Przyszedł do więzienia rozpocząć karę. Nie chcieli go
53-letni skazany z Bydgoszczy stawił się do aresztu, żeby rozpocząć karę więzienia. - Chciałem mieć to z głowy - mówi. - Niestety, nie zostałem przyjęty.
Janusz Szarawarski ma wyrok sądu - osiem miesięcy za wyłudzenie z banku dwóch tysięcy złotych kredytu. Kara surowa, bo to nie pierwszy raz. Rano zgłosił się na odsiadkę.
Starannie się do tego przygotował. Dzień wcześniej na targu kupił białe sportowe buty, granatową koszulkę i czerwoną torbę podróżną, do której spakował kilka koszul, szczoteczkę do zębów, pastę i przybory do golenia.
- Przyszedłem do aresztu, mówię, co i jak. A oni, że mnie nie przyjmą, bo nie mam dowodu osobistego. Ano nie mam, bo zgubiłem - opowiada skazany.
Pokazał legitymację poświadczającą niepełnosprawność, z adresem, pieczątką i zdjęciem, ale to też nic nie dało. Pracownicy służby więziennej zatrzasnęli mu bramę przed nosem.
- Nie może być tak, że do więzienia przyjdzie, kto chce - mówi Jarosław Ladziński, dyrektor aresztu śledczego. - Człowiek musi mieć dowód, bo niejednokrotnie dochodziło do prób oszustwa, ktoś chciał odbyć karę za kogoś. Słyszałem, że są też tacy, którzy taką usługę oferują za pieniądze.
Szarawarski był niezadowolony, że został tak potraktowany, bo wyrobienie dowodu to długa procedura, która potrwa co najmniej dwa tygodnie.
- A ja już przygotowałem się psychicznie. Poza tym chciałem jak człowiek przyjść sam, umyty, z domu, a nie żeby mnie ściągali z ulicy przy ludziach, jak najgorszego - mówi 53-latek.
W areszcie poradzili Szarawarskiemu, żeby poszedł do komisariatu po zaświadczenie potwierdzające tożsamość. Ale i tam niczego nie załatwił.
- Czekałem z godzinę, wreszcie oficer dyżurny powiedział, że nie może mi wystawić zaświadczenia tak bez niczego. A nawet gdyby mógł, to bym musiał zapłacić 17 zł - mówi.
Policjant odesłał 53-latka do sądu, który wydał nakaz odbycia kary, żeby tam się dowiedział, co ma dalej robić.
- Pójdę tam w poniedziałek, bo dzisiaj to już chyba nie zdążę - mówi zmartwiony.
Dyrektor aresztu zapewnia, że dla Szarawarskiego to nic straconego. - My możemy jeszcze trochę poczekać. Aż tak nam się nie śpieszy - dodaje.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1.....cieli.html
Wniosek z tego taki, że jeśli nie chcesz iść do pierdla, jedyne co musisz zrobić to pozbyć się swego dowodu