W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Zorganizowana grupa przestępcza   
Podobne tematy
Polska Policja - mordercy i tchórze408
Polska policja159
polska policja...19
Pokaz wszystkie podobne tematy (28)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
7 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 13332
Strona:  «   1, 2 Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3486
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:12, 06 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dosyc czesto niszczy sie ta wloska mafie. Dziesiec lat temu tez byla taka akcja na szeroka skale.

Zaraz nie bedzie calego narodu wloskiego, bo dawno krzycza, ze ten narod to mafia czyli biznesy rodzinne, ktore takim czystkom sa bardzo przeciwne. Wloska mafia dla Wlochow jest trzonem narodowym jak masoneria angielska dla Anglikow.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:27, 06 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Goska napisał:
Dosyc czesto niszczy sie ta wloska mafie. Dziesiec lat temu tez byla taka akcja na szeroka skale.

Zaraz nie bedzie calego narodu wloskiego, bo dawno krzycza, ze ten narod to mafia czyli biznesy rodzinne, ktore takim czystkom sa bardzo przeciwne. Wloska mafia dla Wlochow jest trzonem narodowym jak masoneria angielska dla Anglikow.





Diffusione dell'estorsione mafiosa nelle province italiane nell'anno 2008 secondo un sondaggio di Confesercenti

Legenda: rosso, il pizzo si paga a tappeto; arancione, il pizzo si paga saltuariamente; giallo il pizzo si paga una tantum e solo in alcuni settori (edilizia, ristorazione, locali di divertimento, eccetera).


Cytat:
Ndrangheta- pierwsza dama włoskiego półświatka

Owiany legendą świat włoskiej mafii wciąż fascynuje. Tajne narady klanów, wojny gangów, omerta, świat męskich gierek, przemocy i brutalności wciąż jest żywy. Jednakże doszło do zmiany sukcesora na mafijnym tronie. Kalabria stała się najbardziej mafijnym regionem Włoch. Sycylijska Cosa Nostra i neapolitańska Camorra nie są już wrogami publicznymi numer jeden, to właśnie kalabryjska ‘Ndrangheta od dłuższego czasu jest najniebezpieczniejszą i najbardziej wpływową mafią włoską.

Jako mężczyzna przyznam się do naszej męskiej słabostki- fascynacji mafią. Owiane legendą wojny gangów, capo di tutti capi, narady klanów, świat męskich gierek, brutalności i przemocy. Ta fascynacja nie dotyka oczywiście wszystkich z nas, ale sądzę, że znakomitej większości. Cytaty z „Ojca Chrzestnego”, „Chłopców z ferajny” są powszechnie znane i co ciekawe świetnie wpisują się w życie codzienne. Samo słowo mafia powoli traci swoje pierwotne znaczenie i staje się jednym z najczęściej używanych i nadużywanych. Media codziennie informują nas o jakiś „mafiach” taksówkarzy czy urzędników.

Cosa Nostra, z którą najczęściej utożsamiamy mafię fascynuje od zawsze. Cosa Nostra zawdzięcza to głównie panu Puzo i jego dziełu „Ojciec Chrzestny”. Jednakże od dłuższego czasu zarówno ona jak i rozsławiona przez Roberto Saviano Camorra straciły prymat we włoskim świecie przestępczym. Teraz nastała epoka ‘Ndranghety.

Nie wiadomo skąd przybyła i kiedy, wiadomo jedynie, że jest śmiertelnie groźna. Mafia kalabryjska- ‘Ndrangheta. Źródła podają, że jej nazwa pochodzi od greckiego słowa andragathia, czyli męstwo. W kulturze ludowej Kalabrii podaje się, że ‘Ndrangheta pochodzi od hiszpańskiego stowarzyszenia Garduna, powstałego w 1412 r. w Toledo, zajmującego się organizowaniem nielegalnych gier hazardowych. Miała się ona przenieść do Italii, gdy Hiszpanie zapanowali w Królestwie Neapolu. Faktycznie działalność zorganizowanych grup przestępczych w Kalabrii datuje się na pierwsze lata po zjednoczeniu Włoch w 1861 roku. Przez niemal stulecie ‘Ndrangheta była jedynie zjawiskiem lokalnym. Wszystko zmieniło się w 1975 kiedy po zabójstwie ojca chrzestnego mafii w Locri doszło do wielkiej wojny gangów, która przyniosła śmierć ponad 300 osobom. Młoda, zbuntowana i ostatecznie zwycięska grupa chciała podjąć się bardziej lukratywnych działań, zaczęli się zajmować głównie porwaniami biznesmanów z północy Włoch, uzyskując za ich uwolnienie znaczne okupy, ofiary przywożono do Aspromonte, górzystej krainy w sercu Kalabrii i ukrywane w jaskiniach do czasy, gdy zapłacony został okup.

Prawdziwą stolicą mafii jest dziś Mediolan. Bossowie mafijnych klanów wciąż żyją na południu, lecz ich najważniejsi ludzie urzędują w Mediolanie i innych miastach północy. Tu się nie zabija, lecz pierze pieniądze i dobrze je inwestuje. Dlatego Mediolan stał się we Włoszech miastem kokainy. ‘Ndrangheta opanowała handel tym narkotykiem dzięki współpracy z kartelami narkotykowymi z Kolumbii, którym, jak mówią znawcy tematu, zaoferowała swe usługi na polu doradztwa finansowego.

‘Ndranghetę od słynnej Cosa Nostry różni niemal wszystko, a przede wszystkim to, że ta pierwsza bardzo rzadko stosuje karę śmierci wobec tych, którzy ją zdradzili. Obowiązuje tu tradycja napiętnowania winnego długą blizną od noża na policzku. Cosa Nostra z kolei mściła się na całej rodzinie zdrajcy, gdy nie mogła go dosięgnąć. Ginęli bracia, siostry, kuzyni, nawet sąsiedzi.

W mafii kalabryjskiej niebywale ważne są więzi rodzinne. Siła ‘Ndranghety tkwi w właśnie w tym, że „rodziny mafijne” faktycznie są rodzinami, odróżnia to mafię kalabryjską od innych, gdzie są to najczęściej zwykłe gangi, a członkowie to zwykli przestępcy. W ‘Ndranghecie od synów wymaga się wręcz by kontynuowali „dzieło” ojców. Każdy nowo narodzony chłopiec otrzymuje tytuł „Giovane d’onore”, czyli młodzieńca honoru. Takie nakładanie się lojalności przestępczej i rodzinnej sprawia, że mafia kalabryjska jest znacznie potężniejsza od choćby sycylijskiej. Warto tu zwrócić uwagę na ustawy, które wprowadzono we Włoszech w latach 90., pozwalające mafiosom na uzyskiwanie łagodniejszych wyroków w zamian za zeznania przeciw innym. Ludzie tacy są znani jako „Pentiti”, czyli skruszeni. Rozwiązanie to mocno uderzyło w Cosa Nostrę i jednocześnie prawie nie tknęło mafii kalabryjskiej z powodu jej oparcia na koligacjach rodzinnych. Do 2002 ponad 1,5 tys. byłych członków różnych mafii uzyskało status „współpracowników wymiaru sprawiedliwości”. Policja chroniła prawie 4,5 członków rodzin skruszonych mafiosów, w tym 1500 dzieci. Wśród tych 1,5 tys. byłych członków mafii było zaledwie 157 przedstawicieli ‘Ndranghety. Grupa jest nieprzenikniona dla policji. Każdy skruszony Kalabryjczyk musiałby zeznawać przeciwko całej swojej rodzinie. Do tego każdemu podejrzanemu o zdradę oferuje się duże pieniądze, większe od tych oferowanych przez państwo, aby wycofał się ze swoich zeznań.

Najgorsze jest to, że N’Dranghety nie można nawet osłabić łapiąc bossa. Klany nie mają struktury wzorowanej, jak u Cosa Nostry na rzymskich legionach. Klany luźno ze sobą współpracują, ale rządzą się autonomią.

Przez wiele lat ‘Ndrangheta utrzymywała poziomą strukturę organizacyjną, w przeciwieństwie do Cosa Nostry, która organy centralne wykształciła już w latach 50. XX wieku. Dopiero w 1991 doszło do powołania pierwszego organu władzy nadrzędnej w stosunku do rodzin, ale nie w celu scentralizowania władzy, a zakończenia wojny między nimi (druga wojna ‘Ndranghety trwała od 1985 i pochłonęła ponad 600 ofiar). Do tej pory głównym organem władzy nad mafią kalabryjską były coroczne wrześniowe spotkania najważniejszych bossów w Sanktuarium Marii w Polsi niedaleko San Luca. Na tych tzw. „crimine” ustalane były główne kierunki działalności organizacji i współpracy między rodzinami. Na czele takich spotkań stał capo crimine, który nie miał żadnej władzy nad klanami i pełnił tę funkcję jedynie przez jakiś czas. Na takich spotkaniach szefowie rodzin musieli składać relację z całorocznej działalności i najważniejszych wydarzeń takich jak morderstwa czy porwania. Na takich spotkania przyjmowano również do organizacji nowe rodziny.

Względy bezpieczeństwa sprawiły, że ‘Ndrangheta wykształciła w swoich szeregach tajne stowarzyszenie- La Santa. Członkowie tej organizacji byli znali tylko sobie. W jej skład wchodzili najważniejsi bossowie, organizacja ma funkcje kierownicze i zajmuje się nawiązywaniem kontaktów z przedstawicielami władzy poprzez korumpowanie ich.

W przeciwieństwie do wschodnio-europejskich gangsterów, Kalabryjczycy nie eksponują w ostentacyjny sposób swoich pieniędzy. Najważniejsi miejscowi mieszkają w obdrapanych, starych domach. Dopiero we wnętrzach można zobaczyć bogactwo i przepych.

Kalabria jest terenem zacofanym gospodarczo, panuje tam stagnacja co stanowi wielki problem w walce z mafią.
Włoskie sądownictwo jest tak zorganizowane, że sędziowie i prokuratorzy sami wybierają sobie miejsce pracy i tylko ci najsłabsi trafiają na południe Włoch. Wyjątkami byli słynni Falcone i Borselino.

‘Ndrangheta nie zawarła w przeciwieństwie do choćby Cammory przymierza z Al-Kaidą. Wynika to z tego, że podstawy „kodeksu honorowego” mafiosów z Kalabrii jest w pokrętny sposób zakorzeniona w katolicyzmie.

Z drugiej strony jednak nie mieli oporów by w 2006 podpalić magazyny owoców należące do katolickich spółdzielni. Prace straciło wówczas 1300 ludzi, którzy od razu zostali zwerbowani przez mafiosów do pomniejszych zadań.

Mafia pierwotnie miała bronić wyzyskiwanych chłopów i biednych ludzi. Do dziś istnieje jednak problem „pizzo” czyli haraczu pobieranego przez mafię. W Reggio di Calabria Ndranghetta kontroluje niemal każdy sklep, każde przedsiębiorstwo. Najczęściej od właścicieli małych sklepików bandyci żądają 500 euro miesięcznie, w przypadku bardziej eleganckich sklepów suma ta rośnie do 3 tysięcy euro. Istnieją takie paradoksy, że czasem trzeba nawet wyposażenie kupować od mafii, która decyduje często, jakie towary pojawiają się na półkach. Ndrangheta narzuca również firmom swoich własnych ludzi.

„Kodeks” mafii kalabryjskiej zabrania również handlu ludźmi i sprzedawaniem kobiet do domów publicznych. Istnieją również dowody, że Kalabryjczycy mają powiązania w krajach Europy Wschodniej. W Polsce ślady ‘Ndranghety prowadzą do przerzutu broni i afery paliwowej. Również wielu chemików po upadku komunizmu znalazło zatrudnienie we włoskich fabrykach amfetaminy. ‘Ndrangheta dostarczała broń wojskowym juntom w Afryce, jak również Albańczykom i Serbom w czasie wojny na Bałkanach.

Ndrangheta już dawno straciła swój lokalny charakter i wyszła poza Kalabrię, a wręcz poza całe Włochy. Jest ona obecnie największą organizacją przestępczą na świecie, w samej Kalabrii działa około 100 rodzin skupiających 4-5 tysięcy osób, ale na całym świecie jest ich prawdopodobnie około 10 tysięcy. Ndrangheta swoją liczebnością przewyższa wszystkie włoskie i światowe mafie i organizacje terrorystyczne wliczając ETA i Al-Kaidę. Oznaki jej działalności są widoczne na całym świecie. W listopadzie 2006 w Argentynie wykryto kanały przerzutowe kokainy prowadzące do Mediolanu i Turynu, w Kolumbii znane są powiązania Ndranghety z AUC (Autodefensas Unidas de Colombia czyli Zjednoczona Samoobrona Kolumbii) dowodzonymi przez Salvatore Mancuso, syna włoskich emigrantów. W USA organizacje związane z mafią kalabryjską istnieją już od 1906 roku, współpracują również z meksykańskim kartelem Los Zetas przy przemycie narkotyków.

