W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
czarny czwartek  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
3 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Multimedia Odsłon: 3434
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
franek12




Dołączył: 14 Kwi 2008
Posty: 664
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:28, 19 Lut '11   Temat postu: czarny czwartek Odpowiedz z cytatem

Cytat:



Znakomity "Czarny czwartek" w reżyserii Antoniego Krauze wchodzi do kin już 25 lutego. "To jest tak żywe dla tych ludzi"

Dlaczego zdecydował się Pan zrealizować film o wydarzeniach Grudnia'70?

Antoni Krauze: Grudzień 1970 wydaje mi się jednym z najważniejszych epizodów w powojennej historii Polski. I to takich epizodów, które nigdy właściwie nie zostały opowiedziane. Polacy dowiedzieli się o tych wydarzeniach tak naprawdę dopiero dziesięć lat później, na fali zwycięskiego strajku w sierpniu 1980 roku. Wtedy pojawiły się relacje świadków, uczestników zajść, rodzin zamordowanych. Postawiono wówczas pomnik ofiarom Grudnia przed bramą stoczni w Gdańsku. Ale sam temat był jednak przyćmiony zwycięskim, jak się wówczas wszystkim wydawało, zawarciem Porozumień Sierpniowych. A potem przyszedł Stan Wojenny i znów Grudzień'70 stał się tematem tabu. Najlepiej to widać zresztą po losach rodzin tych, którzy wtedy zginęli. W 1980 roku, po latach zupełnego zapomnienia i spychania ich na margines społeczny, Państwo przyznało im renty, by za chwilę w Stanie Wojennym mocno je ograniczyć.



W 1970 roku miał Pan 30 lat. Czy słyszał Pan wówczas o tym, co się działo w Gdyni?

W centrum Polski byliśmy kompletnie odcięci od informacji o tym, co dzieje się na Wybrzeżu. Ale ci, co chcieli, słuchali radia Wolna Europa. Oczywiście te informacje nie były wyczerpujące, nie mówiły wszystkiego, co się tam dzieje, ponieważ nie było tam dziennikarzy. Ta część Polski została całkowicie odcięta już w pierwszych dniach strajków. Odłączono telefony, nie można też było tam pojechać. Pamiętam, jak wybrałem się do Trójmiasta w styczniu 1971 roku. Jakieś trzy tygodnie po tych tragicznych wydarzeniach. Pociągi przyjeżdżały puste, w mieście prawie w ogóle nie widziało się ludzi na ulicach. Przywitała mnie osmalona fasada dworca Gdańsk Główny, powybijane szyby w hotelu Metropol, spalony Komitet Wojewódzki PZPR. Wszędzie chodziły patrole milicyjne.

Zjawiłem się tam na zaproszenie klubu studenckiego „Żak", oczywiście zaproszono mnie z filmem dużo wcześniej, jeszcze przed grudniem 1970 roku. Zostałem umieszczony w Grand Hotelu w Sopocie. Jak się meldowałem, to miałem wrażenie, że w tym ogromnym hotelu jestem jedynym gościem. Niedaleko Grand Hotelu mieszkało małżeństwo moich przyjaciół – państwa Piepków. Pisarz Jan Piepka i jego żona Teresa. Oboje byli Kaszubami. Po zainstalowaniu się w hotelu pobiegłem natychmiast do nich i otrzymałem bardzo wyczerpującą relację o tym, co się działo w grudniu. Wspominając dzisiaj to spotkanie pamiętam nie tylko ich łzy, gniew, gorycz, gdy opowiadali o tragedii Trójmiasta, ale mam również w pamięci coś, co wydaje mi się niesłychane: rozmawiali ze mną WOLNI ludzie. W Warszawie, dzieląc się informacjami zasłyszanymi z Wolnej Europy, baliśmy się. A u nich w mieszkaniu miałem świadomość, że opowiadają mi to ludzie, którzy w każdych okolicznościach, w każdym miejscu mówiliby to samo. Z tym samym gniewem, zacięciem. W rozmowie uczestniczył także ich 18-letni syn Mirosław Piepka. 17 grudnia zwolniono młodzież ze szkół i on wybrał się do Gdyni. Widział na własne oczy, co się tam działo. Po blisko 40 latach, w lipcu 2009 zadzwonił do mnie proponując współpracę przy tym filmie.



Jak Pan zareagował?

Ani przez moment się nie wahałem. Po prostu wiedziałem, że muszę to zrobić, bo jest to rodzaj wypełnienia pewnego zobowiązania wobec tych, którzy zginęli i tych, którzy żyją do dziś z ogromną traumą. Jednym z bohaterów naszego filmu jest Wiesław Kasprzycki. W grudniu 1970 roku miał lat 17. Został schwytany na ulicy, zaciągnięty do prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni i strasznie skatowany. Z rąk znęcającego się nad nim ZOMO został wyrwany właściwie już umierający. Gdy po tygodniach leczenia stanął przed komisją lekarską, stwierdzono u niego utratę 85% zdrowia. Przed rozpoczęciem zdjęć, jesienią 2009 roku, próbowałem namówić go na relację przed kamerą, nie był w stanie rozmawiać. Dostał załamania nerwowego. To jest tak żywe dla tych ludzi.

Dodatkowo to wszystko jest jeszcze bardziej tragiczne przez to, że o ile w Gdańsku przez dwa dni toczyły się walki na ulicach, były dwie strony konfliktu, to w Gdyni poza podjęciem strajku, który został zalegalizowany, nic się nie wydarzyło. Nie było żadnych zamieszek. A jednak robotników wezwanych przez wicepremiera Kociołka do podjęcia pracy potraktowano kulami. Do dziś nie wyjaśniono dlaczego tak się stało.



Jak Pan myśli, jest szansa, że winni Grudnia'70 zostaną osądzeni?

Chyba raczej nie. Jak się coś toczy 15 lat, to jest to już rodzaj teatru politycznego. Ci, którzy sprawują nad tym procesem polityczny parasol ochronny dbają, by nie zapadł żaden wyrok. A przecież ludzie, którzy dążyli do tego procesu, dzięki którym powstał akt oskarżenia, zawsze podkreślali, że nie chodzi o wyroki więzienia, lecz o to, by ktoś wreszcie został uznany winnym. Konkluzja jest jedna: ten film musiał powstać. Liczę, że dotrze on do ludzi, z których wielu w ogóle nie ma pojęcia o tych wydarzeniach.

****

W grudniu 1970 roku na Wybrzeżu polskie wojsko wystrzeliło 46 tysięcy pocisków różnego kalibru do demonstrujących Polaków. Jeden z tych pocisków trafił w 18-latka, który przeszedł do legendy...

Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc („Śluby panieńskie"). „Balladę o Janku Wiśniewskim" - porywający motyw przewodni do „Czarnego czwartku" - zaśpiewał Kazik Staszewski.

Autorzy scenariusza „Czarnego czwartku" zaczęli rozmawiać o pomyśle filmowej rekonstrukcji grudniowej tragedii w Gdyni, wiosną 2009 roku. Obaj wywodzą się z pokolenia, które pamięta tamte wydarzenia. Mirek Piepka, jako 17-letni uczeń sopockiego liceum uciekł z lekcji i pojechał do Gdańska, gdzie we wtorek, 15 grudnia, był świadkiem rozgrywającego się na ulicach dramatu. Podobnie Michał Pruski, wówczas 16-latek, uczeń tego samego II LO w Sopocie, także – tyle, że w czwartek, 17 grudnia - opuścił lekcje i pojechał w inną stronę, do Gdyni, cudem unikając śmierci od kuli w trakcie pacyfikacji miasta przez wojsko i milicję.

Grudzień 1970 roku tkwił w nas od tamtych pamiętnych dni. Gdy po latach los zetknął nas w zupełnie innych rolach i w trakcie pracy nad scenariuszem innego filmu – zaczęły się rozmowy o Grudniu.

- mówią autorzy scenariusza. Najważniejszym okazał się argument, że dotąd jedynym filmem o Grudniu 1970 roku był - dotyczący wydarzeń szczecińskich - obraz „Skarga" Jerzego Wójcika z 1991 roku. Natomiast ani o Gdańsku, ani o Gdyni nie nakręcono żadnego filmu fabularnego, a szczegóły gdyńskiego dramatu są mało znane. Zapewne najlepiej wiedzą o nich mieszkańcy Gdyni oraz ci, którzy interesując się historią, sięgają po opracowania książkowe.

Czwartek 17 grudnia 1970 roku w Gdyni był na pewno najczarniejszym dniem w czasach PRL. Całe zło i okrucieństwo ówczesnej władzy, jej perfidia i nieliczenie się z obywatelami własnego kraju zogniskowały się w tym jednym dniu, kiedy niczego niespodziewających się ludzi zwabiono w pułapkę, by strzelać do nich jak do tarcz strzelniczych.

– mówi Michał Pruski. –

Mirosław Piepka dodaje:

Mniejsza o definicje. Ale grudniowy dramat w Gdyni był zbrodnią ludobójstwa w całym złowrogim znaczeniu tego słowa. O ile w Gdańsku i Szczecinie wystąpienia robotników przybierały gwałtowny obrót, płonęły partyjne komitety, o tyle Gdynia była spokojna i wyważona. Władze miasta podpisały porozumienie z komitetem strajkowym, nie wypadła choćby jedna szyba z okna.

Wprawdzie we wtorek i w środę 15 i 16 grudnia Gdynia była miastem, w którym napięcie sięgało zenitu, zwłaszcza po brutalnej pacyfikacji komitetu strajkowego i protestach w obronie aresztowanych, jednak wciąż na ulicach panował spokój. W tej atmosferze, po słynnym apelu Stanisława Kociołka o powrót do pracy, zwyczajni ludzie uwierzyli w słowa partyjnego dygnitarza i pojechali do swoich zakładów pracy.

Zamordowano osiemnastu spośród nich, setki odniosły ciężkie rany. Nie było w powojennej historii Polski zbrodni równie cynicznej, w istocie egzekucji przeprowadzonej na zimno, bez cienia skrupułów. Właśnie dlatego „czarny czwartek" trzeba pokazać takim, jakim był naprawdę, odtworzyć szczegóły tego dnia poprzez losy tych samych zwyczajnych ludzi, których dotknęły dramaty o skali trudnej do wyobrażenia. Dlatego napisaliśmy scenariusz filmu „Czarny czwartek".

GRUDZIEŃ '70 – GENEZA PROSTESTÓW I KALENDARIUM WYDARZEŃ

Bezpośrednią przyczyną strajków i demonstracji była wprowadzona 12 grudnia podwyżka cen detalicznych mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych. Od 8 grudnia w Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych rozpoczęto przygotowania w ramach "ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego" a 11 grudnia jednostki MSW zostały postawione w stan pełnej gotowości. Również 11 grudnia w piątek na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR zapadła ostateczna decyzja o wprowadzeniu podwyżek. Ceny mięsa i przetworów mięsnych wzrosły średnio o 17,6%, tłuszcze zwierzęce o 11-33,4%, ceny mąki o 16,6%, przetworów mlecznych o 3,8%, ryb i przetworów rybnych średnio o 11,7%, dżemu, marmolady i powideł o 36%. 13 grudnia komunikaty o podwyżkach cen podała prasa.

14 grudnia

W poniedziałek robotnicy ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina odmówili podjęcia pracy i wielotysięczny tłum przed południem udał się pod siedzibę KW PZPR. Zażądali spotkania z pierwszym sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, a od dyrektora stoczni Stanisława Zaczka podjęcia negocjacji w sprawie cofnięcia podwyżek, ich postulaty nie zostały jednak spełnione. Tego dnia doszło też do pierwszych starć ulicznych.

15 grudnia

W Stoczni Gdańskiej ogłoszono strajk powszechny; przyłączyły się do niego inne gdańskie przedsiębiorstwa, robotnicy ze Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni oraz pracownicy elbląskiego Zamechu.

Wśród postulatów robotniczych znalazły się: dostosowanie płac robotników do ostatniej podwyżki cen, podwyższenie minimalnego wynagrodzenia (w szczególności najmniej zarabiających kobiet), zredukowanie rozpiętości zarobków robotników z zarobkami pracowników umysłowych, ustalenie wysokości zasiłku chorobowego w pełni odpowiadającego utraconemu w czasie choroby zarobkowi.

Pod budynkiem KW PZPR w Gdańsku doszło do starć z oddziałami Wojska Polskiego oraz Milicji Obywatelskiej i jeszcze przed południem do podpalenia budynku. W stoczni ogłoszono strajk okupacyjny. Wojsko i milicja zablokowały porty i stocznie. Nocą aresztowano członków komitetu strajkowego w Gdyni. W całym Trójmieście wprowadzono godzinę milicyjną obowiązującą od 6 po południu do 5 rano.

16 grudnia

Strajk rozszerzył się na kolejne zakłady na Wybrzeżu. Stocznia Gdańska została otoczona przez wojsko. Wieczorem w radiowym i telewizyjnym apelu wicepremier Stanisław Kociołek wezwał obywateli Trójmiasta do powrotu do pracy.

17 grudnia

W czwartkowy poranek wojsko otworzyło ogień do udających się do pracy robotników gdyńskiej stoczni. Po porannej masakrze na przystanku Gdynia-Stocznia w centrum Gdyni uformowano pochód z okrwawionymi biało-czerwonymi flagami, który ruszył ulicami niosąc na drzwiach ciało zabitego młodego mężczyzny (Zbyszka Godlewskiego). Pochód ten doszedł do urzędu miejskiego przy ul. Świętojańskiej, gdzie ponownie został ostrzelany.

Tego dnia do protestujących na Wybrzeżu dołączyli pracownicy Stoczni Szczecińskiej.

18 grudnia

Podobnie jak wcześniej Stocznia Gdańska, została także otoczona przez wojsko Stocznia im. Adolfa Warskiego w Szczecinie. W Elblągu zdecydowano się na użycie siły, co zaowocowało starciami z demonstrantami. Do miast północnej Polski przyłączyły się Białystok, Kraków, Nysa, Oświęcim, Wałbrzych, Warszawa i Wrocław, gdzie zorganizowano nowe strajki. Miały one mniejszą skalę i były krótkotrwałe w przeciwieństwie do tych na Wybrzeżu.

19 grudnia

W sobotę na Wybrzeżu trwał już tylko strajk w Szczecinie, który dobiegł końca 22 grudnia.



Bilans wystąpień

W wyniku robotniczego buntu na Wybrzeżu zginęło 45 osób, w tym 18 w Gdyni. Ranne zostały 1 164 osoby. Zatrzymano przeszło 3 tysiące osób. W wyniku starć oraz wypadków zginęło też kilku funkcjonariuszy MO oraz żołnierzy LWP, a kilkudziesięciu zostało rannych. Zniszczeniu uległo kilkanaście pojazdów wojskowych, w tym transportery BTR i czołgi. Podpalono 19 gmachów (w tym budynki Komitetów Wojewódzkich PZPR w Gdańsku i Szczecinie), rozbito 220 sklepów, podpalono kilkadziesiąt samochodów. 20 grudnia na stanowisku pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę zastąpił Edward Gierek. Z Biura Politycznego KC poza Gomułką usunięto m.in. Zenona Kliszkę i Mariana Spychalskiego. 23 grudnia na posiedzeniu Sejmu Spychalski przestał być przewodniczącym Rady Państwa. Zastąpił go Józef Cyrankiewicz, który złożył tekę premiera. Premierem został Piotr Jaroszewicz, który pełnił tę funkcję do roku 1980.


http://wpolityce.pl/view/7428/Znakomity_.....udzi_.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
franek12




Dołączył: 14 Kwi 2008
Posty: 664
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:14, 19 Lut '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem







Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
erde




Dołączył: 14 Cze 2009
Posty: 730
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:53, 20 Lut '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ujmujący jest utwór "Ballada o Janku Wiśniewskim" w wykonaniu pani Krystyny Jandy z filmu "Człowiek z żelaza", łzy same cisną się do oczu.
Tytułowy bohater tak na prawdę nazywał się Zbigniew Godlewski i urodził się w Zielonej Górze.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
pszek




Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2310
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:46, 28 Maj '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

erde napisał:
Ujmujący jest utwór "Ballada o Janku Wiśniewskim" ......

A jaki ma być ? utwór skomponowany z określoną intencją przez agenta służb bezpieczeństwa musiał być ujmujący ,po to został stworzony aby być ujmujący .
Cytat:
muzykę skomponował w roku 1980 Mieczysław Cholewa, który, jak się później okazało, był tajnym współpracownikiem SB[2].

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ballada_o_Janku_Wi%C5%9Bniewskim
Właściwie to większe kwalifikacje do bycia symbolem miał trzynastoletni Romek Strzałkowski zastrzelony 28 czerwca 56 r w Poznaniu w momencie kiedy przejmował narodowy sztandar od rannej ( a może zabitej ) tramwajarki .Niestety żadnemu z tamtejszych funkcjonariuszy SB nie chciało się napisać "Ballady o Romku Strzałkowskim"
_________________
sasza.mild.60@mail.ru
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Multimedia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


czarny czwartek
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile