http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?k.....caid=1551e
Przyznaję się, że strzelałem, ale nie wiem, dlaczego. Otworzyłem ogień w samochód. Nie wiem, dlaczego otworzyłem ogień, co się ze mną stało, jakaś moc do mnie przyszła - mówił.
Takie same mniej wiecej slowa wypowiedzial niejaki libańczyk Siran Siran, rzekomy zabójca brata JFK Roberta Kennedy'ego, pod koniec lat osiemdziesiatych udzielajac jeden raz wywiadu jednej z sieci amerykanskiej TV. Powiedzial on, ze gdy sie ocknął wiele godzin po zamachu juz w wieziennej celi, dowiedzial sie, ze ponoc zabil Roberta Kennedy'ego. Choc dzis, tak jak w przypadku Lee Harvey'a Oswalda wyszlo juz praktycznie na jjaw, ze Siranbyl takimsamym kozlem ofiarnym jak Oswald, ktoremu wsadzono w rece bron, z ktorej nawet nie strzelal. Pozniej, gdy stacja, ktorej udzielil wywiadu, chciala drazyc temat glebiej, Siran Siran nabral nagle wody w usta i odmowil mowienia dalej czegokolwiek na ten temat. Mnie to nie dziwi. Lepiej byc zywym, siedzac w wiezieniu chocby nawet do konca swojego zycia, niz byc pewnego dnia znalezionym w nim martwym, gdy sie wypowie o jedno slowo za duzo, na temat, ktory nie powinno sie wypowiadac, tym bardziej w jego polozeniu. Jak to z nim zrobili? Zapytajcie sluzb specjalnych, oni wiedza jak sie takie rzeczy robi. Problem tylko w tym, ze nigdy otwarcie nikomu o tym nie powiedza.