists” z roku 1981, schemat procesu genetycznego kodowania, nabytych przez długotrwałe ćwiczenie odruchów warunkowych, pokrywa się ze schematem, odkrytego pod koniec lat 1970-tych, zjawiska „dojrzewania genów” w komórkach zwierzęcych (patrz P. Słonimski). Otóż w trakcie rozwoju młodych komórek, pewne części oddziedziczonych przez nie cząsteczek DNA, tak zwane introny (zaznaczone na mym schemacie z 1981 roku linią ciągłą o końcach 5’ – 3’) są usuwane, a pozostałe eksony (zaznaczone linią falistą o końcach 5’ – 3’) łączą się nawzajem dając „dojrzałą” strukturę genetyczną. Te dobrze obecnie udokumentowane procesy ontogenetycznego „dojrzewania”, nie tylko DNA ale i RNA, a nawet i białek, są bardzo wyraźnie przejawami, postulowanego przez Ernsta Haeckla już przed ponad stu laty – jednak negowanego zarówno przez neodarwinistów jaki kreacjonistów – procesu REKAPITULACJI, w okresie embrionalnym, zalążków dojrzałych form praprzodków obecnie istniejących gatunków. Formy te były funkcjonalne przed milionami lat i powstawały dzięki genetycznemu ‘zapamiętywaniu’ tych praprzodków odruchów warunkowych.
Na przykład pojawiające się we wczesnych stadiach rozwoju embriona ludzkiego, łuki skrzelowe oraz ogon, są żywym świadectwem (testimonium), że miliony lat temu przodkowie naszej jednostki taksonomicznej ssaków należeli do gromady ryb które pojawiły się na Ziemi około pół miliarda lat temu. Z tej niższej jednostki taksonomicznej się wyodrębnił, wbrew wierze kreacjonistów w niemożliwość tego procesu, droga powtarzanych ćwiczeń, zarówno homo sapiens jak i charakterystyczny dla dominującej dziś kultury judeo-amerykańskiej, zimbecylizowany, tumoro-podobny homo rapax. To „dojrzewanie genów” (patrz mój szkic sprzed 32 lat) jest zatem świadectwem istnienia II Prawa Lamarcka, mówiącego że się dziedziczą cechy nabyte przez długotrwałe ćwiczenia. I jednocześnie jest ono testimonium jak skutecznie potrafią KONFABULOWAĆ uczeni przedstawiciele Narodu Wybranego, którzy starają się zakryć, bardzo niewygodny dla ich ewolucyjnie „zembrionalizowanego” sposobu myślenia, proces doskonalenia się, poprzez powtarzanie ćwiczeń, wszystkich istot ożywionych urbi et orbi, czyli wszędzie.
PS II z 8.12.2012. Na stronie
http://wiernipolsce.wordpress.com/2012/11/26/6196/#comments znalazł się komentarz do mego tryptyku „Zabijania mózgów bezruchem” pióra jednego z mych byłych studentów o nicku „dyl” (K. Fedon). Cytuję go w załączeniu. A tu poniżej, przytoczony przez „dyla” cytat z któregoś z mych własnych, rozsyłanych internetem artykułów, który wpisał on, w tej samej rubryce komentarzy, w dłuższy tekst na temat aktualnej sytuacji Polski,:
„Zasada edukacyjna, jaką realizują obecni apostołowie globalizacji jest kontynuacją zawartej w Nowym Testamencie, w Liście do Rzymian myśli św. Pawła, głoszącego; A Zakon (czyli prawo mojżeszowe, utożsamiane potocznie z Dekalogiem) wkroczył, aby się upadki rozmnożyły; gdzie grzech się rozmnożył, tam łaska bardziej obfitowała (Rz. 5, 20). Patrząc na to zdanie z pewnego dystansu, należy je traktować jako swoistą instrukcję jak mają postępować wszelacy reformatorzy dotychczasowych systemów społecznych. Winni oni zaczynać swą działalność od tak zwanej dekonstrukcji zastanych przez nich form kulturowych, zgodnie z zasadą najpierw należy szczepić choroby, by tym godniej wyglądał ich Uzdrowiciel. I to jest właśnie postmodernistyczny plan boży, realizowany przez obecnie dominującą, także i w Polsce, cywilizację anglosaską (…)” – M.G.