Część ‘Ndranghety znana jako L’Onorata Societa działa w Australii, w 2008 roku udaremniono przemyt 15 milionów pastylek ekstazy ukrytych w kontenerze na pomidory z Kalabrii. W Europie działalność mafii kalabryjskiej jest zakrojona na jeszcze szerszą skalę, do Ndranghety należy cała dzielnica w Brukseli, a porty w Amsterdamie i Rotterdamie służą do przeładunku kokainy przypływającej z Ameryki Północnej.

Włoskie organizacje antymafijne oceniają że w 2007 dochody ‘Ndranghety wyniosły około 35-40 miliardów euro, co stanowiło około 3,5 procent włoskiego PKB. Nie dziwi zatem niezwykle potężna pozycja mafii kalabryjskiej we Włoszech. Jej wpływy wykraczają poza ojczysty region i wdzierają się do coraz to nowych dziedzin życia jak piłka nożna czy polityka. Włochy zdają się być skazane na współżycie z mafią i zaakceptowanie jej istnienia i potęgi. Upadek mafii to cios we Włoską gospodarkę. ‘Ndrangheta zdaje się być nie do powstrzymania.
http://kurier-dyplomatyczny.cba.pl/index.....amp;id=102


Cytat:
Ndrangheta - najpotężniejsza mafia Włoch Tomasz Bielecki 30.10.2005

Kalabria stała się najbardziej mafijnym regionem Włoch. Tamtejsi mafiosi zarobili aż 36 mld euro w zeszłym roku na handlu narkotykami, haraczach i przechwytywaniu zamówień rządowych. Są też, jak ostrzega włoski ośrodek badawczy Eurispes, niezwykle skuteczni w werbowaniu młodzieży
Kalabryjska mafia Ndrangheta (jej nazwa pochodzi od greckiego słowa "męstwo") zagarnęła 3,4 proc. włoskiego PKB i ponad 18 proc. dochodu południowowłoskiego regionu Reggio Calabria w 2004 r. Zgodnie z szacunkami ośrodka Eurispes ubiegłoroczne zarobki kalabryjskich mafiosów wzrosły nieznacznie, bo tylko o blisko 5 mln euro w porównaniu z 2003 r. - Ndrangheta jest najprężniejszą mafią we Włoszech. Niedawno weszła na rynek nielegalnego handlu bronią, a już odnosi tam spore sukcesy - twierdzą włoscy eksperci.

Ale główną domeną Ndranghety pozostaje handel narkotykami, który w 2004 r. przyniósł jej aż 22 mld euro. Kolejnym źródłem dochodów jest udział w przetargach na zamówienia publiczne (zwłaszcza budowlane), dzięki czemu mafijne firmy wyłudzają państwowe pieniądze, zawyżając koszty projektów, które zatwierdzają opłacani przez gangsterów urzędnicy. To właśnie m.in. mafijne kalabryjsko-sycylijskie spory o kontrakty na prace przy budowie mostu nad Cieśniną Messyńską (między Sycylią i kalabryjskim czubkiem "włoskiego buta") od kilkudziesięciu lat hamują tę inwestycję.

Ndrangheta zarobiła też po ok. 2 mld euro na prostytucji oraz haraczach i udzielaniu nielegalnych - łatwo dostępnych, lecz wysoko oprocentowanych - pożyczek.

Zyski Ndranghety przewyższają o kilka miliardów euro zarobki trzech innych potężnych włoskich mafii - sycylijskiej Cosa Nostry, neapolitańskiej Camorry oraz apulijskiej Sacra Corona Unita. - Najwyższa dochodowość Ndranghety wiąże się nierozerwanie z największą brutalizacją życia społecznego w Kalabrii - podkreśla raport Eurispes.

Istotnie, statystyki potwierdzają fatalny "przestępczy wizerunek", z którego region jest znany we Włoszech. W zamieszkanej przez 3,5 proc. Włochów Kalabrii dokonuje się 21 proc. wszystkich zabójstw, a ich znaczna część jest związana z porachunkami mafijnymi. Niedawno południem kraju wstrząsnęła śmierć wiceszefa władz Kalabrii, którego zastrzelono 16 października, gdy oddawał głos w prawyborach zorganizowanych w całych Włoszech przez opozycyjną centrolewicę. Kalabryjczycy nie wątpią, że była to mafijna egzekucja na niewygodnym dla Ndranghety polityku.

Na czym zasadza się "sukces" Ndranghety? Jako jedyna włoska mafia do dziś opiera swe struktury niemal wyłącznie na więzach krwi. W przeciwieństwie do Cosa Nostra czy Camorry nie jest zorganizowana w wielkie gangi o wielostopniowym, piramidalnym systemie zarządzania, lecz w klany rodowe, na których czele stoją "ndranghi" ("mężni"), czyli przełożeni wielkich rodzin. Niewykluczone, że bliskie rodzinne powiązania czynią Kalabryjczyków odporniejszymi na antymafijne operacje włoskiej policji i służb antymafijnych. Specjaliści szacują, że w Kalabrii jest od 50 do 200 klanów mafijnych, które łącznie zrzeszają ok. 6 tys. mężczyzn.

Kalabria od kilku lat przoduje więc we włoskim rankingu "penetracji mafijnej", którą mierzy ośrodek Eurispes. W latach 1991-2005 w regionie rozwiązano aż 19 rad miejskich z powodu udowodnionych związków z mafią. Pomimo to Ndrangheta z powodzeniem podporządkowuje sobie coraz to nowe rejony w Kalabrii, wykorzystując rekordowo niskie zaufanie dla władz publicznych. Co gorsza, mafia cieszy się wśród części mieszkańców Kalabrii swoistym szacunkiem - ofiarami jej morderstw nie są "zwykli ludzie", a na chronionych przez siebie terenach mafiosi rzeczywiście skutecznie wyplenili "pospolity" bandytyzm.

Do mafii pcha się też wielu młodych Kalabryjczyków; zdaniem socjologów zachęca ich do tego najwyższe we Włoszech bezrobocie (ponad 19 proc.), a także perspektywa szybkiego mafijnego awansu. W "rodzinnej" Ndranghecie jest on bowiem znacznie łatwiejszy niż np. w silnie zhierachizowanej Cosa Nostrze. - Pomimo sukcesów Włoch w walce z Camorrą czy Cosa Nostrą w Kalabrii jest coraz gorzej. Dobrze, że ktoś ma jeszcze odwagę przeciwstawiać się Ndranghecie. Filia naszego ośrodka wciąż działa w Kalabrii i nadal pracują tam miejscowi badacze. To wymaga odwagi - mówił włoskim dziennikarzom szef ośrodka Eurispes.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,2992678.html


Cytat:
Mafia przenika wszędzie. Raport włoskiej prokuratury 22.06.2017 PAP

Walka z mafią przysparza włoskiej poicji wielu kłopotów (fot. Sean Gallup/Getty Images)

Najpotężniejsza włoska mafia, kalabryjska ‘ndrangheta, obecna jest w newralgicznych dziedzinach życia i w prawie wszystkich regionach – podkreśliła w raporcie prokuratura do walki z mafią. W dokumencie opisano też finansowe i społeczne wpływy cosa nostry.

Na podstawie prowadzonych dochodzeń w raporcie zostało opisane zjawisko przestępczości zorganizowanej we Włoszech. Podkreśla się, że mafia z Kalabrii powiększa swój majątek nie tylko dzięki tradycyjnej działalności, takiej jak międzynarodowy handel narkotykami i wymuszenia, ale także za sprawą dostępu do publicznych pieniędzy dzięki podstawionym osobom – chodzi o fundusze gminne, regionalne, państwowe i europejskie.

Jak zaznaczyła prokuratura, 'ndrangheta przenika do polityki, administracji i gospodarki. Obecna jest „w prawie wszystkich włoskich regionach, ale i w różnych krajach, nie tylko europejskich, lecz również w USA, Kanadzie i Australii” – odnotowała krajowa prokuratura do walki z mafią.

Raport przedstawił jej szef Franco Roberti i przewodnicząca parlamentarnej komisji do walki z mafią Rosy Bindi. W sprawozdaniu mowa jest też o powiązaniach mafii z Kalabrii z organizacjami przestępczymi w Ameryce Południowej i Środkowej, zajmującymi się handlem narkotykami.


Kalabryjska ‘ndrangheta zajmuje „absolutne pierwszeństwo”, jeśli chodzi o handel kokainą w Europie – przypomnieli autorzy raportu.

Pieniądze pochodzące z przestępczej działalności kalabryjscy mafiosi inwestują przede wszystkim na północy Włoch – w Wenecji Euganejskiej, Friuli-Wenecji Julijskiej i w Toskanii. Jako „ustabilizowaną” określono obecność organizacji przestępczych w Piemoncie, Dolinie Aosty, Lombardii, Ligurii, Emilii-Romanii i w Umbrii.

Cosa nostra skutecznie się wymyka

W części sprawozdania na temat sycylijskiej cosa nostry podkreślono, że jest to „organizacja mocna, o silnej strukturze, o uznanym autorytecie w szerokich warstwach ludności, o nieograniczonych środkach ekonomicznych” zapewniających „rozległą obecność i (sprawowanie) kontroli społecznej”. Mimo, jak odnotowano, współpracy niektórych ofiar wymuszeń z organami ścigania, proceder ten jest nadal rozpowszechniony w działalności handlowej i usługowej.

W raporcie prokuratura jako „absolutny priorytet” wymieniła schwytanie ukrywającego się od 23 lat bossa bossów mafii z Sycylii, Matteo Messiny Denaro.

Przedstawiono też najważniejsze aspekty działalności neapolitańskiej kamorry, szczególnie aktywnej w biznesie gastronomicznym, handlu odzieżą i sprzedaży paliw. Nowym zjawiskiem są tam coraz młodsi i wyjątkowo okrutni zabójcy. W rejonie Neapolu rocznie notuje się kilkadziesiąt morderstw na tle mafijnym.
http://www.tvp.info/32917005/mafia-przenika-wszedzie-raport-wloskiej-prokuratury



Cytat:
Włochy: 116 osób aresztowanych podczas antymafijnej operacji w Kalabrii 04.07.2017 PAP

Na południu Włoch aresztowano 116 osób podczas wielkiej operacji wymierzonej w bossów najpotężniejszych klanów kalabryjskiej mafii, 'ndranghety. W akcji uczestniczyło ponad 1000 karabinierów – podały media.

Antymafijna operacja przeprowadzona została przy użyciu śmigłowców. Uczestniczyły w niej także oddziały z psami oraz jednostki specjalizujące się w lokalizacji bunkrów i kryjówek.

Jak poinformowali karabinierzy, w śledztwie zidentyfikowano hierarchię i skład 23 gangów mafii z Kalabrii, zajmujących się procederem wymuszeń, a także często przenikających do przetargów na roboty publiczne.

Ponadto ustalono, że klany miały swoje własne "trybunały", przed którymi "sądzono" członków mafii oskarżanych o złamanie reguł przestępczej organizacji i podejmowano kroki, by zakończyć wewnętrzne walki.

Karabinierzy z miasta Reggio Calabria rozpowszechnili fragmenty podsłuchanych rozmów. W jednej z nich syn miejscowego bossa mówi: "Państwem tutaj jestem ja. Mafia kontroluje".

'Ndrangheta to od lat najpotężniejsza włoska mafia. W ogłoszonym w czerwcu raporcie wymiaru sprawiedliwości podkreślono, że mafia z Kalabrii obecna jest w newralgicznych dziedzinach życia i w prawie wszystkich regionach kraju; przenika do polityki, administracji i gospodarki. Obecna jest także w różnych krajach, nie tylko europejskich, lecz również w USA, Kanadzie i Australii.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wlochy-1.....ii/qp0wk9g
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:36, 07 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
PRYWATNA WOJNA ROSY. Samotna kobieta vs mafia. FRAGMENT 2 12.10.2014

Pierwsza książka na polskim rynku wydawniczym, która pokazuje, czym naprawdę jest kalabryjska mafia. To głos prawdy wydobywający się ze środka piekła. Prawdziwa historia młodej kobiety, która buntuje się przeciw ’ndranghecie – najpotężniejszej organizacji przestępczej we Włoszech. Przejmująca opowieść Rosy Canale rzuca nowe światło na rzeczywistość, panującą w miasteczku San Luca, położonym na południu Włoch, kolebce ’ndranghety. W książce splatają się niezwykle intrygujące życiorysy kobiet żyjących w Kalabrii – żon, matek, sióstr ofiar, pochłoniętych przez mafię.

fragment książki!

Pistolet na stole

Życie nocne w Reggio Calabria to prawdziwy barometr społeczeństwa. W barach i dyskotekach wyczuwa się dynamikę, relacje, równowagę, wartości. Widać sprawy brudne i sprawy czyste. Zauważa się kochanków, tupeciki, skłonność do alkoholu u tych, którzy obnoszą się ze swoją wielkością. Widać, kto pije za dużo, kto udaje, że pije, żeby się nie skompromitować, kto ćpa naprawdę, a kto dla zabawy. A w tamtym okresie krążyło mnóstwo ko­kainy.

Przez tę soczewkę Reggio miało kształt nieistotnej ludzkiej konglomeracji, z obsesją na punkcie wizerunku i obowiązku wszechobecności.

Kiedy w Malalunie wydawałam przyjęcie, wszyscy chcieli móc powiedzieć „byłem tam”. Wywęszyłam tę powszechną manię pierwszoplanowości i zaczęłam ograniczać liczbę wstępów, trzeba było wcześniej zarezerwować miejsce i zapisać się na listę, a telefon nie przestawał dzwonić. Ustaliłam także dress code: zakaz dżinsów i koszul na wierzchu. Wszyscy przybywali odstawieni jak dandysi.

Było to piękne środowisko, stworzone z niczego, zbudowane w otwartej czeluści, czeluści prowincjonalnej hipokryzji. A ten, kto obnosił się z lekko wyższym od innych poziomem życia, był czczony i głaskany jak Rockefeller. Wyglądać liczyło się o wiele bardziej, niż być. A cumandari ? Tak. Dla nich rozkazywanie było bez wątpienia lepsze od chodzenia na kobiety.

Gdy czyta się relacje antymafijnej komisji parlamentarnej, sprawozdania policyjne, artykuły prasowe, widać, że wiele miejsc rywalizuje o berło „stolicy ’ndranghety”. San Luca, Platì, Gioia Tauro. Według byłego prokuratora republiki w Reggio Calabria, Giuseppe Pignatone, nie ma co do tego wątpliwości – stolicą ’ndranghety jest miasto nad Cieśniną. Kwestia umowna, w gruncie rzeczy. Jedno, co pewne to to, że Reggio zaludnia mnóstwo osób „chorych na ’ndrinę”: mężczyzn i kobiet dotkniętych syndromem, który każe im w niemalże maniakalnym napięciu obnosić się z władzą, szacunkiem, protekcją, pobłażliwością. Gdyby ’ndrangheta miała swój oficjalny statut założycielski, to właśnie byłyby jej wartości nośne.

Chorzy na ’ndrinę są tak liczni, że szybciej byłoby rozpoznać wśród nich rzadkie osobniki zdrowe. Nie znoszę uogólnień, kiedy mowa o mojej ziemi i moich ziomkach, jednak jestem pewna, że gdyby w spisie ludności zadano pytanie, „czy kiedykolwiek użyłeś wyrażenia: czy nie wiesz cu sugnu ieu ?”, dziewięćdziesiąt dziewięć procent mieszkańców Reggio zakreśliłoby odpowiedź „tak”. Ale uwaga: chorzy na ’ndrinę często nie mają nic wspólnego z prawdziwą ’ndranghetą, są tylko uwiedzeni przez urok zła. Mierne osobniki rozpoznawalne dzięki koszulom rozpiętym aż do pępka, złotym łańcuchom na szyi i ogromnym pierścieniom na małym palcu. Mężczyźni-karykatury, w większości nieszkodliwi, czasem denerwujący.

Istnieje też inna kategoria, bardziej perfidna – profesjonaliści – mężczyźni i kobiety „wyuczeni”, którzy otworzyli drzwi swoich salonów pewnym nieuczciwym dostojnikom – z zauroczenia czy z oportunizmu. „Lepsze” Reggio nigdy nie pogardziło kawą, aperitifem czy kolacją z przedstawicielami znanych rodzin przestępczych. Ale jeszcze bardziej żenujący jest fakt, że pokazywanie się w towarzystwie pewnych osób nie jest powodem do kompromitacji społecznej, przeciwnie, liczy się – jak dodatkowa gwiazdka, która otwiera na oścież nowe horyzonty.

12.03.2013

Uśmiechnęłam się na dźwięk zdania, które ostatnio przeczytałam, przypisanego anonimowemu śledczemu: „Gdybym był gubernatorem Kalabrii, zniósłbym prawnie słowo compare”. Compare to ojciec chrzestny twojego dziecka, a comare to matka chrzestna. Ale znaczenie tych terminów zmieniło się i poszerzyło, aż zaczęło oznaczać ogólnie bliskość, dobrowolnie nabyte pokrewieństwo, a więc przymykanie oka, wsparcie, współudział.

Tłumaczył to absolutnie jednoznacznie były radca regionalny Francesco Morelli, w tym czasie aresztowany. W 2005 roku, po zabójstwie wiceprezydenta Kalabryjskiej Rady Regionalnej Francesca Fortugno, Morelli przyjął następcę Mimma Creę, już wtedy podejrzanego o związki ze światem przestępczym, a później skazanego w pierwszej instancji za współpracę z mafią, aforyzmem, który w pewnych południowych rejonach jest filozofią życia: U cumpari du cumpari è to cumpari. Compare twojego compare to twój compare – nierozwiązywalna pajęczyna przyjaźni, wsparcia, jedności, także w robieniu świństw.

Chorzy na ’ndrinę posiadają poza tym ceremonialny zbiór wyrazów i zwrotów o jednoznacznej dla nich wymowie, wskazujących absolutną podległość władzy: „Do dyspozycji”, Non v’incaricati, ma vidu ieu , „Nie ma problemu”, „Uznajcie to za zrobione”. Pi l’amici… Słowa, które nabierają pełnego znaczenia, kiedy zostają okraszone uściskami dłoni i kawą w barze.

Pamiętam brata pewnego ważnego ojca chrzestnego – za każdym razem, kiedy wchodził do baru w Reggio, robił wszystko, żeby tylko zapłacić za kawy przyjaciół. Tupał w podłogę prawą stopą, podnosił dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym i wołał: E’ pagatu! .

O ile dla prawdziwej ’ndranghety obsesja władzy wykracza daleko poza bogactwo, dla chorych na ’ndrinę prostackie demonstrowanie władzy, której się nie posiada, to bezowocna próba potwierdzenia chwiejnej tożsamości. Poszukiwanie własnego miejsca w kalabryjskim wszechświecie, gdzie jedyne, co się rozprzestrzenia, to frustracja.

I w ten oto sposób, w cyrku rzekomo „lepszych” i chorych na ’ndrinę ludzi, Rosy Canale zmieniła się pewnego dnia w gwiazdę show-biznesu.

Częstowałam szampanem, płaciłam za kolacje, robiłam prezenty. Miałam coś w rodzaju dworu, ludzi, którzy przynosili mi nawet rano śniadanie do domu. Służących. Chodziłam po ulicach z ogonkiem wielbicieli, ponieważ mój lokal był najbardziej trendy i byłam opinion leader, tak o mnie mówiono. Poruszałam masy, gdybym powiedziała: „Zróbmy przyjęcie w stajni”, ludzie przyszliby tańczyć szczęśliwi wśród bydła i łajna. Kreowałam tendencje, a Malaluna zyskał przewagę nad wszystkimi quaquaraqua. Inne lokale podupadały, za to ja organizowałam wysokiej klasy urodziny i przyjęcia.

W Malalunie krążyły narkotyki, a ja tego nie zauważałam. Aż pewnego wieczoru zobaczyłam, jak jakiś chłopak wkłada do rąk drugiemu kulki z aluminium. Z tyłu, ukradkiem. Kokaina. Zawołałam go.

W moim lokalu mocno trzymałam ster, to ja ustalałam, co można i co należy robić. Krążyłam bez przerwy, także po toaletach, zainstalowałam system kamer. Wymagałam wychowania i ułożenia. Przez pierwsze dwa lata nie miałam ani jednej dyskusji z klientami, żadnej skargi. Wszystko było doskonałe, gładkie, łatwe.

W każdym razie przyłapuję tego faceta, jak przekazuje kuleczki swojemu compare. Zabieram go do kuchni, razem z bramkarzem, i mówię mu: „Co ty, do diabła, robisz? Co to za syf?”. On ma kolejnych sześć kulek w kieszeni, każę mu je oddać. Jest ze strefy południowej, może mieć niewiele ponad dwadzieścia lat, znam go i wiem, że ma problemy z uzależnieniem od narkotyków. „Nie pokazuj się więcej tutaj”, rozkazuję mu zdecydowanie, ale w gruncie rzeczy moim zwykłym matczynym tonem, od którego nigdy się nie uwolnię.

Biorę te sześć kulek, wkładam do czarnego worka na śmieci i biegnę do śmietników na rogu, żeby je tam z całą siłą cisnąć. Mam na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem, ale nie jest mi zimno, chcę tylko uwolnić się od tego obrzydlistwa. Po powrocie do lokalu biegnę do kuchni, ludzie z obsługi patrzą na mnie w milczeniu, kiedy myję obsesyjnie ręce płynem do mycia naczyń. Kilka wieczorów później przyłapuję kolejnego. I zdaję sobie sprawę, że to proces, którego nie da się kontrolować.

Otworzyłam nagle oczy. Kuleczki z aluminium przekazywało sobie mnóstwo ludzi, a w tym czasie rosła sprzedaż alkoholu. Kto używa kokainy, tłumi jej neurotyczne działanie alkoholem. Kiedy później nadchodzi down i efekty substancji znikają, jesteś skończony. W Malalunie czasami widywałam, jak ludzie czołgali się do wyjścia. Mężczyźni i kobiety. I nagle dotarła do mnie przejrzysta prawda.

W toaletach byli ludzie, którzy wąchali. Z największym impetem ćpały kobiety do trzydziestego roku życia, które narkotykami dodawały sobie animuszu. Śmietanka towarzyska Reggio Calabria była zakażona aż do szpiku kości, a ja nie chciałam, żeby mój lokal stał się centrum miejskiej sprzedaży narkotyków. Nie chciałam, żeby mówiono w mieście: „Widzisz Rosy Canale? Jeździ mini cooperem i nosi kozaki za tysiąc euro, bo sprzedaje kokainę”. Nie. Chciałam, żeby mówiono, że Rosy Canale ma piękny samochód i wyrafinowane ubrania, ponieważ ciężko pracuje i należy do uczciwej grupy. Zdrowej. Chciałam zachować swoją czystość. Dla mojej córki, dla mojej rodziny. Dla siebie samej.

Pewnego wieczoru przychodzą jacyś ludzie. Jednego z nich znam. W rzeczywistości są już klientami, ludźmi poznanymi przy żartach i tańcach w czasie pracy.

Przychodzi więc i mówi mi: „Hej, Rosy, che cavolo succidiu? Wszystko w porządku, commare!”.

Commare do mnie? A kogo my niby razem trzymaliśmy do chrztu, ja i ty? Ja się na to nie zgadzam, na bycie commare dla tego compare. Ten ciągnie: „Commarella, wiem co się stało z tym chłopcem. Pozwól mu zarobić tych sto euro, bądź grzeczna”. Nie rozumiem, kim jest ten facet, do jakiego należy kręgu. Myślę sobie, że to przyjaciel tego chłopaka, którego przepędziłam, przychodzi się za nim wstawić. „To poza dyskusją”, odpowiadam mu. „W moim lokalu nie chcę narkotyków”.

Zaledwie kilka wieczorów później przyłapuję tego samego chłopaka i krew mi napływa do mózgu. Powtarzam mu raz jeszcze: „Masz już tutaj więcej nie przychodzić”.

Znów wraca do mnie z wizytą ten drugi, obrońca. „A więc nie chcesz być grzeczna…” Tym razem przyszedł w towarzystwie dwóch mężczyzn. Nie ustępuję: „Właśnie dlatego, że jestem grzeczna, nie chcę świństw w moim lokalu”.

On mnie odsuwa, otwiera drzwi do kuchni, wchodzi i daje mi ręką znak, żebym szła za nim. Dwóch współpracowników kończy czyścić i zapełniać lodówki. Spoglądam na nich, oni w jednej chwili rozumieją i znikają.

Mówię do faceta: „Chyba się nie zrozumieliśmy”. A on: „Storticedda, to ty nic nie rozumiesz. Oni i tak to będą dalej robić. Nie jesteś w stanie ich powstrzymać”.

Nalegam: „To jest mój dom. Na zewnątrz, na chodniku, możecie chodzić nawet ze strzykawkami wbitymi w ramię”, to zdanie pamiętam dokładnie, „ale tu w środku – nic”. A ten zrzuca maskę: „Stai rompendo , pakujesz się w sytuację, która nic dobrego ci nie przyniesie”.

Przerwa. On wyrokuje: „Każdy tutaj musi wykonywać swoją pracę”.

Byłam jedynie ponadprogramowym kłopotem dla ich działalności. Gdyby nie sprzedali narkotyków u mnie, zrobiliby to bez problemu gdzie indziej, ale nie o to chodziło, ja byłam nieposłuszna, nie pochyliłam głowy, nie uścisnęłam dłoni, nie poszłam na kompromis. Byłam kobietą arogancką, a te dwa słowa zestawione ze sobą nie były często słyszane w tych stronach. Mówię mu: „Wyjdźcie stąd, ty i twoi przyjaciele, a jeśli ktoś cię przysłał, to przekaż mu, że dintra a me casa farò chiddu ca dico ieu, e non chiddu chi comandano l’altri ”.

„Ach, no to brawo!”, odpowiada. „Spodziewaj się gorzkich niespodzianek”.

Lato 2003 roku było zjawiskową porą roku. Malaluna płynął na pełnych żaglach, a inne lokale, którym z kolei szło nie najlepiej, powierzały mi organizację imprez, żebym odmieniła ich losy. Przygotowywałam dla nich wieczorki taneczne, przyprowadzałam klientów i osobiście zajmowałam się oprawą muzyczną. Imprezy zawsze odnosiły sukces, zbierałam ponad dwa tysiące osób na wieczór. Pracowałam dwadzieścia cztery godziny na dobę, byłam nie do zdarcia, a mój krąg wielbicieli był wciąż obecny. Łudziłam się, że wystarczy dobrze pracować, mieć dobre pomysły i je realizować, aby osiągnąć sukces w biznesie i potem go utrzymać. Ale jesienią 2003 roku zaczynają się straszliwe czasy. Rosy Canale uwiera. Nie zapomnieli o mnie.

Któregoś wieczoru mój mini cooper jest zadrapany. Następnego – ma pocięte opony. Kolejnego – jest cały pokryty splunięciami i wyzwiskami zarysowanymi ostrzem noża.

Prawie każdego ranka, otwierając lokal, znajduję klej w zamku, zatrudniłam kowala, który pomaga mi się włamywać do środka w każdy boży dzień.

Napierają na mnie powoli, w stałym i nieprzerwanym rytmie, i wciąż napotykają mój opór. Chcą, żebym się poddała, żebym w końcu zgodziła się na tę ich ofertę milczącej współpracy, i po krótkim czasie zaczynają mnie destabilizować mentalnie, chcą mnie pozbawić kontaktu z rzeczywistością. Krok po kroku.

Zaczynają przestawiać mi samochód. Parkuję go w jednym miejscu, a kiedy wychodzę z lokalu późną nocą, nie znajduję go tam, gdzie go zostawiłam, tylko kilkaset metrów dalej. Nietknięty, zamknięty, bez śladów włamania. Mówią mi w ten sposób, że mogą wejść do mojego domu, kiedy chcą i zrobić tam to, co im się podoba.

Za pierwszym razem myślę, że samochód został skradziony. Znajduję go po godzinie na podjeździe, dwie przecznice za Malaluną. Jestem pewna, że zaparkowałam go gdzie indziej, ale wmawiam sobie, że się mylę. Jestem zmuszona przyznać, że mój umysł płata mi brzydkie figle. Moi współpracownicy mówią mi, że za dużo pracuję, że jestem na granicy wyczerpania nerwowego. Muszę odpocząć.

Kolejnego wieczoru powtarza się ten sam film, z prawie identycznymi sekwencjami. Ale ja nie mogę się pogodzić z myślą, że oszalałam. Kupuję mały cyfrowy aparat fotograficzny i każdego wieczora po zaparkowaniu robię zdjęcie mojemu mini cooperowi z jakimś szczegółem, który znajduję w pobliżu: wejściem do teatru, znakiem drogowym, szyldem. W zeszycie zapisuję datę, miejsce, kierunek pojazdu i wrzucony bieg: „Dzisiaj, 13 listopada o godzinie 18.07, zostawiłam samochód obok Teatru Miejskiego, na podjeździe. Po mojej prawej stronie stoi śmietnik, zostawiam wrzucony trzeci bieg. Podpisane: Rosy Canale”. Tak, podpisuję się. Ktoś mógłby przywłaszczyć sobie zeszyt i napisać coś innego albo zmienić moje słowa. Nawet to mi przyszło do głowy.

To dziwne, zostawić wrzucony akurat trzeci bieg, prawda? A jednak to właśnie dzięki temu miałam pewność, że ktoś przestawiał auto wedle własnego upodobania. Ponieważ pewnego wieczoru, kiedy znalazłam samochód i chwyciłam za dźwignię zmiany biegów, zobaczyłam, że był wrzucony pierwszy bieg. Miałam dowód na to, że rzeczywistość ciągle istniała – przed moimi oczami. Nie była jedną z najlepszych, ale przynajmniej nie zwariowałam.

Kiedy ich demaskujesz, gra się kończy. I przechodzi się do czegoś innego.

Nową logiką ich działania było rzucanie mnie na kolana podczas ważnych wieczorów. Na zmianę zawsze ktoś z personelu rozchorowywał się w piątek, w sobotę albo podczas uroczystych przyjęć. Zostawałam nagle jedynie z dwoma kelnerami i klientami, którzy skarżyli się na powolną obsługę. Albo przychodziło dwóch idiotów i zaczynali się tłuc między sobą, tylko po to, żeby mi stworzyć problemy. Wówczas szłam do bramkarza zapytać, dlaczego ich wpuścił, a ten odpowiadał: „To koniec mojej zmiany, nie mam obowiązku już pracować”.

Często zajmowałam się kasą i barem jednocześnie, żeby się nie poddać, byłam pobudzona, reagowałam nerwowo. Lokal nadal funkcjonował, ale zmieniła się atmosfera, a ja czułam się jak w pu­łapce. Później spalili mi samochód pod domem. Zostawili mi poderżniętą kurę zawieszoną przed Malaluną.

Miałam nóż na gardle i nie mówiłam o tym nikomu. Bałam się, że mi nie uwierzą i będą o tym rozpowiadać, nie chciałam, żeby do uszu moich prześladowców dotarł mój niepokój, moja kruchość. Nie byłam już w stanie schodzić na niższe piętro Malaluny, półmrok, głośna muzyka, fakt, że nie rozpoznawałam twarzy osób, sprawiały, że czułam się, jakbym się dusiła. Do dziś nie znoszę zamkniętych miejsc, rzadko wsiadam do windy, nie jeżdżę pociągiem. Ale zdarza mi się czuć niepewnie nawet na stadionach. Prawda jest taka, że nie jestem w stanie przebywać w miejscach, z których trudno znaleźć wyjście, muszę wiedzieć, że jest jakaś droga ucieczki i znać do niej dostęp.

W tym nieszczęśliwym okresie spędzałam całe wieczory przy drzwiach z bramkarzami. W ciszy, ze wzrokiem wbitym w monitor wyświetlający film, który znałam na pamięć. Nie byłam w stanie się stamtąd ruszyć.

Widzę teraz tę bezbronną i zagubioną Rosy, jakże daleką od dzisiejszej. Wzbudza we mnie czułość. Chciałabym pogłaskać ją po głowie i powiedzieć, że wszystko się ułoży, ale nie mogę. Ponieważ wiem, że już niedługo opadnie kurtyna. Może przewidywała to również ówczesna Rosy. Będąca kobietą oczekującą na katastrofę.

Zostały ze mnie skóra i kości, czterdzieści trzy kilo, z czego przynajmniej półtora kilo włosów, mówił mi mój lekarz. Paliłam strasznie dużo, budziłam się w środku nocy zdjęta strachem. Ale nie byłam w stanie tego strachu uzewnętrznić, gromadziłam go w sobie. Pożerał mnie.

Nie mogłam już oglądać filmów, czytać gazet, chodzić pieszo do miejsc, których nie znałam, ponieważ sama myśl, że znajdę się w nowym otoczeniu, paraliżowała mnie, byłam przerażona.

Malaluna gasł. Patrzyłam, jak to moje dziecko umiera mi w ramionach, nie znajdowałam siły, żeby zareagować i je uratować. Poddawałam się.

Mojemu ojcu nic nie powiedziałam. Co innego mógłby zrobić, jeśli nie popaść ze mną w para­noję? W tym okresie w Reggio obawiano się wznowienia wojny mafijnej. W grudniu 2003 roku został zabity człowiek, którego znałam – Mario Salvatore Audino, uważany za capo klanu z San Giovannello sprzymierzonego z rodziną De Stefano: pięć strzałów ze śrutówki w głowę i tors, a na zakończenie ponury rytuał coup de grace prosto w kark. Kolejna zbrodnia, tego samego dnia, kazała myśleć o powrocie wewnętrznej wojny. Ale nic więcej się nie zda­rzyło.

Tymczasem wyrok apelacyjny w procesie wynikłym z operacji Olimpia 3 potwierdził tylko jeden z pięciu wyroków dożywocia wymierzonych w pierwszej instancji. Z pozostałych trzydziestu trzech oskarżonych, szesnastu zostało skazanych za udział w organizacji mafijnej, a siedemnastu uniewinniono.

W tym samym przeklętym 2003 roku antymafijna komisja parlamentarna przyznała, że z historycznego punktu widzenia ’ndrangheta była „niedoceniana, lekceważona i przez długi czas nie została odpowiednio zbadana i przeanalizowana”. Lepiej późno, niż wcale.

Smutne pocieszenie dla moich ziomków, dla mojej ziemi. A dla mnie czas się już skończył.

(…)



ROSY CANALE jest założycielką i przewodniczącą Ruchu Kobiet z San Luca i Locride, stowarzyszenia non profit, które promuje projekty społeczne na terenie o wysokim stężeniu mafijnym. W roku 2008 zdobyła nagrodę Premio per la Legalità gminy Locri. Jej historią zainteresowały się największe włoskie i zagraniczne gazety.

EMANUELA ZUCCALÀ jest dziennikarką Io donna, tygodnika Corriere della Sera. Zdobyła wiele włoskich i międzynarodowych nagród za artykuły dotyczące łamania praw kobiet i dzieci (między innymi Premio Enzo Baldoni Prowincji Mediolanu i For Diversity. Against Discrimination Award Komisji Europejskiej). W wydawnictwie Paoline opublikowała Risvegliato dai lupi, reportaż z więzień włoskich (2005), oraz Sopravvissuta ad Auschwitz (2011).

autor: wNas
http://wpolityce.pl/kultura/252347-prywa.....fragment-2


Cytat:
‘Ndrangheta – to brzmi groźnie 20.06.2006 The Guardian

Mafia sycylijska jest dziś ledwie cieniem swej dawnej postaci. Prawdziwym wrogiem publicznym numer jeden we Włoszech i przestępczym imperium o zasięgu ogólnoświatowym stała się mało znana ‘Ndrangheta. Jest większa niż mafia. Prawdopodobnie należy do niej na 10 tysięcy ludzi całym świecie.


Słońce oświetla niewielki plac w centrum Bianco, podrzędnego kurortu na wschodnim wybrzeżu Kalabrii, czubka "włoskiego buta". Od stolików wystawionych przed kawiarnią dobiega charakterystyczne, nosowe brzmienie londyńskiej angielszczyzny. "Bardzo interesujące" - mówi kobiecy głos. I po chwili głos mężczyzny: "Kredyt hipoteczny... jeśli pani podpisze... własny kawałek ziemi w słonecznym miejscu".

Niespełna dwadzieścia kroków dalej, na murze biegnącym w stronę plaży ktoś umieścił nekrolog, taki, jakie często widuje się w południowej Europie. Tekst pod czarnym krzyżem informuje, że niejaki Enzo Cotroneo "pozostawił w żalu swych najbliższych". O tym, że zginął w nocnej zasadzce, nie ma ani słowa.

Kiedy Cotroneo, napastnik miejscowej drużyny piłkarskiej, jechał swoim volkswagenem golfem leśną drogą w okolicy Bianco, nagle pojawił się przy nim inny samochód. Karabinierzy twierdzą, że zabójców było co najmniej trzech.


Następnego ranka Cotroneo był umówiony z policjantami prowadzącymi śledztwo w sprawie zabójstwa znanego kalabryjskiego polityka, Francesco Fortugno. Ten zastępca przewodniczącego regionalnego parlamentu został zastrzelony 16 października, po wejściu do ratusza w pobliskim Locri. Zabójca, ubrany na czarno, z twarzą przysłoniętą czapką wszedł za nim do budynku, oddał pięć celnych strzałów, po czym zbiegł oczekującym na niego samochodem. Było to kolejne z 23 morderstw w okolicach Locri, popełnionych w ciągu zaledwie 14 miesięcy. Cotroneo mógł coś wiedzieć o ludziach, którzy ich dokonali - teraz było pewne, że nigdy już nie przemówi.

Po zabójstwie Fortugno ówczesny minister spraw wewnętrznych Włoch przyjechał do Kalabrii i obwinił za nie lokalną mafię, ‘Ndranghetę, która, jak powiedział, jest "najmocniej zakorzenioną, najpotężniejszą i najbardziej agresywną ze wszystkich [włoskich] organizacji przestępczych".

Zatrzymajmy się chwilę nad tą uwagą. Mówimy o ojczyźnie mafii - sycylijskiej Cosa Nostry. Czy władze włoskie rzeczywiście twierdzą, że przestępcze bractwo, o którym słyszało niewielu ludzi (a jeszcze mniej potrafi wymówić jego nazwę), stanowi obecnie większe zagrożenie niż sławna mafia sycylijska?

Siedząc za swym biurkiem w Urzędzie do Walki z Mafią przy brukowanej Via Giulia, w sercu historycznego centrum Rzymu, Enzo Macri wzdycha: "Mówimy to od lat". Macri, Kalabryjczyk jest prokuratorem, o którym koledzy powiadają, że zna ‘Ndranghetę lepiej niż ktokolwiek inny.

