W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Prawdziwe ojcostwo Platformy Obywatelskiej  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
6 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 3769
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:19, 23 Wrz '09   Temat postu: Prawdziwe ojcostwo Platformy Obywatelskiej Odpowiedz z cytatem

Ciekawe , czy razem z tarcza spadną inne ofiary

==================================
2009-08-05
ZABEZPIECZONY
„Przy budowie agentury wybiera się na początku ugrupowanie, reprezentujące określoną opcję polityczną, które może być nośnikiem wspólnego programu, a w dłuższej perspektywie zabezpieczyć własne interesy polityczne. Przez polityczne i materialne wsparcie doprowadza się następnie do rozbudowy obserwowanego ugrupowania i jego bazy, osłabiając jednocześnie konkurencyjne grupy polityczne i wprowadza się "swoich" ludzi w elity rządzące”- słowa Ryszarda Świętka cytowałem przed rokiem wielokrotnie w cyklu tekstów pt. „POLITYCZNA AGENTURA WPŁYWU”, wskazując na prawdziwe „ojcostwo” Platformy Obywatelskiej – partii - założonej przez funkcjonariuszy Departamentu I MSW.
Tylko ten, kto mocno zamykał oczy na polską rzeczywistość mógł poczuć się zaskoczony deklaracją gen.Czempińskiego, gdy zasłużony esbek sam przyznał, że to on sformułował koncepcję powołania Platformy Obywatelskiej, a następnie przekonał do pomysłu Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego.
Informacja nie powinna zaskoczyć uważnych obserwatorów życia politycznego. Gdy „trzech tenorów” w świetle telewizyjnych kamer obwieszczało w roku 2001 powołanie „nowej siły” zapowiadając „uwalnianie tkwiących w nas talentów”, Ludwik Dorn w Tygodniku „Nowe Państwo” (z 2.03.2001) napisał:
„Niezależnie od tego, że udział w tym przedsięwzięciu bierze szereg osobistości politycznych o życiorysach związanych z opozycją wobec PRL, to zarówno Andrzej Olechowski, główny animator Platformy (zarejestrowany tajny współpracownik kontrwywiadu zagranicznego PRL), jak i jego bezpośrednie zaplecze intelektualno-organizacyjne w postaci funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych (generałowie Petelicki i Czempiński) oraz grupa finansowego wsparcia (Business Centre Club, gdzie czołową rolę odgrywają byli pracownicy biur radców handlowych PRL-owskich ambasad) kojarzeni są z komunistycznym wywiadem - dawnym I Departamentem MSW. Platforma Obywatelska nie jest wyłącznie ekspozyturą "jedynki", ale w rękach realnej grupy kierowniczej stanowi użyteczne, w dużym stopniu kontrolowane narzędzie realizacji jej ekonomicznych interesów.”
Niewykluczone, że w najbliższym czasie będziemy świadkami innych, spektakularnych oświadczeń byłych esbeków, przyznających się do współudziału w tworzeniu PO. W styczniu 2001 roku, w warszawskim gmachu Intraco spotkali się przecież z inicjatywy Czempińskiego pułkownicy: Krzysztof Smoliński, Roman Deryło, Marek Szewczyk, Wojciech Czerniak i Zygmunt Cebula. Czempiński namawiał wówczas kolegów do wsparcia Platformy i zachęcał do budowania grupy doradców, ¬ specjalistów od służb specjalnych i oddziałów specjalnych w wojsku.
Powód takich wystąpień, podobnie jak w przypadku Czempińskiego wydaje się oczywisty – obecny rząd nie spełnia oczekiwań ludzi bezpieki, a demaskujące genezę Platformy enuncjacje mają na celu zdyscyplinowanie „podopiecznych”. Przed kilkoma dniami sytuację tę celnie scharakteryzował Antoni Macierewicz:
