Carlos napisał: |
Ale do tej pory uważam że jako ludzie to są bardzo dobrymi ludźmi, nie palą, nie piją za dużo, nie przeklinają, nie mają skłonności destrukcyjnych i tak dużo zalet by można było wymieniać, ale są dla mnie wyjątkowo głupi ze naprawdę wierzą w te nie mające żadnego sensu bzdury. |
Skłonności destrukcyjne mają przeważnie ci, którzy widzą więcej niż przeciętny zjadacz schabowego (społeczeństwo konsumpcyjne) oraz ci, którzy potrafią i chcą umysłem (rozważaniami, przemyśleniami, spostrzegawczością, możliwościami umysłowymi) wybiegać poza dostrzegalny horyzont ułożony dla ogółu stereotypów i wartości, które na siłę są pompowane do mózgu, aby uzyskać swoisty umysłowy status quo (czyli serwowanie i niezmienne, stałe wciąganie tego, co uznajesz za pewnik, co w sposób permanentnie niezmienny tłoczy się, np.: medialnie lub/i edukacyjnie w umysł jako rzeczywistość), a przy tym jakikolwiek objaw samodzielnego myślenia, spychany jest na margines.
W rzeczy samej, Świadkowie Jehowy są zwykłymi ludźmi i niczym szczególnym nie wyróżniają się wewnątrz, ale tylko na zewnątrz wyróżniają się sposobem bycia.
Przeciętny człowiek widuje ich ubranych schludnie, nigdy z papierosem czy pijanych, a pobyt w dyskotece może równać się z wykluczeniem ze zboru... ale wystarczy mieć kilku dobrze znajomych przyjaciół wśród nich i zyskać ich zaufanie, aby samemu, na własne oczy przekonać się, że ich zewnętrzny obraz jest bardzo mocno naciągany, że z hipokryzją niejeden z nich jest za pan brat, zupełnie jak inni ludzie wszystkich możliwych wyznań, tylko każde na swój odmienny sposób mniej lub bardziej uzewnętrzniony. Prędzej czy później każda frustracja musi mieć swoje ujście i skrywana na zewnątrz, powoduje problemy natury personalnej. Mówiąc obrazowo... każdy musi odreagować to, co mu się narzuca wbrew jego woli lub za własnym przyzwoleniem ze względów osobistych, często rodzinnych, jak i potrzeby akceptacji wśród najbliższych osób. W przypadku Świadków Jehowy, wszelkie odstępstwa od wyznaczonych reguł muszą być skrzętnie skrywane, zupełnie jak uciszanie przez Watykan i Kościół Katolicki przypadków pedofilii, aby dobre imię ucierpiało jak najmniej.
Tak też, jeśli zyskasz zaufanie takowych „porządnisiów”, wtedy otwiera się coś w rodzaju prawdziwego wrota do tego, co nawet w twoich „na pozór luzackich” poglądach, wydaje się być nieuzasadnione, pozbawione sensu i zdumiewające. Różnica polega głównie na tym, że przeciętny człowiek uzewnętrznia swoje skłonności destrukcyjne, które są obserwowane przez bliskich, przyjaciół i znajomych oraz ludzi postronnych, zaś w niektórych przypadkach, skłonności destrukcyjne są perfekcyjnie skrywane i... albo dojdziesz do „siebie”, albo zostaniesz ukarany, wykluczony ze zboru, a wtedy każdy na zewnątrz może myśleć... jacy oni są super; nie tolerują chłamu, ale... wraz z brakiem tolerancji; choćbyś do momentu, gdy noga ci się powinie, był na zewnątrz idealnym głosicielem „prawdy”, nie otrzymasz żadnego wsparcia... ani duchowego, mentalnego, ani żadnego innego. Masz możliwość „nawrócenia się” i po próbie; powrócenia do zboru. Ale musisz się nawrócić, choćby cała twoja osoba krzyczała o pomoc, a pomoc z reguły nie nadchodzi od tych, którzy są przecież tacy idealni... najczęściej pomoc nadchodzi właśnie od tych, którzy w oczach Świadków Jehowy, uważani są za tych ze świata (z zewnątrz). Jest jedna zasada przyznawania pomocy... musisz się zdeklarować jako „narócony” i nie hańbić więcej społeczności, jaką stanowią Świadkowie Jehowy, czyli „prawdę doskonałą” musisz uznać za pewnik, nie zaś myśleć samodzielnie i popadać w „kłopoty natury umysłowo-emocjonalno-poznawczej”.
_________________
The main cause of stress is daily contact with idiots.