W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Andrzej Lepper nie żyje  
Podobne tematy
Dziwna śmierć Andrzeja Leppera145
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
17 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 20096
Strona:  «   1, 2, 3 Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Al Kohol




Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 1198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:27, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

przeanalizujmy dzisiejsze rewelacje:
Cytat:
Dzisiaj w sprawie śmierci Andrzeja Leppera przesłuchano redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" - Tomasza Sakiewicza. - Wiele miesięcy temu, na jesieni tamtego roku, Lepper poprosił mnie o rozmowę. Przed rozmową przekazał mi, że obawia się o swoje życie. Wyjawił mi nazwisko osoby, która była odpowiedzialna za przeciek w aferze gruntowej - powiedział dziennikarz w Polsat News.

Portal niezalezna.pl podał, że Sakiewicz ma nagraną rozmowę z Lepperem sprzed kilku miesięcy, w której szef "Samoobrony" miał ujawnić źródło przecieku w "aferze gruntowej" oraz chęć podzielenia się tą wiedzą z prokuraturą. Sakiewicz miał przekazać prokuraturze te dowody, które - jego zdaniem - wskazują, że Lepper miał zamiar potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego w sprawie "afery gruntowej" i obawiał się o życie.

Bał się konsekwencji tego, że ujawnił mi takie informacje. Chciał potwierdzić w prokuraturze wersję jaką przedstawiła ekipa Jarosława Kaczyńskiego ws. afery gruntowej - ujawnił Sakiewicz.

Dodał, że Lepper podał mu jedno nazwisko, które było powiązane z innymi, powszechnie znanymi.

Przyznał, że był bardzo zaskoczony, kiedy szef Samoobrony poprosił o rozmowę z nim, ponieważ, jak przypomniał, zawsze był wyjątkowo krytyczny wobec jego osoby. Ja byłem wyjątkowo krytycznym dziennikarzem wobec Leppera.

- Później mieliśmy pośredni kontakt. Lepper był w niesłychanie trudnej sytuacji, było to dla niego wyjątkowo niebezpieczne. On musiał siebie oskarżać. Był w potężnej pułapce. On sam siebie oskarżał, był absolutnie tego świadomy. Najbardziej bał się o życie swoje i swojej rodziny - wyjaśnił redaktor naczelny "Gazety Polskiej".

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/andrze.....omosc.html

oczywiscie artykul na onecie nie oddaje dokladnie sensu wypowiedzi sakiewicza. jezeli obejrzycie sobie material ktory wrzucil redmuluc to zrozumiecie ze naczelny gazety polskiej glowny nacisk polozyl na wage nazwiska osoby odpowiedzialnej za przeciek i ogromne pieniadze w tle. przypomnijmy zatem kto wg CBA byl odpowiedzialny za przeciek.

Cytat:
Podejrzenia objęły głównie ówczesnego szefa MSW Janusza Kaczmarka, który - według prokuratury - miał w przededniu finału akcji CBA spotykać się z Ryszardem Krauze w warszawskim hotelu Marriot tuż przed jego spotkaniem z posłem Samoobrony RP Lechem Woszczerowiczem. Ten zaś miał przekazać informację o prowokacji Andrzejowi Lepperowi.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_gruntowa

wielkie pieniadze hmm. ryszard krauze...

Cytat:
Ryszard Krauze (ur. 1956 w Gdyni) – polski przedsiębiorca, jeden z najbogatszych Polaków z majątkiem szacowanym przez magazyn Forbes na 3,5 miliarda złotych w 2008 roku (co dało mu 3. miejsce na liście najbogatszych Polaków). Został on również ukazany po raz pierwszy na światowej liczbie miliarderów z majątkiem wynoszącym 1,3 miliarda USD[1].

Kariera[edytuj]

W 1987 założył firmę Prokom (późniejszy Prokom Software SA), jedną z największych polskich firm informatycznych uzyskujących znaczne dochody z kontraktów informatyzacji sektora publicznego: informatyzacja ZUS, MON, MEN, NIK, KGHM, Poczty Polskiej[2]. 1 kwietnia 2008 Prokom przestał istnieć w wyniku połączenia z Asseco Poland.
Biznesmen kontroluje również spółkę Prokom Investments posiadającą akcje w takich spółkach jak Polnord (budownictwo), Beskidzki Dom Maklerski (finanse), Kompap (poligrafia), Bioton (biotechnologia). W sierpniu 2006 kupił udziały w czterech kazachskich firmach mających koncesje na eksploatację złóż ropy naftowej w Kazachstanie szacowane na 2 mld baryłek, co odpowiada 13-letniemu zapotrzebowaniu Polski. Krauze zapłacił za nie ok. 400 mln dolarów, w wydobycie pod marką Petrolinvest ma zainwestować kolejne 400 mln[3]. We wrześniu 2007 wydobyto pierwszą baryłkę ropy ze złoża o przewidywanej pojemności ok. 250 milionów baryłek[4]. Z ramienia Prokom Investment Ryszard Krauze zasiada w radzie dyrektorów wyszukiwarki Hakia[5].
Krauze w kontrolowanych przez siebie firmach zatrudniał lub zatrudnia byłych oficerów służb specjalnych lub polityków: w 2005 Wiesław Walendziak został wiceprezesem Prokom Investments oraz członkiem w radzie nadzorczej Biotonu. W radzie nadzorczej Biotonu zasiadał także Sławomir Petelicki (do lipca 2007) razem z Wojciechem Raduchowskim-Brochwiczem. Krzysztof Pusz w latach 1994-1996 był w Prokomie dyrektorem ds. marketingu[6].
W 2008 roku znalazł się w rankingu Miliarderów Świata miesięcznika Forbes na 897 miejscu z majątkiem szacowanym na 1,3 mld dolarów[7].

Informacje dodatkowe

30 sierpnia 2007 wydano postanowienie o zatrzymaniu Krauzego w celu postawienia mu zarzutów działania na niekorzyść CBA w wyjaśnianiu tzw. afery gruntowej[11]. 18 września 2007 prokurator poinformował, że Ryszard Krauze jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Postanowienie o przedstawieniu zarzutów wydano 29 sierpnia. 4 grudnia 2007 media podały informację, że prokurator cofnął nakaz zatrzymania Ryszarda Krauzego[12], aczkolwiek zamierza wezwać go na przesłuchanie[13]. 21 grudnia 2007 Krauze został przesłuchany przez prokuraturę. Został mu postawiony zarzut składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Krauze nie przyznał się do stawianych zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Media poinformowały o przesłuchaniu dopiero 27 grudnia[14]. W listopadzie 2009 prokuratura umorzyła jednak śledztwo przeciwko niemu uznając, że składając fałszywe zeznania realizował swoje prawo do obrony, a tym samym nie popełnił przestępstwa[15].

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_Krauze

ja pierdole. pierwszy raz cos takiego widze na oczy: "prokuratura umorzyła jednak śledztwo przeciwko niemu uznając, że składając fałszywe zeznania realizował swoje prawo do obrony, a tym samym nie popełnił przestępstwa". to tak mozna? Shocked

no dobra mamy jakies tam nazwiska i jakies pieniadze ale o co tu tak naprawde chodzi? po kiego grzyba krauze ostrzegal leppera? musieli robic razem jakies interesy. swoja droga wiecie ze petelicki z brochwiczem wspoltworzyli nasza najlepsza specjalna jednostke "grom"? niezlych mial/ma pracownikow ten krauze. ciekawe tylko kto tak naprawde dla kogo pracuje? wracajac do interesow krauzego z lepperem to widocznie sporo gruntow musieli wspolnie odrolnic. skoro lepper rzekomo chcial to ujawnic nawet kosztem przyznania sie do winy to widac ze mial niezle nasrane w porach i seksafera to przy tym drobiazg. tyle tylko ze tego nie zrobil. no jak mu grom na dupie siedzial to nie chcialbym byc w jego skorze.

swoja droga czy to nie zabawne ze rzecznik prokuratury okregowej nazywa sie Ślepokura? i rzecznik ten po tych dzisiejszych rewelacjach dalej klepie te bzdury o klopotach finansowych leppera. czyz to nie jest symboliczne? Laughing

czyli lepper swiety jednak nie byl. dziwnie jakos mi to nie przeszkadza. le pere (wym. leper) to po francusku znaczy "ojciec", ciekawe nie?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
ostrożny




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 779
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:58, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Janiekowalsk




Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 1459
Post zebrał 10.000 mBTC

PostWysłany: 08:14, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Anty_kredytowiec napisał:
APEL - pomóżcie Samoobronie

Sugeruję każdemu kto ma odrobinę dobrej woli w naszych wspólnych sprawach, aby w najbliższych dniach zgłosił się do pełnomocnika Samoobrony we własnym okręgu wyborczym i pomógł Samoobronie w wyborach. Zaproponujcie swoją obecność na listach wyborczych lub każda inną pomoc. Nie zwlekajcie, gdyż nie ma już dużo czasu a z tego co wiem Samoobrona potrzebuje takiej pomocy.

Lepper poświęcił swoje życie, aby walczyć o Polaków. Nie pozwólcie na to, aby masoni odnieśli sukces i zniszczyli ruch Samoobrony poprzez zamordowanie Andrzeja Leppera. Ci nikczemni bandyci zacierają teraz ręce z radości.

Nadszedł czas, aby wstać od komputera i włożyć, choćby odrobinkę wysiłku w realną walkę z łajdakami, którzy robią z nas niewolników. Nie stawiajcie żadnych warunków ani nie oczekujcie niczego dla siebie - po prostu pomóżcie Samoobronie. Przy okazji każdy z nas zdobędzie bezcenne doświadczenie.

O kontakt do pełnomocników pytajcie w biurze Samoobrony w Warszawie. Telefony dostępne są na http://www.samoobrona.org.pl

Mój apel nie wynika z jakiejś emocjonalnego nastroju wywołanego chwilą. Jestem głęboko przekonany, że konieczne jest działanie, gdyż nasi wrogowie mordują porządnych Polaków i dążą do całkowitego naszego zniewolenia.

NIE SPIEPRZCIE TEGO !


Nawet gdyby przyjąć że Lepper był uczciwym politykiem co aż trudno napisać o jakimkolwiek polityku to skąd wiesz że samoobrona nie zostanie przejęta i użyta jako bezrozumna masa takich jak ty krzyżowców którzy chcąc pomścić Andrzeja Leppera i pchną Polskę w jeszcze większe bagno...Zwróć uwagę na to jak łatwo manipuluje się ludźmi na fali jakiejś tragedii....
itp...
Przykład -
Samoobrona uzyskuje świetny wynik w wyborach jej lider zostaje zastraszony co w świetle ostatnich wydarzeń nie będzie trudne i wtedy cała ta masa bezrozumnych napaleńców będzie głosowała pod dyktando lidera który będzie sterowany z zewnątrz ...Oczywiście niczego to w Polskiej rzeczywistości i tak nie zmieni bo już dawno jesteśmy ugotowani i sprzedani ale przynajmniej przed dzieckiem nie będzie mi kiedyś wstyd że brałem udział w tym pospolity ruszeniu naiwnych baranów ...
_________________
Gaza Strefa śmierci
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Cham




Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 448
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:53, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zastanawiam się, dlaczego kura prowadząca śledztwo jest i ślepo i głucho

PIĄTEK PO POŁUDNIU: ZMS - nieczynne (Zakłąd Medycyny Sądowej). Decyzja o sekcji zostaje przesunięta do poniedziałku. Ciekawe czy krew denata została zabezpieczona? Technik kryminalistyki posiada taką fiolkę do pobrania krwi specjalnie od denata. Wątroba, mózg... Wszystkie te organy powinny mieć pobrane próbki, aby substancja chemiczna np. obezwładniająca "samobójcę" nie uległa rozpadkowi. Takie chemikalia po 48h są niewykrywalne.
Prokurator? Myślę, że w każdej prokuraturze jest "swój człowiek". Czekają, aż "swój" będzie miał dyżur i działają, wiedząc, kto będzie badał "wnikliwie" sprawę. Najlepiej, gdy osoba badająca sprawę jest jaka? Ślepo i głucho. Może być nawet kura. Panie Krazuze, Panie Kaczmarek... A co Panowie na to? Dupcia się tliła, może nawet już się lekko paliła.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kociu99




Dołączył: 23 Lip 2009
Posty: 104
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:59, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dziennikarze.nowyekran.pl/post/23159,stanislaw-michalkiewicz-meczenstwo-andrzeja-leppera

Stanisław Michalkiewicz: Męczeństwo Andrzeja Leppera

Smierć Andrzeja Leppera wskutek powieszenia na sznurze od treningowego worka bokserskiego w warszawskim biurze Samoobrony, wywołała spory rezonans ale również w niektórych państwach ościennych, a nawet odległych.

Ślepokura stwierdził wprawdzie, że do śmierci Andrzeja Leppera nie przyczyniły się „osoby trzecie”, ale warto zwrócić uwagę, że nic nie powiedział, to znaczy – ani nie wykluczył, ani nie potwierdził ewentualnego udziału osób drugich. A ponieważ osób drugich może być tak samo sporo jak trzecich, to wszystko skłania do podejrzeń, iż przyczyną śmierci Andrzeja Leppera, podobnie zresztą, jak wszystkiego, co ostatnio dzieje się w naszym nieszcześliwym kraju, mógł być „błąd pilota”.

Jest to hipoteza równie dobra, jak każda inna, a może nawet jeszcze lepsza od niektórych innych, więc w tej sytuacji warto zbadać, od kiedy właściwie Andrzej Lepper znalazł się „na kursie i na ścieżce”, która doprowadziła go do katastrofy. Wspominając początki kariery Andrzeja Leppera można powiedzieć, że jego, że tak powiem – akuszerem – był Leszek Balcerowicz. Leszek Balcerowicz bowiem, przedstawiany w charakterze autora „planu” wobec którego „nie było alternatywy”, pod koniec roku 1989 przeforsował w skołowanym Sejmie pakiet ustaw zwany w skrócie „planem Balcerowicza”, wśród których była również ustawa o uporządkowaniu stosunków kretytowych. Miała ona na celu ściągnięcie z rynku tzw. „gorącego pieniądza”, pozostałego po gospodarce socjalistycznej. Rządy PRL drukowały pieniądze, którymi płaciły chłopom za produkty, a robotnikom za pracę, wskutek czego inflacja w roku 1989 osiągnęła poziom trzycyfrowy. Ściągnięcie „gorącego pieniądza” z rynku miało tę inflację zahamować i wygasić, wyprowadząc gospodarczą nawę na spokojne wody. Ta celowa i potrzebna operacja możliwa była do wykonania na dwa sposoby; albo rząd ściągnąłby „gorący pieniądz” sprzedając za gotówkę mieszkania, domy, place i inne dobra, których wtedy jeszcze był właścicielem – bo komunalizacja mienia panstwowego nastąpiła dopiero później – albo poprzez bezekwiwalentne wydrenowanie tych pieniędzy od obywateli. W pierwszym przypadku obywatele zostaliby wprawdzie pozbawieni „gorącego pieniądza”, ale w zamian staliby się właścicielami różnych dóbr, natomiast w przypadku drugim – po prostu zostaliby z tych pieniędzy wycyckani. Wicepremier Balcerowicz, będący podówczas gospodarczym dyktatorem Polski, przyjął metodę drugą, dzięki czemu na jednym ogniu upiekł dwie pieczenie: zdjął z rynku „gorący pieniądz” pozostawiając grupie trzymającej władzę całą własność państwową, a po drugie – a może nawet po pierwsze – złamał kręgosłup zalążkowi polskiej klasy średniej, która mogłaby stanowić potencjalną konkurencję dla uwłaszczonej właśnie nomenklatury. Ponieważ byłoby niegrzecznie posądzać prof. Balcerowicza, że nie zdawał sobie sprawy z następstw przyjętej metody, to musimy przyjąć, że w ten sposób wykonał zadanie, dla którego został nastręczony znanemu ze słynnej „postawy służebnej” premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu. W ten sposób położył fundamenty pod funkcjonujący do dzisiaj model kapitalizmu kompradorskiego, w którym o dostępie do rynku i możliwości funkcjonowania na nim decyduje przynależność do sitwy, której najtwardsze jądro stanowią tajne służby. W rezultacie ustawy o uporządkowaniu stosunków kredytowych, a zwłaszcza – przyjętej tam zmiennej stopie oprocentowania kredytów (zamiast umownych 4 proc. rocznie – ustawowe 40 proc. miesięcznie) prawie wszyscy kredytobiorcy, wśród których dominowali zamożniejsi chłopi i drobni przedsiębiorcy, stanęli w obliczu bankructwa. Ale celem tego przedsięwzięcia nie było wyłącznie postawienie tych ludzi w obliczu bankructwa. Pieniądze drenowane od nich z tytułu podwyższonego oprocentowania kredytów, trafiały do banków, gdzie na podstawie innych postanowień planu Balcerowicza podwyższone zostało oprocentowanie lokat terminowych. Wiadomo było, że bankruci lokat nie mieli, zatem pieniądze wydrenowane od bankrutów musiał zbierać kto inny. Kto? Żeby to wyjaśnić, musimy przypomnieć trzeci element sławnego „planu” w postaci stabilizacji kursu dolara na poziomie 9,5 tys zł. Członkowie lichwiarskiej międzynarodówki wymieniali dolary po stałym kursie 9,5 tys. zł, umieszczali wymienioną w ten sposób forsę na wysoko oprocentowanych lokatach i po roku, ze stuprocentowym zyskiem wycofywali je z banków, wymieniając po stabilnym kursie 9,5 tys zł. z powrotem na dolary i odpływali w siną dal. Według szacunkowych wyliczeń, w ten sposób z Polski moglo zostać wyssane nawet 17 mld dolarów. Taki obrót sprawy wywołał falę niezadowolenia wśród postawionych w obliczu bankructwa. Na czele tej fali spróbował stanąć Andrzej Lepper i dzieki sile nośnej, jaką ta fala zawierała – wystartował.

Nie były to jednak wysokie loty: w wyborach parlamentarnych w 1993 roku Samoobrona uzyskała 2,7 proc. głosów i do Sejmu nie weszła. Jeszcze gorzej było w roku 1997 – bo zaledwie 0,08 procenta. Wydawało się, że katastrofa jest nieuchronna, ale to było tylko odejście na drugi krąg, bo w wyborach prezydenckich w roku 2000 Andrzej Lepper uzyskał już 3,05 procenta, zaś w wyborach parlamentarnych w roku 2001 Samoobrona przekroczyła 10 procent głosów, wspinając się na wysokość zbliżoną do przelotowej. Na ten wynik zapracowała kompromitacja AW”S” pod przewodnictwem charyzmatycznego premiera Buzka i Leszka Balcerowicza, który wraz z „partią zagranicy”, czyli Unią Wolności, z tego tonącego okrętu próbował w czerwcu 2000 roku uciec. Nic mu to jednak nie dało, poza oczywiście posadą prezesa NBP, bo w międzyczasie generał Gromosław Czempiński przeprowadził mnóstwo rozmów i bliskich spotkań III stopnia, w następstwie czego na scenie politycznej pojawiła się Platforma Obywatelska, początkowo kierowana aż przez „trzech tenorów”, a później – tylko przez jednego. Warto przypomnieć, że prawie jednocześnie z Platformą powstało Prawo i Sprawiedliwość, ale nie miało to wtedy większego wpływu na wynik wyborów w roku 2001, które wygrał Sojusz Lewicy Demokratycznej, zdobywając ponad 40 proc. głosów. Wkrótce jednak w łonie grupy trzymającej władzę doszlo do nieporozumień na tle podziału łupów z rozkradanego państwa i w rezultacie wytworzyła się polityczna próżnia. Bezpiecznicy musieli się częściowo zdekonspirować i przejść na ręczne sterowanie przy pomocy rządu Marka Belki, ale w tej politycznej próżni znalazło się wystarczająco dużo miejsca nie tylko dla PiS i Platformy Obywatelskiej, ale i dla Samoobrony, która osiągnąwszy w wyborach w roku 2005 aż 11,41 procent, poszybowała na bezpiecznej, zdawałoby się, wysokości przelotowej.

Aliści pamiętamy z „Wielkiej Improwizacji” z III części „Dziadów”, jak to diabły postanowiły senatora Nowosilcowa najpierw „w pychę wzdąć” by potem jeszcze doktliwiej „w hańbę pchnąć”. Znalazłszy się na wysokości przelotowej oraz – jak zapewne sądził – „na ścieżce i na kursie”, Andrzej Lepper zaczął dawać do zrozumienia swoim kolegom z politycznej elity, że jeśli nie posuną się na ławce jeszcze bardziej gwoli zrobienia mu miejsca, to on zacznie ich niszczyć. W roku 2001 oskarżył Andrzeja Olechowskiego i Włodzimierza Cimoszewicza o powiązania z różnymi szemranymi postaciami, a za podszeptem niejakiego pana Gasińskiego – przedstawił również rewelacje o talibach, panoszących się w podolsztyńskich Klewkach. Najwidoczniej właśnie wtedy w gronie starszych i mądrzejszych uznano, że Andrzej Lepper poleciał za wysoko i za daleko, więc wieża kontrolna zwolna zaczęła sprowadzać go na ścieżkę i na kurs wiodący ku katastrofie. Przede wszystkim w sukurs obrażonym kolegom z elity ruszyły niezawisłe sądy i w pewnym momencie pan Andrzej miał bodajże aż 137 procesów – zaś rewelacje o talibach zostały z podziwu godną synchronizacją wyśmiane przez wybitnych przedstawicieli niezależnych mediów, m.in. panią red. Iwonę Trusewicz i pana red. Piotra Pytlakowskiego – co skłaniało do podejrzeń, że za uszczelnianie różnych tajemnic wzięli się naprawdę pierwszorzędni fachowcy. Inna rzecz, że kiedy zaintrygowana tymi rewelacjami pani red. Maria Wiernikowska ruszyła w Polskę ich tropem, z narastającym zdumieniem stwierdziła, że pogłoski uważane nawet za najbardziej fantastyczne, sprawdzają się co do jednej – aż wreszcie zgorszone takim wścibstwem władze państwowej telewizji odebrały jej ekipę i kamerę, więc swoje spostrzeżenia mogła odnotować tylko w książce pod asekuranckim tytułem „Zwariowałam”, która zginęła w medialnym jazgocie, nie wywołując już żadnego rezonansu. Tedy wprowadzany zwolna przez kontrolerów kontrolujących w naszym nieszczęśliwym kraju wszystkie wzloty i upadki na zdradliwy kurs i taką samą ścieżkę pan Andrzej Lepper jeszcze przez pewien czas się wznosił aż do stanowiska wicepremiera w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, ale już Centralne Biuro Antykorupcyjne zaczęło przygotowywać aferę gruntową, zaś niezależnie od tego – również pani Aneta Krawczykowa zaczęła odczuwać coś na kształt wyrzutów sumienia. Wprawdzie premier Kaczyński oferował panu Andrzejowi miękkie lądowanie – oczywiście już tylko na spadochronie - gdyby sam oddał się do dyspozycji prokuratury, ale by Samoobrona nie wychodziła z koalicji rządowej, jednak przewodniczący Samoobrony, być może na podstawie wysokościomierza ciśnieniowego sądził, że wyląduje awaryjnie, a potem zatankuje i znowu odleci. Skończyło się tedy na dymisji całego rządu zwłaszcza, gdy okazało się, że i minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek składa w Mariotcie nocne meldunki sytuacyjne. Odtąd pan Andrzej z narastającą szybkością pikuje ku ziemi; w roku 2007 Samoobrona, z której zresztą natychmiast wypączkowała Partia Regionów, uzyskała w wyborach zaledwie 1,53 proc. głosów, a to przecież był drobiazg w porównaniu z powolnym przerabianiem pana Andrzeja przez niezawisłe sądy z wicepremiera na szubienicznika.

Żadna jednak z tych wszystkich sądówek nie miała aż takiego kalibru, by życie pana Leppera musiało kończyć się na sznurze od worka treningowego - chyba, żeby próbował jeszcze raz oderwać się od miejsca, na którym został uziemiony i przejść na drugi krąg. Taki wzlot przyśpieszony wymagałby jednak potężnej siły nośnej, znacznie potężniejszej, niż wymagało wejście na wysokość przelotową w roku 2001. Cóż to mogłoby być takiego? Tego oczywiście nie wiem, ale przypadkowo tuż przed śmiercią pana Leppera, w której pan Dariusz Ślepokura z góry wykluczył udział „osób trzecich”, pojawiła się wiadomość, że Prokuratura Apelacyjna w Warszawie przedłużyła o kolejne pół roku tajne śledztwo w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce. Sprawa podobnież jest tak zagmatwana, że śledztwo nieprędko się zakończy; kto wie, czy w ogóle zakończy się przed upływem terminu przedawnienia, zwłaszcza, że w sprawę – oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody” zamieszany jest były prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz były premier Leszek Miller. To więzienie miało znajdować się w Kiejkutach, dokąd więźniowie transportowani mieli być z lotniska w Szymanach. I Kiejkuty i Szymany leżą nie tak znowu daleko od Klewek, a skoro talibowie mieli lądować nawet w Klewkach, to dlaczego nie w Szymanach? Warto zwrócić uwagę, że wszystko to nałożyło się na czystki, jakich frakcja bezpieczniacka właśnie dokonuje w wojsku w związku z ustalaniem nowej równowagi chwiejnej w tajniaczym dyrektoriacie, a jak poucza Voltaire – „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”. Nie można zatem wykluczyć, że próba naciśnięcia przez pana Andrzeja przycisku „uchod” została przez osoby drugie udaremniona w sposób wypróbowany kilkakrotnie na uczestnikach morderstwa Krzysztofa Olewnika – a w takiej sytuacji hipoteza błędu pilota jako przyczynie śmierci jest tak samo dobra, jak i każda inna.

W dodatku niepodobna nie zauważyć, że moment śmierci Andrzeja Leppera został wybrany niezwykle taktownie. Oto właśnie szef komisji do spraw nacisków poseł Andrzej Czuma zaskoczył wszystkich deklaracją, że żadnych nacisków nie było. Tymczasem śmierć pana Andrzeja, zwłaszcza bez udziału „osób trzecich”, stawia go w pierwszym szeregu ofiar kaczystowskiego reżymu, obok błogosławionej pani Barbary – co nie tylko dezawuuje zdradzieckiego i niewdzięcznego Czumę, ale przede wszystkim - może zaowocować kultem konkurencyjnym wobec kultu smoleńskiego, dostarczając triumfującej dziś Służbie Bezpieczeństwa własnych męczenników.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Naznaczony




Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 655
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:18, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a więc jednak układ mafijnopaństwowy za tym , zostaną obaleni zbrodniarze niebawem hehe Smile
_________________
nie ma żadnej prawdy, wszystko jest tym samym, wielu się załamie, wielu parsknie śmiechem, to wszystko jedno
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
aro_klb




Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 1484
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:27, 08 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Najbardziej zastanawiającą jest jednak informacja, że obraz telewizora w gabinecie Leppera został zatrzymany stopklatką o godzinie 13:15:04. Był to program telewizji informacyjnej Polsat News. Na ekranie widniał obraz z Donaldem Tuskiem, a w podpisie komentarz do kampanii wyborczej.

Jak sprawdzili reporterzy, o tej porze prezentowano serwis informacyjny, w którym była mowa między innymi o wyborach, a także o likwidacji 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Na pierwszy rzut oka - praktycznie bez związku ze sprawą, jednak ktoś musiał nacisnąć stopklatkę na pilocie. Najprawdopodobniej więc Andrzej Lepper żył jeszcze po godzinie 13.

źródło: http://fakty.interia.pl/raport/andrzej-l.....na,1678413
_________________
Jestem pisowskim aparatczykiem z małym penisikiem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Delfin




Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:31, 09 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Andrzej Lepper nie żyje – czy został zamordowany?

A.Lepper był bardzo ważnym wspólnikiem w rządzie PIS-u. Wiedział za dużo i wiedział to oczym nawet partyjni PIS-u nawet niewiedzieli. Jako jedyny był przciwnikiem dyskryminowania rolników w Polsce. Jako jedyny znał sprawy Wsi niż jaki kolwiek obecny Polityk. Napewno by się nie zgodził na GMO w Polsce, lecz jak wiemy już dana ustawa jest zaakceptowana w temacie o nasiennictwie. Dziś wszędzie w mediach głoszą, że Andrzej Lepper, lider Samoobrony, wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego nie żyje, iż się powiesił w chwili jakiej mógł obalić cały mit rolnictwa?

Wypowiedz Korwina Mikke w tej sprawie:
Gdy otrzymałem telefon w sprawie śmierci śp.Andrzeja Leppera, pomyślałem, że nerwy tego człowieka zawiodły. Choć nie robił wrażenia sensata – jak np. śp.Barbara Blidowa. Ale cóż: zdarza się. A po dziesiątym telefonie włączyłem telewizor – i zacząłem wsłuchiwać się w wypowiedzi różnych ludzi. Po czym przestałem wierzyć, że to było samobójstwo.
W szczególności przekonał mnie o tym p.Piotr Tymochowicz. Nb.: człowiek, który zniszczył Leppera. Przerobił wziętego trybuna ludowego na mówiącego sztucznym językiem układnego polityka w garniturze. I Lepper stracił swoich zwolenników.
Na miejscu policji hipotezę samobójstwa odstawiłbym do rezerwy.
A potem dowiedziałem się, ze miał ciężko chorego syna. Tu już całkiem przestałem wierzyć w samobójstwo. Mężczyźni mający chore dzieci tego nie robią.
Pytanie: o czym niebezpiecznym dla "Bandy Czworga" wiedział Andrzej Lepper – i co pragnął wysondować p.Tymochowicz?

Jaka szybka reakcja Gapola Sakiewicza Już o 17,44 piszą! Szef Samoobrony, b. wicepremier, Andrzej Lepper nie żyje; został znaleziony martwy w warszawskiej siedzibie partii - poinformował Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Według policji wszystko wskazuje na to, że polityk popełnił samobójstwo. Z naszych ustaleń wynika, że Lepper chciał potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego ws. „afery gruntowej”. Redakcja „Gazety Polskiej” dysponuje dowodami, że Andrzej Lepper chciał potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego dotyczące „afery gruntowej”. Informacje w tej sprawie znajdą się w najbliższym numerze „GP”. DOBRE! A jakież to dowody, o których dziwnym zbiegiem okoliczności mówią natychmiast po śmierci Leppera ? Atak wyprzedzający,żeby nie łączyć PIS ze śmiercią Leppera?

Lepper miał wystartować we wyborach i zlińczować GMO! I dla tej sprawy zginął z ręki tych, którzy nas tróją!!! Są już poszlaki i wycieki kto mógłby stać za tym morderstwem. Kilka chwil po śmierci Leppera policja była pewna, że to samobójstwo, tak jak eksperci w Smoleńsku, kilka chwil po katastrofie, że to wina pilotów! Publicznie głoszono zdania "ZABIĆ LEPPERA" jednakże prokuratura do dziś nic w tej sprawie nie zrobiła. Pytanie dlaczego? Odpowiedź jest jedna, bo był niewygodny dla zwierzchników danych prokuratór w Polsce - a wiemy kto jest teraz zwierzchnikiem służb prawa...




Lista niewyjaśnionych, głośnych morderstw w III RP jest długa. Nieudolność i zaniedbania organów ścigania ???? Dopiero przed kilkoma dniami opinia publiczna dowiedziała się o jednej z najbardziej bulwersujących zbrodni III RP, jaka miała miejsce przed 19 laty – porwaniu i zamordowaniu młodego poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Jedynego jak do tej pory zabitego dziennikarza w wolnej Polsce. Zabójstwo do dziś jest niewyjaśnione. Zaś śledztwo w tej sprawie wiernie odtwarza grzechy organów ścigania w wielu innych głośnych zbrodniach, choćby w sprawie Krzysztofa Olewnika.
W momencie porwania Jarosław Ziętara miał ledwie 24 lata, ale już duży dorobek zawodowy. Pracowity, inteligentny i utalentowany. Znał biegle trzy języki i uczył się czwartego. Ze względu na te przymioty stał się łakomym kąskiem dla służb specjalnych. Większość jego publikacji zbiegała się z zainteresowaniem służb, a pisał o sprawach bulwersujących, drażliwych. O przekrętach celnych i paliwowych oraz o szmuglu na granicy wschodniej. Kilka tekstów poświęcił przekrętom w prywatyzacji. UOP składał mu propozycje stałej pracy, a kiedy to się nie powiodło, podjął próby wciągnięcia go do tajnej współpracy.
Nic nie zapowiadało dramatu, kiedy 1 września 1992 r. Ziętara wyszedł z domu do swojej „Gazety Poznańskiej”. Do redakcji jednak nie dotarł. Zniknął. Zaginięcie zgłoszono tego samego dnia, ale ze znanych tylko sobie powodów prokuratura rozpoczęła śledztwo dopiero po roku. Popełniono w nim wiele błędów i dopuszczono się wielu zaniedbań. Forsowano wersje o ucieczce i zmianie tożsamości, o wyjeździe do innego kraju, wreszcie o samobójstwie. Prokuratura umorzyła postępowania już po roku z „braku znamion przestępstwa”.
Ponowne śledztwo uruchomiono w listopadzie 1998 r. Prokuratura dotarła wtedy do kilku nieformalnych świadków, którzy twierdzili, że zabójcą dziennikarza był kryminalista Zdzisław W. W tym czasie zabójca dziennikarza odsiadywał karę za inne zbrodnie. Nie chciał zdradzić jednak ani miejsca ukrycia zwłok, ani zleceniodawcy. W 1999 r. po raz kolejny śledztwo zakończyło się fiaskiem. W ostatnich tygodniach dwaj dziennikarze poznańscy, którzy z determinacją walczą o poznanie prawdy w tej sprawie, ustalili, że przyczyną niepowodzenia śledztwa był przeciek z poznańskiej policji lub prokuratury, który został przekazany podejrzewanemu o zabójstwo Ziętary. Dzięki temu jego wspólnicy i zleceniodawcy zyskali czas na zatarcie śladów zbrodni. Główny podejrzany Zdzisław W. zmarł w więzieniu w 2005 r.
Na śledztwie tym odciska się negatywnie rola służb specjalnych. W kilka dni po porwaniu wysłannicy UOP, podszywając się pod policjantów, zabrali dyskietki i kasety magnetofonowe należące do Ziętary. A następnie przez lata, aż do dziś, odmawiają prokuraturze wydania tych dokumentów. W ostatnich dniach prokurator generalny nakazał śledztwo w sprawie przecieku przenieść do prokuratury wrocławskiej. Trudno jednak uwierzyć, aby dziś po tylu latach odkryto tajemnicę związaną z porwaniem i zabójstwem naszego kolegi. Kiedy myślę o tym, jak w koszmarnym filmie przesuwają się przed moimi oczami inne niewyjaśnione zbrodnie III RP. A oto ta czarna lista przypomniana w alfabetycznej kolejności.

Piotr Głowala
27 maja 2004 r. pod Górą Kalwarią, niedaleko Warszawy, jeden z okolicznych mieszkańców w czasie spaceru z psem odkrył zmaltretowane zwłoki mężczyzny. Ofiara była pozbawiona głowy, którą odcięto maczetą. Prokuratura szybko odkryła, że są to zwłoki Piotra Głowali. Kiedy zaczęto badać jego kontakty z ostatnich lat, okazało się, że łączyły go ciemne interesy z Januszem Lazarowiczem, wówczas prezesem Zachodniego Narodowego Funduszu Inwestycyjnego, oraz Grzegorzem Wieczerzakiem, byłym prezesem PZU Życie. Podczas przesłuchań Lazarowicz twierdził, że był szantażowany przez Głowalę. Miał go wysłać Wieczerzak, który właśnie opuścił areszt, gdzie siedział podejrzewany o wielomilionowe malwersacje. Głowala żądał od Lazarowicza trzech milionów dolarów, jakie miały należeć się Wieczerzakowi w ramach wspólnie prowadzonych z Lazarowiczem interesów. Dalsze śledztwo wykazało, że najpewniej zleceniodawcą zabójstwa był Lazarowicz. Ten jednak dwa miesiące po zbrodni wyjechał za granicę i do tej pory ukrywa się przed ścigającymi go listami gończymi. Jedna z hipotez śledztwa mówi, że współudział w zamordowaniu Piotra Głowali ma Janusz G. ps. Graf, jeden z założycieli gangu pruszkowskiego.

Piotr Jaroszewicz
W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w podwarszawskiej willi w Aninie zostali zamordowani były PRL-owski premier Piotr Jaroszewicz i jego żona Alicja Solska-Jaroszewicz. Minęło 19 lat, a nadal nikt nie znalazł zabójców, nie odkryto ewentualnych zleceniodawców, nieznane są motywy tej zbrodni. Do dziś nierozstrzygnięty jest też spór, czy było to zabójstwo klasycznie kryminalne, czy miało tło polityczne. Już kilka lat temu pojawiła się teza, że za zbrodnią stały służby specjalne, a one zgodnie ze swoim rutynowym postępowaniem rozsiewają fałszywe ślady, aby odsunąć od siebie podejrzenia. I to śledztwo, jak wiele innych, już od pierwszych godzin obnażyło nieudolność i niedbałość policji. Przez pierwsze godziny, a nawet dni po odkryciu zabójstwa nie zabezpieczono terenu, na którym można byłoby znaleźć i utrwalić pozostawione przez zabójców ślady. Wielką pomyłką okazało się oskarżenie czterech kryminalistów z Mińska Mazowieckiego. Proces zakończył się kompromitacją prokuratury.

Marek Karp
28 sierpnia 2004 r. na szosie w Białej Podlaskiej tir na białoruskich numerach rejestracyjnych uderzył w tył samochodu osobowego, w którym jechał Marek Karp, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, zajmujący się „białym” wywiadem. W wyniku uderzenia auto Karpa wpadło na przeciwny pas ruchu, gdzie zostało staranowane przez nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Ciężko rannego Marka Karpa przewieziono do szpitala, gdzie zmarł po dwóch tygodniach nie odzyskawszy przytomności. Tego samego dnia tuż po północy z celi policyjnej wypuszczono Białorusina. Natychmiast ruszył na Białoruś, skąd do Polski już więcej nie przyjechał. Dopiero nad ranem okazało się, że podejrzanego kierowcy nie ma w areszcie, choć oczywiste było, że bez niego nie będzie można przeprowadzić żadnych czynności śledczych. Wkrótce wyszło też na jaw, że nie ma protokołu zwolnienia kierowcy ani nazwiska osoby, która o tym zdecydowała. Spisano dane z dowodu osobistego kierowcy, ale korespondencja tam kierowana wracała z adnotacją „adresat nieznany”.
Dodajmy, że Karp był najwybitniejszym znawcą patologii ekonomicznych w krajach Wschodu. Przygotowywał raport o uzależnieniach przez rosyjskie specsłużby byłych państw Układu Warszawskiego.

Andrzej Krzeptowski
19 lutego 1996 r. zwłoki Andrzeja Krzeptowskiego, rzecznika ursuskiej „Solidarności”, znalazła w jego domu siostra Iwona Krzeptowska. Zginął poprzedniej nocy od wielu ciosów zadanych nożem w szyję. Rzecznik uchodził zawsze za radykała. Działacze ursuskiej organizacji związkowej są do dziś przekonani, że był to mord polityczny. Czy tak jest, nie wiadomo, gdyż sprawa zabójstwa Krzeptowskiego, jak wiele innych na tej liście, pokazuje słabość polskiej prokuratury. W trzy miesiące po jego śmierci policja zatrzymuje 29-letniego Roberta M. z Piastowa, podejrzewanego o zakatowanie na śmierć ojca oraz o znęcanie się nad matką. Cała trójka była nałogowymi alkoholikami, a Robert M. uznany został za inwalidę po przeżytym wypadku samochodowym. Wiadomo było od lat, że po alkoholu robi się agresywny. Nadawał się więc świetnie na zabójcę Krzeptowskiego. Sąd uznał ten akt oskarżenia za kompromitację organów ścigania.

Krzysztof Olewnik
Porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika pozostałoby pewnie jedną z anonimowych zbrodni, gdyby nie seria samobójstw głównych sprawców zabójstwa. Krzysztof Olewnik został porwany w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Do dziś prokuratura gdańska prowadzi śledztwo próbujące wyjaśnić okoliczności związane zarówno ze zbrodnią, jak i z wcześniejszymi śledztwami. Wkrótce też ma być gotowy raport sejmowej komisji badającej sprawę. W obydwu przypadkach można spodziewać się jednak tego, o czym opinia publiczna wie od trzech lat. Wtedy to bowiem po samobójczej śmierci Sławomira Kościuka, skazanego na dożywocie, sprawa została nagłośniona przez wszystkie media. Wiadomo więc powszechnie, że śledztwo to stało się krzywym zwierciadłem pracy organów śledczych. Podstawowa reguła w kryminalistyce zakłada, że najważniejsze dla każdego śledztwa są pierwsze doby. Materiały zebrane w tym czasie mają decydujący wpływ na to, czy śledztwo pójdzie dobrym tropem, czy zostanie skierowane na błędne tory. Tutaj nie tylko dni, ale nawet tygodnie i miesiące zostały bezpowrotnie stracone. Dziś raport komisji będzie zawierał niezwykle bogaty spis błędów, pomyłek, niedopatrzeń, zaniechań, które wystawiają jak najgorsze świadectwo policji i prokuraturze. Najbardziej skandalicznym i jednocześnie zagadkowym elementem śledztw prowadzonych przez pierwsze lata po porwaniu była manipulacja. Pewnie jednak nigdy nie dowiemy się, kto stał za bandą brutalnych kryminalistów.

Waldemar Pańko
7 października 1991 r., cztery miesiące po objęciu funkcji prezesa NIK, w katastrofie drogowej zginął Waldemar Pańko, poseł na Sejm. Był jednym z pierwszych, który poznał dokładnie jedną z największych afer gospodarczych, czyli FOZZ. Znał też kulisy innych afer czasu transformacji. Na prostym odcinku drogi Warszawa – Katowice jego służbowe auto zderzyło się z bmw. W wypadku zginął Pańko oraz dwie inne osoby. Za winnego uznano kierowcę Pańki i skazano go na karę więzienia z warunkowym zawieszeniem. Wkrótce potem kierowca zmarł. Prokuratura od początku założyła, że był to tylko wypadek. Nie zwróciła uwagi na kilka dziwnych zdarzeń. Zlekceważono zeznania świadków, którzy mówili o wybuchu tuż przed zderzeniem obu aut. Nie przeszukano dokładnie miejsca katastrofy. Zignorowano też fakt, że nowy szef NIK w ostatnich miesiącach otrzymywał anonimowe pogróżki i że dzielił się z bliskimi swoimi obawami. Do dziś nikt nie wrócił do tego śledztwa, mimo że dwa lata po wypadku utonęło na rybach dwóch policjantów, którzy jako piersi przybyli na miejsce katastrofy. Zginął też biegły robiący ekspertyzę wypadku. Wreszcie zniknął policyjny raport dotyczący tego tragicznego zdarzenia. Trudno nie zadać pytania, czy jednak nie było to przeprowadzone z premedytacją morderstwo.

Marek Papała
Być może wyjaśnionych zostałoby kilka innych tajemniczych morderstw w III RP, gdyby rozwiązana została zagadka śmierci gen. Marka Papały. Zdymisjonowany kilka miesięcy wcześniej komendant główny policji zginął 25 czerwca 1998 r. przed swoim domem w Warszawie. Morderca oddał jeden strzał w głowę w momencie, gdy generał Papała zamierzał wysiąść z samochodu. Specjalnie spreparowany pocisk uniemożliwiał identyfikację broni, z której został oddany strzał. Ale nie to stało się główną przeszkodą niewykrycia sprawców. Podobnie jak w wielu innych śledztwach i w tym przypadku poprzez nieudolność i brak zabezpieczenia terenu zbrodni zaprzepaszczono możliwość zebrania jakichkolwiek śladów. Dziś na ławie oskarżonych siedzą dwaj znani gangsterzy, których prokuratura podejrzewa o związki z zabójstwem Papały. Ale są to w tej sprawie drugorzędne figury. Kluczowa dla rozwikłania tajemnicy tej zbrodni jest postać biznesmena z USA Edwarda Mazura, związanego od czasów PRL ze służbami specjalnymi. Prawdopodobnie dlatego śledztwo to często błądziło po manowcach i pewnie dlatego też nigdy nie poznamy prawdy. Mazur w lutym 2002 r. został zatrzymany w Warszawie, jednak prawie natychmiast go wypuszczono, po czym szybko wyjechał do USA, a trwające starania o jego ekstradycję nie przynoszą skutku.

Ireneusz Sekuła
Pupil władzy partyjnej z czasów późnego PRL. Być może w karierze w tamtej epoce wspierały go specsłużby wojskowe, których był tajnym współpracownikiem od końca lat 60. W nowej Polsce po 1989 r. szybko odnalazł się jako polityk i biznesmen. Pod koniec lat 90. wypadł jednakże z gry jako polityk, a później zaczął mieć poważne kłopoty również w licznych prowadzonych przez siebie interesach. W ostatnim okresie przed śmiercią był już zrujnowany fizycznie, miał nawet trudności z mówieniem.
23 marca 2000 r. żona wraz z córką znalazły go w jego biurze w centrum Warszawy. Miał trzy rany w klatce piersiowej i brzuchu po pociskach z pistoletu. Zmarł ponad miesiąc później w szpitalu, będąc cały czas nieprzytomny. Po kilku latach umorzono śledztwo, przyjmując wersję biegłych, że było to prawdopodobnie samobójstwo. Tymczasem nawet prowadzący śledztwo prokurator w zamknięciu śledztwa podkreślił, że istnieją przesłanki, aby sądzić, iż w popełnieniu samobójstwa ktoś udzielił Sekule pomocy lub przynajmniej skłonił go do zamachu na własne życie. O tej ostatniej tezie mówili pruszkowscy gangsterzy, z którymi pośrednio, poprzez innych szemranych biznesmenów, miał kontakt Sekuła.

Ksiądz Sylwester Zych
Zabójstwo ks. Sylwestra Zycha zamyka zbrodnie czasu PRL i zarazem otwiera mordy III RP. Ciało księdza Zycha znaleziono 11 lipca 1989 r. na dworcu autobusowym w Krynicy Morskiej. Ofiara była pobita i posiniaczona. Prowadzone przez prokuraturę wojewódzką w Elblągu śledztwo szybko umorzono. Uznano, że duchowny zmarł z powodu nadmiernej ilości alkoholu we krwi. W noc śmierci miał przebywać z nieustalonym do dziś mężczyzną w młodzieżowej dyskotece Riviera i wypić około litra wódki serwowanej w drinkach z colą. Tak twierdzili dwaj barmani z lokalu. Jak się okazało, fałszywi świadkowie. Niemal od początku wiedziano, że było to zabójstwo dokonane przez fachowców, a alkohol odkryty przez lekarzy w organizmie został przemocą wlany przez gardło. Wskazywały na to liczne zasinienia górnej części ciała i głowy. Ksiądz Zych był od kilku lat kapelanem najbardziej wówczas radykalnego ugrupowania politycznego – Konfederacji Polski Niepodległej. Partia ta kwestionowała legalność porozumienia władzy z częścią opozycji podczas obrad Okrągłego Stołu.


Nalezy dodać że po katastrofie smoleńskiej ginęli ludzie związani z tą sprawą. Jednego nie da się ukryć, że bezpieka działa nadal, a SS niszczą niewygodnych polaków dla własnych celów.
W pierwszej kolejności odpowiedzialność tzw. samobójstwa leppera powinna spaść na wymiar sprawiedliwości, który nic nie zrobił z pojawiającymi się w internecie i mediach słowami "Zabić Leppera". Gdy posypały by się głowy, osoby jakie miały by wtedy dużo do stracenia wyjawiły by wiele prawd dotyczących różnych nierozstrzygnietych przestępstw. Jest to jedyna droga do poznania prawdy!

Na koniec warto dodać, że Lepper miał zeznawać dziś jako świadek w aferze gruntowej, co by było nie na rękę Kaczyńskiemu i Ziobro. Obecnie ta niewyjaśniona zagadkowa śmierć była by nie na rękę PIS, pogrążając ową partie tuż przed wyborami. Niestety PIS nie mógł by zadziałać w ten oto sposób, bo wiadomo że owe sprawy dotyczące afer można oddalać i odraczać, więc napewno nie w taki sposób przed wyborami mogli by zadziałać, jak to nagłaśnia wiele mas mediów pogrążając PIS. Zatem ta cała sprawa pokazuje nam teraz kogoś innego, komu bardziej zależało na pogrążeniu PIS-u. W projektach Pana Leppera były ujęte informacje, że chciał sypać przeciwników jego byłej koalicji, a nie koalicjantów... i jak zaznaczają współpracownicy Leppera, owe papiery znikły z biura Samoobrony. My pytamy się, co się stało z nagraniami z monitoringu i dlaczego postępowanie jest przeciągane do Poniedziałku, aby dowody w postaci siniaków niby samobójstwa mogły się ulotnić tak jak w sprawie przedłużany postępowań ku sprawie Smoleńskiej. Według naszej ocenie, jeżeli było by to morderstwo w stylu SS, to owy delikwent został by odużony środkiem chemicznym odpowiadającym za utratę przytomności, a następnie powieszony ze wskazaniem na samobojstwo. Podobne akcje były realizowane we więzieniach na ludziach winnych śmierci ważnych ludzi w Polsce, jednakże tam specjaliści dowidzieli się, że ktoś im pomógł przejść na tamten Świat... W tej sprawie Policja odrzuca ten wątek, więc warto zobaczyć za klilka dni raport aktu zgonu A.L. czy wykonano dokładne oględziny zwłok wraz z toksykologią i sprawdzalnością na środki typu Eter.


Z ostatniej chwili: Pod koniec czerwca samobójstwo popełnił doradca byłego wicepremiera A. Leppera, Wiesław Podgórski, który zanim także zginowszy nietypową śmiercią poprzez powieszenie mógł zdradzić tajemnice dotyczące Andrzeja Leppera, które zadycydowały o jego śmierci. Ponadto kolega Leppera mówi wyraźnie, że były już wcześniej gorsze sprawy finansowe niż te obecne związane z Samoobroną, po za tym Lepper szykował się do wyborów i miał przy tym wsparcie generałów wojska Polskiego, którzy pragną także odsłonić prawdę smoleńską, dziś oczerniającą w raportach świetnie wyszkolonych żołnierzy.

Z archiwum Gazety Wyborczej:
Miał pomóc "zabić Leppera" Czwartek, 26 czerwca 2008 (06:11)
Aktualizacja: Czwartek, 26 czerwca 2008 (06:12)

Rozmowę z oskarżonym w aferze gruntowej Piotrem R. publikuje "Gazeta Wyborcza". Dziennik pyta m.in. czy zawiadomił z aresztu prokuraturę o nakłanianiu go przez funkcjonariuszy CBA do składania fałszywych zeznań.
- Bardzo szybko, odpowiada R. - To nie było tak, że czekałem, aż zmieni się klimat polityczny i można będzie bombardować CBA. Ja każdemu o tym w twarz krzyczałem, co się dzieje, a mój pierwszy adwokat zawiadomił o przestępstwie.
Na uwagę "Wyborczej", że prokuratura uważa go za niewiarygodnego, R. mówi, że prokuratorów było dwóch - najpierw Piotr Woźniak, potem Arkadiusz Dura. - Zaraz na początku zauważyłem, że nie wszystko, co mówię, jest protokołowane. Zażądałem rejestracji audiowizualnej. Prokurator najpierw stukał szufladami, potem już mnie więcej nie wzywał. Ja nie daję wiary prokuraturze, bo nie chciała pokazać całej prawdy.
Pytany co chce udowodnić, odpowiada, że to iż celem operacji CBA nie było łapanie łapówkarzy, celem nie był Piotr Ryba, tylko Andrzej Lepper. - A gdyby mnie złamali, to dziś Jarosław Kaczyński nadal byłby premierem ze zwasalizowaną Samoobroną i partią przewodnią PiS, twierdzi R. w czwartkowej "Gazecie Wyborczej".




Kolejne fakty dotyczące dziwnej śmierci A. Leppera (dodano 7.08.2011):
Dziwnie postawione rusztowanie na tyłach Al. Jerozolimskoch 30, przez które mogli dostać się do siedziby Samoobrony mordercy Andrzeja Leppera.


Wizja lokalna rusztowania:
Rusztowanie znajduje się min 2 m od uziomu pionowego. Uziomy nowe są 3 i mocowane są tylko 2 m od ziemi i 0,5 m od dachu. Nie widać miejsca na dachu które wymaga ustawienia rusztowania. Rusztowanie jest kotwione w 2 osiach co 2-gi element. Brak drabinek. Ja bym na to rusztowanie nie wszedł, ani nie wpuścił ludzi. Ale ktoś je kotwił... Owe rusztowanie nie nadawało się do remontu iż nie przestrzegało zasad BHP, mimo że należało do jednej z firm jakie wygrały przetarg na prace remontowe.
Ktoś wykorzystał stojące od miesiąca rusztowanie, a Policja zaznaczyła taśmą miejsce jakie jest podejrzane o mające mieć wpływ na zdarzenia związane ze Śmiercią Andrzeja Leppera. Ważne należy dodać, że z góry Policja potwierdziła iz to samobójstwo, a mimo tego prowadzone są czynności śledcze co do rusztowania? CO tu jest grane? Na koniec owej nietypowej informacji musimy stwierdzić iż z tego co zauważyliśmy wśród rodaków, rośnie agresja ku partii PO. Na forach internetowych, aż się roji od samosądów wobec PO-wców winnych katastrofy TU-154m. W tej kwestii jeżeli ta puszka pandory pęknie to niebezpieczeństwo czekać będzie nie tylko Premiera Donalda Tuska, ale innych posłów partii PO. Nie da się ukryć, że wraz ze śmiercią Rosiaka zaczęła się wręcz epidemia mordowania wzajemnie posłów.


źródło: http://tvń24.pl/zabili-leppera.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:12, 09 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ma swoja teorie: [quote="Al Kohol"]przeanalizujmy dzisiejsze rewelacje:
Cytat:
Dzisiaj w sprawie śmierci Andrzeja Leppera przesłuchano redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" - Tomasza Sakiewicza. - Wiele miesięcy temu, na jesieni tamtego roku, Lepper poprosił mnie o rozmowę. Przed rozmową przekazał mi, że obawia się o swoje życie. Wyjawił mi nazwisko osoby, która była odpowiedzialna za przeciek w aferze gruntowej - powiedział dziennikarz w Polsat News.

Portal niezalezna.pl podał, że Sakiewicz ma nagraną rozmowę z Lepperem sprzed kilku miesięcy, w której szef "Samoobrony" miał ujawnić źródło przecieku w "aferze gruntowej" oraz chęć podzielenia się tą wiedzą z prokuraturą. Sakiewicz miał przekazać prokuraturze te dowody, które - jego zdaniem - wskazują, że Lepper miał zamiar potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego w sprawie "afery gruntowej" i obawiał się o życie.

Bał się konsekwencji tego, że ujawnił mi takie informacje. Chciał potwierdzić w prokuraturze wersję jaką przedstawiła ekipa Jarosława Kaczyńskiego ws. afery gruntowej - ujawnił Sakiewicz.

Dodał, że Lepper podał mu jedno nazwisko, które było powiązane z innymi, powszechnie znanymi.

…..

czyli lepper swiety jednak nie byl. dziwnie jakos mi to nie przeszkadza. le pere (wym. leper) to po francusku znaczy "ojciec", ciekawe nie?


Nie ważne co mówi.

Ważne kto mówi


Pamiętaj, że :
Pierwsze wrażenie możesz zrobić tylko jeden raz

A więc na pierwsze wrażenie zabójcy mieli Sakiewicza,
który twierdzi , że Lepper chciał bronic swoimi zeznaniami Kaczyńskich
Ukryta sugestia?
Na śmierci Leppera traci Kaczyński!Smile

Specjalista od psychomanipulacji - psycholog Mellibruda zaraz po zabójstwie w POLSAT.
Bardzo sprytny skuteczny i inteligentny.
Byłem u znajomych i właśnie go widziałem w Polsat zaraz po zabójstwie Leppera.
Widać był na dyżurze.
Pamiętam go z przed lat z Sympozjum w Collegium Majus na temat psychomanipulacji.
Dostrzegłem wtedy , że jest świetny.
Tę role w TV też odegrał dla telewidzów wzorowo.
Miękka psychomanipulacja!
lansował nowa teoria
"depresja zamaskowana"
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Brus_Zły_Lis




Dołączył: 07 Sie 2011
Posty: 161
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:17, 09 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Delfin napisał:
Cytat:
Andrzej Lepper nie żyje – czy został zamordowany?

A.Lepper był bardzo ważnym wspólnikiem w rządzie PIS-u. Wiedział za dużo i wiedział to oczym nawet partyjni PIS-u nawet niewiedzieli. Jako jedyny był przciwnikiem dyskryminowania rolników w Polsce. Jako jedyny znał sprawy Wsi niż jaki kolwiek obecny Polityk. Napewno by się nie zgodził na GMO w Polsce, lecz jak wiemy już dana ustawa jest zaakceptowana w temacie o nasiennictwie. Dziś wszędzie w mediach głoszą, że Andrzej Lepper, lider Samoobrony, wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego nie żyje, iż się powiesił w chwili jakiej mógł obalić cały mit rolnictwa?

Wypowiedz Korwina Mikke w tej sprawie:
Gdy otrzymałem telefon w sprawie śmierci śp.Andrzeja Leppera, pomyślałem, że nerwy tego człowieka zawiodły. Choć nie robił wrażenia sensata – jak np. śp.Barbara Blidowa. Ale cóż: zdarza się. A po dziesiątym telefonie włączyłem telewizor – i zacząłem wsłuchiwać się w wypowiedzi różnych ludzi. Po czym przestałem wierzyć, że to było samobójstwo.
W szczególności przekonał mnie o tym p.Piotr Tymochowicz. Nb.: człowiek, który zniszczył Leppera. Przerobił wziętego trybuna ludowego na mówiącego sztucznym językiem układnego polityka w garniturze. I Lepper stracił swoich zwolenników.
Na miejscu policji hipotezę samobójstwa odstawiłbym do rezerwy.
A potem dowiedziałem się, ze miał ciężko chorego syna. Tu już całkiem przestałem wierzyć w samobójstwo. Mężczyźni mający chore dzieci tego nie robią.
Pytanie: o czym niebezpiecznym dla "Bandy Czworga" wiedział Andrzej Lepper – i co pragnął wysondować p.Tymochowicz?

Jaka szybka reakcja Gapola Sakiewicza Już o 17,44 piszą! Szef Samoobrony, b. wicepremier, Andrzej Lepper nie żyje; został znaleziony martwy w warszawskiej siedzibie partii - poinformował Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Według policji wszystko wskazuje na to, że polityk popełnił samobójstwo. Z naszych ustaleń wynika, że Lepper chciał potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego ws. „afery gruntowej”. Redakcja „Gazety Polskiej” dysponuje dowodami, że Andrzej Lepper chciał potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego dotyczące „afery gruntowej”. Informacje w tej sprawie znajdą się w najbliższym numerze „GP”. DOBRE! A jakież to dowody, o których dziwnym zbiegiem okoliczności mówią natychmiast po śmierci Leppera ? Atak wyprzedzający,żeby nie łączyć PIS ze śmiercią Leppera?

Lepper miał wystartować we wyborach i zlińczować GMO! I dla tej sprawy zginął z ręki tych, którzy nas tróją!!! Są już poszlaki i wycieki kto mógłby stać za tym morderstwem. Kilka chwil po śmierci Leppera policja była pewna, że to samobójstwo, tak jak eksperci w Smoleńsku, kilka chwil po katastrofie, że to wina pilotów! Publicznie głoszono zdania "ZABIĆ LEPPERA" jednakże prokuratura do dziś nic w tej sprawie nie zrobiła. Pytanie dlaczego? Odpowiedź jest jedna, bo był niewygodny dla zwierzchników danych prokuratór w Polsce - a wiemy kto jest teraz zwierzchnikiem służb prawa...




Lista niewyjaśnionych, głośnych morderstw w III RP jest długa. Nieudolność i zaniedbania organów ścigania ???? Dopiero przed kilkoma dniami opinia publiczna dowiedziała się o jednej z najbardziej bulwersujących zbrodni III RP, jaka miała miejsce przed 19 laty – porwaniu i zamordowaniu młodego poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Jedynego jak do tej pory zabitego dziennikarza w wolnej Polsce. Zabójstwo do dziś jest niewyjaśnione. Zaś śledztwo w tej sprawie wiernie odtwarza grzechy organów ścigania w wielu innych głośnych zbrodniach, choćby w sprawie Krzysztofa Olewnika.
W momencie porwania Jarosław Ziętara miał ledwie 24 lata, ale już duży dorobek zawodowy. Pracowity, inteligentny i utalentowany. Znał biegle trzy języki i uczył się czwartego. Ze względu na te przymioty stał się łakomym kąskiem dla służb specjalnych. Większość jego publikacji zbiegała się z zainteresowaniem służb, a pisał o sprawach bulwersujących, drażliwych. O przekrętach celnych i paliwowych oraz o szmuglu na granicy wschodniej. Kilka tekstów poświęcił przekrętom w prywatyzacji. UOP składał mu propozycje stałej pracy, a kiedy to się nie powiodło, podjął próby wciągnięcia go do tajnej współpracy.
Nic nie zapowiadało dramatu, kiedy 1 września 1992 r. Ziętara wyszedł z domu do swojej „Gazety Poznańskiej”. Do redakcji jednak nie dotarł. Zniknął. Zaginięcie zgłoszono tego samego dnia, ale ze znanych tylko sobie powodów prokuratura rozpoczęła śledztwo dopiero po roku. Popełniono w nim wiele błędów i dopuszczono się wielu zaniedbań. Forsowano wersje o ucieczce i zmianie tożsamości, o wyjeździe do innego kraju, wreszcie o samobójstwie. Prokuratura umorzyła postępowania już po roku z „braku znamion przestępstwa”.
Ponowne śledztwo uruchomiono w listopadzie 1998 r. Prokuratura dotarła wtedy do kilku nieformalnych świadków, którzy twierdzili, że zabójcą dziennikarza był kryminalista Zdzisław W. W tym czasie zabójca dziennikarza odsiadywał karę za inne zbrodnie. Nie chciał zdradzić jednak ani miejsca ukrycia zwłok, ani zleceniodawcy. W 1999 r. po raz kolejny śledztwo zakończyło się fiaskiem. W ostatnich tygodniach dwaj dziennikarze poznańscy, którzy z determinacją walczą o poznanie prawdy w tej sprawie, ustalili, że przyczyną niepowodzenia śledztwa był przeciek z poznańskiej policji lub prokuratury, który został przekazany podejrzewanemu o zabójstwo Ziętary. Dzięki temu jego wspólnicy i zleceniodawcy zyskali czas na zatarcie śladów zbrodni. Główny podejrzany Zdzisław W. zmarł w więzieniu w 2005 r.
Na śledztwie tym odciska się negatywnie rola służb specjalnych. W kilka dni po porwaniu wysłannicy UOP, podszywając się pod policjantów, zabrali dyskietki i kasety magnetofonowe należące do Ziętary. A następnie przez lata, aż do dziś, odmawiają prokuraturze wydania tych dokumentów. W ostatnich dniach prokurator generalny nakazał śledztwo w sprawie przecieku przenieść do prokuratury wrocławskiej. Trudno jednak uwierzyć, aby dziś po tylu latach odkryto tajemnicę związaną z porwaniem i zabójstwem naszego kolegi. Kiedy myślę o tym, jak w koszmarnym filmie przesuwają się przed moimi oczami inne niewyjaśnione zbrodnie III RP. A oto ta czarna lista przypomniana w alfabetycznej kolejności.

Piotr Głowala
27 maja 2004 r. pod Górą Kalwarią, niedaleko Warszawy, jeden z okolicznych mieszkańców w czasie spaceru z psem odkrył zmaltretowane zwłoki mężczyzny. Ofiara była pozbawiona głowy, którą odcięto maczetą. Prokuratura szybko odkryła, że są to zwłoki Piotra Głowali. Kiedy zaczęto badać jego kontakty z ostatnich lat, okazało się, że łączyły go ciemne interesy z Januszem Lazarowiczem, wówczas prezesem Zachodniego Narodowego Funduszu Inwestycyjnego, oraz Grzegorzem Wieczerzakiem, byłym prezesem PZU Życie. Podczas przesłuchań Lazarowicz twierdził, że był szantażowany przez Głowalę. Miał go wysłać Wieczerzak, który właśnie opuścił areszt, gdzie siedział podejrzewany o wielomilionowe malwersacje. Głowala żądał od Lazarowicza trzech milionów dolarów, jakie miały należeć się Wieczerzakowi w ramach wspólnie prowadzonych z Lazarowiczem interesów. Dalsze śledztwo wykazało, że najpewniej zleceniodawcą zabójstwa był Lazarowicz. Ten jednak dwa miesiące po zbrodni wyjechał za granicę i do tej pory ukrywa się przed ścigającymi go listami gończymi. Jedna z hipotez śledztwa mówi, że współudział w zamordowaniu Piotra Głowali ma Janusz G. ps. Graf, jeden z założycieli gangu pruszkowskiego.

Piotr Jaroszewicz
W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w podwarszawskiej willi w Aninie zostali zamordowani były PRL-owski premier Piotr Jaroszewicz i jego żona Alicja Solska-Jaroszewicz. Minęło 19 lat, a nadal nikt nie znalazł zabójców, nie odkryto ewentualnych zleceniodawców, nieznane są motywy tej zbrodni. Do dziś nierozstrzygnięty jest też spór, czy było to zabójstwo klasycznie kryminalne, czy miało tło polityczne. Już kilka lat temu pojawiła się teza, że za zbrodnią stały służby specjalne, a one zgodnie ze swoim rutynowym postępowaniem rozsiewają fałszywe ślady, aby odsunąć od siebie podejrzenia. I to śledztwo, jak wiele innych, już od pierwszych godzin obnażyło nieudolność i niedbałość policji. Przez pierwsze godziny, a nawet dni po odkryciu zabójstwa nie zabezpieczono terenu, na którym można byłoby znaleźć i utrwalić pozostawione przez zabójców ślady. Wielką pomyłką okazało się oskarżenie czterech kryminalistów z Mińska Mazowieckiego. Proces zakończył się kompromitacją prokuratury.

Marek Karp
28 sierpnia 2004 r. na szosie w Białej Podlaskiej tir na białoruskich numerach rejestracyjnych uderzył w tył samochodu osobowego, w którym jechał Marek Karp, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, zajmujący się „białym” wywiadem. W wyniku uderzenia auto Karpa wpadło na przeciwny pas ruchu, gdzie zostało staranowane przez nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Ciężko rannego Marka Karpa przewieziono do szpitala, gdzie zmarł po dwóch tygodniach nie odzyskawszy przytomności. Tego samego dnia tuż po północy z celi policyjnej wypuszczono Białorusina. Natychmiast ruszył na Białoruś, skąd do Polski już więcej nie przyjechał. Dopiero nad ranem okazało się, że podejrzanego kierowcy nie ma w areszcie, choć oczywiste było, że bez niego nie będzie można przeprowadzić żadnych czynności śledczych. Wkrótce wyszło też na jaw, że nie ma protokołu zwolnienia kierowcy ani nazwiska osoby, która o tym zdecydowała. Spisano dane z dowodu osobistego kierowcy, ale korespondencja tam kierowana wracała z adnotacją „adresat nieznany”.
Dodajmy, że Karp był najwybitniejszym znawcą patologii ekonomicznych w krajach Wschodu. Przygotowywał raport o uzależnieniach przez rosyjskie specsłużby byłych państw Układu Warszawskiego.

Andrzej Krzeptowski
19 lutego 1996 r. zwłoki Andrzeja Krzeptowskiego, rzecznika ursuskiej „Solidarności”, znalazła w jego domu siostra Iwona Krzeptowska. Zginął poprzedniej nocy od wielu ciosów zadanych nożem w szyję. Rzecznik uchodził zawsze za radykała. Działacze ursuskiej organizacji związkowej są do dziś przekonani, że był to mord polityczny. Czy tak jest, nie wiadomo, gdyż sprawa zabójstwa Krzeptowskiego, jak wiele innych na tej liście, pokazuje słabość polskiej prokuratury. W trzy miesiące po jego śmierci policja zatrzymuje 29-letniego Roberta M. z Piastowa, podejrzewanego o zakatowanie na śmierć ojca oraz o znęcanie się nad matką. Cała trójka była nałogowymi alkoholikami, a Robert M. uznany został za inwalidę po przeżytym wypadku samochodowym. Wiadomo było od lat, że po alkoholu robi się agresywny. Nadawał się więc świetnie na zabójcę Krzeptowskiego. Sąd uznał ten akt oskarżenia za kompromitację organów ścigania.

Krzysztof Olewnik
Porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika pozostałoby pewnie jedną z anonimowych zbrodni, gdyby nie seria samobójstw głównych sprawców zabójstwa. Krzysztof Olewnik został porwany w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Do dziś prokuratura gdańska prowadzi śledztwo próbujące wyjaśnić okoliczności związane zarówno ze zbrodnią, jak i z wcześniejszymi śledztwami. Wkrótce też ma być gotowy raport sejmowej komisji badającej sprawę. W obydwu przypadkach można spodziewać się jednak tego, o czym opinia publiczna wie od trzech lat. Wtedy to bowiem po samobójczej śmierci Sławomira Kościuka, skazanego na dożywocie, sprawa została nagłośniona przez wszystkie media. Wiadomo więc powszechnie, że śledztwo to stało się krzywym zwierciadłem pracy organów śledczych. Podstawowa reguła w kryminalistyce zakłada, że najważniejsze dla każdego śledztwa są pierwsze doby. Materiały zebrane w tym czasie mają decydujący wpływ na to, czy śledztwo pójdzie dobrym tropem, czy zostanie skierowane na błędne tory. Tutaj nie tylko dni, ale nawet tygodnie i miesiące zostały bezpowrotnie stracone. Dziś raport komisji będzie zawierał niezwykle bogaty spis błędów, pomyłek, niedopatrzeń, zaniechań, które wystawiają jak najgorsze świadectwo policji i prokuraturze. Najbardziej skandalicznym i jednocześnie zagadkowym elementem śledztw prowadzonych przez pierwsze lata po porwaniu była manipulacja. Pewnie jednak nigdy nie dowiemy się, kto stał za bandą brutalnych kryminalistów.

Waldemar Pańko
7 października 1991 r., cztery miesiące po objęciu funkcji prezesa NIK, w katastrofie drogowej zginął Waldemar Pańko, poseł na Sejm. Był jednym z pierwszych, który poznał dokładnie jedną z największych afer gospodarczych, czyli FOZZ. Znał też kulisy innych afer czasu transformacji. Na prostym odcinku drogi Warszawa – Katowice jego służbowe auto zderzyło się z bmw. W wypadku zginął Pańko oraz dwie inne osoby. Za winnego uznano kierowcę Pańki i skazano go na karę więzienia z warunkowym zawieszeniem. Wkrótce potem kierowca zmarł. Prokuratura od początku założyła, że był to tylko wypadek. Nie zwróciła uwagi na kilka dziwnych zdarzeń. Zlekceważono zeznania świadków, którzy mówili o wybuchu tuż przed zderzeniem obu aut. Nie przeszukano dokładnie miejsca katastrofy. Zignorowano też fakt, że nowy szef NIK w ostatnich miesiącach otrzymywał anonimowe pogróżki i że dzielił się z bliskimi swoimi obawami. Do dziś nikt nie wrócił do tego śledztwa, mimo że dwa lata po wypadku utonęło na rybach dwóch policjantów, którzy jako piersi przybyli na miejsce katastrofy. Zginął też biegły robiący ekspertyzę wypadku. Wreszcie zniknął policyjny raport dotyczący tego tragicznego zdarzenia. Trudno nie zadać pytania, czy jednak nie było to przeprowadzone z premedytacją morderstwo.

Marek Papała
Być może wyjaśnionych zostałoby kilka innych tajemniczych morderstw w III RP, gdyby rozwiązana została zagadka śmierci gen. Marka Papały. Zdymisjonowany kilka miesięcy wcześniej komendant główny policji zginął 25 czerwca 1998 r. przed swoim domem w Warszawie. Morderca oddał jeden strzał w głowę w momencie, gdy generał Papała zamierzał wysiąść z samochodu. Specjalnie spreparowany pocisk uniemożliwiał identyfikację broni, z której został oddany strzał. Ale nie to stało się główną przeszkodą niewykrycia sprawców. Podobnie jak w wielu innych śledztwach i w tym przypadku poprzez nieudolność i brak zabezpieczenia terenu zbrodni zaprzepaszczono możliwość zebrania jakichkolwiek śladów. Dziś na ławie oskarżonych siedzą dwaj znani gangsterzy, których prokuratura podejrzewa o związki z zabójstwem Papały. Ale są to w tej sprawie drugorzędne figury. Kluczowa dla rozwikłania tajemnicy tej zbrodni jest postać biznesmena z USA Edwarda Mazura, związanego od czasów PRL ze służbami specjalnymi. Prawdopodobnie dlatego śledztwo to często błądziło po manowcach i pewnie dlatego też nigdy nie poznamy prawdy. Mazur w lutym 2002 r. został zatrzymany w Warszawie, jednak prawie natychmiast go wypuszczono, po czym szybko wyjechał do USA, a trwające starania o jego ekstradycję nie przynoszą skutku.

Ireneusz Sekuła
Pupil władzy partyjnej z czasów późnego PRL. Być może w karierze w tamtej epoce wspierały go specsłużby wojskowe, których był tajnym współpracownikiem od końca lat 60. W nowej Polsce po 1989 r. szybko odnalazł się jako polityk i biznesmen. Pod koniec lat 90. wypadł jednakże z gry jako polityk, a później zaczął mieć poważne kłopoty również w licznych prowadzonych przez siebie interesach. W ostatnim okresie przed śmiercią był już zrujnowany fizycznie, miał nawet trudności z mówieniem.
23 marca 2000 r. żona wraz z córką znalazły go w jego biurze w centrum Warszawy. Miał trzy rany w klatce piersiowej i brzuchu po pociskach z pistoletu. Zmarł ponad miesiąc później w szpitalu, będąc cały czas nieprzytomny. Po kilku latach umorzono śledztwo, przyjmując wersję biegłych, że było to prawdopodobnie samobójstwo. Tymczasem nawet prowadzący śledztwo prokurator w zamknięciu śledztwa podkreślił, że istnieją przesłanki, aby sądzić, iż w popełnieniu samobójstwa ktoś udzielił Sekule pomocy lub przynajmniej skłonił go do zamachu na własne życie. O tej ostatniej tezie mówili pruszkowscy gangsterzy, z którymi pośrednio, poprzez innych szemranych biznesmenów, miał kontakt Sekuła.

Ksiądz Sylwester Zych
Zabójstwo ks. Sylwestra Zycha zamyka zbrodnie czasu PRL i zarazem otwiera mordy III RP. Ciało księdza Zycha znaleziono 11 lipca 1989 r. na dworcu autobusowym w Krynicy Morskiej. Ofiara była pobita i posiniaczona. Prowadzone przez prokuraturę wojewódzką w Elblągu śledztwo szybko umorzono. Uznano, że duchowny zmarł z powodu nadmiernej ilości alkoholu we krwi. W noc śmierci miał przebywać z nieustalonym do dziś mężczyzną w młodzieżowej dyskotece Riviera i wypić około litra wódki serwowanej w drinkach z colą. Tak twierdzili dwaj barmani z lokalu. Jak się okazało, fałszywi świadkowie. Niemal od początku wiedziano, że było to zabójstwo dokonane przez fachowców, a alkohol odkryty przez lekarzy w organizmie został przemocą wlany przez gardło. Wskazywały na to liczne zasinienia górnej części ciała i głowy. Ksiądz Zych był od kilku lat kapelanem najbardziej wówczas radykalnego ugrupowania politycznego – Konfederacji Polski Niepodległej. Partia ta kwestionowała legalność porozumienia władzy z częścią opozycji podczas obrad Okrągłego Stołu.


Nalezy dodać że po katastrofie smoleńskiej ginęli ludzie związani z tą sprawą. Jednego nie da się ukryć, że bezpieka działa nadal, a SS niszczą niewygodnych polaków dla własnych celów.
W pierwszej kolejności odpowiedzialność tzw. samobójstwa leppera powinna spaść na wymiar sprawiedliwości, który nic nie zrobił z pojawiającymi się w internecie i mediach słowami "Zabić Leppera". Gdy posypały by się głowy, osoby jakie miały by wtedy dużo do stracenia wyjawiły by wiele prawd dotyczących różnych nierozstrzygnietych przestępstw. Jest to jedyna droga do poznania prawdy!

Na koniec warto dodać, że Lepper miał zeznawać dziś jako świadek w aferze gruntowej, co by było nie na rękę Kaczyńskiemu i Ziobro. Obecnie ta niewyjaśniona zagadkowa śmierć była by nie na rękę PIS, pogrążając ową partie tuż przed wyborami. Niestety PIS nie mógł by zadziałać w ten oto sposób, bo wiadomo że owe sprawy dotyczące afer można oddalać i odraczać, więc napewno nie w taki sposób przed wyborami mogli by zadziałać, jak to nagłaśnia wiele mas mediów pogrążając PIS. Zatem ta cała sprawa pokazuje nam teraz kogoś innego, komu bardziej zależało na pogrążeniu PIS-u. W projektach Pana Leppera były ujęte informacje, że chciał sypać przeciwników jego byłej koalicji, a nie koalicjantów... i jak zaznaczają współpracownicy Leppera, owe papiery znikły z biura Samoobrony. My pytamy się, co się stało z nagraniami z monitoringu i dlaczego postępowanie jest przeciągane do Poniedziałku, aby dowody w postaci siniaków niby samobójstwa mogły się ulotnić tak jak w sprawie przedłużany postępowań ku sprawie Smoleńskiej. Według naszej ocenie, jeżeli było by to morderstwo w stylu SS, to owy delikwent został by odużony środkiem chemicznym odpowiadającym za utratę przytomności, a następnie powieszony ze wskazaniem na samobojstwo. Podobne akcje były realizowane we więzieniach na ludziach winnych śmierci ważnych ludzi w Polsce, jednakże tam specjaliści dowidzieli się, że ktoś im pomógł przejść na tamten Świat... W tej sprawie Policja odrzuca ten wątek, więc warto zobaczyć za klilka dni raport aktu zgonu A.L. czy wykonano dokładne oględziny zwłok wraz z toksykologią i sprawdzalnością na środki typu Eter.


Z ostatniej chwili: Pod koniec czerwca samobójstwo popełnił doradca byłego wicepremiera A. Leppera, Wiesław Podgórski, który zanim także zginowszy nietypową śmiercią poprzez powieszenie mógł zdradzić tajemnice dotyczące Andrzeja Leppera, które zadycydowały o jego śmierci. Ponadto kolega Leppera mówi wyraźnie, że były już wcześniej gorsze sprawy finansowe niż te obecne związane z Samoobroną, po za tym Lepper szykował się do wyborów i miał przy tym wsparcie generałów wojska Polskiego, którzy pragną także odsłonić prawdę smoleńską, dziś oczerniającą w raportach świetnie wyszkolonych żołnierzy.

Z archiwum Gazety Wyborczej:
Miał pomóc "zabić Leppera" Czwartek, 26 czerwca 2008 (06:11)
Aktualizacja: Czwartek, 26 czerwca 2008 (06:12)

Rozmowę z oskarżonym w aferze gruntowej Piotrem R. publikuje "Gazeta Wyborcza". Dziennik pyta m.in. czy zawiadomił z aresztu prokuraturę o nakłanianiu go przez funkcjonariuszy CBA do składania fałszywych zeznań.
- Bardzo szybko, odpowiada R. - To nie było tak, że czekałem, aż zmieni się klimat polityczny i można będzie bombardować CBA. Ja każdemu o tym w twarz krzyczałem, co się dzieje, a mój pierwszy adwokat zawiadomił o przestępstwie.
Na uwagę "Wyborczej", że prokuratura uważa go za niewiarygodnego, R. mówi, że prokuratorów było dwóch - najpierw Piotr Woźniak, potem Arkadiusz Dura. - Zaraz na początku zauważyłem, że nie wszystko, co mówię, jest protokołowane. Zażądałem rejestracji audiowizualnej. Prokurator najpierw stukał szufladami, potem już mnie więcej nie wzywał. Ja nie daję wiary prokuraturze, bo nie chciała pokazać całej prawdy.
Pytany co chce udowodnić, odpowiada, że to iż celem operacji CBA nie było łapanie łapówkarzy, celem nie był Piotr Ryba, tylko Andrzej Lepper. - A gdyby mnie złamali, to dziś Jarosław Kaczyński nadal byłby premierem ze zwasalizowaną Samoobroną i partią przewodnią PiS, twierdzi R. w czwartkowej "Gazecie Wyborczej".




Kolejne fakty dotyczące dziwnej śmierci A. Leppera (dodano 7.08.2011):
Dziwnie postawione rusztowanie na tyłach Al. Jerozolimskoch 30, przez które mogli dostać się do siedziby Samoobrony mordercy Andrzeja Leppera.


Wizja lokalna rusztowania:
Rusztowanie znajduje się min 2 m od uziomu pionowego. Uziomy nowe są 3 i mocowane są tylko 2 m od ziemi i 0,5 m od dachu. Nie widać miejsca na dachu które wymaga ustawienia rusztowania. Rusztowanie jest kotwione w 2 osiach co 2-gi element. Brak drabinek. Ja bym na to rusztowanie nie wszedł, ani nie wpuścił ludzi. Ale ktoś je kotwił... Owe rusztowanie nie nadawało się do remontu iż nie przestrzegało zasad BHP, mimo że należało do jednej z firm jakie wygrały przetarg na prace remontowe.
Ktoś wykorzystał stojące od miesiąca rusztowanie, a Policja zaznaczyła taśmą miejsce jakie jest podejrzane o mające mieć wpływ na zdarzenia związane ze Śmiercią Andrzeja Leppera. Ważne należy dodać, że z góry Policja potwierdziła iz to samobójstwo, a mimo tego prowadzone są czynności śledcze co do rusztowania? CO tu jest grane? Na koniec owej nietypowej informacji musimy stwierdzić iż z tego co zauważyliśmy wśród rodaków, rośnie agresja ku partii PO. Na forach internetowych, aż się roji od samosądów wobec PO-wców winnych katastrofy TU-154m. W tej kwestii jeżeli ta puszka pandory pęknie to niebezpieczeństwo czekać będzie nie tylko Premiera Donalda Tuska, ale innych posłów partii PO. Nie da się ukryć, że wraz ze śmiercią Rosiaka zaczęła się wręcz epidemia mordowania wzajemnie posłów.


źródło: http://tvń24.pl/zabili-leppera.html


Poza tymi przypadkami bylo ich duzo, duzo wiecej.
Nalezalo by zaczac ciag tych zbrodni od ksiezy - Niedzielaka i Suchowolca z poczatku 1989 roku. Pozniej Jan Strzelecki, Michal Falzman i.t.d. W 2005 r. eurodeputowany Filip Adwent a z nim 18-letnia corka, matka i ojciec - zgineli w podobnym "wypadku" jak M.Karp. Prawie w tym samym miejscu mial wypadek w latach 90siatych Jan Olszewski. Zginal w nim jego sekretarz . Ilu niewygodnych policjantow odstrzelono. Nikt nie prowadzil takiej kroniki - a nalezaloby. Ofiary PRLbis!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Fred




Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 192
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:20, 10 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zwolennicy Dugina nie wierzą w samobójstwo Andrzeja Leppera

Śmierć Andrzeja Leppera poruszyła nie tylko nastroje w naszym kraju. Polityk ten, tak bardzo kontrowersyjny, wielokrotnie obrażany i obrzucany błotem w Polsce, cieszył się poważnym uznaniem za naszą wschodnią granicą, na Białorusi i w Rosji. W szczególności w tak zwanym ruchu eurazjatyckim, którego naczelnym ideologiem jest filozof, historiozof, geopolityk i historyk Aleksander Dugin. Doktryna eurazjatyzmu, w skrócie, opiera się na założeniu o istnieniu odrębnej, eurazjatyckiej cywilizacji, stojącej w opozycji do euroatlantyckiego globalnego ładu – politycznej poprawności, globalizacji i kosmopolityzmu, parlamentarnej demokracji, transnarodowego kapitalizmu, uniwersalistycznych „praw człowieka”, „tolerancji” i liberalizmu, zaniku religijności, tradycji i suwerennych narodów.

Eurazjatyzm zbliżony jest do ideologii tzw. „trzeciej drogi”, poza kapitalizmem i komunizmem, i sam siebie określa mianem „konserwatywnej rewolucji”. W oczach zwolenników tego światopoglądu w Rosji i na Białorusi śp. Andrzej Lepper był jednym z jedynych polskich polityków, słusznie dostrzegających zagrożenia płynące dla Polski z integracji z zachodnimi strukturami, utratę jej suwerenności; jako jeden z jedynych szansę na uratowanie polskiej kultury i tożsamości upatrywał nie w UE i NATO, a we współpracy sąsiednimi, wschodniosłowiańskimi krajami. Stąd też żal po wiadomości o śmierci przywódcy „Samoobrony”, obecnym na polskiej scenie politycznej nieprzerwanie od początku lat 90. i słynącego z akcji wysypywania importowanego zboża na tory oraz byłego wicepremiera i ministra rolnictwa w rządzie PiS-LPR-Smoobrona, jest szczególnie duży właśnie w tych środowiskach. Przeprowadzenia szczegółowego śledztwa domagają się władze Białorusi, a rosyjski Eurazjatycki Związek Młodzieży wyraża swe kondolencje, które warto przytoczyć w całości (za: http://rossia3.ru/politics/foreign/lepper):

„Andrzej Lepper, polityczny wojownik

Eurazjatycki Związek Młodzieży domaga się obiektywnego śledztwa w sprawie śmierci Andrzeja Leppera.

EZM opłakuje tragiczną śmierć znanego polskiego polityka, gorącego patrioty swojej ojczyzny i przyjaciela narodu rosyjskiego, lidera partii „Samoobrona”, Andrzeja Leppera.

EZM wyraża kondolencje rodzinie, przyjaciołom i znajomym zmarłego, a także wszystkim bojownikom o suwerenną i niezależną Polskę, wolną od jarzma liberałów-plutokratów i ich panów zza oceanu.

Polski naród poniósł wielką stratę, zmarł jeden z jego najbardziej żarliwych obrońców. Andrzej Lepper zawsze występował w obronie słabych i pokrzywdzonych, bronił tradycyjnych narodowych i religijnych wartości, występował przeciwko zaszczepianej totalitarnej ideologii praw człowieka, bronił suwerenności swojego kraju. Lepper – jeden z niewielu wielkich polskich polityków, przeciwstawiający się przekształceniu Polski w marionetkę Zachodu, wzniecaniu wrogości i nienawiści między Polakami i braćmi-Słowianami, Rosjanami i Białorusinami. W tym czasie, gdy polityczna elita Polski masowo uginała się albo przed USA, albo przed Brukselą (a niektórzy znaleźli sobie dwóch panów na raz), Andrzej Lepper ośmielił się występować w obronie zrównoważonej i skoncentrowanej wyłącznie na interesy narodowe polityki zagranicznej i wspierać liderów, przeciwstawiających się nadużyciom „Nowego Światowego Porządku”, przede wszystkim prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę.

Poniósł ciężką stratę nie tylko polski naród, polscy patrioci, ale i wszyscy ci, którzy wstawiają się za niezależną, wolną Europę, wszyscy ci, którzy wspierają ideę wielobiegunowego świata, wszyscy ci, którzy występują przeciwko zaszczepianiu przez Zachód dyktatury tolerancji i poprawności politycznej, wszyscy ci, którzy walczą z dyktaturą światowej oligarchii finansowej i transnarodowych korporacji, wszyscy ci, którzy poszukują ochrony swojej religijnej i etnicznej tożsamości, jednym słowem wszyscy ci, którzy nie przyjmują panowania liberalnego, atlantyckiego, globalnego światowego porządku.

Polityczny żołnierz wszechświatowej armii Euroazjatów, konserwatywnych rewolucjonistów, tradycjonalistów, patriotów, człowiek zawsze gotowy walczyć za swoje przekonania, padł na polu bitwy, zmarł na swoim miejscu pracy. My nie wierzymy w hipotezę o samobójstwie, zbyt niepoprawnym politycznie, nieschematycznym, niekonformistycznym był Andrzej Lepper. Zbyt wielu i w Polsce, i za jej granicami, on przeszkadzał.

EZM wymaga od kierownictwa Polski obiektywnego i bezstronnego śledztwa i wyjaśnienia śmierci Andrzeja Leppera. EZM wspiera żądania Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi zaangażowania międzynarodowych ekspertów w śledztwo w sprawie zbrodni.

Smucimy się razem z naszymi braćmi-Polakami, ale śmierć naszego przyjaciela sprawia, że jeszcze poważniej, odpowiedniej i radykalniej podchodzimy do naszej walki. Albo my, albo oni. Albo zwycięży duch i tradycja, albo temu światu lepiej będzie zejść na marne”.

Tekst i tłumaczenie: Michał Soska

http://mercurius.myslpolska.pl/2011/08/z.....a-leppera/

Prezydent Białorusi złożył kondolencje z powodu śmierci Andrzeja Leppera



W związku ze śmiercią Andrzeja Leppera Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko złożył kondolencje jego rodzinie i władzom Samoobrony.

W liście kondolencyjnym Prezydent zaznaczył, że „Andrzej Lepper nie bał się szczerze mówić prawdy” i że „nic nie było w stanie pokonać silnego i twardego w swoich przekonaniach polityka, który szczerze wierzył w ideały dobra społecznego i sprawiedliwości”.

Aleksandr Łukaszenko zapewnił, że „na Białorusi będą pamiętać i doceniać znaczący wkład Andrzeja Leppera w stopniowy rozwój stosunków polsko-białoruskich, które on dążył zrobić naprawdę obopólnie korzystnymi, dobrosąsiedzkimi i przyjaznymi”.


http://wiernipolsce.wordpress.com/2011/0.....a-leppera/

Ciekawe kiedy prezydent i premier wysilą się na kondolencje?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Brus_Zły_Lis




Dołączył: 07 Sie 2011
Posty: 161
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:32, 10 Sie '11   Temat postu: Jacek "Chorągiewka" Żakovski Odpowiedz z cytatem


4 kadencja, 6 posiedzenie, 2 dzień (29.11.2001) Andrzej Lepper

Ulegliście wielkiej presji mediów, tak jest. Jak się mówi o konkretach, to większość dziennikarzy oczywiście nie słucha tego. Są bardzo porządni dziennikarze w Polsce, ale niestety większość prasy nie jest w rękach polskich. Rozgłośnie radiowe, stacje telewizyjne, też te komercyjne, w większości nie są w rękach polskich. I komu będzie zależeć na tym, żeby lansować polską rację stanu, żeby pisać prawdę o tych, którzy są przeciwni tym przemianom?


Bo źle jest, kiedy są tylko zwolennicy, zawsze jest lepiej, kiedy są dwie strony i kiedy dochodzi się do jakichś wspólnych ustaleń i rozstrzygnięć. I słuchacie takich dzienników, takich brukowców, jakim stała się ˝Rzeczpospolita˝. Sprawa jest w sądzie. Brukowiec, jak tu ktoś jest, tak, brukowiec, który pisze: Nic z tego, ten facet ma poczucie własnej siły, bo wie, że za nim stoją miliony chamów. Półtora miliona ludzi prawie, którzy oddali głosy na Samoobronę, to według ˝Rzeczpospolitej˝ chamy. Wzburzyło to wami? Nikim. Po co? Półtora miliona chamów to dla was nic nie znaczy, bo jeszcze jest prawie 26 mln wyborców niechamów. To tych chamów gdzie? Do komór, zagazować, wygonić. A jeszcze chamy teraz w Sejmie siedzą - to już wam się w głowach nie mieści, ale zmieści się, zmieści się. (Oklaski) Wielka dziennikarka straszy, że nie zaprosi do swojego programu. Prywatną telewizję ma. Brak jej profesjonalizmu. Nie tylko pani Olejnik jest w telewizji TVN. (Poruszenie na sali,oklaski)

Redaktor ˝Rzeczpospolitej˝ pan redaktor Rybicki. Nie wzruszyło was to, że to nie ja namawiam do mordu, do metod hitlerowskich, tylko jeden z dziennikarzy pan Żakowski. W audycji wczoraj rano powiedział, że Leppera, że takiego człowieka trzeba ˝wpuścić do dołu z wapnem˝. Nie wiem, jaka jest jego przeszłość, czy ktoś z jego rodziny to robił, ale do dołu z wapnem wpuszczano ludzi, żeby się ich pozbyć. Tak, to są fakty, niczego tu nie zmyślam, bolesne, co prawda, ale fakty. Dziennikarze na was wymusili, panie i panowie posłowie, taką reakcję, że przez 7 dni o niczym innym się nie mówi. Zaraz powiem śmiesznie: będziecie lodówkę otwierać i Lepper wam wyskoczy, tylko jedzcie, bo smaczny jestem i nie zatrujecie się. (Oklaski)

Mówi się w Polsce, że nie ma innej drogi. Panie premierze, dobrze, że pan marszałek zgodził się, bym mógł zabrać głos, nie będę przedłużał za bardzo, ale chciałbym powiedzieć: jeżeli nie zrobicie porządku, jeżeli nie pójdziecie inną, nową drogą, jeżeli nie zmienicie polityki finansowej państwa, to ja w tej chwili z tej trybuny mówię, że ten Sejm nawet pół roku nie przetrwa, bo ludzie tego nie wytrzymają po prostu. (Oklaski) To już jest całkowity krach. Codziennie padają przedsiębiorstwa, codziennie setki ludzi tracą pracę, wyrzuca się ludzi na bruk, nie daje się im nic w zamian. Planujecie jeszcze mniej pieniędzy na opiekę społeczną, na zasiłki, bo 20 czy 30 zł miesięcznie to jeszcze za dużo dla rodziny, chcecie jeszcze mniej dać. Panie premierze, życzyłem panu zawsze i życzę najlepiej, ale jeżeli pan będzie brnął w tym kierunku, to naprawdę wspólnego języka nie znajdziemy.

Mówi się, że nie ma pieniędzy, a co jest w bankach? Przez te 12 lat sprzedaliście 80% banków. W bankach były wtedy wkłady ludności i firm na kwotę ok. 65 mld dolarów. Nie wiedzieliście o tym, że tyle pieniędzy było? One są teraz w obrocie w rękach zachodnich, Zachód nimi rządzi, a nie my jako Polska. Niech mają 10% zysku tylko, ponad 6 mld dolarów wyprowadzają za granicę, a my, Polska, szukamy kredytów, tak? I jeszcze płacimy grube odsetki. Czy to jest zdrowe? Gdzie tu sens ekonomiczny? A jeżeli nie ma tego sensu, jeżeli się to zrobiło, to pytam, kto za to wziął łapówę? I to trzeba sobie wyjaśnić. To nie są oszczerstwa, tylko fakty. Gdzie leży... dlaczego nikt nam nie powie z tej trybuny? Zabierając głos pierwszy raz, prosiłem o wykładnię, kto nam zabrania, żebyśmy częściowo rezerwę dewiz wykorzystali na tanie kredyty, nie na rozdawnictwo, tylko na tanie kredyty na rozwój naszego przemysłu i rolnictwa, na tworzenie nowych miejsc pracy. Dlaczego tej wykładni nie ma? Czy ktoś nam zabrania? A jeżeli tak, to kto?

Źródło:
http://orka2.sejm.gov.pl/Debata4.nsf/4fb.....enDocument

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Krzyzak




Dołączył: 01 Sie 2011
Posty: 487
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:41, 11 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znalezione na WP - 3 "opowieści" w kontekście tej sytuacji:

Cytat:
Prawie każdy czytał "Proces" Franza Kafki, ale nie każdy miał szansę dopisać do powieści kolejny rozdział, swoim życiem. Przedstawiamy kilka historii polityków, którzy w pewnym momencie swojego życia, mogli poczuć się jak główny bohater, pan K.


Trzech polityków, trzy różne historie. Nie oceniamy ich, patrzymy z ich perspektywy, jak może się czuć człowiek oskarżany o coś, co jest dla niego tak absurdalne, że czasem nie wie, jak się bronić. Józef Oleksy, który jako premier został oskarżony o szpiegostwo, Henryk Stokłosa, przedsiębiorca oskarżony o korupcję, obecnie senator i Zbigniew Ziobro, polityk z pierwszej linii frontu, z kilkudziesięcioma procesami w życiorysie.

Józef Oleksy: aż człowiek kuli się w sobie

Do dziś się zastanawiam, dlaczego akurat mnie to spotkało. Może dlatego, bo byłem politykiem "z obciążeniami przeszłości" i to wywoływało szczególną agresję. Najcięższym przeżyciem było oskarżenie o szpiegostwo na rzecz Rosji. Był rok 1996. Mój własny minister spraw wewnętrznych, Andrzej Milczanowski we współpracy z Lechem Wałęsą, publicznie oskarżyli mnie o najcięższą zbrodnię, bez żadnych dowodów, to się w głowie nie mieści! Momentami doznawałem uczucia kosmicznej bezradności. Wiedziałem, że to jest prowokacja i kłamstwo, ale jak cała machina prawicowych mediów, cała machina rządzącej prawicy rzuciła się na mnie, to wtedy przeżywałem straszne chwile.

Nie potrafiłem nic wytłumaczyć, ani dzieciom, ani żonie. Człowiek rzeczywiście czuje, że świat się wali, nie wie jak walczyć, bo staje na przeciw machiny zniszczenia i kuli się w sobie. Ponad siedem lat byłem szarpany procesami. Brakło dobrej woli, żeby przyjąć wyjaśnienia, a wszystko było w papierach. Uczciwie pisałem, że byłem szkolony w wywiadzie, ale na czas wojny - to nie miało znaczenia, polityczna hucpa działała. Zawsze umiałem powiedzieć, gdzie popełniłem błąd i gdzie dałem pretekst do tych ataków, nigdy nie mówiłem, że nie zgrzeszyłem, ale jest pytanie o proporcje.

Cała machina pracowała na to, żeby premiera RP oskarżyć publicznie - a to jest strasznie niszczące. A jeśli się czyni to w imieniu państwa, jest to nieznośne nadużywanie jego instrumentów, prawa, służb specjalnych. Służby specjalne nigdy nie zostały skarcone, za to co robiły. Czterech sprawców prowokacji Milczanowskiego mianowano generałami, nie za to, że coś wykryli, ale za to, że wywołali aferę, która była politycznie potrzebna. To jest słabość państwa.

Elity tchórzą i idą za pierwszą podpowiedzią medialną i prawdę mają gdzieś. Ja doświadczyłem roli ofiary, która została sama na placu boju. Nie działały żadne odruchy dążenia do próby wyjaśnień. Kiedy ten podły człowiek Gudzowaty, który dopuścił się niegodziwości wobec mnie, to nikt nie zwrócił uwagi, ze taśmę trzygodzinną obrobiła ABW do sześciu minut. To nikogo nie obchodziło.

A oskarżenia ludziom wystarczają, nie domagają się wyjaśnień. Wyczerpuje się ich uwaga i nikt nie czeka na wyjaśnienia. Do tej pory piszą w gazetach „oskarżony i sprawa umorzona z braku dowodów”, że sprawa rzekomo niewyjaśniona...a żadnej sprawy po prostu nie było.

Miałem sytuacje, kiedy wątpiłem w sens służby publicznej, czy warto było się angażować? - zadawałem sobie pytanie. Prawo było selektywnie interpretowane. Wtedy człowiek ma chęć rzucić to wszystko w cholerę! Zająć się życiem prywatnym i nie wysilać się na służbę państwu, które nie potrafi wymierzać sprawiedliwości i nie chce tego.

Polska nie jest jeszcze w pełni państwem prawa, wymiar sprawiedliwości często funkcjonuje w sposób chorobliwie wadliwy. Jeżeli nie ma instytucjonalnego poszanowania godności jednostki, kiedy nie ma oddzielenia wymiaru sprawiedliwości od polityki, co w Polsce jest wyjątkowo nieznośne, to wtedy ta jednostka może stracić wiarę w te wartości, za którymi się opowiedziała. Ten kraj jest bezpardonowy, elity w Polsce są bezpardonowe.

Andrzej Lepper - miał ostry charakter, o coś walczył, ale był niewygodny elitom, które go odrzuciły, bo nie stosował poprawnej salonowości. Było oczywiste, że nie da sobie rady z tym salonem. Później stał się symbolem zła i dlatego powiedziałem, że podlegał w jakimś sensie procesowi zaszczucia. Jeżeli przyczyną jego czynu samobójczego była rozpacz, to nie jest to tylko jego prywatna sprawa, bo ona się wzięła również z tego, jak bardzo system go odrzucił, i jak bardzo zrobiono z niego symbol awanturnictwa i pośmiewisko. To nie jest łatwo znosić, jeśli się wszystko wali naraz.

Jak mi udało się przetrwać? Kosztem zdrowia zapewne, za takie rzeczy się płaci, to nie uchodzi bezkarnie, kiedy człowiek jest tak bombardowany, a zostaje się na ogół samemu. Koledzy zacierają ręce, bo ubędzie rywala, a zarzuty brzmią groźnie... Jeśli własne środowisko polityczne nie staje w obronie, tylko oportunistycznie wyczekuje - to udźwignąć to w całkowitej samotności jest szczególnie trudno. Ja zawsze byłem sam, ale nie byłem przerażony, sił mi dodawało poczucie, że racja jest ze mną. Pewnie bym się załamał, gdybym miał poczucie winy, bo ataki były wyjątkowo perfidne i naznaczone polityczną nienawiścią


Cytat:
Anna Stokłosa, żona Henryka Stokłosy: z męża robiono wariata i przestępcę

Kiedy mąż był w areszcie (2007r.), rozmawiałam z Andrzejem Lepperem i powiedział mi dokładnie jak było. Zasadzkę na męża planowali już w ministerstwie finansów. Mówił, co może nam grozić, a to się wszystko potwierdziło. Lepper też bał się o swoje życie.

W Polsce rządzą służby, to państwo generuje patologie, które przekładają się później na to, że taki silny popełnia samobójstwo. A potem wszyscy się dziwią. To z winy państwa i przekraczania podstawowych standardów i norm. Jeśli państwo się zgadza na takie historie, jak z mężem, czy z Lepperem, bo również jemu nie szczędzono ciosów poniżej pasa.

Państwo niech się zajmuje niezawisłością i stosowaniem prawa, prokurator niech nie zgrywa Stalina, a administracja niech idzie do szkoły i się uczy, jaka jest ich rola. Wszyscy pomylili pojęcia, a potem na cmentarzu robią świątobliwe miny mówiąc "trudno, stało się".

Każdego można złamać? Każdego. Na własnej skórze tego doznałam, wiem jak to smakuje i doskonale wiem, do czego oni są zdolni. Chcieli mnie złamać, ich celem było, albo żebym na zawał zmarła, albo w najlepszym przypadku wylądowała w domu wariatów. Oni mają metody, kolega kolegę kryje zza biurka w swoich bezeceństwach, piszą jakieś pismo, "bardzo ważne pismo", które przekazali do innej komórki, a ślad po nim ginie. Kpiny urządzają sobie z obywatela.

Służby już się tak rozprzestrzeniły, że wszyscy się ich boją. Najlepszym przykładem jest przypadek Zbigniewa Ćwiąkalskiego, który w ciągu jednego dnia zmienił front o 180 stopni. Był obrońcą męża i początkowo był absolutnie pewien wygranej. Pewnego dnia pan Ćwiąkalski zerwał ze mną kontakt, uciekł. Co się mogło stać? Przyszły służby i powiedzieli: "chłopie, chcesz być ministrem, to od Stokłosy wara" i uciekł jak tchórz.

Poziom przekręcenia w Polsce jest już tak niebezpieczny, że nie wiem, czy ktoś to odkręci. Przez działania służb ludzie tracą majątki, zdrowie, rodziny, sens życia. Ludzie są zastraszani do tego stopnia, że zrobią wszystko. Boją się o pracę, o swoje dzieci. Pierwsze o co się mnie pytali, to o moje dzieci, gdzie się uczą, co robią, bo w drugiej linii to dzieci byłyby wysadzone z siodła i zniszczone. Jak nie można dotknąć rodziców, to dotyka się dzieci.

Żeby nas wykończyć, to stosowano różne metody. Esbeckie metody. Bito i namawiano więźniów, żeby przyznali, że mąż handlował narkotykami. Podsłuchy. A świadkami dla prokuratury była wybrana grupa ekologów, można powiedzieć ubezwłasnowolnionych umysłowo, których my na oczy nie widzieliśmy. Na różne sposoby próbowano zrobić z niego przestępcę.

A książka, którą napisałam? Przedstawiłam w niej żywe dowody. W normalnym kraju byłby krzyk! A tu milczenie. 'Nie ruszajmy g.., bo nieładnie pachnie'. Taka jest prawda, wszyscy odganiają to od siebie. I premier na miękkich nóżkach. Tu milutki, tam pogada, tu zakręci, tam polukruje. I co dalej? Nic. A szkoda Polaków.

Jak sobie radziłam? Przetrwałam dzięki wsparciu grupy przyjaciół i wieloletnich pracowników. Mieliśmy świadomość, że jesteśmy razem. Dzięki odseparowaniu się od telewizji, od dziennikarzy przede wszystkim. Jakoś sobie poradziłam. Ale atak był frontalny i "pięknie" przygotowany.

Poczucie satysfakcji? Mam, bo dałam radę, a znam dziesiątki osób, którzy nie mieli tego szczęścia.

Może trzeba mnie było dłużej deptać, to może tez bym tego nie przeżyła. Ale potrafiłam sobie z tym radzić, miałam trochę doświadczenia z kampanii wyborczej, ale gdyby nie to, pewnie nie byłabym taką bohaterką. Ale dla innego, kto nie ma doświadczenia, to moment i ginie. Nie ma w Polsce nikogo na poziomie, kto by położył kres pewnym działaniom. Dzisiaj nie byłoby samobójstwa Leppera, a z mojego męża nie robiłoby się wariata i przestępcy. Dla wszystkie czarne jest białe, a białe jest czarne. Kraj jest chory, chore są jego władze i niech przestaną się produkować, bo szlag człowieka trafia. Do tej pory, jak wchodzę do urzędu, jakiegokolwiek, to się trzęsę, ręce mam mokre, czuję tą atmosferę, czuję wroga, który siedzi w każdym pokoju.


Cytat:
Zbigniew Ziobro: nie dało się mnie złamać

Polityka wymaga odporności, trzeba być twardym, zwłaszcza w polskich realiach. Trudniej jest politykom prawicowym, co wynika ze struktury mediów. Wyraźnie sympatyzują one z jedną sceną polityczną. Nie są obiektywnym arbitrem, który relacjonuje rzetelnie obraz polskiej polityki, ale są uczestnikiem politycznego sporu angażując się po jednej stronie. Można to zobaczyć na przykładzie polityka, który w atmosferze konfliktu odchodzi z PiS-u. Taka osoba, wcześniej często krytycznie opisywana przez media, staje się nagle wręcz pozytywnym bohaterem i wspaniałym człowiekiem!

Nim Andrzej Lepper odszedł z koalicji rządowej z PiS, miał najczarniejszą prasę. Cokolwiek robił było przedmiotem krytyki i ataku. Trzeba przyznać, że wielokrotnie sam na tę krytykę sobie zapracował, wręcz ją prowokował. Nie zmienia to faktu, że był traktowany dużo gorzej, niż politycy SLD czy PO. Np. zachowujący się bardziej brutalnie i wulgarnie Janusz Palikot był ulubieńcem tych samych mediów, które nie pozostawiały suchej nitki na Lepperze.

Lepper zaczął być inaczej traktowany przez media dopiero po zdymisjonowaniu go z rządu przez Jarosława Kaczyńskiego, kiedy włączył się w atak na PiS. Metamorfozę można prześledzić na przykładzie „twórczości ” Jacka Żakowskiego. Naprzód przyrównywał Leppera do bin Ladena i przedstawiał go jako najczarniejszą postać polskiej polityki, a po usunięciu z rządu, kiedy Lepper zaczął krytykować PiS, Żakowski odkrył w nim pozytywnego bohatera.

Jeśli pyta pani o mnie, dla mnie pierwszym trudnym momentem w polityce była obecność w komisji Rywina. To był wówczas główny front starcia opozycji z rządzącym wówczas SLD. Nie miałem jeszcze politycznego doświadczenia. SLD posiadało wówczas w swoich rękach media publiczne, zwłaszcza telewizję kierowaną przez Kwiatkowskiego. Media te prowadziły „nieustanny ostrzał” mojej działalności w komisji. Wspierali je w tym, stanowiący większość w komisji członkowie SLD, z Tomaszem Nałęczem na czele. To rodziło oczywiście stres, ale stawiałem mu czoło.

Drugim niełatwym doświadczeniem było sprawowanie urzędu ministra sprawiedliwości. Ze względu na zdobyte doświadczenie w polityce i działalności medialnej, umiejętniej radziłem sobie z atakami. Choć nieustanny i nasilający się szturm na kierowane przeze mnie ministerstwo odrywał mnie od najważniejszej pracy.

Trzeci etap konfrontacji to nagonka po wygranych przez PO wyborach w 2007 r.Liderzy PO doprowadzili do wszczęcia ponad 30 śledztw, które mnie dotyczyły. Do prasy co chwila trafiały zmanipulowane przecieki. Minister Ćwiąkalski zorganizował nawet konferencję w sprawie laptopów, a w Płocku stawiano mi fałszywe zarzuty przestępstwa, że jako prokurator generalny udostępniłem część akt Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wszystkie te wydarzenia, znajdowały się na czołówkach gazet i w telewizyjnych serwisach informacyjnych. To znamienne, że gdy sprawy zostały umorzone, większość z tych mediów nawet o tym nie wspomniała.

Pewność, że zawsze poruszałem się zgodnie z prawem i wszystko, co robiłem służyło interesowi publicznemu, powodowało, że nagonki nie mogły mnie złamać, i że druga strona poniesie porażkę. Z racji mojej profesji, łatwiej było mi o tyle, że znałem mechanizmy działania wymiaru sprawiedliwości, bo może kogoś innego by przeraziły, na mnie nie robiły wrażenia, poza jednym - zabierały mi cenny czas.

Oczywiście, osobista odporność na nagonkę, głównie mediów, jest niezbędna. Zwłaszcza że wielokrotnie podawane informacje na mój temat były nieprawdziwe. W jakimś sensie byłem bezradny, bo nie mogłem tego nawet sprostować. Tu trzeba być twardym. Umieć znaleźć dystans i poczucie humoru. Kiedy czytałem na swój temat rozmaite teksty autorytetów polskiego dziennikarstwa, często wraz z przyjaciółmi śmialiśmy się, mając świadomość, że więcej z tego można dowiedzieć się o ich autorach, niż o opisywanej osobie. Było to tak oderwane od rzeczywistości, że miałem wrażenie, że sprawa dotyczy kogoś innego, dlatego mnie to bawiło.

Moim sposobem na relaks jest przyroda. Kiedy po północy wracałem z ministerstwa to zawsze włączałem Animal Planet. Jak patrzyłem na życie zwierząt, to zapominałem o polityce, to był sposób na stres. Uśmiech i dystans w polityce jest też potrzebny, zwłaszcza przy tak ogromnym konflikcie, jaki toczy polską politykę i wielkich emocjach. Ważna jest świadomość, że ma się przyjaciół, z którymi można wyskoczyć w góry. Jednak najważniejsza jest świadomość, że walczy się o ważne racje.

Byłem brutalnie atakowany, kiedy nadzorowałem śledztwa wymierzone w korupcje bardzo wpływowych ludzi, w tym polityków, za otwieranie zawodów adwokackich, za obniżanie taksy notarialnej, za zaostrzanie polityki karnej, ale zawsze miałem świadomość, że działania jakie podejmuję, nie są po to by robić komuś krzywdę, ale są one potrzebne naszemu państwu by sprawniej działało i lepiej służyło ludziom, więc ataki nie robiły na mnie wrażenia.

Polityka jest miejscem, gdzie spotyka się różnych ludzi, nie zawsze są to ludzie szlachetni. Czasami przy użyciu polityki są realizowane szemrane interesy, za którymi kryją się nieraz duże pieniądze. Polityk musi bardzo uważać, żeby się nie uwikłać, bo tylko wtedy może być wolny. A wolność od uwikłań daje siłę i spokojny sen.

Trzy różne historie, ale co je łączy? Przeświadczenie, że ma się rację. Pytanie tylko, czy to zawsze wystarcza, by przetrwać. Bo polityka jest dla twardych zawodników. Mówi się, że to co cię nie zabije, to cię wzmocni, ale czasem jest tak, że zabije. Mówi się również, że polityka można zabić gazetą, jak muchę, ale polityka nie zabija fakt, tylko jego upublicznienie. Kto sobie z tym poradzi, ten leci dalej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gasienica




Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 532
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:18, 11 Sie '11   Temat postu: Dlaczego Lepper "powiesił się" w lokalu Samoobrony Odpowiedz z cytatem

Dlaczego A. Lepper „wybrał” lokal Samoobrony by zakończyć życie?

W Zakopanem, około rok temu, ktoś się powiesił na klamce drzwi wielkiego, zbudowanego przed 25 laty kościoła „Krzyża Pańskiego”, noszącego popularną nazwę „Pod gilotynami” ze względu na kształt zwieńczenia swej wieży. Wtedy w lokalnej prasie pisano, że samobójca w kościele, to desakralizacja tej instytucji kontaktów z Bogiem, oraz że dawniej albo zamykano tak zbezczeszczone kościoły, albo zarządzano specjalne egzorcyzmy. Zatem aż się dziwię, że w prasie – także tej elektronicznej – nikt nie stawia pytania, dlaczego Andrzej Lepper wybrał na miejsce swego „samobójstwa” akurat lokal partii, której był twórcą? To tak jakby szef przedsiębiorstwa zastrzelił się w swym gabinecie, wskutek swej firmy bankructwa. A przecież partia-związek zawodowy „Samoobrona” choć szczuta przez media, nie zbankrutowała, sondaże dawały jej 2 proc. głosów, a zatem w realu byłoby tego więcej. Gdyby – jak planowano – Samoobrona weszła w koalicję ze śląska Partią Pracy, założoną w oparciu o związek zawodowy „Sierpień 80” (którego to związku przywódca, Daniel Podrzycki, zginął w 2005 w trakcie kampanii prezydenckiej), to razem ta nowa wersja ‘Sojuszu Robotniczo-Chłopskiego’ mógłby się do Sejmu przebić: w aktualnym numerze „Przeglądu” zamieszczony jest wywiad z socjologiem Wojciechem Łukowskim, który celnie stwierdza, że „Wiele osób (…) ucieszyłoby się z wejścia do Sejmu przynajmniej jeszcze jednego ugrupowania”.
Gdyby zatem A. Lepper naprawdę wybrał na miejsce pozbawienia się życia lokal swej partii, to automatycznie rzucił by odium na wszystkich „Samoobrony” działaczy oraz dość licznych sympatyków: patrzcie jak wygląda ta niby ‘samo-obrona’, która się zakończyła samo-bójstwem organizatora tego, głośno podkreślającego swą polskość, ugrupowania! Ludzie winni uciekać od takiego związku samobójców jak z kościoła, w którym na ołtarzu ktoś się powiesił na Krzyżu Pańskim, obok figury Chrystusa Zbawiciela!

Komu zależało na wyeliminowaniu A. Leppera i jego „Samoobrony”?

Komu zatem mogło zależeć na wyeliminowaniu Samoobrony i jej przywódcy z doczesnego życia? Otrzymałem bardzo interesujące nagranie wypowiedzi Andrzeja Leppera w Parlamencie Europejskim. Warto go posłuchać, bo według mnie tą swą wypowiedzią w Strasburgu, 19 listopada 2002 roku (?) „populista” A. Lepper po prostu wydał, podówczas w zawieszeniu, na siebie wyrok śmierci:

http://www.youtube.com/watch?v=a7V1GPP-pfo&feature=related

Warto też przypomnieć, że „Samoobrona była JEDYNĄ PARTIĄ W POLSCE, która zdecydowanie, jednoznacznie i konsekwentnie sprzeciwiała się zaangażowaniu polskich wojsk w Iraku i potem w Afganistanie.” , przypomnieć kto pierwszy w naszym kraju mówił publicznie o więzieniach CIA, o Klewkach (wtedy to premiera A. Leppera publicznie wyśmiano), kto domagał się „Balcerowicz (oraz „układ” który tego stypendystę z USA do Polski wprowadził) musi odejść!”, by domyśleć się kto uporczywie żądał, aby odszedł z Polski – najlepiej na zawsze – przywódca znienawidzonej przez Gazetę Wyborczą „Samoobrony”. No bo jak taki „cham z Polski” może nam, Panom Świata, bruździć w rządzeniu Europą, przy pomocy elity profesorów takich Solana, Geremek, Buzek, czy też ostatnio J. M.D. Barroso „dążący do zwiększenia gotowości Unii do interwencji w sprawach międzynarodowych. Barroso jest zdecydowanym zwolennikiem zacieśnienia stosunków pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi.” (tak podaje Wikipedia).

Czy zatem istnieje, działająca spoza granic Polski siła, która takie „zejście Leppera (i Samoobrony) z areny politycznej mogła nie tylko sobie życzyć, ale i to „zejście” wymusić? I czy nie była to ta sama Niewidzialna Ręka, która wymusiła – i nadal wymusza – na wyselekcjonowanych do swych zadań oficerach WP milczenie na temat więzień, oraz na temat innych tajnych operacji US Army w Polsce? Przecież właśnie w celu ściślejszego utajnienia takich poczynań w 2007 roku Antoni Maciarewicz zlikwidował post-socjalistyczne „oczy” naszego kontrwywiadu o nazwie WSI. Proszę zatem poczytać, jak ktoś zna angielski, co obecny „Pan Świata” dla tego świata przygotował:

Cytat:
A Secret War in 120 Countries
The Pentagon’s New Power Elite

By Nick Turse

Somewhere on this planet an American commando is carrying out a mission. Now, say that 70 times and you’re done... for the day. Without the knowledge of the American public, a secret force within the U.S. military is undertaking operations in a majority of the world’s countries. This new Pentagon power elite is waging a global war whose size and scope has never been revealed, until now.After a U.S. Navy SEAL put a bullet in Osama bin Laden’s chest and another in his head, one of the most secretive black-ops units in the American military suddenly found its mission in the public spotlight (…).


(Gdzieś na tej Planecie amerykańskie komando wykonuje swe zadanie … nie informując o tym publiczności amerykańskiej wojsko USA przeprowadza operacje w większości krajów świata. Nowa elita władzy w Pentagonie prowadzi wojnę globalną, które rozmiar i zasięg dotychczas nigdy nie był ujawniony. Po tym, jak marines z jednostki ‘Foka’ (lub ‘Pieczęć’ - SEAL) umieścili jedną kulę w piersi Osama bin Ladena, a drugą w jego głowie, tajne czarne operacje wojsk amerykańskich wyszły na światło dzienne. … Jak stwierdził rzecznik Sił Specjalnych Armii USA, pułkownik Tim Nye , do końca tego roku ilość krajów, w których te Siły Specjalne działają dojdzie prawdopodobnie do 120…itd.)

A więc logicznie te tajne siły wojskowe USA działają i działały – nie tylko w Klewkach – także i w innych miejscach ‘tajnie okupowanej’ przez USA Polsce. A to sugeruje, że egzekucję ludowego, anty-NATO-wskiego trybuna Andrzeja Leppera mogła dokonać właśnie taka tajna, sprawnie poruszająca się „pod wodą” jednostka „SEAL.PL”. A szczegóły tego przedsięwzięcia?

Czy w (u)sypialni Leppera użyto gazu anestezjologicznego takiego jak w teatrze w Moskwie?

Telewizja Narodowa Eugeniusza Sanockiego wyemitowała film o „dziwnym, podobnież niezgodnym z przepisami bhp, wąskim i wysokim na 6 kondygnacji, rusztowaniu na tyłach domu przy Alejach Jerozolimskich 30, gdzie mieści się biuro „Samoobrony”:

http://www.youtube.com/watch?v=mfM5Lz09Vbg

Jak przypomina Jan Grudniewicz, cytowany przez USOPAL : „Postawione wcześniej rusztowanie budowlane jakby czekało kiedy będzie stosowna chwila aby dokonać zbrodni.
Jak się dowiedzieliśmy od osób będących wówczas w lokalu Samoobrony, gdy stawiano rusztowanie 22 czerwca 2011 r.przedstawiciel firmy je stawiające był w lokalu Samoobrony i pod pretekstem sprawdzenia rur kanalizacyjnych był w tej łazience i fotografował komórką rury i łazienkę. Media tez nie podały, że w lokalu była czynna kamera która kontrolowała hol i korytarz biura i mogła nagrać wspólnika. Mordercy mogli uciec w górę na dach 5 piętrowego budynku lub w dół albo wejść przez okno do pomieszczeń w innej kondygnacji. Musiało w przygotowaniu brać udział wielu ludzi, więc nie był to pojedynczy bandyta ale wyspecjalizowana komórka zawodowych zabójców mających wpływ na władzę i pewna swojej bezkarności.”


Co więcej, Fakt.pl donosi, że „Dwa okna w prywatnych pomieszczeniach Andrzeja Leppera były otwarte, gdy odnaleziono jego ciało bezwładnie wiszące na sznurze - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. A to, zdaniem współpracowników szefa Samoobrony, bardzo dziwna sytuacja. - Lepper nigdy tych okien nie otwierał, korzystał tylko z klimatyzacji - przekonuje Mateusz Piskorski były rzecznik partii”. A zatem napastnicy po prostu mogli uśpić Andrzeja Leppera gazem anestezjologicznym, dokładnie w taki sam, nieodczuwalny przezeń sposób, jaki rosyjski OMON zastosował (gaz wpompowano za pomocą rur kanalizacyjnych, o ile pamietam), w trakcie odbijania, od komando Czeczeńców, teatru w Moskwie przed 9 laty. A następnie „śpioszka” powieszono w łazience, pozostawiając okna w „(u)sypialni” otwarte, aby szybko ten bezwonny gaz się ulotnił.

Czy „Breivik” to policyjno-medialna fikcja?

Raczej wątpię, by dopuszczono do odkrycia przyczyn „likwidującego Samoobronę samobójstwa” byłego Polski (wice)premiera. Dlaczego? Bo w zasięgu działalności Paktu Północnoatlantyckiego podobnych „dziwnych historii” jest bardzo wiele, by wskazać na poprzedzającą egzekucję Andrzeja Leppera dokładnie o dwa tygodnie, egzekucję „młodzieżówki” Norweskiej Partii Pracy na wyspie Utoya przez „krzyżowca-syjonistę” Andersa Breivika. Cytuję za e-listem otrzymanym od znajomej, która wyszła za mąż za norweskiego ekologa: „Na marginesie tej historii, norweskie media pisały, że jak dzieciaki dzwoniły na policję, to im nie wierzono. Jak ich rodzice dzwonili na policję, to policja pytała, dlaczego dzieciaki nie dzwonią... A poza tym, ciągle nie wiem, skąd bezrobotny miał pieniądze na te wszystkie zabawy, podróże, wynajmowanie gospodarstwa rolnego i zakupy. Od mamy?

Do tej informacji mój korespondent z USA, Tom Mysiewicz dodał (tłumaczę z angielskiego): „Radio Hawana podało, że Breivik użył środka wybuchowego stosowanego wyłącznie przez siły NATO. Także eksperci od wyburzeń stwierdzili, że cały wagon tego chemicznego nawozu byłby potrzebny by dać eksplozję o sile takiej jak w Oslo. Ponoć można sprawdzić w „Manifescie Unabombera” Teda Kaczynskiego, że tekst Breivika („2083”) jest pastiszem tej pracy, co byłoby dalszym potwierdzeniem, że cała ta rzecz jest złożoną operacją typu ‘intel”, w której Breivik odegrał rolę „osoby wystawionej” (nie w sensie, że nie był tym, który strzelał, ale w sensie, że nie był sam).”

No i jeszcze dochodzi do tego podejrzenie, że „Breivik” jest to po prostu osoba fikcyjna , jako że nie udało się go mediom uchwycić na taśmie filmowej, ani przed ani po zamachu: viewtopic.php?p=197648#197648 .

To tyle „Dziwności życia w obozie NATO”, wyraźnie rację ma Stefan Kosiewski z portalu SOWA który zauważył, że Zachodem coraz wyraźniej rządzi „bóg”, który ma na imię TERROR. Na zakończenie przytoczę (jak ktoś jeszcze jej nie czytał), wypowiedź Zygmunta Wrzodaka, byłego szefa „Solidarności’ w Ursusie i byłego posła, którego kadencję skróciła „działalność społeczna” prezesa PIS i premiera Polski, Jarosława Kaczyńskiego (przypominam w kontekście funkcji, jakie pełnili polscy przywódcy związkowi XXI wieku, tacy jak Andrzej Lepper, Daniel Podrzycki oraz Zygmunt Wrzodak, że na początku wieku XX-go, amerykańscy hiper-kapitaliści mieli zwyczaj wynajmowania gangsterów by likwidować „przeszkadzających im w pracy” przywódców związkowych USA).

Gasienica, Zakopane, 10 sierpień 2011

Zygmunt Wrzodak
Nie żyje Andrzej Lepper

(...)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Janiekowalsk




Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 1459
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:52, 12 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pisałem już wcześniej że wydaje mi się mało prawdopodobne że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo...
Media jako jeden z "powodów" podały problemy finansowe ...Więc mam pytanie...
Dlaczego Andrzej Lepper znany w sumie jako równy chłop i dość twardy facet który przyjął od mediów i politycznych przeciwników niejeden policzek czy nawet niejednego kopa w podbrzusze, postanowił wszystkim tym plugawym politycznym hienom wybaczyć a nawet sprawić im prezent usuwając się w polityczny i życiowy niebyt na wieki wieków Amen. Jednocześnie dokopując najbliższej rodzinie pogrążonej i tak w smutku z powodu choroby syna ...Zaskakuje ta śmierć pod tym względem że nie dotyka ona osobiście żadnego polityka a wymierza ogromny cios w rodzinę, najbliższą rodzinę ...Wychodzi na to że najbliżsi Andrzeja Leppera dopiekli mu bardziej niż całe polityczne szambo w jakim taplał się przez lata...Gdyby Andrzej Lepper popełnił samobójstwo, świadomie pozbawił by swojej rodziny, swoich dzieci nawet swojego chorego syna ( o którym media i przyjaciele piszą że Andrzej bardzo go kochał i przejmował się jego zdrowiem) Pozbawił by ich wszystkich kasy z ubezpieczenia bo z tego co mi wiadomo spadkobiercy samobójcy nie dostają świadczeń , jeżeli zmarły nie miał ujętego samobójstwa w umowie a raczej wątpię aby opłacał tylko składkę KRUS...
_________________
Gaza Strefa śmierci
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Delfin




Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:03, 15 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

MORD NA LEPPERZE TO BYŁA EGZEKUCJA

Obecne skrytobójcze techniki mordowania niewygodnych ludzi, to nie metody prymitywnego LEONA ZAWODOWCA strzelającego z zasadzki ofierze prosto w czoło. W dobie dynamicznego rozwoju nowych nieznanych jeszcze opinii publicznej technik wojskowych, wyposażane są w nie także służby specjalne. Są one forpocztą otwartych konfliktów zbrojnych, kampanii czy interwencji. Historia ludzkości pełna jest przykładów mordowania niewygodnych ludzi. Człowiek lub całe grupy różnych interesów nasyconych nienawiścią, zazdrością, chęcią zysku i władzy oraz innymi żądzami, ma to we krwi. To od ich talentów, zmysłu organizacyjnego lub zasobów finansowych zwykle zależy likwidacja poprzez rzekome samobójstwo, wypadek czy chorobę. W przypadku Andrzeja Leppera czas naglił, bo oto ruszyła wyborcza kampania. I nieobliczalny Lepper montujący sprawną koalicję wyborczą ze sprawdzoną organizacyjnie Polską Partią Pracy stał się poważnym zagrożeniem w postaci powrotu do parlamentu. Do takiej sytuacji dojrzewają odczucia społeczne, pogłębiający się kryzys gospodarczy, miliony zadłużonych i zaniepokojonych wyborców, stała kompromitacja elit w tym kolejno rządzących – przy sprawnej kampanii wyborczej – TO PEWNY SUKCES.

NEGATYWNA KAMPANIA

Pamiętajmy, że pierwsze wejście Samoobrony na plecach Leppera do parlamentu III RP odbyło się przy gigantycznej negatywnej kampanii medialnej. Ani jednego dobrego słowa. Nic to jednak nie dało, bo nasz naród potrafi być przekorny, szczególnie, gdy widzi bitego i poniżanego. Sytuacja mogła się więc powtórzyć i w obecnych wyborach. A na ponowne wejście Leppera do Sejmu nie mogły sobie pozwolić te same elity, sponiewierane przez niego w poprzednich dwóch kadencjach. Słynne jego słowa o zakończeniu Wersalu są następną egzemplifikacją przerażenia rządzących i czekających w poczekalni, wyposzczonych, grzejących bezproduktywnie parlamentarne ławy.

POLITYCY PUSZCZAJĄ FARBĘ

Zaatakowany przez Leppera korupcyjny układ, najlepiej skwitował kilka lat temu sam Donald Tusk słowami, iż „Zrobię wszystko, aby ten Pan raz na zawsze zniknął z politycznej sceny”. Mamy więc motyw likwidacji Leppera przeszkadzającego w podporządkowaniu Polski UE, w tym także ponadnarodowemu kapitałowi. Powiązanie z nim polityki, którą niezmiennie od zarania III RP realizują kolejne ekipy rządowe.

W tej materii jasno wyraził się jednoosobowy wódz PIS-u Jarosław Kaczyński, nazywając Leppera publicznie… Warchołem! Dziś już każdy zdrowo myślący obserwator naszej politycznej sceny, nie ma wątpliwości, iż działania CBA w tzw. aferze gruntowej, miały na celu doprowadzenie do nowych wyborów i w atmosferze piętna rzuconego na Leppera. Odebraniu Samoobronie elektoratu. Jarosław Kaczyński z Kamińskim, Ziobrą i prezydentem Lechem Kaczyńskim włożyli w to wiele pracy. Była to jazda po bandzie, ale przyniosła spodziewane skutki. Nie wystarczyła bowiem wywołana przez Gazetę Wyborczą kilka miesięcy wcześniej tzw. seksafera w Samoobronie, której sądowy epilog jeszcze się nie zakończył w sytuacji, gdy sąd drugiej instancji odesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Media już wcześniej wydały wyrok, wywierając ewidentną presję na sąd pierwszej instancji. To zresztą norma. W ich, nie w naszym totalitarnym państwie. Przypomnijmy sobie ich wrzask, gdy terminem tym posłużył się publicznie o. Rydzyk.

Prawda zawsze w oczy kole. To właśnie u szczytu afery gruntowej ówczesny Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej pokazując dyktafon z nagraną rozmową z wicepremierem Lepperem wypalił, że oto jest dowód na polityczną… TRUMNĘ Andrzeja Leppera. Groźba została zrealizowana i nie zmienia tego faktu końcowy raport prac Komisji w sprawie Nacisków, streszczony słowami jej przewodniczącego Andrzeja Czumy o rzekomym braku nacisków. Skandalem jest bowiem, że Ziobro jako urzędnik państwowy swoją postawą dał wyraźny przekaz, wręcz dowód, ukrytego spisku zwanego oficjalnie prowokacją. Zresztą Czuma jako minister dał wielokrotnie w stylu Ziobry pokaz politycznej służalczości. Motyw polityczny likwidacji Leppera jest jasny i klarowny. Wściekłość jego wrogów wywoływały jego podróże zagraniczne i wystąpienia, tak jak np.: w Parlamencie Europejskim, na Ukrainie, gdzie był nawet honorowany doktoratami na Uniwersytecie w Kijowie, czy liczne wyjazdy na Białoruś, w tym także jako obserwatora wyborów. Był także prorosyjski. Dowiódł wiec antysystemowej postawy wynikającej z uwikłania Polski w szkodliwe dla niej powiązania i decyzje, jak choćby agresję na Irak. Rządzący i pozornie opozycyjny układ nie mógł sobie pozwolić na powrót Leppera do parlamentu i to jak już wiemy za wszelką ceną.

Za cenę śmierci jednego człowieka, który jednak reprezentował wszystko, co było i jest jej śmiertelnym wrogiem pookrogłostołowego układu.

MOJA WSPÓŁPRACA Z LEPPEREM

Współpracowałem z Andrzejem Lepperem przez 15 lat. Poznałem go jak mało kto. Kilka razy skutecznie pomagałem w kampaniach wyborczych. Byłem pierwszym posłem, który już w 1992 r. usiadł z nim do rozmów, organizował wspólne konferencje prasowe reprezentując wówczas parlamentarną partię PPPP ze wspólnym udziałem w wyborach 1993 r. To wówczas, gdy polegliśmy ze zbieraniem podpisów na listy Samoobrony przerzuciłem wiele znanych osób m.in Władka Komara czy Andrzeja Suprona.

Byłem nawet wydawcą i red. naczelnym ogólnopolskiego dwutygodnika „Samoobrona – Gazeta Ogólnopolska”, gdy był on u szczytu potęgi. I to wówczas zerwałem z nim współpracę, gdy zaczął podejmować decyzje, dla mnie nie do przyjęcia, jak np. zawieranie samorządowych koalicji z SLD, po wyborach, w których Samoobrona zdobyła aż 18 proc. głosów.

Ta wygrana kampania była w znacznej części przygotowana w redakcji tygodnika „TYLKO POLSKA” z moim udziałem. To przez moją firmę emitowane były telewizyjne spoty. U mnie składane był wyborcze gazety na wszystkie województwa itd. Robiłem sporo, aby on sam i partia realizowała narodowe pierwiastki swojego programu. Niestety, ale jego sukces był początkiem końca, gdy otoczony został „KOR-owskimi” doradcami na wzór pierwszej Solidarności. To jednak temat na odrębną publikację.

ZBRODNIA DOSKONAŁA?

Już w dniu jego śmierci w ekspresowym tempie prokuratura jeszcze przed wszczęciem śledztwa poinformowała o samobójczej śmierci przez samopowieszenie. A to dobre? Czyli na miejscu zbrodni prokuratorzy znaleźli się cichaczem? Przewijali się przez miejsce zbrodni incognito? Jasne jest, że rozdzwoniły się telefony na najwyższym szczeblu. Zapewne doszło do kilku spotkań, na których znając sytuację szybko podjęto decyzję o nagłośnieniu rzekomego samobójstwa. Bezczelnie informuje, że oficjalne śledztwo zostanie podjęte trzy dni później tj. w poniedziałek. Świetnie to spuentował w publicznej wypowiedzi znany adw. prof. dr Piotr Kruszyński, członek warszawskiej Rady Adwokackiej, kierownik Katedry Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, to istotne tytuły świadczące o jego szerokiej wiedzy i doświadczeniu.

Powiedział on, że wszczynanie procedur śledczych po kilku dniach, wiąże się ze zniknięciem istotnych dowodów np. możliwości zaniku substancji chemicznej jako przyczyny śmierci. Komuś jednak zależało właśnie na tym, przecież takiej decyzji nie podjął szeregowy prokurator ani jej warszawski szef! Decyzja zapadła na najwyższym szczeblu. Jakim? Tylko naiwni mogą uwierzyć, że nie był o wszystkim poinformowany i to natychmiast sam premier, żelazną ręką trzymający cały aparat władzy. I tu PIS-owcy słowami Ziobry bezczelnie dopatrują się swojej szansy domagając się powołania komisji do wyjaśnienia śmierci Leppera. Sytuacja przypomina poszkodowanego, który razem ze swoim złodziejem szuka tego, kto go okradł. Są to sprawy, które powinny być analizą i przedmiotem dziennikarskich śledztw. Tyle, że żadnemu z nich, dbającemu o polityczne parasole ochronne oglądalnością i nakładem, ani to w głowie. Robienie wody z mózgu, to ich specjalność. Tym bardziej, że w ponad 90 proc. są polskojęzyczne, mając obcych właścicieli. W tym wyłom stanowią narodowe gazety, które wydaję, więc sprawę będziemy drążyć w kolejnych publikacjach. Tym bardziej, że tupetem i bezczelnością wykazała się gazeta przez nieporozumienie zwana polską. Organ PiS z jej red. naczelnym Sakowiczem, który nagłośnił rzekomą zmianę postawy Leppera wobec Jarosława Kaczyńskiego. Ponoć chciał przyznać rację Kaczyńskiemu. Od śmiechu można dostać zajadów. Ten bezczelny typ, będzie przedmiotem osobnej publikacji pt. „PRZYCHODZI LEPPER DO SAKOWICZA”. Mamy więc obraz zaprzeczenia roli mediów tj. m.in. kontroli poczynań władzy. Wątpliwe jest, aby którekolwiek z nich poinformowało opinię publiczną o wyniku dziennikarskiego śledztwa, którego próżno oczekiwać. Zbrodnia doskonała ma więc swoich potężnych sojuszników.

TECHNIKI MORDOWANIA

Kilka dużych mediów, w sytuacji, gdy nikt ze znających Andrzeja Leppera nie uwierzył w jego samobójczą śmierć, posunęły się do granic absurdu. Otóż pokazywały stojące rusztowanie na tyłach budynku, w którym znajduje się biuro Samoobrony. Sugerując jednoznacznie, że jeżeli można mówić o zabójstwie Leppera, to była to jedyna droga dla mordercy. Ha, ha. Morderca miał się, więc wspinać w ciągu dnia w piątek i to w miejscu ruchliwym po długim bloku z setkami okien. No pewnie, bo mógł to przecież zrobić jakiś np. odrzucony przez Leppera zdesperowany kandydat na posła. Co za brednie i śmiem twierdzić, że to celowe manipulowanie opinią publiczną. I to w erze podboju kosmosu, satelitów szpiegowskich, które są w stanie namierzyć każdego w ogródku, rozwoju wielu dziedzin nauki, po które w pierwszym rzędzie sięga wojsko i służby specjalne. No i wreszcie konkretnych przykładów tajemniczego i do dziś niewyjaśnionego „samobójstwa” dwóch ludzi siedzących w więzieniach – pod specjalnym dozorem – a powiązanych ze sprawą zamordowania Olejnika.

Nawet w Internecie można sobie poczytać o wielu tajemniczych zabójstwach i ich technikach. Dziś każdego można zlikwidować na tysiące sposobów, nawet na dużą odległość. Mamy w tej dziedzinie wyspecjalizowane tajne służby. Gawiedź może to sobie nawet obejrzeć na sensacyjnych amerykańskich filmach. A przypominam, że Lepper naraził się także CIA. Całymi miesiącami drwiono z jego rewelacji o talibach w Klewkach, o tajnym więzieniu CIA w Polsce. Po latach okazało się, że ujawnił – choć tylko w części – jedną z najbardziej skrywanych tajemnic, która choć niechętnie, ale musiała także potwierdzić specjalna komisja UE. Lepper wszedł w posiadanie tej tajemnicy bardzo prozaicznie bez angażowania detektywów czy agentów. Miał jednak odwagę ją nagłośnić. Wiadomo, że zyskał nowych potężnych wrogów. Drugą co do znaczenia służbą wyspecjalizowaną w skrytobójczych mordach jest izraelski MOSSAD i jego zakonspirowane struktury. Znane są jego techniki tortur, bulwersujące światową opinię. Techniki mordów znają tylko ich ofiary, do zmuszenia ich do popełnienia samobójstwa włącznie. Aby wykończyć Leppera nie musiała przylatywać do Polski żadna specjalna ekipa. Polska to bowiem prawdziwy raj dla obcych służb, mających oparcie w mniejszościach narodowych.

To nie śmieszne, wystarczy bowiem przypomnieć tajemniczą śmierć opolskiego historyka dr. Dariusza Ratajczaka. Z opublikowanych przez mnie akt śledztwa wynikają skandaliczne praktyki prokuratury. Facet, który kupił nowy samochód, zabrał oszczędności, załatwił sobie pracę w Holandii, nagle sam się zamordował! Casus Ireneusza Sekuły, który sam się zastrzelił kilkoma kulami to kolejny przykład. Mamy więc konkretne przykłady zbrodni doskonałych, czyli w praktyce morderczych technik, które należy zawsze brać pod uwagę w tak niezwykłych jak śmierć Andrzeja Leppera okolicznościach.

I aby było jasne, jeżeli coś, co nie daj Boże, mnie się podobnego przytrafi, to proszę absolutnie wykluczyć samobójstwo, chorobę, czy nawet wypadek. Nie należę do pechowych osób. Mam zbyt wiele obowiązków i celów w życiu.

Leszek Bubel

REDAKTOR NACZELNY TYGODNIKA „TYLKO POLSKA”

źródło: http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/201.....img][/img]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
midgard




Dołączył: 05 Kwi 2011
Posty: 125
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:25, 15 Sie '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

w obecnym stanie rzeczy, kto ma polityczne zacięcie powinien rozważyć wstąpienie do samoobrony i abstrahując od krytyki systemu demokracji w ogóle i demokracji przedstawicielskiej w szczególności - warto rozważyć oddanie głosu na samoobronę w październikowych wyborach parlamentarnych; nazwa partii, nomen omen, jak raz pasuje do krytycznej sytuacji w jakiej stanął naród polski

generał grudniewski o śmierci leppera i o rozwiązaniu pułku 36 w którym "nasi" tupolewa zmajstrowali


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzyzak




Dołączył: 01 Sie 2011
Posty: 487
Post zebrał 0.800 mBTC

PostWysłany: 21:53, 03 Paź '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciekawy artykuł z WP o filmie - m.in. o Lepperze:

Cytat:
Telewizyjni dziennikarze polityczni dostali embargo na mój film. Kilka stacji TV w ciągu jednego dnia odwołało wszystkie wcześniej umówione rozmowy. Jeden z dziennikarzy bał się nawet rozmawiać przez telefon. Oficjalna wersja jest taka, że w związku z sytuacją w Rosji stacje mają unikać tematów, które mogłyby budzić wewnętrzne niepokoje. A ten film w ich mniemaniu może je wywoływać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską reżyser Patryk Vega. Jego najnowszy film "Służby specjalne" właśnie wszedł na ekrany kin.

Film podzieli społeczeństwo. Budzi albo ekstatyczne opinie, że to najbardziej profetyczny film o naszej rzeczywistości od czasu „Psów”, albo wywołuje agresywne reakcje. Dla mnie ważne jest to, że przez wszystkich jest oglądany w skupieniu. Ludzie przychodzą rozgadani na seans, a po trzech minutach zapada absolutna cisza, która trwa aż do napisów końcowych.

To będzie twoja przepustka na szczyt?

- Po długich duchowych poszukiwaniach powróciłem do Kościoła katolickiego. Nie patrzę na życie w takich kategoriach, że ja mam jakiś plan, ale traktuję je jako część większego, Boskiego zamysłu. Cieszę się z dobrze wykonanej pracy, nie przebieram nogami, ilu przyjdzie widzów.

Po długiej podróży prowadzącej przez filmy „Ciacho” i „Last Minute” wracasz do mocnego kina.

- Po raz pierwszy od czasów „Pitbulla” mam poczucie, że zrobiłem film taki, jaki chciałem. Michelangelo Antonioni powiedział, kiedyś, że jeśli nakręci kiedyś taki film, w którym nie będzie chciał zmienić jakiejś sceny, przestanie być reżyserem. Wiadomo, że zawsze mógłbym coś podkręcić, ale czuję, że jestem na właściwym kursie.

Na jakim etapie drogi po upragnionego Oscara jesteś?

- Przestałem myśleć o nagrodach. Najważniejsze jest to, czy dana historia „drze mnie po nerkach”. Wcześniej szukając swojego charakteru pisma bałem się zaszufladkowania w konkretnym gatunku, nie chciałem być specjalistą wyłącznie od kina policyjnego. Teraz zrozumiałem, że to, co mnie najbardziej kręci w kinie, to dokumentacja. Mój następny film również będzie oparty całkowicie na dokumentacji, którą przeprowadzam w kilku krajach. Chciałbym, żeby to był film europejski.

„Służby specjalne” są bardzo mocno zanurzone w politykę i politycznie będą też odbierane.

- Nie da się zrobić filmów o służbach specjalnych we współczesnej Polsce, nie pokazując ich funkcjonowania na styku świata polityki, mediów, biznesu i przestępczości. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o naturze człowieka. O tym, czy charakter jest naszym przeznaczeniem. Wszystkie wątki, które się pojawiają dotyczą dawania bądź odbierania życia. Ci, którzy mordują, są przekonani, że robią to w szczytnym celu. Sam raz w życiu byłem na wyborach, dlatego nie chciałbym, żeby sprowadzać „Służby specjalne” do polityki. Obecna w nim polityka to odprysk, ale w Polsce to szokuje. W USA po „Fahrenheicie 9/11” Michaela Moore’a czy „Wrogu Numer Jeden” Kathryn Bigelow o Bin Ladenie nie budziłoby to aż takich kontrowersji.

Tamte filmy skupiają się na jednej głośnej sprawie, ty opowiadasz o kilkunastu: są nawiązania i do samobójstwa Barbary Blidy, i tajemniczej śmierci wiceministra transportu w rządzie PiS Eugeniusza Wróbla, poćwiartowanego przez własnego syna, i afery zbożowej, w którą zamieszany był Irakijczyk Hassan Al-Zubaidi, wreszcie samobójstwa Andrzeja Leppera. Wszystko razem tworzy mix, który budzi grozę. Wyłania się obraz kraju, którym rządzą bliżej niezidentyfikowane ciemne siły.

- To twoja opinia. „Służby specjalne” są tylko filmem fabularnym. Na podstawie kilkudziesięciu rozmów, które przeprowadziłem z oficerami wywiadu cywilnego i wojskowego, mam przeświadczenie, że nie ma w tym filmie sceny, która nie mogłaby się wydarzyć. To oczywiście jakiś wycinek rzeczywistości. Pokazuję ludziom równoległy, niedostępny świat, który funkcjonuje obok naszego i wpływa na najistotniejsze dziedziny życia. To nie jest kino historyczne, ale modus operandi działania służb został w filmie przedstawiony w sposób wiarygodny.

Protoplaści trójki głównych bohaterów istnieją w rzeczywistości?

- Filmowa ppor. Aleksandra Lach, pseudonim „Białko”, którą gra Olga Bołądź, w życiu jest jeszcze bardziej zwichrowana i brutalna. Choć to trudne do uwierzenia, prawdziwą postacią jest też nawrócony esbek, czyli ekranowy płk Marian Bońka, grany przez Janusza Chabiora, który kiedyś tępił księży, a teraz na szyi nosi Jezusa Chrystusem na grubym łańcuchu. Tak samo istnieje pierwowzór kpt. Janusza Cerata, żołnierza, weterana misji w Afganistanie. W życiu prywatnym te osoby się nie znają. Na potrzeby filmu splotłem ich losy.

Zadbałeś o najdrobniejsze szczegóły.

- Walczyłem o to, wiedząc, że „Służby” będą oglądać ludzie z tzw. branży. Dla nich te szczegóły decydują o jakości filmu, dlatego wszystko było ważne, nawet konsystencja krwi, którą rozlewa na podłodze Janusz Chabior w domu jednej z ofiar.

Przy tak skrupulatnym odtworzeniu realiów, łatwo jest jednak uwierzyć, że Andrzejowi Lepperowi naprawdę „zrobiono” samobójstwo.

- Bohater w moim filmie jest mordowany. A wedle powszechnej wiedzy lider popełnił samobójstwo. No, chyba, że masz na temat Leppera jakieś inne informacje? Ja i czytelnicy WP bylibyśmy tym zszokowani.

Możesz się bronić przed tymi pytaniami, ale rzuciłeś granat i nie możesz się teraz po prostu odwrócić. Masowy widz „kupi” tę wersję, którą przedstawiasz.

- Na jednym z forów przeczytałem, że na ekranie widzowie dostrzegli zabijanego Romana Giertycha. A z tego co wiem, pan mecenas żyje i ma się dobrze. To absurd. Nie mogę odpowiadać za opinie innych ludzi.

Dajesz pożywkę zwolennikom różnych teorii spiskowych.

- Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Ten film nikogo nie indoktrynuje. Nie trzyma niczyjej strony. Dowalam wszystkim po równo. Pokazuję widzowi tylko pewne mechanizmy. I to sam widz musi ocenić, czy to, co widzi na ekranie jest dla niego prawdziwe.

Nie wiem, czy równowaga została zachowana, ale zgodzę się, że obrywa każda ze stron politycznego sporu. Jest atak na Antoniego Macierewicza…

- Gdzie widzisz Macierewicza? Czy w każdym filmie bohater, który ma siwą brodę, to Macierewicz?

Był tylko jeden likwidator Wojskowych Służb Informacyjnych.

- A gdzie w moim filmie pada, że pan z brodą jest likwidatorem? Być może jesteś zbyt przesiąknięta obrazami z telewizji, dlatego wszystko ci się kojarzy z polityką. Na końcu filmu jest plansza, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe. Powtarzasz to jak mantrę, ale w tym wypadku podobieństwo przypadkowe nie jest. Charakteryzacja aktorów nie pozostawia wątpliwości.

- Jeśli oczekujesz, że przyznam, że to autentyczne historie, to tracisz czas. Mogę jedynie powiedzieć, że w tym filmie jest wiele szczegółów nigdzie dotąd nie publikowanych, które były wiedzą niedostępną.

Rozumiem, że prawnik doradził ci, by odpowiadać w ten sposób. Przejdźmy więc dalej. Jak to się stało, że postanowiłeś zanurzyć się w świat służb?

- Od oficera wywiadu jednej ze służb dowiedziałem się o pewnym polityku, którego doprowadzono do wylewu, żeby pozbyć się problemu. Uznałem, że skoro coś takiego wydarzyło się raz, to być może dowiem się, że zdarzyło się to więcej razy. Postanowiłem iść tym tropem.

Wsiąkłeś?

- Ten świat zafascynował mnie już, kiedy nieżyjący Sławek Opala opowiedział mi, co spotkało jego kolegę, który prowadził śledztwo ws. kradzieży broni z jednostki wojskowej na Bemowie przez syna kosmonauty H. Ludzie z kontrwywiadu wojskowego, żeby dowiedzieć się, jakie informacje zgromadził, spotkali się z nim i dolali mu coś do wódki. Po 30 minutach ten policjant zadzwonił do Sławka mówiąc, że nie wie, co się dzieje i prosi, żeby go zabrał do domu.

Jak dobierałeś rozmówców?

- Zależało mi na relacjach z pierwszej ręki. Od razu założyłem, że nie będę rozmawiał z generałami, którzy w jakimś sensie są politykami, w związku z czym przedstawiliby mi swoją wersję wydarzeń. Pierwszy z oficerów WSI, do którego dotarłem, powiedział mi, że zajmował się informatyką i miał zbyt małą wiedzę, ale powiedział, że być może jego przełożony mógłby powiedzieć więcej. Po kilku dniach mój znajomy policjant niby przypadkiem spotkał tego przełożonego na ulicy. Po kilkunastu minutach zadzwonił do mnie, żebym przyjechał na spotkanie.

Nie bałeś się?

- Jako 22-latek zacząłem dokumentować świat policji i wydziału zabójstw. Już wtedy, w kamizelce kuloodpornej, uczestniczyłem w wielu ekstremalnych sytuacjach. Brałem udział w przesłuchaniach morderców, jeździłem na rozmowy policji z gangsterami, z kamerą brałem udział w strzelaninie. Obłaskawiłem ten rodzaj strachu dawno temu.

Skąd pewność, że twoi rozmówcy mówili prawdę? Mogłeś zostać zmanipulowany.

- Żeby móc uznać informację za fakt, musi być zweryfikowana w trzech wiarygodnych, niezależnych źródłach. Odbyłem rozmowy z kilkudziesięcioma oficerami różnych służb, niepowiązanych ze sobą. Gdybym usiadł z jednym facetem, który by mi dał streszczenie filmu, wtedy łatwo mógłbym paść ofiarą prowokacji, ale sądzę, że zminimalizowałem takie ryzyko.

Jak skłonić szkolonego wywiadowcę do zwierzeń?

- Profesjonaliści nie tracą kontroli nawet po wódce. Powiedzieli mi tylko tyle, ile chcieli powiedzieć. Wiele czasu zajęło mi przekonanie ich, że robię tylko film fabularny, a nie reportaż dokumentalny. Generalnie ja zaprzyjaźniam się z moimi rozmówcami. Mój mentor Andrzej Fidyk, dzięki któremu w przeszłości mogłem kręcić dokumenty, uświadomił mi, że bohatera trzeba kochać bez względu na to, jaki jest. Nie oceniam ludzi, nie uprzedzam się, staram się stanąć po ich stronie.

Zbudowanie relacji musiało trwać.

- Żeby wydobyć informacje, które nigdy wcześniej nie były podane do publicznej wiadomości, potrzebowałem wielu spotkań i godzin rozmów. Dlatego dokumentacja do tego filmu trwała aż dwa lata (śmiech). Właściwie mam materiały na trzy sezony serialu, a, że film nie jest z gumy, musiałem narzucić sobie pewien rygor.

Wasze spotkania też musiały wyglądać jak sceny z filmu sensacyjnego.

- Wiadomo, że takie rozmowy nie odbywają się w Coffee Heaven (śmiech). Spotykaliśmy się na działkach, w lesie. Także w przystosowanych do takich rozmów pomieszczeniach.

Twoi rozmówcy, udzielając ci informacji, musieli mieć w tym jakiś cel.

- Na pewno nie powiedzieli mi niczego, co uderzało w nich bezpośrednio. Chętniej opowiadali o sytuacjach, które znali z bliska, ale nie brali w nich udziału. Oficerowie WSI mówili o bolączkach likwidacji, która ich zdaniem została przeprowadzona w sposób dyletancki. Oficerowie ABW opowiadali o niedoskonałościach wewnątrz własnej struktury.

Oficerowie WSI, dawni esbecy, ludzie szkoleni przez GRU i rządzący Polską „układ”. Już na jednym z portali pojawiły się komentarze, że nakręciłeś dwugodzinny spot wyborczy PiS.

- W Polsce nie ma wolnych mediów politycznych. Telewizyjni dziennikarze polityczni dostali embargo na mój film. Kilka stacji TV w ciągu jednego dnia odwołało wszystkie wcześniej umówione rozmowy. Jeden z dziennikarzy bał się nawet rozmawiać przez telefon. Oficjalna wersja jest taka, że w związku z sytuacją w Rosji stacje mają unikać tematów, które mogłyby budzić wewnętrzne niepokoje. A ten film w ich mniemaniu może je wywoływać.

Kto odpowiada za tę blokadę?

- To było polecenie od państwowych służb. Ten sam mechanizm stosowano wielokrotnie wobec innych nośnych medialnie wydarzeń, które zostały wyciszone. Co się stało np. z aferą Amber Gold? Dziennikarze, którzy się tym tematem zajmowali, opowiadali mi o zrealizowanych materiałach, które nie mogły zostać wyemitowane. Często mają poczucie, że coś jest sterowane, ale nie wiedzą, z czyjej inicjatywy to następuje – szefa, właściciela czy kogoś z zewnątrz. Nie widzą jednej grupy, która tym zawiaduje.

A może wytłumaczenie jest inne: brak zainteresowania odbiorców tematem?

- Uwierzyłbym w to, gdyby nie fakt, że w przypadku mojego filmu, seria odmów była zsynchronizowana. A wielu najbardziej znanych dziennikarzy w tym kraju otwarcie mówi, że boją się, że po wyborach mogą stracić pracę w telewizji z powodu poruszenia niewygodnego dla kogoś tematu. Działają w sposób wyrachowany, zabezpieczają swoje przyszłe interesy.

To chyba nie jest dla ciebie zaskoczenie – przecież taki sposób działania mediów przedstawiłeś w filmie.

- Nie jest, ale to zupełnie inne doznanie, kiedy doświadcza się tego na własnej skórze. Dotąd byłem z boku mediów politycznych, przecież pracuję w rozrywce…

To może lepiej było przy tej rozrywce zostać? W jednym z wywiadów mówiłeś, że chcesz otwierać widzom oczy. Skąd pewność, że tego chcą? O tym, że służby istnieją i działają wiemy, ale często nie chcemy sobie tego uświadamiać.

- Wynaturzenia należy piętnować, bo to wzmaga kontrolę społeczną. Cieszę się, widząc młodych ludzi na pokazach przedpremierowych. Mam nadzieję, że po wyjściu z kina, już nigdy nie będą patrzeć w sposób bezkrytyczny na informacje, którymi karmią ich media. Będę zadowolony, jeśli mój film zmusi ich do refleksji.

Chcesz powiedzieć, że media kłamią, dlatego należy postąpić tak jak ty, wyrzucić telewizor i szukać informacji na własną rękę?

- Pozbyłem się telewizora, żeby sobie nie zaśmiecać głowy. Jak włączałem kanał informacyjny, miałem wrażenie, że zaraz nastąpi koniec świata. Teraz zamiast dawać się zalewać potokiem bzdur, raz w roku wchodzę na amerykańską stronę, która serwuje mi wyselekcjonowaną wiedzę o tym, co się dzieje na świecie.

Jak na zanurzenie w mrocznym świecie służb reagowali aktorzy, dla których z pewnością nie była to taka igraszka jak dla ciebie?

- Ich przede wszystkim interesuje psychologiczne zbudowanie bohatera. Nie patrzą na background i wszystkie odniesienia do rzeczywistości, tylko wiarygodność emocji postaci.

Ale ich spokój też został zburzony, o czym świadczą wypowiedzi Wojciecha Zielińskiego.

- Takie zadanie przed sobą stawiam: wyciągać ludzi z iluzji. Nasz film dopiero wchodzi do kin, więc nie wiadomo, jakie fakty dotyczące naszej rzeczywistości, wyjdą na światło dzienne za miesiąc


kopia z:
http://wiadomosci.wp.pl/page,2,title,Pat.....omosc.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
King Crimson




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 1995
Post zebrał 0.800 mBTC

PostWysłany: 16:25, 17 Lis '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Stonoga o Lepperze i jego śmierci.
https://www.youtube.com/watch?v=7e347ZMgLuE
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ElComendante




Dołączył: 01 Mar 2011
Posty: 2837
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 17:42, 17 Lis '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Krzyzak napisał:

- Od oficera wywiadu jednej ze służb dowiedziałem się o pewnym polityku, którego doprowadzono do wylewu, żeby pozbyć się problemu. Uznałem, że skoro coś takiego wydarzyło się raz, to być może dowiem się, że zdarzyło się to więcej razy. Postanowiłem iść tym tropem.


Józef Gruszka przewodniczący komisji śledczej ds. Orlenu Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
aximia




Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 3996
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:12, 29 Mar '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem


_________________
https://www.youtube.com/watch?v=a6EnyQ0Dy50
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Cham




Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 448
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:22, 10 Cze '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kilka dni temu dowiedziałem się ze źródeł zbliżonych do Olimpu, że od czasu śmierci Andrzeja Leppera zginęło bądź zaginęło 286 osób, z którymi bezpośrednio lub pośrednio Andrzej Lepper lub jego kancelaria współpracowali. Wielu ludzi z Olimpu wie o tym, strach o własne życie nakazuje przemilczanie tej sprawy. Dla mnie szok. Dane te nie są weryfikowalne przeze mnie, ale źródło informacji jest dość pewne. Dla mnie szok.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Janiekowalsk




Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 1459
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:28, 10 Cze '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zbigniew Stonoga zaraz po konferencji prasowej rozmawiał z Wirtualną Polską. W trakcie wywiadu otrzymał SMS od Danuty Hojarskiej o treści: "zwolnij tempo, bo boję się, że będę musiała zamówić kwiaty na Twój pogrzeb".
Posłanka potwierdziła WP wysłanie wiadomości do biznesmena. - "tak, napisałam do Zbigniewa Stonogi, ponieważ obawiam się o niego. Mój mąż 13 lat temu zginął w dziwny sposób, do dzisiaj tego nie wyjaśniono". W 2002 roku Danuta Hojarska rozpoznała zwłoki swojego męża, które zostały znalezione w Wiśle w miejscowości Leszkowy koło Pruszkowa Gdańskiego.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,D.....omosc.html
_________________
Gaza Strefa śmierci
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kapitan_Nemo




Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 498
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:08, 11 Cze '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Cytat:
Bóg jest ucieczka i obrona naszą!
Póki On z nami całe piekła pękną!
Ani ogniste smoki nas ustraszą
Ani ulękną.


Gratulacje i podziękowania będą po drugiej stronie.

Cytat:
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże.


[quote]“Even if it seems certain that you will lose, retaliate. Neither wisdom nor technique has a place in this. A real man does not think of victory or defeat. He plunges recklessly towards an irrational death. By doing this, you will awaken from your dreams.”
― Tsunetomo Yamamoto, Hagakure: The Book of the Samurai
Cytat:


Cytat:
Ludzie tego świata są jak trzy motyle
latające wokół świecy.
Pierwszy podlatuje bliżej i mówi:
Wiem co to miłość.
Drugi dotyka płomienia
leciutko skrzydełkiem i mówi:
Wiem jak pali ogień miłości.
Trzeci rzuca się w płomień
i płonie.
Tylko on wie, czym jest prawdziwa miłość.



I kto żyje??? Można być żywym trupem, tfu!

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Andrzej Lepper nie żyje
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile