W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Męczennicy Żywi i Martwi   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
7 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 3207
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:17, 17 Sie '11   Temat postu: Męczennicy Żywi i Martwi Odpowiedz z cytatem

viewtopic.php?t=9840

Żywi i martwi męczennicy

Żywi męczennicy to:
- Józef Piłsudski "internowany" w Magdeburgu. Mający swobodę poruszania sie po mieście i zajadający obiady przynoszone z restauracji , oraz otrzymujący żołd.
-Lech Wałęsa internowany w willi rządowej
-to Adaś Michnik, Antoś Maciarewicz itp internowani w ośrodkach wczasowych

Żywi, to też np Jan Maria Rokita którego w samolocie pobili Niemcy.
Media przez kilka miesięcy mieliły ten temat.

To
-Andrzej Poczobut
Andrzej Poczobut (biał. Андрэй Пачобут, Andrei Paczobut, ur. 16 kwietnia 1973 w Brzostowicy Wielkiej) – dziennikarz, publicysta i bloger związany z Grodnem, działacz "mniejszości polskiej" na Białorusi.

agentka Anżelika Orechwo (wcześniej Andżeliki Borys) i inni



Martwi to:

ksiądz Popiełuszko
Europoseł Adwent,
historyk Dariusz Ratajczak
Jörg Heider z Karyntii
Andrzej Lepper i ijego nie żyjący współpracownicy
Pasażerowie Tutka z pod Smoleńska

Nasuwa się pytanie do czego służa męczennicy żywi, a do czego martwi.

Mnie sie wydaje , że produkcja męczenników żywych i martwych zależy od złożonego zapotrzebowania.
Jak zamówi ktoś męczennika żywego to produkuje się męczennika żywego.
Jak zamówią męczennika martwego to produkuje się i dostarcza Męczennika Martwego.

Oczywiście inny surowiec potrzebny jest do produkcji Męczennika Żywego, a inny do produkcji Męczennika Martwego, ponieważ inaczej się każdego z nich wykorzystuje wykorzystuje.

Pierwszym powszechnie znanym Męczennikiem Martwym był Jezus.
Posłużył on do budowy super biznesu zwanego religia i budowy miedzy innymi potęgi państwa Vatykan.
Nic dziwnego , że patrząc na ten przykład wielu innych biznesmenów tez zapragnęło mieć taki instrument marketingowy.

Produkcja Męczenników Żywych wymaga solidnej selekcji surowca.
Musi on dawać gwarancje , że Męczennik Żywy , będzie posłuszny i użyteczny.
Jeśli Jednak Męczennik Żywy staje się nieużyteczny , lub szkodliwy,
to przerabia siego na Męczennika Martwego, lub dyscyplinuje samą groźba przeróbki .

Takim wspaniałym przykładem jest tu Karol z Wadowic .
Premier Israela mu pozazdrościł i tez zapragnął zostać Męczennikiem Żywym.
Miał pecha.

Ktoś podmienił magazynki ze ślepaków na ostre i został Męczennikiem Martwym
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:23, 17 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ukraina podsumowała straty demograficzne okresu niepodległości

Mikołaj Mazur
02.01.2010.
Przez 18 lat niepodległości Ukrainy zaludnienie kraju zmniejszyło się o 6 milionów ludzi - podaje raport ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, zatwierdzony we wtorek (29.12) przez prezydenta Wiktora Juszczenkę.


Jak wynika z raportu, w porównaniu do 1991 roku spadły prawie wszystkie wskaźniki demograficzne na Ukrainie. Okres niepodległości przyniósł zmniejszenie liczby urodzeń, wzrost liczby zgonów i skrócenie się średniej długości życia ludzi, co przyczyniło się do postępującego starzenia się społeczeństwa.

Przyczynami tak głębokiego kryzysu demograficznego Ukrainy są problemy ekonomiczne oraz socjalne, takie jak rosnące bezrobocie, rozpowszechnienie się szarej strefy i drastyczne zwiększenie się różnic w dochodach ludności. Według raportu ogólny stan zdrowia Ukraińców jest niezadowalający, degradacji uległ także potencjał intelektualny społeczeństwa, spowodowany obniżeniem się poziomu kształcenia.

Aby przezwyciężyć demograficzny kryzys Rada poleciła ukraińskiemu rządowi przyjęcie szeregu środków skierowanych na podwyższenie poziomu dobrobytu społeczeństwa. Według tych zaleceń przezwyciężanie kryzysu miałoby się odbyć m. in. poprzez pobudzenie małej i średniej przedsiębiorczości, większą swobodę gospodarczą oraz wdrożenia ulg rodzinnych zwłaszcza dla rodzin dwu - i wielodzietnych. Ulgi te miałyby się zwiększać wraz z narodzinami każdego następnego dziecka.

Na podstawie: unian.net, lenta.ru

http://www.psz.pl/tekst-26301/Ukraina-po.....odleglosci

Polske juz ktos podsumowal po sierpniu 80 ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:52, 26 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zamówiono 16 Męczenników Martwych
, a tu niespodzianka
Dostarczono 16 Męczenników Żywych

============================================

Stałe warianty gry
http://grzegorzbraun.pl/stale-warianty-gry
Autor: admin||8 marca 2011 06:41
Wyświetleń: 36

Gesty przyjaźni i deklaracje nowego otwarcia w stosunkach polsko-rosyjskich mają swoją szczególną tradycję. Mało kto pamięta, jak to wyraźnych oznak „ocieplenia” dopatrywali się niektórzy – nie dość przezorni, jak się miało wkrótce okazać – polscy politycy na przedwiośniu 1945 roku.

Oto bowiem do trwającej w podziemiu Delegatury Rządu Na Kraj dotarła korespondencja sygnowana przez sowieckiego generała Iwanowa – z zaproszeniem na „rozmowy”. Parę tygodni zajęły robocze ustalenia z kolejnymi emisariuszami gen. Iwanowa i konspiracyjne konsultacje w kręgu przywódców Państwa Podziemnego, po czym w ostatnich dniach marca szesnastu liderów stronnictw politycznych – z delegatem Jankowskim i ostatnim komendantem Armii Krajowej gen. Okulickim na czele – przybyło na umówione miejsce spotkania w Pruszkowie pod Warszawą. Poza sceptykami (Okulickim i Pużakiem) w większości byli podobno dość dobrej myśli – samą inicjatywę sowiecką interpretowali jako przełomową. Niektórzy sądzili nawet, że skoro Sowieci zapraszają na rozmowy, to tym samym uznają legalne władze polskie – i tylko patrzeć, jak odsuną marionetkowy „Rząd Tymczasowy” złożony z ich agentury, a uznają Radę Jedności Narodowej, która wraz z Delegatem Rządu reprezentuje niepodległą Rzeczpospolitą w kraju i na uchodźstwie. Generał Iwanów obiecywał wszak wszelkie ułatwienia – łącznie z samolotem do Londynu – by Polakom umożliwić ustalenia z prezydentem i rządem.Tymczasem dalej wszystko potoczyło się już jak w komunikacie radia Erewan: samolot, owszem, poleciał – ale do Moskwy; nie na żadne „rozmowy” – a na przesłuchania przed sowieckim sądem. Miast ławy sejmowej czy fotela ministerialnego polskich polityków czekała ława oskarżonych i więzienna cela. Niektórych (Jankowskiego, Okulickiego) przyjęcie zaproszenia gen. Iwanowa miało kosztować życie. Notabene, owym „Iwanowem” okazał się być sam Iwan Sierow (1905-1990), wybitny specjalista od rozprawiania się z wrogami władzy sowieckiej – czego dowody da jeszcze w roku 1956 na Węgrzech – którego za uprowadzenie „szesnastu” Stalin odznaczył gwiazdą Bohatera Związku Sowieckiego i awansował do stopnia generał-pułkownika. A wszyscy Polacy, służący jako pośrednicy i emisariusze w tej misternej kombinacji operacyjnej, okazali się – nie dziwota – sowieckimi agentami.

Jest jednak w tej historii pewien mało znany szczegół, który od pewnego czasu (konkretnie: od kwietnia ubiegłego roku) nabrał szczególnej wymowy.


Otóż, kiedy samolot unoszący część spośród już aresztowanych, choć nie w pełni jeszcze pojmujących, co jest grane, Polaków leciał na wschód, zaszły pewne charakterystyczne komplikacje, które tak oto zapamiętał jeden z pasażerów: Po kilku godzinach lotu – mgła, śnieg. Jeszcze po pewnym czasie z kabiny pilota wyszedł jeden z majorów i podszedł do (…) kapitana: „Znajetiet Moskwa nas nie prinimajet”, po czym pilot machnął ręką i wrócił [do kabiny]. Po pewnym czasie przyszedł znowu, wziął mapę lotnisk, patrzył na nią przez chwilę, potem zmiął i i wściekłością rzucił no ziemię. Wyszedł. Po pewnym czasie znów przyszedł zdenerwowany i powiedział stłumionym głosem do kapitana: „Benzyny nie ma, lotniska nas nie przyjmują, koniec”. Wtedy kapitan odsunąwszy ze słowami „Adajdi” majora, który z nim rozmawiał – wszedł do kabiny, pilota odsunął energicznie, złapał za kierownicę i zaczął walić ku ziemi, i bez kapotażu, równo wylądował w polu, w śniegach. Było to tak wspaniałe, że Polacy, którzy zrozumieli, że dla „politycznej” katastrofy poświęcono również czterech bolszewików, naprawdę szczerze bili lotnikowi brawo.


Cytuję za książką Piotra Kołakowskiego zatytułowaną Pretorianie Stalina. Sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945 (Warszawa 2010). Autor tego jakże pożytecznego i jakże dziś na czasie opracowania jakoś nie potrzebuje raportu żadnej spec-komisji, by zauważyć: Najprawdopodobniej Polacy mieli zginąć w katastrofie lotniczej i tylko sprawność pilota, niewtajemniczonego w zamiary NKGB, zawdzięczali życie. Tak więc, mało brakowało, a nie byłoby nawet żadnego pokazowego procesu „szesnastu” – ot, po prostu w okolicy Iwanowo-Wozniesieńska w moskowskoj obłasti nastąpiłaby zwyczajna „katastrofa”, o jaką w rosyjskich warunkach klimatycznych tak przecież łatwo. I „cały demokratyczny świat” podszedłby do takiego przykrego incydentu z pełnym zrozumieniem, by nie rzec: z kompletną obojętnością. Było już wszak po Jałcie.

Fakt, że dzielny pilot skomplikował nieco sytuację, nie mógł wpłynąć zasadniczo na realizację koncepcji poddania terytorium Polski pod jurysdykcję moskiewską. A koncepcja ta – zauważmy – okazała się dość trwała, skoro i dziś w sprawach należących, zdałoby się, do polskiej racji stanu ostatnie słowo mają jednak rosyjscy spece. Skoro i dziś marionetkowy reżim warszawski najwyraźniej uznaje tęże samą jurysdykcję – a to zakazując otwierania trumien (bo tak każą moskiewskie przepisy), a to akceptując retuszowanie: zeznań {bo tak rzekomo każą moskiewskie kodeksy). Doprawdy, kolejne to za grobem zwycięstwo generała Sierowa – którego praca w charakterze „trenera-selekcjonera” polskiej elity przywódczej bynajmniej nie idzie na marne.

Ale żeby nie zwalać wszystkiego na generała Sierowa (bo czy wilk winien, że się owce same doń garną „na rozmowy”?), zacytujmy jeszcze bezlitosną opinię Władysława Poboga-Malinowskiego, który porwanym szesnastu przypisał ni mniej, ni więcej tylko zdumiewającą płytkość w ocenie sytuacji i krańcową naiwność w założeniach i rachubach. Inna rzecz, jak mało wiedział Pobóg-Malinowski o stopniu infiltracji Państwa Podziemnego przez służby, sowieckie (o czym więcej w wyżej wymienionej książce Kołakowskiego). A jeszcze insza: że przecież ktoś to zaproszenie w imieniu Rzeczypospolitej musiał przyjąć – choćby po to, żeby przed sądem historii nie było cienia wątpliwości: niewyswobodzona z samodzierżawia Moskwa nikogo poza w pełni lojalną i przewidywalną agenturą w Warszawie nie akceptuje.

A swoją drogą, gdyby jeszcze kiedyś wróciło tu, tak na serio, państwo polskie, to po załatwieniu szeregu niecierpiących zwłoki spraw porządkowych (w rodzaju pilnego rozstrzelania zdrajców), warto by zwrócić się do najwyższych władz Rosji z prośbą o pomoc w identyfikacji tego dzielnego pilota – by mu nadać (bądź ewentualnie potomkom przekazać) jakieś wysokie odznaczenie za tamto brawurowe lądowanie w śnieżycy pod Iwanowo-Wozniesieńskiem w marcu ’45. Byłby to zadatek prawdziwego „ocieplenia” – które wszak nie znajduje gorętszego zwolennika ode mnie: szczerego antysowieckiego moskalofila.

Grzegorz Braun
za: Polonia Christiana
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:04, 26 Sie '11   Temat postu: Re: Męczennicy Żywi i Martwi Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=9840

Żywi i martwi męczennicy

Żywi męczennicy to:
- Józef Piłsudski "internowany" w Magdeburgu. Mający swobodę poruszania sie po mieście i zajadający obiady przynoszone z restauracji , oraz otrzymujący żołd.
-Lech Wałęsa internowany w willi rządowej
-to Adaś Michnik, Antoś Maciarewicz itp internowani w ośrodkach wczasowych

]


podesłano mi sprostowanie:

"Macierewicz nie siedział w ośrodku wczasowym cały czas ...jego robili na narodowca
i przysłali go do Łupkowa Nowego...żeby się wytarł i złapał smrodu:-))) i podpatrzył- jak chodzą goje, co jedzą jak się żegnają,,,,etc...
Tam siedzieli dość radykalni chłopoki z KPN z Górnego Śląska i cale województwo Lwowskie, czyli Podkarpacie z Wrocławiem..
jego przywieźli pod koniec w sierpniu 1981 roku....

RomanK"

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:38, 30 Sie '11   Temat postu: Mord sądowy Odpowiedz z cytatem

MORD SĄDOWY

Grzegorz Mazurczak: Tariq Aziz. Ostatnia batalia


Grzegorz Mazurczak
06.11.2010.

Wyrok trybunału irackiego o skazaniu na śmierć byłego ministra spraw zagranicznych i wicepremiera Iraku, Tariqa Aziza, spowodowała jedynie lekkie poruszenie w kręgach politycznych świata. Przeciwko wyrokowi zaprotestował wprawdzie Watykan, Amnesty International, wyżsi duchowni chaldejscy a nawet Unia Europejska, jednak jest mało prawdopodobne, by decyzja sądu irackiego wywołała szczególne oburzenie w Waszyngtonie czy Londynie.


Obrońcy

W październikowym oświadczeniu ogłoszonym przez rzecznika Watykanu, Federico Lombardiego napisano, że stanowisko kościoła katolickiego w sprawie kary śmierci jest powszechnie znane. Oczekuje się zatem, że wyrok na Tariqu Azizie nie będzie wykonany.

Lombardi dodał też, że ułaskawienie Aziza jest szczególnie potrzebne teraz, by pojednać naród oraz odbudować pokój i sprawiedliwość w Iraku, po wielkich cierpieniach, jakich ten kraj doświadczył.

Również Wysoki Przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Catherine Ashton oświadczyła, że wyrok ten jest nie do przyjęcia i UE będzie dążyła do złagodzenia tej kary.

Orzeczenie sądu irackiego zirytowało też nielicznych polityków europejskich. Należą do nich, np. minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini, który w pełni poparł stanowisko Ashton, czy prezydent Grecji, Karolos Papoulias.

Także rosyjskie MSZ wydało oświadczenie wzywające rząd iracki do odstąpienia od wykonania kary śmierci wobec Tariqa Aziza.

W tym samym dniu, 27 października 2010 r., rzecznik sekretarza generalnego ONZ, Ban Ki-Moona podkreślił, że ONZ ma określony stosunek wobec kary śmierci zarówno w tym jak i we wszystkich innych przypadkach oraz oczekuje, że wyrok zostanie anulowany.

W dniu 28 października 2010 r., kilku irackich biskupów jak i wielu zwykłych Irakijczyków potępiło karę śmierci dla Tariqa Aziza. Niezależnie od często spontanicznych reakcji ludzi biorących w obronę Aziza, również, zgodnie z doniesieniami Wall Street Journal, kilku międzynarodowych ekspertów ds. praw człowieka skrytykowało procedury i wyraziło wątpliwości, co do bezstronności sądu.

Także Amnesty International wezwała Irak do powstrzymania się przed wykonaniem kary śmierci, uznając jednocześnie brutalność reżimu Husajna.

Iyad Allawi, którego świecka i nacjonalistyczna frakcja zdobyła ponad połowę głosów w wyborach parlamentarnych i minimalnie wygrała z premierem Nurim al - Malikim, również oświadczył, że jest przyjacielem Aziza i myśli o nim często. Dodał też, że nie akceptuje traktowania go w tak karygodny i niehumanitarny sposób.

Jednak lista obrońców Tarika Aziza na tym właściwie się kończy.

Kariera

Tariq (Tarek) Aziz, urodził się w północnej części Iraku 28 kwietnia 1936 r. jako Michael Yuhanna. Pochodził z biednej rodziny katolików chaldejskich. Studiował w bagdadzkim Kolegium Sztuk Pięknych, które ukończył w 1958 r., uzyskując tytuł licencjata filologii angielskiej. Później pracował jako dziennikarz w gazetach Al-Jamahir oraz Al-Thawra, będącej głosem partii Baas.

Był wieloletnim, bo od 1979 aż do 1991 r., ministrem spraw zagranicznych a także wicepremierem Iraku (od 1979 do 2003 r.). Przez całe dziesięciolecia był bliskim doradcą a nawet powiernikiem prezydenta Saddama Husajna. Ich związek rozpoczął się już w 1950, kiedy obaj działali w zakazanej jeszcze wtedy, partii Baas. Był jedynym chrześcijaninem w przywództwie Iraku.

Wcześnie zmienił nazwisko na Tariq Aziz, oznaczające czcigodną ścieżkę, by zbytnio nie wyróżniać się z towarzystwa, w którym przebywał i działał. Mówi się też, że zmianę nazwiska traktował jako wyraz solidarności z muzułmańskimi kolegami w trudnych czasach zmagania się z brytyjską dominacją.

W 1980 roku przeżył próbę zamachu inicjowaną przez Iran. W czasie jego obecności na uniwersytecie Mustansiriyah w Bagdadzie, rzucono w jego stronę granat. Zginęło kilka osób. O zamach obwiniono szyicką partię Daawa – ugrupowanie dzisiejszego premiera, Nuri al-Malikiego.

Zresztą, rząd Saddama Husajna użył tego właśnie incydentu, jako pretekstu do wypowiedzenia wojny Iranowi, co doprowadziło do rozpoczęcia długotrwałych i wyniszczających oba kraje działań.

Ponieważ Saddam Husajn był zarówno premierem jak i prezydentem Iraku, a ze względu na obawy dotyczące swojego bezpieczeństwa, rzadko opuszczał Irak, Aziz, de facto, często odgrywał rolę szefa rządu, uczestnicząc we wszelkich międzynarodowych spotkaniach i szczytach, stając się najbardziej rozpoznawalną twarzą Iraku na świecie.

Jako jedyny chrześcijanin w świeckiej dyktaturze partii Baas był chętnie wykorzystywany przez Saddama Husajna do zewnętrznego zmiękczania obrazu krwawej niekiedy dyktatury. Postać Aziza była znana i na ogół lubiana w świecie międzynarodowej polityki i dyplomacji.

Jego charakterystyczny wygląd, grube okulary, kubańskie cygara, elokwencja, świetna znajomość angielskiego sprawiały, że zawsze był interesującym i mile widzianym partnerem dla wielu czołowych polityków i to w nie tak bardzo odległych czasach.

Jeszcze w 1980 r., w obliczu irańskiego zagrożenia ajatollahów, rozmawiano z nim jak z najbardziej cennym sojusznikiem. Cenili go zarówno Amerykanie, Francuzi jak i Rosjanie.

Powstrzymać konflikt i dać za wygraną

W grudniu 2002 r., Aziz usiłował wyjaśnić światu, że prawdziwym powodem amerykańskiej, coraz bardziej agresywnej postawy wobec Iraku, nie jest chęć zmiany niewygodnego już czy wręcz niebezpiecznego dla świata reżimu, ale przewartościowanie własnych priorytetów w całym regionie.

Podsumowując działania administracji Busha twierdził, że
głównym powodem rozpoczęcia wojny z Irakiem są zarówno jego zasoby ropy naftowej jak i ochrona interesów Izraela.

W dniu 14 lutego 2003 r., Aziz, wraz z grupą reżimowych urzędników został przyjęty na audiencji przez papieża Jana Pawła II.

Zgodnie z ówczesnym oświadczeniem Watykanu, Aziz przekazał Ojcu Świętemu chęć rządu irackiego do współpracy ze społecznością międzynarodową, zwłaszcza w kwestii rozbrojenia.

W tym samym czasie, Aziz odbył szereg wizyt w krajach europejskich, usiłując w ten sposób oddalić widmo wojny. Rozmowy te nie przyniosły jednak żadnego skutku.

Niedługo po tym, 19 marca 2003 r., pojawiła się plotka, że Aziz został zastrzelony podczas próby wjazdu do kurdyjskiej części kraju. Szybko jednak okazało się, że nie jest to prawda a sam Aziz wziął udział w konferencji prasowej i zapewnił świat, że jeszcze żyje i ma się dobrze.

Gdy reżim Saddama Husajna w końcu upadł, jego dom został szybko splądrowany, również przez poszukiwaczy obciążających go dokumentów.

Po miesięcznym analizowaniu swojej sytuacji, korzystając z pośrednika, którym był jego syn, Aziz w końcu, oddał się w ręce sił Stanów Zjednoczonych.
Było to 24 kwietnia 2003 r.

I chociaż przed wojną, w wypowiedzi dla brytyjskiej telewizji ITV zarzekał się, że wolałby umrzeć, niż być w amerykańskiej niewoli, to jednak, w zamian za zapewnienie bezpieczeństwa swojej rodzinie i umożliwienie jej wyjazdu do Jordanii, zmienił zdanie.

W międzyczasie, Tariq Aziz stał się 43 osobą z grupy 55 najbardziej poszukiwanych przez Amerykanów przywódców irackich, uzyskując chlubne, wysokie miejsce - 8 pik, w specjalnie wydanej na tę okazję talii kart.

Amerykański humanitaryzm

Amerykanie nie docenili jednak tego dobrowolnego gestu ani nie potraktowali Aziza w sposób bardziej humanitarny niż innych notabli, których sukcesywnie wyłapywali. Nie pamiętali też bliskich relacji, jakie łączyły ich z nim przez długie lata.

Zakazano mu odwiedzin oraz ograniczono kontakty z prawnikami. Wreszcie w 2008 roku został postawiony przed sądem a w marcu 2009 roku skazano go na 15 lat więzienia pod zarzutem udziału w straceniu 42 kupców spekulujących cenami żywności w 1992 roku, w czasie obowiązywania sankcji ONZ.

Przy okazji orzeczono tez wyrok - 7 lat, za przymusowe przesiedlenia Kurdów, natomiast uwolniono go od zarzutu udziału w mordowaniu szyitów, w 1999 r.

Mimo, że Aziz cierpi na cukrzycę, rozedmę płuc i chorobę serca (w międzyczasie przeszedł podobno dwa zawały i wylew krwi do mózgu), odmówiono mu odpowiedniej opieki medycznej i leczenia.

Powtarzające się apele jego rodziny, przebywającej obecnie w Jordanii, prawników, a także Watykanu o jego uwolnienie z powodów humanitarnych, były ignorowane przez władze amerykańskie.
Sentymentów w tym wypadku nie przewidziano.

W dniu 14 lipca, w ramach przekazywania władzy Irakijczykom, Amerykanie przekazali Aziza, wraz z co najmniej 55 innymi funkcjonariuszami byłego reżimu pod iracką kuratelę w Camp Cropper.

Korzystając z tej okazji, kilka dni później Aziz został ponownie wezwany do sądu i znowu oskarżony, tym razem o trwonienie środków publicznych.

Przekazanie Aziza władzom irackim, wyszło mu jednak na lepsze. Irakijczycy traktują go lepiej niż Amerykanie. Ma wygodną kwaterę, przyjaznych strażników i dostęp do telefonu, przez który może kontaktować się z rodziną.

Pomoc Watykanu

Jego pierwsza próba uzyskania pomocy została skierowana do Watykanu. Złożono ją w grudniu 2004 r. Przyczynił się do tego ojciec Jean-Marie Benjamin, kapłan, który niegdyś zorganizował spotkanie Tariqa Aziza z papieżem Janem Pawłem II.

Ojciec Benjamin otrzymał też nieoficjalną zgodę kardynała Angelo Sodano, watykańskiego sekretarza stanu, na zorganizowane grupy włoskich prawników, którzy chcieliby świadczyć bezpłatną pomoc prawną Azizowi.

W styczniu 2007, Aziz wysłał list przez swojego włoskiego prawnika, Giovanni di Stefano, do papieża Benedykta XVI. Aziz zwrócił się do papieża, by ten zgodził się poręczyć za niego wobec władz.

Aziz chciał, by w czasie oczekiwania na procesy, mógł przebywać we Włoszech i leczyć się. Starania te nie przyniosły jednak oczekiwanego skutku ani nie wywołały żadnej pozytywnej reakcji ani u Irakijczyków ani Amerykanów.

Słodki smak zemsty

Analizując całą sytuację, również w aspekcie historycznym, wydaje się, że wyrok śmierci wydany na Tarika Aziza dopiero teraz, po wielu latach od jego uwięzienia, jest typowym aktem zemsty politycznej.

Trybunał unieważnił bowiem orzeczone już przeciwko niemu, wcześniejsze wyroki, pośpiesznie redukując 27 lat więzienia, które i tak oznaczały dla Aziza śmierć, do krótkiego czasu, jaki teoretycznie pozostał do wykonania wyroku.

Biorąc pod uwagę 30 dniowy okres przewidziany na złożenie apelacji, Aziz może mieć przed sobą miesiąc lub kilka miesięcy życia.

Trzeba przy tym zaznaczyć, że trybunał, który orzekł karę śmierci, został utworzony na mocy dekretu wydanego pod presją USA, przez tymczasową władzę koalicyjną, na potrzeby sądzenia członków partii Baas.

Od początku swej działalności, organ ten wykorzystywał jednak najprymitywniejsze metody osądzania podejrzanych, zbyt często dostosowując wyroki do potrzeb czy zamówień politycznych, preferując przy tym tzw. sprawiedliwość zwycięzców.

Zresztą sam sędzia, który dosyć agresywnie i emocjonalnie (co było widać w relacjach z sądu), zwracał się do Aziza, skazując go na śmierć, Mahmud Saleh al-Hasan, jest aktywistą bloku Państwa Prawa premiera Malikiego, co w żaden sposób nie świadczy dobrze o bezstronności sądu, na co zwrócili też uwagę eksperci międzynarodowi.

Tariq Aziz tym razem został uznany za winnego prześladowań islamskich partii, których przywódcy zostali zamordowani, uwięzieni lub zmuszony do emigracji.

Prawdopodobnie nie było wystarczających dowodów na to, że był on faktycznie związany z tymi prześladowaniami, co wykazano w poprzednich procesach, jednak w żaden sposób nie wpłynęło to na najnowsze orzeczenie sądu.

Tariq Aziz ma 74 lat. Biorąc pod uwagę jego aktualny stan zdrowia, jest mało prawdopodobne, by kiedykolwiek udało mu się opuścić bagdadzkie więzienie.

W jego życiu nie zmieni się nic, nawet wtedy, gdy Irak, pod presją międzynarodową, powstrzyma się od wykonania egzekucji.

W tej chwili trudno powiedzieć jak potoczą się jego losy, jednak zemsta jest tak potężną siłą motywującą, że zwykle trudno się jej oprzeć, szczególnie, jeśli stoi za tym wszystkim wybiórczo pamiętliwy amerykański sojusznik.

Aziz jest obecnie najwyższym rangą członkiem dawnego reżimu, który nadal przebywa w areszcie. Fizyczne wyeliminowanie go, byłoby więc doniosłym propagandowo aktem i symbolicznym zamknięciem pewnego okresu w historii Iraku.

Niewygodny świadek

Nagła chęć uśmiercenia Aziza jest, być może, spowodowana strachem lub nienawiścią. O takie uczucia wobec Aziza, oskarża się na przykład aktualnego premiera Iraku, Nuri al - Malikiego, sztandarowej postaci szyickiej partii Daawa, która od dawna miała na pieńku z Azizem.

Również dla wielu innych, bezpośrednich uczestników wydarzeń irackich Aziz jest niewygodnym, bo wciąż żyjącym świadkiem, mogącym opowiedzieć prawdziwą historię zachodniego zaangażowania w Iraku, przed, podczas i po wojnie.


Tylko on wie, o czym naprawdę rozmawiano na kwietniowym spotkaniu, jakie odbyła w 2003 r. ambasador amerykańska Catherine Glaspie i Saddam Husajn.

Oficjalny protokół ze spotkania jest wprawdzie dostępny, jednak Tariq Aziz mógłby zapewne wyjaśnić wiele istotnych kwestii, jakie pojawiły się wtedy poza protokołem.

Wracając jeszcze dalej w czasie, tylko on mógłby szczegółowo zrelacjonować rozmowy i wskazać polityków, którzy w 1980 r. wprost nakłaniali Irak do wojny z Iranem, dostarczając Bagdadowi politycznego, wywiadowczego i wojskowego wsparcia (w tym tak kontrowersyjnej broni chemicznej).

A skupiając się tylko na operacji Pustynna Burza i pierwszym bezpośrednim anglo – amerykańskim ataku na Irak, tylko Aziz mógłby rozłożyć na czynniki pierwsze, wszelkie podejmowane działania, również te dyplomatyczne a także przybliżyć przygotowania do tej wojny, widziane oczami Bagdadu.

To ostatecznie on został delegowany przez Saddama Husajna na spotkanie z ówczesnym sekretarzem stanu USA Jamesem Bakerem III, które odbyło się 9 stycznia 1991 r. w Genewie i było nazywane, nie wiedzieć dlaczego, spotkaniem ostatniej szansy i sposobem na uniknięcie wojny, której Amerykanie unikać wcale nie chcieli.

Tylko Aziz mógłby opowiedzieć o tym 7 godzinnym, niezbyt przyjemnym i fatalnym w skutkach spotkaniu, kiedy to Baker III groził mu, że jeśli Irak nie wycofa się z Kuwejtu to będzie zbombardowany tak, że powróci do epoki kamienia łupanego.

Późniejsze wydarzenia potwierdziły, że Baker nie blefował, a wcześniejsze zapewnienia Amerykanów, że sprawa konfliktu iracko-kuwejckiego, włącznie z jego finansowymi aspektami, będzie traktowana przez USA jako problem wewnątrz arabski, dziwnie szybko się zdezaktualizowały.

Tylko Aziz wie, że w rozmowach genewskich tematy dotyczące Iraku i Kuwejtu zajmowały stosunkowo niewiele czasu. Dominującym tematem, którym zajmował się Baker, były kwestie dotyczące Izraela i Autonomii Palestyńskiej.

Wynika z tego, że tak naprawdę nie były to rozmowy ostatniej szansy, bo decyzje w sprawie Iraku i tak już zapadły.

Tylko Aziz słyszał jasny i mało dyplomatyczny komunikat Bakera, że przybył do Genewy tylko po to, by przekazać informacje a nie negocjować. Stawia to całą amerykańską, głównie propagandową walkę o utrzymanie pokoju w tym regionie pod znakiem zapytania.

Wywiad

Po długich przygotowaniach, Azizowi udało się udzielić wywiadu dla czołowego dziennika brytyjskiego Guardiana. Wywiad ukazał się w sierpniu ubiegłego roku, akurat w trakcie kryzysu politycznego, po nierozstrzygniętych wyborach parlamentarnych.

Rozmowa z dziennikarzem, Martinem Chulovem, była jego pierwszym od wielu lat i być może ostatnim, bezpośrednim spotkaniem z przedstawicielem prasy światowej.

Aziz obnażył w niej szereg istotnych faktów mówiących o tym, że deklarowane cele polityki USA i sił koalicyjnych, nie koniecznie były prawdziwe i sprowadzały się jedynie do chęci zdominowania narodu, jego bogactw naturalnych oraz pośrednio całego regionu.

Oświadczył też, że nie jest winny żadnych przestępstw przeciwko, wojskowym lub cywilnym grupom religijnym, a także zapewnił: Jestem dumny z mojego życia, bo zawsze intencją moją było służenie Irakowi.

Przyznał jednocześnie, że zrobił pewne błędy, jednak nie podał bliższych szczegółów. Powstrzymał się też od wyrażenia krytyki pod adresem byłego prezydenta. Jedyny żal, jaki miał do Saddama Husajna, sprowadzał się do tego, że się poddał. Nie chciał jednak krytykować Saddama w obecnej sytuacji.

Powiedział, że mógłby to zrobić tylko jako wolny człowiek. W innym wypadku, dowiódł by tylko, że jest oportunistą. Jedno jest pewne. Aziz zawsze był wyjątkowo lojalny wobec Saddama Husajna, pomimo że często się z nim spierał i nie zgadzał z jego decyzjami.

Lojalność była zresztą cechą obopólną w relacjach tych dwóch osób, co w świecie mało stabilnych relacji, zamachów i zdrad, było prawdziwym ewenementem.

Aziz skrytykował tez Amerykanów, że opuszczając Irak, zostawiają go na pastwe wilków, dążących do jak największego rozlewu krwi w jak największej ilości miejsc. Wyrokował, że plaga ta, może rozlać się na cały Bliski Wschód.

Powiedział też, Wszyscy jesteśmy ofiarami Ameryki i Wielkiej Brytanii. Zabili nasz kraj. W ostatnich siedmiu i pół latach okupacji pod przewodnictwem USA zniszczono irackie społeczeństwo. Życie straciło ponad milion ludzi, ponad cztery miliony opuściło kraj. Pozostały miliony głodnych i bezrobotnych.


Czy po takich słowach, krytycznie oceniających proces amerykańskiej „demokratyzacji” Iraku, można nie chcieć śmierci ich autora?

Zemsta czy miłosierdzie

Mówiąc o tym kontrowersyjnym dla wielu, wyroku na Tarika Aziza, trzeba też wspomnieć o nikłej, jednak teoretycznie możliwej procedurze mogącej unieważnić wyrok trybunału. Jest nią prawo łaski.

Byłoby ona możliwa, gdyby zarówno prezydent kraju, Jalal Talabani, który jest Kurdem jak i dwóch wice prezydentów, z których jeden, Tariq Al-Hashimi jest sunnitą, a drugi, Adil Abdul-Mahdi, szyitą, jednogłośnie wypowiedzieli się w tej sprawie za Tarikiem Azizem i okazali łaskę, anulując tym samym wyrok śmierci.

Czy tak się stanie i czy będzie to możliwe w wyjątkowo skomplikowanej rzeczywistości politycznej Iraku, czas pokaże.
http://www.psz.pl/tekst-35015/Grzegorz-Mazurczak-Tariq-Aziz-Ostatnia-batalia
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:30, 24 Lut '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Internowani w Akademii Umiejętności -"wszechnica jaworzyńska”

Jaworze

Ośrodek w Jaworzu był jednym z kilku zaledwie obozów internowania stanu wojennego, który umieszczono nie w więzieniu, lecz w wojskowym domu wczasowym podległym dowództwu wojsk lotniczych. Działał do 22 maja 1982 r.

W tym dniu przeniesieni zostali do ośrodka odosobnienia w Darłówku m.in.
przyszły premier Tadeusz Mazowiecki, przyszły minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek, późniejszy ambasador Krzysztof śliwiński.
Powodem przeniesienia była konieczność przygotowania ośrodka w Jaworzu do sezonu wczasowego.

Był to obóz niewielki, liczba internowanych rzadko przekraczała 60 osób.
Większość internowanych przywieziono z Warszawy - mężczyzn z więzienia w Białołęce, a kobiety z Olszynki Grochowskiej.
Była także grupa uwięzionych ze śląska i po kilka osób z Kielc, Lublina, Torunia i Łodzi.
Cechą najbardziej charakterystyczną, odbiegającą od przeciętnej innych obozów był skład osobowy Jaworza:
przebywali w nim intelektualiści - pisarze, artyści, naukowcy i - jak się po kilku latach okazało - przyszli politycy z pierwszych miejsc w kraju.
Ośrodek odosobnienia w Jaworzu, jako jeden z bardzo niewielu w kraju, odpowiadał warunkom internowania zapowiadanym przez władze stanu wojennego: dwa pawilony spełniały standard wczasowy, w pokojach ok. 10 m2, z przedpokojem mieszczącym szafę i umywalkę, mieszkały 3 osoby. Dwa prysznice i cztery kabiny WC na piętrze przypadały na 20-30 osób. Czystość w pokojach, na korytarzu i w pomieszczeniach sanitarnych utrzymywali sami internowani. W oknach nie było krat, pokoje były otwarte, panowała swoboda poruszania się po korytarzach i wewnątrz pawilonu - ale już nie swoboda wychodzenia na zewnątrz, na teren bez muru i wieżyczek strażniczych. Spacery odbywały się pod nadzorem, w kółko po wyznaczonym terenie. Posiłki, przyrządzane smacznie, podawano do stolików w stołówce.

Osobistą kontrolę nad obozem sprawował adiutant gen. Kiszczaka, pułkownik Romanowski - on eskortował transport helikopterami z Warszawy do Jaworza, on też odwiedzał regularnie obóz. Stała, SB-cka część załogi Jaworza, nie ulegała zmianie, nie zmieniali się podoficerowie - prawdziwa władza w obozie, zmieniali się za to co kilka tygodni żołnierze z poboru i członkowie formacji ROMO. W kwietniu pojawił się nowy zastępca komendanta ds. nadzoru politycznego; przyniosło to znaczne zaostrzenie np. warunków widzeń z rodzinami - zaczęły się one odbywać pod ścisłym nadzorem funkcjonariuszy. Cywilni funkcjonariusze SB próbowali też, od połowy kwietnia, rozmów indywidualnych z internowanymi.

Opiekę duszpasterską nad obozem sprawował początkowo sam ordynariusz diecezji koszalińskiej, bp Ignacy Jeż; kiedy nadmiar obowiązków nie pozwolił mu na dalsze regularne przyjazdy do Jaworza, władze obozu zaczęły mnożyć trudności z wyznaczeniem jego następcy. W obozie istniała doskonała samooroganizacja dla zagospodarowania czasu: działała ,,wszechnica jaworzyńska”, której
wykłady odbywały się początkowo codziennie - później dwa razy w tygodniu, co sobotę odbywały się wieczory PEN-Clubu
, a także wieczory poezji, seminaria historyczne i filozoficzne, spotkania okolicznościowe, działały lektoraty językowe.


W Jaworzu - i tylko w nim - pojawił się poważny problem, którego nie znały inne obozy. Była w nim świadomość wyraźnego uprzywilejowania w stosunku do innych miejsc odosobnienia, stworzenia przez władze - niewątpliwie celowo - nie tylko odmiennych warunków zewnętrznych, ale i odmiennej ,,socjologii” internowanych, zniszczenia panującego przez 16 miesięcy legalnej działalności poczucia zbratania wszystkich warstw społecznych składających się na fenomen "S". Wymowa tych działań była przejrzysta: zróżnicować i podzielić, oderwać i przeciwstawić. Niebezpieczeństwo to zostało natychmiast dostrzeżone i zdefiniowane. Już na Boże Narodzenie'81 wysłane zostało na ręce ministra spraw wewnętrznych PRL pismo protestujące przeciw internowaniu tysięcy ludzi w Polsce, ale także przeciwko ,,rażącemu zróżnicowaniu ich sytuacji”. ,,Widzimy w tym próbę świadomego dzielenia nas na lepszych i gorszych. Protestujemy przeciwko temu podziałowi. Jeśli stworzenie takich samych warunków wszystkim nie jest możliwe, gotowi jesteśmy dzielić los pozostałych naszych kolegów”. Protest podpisało 38 obecnych w Jaworzu internowanych.

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:50, 25 Sie '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aby zrozumiec lepiej historie Polski warto najpierw siegnać do
WPŁYW TOTALNEJ WOJNY
INFORMACYJNEJ
NA DZIEJE PRL
Józef Kossecki

http://socjocybernetyka.files.wordpress.com/2010/09/wojinf2.pdf


np od strony 155

"Stereotyp rycerski - to stereotyp człowieka, który opanowuje motywacje
niższe - czyli przede wszystkim witalne (strach przed utratą zdrowia, życia lub różnych
155
dóbr potrzebnych do życia) - w imię motywacji wyższych - etyczno-ideologicznych.


Mniej ważna jest przy tym skuteczność działania, decydujące znaczenie mają motywy
ideowo-moralne. Np. zgodnie z tym stereotypem bardzo wysoko oceniany był każdy
żołnierz czy bojownik walczący o dobrą sprawę, bez względu na to czy jego walka
miała szanse powodzenia i czy odniosła pożądany skutek; nic więc dziwnego, że w
Polsce byli i są wysoko oceniani żołnierze nieudanych powstań narodowych, mimo, że
ich skutkiem było pogłębianie tragedii narodu.

Stereotyp męczennika to jakby wyższy szczebel stereotypu rycerskiego -
męczennik to ktoś, kto nie tylko opanowuje niższe motywacje w imię wyższych, ale
świadomie cierpi lub ginie za dobrą sprawę.


W związku z tym najwyższą ocenę i autorytet w naszej historii uzyskiwali więźniowie polityczni, zesłańcy i polegli żołnierze
lub bojownicy za dobrą sprawę.

Gorszym natomiast wydaniem stereotypu rycerskiego jest
stereotyp szlachecki
- jest to stereotyp człowieka, który uzyskał uznany awans społeczny, gwarantujący mu
wyższą pozycję niezależnie od rezultatów jego działań, co więcej, pozycję, którą może
przekazać swoim dzieciom. Sposób zdobycia tej pozycji - czyli awansu społecznego -
jest przy tym mniej ważny.
Szlachectwo w heroicznym okresie rycerstwa zdobywano na
polu chwały za zasługi wojenne, ale potem również za zasługi cywilne, nie zawsze
najwyższej klasy, w końcu na niektórych dworach po prostu kupowano tytuły
szlacheckie. Szlachectwo w Polsce raz uzyskane było dożywotnie i dziedziczne (wyjątek
stanowiło szlachectwo osobiste uzyskiwane przez biskupów i profesorów uniwersytetów
nie pochodzących w rodów szlacheckich, które nie było dziedziczne). Posiadanie
szlachectwa w dawnej Polsce było całkowicie niezależne od tego np. jak się
gospodarowało na swoim majątku - zbankrutowany szlachcic zachowywał swe
przywileje stanowe. Tylko niegodziwe postępowanie mogło prowadzić do utraty pozycji
społecznej związanej ze stanem szlacheckim.

W społeczeństwie angielskim, a także amerykańskim, dominują motywacje
ekonomiczne.
Powstał więc w narodach anglosaskich stereotyp biznesmena - tzn.
stereotyp człowieka, który swą wyższą pozycję społeczną zawdzięcza skuteczności
swych działań w sferze gospodarczej,
przy czym pozycja ta jest ściśle związana z
wynikami tych działań - wprawdzie majątek można odziedziczyć, ale jeżeli biznesmen
źle gospodaruje swym majątkiem, wówczas bankrutuje i traci całą swą pozycję
społeczną, nie zachowując żadnych przywilejów.

W narodzie żydowskim silne są motywacje ideologiczne i prawne. Na bazie
tych motywacji powstał u Żydów stereotyp uczonego rabina, którego autorytet wynika
ze znajomości świętych ksiąg religii żydowskiej (prawa objawionego) i umiejętności ich
interpretacji.
Stereotyp ten funkcjonuje niejednokrotnie również u tych Żydów, którzy
porzucili swą religię - np. bardzo często Żydzi marksiści traktowali Marksa w sposób
podobny jak rabini proroków, a naukę marksistowską uprawiali w formie egzegezy pism
Marksa i innych klasyków marksizmu.

Ponieważ stereotypy są dość trwałe - praktycznie mogą się zmieniać pod
wpływem bodźców silnych lub wielokrotnie powtarzanych w odpowiednio długim
okresie czasu - zatem rola propagandy w procesach manipulacji i walki informacyjnej,
polega głównie na ich wykorzystywaniu. Ciekawych przykładów dostarcza nam w tej
dziedzinie historia PRL."


Warto rółwnież siegnąć do Typy charakteru np prace prof Mazura - Cybernetyka i charakter
oraz o
i Motywacjach np w
Metacybernetyka Józef Kossecki
http://www.autonom.edu.pl/ksiazki/jk-metacybernetyka.doc

Niemiecki Sztab generalny doskonale wykorzystał stereotyp męczennika zywego
W tym celi "internowano -lokując JPI Józefa Piłsudskiego w Magdeburgu.
Otrzymywał tam przez cały czas żołd, oraz zakwaterowanie i ordynansa
Obiady kupował na mieście w restauracji.

Podobnie w okresie Solidarności zrobiono z opozycją konstruktywną
Pobyt w areszcie stanowił warunek konieczny choć nie wystarczający w drodze do sejmu.

Natomiast zagrażających układowi którzy zamiast na awantury postawili na kształcenie przyszłych kadr usuwała z gry Instytucja Nieznanych Sprawców
Tak stało się z X Popiełuszko.
Zginął bo stworzył sięc tajnego nauczania dla przyszłych kadr
Niemcy za dużo zainwestowali w Polsce , aby mogli mu na to pozwolić!

Tak więc męczennicy martwi i męczennicy żywi.
Kto decyduje który męczennik do której kategori trafi?

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Męczennicy Żywi i Martwi
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile