W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Rak i wit. B17 na podstawie własnych doświadczeń   
Podobne tematy
Hemp Oil - mega skuteczne lekrastwo na raka 13
Lekarstwo na nowotwór (raka) 28
Dr. Burzyński i jego Lekarstwo na raka 4
Pokaz wszystkie podobne tematy (18)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
39 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Człowiek i medycyna Odsłon: 294669
Strona:  «   1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:42, 19 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem





Alternative cancer therapy, B17 (1 of 5) - G. E. Griffin


_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:41, 20 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

PRAWDZIWA WIEDZA TO ZNAJOMOŚĆ PRZYCZYN

Doprawdy, panie Jerzy...

O witaminie B17 mającej bardzo poważne psychologiczne działanie uzdrawiające z choroby "nowotworowej" jest rozprawiane na 15 stronach.
Dodatkowo o osobie Edwarda Griffina i jego przekonaniu, że wynalazł remedium na raka, witaminę – nitrylozyd, można znaleźć informacje wstawiając personalia EG do wyszukiwarki. I jest temat: viewtopic.php?t=7957.
To może sprawdzimy kim jest pan Griffin i jaką może mieć wartość naukową jego WIARA, że nitrylozydy są remedium na raka? Z the free Wikipedia wynika, że jest pisarzem, wykładowcą i filmowcem, który jest autorem teorii dotyczącej zdrowia i systemu opieki zdrowotnej.
Co do wątpliwości w dobre działanie systemu opieki zdrowotnej, to chyba podzielają to zdanie wszyscy, łącznie z lekarzami. Jednakże WIARA w uzdrawiającą moc pestek jest przeświadczeniem nieuprawnionym. Każda hipoteza musi mieć istotne założenia, podstawy. Musi być logiczna, spójna i tłumaczyć następstwo zdarzeń.
Jak do tej pory okazuje się, że medycyna konwencjonalna jest oparta na 5000 hipotez a jej głównym dogmatem jest teoria zarazka. Kompletnie skompromitowana „odkryciami” i pseudonaukowymi barbarzyńskimi doświadczeniami autorstwa konfabulanta Ludwika Pasteura (opisywanymi w temacie szczepionki)

"Edward Griffin (born November 7, 1931) is an American author, lecturer, and filmmaker. He is the author of The Creature from Jekyll Island (1994), which promotes conspiracy theories about the Federal Reserve System.[1][2]
Griffin's writings promote conspiracy theories about the political and health care systems. His book World Without Cancer argues that cancer is a nutritional deficiency that can be cured by consuming amygdalin, a view regarded as quackery by the medical community.[1][3][4] He is an HIV/AIDS denialist, supports the 9/11 Truth movement, and supports John F. Kennedy assassination conspiracy theories.[1] He believes Noah's Ark is located in Turkey at the Durupınar site.[5]"

Jaką wartość miałaby wnieść do tematu B17 wypowiedź E. Griffina, zachodzę w um nawet bez Koli Podgornego. Może ćwiczenie zrozumienia angielskiego ze słuchu. Niestety, możliwe głównie dla Norwegów.

Zasadniczym problemem MENTALNYM jest przedarcie się do umysłów PODSTAWOWEJ informacji. RAK NIE JEST BŁĘDEM z biologicznego punktu widzenia. Jest zaprogramowaną reakcją na zaistnienie konfliktu biologicznego. Nie możemy rozwiązywać konfliktów w tak naturalny sposób jak dzikie zwierzęta czy ludy żyjące w plemiennej i przyrodniczej harmonii. Więc biologiczne bodźce się multiplikują stwarzając dużą zmianę/y na narządzie i w mózgu. Po ustaniu konfliktu NATURA zabezpieczyła powrót do stanu wyjściowego w naturalny, choć czasem, ze względu na dużą masę konfliktową, niebezpieczny dla życia sposób.

Może jednak zdecydowłaby się pan na przeczytanie Praw Natury www.leraninggnm.com.

Znalazłam rzetelny opis biochemii przemian glikozydów cyjanogennych w organizmie ( z dobra dieta.pl). Wynika z niego symapatykotoniczne działanie tej roślinnej trucizny. To znaczy spowalnia ona WSZYSTKIE biologiczne procesy zachodzące w organizmie, jak to w zwyczaju trucizn jest. NIEMOŻLIWOŚCIĄ jest celowane działanie tylko na komórki nowotworowe, bo nie jest to lek inteligentny. Wyższość wszystkich naturalnych spowalniaczy reakcji biologicznych – w tym stanu wagotonicznego zmiany nowotworowej nad chemią i radiomumifikacją, polega na mniejszej toksyczności tych pierwszych substancji. Chemioterapia jest najordynarniejszą trucizną rodem z piekła holokaustowych eksperymentów. Śmiertelną efektywność stosowanych współcześnie procedur chemioterapii wykazują wszystkie statystyki.
Wczoraj we wszystkich programach informacyjnych spikerzy piali z entuzjazmem o wysłaniu 1.5 rocznego Piotrusia z siatkówczakiem na drogą operację do USA. Chyba sześć razy oglądałam tego malucha kroczącego z rodzicami do odprawy (?). Myślałam, że będzie to może precyzyjna operacja. Tylko jedna stacja podała, że ma to być …”terapia celowana”. Czyli chemia wprost do zmiany na siatkówce. Nie mogę słuchać ani oglądać wiadomości, bo mam potem koszmary nocne. Dziecko tej celowanej terapii nie przeżyje. Statystyki są nieubłagane. Poniżej 2 roku życia jest zerowa przeżywalność. Wszelkie operacje oczu są strasznie bolesne. Będzie morfina w użyciu, sterydy. Morfina obezwładnia system pokarmowo-wydalniczy. Nie mogę…
Jaka jest treść konfliktu: niebezpieczeństwo, zagrożenie z tyłu. Częste u dzieci (uciekają przed klapsem, biciem).
Ten konflikt jest mi znany OSOBIŚCIE. Niewiele brakowało abym została zmumifikowana procedurami z powodu „zmiany za siatkówką” kwalifikującą na dalsze badania do szpitala onkologicznego…




Losy glikozydów cyjanogennych w ustroju.

Jeżeli przyjmiemy, że preparat z witaminą B17 zawiera rzeczywiście nienaruszony glikozyd to wchłanialność tej substancji wynosi 3% spożytej dawki. Jeżeli zażyjemy 100 mg amigdaliny to do krwi przedostanie się jej jedynie 3 mg. Słuszna więc była pierwsza koncepcja Krebs’a, aby Laetrile podawać dożylnie. Niewątpliwie można było wówczas kontrolować zawartość składnika czynnego w ustroju. Ponadto możliwe było dłuższe zachowanie formy chemicznej nitrylozydu (glikozydu) we krwi.

Glikozydy cyjanogenne są związkami niestabilnymi, szczególnie gdy dostaną się pod wpływ kwasów i enzymów. Tkanki roślinne bogate w nitrylozydy, gdy zostaną uszkodzone – szybko uwalniają enzymy rozkładające glikozydy do cyjanowodoru i cukru. Wyodrębnione glikozydy cyjanogenne w rozcieńczonych kwasach, np. solnym, albo poddane działaniu emulsyny (mieszanina enzymów roślinnych, w których dominuje glikozydaza beta), rozpadają się na aldehyd benzoesowy, kwas cyjanowodorowy i cukier. Enzym zawarty w drożdżach rozkłada amigdalinę na 1 cz. glukozy i nitryl kwasu l-migdałowego. W wyniku ogrzewania ze stężonym kwasem solnym amigdalina daje kwas d(-)-migdałowy. W żołądku zachodzi hydroliza typowa dla rozcieńczonego kwasu solnego, zatem już w przewodzie pokarmowym jest uwolniony cyjanowodór. Nijak się ma więc teoria Krebsa, że komórki rakowe rozkładają glikozyd cyjanogenny co cyjanowodoru, który je zabija. Glikozydy cyjanogenne nie dotrą do tkanki rakowej po podaniu doustnym, więc reakcja taka nie ma w ogóle miejsca.

Warto dodać, że emulsyna nie wszystką amigdalinę rozkłada do cyjanowodoru, aldehydu i dwóch cząsteczek cukru. Część amigdaliny zostanie pozbawiona jednej cząsteczki cukru (glukozy), przez co przekształci się w inny glikozyd cyjanogenny – prunazynę. Ta oczywiście w miarę przebiegu reakcji będzie dalej podlegać oczywistemu rozpadowi. Ślimaki posiadają enzym, który hydrolizuje amigdalinę, uwalniając disacharyd gencjobiozę.

Uwolniony cyjanowodór w przewodzie pokarmowym, w przeciwieństwie do glikozydu cyjanogennego, szybko ulega wchłonięciu do krwi i limfy. Wolne jony cyjanowe są metabolizowane do rodanków z udziałem enzymu siarkotransferazy tiosiarczanowej. Rodanki są 200 razy mniej toksyczne od cyjanków. Metabolizm cyjanów odbywa się głównie w wątrobie. Do przemiany potrzebna jest dostateczna ilość aminokwasów siarkowych, metioniny, cysteiny, cystyny. Przy niedoborze tych aminokwasów dochodzi szybko do zatrucia cyjankami. Część grup cyjanowych jest utleniana do CO2 i kwasu mrówkowego. Cyjanki łączą się również z cystyną, dając kwas 2-iminotiazolidyno-4-karboksylowy, który, podobnie jak rodanki może być wydalony z moczem.

Cyjanki muszą być wydalone z ustroju, bowiem hamują układ enzymatyczny oksydazy cytochromowej, uniemożliwiając wykorzystanie tlenu przez komórkę. Cyjanki powodują więc uduszenie organizmu wewnątrzkomórkowo. Oksydaza cytochromowa jest obecna we wszystkich komórkach organizmu, także i tych patologicznych (nowotworowych). Nie można więc powiedzieć, że amigdalina dając cyjany spowoduje uśmiercenie tylko komórek rakowych. Nie jest to lek inteligentny, który trafi tylko do nowotworu i tam zahamuje oddychanie. Zahamuje oksydazę wszędzie.

Teoretycznie istnieje możliwość skumulowania amigdaliny lub Laetrile (jako glikozydów) w tkance rakowej (np. przez wstrzyknięcie ich bezpośrednio do tkanki w odpowiednim roztworze; droga doustna odpada kategorycznie), następnie wprowadzenie tam glikozydazy, która spowoduje rozpad nitrylozydu do cyjanowodoru i cukru. Teoretycznie miejscowo zaszła by wówczas inhibicja oksydazy. Należy jednak pamiętać, że trudno tę reakcję przeprowadzić in vivo, bowiem tkanka nowotworowa jest najczęściej bardzo silnie unaczyniona i cyjany z pewnością by wydostały się dalej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 12:46, 21 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A milionerzy Patrick S. czy David B. zapewne nie znali waszych wynalazków i musieli umrzeć na raka.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:02, 21 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zibimark napisał:
A milionerzy Patrick S. czy David B. zapewne nie znali waszych wynalazków i musieli umrzeć na raka.


Co to ma do rzeczy ? Czy posiadanie milionów ubezpiecza od czegokolwiek ? Czy milionerzy mogą nabywać rozum po promocyjnej cenie ?
Jaki "wynalazek" Zibi ma na myśli ?

Posiadacze fortun są bardziej zagrożeni niż zwykli zjadacze chleba. Ci, którzy osobiście zdobyli majątek musieli wydać sporo swoich sił witalnych i emocji wpakować, aby to osiągnąć. Praca twórcza angażuje cały czas, naraża na nieoczekiwane trudności, różne konflikty biologiczne.
Konflikt biologiczny to nie jest stres.
Stres to jest znużenie sytuacją, która męczy. Konflikt BIOLOGICZNY jest nagłym, NIESPODZIEWANYM uderzeniem przerażającej informacji. To jest jak „strzał” i rzeczywiście pozostawia ślad widoczny w TK mózgu. Ślad, który dr Hamer umie odczytać i NIE WIDZĄC PACJENTA określić chorobę. Tak, jak to zrobił w szpitalu w Trnawie (Czechy), dokąd go zabrano z więzienia. Gdzie oczywiście musiał wrócić. Na niespodziewane sytuacje mózg musi reagować ODRUCHOWO. Tak jak przy oparzeniu albo ukłuciu. To jest tylko informacja innego rodzaju- biegnąca od psychiki. Zwierzęta nie potrafią myśleć abstrakcyjnie. Rozwiązują swoje konflikty in statu nascendi. Nie mogą sobie powiedzieć jak Scarlett O'Hara –: „ pomyślę o tym jutro”.


JEŚLI MEDYCYNA NIE UMIE SIĘ ZMIENIĆ, TO TY MOŻESZ SIĘ ZMIENIĆ.


http://5prawnatury.pl/fil...-nowa-medycyne/

_________________

Anna Przybylska zmarła na ten sam rodzaj nowotworu co… Steve Jobs. Czy te dwie osoby mogły odczuwać podobny rodzaj emocji ? Była perfekcjonistką.
Z pewnością nie można w jej wypadku powiedzieć o niezdrowym czy śmieciowym jedzeniu. A więc co ?

http://www.styl.pl/gwiazd...-ty,nId,1531424
"Ania Przybylska była pierwszą polską aktorką, która została międzynarodową twarzą firmy kosmetycznej. Choć sama Przybylska nie robiła wielkiej sprawy ze swojej urody, w jednym z wywiadów dla Interii zapytana przez dziennikarkę, czy nie jest dla niej problemem, że częściej postrzegana jest jako symbol seksu niż aktorka, odpowiedziała :
"Wiem, że tak jest, że są takie opinie. Trudno. (...) I tak sobie mówię: Ciesz się, ciesz, bo gdyby tego nie było, to też byłby problem. (...) Ale za każdym razem, jak staję przed lustrem, to widzę kogoś innego, kompletnie różnego od tego, kogo widziałam wczoraj. Może ja nie jestem normalna? Na pewno jest to rodzaj jakiejś choroby psychicznej. (...) Nie potrafię też przejść obojętnie obok wystaw sklepowych. Regularnie się w nie gapię. Patrzę na siebie, sprawdzam jak wyglądam. MNIE NIE MOŻNA ZASKOCZYĆ I ZNIENACKA ZROBIĆ MI ZDJĘCIE, BO REGULARNIE SIĘ OGLĄDAM I WIEM, CZY MAM LEPSZY LEWY, CZY PRAWY PROFIL. JAK ZOBACZĘ APARAT FOTOGRAFICZNY, TO JESTEM GOTOWA DO OBSTRZAŁU I BARDZO JESTEM ZAWIEDZIONA, JAK WYCHODZĄ ZŁE, BRZYDKIE FOTY. "
Czytaj więcej na http://www.styl.pl/gwiazd...campaign=chrome

W środowisku aktorów a szczególnie aktorek panuje rywalizacja o role. Jest bardzo możliwe, że Anna liczyła na angaż, który dostała inna aktorka. Z jej wypowiedzi wynika, że była osobą dbającą o szczegóły, ambitną i perfekcjonistką. Takie osoby źle znoszą porażki. Oczywiście, jest to domniemanie, bo o przyczynach konfliktu “złość na…” wie tylko ona
ew. ktoś, kto ją b. dobrze znał. Patric S też mogł mieć podobny konflikt biologiczny w zw. z rywalizacją o rolę- "kęs" albo mógł miec problemy - złość na rodzinę.
Do zejścia z tego świata przysłużyły się "procedury" lecznicze.

Z art. o Steve Jobsie:
“This article is not meant as a critique of his doctors and their medical care. I am certain these professionals performed their best for him.”
Oczywiście, że artykuł świadczy o ignorancji medycyny konwencjonalnej i uśmierceniu Steva Jobsa w jej majestacie. Wbrew temu co stoi w cytacie powyżej.
Wynika to z tekstu http://marcinmosiejko.pl/2012/08/26/przyczyna-smierci-stevea-jobsa/
Przy takiej ilości cytotoksyków ("leki zapobiegające odrzutowi przeszczepu też są cytotoksykami!) nie miał szans na przeżycie ...
"Jobs stracił 18kg, po czym utrata zwiększyła się do 23, co było spowodowane wycięciem części trzustki podczas operacji, morfiną kontrolującą ból, chemioterapiami, transplantacją wątroby i lekami zapobiegającymi odrzutowi nowego organu"

Sprawdziłam przyczyny problemu z punktu widzenia NGM.
Trzustka –część gruczołowa pochodząca od endodermy: 1.“złość na członków rodziny”,2. „kłótnia/złość o kęs”.
Co do czasu, gdy zmiana była < 1cm, pochodziła prawdopodobnie jeszcze z dzieciństwa. Pytanie, czy jako dziecko adoptowane miał szczęśliwe dzieciństwo. Wątpię. Punkt 1 jest prawdopodobny.
„ W 1955 r. urodził się Steve, który wkrótce po urodzeniu został adoptowany przez Paula i Clarę Jobsów z Mountain View w Kalifornii.” (Wiki)
Co do punktu nr 2:
„W 1985 r. wskutek konfliktu z Johnem Sculleyem, Jobs został zmuszony do odejścia z Apple.” (Wiki)
A ten cytat z życiorysu Sculleya:
(Wiki) 1983–93: Apple Inc.[edit]
“Apple lured Sculley away from Pepsi in order to apply his marketing skills to the personal computer market. Steve Jobs successfully sealed the deal after he made his legendary pitch to John: "Do you want to sell sugared water for the rest of your life? Or do you want to come with me and change the world?"[17] Also, Apple's president, Mike Markkula, wanted to retire and believed that Steve Jobs, who wished to be the company's PRESIDENT, lacked the discipline and temperament needed to run Apple on a daily basis. Sculley, with his solid business background and considerable recent success, would give Apple an image of greater reliability and stability. From the time they first met in 1982 until 1985, Jobs and Sculley had what both acknowledged as an amazing partnership. Sculley used his marketing experience to help keep the aging Apple II generating much-needed cash and helped Jobs launch the Mac with the most admired consumer marketing campaign of its time. Jobs was the product czar and made all the product decisions.[citation needed]
The Lisa computer, an innovative model designed by a team initially led by Jobs, became available in January 1983, and had disastrous sales. When Jobs' Macintosh, the first of a new series of models with a pioneering black-and-white graphical user interface, shipped to stores in January 1984, Sculley raised the initial price to $2,495 from the originally planned $1,995, using the additional money for higher profit margins and expensive advertising campaigns.[18] Macintosh sold well, and received excellent reviews; however, it did not put the IBM PC out of business. Some of the privileges of Jobs' elite development groups were trimmed, and projects were subject to stricter review for usefulness, marketability, feasibility, and reasonable cost.[citation needed]
At the peak of the Macintosh success, Apple made an attempt to move unsold inventory of Lisa computers by renaming it to "Macintosh XL" and positioning it as a top-of-the-line pro Macintosh model. Since it lacked the user-friendliness of the Macintosh, this idea had little success.[citation needed]
AT THIS POINT, A POWER STRUGGLE BETWEEN JOBS AND SCULLEY WAS BECOMING OBVIOUS. JOBS BECAME "NON-LINEAR": HE KEPT MEETINGS RUNNING PAST MIDNIGHT, SENT OUT LENGTHY FAXES, THEN CALLED NEW MEETINGS AT SEVEN AM.[19] THE APPLE BOARD OF DIRECTORS INSTRUCTED SCULLEY TO "CONTAIN" JOBS AND LIMIT HIS ABILITY TO LAUNCH EXPENSIVE FORAYS INTO UNTESTED PRODUCTS. RATHER THAN SUBMIT TO SCULLEY'S DIRECTION, JOBS ATTEMPTED TO OUST HIM FROM HIS LEADERSHIP ROLE AT APPLE. SCULLEY FOUND OUT ABOUT JOBS'S PLANS AND CALLED A BOARD MEETING AT WHICH APPLE'S BOARD OF DIRECTORS SIDED WITH SCULLEY AND REMOVED JOBS FROM HIS MANAGERIAL DUTIES. JOBS RESIGNED FROM APPLE and founded NeXT Inc. the same year.[19][20] After Jobs left, the company experienced a turnaround in 1986, introducing a faster microprocessor and renaming "The Macintosh Office" "Desktop Publishing."[citation needed]….. “

Jobs, który stworzył Apple, był b. związany emocjonalnie z firmą. Jak każdy człowiek twórczy był emocjonalną osobą. Był pracoholikiem ( też jest to zaburzenie), coś o tym wiem. Sytuacja w której się znalazł, musiała stanowić dla niego ogromny konflikt biologiczny. Który się rozwiązał w pewnym momencie- (objawy bólowe w 1995 r.)Komórki tkanki pochodzące z endodermy w fazie aktywnej konfliktu rosną, nie dając objawów bólowych. Dopiero w fazie rozwiązania konfliktu komórki te rozkładają się powodując ból. Wtedy też na zdjęciach widok rozkładającego się guza zapewne jest identyfikowany jako „rozrost” nowotworu. A następnie wprowadzane są „procedury” medyczne, załatwiające „nowotwór” razem z pacjentem.
„ Apple wykupiło NeXT w 1996 r. za 402 miliony USD, sprowadzając Jobsa z powrotem do macierzystej firmy, która znajdowała się w kiepskiej sytuacji finansowej.”

Jest jeszcze jeden „drobiazg”, który prawie przeoczyłam. Poprzedni związek z jego owocem. W ostatnim punkcie życiorysu pt. „życie osobiste” jedno zdanie: „ Życie osobiste[ | kod]
Jobs ożenił się w 1991 r. z Laurene Powell, z którą miał syna i dwie córki[14]. Miał również, z poprzedniego związku, córkę Lisę (1978)[15].

Oczywiście, życie osobiste nie ma ŻADNEGO znaczenia, nic nie znaczy. Zdaniem durniów, rzecz jasna.
Człowiek składa się z przewodu pokarmowego, wg ogólnego trendu myślowego. Gdy się odpowiednio odżywi, uniknie chorób a szczególnie nowotworu. NIC BARDZIEJ BŁĘDNEGO. Ponieważ stany te są stanami związanymi z biologicznymi reakcjami na tzw. biologiczny konflikt ( nie mylić ze stresem).
Co do diet-każdemu co innemu służy i jest tyle tłumaczeń tego stanu rzeczy ile osób na świecie.
Wyjąwszy tych, którzy zapoznali się i zrozumieli NGM.
Niemniej, ogólne zasady dotyczące zdrowych produktów w odżywianiu pełnią b. ważną rolę i ich stosowanie jest warunkiem powrotu do zdrowia.
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 21:48, 21 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na początek-"Nigdy nie brakuje argumentów dla uzasadnienia doktryny w którą z jakichkolwiek powodów chcemy wierzyć" to tak apropos Twojego sposobu wyjaśniania sprawy która z założenia bazuje na fałszywych podstawach.

Nawet milionerzy gdy chodzi o sprawy ostateczne (zagrożenie ich życia poważną chrobą) potrafią się doskonale zmobilizować do poszukiwania wybitnych doradców w danej dziedzinie .Pisanie o stresie wydaje się być groteskowe.

Nikt nie ucieknie przed przeznaczeniem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:09, 22 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zibimark napisał:
Na początek 1 -"Nigdy nie brakuje argumentów dla uzasadnienia doktryny w którą z jakichkolwiek powodów chcemy wierzyć" to tak apropos 2 Twojego sposobu wyjaśniania sprawy która z założenia bazuje na fałszywych podstawach.

Nawet milionerzy gdy chodzi o sprawy ostateczne (zagrożenie ich życia poważną chorobą) 3 potrafią się doskonale zmobilizować do poszukiwania wybitnych doradców w danej dziedzinie .

4 Pisanie o stresie wydaje się być groteskowe.

5 Nikt nie ucieknie przed przeznaczeniem.


Po 40 minutach od wysłania mojego posta, napisałeś Zibi odpowiedź. Post zawiera m.in. linki do długich opisów choroby S. Jobsa.
Czytasz bez myślenia. I piszesz tak samo.

Ad. 1 O jakiej doktrynie, Zibi, mówisz ? Domyślam się, że mówisz o Prawach Natury. Jeśli tak, to znaczy że nie przeczytałeś, nie wysłuchałeś i NIE ZASTANAWIAŁEŚ SIĘ. Zatem NIE WIESZ o czym mówisz. Bowiem Prawa Natury SĄ WERYFIKOWALNE. Tak jak każde prawo naukowe- chemiczne czy fizyczne. Jedynym sposobem na potwierdzenie wiarygodności Praw Natury jest ich WERYFIKACJA. To nie jest trudne ani niemożliwe. Wiem, że mój sposób wyjaśniania Praw Natury, mimo wysiłków, nie jest wystarczająco dobry aby do przeciętnego leminga cokolwiek dotarło. Ale do tego trzeba choćby minimum dobrej woli, nieco czasu i poświęcenia palca wskazującego do wyszukania informacji.
Jeśli ktoś się upiera, że Ludwik Pasteur był rzetelnym naukowcem, odkrył wirusa wścieklizny i szczepionkę przeciw wściekliźnie – to jest jego wybór na poziomie WIARY W BREDNIE.
I dlatego każdą osobę, która będzie bredzić o WIERZE w Prawa Natury będę obrażać. Pojęcie WIARY w cokolwiek czy kogokolwiek może mieć odniesienie przy omawianiu spraw metafizycznych w rodzaju religia, światopogląd. A do takich dyskusji nie dam się wciągnąć.
Ad. 2 Tylko zupełny ignorant w sprawach biologii może powiedzieć, że Prawa Natury nie mają podstaw wywodzących się z nauki – ontologii, embriologii, histologii, neurologii.
Neurolodzy wiedzą gdzie w mózgu znajdują się ośrodki sterowania narządami.
Ad. 3 Milionerzy jak najbardziej polegają na „autorytetach” – jakże by inaczej- medycznych. Tyle, że autorytety nie decydują o swoim życiu, tylko o cudzym. Lekarze wypracowali na podstawie obowiązującej doktryny WALKI Z RAKIEM tzw. procedury. Te procedury znoszą z nich jakąkolwiek odpowiedzialność czy konieczność zastanawiania się nad pacjentem. Należą do nich wycinanie, przeszczepy, chemio i radioterapia. ŻADEN LEKARZ Z TEGO SYSTEMU SIĘ NIE WYŁAMIE. Bo musiałby mieć: 1/wiedzę, że rak jest normalnym biologicznie zjawiskiem, czasem wymaga usunięcia zmian jeśli są za duże, 2/ chęć i charyzmę wspomagania pacjenta w dochodzeniu do normotonii , 3/ odwagę aby nie stosować procedur – szczególnie tej podstawowej-chemii. Stosowanie chemioterapii skazuje człowieka na śmierć. Statystyki podają, że dzieci poniżej 2 roku życia NIGDY NIE PRZEŻYWAJĄ chemioterapii.
Ale oczywiście ludzie nie rozumieją prognozy pogody, co dopiero mówić o statystyce dotyczącej przeżywalności po chemioterapii.
Ad. 4. ?
Ad. 5 Zibi, twierdzisz że wierzysz w Boga. Czy zatem uważasz, że Bóg zsyła „kary” na ludzi w postaci chorób ? Oraz skazuje na śmierć „przeznaczeniem” ? Widocznie wierzysz w jakiegoś strasznego starotestamentowego Jahwe.
Bo z Praw Natury wynika, że reakcje biologiczne na konflikty mają za zadanie wspomagać, chronić istoty żyjące, w tym człowieka.
Wstawiam jeszcze raz komentarz na temat dr Hamera zamieszczony na forum Neurobigos, mającym pretensje do naukowości. Zibi, wiem że nie jesteś w stanie nawet przeczytać, nie mówiąc o możliwości zrozumienia Praw Natury. Zawsze jest jednak jakaś nadzieja, że strzępek informacji o biologii człowieka do kogoś dotrze. Że zmobilizuje do sprawdzenia wiarygodności Praw Natury. ZANIM MEDYCZNA PHYTIA WYDA WYROK – MA PAN/PANI RAKA. I ZAORDYNUJE CHEMIĘ, czyli śmierć w męczarniach.
„1.Dr Hamer nie jest szarlatanem. Został pozbawiony prawa wykonywania zawodu ponieważ nie wycofał się ze swoich twierdzeń. Był w więzieniu, bo uważał i nadal twierdzi, że chemioterapia jest morderstwem. Jest prześladowany, chociaż udowodnił na 2000 przypadków, że jest w stanie zdiagnozować fazę ,,choroby” na podstawie tomografii mózgu. Jednego człowieka za poglądy ściga się po całej Europie? Dziwne, że akurat jemu się to przytrafia.
2.Równie dziwne jest, że osoba zajmująca się neurologią, nie wie, że w mózgu są ośrodki sterowania błoną śluzową krtani i nabłonkiem płaskim przewodów żółciowych czy nabłonkiem krzywizny żołądka, rytmem bicia serca, czuciem itd. Zresztą w podręcznikach medycznych określone są ośrodki czuciowe i motoryczne w korze sensorycznej i motorycznej i ośrodki Hamera są dokładnie w tych miejscach zlokalizowane. W czym problem? Wystarczy kupić sobie książkę Hamera i wziąć atlas anatomiczny i uruchomić wyobraźnię. Mózg człowieka jest twardym dyskiem naszych przeżyć a tomografie zapisują miejsca aktywności mózgu w danym momencie.Choroby działają jak algorytmy (programy) i mają określony z góry przebieg. Dzięki Hamerowi wiadomo, jaki konflikt przeżył człowiek i dlaczego przeżywa tę a nie inną chorobę. Potrafi określić przyczynę choroby, czego nie potrafi żaden lekarz medycyny klasycznej.
3.Dr Hamer uważa chemioterapię za zbrodnię. I słusznie. Jej 2,3% skuteczności nie mieści się nawet w granicach błędu statystycznego. Równie dobrze można zamiast podawania trucizny kazać ludziom skakać na główkę do wody. Na 100 osób znajdzie się 2, którym kontakt z wodą pomoże a ,,rak” ustąpi. http://www.icnr.com/articles/ischemother.....t=Abstract Wyniki badań naukowych nie pozostawiają żadnych wątpliwości, jaką skuteczność ma ta ,,metoda leczenia”. 70% lekarzy w USA (badani byli ci, którzy zlecają ją swoim pacjentom), nigdy sami nie poddaliby się tej metodzie i nie przepisaliby jej nikomu ze swoich bliskich. Badanie robiono na oddziałach pulmonologicznych. Wyprodukowanie worka z chemią kosztuje kilkanaście dolarów, terapia w Polsce ponad 80 000 zł. Trzeba przyznać, że szwindel na wysysanie pieniędzy z systemów ochrony zdrowia na tę wątpliwą metodę leczenia o skuteczności 2% jest zabójczy nie tylko dla pacjentów, ale dla wszystkich płacących składki i ubezpieczenia zdrowotne. Nie dość, że eliminuje się jednostki słabsze, to jeszcze wszyscy objęci składkami się na te procedury zrzucają. To musiał wymyśleć ktoś sprytniejszy od Hitlera, Stalina, Busha i całej plejady ludobójców. Rodzicom, którzy nie chcą poddawać dzieci metodzie o skuteczności poniżej błędu statystycznego, zabiera się przymusowo dzieci. Kazus Pilhara czy ostatnio rodziny z UK, która wybrała inną metodę kliniczną w Szwajcarii.
4.Naruszenie lobby chemicznego i farmaceutycznego jest powodem nienawiści wobec dr.Hamera i główną przyczyną braku woli, by sprawdzić, czy jest kłamcą czy ma rację. Każdy myślący człowiek pozwoliłby mu na otwartą kompromitację, jeśli nie potrafi udowodnić, że ma rację, albo uznać jego odkrycie, jeśli udowodni, że w każdym przypadku jego prawa natury działają. Nauka rozwija się dzięki stawianiu tez i ich udowodnieniu. Skazywanie tezy na wstępie i uznawanie za nieprawdziwą bez przeprowadzenia dowodu, świadczy o małym rozumku wątpiącego. Człowiek odważny nie ma wątpliwości, czy warto próbować. Zawsze warto zmierzyć się z przeciwnikiem, gdy uważa się, że jest istotą głupią. Strach to pierwszy krok do zniewolenia. Czy nie przyjemniej jest dać się wykazać komuś, kto błądzi? Zamiast wydawać pieniądze na wiezieni, listy gończe za Hamerem wystarczy zorganizować mu jedno spotkanie, jedną dysertację i po kłopocie!
5.Historia Olivii Pilhar jest wyjątkowa, a to dlatego że ojciec, któremu dr Hamer uratował dziecko, jest teraz głównym krzewicielem tej wiedzy (jednym z wielu) w Niemczechhttps://www.germanische-heilkunde.at/index.php/startseite.html. Sprawa poddania dziecku chemioterapii jest jedynie dowodem na brak wyboru przez rodziców metody leczenia i oddania losu dziecka w ręce ekonomicznej machiny państwowej ,,służby zdrowia”. Sam Pilhar o tym pisze na swojej stronie i mówi o tym na swoich seminariach. http://www.germanische-heilkunde.at/files/website/downloads/Termine.pdf
6.Zanim zacznie się atakować poglądy, trzeba je poznać. Argument, że coś jest głupie, bo ja uważam, że jest głupie, jest niepoważny. To,że na zajęciach z technik obrazowania nikt nie mówi o ogniskach Hamera, nie znaczy, że ich tam nie ma.
7.Przytaczanie opisów z mediów głównego nurtu nie świadczy za dobrze o sile argumentacji autora tekstu. Interes ekonomiczny koncernów farmaceutycznych z przebiciem setek tysięcy dolarów na worku chemii czy garści trutki, dlatego biznes nie dopuści do pojawienia się na szerszym forum poglądów o morderczym procederze onkologii. Pomijam już kwestię szerszej znajomości wyników badań na temat skuteczności chemioterapii, bo jak widać badania są, ale mało kto je dopuszcza do swojej świadomości., Odszkodowania od firm i klinik, a nawet lekarzy, którzy np.mają obowiązek znać najnowsze dane na temat swojej specjalizacji, wynosiłyby biliony dolarów. Jest więc powód, żeby wiedzę na temat skuteczności leczenia ,,chemią” dobrze ukrywać.
8.W Polsce wielu lekarzy zna gnm i mam nadzieję, że pomimo faktu, że znajomość tej wiedzy ograniczy zainteresowanie pacjentów usługami lekarzy niektórych specjalności, to wzniosą się ponad swój interes i zrozumieją, że lekarze byli, są i będą potrzebni. Dr Hamer zaleca podawanie leków, konieczne zabiegi chirurgiczne i terapie. Wyjaśniam, bo są krzewiciele nauk dr.Hamera, którzy twierdzą, że już zgłupiał do szczętu i zakazuje leczenia, bo pacjent da sobie radę sam.
9.Dr. Hamera spiskowe teorie i spory o zawłaszczanie jego odkrycia jestem w stanie zrozumieć ( znając jeszcze inne konsekwencje jego odkrycia, nie tylko dla zdrowia i leczenia, ale dla rynku usług medycznych, przemysłu farmaceutycznego i szczepionkowego, dla rynku medycyny niekonwencjonalnej, systemu prawnego i karnego), również miałabym poczucie ogromnej niesprawiedliwości. Dr Hamerowi nie wolno publicznie zajmować się pacjentami, ale za różnym jego naśladowcom, którzy chemioterapii nie kwestionują, wolno prowadzić praktyki lekarskie i nikt ich nie wsadza za to do więzienia. Co do jego twierdzeń o stosowaniu jego metody w Izraelu nie mam zdania, chociaż nie uważam, że za twierdzenie, że ktoś tych metod używa, można go nazwać antysemitą. Chętnie posłuchałabym samego Hamera w tej kwestii z jakimś lekarzem z Izraela właśnie, bo potwierdzenie od rabina z Austrii dr Hamer ma. Dokumenty są na jego stronie.
Mam nadzieję, że następnym razem tekst o 5 prawach natury będzie poprzedzony analizą krytyczną tekstów bądź odkryć Hamera. Literatura jest dostępna w jęz.niemieckim, hiszpański i angielskim. W przeciwnym razie trudno nawet dyskutować o podstawowych sprawach dotyczących różnic między medycyną klasyczną a Hamerowską. Z poważaniem EWELINA”

www.learninggnm.com
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 23:10, 22 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nauka "czyta Świat" w ograniczonym zakresie tzn.w określonych granicach poddających się ludzkiemu poznaniu,nie jest tak jak wielu sądzi że to co ustali nauka jest Wszechobejmujące i niepodlegające zmianie.W granicach naszego poznania woda jest lżejsza od złota w tej samej objętości lecz nikt nie da gwarancji że relacja ta może być odwrotna w szerszym spektrum poznawczym do którego obecnie nie mamy dostępu.Zatem nauka ustala pewne fakty w ograniczonym dającym się "spenetrować" zakresie.Tam zaś gdzie nie sięga nauka jest miejsce dla ontologii.
Osobiście nie wierzę w istnienie przypadku.Uważam że wszystko co się dzieje podlega uwarunkowaniom przyczynowo-skutkowym(zresztą niech mi ktoś poda definicję przypadku:) ...).Dla tych co wierzą w istnienie przypadku-jak to jest że bożkowi przypadkowi wszystko wychodzi przez przypadek:).
Uważam że Świat jest świadomy a więc świadomość określa byt tzn.tzw.rzeczywistość obiektywna (przedmiot naszego poznania do którego i my sami się zaliczamy (za sprawą samoświadomości)) jest wtórna względem świadomości (jaki bowiem sens miałby świat materialny gdyby nie istniała świadomość która jego istnienie "unaocznia/urzeczywistnia.
Wszystko pochodzi od Boga-wszelkie stworzenie,prawa natury i cokolwiek innego-w to szczerze wierzę.Odpowiedż na pytania o sens cierpienia,chorób ,plag ,mutacji genetycznych itp. itd . zawsze będzie miała charakter przypuszczeniowy bowiem nie znamy CAŁOŚCI lecz tylko tej CAŁOŚCI wycinek.CAŁÓŚĆ zna tylko sam Bóg ,my nie mamy dostępu do wiedzy transcendentalnej ,uważam że jesteśmy ograniczeni poznawczo i że to ograniczenie jest dziełem Stwórcy (stąð bierze się wiara,niepewność,tajemniczość itp.).
Nie wszystko co płodzi tzw . natura jest korzystne dla człowieka i wszelkich innych stworzeń(by wspomnieć o epidemiach dziesiątkujących ludność Europy w średniowieczu czy pladze szarańczy).
Ale może tak włąśnie ma być,moze dzięki naszej kruchości ,prowizoryczności dokonuje się postęp cywilizacyjny.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aspelta




Dołączył: 11 Mar 2012
Posty: 268
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:05, 25 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Osobiście nie wierzę w istnienie przypadku


Mógłbym powiedzieć, .. przeczysz teorii kwantowej?, ale lepszy będzie klasyk.
"Rzut kośćmi nigdy nie zniweczy przypadku"

Cytat:
(zresztą niech mi ktoś poda definicję przypadku:)

a gdzie się znajduje elektron? Smile gdzie jest Pan De Broglie ?


Cytat:
Uważam że Świat jest świadomy a więc świadomość określa byt

Póki co doświadczenie dowodzi czegoś przeciwnego.
To "byt określa świadomość" cytując ponownie klasyków.
Cytat:
uważam że jesteśmy ograniczeni poznawczo

Czyżby? gdybyś tak myślał w XIII-XVI wieku, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?
Cytat:
Nie wszystko co płodzi tzw . natura jest korzystne dla człowieka i wszelkich innych stworzeń

A skąd wiesz? Jakieś argumenty ? dowody? (na poparcie)

Pozdrawiam
Aspelta

PS
I jeszcze jedna rzecz.
Pomyślcie Państwo co robicie dyskutując pod tym tematem o takich "głupotach"
Sam, po osobistych traumatycznych przejściach związanych z nadziejami (B17), i rozpaczą po odejściu mojego ojca w tym właśnie temacie pozwoliłem sobie na zdyskredytowanie radosnej reklamowej twórczości twórcy tego wątku.

Nie czytając wcześniejszych postów, używając tych samych argumentów raz już przytoczonych (gea) odgrzewacie temat.
Jak myślicie? co zrobi osoba szukająca ratunku dla swoich bliskich będąca w desperacji? przeczyta cały wątek?
Nie!
Przeczyta pierwsze trzy posty jak to Pan "paravindskey" uleczył dziadka, i zasili przemysł żerujący na ludzkiej rozpaczy.
Podbijając "czytelność" tego wątku pisząc tu szkodzicie ludziom.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:56, 25 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aspelta napisał:
PS
I jeszcze jedna rzecz.
Pomyślcie Państwo co robicie dyskutując pod tym tematem o takich "głupotach"
Sam, po osobistych traumatycznych przejściach związanych z nadziejami (B17), i rozpaczą po odejściu mojego ojca w tym właśnie temacie pozwoliłem sobie na zdyskredytowanie radosnej reklamowej twórczości twórcy tego wątku.

Nie czytając wcześniejszych postów, używając tych samych argumentów raz już przytoczonych (gea) odgrzewacie temat.
Jak myślicie? co zrobi osoba szukająca ratunku dla swoich bliskich będąca w desperacji? przeczyta cały wątek?
Nie!
Przeczyta pierwsze trzy posty jak to Pan "paravindskey" uleczył dziadka, i zasili przemysł żerujący na ludzkiej rozpaczy.
Podbijając "czytelność" tego wątku pisząc tu szkodzicie ludziom.


A co proponujesz, Aspelta ?

Paravidenskey wyleczył dziadka swoim zaangażowaniem w leczenie poza "procedurami". Ta "witamina" była jednym z elementów. bowiem najwazniejsza jest WIARA w to, że się człowiek może wyleczyć bez chemii i napromieniowania.

Czy chociaż, Aspelto, przeczytałeś Prawa Natury ? One opisują biologiczne reakcje człowieka i wszystkich organizmów.
Powiedzmy sobie szczerze :
osoby, które są w desperacji NIE SĄ W STANIE NICZEGO ZROZUMIEĆ. PONIEWAŻ NIE SĄ W STANIE LOGICZNIE MYŚLEĆ
I nie ma to znaczenia ile i co będzie napisane na temat leczenia raka.
Ludzie sobie sami szkodzą upartą bezrozumnością i IGNORANCJĄ. I dlatego muszą cierpieć i umierać przedwcześnie. Nie potrafią zrozumieć cierpienia innych, nie potrafią wybaczać. Rak jest efektem długotrwałego pozostawania pod wpływem konfliktu biologicznego. A gros z tych konfliktów to są emocje złości, strachu, wstrętu.

Mój ojciec uważa, że "leczy" raka prostaty cytotoksykiem Flutamid. Nie mam na to wpływu. Mieszkam zbyt daleko a ojciec ma 85 lat i ma myślenie zmoderowane Gazetą wyborczą i NIE. Musiałam się pogodzić z tym.

Jeśli matki dzieci w mojej rodzinie stwierdzą, że trzeba zaszczepić dzieci, to też muszę przyjąć to do wiadomości i nie wariować. Bo konflikt przeciążenia realizuje się na kumulacji udaru z zawałem ( patrz rodzaje zawałów serca na YT część 3)
I wtedy medyczna pytia uznaje człowieka za nieżywego. Dostaje akt zgonu i ląduje w urnie lub w trumnie.

Codziennie słucham wypowiedzi znajomych na temat chorób, diagnoz, leczenia itp. I milczę, kiwam głową. Powiedziec nic nie mogę, bo nie chcę aby mnie uznali za wariatkę.

Bo nie mam innego wyjścia. Mogę się jedynie modlić.

A w chwilach desperacji wyrżnąć post na FP 2.



Jeśli nawet ludzie bez porażenia traumą nie są w stanie zrozumieć, że szczepionki to śmiertelne niebezpieczeństwo dla dzieci ?

I wierzą, że Ludwik Pasteur naprawdę "odkrył" wirusa wścieklizny i opracował szczepionkę na tę "chorobę" ?

Jeśli chodzi o mnie, to przeczytałam cały wątek dot. wit B17 i wydaje mi się, że nie powtarzałam się z informacjami na temat tej wit. Nigdy też nie napisałam, że jest ona św. Graalem leczenia raka.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aspelta




Dołączył: 11 Mar 2012
Posty: 268
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:15, 26 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jeśli chodzi o mnie, to przeczytałam cały wątek dot. wit B17 i wydaje mi się, że nie powtarzałam się z informacjami na te
mat tej wit.

I o czym my dyskutujemy?

viewpost.php?p=225235

Pozdrawiam
Aspelta
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:39, 27 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@ Aspelta

Czuję, że masz sporo negatywnych emocji w związku z przegraną walką o życie ojca. Musisz wiedzieć, że nawet gdybyś znał Prawa Natury, niewiadomo czy zmiana nowotworowa nie była zbyt duża, aby ojciec mógł przeżyć (chodzi o kryzys epileptoiczny w połowie wagotonii) i mógłbyś przekonać ojca i rodzinę do postępowania wg. zaleceń dr Hamera.

Fakt, do linku nie zajrzałam. Bo wtedy zauważyłabym, że duplikuję podaną przez Ciebie z tego linku informację. Gdybyś dał insert całości, zapamiętałabym istotną informację, że :

"Ślimaki posiadają enzym, który hydrolizuje amigdalinę, uwalniając disacharyd gencjobiozę." Wink
Czasami chciałabym być ślimakiem.

Moja przyjaciółka 20 lat temu znalazła się na stole operacyjnym z powodu niedrożności jelita grubego. Co zdiagnozowano jako nowotwór złośliwy 4 stopnia. Usunięto jej część tego jelita, na szczęście obyło się bez stomii. Zaproponowano chemię. Po przeanalizowaniu wszystkich dostępnych wtedy źródeł ze statystykami przeżywalności po chemii, nie zdecydowała się, żyje do dziś i ma się świetnie. Zwłaszcza, że też zapoznała się i zweryfikowała germańską.
Długi jednak czas żyła z zagrożeniem "przerzutów" i poszukiwała metod "zapobiegania". Trafiła na witaminę B 17 i uległa temu mitowi, jakoby spożywanie tej witaminy miało "zapobiegać".
Kupowała pestki moreli gorzkiej ale stwierdziła, że to może być za słabe działanie "profilaktyczne". Kupiła więc przez internet czystą B17 w tabletkach czy proszku i... zażywała doustnie. Nie wiem, czy to była rzeczywiście skoncentrowana B17, bo powinna była paść z zatrucia- w związku z procesami biochemicznymi w organizmie.
Ale nie padła. Nie pytałam o reakcje organizmu po tym zażyciu, chyba był to incydentalny akt.
Ja uległam też temu trendowi "zapobiegania" i kupiłam sobie pestki moreli gorzkiej- rzeczywiście paskudnie gorzkie. I pożerałam je niczym czipsy, mimo zalecenia,że można tylko 2 dziennie.
Nic mi się nie stało, po 3 paczce znudziło mi się "zapobieganie".

A potem przeczytałam Prawa Natury. W których zgadzało mi się COŚ. Ale generalnie każdy po pierwszym czytaniu MUSI uznać to za medyczne SF.

Ponieważ jednak PARADYGMATY ( medycyny konwencjonalnej i 5 prawnatury) SIĘ WYKLUCZAJĄ, na coś trzeba było zdecydować, że się w coś WIERZY.
Jak wszyscy bowiem wiedzą, nie może być jajeczko w połowie świeże ( to a propos Świąt Wielkiejnocy) a ziemia płaskookrągła, czy na odwrót. Na coś się trzeba było zdecydować - jaką wybrać WIARĘ.

Ponieważ moja infantylna wieloletnia wiara w prozdrowotność szczepień załamala się w spektakularny i bolesny sposób, utraciłam raz na zawsze WIARĘ w dobre serduszka bigfarmaceutyczno-medyczne.
Krótko mówiąc - doznałam SZOKU, otrzeźwienia i wyrwania ze świata bajki dla krasnoludków serwowanego w przekazach medialnych.
Żeby nie trzeba było polegać na gusłach i wierzeniach, trzeba się zgodnie z zaleceniami dotyczącymi wszystkich praw - samemu je weryfikować. Zwłaszcza, że nie potrzeba narażać swego życia sprawdzając jak działa np. takie prawo ciążenia przez skakanie z okna.

Po półrocznej męczarni weryfikowania Praw Natury i 5 wykładach musiałam wybrać 5 Praw Natury.
A następnie pogodzić się z tym, aby nie poruszać tego tematu w otoczeniu, ponieważ nieprzyjemnie jest być uznanym za wariatkę. Tak więc mogę sobie jedynie pisać, choćby na FP2 i ewentualnie reagować albo nie, na stukanie w czoło, skoro tego nie widzę.
Chyba, że ktoś paluchem wystuka na klawiaturze i wyśle posta, próbując mi udowodnić nawiedzenie i szaleństwo.

www.learninggnm.com
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 05:44, 27 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie należy generalizować co do kwestii tego że wszystko co podchodzi pod farmakoterapie jest złe.Mam w rodzinie osobę która cierpi na ból neuropatyczny,silne leki przeciwbólowe (opioidowe jak morfina ) są w takim bólu zupełnie nieskuteczne.Natomiast pregabalina wespół z duloksetyną redukują bół w skali 10-stopniowej z maksymalnego poziomu na poziom czwarty;jest to wielki postęp.Gdyby nie te leki osoba ta popełniła by samobójstwo z powodu ciągłego potwornego bólu całego ciała (miała już próbe samobójczą gdy konowały leczyły ten ból lekami opioidowymi-zupełnie nieskutecznymi) .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:41, 27 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zibimark napisał:
Nie należy generalizować co do kwestii tego że wszystko co podchodzi pod farmakoterapie jest złe.Mam w rodzinie osobę która cierpi na ból neuropatyczny,silne leki przeciwbólowe (opioidowe jak morfina ) są w takim bólu zupełnie nieskuteczne.Natomiast pregabalina wespół z duloksetyną redukują bół w skali 10-stopniowej z maksymalnego poziomu na poziom czwarty;jest to wielki postęp.Gdyby nie te leki osoba ta popełniła by samobójstwo z powodu ciągłego potwornego bólu całego ciała (miała już próbe samobójczą gdy konowały leczyły ten ból lekami opioidowymi-zupełnie nieskutecznymi) .


Interesuje mnie jak mierzy się poziom bólu. Czy "opisowo" czy są jakieś mierniki.
Miałam incydent bólu neuropatycznego. Był to tak paskudny ból, że nie mogłam się ruszyć, oddychanie nawet było bolesne. Brałam jakiś Tramal, ale mam wrażenie, że w ogóle nie działał. Kilka nocy spędziłam bezzsennie siedząc w fotelu, bo była to jedyna możliwa pozycja. Jeszcze rok miałam niesprawne ramię.
Rozwikłałam przyczynę- rozwiązanie konfliktu "niesprawiedliwe, nieuzasadnione oskarżenie, atak".
Sprawa jest taka - BOLEĆ MUSI. I pigułki oczywiście pomagają- przedłużać stan - powracania bólu.
Pytanie, jaki konflikt spowodował ból neuropatyczny całego ciała.

Zibi, niestety, nie ma możliwości abyś zrozumiał germańską. Nikt nie może rozumieć, jeśli nie przeczyta treści 5 praw natury i ich NIE ZWERYFIKUJE.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 22:48, 27 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

gea napisał:
zibimark napisał:
Nie należy generalizować co do kwestii tego że wszystko co podchodzi pod farmakoterapie jest złe.Mam w rodzinie osobę która cierpi na ból neuropatyczny,silne leki przeciwbólowe (opioidowe jak morfina ) są w takim bólu zupełnie nieskuteczne.Natomiast pregabalina wespół z duloksetyną redukują bół w skali 10-stopniowej z maksymalnego poziomu na poziom czwarty;jest to wielki postęp.Gdyby nie te leki osoba ta popełniła by samobójstwo z powodu ciągłego potwornego bólu całego ciała (miała już próbe samobójczą gdy konowały leczyły ten ból lekami opioidowymi-zupełnie nieskutecznymi) .


Interesuje mnie jak mierzy się poziom bólu. Czy "opisowo" czy są jakieś mierniki.
Miałam incydent bólu neuropatycznego. Był to tak paskudny ból, że nie mogłam się ruszyć, oddychanie nawet było bolesne. Brałam jakiś Tramal, ale mam wrażenie, że w ogóle nie działał. Kilka nocy spędziłam bezzsennie siedząc w fotelu, bo była to jedyna możliwa pozycja. Jeszcze rok miałam niesprawne ramię.
Rozwikłałam przyczynę- rozwiązanie konfliktu "niesprawiedliwe, nieuzasadnione oskarżenie, atak".
Sprawa jest taka - BOLEĆ MUSI. I pigułki oczywiście pomagają- przedłużać stan - powracania bólu.
Pytanie, jaki konflikt spowodował ból neuropatyczny całego ciała.

Zibi, niestety, nie ma możliwości abyś zrozumiał germańską. Nikt nie może rozumieć, jeśli nie przeczyta treści 5 praw natury i ich NIE ZWERYFIKUJE.


Konkudując owe 5 praw natury można stwierdzić że:
Umysł człowieka stanowi jednośc nie tylko z jego biologiczną strukturą lecz również z otoczeniem w którym człowiek funkcjonuje.
Świadomośc istnieje tylko i wyłącznie w sytuacyjnym związaniu.
Świat pozbawiony jest przypadkowości oraz absurdów.
To co potocznie uchodzi za absurd/bezsens w istocie sens posiada bowiem to co zidentyfikowaliśmy zdroworozsądkowo jako absurd unaocznia nam na zasadzie przekory że zboczyliśmy z właściwej drogi wiodącej ku prawdzie.
Absurdy to znaki ostrzegawcze pokazujące że obrana przez nas droga ku prawdzie została błędnie obrana.
Konflikt stanowi kwintesencję rozwoju duchowego,ścieranie się różnych poglądów na określony temat unaocznią stronom konfliktu gdzie znajduje się prawda.
O ludzkim organizmie jako całości decydują poszczególne organy i zachodzące pomiędzy nimi relacje ;nerka czy serce pracuje dla dobra całego organizmu ,brak jakiegokolwiek przyrodzonego nam organu wpływa na "los" całości .Świadomośc stanowi epifenomen,tzn, jest to nowa jakość której nie da się w prosty sposób zredukować do poszczególnych elementów które ją budują.
Sens istnienia np.serca ma miejsce tylko wtedy gdy pracuje ono dla dobra całości,w odseparowaniu od całości traci ono jakomkolwiek wartość.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mczesiekk




Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 286
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 21:28, 31 Mar '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aspelta napisał:

Sam, po osobistych traumatycznych przejściach związanych z nadziejami (B17), i rozpaczą po odejściu mojego ojca w tym właśnie temacie pozwoliłem sobie na zdyskredytowanie radosnej reklamowej twórczości twórcy tego wątku.

Nie czytając wcześniejszych postów, używając tych samych argumentów raz już przytoczonych (gea) odgrzewacie temat.
Jak myślicie? co zrobi osoba szukająca ratunku dla swoich bliskich będąca w desperacji? przeczyta cały wątek?
Nie!
Przeczyta pierwsze trzy posty jak to Pan "paravindskey" uleczył dziadka, i zasili przemysł żerujący na ludzkiej rozpaczy.
Podbijając "czytelność" tego wątku pisząc tu szkodzicie ludziom.


Nie ma cudownego lekarstwa i nie jest nią wit. C, B17 czy płyn Lugola. Ale może być. Wszystko zależy od tego co w danej chwili/chorobie jest potrzebne organizmowi.
Czy poznałeś przyczynę nowotworu? Czy były zrobione badania pod kątem niedoborów witamin/składników mineralnych? Czy była zastosowana jakaś dieta? Jakie leczenie wcześniej wdrożono?
Jest zbyt wiele zmiennych abyś mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że B17 nie jest skuteczna w walce z rakiem.
_________________
Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:52, 01 Kwi '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aspelta, nie denerwuj się.

Wykonałeś dobrą robotę pisząc o nieskuteczności wit B 17 w leczeniu raka.
Ale widzisz, tym sposobem odebrałeś NADZIEJĘ, że ona może wyleczyć. I nic w zamian. A odebranie nadziei jest największą zbrodnią. I dlatego zastanawiam się co mogę zrobić, aby dać nadzieję.
Bo ta nadzieja jest. Jest w zrozumieniu przebiegu procesów biologicznych toczących się w każdym żywym organizmie.
Każdy może zauważyć jak precyzyjnie uzupełniają się procesy fizyczne i chemiczne. Jak wyważone i zbilansowane są reakcje biochemiczne. Jak wygląda obieg materii w przyrodzie, procesy rozmnażania, regeneracji zniszczonych
katastrofami ekologicznymi środowisk.
I zawsze życie wyprzedza śmierć, mimo że symbol jang i in pokazuje równowagę.

Tylko wiedza o biologii organizmów żywych daje NADZIEJĘ. Ale tą wiedzę może zdobyć tylko człowiek zdrowy. Bowiem człowiek z "wyrokiem" medycznej pytii nie jest w stanie logicznie myśleć.

Rak jest normalnym procesem biologicznym, tak jak każda "choroba", która nie ma nic wspólnego z zarażaniem się.

Należy zrozumieć Prawa Natury: www.learninggnm.com. Mozliwość zrozumienia polega na weryfikacji. Inaczej pozostaje jako karkołomna czy umysłowo ułomna fantazy z dziedziny medycyny. I nie znam osoby, która po pierwszym czytaniu czy 4 godzinnym wysłuchaniu przyjęła ten paradygmat bez zastrzeżeń. Ja zareagowałam OBURZENIEM. Uważałam, że prawdziwe nauki zostały "nagięte" do teorii dr Hamera. Po półrocznym sprawdzaniu rodzinnych traum, chorób przyjaciół, znajomych, zrozumiałam...

Czy Jan Kaczkowski musiał umrzeć ?

Dotknął go b. poważny konflikt biologiczny, być może w wieku prenatalnym. Świadczą o tym problemy z oczami (nie móc albo nie chcieć widzieć), niedowład motoryczny (nie móc uciec), (nerki- konflikt egzystencjalny, "uciekiniera", osamotnienia). Przypuszczam, że albo pochodził z niepełnej rodziny albo ojciec nie pełnił właściwej roli. Może też matka przechodziła jakieś traumatyczne sytuacje, które miały wpływ na jego rozwój.

Cytat z Wiki:
"Od urodzenia miał lewostronny niedowład i dużą wadę wzroku[9]. Zdiagnozowano u niego nowotwór nerki (wyleczony) i glejaka mózgu[10]
Cytat z wypowiedzi JK "Fakt, jestem ślepawy, bo w jednym oku mam -15, a na drugie prawie w ogóle nie widzę. I od zawsze trochę powłóczyłem lewą nogą."

Kiedy został księdzem, dobrze poczuł się w tej roli, konflikt przestał mieć znaczenie i w wyniku jego rozwiązania wystąpiły objawy rozkładu nadmiernie rozrośniętych w czasie trwania konfliktu tkanek nerki. Co medycyna akademicka zdiagnozowała jako rak i zastosowała swoje "procedury", czyli trucie chemią. Glejak mózgu to faza powrotu do normotonii. Niestety, jest klasyfikowany jako rak i traktowany chemio i radioterapią.
Wiem jak to wygląda w przypadku orzeczenia takiego wyroku: "rak mózgu", bo mój teść był poddany operacji i radioterapii z wiadomym śmiertelnym skutkiem. Jego długotrwały, silny konflikt biologiczny ( nagła zmiana, uszczuplenie emerytury do najmniejszej krajowej) uległ rozwiązaniu w momencie zmiany przepisów i nowego b. korzystnego naliczenia (pracował od 14 roku życia).


Jan Kaczkowski był człowiekiem bardzo wrażliwym.

Cytat z jego wypowiedzi - http://www.wiez.pl/;s,karta_fragment,id,290:

"Pamiętam taką sytuację w szkole. Końcówka komuny, apel, stoimy na baczność. Pamiętasz te worki na obuwie, które koniecznie trzeba było zmieniać? Mama ubrała mnie w jakieś czerwone kapcie, a w takich nie wolno było chodzić. Wystawili na środek mnie i jego. On był w takiej niewyględnej kurtce, nie miał teczki – książki przyciskał do siebie pod tą kurtką.

Nasza wychowawczyni – okropna baba, prawie esesmanka – mówi z pogardą: „Spójrzcie na nich! Czy tak wyglądają uczniowie?”. Odsłoniła tę jego podniszczoną kurtkę. Wypadły książki i pamiętam jak dziś – wypadło też autko, bez kółka. I ono zaczęło się kręcić. Pamiętam ryk tego całego apelu, ten obrzydliwy śmiech. Do tłumu nie można mieć pretensji, ale do kretynki nauczycielki – tak. Pamiętam, że zrobiło mi się strasznie przykro. Nawet teraz, opowiadając Ci to, czuję ścisk w gardle. Ten chłopak – na imię miał Artur – został bardzo poniżony. Później przez całą podstawówkę był strasznym rozbójem.

Tamto zdarzenie wywołało we mnie radykalny sprzeciw, to był oczywiście tylko dziecięcy bunt, ale bardzo silny. Pierwszy świadomy sprzeciw wobec zła i poniżania innych. Oczywiście, w tamtym momencie miał wymiar jedynie wewnętrzny, ale naznaczył mnie na przyszłość. To była druga klasa podstawówki. Przypadek Artura ma w moim życiu symboliczne znaczenie – to był mój początek braku zgody na zło "

Jak już medycyna konwencjonalna wytłucze przy pomocy "procedur" wszystkich ludzi inteligentnych i wrażliwych,
pozostanie reszta. Będą przewidywalni i sterowni niczym roboty.
Marzenie o redukcji "przeludnienia" się w końcu zrealizują.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20416
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 07:40, 07 Kwi '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

gea napisał:
A odebranie nadziei jest największą zbrodnią. I dlatego zastanawiam się co mogę zrobić, aby dać nadzieję.

Zacznij w zamian rozpowiadać, że alkohol to lekarstwo na raka.
Nawet jak komuś ta nadzieja nie pomoże, to przynajmniej się przed śmiercią napije.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:32, 07 Kwi '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bimi napisał:
gea napisał:
A odebranie nadziei jest największą zbrodnią. I dlatego zastanawiam się co mogę zrobić, aby dać nadzieję.

Zacznij w zamian rozpowiadać, że alkohol to lekarstwo na raka.
Nawet jak komuś ta nadzieja nie pomoże, to przynajmniej się przed śmiercią napije.


Z poniżej załączonej informacji wynika, że owszem. W fazie "rozkładu" nowotworu (co medycyna konwencjonalna definiuje jako nowotwór złośliwy, nawet któregoś stopnia)
tak może być.

Oczywiście nie mogą to być ilości denaturujące białko.
Dlatego właśnie marihuana podawana dzieciom, które mają ataki padaczki ( padaczka jest kryzysem epi w czasie powrotu do normotonii) przyspiesza wagotonię.

Tymczasem nieszczęśnikom onkologicznym niszczy się proces powrotu do normotonii przez podawanie cytostatyków i środków przeciwbólowych - morfiny.

Cytat:

Działania wagotoniczne będą nasilały i skracały fazę zdrowienia. W fazie aktywności konfliktu będą zmniejszały intensywność objawów, ale jednocześnie ograniczą możliwości działania na rzecz rozwiązania konfliktu. Takie działanie mają np.: gorąca kąpiel, sauna, alkohol, waleriana, marihuana, leki uspokajające, karbachol, pilokarpina, arekolina, fizostygmina, inhibitory ACE(występują one również w formie naturalnej jako produkty rozpadu kazeiny i serwatki, a więc mleko ma działanie wagotoniczne ), beta-blokery.

Działania sympatykotoniczne będą wydłużały i łagodziły intensywność fazy zdrowienia, mogą też ją przerwać powodując nawet nawrót fazy aktywnej. Działanie sympatykotoniczne mają np.: zimne kompresy lub okłady z lodu, witamina C, kwas acetylosalicylowy (aspiryna), jod, kofeina (kawa lub cola), antybiotyki, kortyzon, adrenalina, noradrenalina, dopamina, Ritalin, amfetamina, wszelkiego rodzaju trucizny np. cytostatyki.

Na przykładzie alkohol: zażyty w fazie aktywności konfliktu alkohol nie pomoże rozwiązać tego konfliktu. Ktoś noszący w sobie konflikt powiązany z agresją, po nim dopiero szaleje. Zaś w stanie wagotonii może bardzo przyspieszyć tę fazę, ze skutkiem traumatycznym- udar, zawał, jeśli masa konfliktowa była duża.

Ponieważ wychodzenie z konfliktu demonstrujące się nieprzyjemnymi objawami nazywanymi chorobą, odbywa się równocześnie w mózgu i na narządzie.

Osobiście wypraktykowałam redukowanie goraczki dzieciom przez kąpiel w nieco chłodniejszej wodzie. Mimo recept od lekarzy NIGDY nie podawałam antybiotyków.
To była rada z poradnika amerykańskiego pediatry wydanego 30 lat temu. Teraz w nowym "ulepszonym" wydaniu już jej nie ma...

www.learninggnm.com
www.5prawnatury
www.germanska.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:02, 19 Maj '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak to się dzieje z rakiem ?

Rak b. rzadko daje objawy w fazie aktywnej - rośnięcia komórek, czy ubywania komórek. Nieprzyjemne objawy FIZYCZNE pojawiają się W MOMENCIE POWROTU DO NORMOTONII. Ale pacjent, któremu PROBLEM SIĘ ROZWIĄZAŁ , jest zadowolony a nawet szczęśliwy - psychicznie uwolniony.
Czasem nawet dolegliwości nie są duże. Ale RODZINA otrzymuje wyrok od medycznej phytii : rak i to z przerzutami.
Przypominam sobie pewną historię uleczenia wiejskiej kobieciny. Lekarz mający operować zrezygnował z wycinania zmian, które objęły całą jamę brzuszną. Zaszył i polecił odwieźć pacjentkę do domu, przykazując aby jechali powoli, żeby po drodze nie umarła. Chora o niczym nie wiedząc, cudownie ozdrowiała. Rodzina nie wpadła na pomysł aby uświadamiać ją i czymkolwiek leczyć. Lekarz, nie uwierzył w pogłoski i kazał się do niej zawieźć. Wieść o tym krąży do dziś na wsi.

Kiedyś nie wykrywano raka płuc tylko gruźlicę. I nawet leczono chorych dobrym odżywianiem (rosoły, jaja, nabiał- źródła białka), leżakowaniem na świeżym powietrzu. Ale teraz to się MENDYCZNIE NIE kalkuluje. Teraz "leczy się" cytotoksykami do śmiertelnego skutku.

Mnie wysiada system odpornościowy. Od kondensacji oparów bzdur i absurdów. Duszę się.
Nie mogę oczekiwać od takiego biedaka Zibi, Agre, czy marylek zrozumienia Praw Natury, skoro omnipotentny językowo i światopoglądowo MG jest przekonany, że życie uratowały mu cytotoksyki i grilowanie promieniami.

Mama zapewne przeżyła jakiś cios, który odczuła jako zagrozenie swojego życia. Ale już ten problem przestał mieć znaczenie.

www.learninggnm.com
www.5prawnatury.pl
www.germanska.pl


"Mama o niczym nie wie, leży w szpitalu i jest przekonana że wszystko jest w porządku a wykonywane badania mają znaleźć przyczynę ubytku sodu (w jej przekonaniu to nic wielkiego). Nie wiemy jak jej przekazać tą informację bo boję się że się załamie i to przyspieszy jej śmierć."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:36, 20 Maj '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i proszę, jak powiadał nasz przyjaciel domu – adwokat ( 5 lat obozu koncentracyjnego), nic tak nie plami jak atrament. Na współczesny język - ślad informacyjny ma moc i to nieusuwalną. Prawda jest córką Czasu. Oczywiście, jedną z wielu. Najlepszą – Prawda naukowa. ( www.learninggnm.com)

„Mocne świadectwo Andrzeja Urbańskiego: "Gdybym miał dostęp ...
wpolityce.pl/.../228783-mocne-swiadectwo-andrzeja-urbanskiego-gdybym- mial-dostep-jedynie-do-panstwowej-sluzby-zdrowia-nie-sadze-abym-...

o KopiaPodobne8 Sty 2015 ... Mocne świadectwo Andrzeja Urbańskiego: "Gdybym miał dostęp jedynie do państwowej służby zdrowia, nie sądzę, abym przeżył”.

Skojarzenie ze śmiercią Jana Kulczyka, samo się nasuwa. Ktoś dał wpis na jego temat, że żyłby 5 lat dłużej, gdyby był pod opieką państwowej służby zdrowia. Bo tyle czekałby na badanie i medyczne voodoo.

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/228783.....ym-przezyl

Niżej cytuję artykuł. Każdy sobie sam przemyśli. Co ciekawe, w momencie zagrożenia życia pojawia się reakcja: „jak trwoga to do boga”. Jaki konflikt się rozwiązał Urbańskiemu ? - złości. (trzustka). I gdyby medyczne pytie jej nie wykryły i nie zaczęły „leczyć” cytotoksykami, zapewne żyłby. Ale co ja tam wiem. W kręgu mojego osobistego rewiru rodziny przyjaciół i znajomych przypadki raków trzustki, jelita, piersi, prostaty, mózgu itp. były i są, na porządku dziennym. Wszystkie sprawdziłam ( bo mam taki nałóg od 4 lat) pod kątem Praw Natury. Mam momentami czas, sprawny palec wskazujący, rozrylotany – pęknięty laptop i zjadliwość. Jestem pokoleniem uszkodzonym biologicznymi konfliktami rodziców, dziadów i pradziadów. Jeśli się komuś wydaje, że nie jest, to mu się tylko wydaje. {prymitywne plemiona wierzą, że choroba członka rodziny wlecze się przez 6 pokoleń). Więc nie 4.Pisać muszę i stać mnie na to, bo jestem beneficjentką budżetowej emerytury, zaopatruję się w sklepach uprzywilejowanych dla tej grupy społecznej i czytam prasę w czytelniach marketowych ( jeśli mam akurat sposobność). Gość Niedzielny należy tak samo do narzędzi sterowania myśleniem. Kiedyś czytałam artykuł o dziewczynce umierającej na raka ( która swoje cierpienie poświęciła Bogu). Wzburzył mi krew. Ewidentnie była ofiarą molestowania seksualnego tatusia. Który z idiotycznym uśmiechem prezentował swą gębę na zdjęciu. Kiedy dziecko leżało chore, głaskał ją po nodze. W tym miejscu dostała TEŻ nowotworu – niechciany dotyk, atak-germańska. Niby przerzut był.
Jakim sposobem specjalistyczna komórka danego narządu (wątroby, trzustki, jelita, kości, nerwowa) może się „przerzucić” ?!!! i zamienić w inną tkankę !!!. Zwłaszcza, że nigdy nie znaleziono przerzucajacej się komórki.

Czy ludzie, którzy czytają moje słowa, a NIE PISZĘ PO CHIŃSKU *, rozumieją ? Taki agent durny, jeden z drugim, co zanieczyszcza pierdołami sieć od samiutkiego rana ?


Cytat: „Były szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Andrzej Urbański jest poważnie chory. W ciągu ostatniego roku zaatakowały go wylew i nowotwór trzustki. Urbański wraca jednak do normalnego życia, dzieląc się przy okazji naprawdę mocnym świadectwem.

Gdybym miał dostęp jedynie do państwowej służby zdrowia, nie sądzę, abym przeżył.
— mówi w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”
Nie było szans na szybką pomoc. Terminy do specjalistów, badań USG, czy tomografii komputerowej były bardzo odległe
—tłumaczy Andrzej Urbański.
Aby ratować życie Urbański skorzystał z prywatnej opieki medycznej, którą miała zapewnioną jego żona.
Skutki choroby odczuwa do dziś. Miał problemy ze znalezieniem podstawowych słów. Jak sam twierdzi do normalności wrócił dzięki intensywnemu czytaniu gazet.
Nie mogłem sobie przypomnieć modlitwy. Pamiętałem słowa „Ojcze nasz”, ale dalej już nie. Nie mogłem sobie przypomnieć czegoś, co towarzyszyły mi przez większą część życia, rozmowy z Bogiem, którą prowadziłem rano i wieczorem. Pojawiła się pustka, stanąłem wobec nieskończoności i nie mogłem zrobić nawet kroku. Ogarnęło mnie przerażenie. Pomyślałem - to już koniec, po wszystkim, jak nie pamiętasz słów, to nie będziesz już pisał, nie będziesz aktywny w żadnym wymiarze swojego dotychczasowego życia
— czytamy.
Życie byłego polityka uratowała jego żona. Gdy dostał wylewu i stracił przytomność, żona zastosowała metodę usta-usta. Później były perypetie ze szpitalami. Dowiezionemu do placówki Urbańskiemu nikt nie był w stanie pomóc. Dopiero dzięki interwencji żony zawieziono go w inne miejsce, gdzie lekarze uratowali mu życie.
Od tamtej pory mówię bliskim przyjaciołom: podpisz kontrakt z żoną, czyli wróć do niej, bo bez niej nikt cię nie uratuje
— mówi Andrzej Urbański.
Teraz Urbański stara się wrócić do normalnego życia i poświęca się pracy nad książką o swoim przyjacielu, Świętej Pamięci Lechu Kaczyńskim.
Ta książka w niczym nie przypomina tych wszystkich prac o Leszku, które się ukazały. Jest zapisem rozmów, które sobie wieczorkami ucinaliśmy. Nie tyle rozmów politycznych, ile głównie przeróżnych epizodów z życia Leszka, o których mało kto wie
— mówi Urbański.
Po aresztowaniu w 1988 roku Bogdana Borusewicza, stojącego na czele Regionalnego Komitetu Koordynacyjnego w Gdańsku, zastępował go właśnie Leszek. On był odpowiedzialny za kontrwywiad „Solidarności”
— dodaje były szef Kancelarii Prezydenta.
Jak dzisiejszą Polskę ocenia Urbański? Za największy problem uważa szalejący wg niego kapitalizm i wykluczenie części obywateli.
Panuje turbokapitalizm, który trudno zahamować, gdyż on zaszczepia się w człowieku. Pęd do konsumpcjonizmu nie powstał w Polsce za pomocą drutu kolczastego i pałki, my to polubiliśmy. Chcemy mieć lepszą pralkę, lepszy samochód. To się wżarło w nasze dusze. Powinniśmy takie myślenie odrzucić, dostrzec, że to są bzdury, że nie rozmawiamy o poważnych sprawach, a jeśli, to w sposób niepoważny, płytki. Wyrzućmy tę neoliberalną papkę. Konsekwencją takiego kapitalizmu jest wykluczenie.
Andrzej Urbański rozwiązanie problemu widzi w buncie młodego pokolenia i walce o godne życie.
To może pęknąć, jeśli młodzi zbuntują się. Innym wyjściem jest zapewnienie ludziom pracy, która przywróci im godne życie. Najbliższe wybory wygra ten, kto da ludziom nadzieję na zmianę, na spełnienie. Według mnie taką osobą jest Jarosław Kaczyński, któremu młodzi ludzie zaczynają wierzyć.
tk/”Gość Niedzielny”

* Brat był w Chinach (dawno). Kiedy jechał rowerem, wpadł mu pod koła Chińczyk. Chińska policjantka usiłowała się porozumieć z bratem w języku chińskim. Zdesperowana brakiem zrozumienia napisała mu na kartce parę chinskich krzaczków i podstawiła pod nos, przekonana, że TERAZ INFORMACJA ZOSTANIE ZROZUMIANA.
Brat, mimo powagi sytuacji, o mało się nie roześmiał...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 14:22, 20 Maj '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A mówią ze ci co przetrali obozy koncentracyjne i gulagi żyli potem w większości przypadków bardzo długo.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:44, 20 Maj '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Siostra teściowej przeżyła zesłanie na Syberię (miała 16 lat), śmierć syna gdy miał 20 lat i męża ( mąż zmarł na raka kiedy pogodził się ze śmiercią syna). Przeżyła też usunięcie piersi z powodu raka ( germańska-konflikt utraty dziecka w rozwiązaniu). Na szczęście nie zamordowali jej chemią. Ilość leków, które brała, była POWALAJĄCA. Łącznie z takimi, które brała na osteoporozę. Teraz już prawie nic nie bierze, witaminki. Jest osobą pogodną, samodzielną, życzliwą, pracowitą, uczynną. Wierzącą katoliczką.

Wiedza na temat powstawania i leczenia raka: www.learninggnm.com, www.5prawnatury, www.germanska.pl

W ZAŁĄCZONYM CYTACIE różne przykłady długowiecznych. Naukowcy zawsze mają w rękawie tłumaczenie, kiedy teoria że palenie papierosów nie powoduje raka - GENY.

http://hoga.pl/dobry-temat/prawdziwy-sekret-dlugowiecznosci/

(...)
Naukowcy od lat próbują zrozumieć zależności pomiędzy genetycznymi prawidłowościami, a psychiką, tj. samopoczuciem, odpornością na stres, ale i komfortem życia, czynnikami demograficznymi na metrykę.

Oni zgłębili tajemnicę długowieczności (CHYBA JEDNAK NIE )
„Bądź aktywny, nie jedz dużo i bądź dobry dla innych”. Tym sekretem ze światem podzielił się Walter Breuning. Wiadomość o śmierci w wieku 114 lat obiegła cały świat. Nałogowy palacz jadał dwa posiłki dziennie, codziennie łykał pigułkę aspiryny i zawsze nosił garnitur. Jednak czy stosowanie się do zaleceń Breuninga gwarantuje dożycie tak imponującego wieku? Gdyby tak było wszyscy długowiecznie żyjący musieliby stosować te same zasady. Tymczasem każdy z nestorów opracował – całkiem nie chcą co- własną teorię na długie życie.

Wokół wieku Shigechiyo Izumi narosło wiele mitów, mimo to wciąż figuruje w światowym rankingu jako najstarszy osobnik płci męskiej, z imponującą liczbą 120 lat i 237 dni. Japończyk ponoć przez 98 lat pracował zawodowo. Chętnie sięgał po Shochu (rodzaj japońskiej wódki). Za przyczynę swego wieku uznaje bogów, buddę i wpływ słońca.

Do 115 lat i 18 miesięcy życia Christiana Mortensena badacze z ośrodka Gerontology Research Group nie mają wątpliwości. Preferował wegetariańską dietę i cenił właściwości duńskiego cygara. Przez całe życie imał się różnych zajęć począwszy od pracownika na farmie, krawca, robotnika w fabryce konserw a skończywszy na mleczarzu.

Jeanne Calment żyła 122 lata i 164 dni i jest rekordzistką w długości ludzkiego życia. Prócz czynników genetycznych (matka umarła w wieku 86 lat, a ojciec 94) można by uznać, że zamożność oraz spokojne, pełne wygód życie uchroniło ją od ciężkich dolegliwości. Nic bardziej mylnego, podobnie jak i reszta śmiertelników borykała się z wieloma problemami, w tym straty jedynej córki, męża i wnuka. Ona sama swoją długowieczność tłumaczyła żartobliwie : „Bóg o mnie zapomniał”.

Druga po Jeanne do zaszczytnego tytułu okazała się Kanadyjka Marie-Louise Meilleur. Sekret jej imponujących 117 lat to m.in. dieta wegetariańska, jednak nie można tego uznać za regułę bo jej następczyni Sarah Knauss była zwolenniczką solonego mięsa. Po jej śmierci tytuł światowej nestorki przeszedł na Evę Morris, która do 107 roku życia mieszkała sama. Oczywiście Guinessowski tytuł wcale nie musi odpowiadać rzeczywistości. Odnotowuje on jedynie najstarszą zarejestrowaną osobę i obejmuje jedynie osoby ze zweryfikowaną datą urodzenia.

Eliksir młodości

Przyspieszona degeneracja tkanek po 40. Wskazuje na to, że to granica jaką zaplanowała dla nas natura. Na szczęście organizm posiada niesamowitą zdolność regeneracji. Codziennie ulega zniszczeniu 1% krwinek, składników komórek. Dopiero kiedy uszkodzenia stają się na tyle duże, że organizm zwyczajnie sobie z nimi nie radzi, następuje starzenie.

Od zarania dziejów ludzie poszukują recepty na długowieczność. Fontanna Młodości, a wraz z nią powstała podczas kolonizacji kontynentu amerykańskiego legenda skupiała poszukiwaczy przygód, na jej poszukiwania wyruszył sam Ponce de Leon hiszpański odkrywca stanu Floryda. Wierzył on podobnie jak i wielu Europejczyków, że odnajdzie mityczne źródło, po którego wypiciu człowiek zachowuje młodość i staje się nieśmiertelny. Znany jest też XVIII wieczny eliksir na bazie wina Chianti odtworzony przez włoskiego farmaceutę Giovanniego de Munari, opierający się na cudownych właściwościach czerwonego wina. Obecnie naukowcy opierają swe badania na bardziej racjonalnych przesłankach, niedawno odkryto, że Rapamycyna, substancja pochodząca z gleby Wysp Wielkanocnych od lat 70. stosowana jest w medycynie. Badania przeprowadzone przez amerykański Narodowy Instytut Starzenia się wykazały, że podawana ssakom wydłużała ich życie przeciętnie o 6-13 %. Na wzór średniowiecznych alchemików i jatrochemików współcześni naukowcy wciąż poszukują „piątej esencji”, „źródła młodości”, „świętego Graala”.

Czy nieśmiertelność jest możliwa?

Wielu sceptyków pewnie uśmiechnie się teraz pod nosem. Ludzka egzystencja to przecież przemijanie, tak było i jest od wieków. A co z nieśmiertelnymi organizmami zamieszkującymi oceany? Jednym z przykładów niesamowitej odnowy jest Turritposis Nutricula, zwierze zamieszkujące wody subtropikalne całego świata. Za każdym razem po osiągnięciu dojrzałości płciowej powraca do niedojrzałej postaci – polipa, cykl ten może powtarzać się w nieskończoność.

Ale póki nadal jesteśmy śmiertelnikami i jedyne co możemy zrobić to wziąć życie we własne ręce. Choć nie istnieje gotowa recepta na długowieczność to są pewne czynniki mogące znacząco wpływać nie tylko na długość i jakość życia. Choć każdy z wymienionych tu rekordzistów prowadził inny tryb życia, wszystkich tych ludzi cechowało jedno : pogoda ducha, amerykanie mają sporo racji stosując zasadę „keep smiling”. Choć brzmi to jak truizm to właśnie w sekret kryje się w prostocie. Optymiści żyją dłużej, ale uwaga : nie beztroscy. Warto tu dokonać rozróżnienia. Optymizm to nadzieja, że mimo przeciwności będzie dobrze, ale też i aktywne działanie w tym kierunku, natomiast beztroska obejmuje działania pasywne „jakoś to będzie”, ta postawa naraża na wiele niebezpieczeństw, np. zaniedbywanie codziennych obowiązków..."
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gea




Dołączył: 23 Lut 2015
Posty: 937
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:14, 21 Maj '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Specjalnie dla @ Gasienicy. Który i tak tego nie przeczyta. A jeśli nawet przeczyta, to jest tak przestraszony, że nie zrozumie.

Wielka szkoda, że nie jest w stanie zaznajomić się z informacjami www.learninggnm.com.
A właśnie z Praw Natury wynika potwierdzenie zwierzęcych reakcji człowieka na informacje płynące ze środowiska, czyli to co podoba się Gasienicy u Piageta.
Do korpusu mamy tylko przyczepiony zbyt rozwinięty mózg. Ponieważ układ jest "nadczuły", psujemy się. Nasz mózg to taki boski dar, którego nie potrafimy docenić. I robimy sobie szkody.

Prawa biologiczne to prawa. Takie jak chemiczne, fizyczne i matematyczne. Wszystkie pasują do siebie jak puzzle.

Z ponizej zamieszczonego tekstu wynika, że RAKA NIE MOŻNA "LECZYC" ŻADNĄ METODĄ
KONWENCJONALNĄ. Wszystkie są szkodliwe.

Dlaczego ? Dlatego, że RAK JEST NORMALNYM, ZAPROGRAMOWANYM ONTOLOGICZNIE PROCESEM-REAKCJĄ NA SZOK BIOLOGICZNY.
I dlatego NIGDY NIE BĘDZIE ŻADNEGO LEKU NA RAKA. Ani na choroby przewlekłe.

www.learninggnm.com, www.5prawnatury.pl www.germanska.pl


http://www.lekarstwonaraka.com.pl/Eksperci.htm
Cytat:

"KONWENCJONALNE TERAPIE ANTYRAKOWE KONTRA METODY NATURALNE - NIETOKSYCZNE

Badania naukowe i bezstronne analizy statystyczne dowodzą, że w ortodoksyjnych metodach leczenia raka, takich jak radykalne interwencje chirurgiczne, chemioterapia i radioterapia, brak jest naukowych podstaw, i że te metody często czynią więcej złego niż dobrego.

Medycyna jest bardzo dumna z rygorystycznych metod badawczych stanowiących podstawę leczenia nowotworu. Jeśli u kogoś zdiagnozowano raka, osoba ta z miejsca staje przed ogromnym naciskiem ze strony systemu ochrony zdrowia, który wymusza na niej natychmiastowe rozpoczęcie terapii, w której skład wchodzi interwencja chirurgiczna, chemioterapia i napromieniowywanie w różnych kombinacjach. Większość przestraszonych i zaszokowanych tą sytuacją ludzi, nie jest w stanie przeciwstawić się potędze medycznego autorytetu.


Jak zareagowalibyśmy w takiej sytuacji?

Być może niektórzy z nas w przypadku prostych problemów ze zdrowiem byliby skłonni do zaufania terapii naturalnej, ale w przypadku czegoś tak poważnego jak nowotwór, czulibyśmy się bezpieczniejsi ze sprawdzonymi metodami medycyny ortodoksyjnej. Jeśli ktoś natknie się na ten artykuł przed podjęciem ostatecznej decyzji, co do metody leczenia, niech go uważnie przeczyta. Być może pomoże mu lepiej zrozumieć naturalne metody leczenia raka.

W artykule tym przedstawiam kilka mało znanych faktów dotyczących naukowych podstaw kryjących się za tradycyjnymi metodami leczenia raka. W badaniach nad rakiem sukces - za który uważa się 5 letni okres przeżycia - jest określany poprzez porównanie innych metod i form leczenia z interwencją chirurgiczną, natomiast przeżywalność będąca skutkiem interwencji chirurgicznej rzadko jest porównywana z przeżywalnością pacjentów nie poddawanych żadnej terapii, a już na pewno nie jest porównywana z przeżywalnością pacjentów leczonych metodami naturalnymi.

Jak z tego wynika, ortodoksyjna metoda leczenia nowotworu jest z gruntu nienaukowa. Ogólna liczba przypadków udanej terapii nie jest większa od uzyskiwanej w wyniku wyleczenia spontanicznego lub efektu placebo. Jako potwierdzenie mojego stosunku do medycyny klasycznej przedstawiam następujące stwierdzenia i wnioski zaczerpnięte z medycznych i naukowych publikacji - badania zdają się dowodzić, że wczesna interwencja chirurgiczna jest pomocna, ponieważ przedrakowe zmiany są włączone do usuniętej części, takie, które nie stałyby się nowotworowymi, gdyby je zostawić nietknięte. Innymi słowy, wczesne interwencje chirurgiczne wydają się skuteczne,
ponieważ zostają usunięte zmiany, które nie są zmianami rakowymi, i w ten sposób poprawia się statystykę przypadków wyleczonych. Nie ma również znaczenia, jak duża część piersi zostanie usunięta - wynik jest zawsze taki sam - to stwierdzenie dowodzi, że interwencja chirurgiczna nie wpływa na polepszenie szans wyzdrowienia, w przeciwnym wypadku byłaby różnica miedzy radykalną chirurgią a wycięciem tylko guzka. Badacze stwierdzają, że dalsze poddawanie około 70% kobiet daremnym w skutkach okaleczeniom jest arogancją. Co więcej, nie ma żadnych dowodów na to, że wczesna amputacja sutka (mastektomia) wpływa ma przeżywalność - gdyby pacjentki wiedziały o tym, najprawdopodobniej nie zgodziłyby się na zabieg chirurgiczny.

W roku 1993 redaktor Lanceta podkreślał w artykule redakcyjnym, że mimo wielu modyfikacji i wariacji metod leczenia raka piersi metodami klasycznymi, śmiertelność spowodowana tą chorobą nie zmieniła się. Przyznaje, że mimo niemal cotygodniowych relacji mówiących o przełomowych odkryciach, medycyna przy swej nadzwyczajnej możliwości samooszukiwania się (słowa redaktora Lanceta) pogubiła się. Jednocześnie odrzuca poglądy tych, którzy uważają, że zbawienie nadejdzie ze strony intensyfikacji chemioterapii po zabiegu chirurgicznym do poziomu tuż poniżej zabójczego dla pacjentów.
Czy nie byłoby bardziej naukowe zastanowienie się, dlaczego nasze podejście zawiodło?

Powiedziałbym, że niezbyt szybko doszliśmy do takiego pytania, biorąc pod uwagę stuletni okres okaleczania kobiet. Tytuł tego artykułu wstępnego brzmi właściwie - Rak piersi, czy się zagubiliśmy?
W zasadzie wszystkie rodzaje i kombinacje konwencjonalnych metod leczenia raka piersi dają w dłuższej perspektywie ten sam stosunek przeżywalności. Jedyny wniosek, jaki można wysnuć, mówi, że konwencjonalne metody leczenia nie dają żadnej poprawy przeżywalności w dłuższym okresie czasu. W rzeczywistości jest jeszcze gorzej.

RECEPTA NA KATASTROFĘ

Dr Michael Baum, czołowy brytyjski chirurg, specjalista od raka piersi, odkrył, że interwencje chirurgiczne w przypadkach nowotworu piersi zwiększają szanse nawrotu w ciągu 3 lat.
Wiąże również interwencje chirurgiczne z przyspieszeniem tempa rozwoju raka w wyniku stymulacji formowania się przerzutów w innych częściach ciała. Wcześniejsze niemieckie badania dowodzą, że kobiety po menopauzie z nieleczoną formą raka piersi żyją dłużej od poddanych kuracji i zalecają zaniechanie leczenia w takich przypadkach.

Ten wniosek jest zgodny z ustaleniami Ernesta Krakowskiego, niemieckiego profesora, radiologa. Wykazał on, że przerzuty są zazwyczaj wywoływane przez medyczną interwencję i tylko niekiedy przez biopsję lub zabieg chirurgiczny niezwiązany z nowotworem. Zakłócenie guza powoduje wzrost liczby komórek nowotworowych, które dostają się do krwioobiegu, zaś większość farmaceutycznych terapii, zwłaszcza chemioterapia powoduje uwstecznienie układu immunologicznego. Ta kombinacja to recepta na katastrofę. To właśnie przerzuty zabijają, podczas gdy oryginalne nowotwory, zwłaszcza piersi, mogą być stosunkowo mało szkodliwe.

Te ustalenia zostały potwierdzone przez najnowsze badania, które dowodzą, że interwencje chirurgiczne, nawet te niezwiązane z rakiem, mogą wyzwolić gwałtowny proces formowania się przerzutów i prowadzić do przedwczesnej śmierci. Jeszcze wcześniej ukazały się doniesienia mówiące, że operacyjne leczenie raka prostaty, może również prowadzić do przerzutów. W rzeczywistości to właśnie nowotwór prostaty był badany w pierwszych klinicznych próbach losowych, jakie w ogóle prowadzono nad nowotworem. Po 23 latach okazało się, że nie ma żadnych różnic w okresach przeżywalności między pacjentami poddanymi interwencji chirurgicznej, a osobami, których nie poddano żadnej terapii, przy czym operowani cierpieli dodatkowo z powodu impotencji lub nietrzymania moczu.

Nieżyjący już profesor fizyki medycznej H.B Jones, był czołowym statystykiem choroby nowotworowej w USA. W przemówieniu wygłoszonym w roku 1969 do członków Amerykańskiego Towarzystwa Raka oświadczył, że żadne z badań nie potwierdziło wydłużenia okresu przeżywalności w następstwie wczesnej interwencji chirurgicznej. Co więcej, jego badania dowiodły, że pacjenci z nie leczonym metodami klasycznymi nowotworem żyją prawie 4 razy dłużej, wiodąc życie charakteryzujące się znacznie wyższą jakością niż leczeni.
Nie muszę chyba dodawać, że już nigdy więcej nie poproszono go o zabranie głosu.

NACIĄGANE STATYSTYKI

Epidemiologiczne badania potwierdzają wątpliwą wartość konwencjonalnej terapii. W ich konkluzji mówi się - medyczne interwencje związane z nowotworem mają marginalny wpływ, jeśli w ogóle jakikolwiek, na przeżywalność. Nawet konserwatywny periodyk medyczny New England Journal of Medicine zamieścił artykuł pod znamiennym tytułem - Rak niepokonany.

Pospolity sposób przekształcania medycznych statystyk na bardziej korzystne wygląda następująco - pacjenci, którzy umierają w czasie przedłużonej terapii przy zastosowaniu chemioterapii lub radioterapii nie są włączani do obliczeń statystycznych pod pretekstem nieuzyskania pełnego zakresu terapii, natomiast w grupach kontrolnych liczeni są wszyscy, którzy umierają. Co więcej, miarą sukcesu jest procent guzów zanikających, bez względu na to, czy pacjent przeżyje!

Kiedy jednak dochodzi do porównania długości okresu przeżycia, wówczas uwzględnia się tylko przypadki wyleczone z pominięciem śmiertelnych. Generalnie nie podaje się ilu pacjentów zmarło wskutek samej terapii. Obecny trend polega na bardzo wczesnym wykrywaniu objawów przedrakowych i leczeniu ich jako raka. Chociaż statystycznie zwiększa to liczbę ludzi chorych na raka, to jednocześnie sztucznie wydłuża czas przeżycia i obniża śmiertelność, a tym samym czyni terapie medyczne bardziej wiarygodnymi. W tym wydłużeniu czasu przeżywalności może mieć jednak swój udział pewien czynnik, a mianowicie to, że rosnąca liczba pacjentów sięga dodatkowo po terapię naturalną.

Badanie historii chorób 1,2 miliona pacjentów z nowotworem ujawniło, że śmiertelność przypisywana przyczynom pozanowotworowym i występująca wkrótce po leczeniu nowotworu była o 200% większa od występującej normalnie. Po dwóch latach od zdiagnozowania nowotworu i terapii, ten nadmiar śmiertelności spada o 50%. Najczęstszym powodem nadmiaru zejść śmiertelnych była niewydolność serca i układu oddechowego. Oznacza to, że zamiast umierać przez kilka lat na raka, pacjenci ci umarli w wyniku efektów leczenia i znacznie pomogli w poprawieniu statystyk dotyczących raka, ponieważ rak nie był bezpośrednią przyczyną ich śmierci.

Tego rodzaju zafałszowane doniesienia dotyczące śmierci z powodu raka zrodziły żądania wprowadzenia bardziej uczciwych statystyk. Analiza wielu szeroko zakrojonych badań mammograficznych pokazuje, że mammografia prowadzi do bardziej agresywnej terapii bez żadnych dodatnich skutków, jeśli chodzi o przeżywalność pacjentek. W rezultacie nawet redaktor periodyka Lancet musiał przyznać, że brak jest wiarygodnych danych wynikających z rozległych losowych prób mammograficznych, które świadczyłyby na korzyść mammografii. Znaczenie tego oświadczenia wykracza daleko poza samą mammografię.

Orędownicy medycyny konwencjonalnej otwarcie przyznają, że nie znają terapii mogącej pomóc w przypadkach zaawansowanych form raka. Do dzisiaj lansuje się hasło - aby można było to wyleczyć, należy wykryć to wcześnie. Badania dotyczące mammografii dowodzą, że nie ma znaczenia, kiedy wykryje się raka - metody konwencjonalne są zawsze bezużyteczne, a co za tym idzie, bezużyteczny jest ogromny, wielomiliardowy przemysł raka (wniosek autora artykułu). W ramach prowadzonych w Kanadzie przez 13 lat badań, które objęły 40 000 kobiet, dokonano porównania tych z nich, które badano metodami fizycznymi, z tymi, którym zaaplikowano dodatkowo mammografię.
Okazało się, że w grupie z badaniem mammograficznym wystąpiło znacznie więcej przypadków wycięcia guzka piersi i zabiegów chirurgicznych (przy współczynniku śmiertelności wynoszącym 107) niż w grupie, w której zastosowano tylko badanie fizyczne (przy współczynniku śmiertelności 105).

Nowotwór przewodowy miejscowy (DCIS) jest pospolitą, nieinwazyjną formą guza piersi. W większości przypadków jest wykrywany przy pomocy mammografii. U młodych kobiet 92% wszystkich rodzajów raka, wykrywanych za pośrednictwem mammografii należą do tego typu, tym niemniej średnio w 44%, a w niektórych przypadkach w 60% tych przypadków stosuje się amputację sutka (mastektomia). Ponieważ większość z nich jest nieszkodliwa, te niepotrzebne zabiegi znacznie poprawiają statystyki przeżywalności. Podczas gdy konwencjonalne diagnozy mają charakter inwazyjny i mogą sprzyjać przerzutom, jest pewien nieszkodliwy rodzaj elektroskórnych badań o nazwie Test Biopola, który opracował zespół złożony z badaczy 8 europejskich szpitali i uniwersytetów. Jak doniósł Lancet, jest on w 99,1% dokładny w diagnozowaniu złośliwości guzów piersi.
Obszerna analiza wyników radioterapii w przypadkach nowotworu płuc wykazała, że po 2 latach w grupie, w której oprócz interwencji chirurgicznej zastosowano radioterapię, wystąpiła o 21% większa śmiertelność niż w grupie, która miała wyłącznie zabieg chirurgiczny. Magazyn Lancet zamieścił artykuł, w którym mówi się, że zabicie wszystkich komórek rakowych, jakie pozostały po zabiegu chirurgicznym jest racjonalne, lecz fakty niestety nie potwierdzają tej teorii.


CHEMIOTERAPIA-MEDYCZNA ROSYJSKA RULETKA

Chemioterapia w przypadkach białaczki u dzieci i choroby Hodgkina (ziarnica złośliwa) stanowi typowy przykład jedynie pozornego sukcesu ortodoksyjnej terapii antyrakowej.
Prowadzone obecnie kolejne długoterminowe badania dowodzą, że w późniejszym okresie u takich dzieci powstaje 18 razy więcej wtórnych złośliwych guzów. Co gorsze, u dziewczynek występuje 75 krotny wzrost ryzyka 7500% zachorowania na raka piersi w wieku około 40 lat. Głównym problemem wydaje się być rozwój głębokich lub układowych infekcji bakterią Candida albicans (bielnik biały) wkrótce po rozpoczęciu chemioterapii. Jeśli ta infekcja nie jest odpowiednio leczona, następuje pogorszenie lub jest bardzo prawdopodobne wystąpienie w przyszłości problemów ze zdrowiem.

Badania raka jajników dowodzą, że ryzyko wykształcenia się białaczki po chemioterapii rośnie 21-krotnie, czyli o 2100%. Chemioterapia wykazuje prostą zależność od dawki - podczas, gdy występowanie pobudzonej leukemii podwaja się między grupami, w których zastosowano niską i umiarkowaną dawkę, to między grupami o umiarkowanej i wysokiej dawce wzrasta czterokrotnie.

Po zastosowaniu chemioterapii w celu leczenia złośliwych guzów rozwijają się również inne guzy. W próbach ze szpiczakiem (myeloma - szpiczak) nie stwierdzono żadnych zalet stosowania chemioterapii w stosunku do braku jakiegokolwiek leczenia.

Ulrich Abel, szanowany niemiecki biostatystyk, przedstawił wyczerpującą analizę ponad 3000 klinicznych prób dotyczących wartości chemioterapii w przypadkach zaawansowanego nowotworu złośliwego (np. rak piersi). Onkolodzy mają inklinację do stosowania chemioterapii, ponieważ może ona spowodować czasowe kurczenie się guza zwane reakcją, jednak i w tym przypadku wywołuje nieprzyjemne efekty uboczne. Abel wywnioskował, że brak jest bezpośrednich danych wskazujących na to, że chemioterapia umożliwia w takich przypadkach przedłużenie okresu przeżycia. Twierdzi wprost - wielu onkologów uważa za oczywiste to, że reakcja na terapię wydłuża okres przeżycia - jest to opinia, której podstawę stanowi błędne rozumowanie nie poparte żadnymi badaniami klinicznymi.

W swojej książce Questioning Chemotherapy (Wątpliwości wobec chemioterapii) dr Ralph W. Moss przedstawia szczegółową analizę tego tematu. Ogólny wniosek, jaki wynika z jego książki, mówi, że nie ma danych wskazujących na to, że stosowanie chemioterapii wydłuża w większości przypadków raka okres przeżycia.
Nawet gdyby chemioterapia mogła przedłużyć życie o kilka miesięcy, to, co z jakością tego życia?

Tom Nesi, były dyrektor ds. kontaktów z mediami w farmakologicznym gigancie Bristol-Myers Squibb, napisał w dzienniku New York Times o udanej kuracji swojej żony, która statystycznie rzecz ujmując przedłużyła jej życie o 3 miesiące. 2 tygodnie po zabiegu jego żona nagryzmoliła na kartce z notatnika - jestem przygnębiona, nie chcę więcej, proszę. W tej sytuacji wcale nie dziwią mnie doniesienia mówiące, że większość onkologów nie poddałaby tej terapii członków swoich własnych rodzin.

PEŁNA TERAPIA KLASYCZNA NA GUZKA PIERSI

Dr Wirginia Livingston (później Livingston-Wheeler), wybitna badaczka raka i terapeutka, przytacza w swojej książce Cance r -A New Breakthrough (Rak - nowy przełom), opis przypadku jednej z wielu pacjentek, które badała. Pacjentka ta zgłosiła się do niej natychmiast po zaaplikowaniu jej pełnego zakresu terapii na nowotwór piersi - po odkryciu minimalnego guzka piersi poddano ją wycięciu sutka. Żaden z usuniętych spod ramienia węzłów limfatycznych nie był zaatakowany, całość tkanki rakowej została usunięta. Aby mieć pewność, że nie będzie nawrotów na bliznach, poddano ją radioterapii i wycięto jajniki. Ku jej przerażeniu rok później na bliźnie pooperacyjnej na piersi pojawiły się małe guzki. Znowu poddano ją naświetlaniom i dodatkowo terapii hormonami męskimi, w następstwie czego wystąpił u niej trądzik i szorstki zarost na twarzy. Pomimo to guzki pojawiały się dalej. Obecnie jest poddawana chemioterapii z jej typowymi efektami ubocznymi. Włosy nie zdążyły jeszcze odrosnąć, kiedy ból w kościach został zdiagnozowany jako nowotwór kości. Spodziewano się, że zwiększenie dawek chemioterapii i terapii hormonalnej pomoże, jednak kilka miesięcy później uszkodzenia kości powiększyły się. W rezultacie usunięto jej gruczoły dokrewne. Miejmy nadzieję, że to przedłuży jej cierpienia o rok. Później usunięcie przysadki mózgowej może dać jej kolejnych 6 miesięcy życia. Obecnie jej wiara w medycynę została tak mocno zachwiana, że zgłosiła się do mnie po poradę. Poprosiła o badanie bez obecności swojego męża, ponieważ chciała mu oszczędzić widoku swojej agonii w postaci nagiego, zniekształconego, okaleczonego ciała, z potwornie opuchniętym brzuchem i cienkimi nogami. W końcu wyszeptała - pani doktor, czy mam się zabić?

ZMOWA MILCZENIA

Czemu oni to robią (przez oni rozumiem medyczny establishment raka)?

Wydaje mi się, że odpowiedzi na to pytanie udzielił medyczny komentator, były redaktor magazynu New Scientist, dr Donalda Gould, w ponadczasowym artykule zatytułowanym Cancer - A Conspiracy of Silence (Rak - zmowa milczenia). Jego podtytuł podsumowuje pogląd autora - najpospolitsze rodzaje nowotworu są dziś równie odporne na leczenie, jak 40-50 lat temu. Nic nie zyskamy, udając, że szala zwycięstwa w walce z rakiem przechyla się na naszą stronę.

Powyższa prawda jest rozmyślnie ukrywana przed społeczeństwem. Według Gouda ta zmowa milczenia ma związek z pieniędzmi. Społeczeństwo musi postrzegać medyczny establishment specjalizujący się w raku, jako ten, który wygrywa, inaczej nie da mu pieniędzy. Jeden z wcześniej cytowanych naukowców stwierdził, że przy dziesiątkach tysięcy radiologów i milionach dolarów zainwestowanych w sprzęt, wciąż aplikuje się radioterapię, mimo iż badania wskazują, że powoduje ona więcej szkód, niż daje korzyści.

Goud uważa również, że pacjenci, którzy czuliby się dobrze bez leczenia aż do nieuniknionej śmierci, poddawani terapiom stają się z powodu tych bezsensownych prób odwleczenia ich zgonu o kilka tygodni - nieszczęśliwi. Rzecz w tym, że na tym etapie zarabia się najwięcej. Gould uważa, że lekarze trują swoich pacjentów lekami i promieniowaniem i okaleczają ich niepotrzebnymi zabiegami chirurgicznymi w desperackiej próbie leczenia czegoś, co jest nieuleczalne.

Od roku 1976, w którym Gould napisał ten artykuł, niewiele się zmieniło. W ostatnim wydaniu The Moss Reports można przeczytać, że długoterminowe przeżycie w przypadkach pospolitych nowotworów takich jak rak prostaty, piersi, jelita grubego i płuc - ledwie drgnęło od lat siedemdziesiątych. W ostatecznym rozrachunku oznacza to, że w ostatnich 70-80 latach nie nastąpiło znaczące wydłużenie okresu przeżywalności w następstwie konwencjonalnego leczenia raka.

NAUKOWE PODSTAWY AKCEPTACJI LEKÓW


Warto również poznać zasady akceptacji leków stosowanych w leczeniu raka. Większość z nich pochodzi z USA. W przeszłości firma wytwarzająca lek musiała dostarczyć dwie duże losowe próby z pozytywnymi wynikami, aby uzyskać akceptację Urzędu ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration - w skrócie FDA), który zajmuje się dopuszczaniem leków. Słowo pozytywny oznacza w tym przypadku skutek w postaci określonego tempa zmniejszenia się guza, które utrzymuje się, przez co najmniej 1 miesiąc. Nie było wymogu wykazania, że lek przedłużał okres przeżycia, nie wymagano również przedłożenia wyników nieudanych prób tego leku. Te ostre naukowe kryteria(?) jeszcze bardziej złagodzono w czasie prezydentury Clintona, dzięki czemu producenci leków mogli uzyskać aprobatę FDA, nawet gdy duża losowa próba wypadła niekorzystnie. W doniosłym oświadczeniu dotyczącym akceptacji leków, rzecznik FDA podkreślił, że jakiekolwiek opóźnienie akceptacji niekoniecznie oznacza czyjąś śmierć, ponieważ żadna z tych zaawansowanych kuracji form raka nie leczy ludzi.

Przypuszczalnie sprawa ma się jeszcze gorzej niż w przypadku nieefektywnej terapii. Grupa liczących się badaczy dokonała przeglądu całości opublikowanych materiałów statystycznych, dotyczących medycznych skutków terapii i wykazała, że system medyczny jest obecnie główną przyczyną zgonów i okaleczeń w USA. Zgonów związanych z zawałami serca w roku 2001 było 699 697, z rakiem - 553 251, natomiast z medycznymi interwencjami - 783 936!
Właściwy tytuł tych badań powinien brzmieć - śmierć zadana przez medycynę.

Ktoś mógłby zastanawiać się, dlaczego władze resortu zdrowia udają, że nie widzą tych masowych zgonów, w większości spowodowanych lekami i koncentrują swoje wysiłki na ograniczaniu dostępu do dodatków do żywności i naturalnych leków?

Objawem tego rodzaju oficjalnego nastawienia są niedawne działania wymierzone w Pan Pharmaceuticals, w następstwie, których, rząd australijski zmusił największego producenta naturalnych leków do ogłoszenia bankructwa, rzekomo z powodu tego, że jego produkty mogłyby wywołać choroby, a nawet doprowadzić do zgonów.
Moim zdaniem główną przyczyną tego wypaczonego oficjalnego stanowiska jest to, że wydziały zdrowia i władze nadzorcze są zdominowane przez lekarzy, którzy zostali wyszkoleni (częściowo za pieniądze koncernów farmaceutycznych), aby wierzyć, że leki farmaceutyczne są zbawienne, a naturalne szkodliwe. Mimo, iż większość zachodnich społeczeństw woli leki naturalne, niemal wszystkie partie polityczne promują uzależnienie od leków farmaceutycznych.
Tak, więc pierwszym krokiem zmierzającym do zmiany tego opresyjnego klimatu politycznego, jest konieczność utworzenia partii politycznej promującej metody naturalnych terapii, a nie uzależnienie od leków.

W artykule redakcyjnym British Medical Journal, którego autorem jest Richard Smith, można znaleźć wskazówkę wyjaśniającą przyczynę tych alarmujących statystyk zawartych w Śmierci zadanej przez medycynę - jak dotąd jedynie 15% medycznych interwencji ma wsparcie solidnej wiedzy naukowej, jest tak, dlatego, że tylko 1% artykułów pojawiających się w medycznych periodykach ma naukowe uzasadnienie, a częściowo z powodu tego, że wielu terapii nigdy nie próbowano nawet oceniać.

Dobrym przykładem nienaukowej natury badań medycznych jest ostatnie fiasko zastępczej terapii hormonalnej (Hormone Replacement Therapy-w skrócie HRT). Kilkadziesiąt lat temu była ona przedstawiana jako wynikająca z rygorystycznych badań (?) medycznych, oraz bezpieczna i efektywna, ponieważ w przeciwnym wypadku nie zostałaby zaaprobowana. Kurację tę zalecano jako zapobiegającą zawałom serca i nowotworowi. Przeprowadzone obecnie badania dowodzą, że HRT jest niebezpieczna i zwiększa ryzyko zachorowania właśnie na zawał serca i nowotwór. Co zawiodło?
Czemu nie wykryto tego wcześniej?
To oczywiste, pierwotne badania były przeprowadzone pod kątem uzyskania maksymalnych zysków, podczas gdy obecnie badacze nie mają już w nich żadnego udziału. Z tego względu nie wierzę żadnym badaniom prowadzonym pod kątem uzyskanie dochodów. Niestety, takie podejście dominuje obecnie w większości badań medycznych.


DROGA KU PRZYSZŁOŚCI

Minęły już 32 lata od momentu, kiedy prezydent Nixon wypowiedział wojnę rakowi. Od tamtej chwili wydano 2 biliony dolarów na konwencjonalne leczenie raka, a rezultat tego jest taki, że więcej osób niż kiedykolwiek przedtem umiera na nowotwór.
Chociaż wykonano wiele badań, których celem było ustalenie wartości różnych składników odżywczych w odniesieniu do różnych rodzajów raka, z tych 2 bilionów dolarów nie przydzielono ani grosza na przeprowadzenie prób z holistycznymi terapiami raka. Naturalni terapeuci musieli stawiać czoło 100 - letniemu okresowi oskarżeń i wielu z nich zawleczono na salę sądową, w rezultacie, czego skończyli w więzieniu.

Czy nie byłoby bardziej naukowe bezstronne ocenienie metod leczenia raka stosowanych przez naturalnych terapeutów zamiast wsadzać ich do więzienia?

Większość amerykańskich klinik alternatywnych musiała przenieść się do Meksyku. Zainteresowanych listą odsyłam na stronę internetową www.cancure.org

Holistyczne podejście do leczenia raka obejmuje doskonałe odżywianie (m.in. dieta zgodna z grupą krwi - przypis Administratora), zioła, elektromedycynę, oraz medycynę wibracyjną lub energetyczną, uzdrawianie emocjonalne, a także terapię umysłową. Jedyne znane badania, które są bliskie podejściu holistycznemu, dotyczą terapii Gersona (m.in. enzymoterapia) i były przeprowadzone w celu oceny pięcioletniego okresu przeżywalności 153 pacjentów cierpiących na czerniaka. Wykazały one, że 100% pacjentów z fazą pierwszą i drugą poddanych terapii Gersona przeżyło, podczas gdy tylko 79% poddanych terapii konwencjonalnej.
W odniesieniu do przypadków w trzeciej fazie raka (z przerzutami w bliskim regionie) liczby te przedstawiały się odpowiednio - 70% i 41%, zaś w fazie czwartej (przerzuty w rejonach odległych) - 39% i 6%.

Wielu naturalnych terapeutów raka twierdzi, że w ponad 90% przypadków udało im się odnieść sukces w zahamowaniu rozwoju nowotworu, a nawet cofnięciu się go, ale tylko wtedy, gdy pacjenci nie byli wcześniej poddani terapii konwencjonalnej. Według nich najbardziej dewastującymi metodami są chemioterapia i radioterapia.

Tak więc, jeśli ktoś zachoruje na raka, sugeruję, aby oparł się strachowi i naciskom z zewnątrz. Bardzo rzadko zdarza się, że należy podjąć natychmiastowe działanie. Doradzam, aby każdy sam przejrzał dane dostępne w książkach, magazynach oraz Internecie, a następnie postąpił zgodnie z własnym zdrowym rozsądkiem i intuicją.


Autor - Walter Last

Źródło-dwumiesięcznik NEXUS nr 37, wrzesień-październik 2004. Wydawca-Agencja Nolpress, skrytka pocztowa 41, 15-959 Białystok-2, tel:085-653-55-11, nexus@nexus.media.pl , www.nexus.media.pl

Chemioterapia zostawia trwałe ślady w mózgu

Leczenie chemoterapią zmienia przepływ krwi i metabolizm mózgu, a zmiany są wykrywalne nawet 10 lat po zakończeniu terapii. Mogą one powodować u pacjentów uczucie niejasności myśli, trudności w skupieniu uwagi i zapominanie.
Takie są wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z David Geffen School of Medicine na uniwerytecie w Los Angeles i opublikowane w internetowej wersji pisma "Breast Cancer Research and Treatment".

Chemioterapię stosuje się w walce z rakiem, w celu uniknięcia powstawania przerzutów, najczęściej łącznie z leczeniem operacyjnym. Niestety, niszczone są zarówno komórki guza, jak i zdrowe normalne komórki organizmu.

Pacjenci, którzy dzięki chemioterapii przeżyli chorobę nowotworową, mają po leczeniu bardzo osłabiony organizm. Jedną z przypadłości, na którą się skarżą, jest uczucie roztargnienia i trudności w zapamiętywaniu faktów.

Naukowcy nazwali ten zespół zaburzeń "chemo brain" - mózgiem po chemioterapii.

Odkrycie naukowców z USA może pomóc w zrozumieniu zaburzeń w procesie formowania myśli i powody roztargnienia męczącego wielu pacjentów po chemioterapii.

"Nasze badania po raz pierwszy wykazały, że pacjenci cierpiący na tego typu zaburzenia poznawcze mają specyficznie zmieniony metabolizm mózgu" - mówi autor pracy, profesor farmakologii, Daniel Silverman.

Co roku diagnozuje się 211 000 przypadków raka piersi, jest to najczęściej występujący nowotwór u kobiet. Eksperci podejrzewają, że przynajmniej 25 proc. pacjentek leczonych chemioterapią cierpi na objawy "mózgu po chemioterapii".

Wyniki ostatnich badań przeprowadzonych na University of Minnesota wskazują, że problem ten może dotyczyć aż 82 proc. pacjentek.

Silverman i współpracownicy przy użyciu pozytonowej emisyjnej tomografii komputerowej (PET) badali mózgi 21 kobiet, 5 do 10 lat po operacyjnym usunięciu guzów piersi. U 16 z nich stosowano dodatkowo chemoterapię (w okresie okołooperacyjnym), żeby uniknąć nawrotu choroby. W czasie badania uczestniczki poproszono o wykonanie serii ćwiczeń na pamięć krótkotrwałą.

Dzięki technice PET naukowcy otrzymali obrazy przepływu krwi w mózgu badanych kobiet podczas ćwiczeń pamięciowych i odpoczynku. Porównali 16 obrazów mózgu kobiet po chemioterapii i 5 tych, które tylko operowano z 13 obrazami mózgu kobiet, które nie miały ani raka piersi, ani chemioterapii.

Okazało się, że w mózgach kobiet po chemioterapii metabolizm w bardzo ważnym dla procesów poznawczych regionie kory czołowej był spowolniony.

"Odkryliśmy, że im wolniejszy był metabolizm podczas odpoczynku mózgu pacjentki, tym więcej miała ona trudności w rozwiązywaniu testów pamięciowych" - mówi Silverman.

Podczas rozwiązywania testów przepływ krwi w korze czołowej i drugim rejonie mózgu tzw. móżdżku u pacjentek po chemioterapii gwałtownie wzrastał, co świadczy o nagłym, skokowym zwiększeniu aktywności tych samych obszarów mózgu, które w czasie odpoczynku były bardzo mało aktywne.

"W efekcie mózgi tych kobiet, żeby przywołać tę samą informację, pracowały zdecydowanie ciężej niż mózgi kobiet nie poddawanych nigdy chemoterapii" - tłumaczy autor pracy.

Co więcej naukowcy odkryli, że kobiety, które oprócz chemioterapii były leczone hormonalnie, miały dodatkowo zmiany w tzw. zwojach podstawy mózgu - rejonie koordynującym myślenie i działanie. Średnio zaobserwowano u nich ośmioprocentowy spadek metabolizmu w tym rejonie podczas odpoczynku mózgu.

Naukowcy piszą, że ich odkrycie dowodzi, że technika PET może być z powodzeniem stosowana do monitorowania zmian wywołanych przez chemioterapię u pacjentów z nowotworami. Badacze podsumowują, że do tej pory nie wiadomo, co powoduje efekt "chemo brain" - mózgu po chemioterapii. Podkreślają, że niezbędne są dalsze badania w celu odkrycia jego przyczyn oraz modyfikacji leków stosowanych w chemioterapii, tak żeby im zapobiegać.

PAP, KR /00:01 posted by Nowy at, październik 06, 2006

Oby podczas chemioterapii ochronić mózg i inne narządy przed skutkami zniszczenia, do kuracji warto dodać amerykański produkt OMEGA3 4 life o potrójnej mocy i Triple Potency Lecithin 4 life.

Rak zostawia ślad u dzieci leczonych na raka klasycznymi metodami

Chore na raka dzieci mają mniej więcej 80-procentowe szanse na przeżycie. Jednak nawet po wyleczeniu, w późniejszym okresie życia pojawiają się u nich problemy ze zdrowiem, które wynikają z zastosowanej chemio- i radioterapii. Takie osoby cierpią z powodu wtórnych nowotworów, chorób układu krążenia, zaburzeń czynności nerek i innych schorzeń.
Jak wynika z badań opublikowanych na łamach “New England Journal of Medicine”, u 75 procent osób, które wyleczono pomiędzy rokiem 1970 i 1986, z wiekiem pojawiły się przewlekłe problemy zdrowotne.

Współautorem badań jest doktor Debra Friedman, onkolog pediatryczny z Fred Hutchinson Cancer Research Center and Children's Hospital w Seattle. Przeanalizowała ona - wraz z Toaną Kawashima i Wendy Leisenring, specjalistkami od statystyki z Fred Hutchinson - dane dotyczące około 400 pacjentów leczonych w Children’s Hospital pomiędzy rokiem 1970 a 1986. W czasie leczenia wiek pacjentów wynosił od mniej niż roku do 21 lat.

Dwa lata temu, gdy Friedman rozpoczęła analizę danych, osoby te miały od 18 do 48 lat. Badania zespołu z Seattle były częścią większego programu Childhood Cancer Survivor Study, wykorzystującego dane z 27 instytucji na temat 10 397 wyleczonych z Ameryki Północnej.

Obecne w nazwie projektu określenie "survivor" (czyli ten, który przeżył) nie oznacza, że wszyscy uczestnicy badań nadal żyją. Chodzi tu o tych, którzy przeżyli przynajmniej pięć lat od momentu rozpoznania choroby.

Jako grupę kontrolną wykorzystano rodzeństwo pacjentów.

Chcieliśmy porównać częstość występowania i liczbę przypadków powikłań w populacji pacjentów z populacją osób, które nie były leczone z powodu raka – mówi Friedman. - Chorych można byłoby porównać z innymi osobami, jednak rodzeństwo było podobne pod względem fizycznym, kulturowym i ekonomicznym.

Friedman przyznaje, że wyniki badań ją zaskoczyły. Wykazały bowiem nasilenie się chronicznych schorzeń u osób, które były leczone na raka, kiedy były dziećmi. W porównaniu z rodzeństwem, 54 razy częściej wszczepiano im sztuczne stawy, 15 razy częściej dochodziło u nich do niewydolności krążenia lub pojawiał się kolejny nowotwór złośliwy. Ryzyko choroby wieńcowej lub poważnych zaburzeń sprawności umysłowej było dziesięciokrotnie wyższe.

U wyleczonych częściej występowały udary mózgu, utrata słuchu, uszkodzenie jajników i utrata wzroku.

Dlaczego leczenie raka miałoby prowadzić do ślepoty? Friedman wyjaśnia, że wiąże się to głównie z leczeniem operacyjnym oraz radioterapią, i najczęściej dotyczy pacjentów z rakiem mózgu.

Poważniejsze zaburzenia występowały u osób wyleczonych z nowotworów kości lub mózgu. Zaobserwowano również związek pomiędzy niektórymi z nich a pewnymi metodami leczenia.

U dzieci po radioterapii z powodu guza mózgu częściej dochodziło do obniżenia sprawności umysłowej. Niewydolność krążenia i choroba wieńcowa były częstsze wśród pacjentów leczonych napromienianiem klatki piersiowej i /lub lekiem przeciwnowotworowym - antracykliną.

- W rezultacie sposoby leczenia tych nowotworów u dzieci zaczęły się zmieniać. Próbujemy stosować mniejsze dawki promieniowania zarówno przy leczeniu mózgu, jak i choroby Hodgkina. Zmniejszyliśmy dawki antracyklin w naszych protokołach, by uniknąć późniejszych problemów z sercem. I dokonaliśmy tego, nie umniejszając skuteczności leczenia – mówi Friedman.

Czy nowe, obecnie stosowane terapie sprawią, że w przyszłości będzie mniej schorzeń przewlekłych?

- Taki jest nasz cel – mówi badaczka. - Uważam, że to ważne, by uświadomić sobie, że prace badawcze powinny trwać także wtedy, gdy leczenie raka zostało zakończone. Pozwolą one lepiej zrozumieć odległe komplikacje, a także opracować programy, które zapewnią pacjentom odpowiednie wsparcie kliniczne. Wiele z tych późniejszych powikłań można wcześnie wykrywać i leczyć.

Debra Friedman spodziewa się, że raport jej zespołu będzie czytany z wielką uwagą. W USA jest 10 milionów osób wyleczonych z raka, a lekarze mogą nie być świadomi ryzyka powikłań.

Susan Phinney
The New Jork Time
2006-10-17 "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
thecombo




Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 374
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:55, 25 Sie '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aspelta napisał:
Cytat:
Osobiście nie wierzę w istnienie przypadku


Mógłbym powiedzieć, .. przeczysz teorii kwantowej?, ale lepszy będzie klasyk.
"Rzut kośćmi nigdy nie zniweczy przypadku"


aspelta, mój @drogi o jakim rzucie kością pierdolisz teraz, tudzież teorii kwantowej...

Gea, Ty też powinnaś, odpowiedzieć na to pytanie :

Chcesz leczyć - bądź bardziej przezroczystszy niźli ambrozja mej ukochanej.


Póki co prowadzi @gea, jakkolwiek może wyglądać na z deka nawiedzoną.

Ty @aspelta lecisz z daleka zaangażowaniem po stronie kasy.

stawiam 3,14 mBTC, że za następne 5-10 lat czas potwierdzi moje spostrzeżenie.
_________________
a uzyskane w ten sposob fundusze przeznaczyc na zaszczytny cel edukowania plaskoziemcow.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aspelta




Dołączył: 11 Mar 2012
Posty: 268
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:37, 25 Sie '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

thecombo napisał:

aspelta, mój @drogi o jakim rzucie kością pierdolisz teraz, tudzież teorii kwantowej...


Bo to ze zrozumieniem trzeba czytać, a może w ogóle trzeba czytać. Mówi Ci coś nazwisko Mallarmé na dodatek Stéphane ?

Pozdrawiam
Aspelta
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Człowiek i medycyna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19   » 
Strona 15 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Rak i wit. B17 na podstawie własnych doświadczeń
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile