Nie pozwolą „skrzywdzić” Apple'a. Amerykański biznes ostrzega UE 18.09.2016
iPhone SE foto: SUPER EXPRESS / MATERIAŁY PRODUCENTA
To może być „bolesna rana zadana samym sobie” – tak Amerykańska Rada Biznesu ostrzega liderów państw UE przed skutkami decyzji jaką Komisja Europejska wydała niedawno ws. 13 mld euro zaległych podatków, które Bruksela nakazała zapłacić Apple.
Kwotę tę amerykański koncern zapłacić ma rządowi Irlandii. Stało się to po tym, jak Komisja Europejska doszła do wniosku, że ulgi podatkowe, z których firma korzystała w tym kraju w latach 1991-2015, wcale jej się nie należały.
Postanowienie Komisji było oparte na zastrzeżeniu do umowy, która pozwalała gigantowi na płacenie minimalnej, 1-procentowej stawki podatku. W efekcie np. w 2014 r. firma zapłaciła podatek w wysokości 0,005 proc. Tymczasem regularna stawka podatku od osób prawnych w Irlandii wynosi 12,5 proc.
Dzięki temu również Apple uniknął płacenia podatku niemal od wszystkich zysków wygenerowanych dzięki sprzedaży iPhone’ów oraz innych produktów na rynku europejskim. Były one bowiem rejestrowane w Irlandii, a nie w krajach zbytu.
Teraz, jak donosi „The Gurdian”, głos w tej sprawie zajęła Amerykańska Rada Biznesu, w której zrzeszeni są prezesi 185 amerykańskich firm. Stwierdziła ona, że decyzja KE „nie może być uznana”.
List można potraktować jako rodzaj ostrzeżenia – jeżeli decyzja KE zostanie wykonana, inwestorzy zagraniczni mogą nie chcieć już inwestować w Europie. „Precedens wywołany na mocy tej decyzji, jeśli zostanie ona podtrzymana, zwiększy znacząco niepewność, co w konsekwencji będzie miało negatywny wpływ na inwestycje zagraniczne w Europie, dzięki czemu niniejsza decyzja będzie bolesną raną zadaną Unii Europejskiej i jej obywatelom” – czytamy.
Argumentem, który podnosi Rada dotyczy faktu, że w tej sytuacji można mówić o tym, że prawo zadziałało wstecz. W efekcie „biznes nigdy nie może mieć pewności, nawet jeśli chodzi o zobowiązania podatkowe z przeszłości” – podkreślono.
Wściekły Francuz demoluje sklep Apple w Dijon - zobaczcie nagranie 01.10.2016 dodał: Maksym Słomski
Jednemu z użytkowników smartfonów Apple iPhone puściły nerwy. W reakcji na, jak sam to określił: "nierespektowanie przez Apple praw konsumentów", postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość za pomocą metalowej kuli w jednym z salonów producenta w mieście Dijon we Francji.
Do sieci trafiło nagranie przedstawiające sfrustrowanego, choć w gruncie rzeczy całkiem spokojnego Francuza, który za pomocą ciężkiej, metalowej kuli pastwi się nad smartfonami Apple iPhone, wystawionymi w jednym z salonów Apple Store we francuskim mieście Dijon. Wydarzenia przypominają trochę akcję filmy Upadek (Falling Down).
Na nagraniu mężczyzna podchodzi kolejno do wystawionych na ekspozytorach smartfonów Apple, zdejmuje je, kładzie na blacie, po czym mocno uderza w nie za pomocą ciężkiego, metalowego przedmiotu. Na sam koniec oberwało się także jednemu z Macbooków.
Francuz wyraża swoje niezadowolenie w związku z "nierespektowaniem przez Apple praw konsumenta w Europie" oraz "niezwróceniem mu pieniędzy za sprzęt, który nabył, a który chciał zwrócić".
Mężczyzna finalnie zostaje zatrzymany przez trzech ochroniarzy, a następnie aresztowany przez policję. Straty oszacowane zostały na kilkanaście tysięcy euro.
Kupując iPhone'a 7 w Chinach można stracić pracę Dawid Długosz 4 października 2016
Tak, to prawda i sytuacja dotyczy wybranych instytucji. Jest to akcja podjęta ponoć dla dobra rodzin użytkowników iPhone'ów 7. Te smartfony są po prostu za drogie.
Chińska firma Nanyang Yongkang z lokalizacją w prowincji Henan własnym pracownikom wysłała notatkę o zakazie zakupu iPhone'ów 7. Pracownicy, którzy złamią ten zakaz, będą musieli oddać telefon lub zrezygnować z pracy. O co w tym wszystkim chodzi?
Jak ustaliło BBC z przetłumaczonych materiałów, władze firmy Nanyang Yongkang zakazują iPhone'ów 7 dla dobra pracowników. Nowe smartfony Apple'a nie są tanie - w Chinach 4,7-calowy model z 32 GB miejsca na dane można zakupić za równowartość 800 dolarów. Natomiast zakup Plusa wiąże się już z wydatkiem większym o co najmniej 160 dolarów. Według firmy tak wydane pieniądze można przeznaczyć na coś zupełnie innego, na przykład na rodzinę.
To nie pierwsze tego typu zakazy w Chinach. Już wcześniej podobne pojawiły się w jednym z chińskich szpitali, gdzie również zakazano iPhone'ów 7. Nastąpiło to po tym, gdy jeden z pracowników placówki przeznaczył na ten telefon aż trzy własne pensje.
W Polsce iPhone'y 7 również nie są tanie. W tym roku Apple zwiększyło miejsce na dane we własnych telefonach, ale to pociągnęło za sobą podwyżki cen w Europie.
Apple zażądało od klienta dowodu, że nie jest on Saddamem Husajnem 01.11.2016
Zwrot telefonu nie jest taki prosty, gdy jesteś podejrzewany o bycie zmarłym irackim dyktatorem.
Apple zażądało od klienta dowodu, że nie jest on Saddamem Husajnem
Sharakat Hussain ma 26 lat. Z byłym irackim dyktatorem łączy go nazwisko, dzieli natomiast między innymi to, że nadal żyje. Apple jednak nie wydało się przekonane i zażądało dowodu na to, że Sharakat to nie Saddam.
Dwudziestosześciolatek z Birmingham kupił iPhone'a 7 za 699 funtów dla swojej siostry. Być może jednak ta mu czymś podpadła, postanowił go bowiem zwrócić. Apple ze sprzedażą nie robiło problemu, jednak na próbę zwrócenia słuchawki odpowiedziało mailem. Firma informowała mężczyznę, że jego nazwisko jest na liście rządowej wskazującej osoby objęte zakazem przebywania w UK. Wobec tego nie mógł on kupić iPhone'a, a więc nie ma też prawa do jego zwrotu.
Odmowa przyjęcia zwrotu związana jest z wymogiem sprawdzania zwrotów pieniężnych w dużej wysokości z listą osób dotkniętych sankcjami międzynarodowymi. Ktoś miał albo zbyt dobry humor, albo był zmęczony - trudno inaczej wytłumaczyć pomylenie żyjącego 26-latka z martwym dyktatorem Iraku. Przedstawiciel Apple poinformował w oświadczeniu The Independent: "Przeprosiliśmy pokrzywdzonego, ponieważ pomimo faktu, że ciąży na nas obowiązek sprawdzenia tożsamości osoby starającej się o zwrot, to i tak taka sytuacja nie powinna mieć miejsca".
KE zapewnia Irlandii 13 mld euro. Dlaczego kraj nie chce pieniędzy od Apple’a? 9 listopada 2016 Bloomberg
Apple Store w Hong Kongu, Chiny, 17.07.2013.źródło: Bloomberg autor zdjęcia: David Paul Morris
Irlandzki minister finansów rozpoczyna sądową apelację od wyroku o zapłacenie zaległych podatków wyspiarskiemu państwu przez Apple’a o wartości 13 mld euro. To zapewne początek wieloletniego sporu.
Rząd Irlandii nie chce od technologicznego potentata wspomnianych pieniędzy. Dochodzenie prowadzone przez KE ws. przyznania przez Irlandię Apple’owi korzyści podatkowych było prowadzone od 2014 roku. Dotyczyło między innymi dwóch porozumień pomiędzy Irlandią i amerykańską firmą z 1991 i 2007 roku na mocy których firma mogła uniknąć zapłacenia miliardowych podatków. KE orzekła, że rząd w Dublinie powinien odzyskać 13 mld dol. zaległych świadczeń fiskalnych plus odsetki za lata 2003-14.
Dlaczego Irlandia nie chce tak dużych środków? Gospodarka tego kraju opiera się na otwartości dla zagranicznego kapitału. W tej chwili około 700 dużych amerykańskich firm, które zatrudniają łącznie 140 tys. osób, ma siedziby w tym kraju. Rząd obawia się, że decyzja KE może wywołać falę wycofywania się zagranicznych przedsiębiorstw z Irlandii i szukania przez nie podatkowych jurysdykcji, w których będą mogły kontynuować „oszczędną” politykę podatkową.
Odwołanie od decyzji KE zostało złożone do Sądu Pierwszej Instancji w Luksemburgu (organ sądowy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej) i jest jednym z wielu podobnych, jakie zostały skierowane do tej samej instytucji przez inne europejskie firmy i rządy.
Decyzja ws. Apple’a jest częścią szerszej kampanii wymierzonej firmom przez UE przeciwko unikaniu opodatkowania. Wyrok w tej sprawie zawiera najwyższą karę, jaką otrzymały jak dotąd firmy za uchylanie się od współpracy z fiskusem. Decyzja została mocno skrytykowana przez amerykański Departament Skarbu, który twierdzi, że jest „zagrożeniem dla zagranicznych inwestycji w Europie, klimatu inwestycyjnego oraz gospodarczego partnerstwa pomiędzy USA a UE”.
Przedstawiciele KE przekonują, że sprawa Apple’a była prowadzona starannie i zajęła dużo czasu, wobec czego nie należy spodziewać się uchylenia decyzji. Amerykańska firma nie udzieliła komentarza na temat wyroku sądu. Wcześniej zapowiedziała jednak, że także będzie walczyła o swoje prawa. Dołączy tym samym między innymi do Starbucksa, który broni własnych porozumień z rządami Holandii i Belgii.
‘Digital Colonization’: Apple Rejects Indigenous App
"Our people designed this and our people get the app the way that it is," Jade told reporters firmly.
Three years of hard work ultimately amounted to nothing for park ranger-turned-app developer Mikaela Jade.
The Indigenous entrepreneur had developed her Indigital Storytelling app, but the day it was supposed to launch — the world's biggest tech company, Apple — backed out.
"I was fairly shocked," said Jade
The first content was published through Google to Android users without incident on Wednesday.
"It was accessed by Indigenous people from Borneo, from Barbados, over in New Zealand; there were non-Indigenous people in Ireland telling me it was great,” Jade told ABC.
But soon after, she was emailed by Apple and told that her app did not meet its requirements.
Konferencja Apple, Cupertino, Kalifornia, USA. 21.03.2016źródło: Bloomberg autor zdjęcia: David Paul Morris
Apple przeprosiło klientów za wprowadzenie zmian w oprogramowaniu iOS, które zmniejszyły wydajność starszych iPhone’ów.
Firma zapewnia, że miały one na celu zapobieganie nieoczekiwanym zamknięciom systemu, a nie ograniczenie żywotności starszych smartfonów.
Starzenie się baterii w starszych iPhonea’ch przyczyniło się do problemów ze spadkiem ich wydajności. Doszło do tego po wprowadzeniu około roku temu aktualizacji systemu operacyjnego. Apple obiecało, że obniży koszt wymiany baterii, które straciły efektywność i nie są już objęte gwarancją.
Amerykańska firma musiała stawić czoło dużej liczbie pozwów, w tym sporej części dotyczących celowego wprowadzenia oprogramowania spowalniającego pracę smartfonów. Miałoby to mieć na celu skłonienie użytkowników do nabycia najnowszych i najdroższych modeli telefonów firmy. Problemy dotyczyły w głównej mierze iPhonów 6 i iPhonów 6S. Ceny najnowszego iPhone’a X zaczynają się od 999 dol.
- Nigdy nie robiliśmy, i nie zrobilibyśmy, niczego w celu skrócenia żywotności jakiegokolwiek naszego produktu lub pogorszenia jakości obsługi klienta. Zawsze dążymy do tego, aby nasi klienci mogli używać swoich iPhonów tak długo, jak to tylko możliwe – napisało Apple w oświadczeniu.
Klienci posiadający model iPhone 6 lub nowszy będą mieli możliwość wymiany baterii za cenę 29 dol. Regularna cena baterii do tych urządzeń to 79 dol. Firma wprowadzi także aktualizację systemu iOS, która pozwoli użytkownikom monitorować stan baterii i jego wpływ na wydajność systemu.
Z najnowszych doniesień: zhakowano telefony koleżanek i kolegów premier Finlandii i opublikowano kompromitujące filmiki z imprez.
Z innych doniesień: Apple wzywa wszystkich użytkowników do aktualizacji systemu na swoich urządzeniach, gdyż wykryto dziurę pozwalającą na przejęcie kontroli nad urządzeniem i wszystkich informacji (włącznie z danymi bankowymi).
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Strona: « 1, 2
Strona 2 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
Wiki2
Wykop2
Linki
Szukaj
Ekipa
Rejestracja
Zaloguj
