Ciekawe o co tu chodzi?
Może potrzeba
opróżnić więzienia na wypadek Nowych Wypadków?
To że
za Gomółki była połowę tego więźniów co dziś ,
a za Stalinizmu było tyle samo więźniów co dziś ,
samo daje mądrym do myślenia.
===================================================
Dramat w więzieniach. Tak źle jeszcze nie było
dzisiaj, 13:22 Rafał Cieniek /
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie.....omosc.html
Eksperci są zgodni: tak źle w polskim więziennictwie nie było jeszcze nigdy. Znawcy tematu porównują nawet obecny system do "kabaretu". Innego zdania jest ministerstwo sprawiedliwości oraz sama Służba Więzienna, które zapewniają, że pracują nad rozwiązaniem wszystkich palących problemów. Faktem jest, że więzienia są przeludnione i państwo wypłaca przez to setki tysięcy złotych odszkodowań. Z drugiej strony kilkadziesiąt tysięcy skazanych nie stawiło się do odbycia kary i swobodnie chodzi dzisiaj po ulicach. A to tylko wierzchołek góry problemów, z którymi musi zmierzyć się polskie więziennictwo.
Wszyscy eksperci, z którymi rozmawiał Onet, są zgodni: sytuacja w polskich więzieniach jest bardzo zła.
- Chory system wsadził do jednej celi chłopaka, który z zimną krwią zamordował dwie osoby i swoją matkę oraz drugiego, który w desperacji zabił ojca przez wiele lat znęcającego się nad rodziną - mówi dla Onetu dr Paweł Kobes z Uniwersytetu Warszawskiego.
Cele są przepełnione, na utrzymanie więźniów państwo wydaje miliony złotych, a blisko 38 tysięcy skazanych swobodnie chodzi po ulicach. Wzrasta świadomość więźniów, którzy zaczynają pozywać Skarb Państwa za złe warunki w celach, resocjalizacja pozostawia wiele do życzenia, UE nakazuje ściągnięcie do Polski tysięcy więźniów zza granicy, brakuje inwestycji a kary przewidziane w prawie to "relikt minionej epoki" niedostosowany do współczesnych wymogów - tak eksperci w skrócie charakteryzują polską Służbę Więzienną.
Wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski, który odpowiada w rządzie Donalda Tuska za więzienia, pozostaje mimo to optymistą, a sytuację w polskich zakładach karnych ocenia na "mocne 3+". - Myślę, że to na dzisiaj jest dobra trójka, trzy plus. Nie jesteśmy w żaden sposób krajem, w którym kara pozbawienia wolności odbywa się w sposób niehumanitarny - mówi polityk.
Podobnego zdania jest rzeczniczka Służby Więziennej ppłk Luiza Sałapa. - Z żalem stwierdzam, że sformułowane przez ekspertów opinie, deprecjonujące pracę funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej, nie służą budowaniu dobrego klimatu do podejmowania kreatywnych rozwiązań i utrwalają stereotyp, który ma się nijak do rzeczywistości - mówi dla Onetu.
Na cele zamieniono wszystkie możliwe pomieszczenia
Problemem podstawowym jest przeludnienie.
W Polsce pod koniec marca było 82 603 osadzonych, a to więcej niż liczba miejsc w więzieniach. W komunikacie Służby Więziennej czytamy, że "zaludnienie zakładów karnych i aresztów śledczych w skali kraju wynosi 100,2 proc. co oznacza, że (...) wystąpiło zjawisko przeludnienia". - Problem przeludnienia w więzieniach jest bardzo poważny. Zjawisko to trwa już od 2000 roku - mówi Sałapa.
Więzienia jak do tej pory jakoś sobie radziły. Jedną z praktyk było zamienianie różnych pomieszczeń np. świetlic czy korytarzy na cele. - Wszystkie możliwe pomieszczenia i świetlice zamieniane są na cele. Jest słabo z tym polskim więziennictwem. Tendencja nie jest dobra - ocenia dr Piotr Kładoczny z HFPC. Teraz nie ma już czego zamieniać, a nowi skazani przyjmowani są jak na razie do oddziałów szpitalnych.
- Od kilku tygodni jest stan przeludnienia. Chociaż my w tej chwili mamy więcej miejsc niż kiedyś, część z nich jest wyłączona z ruchu po to, aby modernizować cele i spełniać standardy europejskie - mówi wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski. - Służba więzienna zawsze ogromnym wysiłkiem modernizuje miejsca, czego czasem społeczeństwo nie rozumie - dodaje.
Ministerstwo sprawiedliwości zdaje sobie sprawę z sytuacji i przygotowuje rozwiązania, które mają pomóc w uregulowaniu sytuacji. Chodzi między innymi o szersze stosowanie kar nieizolacyjnych, w tym elektronicznych obrączek. - Jak na razie trzy tysiące osób odbywa karę w systemie elektronicznego dozoru. Trzy tysiące osób już odbyło tak karę. System może pomieścić siedem i pół tysiąca skazanych - mówi dla Onetu wiceminister Chmielewski.
Drwią z wymiaru sprawiedliwości?
W Polsce 34 tysiące osób ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Właśnie tylu skazanych nie przyszło do więzień mimo wezwania do odbycia kary. Tym samym tysiące przestępców chodzi swobodnie po Polsce, drwiąc sobie z wymiaru sprawiedliwości i wydaje się, że taka sytuacja jest więzieniom na rękę. Zakłady karne mają bowiem obowiązek przyjąć wszystkich skazanych, którzy się stawią. A na dzień dzisiejszy w więzieniach nie ma już miejsc.
Według wyliczeń światowej sławy eksperta z dziedziny kryminologii prof. Andrzeja Bałandynowicza rzeczywista liczba osób, które ukrywają sie przed wymiarem sprawiedliwości może być nawet dwukrotnie wyższa.
- Więzienia to instytucje państwowe i wykonywanie wyroku to obowiązek państwa, a nie skazanego - stwierdza prof. Bałandynowicz. - Takie oczekiwanie na odbycie kary to oszustwo społeczne i tworzenie kabaretu. To brak etyki, wiedzy i kompetencji pokazujący niewydolność systemu więziennictwa - dodaje.
Ukrywanie się skazanych przed wymiarem sprawiedliwości spowodowane jest też po części strachem przed odbyciem kary. - Część osób ukrywa się w kraju, część wyjechała za granicę. Teoretycznie takie osoby powinny zostać doprowadzone do więzień - mówi dr Kobes.
Ministerstwo sprawiedliwości przekonuje, że więźniowie nie drwią z wymiaru sprawiedliwości. - Oni omijają zakłady karne, a nie prawo ich omija - mówi minister Chmielewski. Jak przypomina, podobne zachowanie ze strony skazanych nie pozostaje obojętne dla państwa. - Nie można tego nazwać drwiną z wymiaru sprawiedliwości. Ponieważ cześć osób podejmuje kroki, aby odroczyć wykonanie kary - tłumaczy minister. - Ukrywający się są ścigani przez policję - przekonuje.
Z kolei Sałapa przypomina, że zgodnie z prawem Służba Więzienna realizuje swoje zadania "od chwili przyjęcia osadzonego do zakładu karnego lub aresztu śledczego do dnia jego zwolnienia". - Nie może ona zatem ponosić odpowiedzialności zawodowej, czy moralnej, za osoby, które nie stawiły się do jednostki penitencjarnej lub ukrywają się przed wymiarem sprawiedliwości - mówi dla Onetu.
Decyzja o dalszym losie ukrywającego się skazanego należy do sądów. - Jeśli skazany w ciągu trzech dni nie stawi się do więzienia, zawiadamiamy sąd, który może zadecydować o jego poszukiwaniu i przymusowym doprowadzeniu - tłumaczy Sałapa. - Musimy przyjąć wszystkie osoby, które się stawią. Po prostu nie będziemy zapewniać im gwarantowanych przez ustawodawcę trzech metrów kwadratowych miejsca, a więźniowie będą skarżyć wiezienia - mówi rzeczniczka Służby Więziennej.
Kolejny
problem to dyrektywa Unii Europejskiej, która nakazuje, aby więźniowie skazani za granicą odbywali kary w swoich krajach.
Wprowadzenie dyrektywy zostało odroczone do stycznia 2017 roku. Najpóźniej w tym terminie około 11,5 tysiąca Polaków odbywających kary w więzieniach innych krajów Unii przyleci do Polski. - Do tego czasu powiększymy ilość miejsc w więzieniach o niespełna 3000 - mówi Sałapa, dodając, że więzienia "dostają mało pieniędzy na inwestycje".
- Nigdy nie będzie tak, że przed drzwiami więzień stanie kilkadziesiąt tysięcy osób na raz - zauważa Chmielewski i podkreśla: "Nie ma zagrożenia, że nagle do Polski przybędzie 12 tysięcy osób zza granicy".
"Schizofrenia wymiaru sprawiedliwości"
W więzieniach znajduje się obecnie około 2600 osób skazanych za niepłacenie alimentów, pięć tysięcy osób skazanych za spowodowanie nieumyślnego wypadku i pięć tysięcy pijanych kierowców rowerów. - Dzisiaj przestępca utrzymywany jest przez państwo. Taki system nazywa się paranoidalny. To schizofrenia wymiaru sprawiedliwości. My płacimy 2200 zł za utrzymanie więźnia skazanego za alimenty, a dodatkowo z funduszu alimentacyjnego płacimy jego rodzinie. To daje miesięcznie 4000 złotych - wylicza profesor Bałandynowicz.
- Na przykład człowiek skazany za niepłacenie alimentów powinien mieć możliwość pracy, aby mógł spłacić swoje długi. A egzekucja takich długów powinna zostać przejęta przez banki posiadające konkretne informacje dotyczące posiadanych przez niego pieniędzy, a nie przez niewydolny system sądowo-komorniczy - mówi ekspert.
Osoby skazane za przestępstwa mniejszej wagi nie powinny trafiać do więzień
- uważają eksperci. Jednak ministerstwo sprawiedliwości odbija piłeczke i przypomina, że pijani kierowcy rowerów to w większości recydywiści, którzy wielokrotnie popełnili to samo przestępstwo.
Taka ilość skazanych, którzy mogliby odbywać kary nieizolacyjne, prowadzi do przeludnienia, a to prowadzi do kolejnego problemu - pozwów więźniów, którzy odsiadują wyrok w przepełnionych celach. Skarb Państwa, czyli my wszyscy, wypłacamy takim osobom setki tysięcy złotych odszkodowań.
Specjaliści z dziedziny prawa karnego i polityki penitencjarnej przyznają, że od dawna bili na alarm, jednak politycy ich nie słuchali.
- System więziennictwa nie był reformowany od co najmniej 25 lat. To, co jest obecnie, nazywa się stagnacją i uwstecznieniem - stwierdza prof. Bałandynowicz.
Sałapa odpiera zarzuty. - Od 1998r. kodeks karny wykonawczy oraz inne akty prawne wydane na jego podstawie, były wielokrotnie nowelizowane w zakresie postępowania z osobami pozbawionymi wolności, wprowadzenia nowych rozwiązań sprzyjających ochronie jednostek penitencjarnych oraz zapewnienia bezpieczeństwa społecznego. Więziennictwo podlegało i nadal podlega zmianom organizacyjnym oraz mentalnym, korzysta z doświadczeń własnych oraz innych systemów europejskich, cieszy się bardzo dobrą oceną i jest doceniane na forum międzynarodowym - mówi rzeczniczka.
- W 2010 roku wypłacono ok. 360 tys. złotych odszkodowań (za przeludnione więzienia - red.) - informuje minister Chmielewski. - W tym roku wysokość kar będzie podobna - dodaje. Obecnie przed sądami toczy się 5500 spraw dotyczących odszkodowań za przeludnione więzienia.
W więzieniach nie ma resocjalizacji?
Naturalną konsekwencją przeludnienia jest również nieefektywny system resocjalizacji - uważają eksperci. Brakuje wychowawców, a ci, którzy są, muszą opiekować się bardziej dokumentami niż więźniami.
Według specjalistów wystarczyłoby gdyby w specjalnie wyprofilowanych i nastawionych na resocjalizację więzieniach znajdowało się 15 tysięcy groźnych przestępców. - Obecnie w więzieniach nie ma żadnej resocjalizacji - podsumowuje prof. Balandynowicz.
Z kolei dr Kobes zwraca uwagę na to, że "wychowawcy są zawaleni pracą papierkową i nie mają czasu dla więźniów". Jego zdaniem obecny system "zabija kreatywność wychowawców". Zgodnie z zasadami powinno się pracować indywidualnie z każdym więźniem. Tymczasem z powodu ilości więźniów taka sytuacja to fikcja.
Ministerstwo odpiera zarzuty. - Nie powiedziałbym wprost, że w więzieniach nie ma resocjalizacji. Dość istotna część więźniów jest poddawana różnorakim działaniom, które mają ich odwieźć od alkoholizmu i narkotyków. Oprócz tego każdy kto chce podjąć takie wyzwanie, może zostać umieszczony w specjalnych oddziałach terapeutycznych prowadzących ukierunkowaną pracę z osadzonym - mówi Chmielewski.
- Tylko w 2011r. 12 808 skazanych uzyskało zawód po ukończeniu szkolenia kursowego zakończonego uzyskaniem certyfikatu zawodowego, 3437 podjęło naukę w szkołach - wylicza Sałapa. - Średnio 12 000 skazanych rocznie jest zatrudnionych odpłatnie, a drugie tyle wykonuje prace nieodpłatne na rzecz społeczności lokalnej, domów dziecka, domów opieki, hospicjów, organizacji, instytucji, fundacji, schronisk dla bezdomnych zwierząt, pomaga w walce z powodzią, pracuje przy umacnianiu wałów i niesieniu pomocy poszkodowanym, wykonuje prace związane z odśnieżaniem, prowadzone na terenie nadleśnictw, dba o tereny zielone w miastach i gminach - dodaje.
Najgłębszy problem polskiego więziennictwa
Zarówno eksperci jak i ministerstwo zwracają uwagę na jeszcze głębszy problem. Polskie prawo jest przestarzałe i za większość przestępstw każe więzieniem. I tak cele zapychane są przez osoby nie spłacające alimentów, pijanych rowerzystów czy osoby, które nieumyślnie spowodowały wypadki drogowe. Brak reform prawa karnego i wykorzystywanie wysokości kar do gry politycznej to jedna z głównych przyczyn złej sytuacji w więzieniach.
Za taką sytuację paradoksalnie odpowiadają też sami Polacy. - Nasze społeczeństwo jest społeczeństwem punitywnym, nastawionym na wysokie kary - ocenia dr Paweł Kobes z UW. Politycy niejednokrotnie wykorzystywali podobne nastawienie polskiego społeczeństwa, zapowiadając zaostrzanie kar. Jednak nauka nie pozostawia złudzeń. W krajach, gdzie wykonywana jest np. kara śmierci, liczba przestępstw wcale nie spada.
W świetle badań to nie wysokość kary decyduje o zmniejszeniu liczby przestępstw.
Ważniejsze jest, aby kara była nieuchronna i szybka.
Wiceminister Chmielewski dodaje, że resort sprawiedliwości musi znaleźć jakiś "złoty środek" między poczuciem społecznej sprawiedliwości, a koniecznością zapewnienia odpowiednich standardów w więzieniach. Stąd resort prowadzi liczne szkolenia i inwestycje mające na celu uświadomienie i przekonanie Polaków, że wysokość kar nie zmniejsza liczby przestępców, a zamykanie do więzień nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.
- Więziennictwo jest zależne od prawa karnego, które nie przystaje do rzeczywistości - ocenia dr Piotr Kładoczny, prawnik HFPC. - Trzeba zrewidować i zobaczyć, czy prawo nie jest zbyt restrykcyjne, czy nie należy w niektórych miejscach obniżyć kar i stosować środków nieizolacyjnych, np. przymusowej pracy - mówi.
Jak rozwiązać problem?
Zapytany o sytuację w polskich więzieniach dr Piotr Kładoczny mówi, że trzeba ustalić jakiś punkt odniesienia.
- Zależy do jakich standardów równamy.
W więzieniach w Rosji i na Ukrainie jest w tej chwili gorzej, niż w Polsce (...).
Ale mamy najniższe standardy w Unii Europejskiej i ich nawet nie potrafimy spełnić - stwierdza naukowiec.
Według dr Kładocznego istnieje kilka możliwych rozwiązań problemu.
W grę może wejść m.in. amnestia, rozpoczęcie szerokiego stosowania elektronicznego dozoru więźniów, czy zwiększenie ilości osób zwalnianych warunkowo z więzień.
- Na zachodzie obowiązuje zasada: jeśli jest możliwość, to jesteś zwalniany z więzienia.
W Polsce jest zasada: jeśli sobie zasłużysz, to będziesz zwolniony z więzienia - mówi ekspert.
Amnestię wyklucza ministerstwo sprawiedliwości. - To byłoby sprzeczne z poczuciem społecznej sprawiedliwości i zaprzeczeniem tezy o nieuchronności kary - mówi wiceminister Chmielewski. Za to ministerstwo planuje liczne zmiany w prawie. Chodzi między innymi o szersze stosowanie elektronicznego dozoru skazanych i innych kar nieizolacyjnych. Trwają już prace nad nowelizacją kodeksu karnego, która ma wejść w życie jeszcze w tym roku. Minister zgadza się też z tym, że większa ilość skazanych powinna nieodpłatnie i odpłatnie pracować. Także w tym zakresie ministerstwo przygotowuje zmiany.
- Wiele zależy jednak od sędziów - podsumowuje minister Chmielewski. - Już udało się ograniczyć stosowanie przez nich tymczasowego aresztowania - dodaje. Na ukończeniu jest też projekt zmian w kodeksie karnym, w którym poszerzony zostanie katalog kar.
To właśnie sędziowie trzymają klucz do zmniejszenia ilości osób w więzieniach. Jednak w orzekaniu związani są prawem - a tego politycy nie potrafili skutecznie zreformować przez ostatnie 25 lat.
Andrzej Balandynowicz - profesor nauk prawnych, rektor Wyższej Szkoły Gospodarowania Nieruchomościami, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim, ekspert rządowy, specjalista w zakresie kryminologii, pomagał m.in. w reformie systemów więziennictwa w krajach nadbałtyckich.
Dr Paweł Kobes - wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim i PWSZ im. Wielona w Legnicy. Specjalista w dziedzinie polityki penitencjarnej dot. osób małoletnich.
Dr Piotr Kładoczny - ekspert i wykładowca prawa karnego z Uniwersytetu Warszawskiego, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles