Jeśli chodzi o przedziwne sytuacje z oficjalnych wersji, to oglądałem ostatnio program w trakcie rocznic na TVP2, gdzie jest zadziwiająca opowieść. Koleś, który przeżył w WTC zrobił to tak. Coś walnęło w WTC, powiedzmy że był to samolot. Ów koleś znajdował się dwa piętra powyżej owego uderzenia, wybuchu jak on to określił. Upadł na ziemię, podniósł się i otrzepał. Zaczął zapierdalać do ewakuacyjnych drzwi. Były trzy drzwi z lewa, prawa i po środku. Wybrał te po lewej i z odpowiednim przyśpieszeniem ów człek z drugiego piętra powyżej uderzenia czegoś w WTC lub wybuchu, zbiegł sobie w dół po schodach. Wybiegł z wieży i opowiedział nam ową, swą historię.
Moje zdziwienie wobec tej opowieści jest nie małe
Co z płonącym paliwem? Co z gigantycznymi temperaturami, jakie panować miały w rejonie uderzenia "samolotu" w wieże? Co z temperaturami, które topiły stal, czyli miały circa 1800 stopni C? Jakim sposobem ów "wesoły" opowiadacz nie został spopielony w przeciągu ułamków sekund?
Z przyjemnością obejrzę kolejne takie filmy, bo ubaw podczas ich oglądania jest lepszy, niż na większości komedii