W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Gazeta Polska  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
5 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 2985
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pszek




Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2310
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:08, 30 Paź '10   Temat postu: Gazeta Polska Odpowiedz z cytatem

"Gazeta Polska" rozczarowała mnie dwa razy.Po raz pierwszy rozczarowała mnie w związku ze sprawą niedoszłego ingresu arcybiskupa Stanisława Wielgusa.Ku mojemu zdumieniu głównym motorem
napędzającym antywielgusową furię byli redaktorzy Gazety Polskie ;głównie Tomasz Sakiewicz ,Rafał Ziemkiewicz i Tomasz Terlikowski.
Już wówczas wiadomym było że arcybiskup Wielgus był w takim samym stopniu TW jak pozostała część polskiego episkopatu.Ani mniej ani więcej a tyle samo co reszta biskupów,arcybiskupów,
kardynałów itd.
Pomijając już pytanie dlaczego "padło" akurat na Wielgusa zastanawiało mnie dlaczego to właśnie Gazeta Polska wiedzie prym w dołowaniu tego człowieka.Takiej reakcji można byłoby się spodziewać po dziennikarzach lewicowych albo gazetowyborczych ale żeby Gazeta Polska ? - nie, to nie mogło pomieścić się w mojej głowie.
Z jednej strony zupełnie bezbronny ,nieszczęsny arcybiskup (filozof,teolog ,przedstawiciel "tradycyjnego" katolicyzmu) a z drugiej ujadający we wszystkich możliwych mediach Sakiewicz,Ziemkiewicz i Terlikowski.
Było w tym coś głeboko nienaturalnego,psychologicznie nieprawdziwego ,nielogicznego.Jak prawicowy ,katolicki publicysta reaguje na wieść o tym że któryś z hierarchów wspólpracował ? Broni lub milczy a oni atakowali .I to tak agresywnie że dochodziło do zupełnie absurdalnych sytuacji kiedy to dziennikarze "lewicowej"(wówczas) TVP z lekka bronili starego klechę przed napastliwością katolickich publicystów.
Drugi raz Gazeta Polska rozczarowała mnie w związku z odejściem redaktora naczelnego Piotra Wierzbickiego i jego zastępczyni Elżbiety Isakiewicz.To już nawet nie szło o to czy prawdą jest jakoby Tomasz Sakiewicz (obecny red.naczel.) faktycznie chodził do Wierzbickiego z propozycjami brania łapówek za pisanie i zamieszczanie artykułów na łamach Gazety Polskiej ,chodziło o coś ważniejszego - szok emocjonalny wywołany tymi wydarzeniami.Niezrozumiałym pozostało dla mnie jak wśród ludzi, bądź co bądź,wyznających wartości chrześcijanskie , mogło dojść do tak brzemiennego w skutkach konfliktu .Z gazety odchodzi jej redaktor naczelny i jednocześnie założyciel - toż to nie w kij dmuchał, sprawa musiała być naprawdę ważna i poważna.
"Gazeta Polska" rozczarowała mnie dwa razy.Trzeciego nie było bo już jej nie czytam,nie mam sił na kolejne rozczarowania.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
multipro




Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 275
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:55, 01 Lis '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

.
.
Załóżmy, że rządzisz całym układem. To Ty nadajesz ludziom znaczenie osób publicznych lub je odbierasz. Czy pozwolisz wówczas na ośrodki niezależne? Pytanie retoryczne.

Już sam monopol, jakim obwarowane są wszelkie media, mówi tu za siebie. Dobrze jest prześledzić np. karierę Ziemkiewicza jako dyżurnego opozycjonisty w mediach cudownie dla niego otwartych......

Tak Wyborcza jak i Nasza Polska muszą istnieć coby dramat przyciągał uwagę gawiedzi. Wystarczy objawowo poszukać scenarzysty.
_________________
viewtopic.php?p=178889#178889
Ograniczenie do 1 postu dziennie, blokada
na zakładanie tematów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
pszek




Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2310
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:12, 22 Cze '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hejke Katarzyna, Hejke Krzysztof
Hejke kontra Hejke
Dlaczego alkowianym dramatem, jaki rozgrywa się między małżeństwem państwa Hejków a prezesem IPN Januszem Kurtyką, zainteresowała się Fundacja Helsińska? Bo w grę może wchodzić angażowanie organów państwa do prywatnych rozgrywek.

Najpierw przypomnijmy znane fakty. Przez prawie rok sprawa rozwodowa Katarzyny i Krzysztofa toczyła się bez rozgłosu. Ale kiedy w kwietniu 2009 r. prezydent RP odznaczył Krzyżem Komandorskim prezesa IPN Janusza Kurtykę, wybuchła obyczajowa bomba z politycznym tłem. Krzysztof Hejke publicznie ujawnił romans swojej żony z szefem IPN.

Bohaterowie dramatu:

Krzysztof Hejke
, fotografik i operator, profesor łódzkiej szkoły filmowej, lat 46, przystojny, opalony, wysportowany; w „Gazecie Polskiej” do kwietnia 2009 r. nadzorował szatę graficzną;

Katarzyna Hejke, młodsza o 14 lat, dziennikarka „Gazety Polskiej”, ładna, zgrabna, podczas debat telewizyjnych elokwentna i pewna siebie. Podobno szalenie ambitna.

W roli chóru występuje „Gazeta Polska” i jej środowisko. To tygodnik polityczny założony w 1993 r. przez Piotra Wierzbickiego. W 2005 r. w redakcji doszło do puczu. Odszedł Wierzbicki (twierdził, że dziennikarz Tomasz Sakiewicz proponował mu publikowanie sponsorowanych tekstów o pewnej firmie jako artykułów redakcyjnych), a rządy przejął Sakiewicz. Katarzyna Hejke jest jego zastępczynią. Z ostatniego wstępniaka redaktora naczelnego: „»GP« stała się oazą wolności dla środowisk patriotycznych”. Według Sakiewicza, tygodnik sprzedaje 30 tys. egzemplarzy. Wydawany jest też miesięcznik „Niezależna Gazeta Polska” (20 tys.) i kwartalnik „Nowe państwo”. Bez wątpienia „GP” i pozostałe tytuły sympatyzują z PiS.

Krzysztof i Katarzyna poznali się w 2001 r. w samolocie wiozącym ówczesnego premiera Jerzego Buzka do Brukseli. On był wtedy zatrudniony w Kancelarii Premiera, robił dokumentację fotograficzną. Ona leciała jako młoda reporterka „Gazety Polskiej”. Była mężatką i matką rocznego dziecka. Rok później została żoną Krzysztofa. Uważano ich za zgodne małżeństwo. Urodziła drugie dziecko. – Krzysztof i to swoje, i Kasi z poprzedniego związku traktował tak samo. Opiekuńczy, kochający – wspomina znajoma Hejków. – Z Kasią stanowili wzorcową parę, tak się przynajmniej z daleka wydawało.

W 2007 r. Krzysztof dowiedział się, że żona romansuje z prezesem IPN. Odbyli poważną rozmowę. Obiecała, że znajomość zerwie. Według niego nie zerwała. Dlatego rok później wystąpił o rozwód. Na rozprawie rozwodowej nie padło nazwisko Janusza Kurtyki... Katarzyna zgodziła się, aby orzeczono rozwód z jej winy. Sąd uznał jednak, że to małżeństwo ma szanse przetrwać, przeżywa tylko kryzys, a nie trwały rozpad. Rozwodu nie orzeczono.

Ale w rzeczywistości małżeństwo rozsypało się. Ona kupiła dom, on został w starym, pod Warszawą. Rozdzielili majątek. Ponownie przystąpili do załatwiania formalności rozwodowych.

W kwietniu 2009 r. prof. Hejke wyjechał na 2 tygodnie do Etiopii. Dokumentował projekt filmowy. Tam dostał wiadomość, że Janusz Kurtyka otrzymuje od prezydenta order za swoją odwagę. Brzemienny w skutkach list-protest Hejke napisał tuż po powrocie: – Nie potrafiłem pogodzić się z sytuacją, że człowiek, który rozbił mi rodzinę, doczekał się zaszczytów w sferze moralnej. Moje poczucie sprawiedliwości nie pozwoliło, abym nie zareagował, nie mogłem już milczeć – tłumaczy.

Kogo fotografował Krzysztof?

Bez wątpienia nie milczy. Czuje zagrożenie, więc zabezpiecza się opowiadając dziennikarzom o swoim dramacie. Obawia się, że padnie ofiarą jakiejś prowokacji. – Już słyszę, że jestem winien publicznego ataku na IPN – mówi. – Nie atakowałem IPN, ujawniłem jedynie prawdziwe oblicze prezesa tej instytucji.

Kiedy przebywał w Etiopii, Katarzyna prawie codziennie wysyłała mu e-maile. Zachował je. Pisała wyjątkowo ciepło, gdzie byli, co robili, co zjadło dziecko. – Potem e-maile przestały nadchodzić – opowiada Krzysztof Hejke. – A po czterech dniach od ostatniego dostałem urzędowo brzmiący e-mail z kancelarii adwokackiej.

16 kwietnia 2009 r.: „Szanowny panie! Uprzejmie informuję, że zaplanowane na najbliższy wtorek Pana spotkanie z synem Ksawerym nie będzie możliwe. Chciałbym spotkać się z Panem w celu omówienia Pańskich dalszych kontaktów z synem”. – Później dowiedziałem się, że między jej ostatnim listem a informacją od adwokata, a więc między 12 a 16 kwietnia 2009 r., moja tak zwana małżonka (tak określa teraz Katarzynę) wynajęła firmę otwierającą sejfy, włamała się do mojego domu i wyniosła całą moją dokumentację.

Kiedy wrócił do Polski i zorientował się, że w domu ktoś buszował, wezwał policję. Funkcjonariusz spytał, czy ma gdzieś fotografie, na których uwiecznił wnętrze domu. Chciał porównać stan sprzed włamania z aktualnym. Krzysztof odrzekł, że oczywiście, ma dużo takich zdjęć. Otworzył jedną szufladę, drugą. Puste. – Moje życie dokładnie i pieczołowicie wyczyszczono. Zniknął cały materiał ilustracyjny, jaki gromadziłem przez kilkanaście ostatnich lat.

Jako fotografik uwieczniał Kresy Wschodnie, wydawał albumy. Ale fotografował też własne życie, dzień po dniu. Ludzi, u których bywał, i tych, którzy przychodzili do jego domu, a także siebie, Katarzynę i dzieci. Miał w głowie projekt albumu, w którym pokazałby kilka lat z życia rodziny. Teraz tych zdjęć nie było. Mówi, że być może właśnie zdobycie tej dokumentacji było celem włamania. Na fotografiach zanotował bowiem sytuacje, których ujawnienie byłoby kłopotliwe dla wielu osób. – W naszym domu spotykali się dziennikarze „Gazety Polskiej” z pewnymi politykami – ujawnia. – Obawiali się spotkań w redakcji, bo panowała obsesja podsłuchowa, sądzili, że w prywatnej willi będzie bezpieczniej.

Efektem tych toczonych w konspiracyjnej atmosferze spotkań były późniejsze demaskatorskie publikacje „Gazety Polskiej”. – Nie mogę na razie ujawnić wszystkiego, co na temat wiem, na przykład, jak do mojej żony dotarły kwity na arcybiskupa Stanisława Wielgusa (z powodu oskarżeń o agenturalną przeszłość zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego podczas ingresu w 2007 r. ) albo Milana Suboticia (z tego samego powodu został zwolniony w 2006 r. z funkcji dyrektorskiej w TVN). Na podstawie tych kwitów z IPN napisała sensacyjne artykuły – mówi Krzysztof Hejke. – To moje ubezpieczenie, na wypadek gdyby ktoś próbował mnie uciszyć. Część materiałów przezornie ukryłem w innym miejscu.

Prowokacje, czaszki i chora psychika

Kiedy prof. Hejke mówi o uciszeniu, ma na myśli taktykę przyjętą przez jego żonę. Podczas kiedy on składał w prokuraturze doniesienie o włamaniu do domu, ona doniosła, że mąż maltretował fizycznie i psychicznie ją oraz dzieci. To poważna sprawa, prokuratura z miejsca zabrała się do pracy. Krzysztofa przesłuchano na razie w charakterze świadka. Z jego skargą na włamanie tak szybko nie poszło: dopiero 18 maja 2009 r. w domu Katarzyny zjawiła się ekipa, dokonano przeszukania. Sprawa nabrała nawet posmaku sensacji, bo zaraz po pojawieniu się funkcjonariuszy na miejsce zjechali dziennikarze telewizyjni i radiowi. Chcieli sfilmować, jak ABW krzywdzi dziennikarkę. Trochę zdziwiła ich wiadomość, że to policja kryminalna dokonuje rutynowej rewizji.

– Nie biłem jej ani dzieci, gdyby było inaczej, nie pozwalałaby mi zabierać syna na wypady w góry czy na Mazury – mówi Hejke. – Mam zostać zdyskredytowany. Jeżeli przyszłoby mi do głowy opowiedzieć coś o tajemnicach redagowania „Gazety Polskiej”, będę niewiarygodny. Katarzyna i jej szef już przecież rozpowiadają, że jestem chory psychicznie i nie można mi wierzyć.

Katarzyna Hejke nie chce bezpośrednio rozmawiać z „Polityką”. Podczas naszej rozmowy telefonicznej z redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej” Tomaszem Sakiewiczem siedzi jednak obok niego i uzupełnia jego wypowiedzi. Sakiewicz: – Uważam go za złego człowieka. To prawda, że jest chory psychicznie, leczył się na oddziale zamkniętym. Miewał dziwne odloty, sypiał na cmentarzach, zbierał czaszki ludzkie. Jestem z wykształcenia psychologiem klinicznym, wiem, co mówię.

Według Sakiewicza opowieści prof. Hejke są niewiarygodne. – Włamanie do domu? Przecież Kasia miała klucze, była tam zameldowana, mogła wchodzić, kiedy chciała.

Sakiewicz uważa, że histeria, jaką rozpętał Hejke, to element większej prowokacji przeciwko „Gazecie Polskiej”, której źródłem mogą być służby specjalne. Wylicza elementy układanki: najpierw zaatakował Hejke, potem wybuchła awantura z Januszem Miernickim, prezesem spółki wydającej „Gazetę Polską” (Miernicki miał zastrzeżenia do obiegu pieniędzy w spółce, twierdził, że Sakiewicz wyprowadza je na konto własnej spółki), następnie władze Warszawy nie dały zgody na coroczny koncert pieśni patriotycznych organizowany przez to pismo z okazji 3 maja, a w końcu „Gazeta Wyborcza” przypuściła frontalny atak, informując o poważnych oskarżeniach wobec podwładnej Sakiewicza, redaktor Doroty Kani.

Janusz Miernicki, udziałowiec „Gazety Polskiej” od pierwszej połowy lat 90., twierdzi, że Tomasz Sakiewicz to wysokiej klasy specjalista od manipulacji. – Wobec mnie użył tych samych metod, za pomocą których rozprawiał się kilka lat temu z firmą King&King, choć wcześniej sam ściągnął ich w charakterze inwestora – mówi. – Potem twierdził, że reprezentują rosyjskie służby. Teraz ja też jestem podobnie szkalowany.

Milczenie prezesa

Krzysztof Hejke jest dzisiaj faktycznie kłębkiem nerwów. Czy choruje psychicznie? – W stanie wojennym wcielono mnie do wojska. Aby uwolnić się od munduru, symulowałem przypadłości psychiczne. To był jedyny mój kontakt z psychiatrią – wyjaśnia. Do niedawna uczestniczył w wyprawach wysokogórskich. Wspinał się nawet na 8-tysięczniki. – Tam w ekstremalnych warunkach człowiek o chorej psychice nie dałby sobie rady – podaje argument. – To jest niegodziwe, że używają wobec mnie takich metod. Oto jaki obraz tworzą. Zdradzony mąż, chory psychicznie, a do tego sadysta maltretujący rodzinę. Czy komuś takiemu można ufać? Żona Sakiewicza nagle, po wielu miesiącach, „przypomniała sobie”, że maltretuję Katarzynę. Od sierpnia zeszłego roku mieliśmy rozdzielność majątkową, nie miała prawa pod moją nieobecność wdzierać się do domu. Sejf rozwiercono. Więc była to wizyta towarzyska czy włamanie?

Obsesja cmentarna, o której mówił red. Sakiewicz, to, jak tłumaczy Hejke, jeden z jego fotograficznych projektów. Udokumentował na zdjęciach wiele cmentarzy, tych lwowskich i wileńskich. Miał też zdjęcia czaszek znalezionych w miejscach kaźni polskich oficerów zgładzonych przez Stalina.

Od prawie dwóch miesięcy pozbawiony jest kontaktu ze swoim kilkuletnim synkiem. Liczy, że rozstrzygnięcie sprawy rozwodowej unormuje wreszcie spotkania z dzieckiem, ale końca procesu nie widać. – Ona to przewleka, nie stawia się, składa zwolnienia lekarskie, chociaż w tym samym czasie pracuje – twierdzi.

Poprosił o pomoc Helsińską Fundację Praw Człowieka. – Gdyby ta sprawa rozgrywała się wyłącznie między nim a jego żoną, byłaby jedynie prywatnym dramatem dwojga osób, przypadkiem jakich wiele – mówi Maria Eichard z Fundacji. – Ale tu dzieje się zbyt wiele rzeczy w tle. Zainteresowaliśmy się tą historią, bowiem dostrzegamy tu groźbę uwikłania w osobisty dramat małżeński środowisk politycznych, a nawet organów państwa. Pojawiają się przecież wędrujące nieformalnie teczki z IPN i próby zdyskredytowania Krzysztofa Hejke. Dlatego będziemy bacznie się przyglądać.

Prof. Hejke w liście do prezydenta napisał: „Moja żona jest znaną dziennikarką prawicowej prasy, która w okresie romansu z panem Januszem Kurtyką napisała szereg artykułów dotyczących lustracji i zawierających treści dostępne jedynie w archiwach IPN. Wierzę, że gdyby nie nadużył on swojej funkcji, to nie byłby w stanie uwieść mojej żony”. – Najbardziej mnie mierzi, że ta sama „Gazeta Polska”, która demaskowała sposoby niszczenia ludzi w PRL i ujawniała esbeckich agentów, teraz przejęła tamte metody – mówi.

Osobą dramatu, która w tej sprawie milczy, jest prezes Kurtyka.

http://www.polityka.pl/kraj/ludzie/292560,1,hejke-katarzyna-hejke-krzysztof.read
_________________
sasza.mild.60@mail.ru
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Gazeta Polska
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile