|
Autor
|
Wiadomość |
Gasienica
Dołączył: 25 Cze 2009 Posty: 532
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:08, 27 Lip '10
Temat postu: Kłamstwa propagandowe Solidarności |
|
|
30 Rocznica Solidarności- Festiwal kłamstwa (1)
KŁAMSTWA PROPAGANDOWE SOLIDARNOŚĆI
Proszę niezależne media o upowszechnienie tych materiałów demaskujących kłamstwa kierownictwa Solidarności. Dziękuję- Leszek Skonka!!!
Zbliża się 30 rocznica powstania Solidarności i jej kolejnego jubileuszu, który chcą głośno fetować ludzie związani z jej szyldem.
Od lat jednak organizatorzy jubileuszów rocznicowych natrafiają na niesamowite dla nich problemy: jak ukryć prawdę przed społeczeństwem o powstaniu tego Związku, o ludziach, którzy go tworzyli, o i ich losach, o warunkach w jakich wynegocjowali porozumienie między władzami rządu, realizacji owych 21 Postulatów.
Od 30 lat; inicjatorzy uroczystości chcą bowiem zablokować niewygodną, wstydliwą , krępującą prawdę i przemycić zafałszowane fakty i zdarzenia.
Robili to już w czasie poprzednich rocznic. Przede wszystkim wymazywali nazwiska rzeczywistych twórców i działaczy opozycyjnych i związkowych tamtych czasów, a przemycali inne nazwiska, nieznane, bierne społecznie w tamtym czasie. W poprzednich jubileuszach 10-cia , 20-lecia i 25-lecia tak sprytnie manipulowano faktami , że społeczeństwo nie dowiadywało się o niewygodnej dla kierownictwa Solidarności prawdy. Zwłaszcza młodsze pokolenia nie znają prawdy o niedawnej przeszłości i karmione jest od 30 lat fałszem.
Stworzono i powiela się nadal taki prymitywny fałszywy schemat, że : w 1980 roku ludzie pracy niezadowoleni z warunków bytowych, stoczniowcy i inni robotnicy Wybrzeża, w Gdańsku, zorganizowali strajk. Po zakończeniu go, ludzie pracy zorganizowali Niezależne Samorządne Związki Zawodowe, które dążyły do stworzenia dobrobytu, wolności, niepodległości, sprawiedliwości , uwolnienie kraju spod kurateli Związku Radzieckiego. Jednak polscy komuniści, członkowie PZPR, wprowadzili stan wojenny i zahamowali realizację podjętych przez Solidarność celów.
W stanie wojennym działacze Solidarności bohatersko walczyli o odrodzenie Związku, wielu z nich internowano, represjonowano. Dzięki ich zdecydowanej postawie doszło do nowego porozumienia z władzami PRL , w Magdalen i przy „okrągłym stole. Solidarność przejęła władzę w kraju i zaczęła realizować przerwany przez stan wojenny program: tworzenia w Polsce ustroju kapitalistycznego mającego zapewnićo dobrobyt, sprawiedliwość i praworządność .
Propaganda Solidarności z premedytacją przemilcza fakt, że strajki w lecie 1980 roku rozpoczęły się już w lipcu na Lubelszczyźnie, że wybuchły także w Szczecinie, że solidarnościowe ze strajkującymi na Wybrzeżu odbywały się we Wrocławiu, Wałbrzychu i na całym Dolnym Śląsku. Przemilcza się rolę i znaczenie stworzonych wcześniej, w Katowicach przez Kazimierza Świtonia Wolnych Związków Zawodowych na Śląsku, Szczecinie, Wrocławiu, Łodzi, wymienia się tylko Wolne Związki Zawodowe ( WZZ ) w Gdańsku, ale wybiórczo, przypomina niektórych ich założycieli i działaczy, a pomija bardzo aktywnych, pionierów tworzenia tego ruchu społecznego np. Jana Zapolnika . KOR , który od początku opanował kierownictwo powstający Związku narzucił przemilczanie tych niewygodnych faktów. Opinia krajowa, a także zagraniczna, przyjmowała narzucony pogląd, że wszystko , zaczęło się i pozytywnie zakończało w Gdańsku, pod przewodem Lecha Wałęsy i Kościoła. Przemilczano także strajki lipcowe w Lubelskiem, które miały znaczący wpływ na dalsze protesty w kraju.
Przypnijmy, że już 8 lipca 1980, zastrajkowała załoga WSK Świdnik, który rozprzestrzenił się na całej Lubelszczyźnie i w okresie do 25 lipca objął ponad 50 tysięcy osób ze 150 zakładach pracy.
Po raz pierwszy też w historii PRL władza komunistyczna została zmuszona do podpisania porozumienia ze strajkującymi.
Pojawia się zasadne pytanie: czy także tym razem kierownictwu Solidarności wspierane przez ludzi dawnej SB ,PZPR, i Kościoła zdoła sfałszować , przeinaczyć i ukryć przed społeczeństwem rzeczywiste fakty?
Dotychczas propaganda Solidarności używała takiego uproszczonego schematu: w sierpniu 1980 roku zbuntowali się robotnicy na Wybrzeżu, (najchętniej zawężano informacje do wydarzeń w Gdańsku, a bardzo niechętnie napomykano o Szczecinie , przemilczano, lipcowe strajki w Lubelskiem. tzw. strajki solidarnościowe w kraju, we Wrocławiu.
Prześlizgiwano się niechętnie przez temat tzw. 21 Postulatów strajkujących.
Po zakończaniu strajków sierpniowych niszczono planowo, z premedytacja wszelkie głosy i dokumenty niewygodne dla kierownictwa powstającego Związku.
Zwłaszcza wypowiedzi, uwagi i poglądy, wyrażone na piśmie. Jednakże dokumenty, a właściwie ich kopie się zachowały i można z nich się dowiedzieć prawdy, wszak fakty nie kłamią.
1/ Przetaczamy in extenso opis przebiegu strajku sierpniowego we Wrocławiu autorstwa ludzi, którzy wówczas aktywnie działali, m. in. Andrzeja Talara – młodego robotnika
2/ List Romualda Popłonyka, w obronie Związku przed jego wrogami,
3/ Wypowiedź działaczki „S” Magdaleny Żaboklickiej, ostrzegającą przed wypaczeniami idei Związku.
PRAWDA O STRAJKU I POWSTANIU SOLIDARNOSCI NA DOLNYM ŚLĄSKU
I.STRAJK WE WROCŁAWIU
W dniu 21 sierpnia 1980 roku pięć dni przed strajkiem we Wrocławiu został utworzony- z inicjatywy dra Leszka Skonki- Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych Dolnego Śląska. Należy tu zaznaczyć, że był to bardzo gorący okres strajkowy w Polsce i tego rodzaju inicjatywy były niebezpieczne i wymagały wielkiej odwagi . Za tę inicjatywę Leszek Skonka został zatrzymany przez SB i po 17-stu godzinach przewieziony do szpitala, a następnie zwolniony.
Komitet liczył kilkanaście osób, zaś trzon jego stanowili: dr Leszek Skonka, inż. Adam Skowroński, Andrzej Talar.
Po wybuchu strajków, w miarę rozwoju wydarzeń, aktywizowali się pozostali członkowie Komitetu.
Strajk we Wrocławiu rozpoczęła komunikacja miejska 26 sierpnia. W tym dniu Andrzej Talar z konieczności sam, bo Leszka Skonkę ponownie zatrzymała wrocławska SB- przekonywał około 1000 taksówkarzy o potrzebie podjęcia strajku w imię solidarności.
Jeszcze tego samego dnia Leszek Skonka, po zwolnieniu z aresztu zaoferował swoją pomoc jednemu z pierwszych spośród dużych zakładów pracy, które podjęły strajk -ZNTK.
Na drugi dzień wspomniany trzon Komitetu zgłosił się w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym oferując pomoc.
Dr Skonce powierzono funkcje doradcy ds. organizacji i zabezpieczenia siedziby MKS-u przed prowokacją. Andrzej Talar podjął niezmiernie wówczas potrzebną inicjatywę kontaktów między MKS-em a strajkującymi zakładami.
Inż. Adam Skowroński podjął się roli wszechstronnego łącznika, oddając jednocześnie do dyspozycji swój samochód.
Strajk we Wrocławiu, podobnie jak wszędzie, przebiegał w bardzo trudnych warunkach. Przedstawiciele Komitetu Założycielskiego WZZ wkroczyli w sytuację dopiero, co formującego się Prezydium MKS-u. Brak było ludzi zdolnych do kierowania, brak też było wiary w powodzenie rozpoczętego przedsięwzięcia.
Na przedstawicieli WZZ (Wolnych Związków Zawodowych. przyp. LS) spadł ogromny ciężar odpowiedzialności moralnej za tych ludzi. Ich postawa przyczyniła się do tego, że w MKS-ie sytuacja ulegała stopniowej normalizacji. Jednak w strajkujących zakładach było fatalnie. Duża rozwagą i talentem organizacyjnym wykazali się tutaj Andrzej Talar, Stanisław Grześków i Hubert Hanusiak- pełni energii, zapału i wiary w ludzi. Samorzutnie- podyktowała to gorąca potrzeba- ustanowili zespół d/s wyjazdów poza bramę MKS-u.
Każda wizyta tego zespołu w zakładach pracy kończyła się apelem o tworzenie Komitetów Założycielskich WZZ. Z końcem strajku zespół ten powiększył się o kilka zaledwie osób. Niewielu decydowało się wtedy na ryzyko zatrzymania przez SB. Prezydium MKS-u, składające się z delegatów strajkujących zakładów powiększało się bardzo szybko. Liczba delegatów świadczyła o ilości strajkujących zakładów. To właśnie spośród delegatów dr Skonka wyłonił, przez szkolenia, ponad siedemdziesięciu aktywistów, którzy przystąpili do WZZ, a po przeszkoleniu, część z nich wróciła do swoich zakładów pracy, aby tworzyć tam Wolne Związki Zawodowe-(jeszcze nie było Porozumienia Gdańskiego).
Od początku bardzo trudno było w ZNTK, później w PAFAWAGu (było już kilkadziesiąt strajkujących zakładów prócz tego giganta/. Sprawę należało wyjaśnić. PAFAWAG, jak magnes mógł pociągnąć kolejne- wahające się jeszcze- zakłady. Do wyjazdu przygotowali się: Hubert Hanusiak, Stanisław Grześków i Andrzej Talar. Po przyjeździe do PAFAWAG-u stwierdzili, że strajk trwa, ale już otwierano bramy fabryczne ;za namową podstawionego przez dyrekcję przewodniczącego strajku. Gorące i rzeczowe przemówienie Andrzeja Talara uspokoiło na tyle sytuację, że można było przystąpić do wyborów nowych władz strajkowych. Kierownictwo akcji objął Andrzej Talar.
W niespełna godzinę utworzony został Komitet Strajkowy z podziałem na wielorakie funkcje. Komitet ten z niewielkimi zmianami funkcjonuje po dziś dzień (1980r), obecnie jako Komisja Zakładowa. Nie obyło się wtedy bez oporów dyrekcji. Wieczorem, gdy cała załoga (7 tys. ludzi) szykowała się do okupowania zakładu, cały PAFAG pozbawiony został energii elektrycznej. Nadchodziła noc, poważnie obawiano się prowokacji z zewnątrz. W tym czasie Wrocławski MKS zaczął już korzystać z wydatnej pomocy lokalnej stacji Polskiego Radia. W wyniku decyzji podjętych przez Andrzeja Talara, Huberta Hanusiaka i Stanisława Grześkowa udali się do MKS-u zameldować o sytuacji. Informacja o strajku w PAFAWAG-u ”poszła w świat”. Następnego dnia (29 sierpnia) w drodze na kolejną interwencję- tym razem w „Dolmelu”- cztery osoby: Andrzej Talar, Stanisław Grześków, Piotr Franielczuk i Jan Nowak (gość z Gdańska) zostały zatrzymane przez pracowników SB. Bezprawnie przetrzymywano ich 60 godzin. Opuścili oni areszt dopiero po podpisaniu Porozumienia Gdańskiego. Talar i Grześków udali się natychmiast do MKS-u.
Rankiem 1 września do dyżurującego Andrzeja Talara (pozostali na skutek przemęczenia poszli spać) przyjechała delegacji z Wałbrzycha na czele z przewodniczącym strajkujących kopalń- Jerzym Szulcem. Sytuacja w Wałbrzychu była alarmująca. Górnicy postanowili strajkować dalej. W tej sytuacji inicjatywę znów przejmuje Andrzej Talar, zaopatrzony w „błogosławieństwo” i ustne pełnomocnictwa od Jerzego Piórkowskiego (ówczesny przewodniczący MKS we Wrocławiu). Przed wyjazdem wezwał na pomoc, za pośrednictwem kolegi z redakcji GR, terenowy oddział tej gazety w Wałbrzychu. Następnie namówił do wyjazdu Wrocławską Telewizję. Problem wałbrzyski spowodowany został pominięciem postulatów resortowych, bardzo istotnych dla górników. Wspomniana wyżej ekipa uspokoiła sytuację przedstawiając wzburzonym górnikom wyniki rozmów z Wiceministrem Kroczakiem.
II. ZWIĄZEK
Pierwszego września 1980 roku nad ranem Jerzy Piórkowski ogłosił zakończenie strajku a MKS przekształcił się w MKZ-et ( w Międzyzakładowy Komitet Założycielski). Większość delegatów rozjechała się do swoich zakładów pracy.
Lista urlopowanych przez Wojewodę obejmowała 19-ście osób, a w skład MKZ-etu wchodziło 21 osób, dwie osoby: Andrzej Talar i dr Leszek Skonka urlopu od Wojewody nie otrzymały, Andrzej Talar jako zrzeszony w usługach prywatnych, Leszek Skonka jako niepracujący.
Andrzej Talar został oficjalnie oddelegowany przez Jerzego Piórkowskiego do pomocy MKZetowi wałbrzyskiemu, między innymi celem powołania Komisji Ekspertów do rozmów z przedstawicielami Rządu nad realizacją postulatów resortowych. (Później Jerzy Piórkowski się wyprze, potem potwierdzi , a następnie znów zaprzeczy, że udzielił Andrzejowi Talarowi jakichkolwiek pełnomocnictw , natomiast adwokat Kaszubski, w czasie swojego ataku na Andrzeja Talara, stwierdzi, że „ przekroczył on udzielone mu przez Jerzego Piórkowskiego uprawnienia.
Dr Leszkowi Skonce, po przekształceniu MKS-u w MKZ NSZZ zaproponowano objęcie funkcji przewodniczącego MKZ całego Dolnego Śląska. Zaproponowaną funkcję gorąco poparł Jerzy Piórkowski, „jako człowiekowi , który sprawdził się na każdym odcinku drogi do strajku i przez strajk, człowiekowi o wysokich walorach moralnych i dydaktycznych , który włożył ogromny wysiłek w tworzenie tego związku zanim jeszcze władze zaaprobowały go” . Łączył on doskonale teorię z praktyką. (...) Doktor Skonka odmówił przyjęcia przewodnictwa. Stworzył dział organizacji i szkolenia. Powołał do tego „starą kadrę” z WZZ. (...)
Skład Prezydium MKZ we Wrocławiu w dniu 2 września 1980r. Prezydium miało liczyć 11 osób, gdyż 4 miejsca zostawiono dla przedstawicieli dużych zakładów pracy i tych instytucji, które nie brały z różnych względów udziału w strajkach i nie miały własnych Komitetów Strajkowych.
1. Jerzy Piórkowski – przewodniczący Prezydium MKZ
2. Bogdan Ziobrowski – wiceprzewodniczący
3 . Zbigniew Kopystyński – wiceprzewodniczący
4 . Czesław Stawicki – sekretarz
5 . Tomasz Surowiec – skarbnik
6 . Leszek Skonka – członek Prezydium
7 . Antoni Skinder - członek Prezydium
Do Zarządu wchodzili ponadto:
Zbigniew Przydział , Hubert Hanusiak , Władysław Frasyniuk , Adam Skowroński , Andrzej Talar , Fryderyk Swierkosz, Mieczysław Laska, a po paru dniach doszedł jeszcze Edward Majko i Z. Jankowiak, 10 – 15 miejsc zarezerwowano dla przedstawicieli zakładów pracy Dolnego Śląska i miasta Wrocławia.
Trzeciego września 1980 roku odbyło się pierwsze zebranie informacyjne MKZ – tu z delegatami z zakładów pracy. Prezydium MKZ stanowili wówczas: Przewodniczący Jerzy Piorkowski i czterech członków, z których tylko dwóch zabrało głos – Zbigniew Przydział i Leszek Skonka.
Zapowiedziano dalszy cykl szkolenia związkowego. Ideą tych szkoleń było zaszczepienie „młodym” związkowcom zasad demokracji, organizacji i kierunków działania nowego związku - oraz tworzenie ogniw związkowych w zakładach pracy. Na sali było tłoczno. Trafność wykładów przyciągała kolejnych chętnych do szkolenia. Po każdym wykładzie wywiązywały się dyskusje. Każdy miał prawo do wypowiedzenia swych wątpliwości, propozycji. Lektor nie uchylał się od odpowiedzi na pytania. Odpowiedzi były wyczerpujące i jasne. Stolik, przy którym stał lektor i podłoga wokół niego, były obstawione magnetofonami. Taśmy z wykładów – z inicjatywy samych słuchaczy – kilkakrotnie przegrywano i rozsyłano po przedsiębiorstwach. W toku szkolenia i dyskusji mówiono o zupełnie nowej strukturze organizacyjnej nowego Związku. Mówiło się, że nie będzie centralizacji, bo to ona jest przyczyną wielu nieprawidłowości i pozbawienia związkowców kontaktu z „władzą” związkową i odwrotnie.
Mówiło się też, że działalność NSZZ będzie demokratyczna, że będzie można swobodnie krytykować swoich przedstawicieli , a nawet odwołać ich z pełnionych funkcji.
Od początku mówiło się, że wstępny projekt Statutu będzie nam przedstawiony do konsultacji, dopiero po niej złożony zostanie w Sądzie.
(Bogdan Zbijewski, Andrzej Talar, Jerzy Smakowski, Henryk Sularz.
Uwaga !!! Przytoczony , tekst cytowany wiernie wymaga pewnych poprawek np. np. informacja o zebraniu tysiąca taksówkarzy jest przesadzone, Leszek Skonka
Walka o realizowanie ideałów Związku we Wrocławiu.
Już na samym początku, po zakończaniu strajku rozpoczęła się walka o realizowanie Umowy Sierpniowej i zasady demokracji w Związku.
Przykładem jest inicjatywa aktywnego działacza, przewodniczącego Związku w PP. Polmozbycie, adresowana do członków i kierownictwa Związku we Wrocławiu. Przytaczamy wiernie tekst tego pisma:
Cytat: | „LIST DO ZAKŁADOWYCH KOMITETÓW ZAŁOŻYCIELSKICH NIEZALEŻNYCH SAMORZĄDNYCH ZWIĄZKÓWÓW ZAWODOWYCH WROCŁAWIA.
Jesteśmy grupą przedstawicieli Zakładowych Komitetów Założycielskich z kilku zakładów Wrocławia.
Nasze nazwiska i nazwy zakładów znajdują się na końcu tego listu, a połączył nas NIEPOKUJ O NASZ WSPÓLNY CEL, O NIEZALEŻNE SAMORZĄDNE ZWIĄZKI ZAWODOWE.
Co jest przyczyną tego niepokoju? Otóż od pewnego już czasu jesteśmy świadkami rzeczy niezrozumiałych, w wielu wypadach wręcz sprzecznych z zasadami demokracji, to znaczy z tym, do czego wspólnie przecież dążymy. ( List powstał 24 września 1980 r., przyp. LS). I może nie doszłoby do napisania tego listu, gdyby nie kilka spotkań z ludźmi tak samo zaangażowanymi w budowę naszych Związków, u których zauważyliśmy ten sam niepokój.
Niezrozumiałą np. jest dla nas sprawą to, że nasz wspólny Statut, który ponoć powstał i o którym była mowa w Gdańsku, jeszcze do nas nie dotarł. Nie braliśmy też udziału w przygotowaniu Statutu, nikt go z nami nie konsultował i nikt nas nie informował o postępie prac. A przecież mieliśmy to zagwarantowane grubo wcześniej. Ta gwarancja zresztą powinna wynikać z samej zasady demokracji. Uważamy, że mamy pełne prawo wiedzieć, co ktoś w naszym wspólnym imieniu podpisuje, a podstawowym obowiązkiem Komitetu Założycielskiego z pl. Czerwonego jest nas o tym informować. Nie dotyczy to zresztą tylko Statutu. Lech Wałęsa w Gdańsku zanim podejmie uchwałę dotyczącą wszystkich zakładów pracy, zwołuje ich do siebie i pyta o zdanie. A czy nasz Komitet Założycielski z pl. Czerwonego kiedykolwiek o coś pytał? Przecież było mówione – „nic o nas bez nas”. Tymczasem, gdy chodzimy na plac Czerwony, to z wyjątkiem 3- 4 osób stale spotykamy nowe twarze w Zarządzie. Bo oto Komunikaty KZ NSZZ dowodzą, że zmiany w Prezydium następują przeciętnie dwa razy w tygodniu, ponieważ gdy weźmiemy spisy członków obecne i początkowe zaraz zauważymy brak kilku osób np. Skowrońskiego, Talara, dra Skonki i innych. Jest za to wielu nowych nazwisk, jak np. Modzelewski, Turkowski, Rak, Pieprz, Pawlik itp., którzy przecież nie dostali się do Komitetu Założycielskiego w drodze wyborów, ponieważ wyborów do naszej reprezentacji związkowej jeszcze nie było.
Są to, więc ludzie, których w ogóle nie znamy, i których nie wybieraliśmy. Padło już nazwisko dra Leszka Skonki. Pamiętamy dobrze jak sobie gardło zdzierał próbując z nas zrobić – jeszcze w MKS na Grabiszyńskiej w autobusie, potem dopiero na placu Czerwonym, znawców, a przynajmniej dobrych propagatorów idei Związków. Na jego wykłady – pamiętamy to dobrze – zawsze waliły tłumy i nikt nie wychodził, mimo tego, że nieraz trzeba było cały wykład stać. Słuchaliśmy go pilnie i widać było, że jest to człowiek oddany całym sercem sprawie przekazania nam Elementarza Niezależnych Związków. Kto był ostatniej nocy na Grabiszyńskiej, ten widział jak Jerzy Piórkowski ( przewodniczący Komitetu Strajkowego we Wrocławiu, przyp. Red.). osobiście wciągnął dra Leszka Skonkę na podwyższenie i wobec całej zgromadzonej na hali załogi i delegatów strajkujących zakładów dziękował serdecznie za wkład pracy. I nagle dra Skonkę się usuwa, ponieważ stał się zły. Cały czas był dobry dopiero ostatnio stał się zły. A maże stał się zły dopiero dla ludzi, którzy ostatnio pojawili się w Komitecie Założycielskim na placu Czerwonym i dlatego musiał odejść. I dlaczego nie była to decyzja Jerzego Piórkowskiego, bo gdyby była to by nas o tym poinformowano. Tymczasem nie mamy już ani Skonki, ani Piórkowskiego, o którym co prawda się mówi, że jest chory, ale tylu u nas przywódców jest chorych, że nie wiadomo czy można to brać poważnie. Wszystkie te refleksje nasuwają nam podejrzenie, że na pl. Czerwonym coś się niedobrego dzieje i że ludzie, którzy tam są postępują wobec nas nieuczciwie, a nawet wrogo.
Wobec tego uważamy za konieczne powołać nowy Międzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ, nie pytając nawet o zdanie obecnego. Musimy mieć NASZYCH przedstawicieli w MKZ, takich, których darzymy największym zaufaniem, wobec których nie wysuwamy żadnych zastrzeżeń i którym z całkowitym spokojem powierzymy reprezentowanie i prowadzenie naszych wspólnych spraw. Zwracamy się, więc z gorącym apelem do wszystkich Zakładowych Komitetów Założycielskich NSZZ Wrocławia o wydelegowanie najwartościowszych, Waszym zdaniem, przedstawicieli, spośród których wszyscy będziemy mogli wybrać w drodze demokratycznych wyborów ludzi, którym ufnie oddamy w ręce nasze sprawy związkowe. Zapraszamy was w piętek 26.09. br. ( ...) Wrocław ul. Kamienna 145 |
Autorem listu był Romuald Popłonyk przewodniczący Komitetu Założycielskiego NSZZ w Polmozbycie, a sygnatariuszami listu byli m.in.:
Jerzy Smakowski z Wojewódzkiego Urzędu Poczty Wrocław, Henryk Pasek z PBDiM, Elżbieta Potoczek z PBDiM, Stanisław Grześków z ZNTK, Ryszarda Bieńkowska z ZOZ- Krzyki, Andrzej Jędrzejewski z Wrocławskiej Centrali Mat. Bud., Bogusław Zbijewski z Biura Projektów Bud. Komunalnego Wrocław, Adam, Skowroński z Kombinatu Geolog. Zachód, Henryk Sularz z Międzywoj. Spółdzielni Inwalidów „Odra”, Andrzej Talar z woj. Zrzeszenia Prywat. Handlu i Usług w Wałbrzychu. Na skutek „zabiegów” ( recte nacisków, przyp. LS.)Henryk Pasek, Adam Skowroński, Stanisław Grześków, kilka dni później także Ryszarda Bieńkowska wycofali swoje podpisy. Mimo wycofania zaproszenia spotkanie się odbyło.
LIST DZIAŁACZKI – Magdaleny Zaboklickiej z Wrocławia
Cytat: | Do Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” we Wrocławiu
Na początku wyjaśniam; to, co napiszę dotyczyć będzie zebrania, które odbyło się w piątek ( 17.10.1980), W auli Politechniki (Wrocławskiej, przyp., LS.), A raczej spraw tam poruszanych. Właściwie powinnam zabrać głos na zebraniu, tak nakazywało mi moje sumienie. Jeżeli tego nie zrobiłam to dlatego, że należę do osób nieśmiałych, nie umiem przemawiać publicznie, a ponadto zanim wypowiem swoje zdanie, muszę sobie rzecz najpierw przemyśleć.
