Czy w dzisiejszych czasach stać nas na poświęcenie, bezinteresowne oddanie?
Czy jesteśmy w stanie zrozumieć czym ono dokładnie jest? Do czego w ogóle można je porównać? Czy jego zrozumienie sprowadza się do powiedzenia „jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko”, tylko czym jest to wszystko w naszym pojęciu? Czy jest to poświęcenie matki dla wychowania dziecka, rezygnacja z pracy? Rezygnacja z własnego prywatnego życia by móc zając się chorym członkiem rodziny?
Czy po prostu być na każde zawołanie kogoś, kogo uważamy za przyjaciela, służąc mu w każdej chwili pomocą? O to w tym chodzi?
Tak przynajmniej jest to przez nas uznawane. To błędne myślenie. To wszystko co nazywamy poświęceniem, jest wynikiem naszego egoizmu. Jeśli matka nie poświęci się dla dziecka, zostanie potępiona przez społeczeństwo, jeśli nie pomogę najlepszemu przyjacielowi, "zeżre" mnie sumienie i jeśli nie zaopiekuję się chorą babcią, nazwą mnie bezdusznym, wyrachowanym potworem. Cokolwiek nie uczynię, nie zadowolę nikogo, a zwłaszcza otoczenie, które ocenia tylko po tym co widzi i oczekuje. To wymusza na nas niejakie działania. Żyjemy pod ciągła presją środowiska, co się stanie, jeśli nie uczynimy tego, czego od nas oczekują, potępią nas, odrzucą?
Co jeśli ja nie zrobię tego, czego ode mnie oczekują? A oczekują, ale nigdy od siebie. Zrobię to, by mieć święty spokój od nich i dla własnego sumienia? Jedno i drugie jest wynikiem mojego egoizmu. Nie ma tu nic wspólnego z prawdziwym pojęciem bezinteresowności i jest jego wypatrzeniem. Bo jeżeli ktoś jest dla mnie tak ważny, to nie daje mi niczego, a ja niczego od niego nie oczekuję.
Wręcz zgadzam się na to i biorę go takiego jakim jest, bo on nie kupuje mnie niczym, tylko własną wagą. Co jestem w stanie dla niego uczynić? Wszystko. To co dla mnie najważniejsze , siebie. Poświęcić siebie to znaczy zrezygnować z siebie. To znaczy przeciwstawić się własnemu ego. Czy to możliwe? Przecież ego jest częścią mnie. Ego kalkuluje, weryfikuje i ono podejmuje decyzje. Nigdy nie działa przeciw mnie. Zawsze będzie dążyć do tego, by nigdy nie zostało uciszone. Zawsze będzie żądało czegoś w zamian, oddać wszystko dla niczego?
Jak to? Przecież to bez sensu! Musi być coś za coś. Ego myśli za nas. Dlatego oddanie siebie, to ciągła walka z samym sobą. Poświęcenie własnych egoistycznych pragnień, tego co nazywam Ja, oddanie dobrowolne oraz przyjęcie czyiś chęci za swoje. Nie pod presją, groźbą czy przymusem tylko z głębi serca i z rozkoszą. Jeśli jestem w stanie uczynić coś takiego zrozumiem też znaczenie prawdziwej miłości. Moje myśli i uczynki będą kierowane dla tego, dla którego się poświęcam. Będę żyć w nim i oddychać jego płucami, bez konieczności bycia obok niego. Jego myśli i pragnienia staną się moimi.
Stanę się całkowicie jego częścią, jednocześnie widząc w tym szczęście. Nie pytając po co i czy muszę, ile jeszcze i czy jest zadowolony. Robić wszystko nie oczekując pochwały, ani zapłaty. Robić więcej i więcej czując w tym przyjemność. Jeśli jestem zdolny do tego, zdolny jesteśmy do miłości, bo miłość nie pyta i nie oczekuje deklaracji.
Miłość to nie słowa, to uczynki i nie można liczyć jej żadną miarą tylko własną. Bo to co mogę oddać dla miłości, to tylko siebie. Im więcej z siebie poświęcę, tym moja miłość będzie większa.
Potrafimy tak? Kto z nas jest zdolny do tego? Jedyne co potrafimy to ze sobą walczyć i rywalizować. Pożerać się nawzajem, co oddala nas tylko do siebie. Całe nasze życie zaspakajamy tylko siebie, Ja jedynego boga. Moje Ego i całe otoczenie dopasowujemy, bo ono tak chce, nie czując, że jesteśmy tak naprawdę niewolnikami.
Zamknięci w skorupie własnego egoizmu nie próbujemy wyjść poza niego starając się zmienić siebie; bo zmieniając siebie zmienimy otoczenie.
Tekst oryginalny artykułu na stronie http://zdrowieducha.pl
_________________
POCZUJ co dla ciebie ważne.
ZDROWIEDUCHA.PL <- Polecam!