Cosa Nostra, zapewne z racji związków ze Stanami Zjednoczonymi, a także ze względu na książki i filmy "Ojciec chrzestny", wciąż nieodparcie fascynuje. Świadczył o tym między innymi rozgłos, jaki towarzyszył aresztowaniu niedawno "szefa szefów", Bernardo Provenzano.

Dowody wskazują jednak, że o ile mafia sycylijska, podobnie jak mafia amerykańska, jest dziś ledwie cieniem swej dawnej postaci, mało znana ‘Ndrangheta stała się we Włoszech prawdziwym wrogiem publicznym numer jeden i przestępczym imperium o zasięgu ogólnoświatowym.

Zacznijmy od tego, że jest większa niż mafia. Liczbę jej członków szacuje się na 6000 do 7000 ludzi, podczas gdy sycylijska Cosa Nostra ma ich 5000. Ale Nicola Gratteri, prokurator zajmujący się międzynarodowymi aspektami działalności kalabryjskiego syndykatu uważa, że liczba ta jest zaniżona. "W sumie jest ich na całym świecie około 10 tysięcy" - mówi w swoim biurze znajdującym się w stolicy regionu, Reggio di Calabria.

Podobnie jak w przypadku mafii sycylijskiej, macki ‘Ndranghety rozciągnęły się dzięki emigracji z Włoch. W okresie do roku 1925 bardzo uboga Kalabria utraciła więcej ludności niż Sycylia i więcej niż wszystkie oprócz dwóch z 20 regionów Włoch. Kolejny masowy odpływ nastąpił po drugiej wojnie światowej, a jego rezultatem było powstanie dużych społeczności pochodzenia kalabryjskiego - i zarazem wysuniętych placówek ‘Ndranghety - w Ameryce Południowej, Kanadzie i Australii.

Szczególnie ważne okazały się powiązania z Ameryką Południową, dzięki którym ‘Ndrangheta odgrywa czołową rolę w światowym handlu kokainą. Gratteri szacuje, że 80 procent kokainy pojawiającej się dziś w Europie przechodzi przez ręce kalabryjskich mafiosów. "’Ndrangheta reprezentuje globalizację włoskiej zorganizowanej przestępczości" - mówi Macri.

Pomimo ujawnionego niedawno wielkiego międzynarodowego znaczenia ‘Ndrangety, jej początki, podobnie jak w przypadku wszystkich przestępczych syndykatów we Włoszech, nie są dobrze znane. Nazwa, tak jak wiele słów w dialekcie kalabryjskim, wydaje się być pochodzenia greckiego. Jej znaczenie, tłumaczone w różny sposób, wiąże się z odwagą, lojalnością i szlachetnością.

Według FBI ‘Ndrangeta stworzona została w latach 60. XIX wieku przez grupę Sycylijczyków wygnanych z ojczystej wyspy, co mogłoby oznaczać, że organizacja ta zrodziła się z oryginalnej mafii. Dokumenty sądowe z końca XIX wieku świadczą o coraz silniejszej obecności zorganizowanych grup przestępczych działających w dużych skupiskach ludności. W 1888 roku prefekt Reggio di Calabria otrzymał od anonimowego informatora list wskazujący na istnienie "sekty, która nie boi się niczego".

Przez niemal stulecie ‘Ndrangheta pozostawała zjawiskiem lokalnym - przestępczą, ale możliwą do opanowania grupą bandytów dopuszczających się rabunków na terenach wiejskich i wymuszających haracze w miastach. Dokonane w Locri zabójstwo lokalnego ojca chrzestnego w 1975 roku zapowiadało początek wojny gangów, która miała zmienić charakter tej organizacji kosztem 300 istnień ludzkich.

Młoda, zbuntowana i ostatecznie zwycięska grupa chciała podjąć się bardziej lukratywnych działań, - należały do nich w szczególności porwania biznesmenów z północy Włoch. Ofiary były przywożone do Aspromonte, górzystej krainy w sercu Kalabrii, i ukrywane w jaskiniach do czasu, gdy ich rodziny lub firmy zdołały zgromadzić okup. Zyski były ogromne. Poszukując możliwości zainwestowania tych świeżo zdobytych fortun, ‘ndrine, czyli klany ze wschodniego, jońskiego wybrzeża, zabrały się za handel narkotykami. "Mieli środki, by kupować heroinę od Turków, haszysz od Marokańczyków oraz inne narkotyki i broń w Libanie - mówi Gratteri. - Na początku lat 90. na rynku narkotykowym doszło do zasadniczej zmiany. Głównie z powodu AIDS nastąpił gwałtowny spadek zapotrzebowania na heroinę i zdecydowany wzrost popytu na kokainę".

Z początku gangi ‘Ndranghety kupowały większość kokainy od potężniejszej wówczas i bardziej rozbudowanej Cosy Nostry, która miała już powiązania z kartelami kolumbijskimi. Wkrótce jednak zaczęły handlować bezpośrednio z Ameryką Południową i pod koniec lat 90. organizacja miała w Kolumbii sieć swoich przedstawicieli. "Kolumbijczycy wolą mieć do czynienia z Kalabryjczykami - mówi Macri. - Są bardziej wiarygodni, milczą jak grób i płacą w terminie".

"’Ndrangheta pod niejednym względem przypomina niegdysiejszą mafię sycylijską. Jest straszliwie bezwzględna. Tak zwana druga wojna ‘Ndranghety z lat 1985-1991 pochłonęła ponad 700 ofiar. Spory nawet w niewielkich "klanach" mogą prowadzić do krwawych jatek, których sycylijska mafia stara się dzisiaj unikać. Sześć lat temu, w trakcie rywalizacji o kontrolę nad lokalnym handlem narkotykami zabójcy uzbrojeni w pistolety i kałasznikowy zastrzelili w wiosce Strongoli koło Crotone trzech członków konkurencyjnej grupy, w tym bossa ‘Ndranghety, 39-letniego Salavatore Valente. Podczas wymiany ognia zginął 73-letni emeryt siedzący na ławce, a oficer karabinierów został ranny.

‘Ndrangheta bardzo skrupulatnie przestrzega też tradycyjnych wartości świata przestępczego. Jak starodawne są te wartości, można się było przekonać, gdy w marcu aresztowano bratanka Giuseppe Morabito, znanego jako Peppe Tiradritto (Joe "Do przodu"), podobno jednego z najgroźniejszych ojców chrzestnych. Bratanek ten, Giovanni Morabito, oddał się w ręce policji, przyznając, że właśnie ciężko ranił swoją siostrę, która była w separacji z mężem od czasu, gdy wyszło na jaw, że jest w ciąży z innym mężczyzną. Postrzelona w twarz Bruna Morabito wyszła ze śpiączki, ale jest w stanie komunikować się z otoczeniem tylko ruchami głowy.

Ten brutalny staroświecki kodeks postępowania sprawia, że walka z nową mafią jest wyjątkowo trudna. ‘Ndrangheta jest "niewidoczna, jak ciemna strona księżyca", mówi z rezygnacją pewien prokurator okręgowy z Florydy. Spośród wszystkich włoskich grup zorganizowanej przestępczości tę najtrudniej zrozumieć, nie mówiąc o jej infiltracji.

Podobnie jak inne grupy tego rodzaju, ‘Ndrangheta wprowadza nowych członków za pośrednictwem rozmaitych rytuałów, które różnią się w zależności od klanu i mają zobowiązywać do milczenia przez całe życie. Także tu istnieje hierarchia, mająca w przypadku niektórych ‘ndrine wyraźnie bluźnierczy posmak: jedna z wyższych pozycji w klanie nazywa się Vangelo (Ewangelia).

O ile jednak mafia sycylijska, neapolitańska Camorra i Sacra Corona Unita z Puglii składają się z "rodzin" lub "klanów" będących po prostu gangami, których członkowie nie muszą być spokrewnieni, ‘Ndrangheta połączona jest niemal wyłącznie faktycznymi więzami krwi. Większość ‘ndrine to szerokie rodziny, często koligacone poprzez małżenstwa, by tworzyć większe jednostki znane jako locali. "Rodziny ‘Ndranghety często aranżują małżeństwa, by umacniać więzy między sobą - mówi Gratteri. - Niektóre rodziny zawierały nawet po cztery takie związki".

Od synów nie tyle oczekuje się, co wręcz wymaga, by przejmowali po ojcach rodzinny biznes. Otrzymują oni, czasami już przy narodzinach, tytuł Giovane d’onore (młodzieniec honoru).

Nakładanie się lojalności przestępczej i rodzinnej sprawia, że ‘Ndrangheta jest szczególnie odporna na najgroźniejszą broń w arsenale antymafijnym włoskiego państwa. Ustawy wprowadzone we Włoszech na początku lat 90. pozwoliły mafiosom uzyskiwać łagodniejsze wyroki w zamian za złożenie zeznań obciążających współwinnych. Ludzie tacy nazywani są pentiti, czyli "skruszeni". Rozwiązanie to bardzo mocno uderzyło w Cosa Nostrę, ale niemal nie dotknęło ‘Ndranghety. "Kalabryjski mafioso, który chciałby zeznawać, musiałby zdradzić około 200 swoich krewnych" - mówi Gratteri. "Zdarzają się pentiti także z ‘Ndranghety - przyznaje Macri - ale nigdy nie udało nam się skłonić do zeznań żadnego bossa. Zawsze byli to gangsterzy niżsi rangą".

Kolejnym czynnikiem chroniącym tę organizację jest jej struktura, a raczej brak takowej. "Cosa Nostra to piramida - opowiada Macri. - Jeśli odetnie się wierzchołek, aresztując szefa, cała reszta ma poważne problemy. W Kalabrii natomiast jest coś w rodzaju federacji. Są okresy, kiedy różne jej elementy współpracują, ale tylko dla lepszej koordynacji działań. ’Ndrangecie nie można uciąć głowy".

Władze włoskie uważają, że obroty nowej mafii, szacowane na 35 miliardów euro rocznie, są większe niż wartość rocznej produkcji legalnej gospodarki Kalabrii. O ile jednak na wyboistych ulicach miasteczek jońskiego wybrzeża jest więcej drogich aut, niż można by się spodziewać, nie widać tu żadnych innych śladów pieniędzy, jakie napływają do owego najbiedniejszego regionu Italii. "W Kalabrii są miliarderzy, którzy żyją jak nędzarze - twierdzi Macri. - Młodzi kurierzy przewożący narkotyki lubią obnosić się ze swym bogactwem. Mają roleksy i jeżdżą BMW. Ale wyżsi rangą członkowie ‘Ndranghety często mieszkają w górskich jaskiniach w naprawdę surowych warunkach".

"Kiedy jadą do Mediolanu lub za granicę, żyją na wysokim poziomie - opowiada Gratteri. - Ale po powrocie do Kalabrii bardzo starają się ukrywać swoją zamożność. Bywałem w domach, które z zewnątrz nie były nawet pomalowane, ale w środku miały antyki i posadzki z onyksu".

Władze centralne wyjątkowo ślamazarnie reagują na obecność ‘Ndranghety, ale Kalabria jest biedna, nie ma siły przebicia i leży daleko od Rzymu. "Mamy najbogatszą i najlepiej zorganizowaną mafię we Włoszech i próbujemy się z nią uporać, nie dysponując odpowiednimi środkami - podkreśla Nuccio Iovene, senator niegdyś komunistycznej partii Lewicowych Demokratów. - Tu jest jak w Rosji".

W opanowanym przez mafię miasteczku Lamezia Terme trzeba było ograniczyć ilość patroli policji, żeby oszczędzać benzynę. Wozy policyjne są w tak kiepskim stanie, że podczas niedawnego pościgu jeden z nich stanął w płomieniach.

Nie pomaga również sposób organizacji sądownictwa. Włoscy sędziowie i prokuratorzy mogą wybierać sobie miejsca pracy. Ci, którzy najlepiej zdadzą egzaminy, mają pierwszeństwo wyboru, najsłabsi muszą brać to, co zostanie. "Zwykle jest to Kalabria - mówi senator Iovene. - Ten region uchodzi za niezmiernie trudny. Z chwilą, gdy tu przybywają, zaczynają składać prośby o przeniesienie. Kiedy Francesco Fortugno został zabity w Locri, jednym z gniazd ‘Ndranghety, sędzia z największym doświadczeniem miał za sobą zaledwie sześciomiesięczny staż pracy". Zabójstwo Fortugno dokonane w ostatnim okresie rządów Silvio Berlusconiego skłoniło w końcu państwo do działania. Z Rzymu przybył do Kalabrii minister spraw wewnętrznych i zapowiedział podjęcie różnych środków nadzwyczajnych.

Ale morderstwo to postawiło też wielki znak zapytania nad przyszłością. Są oznaki, że ‘Ndrangheta przewidziała upadek Berlusconiego i zaczęła przesuwać kontrolowane przez siebie głosy w stronę lewicy. Podczas wyborów regionalnych w kwietniu 2005 roku niemal dwie trzecie kalabryjskiego elektoratu opowiedziało się za centrolewicowym sojuszem Romano Prodiego, który w maju wygrał też w całym kraju. Fortugno, lekarz, był człowiekiem Prodiego. Jego zabójstwo miało podobno związek ze staraniami ‘Ndrangety o przejęcie kontroli nad lokalnym systemem opieki zdrowotnej. Niektórzy obawiają się jednak, że był to sygnał przekazany ludziom, którzy będą tworzyć we Włoszech nowy rząd.

‘Ndrangeta zaczęła bardzo interesować się polityką ze względu na plan budowy mostu nad Cieśniną Messyńską, który połączy Sycylię z Kalabrią. Do zgarnięcia są miliony euro z kontraktów budowlanych.

Rząd Berlusconiego chciał zbudować ten most. W ekipie Prodiego zdania w tej kwestii są podzielone, między innymi dlatego, że inwestycja ta może stać się żyłą złota dla mafiosów. "Zabijając Fortugno - mówi jeden z ludzi prowadzących śledztwo, pragnący zachować anonimowość - mogli przekazać centrolewicy wiadomość: »Daliśmy wam nasze głosy, teraz czekamy na efekty«".

http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/ndrangheta-to-brzmi-groznie/p3x47
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:57, 07 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mafia na świecie #01: Cosa nostra [MAFIA SYCYLIJSKA]
07.07.2017
Pierwsza odsłona serii "Mafia na świecie".

Prawdziwa mafia w Polsce - Cienie PRL-U.
24.10.2016
Kto tworzył prawdziwe struktury mafijne a kto był mafią "trzepakową"?
O tym w programie Bronisława Wildsteina.
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:01, 08 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zelazny prefekt-Il prefetto di ferro 1977
https://www.cda.pl/video/48693654
http://www.imdb.com/title/tt0076564/

Cytat:


NAJWIĘKSZA KOMPROMITACJA SYCYLIJSKIEJ MAFII W HISTORII 15.11.2014 Kamil Chabros

W 1922 roku, władzę we Włoszech przejął Benito Mussolini. Wypowiedział on wojnę socjalistom, komunistom oraz mafii. Tą ostatnią grupą miał się zająć Cesare Mori – policjant zwany „Bestią”.

Dla Mussoliniego, rozbicie i poskromienie mafii było początkiem krucjaty przeciwko zorganizowanej przestępczości. Jej centrum znajdowało się na Sycylii. To właśnie tam, po kolejnym zabójstwie dokonanym na prefekcie tej wyspy, został wysłany Cesare Mori. Był on policjantem, facetem po 50-tce, który nie przepadał za faszystami ale w imię wyższych racji (zniszczenia mafii) zgodził się na sojusz z Mussolinim.

„Bestia”

Mori przez prawie dwie dekady studiował sprawy dotyczące mafii. Zjadł zęby na rozpracowywaniu grup przestępczych. Dzięki ostrym metodom pracy zyskał sobie przydomki: „Bestia” i „Żelazny Prefekt” (prywatnie uwielbiał czytać i pisać wiersze, a swoją pierwszą książkę o mafii na Sycylii zatytułował: „Za mgłą i kwiatem pomarańczy”). Jednym z większych problemów było nakłonienie zwykłych obywateli do rozmów na temat mafiosów. Jak pisał: „…ofiary wolały swych oprawców od współpracy ze sprawiedliwością.” Niewątpliwie wynikało to ze strachu przed zemstą gangsterów.

Po kolejnych zamachach na Mussoliniego w 1925 i 1926 roku, postanowił on ograniczyć demokratyczne swobody, a policję postawił de facto ponad prawem. Miał to być zabieg tymczasowy, mający na celu wyłapanie wszystkich złoczyńców i ich skazanie. Do tej pory, za sprawą sprytnych adwokatów i przekupnych sędziów udawało się im unikać kary.

Mori postanowił działać dwufalowo. Zamierzał zaatakować najsilniejsze ośrodki mafijne, a jednocześnie prostymi gestami zdobyć serca i umysły zwykłych mieszkańców Sycylii. Stworzył ponadregionalną formację policyjną, niezwykle mobilną jak na tamte lata. Miała ona zbierać informacje o miejscowych gangach, a następnie otaczać ich siedziby i siłą wymuszać kapitulacje.

Atak na Gangi

Za najsilniejszą mafię na Sycylii uchodziła ta z Madonie. Jej główną siedzibą była wioska Gangi (ciekawa nazwa) położona na wzgórzach z domami wykutymi w skałach. W każdym takim pomieszczeniu były skrytki i specjalne ukryte wyjścia wydrążone w zboczach wzgórza. Nie był to łatwy cel ataku.

Wywiadowcy donosili o ok. 130 uzbrojonych gangsterach, podzielonych na trzy bandy. Kierowali nimi: Nicolo Andalaro, bracia Ferrarello oraz bracia Dino. Cała akcja została przeprowadzona w styczniu 1926 roku. Ludzie Moriego wjechali w rejon Madanie. Początkowo nie wchodzili w bezpośredni kontakt z gangsterami. Zmusili ich jednak do nieopuszczania okolicy.

Stopniowo, pętla zarzucona na szyję mafii zaciskała się coraz mocniej. Oddziały złożone z karabinierów, ochotniczej milicji z Palermo oraz ponadregionalnej policji otoczyły Gangi. Złoczyńcy zlekceważyli zagrożenie, bowiem uznali, że jest to tylko pokaz siły a nie realna akcja. Pochowani w domach ucztowali, wykorzystując do tego zrabowaną żywność.

Współczesny widok na miejscowość Gangi

„Jak króliki w norach”

Kiedy się zorientowali, że są w błędzie, było już za późno. Znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Zaczęli się chować do swoich kryjówek. Mori wysłał do ich domów swoich funkcjonariuszy, którzy tupali i walili czym popadło wokół ich skrytek. Chciał ich poniżyć. Następnie zabrał im bydło. Uzyskane w ten sposób mięso zaczął sprzedawać biedakom po symbolicznej cenie.

Reputacja mafii jako twardych i bezwzględnych przestępców zaczęła maleć w oczach. Włosi zaczęli się z nich śmiać. Zadowolony Mori konstatował: „…siedzieli jak króliki w norach, nie mając odwagi nawet wychylić nosów, by przeciwstawić się temu co działo się z ich własnością”.

Jest bardzo możliwe, że Mori rozkazał uwięzić rodziny mafiosów. Pamiętajmy, że stał wtedy ponad prawem. Po pewnym czasie oblężeni zaczęli się powoli poddawać. Wychodzili jeden za drugim ze swoich kryjówek. Ogromne poniżenie jakiego doświadczyli, było dla niektórych zbyt duże. Jeden z braci Ferrarello powiesił się pierwszego dnia pobytu w celi.

Koniec mafii?

Udana wyprawa Moriego na Gangi, wywołała duże wrażenie na Sycylii. W ciągu kilku następnych lat doszło do wielu podobnych akcji w innych rejonach wyspy. W sumie do 1929 roku, złapano i osądzono ponad 11 tys. ludzi. Często niewinnych. Taka była cena za masowe łapanki i doraźne sądy.

W 1929 roku, Mussolini uznał, że misja Cesare Moriego dobiegła końca. Duce uważał, że ukręcono kręgosłup mafii, która już nigdy nie powstanie z kolan. Niestety, mylił się i to bardzo.

W 2012 roku powstał włoski film o „Żelaznym Prefekcie” zatytułowany: Cesare Mori – Il prefetto di ferro.

Źródło:

Artykuł powstał w dużej mierze dzięki książce Tima Newarka, Mafia na wojnie, wydanej w 2008 roku w Warszawie.
http://www.nowastrategia.org.pl/najwieks.....-historii/



Cytat:



MAFIA W KLATCE – FASZYSTOWSKIE PORZĄDKI NA SYCYLII 23.10.2014 Kamil Chabros

Benito Mussolini, po przejęciu władzy we Włoszech wypowiedział wojnę mafii. Głównym architektem i wykonawcą woli Duce w tej materii był Cesare Mori, mianowany prefektem Sycylii. Doprowadził on do największej kompromitacji sycylijskiej mafii w historii (atak na Gangi).

Mori, nazywany przez swoich oponentów „Bestią” lub „Żelaznym Prefektem”, po wielkim sukcesie w Gangi nie spoczął na laurach. Przeprowadził jeszcze kilkadziesiąt tego typu akcji na wyspie, które zakończyły się masowym schwytaniem mafiosów. Teraz pozostało przeprowadzić procesy, które wtrącą „zbrodniczą tkankę” Sycylii na długie lata do więzienia.

Tortury – lewacki wymysł czy gorzka prawda?

Kiedy chłopi zobaczyli, że fundamenty bezprawia ustanowione przez mafiosów zaczynają się kruszyć, poczęli zgłaszać się do Moriego i jego podwładnych. Pchały ich do tego ogromne straty i tragedie zadane im przez mafię. Wszystkie zeznania były spisywane i wykorzystywane później jako materiał dowodowy w procesach. Wobec zbrodniarzy, na których nie było obciążających zeznań lub innych dowodów winy, miano stosować tortury. Ponoć ludzie Moriego sprawdzali „wytrzymałość” przestępców za pomocą chłosty. Jedno z takich wydarzeń opisał lewicowy dziennikarz Michele Pantaleone: „Jego (mafiosa) zwisające ręce i nogi przywiązane były drutem do boków skrzyni. Następnie nieszczęśnik oblewany był solanką i smagany rzemieniem. W ten sposób razy były bardziej bolesne, nie pozostawiały jednak śladów. Następnie wyrywano mu włosy i paznokcie oraz podpalano podeszwy butów. Rażono go prądem, zgniatano genitalia, a co jakiś czas wpychano mu do ust rurę, zatykano nos i zmuszano do łykania słonej wody, aż mu pęczniał brzuch.” Czy był to wymysł lewicowego dziennikarza, czy gorzka prawda, która została przykryta przez dyktatorską władzę? Fakty są takie, że brakuje bezpośrednich dowodów na stosowanie tortur. Chłopi docenili skuteczność policji, a Moriego zaczęli od tej pory nazywać „prefetto cantodino” – „chłopskim prefektem”.

„Jeśli chcesz pokonać mafię, zlikwiduj jej dochody”

Masowe aresztowania („retate”), zapoczątkowane atakiem na Gangi, mocno nadszarpnęły pozycję sycylijskich złoczyńców. Dobić ich miały zmiany w prawie, które drastycznie obniżyły wpływy do mafijnego „budżetu”. Wprowadzono nowy system znakowania bydła. Od tej pory uprowadzenia owiec i innych zwierząt były rzadkością. Niezadowolone z tej zmiany były towarzystwa ubezpieczeniowe (zapewne powiązane z mafią), które wcześniej czerpały spore dochody ze sprzedaży ubezpieczeń od kradzieży. Kolejnym ciosem była zmiana przepisów dotyczących dzierżawy gruntów ornych. Mafiosi wynajmowali ziemię od chłopów za ułamek jej wartości. Jeden z właścicieli ziemskich stwierdził, że przed reformą, z posiadanych gruntów uzyskiwał 4000 lirów rocznie. Po reformie było to 60000 lirów!

Campieri – nieregularny odział zbrojonych ludzi, rekrutowanych ze strażników właścicieli ziemskich. Pomagali policji w chwytaniu gangsterów. Gdy ktoś się wyróżnił w obronie ludności, dostawał od Moriego odznakę (kłos zboża pomiędzy dwoma skrzyżowanymi karabinami) przypinaną do butonierki.

„Królowa Gangi”

Do pierwszych procesów sądowych doszło w 1926 roku (po blisko dwóch latach od ataku na Gangi). Siedzibą sądu został… stary kościół w Termini Imerse, miasteczku położonym pomiędzy Madonie i Palermo. Postanowiono sądzić przestępców na sycylijskiej ziemi, pomimo możliwości zastraszania przysięgłych. Liberalnego prokuratora zastąpił Luigi Giampietro, którego dewiza brzmiała: „Grzeczność jest słabością i ośmiela kryminalistów”. Kościół w którym odbywały się procesy, został specjalnie do tego celu „udekorowany”. Wzdłuż jednej ze ścian zbudowano (z 50 metrów stalowych sztab) kraty, które utworzyły cztery cele. Jako pierwsi, wygody nowo powstałych klatek sprawdzili mafiosi z Madonie. Wśród nich wyróżniała się „królowa Gangi”. Reporter „New York Times” tak o niej pisał: „Ta matka dzikiego potomstwa… sześćdziesięciodwuletnia, o włosach białych jak śnieg, nadal stoi prosto, rusza się szybko, jest mocno zbudowana, a w jej zachowaniu nie brakuje pewnej godności. Jednakże złowróżbne spojrzenia i zły grymas, bez przerwy zniekształcające jej rysy, mrożą krew w żyłach”. Giuseppa Salvo, bo o niej mowa, bez wahania wydawała wyroki śmierci. Zmuszała też okoliczne dziewczęta do poślubiania zbirów z rodzimej bandy. Jej ojciec, jej mąż oraz jej syn byli kolejno szefami mafii w Gangi.

„Dura lex, sed lex”

W sumie, w pierwszym procesie oskarżono 147 osób. Swoje zeznania złożyło przeszło 300 świadków. Aby przyspieszyć prace sądu, prawie wszyscy złoczyńcy zostali oskarżeni o zmowę w celach przestępczych. Tylko 8 osób zostało uniewinnionych. Na przywódców spadły kary dożywotniego więzienia lub dożywotnich ciężkich robót. Inne „grube ryby” dostały wyroki od 25 do 30 lat (w tym między innymi Giuseppa Salvo wraz z córką). Pomniejsze „płotki” skazano na kary więzienia od 5 do 10 lat. W następnych latach odbyło się kilkanaście podobnych procesów. Setki mafiosów zostało ukaranych. Wprowadzono tzw. karę „confino” (wygnania). Stosowano ją wówczas, gdy świadkowie wycofywali swoje zeznania lub nie było innych dowodów winy. Oskarżony był wtedy zsyłany na karne wyspy u wybrzeży Sycylii. Przestępczość spadła nieomal do zera.

Al Pacino w filmie „Ojciec Chrzestny”. Mimo, że film opisuje losy rodziny Corleone (z powieści Mario Puzo) już po II WŚ, to warto zwrócić uwagę na wiernie odwzorowany ubiór, który był niemal identyczny jak po I WŚ. Zwłaszcza czapki, które sycylijska mafia nosiła zamiast kapeluszy.

Milocca – „czerwona” republika, która przetrwała 12 godzin!

Milocca była wioską w zachodniej Sycylii. Znalazło tutaj schronienie wielu gangsterów, którzy zostali schwytani przez ludzi Moriego w 1928 roku. Ciekawsza od tego jest jednak historia tej miejscowości zaraz po zakończeniu I WŚ. Tak jak i w całych Włoszech, również i tutaj zaraz po „Wielkiej Wojnie” wybuchły zamieszki inspirowane przez socjalistów. Kilkuset chłopów przejęło majątki nieobecnych właścicieli ziemskich. Przewodził im Don Toto Angliella. Spór załagodzono, pozwalając chłopom wydzierżawić część zajętej przez nich ziemi. Jednak nie każdy był z takiego rozwiązania zadowolony. Prawnik i współpracownik Angilelli ogłosił Miloccę niezależną republiką socjalistyczną. Wywiesił czerwoną flagę nad ratuszem, która powiewała przez 12 godzin. Po tym czasie przyszło po niego kilku karabinierów, którzy wyrzucili go na bruk. Marzenia o republice rad prysły jak bańka mydlana.

„Resurrectio”

Duce był wniebowzięty sukcesami na Sycylii. Mógł teraz zająć się takimi rzeczami jak gospodarka wyspy (osuszanie bagien, rozwój turystyki i rolnictwa). Okazało się, że „Żelazny Prefekt” nie był mu już potrzebny. W 1929 roku Mori został odwołany ze swojego stanowiska (skierowano go do Istrii, gdzie nadzorował różne prace gospodarcze w tej prowincji). Na jego miejsce przybył Umberto Albini, 33-letni playboy, który na wyspę przyleciał stylowym hydroplanem! Jednak nie powiodło się Mussoliniemu znacząco poprawić jakość życia na Sycylii. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy był, tzw. „Wielki Kryzys”, który rzucił się cieniem na gospodarki wielu krajów w latach 30-tych XX wieku. Mafiosi, którzy wracali z kary „confino” (zazwyczaj 5 lat wygnania), stopniowo odtwarzali swoją siatkę wpływów. Robili to jednak po cichu i na stopniowo niewielką skalę. Wiedzieli jedno: dopóki rządzą faszyści, mafia będzie musiała żyć w podziemiu. Odrodzi się dopiero po zdobyciu Sycylii przez aliantów w 1943 roku. Nie jest tajemnicą, że dużą rolę w „Operacji Husky” odegrali mafiosi i to nie tylko znajdujący się na Sycylii ale również przebywający w USA i współpracujący z amerykańskimi służbami bezpieczeństwa. To już jednak temat na zupełnie inny artykuł.

Bibliografia:

John Dickie, Cosa Nostra. Historia mafii sycylijskiej, Warszawa 2012

Tim Newark, Mafia na wojnie, Warszawa 2008
http://www.nowastrategia.org.pl/mafia-w-.....a-sycylii/
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:24, 08 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Aresztowano obywatela Estonii, który miał kierować grupą wyłudzającą VAT 07.07.2017

Obywatel Estonii Sven S. został aresztowany przez stołeczny sąd pod zarzutem kierowania grupą wyłudzającą podatek VAT. Straty Skarbu Państwa w tej sprawie są szacowane na 370 mln zł - podała Prokuratura Regionalna w Warszawie.
Na wniosek tej prokuratury Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia aresztował Svena S. na 2 miesiące.


Jest on podejrzany o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą mającą na celu osiąganie korzyści majątkowej z przestępstw karnoskarbowych związanych z fikcyjnym, karuzelowym obrotem różnymi towarami i wystawianiem faktur VAT, poświadczających nieprawdę co do przeprowadzanych transakcji. Za takie przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat.

Z ustaleń śledztwa wynika, iż Sven S. w ramach tej grupy przestępczej zlecał jej członkom m.in. podawanie w deklaracjach podatkowych składanych w urzędzie skarbowym w Warszawie nieprawdziwych danych dotyczących sprzedaży wyrobów z platyny i sprzętu komputerowego.

"Dane zawarte w złożonych deklaracjach wynikały z nierzetelnych faktur VAT, które nie dokumentowały faktycznie dokonanych transakcji, narażając Skarb Państwa na nienależny zwrot podatku w łącznej w kwocie 370 mln 63 tys. 811 zł" - podała prokuratura.

Według niej dowody wskazują, iż Sven S. był pomysłodawcą utworzenia grupy, pełnił w niej kierowniczą rolę, opracowując mechanizmy, które miały prowadzić do skutecznego wyprowadzania środków przy wykorzystaniu rozliczeń podatkowych.


Oprócz Svena S. w śledztwie zarzuty usłyszało też osiem osób. Są podejrzane o popełnienie przestępstw karnoskarbowych, związanych z wyłudzeniami podatku od towarów i usług.
[...]
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1056.....a-vat.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:02, 09 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

10.06.2017
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:36, 13 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Zakupy z cosa nostrą i kamorrą. Mozzarella i szynka à la mafia Beata Zatońska 16.04.2017

Mafijne, spożywcze zyski w 2016 r. szacuje się na ok. 21,8 mld euro (fot. Jessica Spengler)

Kawa, sery, chleb, mleko, ryby i woda mineralna – każdy produkt, który znajdziemy we włoskim sklepie spożywczym, może pochodzić z firm, na których łapę trzyma mafia. Mafijne wiktuały wędrują też po świecie, niewykluczone więc, że każdy z nas któregoś już próbował. Np. niezbyt smacznej oliwy czy mało aromatycznej kawy oznaczonej naklejką made in Italy.

Włoskie organizacje mafijne robią interesy tam, gdzie się da. Mafiosi trzymają w rękach m.in., co wielu może zaskoczyć, krawiectwo i to najwyższych lotów, czyli haute couture – pisał o tym m.in. Roberto Saviano w słynnej „Gomorze”. Chętnie też weszli na rynek spożywczy i restauracyjny. Swoją działalność produkcyjno-gastronomiczną rozwinęli zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady, gdy krach ekonomiczny ukrócił ogromne zyski z budownictwa. Co nie znaczy, że mafijne rodziny z budownictwa zrezygnowały. Po prostu, zgodnie z prawidłami ekonomii, trzeba zdywersyfikować źródła zysku.

Dotacje dla mafii

I żeby nie było wątpliwości – żywność to nie jest interes uboczny. Mafie – cosa nostra, 'ndrangheta i camorra – zarabiają na niej miliony euro. Korzystają też np. z funduszy unijnych, dzięki którym mogą rozwijać produkcję. Żywność podrabiają, ale też robią produkty najwyższej jakości, oznaczone certyfikatem DOC (denominazione di origine controllata – czyli kontrolowane oznaczenie pochodzenia) oraz DOP (denominazione di origine protetta – chronione nazwa pochodzenia). Dotyczy to np. wysokiej jakości serów, octu balsamicznego czy oliwy.

Mafijne macki sięgają po unijne fundusze tak, by nie budzić podejrzeń. Robią to za pośrednictwem podstawionych drobnych przedsiębiorców, a jednorazowo otrzymywane sumy podejrzeń nie budzą. Omijają w ten sposób antymafijne rządowe zabezpieczenia, bo przy sumach nie przekraczających 150 tys. euro nie sprawdza się, czy przypadkiem wnioskodawca nie ma w kartotece zapisanych powiązań z przestępczością zorganizowaną. We wszystkim pomaga oczywiście wszechpotężna korupcja.

Co się dzieje potem? Mafiosi powoli przejmują rynek, dyktują ceny i wypychają z rynku drobniejszych producentów.

Oliwki (fot. Flickr/ Alessio Maffeis)

le jest oliwy w oliwie? Włochy są drugim po Hiszpanii największym na świecie producentem oliwy – ponad 450 tys. ton rocznie. Co nie znaczy, że oliwy nie importują i jest to średnio mniej więcej tyle samo, ile jej wytwarzają. I tu jest doskonała przestrzeń, by robić lewe interesy. Zwłaszcza gdy, tak jak dwa lata temu, fatalna pogoda powoduje, że zbiory z rodzimych drzewek oliwnych są zatrważająco małe.

Włoska oliw musi być na rodzimym rynku, jest też w cenie za granicą, trzeba ją też eksportować. Tu okazuje się, że pomysłowość fałszerzy nie zna granic. Pierwsze szczebel drabiny oliwnych oszustw to sprzedawanie tłuszczu uzyskiwanego w wysokiej temperaturze z wytłoczyn. A na naklejce oczywiści napis „extra vergine”, czyli oliwa z pierwszego tłoczenia, tego na zimno oczywiście. Smak, kolor i zapach nieporównywalne z oryginałem.

Ale to jeszcze nie koniec. Bywa oliwa z oliwek, która z drzewkiem oliwnym bardzo mało ma wspólnego. Powstaje ona z dowolnego roślinnego oleju jadalnego, np. sojowego lub rzepakowego, barwionego chlorofilem. Do tej mikstury pomysłowi „producenci” dolewają – dla smaku i zapachu – trochę prawdziwej oliwy, potem przelewają to do butelek z ładnymi naklejkami i sprzedają z zyskiem.

Produkcja mozzarelli (fot. Flickr/ Jim Hedd)

Mozzarella bywa niebieska

Raz na jakiś czas kłopoty z prawem miewa Giuseppe Mandara, „król mozzarelli” z Mondragone w okolicach Neapolu. Aresztowano go wielokrotnie i wielokrotnie z aresztu wychodził.

Najpierw słów kilka o mozzarelli. Najsłynniejsza i najbardziej ceniona odmiana mozzarelli to ta kampanijska, robiona z mleka bawolic. Mozzarella di bufala campana produkowana jest tylko w Kampanii wg starych receptur. Jest też na liście produktów oznaczonych DOP.

Mandara „królem” został dzięki współpracy z kamorrą. Od mafiosów brał duże pożyczki, za co im się odwdzięczał z nawiązką. Oni za to „pomagali” mu wyciąć konkurencję, tak by Mandara Group. stała się potentatem na rynku.

Mandara oczywiście fałszował mozzarellę. By obniżyć koszty produkcji sera, robił ją przede wszystkim ze znacznie tańszego mleka krowiego, z niewielką domieszką mleka bawolic (albo bez). Mleko krowie przyjeżdżało do Włoch np. ze wschodu Europy. A na etykiecie sera oczywiście widniał potem napis, że jest to oryginalny i ceniony produkt kalabryjski. Mandara nie jest oczywiście wyjątkiem, podobnie jak on postępują inni nieuczciwi producenci.

Kilka lat temu Europę zelektryzowała informacja o niebieskiej mozzarelli. Po otwarciu opakowania ser zmieniał kolor. Okazało się, to wina bakterii, która zadomowiła się w płynie, otulającym kulkę mozzarelli. Ser był importowany z Niemiec i sprzedawany w sieciach tanich włoskich sklepów. Bakteria nie była obojętna dla zdrowia konsumentów.

W rezultacie śledztwa skonfiskowano wielkie partie sera, a zakłady produkcyjne zostały zamknięte. To, że w podejrzanym interesie maczała palce mafia, dla wielu było więcej niż oczywiste.

Apetyczna szynka (fot. Flickr/ Naotake Murayama)

Chleb i coś do chleba

W artykule dla dziennika „Repubblica” z 2012 r. Roberto Saviano opisywał m.in., jak mafia wkroczyła w biznes piekarski. Chleb w Neapolu i okolicach wypieka z mąki o najniższej jakości w tajnych piekarniach. Piece opalane są drewnem znajdowanym np. na cmentarzach lub pochodzącym z chorych drzew, które zanim je wycięto, były opryskiwane środkami owadobójczymi.

