Fraszke,ktora znajdziecie ponizej napisalem w wiezieniu.Jest gdzies w listach "patykiem pisanych".
Tu bedzie ja latwiej znalezc.Nasz bohater to zawodowy holo-klamca i fantasta Elli Wisel.
Na stacji :Bzdura Wierutna
gdzies w bialowieszczanskim powiecie
Zyl Elli ,ktory okrutnie
chcial umiec grac na klarnecie
Do pracy sie jakos nie garnal
bo-prawde mowiac-nie musial
A wszystkie swoje wydatki pokrywal z kieszeni.Tatusia...
Tate byl wazny w powiecie
i chodzil w odswietnej kufajce
Bo tate figura byl wazna
w lokalnej "czerezwyczajce"
"Posluchaj mnie ,bojczik,uwaznie,
Bialystok to przeciez nie Krakow
Ty rzuc ten klarnet w cholere
i zapisz sie.Choc do strazakow...
Posluchal nasz Elli porady
i nawet mu sie spodobalo:
Aktywnie i zywo lal wode
i tak mu to jakos zostalo
Zostalo na zawsze ,niestety,
choc cialo juz dzisiaj nie mlode
Gdy tylko ktos powie"ogien"
nasz Elli zaczyna lac wode...
I wszystko nasz Elli pamieta
lecz jakos wyszlo mu z glowy
Zapisac sobie na rece
swoj numer strazacki,sluzbowy...
W wiezieniu w Junee 2016
Jerzy
Patykiem pisane (Listy Jerzego)
Listy z więzienia od Jurka
https://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?f=59&t=25258
Wypadałoby dodać kilka słów aby zamknąć ten dział. W przenośni i dosłownie. Ale zanim to zrobię kilka słów wyjaśnienia o tym co miało miejsce przed moim aresztowaniem w listopadzie 2013.
Kilka miesięcy wcześniej miałem dwie niespodziewane wizyty.
Pierwsza to wizyta nieznajomego mi Wietnamczyka, który zaoferował sprzedaż pistoletów zabawek strzelających 6-cio mm plastikowym grochem. Wyglądały bardzo fajnie i przez myśl mi nie przyszło ,że coś takiego może być nie tylko nielegalne ale zaklasyfikowane jako "broń palną".!
Moją wina-powinienem sprawdzić Teraz wiem ,że nawet proca fabrycznie zrobiona jest nielegalna
Poważnie.
Ponieważ nie czytałam codziennych szmatławców od wielu ,wielu lat podobnie jak co najmniej od 25 lat nie oglądam telavivzji pojęcia nie miałem o tym co mi grozi.
Druga wizyta -również niespodziewana -mogła mieć o wiele gorsze konsekwencje ale wtedy nie wiedziałem jeszcze czym to śmierdziało.
Zadzwonił do mnie facet i powiedział ,że ma mój telefon z otrzymanej od kogoś wizytówki. Niby nic dziwnego. Wpadł do mnie do domu z prośbą abym podczas następnej wizyty w Chinach kupił mu hormony wzrostu.
Sprzedał mi przy tym jakiś kit o ich błogosławionym działaniu w regenerowaniu całego organizmu etc.
Tak się złożyło ,że byłem w Chinach jakieś 3 tygodnie później, kupiłem mu to o co prosił i po powrocie do Sydney dałem mu znać.
Mało tego ,że nie zapłacił za to co kupiłem na jego zamówienie ale w jakieś dwa tygodnie później zaczął mnie bardzo mocno namawiać aby pomógł mu w imporcie 20 kilogramów heroiny do Australii.
Pomimo tego ,że posłałem go do wszystkich diabłów facet był wyjątkowo uparty. Przez ...kilka tygodni ,najczęściej w piątek meldował się u mnie z nowymi pokusami:"200 tysięcy za pomoc w zorganizowaniu przesyłki... etc."
Nic nie wskórał i któregoś dnia powiedział mu wyraźnie i krótko gdzie może sobie wsadzić swój pomysł .
Kilka dni później w czasie mojej motocyklowej podróży do lokalnego banku opadła mnie szarańcza ubrana od stop do głów na czarno i dostarczona w 4-ech ,również czarnych ,terenowych samochodach.
Pistolety maszynowe.. kominiarki.. kak w filmie
Po kilku minutach zjawił się "normalny" policyjny samochód a w nim -tym razem już w mundurze-facet ,który poprzedniego dnie -ale w cywilu-odwiedził mój magazyn i udawał zainteresowanie kupnem jednej z naszych przyczep.
Gdy mu o tym przypomniałem powiedział mi ,że naturalnie chcę coś kupić. Powiedziałem mu wtedy ,że mając na uwadze koszty prawne jakie przede mną stoją nie będę mógł mu dać obiecanej poprzedniego dnia zniżki.
Czarni zrewidowali mnie jeszcze przed przyjazdem mundurowych zapominając zaglądnąć mi do wysokich butów.
A tam jak zawsze, w kieszeni z boku siedział piękny nóż.
Pojechaliśmy...
Kierowca, obok niego mój niedoszły klient a z tyłu ja-już bez kajdanek bo mi je zdjeli po krótkiej rozmowie i zapewnieniu z mojej strony ,że nic im nie grozi-z nożem w bucie.
Pomyślałem sobie wtedy ,że gdybym był prawdziwym bandyta to mógłbym ich zarżnąć jak wieprze przy pierwszym parku.
Potem miałem kłopot bo za każdym razem w czasie przesłuchania na posterunku za każdym razem gdy poruszyłem nogą nóż się odzywał
Tuż przed przewiezieniem mnie do więzienia wyszedłem do toalety, zawinąłem mój scyzoryk w papier toaletowy i wepchnąłem jak najgłębiej do kibla.
Mam nadzieję, że im się coś zatkało.
Dopiero w więzieniu zrozumiałem znaczenie dwóch wizyt ,które wspomniałem na początku.
W tym "wolnym kraju" istnieje "prawo" wypisz-wymaluj że stalinowskiego kodeksu "oskarżony o udział w konspiracji w celu...."
Ofiarą takiego zarzutu nie musi nic robić. NIC ABSOLUTNIE. Wystarczy wyrażona słownie ochota do działania aby trafić za kraty.
Gdybym powiedział facetowi ,który namawiał mnie do importu heroiny ,że ‘może warto by było pomyśleć..."Nie mówiąc już o jakiś konkretnych planach mieli by mnie na widelcu. Spotkałem w kiciu 3 ofiary tego paragrafu. Jeden z nich za "udział w konspiracji w celu importu do Australii 20 kg heroiny" .10 LAT !!!!
8 lat za 15-tą kilogramową konspiracje.
Żaden z nich niczego nie sprowadził. Skończyło się na gadaniu...I wyroku...
Takie buty chcieli mi uszyć ci ,którzy zgodnie z tym co mają wypisane na samochodach mają nas chronić i nam służyć.
Teraz -ponieważ pozory muszą być zachowane -więc mam y coś takiego jak "wolność dostępu do akt" -ja wezmę ich za mordę.
Złożyłem już aplikację żądając dostępu do wszystkich dokumentów ,które mówią o tym kto, kiedy i po co zorganizował całą prowokacje.
A potem ja wezmą ich do sądu i oskarżę " o konspirację w celu pozbawienia wolności"
Niech się wyginają.
Przegrali raz ,przegrają raz jeszcze.
(NIC IM NIE ZROBIE BO W MIEDZYCZASIE POMIMO TEGO ,ZE MAM DOWODY NA TO ,ZE PADLEM OFIARA PROWOKACJI DOWIEDZIALEM SIE ,ZE POLICYJNE PROWOKACJE SA TU LEAGLNE I NIE STANOWIA PODSTAWY DO OBRONY-12.07.2017)
Łyczakowska Madonna ,o której tak pięknie śpiewa Jerzy Michotek miała mnie chyba pod opieką
W sumie zmarnowałem w kiciu 2 lata i 9 miesięcy.
Dowiedziałem się przy okazji ,że "rehabilitacja" ,której więzienie ma rzekomo służyć to kolejna fikcja.
Tam się po prostu i dosłownie tylko siedzi.
Albo gra w ping-ponga.
Uważając aby nie dostać nożem od jakiegoś psychopaty, któremu narkotyki wyżarły mózg i który powinien być leczony a nie zamknięty z innymi bardziej normalnymi.
Mentalność "klawiszy" odpowiada wiekowi więzienia:1880."Skoro jesteś w więzieniu to jesteś winny". Zapytałem go czy słyszał o ” niewinny zanim nie udowodni mu się winy ponad wszelką wątpliwość". Bydlę nie wiedziało o czym mówię.
Miałem również trochę zabawy: dzięki informacjom dotyczących traktowania więźniów (teoretycznie
)miałem legalną podstawę aby wytykać na piśmie wszystkie przypadki łamania prawa przez nich samych.
Dzięki temu zyskałem tyle ,że miałem wpisane w moje akta aby nigdy więcej nie być umieszczonym w Bathurst (kolonia karna z 1880) bo zamęczałem ich "konwencją genewską"
Życie idzie dalej .Australia coraz bardziej przypomina policyjne państwo. Kiedyś tego nie było.
Muszę bardzo uważać bo jestem na "warunkowym zwolnieniu" czyli łatwy cel.
Kilka osób ,które pisały do mnie: Piotr, Krzysztof, Jasiek z Toronto ,"Hubal", kilku nieznajomych podnosiły na duchu. To było tam szalenie ważne bo większość moich współwięźniów była raczej na poziomie kamienia łupanego.
O normalnej rozmowie nie było mowy
A rozmowy o tym co było lub będzie w telavivzji jakoś mnie nie interesowały.
Tyle na razie.
Już nie patykiem ale na klawiaturze.
Mamy dwa lata czasu -do 2018 -aby po raz drugi odzyskać niepodległość.
Do usłyszenia.
Jerzy