W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
imigranci wywołali zamieszki we Włoszech  
Podobne tematy
NIE dla imigrantów w Polsce. Uzasadnienie 2105
TAK dla imigrantów w Polsce. Uzasadnienie30bez ocen
Polska obowiązkowo przyjmnie imigrantów131
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
12 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 48853
Strona:  «   1, 2, 3 ... , 15, 16, 17   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20400
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:11, 28 Sie '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

bo polscy emigranci akurat nikogo jeszcze nigdy nie zgwałcili Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:13, 30 Sie '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Niemcy nie odsyłają uchodźców na Węgry. Podłe warunki 29.08.2017 Elżbieta Stasik

Dla ubiegających się azyl warunki na Węgrzech są tak straszliwe, że Niemcy już przed miesiącami przestały odsyłać tam uchodźców.

Węgierscy żołnierze przy wejściu do obwarowanego jak więzienie obozu dla uchodźców (zdj. archiwalne)

Ze względu na niepewną sytuację prawną Niemcy nie odsyłają na Węgry uchodźców, choć zgodnie z postanowieniami umowy Dublin III powinny to robić. Nadal kierowane są co prawda do węgierskich władz odpowiednie wnioski, ale w praktyce Niemcy odstąpiły od przekazywania uchodźców – poinformował rząd w Berlinie na zapytanie parlamentarne posłanki partii Lewica Ulli Jelpke.

Najpóźniej od 11 kwietnia br. z Niemiec na Węgry nie został przekazany żaden uchodźca – brzmi odpowiedź rządu federalnego udostępniona agencji prasowej dpa. Rząd potwierdził tym samym doniesienia mediów z wiosny br.

Procedura o naruszenie unijnego prawa

Konwencja dublińska z 1990 roku, którą w 2003 zastąpiła umowa Dublin III, przewiduje, że za rozpatrywanie wniosku o azyl odpowiedzialny jest kraj, na którego terytorium trafiła najpierw osoba ubiegająca się o azyl. Jeżeli zatem uchodźca przebywa w Niemczech, ale pierwszym krajem UE, do którego przybył, były Węgry, niemieckie władze mają obowiązek odesłać do na Węgry.

Komisja Europejska uruchomiła w maju br. przeciwko Węgrom procedurę o naruszenie prawa UE. Komisja krytykuje, że uchodźcom utrudniany jest na Węgrzech dostęp do procedury azylowej zgodnej w unijnym prawem. Osoby szukające na Węgrzech azylu przetrzymywane są bezterminowo w warunkach przypominających więzienie.

Godną pożałowania sytuację humanitarną uchodźców na Węgrzech krytykowała także wielokrotnie organizacja ochrony praw człowieka Amnesty International.

W poprzednich miesiącach Niemcy z podobnych powodów zrezygnowały z odsyłania uchodźców do Grecji. Stopniowo jednak umowa dublińska znowu jest stosowana. Mimo to w II kwartale 2017 do Grecji nie został odesłany żaden uchodźca - poinformował we wtorek (29.08.2017) rząd w Berlinie.
http://www.dw.com/pl/niemcy-nie-odsy%C5%.....a-40285219


Cytat:
Berlin, mamy problem. 390 tys. Syryjczyków ma prawo sprowadzić rodziny do Niemiec 29.08.2017 PAP

Deutschland - Kanclerz Niemiec Angela Merkelźródło: Bloomberg autor zdjęcia: Krisztian Bocsi

Liczba uchodźców z Syrii, którzy mają prawo do sprowadzenia członków swoich rodzin do Niemiec, wzrośnie w marcu 2018 roku do niemal 390 tys. - podał we wtorek "Bild", powołując się na szacunki rządu w Berlinie. Nie wiadomo, ile osób faktycznie przyjedzie.

Z decyzji o azylu podjętych w latach 2015 i 2016 wynika, że potencjalna liczba Syryjczyków, którzy są uprawnieni do sprowadzenia członków rodzin, wynosi około 267,5 tys. - pisze niemiecki tabloid.

"W marcu 2018 roku ta potencjalna liczba zwiększy się o 120 tys." - podaje "Bild", zaznaczając, że oznacza to, iż przyszłym roku prawie 390 tys. Syryjczyków będzie miało prawo do sprowadzenia swoich rodzin.

Gazeta zauważa, że na razie napływ członków rodzin do Niemiec jest niewielki, a wynika to m.in. z długiego czasu oczekiwania na niemiecką wizę w placówkach dyplomatycznych RFN. Czas oczekiwania dochodzi do 16 miesięcy - informuje tabloid.

Redakcja zaznacza, że większość Niemców jest nastawiona sceptycznie do przyjmowania rodzin uchodźców. Z sondażu instytutu INSA przeprowadzonego na zlecenie "Bilda" wynika, że 58,3 proc. pytanych jest przeciwnych, a 41,7 proc. jest za umożliwieniem rodzinom przyjazdu do Niemiec.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....emiec.html





Cytat:
Kryzys migracyjny w Niemczech. Nadciąga nowa fala 10.07.2017 Autor Andrzej Pawlak

Rząd w Berlinie liczy się z napływem od 200 do 300 tysięcy Syryjczyków i Irakijczyków w ramach akcji łączenia rodzin.



Podstawą takiej oceny jest, z jednej strony, liczba już wydanych wiz, z drugiej zaś oczekiwana liczba wniosków o wizę wjazdową do Niemiec złożonych przez krewnych Irakijczyków i Syryjczyków, którzy otrzymali azyl w Republice Federalnej.

Poinformował o tym dziennik "Welt am Sonntag", który zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z pytaniem w tej sprawie. Szacunkowa liczba 200 do 300 tysięcy Syryjczyków i Irakijczyków, którzy wkrótce będą mogli przybyć do Niemiec w ramach akcji łączenia rodzin, opiera się także na dotychczasowych doświadczeniach z uchodźcami z Syrii, którzy wystąpili już z prośbą o zezwolenie na sprowadzenie z kraju członków najbliższej rodziny.

W tej chwili wnioskodawcy muszą liczyć się z wielomiesięcznym wyczekiwaniem na wezwanie w sprawie wizy do niemieckiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w ich kraju. W niemieckim konsulacie generalnym w Irbilu w Iraku okres wyczekiwania na wezwanie wynosi obecnie siedem, a w konsulacie w Bejrucie w Libanie od dziewięciu do dwunastu miesięcy. W Turcji natomiast na wizę rodzinną do Niemiec trzeba obecnie czekać tylko około miesiąca. Takie dane podał ostatnio przedstawiciel MSZ na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych Bundestagu.

Duże i trudne wyzwania

Na tym posiedzeniu przedstawiciel niemieckiego rządu podał do protokołu, że "historyczny wymiar migracji do Europy i Niemiec od roku 2015 stawia w sprawie łączenia rodzin MSZ przed ogromnymi wyzwaniami, których mimo wszystkich podjętych starań i wysiłków nie udało się we wszystkich przypadkach załatwić w sposób zadowalający". Częściowym przynajmniej wyjściem z tej sytuacji jest zatrudnienie dodatkowego personelu i uproszczenie formalności związanych z otrzymaniem wizy w ramach łączenia rodzin, co już nastąpiło. Do obsługi wniosków o wizę rodzinną dla Syryjczyków i Irakijczyków w niemieckich ambasadach i konsulatach zatrudniono ponad 100 dodatkowych urzędników.

W pierwszym kwartale 2017 roku niemieckie przedstawicielstwa dyplomatyczne wydały ok. 17 tys. takich wiz, ale zdaniem niemieckiego MSZ-tu ta liczba wkrótce się znacznie zwiększy. Rzeczniczka partii Zielonych w Bundestagu ds. migrantów i uchodźców Luise Amtsberg powiedziała w wywiadzie dla "Welt am Sonntag", że w przypadku uchodźców z Syrii i Iraku akcja łączenia rodzin wciąż przebiega zbyt opieszale i wymaga wprowadzenia nowych rozwiązań. Jej zdaniem podania o wizę mogłyby być rozpatrywane także przez personel ministerstwa spraw zagranicznych w Berlinie, a nie tylko niemieckie ambasady i konsulaty na miejscu.

180 tys. uchodźców w 2017

"Welt am Sonntag" podaje, że ministerstwo spraw wewnętrznych liczy się z napływem ok. 180 tys. uchodźców do Niemiec w bieżącym roku. Jak podaje MSW, w pierwszym półroczu o azyl w Niemczech wystąpiło 90 tys. 389 osób. Jeśli ten stan rzeczy się utrzyma, ich liczbę w całym roku należy szacować na wspomniane wyżej 180 tys., co tylko nieznacznie utrzymuje się poniżej liczby 200 tys. uchodźców, przyjętej przez bawarską CSU za ich górny pułap.
http://www.dw.com/pl/kryzys-migracyjny-w.....a-39615040
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:07, 02 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wójcik: Uchodźca nie ukradnie ci pracy. Zachód cierpi na rasizm kulturowy ukryty w statystykach [OPINIA] 1 września 2017 MAGAZYN DGP

uchodźcy demonstracja w Grecji źródło: ShutterStock

Uznanie, że imigranci to nie żadni „nachodźcy”, którzy chcą nam „zabrać socjal”, tylko zwykli ludzie, tak jak my dążący do poprawy swojego bytu, to absolutne minimum, od którego musimy zacząć myślenie o racjonalnym rozwiązaniu problemu.

źródło: Dziennik Gazeta Prawna
W Danii 40 proc. zasiłków trafia do 5-proc. mniejszości muzułmańskiej. Szwecja wydaje na imigrantów równowartość 13,5 mld euro w postaci benefitów socjalnych. Zatrudnienie wśród Syryjczyków w Niemczech wynosi ledwie 16 proc.

Informacje tego typu co chwilę pojawiają się w przestrzeni medialnej, szczególnie od czasu epicentrum kryzysu uchodźczego, które miało miejsce jesienią 2015 r. Ochoczo podchwytują je niechętni przyjmowaniu jakiejkolwiek liczby uchodźców – czy też imigrantów, jak wolą mówić. Mają one utrwalać powszechne wrażenie, że główną motywacją przybywających do Europy jest żerowanie na tutejszych systemach zabezpieczenia socjalnego. Podpieranie się w tym przekazie twardymi danymi ma pozorować, że nie chodzi wcale o starą jak świat prymitywną niechęć do obcych, ale o racjonalne przesłanki i wymierne argumenty. Nawet gdybyśmy chcieli pomóc przybyszom, jest to nie do wykonania – pochodzą oni z kręgów kulturowych, które to uniemożliwią. Afrykańskie i bliskowschodnie kultury mają być nienawykłe do pracy, roszczeniowe i generalnie nieodnajdujące się w kapitalistycznych społeczeństwach XXI-wiecznej Europy. Syryjczycy w Niemczech nie dlatego nie pracują, bo nie znaleźli pracy, ale dlatego że nie chcą jej podejmować. Imigranci muzułmańscy dlatego „siedzą na zasiłkach”, bo to jest ich główny cel przyjazdu.

Niby wszystko się zgadza – jest to spójne, logiczne i podparte danymi. W rzeczywistości jest to jedynie ukryty w statystykach rasizm kulturowy. Być może nieco bardziej cywilizowany niż zwyczajny rasizm oparty o różnice biologiczne, ale wciąż jednak rasizm.

Teorie kulturowe

Kulturowe teorie rozwoju mówiące, że niektóre kultury z definicji są lepsze od innych i bardziej nastawione na rozwój, można wywodzić co najmniej z koncepcji Maxa Webera. Twierdził on, że za sukces Zachodu odpowiada w olbrzymiej mierze protestantyzm, z jego etyką pracy i nastawieniem na indywidualny rozwój. To dzięki protestantyzmowi Zachód gospodarczo zostawił w tyle resztę świata, a w samej Europie prym wiodły te kraje i regiony, w których zwyciężyła reformacja.


Skoro jedne kultury są wyższe, to siłą rzeczy inne muszą być niższe – z definicji wsteczne i „niereformowalne”. Afrykanie na przykład wierzą w czary i niechętnie wdrażają nieznane technologie, poza tym nie wykształcili wysokich standardów pracy, więc nic dziwnego, że z rozwojem w Afryce Subsaharyjskiej jest licho. Latynosi są wychowywani na rozrzutnych i niefrasobliwych, poza tym żyją w kulturze „mańany” – nastawionej na dziś, niedostrzegającej wagi perspektywy. I właśnie przez to w zakładającym oszczędność i długoterminowe planowanie kapitalizmie zostają w tyle. Zgodnie z tymi teoriami przedstawiciele kultury afrykańskiej skazani są na rolę globalnego pariasa, a latynoskiej na wykonawców najmniej płatnych prac w USA.

Kulturowe teorie rozwoju był obalane wielokrotnie, zarówno przez badaczy, jak i samą historię, która drwiła sobie z nich bezlitośnie. Ian Morris w dziele „Dlaczego Zachód rządzi – na razie” różnice w rozwoju społeczeństw, narodów i kultur widzi przede wszystkim w procesach napędzanych przez czynniki geograficzne. Tim Marshall w „Więźniach geografii” twierdzi, że dzięki swojemu położeniu Ameryka Północna była skazana na sukces. Najbardziej przekonującej odpowiedzi w tym temacie udzielili Daron Acemoglu i James Robinson w książce „Dlaczego narody przegrywają”. Według nich podstawowym determinantem sukcesu nie jest wcale kultura, ale mechanizmy ekonomiczne uruchamiane przez odpowiednio stworzone instytucje i porządek społeczny. Czy naród będzie bogaty i pracowity, czy biedny i niechętny podejmowaniu pracy, zależy od bodźców i możliwości ekonomicznych, które zostały ukształtowane przez takie, a nie inne instytucje państwowe, gospodarcze i społeczne. Oczywiście kultura ma znaczenie, bo wpływa na podejmowanie decyzji w tym zakresie, jednak nie jest to czynnik decydujący – w ramach jednej kultury mogą być podjęte różne, a czasem wręcz zupełnie różne decyzje.

Środkowoamerykański Cieszyn

Acemoglu i Robinson podają wiele przykładów obalających teorie kulturowe, choć poświęcili im tylko jeden krótki podrozdział – to w końcu jedne z wielu błędnych koncepcji. Wychodzą od miasta Nogales – takiego amerykańskiego Cieszyna, które w części leży w Arizonie w USA, a w części w Meksyku w stanie Sonora. Po obu stronach granicy dominuje kultura latynoska, tak lekceważąco traktowana przez wielu mieszkańców Ameryki (z lokatorem Białego Domu włącznie). Mieszkańcy obu Nogales generalnie mają tych samych przodków, jedzą takie same potrawy, stosują te same praktyki religijne, słuchają takiej samej muzyki etc. A mimo to poziom rozwoju oraz zachowania ekonomiczne są wyraźnie inne. Po amerykańskiej stronie granicy jest zdecydowanie większy poziom zaufania czy bezpieczeństwa, co siłą rzeczy przekłada się na decyzje o założeniu firmy czy oszczędzaniu z myślą o przyszłości. Nikt nie będzie oszczędny w stanie Sonora, skoro nie ma przekonania, że dożyje starości.

Kolejnymi przykładami można sypać jak z rękawa. Najbardziej spektakularne to różnice w postawach między mieszkańcami RFN i NRD oraz północnej i południowej Korei. Wystarczyły odmienne bodźce napędzane przez inne instytucje, by reprezentanci tych samych kultur stworzyli zupełnie różne kraje pod względem zamożności oraz zachowań. Różnice szczególnie uderzające są na Półwyspie Koreańskim. Wyższość kultury europejskiej w wątpliwość podają przypadki Argentyny czy Urugwaju – w obu krajach żyje wyższy odsetek ludności pochodzenia europejskiego niż w USA, a jednak to Stany Zjednoczone zdecydowanie wygrywają z nimi gospodarczo. A ostatnio wygrywa z nimi chociażby Brazylia. Mit wyższości protestantyzmu obalają Bawaria i północne Włochy, czyli katolickie regiony, które należą do najzamożniejszych w Europie. Ostatnio dołączyła do nich katolicka Irlandia, która w zasadzie w kilkanaście lat stała się jednym z najbogatszych krajów UE.

Dialektyka konfucjanizmu

Wracając do Webera, historia szczególnie sobie z niego zadrwiła błyskawicznym rozwojem krajów Dalekiego Wschodu. Twierdził on, że konfucjanizm przeszkadza w rozwoju kapitalizmu, gdyż brakuje w nim woli do ujarzmiania świata i gromadzenia bogactwa. Tymczasem gigantyczne sukcesy gospodarcze Singapuru, Tajwanu i Chin bardzo często tłumaczy się konfucjanizmem właśnie. Jego pokorą, samodyscypliną i powściągliwością. Chiny i kraje z chińską kulturą nie są wcale najbardziej widowiskowym przykładem zadrwienia z powszechnych stereotypów. W końcu przez większość historii to Państwo Środka było najbardziej rozwiniętym obszarem świata. Tymczasem Koreańczycy w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat XX w. z narodu uważanego za zacofany i leniwy stali się światowym wzorem pracowitości i nowoczesności.

Adam Leszczyński w książce „Skok w nowoczesność” przytacza opinie zachodnich badaczy na temat Koreańczyków. Według Georga Kennana w 1905 r. wydawali się oni „leniwi, brudni, pozbawieni skrupułów, nieuczciwi, niewiarygodnie ignoranccy i całkowicie pozbawieni szacunku do samych siebie”. Profesor George Ladd dwa lata później pisał, że „ich wrodzony charakter jest bardziej godny pogardy niż u wszystkich innych ludów, jakie poznałem”. Jeszcze w latach 50. XX w. Korea była jednym z najbiedniejszych państw na ziemi i sytuacja ta wydawała się raczej nie do zmiany, jak obecnie w krajach Afryki Subsaharyjskiej. Dziś Południe to jeden z najbardziej rozwiniętych krajów świata, który kształtuje światowe trendy technologiczne. Koreańczycy uchodzą w powszechnym odbiorze za honorowych, obowiązkowych i wyjątkowo profesjonalnych. Większość krajów świata biją na głowę pod względem poziomu wykształcenia obywateli. Ten według Kennana „leniwy i brudny” naród jest też jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw na świecie – pracują średnio 2069 godzin rocznie, tymczasem w żadnym protestanckim kraju zachodniej Europy ten wskaźnik nie przekracza 1700 godzin.

Pracowity jak Meksykanin

Jak widać, na początku XX w. prymitywne rasistowskie teorie na temat poszczególnych narodów, niedostrzegające uwarunkowań ekonomicznych i instytucjonalnych, były popularne nawet wśród ówczesnych profesorów anglosaskich. Nic więc dziwnego, że przetrwały do dziś, może niewyrażane wprost (przynajmniej nie w głównym nurcie), ale znajdujące posłuch społeczny. Wizja muzułmanina tylko czekającego na zasiłek to coraz częstsze wyobrażenie wyznawcy islamu, i to wcale nie tylko w krajach naszego regionu, ale też na Zachodzie. W Niemczech to odium głównie spada na Turków – rok temu „Bild” donosił, że są oni najliczniejszą grupą obcokrajowców pobierających niemiecką pomoc społeczną. Gdyby Turcy rzeczywiście mniej rwali się do pracy niż Niemcy, byłoby to widać także nad Bosforem. Tymczasem przeciętny turecki pracownik wyrabia niemal 500 godzin rocznie więcej niż Niemiec (1832 do 1363).

Chyba najbardziej niesprawiedliwie traktowanym pod tym względem narodem są Meksykanie. Wielu Amerykanów uważa ich za niechętnych do pracy i najlepiej sprawdzających się w gangsterskich porachunkach i handlu narkotykami. Tymczasem według danych OECD Meksykanie są najbardziej zapracowanym narodem świata. Statystyczny obywatel pracuje nawet 200 godzin rocznie więcej niż Koreańczyk i 500 godzin rocznie więcej niż Amerykanin. O tym wszystkim szczególnie pamiętać powinniśmy my – w końcu na Wyspach za stereotypowych „beneficjentów socjalu” uchodzą właśnie Polacy. Kampania przed referendum w sprawie brexitu była zogniskowana właśnie na temacie imigracji z krajów naszego regionu, obciążającej tamtejszy system zabezpieczenia społecznego. Tymczasem przeciętny Polak pracuje 1928 godzin rocznie, a Brytyjczyk 1676.

Trudno uznać ludzi, którzy decydują się na niebezpieczną podróż do Europy, upchani na pontonie albo wciśnięci do ciężarówki, za szczególnie leniwych lub pozbawionych sił witalnych. Oczywiście, że imigranci z Afryki i krajów Bliskiego Wschodu są w czołówce pobierających pomoc społeczną w UE, ale nie dlatego, że są kulturowo uwarunkowani do siedzenia na zasiłku, lecz dlatego, że są imigrantami na obcym kontynencie. Najczęściej nie znają języka, tutejszych instytucji czy wreszcie nie mają znajomości i sieci kontaktów, które w XXI-wiecznym kapitalizmie są podstawą sukcesu. Tacy „obcy” siłą rzeczy więc wykonują najmniej płatne prace, są najbardziej narażeni na zwolnienie, a więc też najczęściej pobierają pomoc socjalną. To jednak wynik przede wszystkim mechanizmów ekonomicznych, którym są poddawani.

Oczywiście to wcale nie znaczy, że należy szeroko otworzyć drzwi dla afrykańskiej imigracji. Europejskie gospodarki nie są w stanie wchłonąć wszystkich chętnych, a beztroska polityka otwierania granic skończy się tym, że pariasi z Afryki nadal będą pariasami, tylko że w innym, obcym miejscu, za to standard życia Europejczyków spadnie. Jednak uznanie, że imigranci to nie żadni „nachodźcy”, którzy chcą nam „zabrać socjal”, tylko zwykli ludzie, tak jak my, dążący do poprawy swojego bytu, to absolutne minimum, od którego musimy zacząć myślenie o racjonalnym rozwiązaniu problemu.

Rozwiązaniu, które weźmie pod uwagę mechanizmy ekonomiczne, konieczność dostosowania instytucji i przede wszystkim nasze ograniczone możliwości. Źle skrywany pod niechlujnie rzucanymi statystykami rasizm do tego rozwiązania w żaden sposób nas nie przybliża, a jedynie niebezpiecznie podgrzewa społeczne nastroje.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....pinia.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:36, 05 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
USA: Władze wybrały projekty muru wzdłuż granicy USA z Meksykiem 2 września 2017 PAP

USA Meksyk źródło: ShutterStock

Amerykański resort bezpieczeństwa przedstawił w czwartek pierwsze projekty muru, który prezydent Donald Trump zamierza zbudować wzdłuż granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem, aby powstrzymać nielegalną imigrację i przemyt narkotyków.

Planowane zbudowanie pierwszych fragmentów muru na granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem, jak powiedział w czwartek p.o. zastępcy komisarza Urzędu Imigracyjnego i Egzekwowania Ceł (Immigration and Custom Enforcement ICE) Ronald D. Vitiello, jest "kamieniem milowym" na drodze do spełnienia podstawowej obietnicy wyborczej prezydenta. Trump podczas kampanii uczynił budowę takiej gigantycznej zapory na granicy Stanów Zjednoczonych z ich południowym sąsiadem podstawowym hasłem swojego programu wyborczego. Granica Stanów Zjednoczonych z Meksykiem ma ponad 3,1 tys. km.

Pierwsze cztery prototypowe fragmenty planowanego muru, przedstawione przez cztery firmy biorące udział w przetargu, to betonowe bloki o wysokości od 6 do 10 metrów i o długości ok. 10 metrów.

Każdy z tych prototypowych fragmentów, które zostaną zbudowane blisko siebie w okolicach San Diego w Kalifornii, będzie kosztował od 400 do 500 tys. USD. Cztery prototypowe fragmenty zostaną zbudowane z funduszy, jakie ICE otrzymało w budżecie na 2017 rok budżetowy.

Wśród czterech firm, które zbudują na podstawie przedstawionych przez siebie projektów prototypy muru, dwie mają siedziby w stanach graniczących z Meksykiem: jedna w Teksasie, a druga w Arizonie.

Vitiello poinformował, że komisja nadzorująca przetarg wybierze najlepszy z czterech zakwalifikowanych do konkursu projektów, kierując się w swojej ocenie estetyką, trwałością, wytrzymałością i stopniem trudności sforsowania przez ludzi.
Cztery "testowe" fragmenty muru zostaną zbudowane w odległości ok. 50 metrów od granicy. Stworzona w ten sposób "strefa bezpieczeństwa" od linii granicy do muru będzie nadzorowana za pomocą urządzeń elektronicznych.

W przyszłym tygodniu podlegający resortowi bezpieczeństwa kraju urząd imigracyjny ICE wybierze cztery projekty muru, wykonanego nie z betonu, lecz - jak powiedział p.o. zastępcy komisarza ICE - z “alternatywnych materiałów".

Przedstawiciel ICE poinformował, że mur, którego budowa jest priorytetem dla prezydenta Trumpa, nie będzie postawiony wzdłuż całej granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem, ale "tylko tam, gdzie będzie to konieczne".

Trump podczas przelotu prezydenckim Air Force One nad granicą z Meksykiem w lipcu tego roku powiedział reporterom, że ostatecznie mur będzie miał łączną długość od 1,1 tys. do 1,4 tys. km.

"Nie musimy budować muru wzdłuż całej granicy, bo jest wiele naturalnych przeszkód. Mamy góry, mamy kilka gwałtownych, niebezpiecznych rzek, są tereny tak niedostępne, że nikt właściwie nie próbuje przekroczyć tam granicy" - powiedział wtedy Trump.

Mimo różnych palących potrzeb budżetowych, jak np. pomoc ofiarom huraganu Harvey, Trump nie zmierza zrezygnować ze spełnienia swojej kontrowersyjnej obietnicy wyborczej.

W projekcie budżetu na rok budżetowy 2018, który rozpocznie się już za miesiąc, 1 października, Trump zwrócił się do Kongresu o przyznanie na pierwszą fazę budowy muru 1,6 miliarda dolarów. Groził nawet, że jeśli Kongres nie przyzna tych funduszy, to doprowadzi do tzw. shutdown, czyli zawieszenia działalności rządu federalnego.

Zdaniem ekspertów z brytyjskiej firmy inwestycyjnej Bernstein, budowa proponowanego przez Trumpa muru, a właściwie kombinacji murów, płotów i zasieków, będzie kosztowała od 15 do 25 miliardów USD.

Sam Donald Trump w jednym z wywiadów podczas swojej kampanii wyborczej w ubiegłym roku ocenił koszt realizacji swojej głównej obietnicy wyborczej na 8 miliardów dolarów.
http://forsal.pl/swiat/usa/artykuly/1068.....ykiem.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:52, 08 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Trybunał Sprawiedliwości UE oddalił skargi Słowacji i Węgier w sprawie relokacji uchodźców 6 września 2017 PAP

Obóz uchodźców źródło: ShutterStock

Unijny Trybunał Sprawiedliwości oddalił w środę skargi Słowacji i Węgier na decyzję o obowiązkowej relokacji uchodźców przebywających w Grecji i we Włoszech. Sędziowie uznali, że mechanizm jest proporcjonalny.

Orzeczenie Trybunału jest potwierdzeniem, że w procesie legislacyjnym w tej sprawie nie popełniono błędów, wobec czego państwa członkowskie muszą wykonać decyzję o relokacji. Dla Komisji Europejskiej będzie to ważny argument w wywieraniu presji na kraje, które dotąd nie wywiązały się z obowiązku.

"Trybunał oddalił wniesione przez Słowację i Węgry skargi przeciwko tymczasowemu mechanizmowi obowiązkowej relokacji osób ubiegających się o azyl. Mechanizm ten skutecznie i w sposób proporcjonalny przyczynia się do sprostania przez Grecję i Włochy kryzysowi migracyjnemu z 2015 roku" - podkreślono w komunikacie Trybunału.

Postanowienie o relokacji 120 tys. uchodźców zostało przyjęte we wrześniu 2015 roku przez Radę UE, w której uczestniczyli unijni ministrowie spraw wewnętrznych. W przypadku tej decyzji zastosowano głosowanie większością głosów. Przeciwko kwotowemu rozmieszczeniu uchodźców były Czechy, Słowacja, Rumunia oraz Węgry.

Władze Słowacji oświadczyły bezpośrednio po posiedzeniu Rady UE, że ich kraj nie podporządkuje się decyzji o relokacji i zaskarży ją przed unijnym trybunałem. Później na podobny krok zdecydowały się Węgry. Polska, która poparła decyzje o relokacji (w czasie rządów PO) nie wniosła skargi, ale obecny rząd zdecydował się wspierać Bratysławę i Budapeszt przed Trybunałem UE.

Jednym z głównym argumentów, na które powoływały się Węgry i Słowacja była niewłaściwa - według nich - podstawa prawna przyjętej decyzji. Sędziowie nie zgodzili się z tym podejściem wskazując, że decyzja mogła zostać przyjęta w ramach procedury nieustawodawczej, czyli bez Parlamentu Europejskiego. Podkreślili, że unijny traktat pozwala instytucjom UE na podejmowanie wszelkich środków tymczasowych, które będą umożliwiać szybką i skuteczną reakcję na nadzwyczajną sytuację charakteryzującą się nagłym napływem uchodźców.
Trybunał przyznał wprawdzie, że szefowie państw i rządów zgodzili się w czerwcu 2015 roku, iż państwa członkowskie powinny decydować "w drodze konsensusu" o podziale osób, które w sposób oczywisty wymagają ochrony międzynarodowej, jednak nie stało to na przeszkodzie by tę konkretną decyzję relokacyjną podjąć w głosowaniu większościowym.

Wnioski ze szczytu UE z czerwca 2015 roku dotyczą bowiem innego projektu relokacji, mającego na celu podział na zasadzie dobrowolności 40 tys. osób pomiędzy państwa członkowskie. Zaskarżona przez Słowację i Węgry decyzja dotyczyła 120 tys. osób i nie była już dobrowolna. Trybunał zaznaczył dodatkowo, że Rada Europejska, czyli szefowie państw i rządów w żadnym wypadku nie mogą zmieniać reguł głosowania ustanowionych w traktatach.

Sędziowie odrzucili też twierdzenia, że wobec znaczących zmian w pierwotnym projekcie decyzji relokacyjnej Rada UE powinna była podjąć decyzję jednomyślnie. W uzasadnieniu wskazali, że zmieniony wniosek został zaakceptowany przez KE za pośrednictwem dwóch jej członków, którzy zostali do tego należycie upoważnieni przez kolegium komisarzy. Dodatkowo o zmianach został też należycie poinformowany Parlament Europejski.

Trybunał stwierdził również, że mechanizm relokacji nie jest niewłaściwym środkiem do realizacji celu udzielania wsparcia Włochom i Grecji, by kraje te mogły sobie poradzić z kryzysem migracyjnym. "Ważność decyzji nie może zależeć od późniejszych ocen jej skuteczności" - podkreślono w komunikacie.

Sędziowie zauważyli w tym kontekście, że niewielką liczbę relokacji można wytłumaczyć wieloma czynnikami, których Rada nie mogła przewidzieć w chwili przyjmowania tej decyzji, między innymi brakiem współpracy ze strony niektórych państw członkowskich.

Trybunał uznał, że Rada UE nie popełniła oczywistego błędu w ocenie, uznając, że cel realizowany przez zaskarżoną decyzję nie mógł zostać osiągnięty przy zastosowaniu mniej restrykcyjnych środków. Wcześniejsza decyzja przewidująca relokacje na zasadzie dobrowolności 40 tys. osób była niewystarczającym środkiem w świetle bezprecedensowego napływu migrantów, który miał miejsce w lipcu i sierpniu 2015 roku - napisano w orzeczeniu.

Przeciwko Słowacji i Węgrom popieranym przez Polskę wystąpiły przed Trybunałem Niemcy, Francja, Szwecja, Luksemburg, Belgia, Włochy, Grecja, a także Komisja Europejska.

Państwa członkowskie, instytucje UE mogą wnieść skargę o stwierdzenie nieważności aktów prawnych UE do Trybunału Sprawiedliwości lub Sądu. Jeżeli skarga jest zasadna, stwierdza się nieważność aktu. W przeciwnym razie skarga jest oddalana.
http://forsal.pl/swiat/unia-europejska/a.....dzcow.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:07, 12 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
USA: Sąd Najwyższy tymczasowo zablokował ograniczenia dot. zakazu wjazdu uchodźców 11.09.2017 PAP

Sąd Najwyższy USA tymczasowo zablokował w poniedziałek orzeczenie sądu apelacyjnego nakładające ograniczenia na wydany przez prezydenta Donalda Trumpa zakaz przyjmowania uchodźców. Do Sądu Najwyższego wystąpił w tej sprawie resort sprawiedliwości.

Sąd apelacyjny uznał w zeszłym tygodniu, że do USA mogą przybywać uchodźcy, których zgodziła się przyjąć któraś z amerykańskich agencji zajmujących się przesiedleniami. Agencja Associated Press wskazuje, że bez interwencji Sądu Najwyższego orzeczenie to zaczęłoby obowiązywać już we wtorek i mogłoby objąć do 24 tys. uchodźców.

Sędzia Sądu Najwyższego Anthony Kennedy polecił stronie sprzeciwiającej się administracji w kwestii przyjmowania uchodźców przedłożenie na piśmie do wtorku w południe (godz. 18 czasu polskiego) argumentów przemawiających za orzeczeniem sądu apelacyjnego.

Administracja USA nie wnosiła o uchylenie odrębnej części orzeczenia sądu apelacyjnego, wyłączającej dziadków, ciotki i wujów oraz kuzynów osób legalnie mieszkających w USA z zakazu wjazdu do Stanów Zjednoczonych obywateli sześciu krajów muzułmańskich.

Dekret imigracyjny podpisany przez Trumpa 6 marca wprowadzał 90-dniowy zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych osób z sześciu krajów: Libii, Iranu, Somalii, Sudanu, Syrii oraz Jemenu oraz 120-dniowy zakaz wjazdu wszystkich uchodźców.(PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....dzcow.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kruczowłosa




Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 1232
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:17, 12 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bimi napisał:
bo polscy emigranci akurat nikogo jeszcze nigdy nie zgwałcili Smile


Ja tam myślę że nie - ale są wyjątki od reguły i ten jeden najpewniej zgwałcił Ciebie i od tamtej pory nie lubisz Polski ale lubisz gwałty.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.100 mBTC

PostWysłany: 09:23, 14 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Niemcy: Pierwsza od miesięcy zbiorowa deportacja Afgańczyków 13.09.2017 PAP

Niemieckie władze odesłały we wtorek do kraju pochodzenia grupę Afgańczyków, którym odmówiono w Niemczech prawa do azylu. Była to pierwsza zbiorowa deportacja do Afganistanu od zamachu na ambasadę Niemiec w Kabulu w końcu maja br.

Deportowani Afgańczycy odlecieli wieczorem do kraju samolotem z lotniska w Duesseldorfie. Nie wiadomo dokładnie, ile osób znajdowało się na pokładzie maszyny. Rada do spraw uchodźców w Nadrenii Północnej-Westfalii podała, że odesłano co najmniej 12 osób.

Przeciwko deportacji na lotnisku w Duesseldorfie protestowało 180 osób. Przeciwnicy deportacji uważają, że Afganistan nie jest krajem bezpiecznym, a odsyłanym migrantom grozi śmierć.

Zdaniem organizacji wspierającej uchodźców Pro Asyl wznowienie deportacji jest chwytem wyborczym. "Władze demonstrują twardość, by złowić trochę głosów w środowisku wrogim uchodźcom" - powiedział szef organizacji Guenter Burkhardt.

Władze niemieckie wstrzymały deportacje po zamachu w Kabulu 31 maja, w którym poważnie uszkodzona została niemiecka ambasada.

Wydalenie z kraju migrantów, których wnioski o azyl zostały odrzucone, jest jedną z obietnic złożonych wyborcom przez rząd Angeli Merkel w kampanii przed wyborami do Bundestagu.
Wbrew obietnicy, liczba deportacji spada. W pierwszym półroczu tego roku wydalono z Niemiec 12,5 tys. osób, rok wcześniej było ich 13,7 tys.

Na terenie Niemiec przebywa ponad 220 tys. cudzoziemców, którzy utracili prawo pobytu. (PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....zykow.html

Cytat:
Sfingowane małżeństwa i trick na ojcostwo. Obława i aresztowania 12.09.2017 Barbara Cöllen

Sfingowane małżeństwa to idealny sposób na uzyskanie pozwolenia na pobyt w Niemczech. Policja wpadła na trop bandy.



W kilku niemieckich landach policja federalna zorganizowała we wtorek (12.09.2017) rano obławę na sfingowane małżeństwa. Przeszukano ogółem 40 obiektów – poinformował rzecznik policji federalnej. Chodzi głównie o Nigeryjczyków, którzy zawarli małżeństwa z Portugalkami i dzięki temu mieli otrzymać pozwolenie na pobyt w Niemczech i na terenie Unii Europejskiej. Policji federalnej znanych jest 70 takich przypadków. Ale nie wyklucza się ich większej liczby. Donosiły o tym już wcześniej „Bild“ i berliński dziennik „B.Z“.

Banda z kontaktami w Portugalii

W Berlinie aresztowano cztery kobiety w wieku od 46 do 64 lat i 50-letniego mężczyznę podejrzanych o kierowanie bandą przemytników z powiązaniami w Portugalii, w której werbowano kobiety do sfingowanych małżeństw. W tym celu dokonywano też fałszerstw dokumentów. Mężczyźni z Nigerii płacili bandzie przemytników za zorganizowanie sfingowanego małżeństwa do 13 tys. euro. Część tej sumy otrzymywały kobiety z Portugalii.

W tej sprawie w listopadzie 2016 roku dochodzenie wszczęła berlińska prokuratura. Najwięcej rewizji (25) w Berlinie przeprowadzono w dzielnicach Neukölln, Spandau i Reinickendorf. W obławie uczestniczyła policja federalna, policja berlińska i Europol. Zabezpieczono bogaty materiał dowodowy.

Wg źródeł policyjnych, kobiety werbowano do sfingowanych związków bezpośrednio w Portugalii. Przyjeżdżały one potem na kilka dni do Berlina. Banda przemytników organizowała jednocześnie sfałszowany dokument zawarcia związku małżeńskiego z Nigerii.

Z tym dokumentem Nigeryjczycy i Portugalki udawali się do berlińskiego urzędu ds. cudzoziemców po pozwolenie na pobyt na obszarze Unii Europejskiej. Kobiety z Portugalii wracały następnie do siebie do domu. Aby oszustwo nie zostało wykryte rozpowszechniano wymyślone historyjki i zgłaszano je na wezwanie urzędu – poinformowała policja federalna.

Sfingowane małżeństwa i przekręt z ojcostwem

Poza Berlinem rewizje w mieszkaniach sfingowanych par małżeńskich przeprowadzono też w Poczdamie (Brandenburgia), Frankfurcie nad Menem (Hesja) i w Görlitz (Saksonia). Sprawdzano m.in. jak wyglądają lokale i czy w ogóle nadają się do zamieszkania przez parę małżeńską.

Pracownicy odpowiedzialni za sprawy cudzoziemców i funkcjonariusze policji ciągle natrafiają na sfingowane małżeństwa i inne sposoby zapewnienia sobie prawa pobytu w Niemczech i pozostałych państwach UE.

W czerwcu wykryto wśród kobiet z Wietnamu, Afryki i Europy Wschodniej ubiegających się o azyl w RFN szereg przypadków sfingowanych potwierdzeń ojcostwa przez niemieckich mężczyzn. W ten sposób otrzymały one w pozwolenie na pobyt. W zamian za uznanie ojcostwa kobiety zapłaciły niemieckim mężczyznom kilka tysięcy euro. Ich dzieci otrzymały automatycznie niemieckie obywatelstwo. Mężczyźni nie płacili kobietom alimentów, ponieważ często byli bez pracy. Płacenie alimentów w takim przypadku przejmuje za nich państwo.

Niemieckie MSW ocenia, że w całym kraju takich przypadków jest co najmniej 5 tys.
Barbara Cöllen
http://www.dw.com/pl/sfingowane-ma%C5%82.....a-40469050
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:04, 20 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Czechy: Sąd odrzucił pozew ws. zakazu noszenia hidżabu w szkole 19.09.2017 PAP

Sąd w Pradze odrzucił we wtorek apelację Somalijki, która domagała się odszkodowania i przeprosin za uniemożliwienie jej noszenia hidżabu w szkole pielęgniarek. Wyrok jest prawomocny. Zakaz miał być powodem jej rezygnacji z nauki w tej instytucji.

Sędziowie sądu apelacyjnego uznali, że w świeckich Czechach prawo do nieposiadania wyznania trzeba chronić na równi z prawem do wyznawania tej czy innej religii.

"Jesteśmy zdania, że powódka nie ma prawa do noszenia stroju, który jest wyrazem przekonań religijnych, na terenie szkoły, która musi pozostać środowiskiem neutralnym" – powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Jan Klaszterka, cytowany przez agencję CTK. Dodał, że w takiej sytuacji nie można domagać się uczynienia wyjątku od regulaminu szkoły.

Rozprawie apelacyjnej towarzyszyły demonstracje przedstawicieli największego czeskiego stowarzyszenia antymuzułmańskiego Blok Przeciwko Islamowi. Byli też członkowie Partii Republikańskiej, która mówi o islamizacji Europy, ale także zwolennicy młodej Somalijki Ajan Dżamaal Ahmednuur, wspierający ją i jej adwokatkę, która często zabierała głos w mediach.

Mecenas Radka Korbelova Dohnalova krytykowała wyrok sądu pierwszej instancji, który odrzucił skargę Somalijki, ale nie zajmował się muzułmańskim nakryciem głowy i prawem do jego noszenia w instytucji edukacyjnej. To właśnie było uzasadnieniem apelacji.

Sędziowie uznali, że Somalijka nie była jeszcze uczennicą szkoły pielęgniarskiej, więc nie może zarzucać instytucji edukacyjnej dyskryminacji. Zdaniem kierowniczki szkoły przyszła uczennica nie dostarczyła wszystkich wymaganych dokumentów. Sąd uznał więc, że szkoła nie dopuściła się dyskryminacji wobec swojej uczennicy, a wina za niepodjęcie nauki leży po stronie powódki, a nie pozwanej instytucji.


Czeski spór o hidżab – muzułmańskie nakrycie głowy dla kobiet, zakrywające włosy i szyję - miał miejsce o wiele wcześniej, niż doszło do procesu. Pozew dotyczył roku szkolnego 2013/2014, a sąd pierwszej instancji wydał wyrok w styczniu 2017 roku. Proces spotkał się z szerokim zainteresowaniem. Także wówczas rozprawie towarzyszyły demonstracje i protesty.

Ajan Dżamaal Ahmednuur, która otrzymała azyl w Czechach w 2011 roku, od początku zabiegała o pomoc w sprawie zakazu noszenia hidżabu u rzeczniczki praw obywatelskich Anny Szabatovej, która doszła do wniosku, że szkolny regulamin ma charakter dyskryminujący z powodów wyznaniowych. Po wyroku pierwszej instancji Szabatova podkreślała, że o ograniczeniu prawa do manifestowania wyznania poprzez strój powinny decydować przepisy prawa, a nie regulamin instytucji edukacyjnej.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....zkole.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:09, 27 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
UE: Wygasa decyzja ws relokacji uchodźców; nowych przymusowych kwot nie będzie 26.09.2017 PAP

Uchodźcy z Syrii Uchodźcy z Syrii źródło: ShutterStock

We wtorek wygasa decyzja o relokacji przez państwa UE uchodźców z Grecji i Włoch. Od początku budziła ona ogromne kontrowersje. Ostatecznie udało się przenieść znacznie mniej osób niż zakładano. Nowego obowiązkowego rozdzielnika nie będzie.

Komisja Europejska przekonuje jednak, że mimo wygaśnięcia decyzji Rady UE kraje unijne dalej powinny dokonywać relokacji osób spełniających odpowiednie warunki. W środę w Brukseli przedstawione mają być nowe propozycje dotyczące migracji, ale - jak dowiedziała się PAP ze źródeł w KE - koncepcja przenoszenia uchodźców będzie tylko dobrowolną opcją, a nie obowiązkiem.

Nawet ci, którzy twardo opowiadali się za obowiązkową relokacją, przyznają w nieoficjalnych rozmowach, że koszty polityczne tej decyzji są ogromne, a zyski niewielkie. UE wprawdzie udało się zahamować napływ uchodźców, ale nie miało to wiele wspólnego z pomysłami o relokowaniu.

Decyzja w tej sprawie zapadła dwa lata temu, w szczycie kryzysu migracyjnego przy sprzeciwie Czech, Słowacji, Węgier i Rumunii (Finlandia wstrzymała się od głosu). Od początku relokowanie szło źle. Do wtorku, według najnowszych danych Komisji Europejskiej, udało się przenieść 29 144 osoby.

"W naszej opinii program relokacyjny okazał się sukcesem. Przez ostatnie dwa lata z Grecji i Włoch zostało relokowanych ponad 29 tys. osób potrzebujących międzynarodowej ochrony" - przekonuje rzeczniczka Komisji Thove Ernst.

Początkowo państwa członkowskie miały relokować 160 tys. osób z trzech krajów członkowskich: Grecji, Włoch i Węgier. Ten ostatni kraj również znalazł się w kłopotach, gdy uchodźcy zaczęli się przemieszczać szlakiem przez Bałkany z Grecji na północ Europy. Rząd Wiktora Orbana przeciwstawiał się koncepcji relokacji i nie był zainteresowany rejestrowaniem uchodźców u siebie, by czekać na ich przenoszenie do innych krajów. Ostatecznie większość osób z Węgier pojechała pociągami do Niemiec, bez żadnej formalnej decyzji o przeniesieniu.
Dla UE oznaczało to jednak, że do relokowania będzie mniej uchodźców. Z informacji podawanych przez KE wynika, że miało być to 98 tys. osób. Jednak i tej liczby nie udało się wypełnić. Komisja wskazuje, że stało się tak przez umowę UE z Turcją z początku 2016 r., dzięki której liczba uchodźców przybywających do Grecji spadła o 97 proc.

KE podkreśla, że oznacza to, iż mniej ludzi kwalifikowało się do relokacji. To tylko jednak część prawdy, bo ani Grecja, ani Włochy nie radziły sobie dobrze z rejestracją przybywających do nich osób. Zresztą docierający do Włoch, których do lata było tysiące, w zdecydowanej większości nie mogą skorzystać z rozdzielnika, bo nie są uchodźcami, tylko migrantami ekonomicznymi. "Całkowita liczba osób do relokacji będzie niższa niż początkowo przewidziana" - przyznała rzeczniczka Komisji.

Co zmienia wygaśnięcie decyzji o relokacji? Wiele z punktu widzenia tych, którzy przedostają się do Europy. Ci, którzy przybędą do Włoch i Grecji po 26 września, nie będą już kwalifikowali się do relokacji. Mogą z niej skorzystać tylko osoby, które przybyły do Grecji i Włoch do wtorku. Oczywiście muszą być to uchodźcy, a nie migranci ekonomiczni. Z szacunków Komisji Europejskiej wynika, że takich osób w dwóch krajach południa Europy jest około 10 tys.

"Państwa członkowskie powinny cały czas składać deklaracje dotyczące przyjęcia osób i dokonywać relokacji, aż wszyscy, którzy się kwalifikują, zostaną przeniesieni" - oświadczyła Ernst.

W środę Komisja ma przedstawić nowe pomysły dotyczące migracji. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że będą one skoncentrowane na zapewnieniu ścieżek legalnej migracji, tak aby zniechęcać do korzystania z "usług" przemytników. Komisja ma również ogłosić, jakie są deklaracje państw członkowskich ws. przyjmowania kolejnych uchodźców. Bedzie to jednak dobrowolny mechanizm, finansowany ze środków unijnych.

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker poparł niedawny apel wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców o przesiedlenie kolejnych 40 tys. uchodźców z Libii i krajów sąsiadujących.

Cały czas jednak na stole jest krytykowany m.in. przez Polskę przedstawiony przez KE projekt, który wśród proponowanych rozwiązań zakłada stały system dystrybucji uchodźców. Miałby on być uruchamiany automatycznie w sytuacji kryzysowej. Jednak prace nad nim utknęły i nie zanosi się na przełom.

Wygaśnięcie decyzji o relokacji nie zmienia nastawienia KE wobec Polski i Węgier, które nie przeniosły ani jednej osoby, a także Czech, które przestały realizować decyzję relokacyjną. Wobec tych trzech państw KE prowadzi procedurę o naruszenie prawa UE. Skierowanie sprawy do unijnego Trybunału - jak podają źródła unijne - nie nastąpi jeszcze w środę. Jest jednak tylko kwestią czasu.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....edzie.html


Cytat:
KE: Nowy system przesiedleń w UE i korekta zasad w strefie Schengen 27.09.2017 PAP

Nowy system przesiedleń i możliwość przedłużenia okresów wewnętrznych kontroli w strefie Schengen zaproponował w środę unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos. W imieniu KE zaapelował też do Rady UE o przyjęcie do Schengen Rumuni i Bułgarii.

W pakiecie propozycji przedstawionych przez Awramopulosa znalazły się m.in. regulacje w sprawie utworzenia nowego unijnego programu przesiedleń oraz wydłużenie wyjątkowych okresów przywrócenia kontroli na wewnętrznych granicach w strefie Schengen.

W swoim wystąpieniu komisarz przypomniał, że w ramach dotychczasowego programu z Włoch i Grecji relokowano 29 tys. osób, a na dalszą relokację oczekuje wciąż jeszcze ok. 11 tys. uchodźców, którzy zostali zakwalifikowani do programu przed upływem jego zakończenia 26 września.

Uznając jednak, że są to jedynie środki doraźne, które nie rozwiązują problemu migracji do Europy w sposób całościowy i długofalowo, Komisja Europejska zaproponowała stworzenie nowego unijnego programu przesiedleń, w ramach którego w ciągu najbliższych dwóch lat do Europy miałoby być przeniesionych co najmniej 50 tys. osób wymagających ochrony międzynarodowej.

Komisarz Awramopulos powiedział że proponowany system nie będzie obligatoryjny dla państw członkowskich, a jest jedynie rekomendacją. Poprzez niego KE chce otworzyć legalne ścieżki dla uchodźców chcących szukać schronienia w UE.

Podkreślił przy tym, że jest to wyraz dążenia Komisji do zapewnienia "realnych, bezpiecznych i legalnych alternatywnych rozwiązań" osobom, których życiu grozi niebezpieczeństwo ze strony grup przemytników. Nowy program ma być zrealizowany do października 2019 r. i będzie się opierał na bieżących programach przesiedleń. Z informacji KE wynika, że dotychczas 11 państw członkowskich zobowiązało się do przesiedlenia 14 tys. osób.
Dla państw uczestniczących w obecnych i przyszłych programach relokacji Komisja przeznaczyła dodatkowe 500 mln euro; zaapelowała też o tworzenie w państwach członkowskich prywatnych systemów sponsorowania, które pozwolą prywatnym grupom lub organizacjom społeczeństwa obywatelskiego organizować i finansować przesiedlenia zgodnie z ustawodawstwem krajowym.

By zamienić nieuregulowane przepływy na migrację ekonomiczną do państw członkowskich UE stosownie do potrzeb, Komisja proponuje również koordynowanie i wspieranie finansowo projektów pilotażowych na rzecz legalnej migracji z państwami trzecimi. Takie projekty powinny koncentrować się w pierwszej kolejności na państwach, które wykazały zaangażowanie w dotychczasowe próby zażegnania kryzysu migracyjnego.

Parlament Europejski i Rada UE powinny też, zdaniem Komisji, dojść do porozumienia i przyjąć wniosek w sprawie zmienionej niebieskiej karty UE, który pozwoli Unii przyciągnąć i zatrzymać wysoko wykwalifikowanych pracowników.

KE zajęła się też polityką UE dotyczącą powrotów osób, które nie kwalifikują się do przyznania im azylu. Według jej danych w roku 2016 na terenie UE było obecnych 1 mln obywateli krajów trzecich. Połowa z nich dostała nakaz opuszczenia, z czego 226 tys. wyjechało.

Komisja podkreśliła, że państwa UE muszą usprawniać swoje działania w tym obszarze. Bruksela dopuszcza utworzenie na granicach zewnętrznych tzw. hotspotów, które miałby usprawniać deportacje.

Druga część pakietu propozycji przedstawionych w środę przez Komisję Europejską dotyczy zmian w przepisach dotyczących strefy Schengen.

Komisarz Awramopulos podkreślał, że zostały one opracowane z myślą o zachowaniu równowagi między swobodą przepływu i mobilnością z jednej strony i bezpieczeństwem z drugiej. "Możemy to osiągnąć jedynie dzięki skoordynowanym i jednolitym ramom Schengen, które powinny także obejmować Rumunię i Bułgarię" - zaznaczył.

Główny postulat Komisji dotyczy wydłużenia okresu, w którym państwo członkowskie z powodu "poważnego zagrożenia porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego" wprowadza kontrole na wewnętrznych granicach Unii z sześciu miesięcy do roku. Jednocześnie wprowadza ostrzejsze wymogi proceduralne – m.in. nakłada na państwa członkowskie obowiązek przeprowadzenia analizy w celu stwierdzenia, czy istniejących zagrożeń nie można by skuteczniej zniwelować przy pomocy alternatywnych środków.

Zgodnie z proponowanymi przepisami państwa UE będą również mogły wyjątkowo przedłużyć okres kontroli, jeżeli to samo zagrożenie będzie utrzymywać się przez ponad rok i jeżeli w celu zniwelowania tego zagrożenia wprowadziły na swoim terytorium odpowiednie wyjątkowe środki krajowe, np. wprowadziły stan wyjątkowy. Takie przedłużenie wymagałoby zalecenia Rady UE, która musiałaby uwzględnić opinię Komisji. Maksymalny okres przedłużenia wynosiłby 6 miesięcy, przy czym z możliwości tej można by było skorzystać nie więcej niż trzy razy w maksymalnym okresie dwóch lat.

W oczekiwaniu na przyjęcie tych zmian legislacyjnych Komisja wydała w środę także wytyczne dla państw członkowskich w sprawie lepszego stosowania istniejących przepisów dotyczących Schengen. Komisja przypomina państwom członkowskim, że wprowadzenie tymczasowych kontroli na granicach wewnętrznych musi pozostać środkiem wyjątkowym stosowanym w ostateczności, że należy ograniczyć jego wpływ na swobodny przepływ osób oraz że w pierwszej kolejności należy stosować środki alternatywne, takie jak kontrole policyjne oraz współpraca transgraniczna.

Z powodu kryzysu migracyjnego i zagrożeń terrorystycznych Niemcy, Francja, Austria, Szwecja, Dania i Norwegia przywróciły częściowe kontrole graniczne na okres sześciu miesięcy. Okres ten był dwukrotnie przedłużany; obecnie obowiązuje do 11 listopada 2017 r. (we Francji do 31 października).

Obecnie strefa Schengen obejmuje 26 państw, z których 22 należy do UE: Austrię, Belgię, Danię, Estonię, Finlandię, Francję, Grecję, Hiszpanię, Holandię, Litwę, Luksemburg, Łotwę, Maltę, Niemcy, Polskę, Portugalię, Czechy, Słowację, Słowenię, Szwecję, Węgry i Włochy, jak również Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię.
http://forsal.pl/swiat/unia-europejska/a.....engen.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:22, 29 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dobre intencje to za mało. Dlaczego uchodźcy nie wypełnili luki na niemieckim rynku pracy? 23.09.2017 Bloomberg

Berlin, Niemcy, 23.08.2017źródło: Bloomberg autor zdjęcia: Krisztian Bocsi

Jeszcze nie tak dawno temu niemiecki kryzys uchodźczy wyglądał na tyle poważnie, że pod znakiem zapytania stawiano polityczną karierę kanclerz Angeli Merkel. Dziś jest jasne, że przed nią najprawdopodobniej kolejne zwycięstwo i czwarta kadencja na fotelu kanclerza. Czy zatem Niemcy poradziły sobie z napływem i integracją uchodźców, tak jak na początku zapowiadała to Angela Merkel? Uczciwa odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć: „Jeszcze nie” - pisze Leonid Bershidsky.

Choć napływ uchodźców spadł od 2015 roku, kiedy to Angela Merkel otworzyła drzwi Niemiec i napłynęło około miliona osób, to liczba wypełnionych wniosków o status uchodźcy od stycznia do sierpnia 2017 roku wyniosła 149 880. To więcej, niż w całym 2013 roku, a dane za cały rok 2017 okażą się pewnie wyższe niż dane z 2014.

Nie ma wiarygodnych danych na temat zakwaterowania przybyszów. Ostatnie oficjalne statystyki pochodzą z końca 2015 roku i pokazują, że 61 proc. ubiegających się o status uchodźcy mieszkało w specjalnych miejscach dla nich przeznaczonych lub współdzieląc mieszkanie. Nie były to normalnie jednorodzinne mieszkania. W maju 2017 roku tygodnik „Der Spiegel” próbował dokonać własnych obliczeń i ustalił, że dziesiątki tysięcy osób wciąż mieszka w specjalnych miejscach, które przygotowano dla nich na samym początku. Chodzi o kontenery mieszkalne czy „zakwaterowanie awaryjne” – np. w hangarach byłego lotniska Tempelhof. W porównaniu do tego zajmowanie współdzielonego mieszkania to duży postęp.

Pomimo, że uchodźcy muszą uczęszczać na kursy integracyjne, okazuje się, że język niemiecki jest szczególnie trudny do opanowania. Dlatego kiedy niemiecki urząd federalny d. imigracji przeprowadził zakrojoną na szeroką skalę ankietę pod koniec 2016 roku, to okazało się, że tylko 18 proc. ankietowanych uznało swoją znajomość języka za „dobrą”. Tymczasem 47 proc. uznało, że jest ona „zła”.

Sytuacja na rynku pracy jest również dość ponura – według oficjalnych danych z sierpnia 2017 roku, prawie pół miliona uchodźców (497 tys.). było zarejestrowanych jako osoby szukające pracy, a 196 tys. z nich (więcej o 43 tys. niż rok wcześniej) jako osoby obecnie bezrobotne. Reszta uchodźców nie ma nawet prawa do pracy, ponieważ ich aplikacje przechodzą przez urzędową machinę lub wciąż znajdują się w 3-miesięcznym okresie początkowym, w którym są zobowiązani do uczęszczania na kursy integracyjne, a nie do pracy. I choć średni czas oczekiwania ubiegającego się o azyl na decyzję imigracyjną spadł (ok. 40 proc. imigrantów otrzymuje dokumenty w ciągu 10 miesięcy, w 2013 roku było to tylko 20 proc.), to wciąż wnioski ok. 129 tys. imigrantów wciąż są w toku (dane federalnego urzędu ds. zatrudnienia z końca lipca).

Wydaje się, że sytuacja jest lepsza niż 2015 roku, gdy nowi imigranci przenikali w niekontrolowany sposób przez granicę, a niemiecka machina rządowa przeżyła szok. Dziś uchodźcy dla większości Niemców są prawie niewidoczni. Ale pod tą stosunkowo gładką powierzchnią życie uchodźców bardzo kontrastuje z bogatym społeczeństwem, w którym żyją.
A zatem co się udało osiągnąć Angeli Merkel? Dziś niemiecka kanclerz brzmi bardziej pewnie, gdy temat schodzi na kryzys uchodźczy. W 2016 roku Angela Merkel mówiła, że chciałaby „cofnąć czas”, aby naprawić błędy. W tym roku jej przekaz brzmi, że zrobiłaby to wszystko jeszcze raz.

Powszechne poparcie

“Istnieje szeroki konsens wśród elit i niemieckiej opinii publicznej, że integracja imigrantów to droga, którą trzeba podążać” – komentuje Petra Bendel, główna menedżer Center for Area Studies w Erlangen oraz członek rady ekspertów niemieckich fundacji ds. integracji i imigracji. Bendel przywołuje sondaż z którego wynika, że ¾ Niemców potępia politykę ws. uchodźców jako „zbyt mało zaplanowaną”, ale prawie tyle samo ankietowanych sądzi jednocześnie, że ich przyjmowanie jest „moralną koniecznością”. W tym samym badaniu 51 proc. ankietowanych twierdzi, że „uchodźcy byli pilnie potrzebni naszej gospodarce”. To ważne – uważa Petra Blendel, argumentując, że koniec końców jest to dziś siłą Angeli Merkel w kampanii wyborczej, skupionej przecież na kwestiach gospodarczych.

Rzeczywiście, Niemcy mogą pochwalić się stanem prawie pełnego zatrudnienia, a pracowników brakuje w obrębie wielu profesji, od programistów po fryzjerów. Średni czas oczekiwania na wypełnienie wakatu hydraulika wynosi dziś w Niemczech 156 dni. Rok temu były to 142 dni. Znalezienie osoby do opieki nad starszymi zajmuje dziś średnio 167 dni. Zatem niemieckie firmy wykazują pewien entuzjazm jeśli chodzi o imigrantów.

Jak działają programy integracji dla uchodźców?

W 2015 roku kanclerz zorganizowała spotkanie z szefami wielkich niemieckich firm, aby przedyskutować problem integracji imigrantów na rynku pracy. W efekcie spotkania powstała organizacja „My razem” (Wir zusammen), która koordynuje projekty integracyjne poszczególnych firm. Początkowo, w lutym 2016 roku, w inicjatywie tej brało udział tylko 36 firm. Dziś organizacja ma już 202 członków, łącznie z 19 największymi firmami, notowanymi w ramach niemieckiego indeksu DAX. Chodzi o takie przedsiębiorstwa, jak np. Adidas, Bosch, Opel, Siemens, Volkswagen, Lufthansa, Deutsche Telekom.

Programy integracyjne w tych firmach głównie opierają się na możliwości włączenia w słynny niemiecki system praktyk zawodowych, w ramach którego doświadczeni pracownicy szkolą nowych, równolegle uczęszczających do szkoły handlowej. 18 tys. pracowników zaangażowanych w projekt pomaga także uchodźcom z językiem, dokumentami imigracyjnymi oraz zapoznaje ich z niemieckim stylem życia – który – wiem to z własnego doświadczenia – może być kłopotliwy dla obcokrajowca.
Według liderki organizacji Wir Zusammen Marlies Peine, wiele firm uznało, że wdrażanie programów integracyjnych może być pomocne przy przyciąganiu dobrze wykwalifikowanych Niemców, pragnących pomóc uchodźcom. Choć początkowy entuzjazm, który obserwowałem w 2015 roku, nieco opadł, to wciąż miliony Niemców pomagają uchodźcom i robią to także w swoich miejscach pracy. Mimo to istnieje jednak pewien problem – liczba uchodźców biorących udział w tym programie – ok. 7 tys. – jest malutka w porównaniu z liczbą osób zaangażowanych w ich aktywizację we wszystkich firmach.

Marlies Peine uważa, że znacznie więcej uchodźców chce pracować, ale firmom ciężko jest znaleźć kandydatów, których status imigracyjny byłby na tyle pewny, że inwestowanie w ich długoterminową integrację stałoby się opłacalne. Choć 90 proc. uchodźców objętych badaniem urzędu ds. migracji uważa, że chciałoby zostać w długim terminie, to sama Angela Merkel i jej partia CDU uważają, że gdy wojna w Syrii się skończy, wielu uchodźców będzie musiało powrócić do swoich domów. Niemiecka kanclerz zwróciła na to uwagę w czasie jednego z programów telewizyjnych, w którym syryjski uchodźca podziękował Angeli Merkel za przyjęcie jego rodziny i skarżył się, że nie chce wyjeżdżać.

Według Marlies Peine czasami jakaś firma włącza uchodźcę do programu integracyjnego, aby kilka miesięcy później dowiedzieć się, że został deportowany. Rząd Merkel bowiem przyspieszył proces deportacji, aby zadowolić bardziej konserwatywnych wyborców.

Państwowy przewoźnik kolejowy Deutsche Bahn, który zatrudnia ok. 200 tys. osób w Niemczech, stworzył 200 miejsc pracy w ramach programów integracyjnych i wciąż nie wszystkie z tych wakatów są obsadzone – relacjonuje odpowiedzialna za program Ulrike Stodt. Firma co prawda znajduje zmotywowanych uchodźców w centrach pracy i na targach, ale i tak w dużym stopniu musi motywować ich dalej, aby zachęcić do tego, co jest oferowane.

Deutsche Bahn przystosowało do uchodźców istniejący już program szkoleń „przedzawodowych”, przeznaczony dla osób poniżej 25 roku życia bez doświadczenia. Przez rok uczestnicy tego programu pracują i szkolą się w różnych działach firmy, aby później zdecydować, w którym miejscu czują się najlepiej. Uchodźcom oferuje się także kurs językowy oraz kulturowy, dzięki którym mogą rozpocząć szkolenie. Nauka technicznego słownictwa to kolejny krok. Ulrike Stodt wskazuje, że pojawiają się pewne problemy kulturowe z uchodźcami. Wielu z pracowników Deutsche Bahn obawiało się, że muzułmańscy imigranci będą mieli problem z akceptacją kobiet w roli przełożonych. Okazało się jednak, że nie jest to problemem. Podobnie też uchodźcy z Syrii, Iraku, Iranu, Afganistanu, Somalii czy Erytrei – akceptowali to, że mogą się modlić tylko wtedy, gdy pozwala na to czas pracy – „tak jak chrześcijanie, którzy mogą iść do kościoła w niedzielę wtedy, gdy pozwala na to praca” – tłumaczy Stodt.
W większości przypadków uchodźcy okazywali się takimi samymi pracownikami, jak niemieccy stażyści – oprócz problemów z językiem. Słaba znajomość niemieckiego potrafi być ich największym problemem. Kolejnym jest niskie wynagrodzenie stażystów – średnio 854 euro miesięcznie (ok. 3657 zł). Trudno jest wyżyć za taką kwotę w Niemczech przez trzy lata, czyli tyle, ile trwa program stażowy. Tylko obietnica dalszej pracy po zakończeniu programu - w przypadku Deutsche Bahn oznacza to pracę do końca życia – może zatrzymać chętnych na czas stażu. Pierwsze staże, w których biorą udział uchodźcy, zakończą się w 2019 roku.

Podobne programy integracyjne istnieją również w poszczególnych niemieckich landach. Rząd federalny przeznaczył na nie 50 mln euro, ale w ich przypadku nie ma gwarancji pracy po zakończeniu stażu.

Deutsche Bahn zdecydował się także na akceptację wykształcenia uchodźców, które zdobyli w ich rodzimych krajach. W czasie, gdy oni przechodzą szkolenia zawodowe, niemieckie służby próbują zweryfikować ich dyplomy i certyfikaty. To długotrwały proces, który może trwać miesiącami i zakończyć się fiaskiem.

Dla Ulrike Stodt cały wysiłek, jaki niemiecki przewoźnik wkłada w integrację małej liczby uchodźców, jest wart podejmowania. Po części wynika to z poczucia społecznej odpowiedzialności, a po części z chęci pozyskania tak potrzebnych pracowników, wyszkolonych w niemieckim standardzie. Gdy w latach 50 i 60 XX w. gastarbeiterzy z Turcji oraz innych biednych krajów przybyli do Niemiec, ich szkolenia nie były tak dobrze opracowane, a to z kolei prowadziło często do bardzo wolnej lub wręcz nieudanej integracji z niemieckim społeczeństwem. Niemcy dziś boją się powtórki tego błędu.

Dobre intencje to za mało

Wadą takiego dokładnego podejścia jest jednak brak elastyczności. „Jednym z największych wyzwań jest dziś potrzeba ustanowienia konsekwentnych procedur uznawania kwalifikacji oraz oceny umiejętności – zarówno w wymiarze formalnym jak i nieformalnym” – pisze Jutta Altmueller w dokumencie Fundacji Bertelsmanna. Szkolenia językowe to kolejny duży problem. Jakość bezpłatnych kursów niemieckiego, które są oferowane uchodźcom, jest bardzo niska, natomiast oficjalne standardy biegłości językowej nie odpowiadają wymaganiom rynku pracy.

Dopóki problemy te nie zostaną rozwiązane, oraz dopóki niemiecki rząd nie znajdzie odwagi, aby powiedzieć zarówno imigrantom jak i ich potencjalnym pracodawcom, że status uchodźców nie zmieni się nawet po zakończeniu konfliktów w Afryce i na Bliskim Wschodzie, Niemcy stracą wielką szansę na skuteczne zintegrowanie ok. 600 tys. osób ze swoim potrzebującym pracowników rynkiem pracy. W takim wypadku uchodźcy będą zasilać szarą strefę, która w ostatnich latach zmniejsza się ze względu na spadające bezrobocie.

Angela Merkel w tym roku ma wolną rękę w sprawie uchodźców, pomimo, że Niemcy stoją w obliczu dokończenia integracji, a państwu brakuje odpowiednich rozwiązań prawnych w tym zakresie. „Wygląda na to, że demokratyczne partie zgodziły się co do tego, aby nie polaryzować Niemców wokół imigracji” – uważa Petra Bendel, która jest politologiem. W 2021 roku tego konsensusu może już nie być, a antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) może zechcieć to wykorzystać, zaś Angela Merkel może już nie ubiegać się o kolejną kadencję. Ale słynne zdanie niemieckiej kanclerz z 2015 roku „Poradzimy sobie” (Wir schaffen das) jest zobowiązaniem wobec uchodźców, a w ostatecznym rozrachunku wobec niemieckiej gospodarki. Można mieć nadzieję, że prawie pewne zwycięstwo w obecnych wyborach nie doprowadzi do zanegowania tego zobowiązania.
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....pracy.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:01, 07 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Włochy: Sztafetowy strajk głodowy w parlamencie w obronie projektu ustawy 7.10.2017 PAP

70 włoskich parlamentarzystów przystąpiło do sztafetowego strajku głodowego, domagając się jak najszybszego uchwalenia ustawy o przyznaniu obywatelstwa Włoch dzieciom imigrantów. Do akcji tej przyłączają się lokalni politycy i nauczyciele.

Prace w Senacie nad projektem ustawy pod nazwą ius soli (prawo ziemi), uchwalonym dwa lata temu przez Izbę Deputowanych, zostały odłożone, ponieważ centrolewicowej rządzącej Partii Demokratycznej brakuje obecnie głosów, aby mógł on zostać przyjęty.

Na mocy tej ustawy obywatelstwo Włoch otrzymałyby urodzone w tym kraju dzieci imigrantów, których co najmniej jeden rodzic przebywa we Włoszech legalnie od pięciu lat oraz nieletni, którzy przybyli przed ukończeniem 12 lat i mają za sobą przynajmniej pięcioletni cykl szkolny.

Szacuje się, że warunki te spełnia około 800 tys. dzieci imigrantów mieszkających we Włoszech. Ustawa wywołuje kontrowersje i ożywioną dyskusję.

Politycy centrolewicy postanowili wzmocnić presję na Senacie, by przystąpił do pracy nad ustawą i doprowadził do jej uchwalenia przed zakończeniem obecnej kadencji parlamentu na początku przyszłego roku.

Z inicjatywy senatora Luigiego Manconiego ogłoszono sztafetę strajku głodowego, do którego po kolei przystępują parlamentarzyści, zwolennicy ius soli. Jest wśród nich minister transportu Graziano Delrio. Uzasadniając swą decyzję oświadczył w wywiadzie: "Tu chodzi o dzieci, które chodzą do naszych szkół. Nie mówimy o nielegalnych imigrantach, o handlarzach narkotykami".
"Nie powinniśmy się bać dzieci. Pokażmy, że jesteśmy wielkim krajem" - zaapelował Delrio.

O przyłączeniu się do tej formy strajku poinformował w piątek wiceminister spraw zagranicznych Benedetto Della Vedova.

Do uczestników tej inicjatywy dołączyło około stu polityków partii Włoscy Radykałowie. Poinformowali oni zarazem, że do strajku przystąpi tysiąc nauczycieli. Podobną deklarację składają niektórzy burmistrzowie i szefowie lokalnych władz.

Akcję tę ostro krytykują politycy prawicy, wśród nich partii Forza Italia, a także Ligi Północnej, krytykującej politykę imigracyjną rządu w Rzymie i przyjmowanie tysięcy przybyszów. Senator Ligi Roberto Calderoli nazwał strajk "hańbą". Jak oświadczył, wielu Włochów naprawdę nie ma jedzenia, bo brakuje im pieniędzy. Daniela Santanche z Forza Italii oceniła, że jest to "bufonada" i "teatrzyk". Jej zdaniem projekt ustawy jest "błędem" i nie powinien zostać uchwalony tuż przed końcem kadencji parlamentu.

Według sondaży przeciwnych ustawie jest ponad połowa Włochów (ok. 54 proc.).

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....stawy.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:46, 11 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
USA: Sondaż: Amerykanie przeciwni deportowaniu "marzycieli" 10.10.2017 PAP

60 proc. Amerykanów sprzeciwia się deportowaniu "marzycieli" - osób, które dostały się na terytorium USA nielegalnie przed osiągnięciem 16 roku życia - wynika z opublikowanego we wtorek sondażu AP-NORC. Za deportowaniem tej grupy opowiedziało się 19 proc. badanych.

W sondażu 49 proc. Amerykanów wypowiedziało się przeciw koronnej propozycji prezydenta USA Donalda Trumpa, jaką jest budowa gigantycznego muru na liczącej ponad 3 tys. km granicy USA z Meksykiem. Za spełnieniem tej podstawowej obietnicy wyborczej prezydenta opowiedziało się 32 proc. badanych.

Sondaż przeprowadzono w dniach 28 września - 2 października na próbie 1150 dorosłych osób na zlecenie agencji AP oraz prestiżowego instytutu badawczego NORC (National Opinion Research Center). Badanie odbyło się przed przedstawieniem w niedzielę przez administrację Trumpa 70 wytycznych polityki imigracyjnej.

Trump w liście skierowanym w niedzielę do przywódców obu partii politycznych w Kongresie uzależnił kompromisowe uregulowanie sytuacji ok. 690 tys. "marzycieli" (w tym ponad 3 tys. polskich obywateli) od uwzględniania tych wytycznych w projektach ustawodawczych.

Biały Dom w ubiegłym miesiącu zakończył w trybie natychmiastowym wprowadzony przez administrację byłego demokratycznego prezydenta Baracka Obamy program DACA.
Program DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals - wstrzymania deportacji wobec osób, które przybyły jako dzieci) pozwalał "marzycielom" na legalne pozostanie i podjęcie pracy w USA.

Administracja po zakończeniu DACA dała Kongresowi sześć miesięcy, do marca przyszłego roku, na przyjęcie ustawy regulującej status imigracyjny tej grupy.

Jeśli Kongres do marca nie przyjmie ustawy legalizującej status "marzycieli", osobom tym grozi deportacja. "Marzyciele", których zdecydowana większość jest pełnoletnia, przeciętnie mieli 6,5 roku, kiedy przedostali się nielegalnie na terytorium USA, z reguły ze swoimi rodzicami.

Trump w liście do przywódców Kongresu stwierdził, że przedstawione przez administrację priorytety polityki imigracyjnej Białego Domu "muszą być uwzględnione we wszelkich ustawach zmierzających do uregulowania sytuacji +marzycieli+, ponieważ w innym przypadku nielegalna imigracja i łańcuch migracji, które są poważnym i niesprawiedliwym ciężarem dla Amerykańskich robotników i podatników, będą kontynuowane w nieskończoność".

Ogółem prawie dwie trzecie, 64 proc. badanych w sondażu AP - NORC negatywnie oceniło politykę imigracyjną Trumpa, a 65 proc. jego politykę zagraniczną.

44 proc. badanych poparło jego rozporządzenia wykonawcze wprowadzające bezterminowy zakaz podróżowania do Stanów Zjednoczonych obywateli Iranu, Libii, Somalii, Syrii, Jemenu, Korei Północnej, Czadu i niektórych związanych z rządem prezydenta Nicolasa Maduro obywateli Wenezueli. Przeciwnych tej decyzji było 32 proc. respondentów.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....cieli.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:00, 16 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Według ostrożnych szacunków we Włoszech mieszka pół miliona nielegalnych imigrantów 16.10.2017 PAP

Imigranci w porcie na wyspie Lampedusaźródło: ShutterStock

Około 500 tys. nielegalnych imigrantów mieszka na peryferiach miast we Włoszech - pisze w poniedziałek "Corriere della Sera” przytaczając ustalenia komisji śledczej. Gazeta opisała zjawisko wynajmowania małych mieszkań, w których gnieździ się do 20 imigrantów.
Dane te znalazły się w raporcie komisji włoskiego parlamentu, która od roku analizuje sytuację na peryferiach dużych ośrodków miejskich i odwiedziła dziewięć wielkich miast. Całość relacji zostanie zaprezentowana w grudniu.

Gazeta przytacza wypowiedź przewodniczącego komisji, deputowanego Andrei Causina, który stwierdził, że "ostrożnie" można szacować, iż we Włoszech przebywa od 400 do 600 tysięcy nielegalnych imigrantów. Nazywa ich "niewidzialnymi", bo kryją się na zniszczonych, zaniedbanych przedmieściach. Jak zauważa Causin, w Rzymie jest ich około 40 tysięcy, w Genui - 15 tysięcy.

Ludzie ci, dodaje parlamentarzysta, "są nieuchronnie aktywni w nielegalnej gospodarce".

Dziennik podaje przykład z Genui, gdzie – jak przyznają władze - niektórzy mieszkańcy zarabiają wynajmując mieszkanie podstawionej osobie, która z kolei podnajmuje je na przykład dwudziestu migrantom. Od każdego bierze po 300 euro za miejscówkę.

W jednej z tamtejszych dzielnic na podstawie ilości wyrzucanych śmieci ustalono, że mieszka 5-6 tysięcy więcej osób niż jest zameldowanych.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....ciach.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:50, 18 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
USA: Sędzia zablokował trzecie rozporządzenie antyimigracyjne Trumpa 18.10.2017 PAP

Sędzia federalny na Hawajach zablokował we wtorek wejście w życie nowego antyimigracyjnego rozporządzenia prezydenta Trumpa. Obejmujący obywateli ośmiu państw zakaz wjazdu do USA miał wejść w życie w środę. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało apelację.

Do czasu rozpatrzenia przez sąd wyższej instancji odwołania od decyzji hawajskiego sędziego rozporządzenie podpisane przez Donalda Trumpa 25 września nie będzie mogło wejść w życie.

Zgodnie z wrześniowym dekretem Trumpa całkowitym zakazem wjazdu do Stanów Zjednoczonych mieli być objęci obywatele krajów większościowo muzułmańskich takich, jak Jemen, Syria, Libia, Iran i Somalia, a także Czadu, gdzie wyznawcy islamu stanowią ok. 55 proc. mieszkańców i Korei Północnej. Częściowy zakaz wjazdu miał dotyczyć też Wenezueli, gdzie restrykcjami miały być objęte niektóre kategorie obywateli.

Sędzia Derrick K. Watson zadecydował we wtorek, że najnowszy zakaz wjazdu na terytorium USA wymierzony w mieszkańców niektórych państw "zawiera te same usterki", co dwa poprzednie rozporządzenia Trumpa podpisane w styczniu i w marcu br.

W marcu – przypomnijmy – ten sam sędzia Watson wydał orzeczenie, w którym podważył prawomocność poprzedniego dekretu Trumpa, ponieważ jego przepisy były wymierzone głównie w muzułmanów i tym samym wchodziły w konflikt z konstytucyjnie zagwarantowaną równością wszystkich wyznań.

Eksperci zwracają uwagę na fakt, że w przeciwieństwie do pierwszego antyimigracyjnego dekretu Trumpa, który miał obowiązywać 90 dni, najnowsze rozporządzenie prezydenta jest bezterminowe i ma charakter warunkowy. Lista państw, których obywatele zostali objęci zakazem wjazdu na teren USA, może być rozszerzona bądź ograniczona w zależności do decyzji resortu bezpieczeństwa narodowego po przeglądzie dokonywanym raz na 100 dni.

Nowe ograniczenia wjazdu do USA, które miały wejść w życie w najbliższą środę, nie obejmowały osób, które otrzymały wizy przed 24 września, nawet jeśli wywodzą się one z państw objętych restrykcjami.

Pierwsze rozporządzanie antyimigracyjne Trumpa, wydane 23 stycznia, było krytykowane w USA jako otwarcie "antymuzułmańskie", ponieważ dotyczyło wyłącznie obywateli państw zamieszkiwanych przez muzułmańską większość.Wywołało ono protesty przedstawicieli Partii Demokratycznej, organizacji praw człowieka oraz szefów wielkich korporacji, głównie sektora IT.

W rezultacie działań prawnych podjętych przez prokuratorów generalnych kilku stanów, po ośmiu miesiącach walki w sądach różnych instancji, większość klauzul pierwotnego rozporządzenia Trumpa zostało unieważnionych.

Decyzje w tej sprawie były podejmowane przez sędziów federalnych mianowanych z reguły w okresie ośmioletnich rządów prezydenta Baracka Obamy wywodzącego się z Partii Demokratycznej.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....rumpa.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:35, 19 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Imigracyjna fala słabnie. Najnowsze dane agencji Frontex 18.10.2017 PAP

Imigranci Fot. Janossy Gergely / Shutterstock.comźródło: ShutterStock

Liczba nielegalnych przekroczeń granicy na głównych szlakach migracyjnych do UE maleje - podała w środę Europejska Agencja Frontex. Największy spadek napływu imigrantów odnotowano na włoskich wybrzeżach Morza Śródziemnego.

Według danych Frontexu, całkowita liczba imigrantów, którzy przedostali się do UE czterema głównymi szlakami napływu, zmalała w ciągu pierwszych 9 miesięcy br. o 64 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego i wyniosła ok. 156 tys.

We wrześniu tego roku do UE nielegalnie próbowało przedostać się 13,9 tys. osób - o ponad 40 proc. mniej, niż we wrześniu 2016 r., gdy granicę przekroczyło 23 tys. 680 migrantów.

Największy spadek odnotowano na szlaku środkowośródziemnomorskim prowadzącym do Włoch. W porównaniu z wrześniem ubiegłego roku są to liczby mniejsze o ponad 2/3. Ogólna liczba imigrantów, którzy przedostali się do Włoch we wrześniu br., była jednak wyższa niż w poprzednich miesiącach z powodu większej migracji m.in. z Tunezji i Algierii.

W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku centralną drogą śródziemnomorską przybyło do UE 104,8 tys. osób (o 21 proc. mniej, niż w ciągu 9 miesięcy 2016 roku).

W ubiegłym miesiącu poprzez zachodnią część Morza Śródziemnego do UE dostało się 1,8 tys. osób (o 25 proc. więcej, niż przed rokiem). W ciągu 9 miesięcy br. liczba migrantów, którzy dotarli do Hiszpanii, wyniosła 14,8 tys. - ponad dwa razy więcej, niż od stycznia do września 2016 r. Większość osób pochodziła z Maroka, Wybrzeża Kości Słoniowej i Algierii.

Z kolei poprzez wschodnią część Morza Śródziemnego do Grecji dotarło we wrześniu 5,75 tys. migrantów (o 56 proc. więcej, niż przed rokiem). W ciągu trzech pierwszych kwartałów tą drogą do Europy dostało się 24,7 tys. migrantów, o 84 proc. mniej, niż w ciągu 9 miesięcy ub.r. Ten szlak wybierają głównie Syryjczycy, Irakijczycy i Afgańczycy.

Frontex informuje, że stosunkowa niewielka liczba nielegalnych przekroczeń miała miejsce na drodze bałkańskiej, dzięki skuteczniejszym kontrolom granicznym.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....ontex.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:43, 20 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Państwa UE mają pomóc Włochom zamknąć centralny szlak migracyjny (opis) 19.10.2017 PAP

Szefowie państw UE zaoferowali podczas szczytu w Brukseli w czwartek dodatkowe wsparcie dla Włoch; jest szansa na zamknięcie szlaku migracyjnego w centralnej części Morza Śródziemnego - poinformował szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

"Liderzy zgodzili się zaoferować premierowi (Włoch Paolo) Gentiloniemu mocniejsze wsparcie dla pracy Włoch z władzami libijskimi. Mamy prawdziwą szansę na zamknięcie szlaku przez centralną część Morza Śródziemnego" - powiedział Tusk na konferencji prasowej podsumowującej pierwszą roboczą sesję szczytu UE.

Po zamknięciu szlaku we wschodniej części Morza Śródziemnego z Turcji do Grecji to właśnie sytuacja na centralnym szlaku była powodem do niepokoju dla UE. W ostatnich miesiącach jednak zaczęły przynosić efekty wysiłki władz z Rzymu, które rozpoczęły współpracę z Libijczykami, dostarczając władzom oskarżanym o sprzyjanie przemytnikom m.in. pieniądze.

Według danych Frontexu, największy spadek napływu migrantów nastąpił w ostatnim czasie właśnie na szlaku środkowośródziemnomorskim. W porównaniu z wrześniem ubiegłego roku jest on mniejszy o ponad 2/3.

Szef Rady Europejskiej podkreślał, że przywódcy unijni zdecydowali, iż dostarczą znaczne środki finansowe na "okno północnoafrykańskie", czyli program unijnego funduszu na rzecz Afryki, który ma wesprzeć tę część świata. Jego celem jest poprawienie sytuacji w regionie i - w efekcie - zatrzymanie potencjalnych imigrantów w ich krajach. O to, by środki te były ukierunkowane na powstrzymanie nielegalnej migracji, ma zadbać Komisja Europejska. "W ciągu kilku kolejnych tygodni powinniśmy zobaczyć konkretne rezultaty" - powiedział Tusk.

Do tej pory państwa członkowskie niezbyt hojnie wspierały fundusz na rzecz Afryki ze środków krajowych. Początkowo KE zadeklarowała przeznaczenie dla niego ze środków UE 1,8 mld euro, jednak później kwota ta została powiększona i obecnie przekracza 3 mld euro. Szef KE Jean-Claude Juncker ubolewał na konferencji prasowej, że do tej pory kraje unijne zadeklarowały na ten cel jedynie 175 mln euro. "To oczywiście niewystarczające. Jeśli chcemy być obecni, głównie w północnej części Afryki, musimy zwiększyć środki finansowe, które mamy do dyspozycji" - wskazał Juncker.

Nadzwyczajny fundusz powierniczy UE dla Afryki, bo tak brzmi jego pełna nazwa, ma wspierać kraje Afryki Północnej: Maroko, Algierię, Tunezję, Libię i Egipt. Ponadto ze środków UE mają korzystać państwa regionu Sahelu oraz Jeziora Czad: Burkina Faso, Kamerun, Czad, Gambia, Mali, Mauretania oraz Niger, Nigeria i Senegal. Wsparcie ma też iść do Rogu Afryki: Dżibuti, Erytrei, Etiopii, Kenii, Somalii, Sudanu Południowego, Sudanu, Tanzanii i Ugandy. "Jeśli chodzi o nadzwyczajny fundusz powierniczy UE dla Afryki, osiągamy limit" - ostrzegał Juncker.

Celem programu jest eliminowanie przyczyn nielegalnej migracji w krajach pochodzenia i tranzytu, zwłaszcza poprzez tworzenie możliwości ekonomicznych i edukacyjnych, a także poprawę jakości rządów.

Choć przywódcy unijni skoncentrowali się na szczycie na zewnętrznym wymiarze migracji, poruszyli też kwestie reformy prawa azylowego, z którą UE zmaga się od dłuższego czasu (głównie przez propozycje rozdzielnika uchodźców). Tusk zapowiedział, że sprawa zostanie przeniesiona na poziom szefów państw i rządów.

Pierwsza dyskusja w gronie "28" odbędzie się jeszcze w grudniu, a celem ma być wypracowanie porozumienia do połowy 2018 roku. Dla Polski i innych krajów opierających się systemowi relokacji to dobra wiadomość. Warszawa domagała się bowiem, żeby sprawa ta była rozstrzygana na szczycie, na którym decyzje podejmowane są jednomyślnie.

Szef Rady Europejskiej podkreślał, że przyjęcie zaproponowanego przez niego "Programu Liderów", czyli planu i metod prac na najbliższe kilkanaście miesięcy, pozwoli UE pójść do przodu w kluczowych sprawach, takich jak migracja czy bezpieczeństwo, przy jednoczesnym utrzymaniu jedności. "Chciałbym powiedzieć bardzo jasno, że dopóki jestem tutaj, będę strażnikiem europejskiej jedności. To nie tylko moja formalna rola jako szefa Rady Europejskiej, ale przede wszystkim prawdziwe przekonanie. Jedność to nasza największa siła" - oświadczył Tusk.

Choć na poziomie państw członkowskich prace nad propozycją KE ws. reformy systemu relokacji utknęły, to komisja wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego przyjęła w czwartek stanowisko przewidujące, że kraje UE, które odmawiają relokacji uchodźców, powinny mieć ograniczony dostęp do funduszy unijnych.

Chodzi o przedstawioną przez KE w maju 2016 r. reformę unijnej polityki azylowej, która zakładała wprowadzenie stałego systemu dystrybucji uchodźców, uruchamianego w sytuacji kryzysowej. Polska oraz inne kraje Grupy Wyszehradzkiej zdecydowanie odrzuciły te propozycję.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....-opis.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:18, 20 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Włochy: Media: narasta fala imigrantów z Tunezji 20.10.2017 PAP

Aż 845 imigrantów z Tunezji przedostało się w ciągu czterech dni na włoską wyspę Lampedusa - poinformowały w piątek włoskie media. Wśród przybyłych jest prawie 100 nieletnich.

O narastającej fali migracyjnej z Tunezji informują także władze tego kraju. Niemal wszyscy migranci docierają na Lampedusę, gdzie umieszczani są w tamtejszym ośrodku.

Wzrost napływu migrantów z wybrzeży tunezyjskich zbiega się w czasie ze zmniejszeniem exodusu z wybrzeży Libii, z którą włoski rząd zawarł porozumienie dotyczące kontroli granic i walki z przemytem ludzi.

Cytowany przez agencję ANSA sekretarz stanu ds. imigracji w rządzie w Tunisie Adel Dżarbui zapowiedział, że wkrótce uda się do Włoch, by rozmawiać o sytuacji migrantów i udzielić im wsparcia. Ta wizyta, jak dodał, będzie także okazją do tego, by z władzami włoskimi „szukać sposobów walki z nielegalną migracją”.

Tunezyjskie MSW podkreśliło, że w minionych dniach tamtejsze służby nie dopuściły do odpłynięcia następnych łodzi i pontonów w kierunku Włoch.

Straż Przybrzeżna Tunezji ogłosiła, że od stycznia do końca września aresztowała prawie 1500 osób, które próbowały przedostać się do Włoch drogą morską. W ciągu dziewięciu miesięcy zeszłego roku zatrzymano około 930 ludzi.

Tunezyjczycy przybywający do Włoch uważani są za nielegalnych imigrantów, ponieważ ich kraj nie jest na liście państw, których obywatele mają prawo ubiegać się o azyl z powodów humanitarnych.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/107.....nezji.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:51, 01 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Temat: imigranci wywołali zamieszki we Włoszech
viewpost.php?p=353999

01.11.2017 7:26 am
manhattanman napisał:
wzbk czy ty aby na pewno jestes zdrowy na umysle by ciagnac ten offtop od trzech stron?
viewpost.php?p=353987

Przy takim pytaniu nie widzisz własnego odbicia w lustrze?

26.10.2017 9:01 pm
manhattanman napisał:
Debial miernoto wypierdalaj z wątku bo robisz offtop i daj wzwbk spokoj. Mnie interesuje osobiscie co ma do przekazania, Ciebie zaś nie mozna traktowac normalnie.

Mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski choć tym razem, a jak nie, potraktuję ciebie tak jak na to zasługujesz.
viewpost.php?p=353553


Temat: imigranci wywołali zamieszki we Włoszech:

Cytat:
14.08.2015 9:13 am
WZBG napisał:
manhattanman napisał:
zastanawiam się ile razy należy zacytować [...]


manhattanman napisał:

manhattanman napisał:

[..] firma ma zbankrutować jeżeli jest nierentowna. i już. [przyp. viewpost.php?p=296444]

WZBG napisał:
Chyba jasne jest, że od handlowania, produkowania towarów i tworzenia usług nie przybywa pieniędzy (złotego).
W Polsce jedynie NBP może je emitować.
ależ oczywiście, że przybywa kapitał, jeżeli uwzględnisz eksport. [przyp. viewpost.php?p=296490]


To nie jest prawda.
Bez drukowania waluty, globalny bilans płatniczy jest równy 0.

Dla zobrazowania tematu: Zbiorczy rachunek bieżący bilans za lata 1980-2008 na podstawie danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego
https://en.wikipedia.org/wiki/Balance_of_trade

oraz

Saldo rachunku obrotów bieżących w roku 2006:
Czerwony kolor - Saldo ujemne
Niebieski kolor - Saldo dodatnie
Szary kolor - Brak danych
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bilans_p%C5%82atniczy


Cytat:
Co można powiedzieć o kraju, który nie potrafi (i to chronicznie) wyprodukować i sprzedać tyle, ile kupuje na rynkach światowych? Że żyje ponad stan? Że musi się zadłużać i sprzedawać własny majątek? Że powtórzy drogę Grecji? Że jego ambicje polityczne to budowanie zamków na piasku?
http://szczesniak.pl/1935

manhattanman popiera zamykanie firm, które są nierentowne.
Taka jest natura rynku w kapitalizmie (gra o sumie zerowej).
A to prowadzi do koncentracji kapitału, co jest nie pod drodze pobudzaniu przedsiębiorczości mniejszych firm/większej liczby jednostek.


Cytat:
Osiąganie ciągłych deficytów jest niemożliwe, gdyż może to prowadzić do trwałego wyczerpania rezerw dewizowych (utrata możliwości płatności).
Osiąganie ciągłych nadwyżek również nie jest możliwe, gdyż powodowałoby to ciągły deficyt innych krajów (a jest to niemożliwe).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bilans_p%C5%82atniczy

Międzynarodowa gra o sumie zerowej
viewpost.php?p=296938



16.08.2015 7:18 am
manhattanman napisał:
kompletna bzdura.
Cytat:
manhattanman popiera zamykanie firm, które są nierentowne.
nie popieram zamykania firm, popieram ich bankrutowanie.

ja rozumiem, że ludzie co wywegetowali się w socjalizmie i komunie, nie są w stanie myśleć racjonalnie, ale dodruk niewiele zmienia, a praktykowane jest w każdym kraju, to nie są jedyne rezerwy walutowe danego państwa, natomiast ekport produktu za kapitał w różnorakiej formie pomijając wahania giełdowe stanowi zysk budżetu danego państwa lub przedsiębiorstwa. jeżeli państwo jest bankrutem to niech spierdala i zdycha albo niech oddaje inne aktywa. tak działa ekonomia, a jezeli panstwo nie rozumie by sie nie zapozyczac, no to tez niech zbankrutuje, a jezeli ktos nie rozumie ze zysk stanowi zysk a strata stanowi stratę nawet z dotacją albo redystrybucją niech też wypierdala.


poryci czerwoni kretyni z obwisłymi jajami, co wojny im jak widać zabrakło - małe adolfiki zajebane. chuja się znacie na życiu i zarabianiu forsy. wegetujcie dalej na forum, koncentratorzy kapitału, wysysacze podatków i socjalów. precz z kurwą komuną. zdychać.
viewpost.php?p=296984


16.08.2015 5:41 pm
WZBG napisał:
manhattanman napisał:
kompletna bzdura.
Cytat:
manhattanman popiera zamykanie firm, które są nierentowne.
nie popieram zamykania firm, popieram ich bankrutowanie.


Bankrutują nie ci co mają zysk (dodatni cash flow), a ci co mają stratę (ujemny cash flow).

Lecz matematycznie nie jest możliwe, aby każda firma miała zysk (dodatni cash flow), ponieważ suma wpływów pieniężnych "wszystkich" firm z transakcji jest równa sumie wypływów pieniężnych "wszystkich firm".

Niezależnie, jak firmy by nie działały są możliwe tylko dwa stany:
1. Każda firma nie za zysku, ani straty (zerowy przepływ pieniężny/cash flow),
2. Jedna lub więcej firm ma zysk (dodatni cash flow) i odpowiednio jedna lub więcej stratę (ujemny cash flow)


W przypadku eksportu jednej firmy, który jest jednocześnie importem dla firmy z innego kraju mamy zysk (dodatni cash flow) firmy eksportującej, a stratę (ujemny cash flow) firmy importującej.

W gospodarce nieustannie firmy bankrutują, więc ich strata (ujemny cash flow) zasila firmy z zyskiem (dodatnim cash flow).
Niemożliwe jest, aby nie było firm bankrutujących przy jednoczesnym istnieniu firm z zyskiem (dodatnim cash flow).

Popieranie bankrutowania firm to popieranie mechanizmu matematycznego przepływów pieniężnych (cash flow), z którego to wynika.

Wystarczy dostrzec co dzieje się z rachunkami przepływów pieniężnych (cash flow) firm, jest spojrzymy na gospodarki, jako sumy "wszystkich" firm.

Dodruk w systemie przepływów pieniężnych (cash flow) nie zmienia natury tego systemu, natomiast prawdziwą zmianą jest zastąpienie przepływów pieniężnych (cash flow), przez jednostki procentowe ogólnej zdolności produkcyjnej.
Zamówienia mogą mieć wartość maksymalną równą ogólnej zdolności produkcyjnej.
viewpost.php?p=296997

17.08.2015 6:19 am
manhattanman napisał:
Cytat:
Bankrutują nie ci co mają zysk (dodatni cash flow), a ci co mają stratę (ujemny cash flow).
ta, naturalna kolej rzeczy.
Cytat:
Lecz matematycznie nie jest możliwe, aby każda firma miała zysk (dodatni cash flow),
może mieć, jeżeli dany region dużo produkuje i eksportuje na resztę świata. przykład: chiny.
Cytat:
ponieważ suma wpływów pieniężnych "wszystkich" firm z transakcji jest równa sumie wypływów pieniężnych "wszystkich firm".
nie może być równa, ponieważ są różne przeliczniki walut, i tym samym np. petrodolarów nie przeliczysz na kruszec(o dodrukowywaniu i elektronicznym zapisem majątku nie wspominając). a nawet jeżeli przeliczysz to w obecnym czasie dany przelicznik ma się nijak do stanu faktycznego bazy surowcowej regionów, np. solidnie zadłużonych poza sojuszem WTO, współpracujących, albo do poziomu ekspansji kapitalistycznej zachodu względem reszty świata. nie przeliczysz tego ot tak. także = i - równa się 0 jest utopią humanistyczną.
Cytat:
Niezależnie, jak firmy by nie działały są możliwe tylko dwa stany:
1. Każda firma nie za zysku, ani straty (zerowy przepływ pieniężny/cash flow),
w przypadku wzrastającej inflacji oraz zadłużenia sektora państwowego(podatki) możliwa jest strata gdy pozornie w danym regionie istnieje zysk, ale stratą jest cały ogół gospodarczy regionu.
Cytat:
2. Jedna lub więcej firm ma zysk (dodatni cash flow) i odpowiednio jedna lub więcej stratę (ujemny cash flow)
no tu jest idealny przykład regionu rozwijającego się prawidłowo.
Cytat:
W przypadku eksportu jednej firmy, który jest jednocześnie importem dla firmy z innego kraju mamy zysk (dodatni cash flow) firmy eksportującej, a stratę (ujemny cash flow) firmy importującej.
niekoniecznie. w sytuacji gdy podaż surowca powoduje stratę w jego przechowywaniu przez co przestaje być aktywem, zyskiem dla danego kraju będzie jest eksport(sprzedaż nadwyżek) do miejsca, gdzie jest zauważalny i zyskowny dla danego regionu popyt. wniosek: obie strony są w stanie zarobić w prosty sposób - poprzez opłacalną dla obu stron wymianę.
Cytat:
W gospodarce nieustannie firmy bankrutują, więc ich strata (ujemny cash flow) zasila firmy z zyskiem (dodatnim cash flow).
firma bankrutująca otwiera miejsca i możliwości innym bardziej konkurencyjnym firmom. przykład państwowa poczta oraz inpost. na miejsce bankruta może wejść, przy mniej interwencjonistycznej gospodarce, mniejszy konkurent, bądź w odwrotnym przypadku monopolista albo państwowy, albo kapitalistyczny.
Cytat:
Popieranie bankrutowania firm to popieranie mechanizmu matematycznego przepływów pieniężnych (cash flow), z którego to wynika.
a kto założył, że akurat twój sposób pojmowania cashflow jest idealnie właściwy?
Cytat:
Wystarczy dostrzec co dzieje się z rachunkami przepływów pieniężnych (cash flow) firm, jest spojrzymy na gospodarki, jako sumy "wszystkich" firm.
no u nas sytuacja jest patologicznie niespotykana w dziejach historii, dlatego też tu nie ma mowy o jakiejkolwiek matematyce. aktualnie to dzisiejsze rachunki bankowe, monopolistyczne korporacje robią wszystko w porozumieniu z państwówką by zakryć negatywne wskaźniki, a to tylko może oznaczać jedno. poziom faszystowskiej propagandy sięgnął zenitu, ale z tego to powinien się nam tłumaczyć psychopata kaczafi, skoro tak się niby zna na czymkolwiek co wycina i wkleja, wycina i wkleja i tak w kółko, zamiast wziąć się do jakiejś jebanej normalnej roboty(o którą coraz ciężej w systemie, który zjada własne dzieci, a żywi jednocześnie czerwonych pasożytniczych idiotów.
Cytat:
Dodruk w systemie przepływów pieniężnych (cash flow) nie zmienia natury tego systemu,
moim zdaniem zdecydowanie zmienia. niszczy na przykład pieniądz papierowy, tym samym zmieniając strukturę przyszłego koszyka walutewego w perspektywie globalnej.
viewpost.php?p=297006


17.08.2015 6:19 am
manhattanman napisał:
Cytat:
Bankrutują nie ci co mają zysk (dodatni cash flow), a ci co mają stratę (ujemny cash flow).
ta, naturalna kolej rzeczy.
Tylko konsekwencja tego co jedni narzucają innym (emitent waluty - Bank Centralny)

manhattanman napisał:

Cytat:
Lecz matematycznie nie jest [możliwe, aby każda firma miała zysk (dodatni cash flow),
może mieć, jeżeli dany region dużo produkuje i eksportuje na resztę świata. przykład: chiny.
Błąd. Region nie ma znaczenia. Gdy firma z Chin zamieni walutę uzyskaną z eksportu (np. USD) na rodzimą walutę, to inny podmiot będzie miał ujemny przepływ pieniężny w walucie chińskiej. Importer ma ujemny przepływ pieniężny np. w USD, a eksporter dodatni przepływ pieniężny w np. USD. Jednocześnie eksporter ma ujemny przepływ pieniężny np. w walucie chińskiej (przed wymianą np. USD, a z tytułu wcześniejszych poniesionych wydatków związanych z tym co zostało wyeksportowane).


manhattanman napisał:

Cytat:
ponieważ suma wpływów pieniężnych "wszystkich" firm z transakcji jest równa sumie wypływów pieniężnych "wszystkich firm".
nie może być równa, ponieważ są różne przeliczniki walut, i tym samym np. petrodolarów nie przeliczysz na kruszec(o dodrukowywaniu i elektronicznym zapisem majątku nie wspominając). a nawet jeżeli przeliczysz to w obecnym czasie dany przelicznik ma się nijak do stanu faktycznego bazy surowcowej regionów, np. solidnie zadłużonych poza sojuszem WTO, współpracujących, albo do poziomu ekspansji kapitalistycznej zachodu względem reszty świata. nie przeliczysz tego ot tak. także = i - równa się 0 jest utopią humanistyczną.


Podnosisz kwestie korekt z tytułu różnic kursowych. One istnieją, jako efekt uboczny istnienia wielu walut. Gdy istnieje jedna waluta, te kwestie nie mają znaczenia, np. kwestie różnic kursowych odnoszących się do marki niemieckiej, franka francuskiego, lira włoskiego, pesety hiszpańskiej, drachmy greckiej, funta irlandzkiego, guldena holenderskiego, marki fińskiej, franków monakijskich, szylinga austriackiego, franków belgijskich, franków luksemburskich, escudo portugalskiego, lira sanmaryńskiego, lira watykańskiego.
Problem różnic kursowych związanych z tymi walutami przestał istnieć wraz z zastąpieniem ich przez Euro. I to nie jest utopia humanistyczna. Waluta Euro, kwestie korekt z tytułu różnic kursowych walut, które zastąpiły Euro, zniosła. A sumaryczny zerowy przepływ pieniężny w Euro ("wszystkich" firm z transakcji), odpowiadający przepływom pieniężnym w walutach, które zastąpiły Euro, pozostał.

Problem leży w samej walucie, że od handlu, produkcji dóbr, waluty Euro nie przybywa. Euro może przybyć, tylko wtedy, gdy Europejski Bank Centralny wyemituje Euro. A gdy EBC pożyczy Euro innym podmiotom, to sam będzie miał ujemny przepływ pieniężny w Euro.

manhattanman napisał:

Cytat:
Niezależnie, jak firmy by nie działały są możliwe tylko dwa stany:
1. Każda firma nie ma zysku, ani straty (zerowy przepływ pieniężny/cash flow),
w przypadku wzrastającej inflacji oraz zadłużenia sektora państwowego(podatki) możliwa jest strata gdy pozornie w danym regionie istnieje zysk, ale stratą jest cały ogół gospodarczy regionu.


Błąd:
Inflacja - brak pozycji w rachunku przepływów pieniężnych,
Jesteś w stanie z pkt. 1. gdy brakowi emisji waluty (dodruk) towarzyszy zerowy przepływ pieniężny/cash flow. Suma zmian zadłużenia sektora państwowego (podatki) nie ma znaczenia, nie ma zmiany przepływu pieniężnego, ponieważ tego przepływu pieniężnego nie ma. A gdy pojawi się, to nadal, w myśl stanu z pkt 1., mamy:
1. Każda firma nie ma zysku, ani straty (zerowy przepływ pieniężny/cash flow)


manhattanman napisał:

Cytat:
2. Jedna lub więcej firm ma zysk (dodatni cash flow) i odpowiednio jedna lub więcej stratę (ujemny cash flow)
no tu jest idealny przykład regionu rozwijającego się prawidłowo.


To tylko konsekwencja tego co jedni narzucają innym (emitent waluty - Bank Centralny).
Gdyby to był idealny przykład, to nie byłoby np.:

W 1906, na mocy Antytrustowej Ustawy Shermana z 1890, Standard Oil Company (New Jersey) musiała podzielić się na 33 mniejsze firmy.
W 1909 roku amerykański Departament Sprawiedliwości pozwał Standard Oil w ramach federalnego prawa antymonopolowego Sherman Antitrust Act z 1890 r. i zarzucił firmie utrzymywanie monopolu w handlu międzynarodowym i krępowanie konkurencji.



manhattanman napisał:

Cytat:
W przypadku eksportu jednej firmy, który jest jednocześnie importem dla firmy z innego kraju mamy zysk (dodatni cash flow) firmy eksportującej, a stratę (ujemny cash flow) firmy importującej.
niekoniecznie. w sytuacji gdy podaż surowca powoduje stratę w jego przechowywaniu przez co przestaje być aktywem, zyskiem dla danego kraju będzie jest eksport(sprzedaż nadwyżek) do miejsca, gdzie jest zauważalny i zyskowny dla danego regionu popyt. wniosek: obie strony są w stanie zarobić w prosty sposób - poprzez opłacalną dla obu stron wymianę.


Przypadek dotyczył pojawienia się jednej zmiennej (eksportu/importu dwóch firm z różnych państw), do stanów z pkt 1 lub pkt 2.
Ty dodajesz kolejne zmienne, które nie wyjaśniają przypadku z jedną zmienną.

Dodanie kolejnych transakcji importu/eksportu nie zmienia tego, że wystąpi zysk (dodatni cash flow) firmy eksportującej i strata (ujemny cash flow) firmy importującej.
W ujęciu pieniężnym "opłacalną dla obu stron wymianę." nie jest to wymiana opłacalna dla obu stron. jedna strona ma stratę (ujemny cash flow) z tytułu transakcji pieniężnej, druga strona zysk (dodatni cash flow) z tytułu transakcji pieniężnej,


manhattanman napisał:

Cytat:
W gospodarce nieustannie firmy bankrutują, więc ich strata (ujemny cash flow) zasila firmy z zyskiem (dodatnim cash flow).
firma bankrutująca otwiera miejsca i możliwości innym bardziej konkurencyjnym firmom. przykład państwowa poczta oraz inpost. na miejsce bankruta może wejść, przy mniej interwencjonistycznej gospodarce, mniejszy konkurent, bądź w odwrotnym przypadku monopolista albo państwowy, albo kapitalistyczny.


Nie chodzi o to co będzie na rynku po zamknięciu bankruta.
Rzecz dotyczy sytuacji, gdy środki pieniężne ze straty (ujemny cash flow) są środkami pieniężnymi z zysku (dodatnim cash flow).
To są te środki pieniężne, które odpłynęły (ujemny cash flow) i wpłynęły (dodatni cash flow)

Wynik księgowy bardziej konkurencyjnej firmy:
InPost na działalności listowej stracił ponad 160 mln zł (2016)
Ujemny cash flow tys. PLN: -24 037 (2016). https://www.biznesradar.pl/raporty-finansowe-przeplywy-pieniezne/IPT


manhattanman napisał:

Cytat:
Popieranie bankrutowania firm to popieranie mechanizmu matematycznego przepływów pieniężnych (cash flow), z którego to wynika.
a kto założył, że akurat twój sposób pojmowania cashflow jest idealnie właściwy?


Są przepisy prawne.
KRAJOWY STANDARD RACHUNKOWOŚCI NR 1 „Rachunek przepływów pieniężnych”
http://www.mf.gov.pl/documents/764034/11.....IA+2011+R.

Gdy dokonujesz jednej transakcji, to jej wynikiem jest wydatek (ujemny cash flow) u kupującego i wpływ (dodatni cash flow) u sprzedającego.



manhattanman napisał:

Cytat:
Wystarczy dostrzec co dzieje się z rachunkami przepływów pieniężnych (cash flow) firm, gdy spojrzymy na gospodarki, jako sumy "wszystkich" firm.
no u nas sytuacja jest patologicznie niespotykana w dziejach historii, dlatego też tu nie ma mowy o jakiejkolwiek matematyce. aktualnie to dzisiejsze rachunki bankowe, monopolistyczne korporacje robią wszystko w porozumieniu z państwówką by zakryć negatywne wskaźniki, a to tylko może oznaczać jedno. poziom faszystowskiej propagandy sięgnął zenitu, ale z tego to powinien się nam tłumaczyć psychopata kaczafi, skoro tak się niby zna na czymkolwiek co wycina i wkleja, wycina i wkleja i tak w kółko, zamiast wziąć się do jakiejś jebanej normalnej roboty(o którą coraz ciężej w systemie, który zjada własne dzieci, a żywi jednocześnie czerwonych pasożytniczych idiotów.
(Przyp. WZBG: wielkość, kolor czcionki dla istotności).

To jest sytuacja, którą już nazwałeś:
2. Jedna lub więcej firm ma zysk (dodatni cash flow) i odpowiednio jedna lub więcej stratę (ujemny cash flow) - autor WZBG.
no tu jest idealny przykład regionu rozwijającego się prawidłowo. - autor manhattanman.
(Przyp. WZBG: wielkość, kolor czcionki dla istotności).

Jak możesz zmieniać zdanie o tym samym?



manhattanman napisał:

Cytat:
Dodruk w systemie przepływów pieniężnych (cash flow) nie zmienia natury tego systemu,
moim zdaniem zdecydowanie zmienia. niszczy na przykład pieniądz papierowy, tym samym zmieniając strukturę przyszłego koszyka walutewego w perspektywie globalnej.
viewpost.php?p=297006

Nie zmienia się to:
Matematycznie nie jest możliwe, aby każda firma miała zysk (dodatni cash flow), ponieważ suma wpływów pieniężnych "wszystkich" firm z transakcji jest równa sumie wypływów pieniężnych "wszystkich firm".
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:54, 01 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
RFN: ponad 9 mld euro na uchodźców w 2016 r. 31.10.2017 Barbara Cöllen

Pomimo spadku liczby wniosków azylowych, o 76 proc.wzrosły w 2016 r. ustawowe świadczenia dla osób ubiegających się w Niemczech o azyl.

Niemcy: Ponad 9 mld. euro na świadczenia dla uchodźców w 2016 r. (picture-alliance/dpa/A. Weigel)

Świadczenia socjalne przysługują każdej osobie ubiegającej się w Niemczech o azyl. Odpowiednie regulacje zawarte są w specjalnej ustawie – Asylbewerberleistungsgesetz. Koszty tych świadczeń wyniosły w 2016 r. 9,2 mld euro i były w porównaniu z rokiem poprzednim wyższe o 76 proc., pomimo, że w tym czasie spadła z 974 551 na 728 239 liczba osób, które ubiegały się o azyl.

Donosi o tym w środowym (31.10.17) wydaniu tabloid „Bild” powołując się na dane Federalnego Urzędu Statystycznego.

Na poziomie federacji, krajów związkowych i gmin wydano netto na świadczenia socjalne dla osób ubiegających się o azyl 9,234 mld euro . W 2015 r. były to 5,2 mld.
Statystycy oceniają, że ten wzrost w dużej mierze wiąże się ze wzrostem wydatków na czynsze w tymczasowych ośrodkach azylanckich i wzrostem kosztów ich utrzymania. Stoją one bowiem puste z powodu spadku liczby uchodźców. Ponadto koszty przeciążenia wydatkami z 2015 r. przeniesiono na 2016 r.

Wg aktualnych danych w 2016 r. na jedną osobę ubiegającą się o azyl państwo przeznacza rocznie 12 680 euro, czyli miesięcznie ponad tysiąc euro. Zgodnie z niemiecką ustawą o świadczeniach dla osób ubiegających się o azyl, osobie samotnej przysługuje miesięcznie, poza pokryciem wydatków na czynsz i kosztów ogrzewania, 354 euro na wyżywienie, zakup ubrań i artykułów higieny osobistej. Do tego dochodzi kieszonkowe wynoszące 135 euro na osobę (244 euro dla małżonków). Suma tych świadczeń jest o 50 euro niższa od zasiłku socjalnego tzw. Hartz IV:
http://www.dw.com/pl/rfn-ponad-9-mld-euro-na-uchodźców-w-2016-r/a-41189472
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:27, 02 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
W Niemczech znikają migranci. Władze nie wiedzą, gdzie jest 30 tys. osób 2 listopada 2017 PAP

Uchodźcy na stacji kolejowej na Węgrzech źródło: ShutterStock

Niemieckie media piszą w czwartek o lawinie procesów azylowych, z którymi nie radzą sobie sądy administracyjne, i o niemożności ustalenia miejsca pobytu ponad 30 tys. migrantów, którzy z racji odrzucenia ich wniosków o azyl powinni byli wyjechać z Niemiec.

Jak podała "Neue Osnabruecker Zeitung" ("NOZ"), w czerwcu br. przed niemieckimi sądami administracyjnymi toczyło się 320 tys. spraw dotyczących azylu. Rok wcześniej takich postępowań było 69 tys. Redakcja powołuje się na dane przekazane przez MSW w odpowiedzi na interpelację partii Lewica.

"NOZ" przypomina, że Stowarzyszenie Niemieckich Sędziów Administracyjnych (BDVR) ostrzegało już w lecie przed zatorem w sądach spowodowanym zbyt dużą liczbą spraw. Wtedy przewidywano, że w całym roku 2017 sądy będą musiały rozpatrzyć 200 tys. spraw. Obecnie wiadomo, że ta liczba została już dawno przekroczona.

Prezes BDVR Erich Mueller-Fritzsche ostrzegł, że sądy administracyjne są przeciążone i bez wzmocnienia personalnego nie poradzą sobie z nawałem spraw.

Sądy administracyjne są instancją odwoławczą w przypadku odrzucenia przez Federalny Urząd Migracji i Uciekinierów wniosku o przyznanie azylu.

Niemiecki tabloid "Bild" podał, że władzom nieznane jest miejsce pobytu ponad 30 tys. migrantów, których wnioski o azyl zostały ostatecznie odrzucone, co oznacza obowiązek natychmiastowego opuszczenia kraju.


Rzecznik MSW powiedział "Bildowi", że osoby te mogły wyjechać z Niemiec, nie zawiadamiając o tym urzędów do spraw cudzoziemców lub ukryły się na terenie Niemiec, chcąc uniknąć deportacji.

Z Berlina Jacek Lepiarz
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....-osob.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:43, 05 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kanada szuka rąk do pracy. Przyjmie blisko milion imigrantów do 2020 roku 5 listopada 2017 PAP

Toronto, Kanada źródło: ShutterStock

Prawie milion imigrantów przyjmie Kanada w ciągu najbliższych trzech lat - wynika z przedstawionego przez rząd nowego rekordowego planu. Rząd zakłada, że migranci zapobiegną starzeniu się społeczeństwa oraz przyczynią się do rozwoju gospodarczego kraju.

W 2018 r. Kanada zamierza wydać wizy pobytowe 310 tys. nowych rezydentów, w 2019 r. – limit będzie zwiększony do 330 tys., a następnie w 2020 r. – do 340 tys., co równa się 1 proc. ludności kraju. Doradcy rządu premiera Kanady Justina Trudeau proponowali limity nawet wyższe od przyjętych, sięgające 450 tys. osób w 2021 r.

Rząd w Ottawie dotychczas ustalał jednoroczne plany imigracji, od lat było to ok. 250 tys. osób rocznie. Jednak obecnie, jak podkreślono w komunikacie, po konsultacjach z rządami prowincji i środowiskami biznesowymi, postanowiono przygotować wieloletni plan po to, by instytucjom obsługującym imigrantów łatwiej było przygotować środki i plan działania.

Rząd nie kryje, że podstawą decyzji o zwiększonych limitach imigracyjnych jest przede wszystkim sytuacja gospodarcza i demograficzna. Na konferencji prasowej w środę w Toronto minister ds. imigracji, uchodźców i obywatelstwa Ahmed Hussen mówił o starzejącym się społeczeństwie. "Pięć milionów Kanadyjczyków przejdzie na emeryturę do 2035 r. i mamy mniej osób na rynku pracy, by wspierać seniorów i emerytów" - powiedział Hussen. Rząd zakłada, że imigranci przyczynią się do rozwoju gospodarczego kraju. Z trzyletniego limitu miliona nowych imigrantów ok. 565 tys. przyjedzie w ramach programów dla wykwalifikowanych pracowników różnych branż. Ok. 265 tys. osób przyjedzie dodatkowo w ramach łączenia rodzin, ponad 137 tys. wiz przypadnie uchodźcom.

Hussen przypomniał, że o ile w 1971 r. na jednego emeryta przypadało statystycznie 6,6 osób na rynku pracy, to już w 2012 r. ta proporcja wynosiła 1 do 4,2, a według prognoz w 2036 r. wyniesie ona 1 do 2. Wówczas według szacunków 100 proc. przyrostu ludności Kanady będzie pochodzić z imigracji, dziś jest to 75 proc.

Według danych urzędu statystycznego Statistics Canada z ubiegłorocznego spisu powszechnego ponad 7,5 mln osób, czyli 21,9 proc. mieszkańców kraju to osoby, które urodziły się poza Kanadą. To najwyższy odsetek od 1921 r., kiedy spis powszechny wykazał 22,3 proc. imigrantów.
Niemniej, jak mówił Hussen, przyjazd imigranta do Kanady to tylko "połowa pracy". "Musimy mieć pewność, że ludzie otrzymują narzędzia potrzebne do osiągnięcia sukcesu, kiedy już tu przyjadą" - zaznaczył minister.

Jak zwraca uwagę jeden z najważniejszych ośrodków badawczych, Conference Board of Canada, średni dochód Kanadyjczyka urodzonego w Kanadzie to ok. 50 tys. dolarów kanadyjskich rocznie, dla Kanadyjczyka – imigranta to 43 tys. dolarów kanadyjskich rocznie. Dochody pracowników imigrantów zmniejszyły się po 1991 r., gdy zmieniły się kraje pochodzenia imigrantów. Od początku lat 90. coraz więcej nowych Kanadyjczyków pochodzi z Azji i Afryki, a "kanadyjscy pracodawcy i organizacje regulujące rynek pracy mają problem z oceną zagranicznej edukacji i doświadczenia w pracy".

Conference Board of Canada dodaje, że dla skutecznej integracji nowoprzybyłych niezbędne jest utrzymanie wysokiego poziomu życia "miejscowej populacji". Z drugiej strony "Kanada musi zidentyfikować, jak poprawić ekonomiczną integrację nowo przybyłych", np. wprowadzając programy wspierające budownictwo mieszkaniowe.

Instytut Policy Options, prowadzący debatę nad istotnymi tematami społecznymi, wskazywał, że Kanadzie dotychczas udało się uniknąć negatywnych skutków imigracji, takich jak spadające zaufanie społeczne wynikające z braków komunikacji. Jednak, jak zwracano uwagę, imigracja nie jest rozwiązaniem problemów demograficznych takich jak starzenie się społeczeństwa.

Na konieczność integracji zwraca też uwagę opozycja. Michelle Rempel, która w Konserwatywnej Partii Kanady (CPC) zajmuje się imigracją, stwierdziła, że system imigracyjny powinien zajmować się m.in. pomocą w osiągnięciu wystarczającej znajomości języka.

Imigranci mają dostęp do bezpłatnych lekcji angielskiego i francuskiego, ale każdy Kanadyjczyk ma w zanadrzu historie o niemożności porozumienia się z technikiem firmy telekomunikacyjnej (który często pochodzi z Azji), budowlańcem (to często Polacy), czy problemach językowych w kontaktach z infolinią banku.

Problemy z dobrą znajomością oficjalnych języków Kanady stają się problemem dla niektórych branż. Jeff, copywrighter pracujący w jednej z agencji reklamowych w Toronto, tłumaczył PAP, dlaczego kanadyjskie reklamy są mało dowcipne: "odbiorca często niewystarczająco zna angielski, więc żeby reklama do niego trafiła, nie mogę używać finezyjnego języka".

To, czy ktoś kwalifikuje się do jednego z kilkudziesięciu programów imigracyjnych, można sprawdzić wstępnie na stronach kanadyjskiego ministerstwa imigracji i obywatelstwa.
http://forsal.pl/artykuly/1082760,praca-.....-roku.html




Cytat:
Australia odrzuca ofertę Nowej Zelandii przejęcia migrantów. Woli odesłać ich do USA 5 listopada 2017 PAP

Imigranci źródło: ShutterStock

Australia odrzuciła w niedzielę ofertę Nowej Zelandii przejęcia 150 migrantów z likwidowanego obozu na wyspie Manus w Papui-Nowej Gwinei, gdzie rozwija się kryzys humanitarny.

Australijskie władze chciały przenieść migrantów do trzech obozów przejściowych, ale ok. 600 mężczyzn zabarykadowało się wewnątrz ośrodka. Obawiają się oni przemocy ze strony lokalnych mieszkańców wyspy w trakcie transferu do ośrodków przejściowych znajdujących się na wyspie. Przed pięcioma dniami w obozie odcięto wodę i dostawy żywności. Nie dociera tam również opieka medyczna.

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern powiedziała w piątek, że jej kraj chce przejąć 150 osób starających się o azyl z obozu na wyspie Manus i innego obozu w wyspiarskim państwie Nauru na Pacyfiku. Jednak premier Australii Malcolm Turnbull zapowiedział, że Canberra woli zastosować się do porozumienia z Amerykanami, zawartego jeszcze za rządów Baracka Obamy, na mocy którego do 1250 uchodźców ubiegających się o azyl może być odesłanych do USA w zamian za uchodźców z Ameryki Środkowej.

Australia prowadzi restrykcyjną politykę wobec migrantów, którzy próbują dotrzeć do jej brzegów. Marynarka wojenna tego kraju regularnie zawraca łodzie z migrantami, a osoby, którym udaje się dotrzeć do wybrzeży Australii, są wysyłane do opłacanych przez rząd w Canberrze obozów na wyspę Manus lub do Nauru. Tam rozpatrywane są ich wnioski o status uchodźcy. Nawet jeśli zostaną one uznane za uzasadnione, osoby te nie mają prawa osiedlić się w Australii.

Canberra uzasadnia te działania koniecznością zwalczania gangów przemytników ludzi i zniechęcania migrantów, z których wielu pochodzi z Iranu, Iraku, Somalii czy Afganistanu, przed niebezpieczną morską przeprawą.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....o-usa.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:19, 06 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Uciekają przed deportacją. 56 tys. osób w Wielkiej Brytanii jest poza kontrolą państwa 3.11.2017 PAP

Przechodnie na moście Waterloo w Londynieźródło: Bloomberg autor zdjęcia: Simon Dawson

Niezależny główny inspektor ds. granic i imigracji opublikował w czwartek raporty dotyczące procesu deportacji obcokrajowców. Jak informuje telewizja BBC, wynika z nich, że prawie 56 tys. osób ucieka przez wydaleniem z Wielkiej Brytanii.

Dwa raporty zostały skierowane do brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych (Home Office) w maju i czerwcu 2017 r. Jeden dotyczy procesu deportacji obcokrajowców odsiadujących wyroki, a drugi stanu wydalania z Wielkiej Brytanii osób, które nie zostały zatrzymane. Nawet 80 tys. obcokrajowców powinno zgłosić się do urzędów imigracyjnych, gdyż grozi im deportacja. Wśród nich są sprawcy przestępstw, nielegalni imigranci oraz obcokrajowcy, którym skończyło się pozwolenie na pobyt, a ich wizy wygasły.

Nawet 56 tys. osób udaje się unikać deportacji, a służby państwa nie mają z nimi kontaktu. Część z nich zniknęła z radaru państwa już w 2009 roku.

Niezależny główny inspektor ds. granic i imigracji David Bolt podczas czwartkowej prezentacji raportów powiedział, że problemem jest zła komunikacja i koordynacja wewnątrz poszczególnych wydziałów Home Office.

Bolt wskazał również na poważne zaniedbania urzędników imigracyjnych. Jako jeden z przykładów podał przypadek, w którym poszukiwanie obcokrajowca zostało wszczęte dopiero po 19 opuszczonych przez niego spotkaniach. Może to być również efekt tego, że w sierpniu 2016 r. aż 40 tys. cudzoziemców miało się zgłosić do jednego z trzech londyńskich centrów imigracyjnych.

Resort spraw wewnętrznych w odpowiedzi na raporty zadeklarował, że trwają prace nad rozwiązaniem problemów.
"Ludzie, którzy nie mają prawa mieszkać w tym kraju, powinni wiedzieć, że jesteśmy zdecydowani ich stąd usunąć" - powiedział minister stanu ds. imigracji Brandon Lewis cytowany przez portal internetowy brytyjskiej telewizji BBC. Dodał, że jeśli to będzie konieczne, takie osoby będą wydalane siłą. Lewis ocenił, że raport był dla niego "trudną lekturą".

Od 2010 roku 38,6 tys. zagranicznych przestępców zostało deportowanych z Wielkiej Brytanii.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....nstwa.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:28, 11 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
BLOKADA PRZELEWÓW IMIGRANTÓW Z UE MIESZKAJĄCYCH NA WYSPACH - KONTA POLAKÓW ZAMROŻONE! 11.11.2017

BLOKADA przelewów imigrantów z UE mieszkających na Wyspach - konta Polaków zamrożone! Wielka Brytania chce wprowadzić blokadę przelewów imigrantów z UE mieszkających na Wyspach - bojąc się, że Polacy i inni obcokrajowcy, będą wysyłać m.in. pieniądze z benefitów do swoich rodzin w ojczyznach. Zamrożenie kont miałoby temu zapobiec. Unia Europejska jednak się z tym nie zgadza.



Jak podaje Express, grupa zajmująca się Brexitem w Parlamencie Europejskim wyznaczyła granice dla Wielkiej Brytanii między innymi w kwestii praw obywatelskich i określiła, co Wyspy mogą, a czego nie mogą zrobić po Brexicie. I tak oto Wspólnota zagroziła całkowitą blokadą Brexitu, jeśli Wielka Brytania zabroni wysyłania imigrantom pieniędzy z tytułu pobranych benefitów za granicę.

The Brexit Steering Group, której przewodniczącym jest Guy Verhofstadt, główny negocjator Brexitu, powiedział, że nie należy wprowadzać żadnych zmian w obecnych przepisach umożliwiających wysyłanie pieniędzy państwowych za granicę. „Nalegamy, by nie ograniczało się to tylko do emerytur, ale powinno również obejmować wszystkie świadczenia określone w prawodawstwie UE” mówił Verhofstadt.

Obecnie Wielka Brytania wypłaca obecnie około 30 milionów funtów rocznie zasiłku na dzieci. Około 34 tysiące dzieci mieszka w krajach członkowskich Unii Europejskiej, głównie w Polsce. Już wcześniej były premier Wysp, David Cameron, próbował skończyć z wysyłaniem pieniędzy poza granicę państwa. Jego propozycja została jednak odrzucona przez przywódców UE. Mimo to eurosceptycy mieli nadzieję, że Brexit pozwoli na zmianę zasad.

The Brexit Steering Group wezwała również Theresę May i ministra do spraw Brexitu, Davida Davisa, do rozwiązania „poważnych problemów” związanych z prawami obywatelskimi. Według grupy ich „największym zmartwieniem” jest teraz propozycja Zjednoczonego Królestwa, by zapewnić „status osoby osiedlonej” obywatelom unijnym mieszkającym w Wielkiej Brytanii.

Verhofstadt mocno skrytykował ostatni dokument wydany przez brytyjski rząd w sprawie praw obywatelskich po Brexicie. „Obywatelom UE w Wielkiej Brytanii i Brytyjczykom w krajach UE powiedziano, że nic się z powodu Brexitu nie zmieni. Fakt, że rząd brytyjski opisuje w 25 paragrafach to, co się zmieni, dowodzi jedynie, że gwarancje te były jedynie wymysłem. Trudno mu uwierzyć w to, że proponowany nowy system będzie sprawny i wydajny. Parlament Europejski pozostaje mocno zaniepokojony brakiem postępów w kwestiach praw obywatelskich” podkreślał główny negocjator UE.

Kasia Okarmus / POLEMI.co.uk
Fot.: videnko / Shutterstock
http://polemi.co.uk/informacje/wielka-br.....pach-24815


Cytat:
Pomagają młodym uchodźcom w ucieczce za granicę. Handlarze ludźmi zacierają ręce 7.11.2017 Maja Zych


Z norweskich ośrodków dla azylantów ucieka coraz więcej młodzieży, która boi się przymusowego odesłania do kraju swojego pochodzenia. Według gazety Dagbladet w organizacji nielegalnych ucieczek pomagają im „życzliwi Norwegowie”, jednak pracownicy ośrodków obawiają się, że stoją za tym osoby zajmujące się handlem ludźmi.

Wielu niieletnich azylantów otrzymuje w Norwegii tymczasowe pozwolenie na pobyt, które zezwala im na pozostanie w kraju jedynie do momentu ukończenia 18 roku życia. Coraz większa część z nich decyduje się na ucieczkę, co wywołało ostatnio debatę w sprawie zmiany przepisów w norweskim parlamencie.

Pomagają „w dobrej wierze”

Według informacji Dagbladet w Norwegii funkcjonują specjalne siatki, które zajmują się pomocą młodzieży w ucieczkach za granicę. Z chętnymi osobami mają kontaktować się w mediach społecznościowych, gdzie wymieniają się wskazówkami w przygotowaniu ucieczki. Informatorzy twierdzą, że część chłopców, którzy otrzymali pomoc od Norwegów, przebywa obecnie we Francji, Włoszech, Niemczech, Holandii i Hiszpanii.

Minister ds. Imigracji i Integracji Sylvi Listhaug jest zaniepokojona sprawą. Norweska polityk twierdzi, że mimo dobrych intencji, z jakimi mają działać Norwegowie, może to doprowadzić do znacznego pogorszenia życia tych młodych ludzi. Podkreśla także, że często osoby udzielające pomocy azylantom niewiele wiedzą o ich sytuacji życiowej i mimo działania w dobrej wierze nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swojego działania.

Podejrzewają handel ludźmi

Nie wszyscy Norwegowie wierzą jednak, że aby uciec z kraju wystarczy pomoc „życzliwych rodaków”. Heidi Hilmarsdotter Hansen z ośrodka Gibostad w Troms podejrzewa, że za ucieczkami małoletnich azylantów mogą stać osoby zajmujące się handlem ludźmi. Uważa, że nielegalne przekroczenie granicy nie jest takie łatwe – często kontaktują się z nią jednak byli podopieczni, którzy już w ciągu jednego dnia są w stanie przebyć pół Europy. Stąd jej podejrzenia, że organizacją ucieczek za granicę mogą zajmować się osoby powiązane ze światem kryminalnym. Obawy te podziela także norweska policja.

Prawie 50 proc. zniknęło

Z norweskich ośrodków uciekło od 2009 roku 443 z 913 młodocianych azylantów z tymczasowym pozwoleniem na pobyt. Chcą w tej sposób uniknąć przymusowego powrotu do ojczyzny – problem dotyczy w szczególności osób pochodzących z terenów ogarniętych konfliktami zbrojnymi, takich jak Afganistan.

Partie norweskiego parlamentu wysunęły ostatnio propozycję, aby zmienić przepisy dotyczące przyznawania prawa pobytu nieletnim azylantom. Znaczna część polityków jest przeciwna wysyłaniu młodych ludzi z powrotem na wojnę. Takiemu traktowaniu młodzieży sprzeciwiają się też organizacje humanitarne, takie jak Czerwony Krzyż i Amnesty International.



Cytat:
Grupa Polaków w Birmingham została skazana za handel ludźmi! Ich ofiarami padło 80 Polaków 09.11.2017



Kilkoro Polaków pojawiło się w sądzie w West Midlands, gdzie ruszył proces w sprawie uprawiania przez nich współczesnego niewolnictwa i handlu ludźmi. Ofiarami polskiej gangu przestępczej padło ponad 80 Polaków.

Proceder handlu oraz wykorzystywania pracowników z Polski zaczął się w 2014 roku, kiedy do Wielkiej Brytanii przyjechały pierwsze ofiary polskiej grupy handlarzy ludźmi. Zaraz po przyjeździe przestępcy kontrolowali ich konta bankowe oraz zabierali wypłaty za ich pracę. Grupa działała na terenie Black Country, Birmingham oraz Worcestershire włączając w to West Bromwich i Walsall.

O handel ludźmi oraz niewolnictwo zostało oskarżonych sześciu mężczyzn i trzy kobiety. Cała dziewiątka usłyszała zarzuty spisku, zmuszania ludzi do pracy i handlu ludźmi. Jak podaje portal "Express & Star" wśród oskarżonych jest 47-letnia Justyna Parczewska z Beechwood Road w West Bromwich, która pochodzi z Włocławka.

Na ławie oskarżonych zasiadł także 48-letni Marek Brzeziński z Lindley Avenue w Tipton oraz 27-letni Dawid Kasperowicz z Waterside Street w West Bromwich. Oboje przyjechali do Wielkiej Brytanii z Opoczna. Innymi oskarżonymi są 27-letnia Natalia Żmuda z Dębicy, 22-letnia Julianna Chodakiewicz z Grudziądza, 29-letni Marek Chowaniec z Warszawy. Oprócz nich na ławie oskarżonych zasiedli także 26-letni Jan Sadowski z Dartmouth Street w West Bromwich, 52-letni Ignacy Brzeziński, 41-letni Wojciech Nowakowski z James Turner Street w Winson Green, wszyscy pochodzą z Bydgoszczy.

W Wielkiej Brytanii wciąż dochodzi do podobnych przestępstw. Chrześcijańska organizacja "Armia Zbawienia", która pomaga m.in. ofiarom handlu ludźmi, twierdzi, że co roku pomaga setkom osób w Wielkiej Brytanii, które padły ofiarą handlu ludźmi. Od kwietnia 2015 roku o pomoc do Armii Zbawienia zgłosiły się 294 osoby.

Członkowie organizacji otwarcie mówią, że liczba osób zmuszanych do niewolniczej pracy i prostytucji zwiększyła się w ostatnich latach w Wielkiej Brytanii. Wolontariusze "Armii Zbawienia" apelują do mieszkańców Wysp, żeby ci zgłaszali wszelkie podejrzane osoby, które mogą uczestniczyć w handlowaniu ludźmi. Ofiarami handlarzy ludźmi padają nie tylko Polacy, ale także Albańczycy, Wietnamczycy, Nigeryjczycy i Filipińczycy.

Oskarżeni o handel ludźmi Polacy pozostaną w areszcie do czasu kolejnej rozprawy, której termin został wyznaczony na 5 grudnia.
http://www.polishexpress.co.uk/grupa-pol.....80-polakow
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:27, 16 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Bułgaria: Rozbito gang przemytników ludzi 15 listopada 2017 PAP

Bułgarskie władze rozbiły gang podejrzewany o przemyt do Europy Zachodniej migrantów pochodzących głównie z Pakistanu, Afganistanu i Iraku - poinformowała w środę prokuratura. Ośmiu zatrzymanych, w tym dwóch Pakistańczyków, oskarżono o przemyt ludzi.

Migranci byli przemycani z Turcji do Rumunii, a następnie do Węgier i Austrii - oświadczyła prokuratura.

Sześciu członków gangu zatrzymano podczas skoordynowanej operacji we wtorek w Sofii oraz w miastach Widyń i Łom w północno-zachodniej części kraju.

Zdaniem prokuratury za przemyt migranci płacili członkom gangu ok. 4-6 tysięcy euro.

W celu przeciwdziałania napływowi nielegalnych imigrantów Bułgaria postawiła na granicy z Turcją ogrodzenie i wzmocniła kontrole graniczne. (PAP)
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....ludzi.html


Cytat:
"Rzeczpospolita": Nielegalna emigracja "na Polaka" 16.11.2017 PAP

Grupy przestępcze wypożyczają Ukraińcom polskie paszporty. To pozwala im podjąć leganie pracę w krajach UE - informuje czwartkowa "Rzeczpospolita".

Już nie wystarczy praca w Polsce. Ukraińcy czy Wietnamczycy chcą dostać się do Wielkiej Brytanii i Francji, by tam zarobić więcej. Umożliwia to polski paszport lub dowód osobisty osoby o podobnym wyglądzie. Na takich dokumentach cudzoziemcy podróżują po UE w celu znalezienia lepiej płatnej pracy - podaje gazeta.

To metoda "lool a like" lub inaczej "na podobieństwo". Obserwujemy wzrost zainteresowania grup przestępczych organizacją nielegalnej migracji właśnie tą metodą - powiedziała "Rz" ppor. Agnieszka Golias, która jest rzecznikiem komendanta głównego Straży Granicznej.

Dokument nie jest sfałszowany ani wpisany do baz jako kradziony, więc metoda uznawana jest przez nielegalnych emigrantów za "znacznie bezpieczniejszą" - czytamy.

Trudno oszacować skalę, ilu cudzoziemców używa w krajach UE polskich dokumentów, ale o ujawnieniu tego typu przypadków informują także pogranicznicy zagraniczni, głownie Francuzi i Brytyjczycy - pisze czwartkowa "Rz. (PAP)
http://forsal.pl/wydarzenia/artykuly/108.....olaka.html


Cytat:
CNN: Imigranci w Libii sprzedawani za 400 dolarów 15.11.2017 AFP arb



Imigranci, którzy korzystają z pomocy przemytników ludzi, by dostać się do Europy, są sprzedawani na współczesnych aukcjach niewolników w Libii przez przemytników czasem za zaledwie 400 dolarów, po czym są zmuszani do niewolniczej pracy - informuje CNN.

Przemytnicy, którzy dotychczas zarabiali pobierając od imigrantów opłaty za przerzucenie ich przez Morze Śródziemne do Europy, teraz znaleźli nowe źródło zarobku - korzystając z chaosu i słabości władz centralnych Libii organizują w tym kraju współczesne targi niewolników, na których handlują imigrantami.

CNN opisuje wykonane telefonem komórkowym nagranie, na którym Afrykanin jest sprzedawany kupcowi jako "duży i silny chłopak do pracy na roli".

Z kolei w Trypolisie, stolicy Libii, miało dojść do aukcji na której cena za mężczyznę miała wzrosnąć z 500 do 650 dolarów. Niektórzy inni "wystawieni" na aukcji byli sprzedawani za zaledwie 400 dolarów.

- Czy ktoś potrzebuje górnika? To jest górnik - duży, silny mężczyzna - miał zachęcać do zakupu przeprowadzający aukcję.

Pojawienie się handlu niewolnikami w Libii to efekt zajęcia przez służby europejskie i libijskie większości jednostek wodnych, należących do przemytników. W efekcie nie mają oni czym przewieźć przybywających do Libii imigrantów do Europy.

Libijskie władze twierdzą, że wiedzą o działaniu przemytników w tym kraju, ale dotychczas nie docierały do nich informacje o aukcjach niewolników. - Wsadzają na łódkę 100 osób, tym ludziom albo się uda, albo nie - mówi porucznik Naser Hazam z rządowej Agencji walczącej z przemytem ludzi. - Jeśli przemytnik dostanie pieniądze nie interesuje go, czy imigrant dotrze do Europy czy utonie w morzu - dodaje.

Wcześniejsze śledztwo dziennikarskie "Newsweeka" wykazało, że przemytnicy przyciągają setki imigrantów z Afryki (m.in. z Egiptu, Sudanu i Syrii) wykorzystując do tego celu media społecznościowe.

W 2015 roku na Facebooku można było dowiedzieć się, że za podróż z Sudanu do Libii, a następnie do Włoch matka z córką muszą zapłacić 3500 dolarów.
W 2016 roku w Morzu Śródziemnym, przy próbie dostania się do Europy, utonęło 5079 imigrantów.
http://www.rp.pl/Przestepczosc/171119401.....larow.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3 ... , 15, 16, 17   » 
Strona 16 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


imigranci wywołali zamieszki we Włoszech
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile