|
Autor
|
Wiadomość |
Stean
Dołączył: 08 Kwi 2009 Posty: 14
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:01, 08 Kwi '09
Temat postu: Mity o cholesterolu - Walter Hartenbach |
|
|
Znalazłem ciekawy opis książki Waltera Hartenbacha który znalazł się w gazecie tzw. "głównego nurtu" konkretnie w sobotniej poczytnej w regionie zielonogórskiej Gazecie Lubuskiej. Książka obala mit wymyślony przez mafię farmaceutyczną jakoby cholesterol miał wpływ na rozwój miażdżycy czy zawał serca.
Od razu przypomiała mi się propozycja i przestroga jaką kiedyś otrzymał od lekarza pierwszego kontaktu mój ojciec "jak Pan już zacznie brać leki na obniżenie cholesterolu będzie musiał brać je Pan do końca życia", no co ojciec wtedy odpowiedział "skoro tak to nie będę brał tych leków wogóle"...
poniżej przytaczam cały artykuł:
Masz cholesterol? To będziesz zdrowy!
Zanim dasz zarobić firmie farmaceutycznej, odrzucisz pachnące masło i zaczniesz chleb smarować margaryną, przeczytaj książkę niemieckiego profesora Waltera Hartenbacha.
Cholesterol nie ma żadnego wpływu na rozwój miażdżycy czy zawał serca. Wysoki poziom cholesterolu wiąże się dłuższym życiem i mniejszym ryzykiem raka. A zbijanie cholesterolu może prowadzić do zgonu i nowotworów - twierdzi Walter Hartenbach. I dodaje: Obniżanie poziomu cholesterolu we krwi oznacza krociowe zyski dla firm farmaceutycznych, lekarzy i producentów margaryny.
O kontrowersyjnej książce "Mity o cholesterolu", wydanej przez Oficynę Wydawniczą "Interspar" w 2007 roku, w Polsce coraz głośniej. Kim jest jej autor? Prof. dr hab. Walter Hartenbach jest specjalistą w dziedzinie chirurgii. Pracował w szpitalu uniwersyteckim w Monachium, był ordynatorem oddziałów chirurgicznych w szpitalach w Wiesbaden. Przez kilkadziesiąt lat badał związki nieprawidłowego odżywiania z nowotworami i chorobami naczyń.
- I nie udało mu się stwierdzić zależności między stężeniem cholesterolu we krwi a rozwoje miażdżycy - mówi dr hab. Adam Gąsiorowski, prodziekan Wydziału Fizjoterapii Wyższej Szkoły Społeczno-Przyrodniczej w Lublinie, lekkoatleta, autor podręcznika "Anatomii funkcjonalnej narządu ruchu człowieka" dla studentów medycyny.
Czy istnieje mafia cholesterolowa?
Prof. Walter Hartenbach twierdzi, że tak.
Dlaczego?
Dla wielu lekarzy istotne znaczenie ma fakt, że leki obniżające stężenie
cholesterolu pozwalają leczonego nimi chorego uczynić "regularnym pacjentem, na długie lata" - twierdzi Hartenbach. Tymczasem prawda jest taka, że poziomu cholesterolu we krwi nie da się na dłuższą metę obniżyć!
- Ani przy pomocy odpowiedniej diety, ani leków, gdyż zawsze wraca on do swojej wartości wyjściowej - twierdzi Hartenbach.
Według niemieckiego naukowca światowy przemysł farmaceutyczny naciska na naukowców i lekarzy, a ci zaniżają prawidłową normę zawartości cholesterolu we krwi do 200 mg/dl.
- Na całym świecie przyjmuje się, że średnia wartość stężenia cholesterolu dla osoby dorosłej wynosi 250 mg/dl - mówi dr Adam Gąsiorowski.
Stężenie cholesterolu jest zależne od obciążenia organizmu. U niektórych osób może wynosić od 300 mg/dl do 350 mg/dl i jest korzystną oznaką wzmożonej witalności organizmu. A nie znakiem choroby.
Cholesterol nie jest śmiertelną trucizną, jak wmawiają nam media - uważa profesor Hartenbach. Jest lipidem niezbędnym do życia. Znajduje się we wszystkich komórkach, wpływa na wiele funkcji życiowych.
Co ma cholesterol do raka?
Według Waltera Hartenbacha cholesterol jest podstawowym składnikiem wszystkich komórek ludzkiego ciała.
Lekarze z kliniki uniwersyteckiej w Monachium ustalili, że wszyscy chorzy z nowotworami mieli bardzo niski poziom cholesterolu we krwi!
- Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi zakłóca całą przemianę materii - dodaje Hartenbach.
Szkodliwe leki na obniżenie cholesterolu
Zdaniem niemieckiego naukowca podawanie chemicznych leków obniżających poziom cholesterolu jest całkowicie bezcelowe, często szkodliwe. W pewnych wypadkach może stanowić zagrożenie życia. Tak było w przypadku leku Lipobay, obniżającego poziom cholesterolu we krwi. Wycofano go z obrotu po doniesieniach, że po jego przyjmowaniu zmarło w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt osób.
Antycholesterolowe szaleństwo
Poziom cholesterolu nie zależy od tego, co i jak jemy. Zależy od wątroby, która produkuje go tyle, ile w danej chwili organizm potrzebuje. Mało tego. W trakcie obciążenia organizmu poziom cholesterolu we krwi może wzrosnąć do wartości 400 mg/dl.
"Ustalenie wartości cholesterolu na poziomie 200 mg/dl, co skutecznie forsuje przemysł farmaceutyczny, oznaczałoby, że wszyscy dorośli na tej ziemi są chorzy"; - czytamy w książce "Mity o cholesterolu".
Według Waltera Hartenbacha antycholesterolowe szaleństwo jest największą mistyfikacją stulecia. Sprytnie przygotowaną i prowadzoną przez przemysł farmaceutyczny, niektórych lekarzy i producentów margaryny.
Jeżeli przy pomocy zaniżonych norm na poziom cholesterolu wmówi się 80 % dorosłych ludzi, że powinni brać leki na obniżenie cholesterolu - zyski "mafii cholesterolowej"; idą w miliardy. A tymczasem górna wartość graniczna poziomu cholesterolu dla osoby w wieku 40-59 lat wynosi 350 mg/dl (dziennik wschodni)
stean
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
FallenAngel
Dołączył: 22 Mar 2009 Posty: 119
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:14, 08 Kwi '09
Temat postu: |
|
|
Ha! Oczywiście że nie wszystkie frakcje lipidowe są odpowiedzialne za powstawanie miażdżycy i że cholesterol sam w sobie nie jest szkodliwy.... Ameryki nie odkryli.... Ciekawe czy w książce tej odkryli w ogóle frakcje lipidowe, aż przeczytam
_________________ Ta piosenka powinna być myślą przewodnią tego forum http://www.youtube.com/watch?v=8s_LnU8mH-Q
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tomkiewicz
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:20, 08 Kwi '09
Temat postu: |
|
|
FallenAngel napisał: | Ciekawe czy w książce tej odkryli w ogóle frakcje lipidowe |
"Książka" Hartenbacha to prędzej broszurka (niecałe 100 stron). Napisana prostym językiem i dobra dla początkującego laika żywieniowego nie mającego najmniejszego pojęcia o cholesterolu. Bez przypisów i bibliografii. Frakcje są omawiane w wielkim skrócie, w zasadzie tylko "klasyczny" podział na LDL i HDL.
Dla pragnących zgłębić ten (i nie tylko ten) temat szerzej i władających swobodnie j. angielskim poleciłabym "Good Calories, Bad Calories" Gary'ego Taubes'a - szczególnie ze względu na obszerną bibliografię i odwoływanie się do wielu badań. Fascynująca pozycja dla każdego poważnie interesującego się tematem żywienia.
Jest jeszcze książka Uffe Ravnskov http://www.ravnskov.nu/cholesterol.htm ale tej akurat nie czytałam.
Marishka
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Piioottrr
Dołączył: 29 Mar 2011 Posty: 990
|
Wysłany: 19:39, 31 Sty '12
Temat postu: |
|
|
Dzieki za ten temat
Cytat: |
[...]
Na ludzi działają tylko dwie emocje, które sprawiają że chcą coś kupić: przyjemność oraz strach. Zazwyczaj robi się tak: produkuje się spot telewizyjny (a dokładniej całą kampanię we wszystkich mediach), który pokazuje konsekwencje jakiegoś zachowania.
Na przykład: osoba, która źle się odżywia cierpi na zaparcia. Zaparcia prowadzą do chorób układu pokarmowego oraz całego organizmu. Mamy strach. I teraz – jeśli chcesz łatwo, lekko i przyjemnie pozbyć się tego strasznego uczucia i poprawić swój żywot – zjedz nasz jogurt Activia i „będziesz czuć się dobrze”.
Drugi obrazek: dziecko kicha i smarka, często jest przeziębione i siedzi w domu, gdy jego koledzy bawią się na śniegu. Chore dziecko to dramat dla rodzica. Ale oto przychodzi wybawienie: wystarczy pić raz dziennie buteleczkę probiotyku Actimel, aby podnieść odporność organizmu. Był strach – jest zadowolenie i przyjemność.
Co równie ważne, w większości przypadków nie ma jednoznacznych wyników badań oraz testów, które potwierdziłyby skuteczność żywności funkcjonalnej. Organizm ludzki jest maszyną tak bardzo skomplikowaną, że fakt iż coś zostaje obniżone/podwyższone na skutek jedzenia jakiegoś specyfiku nie oznacza automatycznie, że zlikwidowane zostaną wszelkie bolączki, które powszechnie przypisuje się podwyższonym lub obniżonym stanom onego czynnika.
Metabolizm większości substancji oraz ich wpływ na funkcje organizmu ciągle pozostaje nieodkryty, co zobaczysz choćby oglądając popularny serial „Dr House” gdzie często diagnozy są wypadkową wiedzy, obserwacji, indywidualnego przypadku pacjenta i… szczęścia. Dlatego łatwo jest manipulować opinią publiczną oraz przekazem w mediach. A po co to robić?
Kasa, kasa, kasa…
W produktach tego typu kryje się ogromny potencjał ekonomiczny ponieważ rynek żywności funkcjonalnej rozwija się bardzo dynamicznie, a ceny takich produktów są wielokrotnie wyższe niż ich „niefunkcjonalnych” odpowiedników.
W sytuacji, kiedy rynek dystrybucji produktów (czyli sklepy) się konsoliduje (czyli łączy w duże sieci) pozycja producenta jest coraz trudniejsza. Kiedyś miał tysiąc sklepików i każdemu mógł dawać inne ceny na swoją margarynę. Dzisiaj wszystkie się zrzeszyły w sieć i to one dyktują za ile chcą kupić towary producenta.
Dlatego żywność funkcjonalna jest zbawieniem dla gigantów korporacyjnych takich jak Unilever czy Kraft albo Raisio – a to dlatego, bo zamiast sprzedawać zwykła margarynę za 3,75 (Delma 500g) zł mogą sprzedawać margarynę co obniża cholesterol – za 20 i więcej złotych (Benecol 22 zł za 400g, Flora Proactiv 17 zł za 400g). A odpowiednia akcja marketingowa i szum medialny wokół „złego cholesterolu” zapewnia zbyt nawet przy tak wysokich cenach.
Kto wymyślił obniżanie cholesterolu?
Wszyscy zostaliśmy przekonani, że zawał serca jest efektem złej diety, a dokładniej – podwyższonego poziomu cholesterolu. Przekonały nas – konsumentów – do tego publikacje w mediach na temat prac biochemika Ancela Keysa, który w 1950 zaproponował teorię którą później „udowodnił”, a stanowiła ona, że wysoki poziom cholesterolu oznacza zawał serca. Dlaczego „udowodnił” a nie udowodnił?
Otóż wybrał on do swojej pracy 22 społeczności (narodowości) i zbadał w nich spożycie tłuszczów zwierzęcych (cholesterol występuje tylko w tłuszczu zwierzęcym) oraz ilość zgonów na skutek zawałów serca. Ale do opracowania wyników wybrał tylko 7 takich, gdzie korelacja mięcy konsumpcją tłuszczu a ilością zawałów była wysoka – czyli wraz ze wzrostem spożycia tłuszczu zwierzęcego, rosła ilość zgodnów spowodowanych chorobami serca, a tam, gdzie jadało się go mało – było mało zawałów.
Wniosek wydawał się być oczywisty – dieta bogata w nasycone kwasy tłuszczowe (tłuszcz zwierzęcy) jest przyczyną zawałów serca. Problem w tym, że w pozostałych 15 krajach nie było żadnego związku więc je po prostu pominął aby dowód mógł być uznany za prawdziwy. Przykładowo zauważono tzw. francuski paradoks – Francuzi konsumują ogromne ilości tłuszczu zwierzęcego a zapadalność na choroby układu krwionośnego i zawały serca są statystycznie znikome.
Co ciekawe, do badań zaproszono wyłacznie mężczyzn i to nie metodą losową ale wybierano konkretne osoby. Już kilka miesięcy po opublikowaniu wyników wnioski z tych badań poddano ostrej krytyce w świecie naukowym i podważono ich wyniki.
Ancel Keys w swoim życiu wielokrotnie zmieniał własne poglądy. W 1953 postulował, że wszystkie rodzaje tłuszczu zwiększają poziom cholesterolu, oraz, że za choroby układu krwionośnego tak samo odpowiedzialne są tłuszcze zwierzęce i roślinne. W latach 1957-59 głosił że wszystkie tłuszcze są takie same, potem że to uwodornione tłuszcze roślinne (margaryny) są problemem, potem, że tłuszcze zwierzęce są problemem.
Niezależnie od dobrej woli badacza, mylne wnioski z badań zapoczątkowały wojnę z tłuszczem zwierzęcym i cholesterolem. I co równie ważne – teoria zapoczątkowana przez Keysa już dawno została obalona, choć jej zasięg był tak rozległy, że niektórzy uznają ją za stwierdzony fakt i pewnik. Nawet dziś.
Cholesterol = zawał serca? Tak. Ale tylko w reklamie!
[...]
|
Swietny artykul, polecam calosc: http://www.ziolaiprzyprawy.info/2012/01/.....yf9i_nM6LE
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|