warto przypomnieć ten link
viewtopic.php?t=14946
Czarodziej Łukaszenko
(...)
Łukaszenko powstrzymał te rodzaje prywatyzacji forsowanej przez MFW, które zrujnowały sąsiadów Białorusi. W Rosji, kilku kolesi byłego prezydenta Jelcyna, jak obecnie więziony miliarder Chodorkowski, zagarnęli cały przemysł, kopalnie rudy żelaznej i tereny roponośne. Większość z ukradzionego narodowi mienia sprzedali przedsiębiorstwom zachodnim, które złupiły Wschód z pazernością nie mającą miejsca od czasów podboju Meksyku przez Corteza. Zwykli Rosjanie stracili pracę, mieszkania, i zostali pozbawieni usług socjalnych, natomiast superbogaci oligarchowie zaczęli kupować nieruchomości w luksusowych dzielnicach Londynu i na Lazurowym Wybrzeżu, wielkie jachty i drużyny piłkarskie. Dopiero prezydent Putin powstrzymał tę organizowaną pod auspicjami MFW szaloną wyprzedaż zasobów, i ocalił Rosję, lecz nikt nigdy nie zapomni koszmaru „szalonych lat dziewięćdziesiątych”.
Na obszarach poradzieckich wielkim problemem jest zorganizowana przestępczość. W ostatnim miesiącu obywatele Rosji dowiedzieli się o gangu, który narzucił swoje rządy na bogatym Kubaniu na południu Rosji, gwałty i bezkarne morderstwa trwały latami, gangsterzy i policjanci współuczestniczyli w zbrodniach i dzielili się łupami. Jednak na Białorusi nie ma zorganizowanej przestępczości, nie ma tajnych struktur na podobieństwo mafii. „Gangsterzy uciekli stąd w latach dziewięćdziesiątych”, powiedzieli mi tubylcy. Na Białorusi policjanci nie biorą łapówek, czym dotychczas nie mogą się pochwalić inne państwa poradzieckie. Łukaszenko osiągnął to przez zagwarantowanie emerytowanym policjantom przyzwoitych emerytur, dobrze przekraczających średnią, i przez bezlitosne zwalnianie ze służby skorumpowanych policjantów.
Na Białorusi nie ma oligarchów. Socjalizm ograniczony jest do większych pracodawców; własność prywatna i prywatny biznes są absolutnie respektowane. Miejscowi biznesmeni mówili mi, że korupcja jest mała, o wiele mniejsza niż w sąsiednich państwach. Jest wielu zamożnych ludzi, lecz brak superbogaczy; na ulicach Mińska jest wiele pięknych samochodów. Ogromna większość samochodów w Mińsku to nowoczesne ekonomiczne auta europejskie i japońskie. Starych radzieckich samochodów praktycznie się nie spotyka.
Na Białorusi nie ma konfliktów na tle narodowym lub religijnym. Kościoły katolickie i cerkwie prawosławne stoją na tych samych placach; przed pojawieniem się wielokulturowości, w ciągu wielu wieków zbudowano meczety i synagogi. Wschód był zawsze wielokulturowy: prawosławni chłopi, katolicka szlachta, żydowscy kupcy i tatarscy żołnierze mieszkali razem na Białorusi na długo przed XV wiekiem, kiedy to kraj ten stał się częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, największego wtedy państwa w Europie. Oficjalnym językiem Księstwa był język starobiałoruski. Białoruskie oddziały, razem z polskimi rycerzami i smoleńskimi pułkami, 500 lat temu pobiły Krzyżaków na polach Grunwaldu.
Przeciwnicy Łukaszenki próbowali zagrać kartą etniczną, która okazała się tak skuteczna na Ukrainie i Litwie dla poróżnienia tradycyjnych przyjaciół. Popierali białoruski nacjonalizm i stary język białoruski, lecz obie te idee nie wypaliły. Romantyczna wizja opozycji - odrodzenie narodowe Białorusinów - jest bardzo poetyczna, jak odrodzenie innych mniejszości w Europie, lecz naród praktycznie nie chce za to walczyć.
Radziecki styl Łukaszenki w gospodarce pozwolił zachować źródła produkcji miejscowej, i okazuje się, że obok wszędobylskich towarów importowanych, podstawowe produkty są pochodzenia miejscowego. Białoruski ser, mleko, chleb i warzywa są ekologiczne i rosyjscy goście zawsze kupują i wiozą do domu tyle, ile mogą, smacznych, zdrowych i tanich produktów. Białoruski przemysł także się zachował. Podczas gdy MFW, w gwałtownym procesie deindustrializacji, wpędził sąsiadów do Trzeciego Świata, Białoruś wciąż wszystko produkuje, od odbiorników telewizyjnych do traktorów, od olbrzymich ciężarówek do kostiumów zaprojektowanych przez Yves Saint Laurena.
Na Białorusi nie ma partii politycznych. Nie ma tu jednej wielkiej partii politycznej, jak w Rosji, ani dwupartyjnego systemu, jak w USA. W ogóle nie ma tu partii politycznych. Partie nie są zakazane, lecz po prostu nie powstały. Była to jedna z wielkich idei Simone Weil, francuskiej filozofki marksistowskiej i przyjaciółki T.S. Eliota, chociaż ona zakazałaby partii całkowicie.
Białoruś przedstawia sobą interesujący udany model postępu ekonomicznego. Przypomniała światu, że mądry władca może uratować kraj. Lekcja ta jest szczególnie na czasie, ponieważ MFW doprowadził wiele krajów do bankructwa i niewypłacalności. Świat obecnie z dezaprobatą przypatruje się MFW i innym międzynarodowym inwestorom. Monetaryzm zbankrutował. Agresja militarna, na której polegał Bush, zawiodła. Żyjemy w erze pokryzysowej. Obecnie poszukiwane są inne drogi rozwoju. Ludzie zaczynają pytać: czy nie ma lepszej drogi? Białoruś udowodniła, że jest.
Jedno z głównych osiągnięć Białorusi polega na tym, że obroniła się przed wielkimi międzynarodowymi korporacjami. Podczas 20 lat, w ciągu których Zachód podporządkowywał sobie świat, maleńka Białoruś zdołała zachować swoje aktywa. Jest to bardzo ważna lekcja dla wielu krajów. Białoruś nie może pochwalić się żadnym Abramowiczem [rosyjski oligarcha], lecz kraj ten jest prawdziwą ojczyzną dla milionów raczej zadowolonych zwykłych obywateli.
Ogromna większość narodu białoruskiego jest zadowolona ze swego życia. Mają skromne zarobki porównywalne z sąsiednią Rosją, lecz nie ma bezrobocia i nie obawiają się, że ich zakład pracy zostanie zamknięty. Ich miasta są czyste, żywność tania, ogrzewanie i emerytury są dotowane, a komunikacja działa dobrze. Nie są sługami Wall Street, banku Goldman Sachs, Pentagonu, ani Panów Dyskursu. Swoim istnieniem zmuszają sąsiadów do zrobienia rachunku sumienia, są żywym dowodem na to, że Związek Radziecki nie musiał upaść, że socjalizm może działać dobrze, i że często działa lepiej od kapitalizmu finansowego.
To właśnie dlatego źli ludzie chcą zniszczyć Białoruś. (...)