Ale o czym jest ten temat? Ja kocham tych co są mi bliscy i zaprzyjaźnieni. Staram się też być dobry i pomocny dla innych dobrych ludzi. Problem w tym, że nie spotkałem gościa - tego Jezusa i nie mam potwierdzenia na to, że mnie kocha.
Miałem dobrego kumpla - ksywa Jezus, ale on już nie żyje. Wątpie by jakiś Jezus aktualnie mnie kochał. Ale jeśli spoko koleś i mieszka gdzieś w okolicy, to chętnie poznam. Może powstanie prawdziwa przyjaźń, to wtedy pokocham. A tak to możesz mi pisać, że Barrack Obama lub Lech Wałęsa mnie kochają, ale na jakiej podstawie?
A gdzie ten Jezus teraz mieszka? ma przynajmniej konto na fejsie?
Tak poza tym po planecie ziemi chodzi trochę ludzi o tak dobrym sercu, że kochają całą ludzkość, bez względu na rasę i upodobania. Oni są na prawdę i na prawdę kochają ludzkość ale nikt nie śpiewa na ich cześć.