Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20404
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 17:29, 29 Sie '11
Temat postu:
Libya: The Greatest Betrayal
In handing Libya to Al Qaeda, the line has been forever crossed.
an editorial by Tony Cartalucci
First - let's not labor under any delusions. Obama, Cameron, and Sarkozy are heads of state in name only. It is the depravity and megalomania amongst the banks, corporations, and the institutions they have contrived, that are responsible for the most egregious betrayal in Western history. For 10 years the West's leadership have stirred up hatred and fear amongst their populations to justify a lengthy and very costly global war that has sent US, British, Canadian, German, French, and many other troops, around the world, into dangerous adversity, and ultimately to their graves to fight "the forces of terror."
Now, almost as if savoring the irony, the New York Times, on behalf of the corporate-financier oligarchs that presume dominion over the Western world, fully admit that Al Qaeda terrorists, men who literally killed US troops in both Iraq and Afghanistan are now in Libya and are the benefactors of billions of dollars in Western aid, diplomatic recognition, training, weapons, the lending of intelligence assets, the full unwavering support of the West's "media," NATO-member air support, and even graced with Western special forces fighting side-by-side with them on the ground. This timely confession is also in response in part to revelations that the Libyan rebel commander now filling the streets of Tripoli with indescribable horror is a hardcore Al Qaeda leader, reported first in the Telegraph months ago, and again this week on RT and covered in depth by respected geopolitical analyst Dr. Webster Tarpley.
Ja nie wiem czemu wy tak za tym Kaddafim obstajecie. Facet świętym nie był i za kołnierzykiem trochę ma - i w tej walce z rebeliantami też wzniosłych pobudek się nie doszukuje.
Prócz tego, ze trzymał plemiona beduińskie za mordę przez te kilkadziesiąt lat nie doszukuję się niczego wzniosłego w jego rządach. Po prostu trwał i idiotą był jeśli myślał, ze w tym stanie umrze.
Jeśli w moim państwie lud chwyta za broń i zaczyna organizować opozycyjne władze to chyba coś na rzeczy jest. Nawet trudno w takich warunkach mówić o racji kogokolwiek, bo sami dobrze wiecie, że od kiedy Kadafi był u władzy w jawny i mniej jawny sposób finansował światowy terroryzm. Sam się do tego przyznawał i sam popierał pewne bojówki - jak np. niemiecki RAF, czy libański Hezbollah. Teraz, gdy sytuacja diametralnie się zmieniła i z wodza stał się tyranem wznosi larum, że świat się sprzeniewierzył przeciwko niemu. A co miał zrobić skoro nadarzyła się okazja złapać człowieka, który miał krew na rękach? Nie twierdzę zarazem, ze ci co chcą go pochwycić jej nie mają - ale legitymizacji ich władzy pochodzi z ramienia wyborów obywateli, a nie zachcianki oficera.
Usunął Idrysa i zastąpił słabe państwo trochę bardziej stabilnym - ale jednak represyjnym wobec własnych obywateli. Największa głupota jest łapanie swojego ludu i wpędzanie go do więzień za przekonania.
Mimo swojej "zielonej książeczki" nie wprowadził praktycznie żadnych tez w niej przedstawionych. Owszem, istniały punkty gdzie obywatel mógł wnieść zapytanie do rządu czy brać czynny udział w polityce, ale generalnie sprowadzało się to do inwigilacji obywateli by odsiać tych "niebezpiecznych reformatorów" od "przyjaznych baranków".
Teraz gdy sprawa dla niego jest przegrana wnosi okrzyk jakem zaatakowała go Al - Kaida. Jak dobrze wiemy Al - Kaida to nie jest organizacja a federacja organizacji islamskich, które wymierzone są na zachód a nie na pole polityczne islamistów.
Zresztą samo to, ze miał w swojej siedzibie schron, przejścia podziemne i temu podobne pierdoły wskazuje na to, ze bał się (tak, bał się) własnych obywateli. Nawet gdyby doszłoby do interwencji z zewnątrz "to miłujący naród oddałby za niego życie". Nie będę go porównywał do Kima, bo to inna skala, ale dla mnie Kadafi to taki sam morderca jak Bush, Blair, Sarkozy czy Pol Pot. Nie wyróżnia go kompletnie nic. Dla władzy mordował, dla władzy finansował terroryzm, dla władzy represjonował własny naród. Nie mam poważania dla ludzi, którzy zbudowali sobie bajeczkę o "trosce dla narodu" przejęli władze i trzymali sie jej kurczowa przez 40 lat.
Nie znoszę też tego jak informacjami manipuluje Al - Jazeera, czy CNN, bo "źli oczerniają złych", ale nie widze powodu dla którego miałbym stać murem za człowiekiem, który sam naród chce wykurzyć.
I nie spodziewajcie się szybkiej odpowiedzi, bo zielony kot nade mną walnął mi limit 1.
Wyciągasz wnioski z domysłów podobnie jak my. Mnie osobiście dziwi to że skurwysyństwo zachodnie interweniuje tylko tam, gdzie widzi w tym interes. A na temat Libii nie wypowiadam się bo nie byłem tam i nie znam ich realiów.
Jest setki miejsc na świecie, gdzie międzynarodowe siły (zgodnie ze swoją misją) powinny interweniować dla dobra miejscowej ludności, ale tego nie robi. Porównywanie Kadafiego do Pol Pota czy do morderców w białych rękawiczkach jak Obama to przegięcie.
A na temat Libii nie wypowiadam się bo nie byłem tam i nie znam ich realiów.
I dokładnie to samo powinni wziąć do serca wszyscy zagorzali "fani" Kadafiego. Oczywiście, ja tez nie znam dokładnych realiów, więc niewiele mogę powiedzieć o sytuacji w Libii, ale jeśli tamtejszy lud podniósł rękę na swojego władcę to miał ku temu powody. Raczej nic nie dzieje się bez przyczyny.
I owszem - zgodzę się z tym, że "dekadenckiemu zachodowi" generalnie chodzi o ropę. W końcu biznes jest w każdej wojnie. Jednak nie można powiedzieć, że świat nie powinien interweniować w sprawy indywidualne państw, w których ciemiężca gloryfikuje się jako "ojciec narodu". Już nawet nie ze względu na to, kto ma rację - jednak lud, który podniósł rękę na swojego władce (i miał ku temu przyczyny) nie będzie mógł liczyć na litość władcy. Sam Kadafi wzywał do wymordowania rebeliantów - więc nie widzę także powodu dla którego powstańcy nie mieliby mu się "odpłacić pięknym za nadobne".
Zgodzę się także z faktem, że jest wiele państw gdzie NATO mogłoby przyczynić się do wyzwolenia ludzi z naprawdę opresyjnych rządów, jak: Demokratyczna Republika Konga, Somalia, KRL-D czy ChRL. Niestety, te jedne z najbardziej chorych państw istnieją tylko dlatego, że gdyby znieść w nich obecne rządy NATO nie miałoby sensu istnienia. Kiedyś spotkałem się z tezą, że po rozwiązaniu Układu Warszawskiego, NATO specjalnie przeciągało wojnę w Jugosławii by pokazać jak wciąż ważna jest ta instytucja - mimo, że celem jej istnienia była ochrona przed agresją ze wschodu. I vice versa. W wyniku czego układ pokojowy nie był podpisywany na ziemi bałkańskiej a w odległym Dayton. Zawsze jest jakaś przyczyna pewnego stanu.
Ktoś tutaj wklejał zdjęcie Kadafiego z podpisem "Odwaga...". Odważnym jest ten, który przez 40 lat sprawował najwyższy urząd w państwie, nazywając się "ojcem wyzwolicielem" nie wprowadzając żadnych istotnych reform ze swojej "zielonej książeczki"? Odwagą nazywacie człowieka, który nie chce oddać władzy? Inaczej - odważnym jest ten, który dla samego sprawowania władzy przeleje krew WŁASNEGO LUDU, byle zachować profity? Skoro Kadafi uważa, że bardzo wiele wniósł dla narodu libijskiego - to niech pójdzie pod ten sąd libijski o który tak wzniośle manifestują rebelianci. Pamiętajcie, ze na samym początku, Tymczasowa Rada Libijska zaproponowała Kadafiemu zostania kimś w rodzaju "króla" ale bez żadnych uprawnień. I co zrobił "troskliwy Beduin"? Sami wiecie.
Zapominacie też o mentalności islamistów. Oni bardzo szybko zmieniają strony. Macie to na przykładzie Afganistanu. Za dnia najlepszy kolega i świetny człowiek do biznesu, a po nocach strzela do ludzi z którymi o świcie znowu zrobi interes. Zachowują się jak Niemcy podczas II WŚ. Oni nigdy nie chcieli strzelać, o żadnych bombach nie słyszeli a w ogóle nie wiedzą co to Al Kaida...
Nie spieram syjonistów z Izraela czy tej "wojażki", ale napisze jedno - żaden człowiek, który dla "ocalenia" narodu strzela do SWOICH obywateli nie zasługuje n jakąś litość czy miłosierdzie.
Co do porównania do Pol Pota - masz rację erde. Z tym tylko, że Pol Pot nie krył się z tym, ze mordował, natomiast Kadafi zgrywał "niewinnego". Nie ma na świecie żadnej głowy państwa bez winy.
Dołączył: 02 Mar 2009 Posty: 477
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 00:41, 31 Sie '11
Temat postu:
sorry, ale co to za przebieraniec? gada jak 2/3 sprzedawców, speakerów, etc..
bez kitu, jakby klechę z raperem i max kolonko zmiksować. nie kupuję tego.
Wysłany: 12:00, 31 Sie '11
Temat postu: kolejny etap likwidacji Socjalistycznej Jamahurdyii
Nadchodzi kolejny etap likwidacji Socjalistycznej Jamahurdyii
Czytając to, co napisał powyżej „wunderwafel” (czyli „cudowny wafel” choć sądząc po jego tekście, euro-głąb zwyczajny) nie sposób nie zgodzić się z opinią filantropa George Sorosa, że „normalny” obywatel Zachodu myśli tylko tyle ile się naczyta w gazetach (i naogląda w TV) – czyli jakby to elegancko powiedział Bimi – tyle ma w swej głowie galaretowatej mazi ile mu do niej nasrają korporacyjne me(n)dia.
Dlaczego „Zachod” (po słowacku ‘sracz’) chce koniecznie zlikwidować Kadafiego i jego Socjalistyczna Republikę Mas (nie tylko w zakrywającej rzeczywistość nazwie, ale i w rzeczywistości), to najlepiej przedstawia poniższy filmik. Ponieważ podejrzewam, że nasz „cudowny wafel” jest nie kumaty w języku Pana Świata, wiec ktoś mógłby mu przetłumaczyć tego filmiku podpisy z jezyka anglo-chamów na polski.
Choć nigdy nie byłem w Trypolisie, to jednak byłem, dokładnie 11 lat temu w Bengazi, na „IV Konferencji Światowej Rewolucji Socjalistycznej” i potwierdzam, że wszystko to, o czym na tym filmiku piszą było prawdą, do pół roku wstecz. Dlaczego zatem „libijski naród” zbuntował się przeciw swemu, prawie za darmo utrzymującemu go w nie znanym Polakom dobrobycie „władcy”, co więcej, władcy nie posiadającemu żadnych formalnych uprawnień do sprawowania władzy? Sprawa jest prosta. W planach Pana Świata od dziesiątków już lat leży wyszczucie z lica ziemi wszelkich ustrojów o charakterze komunistycznym, względnie tylko socjalistycznym: dlatego Gorbaczow „odgórnie” rozwalił ZSRR, potem przez 10 lat bombami NATO rozwalało Jugosławię oraz Irak (w którym rządziła socjalistyczna partia BAAS), nie ustają próby likwidacji nawiązującego do tradycji ZSRR „dyktatora” Białorusi Łukaszenki, a w Polsce zamordowano nawiązujących do idei socjalistycznych przywódców związkowych takich jak Daniel Podrzycki oraz Andrzej Lepper. Ostatnio „na tapecie” planów Pana Świata jest Libijska Socjalistyczna Jamahurdia oraz rządzona, od dziesiątków lat przez BAAS, Syria.
Nasz „wunder wafel’ - a ścislej głąb zwyczajny – pisze:
Cytat:
„napisze jedno - żaden człowiek, który dla "ocalenia" narodu strzela do SWOICH obywateli nie zasługuje n jakąś litość czy miłosierdzie”.
Problem w tym, że ci „swoi” to przecież nie kto inny niż importowana do Libii – przez CIA i jej pokrewne – AlKaida. Tę „wypchaną bogiem” organizację USraki powołały 30 lat temu by zwalczać, wspieranych militarnie przez ZSRR, „bezbożnych” komunistów w Afganistanie, a następnie we wszystkich innych krajach islamu (tak jak organizację terrorystyczną „Gladio” oraz lożę (J)P2 Pan Świata powołał, bezpośrednio po II Wojnie Światowej, w celu zwalczania wpływów komunistycznych w krajach katolickich). Na filmiku przekazanym z Libii przez „108morris108” nasz „głąb zwyczajny’ (tj. wunderwaffel) może sobie posłuchać jak w ciągu ostatniego półrocza br. przebiegała rekrutacja „powstańców” do walki z „kliką Kadafiego”: po prostu wyzwolonemu z więzień w Tunisie wielotysięcznemu elementowi przestępczemu zaproponowano „wybaczenie”, jeśli tylko przystąpią do „armii wyzwolenia Libii” (skądinąd na tej właśnie zasadzie funkcjonuje we Francji „Legion d’etrangers”, którego arabsko-wyglądający oficerowie stanowią obecnie kadrę libijskich „powstańców”.)
No i mamy dzisiaj kolejne odsłonięcie Scenariusza Wojny o likwidację jednego z ostatnich, w miarę niepodległych krajów świata: jak podaje portal www.km.ru NATO „nareszcie” się zorientowało, że władzę w miastach Libii przechwyciła al-Kaida, która się zachowuje bardzo brutalnie w stosunku do podbitej ludności. A zatem by bronić te miejscową ludność przed „zwierstwami” (bestialstwem) islamistycznych „powstańców” – których zadaniem jest wstępne wymordowanie w Libii wszystkich otwartych zwolenników „bezbożnego” socjalizmu, oraz odebranie broni rozdanej przez reżym Kadafiego ludności cywilnej – za kilka tygodni w Libii wylądują, w sposób już otwarty, jednostki misyjne NATO, najprawdopodobniej także te z Polski. Prawdopodobnie zrobią to na prośbę libijskich „władz tymczasowych” i pod egidą ONZ. A dla tego celu należy przygotować ludność Krajów Przez USrael Wyzwolonych, by reagowała ona w sposób dokładnie taki jak nasz „cudowny głąb”, przepraszam „wunderwaffe(l) NATO”, na portalu www.prawda2.info .
W planach Pana Świata od dziesiątków już lat leży wyszczucie z lica ziemi wszelkich ustrojów o charakterze komunistycznym, względnie tylko socjalistycznym: dlatego Gorbaczow „odgórnie” rozwalił ZSRR, potem przez 10 lat bombami NATO rozwalało Jugosławię oraz Irak (w którym rządziła socjalistyczna partia BAAS), nie ustają próby likwidacji nawiązującego do tradycji ZSRR „dyktatora” Białorusi Łukaszenki
Tak ,to prawda ,ale żeby to pojąć, ogarnąć rozmiar tragedii ,siłę mechanizmów zaprzęgniętych do realizacji tego procesu , trzeba być kimkolwiek tylko nie "prawdziwym Polakiem".
Na naszych oczach buduje się świat z jednym ośrodkiem decyzyjnym ;w Waszyngtono - Tel Avivie .
Kiedy W.Putin, (chyba 2 lata temu ), powiedział że rozpad ZSRR był największą polityczną katastrofą XX w to miał na myśli
właśnie te zdarzenia które były (są ) naturalną konsekwencją tego .(Jugosławia ,Irak ,teraz już cały Bliski Wschód,Libia a wkrótce Afryka )
A teraz coś dla "miłośników symbolicznej piramidy" : jest takie ustrojswo o nazwie piramida Masłowa ,które pokazuje hierarchie ludzkich potrzeb .Pamiętając czasy PRL ,a za tym mając skalę porównawczą, twierdzę że wówczas znajdowaliśmy się w górnych strefach poziomu III i nieledwie w dolnych strefach IV poziomu.Teraz spadliśmy na samo dno I poziomu.Twierdzę też że z tego poziomu nigdy się nie dźwigniemy.
A jeśli do tego zapoznacie się z treścią artykułu Zbigniewa Brzezińskiego pt "Zimna wojna i jej następstwa" zamieszonego w 1991 r w Foreign Affairs ,to dowiecie się dlaczego
_________________ sasza.mild.60@mail.ru
sorry, ale co to za przebieraniec? gada jak 2/3 sprzedawców, speakerów, etc..
bez kitu, jakby klechę z raperem i max kolonko zmiksować. nie kupuję tego.
Cytat:
Prezentujemy interesujący materiał o aktualnych wydarzeniach w Libii i ich politycznym tle. Autorem słów jest duchowny Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej z USA, znany ze swojej antysyjonistycznej retoryki brat Nataniel Kapner, który jest z pochodzenia Żydem.
Istnieje coś takiego, jak piramida Maslow'a, nauczycielu, "MASLOWA"!
Abraham Maslow. Bynajmniej nie Aleksiej
_________________ "Bądźmy realistami, żądajmy niemożliwego"
Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 361
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 13:01, 01 Wrz '11
Temat postu:
Cytat:
Tajne porozumienie ws. Libii. Sprzedali Kaddafiego za ropę
Dzisiejszy francuski dziennik "Liberation" ujawnił kulisy wojny w Libii. Gazeta opublikowała tajne porozumienie pomiędzy libijską Przejściową Radą Narodową a Pałacem Elizejskim. Dzięki pomocy Francji w obaleniu dyktatora koncerny z kraju nad Sekwaną mogą uzyskać koncesje wydobywcze na jedną trzecią libijskich złóż ropy - informuje rmf24.pl.
Według informacji ujawnionych przez dziennik pośrednikiem w rozmowach między libijskimi powstańcami a rządem Francji był emir Kataru. Negocjacje zaczęły się zaledwie kilkanaście dni po rozpoczęciu przez koalicję nalotów na Libię.
Z dokumentów wynika, że powstańcy w zamian za aktywny udział w nalotach na cele Kaddafiego obiecali Francji dostęp do 35 proc. libijskich złóż ropy.
Dołączył: 26 Mar 2011 Posty: 155
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 20:31, 01 Wrz '11
Temat postu:
wunderwaffel napisał:
Zgodzę się także z faktem, że jest wiele państw gdzie NATO mogłoby przyczynić się do wyzwolenia ludzi z naprawdę opresyjnych rządów, jak: Demokratyczna Republika Konga, Somalia, KRL-D czy ChRL.
Tylko jakie kryteria obrać przy decyzji który lud wyzwolić? Zapewniam, że obywatele KRL-D broniliby Korei bardziej zaciekle niż jakakolwiek inna ludność. Bo tam propaganda zrobiła taki shake ludziom, że oni myślą, że lepiej być nie może. Więc zasada, która tak Ci się podoba, tzn. demokratyczna odpada- Koreańczycy w naprawdę wolnym referendum opowiedzą się po stronie swego pana, choćby mieli pewność, że za inny wynik nie czeka ich zemsta Kima. Co innego, gdyby mogli porównać swoje życie do życia poza Koreą. Ale nie mogą.
wunderwaffel napisał:
Niestety, te jedne z najbardziej chorych państw istnieją tylko dlatego, że gdyby znieść w nich obecne rządy NATO nie miałoby sensu istnienia.
Nie no logika niesamowita! "Chiny istnieją TYLKO dlatego, żeby NATO miało królika do gonienia". Pierdolnę zaraz na podłogę jak nie przestanę tych idiotyzmów czytać... Zapewniam Cię zapluty demokrato, że NATO nie zaatakuje Chin ze strachu, a po drugie dlatego, że kapitalistycznych krajów się nie atakuje- z takimi krajami prowadzenie interesów to lepszy i korzystniejszy wybór. Myślisz, że w co byś się ubrał, gdyby NATO podbiło Chiny i zaprowadziło tam demokrację? Haha! Chiny są producentem całego świata. Gałęzi na której się siedzi raczej się nie podcina.
Może NATO nie atakuje Chin, bo nie mieli by w czym chodzić i w co się ubrać.
wunderwaffel napisał:
Ktoś tutaj wklejał zdjęcie Kadafiego z podpisem "Odwaga...". Odważnym jest ten, który przez 40 lat sprawował najwyższy urząd w państwie, nazywając się "ojcem wyzwolicielem" nie wprowadzając żadnych istotnych reform ze swojej "zielonej książeczki"?
Ignorancie poczytaj o największym w historii systemie irygacyjnym. I przejrzyj jakieś relacje podróżników z wycieczek po Libii. Zobacz Trypolis (gdzieś tu na forum jest film). Ty chyba myślisz, że Libia to to samo co Afgan czy Irak. Nie. To jedno z bogatszych krajów Afryki. Z bogatą infrstrukturą etc. Libijczycy jeździli nowymi japońskimi samochodami.
wunderwaffel napisał:
Odwagą nazywacie człowieka, który nie chce oddać władzy?
Tak, bo przy jego bogactwie mógłby się schronić w pierwszym lepszym kraju lub kupić sobie potajemnie wyspę i żyć wygodnie do końca swojego życia. Po drugie odważny nie znaczy uczciwy, dobry etc. Po trzecie ja JE Muammara nie nazywam odwagą. Jakoś by to tak dziwnie brzmiało: Muammar "odwaga" Kadafi.
wunderwaffel napisał:
Inaczej - odważnym jest ten, który dla samego sprawowania władzy przeleje krew WŁASNEGO LUDU, byle zachować profity?
Wyjdź na ulicę w polskim mieście i zacznij strzelać do policji. Przekonaj się, że Tusk też jest terrorystą. Nawet Norwegią rządzą terroryści, bo zamknęli biednego Breveika!!!
wunderwaffel napisał:
Skoro Kadafi uważa, że bardzo wiele wniósł dla narodu libijskiego - to niech pójdzie pod ten sąd libijski o który tak wzniośle manifestują rebelianci. Pamiętajcie, ze na samym początku, Tymczasowa Rada Libijska zaproponowała Kadafiemu zostania kimś w rodzaju "króla" ale bez żadnych uprawnień. I co zrobił "troskliwy Beduin"? Sami wiecie.
Jaki sąd? jacy rebelianci?! Jakie kurwa "wzniośle"?!! Taaaaaa wzniośle zarzynają policjantów libijskich. Na pewno po procesie!
Ale Kadafi nie chce spocząć na laurach, bo inaczej już od paru miesięcy popijał by drinki na antypodach w towarzystwie pięknych pań i z eskortą CIA, FSB, WSI, Al-Kaidy, itd. Niepotrzebny mu jakiś tytuł. Nie o to chodzi. Piłsudski też kiedyś nie chciał zostać prezydentem. Zadowolił się "skromną" posadką inspektora sił zbrojnych. ;]
wunderwaffel napisał:
Zapominacie też o mentalności islamistów. Oni bardzo szybko zmieniają strony. Macie to na przykładzie Afganistanu. Za dnia najlepszy kolega i świetny człowiek do biznesu, a po nocach strzela do ludzi z którymi o świcie znowu zrobi interes. Zachowują się jak Niemcy podczas II WŚ. Oni nigdy nie chcieli strzelać, o żadnych bombach nie słyszeli a w ogóle nie wiedzą co to Al Kaida...
Zupełnie nie znasz mentalności muzułmanów. Twój opis przypomina raczej ludzi zgniłego zachodu.
wunderwaffel napisał:
Nie spieram syjonistów z Izraela czy tej "wojażki", ale napisze jedno - żaden człowiek, który dla "ocalenia" narodu strzela do SWOICH obywateli nie zasługuje n jakąś litość czy miłosierdzie.
Policja jest od tego, żeby strzelała kiedy trzeba. W UK policja nie strzelała do chuliganów i skutki były niewesołe.
wunderwaffel napisał:
Co do porównania do Pol Pota - masz rację erde. Z tym tylko, że Pol Pot nie krył się z tym, ze mordował, natomiast Kadafi zgrywał "niewinnego". Nie ma na świecie żadnej głowy państwa bez winy.
Oczywiście Kadafi ze swoimi wojowniczymi przemówieniami wygląda niczym anioł.
Jeśli nie ma żadnej głowy państwa bez winy to niech NATO napadnie na wszystkie kraje świata! A niech zaczną od USA i Europy. Mają najbliżej.
_________________ Si Deus nobiscum, quis contra nos?
Dzisiaj, 31 sierpnia, jest przeddzień rocznicy bezkrwawej rewolucji al-Fateh, która wyniosła do władzy Muammara Kadafiego, ustanowiła pierwszą na świecie Jamahariya, lub rząd sprawowany przez Kongres Ludowy. Olbrzymie poparcie społeczności międzynarodowej dla płk Kadafiego mówi po której stronie stoi.
Jednym słowem, Muammar Kadafi jest geniuszem. Jego system Jamahiriya jest, być może, najczystszą formą rządzenia, i jej prostota oznacza, że może być realizowana w każdym społeczeństwie, w dowolnym miejscu na Ziemi. W istocie, jest to rząd oparty na kongresach ludowych – rząd narodu dla narodu, w świecie, w którym zasoby należą do wszystkich, w równym stopniu. To jest prawdziwa wioska, realizowana globalnie, zrozumienie, że człowiek najlepiej funkcjonuje, gdy żyje i współpracuje w małych społecznościach.
Teraz ten akapit będzie smakował jak trucizna dla kliki korporacyjnych klientów, którzy grawitują wokół ośrodków władzy, wykorzystują media i NATO do manipulowania opinią publiczną, i gdzie możliwe, instalują swoje reżimy, i ten akapit wyjaśnia również w pigułce sprawę Libii.
I w tym kryzysie widzimy też dokładnie gdzie stoi nasz świat. Prawo międzynarodowe istnieje, ale nie jest przestrzegane. W Libii NATO złamała wszystkie zasady i wystawiła siebie i swoich przedstawicieli na ściganie – coś, co jest obecnie w przygotowaniu. Po jednej strony przepaści, satanistyczne i ciemne siły NATO, a po drugiej stronie ci, którzy uważają się za strażników tego, co jest słuszne, dobre i sprawiedliwe. Jest to dobro kontro zło, Bóg kontra szatan, jest to przestrzeganie prawa międzynarodowego.
Dla tych, którzy usprawiedliwiają akt agresji NATO nazywając Kadafiego „dyktatorem”, gorzka prawda. Muammar Kadafi miał w marcu otrzymać nagrodę humanitarną za swoją działalność, wypowiadał się przeciwko bardziej konserwatywnym praktykom islamu, wypowiadał się przeciwko zabijaniu homoseksualistów czy kamieniowaniu kobiet. System Jamahiriya to antyteza dyktatury. Który dyktator edukuje swój naród i płaci za studia obywateli za granicą?
Za Kadafiego, libijski wskaźnik alfabetyzmu wzrósł z 10% do 90%, pod jego przewodnictwem państwo przekształciło się z najbiedniejszego na świecie w najbogatsze w Afryce. Ci którzy rozumieją coś w kwestii wydarzeń geopolitycznych, wiedzą, że jest to zdumiewające osiągnięcie jak na cztery dekady.
Płk Kadafi pozostawia również po sobie dziedzictwo, którym jest Zielona Książka, wyjaśniająca jego filozofię i system polityczny, który powinien być obowiązkową lekturą we wszystkich szkołach, i którego dziedzictwo będzie uwiecznione przez umiędzynarodowienie Jamahiriya, coś co juz ma miejsce i ma dziesiątki tysięcy zwolenników na całym świecie. Jutro będą ich miliony.
Płk Kadafi może dzisiaj siedzieć wygodnie i patrzeć na swoich wrogów i śmiać się. Prawda, że walczył i nadal walczy przeciwko najpotężniejszej organizacji wojskowej na świecie przez okres 6 miesięcy, a każdy postęp jego wroga, został dokonany z naruszeniem zasad zaangażowania, każdej z nich. To nie jest żadna „wygrana”. Ale ten realizator marzeń stojący za Unią Afrykańską, za Jednością Afrykańską i przeciw imperializmowi, stoi za zjednoczoną Afryką, Afryką dla Afrykańczyków, żeby afrykańskie problemy rozwiązywali Afrykańczycy dla Afrykańczyków, i żeby afrykańskie zasoby były dla Afrykańczyków. Co więcej, jego panafrykańskie projekty widziały Afrykańczyków uwalnianych z pęt imperialistycznej tyranii, posiadających własne fundusze na własne programy, bez konieczności polegania na zachodnich źródłach dostarczających towarów, ale z załączonym ogromnym ogonem spłacania lichwy.
Co jego wrogowie chcą, zobaczyliśmy bardzo wyraźnie – kiedy w ubiegłym tygodniu zorganizowano międzynarodową „konferencję”, na której ponownie narysowano linie na mapach, przy pomocy których mocarstwa kolonialne dosłownie podzieliły się między sobą łupami z Libii, nawet przed zakończeniem konfliktu. Jeśli chodzi o samych „rebeliantów”, to kim są i czego chcą?
Zachodnie źródła rozkoszowały się uwolnieniem więźniów, bez zadania sobie trudu dowiedzenia się co zrobili, czy dlaczego tam byli. Seryjni gwałciciele, mordercy i pospolici kryminaliści teraz paradują jako „rebelianci”, ruch w skład którego weszła banda politycznych oportunistów, dobrze przygotowanych przez Francuzów, Brytyjczyków i Włochów, kilku liberałów, fundamentalistów islamskich (co wkrótce zobaczymy), liczni najemnicy z zagranicy i w istocie mnóstwo jedno-dniowców, którzy rano przybiegali na miejsce konfliktu z karabinami, a wracali do domów na kolację.
Szabrownicy, gwałciciele, mordercy, terroryści, tak – cywile, nie. Ośmieleni militarnie przez dziką i morderczą akcję bombardowania NATO, ludzie ci mogą, lub nie, ostatecznie dokonać demontażu Jamahiriya w Libii, ale nie zniszczą jej jako systemu. Dziedzictwo jest dobrze zabezpieczone i Muammar Kadafi o tym wie.
To dlatego Muammar Kadafi może z satysfakcją wspominać to co osiągnął, i dlaczego panowie Cameron, Obama i Sarkozy spędzą resztę swojego żałosnego, zmarnotrawionego i jałowego życia, oglądając się lub zastanawiając, kto to może być, za każdym razem kiedy usłyszą dzwonek do drzwi, nie pozostawiając żadnego dziedzictwa, z wyjątkiem nieudanej próby rządzenia ich własnymi krajami, podczas gdy opowiadali się za najbardziej rażącym i jaskrawym naruszeniem prawa w najnowszej historii. I, co gorsza, NATO i ich machina mają na rękach krew libijskich dzieci. Gdyby mieli odrobinę przyzwoitości, słyszeliby te krzyki dzwoniące w uszach przez całą noc, i co noc, i im bardziej staraliby się je zablokować, tym staną się głośniejsze.
To dlatego tak wielu ludzi w społeczności międzynarodowej popiera Muammara Kadafiego. Ci z nas, którzy wcześniej byli w Libii, i którzy mają wiedzę o kraju, bardzo dobrze rozumieją gdzie są serca i umysły tych ludzi, co jest słuszne, sprawiedliwe i dobre.
Jeśli chodzi o serca i umysły NATO i tych, którzy ją wspierają, cóż, zawsze znajdą się tacy, którzy sprzedadzą duszę diabłu. Ale jest ktoś wyżej od nas, przed kim nieuchronnie staniemy w dniu sądu. Muammar Kadafi wie dokąd pójdzie, i podejrzewam, że Cameron, Obama i Sarkozy, w głębi duszy, wiedzą również dokąd pójdą.
Ci którzy mają jakieś wątpliwości po bombardowaniu kłamstwami przez zachodnie media, niech przejrzą Zieloną Książkę, Jamahiriya i projekty Kadafiego w Afryce.
Saif Al Islam zapowiedział m. in. ujawnienie dokumentów finansowych rzucających światło na kulisy interwencji Włoch i Francji.
Mają być również ujawnione prywatne rozmowy polityków europejskich planujących ograbić Libię.
Przemówienie płk. Muammara Kadafiego z 1 września 2011 roku
Tłumaczenie Ola Gordon
W imię Miłościwego Allaha, przede wszystkim pozdrawiam was z okazji Eid Alfitr Mubarak, czytam Koran za tych, którzy zginęli męczeńską śmiercią, za tych, którzy oddali swoja krew za naszą ziemię, i za tych, którzy nadal oddają krew za Libię, by zapobiec jej kolonizacji przez Francję, lub przejęciu przez zdrajców czy innego krzyżowca. Będziemy walczyć i zmusimy ich do wydawania pieniędzy dotąd, aż odejdą. Mówię wam, że kolonizatorzy zostaną pokonani, podobnie jak zdrajcy. Zdrajcy i agenci nie mogą żyć tutaj, gdyż nie mają zwolenników, oni są agentami kolonizatorów, a naród libijski nie zaakceptuje kolonizatorów, nikt ich nie szanuje.
Teraz NATO przegrywa i jeszcze chce tutaj zostać, ale oni nie mają Siły Narodu po swojej stronie, nie mają kobiet po swojej stronie, naród libijski chce rządzić się sam.
Nie zapomnimy męczeństwa, plemiona które straciły synów tego nie zapomną, wy [krzyżowcy] chcecie rządzić narodem libijskim? Libijczycy się nie poddadzą i nie zgodzą się by rządzono nimi jak zwierzętami. Między zdrajcami i NATO jest zbyt wiele problemów, krzyżowcy i zdrajcy zostaną wkrótce pokonani. Wy musicie nadal stawiać opór, Trypolis, musisz stawiać opór w każdym miejscu, atakować ich punkty kontrolne tak, jak oni atakują nas. Każde plemię powinno kontrolować część Trypolisu, i powinna to robić młodzież. Zorganizujcie punkty kontrolne na ulicach. Nie bójcie się ich, was są miliony, atakujcie ich z każdej strony.
Kto potrafi rządzić uzbrojonym Alnwahi Alrabaa? Kto potrafi rządzić plemieniem Warshfanaa? Oni – nigdy. Kto potrafi rządzić uzbrojonym Ben Walled? Kto potrafi rządzić uzbrojonym Sirte? Teraz wszystkie plemiona są uzbrojone, Waled, Sirte, Sabha, Aljfarah, Misrata, kto nie jest? Nasi bracia w Barga (wschód), kto potrafi rządzić Ben Waled czy plemieniem Almashashia? Bez zgody tych plemion nikt nie może iść do przodu, wy jesteście uzbrojeni, więc urządźcie im piekło.
Oczywiście wróg ma zaawansowaną technologię. Oni nie chcą byście słuchali mojego głosu i zbombardowali naszą TV i linie telefoniczne. Oni myśleli, że w ten sposób uciszą mnie, ale im się nie udało, będziemy walczyć z nimi w każdym mieście i wiosce, my się ich nie boimy!
Oni boją się mojego głosu, słuchanie mnie jest niebezpieczne dla kolonizatorów, kiedy komunikujemy się z plemionami jest to niebezpieczne dla kolonizatorów i agentów, ale to wszystko dowodzi, że wróg jest słaby. Gdyby nie byli słabi, nie zbombardowaliby naszej TV i pozwoliliby na komunikację między nami. Oni boją się tego, że nasze plemiona są ze sobą w kontakcie; wszystko to dowodzi, że są słabi i chcą tylko byście oglądali ich TV, to również dowodzi, że są słabi.
Dlaczego boją się kiedy Libijczycy słyszą mój głos? Bo są słabi i boja się. To jest sztuczka, wszystko co słyszycie to kłamstwa, fałsz. Niech ta wojna będzie tak długa jak możliwe, aż wygramy. Oni nie mogą zdobyć Libii, bo my jesteśmy uzbrojeni. Oni muszą się poddać przed libijskim narodem. Oni nie maja nic, tylko agentów. Kolonizatorzy nie będą tu zawsze, to wkrótce się skończy. NATO nie będzie chronić tych agentów na zawsze, oni chcą byście się bali, bo oni sami się boją, bo nie mogą oddychać. Przerwali wszelką komunikację, bo nie mogą oddychać, zorganizowali ten plan, by ukraść nasza ropę i przejąć naszą ziemię, więc nie poddajcie się tym agentom.
Libia: przedwczesna radość ze zwycięstwa
niedziela, 04 września 2011 07:04
George Friedman
This report is republished with permission of STRATFOR
Tekst pochodzi z 30 sierpnia 2011 r.
Materiał został przetłumaczony w ramach programu analitycznego ECAG – Libia 2011 . T
łumaczenie: Olga Gulla
Wojna w Libii się skończyła. Ściśle rzecz biorąc, rządy i media uznały, że wojna się
skończyła, mimo że walki trwają nadal. Nie spełniły się pokładane w wojnie oczekiwania, że
Muammar Kaddafi skapituluje, gdy stanie twarzą w twarz z siłami wroga, ani że jego własna
armia opuści go, kiedy uświadomi sobie, że wojna jest przegrana.
To, co świętowano w minionym tygodniu, wśród prezydentów, premierów, w towarzystwie
mediów głoszących porażkę Kaddafiego, stanie się prawdopodobnie faktem z biegiem czasu.
To, że jeszcze nim nie jest, nie przeszkadza w gratulowaniu sobie sukcesu.
Przykładowo, włoski minister spraw zagranicznych Franco Frattini ogłosił, że jedynie 5%
libijskiego terytorium pozostaje pod kontrolą Kaddafiego. Wydaje się to bardzo małą liczbą,
chociaż włoska gazeta La Stampa donosi, że „Trypolis jest oczyszczany osiedle po osiedlu,
ulica po ulicy i dom po domu”. W międzyczasie bomby spadają na Sirte, gdzie, jak twierdzą
Francuzi, Kaddafi przybędzie, choć nikt nie wie, jak. Strategiczne miasto Bali Walid – inna
możliwa kryjówka i jeden z dwóch szlaków) ucieczki do innej bazy Kaddafiego w Sabha – jest
otoczone.
Patrząc na sprawę inaczej, siły Kaddafiego nadal utrzymują militarną kontrolę nad kluczowymi
terytoriami. Na ulicach Trypolisu wciąż toczą się walki. W mieście są liczne twierdze, z ogromną
siłą obronną, wystarczającą do tego, by powstrzymać niedostatecznie przygotowany atak. Mimo
że aktualne schronienie Kaddafiego nie jest znane, jego złapanie jest obiektem przygotowań
wojsk, włączając w to siły powietrzne NATO wokół Bali Walid, Sirte i Sabha. Kiedy złapano
Saddama Husseina, ukrywał się w dziurze w ziemi, sam, bez armii. Kaddafi nadal walczy i
stawia wyzwania. Wojna się nie skończyła.
Można się spierać o to, czy Kaddafi, mający znaczne siły militarne i pokaźne terytorium pod
swoją kontrolą, faktycznie utracił władzę nad Libią. Niewątpliwie stwierdzenie to jest prawdziwe i
doniosłe, będzie mieć jednak znacznie większą doniosłość, kiedy wrogowie Kaddafiego dojdą
do władzy w kraju. Nierozsądnym byłoby oczekiwać, że będą w stanie to zrobić w kilka dni po
zdobyciu Trypolisu, gdy nadal toczą się walki. Pojawia się jednak tutaj kluczowe pytanie: czy
rebelianci będą mieli wystarczające siły, aby stworzyć sprawny rząd, czy też po końcu ery
Kaddafiego należy się spodziewać nowych walk pomiędzy Libijczykami? Upraszczając, Kaddafi
niewątpliwie zmierza ku upadkowi, lecz jego upadek jeszcze nie nastąpił, zaś zdolność jego
wrogów do rządzenia Libią jest wątpliwa.
Niepokalana interwencja
Biorąc pod uwagę, że Kaddafi nie schodzi jeszcze ze sceny, warto rozważyć, dlaczego Barack
Obama, Nicolas Sarkozy i David Cameron – główni gracze tej wojny – zadeklarowali w zeszłym
tygodniu, że Kaddafi upadł, wskazując na koniec wojny; dlaczego media podchwyciły tę
informację z taką łatwością. Aby to zrozumieć, trzeba zrozumieć, jak zaskakujący był przebieg
wojny libijskiej dla tych dowódców. Od samego początku oczekiwano, że interwencja NATO,
najpierw przez wprowadzenie strefy zakazu lotów, a następnie wskutek ostrzału pozycji
Kaddafiego, doprowadzi do szybkiego upadku jego rządów i zastąpienia go przez
demokratyczną koalicję na wschodzie.
Do takiej konkluzji doprowadziły działania dwóch grup: pierwsza składała się ze zwolenników
ochrony praw człowieka, niezwiązanych z rządami, a także z frakcji w ministerstwach spraw
zagranicznych i departamentach stanu, którzy uważali, że interwencja jest konieczna, aby
powstrzymać zdarzenia w Benghazi. Frakcja ta stanęła przed poważnym problemem.
Najbardziej efektywną drogą, aby szybko położyć kres brutalnemu reżimowi, była interwencja
militarna. Jednakże, po potępieniu amerykańskiej inwazji na Irak, która przecież powstała, aby
uwolnić kraj od brutalnego reżimu, ciężko było znaleźć uzasadnienie dla nagłego poparcia
interwencji zbrojnej w Libii. Moralność wymaga pewnego stopnia spójności.
W Europie doktryna “soft power” stała się kluczową doktryną. W przypadku Libii, znalezienie
sposobu, aby się nią posłużyć, było trudne. Żadne sankcje ani upomnienia prawdopodobnie nie
zatrzymałyby Kaddafiego, zaś działania wojenne były sprzeczne z wyznawaną doktryną. Z tego
dylematu powstała doktryna łagodnej siły militarnej. Stworzenie strefy zakazu lotów było
sposobem zaangażowania w działania wojenne, bez narażania nikogo na rzeczywiste rany, z
wyjątkiem startujących pilotów libijskich. To zaspokoiło potrzebę odróżnienia przypadku Libii od
Iraku; nie wkroczono do kraju i nie rozpoczęto okupacji, lecz wciąż wywierano miażdżącą presję
na Kaddafiego.
Jak można było przewidzieć, strefa zakazu lotów okazała się niewystarczająca i niesprawna;
jeszcze tego samego dnia Francuzi rozpoczęli bombardowanie armii Kaddafiego. Umierali
Libijczycy, ale nie Brytyjczycy, Francuzi ani Amerykanie. Kiedy oficjalnie ogłoszono utworzenie
strefy zakazu lotów, nastąpiło gładkie przejście do kampanii powietrznej, właściwie bez podjęcia
jednoznacznej decyzji. Dla aktywistów praw człowieka był to pretekst, aby powstrzymać się
przed oskarżeniami o powodowanie przypadkowych strat w ludziach; dla rządów stworzyło to
możliwość przedsięwzięcia interwencji, którą określiłem mianem „niepokalanej”.
Drugą grupą, której spodobała się taka strategia, były różnorodne siły powietrzne
zaangażowane w spór. Bezdyskusyjne jest znaczenie sił powietrznych w prowadzeniu
nowoczesnej wojny, jednak aktualny jest spór o to, czy zastosowanie wyłącznie sił powietrznych
może doprowadzić do osiągnięcia zaplanowanych celów politycznych, bez odwoływania się do
użycia sił lądowych. Dla zwolenników lotnictwa wojskowego, Libia miała być miejscem, w
którym siły powietrzne miały udowodnić swoją sprawność w osiąganiu tego typu celów.
Obrońcy praw człowieka mogli zatem skupić się na celu – obronie libijskich cywilów w Benghazi
– oraz udawać, że nie popierali rozpoczęcia wojny, która z pewnością miała spowodować wiele
śmierci ludzkich. Liderzy polityczni mogli poczuć, że nie pakują się w wojenne tarapaty, lecz
podejmują czystą interwencję. Siły powietrzne mogły okazać swoją użyteczność w osiąganiu
politycznych sukcesów.
Jak i dlaczego
Pytanie o to, co tak naprawdę leżało u podstaw wojny, powinno zostać zadane, ponieważ
pojawiają się głosy, że to kompanie naftowe walczą o ogromne sumy pieniędzy, dostępne w
Libii. Wszystkie te głosy mają swoje uzasadnienie w tym sensie, że prawdziwa przyczyna jest
trudna do określenia; ja zaś solidaryzuję się ze wszystkimi tymi, którzy próbują odkryć
konspiracyjną teorię całej sytuacji w Libii. Ja także chciałbym odkryć taką teorię. Szkopuł tkwi
jedynie w tym, że rozpoczynanie wojny w Libii ze względu na ropę nie było konieczne. Kaddafi
uwielbiał handlować ropą i jeśli rządy państw zaangażowanych szepnęłyby mu, że pozbędą się
go, jeśli nie poczyni innych ustaleń w zakresie tego, komu będzie sprzedawał ropę i jakich
zobowiązań powinien dotrzymać, Kaddafi zmieniłby swoje plany i ustalenia. Był cyniczny i
rozumiał subtelną grę, polegającą na tym, że zmiany partnerów w handlu naftą były dużo
lepszym rozwiązaniem, niż dać się zlikwidować.
Faktycznie nie ma teorii, która rzeczywiście mogłaby uzasadniać wojnę kwestią ropy, głównie
dlatego, że nie potrzebna była wojna, bez względu na to, jakich żądano ustępstw. Zatem
historia o ochronie ludności Benghazi przed rzezią jest jedynym racjonalnym wytłumaczeniem
tego, co się stało, mimo że ciężko w nią uwierzyć.
Trzeba także zrozumieć, że ze względu na naturę nowoczesnego rzemiosła wojennego, siły
NATO powinny były znajdować się na terytorium Libii od samego początku – właściwie już kilka
dni przed rozpoczęciem kampanii powietrznej. Właściwa ocena celów i zdobywanie ich z
odpowiednią precyzją wymaga zręczności i kwalifikacji od załogi. Fakt, że zdarzyło się
relatywnie niewiele przypadków otworzenia ognia do własnych oddziałów wskazuje na to, że
zachowano standardowe procedury przewidziane dla tego typu operacji.
Do standardowych załóg dołączyli prawdopodobnie specjalnie wyszkoleni operatorzy, którzy
szkolili, a w wielu przypadkach także nieoficjalnie prowadzili siły w bitwach. W początkowych
dniach pojawiły się liczne raporty, donoszące o obecności specjalnych załóg operacyjnych,
które miały prowadzić szkolenia z bronią i organizować działalność wojowników występujących
przeciw Kaddafiemu.
Okazało się jednak, że pojawiły się dwa problemy: po pierwsze, Kaddafi nie podkulił ogona i nie
skapitulował. Nie wydawał się szczególnie poruszony potęgą, przed jaką stanął. Po drugie, jego
żołnierze okazali się być bardzo mocno zmotywowani i uzdolnienia, przynajmniej w porównaniu
do swoich oponentów. Dowodem na to może być fakt, że nie poddali się masowo, zachowali
odpowiedni poziom spójności w ramach grup i – co być może najważniejsze – wytrwali sześć
miesięcy i wytrzymują nadal. Pogląd aktywistów praw człowieka o osamotnionym tyranie, przed
którym staje potęga sił NATO i wobec której ulegnie w ciągu kilku dni; pogląd sił powietrznych,
że ostrzał złamie opór zwolenników Kaddafiego – okazały się być całkowicie bezpodstawne.
Wojna przedłużona
Stało się tak po części z powodu braku zrozumienia dla natury libijskich polityków. Kaddafi był
tyranem, ale nie był całkowicie odosobniony. Miał wrogów, ale miał też wielu zwolenników,
którzy czerpali korzyści z bycia blisko niego, czy też przynajmniej wierzyli w jego doktrynę.
Pomiędzy zwykłymi żołnierzami (spośród których niektórzy to najemnicy z południa) silne było
przekonanie, że kapitulacja doprowadzi do jatki w ich szeregach; zaś pomiędzy dowódcami
panowało poczucie, że poddanie się doprowadzi do wytoczenia im procesów w Hadze i
skończy się więzieniem. System ochrony praw człowieka i Międzynarodowy Trybunał Karny,
grożący Kaddafiemu i ludziom w jego otoczeniu nie dawały im możliwości wycofania się, zaś
ludzie pozbawieni takiej możliwości walczą twardo i do końca. Opcja kapitulacji nie wchodziła w
grę aż do momentu, kiedy Sekretarz Bezpieczeństwa ONZ publicznie zaakceptował umowę.
To, co mieli dyktatorzy w dawnych dniach, nie jest już wystarczające. Wszystkie kraje są
stronami statutu rzymskiego i maja obowiązek oddania lidera takiego, jak Kaddafi, przed MTK,
aby odbył się proces.
Dlatego też, dopóki Rada Bezpieczeństwa ONZ nie zawrze porozumienia z Kaddafim, któremu
sprzeciwią się zwolennicy praw człowieka, Kaddafi nie podda się – ani on, ani jego żołnierze. W
zeszłym tygodniu pojawiły się raporty mówiące o tym, że niektórzy żołnierze lojalni wobec rządu
zostali straceni. Prawdziwe, czy nie, słuszne, czy nie, nie będzie to dobrą motywacją, aby się
poddać.
Wojna rozpoczęła się z hasłem publicznej misji ochrony ludności Benghazi. Szybko ewoluowała
w wojnę, której celem było zdetronizowanie Kaddafiego. Problem, który pojawił się między
ambicjami ideologicznymi i militarnymi, był taki, że siły, które przeznaczono na wykonanie misji,
okazały się być niewystarczające. Nie wiemy, ile osób zginęło w walkach w przeciągu
minionych 6 miesięcy, lecz prowadzenie wojny przy użyciu łagodnej siły wojennej niewątpliwie
spowodowało jej przedłużenie i przyczyniło się do zwiększenia liczby ofiar, zarówno wśród
żołnierzy, jak i cywilów.
Po sześciu miesiącach NATO odczuło zmęczenie i nastąpił atak na Trypolis. Wydaje się, że
atak składał się z trzech etapów. Pierwszym było wprowadzenie na terytorium specjalnych grup
operacyjnych NATO (kilka setek, nie tysięcy), którzy, prowadzeni przez oficerów wywiadu,
zaatakowali i zdestabilizowali siły rządowe w mieście. Kolejnym etapem była operacja
informacyjna, w której NATO próbowało stworzyć pozory końca wojny. Dziwaczny incydent,
podczas którego ogłoszono pojmanie syna Kaddafiego, Saifa al Islama, jedynie aby pokazać
możliwości, był jednym z elementów tej gry. NATO chciało pokazać, że liczba przywódców
została zredukowana a siły Kaddafiego rozbite – tylko po to, aby skłonić te same wojska do
kapitualcji. Pojawienie się Saifa al Islama miało być sygnałem dla jego żołnierzy, mówiącym, że
wojna nadal trwa.
Po tych manewrach i zabiegach informacyjnych, zachodni rebelianci wkroczyli do miasta w
dźwięku fanfar, włączając w to nawet wystrzały w powietrze na wiwat. Media światowe
odnotowały koniec wojny w momencie, kiedy zakończyły się operacje specjalne a zwycięscy
rebelianci świętowali zwycięstwo. Trwało to sześć miesięcy, lecz wreszcie się skończyło.
Potem stało się jasne, że wojna się nie skończyła. Pięć procent terytorium Libii – interesujące
wyliczenie – nie zostało wyzwolone. Walki uliczne w Trypolisie trwały nadal. Pewne obszary
kraju pozostawały pod kontrolą Kaddafiego. Zaś sam Kaddafi nie był tam, gdzie wrogowie
chcieliby go ujrzeć. Wojna trwała nadal.
Z tej sytuacji należałoby wyciągnąć kilka wniosków. Po pierwsze, należy pamiętać, że Libia
sama w sobie może nie jest szczególnie istotna dla świata, lecz dla Libijczyków ma ogromne
znaczenie. Po drugie, nie należy przypuszczać, że tyranom brakuje poparcia. Kaddafi nie byłby
w stanie rządzić Libią przez 42 lata bez żadnego wsparcia. Po trzecie, nie należy zakładać, że
liczba wojsk, które zgromadzono, będzie wystarczająca. Po czwarte, wyeliminowanie
możliwości negocjowania końca wojny za pomocą międzynarodowych sądów może być
moralnie satysfakcjonujące, ale powoduje, że wojna trwa nadal i zwiększa liczbę ofiar. Ważne
jest, by zdecydować, co ma większe znaczenie: powiększać cierpienie ludzi czy ukarać
winnych. Po piąte, i co najważniejsze – nie należy oszukiwać świata, że wojna się skończyła.
Po tym, jak George W. Bush z triumfem ogłosił zakończenie misji, Irak pogrążył się w
przemocy, a straty były masowe. Operacje informacyjne mogą być użyteczne w skłanianiu
wojsk do poddania się, jednak wiarygodność polityczna upada, kiedy deklaruje się koniec wojny
a walki trwają nadal.
Kaddafi prawdopodobnie upadnie. NATO jest dużo mocniejsze niż on i niewątpliwie sprowadzi
wystarczające siły, aby go pokonać. Otwarte pozostaje pytanie, czy dało się osiągnąć to samo
mniejszym kosztem i z większymi korzyściami. Odkładając na bok teorię naftową, jeśli celem
była ochrona Benghazi i obalenie Kaddafiego, większe siły lub negocjacje z gwarancjami braku
procesu w Hadze prawdopodobnie zadziałałyby szybciej i nie spowodowałyby tylu strat, jak
zastosowanie doktryny łagodnej siły militarnej.
Świat, patrząc na sytuację w Syrii, powinien mieć to wszystko na uwadze.
Triumf nad Kadafim był przedwczesny, reportaż z Trypolisu sfałszowany, rebeliantom nie można ufać, a Libia nadal pogrąża się w chaosie, którego końca nie widać.
W poniedziałek 22 sierpnia wszystkie zachodnie telewizje, a za nimi ich satelickie filie, które tak jak w Polsce są zdolne tylko kopiować i powtarzać jak papugi to, co im wciskają „starsi i mądrzejsi”, odtrąbiły triumfalny koniec Kadafiego. Pokazano sążnisty materiał słynnej Al-Dżaziry, katarskiej TV pod kontrolą CIA, a w tym materiale radość wiwatujących tłumów na Placu Zielonym (Maidan al-Achdar) w Trypolisie, z ulgą bratających się z oddziałami powstańców, którzy dość niespodziewanie opanowali centrum miasta. Jak na wojnę, która przez pół roku dreptała w miejscu, dokonał się wielki przełom. Politycy (w tym Radek S.) i komentatorzy rzucili się do kopania wirtualnego trupa Kadafiego, zawłaszczania sobie porcji sukcesu oraz wygadywania truizmów i bzdur. Puszczono też przeciek o dostarczaniu przez Polskę broni rebeliantom.
I tylko uważni telewidzowie arabscy, zorientowali się, że coś tu nie gra. Wśród radosnych tłumów nie było ani jednej kobiety, entuzjazm był teatralny, twarze statystów zaskakująco mało libijskie, akcent „zatokowy”, a pokazywany Plac Zielony w Trypolisie był dziwnie podobny do północnej ściany jednego z placów w Doha, stolicy Kataru, gdzie ma swą siedzibę TV Al-Dżazira i skąd materiał był emitowany. Rozdzwoniły się telefony, zaczęto porównywać obrazy, rozhuczało się w internecie. No, i mistyfikacja się nie udała! W środę 24 sierpnia w wywiadzie dla France 24, arabskiej sekcji francuskiej telewizji satelitarnej wystąpił pan Mustafa Abdeldżalil, b. wieloletni minister sprawiedliwości u Kadafiego (do lutego br.), obecnie przefarbowany na szefa Tymczasowej Rady Narodowej w Benghazi. Jest jednym z najważniejszych współpracowników zachodnich służb specjalnych, które przynajmniej od połowy ubiegłego roku przygotowywały serię pięciu jaśminowych rewolucji w krajach arabskich. Przyciśnięty przez prezentera przyznał, że rzekomy „reportaż zwycięstwa” z Trypolisu był w rzeczywistości nagrany w Katarze, ale był bardzo potrzebny i spełnił ważne zadanie psychologiczne w Libii. Pozwolił bowiem, przynajmniej częściowo zmylić siły Kadafiego, które dokonały przegrupowań, poprawił morale samych powstańców i zwiększył poparcie dla nich wśród ludności. Wpojone głupiemu światu przekonanie o zdobyciu Trypolisu sprawiło, że w ciągu dwóch dni jego radę uznało aż 11 nowych państw, a na jej stronę przeszło 13 ambasad Libii na całym świecie.
A zatem wszystko jasne! Wynika z tego, że medialni macherzy kolejny raz zrobili swych widzów w trąbę. Al-Dżazira, najczęściej oglądana telewizja arabskojęzyczna na świecie, która można porównać do dawnego Radia Wolna Europa, znowu okazała się posłusznym narzędziem manipulacji, a nie informacji, o czym od dawna wie każdy doinformowany muzułmanin. Telewizje innych krajów powtarzające za nią bezkrytycznie „obrazy z Trypolisu”, tak jak TVP i TVN, zrobiły durniów z samych siebie, ze swych widzów, z komentatorów, i – jak widać – z wielu niedoinformowanych rządów (Radka S. też nikt nie uprzedził). Już wcześniej Al-Dżazira dała się przecież poznać z wciskania ludziom kitu w sprawie Osamy bin Ladena, regularnie nadawała jego „nagrania” i pokazywała jego rzekome zdjęcia pośmiertne, co też bardzo szybko zdemaskowano jako tanie oszustwo. Jako pierwsza pokazywała też zmontowane przez Amerykanów takie „reportaże” jak historia „cudownego” uratowania Jessiki Lynch, „spontanicznego” obalania pomnika Saddama w Bagdadzie itp. Reżyserował je prawdziwy specjalista od takich dramatów Jerry Bruckheimer, m.in. producent filmu „Piraci z Karaibów”, który wie, co lubi oglądać i na co czeka siedzący w fotelach lud. Telewizja Al-Dżazira (słowo to znaczy „Wyspa”) jest własnością emira Kataru, despoty który trzyma swój lud równie krótko za twarz, co i jego kolega szejk Bahrajnu. Obaj są wiernymi i posłusznymi klientami politycznymi Waszyngtonu, tylko tam deponują swe pieniądze i niczym nie zagrażają Izraelowi, więc ostatnia seria rewolucji na Bliskim Wschodzie nie przeciw nim była przygotowana. Zaraz na początku jaśminowych wiatrów, gdy naiwny lud wyszedł w Bahrajnie na ulicę, powitały go karabiny maszynowe. Po tym jak celne serie skosiły kilka pierwszych szeregów demonstracje rozpierzchły się i ustały, sprawa ucichła, a światowi „obrońcy demokracji” nabrali wody w usta. Instynkt polityczny podpowiada im zapewne, że należy atakować głównie dyktatora Syrii, Baszira Assada, bo to kraj nieposłuszny („chuligański” jak go określał Bush) i będący w stanie wojny z Izraelem, a w dodatku mający bliskie konszachty z Teheranem. Tuż obok budynków telewizji Al-Dżaziry w Katarze mieści się największa na Bliskim Wschodzie baza wojsk USA, z której prowadzono najważniejsze operacje podczas wojny z Irakiem i która jest przewidziana do ewentualnej wojny z Iranem. To też wiele wyjaśnia.
Jeśli chodzi o Libię to przez kilka dni po wyreżyserowanym w Doha „triumfie w Trypolisie” oglądaliśmy w TV grupy facetów z kałaszami tropiących Kadafiego, oraz słuchaliśmy ich opowieści z cyklu „zabili go i uciekł”. O tym, że złapali już jego dwóch synów ale mimo to uciekli, że jego samego też już prawie mieli i jeszcze pościel zastali ciepłą, ale jednak się wymknął. Wersje dokąd uciekł są różne: a to do rodzinnej Syrty, a to widziano go jak w kolumnie wojsk wyjeżdżał na południe, a to że się zaszył w jakimś bunkrze w Trypolisie i tam siedzi. Ostatnia wersja mówi, że ukrył się w miasteczku Beni Walid, na terenach największego w Libii plemienia Warfalla, ale rebelianci proszą NATO, aby tego miasta nie bombardowało, bo wtedy plemię Warfalla zwróci się przeciw nim. Złapał kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma. Tymczasem, chociaż los Kadafiego jest z pewnością przesądzony, na razie wszystko jest jeszcze w Libii zupełnie płynne. Komunikaty rebeliantów są stekiem propagandowych kłamstw, w które nikt rozsądny nie wierzy. Z innych informacji między wierszami wynika, że w Trypolisie lojaliści trzymają się mocno, nadal kontrolują 1/5 miasta, trwają walki o każdy dom, pogłębia się kryzys humanitarny. Walki trwają także w wielu miejscach na prowincji, zwłaszcza wokół Syrty, rodzinnych stron Kadafiego, ale także na południu, bo lojaliści wiedzą, że chodzi także o zemstę na nich i będą walczyć do końca. Samoloty NATO bombardują na tępo całe miejscowości i dzielnice mnożąc straty wśród ludności cywilnej i powiększając ogólny chaos i zniszczenie. To, że rebelianci są skłóceni i bez pomocy lotnictwa i doradztwa z Zachodu są nieskuteczni, przydaje wiarygodności argumentom lojalistów, że chodzi o obronę Libii przeciw obcej agresji. Tym bardziej, że ofensywa rebeliantów nastąpiła z pogwałceniem czasu ramadanu, który właśnie wczoraj się skończył. Polowanie na Muchomora, jak w czasach PRL nazywali Kadafiego polscy inżynierowie kontraktowi, ma jeszcze szanse długo potrwać aż do zupełnego zniszczenia Libii. Ponieważ jest prawie pewne, że ostatecznie kraj wpadnie w ręce islamistów, wydaje się że o takie zniszczenie chodzi, bo tylko wtedy pogrążona w zamęcie Libia będzie za każdą cenę sprzedawała ropę w każdej ilości i nieprędko stanie się zagrożeniem np. dla Izraela.
"Kaddafi od dłuższego czasu podkreślał potrzebę stworzenia, niezależnej kontynentalnej, afrykańskiej bankowości w oparciu o złoto i w oderwaniu od międzynarodowej „finansjery”.
Wojna w Libii wchodzi obecnie prawdopodobnie w nową fazę, działań partyzanckich. Nie na technice i prognozach wojskowych będzie skoncentrowana uwaga niniejszej analizy, a na prawdziwych ekonomiczno-polityczno-ideologicznych przyczynach zniszczenia Libii, o których polski czytelnik wciąż niewiele wie.
Rozpocznijmy od ekonomii.
Francuzi pod przywództwem Sarkozy’ego będący w awangardzie antykaddafistowskiej koalicji posiadają największe na świecie spółki wodne.
Francuzi co nie jest wielką tajemnicą mają ambicje przejąć system wielkiej sztucznej rzeki i przez następne dziesięciolecia czerpać z tego profity.
Dzięki projektowi „Wielkiej Sztucznej Rzeki” Libia stała się czołowym państwem Afryki Północnej, jeśli chodzi o zapasy słodkiej wody. Realizacja idei zbudowania „ósmego cudu świata” (jak Kaddafi nazwał projekt „Wielkiej Sztucznej Rzeki”) rozpoczęła się w 1980 roku. Prace nad projektem zostały w większości ukończone. Zbudowano 4000 km wodociągów dostarczających wodę z południa kraju na północ. Prócz Libii projekt miał dostarczać słodką wodę do Egiptu, Sudanu, Czadu. W założeniu budowa miała się odbywać bez zaciągania długów u międzynarodowych instytucji finansowych jak Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Zrealizowanie planów zamienienia pustynnych krajobrazów Afryki Północnej w obszary zielone bez popadania w kredytowe zależności okazało zbyt wielkim zagrożeniem dla monopolu globalnych instytucji finansowych. Prócz tego zdaniem wielu analityków kontrola nad zasobami słodkiej wody na obszarach jej deficytu w sensie geostrategicznym może być bardziej znacząca od kontroli łóż ropy naftowej. System ekonomiczny państwa libijskiego zbudowany na bazie swoiście rozumianego socjalizmu wyłożonego przez Kaddafiego w „Zielonej Książce” charakteryzował się najwyższym poziomem życia w Afryce Północnej. Warto przytoczyć tutaj niektóre informacje na temat poziomu życia Libijczyków, celem lepszego zrozumienia liczby podajemy w dolarach USA.
- PKB per capita 14 tysięcy 192 dolary
- -zasiłek dla bezrobotnych 730 dolarów
- - wynagrodzenie pielęgniarki 1000 dolarów
- za każde nowonarodzone dziecko 7 tyś dolarów
- nowożeńcy dostają 64 tysiące dolarów na zakup mieszkania, na starcie indywidualna pomoc finansowa w wysokości 20 tysięcy dolarów
- bezpłatna służba zdrowia
- bezpłatna nauka
- w niektórych aptekach bezpłatne lekarstwa
- brak opłat za energie elektryczną
- benzyna tańsza od wody- 0,14 dolara za litr
Cały obszar libijskiej gospodarki częściowo znacjonalizowany, częściowo uspołeczniony odpowiadający za „socjal” na tak wysokim poziomie jest znakomitym kąskiem dla zachodnich banków, i koncernów. Trypolijski pejzaż wolny od przedstawicielstw zachodnich instytucji finansowych wydaje się przechodzić do historii. Warto w tym miejscu przypomnieć sobie postawę włoskiego premiera Silvio Berlusconi, który w 2008 roku podpisywał z Libijczykami traktat mający „raz na zawsze” zakończyć niechlubną epokę włoskiego kolonializmu 1911/1942. W ramach włosko-libijskiej umowy Włosi wypłacą Libii 5 miliardów dolarów w ciągu 25 lat inwestując w infrastrukturę (drogi, linie kolejowe). Pewną ciągłość zachodnich „interwencji” zbrojnych możemy zaobserwować również jeśli chodzi o odchodzenie w rozliczeniach od dolara amerykańskiego. W przypadku Iraku przypomnijmy, że Saddam Husajn jako pierwsza głowa państwa OPEC przeszedł w rozliczeniach za ropę z dolara na euro. W przypadku Libii, Kaddafi od dłuższego czasu podkreślał potrzebę stworzenia, niezależnej kontynentalnej, afrykańskiej bankowości w oparciu o złoto i w oderwaniu od międzynarodowej „finansjery”. Tego typu idee nie mogły spodobać się francuskim (i nie tylko francuskim) bankom, do dziś przecież dominującą na Czarnym Lądzie walutą jest afrykański frank francuski.
Warto również przypomnieć projekt zbudowania (głównie z budżetu libijskiego) pierwszego afrykańskiego satelity. Odebrano w ten sposób Zachodowi monopol na korzystanie z jego satelity i opłaty za tą usługę w wysokości 500 milionów dolarów rocznie. Pozornie wszystkie działania zachodu wyglądają na nieskoordynowane i chaotyczne a naprawdę jest to przygotowywane i realizowane etapami od prawie 20 lat. Chodzi o dominującą kontrolę nad afrykańskimi złożami, utrzymania dolara jako dominującej w handlu surowcami waluty, oraz (w kontekście geopolitycznym) wyparcie z tego obszaru wpływów Rosji i Chin.
Casus belli przeciwko Libii nie miał li tylko ekonomicznego charakteru, o którym można naprawdę wiele pisać. Jeśli chodzi o polityczno-ideologiczne tło to warto na moment przyjrzeć się systemowi libijskiemu stworzonemu przez Kaddafiego. Libijska dżamahirija ( z arabskiego. „władza ludu”) stała się pod rządami Kaddafiego narodem, który siedmiokrotnie zwiększył liczbę swoich mieszkańców. „Trzeci Uniwersalna Teoria” zawarta w „Zielonej Książce” Kaddafiego będąca w czasach zimnej wojny w opozycji do systemów bloku wschodniego i zachodniego wyrażała ideały „demokracji bezpośredniej”, które realizowane były z powodzeniem w postaci „komitetów ludowych”. Reprezentanci komitetów zbierali się na „Powszechnym Kongresie Ludowym”, liczącym 2700 członków jednoizbowym parlamencie libijskim. Sprawność funkcjonowania tego oryginalnego systemu obnażała arogancką twarz zachodniego „jedynie słusznego” systemu demokracji parlamentarnej i zależności partii politycznych (które w Libii były zakazane) od kapitału. Będąca w awangardzie społecznego postępu (w odróżnieniu od arabskich monarchii) była przykładem politycznym nie tylko dla Arabów, czy mas afrykańskich, ale również dla innych (głównie trzecioświatowych) narodów. W dobie kryzysu idei politycznych po upadku realnego socjalizmu i kompromitacji neoliberalnego kapitalizmu zagrożenie „świeżą” jeszcze nie zrealizowana na szerszą skalę ideologia państwa libijskiego mogło zostać uznane za zbyt znaczące. „Zielona Książka” w której Kaddafi zrywa z fetyszem parlamentaryzmu w stylu zachodnim mogła w najbliższej przyszłości stać się inspiracją dla zwolenników demokracji bezpośredniej w Afryce, Ameryce Łacińskiej czy nawet w Europie. Lansowane przez Kaddafiego trwające 15 lat wysiłki na rzecz stworzenia politycznie zjednoczonego narodu arabskiego napotykały na ogromne trudności. W związku z tym nową strategią polityczną stał się dla Libii panafrykanizm. Cały szereg sukcesów przy tworzeniu „Stanów Zjednoczonych Afryki miał być tylko etapem, po którym przyjść miała integracja z Unia Europejską na całkowicie równoprawnych zasadach. Zamysł geopolityczny takiego przedsięwzięcia jest nie do zaakceptowania dla „nowego porządku światowego” firmowanego przez USA i NATO. Idea demokracji bezpośredniej gdzie w sposób największy z możliwych ludzie kontrolują administracje państwową jest nie do przyjęcia w kontekście realizowanego od czasów prezydentury Georga W. Busha słynnego projektu „Wielkiego Bliskiego Wschodu”.
W sensie geopolitycznym Libia jest pomostem integrującym zjednoczoną Afrykę, oraz Europę. Wizja Kaddafiego lansowała od lat dialog kultur i cywilizacji w opozycji do huntingtonowskiego „zderzenia cywilizacji”. Wiążący nadzieję na odejście tej koszmarnej doktryny wraz z odejściem ze stanowiska prezydenta USA George’a Busha nie powinni mieć złudzeń co do tego, że prezydentura Obamy w jakiś zasadniczy sposób od niej odbiega. Przyjmuje tylko bardziej „strawny” bardziej „sympatyczny” wyraz niż ta firmowana twarzą „teksańskiego kowboja”.
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 1232
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 11:48, 06 Wrz '11
Temat postu:
Kaddafi niedawno uciekł z 6 mld i szuka azylu...
Może same Stany mu pomogą, jakaś operacja plastyczna, kaska do rączki a później za parę lat znajdą jego"zmasakrowane niby zwłoki".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów