Spróbujcie wyobrazić sobie prezesa klubu piłki nożnej, który zawiaduje klubem pod nazwą – dajmy na to – „Legia Zachód”. Drużynie piłkarskiej kibicuje spora grupa fanów, ale niestety ten klub sportowy jest jeszcze zbyt mało znany, by posiadać umowy ze stacjami telewizyjnymi czy agencjami reklamy. Aby więc zacząć zarabiać prezes ma przed sobą jedną możliwość: sprzedawać bilety na mecze. Oczywiście prezes sam tych biletów nie nadrukuje, wobec czego musi skorzystać z usług drukarza. Drukarz, według wszelkiego prawdopodobieństwa, zażąda by mu zapłacić koszt druku, na który złoży się koszt rzeczywisty papieru i tuszu oraz racjonalna część zysku za włożone umiejętności i pracę. Prezes klubu piłki nożnej postanawia zwrócić się do lokalnej drukarni. Skutkiem pertraktacji prezesa z drukarzem okazuje się jednak umowa o bardzo dziwnej treści:
– drukarz uzyskuje od prezesa klubu wyłączność na drukowanie wszystkich biletów na mecze klubu oraz wyłączność na rozprowadzanie tych biletów
– drukarz zobowiązuje się do pokrywania wszelkich długów klubu piłkarskiego, które to długi jednak nie będą mogły przekraczać pewnego pułapu, określonego przez drukarza w punktach procentowych.
Wszystko wydawać by się mogło w porządku, dopóki drukarz nie przedłożył prezesowi faktury za wydrukowanie biletów, opiewającej na 20 E za każdy pojedynczy bilet. Faktura na tak wygórowaną kwotę wprawiła prezesa w osłupienie. Zakwestionował on cyfrę 20 E twierdząc, że pewnie jest ona wynikiem błędu drukarskiego, bowiem powinna wynosić nie 20 E a 0,20 E! Drukarz odpowiedział: „na każdym bilecie wstępu na mecz widnieje cyfra 20 E, a więc ja żądam takiej cyfry, nie innej!”
Oczywistą reakcją prezesa na te słowa drukarza powinno być natychmiastowe odstąpienie od jakiejkolwiek dalszej współpracy z drukarzem. Nic podobnego jednak się nie stało! Dlaczego? Drukarz zastraszył prezesa tymi słowami: „Umowa jest nierozerwalna, została podpisana na zawsze. Jeśli jednak pana klub nie posiada wystarczającej ilości gotówki by pokryć mi teraz koszty biletów, służę panu otwarciem specjalnej linii kredytowej. Będzie pan spłacał swój dług stopniowo, w miarę napływu gotówki, regularnie pokrywając jedynie odsetki. Kredyt, który teraz oferuję będzie miał tylko niewielkie oprocentowanie, które ja ustalę.”
Prezes przystał na ten wymóg drukarza i zobowiązał się, w imieniu swojego klubu sportowego, do wykonania wszystkich propozycji drukarza. Niektórzy skomentowaliby taką uległość prezesa względem drukarza innymi umowami tych dwóch panów, zapewne bardzo prywatnymi i korzystnymi jedynie dla prezesa i jego rodziny. Publiczność, która przychodziła na mecze „Legii Zachodu” nagle zmuszona została do płacenia za bilety wyższej kwoty. Płynęły lata w ciągu których prezes z trudem płacił drukarzowi odsetki od długu za wydrukowane bilety, wliczając te koszty w cenę biletów. Drukarz, nie dość, że inkasował ogromne kwoty, to jeszcze nie deklarował do fiskusa tych przychodów, wpisując je w rubrykę „pasywa”. Jednak nikt nie ośmielił się zwrócić mu na to uwagi.
Ta absurdalna, wydawałoby sie, sytuacja, nie jest abstrakcją. Ona wydarza sie codziennie we wszystkich państwach UE! Spróbujmy fikcję naszkicowanej tu historyjki zastąpić określeniami realnymi. I tak:
1) PREZES KLUBU to w rzeczywistości RZĄD PAŃSTWA CZŁONKOWSKIEGO.
2) KIBICE KLUBU to w rzeczywistości MY, OBYWATELE.
3) MECZ, który jest rozgrywany, to w rzeczywistości rozdysponowywanie przez państwo różnego typu usług administracyjnych, sądowniczych, edukacyjnych.
4) PIŁKARZE to w rzeczywistości pracownicy, zatrudnieni w sferze publicznej państw, świadczących usługi.
5) DRUKARZ to w rzeczywistości EBC – Europejski Bank Centralny – instytucja PRYWATNA, która wyposaża (zapożycza) rządy państw UE w „bilety euro” na warunkach ABSOLUTNEGO MONOPOLU, zarabiając na tym procederze niewyobrażalne sumy.
6) UMOWA DRUKARZA Z PREZESEM to w rzeczywistości TRAKTAT w Maastricht, spisany pod dyktando bankierów i podpisany przez rządy państw UE. Rządy tych państw, bez żadnych konsultacji i bez dania możliwości wyboru obywatelom, narzuciły im euro jako jedyną walutę obowiązującą. Oprócz tego rządy państw UE zobowiązały się nie przekraczać określonego przez bankierów poziomu zadłużenia (3% deficytu pomiędzy wysokością zadłużenia a PKB – produktem krajowym brutto, którego – nota bene – nie można zmierzyć w sposób naukowy).
7) BILETY NA MECZE to w rzeczywistości banknoty EURO, mające wartość skrawków papieru, (na których widnieje napis, czyją są własnością). Te „bilety euro” są wymienialne na towary tylko dlatego, że my to akceptujemy. Ich własna materialna wartość jest BLISKA ZERU. BILETY na mecz, sprzedawane przez drukarza po 20E to w rzeczywistości „bilety euro” (o wartości nominalnej 5, 10, 20, 50, 100, 200 i 500E). Te bilety są dawane rządom w zamian za obligacje rządowe, które spłacamy my, obywatele, poprzez narzucony nam system podatkowy (każda cena zawiera w sobie podatek; często ponad połowę ceny stanowią podatki).
8. ZOBOWIĄZANIE ZAPŁATY, jakiego podjął się prezes klubu piłkarskiego to w rzeczy-wistości tzw. obligacje rządowe, które wydaje rząd, aby otrzymać „bilety euro” od EBC.
9) ZYSK DRUKARZA, (który – nota bene – inkasuje on „ na czarno”) to w rzeczywistości przywłaszczony seniorat. SENIORAT to jest różnica pomiędzy wartością nominalną banknotu, (czyli cyfrą, na jaką opiewa, jaka na nim jest wydrukowana) a jego wartością realną, tj. kosztem druku tego banknotu. Ten seniorat EBC wpisuje w swój bilans jako „pasywa”, obchodząc fiskusa.
10) WYMÓG DRUKARZA względem prezesa to w rzeczywistości LICHWA, którą bankierzy stosują względem rządów. Analogicznie jak drukarz, EBC PRZYWŁASZCZA sobie WARTOŚĆ NOMINALNĄ banknotów, za przyzwoleniem przedstawicieli narodów UE tj. rządzących polityków. W ten sposób EBC ciągnie zyski (NIE OPODATKOWANE!) w WYSOKOŚCI do 16 670 % (szesnaście tysięcy sześćset siedemdziesiąt procent) kosztów własnych, tj. kosztów druku banknotów euro, których koszt wynosi zaledwie 0.03 E za sztukę.
Sytuacja rzeczywista jest nawet gorsza i jeszcze bardziej absurdalna. Drukarz z fabularnej historyjki, za każdy wydrukowany bilet bierze „tylko” 20 euro. Natomiast EBC drukuje też „bilety 500 E ” i zadłuża rządy państw UE (tzn. konkretnie nas, obywateli płacących podatki) na tę cyfrę POWIĘKSZONĄ o tzw. stopę procentową. Stopy te ustala EBC i rządy państw UE nie mają na to żadnego wpływu. Trichet (prezes EBC) ustalił ostatnio (wolno mu, co zechce!) stopy procentowe na 2,25 %. Oznacza to, że za banknot 500 euro rząd będzie musiał zapłacić 510,12 euro i daje na to gwarancje poprzez wydawanie obligacji rządowych. Robi to wszystko w IMIENIU NARODÓW, zobowiązując te narody do pracy w pocie czoła dla niebotycznych zysków prywatnej grupy nietykalnych, żyjących z... włączania przycisków maszyn drukarskich.
Tytuł oryginału; La strana tipografia Źródło:
http://www.sovranitamonetaria.org/ tłum. Ewa Varutti