„Chodzi przede wszystkim o prywatyzacje, podział majątku narodowego i korzyści, których środowiska związane ze służbami oczekują. Wyraźnie widać, ze rząd Donalda Tuska jest z tego punktu widzenia oceniany przez te środowiska negatywnie. Nie dał im oczekiwanych korzyści z prywatyzacji przede wszystkim sektora energetycznego. Sprawa niedoszłej prywatyzacji koncernu paliwowego Orlen i afera m.in. Marka Dochnala pokazały, ze środowiska dawnych służb były mocno zaangażowane w prywatyzacje energetyki – najbardziej interesującego Rosje sektora gospodarki polskiej. Sam Gromosław Czempinski i jego koledzy byli mocno zaangażowani w tego typu działania. To oni właśnie brali udział w latach 90. w negocjacjach dotyczących prywatyzacji polskich przedsiębiorstw. Znana jest ich rola przy skandalicznej prywatyzacji TP SA. Dzisiaj środowiska te czują się zawiedzione: kryzys gospodarczy być może w ogóle zablokuje szanse na przejecie najlepszych części majątku narodowego. Ludzie specłuzb są świadomi, ze jeśli nie nastąpi szybka prywatyzacja, to nadzieje na osiągniecie wielkich zysków mogą się znacznie oddalić w czasie”.
Gromosław Czempiński mógłby swoim życiorysem obdarzyć kilku funkcjonariuszy służb specjalnych. To postać barwna i nietuzinkowa, choćby z uwagi na błyskotliwą karierę w III RP. Są jednak w zawodowej biografii Czempińskiego przynajmniej dwie sprawy, których kontekst powinien zwrócić uwagę tych wszystkich, którzy zechcą zadać sobie pytanie o rzeczywistą rolę jaką były esbek spełnia w polskiej polityce. Sprawy, tylko z pozoru odległe od obecnej aktywności pana generała.
Pierwsza dotyczy czasów, gdy Czempiński, jako oficer Departamentu I MSW działając pod kryptonimem operacyjnym „Aca” od października 1982 r. pełnił funkcję I sekretarza Stałego Przedstawicielstwa PRL przy Biurze ONZ w Genewie. Pracując na ta tej placówce był oficjalnie pracownikiem MSZ, choć faktycznie - rezydentem wywiadu. W Szwajcarii przebywał w latach 1982-87, był już wówczas doświadczonym funkcjonariuszem nie tylko wywiadu, ale i innych pionów służb PRL. Jednym z zasadniczych obszarów zainteresowania „Aca” był Kościół Katolicki. Podobnie - zadania Czempińskiego, realizowane w połowie lat 70 w Chicago były również związane z obserwacją życia kościelnego. Ujawnione przez Sławomira Cenckiewicza dokumenty Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”, które są przechowywane w Ośrodku Dokumentacji Wychodźstwa Polskiego w Pułtusku, pokazują katalog „kierunków” pracy Czempińskiego w USA. Jednym z nich były wydarzenia religijne – wizyty, konferencje i spotkania polskich biskupów, w tym także kardynała Karola Wojtyły ; wywiady duchownych dla mediów amerykańskich i polonijnych; uroczystości kościelne; stosunki panujące w organizacjach duszpasterskich i polonijnych, odczyty gości z Polski w amerykańskich instytucjach itp. Oficjalnie Czempiński , jako pracownik konsulatu, notatki na te tematy kierował do MSZ. Jako pracownik wywiadu PRL, meldunki w tych sprawach wysyłał również do centrali MSW.
„ Odnalezione w Pułtusku – pisał Sławomir Cenckiewicz - trzy dość obszerne raporty Czempińskiego z 1976 r. adresowane do centrali MSZ (opublikowane w całości w książce „Oczami bezpieki”, Kraków 2004) dotyczyły kilku zagadnień: strategii dezintegracji Polonii w kontekście tzw. pracy z „klerem polonijnym”, oceny wizyty przedstawicieli episkopatu Polski w Stanach Zjednoczonych w związku z 41. Kongresem Eucharystycznym w Filadelfii oraz opisu spotkania współzałożyciela Komitetu Obrony Robotników profesora Edwarda Lipińskiego z Polonią amerykańską w Chicago. W jednym z wymienionych raportów Czempiński dokonał charakterystyki kardynała Karola Wojtyły, który w sierpniu 1976 r. odwiedził Stany Zjednoczone. Wicekonsul PRL zwracał uwagę na „rewizjonistyczną” wypowiedź Wojtyły, który podczas kilku spotkań z Polonusami miał „wyrazić duchowe braterstwo z walką Polonii o odzyskanie Ziem Wschodnich z Wilnem i Lwowem”. Według niego arcybiskup krakowski powiedział, że „naród polski nie zrezygnował ze swych historycznych granic wschodnich (...) Dlatego z dużą satysfakcją obserwujemy wasze działania w tym kierunku (...) Naród polski przekazuje wam swe duchowe braterstwo w walce o odzyskanie Wilna i Lwowa”.
Oburzenie „Roya” (taki kryptonim operacyjny nosił Czempiński w Chicago) budził również stale akcentowany przez Wojtyłę pogląd, że „Polonia na całym świecie jest częścią substancji narodu i społeczeństwa polskiego”, przy czym „wyraźnie zawęził tutaj pojęcie narodu polskiego tylko do tej części, która jest skupiona wokół episkopatu polskiego”. Był to zdaniem Czempińskiego pogląd dość niebezpieczny, gdyż wychodził naprzeciw oczekiwaniom Amerykanów i antykomunistycznych kręgów polonijnych starających się uczynić z instytucji kościelnych alternatywną dla poczynań placówek PRL płaszczyznę kontaktów Polonii z krajem.
„Roy” starał się śledzić poczynania Wojtyły. Wyraźnie zaniepokojony charyzmą krakowskiego kardynała informował centralę w Warszawie, że polscy biskupi „z kard. Wojtyłą na czele od początku swego pobytu w USA na różnego rodzaju spotkaniach, rozmowach itp. gloryfikowali działalność i znaczenie Ligi Katolickiej, znanej ze swej prawicowej, skrajnie reakcyjnej politycznie działalności”.
W tekście ESBECY III KATEGORII - WYWIAD PRL cytowałem fragmenty raportów Czempińskiego z czasu jego pracy w Genewie oraz innych dokumentów, związanych z polityką władz PRL wobec Jana Pawła II. Znajdują się one w opracowaniu Piotra Bączka, zatytułowanym – „Żeby Bóg powołał go na swoje łono” – Przyczynek do polityki władz PRL wobec Jana Pawła II i innych kościołów chrześcijańskich na arenie międzynarodowej – 1982-1987” - Glaukopis nr.4 /2006r.
Ponad dwa lata temu pojawiła się w prasie informacja, że były pułkownik wywiadu wojskowego PRL złożył przed pionem śledczym Instytutu Pamięci Narodowej zeznania, które mogą okazać się przełomowe w śledztwie dotyczącym zamachu na Jana Pawła II.
Człowiek ten opowiedział dziennikarzom "Wprost", że polskie służby dowiedziały się o planach zamachu na papieża kilka tygodni przed 13 maja 1981 r. I nic w tej sprawie nie zrobiły.
Według przedstawionej przez niego relacji, wiosną 1981 r., gdy służył w pionie informacyjnym Zarządu II Sztabu Generalnego, otrzymał notatkę oficera działającego w krajach arabskich. Informowała ona o planach zamachowców z Szarych Wilków.
Pułkownik zaniósł ją do swojego przełożonego, którym był płk Karol Szeląg. Zdarzenia, które potem nastąpiły, wskazują na to, że szefostwo wywiadu usiłowało zatrzeć ślady posiadania informacji o planach zamachu.
Oficerowie, którzy mieli do niej dostęp, zostali przeniesieni do innych oddziałów lub wyjechali na placówki zagraniczne.
Tak się składa, że o pracy Czempińskiego wiemy najmniej w latach 1977 – 1981. Jak podaje Cenckiewicz –
„31 grudnia 1976 r. Czempińskiego odwołano z Chicago. Jako zdekonspirowany wywiadowca działający pod szyldem dyplomaty musiał się pożegnać z pracą w MSZ (w lutym 1977 r.), a na jakiś czas również w centrali wywiadu. Następne trzy lata spędził w kontrwywiadzie (Departament II MSW), by znów wrócić do wywiadu. Nie wiadomo, czym konkretnie zajmował się wówczas Czempiński. Wiemy natomiast, że w latach 80. trafił do komórki zajmującej się kontrwywiadem zagranicznym w Departamencie I (Wydziału X).
Niewykluczone, że gen Czempiński może posiadać istotne informacje, które pozwoliłyby wyjaśnić rolę wywiadu PRL w zamachu na Jana Pawła II.

Rekonstrukcja jego bezpieczniackiej kariery jest jednak poważnie utrudniona. Cenckiewicz zwraca uwagę, że

„w gruncie rzeczy w dalszym ciągu nie wiele o nim wiadomo. W odróżnieniu do wielu kompanów Czempińskiego i „gwiazd” z Departamentu I MSW w rodzaju Henryka Jasika, Aleksandra Makowskiego czy Wiktora Borodzieja jego akta osobowe są wciąż chronione przez władze wolnej Polski i zapewne znajdują się w zbiorze zastrzeżonym IPN”.
Druga sprawa, z długoletniej kariery współtwórcy PO dotyczy początku lat 90 –tych, gdy w październiku 1990 r. oficerowie polskiego wywiadu uczestniczyli w akcji wywiezienia z Iraku trzech agentów CIA, którzy mieli wiedzę o planach działań wojennych armii Husajna. Akcję zaplanował gen. Henryk Jasik – ówczesny szef Zarządu Wywiadu UOP, a operacją kierował na miejscu - wówczas podpułkownik - Gromosław Czempiński. Sprawa wyszła na jaw kilka lat później, dzięki publikacji w "New York Times". Z informacji, do których dotarł amerykański dziennik (powołując się na źródła w senackiej komisji ds. służb specjalnych), wynika, że dwaj inni uczestnicy - Jacek Bartosiak i Andrzej Puszkarski zajmowali się podczas akcji zabezpieczaniem tyłów. Po udanej operacji, wszyscy oficerowie biorący w niej udział, zostali udekorowani medalami CIA i awansowani. Bartosiak został rezydentem Zarządu Wywiadu UOP w Libanie i Syrii. Puszkarski rozpoczął pracę w UOP. Najpierw przeszedł szkolenie wywiadowcze w Kiejkutach, a potem wyjechał na placówkę do Afryki Północnej.
Przed trzema laty, w artykule „Tajemnicze wypadki szpiegów” Leszek Szymowski opisał, jak w dziwnych okolicznościach na Bliskim Wschodzie zginęli dwaj oficerowie polskiego wywiadu, biorący udział w operacji wywiezienia agentów CIA.
25 października 1996 r. na trasie Bejrut - Damaszek, na pustej, nieoświetlonej drodze, ciężarówka staranowała samochód osobowy. Nie było żadnych świadków. Funkcjonariusze policji ustalili tylko, że kierowca ciężarówki uciekł z miejsca wypadku. Ze spalonego wraku samochodu wydobyto zwłoki mężczyzny i zidentyfikowano je. Ofiarą był Polak – Jacek Bartosiak.
Dokładnie dwa lata później, w pobliżu Kairu wydarzył się inny wypadek. Pędzący samochód osobowy nagle wypadł z jezdni i z ogromną prędkością wpadł w przydrożną barierkę. Staranował kilka słupków i zatrzymał się wbity do połowy w żelazne umocnienia. Egipscy ratownicy mogli już tylko powiadomić ambasadę o wypadku cudzoziemca. Ofiarą okazał się Andrzej Puszkarski.
Po śmierci obu agentów, kontrwywiad wszczął tzw. postępowanie wewnętrzne, mające wyjaśnić, czy zgon miał jakikolwiek związek z pracą oficerów w służbach.
Dostrzeżono fakt, że obaj oficerowie zginęli dokładnie w rocznicę akcji z 1991 roku. Najbardziej istotne było jednak odkrycie, że obaj zamordowani oficerowie – w chwilach wypadków – mieli przy sobie posiadać dyskietki z informacjami o siatce agenturalnej polskiego wywiadu w krajach, w których pracowali.
Zgodnie z przepisami bezpieczeństwa obowiązującymi we wszystkich służbach, nikomu nie wolno wynosić żadnych dokumentów poza siedzibę wywiadu. Tym bardziej, że na tych dyskietkach miały znajdować się dane identyfikujące Osobowe Źródła Informacji czyli osoby za pieniądze szpiegujące dla Polski.
Pierwsza hipoteza zakłada, że obu oficerów zlikwidowały kontrwywiady, upatrujące zagrożenie w ich działalności. Według innej wersji – obaj agenci postanowili zdradzić i przekazać przeciwnikom informacje o polskich agentach. Za najbardziej prawdopodobną uznano jednak hipotezę, że obu agentów zamordowano w odwecie, a ich śmierć była zemsta służb specjalnych Saddama Husajna, za to, że Polacy zorganizowali ucieczkę amerykańskich oficerów wywiadu.
„ Służby Husajna – mówi wówczas Antoni Macierewicz - blisko współpracowały z KGB i GRU, a te z kolei do końca lat 80. kontrolowały polskie służby. W służbach III RP pracowało ciągle wielu ludzi z dawnego układu. Jest więc bardzo prawdopodobne, że agenci rosyjscy zdobyli od swoich współpracowników w Polsce dane identyfikujące oficerów z tej akcji i przekazali je Irakijczykom”.
Potwierdzać to może fakt, że 25 października 2002 r. w dziwnych okolicznościach zginął Jerzy T. – komandos GROM-u, potem oficer wywiadu, który swoją karierę zaczynał od akcji w Iraku. Podobno był kierowcą jednego z samochodów, którym wywożono agentów CIA. O jego wypadku niewiele wiadomo. Udało się tylko ustalić, że w słoneczny dzień, ciało Polaka wyłowiono z Morza Śródziemnego, u wybrzeży Egiptu.
Leszek Szymowski zadał wówczas gen. Czempińskiemu pytanie: „Czy pozostali weterani irackiej akcji mogą czuć się bezpieczni”?
Już wtedy odpowiedź Czempińskiego bardzo mnie zdziwiła, mogła bowiem świadczyć o wielkiej odwadze lub... wielkiej naiwności doświadczonego esbeka. Czempiński odpowiedział:
„Spośród oficerów wywiadu, którzy brali bezpośredni udział w operacji wywiezienia amerykańskich agentów z Iraku, żyją jeszcze tylko dwie osoby. Jedną z nich jestem ja. Sądzę jednak, że możemy czuć się bezpieczni. Poczucie bezpieczeństwa wynika z zaufania do naszych służb, które prowadzą rozpoznanie zagrożeń terrorystycznych. Natomiast pozostali uczestnicy akcji, którzy nie są i nigdy nie byli związani ze służbami specjalnymi, nie są znani Irakijczykom i dlatego - moim zdaniem - mogą czuć się bezpieczni”.
Dziś, gdy wiemy coraz więcej o tej postaci, zastanawiam się – z czego wypływa poczucie bezpieczeństwa Gromosława Czempińskiego?
I coraz częściej myślę, że nie doceniamy pana generała.
Źródła:
http://www.abcnet.com.pl/ludzie-politycznego-departamentu
http://cogito.salon24.pl/77725,polityczna-agentura-wplywu-5-w-sluzbie-iii-rp
http://cogito.salon24.pl/77726,polityczna-agentura-wplywu-6-wrog-wewnetrzny
http://cogito.salon24.pl/77730,esbecy-iii-kategorii-wywiad-prl
http://www.radiomaryja.pl/pdf/pdf.php?r=ar&id=99821
http://www.rp.pl/artykul/335326.html
http://polska.mil.pl/forum/viewtopic.php?t=3017
http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?t=355
Posted by Aleksander Ścios at 21:59
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Adwokat Diabła




Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1243
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:27, 02 Cze '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polecam ciekawy artykuł, który pojawił się na blogu Aleksandra Ściosa:

Cytat:
CHŁOPCY Z FERAJNY

Traktowanie Polaków niczym ludzi pozbawionych pamięci, należy do kanonu „kultury politycznej” ludzi Platformy Obywatelskiej. Działając w zgodzie z tymi zasadami, Donald Tusk mógł w lutym 2008 roku zadeklarować: „Wolę mieć przesadnie zdeterminowanego szefa CBA, który będzie nawet w sposób przesadny kontrolował moją władzę, niż kogoś, kto będzie wpatrywał się we mnie jak w swojego szefa i omijał szerokim łukiem ludzi obozu władzy. Oczekuję jednak bezwzględnej walki z korupcją przez Biuro”.
Już w roku następnym Donald Tusk – działając w obronie własnych interesów oraz w akcie zemsty za ujawnienie afery hazardowej dokonał faktycznej likwidacji jedynej służby powołanej do walki z korupcją na najwyższych szczeblach władzy, bezprawnie zwolnił Mariusza Kamińskiego i powierzył władzę nad CBA „partyjnemu komisarzowi” oraz grupie nieudolnych funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, „podejrzewanymi o współpracę z zorganizowanymi grupami przestępczymi, korupcję i ujawnianie przestępcom informacji ze śledztw”.
Najwyraźniej grupa rządząca właściwie ocenia stan świadomości moich rodaków, bo nawet tak bezczelna interwencja nie miała wpływu na notowania partii rządzącej Trafna zatem wydaje się diagnoza zawarta w Raporcie Departamentu Stanu USA z 2009 roku, w którym uznano, że jesteśmy państwem korupcji, a „rząd nie wprowadza skutecznie w życie przepisów antykorupcyjnych. Panuje przekonanie, że korupcja jest akceptowana zarówno w sferach rządowych, jak i w samym społeczeństwie”.
W zgodzie z tym odczuciem wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska, odnosząc się rzekomo do wniosku PiS o powołanie sejmowej komisji śledczej ws. finansowania Platformy, mogła kolejny raz zaprezentować „kulturę polityczną” grupy rządzącej i orzec, że „finanse PO są transparentne i nie budzą wątpliwości”, przywołując jako dowód stwierdzenie, iż „wszystkie sprawozdania finansowe PO były przyjmowane przez Państwową Komisję Wyborczą”.
Identyczny „argument” zastosował Donald Tusk, dodając nadto dywagacje na temat oczu Kamińskiego i Kaczyńskiego, po których mamy poznawać, czy i kiedy osoby te kłamią.
Tak prymitywne zabiegi propagandowe okażą się z pewnością wystarczające, by zakończyć temat finansowania partii rządzącej, zaspokoić ciekawość pracowników medialnych oraz elektoratu PO. Tym bardziej, gdy szef rządu z miną „męża stanu” oświadczył, że „w Polsce mamy dużo faktycznych problemów do rozwiązania i wolałbym, aby opozycja koncentrowała się na tym, co jest realnym problemem Polaków, a nie na swoich obsesjach, czy wręcz takim cynicznym zacietrzewieniu”.
Ponieważ nie zaliczam się do żadnej z grup, do których Donald Tusk skierował swój przekaz, a zarzut finansowania partii politycznej przez przestępców uważam za niezwykle poważny i realny, sądzę, że warto przypomnieć fakty związane z działalnością partii „liberałów”.
Przede wszystkim, trzeba mocno podkreślić, że „argumentacja” posłanki PO i szefa rządu nie jest warta funta kłaków, a bezkarność w rozpowszechnianiu podobnych wywodów ludzie ci zawdzięczają wyłącznie niewiedzy bądź tchórzostwu tzw. dziennikarzy.
Informacje związane z zeznaniami świadka koronnego Piotra K., w których obciąża Mirosława Drzewieckiego "utrzymywaniem przestępczych kontaktów z gangsterami z grupy pruszkowskiej" dotyczą bowiem zdarzeń z końca lat 90., nie mają zatem żadnego związku ze „sprawozdaniami finansowymi PO przyjmowanymi przez Państwową Komisję Wyborczą”. Platforma Obywatelska została założona początkowo jako stowarzyszenie 24 stycznia 2001, a jako partia Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej zarejestrowana 5 marca 2002.
W liście Mariusza Kamińskiego do Andrzeja Seremeta z 23.05.2011, nadawca napisał:
„Zeznania Piotra K. w istotnym zakresie potwierdzały ustalenia Prokuratury Okręgowej i Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, dokonane przez te prokuratury w ramach śledztw prowadzonych w latach 2005-2009 (sygn. akt VI Ds. 48/05; Ap II DS 16/06; PR IV – VI Ds. 2/07; Ap V Ds.1/09). Z ustaleń tych wynika, że ważnym miejscem dla łódzkich grup przestępczych była restauracja „Wiedeńska” przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, ówcześnie należąca do żony M. Drzewieckiego Niny Drzewieckiej. W restauracji tej spotykali się i planowali swoje działania łódzcy gangsterzy. W restauracji „Wiedeńska” miały także miejsca spotkania, podczas których handlowano i zażywano narkotyki (kokainę). W spotkaniach tych uczestniczyli również Mirosław i Nina Drzewieccy. W ich trakcie M. Drzewiecki dokonywał zakupu narkotyków dla siebie i innych uczestników spotkań, a następnie wszyscy razem je zażywali. Z ustaleń prokuratury wynikało, że M. Drzewiecki znał osoby ze świata przestępczego, które przebywały w restauracji „Wiedeńska” i utrzymywał z nimi zażyłe kontakty towarzyskie.”
Przypomnę, że informacje na temat kontaktów Drzewieckiego z przestępcami, były już znane w styczniu 2010 roku, po publikacji przecieków z zeznań brata ówczesnego ministra sportu. „Dziennik Gazeta Prawna" opublikował wówczas informację, że rodzony brat ministra, Dariusz, miał oferować austriackiej firmie Alpine Bau załatwienie rządowych kontraktów na wybudowanie stadionów na EURO 2012, odcinka autostrady i sztandarowego projektu Mirosława - orlików. „Super Express” opisał zaś, jak na początku lat 90. Dariusz Drzewiecki prowadził znaną w Łodzi dyskotekę Studio:
„Wtedy - jak twierdzi łódzka prokuratura - nawiązał kontakt z członkami słynnej "ośmiornicy". Jego ówczesny wspólnik Paweł J. (49 l.) zeznał, że Dariusz Drzewiecki, by zdobyć pieniądze na remont lokalu, pożyczył kilkadziesiąt tysięcy marek od bossa mafii - Tadeusza M. pseud. Tata. Później odsprzedał mu udziały w dyskotece, doprowadzając do ruiny finansowej swojego wspólnika, który musiał płacić gangsterom gigantyczne odsetki od udzielonej pożyczki na remont lokalu.” W artykule znajdziemy również informację, że „Mniej więcej w tym samym czasie żona Mirosława Drzewieckiego, Janina (46 l.), niemal po sąsiedzku prowadziła ekskluzywną kawiarnię "Wiedeńska", którą upodobali sobie łódzcy gangsterzy. Członkowie słynnej "ośmiornicy" przesiadywali tam całymi dniami, obmyślali kolejne interesy, szykowali się do następnych skoków. Kiedy lokalna prasa zaczęła o tym pisać, Drzewieccy postanowili zamknąć lokal.”
W ówczesnych publikacjach powoływano się na „zeznania skruszonego przestępcy Macieja W” . Drzewiecki miał korzystać z dostarczanych przez niego narkotyków, a nawet zażywać je razem z gangsterem.
Mariusz Kamiński zwraca zatem uwagę, że zeznania świadka koronnego Piotr K. pseudonim „Broda” złożone w 2009 r. przed prokuratorami Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, potwierdzają informacje zgromadzone w toku wcześniejszych śledztw (syg.akt 2005-2009). Zdaniem Piotra K. Mirosław Drzewiecki. miał „udzielać pomocy grupom przestępczym w handlu narkotykami oraz legalizowaniu środków finansowych pochodzących z tego procederu (tzw. pranie pieniędzy). Część środków finansowych uzyskanych w ten sposób służyła finansowaniu Platformy Obywatelskiej.”
Nie wiemy, czy Piotr K. mówił o praktykach istniejących po powołaniu Platformy, jednak z kontekstu zdarzeń można domniemywać, że chodzi o okres przed lub w trakcie powstania Platformy Obywatelskiej. Z tego względu dzisiejsza „argumentacja” polityków PO i powoływanie się na sprawozdania składane przed PKW, nie ma żadnego znaczenia. Istota zarzutów sprowadza się do stwierdzenia, że obecna partia władzy powstała m.in. za pieniądze mafii. Jest to zarzut tym bardziej prawdopodobny, jeśli pamiętać, jakie zdarzenia towarzyszyły powołaniu poprzedniej partii Tuska i Drzewieckiego - Kongresu Liberalno-Demokratycznego, kto finansował tę partię i jakie osoby były w nią zaangażowane.
Od początku III RP istniały ścisłe relacje między przestępczością mafijną, działaniami ludzi bezpieki i polityką.
W kontekście związków Drzewieckiego z mafią warto wspomnieć, że to z łódzkiego półświatka wywodził się Jeremiasz Barański ps. „Baranina” - od początku lat 80. współpracownik łódzkiej bezpieki, lojalnie informujący o przestępstwach popełnianych przez konkurencję. W roku 1992 „Baranina” wyjechał na stałe do Wiednia. Oficjalnie był biznesmenem i konsulem honorowym Liberii, akredytowanym na Słowacji. To ostatnie stanowisko uzyskał dzięki Wojskowym Służbom Informacyjnym i przez cały czas pobytu w Wiedniu współpracował niejawnie z WSI przy prowadzonych przez tę służbę operacjach. Wspominam o tej postaci, ponieważ w środowisku związanym z „Baraniną” znajdziemy również kilka nazwisk szacownych polityków Platformy. Z zeznań Andrzeja Czyżewskiego – byłego prokuratora, złożonych przed polskimi śledczymi w Hamburgu, przy okazji sejmowego śledztwa w sprawie PKN Orlen wynika, że we wrocławskiej wilii Barańskiego (który zarządzał wówczas mafią paliwową na Śląsku) odbywały się spotkania notabli wrocławskich. Bywał tam m.in. Władysław Frasyniuk, ale też Grzegorz Schetyna i Aleksander Grad – ważne postaci dzisiejszej Platformy.
W latach 80. w Wiedniu przebywał również Ryszard Sobiesiak – późniejszy bohater afery hazardowej, grając m.in. w austriackich klubach piłkarskich. Schyłek kariery piłkarskiej Sobiesiaka łączy się z jego pierwszymi krokami w branży hazardowej. Po powrocie z Austrii, w roku 1993 dzisiejszy przyjaciel polityków PO kupił większość akcji Casino Polonia we Wrocławiu. Szczegóły transakcji oraz to, skąd wziął na zakup pieniądze, są do dziś tajemnicą. Hazardowy biznes był wówczas żyłą złota, a Sobiesiak zaczął na nim zarabiać ogromne pieniądze. Przy pokerze czy ruletce – modnych rozrywkach polityków - zaczął poznawać wpływowych ludzi. Z tego czasu datuje się jego znajomość ze Schetyną. Wkrótce Sobiesiak zaczął z rozmachem inwestować w branżę i otworzył kolejne kasyna, m.in. w Łodzi, Warszawie i Szczecinie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwsze kasyno w Warszawie, w połowie lat 80. założył Andrzej Kolikowski ps. Pershing – współpracownik bezpieki cywilnej i wojskowej – podobnie jak jego kamraci z grupy pruszkowskiej, „Barabasz”, „Nikoś”, czy „Ali”. Kasyno było miejscem spotkań oficerów wojska, policji i tajnych służb. Cały czas dyskretną opiekę nad nim roztaczał kontrwywiad wojskowy.
By dostrzec realia w jakich rozpoczynali działalność polityczną ludzie z grupy rządzącej, trzeba cofnąć się w początek lat 90. i czasy „pionierskiej” działalności Kongresu Liberalno – Demokratycznego. W roku 1989 patronem finansowym Donalda Tuska i działaczy KLD został rzutki biznesmen Wiktor Kubiak. W maju 2008 roku Krzysztof Wyszkowski pisał, że Kubiak ofiarowywał wcześniej pomoc np. ś.p. Michałowi Falzmanowi, działaczowi Solidarności i członkowi redakcji pisma „CDN – Głos Wolnego Robotnika”. „Falzman wyczuł z kim ma do czynienia i odrzucił propozycję. Tusk, który albo tego nie wyczuł, albo mu to nie przeszkadzało, przyjął pomoc. Za objaw zawarcia kontraktu można zapewne przyjąć moment, w którym „Przegląd Polityczny”, z wydawanego metodami podziemnymi brudzącego palce biuletynu, przeobraził się w eleganckie pismo drukowane na kredowym papierze, a KLD wprowadził się do nowych biur, do których wniesiono nowiutkie czarne meble. Współpraca rozwijała się znakomicie – Tusk organizował spotkania KLD w zajmującym całe piętro biurze Kubiaka w Hotelu Mariott, a Kubiak w fotelu pełnomocnika ministra prywatyzacji. Firma „Batax”, której WSW używało do operacji na Zachodzie, cieszyła się pełnym zaufaniem Tuska.”
Wiktor Kubiak – który przez wiele lat wspierał „młodych liberałów”, był honorowym członkiem KLD i protektorem politycznej kariery Donalda Tuska to jeden z najważniejszych agentów Zarządu II Sztabu Generalnego WP (wywiad wojskowy) i bliski współpracownik Grzegorza Żemka, znanego jako „mózg” afery FOZZ. W latach 80. Kubiak zajmował się nielegalnym transferem z Zachodu urządzeń elektronicznych objętych zakazem eksportu do krajów komunistycznych. Do biernej współpracy przy odbiorze oficjalnie prywatnych paczek z żywnością, (w których ukrywano np. układy scalone) zwerbowano wówczas liczną grupę osób, które następnie znalazły się w elicie politycznej III RP. Część z tych ludzi przyczyniła się później do sukcesu KLD. Firma „Batax”, której założycielem był Kubiak pełniła ważną rolę w strategii wywiadu wojskowego. To poprzez nią, w latach 80. prowadzono nielegalne operacje finansowe polegające m.in. na dokonywaniu zagranicznych operacji bankowych. Źródłem finansowania były m.in. fundusze Central Handlu Zagranicznego. Również na terenie Polski wywiad wojskowy i jego tajni współpracownicy w krajowych przedsiębiorstwach zakładali wspólne interesy. Jednym z nich było kasyno w warszawskim hotelu Mariott. Otworzył je LOT wspólnie z utworzoną w Chicago firmą ABI. W interesie pośredniczył Kubiak i jego firma BATAX, na której konto ABI przekazało milion dolarów. „Szkopuł w tym – pisał Wyszkowski -, że WSW nie była służbą suwerenną, a tylko oddziałem GRU, czyli sowieckiego wywiadu wojskowego. Co wiedzieli agenci WSW/WSI, wiedzieli również Rosjanie. Trzymanie pieczy nad młodymi talentami politycznymi, którzy w rekordowo szybkim tempie znaleźli się w elicie władzy III RP, z pewnością było zadaniem, którego nie zlekceważyli.”
Z artykułu zatytułowanego „Don Null” zamieszczonego w „Gazecie Polskiej” z 2007 roku, dowiemy się, że „New York Times”, pisząc 12 kwietnia 1992 r. o sponsorze „Metra” – Wiktorze Kubiaku podkreślał, że biznesmen finansuje polską partię - Kongres Liberalno Demokratyczny.
Gdy w roku 2001 powstawała kolejna mutacja KLD – Platforma Obywatelska, wśród jej założycieli znaleźli się m.in. ludzie komunistycznego wywiadu z Departamentu I MSW.
Do dziś nie wiemy – jakie były źródła finansowania pierwszej partii Tuska i kto wyłożył pieniądze na powstanie Platformy. Informacje ujawnione przez Mariusza Kamińskiego pozwalają jednak dostrzec istotne podobieństwo mechanizmów.
Dla wyjaśnienia tych spraw nie powstanie żadna sejmowa komisja, musiałaby bowiem ujawnić fundamenty, na których zbudowano obecne państwo. Prawdę poznamy dopiero, gdy ono upadnie.

http://bezdekretu.blogspot.com/2011/05/chopcy-z-ferajny.html

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:43, 26 Lip '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Źródła finansowania Platformy Obywatelskiej

Rzecz o jej skarbniku

http://vod.gazetapolska.pl/130-rozmowa-n.....[/youtube]

Czy nie ciekawi Was dlaczego to Drzewiecki,
ma wille na Florydzie ,
a nie na Lazarotte?

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:14, 26 Lip '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Według mnie i tego co wiedziałem dotychczas, ojcem Platformy Obywatelskiej jest Olechowski.
Platforma Obywatelska stała się jego dzieckiem i klęską zarazem.

Jak pamiętamy Olechowski, osiągnął całkiem dobry wynik w wyborach. Ale zanim ten wynik osiągnął deklarował, że jest chyba bezpartyjny i, że "po wyborach w żadnym wypadku i nigdy nie utworzy partii politycznej"

Jak się okazało było to jego wielkie kłamstwo, bo zaraz po wyborach, w których osiągnął sukces, utworzył partię polityczną PO, wraz z dwoma pozostałymi, wiadomymi politykami.

Niestety jak się okazało "tatuś" poszedł w odstawkę. Albo ze względu na kłamstwa przedwyborcze albo ze względu na swoją przeszłość. Natomiast Tusk i Płażyński, zaczęli robić parcie na ekran. Płażyński się niestety "przejechał". A Tusku rządzi do dzisiaj.

Jednak to stary SB-ek jest niedocenionym ojcem PO.
_________________
Zobacz też tutaj
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Prawdziwe ojcostwo Platformy Obywatelskiej
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile