Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:33, 08 Lis '11
Temat postu: Aleksander Sołżenicyn - cała prawda
Nie wykluczam że tytuł tego tematu jest być może na wyrost,że to nie "cała prawda",że "całej prawdy" nigdy nie poznamy bo zawarta była w osobowości pisarza i odeszła wraz z jego śmiercią.
Śmierci Aleksandra Isajewicza Sołżenicyna towarzyszyły płynące głównym medialnym nurtem okolicznościowe laurki,zwyczajowe w takich przypadkach ochy i achy,towarzyszyły też dyskusje toczące się na medialnych peryferiach.Te ostatnie najczęściej rozpoczynała ankieta której treść a zwłaszcza wyniki zdumiewały
Wprawdzie na początku był to dla mnie szok, ale szybko okazało się że wywołały go nie różnice w widzeniu świata a moje luki w wiedzy na temat życiorysu i działalności pisarza.
Tak tedy zgodnie z opiniami jego dawnych kolegów, Sołżenicyn znalazł się w gułagu poniekąd na własne życzenie.
Czy jest jakiś racjonalny powód dla którego zdrowy na umyśle człowiek chce się dostać do gułagu? Owszem jest jeśli ów człowiek ma do wypełnienia w tym gułagu jakaś misję .A Sołżenicyn miał - był donosicielem.Fakt ten,potwierdzony zresztą dowodem:
nie jest bynajmniej jakimś "piątym asem" ni z tego ni z owego wyciągniętym z rękawa.Zaprezentowany dokument to donos na współwięźniów - ukraińskich nacjonalistów którzy czynili przygotowania do buntu.W wyniku donosu zostali rozstrzelani. ( zainteresowani tą konkretną sprawą mogą zapoznać się ze jej szczegółami donos sołżenicyna na ukraińskich nacjonalistów )
Sprawa z donosem na Ukraińców nie była wyjątkiem,Sołżenicyn był powszechnie nielubiany przez współwięźniów którzy, jak się okazuje słusznie,podejrzewali go o taką działalność.Może właśnie dlatego, a może faktycznie z powodu rozpoznania u Sołżenicyna rak żołądka z przerzutami ,przeniesiono go do szpitala a następnie zwolniono z odbywania kary.Zaraz po zwolnieniu w 1953r Aleksander Sołżenicyn ozdrowiał - guz żołądka i przerzuty ustąpiły.Cud.
(podobno rzadko bo rzadko ale cuda się zdarzają, podobnie jak pomyłki w diagnozach)
Na pogardę i niechęć większości Rosjan Sołżenicyn "zapracował " swą emigracyjną działalnością.
Bo też (z rosyjskiego punku widzenia), Sołżenicyn przekroczył nieprzekraczalne granice,naruszył tabu. Może nie podobać się rząd,ustrój,sposób sprawowania władzy,może nie podobać się wiele różnych rzeczy, ale kto zwraca się ku zewnętrznym siłom i nawołuje je do rozprawy z Rosją traci wszelkie więzi z narodem.
Bywało przecież w przeszłości (choćby porewolucyjna emigracja),że wielu Rosjan z poczuciem krzywdy żyło za granicą Rosji,ale żaden z nich,nawet rodzina Romanowych,nie zrobił tego co Sołżenicyn.Przeciwnie,np w obliczy napaści Hitlera na ZSRR,wielu "zażartych" monarchistów żyjących na emigracji
"odświeżyło" swoje kontakty jeszcze z czasów carskiej ochrany i pracowało dla wywiadu ZSRR.
Aleksander Sołżenicyn przekroczył tabu, Rosjanie nigdy nie wybaczyli mu słów z jakimi zwracał się do amerykańskich władz:
światowe zło, nienawistne ludzkości, ono jest zdecydowane zniszczyć wasz ustrój. Trzeba czekać aż amerykańska młodzież będzie ginąć broniąc granic waszego kontynentu?!
i słów jakimi przemówił ustami jednego z pozytywnych bohaterów "Archipelagu Gułag":
Poczekajcie gady! Znajdzie się na was Truman! Rzucą wam atomową bombę na głowę!
Cytat:
Подождите, гады! Будет на вас Трумэн! Бросят вам атомную бомбу на голову!
I
Mimo że obywatelstwo przywrócono mu już w 1989 r do Rosji wrócił w 1994,czyli po "burzliwym" roku 1991 i 1993 Zapamiętano mu również gest poparcia dla Borysa Jelcyna.Zapamiętano choć już wtedy żadne jego gesty jak też sama osoba Sołżenicyna nikogo nie interesowały.Nie interesowała szczególnie "sił demokratycznych" na które tak długo i efektywnie pracował.Demokraci ani myśleli wsłuchiwać się w sołżenicynowe perory,noblista stał się już niepotrzebny. Sołżenicyn (jak sądzę ), powoli zaczął rozumieć sytuację,może nawet próbował coś naprawić, ale już nie udało mu się zdobyć szerokiego społecznego uznania a dla "demokratów" w pewnym momencie stał się nawet "kontrowersyjny".
W latach 2000-2002 pisze słynne "200 lat razem",ostro krytykuje prywatyzację (włączyć polskie napisy)
ale nikt już go nie słuchał,nikt już się z nim nie liczył,"starzy" przeciwnicy ignorowali go po staremu a niedawni zwolennicy ignorowali po nowemu.I na tym polegał jego osobisty ósmy krąg piekielny.
Oczywiście był dekorowany odznaczeniami,przyznawano mu liczne honorowe tytuły, ale sympatii nie zdobył,owszem,w związku z włączeniem jego książek do spisu lektur obowiązkowych ciągle i ciągle budzi kontrowersje.
On chciał zrzucić bombę na twoich rodziców a ty będziesz studiował jego "twórczość" w szkole
Czy wiara Sołżenicyna w "imperium dobra" była tylko naiwnością? czy był świadomym uczestnikiem subtelnej politycznej gry, czy tylko nieświadomym niczego narzędziem? czy kierował się prawdą czy żądzą sławy? kiedy był sobą ? czy wtedy kiedy pisał "Archipelag"? czy kiedy pisał "200 lat razem"? na te i inne pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam.Wprawdzie historyczne fakty odzwierciedlone w archiwach dowodnie pokazują że Sołżenicyn w "Archipelagu" nieco przesadzał, ale przecież był tylko literatem a literat ma prawo do takich czy innych "nieścisłości".Swoją drogą ciekawe ilu czytelników pamięta o tym że Sołżenicyn był literatem i tworzył literaturę.Tylko literaturę.Taką literaturę na jaką był popyt.Na początku swej emigracyjnej tułaczki zamierzał napisać trylogię o powstaniu tambowskim,ale z powodu braku zainteresowania ze strony wydawców nie napisał.Brak zainteresowania wydawców niektórzy tłumaczą tym że powieść postawiłaby w złym świetle trockistowskie skrzydło bolszewizmu.Ale pewnie to tylko ludzkie gadanie.
_________________ sasza.mild.60@mail.ru
Dołączył: 26 Sie 2011 Posty: 228
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:13, 11 Lis '11
Temat postu:
Zastanawia mnie atak na Sołżenicyna, ze strony osoby uważającej się za "tropiciela Hasbary". Przeciętnie rozgarnięty bojownik przeciw propagandzie syjnonistycznej łatwo zauważy, że ludzie walczący w jakikolwiek sposób z "nową starą rasą panów" błyskawicznie okazują się paskudnymi typami, którzy albo oszukiwali na podatkach (np. D. Duke) - albo donosili na kolegów. Czy "widzący przez ściany" łowca hasbarskich komandosów, po ustrzeleniu Michałkiewicza (pełna zgoda - całe środowisko Mikko-kolibro-libertarian to forpoczty syjonizmu, mające za zadanie zniszczyć spójność atakowanego społeczeństwa, promować egoizm i nieliczenie się z interesem grupowym - szczególnie - państwem narodowym, które chcą sprowadzić do roli policjanta pilnującego tylko jednego prawa - prawa bogaczy do własności wszystkiego, łącznie z niewolnikami, dla niepoznaki nazywanymi pracownikami - wyzyskiwany robotnik nie będzie bronił państwa zawłaszczonego przez bandytów-"przedsiębiorców", którzy go łupią) nie dostrzega, że wobec Sołżenicyna nagonkę rozpętują bojówkarze ADL i inne pachołki Hasbary, tylko po to, by młodzi nie sięgnęli po "200 lat razem", bo autor "nie jest cool/nastajaszczij"?. Sprawę starszych książek Sołżenicyna pomijam - po ich napisaniu nikt Sołżenicynowi donosów nie wyciągał.
A jeśli dostrzega - to dlaczego przemilcza taką możliwość i sam do nagonki dołącza?
W jaki sposób, metodami innymi niż neoliberalno-libertariańskie, syjoniści dzielą narody przeznaczone do zniszczenia (polskie napisy można włączyć klikając CC w prawym dolnym rogu):
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:55, 11 Lis '11
Temat postu:
p.e.1984 napisał:
nie dostrzega, że wobec Sołżenicyna nagonkę rozpętują bojówkarze ADL i inne pachołki Hasbary
Nie dostrzegam bo zupełnie nie interesuje mnie działalność bojówkarzy ADL.oraz innych pachołków Hasbary.Ich niecną działalność powstrzymać może tylko prawda i tego się kurczowo trzymam.
Cytat:
Sprawę starszych książek Sołżenicyna pomijam - po ich napisaniu nikt Sołżenicynowi donosów nie wyciągał.
To czym parał się Sołżenicyn w gułagu nie jest żadną "nowością" wyciągniętą na powierzchnię w chwili gdy napisał "200 lat razem".Jak na ironię drogi @ p.e.1984 napomykał o tym "przez kwiatki" sam Sołżenicyn i to w swym sztandarowym dziele "Archipelag Gułag".Chyba nie sądzisz że informacja która mnie zaszokowała nie została przeze mnie jako tako zweryfikowana.Mówi o tym właściciel portalu na którym była ankieta "zacytowana " w pierwszym poscie.Ja,w odróżnieniu od pozostałych 7 mld ludzkości, nie znam "Archipelagu" dlatego całkowicie polegam tej materii na człowieku parającym się kulturą "Pewne sprawy" wiadome od dawna a jeśli odżyły to tylko dlatego że wielu Rosjan oburzyła celebra związana z jego śmiercią.Mówiąc wprost - uważali go za zdrajcę.
Książka "200 lat razem" miała znaczenie wyłącznie dla samego Sołżenicyna,bo przecież nie dla Rosjan.Rosjanie, a już zwłaszcza część elit, od dawna wiedzieli co w trawie piszczy.
Czego mogli się dowiedzieć z książki napisanej w 2002r,czego nie wiedzieliby już od 1973 z filmu Tajne i jawne.Niczego.
To nie Sołżenicyn a ktoś zupełnie inny przygotował kadry do przyszłej walki
Jaką moralną wartość mają opinie Sołżenicyna wygłaszane w 2000r? małą.Mógł mówić o zagrożeniach całe 15 lat wcześniej,bo przecież byli tacy którzy mówiliI
Dlaczego Sołżenicyn nie zjechał do Rosji w 1993,wtedy kiedy nie bacząc na światopoglądowe różnice ( dość egzotyczny widok czerwonych i carskich,flag ) Rosjanie próbowali nie dopuścić do tego o czym w 2002 r noblista ze zgrozą powie:"ograbili Rosję do zera".
No może nie ograbili by gdyby Sołżenicyn przemówił w telewizji której budynek usiłował zdobyć dzielny,choć nie zawsze powściągliwym w mowie,generał Makaszow. _________________ sasza.mild.60@mail.ru
Dołączył: 26 Sie 2011 Posty: 228
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:55, 11 Lis '11
Temat postu:
pszek napisał:
p.e.1984 napisał:
nie dostrzega, że wobec Sołżenicyna nagonkę rozpętują bojówkarze ADL i inne pachołki Hasbary
Nie dostrzegam bo zupełnie nie interesuje mnie działalność bojówkarzy ADL.oraz innych pachołków Hasbary.Ich niecną działalność powstrzymać może tylko prawda i tego się kurczowo trzymam.
Jak można powstrzymać kogoś, nie interesując się jego metodami działania i realizowaną strategią? Jeśli nie znam metod ani obszarów manipulacji, kiedyś zostanę zmanipulowany. Tak, jak czytelnicy/zwolennicy Michałkiewicza, Mikkego, Kaczyńskiego itp. itd.
pszek napisał:
Cytat:
Sprawę starszych książek Sołżenicyna pomijam - po ich napisaniu nikt Sołżenicynowi donosów nie wyciągał.
To czym parał się Sołżenicyn w gułagu nie jest żadną "nowością" wyciągniętą na powierzchnię w chwili gdy napisał "200 lat razem".
Zgadza się, ale nie jest dziś najważniejsze, co Sołżenicyn robił w bardzo odległej przeszłości. Czarny marketing wirusowy jest rozkręcany z bardzo określonych powodów - i w bardzo określonym celu. Minimum - dywersji - odwrócenia uwagi od "200 lat razem", a w dalszej kolejności - takiego spopularyzowania występków Sołżenicyna, by mozna było stosować technikę erystyczną "zatrutego źródła" - "zły" autor, to i "złe" jego dzieła. I czytanie ich jest "w złym tonie na salonie".
pszek napisał:
"Pewne sprawy" wiadome od dawna a jeśli odżyły to tylko dlatego że wielu Rosjan oburzyła celebra związana z jego śmiercią.Mówiąc wprost - uważali go za zdrajcę.
Czy aby wyłącznie z powodu celebry doszło do nasilenia objawów "oburzenia"? Niedocenianie przeciwnika szkodzi ...
pszek napisał:
Książka "200 lat razem" miała znaczenie wyłącznie dla samego Sołżenicyna,bo przecież nie dla Rosjan.Rosjanie, a już zwłaszcza część elit, od dawna wiedzieli co w trawie piszczy.
Cały problem polega na tym, że nie o Rosję i Rosjan chodzi. Sołżenicyn jest znany na całym świecie - w sferach opiniotwórczych "intelektualistów". Te sfery wypromowały Sołżenicyna wśród mas. Napisanie przez niego "200 lat razem" - i wydanie tego "na zachodzie" to granat wrzucony do szamba. Jak teraz zniszczyć autorytet, dzięki któremu prawda zawarta w "200 lat razem" ma dużo większą siłę rażenia, niż publikacje innych, mało znanych i słabo rozreklamowanych osób? Cartera też próbowano niszczyć (za książkę "Palestine. Peace not Apartheid").
pszek napisał:
Czego mogli się dowiedzieć z książki napisanej w 2002r,czego nie wiedzieliby już od 1973 z filmu Tajne i jawne.Niczego.
Może i ci, którzy wiedzieli - nie dowiedzieli się niczego nowego. Ale być może pewne prawdy dotarły dzięki Sołżenicynowi do szerszego grona odbiorców. Jeśli nie dzięki jego autorytetowi (którego może nie miał) - to może - dzięki jego (nie)sławie.
pszek napisał:
Dlaczego Sołżenicyn nie zjechał do Rosji w 1993,wtedy kiedy nie bacząc na światopoglądowe różnice ( dość egzotyczny widok czerwonych i carskich,flag ) Rosjanie próbowali nie dopuścić do tego o czym w 2002 r noblista ze zgrozą powie:"ograbili Rosję do zera".
No może nie ograbili by gdyby Sołżenicyn przemówił w telewizji której budynek usiłował zdobyć dzielny,choć nie zawsze powściągliwym w mowie,generał Makaszow.
Ubolewam nad klęską rosyjskich nacjonalistów, ale ich wtedy wystawiono na rozwałkę. Powiedzmy sobie tak - w "niepodległej Polsce" nie mamy autorytetów literackich z noblem (wiadomo do kogo piję), które by stanęły i powiedziały, nawet z opóźnieniem - "ograbili Polskę do zera". Więc dobre i to, że w ogóle to powiedział.
Żeby jedno było jasne - nie chcę tu wojować w obronie Sołżenicyna. Chcę tylko pokazać, że kopiąc Sołżenicyna służy się również, nawet mimowolnie, sprawie syjonizmu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów