wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Ten-atak-moze-grozic-wprowadzeniem-stanu-wojennego,wid,13830988,wiadomosc.html?ticaid=1d1b0
Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o stanie wojennym. Zmiana polega na wprowadzeniu do przepisów o stanach nadzwyczajnych - wojennym, wyjątkowym i klęski żywiołowej - definicji cyberprzestrzeni, przez którą rozumie się "przestrzeń wytwarzania i wymiany informacji tworzoną przez systemy teleinformatyczne".
Podpisana we wtorek nowelizacja ustawy o stanie wojennym przewiduje, że prezydent mógłby - na wniosek rządu - wprowadzić jeden z trzech stanów nadzwyczajnych w razie zewnętrznego zagrożenia, np. przez wrogie działania w cyberprzestrzeni.
Wiosną prezydent Bronisław Komorowski mówił o konieczności wprowadzenia rozwiązań prawnych, które uwzględniałyby zagrożenie atakami na systemy teleinformatyczne. Pod koniec maja projekt, który powstał w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, był jednym z tematów posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent dyskutował o nim także z szefami sejmowych komisji: obrony narodowej, administracji i spraw wewnętrznych oraz ds. służb specjalnych.
WYBORY W CIENIU USTAWY O STANIE WOJENNYM
cogito.salon24.pl/
Projekt nowelizacji wpłynął do Sejmu w dniu 10 czerwca br. i była to bodaj pierwsza inicjatywa ustawodawcza Komorowskiego od czasu wyboru na prezydenta. W tekście z 13. 06. zatytułowanym STAN WYJĄTKOWY W INTERNECIE? przedstawiłem treść tej nowelizacji i związane z nią zagrożenia.
Opinia prawna sporządzona przez prof. dr hab. Andrzeja Szmyta eksperta ds. legislacji w Biurze Analiz Sejmowych, zawierała jednoznaczną konkluzję: ;Wyrażam istotną wątpliwość co do potrzeby i kształtu proponowanej nowelizacji wymienionych ustaw;. Pytanie: po co potrzebna jest ta nowelizacja - przewijało się również w trakcie prac sejmowych komisji obrony narodowej, spraw zagranicznych oraz administracji i spraw wewnętrznych, debatujących nad ustawą.
Jedyna odpowiedź pochodziła od szefa BBN Stanisława Kozieja, który wyjaśnił posłom, że celem nowelizacji ustawy o stanie wojennym jest „wprowadzenie do obrotu prawnego pojęcia cyberprzestrzeni”. Na pytanie: po co wprowadzać to pojęcie i co uzasadnia taką pilną potrzebę – nie udzielono sensownej odpowiedzi.
Zdaniem sejmowego eksperta „pojęcie „cyberprzestrzeni” wydaje się być pojęciem jednak niedookreślonym, w świadomości społecznej nieco „domyślnym”, o nieustalonej treści normatywnej, raczej dość potoczną „zbitką pojęciową”. Tym większe znaczenie musi mieć jego prawne dookreślenie (zdefiniowanie), jako że potencjalnie wiąże się z konsekwencjami w sferze praw i wolności człowieka i obywatela.”
Zaproponowana przez Komorowskiego definicja „cyberprzestrzeni” jest tak dalece nieprecyzyjna i ogólnikowa, że można pod nią podciągnąć każdy system teleinformatyczny służący przetwarzaniu, przechowywaniu, wysyłaniu i odbieraniu danych poprzez sieci telekomunikacyjne. Zwraca na to uwagę również ekspert sejmowy i podkreśla, że „nawet w Uzasadnieniu projektu określenie „cyberprzestrzeń” używane jest częściowo wymiennie, a częściowo we fragmentarycznym związku z pojęciem „przestrzeni wirtualnej”.
Nie precyzując zatem, o jakie zagrożenie może chodzić, nowelizacja pozwala Komorowskiemu wprowadzić na wniosek Rady Ministrów stan wojenny lub stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa. Szczególnie ważny jest art.2 nowelizacji, przewidujący zmianę w ustawie o stanie wyjątkowym. Czytamy w nim:
„W sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych, Rada Ministrów może podjąć uchwałę o skierowaniu do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego”.
O tym, co stanowi „szczególne zagrożenie” dla ustroju państwa lub czym są „działania w cyberprzestrzeni” będzie decydować Rada Ministrów w oparciu o prawo, które nie zawiera żadnej precyzyjnej definicji tych określeń. Ewentualna decyzja RM będzie całkowicie fakultatywna i zależna od swobodnej interpretacji zagrożeń.
Jeśli nawet przyjmiemy, że inicjatywa Komorowskiego nie ma związku z wyborami parlamentarnymi, a uchwalona nowelizacja nie posłuży do pacyfikacji społeczeństwa - pojawiają się istotne pytania, na które nikt z rządzących nie udzielił odpowiedzi.
Przede wszystkim, o ekspresowe tempo uchwalenia ustawy. Nie znajduje ono uzasadnienia w żadnym realnym zagrożeniu, ani nawet w ulubionym przez rządzących argumencie – wytrychu o potrzebie „implementacji prawa europejskiego”. Na polu „definiowania cyberprzestrzeni” III RP dzierży bowiem palmę pierwszeństwa, a żadne inne państwo UE nie uznało za konieczne tworzenie w tym celu specjalnej ustawy. W ostatnich miesiącach nie słyszeliśmy też o szczególnie groźnych atakach hakerskich na urzędy państwowe, zaś lektura strony internetowej CERT Polska nie wywołuje nadmiernych emocji.
Pytać także trzeba o entuzjazm, z jakim inicjatywa ustawodawcza Komorowskiego spotkała się wśród jego partyjnych towarzyszy. Bo choć w trakcie prac sejmowych komisji, opozycja (a nawet SLD) zgłaszała wiele uwag, podkreślając m.in. szkodliwość zmiany materii konstytucyjnej poprzez niedopracowaną i zbędną ustawę - tylko posłowie rządzącej koalicji nie mieli najmniejszych wątpliwości, że dzieło Komorowskiego zasługuje na jak najszybsze uchwalenie.
Posłanka PO Bożena Sławiak zdobyła się nawet na pochwalne peany pod adresem twórcy ustawy i w trakcie prac komisji wyznała: „Ja się akurat bardzo cieszę i dziękuję panu prezydentowi, że zainicjował wprowadzenie pojęcia cyberprzestrzeni. Myślę, że już od wielu miesięcy, od wielu lat funkcjonujemy w tej cyberprzestrzeni, wszyscy o niej mówimy, a tak naprawdę nie była ona zdefiniowana i nawet jeśli żadne państwo nie wprowadziło jeszcze takiego pojęcia, to chyba dobrze, że Polska zasygnalizowała, że cyberprzestrzeń istnieje i że istnieją zagrożenia z nią związane.”
Pytania o przyczyny uchwalenia tej ustawy są z pewnością zasadne, jeśli przypomnimy sobie, co grupa rządząca i jej stronnicy uznają za „zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa” lub nazywają „działaniami w cyberprzestrzeni” - a zatem - co ich zdaniem mogłoby wywołać zagrożenie na tyle poważne, by zgłosić Komorowskiemu wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Tak się bowiem składa, że w czasie ostatnich miesięcy poznaliśmy definicję PiS-u, jako „partii antysystemowej”, walczącej „z systemem ustrojowym”. Usłyszeliśmy również porównanie tej formacji do Komunistycznej Partii Polski i określenie jej „opozycją antysystemową i antypaństwową”. Zdaniem prominentnego autora tych słów - PiS „to formacja, która chce unicestwić państwo demokratyczne, ukształtowane po 1989 r”. Pamiętamy również, że zdaniem obecnej władzy, groźnymi „działaniami w cyberprzestrzeni” okazały się publikacje zawarte na stronie internetowej antykomor.pl. Były to czyny na tyle niebezpieczne, że wymagały zaangażowania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pamiętamy też o nadzwyczaj bliskich związkach Komorowskiego z ludźmi policji politycznej PRL i o szczególnym afekcie, z jakim dzisiejszy mieszkaniec Belwederu traktuje człowieka odpowiedzialnego za wprowadzenie w Polsce stanu wojennego.
Ustawa, którą Komorowski podpisze stwarza realne możliwości, by na mocy jednej, fakultatywnej decyzji zmienić każdy niekorzystny werdykt wyborczy lub zablokować zmiany groźne dla układu rządzącego. Jeśli taki scenariusz byłby brany pod uwagę – warto wiedzieć, że jutro to narzędzie zostanie uzbrojone.
|