A więc przemyślałam, ale niesmak i przygnębienie, jakie napełniły mnie niektóre fragmenty zebrania, niektóre wypowiedzi, a może jeszcze bardziej reakcja sali na te wypowiedzi nie opuściło mnie dotąd. Wybaczcie, że piszę o swoich osobistych odczuciach. Cóż mogą one obchodzić Was, którzy macie tyle i tak doniosłych obowiązków na swoich barkach? A jednak wysłuchajcie, bo to jest głos z dołu”, i to głos – wierzę w to, na pewno nie odosobniony, wyrażający odczucie jakiejś części aktywu związkowego.
Chodzi mi tu o sprawę dr Skonki, ale nie o niego ”jako takiego”, lecz o to, co się wokół tej osoby dzieje, i jak się dzieje.
Właśnie jak się dzieje. Z dr Skonką zetknęłam się po raz pierwszy na szkoleniach prowadzonych w pierwszej połowie września (1980 r.) w budynku przy placu Czerwonym, gdy w dusznej, przepełnionej sali po kilka godzin dziennie wykładał takim jak ja „świeżo upieczonym” aktywistom związkowym „abecadło związkowe”. Jego widoczne dla wszystkich zaangażowanie i jego trud budziły uznanie słuchaczy. Wybaczcie mi, że pozwolę sobie znów na osobiste wynurzenia: wstępowałam w tym okresie czasu często do Waszej siedziby, nawet już nie koniecznie po komunikaty, czy konkretne informacje, ale czasem tylko z zewnętrznej potrzeby, jak do miejsca – wybaczcie patos, z którego bije źródło Odnowy. W tym, że taki kult czułam do tego miejsca była niemałą zasługą właśnie dr Skonki. Potem były jakieś, niezbyt jasne dla „szerokiego aktywu” oświadczenia, bodaj, że w Komunikacie nr 4 i jakieś jeszcze mniej jasne!!) Pogłoski, z których wynikało, że drogi dr Skonki i Prezydium MKZ rozeszły się.. Trochę dziwiliśmy się ( mówię o paru osobach, które również bywały na wykładach i z którymi zdarzało mi się na ten temat rozmawiać/, ale nawet nie tak bardzo, bo przecież taki to już teraz burzliwy czas, że ciągle i chyba wszędzie ścierają się poglądy, opinie, przekonania, wybuchają spory i sprzeczki.
Potem było zebranie w dniu 3 października, na którym wasze Prezydium przedstawiło się delegatom z zakładów pracy, i na którym omówiono działalność MKZ. Mówiono także o prowadzonym przez MKZ szkoleniu.
Wymieniono jako pioniera p. Skowrońskiego( przepraszam, jeśli pomyliłam nazwisko), a o Skonce nic. Jakby nigdy nie istniał. Byłam niemile zaskoczona, naturalnie nie tylko ja jedna. Sądziłam, bowiem, że niezależnie od tego, czy Skonka się „odłamał”, czy nie, należało przecież wspomnieć o wkładzie jego pracy, zwłaszcza, że wkład ten był przecież niemały. Ale jeszcze i to przemilczenie można by uznać za gafę, niemiłą, ale wybaczalną, w tym gorącym okresie. Jednak to, czego widownią stała się aula Politechniki, gafą już nazwać się nie da. To było gorszące i zasmucające widowisko.
Już sposób, w jaki niszczył, ( bo chyba tylko tak można to określić) Skonkę p. mecenas Kaszubski, nie był piękny, ale cóż p. Kaszubski jest prawnikiem, a oni - wiadomo – przywykli z człowieka, o którym mówią robić anioła lub diabła, w zależności od tego, czy bronią, czy też oskarżają; to już takie ich „ skrzywienie zawodowe”.
Trudno, bardzo trudno uwierzyć nam, którzyśmy słuchali wykładów dr Skonki, aby był on agentem, jak to nader wyraźnie insynuował w swoim krasomówczym wystąpieniu mec. Kaszubski . Oczywiście Skonka mógł nie mieć racji i pewnie jej rzeczywiście nie miał twierdząc, że powinny powstać związki regionalne, a nie jeden ogólnopolski. Ale przecież taki sam pogląd wyznawali podobno - jak to nas chyba właśnie p. Kaszubski uświadamiał na poprzednim zebraniu - przedstawiciele gdańskiego MKZ, a mimo to nikt nie poddawał w wątpliwość ich intencji). Uważam, że wystarczyło w swoim czasie oświadczyć, – bo jednak ludziom się jakaś informacja należała-, że pan Skonka nie jest już członkiem Prezydium, ponieważ obstawał przy swoich poglądach na niektóre kwestie ruchu związkowego, wbrew zdaniu większości Prezydium MKZ, wobec czego obecnie w tym, co głosi nie reprezentuje już MKZ-etu, a jedynie siebie samego. I to byłoby w porządku), Mniejsza jednak o wypowiedź p. Kaszubskiego, bo to, co było dalej było znacznie gorsze. Wystąpił ten młody człowiek, nazwiskiem chyba Jabłoński (Zenon, przyp. LS) i zaczął dość nerwowo, ale przecież nie obraźliwie, wygłaszać zarzuty pod adresem Prezydium. Z sali zaczęły się gwizdy i protesty. I wtedy, prowadzący zebranie, zamiast uciszyć salę, kazał mu zejść z mównicy.
Nie należało tego robić. I to kimkolwiek mówca by był i cokolwiek chciałby powiedzieć. To się niestety nazywa tłumienie krytyki, a tego Wam, szermierzom demokracji pod żadnym pozorem robić nie wolno. W naszym Związku przecież ma być lepiej, szczerzej, sprawiedliwiej niż w tych starych instytucjach, przeciwko, którym występujemy. To prawda, że teraz jest czas walki i bardzo ważna jest jedność, ale przecież najważniejsza jest Demokracja. Bo to o nią walczymy. A nie można o nią walczyć gwałcąc jej zasady. Nie mówmy sobie, że to tylko teraz, na razie tak musimy. Jeżeli tak zaczniemy, to później będziemy te metody stosować i zawsze znajdziemy na nie jakieś usprawiedliwienie.
Najbardziej przerażające i odrażające było wystąpienie ostatniego mówcy ( tego z Kontroli Dochodów Państwa, nazwiska nie zanotowałam). Typowy demagog w najgorszym tego słowa znaczeniu. Miotał się i rzucał obelgami, a ludzie na sali pobudzeni w swoich najniższych (zdajmy sobie z tego sprawę) instynktach, żywiołowo klaskali, zaś Prezydium... Słuchało i akceptowało.
A ja słuchałam i przypominały mi się różne wstrząsające sceny z literatury i filmów, np. nazistowskie wiece, gdy Hitler dochodził do władzy; albo obrazek, jak rozjuszony tłum kamieniuje kobietę, dobrze nie wiedząc za co, to znów, gdy linczują Murzyna i jeszcze inne tym podobne.
Powtarzam nie chodzi mi o Skonkę i jego zwolenników, choć oczywiście nie jest dobrze, jeśli ich krzywdzicie, ale nie to jest najważniejsze. Ważniejsze jest to, że historyczny wir wydarzeń wyniósł Was na piedestał. Przypadła Wam ważna i zaszczytna rola. Ku wam wracają się teraz z nadzieja oczy i serca społeczeństwa. Nie zapominajcie, więc co sobą reprezentujecie i jaką stratę poniesie idea, której służycie, jeżeli nie będziecie umieli godnie jej służyć. Powiesiliście na sali, w której odbywało się zebranie, Krzyż. Inna sprawa, czy to stosowna okazja, aby Go wieszać, ale jeżeli już powiesiliście, to pamiętajcie, co on symbolizuje. Strzeżcie się, aby w imię Krzyża nie zapalać stosów dla czarownic. Jest to, bowiem największa krzywda, jaką człowiek może wyrządzić Bogu.
Maria Magdalena, Żaboklicka, Wrocław ( podkreślenia red.) |
Jak się okazało ostrzeżenie miało proroczy charakter? Istotnie „Solidarność” zapaliła stosy dla nieprawomyślnych Polaków i płoną one nadal pod tym samym szyldem i milczącym Kościele.
dr Leszek Skonka
Były działacz opozycji demokratycznej, uczestnik Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), założyciel Wolnych Związków Zawodowych na Dolnym Śląsku, współorganizator i współkierujący strajkiem w sierpniu 1980 roku we Wrocławiu, inicjator i przewodniczący istniejącego od 1988 roku Komitetu Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce, Instytutu Badań Stalinizmu i Patologii Władzy, redaktor Wydawnictwa „Pamięć Narodu”, Uznany przez IPN za Pokrzywdzonego
Wrocław 2010-07-27
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Ordel
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:26, 28 Lip '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Gasienica
Dołączył: 25 Cze 2009 Posty: 532
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:50, 05 Sie '10
Temat postu: |
|
|
Chilowo, przez dwa tygodnie jestem w Chamonix bez zadnych linkow w Polsce
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:01, 29 Lut '16
Temat postu: |
|
|
Wezwanie przedsądowe
z dnia 28 marca 2003 r.
do Instytutu Pamięci Narodowej
Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu
w sprawie publikacji IPN
Stan wojenny w Polsce 1981-1983
Gdańsk, dnia 28 marca 2003 r.
Instytut Pamięci Narodowej
Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu
Warszawa
Wnioskodawcy:
1. Mariusz Urban
[...]
2. Krzysztof Kaletowski
[...]
3. Marcin Sienkowski
[...]
4. Karol Doerffer
[...]
5. Mirosław Mikłowski
[...]
6. Bogusław Zbijewski
[...]
7. Piotr Budziński
[...]
8. Włodzimierz Heese
[...]
9. Wiktor Hajduk
[...]
WEZWANIE PRZEDSĄDOWE
W imieniu własnym wnosimy o:
I. usunięcie ze strony http://www.ipn.gov.pl fragmentu publikacji IPN autorstwa Sławomira Cenckiewicza Pomorze Gdańskie i Kujawy [w:] Stan wojenny w Polsce 1981-1983;
II. złożenie oświadczenia następującej treści: Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przeprasza Mariusza Urbana, Krzysztofa Kaletowskiego, Marcina Sienkowskiego, Karola Doerffera, Mirosława Mikłowskiego, Bogusława Zbijewskiego, Piotra Budzińskiego, Włodzimierza Heesego, Wiktora Hajduka, za nieprawdziwe, naruszające ich dobra osobiste sformułowania zawarte we fragmencie publikacji IPN autorstwa Sławomira Cenckiewicza "Pomorze Gdańskie i Kujawy" [w:] "Stan wojenny w Polsce 1981-1983", opublikowanym na stronie internetowej http://www.ipn.gov.pl
i jego:
1. wysłanie listami poleconymi na adres każdego wnioskodawcy;
2. nieprzerwane opublikowanie przez okres 6 miesięcy na stronie internetowej http://www.ipn.gov.pl;
III. zapłatę kwoty 10 000 zł (dziesięciu tysięcy złotych) na rzecz Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie;
w nieprzekraczalnym terminie 30 dni od daty otrzymania niniejszego wezwania pod rygorem skierowania sprawy do sądu.
U z a s a d n i e n i e
Na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z datą 10 grudnia 2002 r.
zamieszczono fragmenty publikacji IPN Stan wojenny w Polsce 1981-1983, gdzie opublikowano tekst pracownika IPN S. Cenckiewicza Pomorze Gdańskie i Kujawy (we wstępie zapowiedziany pt. Stan wojenny na Pomorzu Gdańskim i Kujawach). Zawarto tam nieprawdziwe sformułowania dotyczące Niezależnej Grupy Politycznej i Ruchu Narodowego, które naruszają nasze dobra osobiste (http://www.ipn.gov.pl/stan_wojenny_gdansk.html - dotyczy tekstu pod tym linkiem na dzień 28 marca 2003 r.).
W sprawie tej występujemy jako osoby, którym w czerwcu i sierpniu 1983 r. postawiono zarzut o czyn z art. 278 § 1 i 2 kk za przynależność do Niezależnej Grupy Politycznej i kierowanie Ruchem Narodowym (w grudniu 1983 r. w dwóch przypadkach zmieniony na zarzut o czyn z art. 278 § 1 kk za przynależność do NGP i Ruchu Narodowego). W sprawie tej występujemy wspólnie, niezależnie od relacji jakie istnieją między nami obecnie. Nie występują Wojciech Kloc i Marek Finc.
Dyskredytowane są wszystkie osoby występujące z niniejszym wezwaniem. Nazwiska nasze jako działaczy NGP, Ruchu Narodowego, członków jego kierownictwa były wielokrotnie podawane w drukach NGP i Ruchu Narodowego w tysiącach egzemplarzy. Występowały również w innych publikacjach, a po amnestii w kopiach pism procesowych przez nas kolportowanych.
W przedmiotowym opracowaniu Instytut Pamięci Narodowej podaje niezgodnie z prawdą, że Niezależna Grupa Polityczna została powołana w 1978 r. z inicjatywy III Wydziału Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Gdańsku, że w kierownictwie NGP Służba Bezpieczeństwa miała przynajmniej trzech tajnych współpracowników oraz przedstawia aresztowanie w 1983 r. działaczy Ruchu Narodowego w sposób uwłaczający, pomniejszając zakres represji oraz insynuując jej upozorowanie przez organa bezpieczeństwa.
Jest oczywiste, że udowodnienie zarzutów spoczywa na stronie, która je stawia i podaje do wiadomości publicznej.
IPN tego nie dokonał.
Poniżej przedstawiamy zasadnicze aspekty sprawy.
W dniu 19 stycznia 1977 r. miało miejsce pierwsze grupowe wystąpienie publiczne określające nas politycznie. Powstanie NGP było konsekwencją naszego listu otwartego do Prymasa Polski z wymienionej daty i kolejnego z kwietnia 1977 r. Było również konsekwencją powstania ośrodka opozycyjnego działającego od 1973 r. i było związane z kształtowaniem się opozycji antykomunistycznej na Wybrzeżu na początku lat siedemdziesiątych. Nieprawdą jest zatem, że powołanie NGP zostało dokonane z inicjatywy organów bezpieczeństwa w 1978 r. Ponadto podmiot, dla którego zwalczania według IPN miała być powołana NGP, powstał półtora roku później, w 1979 r.
Publikacja IPN jest niebezpiecznym zamachem na przeszłość ważącą dla współczesnej historii. Wymierzona jest nie tylko w nas, ale w ogóle w etos początków opozycji antykomunistycznej, w przeszłość ludzi, którzy żyli, dorastali i formowali się obok siebie. Różnili się ideowo, nawiązywaniem do innych tradycji historycznych, geopolityką i polityką bieżącą. Stali się przeciwnikami, ale motywowani byli wartościami wyższymi.
IPN chce pozbawić kolejne pokolenia tej przeszłości, zubożyć prawdę historyczną i sprowadzić walkę polityczną do problemu policyjnej prowokacji.
Według IPN w polityce ówczesnej istniały wyłącznie dwie orientacje: rządzący układ komunistyczny i
"antysocjalistyczna opozycja"
i na to nakładająca się prowokacja jako metoda walki. W koncepcji takiej działania odmienne od zgodnych z "opozycją antysocjalistyczną" mają być identyfikowane ze stroną przeciwną. Nieprawdziwe jest przedstawianie ówczesnej sytuacji politycznej jako dwubiegunowej.
IPN podając, że co najmniej trzech, nieokreślonych członków kierownictwa NGP było tajnymi współpracownikami stawia faktycznie ten zarzut każdemu z nas.
Użycie przez IPN określenia "kierownictwo NGP" (jakkolwiek nie istniała taka formuła) odnosi się do działaczy represjonowanych w 1983 r. Nie tylko każdy z nas może powiedzieć za siebie, że nie był tajnym współpracownikiem. W oparciu o wieloletnią znajomość, doświadczenie wspólnej pracy i walki możemy stwierdzić, że nikt z działaczy NGP i Ruchu Narodowego nie był tajnym współpracownikiem.
Zatrzymania w sprawie Ruchu Narodowego w dniu 9 czerwca i 1 lipca 1983 r. miały miejsce w kilku miastach pod zarzutem udziału i pełnienia funkcji kierowniczej w tajnym związku. Władze kolejno zmieniały interpretację charakteru NGP i Ruchu Narodowego: od tajnej organizacji, której istnienie SB odkryła dopiero w czerwcu 1983 r. i zarzutu udziału w związku, którego istnienie, ustrój i działalność miała pozostać tajemnicą wobec organów państwowych (postawionego przez Prokuraturę Rejonową w Gdańsku, a następnie powtórzonego przez Sąd Rejonowy w Gdańsku utrzymujący areszt) i modyfikację poczynioną przez Sąd Wojewódzki w Gdańsku: pewne przejawy działalności [...] mogły być lub były znane organom państwowym to jednak nie był znany rzeczywisty cel i ustrój związku, do enigmatycznej formuły Ministerstwa Sprawiedliwości, że w niniejszym przypadku tajemnicę stanowił co najmniej ustrój związku.
SB określała art. 278 kk jako "roboczy" dla przygotowania zarzutu działalności antypaństwowej i innych. W rzeczywistości sprawa dotyczyła jawnej, nie zarejestrowanej działalności NGP,
a następnie Ruchu Narodowego, o charakterze antykomunistycznym i antysolidarnościowym.
Aresztowani w swoich oświadczeniach podkreślali jawny charakter prowadzonej działalności i powoływali się na stan wyższej konieczności, który wynikał z zasad ideowych i stanowiska politycznego Ruchu Narodowego.
Śledztwo toczyło się w wielu kierunkach, także rzekomych przygotowań do przejęcia władzy w Polsce przy pomocy zewnętrznej. Nawiązanie do historycznej orientacji prorosyjskiej w polityce polskiej i jej zastosowanie jako niekomunistycznej orientacji proradzieckiej postrzegane było jako zagrożenie dla władzy partii komunistycznej w Polsce. Już między tym wątkiem ówczesnego śledztwa, a współczesnym zarzutem IPN zainicjowania naszej działalności przez KW MO i rzekomym istnieniu trzech tajnych współpracowników w kierownictwie istnieje sprzeczność.
IPN sprowadza sprawę represji związanych z aresztowaniami w 1983 r. do pobytu w areszcie w czerwcu i lipcu tego roku, co jest nieprawdą. W końcu lipca 1983 r. zostaliśmy jedynie zwolnieni z aresztu na podstawie ustawy o amnestii. Natomiast IPN podaje nieprawdziwą informacje, że to wówczas zastosowano wobec nas amnestię, a co miało miejsce faktycznie dopiero w 1984 r. i to jedynie częściowo.
W dniu 8 sierpnia 1983 r. Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku postanowiła wyłączyć, ze sprawy objętej amnestią, materiały dotyczące drukowania wydawnictw nielegalnych związków "NGP" i "Ruch Narodowy" [...] Wyłączone w ten sposób materiały wpisać pod nowy numer repetytorium DS. [...] Ponieważ czyny zarzucane osobom, którym w sprawie nr Ds 21/83 przedstawiono zarzuty podlegają amnestii postępowanie przeciwko nim winno zostać zakończone w trybie przewidzianym w ustawie [...]. Z tych przyczyn materiały dotyczące drukowania wydawnictw nielegalnych związków "NGP" i "Ruch Narodowy" należało wyłączyć do odrębnego postępowania.
Po zwolnieniu z aresztu trwały przeciwko nam dalsze działania SB. Miedzy innymi w grudniu 1983 r. próbowano, a w styczniu 1984 r. przesłuchiwano jako "świadków" osoby będące podejrzanymi.
Nadużyto zatem instytucji świadka wobec osób, które były w danej sprawie podejrzanymi, w celu wymuszenia potwierdzenia, że pomimo zwolnienia z aresztu kontynuowana jest zakazana działalność i w celu poszukiwania zaplecza poligraficznego Ruchu Narodowego. Śledztwo w sprawie drukowania wydawnictw nielegalnych związków "NGP" i "Ruchu Narodowego" nie zostało zakończone do dzisiaj.
W ewentualnej dalszej drodze sądowej prezentacja zachowanej drukarni NGP i Ruchu Narodowego będzie środkiem dowodowym mającym wykazać, że zarzut powołania NGP z inicjatywy jakichkolwiek służb specjalnych jest niedorzeczny.
W dniu 31 grudnia 1983 r. Prokuratura Wojewódzka przesłała wniosek o umorzenie postępowania w sprawie (wymieniono jedenaście nazwisk) na podstawie amnestii oraz o orzeczenie przepadku zakwestionowanych dowodów rzeczowych. W protokóle z posiedzenia Sądu Rejonowego w dniu 17 lutego 1984 r. (sygn. akt. IV Ko 4/84) w przedmiocie zastosowania amnestii zapisano: Podejrzani [wymienia się wszystkich] oświadczają do protokołu, że odmawiają podpisania oświadczenia o treści art. 7 ust. 1 ustawy o amnestii. Treść oświadczenia, którego podpisania odmówiono, była następująca: Przyjmuję do wiadomości, że w razie popełnienia przeze mnie w okresie do dnia 31 grudnia 1985 r. umyślnego przestępstwa podobnego, za które orzeczona będzie kara pozbawienia wolności, orzeczenie o zastosowaniu wobec mnie amnestii będzie uchylone, podjęte zostanie postępowanie karne, darowane lub złagodzone kary zostaną wykonane w całości lub części, nie uiszczone opłaty i koszty sądowe zostaną ściągnięte.
Sąd orzekł też o przepadku dowodów rzeczowych pomimo, iż nie miały one nic wspólnego z materiałem właściwym dla tajnej organizacji.
W ten sposób utracono materiały o znacznej wartości (gromadzone od 1971 r.):
pojedyncze książki i opracowania wydane w kraju i za granicą; taśmy z wykładami; karty bibliograficzne; zbiory wydawnictw nie zarejestrowanych i zarejestrowanych;
zbiory wycinków prasowych; maszynopisy, rękopisy, notatki; korespondencję prywatną, w tym o unikatowej wartości historycznej,
a nawet listy opatrzone pieczęcią cenzury stanu wojennego oraz pisma urzędowe.
Podjęto też decyzję o przepadku wszystkich wydawnictw NGP i Ruchu Narodowego (w tym prac R. Dmowskiego, ks. St. Bartczaka, ks. J. Warszawskiego SI),
pomimo, że sprawa wydawnictw została wyłączona do odrębnego postępowania.
W sprawie Ruchu Narodowego sąd naruszył prawa podmiotowe podejrzanych/oskarżonych do wyrażenia swobodnej woli w zakresie nie godzenia się ze stosowaniem amnestii, a z wnioskiem o merytoryczne rozpatrzenie sprawy. Sąd stosując amnestię wbrew tej woli, a zatem ustalenie o winie zainteresowanych, dokonał ustaleń sprzecznych ze stanem faktycznym. Minister Sprawiedliwości odmówił wniesienia rewizji nadzwyczajnej.
W tym wystąpieniu nie podejmujemy tematu innych represji. W przypadku skierowania sprawy na drogę sądową zostaną złożone konieczne wnioski, tak w zakresie wcześniejszych, jak i późniejszych działań represyjnych. Ustosunkujemy się również do innych okoliczności towarzyszących aresztowaniu.
IPN podaje, że w opracowaniach MSW Niezależna Grupa Polityczna nie jest wymieniana jako ugrupowanie antysocjalistyczne lub zaznacza się, iż nie należy jej do takowego zaliczać. Przy kwestii zakwalifikowania NGP i Ruchu Narodowego trzeba rozpatrywać inne aspekty. Kiedy w stanie wojennym aresztowano większą czy mniejszą grupę, czy też pojedynczego działacza opozycyjnego, ukazywała się o tym informacja w opozycyjnych i oficjalnych środkach masowego przekazu. Fakt taki nagłaśniały też agencje międzynarodowe. Gdy w dniu 9 czerwca 1983 r. Służba Bezpieczeństwa dokonała licznych zatrzymań w kilku miastach, to wówczas, ani później informacji o tym nie podały żadne środki masowego przekazu. Nie podały tego nawet wówczas, kiedy kanałami solidarnościowymi do więzienia na Kurkowej w Gdańsku dochodziły kolejne informacje o planowanych przesłuchaniach kilkuset osób w sprawie Ruchu Narodowego.
Stosowano zatem konsekwentnie metodę "zamilczania na śmierć".
Brakowało też władzom wykładni działalności NGP i Ruchu Narodowego dla własnego aparatu,
utrzymywanego w poglądzie o dwubiegunowym podziale politycznym.
Aby wiedzieć o tym, że byliśmy opozycją przeciwną tak zwanej opozycji demokratycznej wystarczy zapoznać się z publikacjami NGP i Ruchu Narodowego masowo kolportowanymi od 1978 r., często również w formie ulotkowej i wyklejanymi w miejscach publicznych. Termin "opozycja demokratyczna" miał negatywną konotację z powodu lewicowej proweniencji. Jest również faktem, że w stanie wojennym ujawnialiśmy publicznie agenturę SB (vide: Informacja w sprawie "Przeglądu Gdańskiego"). Potrzebny byłby zatem dostęp do istotnych opracowań służb specjalnych dotyczących działań przeciwko NGP i Ruchowi Narodowemu.
Sposób opracowania materiału IPN na nasz temat wskazuje też na potrzebę sprawdzenia wiarygodności autora; jego przygotowania zawodowego, przeszłości politycznej i ewentualnych innych powiązań mogących mieć znaczenie w tej sprawie. Należy także dokonać sprawdzenia kryteriów i przyczyn, którymi kierowano się podejmując decyzję o zatrudnieniu tej osoby.
Mamy nadzieję, że sprawa ta przyczyni się nie tylko do obrony naszego dobrego imienia. Jesteśmy przekonani, że nasze wystąpienie przyczyni się do tego, aby prawda o przeszłości była wartościowym doświadczeniem historycznym dla kolejnych pokoleń.
Mariusz Urban
Krzysztof Kaletowski
Marcin Sienkowski
Karol Doerffer
Mirosław Mikłowski
Bogusław Zbijewski
Piotr Budziński
Włodzimierz Heese
Wiktor Hajduk
Sprawa IPN
Informacje:
Ruch Narodowy
skr. poczt. 55
81-701 Sopot 1
e-mail: poczta@RuchNarodowy.pl
http://www.RuchNarodowy.pl
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|