slowa apelu, to dla mnie byly jedyne konstruktywne stwierdzenia w tym filmiku. wiadomo, ze aby zyc swiadomie powinnismy mozliwe daleko sprawdzac informacje na ktorych opieramy swoje postrzeganie swiata, ludzi, co determinuje nas do podjecia decyzji zyciowych i takie tam. tyle, ze mysle, ze kazda osoba, ktora lubi szukac nowych informacji, wiadomosci, etc. sama to robi i bez apelu
brak merytorycznych dyskusji to mysle nie tylko jest zwiazany z niektorymi osobami zwiazanymi z religiami. podobnie jest nie tylko w polityce, ale po prostu luznych rozmowach na temat zycia, jakiejs tam kariery zawodowej. czesc osob nie chce o tym rozmawiac, byc moze rowniez ze strachu porzucenia tego do czego sie przyzwyczaila, nawet jesli nie jest to cos wymarzonego, to jest to syf, ktory sie zna.
inna sprawa to sama edukacja. mialem przyjemnosc spotykac sie z dziewczyna studiujaca teologie. w rozmowach czasem wychodzilo, jakie babole robia ksieza podczas kazan, nauczyciele religii czy po prostu babcie, ciocie, wujkowie, etc. gloszac jakies informacje zwiazane z takim czy innym bogiem, co nie pokrywa sie z tresciami teologicznymi.
no i kolejna sprawa, jasne, zawsze jest milo pstymulowac umysl, wytezyc wyobraznie, postarac sie zobaczyc dany temat pod roznym katem. jednak skoro oczekujemy, ze ktos ma sluchac naszej wersji spojrzenia, to wypadaloby zaakceptowac, ze ktos moze miec inna wersje. jesli dane poglady nie niosa za soba cyznow, ktore w jakis sposob moga mnie ograniczyc, zranic fizycznie, etc. to mysle, ze powinno sie pozwolic ludziom zyc tak jak potrafia, wedle regul, ktore ich uszczesliwiaja. jesli dana religia, idea polityczna powoduje, ze ludzie sa szczesliwi, "sloneczni", chca sie rozwijac, cieszyc zyciem, to czemu sie wtracac? to co jest dobre dla mnie nie musi byc dobre dla kogos innego, ze takim wytartym frazesem sie posluze
pozdrowienia dla wszystkich