Do czego by można było przyrównać, to co w chwili obecnej robią politycy i establishment jeśli nie do sarkastycznego, wypatrzonego i wynaturzonego obrazu denominacji wartości, których zobowiązali się strzec, obarczonego kosztami porównywalnymi do luksusowych produktów traktowanymi jak jednorazówki.
To tyczy się zarówno kościoła, wartości moralnych, rynków finansowych, relacji między ludzkich w społeczeństwie, czy w końcu całej gospodarki i całego systemu. Wszystkie zorganizowane płaszczyzny aktywności ludzkiej zagubiły początkowe koncepcje i cele do których zostały powołane i wynaturzyły się do zwyrodniałych form.
Dlaczego?
Dlaczego system demokracja, który początkowo miał za zadanie pomagać i chronić obywateli mieszkających w granicach Państw okazuje się być im wrogim, zamkniętym, wyzyskującym, frustrującym i karykaturalnym? Dlaczego to co człowiek uznał za dobre okazało się złe, to co miało przynieść spokój i bezpieczeństwo przynosi tylko stres, niezadowolenie i straty a to co miało rozwijać intelektualnie i duchowo tak naprawdę zniewala. Kościół miał być opoką doktryny i opiekunem poszukujących Boga a stał się wyuzdaną, wypatrzoną karykaturą instytucji żebrzącą o bogactwa i władzę.
Ci którzy zapewniali o czystości swoich intencji dziś kłamstwem kryją kłamstwo, przekręt pokrywają przekrętem a każdy z nich woła do Nas „Ja” dam ci szczęście, „Ja” dam ci radość, bogactwo i życie wieczne. Co się zatem stało, że tak się rozminęliśmy miedzy realizacją pragnień a rzeczywistością? Jaki czynnik doprowadził do takiego uchybienia…? Tym czynnikiem jest - Intencja. To ona zaważyła na wyniku, bowiem wynik działania leży w pierwotnym zamiarze.
Zatem czym jest ta intencja, która zaprowadziła nas wszystkich na krawędź zapaści całego światowego systemu społecznego zwanego cywilizacją. Intencja ta, to nic innego jak egoizm, nasz osobisty egoizm skierowany na „brać dla siebie, tyle ile mogę” i brać więcej niż inni jeśli się tylko da.
A więc biorąc pod uwagę sytuację w której się wszyscy znajdujemy wychodzi na to, iż naszą intencją nie było dobro „innych” o którym tak wszyscy wszystkich w koło zapewnialiśmy a jedynie było to egoistyczne pożeranie dóbr. Jak w takim razie możemy się z tego wyplątać i czy w ogóle jesteśmy wstanie to zrobić?
Jeśli przez wieki budowaliśmy nasz świat na intencji biorę dla siebie ile mogę, to jak teraz w krótkim czasie odwrócić bieg zdarzeń i jak naprawić to co psuliśmy przez dekady. Rozwiązanie jest tylko jedno, niezależnie od systemu politycznego, kultury czy gospodarki, każdy z nas powinien dobrowolnie dokonać zmiany w świadomości i dokonać zmiany wewnątrz nas samych z intencji „biorę dla siebie” na „biorę aby dać”.
Musimy zatrzymać ten potok konsumpcji, przyjąć do siebie prawdę i albo wszyscy wszystkim zgodnie z obietnicą przekażemy wzajemną gwarancję i dokonamy tej zmiany, albo może się to dla nas skończyć tragicznie. A jeśli nie, to rozmiary kryzysu światowego dotkną wszystkich i nie tylko na płaszczyźnie gospodarczej ale dosłownie na każdej.
Dlatego powinniśmy spróbować wykrzesać z siebie resztki odwagi i zadać sobie pytanie, co będzie jeśli tego nie dokonamy, jeśli nam się to nie powiedzie, jeśli tego nie zrozumiemy? Cała natura od wieków tak skrupulatnie przez nas podpatrywana, krzyczy prawdą na której opiera swoje istnienie a której nie chcemy zauważyć, że tylko altruizm pozwala na równowagę istnienia.
W całej naturze, poza człowiekiem, nie ma ani jednego elementu z poziomu martwego czy ożywionego, którego istnienie nie byłoby uzasadnione w łańcuchu przyczyn i skutków. W całej naturze nie istnieje ani jeden twór który istniał by sam dla siebie. Dlaczego zatem wydaje się nam, że eksploatując tą sama naturę w tak niepohamowany sposób i nie dając jej nic w zamian, jesteśmy w stanie przetrwać? Bez wzajemnej gwarancji i wzajemnego zobowiązania człowieka wobec człowieka nie zdołamy zmienić biegu zdarzeń, zatem musimy się zjednoczyć i zmienić intencję wspólnie i razem dla dalszego rozwoju całej ziemi i przyszłych pokoleń.
źródło artykułu: http://zdrowieducha.pl/dewaluacja.html