Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:36, 23 Paź '11
Temat postu: Gniew jest darem
Historia prawdziwej okupacji , zrodzonej z prawdziwej niesprawiedliwości . Tak prawdziwi ludzie walczą ze skurwysynami którzy ich prześladują .
Cytat:
Wounded Knee to miejsce w Agencji Pine Ridge w rezerwacie Siuksów w Południowej Dakocie w USA – tak mógłby brzmieć najbardziej zwięzły komunikat informujący o jednym z wielu miejsc na amerykańskiej mapie.
Co bardziej zorientowani wiedzą, że właśnie tu, w dniu 29 grudnia 1890r., 7. Pułk Kawalerii Arii USA zmasakrował grupę ok. 300 bezbronnych Indian z grupy Sioux Minniconjou. Ta data i to miejsce stanowią symboliczne zakończenie epoki walk wojsk amerykańskich z indiańskimi plemionami na całym amerykańskim kontynencie.
Dzięki temu Wounded Knee stało się symbolem walk narodów indiańskich o wolność, a potem o samostanowienie. Stąd też właśnie Wounded Knee stało się areną głośnych wydarzeń, które rozpoczęły się 27 lutego 1973r. Tu znów padły strzały, tu ponownie ginęli Indianie.
Okupacja Wounded Knee w 1973r. zainicjowana przez radykalny Ruch Indian Amerykańskich (American Indian Movement – AIM) nie wydarzyła się od razu i nie była wielkim zaskoczeniem. Wounded Knee II – bo tak to wydarzenie jest nazywane – było konsekwencją narastającego konfliktu pomiędzy odradzającą się indiańską dumą a rasizmem białych Amerykanów. Było konsekwencją wzrastającej świadomości Indian i ich przywiązania do swojej historii i do swojej dumy.
Burzliwe lata 60. zapoczątkowały wzrost wolnościowych aspiracji amerykańskich Indian. Notoryczne łamanie ich praw, ograniczanie wolności, rosnąca bieda w rezerwatach, nasilające się zabójstwa, rozkradanie ich ziem, masowe przesiedlanie Indian do miast, wzrastające przejawy zwykłego rasizmu spowodowały, że na fali społecznych niepokojów do głosu doszła tzw. Red Power, wyraz indiańskiej niezgody na powszechną niesprawiedliwość.
W 1968r. w Minneapolis powstaje AIM, najbardziej znana do dziś panindiańska grupa polityczna, stworzona przez równie znanych Dennisa Banksa i George’a Mitchella. W 1969r., gdy grupa tzw. Indian Wszystkich Plemion zajmuje opuszczoną wyspę Alcatraz z wolą stworzenia indiańskiego centrum kulturalnego – w USA zawrzało. Po raz pierwszy od – wydawałoby się – stłamszenia indiańskich ruchów pod koniec XIX w. tubylcy amerykańscy głośno przypomnieli o swoim istnieniu.
Nieudana, w sensie trwałego efektu, okupacja zakończyła się dwa lata później (w maju 1971r.). I choć Indianie zostali wyrzuceni z wyspy przez rząd USA, który wykorzystał słabnące zainteresowanie sprawami indiańskimi po pierwszych miesiącach akcji, to jednak fala indiańskiego odrodzenia politycznego i kulturowego była już nie do zatrzymania.
W 1972r. Stany Zjednoczone Ameryki przemierzają karawany Szlaku Złamanych Traktatów – grupy Indian ze wszystkich stron Ameryki podnoszące przykłady łamania umów i ustaleń rządu USA wobec poszczególnych plemion. Szlak zakończony dramatyczną okupacją Biura Do Spraw Indian (BIA) trafił na pierwsze strony gazet. Przywódcy Szlaku wykorzystali zbliżające się wybory w USA dla naświetlenia dramatycznej sytuacji Indian z rezerwatów.
Bezpośrednim efektem Szlaku i okupacji BIA była obietnica międzyagencyjnej federalnej grupy roboczej, że zajmie się sprawami świadczeń rządowych dla Indian, poprawą dostaw rządowych do rezerwatów, sprawami indiańskiego samorządu i ustawodawstwem dotyczącym Indian. Jak określają to kronikarze tamtych wydarzeń: … dokumenty podpisane przez Leonarda Garmenta i Brada Pattersona oraz negocjatorów Szlaku Złamanych Traktatów były świadectwem tego, że z Indianami trzeba się układać, lub z nimi walczyć. Tak jak Indianie przyszłości umierali w walce o zachowanie wolności, tak współcześni Indianie wykazali, że gotowi są umrzeć, walcząc o jej odzyskanie.
W rezerwacie Pine Ridge, gdzie bandyckie rządy sprawuje Dick Wilson, skorumpowany przywódca rezerwatu, poplecznik amerykańskich urzędników, dochodzi do wielu incydentów. Russell Means, jeden z dowódców Szlaku Złamanych Traktatów i okupacji BIA w Pine Ridge jest prześladowany przez bojówki Wilsona i non stop prowokowany przez policję. 21 stycznia 1973r. Bad Hart Bull, po bójce w knajpie. Wcześniej jedna z dziewczyn sympatyzująca z AIM znajduje w rowie ostrzelany z broni automatycznej swój samochód (jedynym jej przewinieniem jest naklejka AIM na aucie).
Każdy przypadek bójki, czy morderstw dokonywanych na Indianach białe sądownictwo próbuje lekceważyć i umniejszać jego rangę. Protestujący za każdym razem Indianie są traktowani siłą. A takiej atmosferze ciągłego napięcia, 27 lutego 1973r., AIM wkracza do Wounded Knee.
Oddajmy głos Robertowi Burnette, ówczesnemu przewodniczącemu Rady Plemiennej Dakota z rezerwatu Rosebud. Który przewodził przez parę lat Kongresowi Indian Amerykańskich (NCAI) i współprzewodniczył Szlakowi: Kataklizm nadszedł, kiedy biała policja i szacowni obywatele hrabstwa Custer w Dakocie Południowej zdecydowali się potraktować z przymrużeniem oka śmierć dwudziestoletniego Indianina z ręki białego człowieka, jako niewielkie zakłócenie spokoju. Była to historia bardzo typowa dla Dakoty Południowej, ale tym razem zakończyła się inaczej.
Zjawił się bowiem wściekły tłum Indian, domagając się równej sprawiedliwości, co zakończyło się w rezultacie paleniem budynków i starciem z policją na ulicach noszącego nieszczęsną nazwę miasteczka Custer [Custer to nazwisko butnego dowódcy 7. Pułku Kawalerii, który poniósł całkowitą klęskę z rąk Siouxów i Czejenów pod Little BigHorn w 1876r. 7. Pułk został reaktywowany w 1890r. – on dokonał masakry w Wounded Knee w 1890r. – przyp. KM). Dwa dni później rasistowska zniewaga w barze w Rapid City doprowadziła do kolejnych zamieszek w tej stolicy antyindiańskiego rasizmu. Pobito wielu białych, a ponad czterdziestu Indian uwięziono.
27 lutego męczący półsen amerykańskiego sumienia przerodził się w długą marę senną z Wounded Knee. Transportery opancerzone (APC) i działka samobieżne krążyły po wysokiej trawie wokół kościółka Najświętszego Serca i Szlaku Big Foota, a rakiety i świetlne pociski przeszukiwały preriową noc. Aktywiści z AIM i ich sojusznicy wyłonili się na miejscu ostatniej wielkiej masakry Indian w Ameryce (sprzed osiemdziesięciu trzech lat) i zaprzysięgli zmienić świat lub zginąć. Ich żądania koncentrowały się na odwołaniu ze stanowiska przewodniczącego plemiennego referendum mającym dać Oglalom szansę na ponowne dysponowanie własnym życiem. Podczas gdy starcy modlili się, a młodzi mężczyźni malowali swoje twarze w gotowości na śmierć, oszołomione społeczeństwo trwało w niewierze.
Robert Burnette niech mówi dalej: 27 lutego wioska Wounded Knee najechana została przez uzbrojone siły Siuksów Oglala i Ruchu Indian Amerykańskich. Dwustu aktywistów przejęło kontrolę zabudowań i zaczęło okopywać się wokół kościoła Najświętszego Serca, białej drewnianej świątyni katolickiej, stojącej obok grobów stu czterdziestu sześciu mężczyzn, kobiet i dzieci zabitych przez armię podczas ma s akry nad Wouned Knee […]Funkcjonariusze otoczyli oblężone osiedle transporterami opancerzonymi (APC), które wyglądały tak, jakby w każdej chwili miały zniszczyć Wounded Knee jednym uderzeniem. Wozy bojowe APC były uzbrojone w karabiny maszynowe kalibru 0,50 i stanowiły symboliczną reakcję, która wprowadziła Wounded Knee w centrum światowej uwagi. Inni Indianie i nie-Indianie zaczęli przemykać się przez federalny kordon, dostarczając obrońcom żywność i dodatkową broń.
Do Wounded Knee zaczynają zjeżdżać przedstawiciele wielu indiańskich plemion: poza Siouxami z różnych agencji, również Indianie Chippewa, Komancze, Choctaw, Ponca i wielu innych. Zjeżdżają Indianie z Oklahomy i Kansas, z Waszyngtonu i Oregonu, Kalifornii i Karoliny Północnej, z Nowego Jorku i Illinois.
Indianie zapowiedzieli wolę rozmów z reprezentantami Kongresu i rządu USA, ale przybywający do Wounded Knee politycy zostali nazwani przez Indian nic nie znaczącymi gryzipiórkami z rządu federalnego. Departamenty rządowe za wszelką cenę chciały uniknąć zbrojnego starcia w tak symbolicznym miejscu, ale wokół działy się złe rzeczy.
2 marca pod domem Aarona DeSersa, jednego z przyjaciół dowódców AIM, wybuchła bomba, a jego żona została poparzona. Niektórzy dziennikarze przemykający do wioski donoszą że niektórzy z byłych zakładników bardziej obawiają się z ludzi federalnych otaczających osiedle, niż przedtem Indian zaangażowanych w okupację.
Wokół okupowanego terenu odbywa się regularna wymiana ognia (bardzo wyraźnie i przejmująco słuchać to w filmie o Wounded Knee’73 nagranego w ramach wydawnictwa We shall remain). Strzelają oficerowie FBI, szeryfowie, sojusznicy Wilsona, ogniem odpowiadają bojownicy American Indian Movement. Burnette twierdzo wręcz tak: Wymiany ognia następowały każdej nocy, a każda ze stron wystrzeliwała tysiące pocisków.
Jednym z najbardziej dramatycznych dni okupacji był przełom 7 i 8 marca, kiedy mijało rządowe ultimatum opuszczenia wioski, a które Indianie odrzucili, licząc się nawet w potrzebą zbrojnej obrony pozycji w Wounded Knee.
Dramatyzm tych chwil oddaje wypowiedź jednego z liderów okupacji, Crow Doga, który powiedział wówczas: - Jesteśmy strażnikami całej Zachodniej Półkuli – i musimy o tym pamiętać. Jesteśmy ludźmi natury, szczęśliwymi ludźmi. Biały człowiek chce to wszystko zmienić i dlatego musimy tu pozostać. Jeśli chodzi o mnie, to nie boję się umrzeć. Jeżeli umrę tu, w Wounded Knee, pójdę tam, gdzie są Crazy Horse, Sitting Bull i nasi dziadkowie.
Robert Burnette opisując przygotowania do bitwy (II połowa XX wieku !!!) stwierdza: Pracując gorączkowo bojownicy [AIM – wyjaśnienie KM] wznosili barykady. Niektórzy śpiewali pieśni wojenne. Inni chodzili wokoło z modlitwami na ustach. Wielu, jeżeli nie wszyscy, oczekiwało, że będzie to ich ostatnia noc na ziemi. Niektórzy byli weteranami z Wietnamu i ci musieli czuć wielką gorycz, okopując się przed ogniem tego samego kraju, dla którego ryzykowali śmiercią w Azji.
W tym samym czasie w ok. 100 miejscach Stanów Indianie i ich nieindiańscy sojusznicy szykowali się zbrojnego wsparcia okupacji i ataku na rządowe instytucje w momencie upadku okupacji w Wounded Knee. W Los Angeles chciano zaatakować i zająć budynek Departamentu Sprawiedliwości. W Karolinie Północnej Indianie Tuscarorarobili raban w jednej z miejscowości (w odwecie biali podpalili szkołę Tuscarorów).
Ale sytuacja wymknęła się spod kontroli: Tuż przed upłynięciem terminu, w czwartek 8 marca, rząd odwołał swoje plany napaści na osiedle. Na nieszczęście nie zdawał on sobie sprawy z niebezpieczeństwa własnego stanowiska. Indianie pilnowali każdego federalnego posterunku z nabitymi strzelbami i ładunkami dynamitu gotowymi do użycia przeciw bunkrom i transporterom. Przywódcy AIM byli w stanie skontaktować się ze swoimi patrolami i odwołać na czas ataku snajperów, ale na skutek tego, że władze i klika Wilsona zniszczyły ich linie telefoniczne, nie mogli dotrzeć do indiańskich sił blokujących Wounded Knee w odległości kilku mil i czekających na akcję sił federalnych, by wtedy uderzyć na nie od tyłu. Kiedy upłynął termin ultimatum, ruszyły siły blokujące, mijając zewnętrzne barykady federalne w samochodach i ciężarówkach i obie strony otworzyły ogień. Pociski z rządowych karabinów maszynowych i broni automatycznej typu M-16 hulały po Wounded Knee, dziurawiąc budynki i wzniecając tumany kurzu. Są pierwsi ranni.
Przystąpiono do gorączkowych negocjacji, by uniknąć ofiar. Przywódcy AIM i sprzyjający im tradycyjni wodzowie zaapelowali o referendum na temat plemiennej konstytucji.
Rozejm się jednak załamał i 11 marca pod Wounded Knee znów dochodzi do wymiany ognia. Na wcześniejsze pozycje wracają, uprzednio wycofane, pojazdy pancerne. Wzrasta poparcie dla AIM i okupacji wśród tradycyjnych wodzów plemiennych (ich poparcie było bardzo ważne, bo uwiarygodniało autentyczność owego protestu). Przedstawiciele sił federalnych chcą wziąć okupację głodem i chłodem.
Robert Burnette kwituje to tak: Nikt nie miał serca powiedzieć Colburnowi, że życie bez żywności i elektryczności było już częścią stylu życia w Pine Ridge i nie oznaczało żadnej zmiany dla większości obrońców. Najnowsze dane wykazują (1974), że tylko około dziesięciu procent rodzin z rezerwatu Pine Ridge ma elektryczność, a pięć procent – bieżącą wodę. Odkąd przeciętny dochód na rodzinę wynosi około dwóch tysięcy dolarów rocznie, a większość domów jest poniżej standardu, bycie głodnym i zmarzniętym nie jest wcale nowym doświadczeniem.
W tym samym mniej więcej czasie dochodzi do symbolicznego protestu Marlona Brando, który odmawia przyjęcia statuetki Oscara w proteście przeciwko traktowaniu Indian w filmach, jak i w nawiązaniu do wydarzeń spod Wounded Knee.
Przywódcy AIM i wodzowie domagali się, by nastąpiło federalne śledztwo w sprawie Indian z Pine Ridge oraz kontrola ksiąg plemiennych (będących we władaniu dyktatorskiego Wilsona). Departament Sprawiedliwości miał rozpatrzyć i bronić praw pojedynczych Siuksów Oglala przed wniesieniem rozpraw cywilnych przeciwko bezprawnym aktom rady plemiennej Wilsona i rządu federalnego, a prezydencka komisja traktatowa miała ponownie przeanalizować Traktat Siuksów z 1868 roku. W porozumieniu przewidywano, by w maju 1973r. doszło w Waszyngtonie do spotkania indiańskich przywódców i przedstawicieli Białego Domu w celu przedyskutowania problemów Indian.
Nadzieje na pokojowe zakończenie okupacji w Wounded Knee prysły w kwietniu, gdy doszło do krwawych wydarzeń. Niech ponownie przemówi Robert Burnette: 18 kwietnia (w rzeczywistości było to 17 kwietnia – przyp. tłumacza) trzy jednosilnikowe samoloty nadleciały o świcie z trzech różnych kierunków nad osiedle, aby zrzucić zapasy. Spadochrony podtrzymujące ładunki z żywnością opadły wewnątrz okręgu, a kiedy Indianie z Wounded Knee ruszyli, aby je podnieść, z pozycji federalnych odpowiedziano ogniem. Rządowy śmigłowiec wystartował, prawdopodobnie w pościgu za samolotami i przeleciał nas kościołem Najświętszego Serca, wypełnionym kobietami i dziećmi, strzelając z karabinów maszynowych przez dach.
W wyniku postrzału, mimo interwencji lekarskiej, umiera Frank Clearwater, a rannych zostanie 6 osób.
Innym razem, 27 kwietnia, ginie kolejny Indianin: 27 kwietnia, po obrzuceniu Wounded Knee gazem łzawiącym, Buddy LaMonte wyłonił się z podziemnego bunkra, kaszląc i dusząc się. Indianie nasłuchujący policyjnego radia usłyszeli głos, który według nich był głosem szeryfa: „Jeden wyłazi z tamtego bunkra. Bierzcie go. Jest dobrym celem.” Ciężki ogień karabinu maszynowego rzucił Buddy LaMonte`a na ziemię. Zanim ktokolwiek do niego dotarł, był martwy.
Ostatecznie okupacja zakończyła się 7 maja 1973r. Wówczas władze federalne stawały na głowie, by zaprezentować okupację jako dziki wybryk indiańskich bandytów. Pokazywano zniszczenia, jakich rzekomo mieli dopuścić się bojownicy AIM. Na tym terenie przebywał Burnette, który pisze tak: … kiedy zwiedzałem wioskę w trakcie opuszczania jej przez grupę AIM, zanim jeszcze wkroczyły władze, większości tych zniszczeń nie zauważyłem. Kościół i niektóre budynki były podziurawione z zewnątrz przez rządowe karabiny maszyn o we kalibru 0,50, a jeden drewniany dom spłonął od rządowej rakiety.
Tak oto, po raz kolejny spreparowano rzekome winy Indian. Spotkania przedstawicieli AIM i tradycyjnych władz plemiennych, planowane na koniec maja, ostatecznie zostały zerwane przez rząd USA i nie dokończono negocjacji. W zamian, rozpoczęły się prześladowania indiańskich okupantów i bojowników AIM. Giną kolejni Indianie, są kolejni ranni: Mary Ann Little Bear została ostrzelana z rewolweru i straciła jedno oko; Frank Fools Crow został zaatakowany na stacji benzynowej; dom Severta Young Beara wielokrotnie był ostrzeliwany „przez nieznanych sprawców”; zamordowany zostaje Pedro Bissonette; Philip Littte Crow zostaje śmiertelnie pobity; Allison Little Fast Horse (piętnastolatek!) zostaje odnaleziony martwy w rowie z kulą w sercu.
Lista mordowanych, ranionych i prześladowanych Indian po okupacji Wounded Knee jest dłuższa, powyższe nazwiska to pewne symbole tych wydarzeń.
Gdy tak się wczytuje we wspomnienia z wiosny 1973r. człowieka ogarnia bezsilna wściekłość na tę ogromną niesprawiedliwość, jaka odbywała się w drugiej połowie XX w. w sercu demokratycznych podobno Stanów Zjednoczonych Ameryki – kraju, który wielokrotnie jest stawiany jako wzór demokracji!
Okupacja w Wounded Knee nie poprawiła sytuacji w Pine Ridge, wiele plemion jest do dzisiaj spychanych na margines amerykańskiego społeczeństwa. Jest jednak jeden sukces: Indianie od tego czasu nigdy już nie stracili głosu. Głośny Najdłuższy Marsz w 1978r. (ponownie szlak Longest Walk II przemierzał Amerykę w 2008r.!), wystąpienia Indian podczas sesji ONZ, Komisji Praw Człowieka, podczas Szczytów Ziemi (przedstawiciele kilku plemion indiańskich byli gośćmi Konferencji Klimatycznej w Poznaniu w 2009r.), liczne – niekiedy zbrojne – wystąpienia społeczności indiańskich przeciwko wyzyskowi i naruszeniu rezerwatowej autonomii (jak np. głośny protest Mohawków w Oka w 1990r.), ale też przykłady organicznej pracy na rzecz ochrony środowiska, ochrony zdrowia, ochrony tradycji i języków plemiennych, rozwoju oświaty świadczą o tym, że głos Indian i ich nieindiańskich sojuszników jest słyszany lepiej.
Powoli zmienia się świadomość Amerykanów o swoich czerwonych sąsiadach – oby na lepsze.
Nadszedł czas akcji – tak komentowało i podsumowywało wydarzenia z 1973r. wielu indiańskich działaczy. Niech zatem Wounded Knee 1973 na trwałe włączone do wielkich dat i miejsc Indiańskiej Ameryki będzie przestrogą dla tych, którzy chcieliby kierować się gwałtem i niesprawiedliwością wobec Indian, ale też niech będzie zachętą dla współpracy z tymi wspaniałymi narodami.
Korzystałem z opracowania Roberta Burnette’a & Johna Kostera, Droga do Wounded Knee II, tytuł oryginału: „The Road to Wounded Knee”, w tłumaczeniu Marka Nowocienia
tego po lewej pamiętacie ? Ostatni Mohikanin , Urodzeni mordercy ...
Zauważyliście coś na zdjęciach ?
Czy wam pomóc.
To wam pomogę .
Oni mają broń , i nie boją się z nią wystąpić przeciwko rządzącym. Bo tylko prawdziwi ludzie nie boją się śmierci. I są gotowi na prawdziwe poświęcenie.
Jeszcze jedno w latach 70tych odwrócona Amerykańska flaga na amerykańskiej ziemi( w czasie wojny wietnamskiej ) to dopiero była zniewaga dla białych amerykanów .
Więc mam pytanie do Oburzonych . Dalej będziecie sobie robić dobrze w masowym gangbangu , czy naprawdę coś chcecie zmienić ?
Prawdziwego gniewu dostępują tylko prawdziwi ludzie .
PS. Nazywanie Lakotów, Siuxami jest dla nich tak samo obraźliwe jak nazywanie czarnego czarnuchem. Inne nazwy Stosowane przez indian na określenie tego plemienia prerii to Nakota oraz Dakota .
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:44, 23 Paź '11
Temat postu:
A zaraz ktoś po operacji brainwashing wystuka posta w retoryce politycznej poprawności ku chwale wszechogarniającej tolerancji.
Nie mam zgody na tą przypadłość umysłową jaką jest konformizm.
Tak, to prawda gniewam się i nie mogę patrzeć na tą ludzką zniewieściałość.
Nie chcę żyć wśród robotów :
Niebezpieczeństwo w przeszłości polegało na tym, że ludzie stawali się niewolnikami; niebezpieczeństwo przyszłości polega na tym, że mogą stać się robotami. Erich Fromm
Wy , którzy z Was są konformistami chcecie żyć w ucisku byle by dawało Wam to poczucie pozornego bezpieczeństwa i stabilności.
Konformiści nie chcą wolności uciekają od wolności uważają, że w obronie wolności nie warto ginąć.
Ja nie rozumiem dlaczego tak wielu ludzi jest uległych wobec autorytetów dlaczego boją się mieć swoje własne zdanie, a co dopiero je wygłaszać publicznie.
Ja nie rozumiem dlaczego ludzie są jak dzieci i nie chcą przeciąć pępowiny z zewnętrznymi instytucjami , które ciągle nakazują im jak mają żyć: w co się ubierać, co oglądać , co mają jeść jak mają wychowywać swoje dzieci, w jaki sposób maja odkładać na swoją emeryturę.
Nie rozumiem dlaczego ludzie nie chcą czerpać siły do życia ze źródła własnej indywidualności.
Nie rozumiem dlaczego ludzie dali sobie wmówić, że nie są nic warci.
Konkluzja:
Nie ma w sobie nic światłego, wspaniałomyślnego postawa pomniejszania siebie, po to tylko, aby inni nie czuli się zagrożeni w twojej obecności. Kiedy uwalniamy się od swojego strachu, nasza obecność automatycznie wyzwala innych.
Dołączył: 17 Sie 2008 Posty: 1198
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:19, 23 Paź '11
Temat postu:
robicie powstanie? jak sie postaracie to moze lao che wyda o was plyte albo sabaton przynajmniej bede mial co puszczac w samochodzie.
dorosli ludzie a gadaja jak dzieci. co w tym takiego dziwnego ze ludziom sie nie chce ginac za idee? ja mam rodzine, drugie dziecko w drodze. o niczym innym nie marze jak zginac na jakiejs barykadzie. zycie to sztuka kompromisu. wolnosc to jakas mrzonka - zawsze jest cos co stwarza ograniczenia, czy bedzie to panstwo, przyroda, czy chocby miejsce i ludzie wsrod ktorych sie urodzilo. ja naprawde nie czuje zebym mial jakos malo wolnosci. robie to co chce, ubieram sie jak chce, jem co chce, mowie co chce i nikt mnie nie ogranicza. jedyne co mnie wpienia w obecnym swiecie to nierowny podzial dobr, imperialistyczny bandytyzm oraz wszechobecna chujowa propaganda. ale powiedzmy sobie wprost - to nie sa rzeczy ktore dotycza mnie bezposrednio. dlatego ni cholery nie wiem o co wam chodzi bo de facto wy macie tak jak i ja skoro macie czas i mozliwosci pisac sobie na tym forum. ja przynajmniej masturbuje sie intelektualnie calkiem otwarcie i bezwstydnie a wy zrzynacie sie na jakas rewolucyjna awangarde mimo ze i tak tylko bijecie konia (no moze z wyjatkiem Tanczacej z wiadomych wzgledow) tak jak ja i cala reszta ludkow z prawdy2. ordel ty to w ogole bijesz w tym wzgledzie rekordy. zamiast sie tak glupio napinac moze lepiej ruszyc mozgownica i wymyslec cos nowego tak jak proponuje patin w innym watku. kurcze moze jest jakies sensowne dzialanie ktoremu moglibysmy poswiecic nasz czas i energie. polacy to jednak maja te ciagoty do glupiej martyrologii
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:06, 24 Paź '11
Temat postu:
Al Kohol napisał:
robicie powstanie?
Nie będzie , żadnego powstania . ten temat nawiązuję do tematów o okupacji wall street i oburzonych . Ja też Al ,mam - już - wyjebane . Dostrzegłem swoją niemoc swoją małość i zmieniłem strategię. Puki nie jestem głodny, puki mam za co nalać paliwa , puki mam gdzie mieszkać , puki mam przyzwoitą pracę , nie będę awanturował się na ulicy A nawet jeśli wszystko to stracę , to i tak nie wyjdę na ulicę . Bo ICH są kamienice
Opór na obecnym etapie ewolucji , jest bezcelowy .
Żeby zmienić świat , trzeba mieć władze, jakąkolwiek władze .
A ja mogę zmienić tylko swój świat . Co nie znaczy , że nie mogę pomóc innym w zmienianiu świata
Dołączył: 05 Mar 2009 Posty: 1466
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:14, 24 Paź '11
Temat postu:
I tu w pewnym sensie zgadzam się z Ordelem
Ordel "Opór na obecnym etapie ewolucji , jest bezcelowy ."
Jak myślicie czy ci z pod Wall-Street to ludzie którzy widząc że droga jest w jednym kierunku i prowadzi prosto do lichwiarskiej niewoli zostawili swoją pracę swoje rachunki swoje długi i poszli protestować i zacząć coś nowego ?
Obawiam się że nie !!! że są tam ludzie którzy już wszytko stracili nie mają pracy, bank zabrał dom a nerki zastawili w lombardzie wtedy łatwiej jest być wkurwionym i robić obóz pod gołym niebem, kiedy nic się niema niebo wszędzie jest takie same ... Może nie wszyscy z nich bo np. część protestujących to dzieci rodziców którzy na nich zapierdalają jak woły a ci nie mogąc znaleźć pracy z nudów protestują ...Może się mylę , może to prawdziwie wkurwieni mądrzy ludzie którzy wołają w rozpaczy ...Z tym że trochę za późno i oni i my przespaliśmy to co najważniejsze,za wygodne życie sprzedaliśmy naszą wolność , nie mamy już tej wolności a co niektórym z nas zostało jeszcze trochę tego wygodnego życia...
_________________ Gaza Strefa śmierci
Dołączył: 23 Maj 2011 Posty: 186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:32, 24 Paź '11
Temat postu:
To co? Teraz to zostało już się tylko poddać ? Ja nie mogę! OWS drażni mnie swoją bezpłciowością i fejsbukowatością, ale nie popadajmy w skrajności! OWS jest szansą któej nie można spieprzyć, obecnie jest na etapie formowania się z bezkształtnej masy w bliżej nieokreślone coś. Jak się jakaś szumowina porządnie za to weźmie to albo OWS nam pójdzie w rozsypkę albo pójdzie w złym kierunku!
Ludzie, obudźcie się!
Mamy bandę oszołomów do dyspozycji, którzy chcą zmian i być może niedługo będą gotowi do ich wprowadzenia!
Trzeba edukować ludzi, nie wystarczy powiedzieć że banki są "be", że system jest zły, trzeba rozmawiać o rozwiązaniach!
Czy to zbieg okoliczności że morze słów wylanych na tematy naszego systemu monetarnego i politycznego są doskonałym zalążkiem do zbudowania nowego modelu?
Dlaczego wszyscy tak się boją NWO?
Nowy porządek świata będzie taki jaki wprowadzą jego twórcy. Co nie znaczy że będzie zły, bo zależy to od tego kto go wprowadzi! Tylko tej nieukształtowanej bandzie w namiotach trzeba dotrzeć do mózgownic że klikanie "lubię to" to nie wszystko, a oprócz wytykania wad można wprowadzić POZYTYWNE ZMIANY! Czego i sobie i Wam życzę. Tylko kurna wszyscy są mądrzy jak nie trzeba a jak trzeba to siedzą cicho...
Wiemy co i jak, jest zmontowana ekipa która jest chętna do zmian i co? I gówno, bo "opór jest bezcelowy". Bezcelowe to jest pieprzenie w bambus i malkontenctwo bez konkretów!
Zacznijmy od kredytu społecznego i demokracji bezpośredniej, dwie dobre idee które dopóki nie trafiłem tu na forum były mi obce.
Szerzyć, szerzyć i jeszcze raz szerzyć, nie pieprzyć o beznadziejności systemu, tylko szerzyć wiedzę jak go zmienić!
Dołączył: 05 Mar 2009 Posty: 1466
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:30, 24 Paź '11
Temat postu:
tosemja ...Posłuchaj
To nie chodzi o to że ja czy Ordel jesteśmy pesymistami i chcemy się poddać ...Ale chyba obaj nie wierzymy w zmiany których dokonują wkurwione masy...
Z prostego powodu ...Poziom wkurwienia mas zależy od tego jak finansowa elita przykręca śrubkę ...Jak za mocno to lud się wkurwia i pokazuje swoją beznadziejność ...Jak trochę poluzuje to wszyscy szczęśliwi jeśli znajda kogoś kto ma gorzej i wracają do swoich żłobów...To jak żyje społeczeństwo zależy od jednostek z których ono się składa...OWS chce nauczyć ludzi hurtem jak być mądrymi ? To się nie uda ...Poziom frustracji tych ludzi ich finansowe kłopoty nie wynikły z tego że ktoś im za mało płacił że mają za mało kasy i pracy ....Powodem była ignorancja i brak refleksji nad każdym dniem swojego życia...Mówisz że my się poddajemy że oddajemy wszytko walkowerem...Tak nie tak, masy się poddały kiedy zamiast książki wybrały broszurkę kiedy zamiast "dlaczego" wybrały "za ile"...Reperowanie tego systemu nie ma najmniejszego sensu jedyna szansa dla ludzkości to gigantyczny wpierdol od natury taki żeby każdy, bogaty czy biedny poczuł że to nie on ustala prawa ale że one są odwieczne i dla jego dobra wskazane jest więcej pokory względem ziemi po której stawia kroki...
_________________ Gaza Strefa śmierci
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:41, 24 Paź '11
Temat postu:
Z wężem (wężowym plemieniem) nie można negocjować trzeba albo go zabić albo pozwolić mu tego raka toczyć dalej.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś ludzkość ma raka bo odeszła od tych wartości o których mówił Indianin w tym filmiku co wkleiłam w swoim pierwszym poście. Albo ludzie dojrzeją i przestaną być ignorantami i przestaną mieć ten wewnętrzny przymus do rywalizacji i do dominacji nad drugim człowiekiem, a zastąpią go chęcią poznania samego siebie albo zjedzą teraz swój własny ogon.
Dołączył: 23 Maj 2011 Posty: 186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 06:40, 25 Paź '11
Temat postu:
Czyli pozostaje nam spokojnie czekać i obserwować?
Pozwolić zrakowaciałym tkankom zeżreć same siebie...
To jest okrutne tak patrzeć jak się to wszystko sypie i nic z tym nie zrobić.
Nie wspominając już o tym że wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 2640
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:13, 25 Paź '11
Temat postu:
tosemja napisał:
Czyli pozostaje nam spokojnie czekać i obserwować?
Pozwolić zrakowaciałym tkankom zeżreć same siebie...
To jest okrutne tak patrzeć jak się to wszystko sypie i nic z tym nie zrobić.
Nie wspominając już o tym że wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Dzieki @Ordel za klip , to sedno sprawy . Około 1000 lat temu aatakowano nas najstraszniejszą z broni- propagandą .
Orężem informacyjnym . W filmie matrix nazywane jest to wirusem .
"Nowa religia" ułożona przez wężowe plemię powoli sączyła swój jad w serca nieuodpornionych na kłamstwo ludzi .
Uczono ,że należy " nadstawiać policzek " , że to szczyt humanizmu i inne takie . Węże brać do domu i pielęgnować . Polacy jak nikt inny doświadczyli i nadal doświadczają owoców tych "pielęgnacji " . Równie dobrze można się zgodzić na hodowle tasiemca wewnątrz siebie - taki to "humanizm" , wszak tasiemiec też " stworzenie boże " i chce żyć . Pielęgnuj go .
Też doszedłem do tego by się jawnie nie rzucać do walki. Oni tylko na to czekają . Technika stosowana od dziesiątek albo i setek lat . Majstruje się prowokacje jak na przyład "powstanie warszawskie' i wyżyna precyzyjnie najzdrowszą tkankę narodu pozostawiając biernych , zrezygnowanych , bezwolnych .
Wspomniałem o filmie (książce) " Mały wielki człowiek". jest tam wspaniała i mądra scena pod koniec gdy obóz napadają biali masakrując wioskę . Stary niewidomy wódz zachowuje się " irracjonalnie " . Spokojnie zapala fajkę , modli się ...... i wychodzi wraz z narratorem ( jestem wewnętrznie przekonany,że to faktycznie jest biografia ) na zewnątrz przechodząc bez szwanku poprzez bitewną wrzawę. Wódz stał się niewidzialny .
Mamy możliwość ominąć te wszystkie prowokacje jakie się wokół wydarzają . Ten scenariusz wokół zasila nasza energia - zazwyczaj energia nienawiści . Węże to wiedzą i próbują nieustannie wzbudzić nasze negatywne emocje . Przewrotnie to im właśnie daje siły . Istnieje droga wyjścia z tego matrixa "poprzez wnętrze". Musimy się jednak zjednoczyć mentalnie . Pisanie tu na forum ma sens. Kilka lat temu chyba w Meksyku zebrało się 100 szamanów i tańcząc wspólnie sprowadzili deszcz. O to właśnie chodzi . mamy siłę. Węże nam wmawiają ,że to wszystko bajki . Mamy być posłusznymi w ich sprawach bateryjkami. Oddzieleni od siebie wzajem i nieufni w stosunku do siebie.
Przepięknie siłę takiego zjednoczenia pokazują ostatnie sceny filmu AVATAR. To w ogóle mądry film , też wart polecenia w tym wątku ( zwróćcie uwagę na napisy podczas rozmów plemiennych , to ważne , są pisane cyrylicą . To pradawny język ludzkości ) .
_________________ "istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 1232
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:29, 25 Paź '11
Temat postu:
Czytając te wypowiedzi mam wrażenie, że używacie sobie tylko tu na p2, a w życiu towarzyskim siedzicie z podkulonym ogonem, mam rację?
Co zaszkodzi, pokazać swoją twarz, wypowiedzieć zdania, które zapadną w pamięć innych "kabelkowych w matrixie"? Myślę, że dzięki temu, że nie boję się powiedzieć co myślę parę osób zaczęło patrzeć na pewne sprawy inaczej, może rzeszy nie nawróciłam ale już coś zaczyna się dziać pozytywnego, i to mówienie tosemja, że mowa nic nie da - jest błędne, jeden się popuka a drugi przyzna rację, bo może myśli jak ty ale gra przed społeczeństwem.
A ujrzenie miny innych - bywa czasami bezcenne jeszcze bardziej bezcenne są efekty, i to wszystko bez broni i siły.
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:06, 25 Paź '11
Temat postu:
tosemja napisał:
Ludzie, obudźcie się!
Do kogo ta mowa ? Do tych kilkudziesięciu góra dwóch setek ludzi którzy czytają to forum .
Problem z OWS tkwi w szczegółach . Oni zajmują się kwestią bogatych , i finansów itp. Ale zapominają np o religii której wpływy trzeba drastycznie ograniczyć itp. To trochę wygląda jak wsiąść do samochodu po kimś i zamiast ustawić sobie fotel, trzy lusterka , ustawiamy tylko jedno lusterko . Prędzej czy później doprowadzimy do wypadku i to wszystko z naszej winy.
Zmiany to wojna .
Każda wojna kosztuje , na każdej wojnie wybiera się ludzi którzy prowadzą do boju , a co za tym idzie narażają się bardziej niż inni . Gdzie są ci ludzie co się narażają . Alex Jones . A jak już wybierzemy przywódcę , to musimy być zdyscyplinowani i musimy wykonywać polecenia przełożonych . Więc jak padnie rozkaz spalenia np Wall Street wraz z przebywającymi w środku ludźmi , to nie będzie czasu na zwątpienie . Czas wojny to czas kiedy ewolucja przyspiesza . Wojna to prawdziwy postęp . Czas kiedy jest się prawdziwym człowiekiem .
Chcesz zmian to szykuj się na wojnę . Spójrzcie na Libię , doszło do zmiany warty . Czy odbyło się to w demokratyczny sposób ? Nie . Ale nasze społeczeństwo , żyjące w fałszywej demokracji , zostało w elegancki sposób oszukane . Jak podniesiesz rękę , to zostaniesz uznany za faszystę/anarchistę/komucha/ i chuj wie co jeszcze . W demokracji panuje tyrania pieniądza , a jako że każdy go potrzebuje do życia , jak tu się przeciwko niemu przeciwstawić . Jak wyzwolić niewolnika który urodził się w niewoli i nie zna innego życia ? Trzeba go postawić przed faktem dokonanym , Albo rybka albo pipka jak powiedział Hamlet
Świat zmierza do kolejnego globalnego konfliktu. Gdyż rządzący doskonale wiedzą , co jest im potrzebne do przejęcia pełnej kontroli nad społeczeństwem . Ale przyszły konflikt to też szansa dla niepokornych .
Zresztą wojna trwa została wypowiedziana 9/11/2001 roku .
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
Dołączył: 23 Maj 2011 Posty: 186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:54, 25 Paź '11
Temat postu:
Ordel napisał:
Zmiany to wojna
Moje życia się zmienia, moje poglądy się zmieniają, nie prowadzę z nikim wojny, szukam drogi do szczęścia w zgodzie z innymi i samym sobą. Przy tym nie chcę być jedynym szczęśliwym człowiekiem na świecie, zależy mi na szczęściu innych.
Zmiany są więc możliwe bez wojen i krzywd.
Tylko ludzie muszą dojść do tego sami, bo inaczej nie będą trwałe...
Szukałem sposobu jak możnaby hurtowo wpoić innym "dobre spojrzenie" i tu chyba jest mój błąd... hurtowo można tylko "narzucić" - czyli wprowadzić zmiany przez "wojnę".
Jestem w swoich wnioskach sam, może ktoś ma podobne, ale nikt nie stanie przeciw systemowi by tworzyć nowy, dopóki nie będzie jeasnej wizji przyszłości. Jak mówi stare przyslowie; "lepszy wróbel w garści...". Jezeli jawnie pójde SAM, to dostanę wyrok, który uniemozliwi mi funkcjonowanie w tym systemie na dotychczasowym poziomie, jestem zbyt uzależniony od tego systemu by SAM przeciw niemu stanąć, a nawet jezeli ja nie jestem to ludzie którzy by mnie wsparli, są. I są bezsilni.
Jedyną metodą na zmiany jest metoda nacisku i przymusu negocjacje to efekt a nie przyczyna, by to skutkowało potrzebne jest poparcie i wsparcie. By było poparcie i wsparcie, potrzebana jest wspólna wizja, bo zbyt dużo ryzykuje, by robić to dla zbyt wielkich kompromisów. Jeden wspólny cel, którego nie ma.
To jest jak woda, płynie sobie szerokim strumieniem przez teren na ktorym napotyka najmniejszy opór, nieszkodliwa. Ale pod ogromnym ciśnieniem potrafi ciąć najtwardsze metale.
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 388
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:20, 26 Paź '11
Temat postu:
@the mike
no to, jak tak, to coś w rodzaju partii zaporowej. xD Żeby tu czasem akcyzy i VATu te kurwy nie podwyższyły. W ogóle żeby zlikwidować państwo albo uczynić je wydajnym, bo inaczej to popierdolone jest i sensu nie ma.
@tosemja
Mówisz, że zmiany w ludziach po wojnie są nieprawdziwe? Piszesz to przed ciepłym monitorkiem, sam na sam ze swoimi myślami, tobie pewnie samopoczucie coraz lepsze, nie? Gorzej, jak potem coś się stanie, wtedy humorek gorszy. Nie jestem nic lepszy od Ciebie, ale takich pierdół nie piszę. Zmiany po doświadczeniu trudu i problemów nauczają, wg. mnie przynajmniej, o wiele bardziej.
_________________ Polityka trucizną dla nas jak i naszych ojców.
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 2640
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:30, 26 Paź '11
Temat postu:
mala napisał:
Czytając te wypowiedzi mam wrażenie, że używacie sobie tylko tu na p2, a w życiu towarzyskim siedzicie z podkulonym ogonem, mam rację?
Co zaszkodzi, pokazać swoją twarz, wypowiedzieć zdania, które zapadną w pamięć innych "kabelkowych w matrixie"? .....
O co Tobie @Mała chodzi ? Bym nakręcił wideo mówiąc to co teraz piszę ?
Nie chce mi się . Nieprzygotowanych to i tak nie przekona i nie da " ducha bojowego " choćbyś urządziła wielki show z laserami i muzyką rozwalającą czachy na pół jaką puszcza @Ordel . Sa tacy , którym wystarczy tylko iskra - z kim innym nie chce mi sie gadać .
_________________ "istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 2640
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:57, 26 Paź '11
Temat postu:
tosemja napisał:
Zmiany są więc możliwe bez wojen i krzywd.
jeśli by tak było to życie ludzkie ( może nie tylko ludzkie ) nie przebiegałoby tak jak przebiega to znaczy poprzez również bolesne doświadczenia jak choćby upadek na rowerku w dzieciństwie .
Uczymy się utrzymywać równowagę , czasem ją tracimy i boli . Bywa też ,że ktoś sobie wykombinuje ,że posiedzi cichutko na boku zamiast podążać wraz z innymi . Wówczas dostanie kopa od losu i tak czy siąk będzie się musiał podnieść - a raczej burze dziejowe mu w tym pomogą . Tylko doświadczenie uczy. Bezczynność nie sprzyja zdobywaniu doświadczenia.
Krzywda to pojęcie względne . Często po latach okazuje się ,że coś co początkowo bolało było dla nas błogosławieństwem i darem losu.
Skoro jesteśmy w wątku o ludziach ze skórą koloru zachodzącego słońca :
Podobno Indianie nad kołyską niemowlęcia wypowiadali takie błogosławieństwa :
"Obyś miał jak najtragiczniejsze dzieciństwo" .
_________________ "istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:07, 26 Paź '11
Temat postu:
tosemja napisał:
Ordel napisał:
Zmiany to wojna
Moje życia się zmienia, moje poglądy się zmieniają, nie prowadzę z nikim wojny, szukam drogi do szczęścia w zgodzie z innymi i samym sobą.
A kim ty jesteś , żeby prowadzić wojnę . Fajnie jest jak idzie się przez życie bezproblemowo . Ale tak nie jest . Życie to walka o ogień . Bo ogień to życie . Kto kontroluje ogień kontroluje nie tylko swoje życie , może również mieć wpływ na innych. Zawsze lepiej jest siedzieć przy ognisku niż 10 metrów od niego
Jeśli spojrzymy na historię świata , to po każdej wojnie , dokonywał się skok ewolucyjny . Spójrz np na Europę Zach. która po dziesiątkach lat wojen religijnych nie ma tego problemu co np. Polska z krzyżem w sejmie .
Jeśli wolność nie jest podlewana krwią , to marnieje. Nie umiera , ale schodzi na drugi plan , zastąpiona przez bezpieczeństwo pełnych brzuchów . Nie ma nic w tym złego , że ludzie nie są głodni . Ale , nadmiar cukru i tłuszczów , pierdoli ludziom w głowach . Co prowadzi do coraz większego ograniczania swobód . Co w konsekwencji prowadzi że kończymy z gębą w korycie bez żadnych praw . Nawet bez możliwości krytycznego wypowiadania się .
Nawet nie pomyślimy , że bydło ma więcej praw niż ludzie .
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
Dołączył: 08 Gru 2007 Posty: 1898
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:37, 26 Paź '11
Temat postu:
Zgadzam się z Ordelem. Każdy ponad każdym. Walcz całe życie. Staraj się jebać innych bardziej niż oni ciebie, w granicach przestrzegania prawa oczywiście. Walcz o swoje i miej w dupie innych. Tak mówi twój instynkt, nie człowieczy instynkt, nie zwierzęcy instynkt, ale instynkt każdej żyjącej istoty. EGO.
Dołączył: 23 Maj 2011 Posty: 186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:07, 26 Paź '11
Temat postu:
Prowadzę spokojne życie, zupełnie przeciętne. Nie przytrafiło mi się nigdy nic wyjątkowo okropnego czy niesprawiedliwego - taki totalny średniak jestem - życie jak każde inne.
Czy w związku z tym że nie nacierpiałem się, że nie poznałem prawdziwego trudu, znoju i goryczy nie mogę żyć świadomie, myśleć nieszablonowo, postrzegać życie spoza perspektywy własnego nosa?
Rozumiem że życie uczy pokory, porażka determinacji a niesprawiedliwość pragnienia przywrócenia porządku.
Ale... kurczę, przeraża mnie gdy słyszę że jedyna droga do doskonalenia siebie prowadzi przez mękę.
"Mądrość społeczna" czy jak to nazwać, chęć prowadzenia dialogu w celu wypracowania sposobu poprawy świata nie musi wyniknąć z przeżyć traumatycznych, ani nawet nieprzyjemnych.
A Wasze słowa (Astan, Mike, Ordel, Easy) tak do mnie docierają: tak jak nie ma róży bez kolców tak nie ma porządku bez wstępnej zadymy, szacunku dla życia bez poznania smaku śmierci... Przynajmniej tak je odbieram?
Czuję w tych słowach coś podobnego do tego co siedzi w "łatwo przyszło - łatwo poszło", tylko w drugą stronę Albo "nie ma nic za darmo"...
I to mi się właśnie nie podoba. Tak działa społeczność rozczłonkowana, gdzie jeden drugiemu jest wilkiem - generalnie nasze społeczeństwo. I to tu musi nastąpić zmiana. Ale dlaczego do celu widzicie tylko drogę przez życiowe kopniaki?
Zresztą... Historia powinna nam wystarczyć. Kolejnej wojny nie potrzebujemy.
Nie chcę rewolucji poglądów. Oczekuję jej ewolucji.
Howgh
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3 »
Strona 1 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów