Prawa człowieka ? warto podważyć i ten paradygmat ... o słuszności ideii praw człowieka,
książka na ten temat to bardzo interesująca lektura:
poniżej cytat ze strony
http://www.prawica.net/node/14381
Polskojęzyczne publikacje na ten temat również można by liczyć na tony bądź metry sześcienne, lecz mają one w najlepszym wypadku charakter podręczników opisujących aktualny stan prawny, w najgorszym zaś – ideologicznych czytanek do propagowania owego filaru współczesnej cywilizacji (filaru niewątpliwego – co świadczy o tym, jak nisko ta cywilizacja upadła).
Aż do tej pory nie ukazało się natomiast w języku polskim ani jedno (!) zwarte opracowanie prezentujące krytyczne ujęcie problematyki "praw człowieka". Luka ta zostaje wreszcie wypełniona przez książkę
Pawła Bały i doktora Adama Wielomskiego zatytułowaną Prawa człowieka i ich krytyka. Przyczynek do studiów o ideologii czasów ponowożytnych. Autorzy oddają ją do rąk czytelników jako trzeci tom serii "Biblioteka konserwatyzm.pl".
Dziełko otwiera zarysowanie pozycji, jaką "prawa człowieka" zajmują we współczesnym świecie. Jak wiadomo, powszechne kryterium oceny prawa do istnienia wszelkich porządków politycznych i społecznych stanowi dziś demokracja. Ale ponad nią są jeszcze "prawa człowieka", które stanowią kryterium oceny samej demokracji.
Autorzy pokazują na empirycznych przykładach, że dyktatury sprawowane w imię "praw człowieka" uchodzą za spełniające "demokratyczne standardy", zaś przestrzegające wszelkich demokratycznych procedur rządy, które ośmielą się poddać w wątpliwość poszczególne aspekty 'praw człowieka" (a nawet samego ich ducha, a nie literę), otrzymują piętno "niedemokratyczności" i spotykają się z wrogimi, nieliczącymi się z żadnymi zasadami prawa reakcjami innych państw i organizacji międzynarodowych – dla szerzenia lub obrony "praw człowieka" wolno naruszyć wszelkie normy. Czym więc są "prawa człowieka" we współczesności?
Autorzy udzielają jednoznacznej odpowiedzi:
"prawa człowieka" są laicką doktryną (para)religijną – ortodoksyjną, nietolerancyjną, wojowniczą, prozelicką, o pretensjach uniwersalistycznych. Na dowód tej śmiałej tezy obficie cytują zresztą liberalno-demokratyczne autorytety, które "prawa człowieka" nazywają m.in. "religią ludzkości" (Nadine Gordimer), "ostatnią z religii obywatelskich" (Odile Jacob) czy "świecką religią światową" (Elie Wiesel); najdalej chyba posunął się ogólnoświatowy stróż "praw człowieka", gensek ONZ Kofi Annan, gdy oznajmił: "prawa człowieka czynią nas ludźmi" (sic!).
Jednak wbrew wbijanej nam w głowy wierze w ich odwieczność i oczywistą naturalność, "prawa człowieka" były wymyślane w konkretnych momentach i miejscach. Historyczny proces rozwoju tej ideologii opisuje następna część książki. Nie wchodząc w szczegóły, podkreślmy, iż autorom wyjątkowo dobrze udało się uchwycić jego zasadniczy kierunek:
"prawa człowieka" powstawały jako PRZECIWIEŃSTWO praw Bożych, w opozycji do metafizycznego, sakralnego Ładu przenikającego wszechświat, którego poczucie leżało u podstaw wszystkich cywilizacji tradycyjnych od epok najbardziej archaicznych po europejskie Średniowiecze.
Jak spostrzegawczo zauważają autorzy, szczególnie ważną rolę w duchowej emancypacji człowieka spod panowania Ładu odegrały poglądy Macchiavellego i Hobbesa, co polecamy do przemyślenia niektórym przedstawicielom prawicy, albo nawet konserwatyzmu (!), nie wiedzieć czemu zafascynowanym tymi dwoma mordercami Tradycji.
Z innych smaczków na uwagę zasługuje pokazanie, jak nowożytni, humanitarno-liberalni prekursorzy "praw człowieka" (Grocjusz, Locke, Mandeville, Sieyès) kładli nacisk na powszechność owych "praw", jednocześnie przypisując pełnię człowieczeństwa tylko niektórym grupom społecznym (dziwnym trafem zawsze mieszczaństwu – "arystokracji pieniądza" – i ewentualnie intelektualistom).
Największą wagę posiada oczywiście część publikacji poświęcona omówieniu rozmaitych nurtów krytyki "praw człowieka". Autorzy rozpoczynają ją od analizy ontologii "praw człowieka". Wnioski mogą wielu wydać się zaskakujące:
"prawa człowieka" wiszą w filozoficznej próżni, ontologicznie – są niebytem, zaś ich ideolodzy nie potrafią przytoczyć na ich uzasadnienie żadnych racjonalnych argumentów, wyjąwszy uporczywe powtarzanie, że "prawa człowieka" trzeba uznać, bo trzeba i tyle.
Następnie autorzy przechodzą do zwięzłej prezentacji odmian krytyki "praw człowieka", formułowanych z różnorodnych pozycji ideowych, zachowując godny pochwały obiektywizm. Kolejno omówione zostają następujące krytyki "praw człowieka": tradycyjnej nauki Kościoła, reakcyjno-tradycjonalistyczna, historyczno-konserwatywna, totalitarna (faszystowska, nazistowska, komunistyczna – tu oponujemy przeciw zaliczaniu faszystowskich Włoch do totalitaryzmów sensu stricto), socjaldemokratyczna, posoborowego katolicyzmu, ideologii mniejszościowych (np. tzw. "mniejszości seksualnych"), leseferyzmu.
Oprócz aspektu filozoficznego i ideowo-politycznego autorzy zwrócili uwagę na aspekt kulturowy krytyki "praw człowieka". Ich ideolodzy najwięcej starań przykładają do rozciągnięcia „praw człowieka” na tzw. kraje trzeciego świata, tymczasem to właśnie tam odrzuca się je najbardziej zdecydowanie (autorzy wymieniają afrykańską, azjatycką, konfucjańską i muzułmańską krytykę "praw człowieka").
Poza wysokim poziomem merytorycznym dzieło P. Bały i A. Wielomskiego wypada docenić chłodną i rzeczową tonację, wolną od emocjonalnego zaangażowania, której zachowanie w tak drażliwej materii nie mogło przyjść łatwo. Ze swej strony gratulujemy autorom popełnienia tej strasznej "myślozbrodni", jaką jest pierwsze na polskim rynku opracowanie kwestionujące globalną laicką religię. Czekamy też z niecierpliwością na dalsze tomy "Biblioteki konserwatyzm.pl".