W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Taniec z SB-kami   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
5 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 4051
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brus_Zły_Lis




Dołączył: 07 Sie 2011
Posty: 161
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:24, 03 Kwi '12   Temat postu: Taniec z SB-kami Odpowiedz z cytatem


Chętnie, na zasadzie dobrowolności pozyskana do współpracy z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa, opowiadała nawet o intymnych sprawach swoich znajomych i przyjaciół. To były zwykłe świństwa wobec osób, które jej zaufały! Do niedawna jurorka TAŃCA Z GWIAZDAMI obecnie pokazuje się w wysokopłatnych reklamach znanej firmy. Wątpliwe, aby osoba o takiej reputacji była wiarygodna do reklamowania znanego banku. W czasach PRL-u mieszkała przy ubecko-korowskiej Alei Przyjaciół.
Była żoną Andrzeja Wajdy, z którym ma córkę, Karolinę Wajdę. Była także żoną Witolda Orzechowskiego i Jacka Padlewskiego, z którym ma córkę Wiktorię Padlewską.



Warszawa, dnia 22 XI 1962 r.
Tajne
CHARAKTERYSTYKA
K.p. ps. „Ela", Nr ewidencyjny 1594
Kontakt poufny ps. „Ela" współpracuje z nami od października 1961 r. Pozyskana została do współpracy na zasadzie dobrowolności.
Wymieniona jest z zawodu aktorką filmową, znającą dobrze język francuski. Pochodzi z rodziny arytokratyczno-miesczańskiej. Ojciec jej przebywa na stałe w Anglii.
W połowie 1961 r. zapoznała I sekretarza ambasady kanadyjskiej Charpentiera Pierra, z którym utrzymywała bliższe stosunki towarzyskie. Po nieporozumieniach rodzinnych ze swoją żoną Charpentier zaproponował jej małżeństwo, po rozwodzie ze swoją żoną, na co jednak „Ela" miała nie wyrazić zgody.
Ambasador kanadyjski Sautham został o tym poinformowany przez żonę Charpentiera, która była zarazem jego kochanką i w związku z tym Sautham spowodował odwołanie Charpentiera z Warszawy do Ottawy. Sautham nastraszył przy tym Charpentiera, że „Ela" jest agentką UB, nie mając ku temu żadnych podstaw. W tym czasie wymieniona jeszcze z nami nie współpracowała.
Od tej pory „Ela" nie posiada kontaktów z dyplomatami ambasady kanadyjskiej niemniej jednak utrzymuje kontakty z dyplomatami innych palcówek dyplomatycznych, często wyjeżdża za granicę do państwa zachodnich na różne festiwale filmowe. Jest na wysokim poziomie intelektualnym, potrafi szybko nawiązać znajomości towarzyskie. Informacje podaje charakteru ogólnego ustnie. Na spotkania przychodzi punktualnie.
ST. OFIC. OPERC. WYDZ. VIII DEP. II
J. Zborowski - mjr
Źródło: IPN BU 01434/394 s. 1-8


Warszawa, dnia 11 października 1962 r.
Tajne
Notatka służbowa
W dniu dzisiejszym odbyłem spotkanie z „Elą" w kawiarni Nowy Świat, którą przejąłem na kontakt od mjr Zborowskiego.
Wymieniona powiedziała, że od czasu popsucia stosunków z Pierre Charpantierem i jego wyjazdu z Polski, nie ma od niego żadnej wiadomości. Znała także ambasadora kanadyjskiego - Southama, ale on również wyjechał z Warszawy. „Ela" zna córkę ambasadora Indoneji, lecz od kilku miesięcy się nie widziały ponieważ „Ela" była służbowo poza Warszawą. Niemniej kontakt też można odnowić, gdy tylko będzie dysponowała czasem.
W tych dniach „Ela" pojedzie służbowo na Kubę, gdzie odbędzie się Festiwal Filmowy, a następnie będzie jeszcze przez pewien czas na Wybrzeżu kończyć pracę w plenerze.
W toku rozmowy zorientowałem się, że „Ela" uważa, iż o sprawach prywatnych figurantów - jeżeli oni jej coś powiedzą - nie powinna mówić, bo czułaby się nieuczciwą w stosunku do osób, które w jakiś sposób jej zaufały. Niemniej powiedziała, że o każdej sytuacji dwuznacznej, czy też o czymś co stawiałoby tę osobę w sprzeczności z prawem, niewątpliwe powie nam o tym. Np. nadmieniła, że kilka dni temu podczas przyjęcia z okazji pobytu w Warszawie artystów arabskich, ambasador ZSRR zaczął bezceremonialnie zaleć się do niej, wobec czego dała mu do zrozumienia, że się pomylił, gdyż nie uważa się za osobę skłonną do zabawiania jego. Powiedziała także, że od kilkunastu dni spotyka się na ulicy po wyjściu z teatru nieznanego cudzoziemca, prawdopodobnie Greka /z wyglądu/, który usiłuje ją zaczepiać.
Dałem wymienionej numer swojego telefonu /258-4895 Niepołomski/. Następne spotkanie z „Elą" będzie po powrocie z Kuby.
St. Oficer Operacyjny Wydz. VIII D. II
Z. Kokosz - kpt
Źródło: IPN BU 01434/394 s. 1-8

więcej donosów tyszkiewicz na:
http://czerwonykiel.blogspot.com/2012/04/taniec-z-sb-kami.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:53, 03 Kwi '12   Temat postu: Re: Taniec z SB-kami Odpowiedz z cytatem

Brus_Zły_Lis napisał:
[im

więcej donosów tyszkiewicz na:
http://czerwonykiel.blogspot.com/2012/04/taniec-z-sb-kami.html


Czerwony, ....
Ciekawe czym się różni donos od raportu, a raport od sprawozdania?

Dziś wszyscy przedstawiciele handlowi donoszą na swoich klientów!

Agentów dziś też wielka zgraja, szczególnie agentów ubezpieczeniowych

Co mnie dziwi, to to że:

-Agenci USA, Niemiec Federalnych, Anglii, Francji, Izraela, Watykanu, - to polscy super patrioci


Agenci PRL to ...... godni potępienia zdrajcy

Kogo zdradzili?
Oczywiście, że USA, Niemcy Federalne, Anglię, Francję , Izrael, Watykan,


od czego zaczęła sie ta choroba?

Przypomina mi się afera Berg

Tygodnik "Wprost" - 08 lutego 2004

Jak komunistyczna bezpieka podzieliła środowiska emigracyjne

Sławomir Cenckiewicz

Afera Bergu

23 grudnia 1952 r. do konsulatu PRL w Berlinie Wschodnim zgłosili się kobieta i mężczyzna. Przynieśli dokładne informacje o dwóch działających w zachodnich Niemczech polskich placówkach. Nie były to jednak zwykłe ośrodki emigracyjne, obie placówki zajmowały się utrzymywaniem łączności z okupowanym przez Sowietów krajem. W ręce UB wpadły personalia kurierów krążących między obiema stronami żelaznej kurtyny, dane o wykorzystywanych przez nich granicznych punktach kontaktowych, szlakach przerzutu ludzi, pieniędzy i dokumentów. Działające w zachodnich Niemczech bazy łączności były finansowane z funduszy amerykańskiego i brytyjskiego wywiadu. W ten sposób komunistyczne władze w Polsce otrzymały dowód, który potwierdzał sztandarową tezę peerelowskiej propagandy o emigracji będącej na usługach obcych wywiadów.
Tak cennych informacji dostarczyli władzom PRL pracownicy jednej z dwóch baz łączności - Jan Ostaszewski (ps. Paweł Choma) był instruktorem w położonej w bawarskim Bergu bazie Południe, a Wanda Macińska (ps. Wanda Weber) pełniła funkcję łącznika. W rzeczywistości Ostaszewski i Macińska byli głęboko zakonspirowanymi agentami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. O ich powrocie do Polski triumfalnie doniosło 31 grudnia 1952 r. Radio Warszawa. Dzień później tę informację powtórzyła "Trybuna Ludu" w krótkiej notce o znamiennym tytule "Nie chcą więcej służyć wywiadowi USA". W kraju rozpoczęły się represje wobec osób wydanych przez agentów. Tylko na przełomie stycznia i lutego 1953 r. aresztowano 200 ludzi. Wielu z nich skazano na śmierć.

W oczekiwaniu na III wojnę światową

Zakończenie II wojny światowej i istnienie w Polsce komunistycznego reżimu oznaczało dla polskiego rządu na uchodźstwie groźbę odejścia w niebyt. Rząd RP w Londynie starał się jednak nie tracić nadziei na powrót do kraju. Liczono na wybuch III wojny, która wyzwoli Polskę spod sowieckiej okupacji. Z tego powodu należało utrzymywać łączność z krajem i wspomagać działające w Polsce antykomunistyczne podziemie zbrojne. To zadanie powierzono ministrowi spraw wewnętrznych, którym od 1944 r. był Zygmunt Berezowski ze Stronnictwa Narodowego.
Łączność utrzymywano głównie dzięki kurierom kontaktującym się w kraju ze strukturami SN oraz Zrzeszeniem Wolność i Niezawisłość, które powstało po rozwiązaniu AK. Wielu kurierów rekrutowano w obozach repatriacyjnych w zachodnich strefach okupacyjnych w Niemczech. Pieniądze na rekrutację pochodziły z amerykańskich źródeł wywiadowczych. Amerykanie w zamian za finansowanie kurierów mieli otrzymywać informacje na temat sytuacji za żelazną kurtyną. O tym, że łączność z krajem opłaca amerykański wywiad, wiedzieli nieliczni. "Bez zgody rządu polskiego w Londynie - konstatował emigracyjny działacz ludowy Jerzy Kuncewicz - Amerykanie zorganizowali w Niemczech oddział do dywersji w Polsce, wciągając do tego wielu Polaków. Angażowani do tego oddziału otrzymują 180 dolarów gotówki na rękę, ubezpieczenie na 10 tys. dolarów i urlop co trzy miesiące z prawem bezcłowego wjazdu do Anglii lub Ameryki, czyli mogą szmuglować, co im się podoba".

Macki bezpieki na Zachodzie

W okupowanych Niemczech było prawie sto obozów repatriacyjnych, niemal przy każdym funkcjonowały komórki wywiadu brytyjskiego bądź amerykańskiego. Te obozy - podobnie jak siatki wywiadowcze w kraju - były silnie spenetrowane przez agentów bezpieki. W notatce Departamentu I MBP czytamy: "W miejscowości Valka koło Nürnberg znajduje się obóz dla uciekinierów z Polski i Czechosłowacji.

Na teren obozu przyjeżdżał pracownik Komitetu Pomocy Uchodźcom z Monachium posługujący się nazwiskiem Urbański Antoni, który werbował uciekinierów z Polski. W jednym wypadku werbunek odbył się na tej podstawie, że werbowanemu Urbański przyobiecał wyjazd do USA pod warunkiem, że pojedzie do Polski i zbierze pewne informacje wywiadowcze. Urbański poinstruował agenta, jak ma zbierać informacje wywiadowcze w wojsku i rysować szkice obiektów. Następnie dano agentowi nowe ubranie i polecono wyjechać do Polski". Jeden z takich ośrodków - w Quackenbrück - już w kwietniu 1948 r. został rozpracowany przez MBP, które przejęło pełny wykaz uchodźców przechodzących przez ośrodki w Regensburgu i Quackenbrück, włącznie z podaniem adresów rodzin w kraju oraz raportami z pobytu w Polsce.

W Ameryce nadzieja

Beznadziejna sytuacja w kraju, brutalne pacyfikacje "leśnych", a także kryzys polityczny i rozbicie w "polskim Londynie" po śmierci prezydenta Władysława Raczkiewicza w 1947 r. sprawiły, iż część uchodźstwa decydowała się na współpracę wywiadowczą z Amerykanami. Celowały w tym ugrupowania skupione wokół Rady Politycznej (porozumienia partii skłóconych z Augustem Zaleskim, nowym prezydentem RP: Stronnictwa Narodowego, Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiego Ruchu Wolnościowego Niepodległość i Demokracja).
Szczególnie aktywne było SN, którego przedstawiciele od 1948 r. prowadzili rozmowy z CIA.
W 1949 r. prezes SN Tadeusz Bielecki - przed wojną współpracownik Romana Dmowskiego - podczas wizyty w Departamencie Stanu USA informował Amerykanów, że narodowcy dysponują wieloma "nieoficjalnymi kanałami, którymi można dotrzeć do ludzi w Polsce".
Otrzymał od Amerykanów 62 tys. dolarów na prowadzenie akcji dywersyjnej w kraju.

W 1950 r. do drzwi urzędów waszyngtońskich kołatał gen. Władysław Anders, który w Departamencie Obrony złożył ofertę odbudowy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gotowych walczyć z Sowietami.
We wrześniu 1950 r. na utrzymanie amerykańskie przeszła cała Rada Polityczna. Z Amerykanami porozumiewał się Edward Sojka, szef Wydziału Krajowego Rady Politycznej. Sojka podczas spotkania z płk. Davisem (pseudonim) z wywiadu wojskowego USA ustalił, że stronnictwa Rady Politycznej będą popierać amerykańską politykę, "podtrzymywać w kraju ducha oporu, dostarczać wiadomości i przygotowywać stacje radionadawcze w Polsce".

Zgodnie z umową rada miała też pomóc w rozbudowie w kraju sieci rezydentów i informatorów oraz przesłuchiwać uciekinierów z Polski.
Porozumienie zaakceptowali koledzy Sojki z wydziału - Franciszek Białas, Tadeusz Żenczykowski i Zygmunt Zaremba.

W 1951 r. podobną umowę zawarto z Brytyjczykami.

Do końca 1952 r. Rada Polityczna w zamian za usługi wywiadowcze otrzymała od Amerykanów około 840 tys. USD, a stronnictwa polityczne około 170 tys. USD, czyli łącznie ponad milion dolarów.
Pytanie: czy marząc o niepodległej Rzeczypospolitej, mogli się zdecydować na cokolwiek innego?

Przyjacielskie agentury

Porozumienia Rady Politycznej z obcymi wywiadami wkrótce stały się tajemnicą poliszynela.
Na emigracji zawrzało. W dwutygodniku "Głos" ukazującym się na początku lat 50. w Londynie możemy przeczytać, że polskie uchodźstwo trawią dwa gatunki agentur - "wrogie i przyjacielskie". Dodawano na tych łamach: "Jak wiadomo, USA przeznaczyły milionowe kwoty na pomoc dla uchodźców zza żelaznej kurtyny. Lecz pomoc ta jest nie skoordynowana. Płynie różnymi kanałami. Jeden kanał nie wie, ile otrzymuje drugi, i odwrotnie.
Pomoc amerykańska nosi przeważnie charakter poufny. Nie ma - jak dotychczas - charakteru operacji kredytowej zawartej z jednej strony przez USA, z drugiej - przez oficjalną reprezentację uchodźstwa polskiego".

Jeszcze dobitniej wyraził to przedwojenny senator Tadeusz Katelbach w liście do gen. Kazimierza Sosnkowskiego z 1952 r.:

"Na utrzymaniu amerykańskim znajduje się już cały legion osób z naszego życia politycznego.
Gdyby Amerykanie cofnęli temu legionowi i różnym imprezom pieniądze,
byłoby to równoznaczne z zupełną katastrofą".


Bazy Północ i Południe

Umowy o współpracy zawarte z Amerykanami i Brytyjczykami przewidywały założenie dwóch baz łączności w Niemczech - bazy Północ w Oerlinghausen, a od wiosny 1952 r. w Mülhein, oraz bazy Południe początkowo z siedzibą w Rotach koło Tagernesse, później przeniesionej do Monachium i wreszcie do miejscowości Berg w Bawarii. Później okoliczności całej sprawy zostały określone mianem afery Bergu. Placówki miały ekspozytury w Berlinie Zachodnim, Wiedniu i Szwecji. Kierownictwo i większość personelu stanowili działacze Stronnictwa Narodowego. Nad całością pracy wywiadowczej czuwał Sojka, który przekazywał informacje bezpośrednio Bieleckiemu i Berezowskiemu.

Nadzór nad placówkami sprawowali jednak Amerykanie.
Pieniądze przekazywał działaczom emigracyjnym oficer wywiadu wojskowego USA,
a przed wojną sekretarz ambasady amerykańskiej w Warszawie, posługujący się pseudonimem Zdzisław.
Obie bazy zorganizowały 47 wypraw do kraju (w tym cztery drogą morską), w czasie których w ręce bezpieki wpadło 14 kurierów.

UB sponsorowany przez CIA

Z akt UB wynika, że już w 1951 r. wywiad PRL miał doskonałe rozpoznanie szczegółów działalności obu baz.
Dysponowano pełną listą pracowników placówek, znane też były skrzynki adresowe.
Rolę bezpieki w rozpracowaniu baz łączności trafnie podsumował na łamach "Karty" Jan Nowak-Jeziorański:

"Przez dwa lata odbiorcą dość znacznych funduszy z kasy CIA, sprzętu radiowego, szyfrów, depesz, raportów i instrukcji był kontrwywiad bezpieki. Amerykanie zaś byli karmieni reportażami i ocenami fabrykowanymi przez przeciwnika. W grudniu 1952 r. komuniści postanowili zakończyć tę zabawę publiczną kompromitacją CIA i emigracji. Dwaj agenci polskiego kontrwywiadu występujący w roli przywódców WiN zgłosili się 'dobrowolnie' do władz, wydając siebie, swoich podkomendnych, zasoby pieniężne, tajemnice organizacyjne i podając wszystko do publicznej wiadomości".


Wiosną 1953 r. gwóźdź do trumny wbił Kazimierz Tychota, odwołany przez Sojkę szef bazy Północ, który ujawnił szczegóły
"roboty wywiadowczej", a Sojkę oskarżył o "działanie na szkodę interesu narodowego".
Dowiedziawszy się o tym, prezydent Zaleski zarzucił członkom Rady Politycznej działalność agenturalną.

Z kolei Stanisław Cat Mackiewicz, premier rządu RP na uchodźstwie, oskarżył ich o "handel śmiercią". "

Gdyby emigracja nasza istotnie miała handlować śmiercią rodaków w kraju, to byłoby to tego rodzaju zbrodnią, za którą odpowiedzialny moralnie byłby nie tylko ten, kto ten plugawy i haniebny proceder uprawia, ale także każdy, kto przeciwko temu nie protestuje" - pisał Mackiewicz.
W "polskim Londynie" próbowano jednak marginalizować problem.

Politycy bezpośrednio zamieszani w aferę Bergu mówili o szkodliwości wyciągania jej na światło dzienne.

Największy autorytet emigracyjny - gen. Kazimierz Sosnkowski - choć sprzeciwiał się wykorzystywaniu emigracji przez zachodnie wywiady, proponował "jak najszybciej zewrzeć szeregi". Niestety, po ujawnieniu afery Bergu emigracja pogrążyła się w chaosie, podzieliła się i straciła znaczenie polityczne.

Sławomir Cenckiewicz

Doktor nauk historycznych, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
p.e.1984




Dołączył: 26 Sie 2011
Posty: 228
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:02, 17 Kwi '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Patrząc na obrazek pomyślałem sobie o pewnych przeprosinach, które składał B. Komorowski:
Jedwabne oszczerstwo i haniebne przeprosiny
http://myslnarodowa.wordpress.com/2012/0.....zeprosiny/
Cytat:
Sprawa Jedwabnego nie jest zwyczajnym oszczerstwem. Nie chodzi w niej o to, że kilka osób mając nieuzasadniony żal do swoich polskich sąsiadów bądź Polaków w ogóle oczernia ich. Nie chodzi o to, by pan Gross zarobił na antypolskich resentymentach diaspory żydowskiej, sprzedając im swoją książkę. Być może również szkalowanie Polaków na forum międzynarodowym nie jest tu celem. Całe to działanie jest najprawdopodobniej elementem zaplanowanej i szeroko zakrojonej akcji socjotechnicznej, mającej za cel wpędzić Polaków w poczucie winy wobec narodu żydowskiego. Po co miałoby to być robione? Chodzi o to, że osoba, która ma poczucie winy wobec kogoś jest mniej skłonna bronić swoich racji w sporze z kimś, komu (w swojej opinii) wyrządziła krzywdę. O jaki spór może chodzić? Zdaniem profesora Pogonowskiego (http://www.youtube.com/watch?v=7xG_Qdq8vvk) przedmiotem sporu jest kwestia zwrotu majątków domniemanym spadkobiercom (osobom fizycznym i instytucjom) żydowskim (patrz też Uwłaszczać na majątku narodowym aż kamień na kamieniu nie zostanie).
Niezależnie od sytuacji w Polsce – opisywana socjotechnika jest stosowana również wobec narodów innych niż Polski. Mówi o tym David Duke w filmie “How Zionists Divide and Conquer” (od 11:58).
Wróćmy jednak do problemu Jedwabnego. Poniższy zbiór tekstów jest kluczowy dla zrozumienia kto i w jaki sposób mordu w Jedwabnem dokonał oraz kto i dlaczego sprawcą (sensu largo, kierowniczym bądź dobrowolnym współsprawcą) tego mordu nie mógł być. Mord w Jedwabnem niekiedy bywa uzasadniany jako “słuszny odwet” polskiej ludności, która pamiętała zachowanie “sąsiadów” po 17.IX.1939 (polecam publikację prof. Krzysztofa Jasiewicza “Rzeczywistość sowiecka 1939-1941 w świadectwach polskich Żydów”). To bardzo poważny błąd. Jaki sens dla poznania prawdy o tym zdarzeniu ma usprawiedliwianie potencjalnych motywów kogoś, kto zbrodni się nie dopuścił – a mając okazję – dopuścić się nie chciał (i był raczej – ofiarą – raz przemocy okupanta, drugi raz – stalinowskiego aparatu represji (i istnieje duża szansa, że dochodzenie i proces miały podtekst nienawiści na tle etnicznym, ale skierowanym w niespodziewaną dla Grossa i polskich tumanów stronę), a trzeci raz – współcześnie – jest ofiarą kampanii oszczerstw, zdradzoną przez osobę pełniącą funkcje prezydenta III RP)?
Czytaj dalej >>>>

_____________________________
Jak szukać prawdy na prawda2.info - odwiedź systematycznie aktualizowany wybór ważniejszych tekstów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
AQuatro




Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:56, 07 Sie '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem


_________________
Zobacz też tutaj
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:48, 08 Sie '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wszystkie sluzby specjalne w Europie pozostaly, a slodkie nie sa !!!

Ktos przyczepil sie tylko do polskiej sluzby SB ! Debile !!!!!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Taniec z SB-kami
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile