Haker państwowy
Ewa Siedlecka
2011-11-07, ostatnia aktualizacja 2011-11-07 02:13
Trzy tygodnie temu opisaliśmy ("Służby w komputerze") zlecenie, jakie MSWiA i ABW złożyły Narodowemu Centrum Badań i Rozwoju na skonstruowanie i sfinansowanie "autonomicznych narzędzi wspomagających zwalczanie cyberprzestępczości". Z "celów szczegółowych" zlecenia wynika, że chodzi o narzędzia, które pozwolą m.in. zdalnie włamywać się do komputerów oraz infiltrować i blokować treści przesyłane w internecie.
MSWiA chciałoby np. przełamywać zabezpieczenia szyfrujące sieci Tor i systemu Proxy używane m.in. przez banki do ochrony przelewów internetowych. Albo blokować treści w sieci - do czego nie ma uprawnień nikt oprócz operatorów internetowych. A także móc "niejawnie i zdalnie uzyskiwać dostęp do zapisu na informatycznym nośniku danych, do treści przekazów nadawanych i odbieranych oraz je utrwalać" - czyli włamywać się do komputerów i podglądać ich zawartość bez wiedzy właścicieli.
Stowarzyszenie Blogmedia24 skierowało 31 października doniesienie do prokuratury w sprawie popełnienia przez MSWiA przestępstwa. Z kodeksu karnego (art. 269b) wynika bowiem, że ani policja, ani służby specjalne nie mają prawa zlecać tworzenia narzędzi hakerskich.
MSWiA przyznaje w odpowiedzi Blogmediom24, że do ich użycia potrzebna byłaby zmiana prawa. Dlatego zamierza dopisać do ustawy o policji prawo do "stosowania środków elektronicznych" umożliwiających owo "niejawne i zdalne uzyskanie dostępu".
Na jakiej więc podstawie prawnej zamierza zdobyć te hakerskie narzędzia? Resort odpowiada, że "badania naukowe lub prace rozwojowe na rzecz obronności i bezpieczeństwa państwa" są zgodne z ustawą o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. - Nie ma nic dziwnego w budowaniu narzędzi, które będą legalizowane dopiero po stworzeniu. Najpierw powstał samochód, potem stworzono przepisy ruchu drogowego - tłumaczy Sebastian Serwiak, dyrektor departamentu bezpieczeństwa publicznego w MSWiA.
Tylko że blokowanie treści w internecie czy włamywanie się do komputerów bez zgody sądu jest już zakazane.
Skoro zaś włamywać się bez zgody sądu do komputerów nie wolno, to może chodzi o sposób omijania zgody sądu - jak to się dzieje w przypadku kontrolowania naszych billingów i innych danych teleinformatycznych?
Prof. Włodzimierz Wróbel z Katedry Prawa Karnego UJ potwierdza, że "cele szczegółowe" narzędzi zamówionych przez MSWiA wyglądają na sprzeczne z prawem. Ale jest sceptyczny, czy da się za to pociągnąć do odpowiedzialności urzędników MSWiA.
Prof. Wróbel przypomina natomiast zalecenie Parlamentu Europejskiego z 2009 r. Wzywa ono członków UE do gwarancji, by zdalne przeszukiwanie komputerów i internetu - o ile dopuszcza je prawo krajowe - dozwolone było tylko za zgodą sądu. Inne rozwiązania europarlament ocenia jako naruszające zasadę państwa prawa i prawo do prywatności.
- Niezależnie od kwestii przestępstwa z art. 269b kk pozostaje pytanie o podstawę prawną do wydawania środków publicznych na narzędzia, których nie można użyć zgodnie z prawem - zauważa prof. Wróbel.
Więcej o inwigilacji w sieci przeczytasz w tekście ''Wielki Brat w internecie''
Źródło: Gazeta Wyborcza
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75478,10599922,Haker_panstwowy.html#ixzz1d2qMOUVz
CDN. temat:
Najcenniejszy nabytek CIA "Karol W. z W..."
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles