Polski świat lekarski rządzi się dokładnie tymi samymi mechanizmami co "świat prawników "
Lekarz i prawnik to w Polsce zawody które się dziedziczy .Absolwent wydziału medycznego żeby zdobyć uprawnienia do zawodu czyli uzyskać tytuł "lekarza" musi odbyć staż (zdobyć etat ) ,a szanse na to mają wyłącznie osoby umocowane w środowisku.Większość absolwentów medycyny musi zadowolić się pracą akwizytora w firmach farmaceutycznych ,czy produkujących sprzet medyczny.
"Za komuny" ;z uwago na rozbudowaną sieci placówek służby zdrowia ( lecznictwo resortowe,przyzakładowe) i różne źródła ich finansowania , nie było jeszcze takiego dramatu, ale teraz kiedy środki na "ochronę zdrowia " są ściśle wyliczone , etatów dla stażystów jest naprawdę minimalna ilość.Z bidą starcza dla "swoich" .
Ten lekarz anestezjolog który padł trupem po 5 -dniowym dyżurze jest dla tzw środowiska czymś łatwiejszym do przełknięcia niż dopuszczenie "nowych" do zawodu a już nie daj boże obniżeniem zarobków kosztem zwiększenia etatów.Lekarski syndykat broni swych interesów tj monopolu.
Wczoraj (a może przed wczoraj ) w wyborczej pisali o lekarce z poradni onkologicznej która nie ma czasu się wysikać bo przyjmuje kilkudziesięciu pacjentów dziennie.
Pewnie jesienią będą zmierzali "do zwiększenia środków na ochronę zdrowia" czyli mówiąc wprost podniosą podatki.
_________________
sasza.mild.60@mail.ru