Na skrzyżowaniu Wybrzeża Gdańskiego i ulicy Boleść samochód uderzył w latarnię. Na pomoc ruszyli strażnicy miejscy. Kierowca - najprawdopodobniej biskup
- bardziej potrzebował jednak izby wytrzeźwień.
Miał ponad 3 promile.
Patrol straży miejskiej pilnował w sobotę porządku na Nowym Mieście.
Ok. godziny 14.00 mundurowi zauważyli samochód który uderzył w słup. Szybko podjechali na miejsce. Od razu wezwali również policję i pogotowie ratunkowe.
Okazało się jednak ze 57-letni kierowca wyszedł z wypadku bez szwanku i nie potrzebował pomocy ratowników. Troskliwie zajęli się nim za to policjanci. Jak podała straż miejska,
mężczyzna wydmuchał ponad 3 promile.
Portal dziennika "Fakt" poinformował w niedzielę po południu, że pijanym kierowcą mógł być biskup, Piotr J. Dziennikarze napisali jednak - powołując się na policję - że miał 2,5 promila w wydychanym powietrzu.
Informację o udziale biskupa w wypadku nieoficjalnie potwierdził nam jeden ze stołecznych policjantów.
http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,new.....63788.html
O kościelnym losie biskupa zdecyduje papież
- To przykra sprawa, ale biskup zachował się godnie i odpowiedzialnie, przepraszając za swój czyn - ocenił Tomasz Królak z Katolickiej Agencji Informacyjnej. Jak dodał, o dalszym losie bp. Piotra Jareckiego zadecyduje papież Benedykt XVI.
W oświadczeniu biskup "oddał się do dyspozycji Ojca Świętego". Jak tłumaczył w rozmowie z TVN24 Tomasz Królak z KAI, biskupa powołać i odwołać może tylko papież. - Sugestia, że oddaje się do dyspozycji jest jak najbardziej słuszna. Wszystko zależy od woli Ojca Świętego - powiedział.
"Trudno, by to zatrzęsło Episkopatem"
Według niego, incydent to "przykra sprawa", ale biskup zachował się "godnie i odpowiedzialnie", wyrażając skruchę i przepraszając. - Zamiar skorzystania ze specjalistycznej pomocy też mówi o jego pokorze - zaznaczył.
Zdaniem Królaka to mogło się zdarzyć każdemu. - To nie jest miłe, ale trudno, by miało zatrząść Episkopatem czy Kościołem.
- Zdarzyło się coś, co się nie powinno zdarzyć, ale mam nadzieję, że kościół i biskup wyjdzie z tego zwycięsko - ocenił.
http://www.tvn24.pl/o-koscielnym-losie-biskupa-zdecyduje-papiez,284178,s.html
Biskup Piotr Jarecki wydał w poniedziałek specjalne oświadczenie, w którym przyznał się do prowadzenia samochodu po alkoholu. Odniósł się w ten sposób do nieoficjalnych informacji mediów. Jak pisaliśmy już wcześniej na tvnwarszawa.pl, pijany biskup miał spowodować kolizję na ulicy Boleść. We wtorek może usłyszeć zarzuty.
W poniedziałek po godzinie 11.00 na stronie internetowej archidiecezji warszawskiej pojawiło się oświadczenie, podpisane przez biskupa Piotra Jareckiego.
Oto jego treść:
Oświadczenie
W związku z wydarzeniem, które miało miejsce w dniu 20 października br. na terenie Warszawy, oświadczam, że:
Nigdy nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu. Przepraszam wszystkich, których zgorszyłem swoim czynem, a zwłaszcza przepraszam wiernych archidiecezji warszawskiej, że zawiodłem ich zaufanie. To jednak się stało, dlatego też oddaję do dyspozycji Ojca Świętego moją posługę biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej. Pragnę również poinformować, że jest moim zamiarem jak najszybsze skorzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Biskup Piotr Jarecki
Biskup Pomocniczy Archidiecezji Warszawskiej
Po pijaku rozbił samochód
To reakcja na informacje, które już wcześniej pojawiły się w mediach. Chodzi o kolizję, do której doszło w sobotę na skrzyżowaniu Wybrzeża Gdańskiego i ulicy Boleść. Toyota uderzyła w latarnię. Gdy na miejsce przyjechali policjanci, okazało się, że kierujący (57-letni mężczyzna) jest pijany.
- "Wydmuchał" na miejscu 2,6 promila. Badanie to zostało powtórzone trzykrotnie - informuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl podkom. Agnieszka Hamelusz, oficer prasowy śródmiejskiej komendy.
Wcześniej straż miejska podawała, że sprawca kolizji miał ponad 3 promile.
Jak udało nam się w niedzielę nieoficjalnie dowiedzieć, za kierownicą siedział warszawski biskup, Piotr Jarecki.
Wypuszczony z wezwaniem
- Mężczyzna został przewieziony do komendy przy ulicy Wilczej i tam odbyło się badanie alkomatem, również powtórzone trzykrotnie. Wykazało, że miał 2,52 promila alkoholu w organizmie – informuje podkom. Hamelusz.
Po tym badaniu 57-latek został wypuszczony do domu. Policjanci tłumaczą, że znają jego adres, wiedzą, gdzie jest zameldowany i nie mają obaw, że ucieknie. - W takich przypadkach to normalna procedura - mówi Hamelusz. Jak pisze poniedziałkowy "Fakt", biskupa odebrał przedstawiciel archidiecezji.
Jareckiemu zostało jednak wystawione wezwanie. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą policjanci z drogówki. - Piotr J. ma się stawić na Wilczej we wtorek, w charakterze podejrzanego. Zostanie mu przedstawiony zarzut kierowania w stanie nietrzeźwości - mówi Hamelusz.
Następnie mężczyzna usłyszy od policjantów pytanie, czy dobrowolnie poddaje się karze. - Jeżeli Piotr J. się zgodzi, to wtedy prokurator zaproponuje karę. Wyrok trafi do 57-latka pocztą - wyjaśnia oficer prasowy. Jeżeli nie zgodzi się, sprawa trafi do sądu.
Jaka kara może spotkać kierowcę?
Przede wszystkim, jako sprawca kolizji, mężczyzna zostanie ukarany mandatem.
- Za kierowanie pod wpływem alkoholu, kodeks karny przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2. W takich przypadkach sąd orzeka również odebranie prawa jazdy - tłumaczy Hamelusz.
Wymiar kary i okres, na który odbierane jest prawo jazdy, nie są jednak dokładnie ustalone i o nich decyduje sąd.
Sankcje może zastosować także Kościół. Jarecki w swoim oświadczeniu oddał się do dyspozycji papieża.
http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,new.....63853.html
Policja ws. pijanego biskupa: zarzut w tym tygodniu
- Ponieważ była znana jego tożsamość i miejsce zamieszkania i nie zachodziła obawa ucieczki został zwolniony – tłumaczy policja wypuszczenie w sobotę biskupa, który spowodował wypadek po pijanemu.
Chodzi o Piotra Jareckiego, 57-letniego biskupa pomocniczego warszawskiej archidiecezji. W sobotę po południu uderzył on w latarnię przy Wybrzeżu Gdyńskim w stolicy. Jak się okazało, prowadził będąc kompletnie pijanym – miał 2,5 promila alkoholu we krwi.
- Mężczyzna nie był agresywny, zachowywał się spokojnie. Ponieważ była znana jego tożsamość oraz miejsce zamieszkania i nie zachodziła obawa ucieczki lub ukrywania się, został zwolniony – wytłumaczył fakt, że biskup niedługo po wypadku został wypuszczony do domu rzecznik Komendy Stołecznej.
Jak zapowiada, zarzut zostanie postawiony jeszcze w tym tygodniu. - Wystawiono mu wezwanie na przesłuchanie do komendy w tym tygodniu. Wówczas najprawdopodobniej będzie przedstawiony zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości zagrożony karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch – powiedział rzecznik Mariusz Mrozek.
Za prowadzenie po pijanemu grozi do dwóch lat więzienia. Biskup w poniedziałek przeprosił w specjalnym oświadczeniu.
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/7.....m-tygodniu
ps.
w linkach są też nagrania audio i video.
o 14 mieć 3 promile? niezły agregat. ciekawe czy wracał z imprezy od salezjanów i miał kolana i krocze ujebane w śmietanie.
ciekawy czy jakby po pijaku zabił kogoś na pasach to tez on i kościół powinni wyjsć z tego zwycięsko? czy inni pijani kierowcy też powinni wychodzić z tego zwycięsko? skoro jak mawia ten oszołom powyzej każdemu się to mogło zdarzyć. to i każdemu się może zdarzyć poruchać dziecko jak przeciętnemu księdzu