Świeże pieczywo z mafijnych piekarni sprzedawane jest np. na ulicznych straganach o poranku.

Jedną z większych operacji, którą włoska policja przeprowadziła, by walczyć z tzw. mięsnym podziemiem nazywała się Meat Guarantor. Zakończyła się w 2002 r. Prześwietlono wszystkie sektory przemysłu mięsnego – od hodowli, przez ubój po produkcje wędlin. Jedna z mafijnych firm, która wtedy została rozwiązana, miała siedzibę w Salerno, ale jej działalność obejmowała także północ Włoch i Niemcy.

Bydło było hodowane w fatalnych warunkach, a na ubój szły również zwierzęta chore, m.in. na brucelozę, groźną również dla ludzi. Mięso rozbierano i produkowano z niego wędliny w warunkach urągających przepisom sanitarnym.

W 2015 r. w Villaricca pod Neapolem policja trafiła na miejsce, gdzie z importowanej z Polski szynki robiono szynkę parmeńską.

Przestępczy mięsny proceder kwitnie. Policja zamyka jedną firmę, na jej miejsce powstaje kolejna. A jeśli akurat brakuje bydła i trzody chlewnej, wtedy trzeba je „pożyczyć” od sąsiada.

Chleb (fot. Flickr/ fugzu)

Trochę witamin, czyli owoce i warzywa

Importerzy owoców z Afryki muszą opłacać się kamorze i cosa nostra. W przeciwnym przypadku nie będą mogli rozładować statku z szybko psującym się towarem, który właśnie przybił do portu.

Z kolei ‘ndrangheta celuje np. w rynek rodzimych warzyw i opanowała północ Włoch. I jak podkreślają policjanci, właściwie nie istnieje żadna zielenina, które nie przynosi mafiosom zysku.

Mała czarna i coś słodkiego

Przeciętny Włoch nie wyobraża sobie życia bez kawy. Mafiosi też nie mogą bez niej żyć. Jak twierdzi Roberto Saviano, a jego słowa znajdują pokrycie w policyjnych raportach, mafie czerpią też poważne zyski z palenia, pakowania i sprzedawania kawy. Np. klan Mallardo di Gugliano sprzedaje „zaprzyjaźnionym” właścicielom barów kawę marki Seddio. Inny klan – Vollaro di Portici z kolei dystrybuuje markę È cafè.

Jak wielki jest to rynek, niech świadczy choćby to, że policja organizuje raz na jakiś czas wyspecjalizowane akcje wymierzone w ten obszar mafijnych interesów – w 2011 r. akcja taka nazywała się „Caffe macchiato” (espresso z odrobiną mleka).

Ziarna kawy mafiosi przywożą bezpośrednio np. z Brazylii, jednego z kawowych potentatów. Co ciekawe, handlem kawą zajmują się od lat w Brazylii imigranci z Włoch.

Mafie, dzięki kryzysowi gospodarczemu i słabości nawet dużych firm, wkroczyły też m.in. na rynek cukierniczy i zarabiają np. na masowej produkcji popularnych migdałowych ciasteczek amaretti.

Słynne już są kradzieże z włoskich hurtowni ogromnych ilości czekolady czy orzechów laskowych. W 2014 r. np. z magazynów w Mediolanie zniknęło bez śladu 260 ton szwajcarskiej czekolady wartej osiem mld euro.

Na potęgę złodzieje kradli też w ub.r. orzechy laskowe, zwane brązowym złotem Piemontu, który słynie z czekoladow-orzechowych wyrobów.

Woda mineralna (fot. Flickr/ jmvnoos in Paris)

Woda mineralna

Roberto Saviano we wspomnianym już artykule z „Repubbliki” opisywał także, jak mafia fałszuje… wodę mineralną. Np. w latach 80. Peppe Barone z klanu Polverino di Marano miał gigantyczną sieć dystrybucyjną, za pomocą której sprzedawał wodę właśnie, a także kawę, jajka, kurczaki i oczywiście kawę.

Barone rozkręcił biznes i zaczął eksportować włoską mineralną do USA. Jaki był mechanizm interesu, opowiada debiutancki film Giuseppe Tornatore z 1986 r. pt. „Kamorysta”. Otóż Peppe, tak samo jak bohater filmu, eksportował tylko etykiety na butelki. Wodę nalewano z amerykańskich kranów do amerykańskich butelek i pieniądze płynęły jak woda.

Może kieliszek wina?

Wino to oczywiście świetny interes, a we Włoszech są idealne warunki do produkowania tego trunku. W tej branży mafijna obecność jest też mocna. W grudniu ub.r. np. rozpoczęło się dochodzenie ws. Totò Riiny, który robił interesy w Lecce i Brindisi, a powiązany jest z cosa nostrą i apulijską sacra corona unita.

Zyski rosną

Trzy lata temu szacowano, że mafie tylko na produkcji i handlu artykułami spożywczymi zarobiła 14 mld euro. Oczywiście państwo włoskie nie zobaczyło z tej sumy ani centa.

Jak podaje w swoim raporcie włoski związek producentów żywności Coldiretti w 2015 r. było to już 16 mld euro.

W 2016 r. mowa o 21,8 mld euro. A mafijne apetyty, możliwości i doświadczenie świadczą o tym, że mogą zarobić znacznie więcej.
http://www.tvp.info/29967358/zakupy-z-co.....a-la-mafia



Cytat:
Kolejny włoski mafioso znalazł kryjówkę w Polsce Rafał Pasztelański 13.07.2017 a

Poszukiwany od pięciu lat mafioso z północy Włoch został zatrzymany przez „łowców cieni” z CBŚP w hotelu w Stalowej Woli. 64-letni Gabriele F. związany był z osławionym rzymskim gangiem Magliana, któremu przypisywano m.in. zabójstwo Roberto Calviego, przewodniczącego Banco Ambrosiano. Gabriele F. mieszkał w Polsce od 2004 r. i z naszego kraju przez lata kierował mafijnym i operacjami w swojej ojczyźnie.

Gabriele F. mieszkał w Stalowej Woli od 2004 r. Założył tam firmę reklamową, miał także zajmować się handlem komputerami. Nikt nie podejrzewał, że 64-letni mężczyzna jest powiązany z najgroźniejszymi włoskami grupami przestępczymi.

Pułapka w hotelu

Przed kilkoma dniami zgodził się spotkać z jednym z klientów w miejscowym hotelu. Gdy F. czekał w pokoju na gościa, okazało się, że to zręcznie zastawiona pułapka przez policjantów z elitarnego wydziału „łowców cieni” CBŚP. Funkcjonariusze zatrzymali kompletnie zaskoczonego Włocha, który nawet nie próbował stawiać oporu.

Z ustaleń policji wynika, że Gabriele F. był od 2012 r. poszukiwany przez prokuraturę w Brescii. Ciążył na nim wyrok 9 lat i 4 miesięcy więzienia m.in. za oszustwa finansowe przy upadłościach spółek i przedsiębiorstw. Sąd uznał także gangstera winnego handlu narkotykami na znaczną skalę oraz napadami z użyciem broni.

Teraz mafioso zostanie przekazany do Włoch.

Groźna banda

Gabriele F. miał być związany z osławionym gangiem Magliana z Rzymu. Banda ta została uznana za jedną z najgroźniejszych organizacji przestępczych we Włoszech od lat 70. do 90. O działalności tej grupy powstał film i serial p.t. „Romanzo criminale”. Nazwa gangu wywodzi się rzymskiej dzielnicy Magliana, gdzie mieszkali jej założyciele. Członkowie gangu byli powiązani zarówno ze strukturami mafijnymi z całych Włoch, jaki i światem polityki oraz służbami specjalnymi i grupami terrorystycznymi. Zdaniem ekspertów „Banda della Magliana” wykonywała zlecenia wszystkich tych grup.

Członkowie „Banda della Magliana” mieli mieć związek z porwaniem i zabójstwem byłego premiera Włoch Aldo Moro w 1978 r. Gangsterów podejrzewano także o zorganizowanie zabójstwa Roberto Calviego, zwanego „bankierem Boga”. Calvi był szefem Banco Ambrosiano, ściśle powiązanym z bankiem watykańskim. Powieszonego mężczyznę znaleziono 8 czerwca 1982 r. pod mostem Blackfriars w Londynie.

Formalnie „Banda della Magliana” miała stracić na znaczeniu, a większość jej założycieli zginęła bądź siedzi w więzieniach, choć wciąż ma mieć wpływy w północnych Włoszech.

Polskie dolce vita

Włoscy mafiosi od lat traktują Polskę jako w miarę bezpieczną kryjówkę. W 2002 r. w jednej z willi w podwarszawskiej Radości został ujęty Francesco O., skazany we Włoszech na łączną karę 42 lat więzienia. W ujęciu przestępcy uczestniczyli oprócz polskich policjantów przedstawiciele włoskiej policji z Rzymu i Mediolanu.

W 2004 r. w Krośnie wpadł 51-letni Francesco Schiavone vel Cicciariello (Grubasek), jeden z największych bossów włoskiej mafii. Poszukiwano go tzw. czerwonym listem gończym Interpolu za handel narkotykami, porwania i zabójstwa. Według włoskich policjantów „Grubasek” miał masakrować swoim ofiarom twarz i ręce, żeby uniemożliwić identyfikację na podstawie linii papilarnych.

W styczniu tego roku w Nowym Targu został zatrzymany 52-letni Luigi B., członek należącego do kamorry klanu Gallo-Cavalieri, z miejscowości Torre Annunziata. Ukrywający się od blisko czterech lat mężczyzna, w strukturach kamorry był uważany za jednego z najważniejszych handlarzy narkotyków w swoim klanie. Policjanci podejrzewają, że w Polsce nie zrezygnował z tej działalności, a dodatkowo może być zamieszany w organizowanie handlu kradzionymi samochodami.

W czerwcu tego roku w podrzeszowskiej miejscowości został zatrzymany Antonio C., członek klanu Contini neapolitańskiej kamorry. Jego żona i córka nie wiedziały, że mężczyzna jest ściganym kamorystą, skazanym za handel narkotykami.
portal tvp.info
http://www.tvp.info/33206095/kolejny-wloski-mafioso-znalazl-kryjowke-w-polsce



Cytat:
Groźny kamorysta ukrywał się w nowotarskiej pizzerii Rafał Pasztelański,

Luigi B. po zatrzymaniu przez CBŚP i Carabinieri (fot. policja)

52-letni Luigi B., członek należącego do kamorry klanu Gallo-Cavalieri, z miejscowości Torre Annunziata, został zatrzymany przez policjantów CBŚP i włoskich karabinierów w jednej z pizzerii w Nowym Targu. Ukrywający się od blisko czterech lat mężczyzna, w strukturach kamorry był uważany za jednego z najważniejszych handlarzy narkotyków w swoim klanie. Policjanci podejrzewają, że w Polsce nie zrezygnował z tej działalności, a dodatkowo może być zamieszany w organizowanie handlu kradzionymi samochodami.

52-letni Luigi B., zwany także „Studente”, został zatrzymany w kuchni pizzerii w Nowym Targu. Jako, że uważany jest za groźnego kamorystę, w operacji ujęcia poszukiwanego od blisko czterech lat mężczyzny wzięli udział antyterroryści. Z ustaleń tvp.info wynika, że Luigi B. został obezwładniony paralizatorem. Kamorysta był totalnie zaskoczony widokiem polskich policjantów i asystujących im Carabinieri z Neapolu.

– Luigi B. był od 2013 r. poszukiwany europejskim nakazem aresztowania. Włoski wymiar sprawiedliwości zarzuca mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przestępstwa narkotykowe, jak również przestępstwa, w których użyto broni. Teraz będzie oczekiwał na ekstradycję do Włoch – mówi portalowi tvp.info kom. Agnieszka Hamelusz, rzeczniczka CBŚP.

Szczęście „Studente”

Pochodzący z miasteczka Torre Annunziata, u podnóża Wezuwiusza, mężczyzna wymknął się w kwietniu 2013 r. z obławy na klan Gallo-Cavalieri, kiedy to zatrzymano 80 osób związanych z Kamorrą. Ukrywał się początkowo we Włoszech, ale szybko wyjechał za granicę.

Jakiś czas temu neapolitańscy Carabinieri poinformowali Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji KGP, że „Studente” mógł znaleźć schronienie w Polsce. Poszukiwaniami zajęli się „łowcy cieni” oraz funkcjonariusze krakowskiego CBŚP. I szybko ustalili, że ścigany najprawdopodobniej pojawia się regularnie w pizzerii w Nowym Targu. Wiele wskazuje na to, że mógł tam nawet oficjalnie pracować.

Gdy Luigi B. pojawił się w lokalu doszło do „dynamicznego zatrzymania”. W 2006 roku kamorysta uniknął śmierci podczas zasadzki w Torre Annunziata, zorganizowanej przez konkurencyjny klan Kamorry. Do B. podjechało dwóch kilerów na motorze i oddało w jego stronę serię strzałów. „Studente” został postrzelony w brzuch, klatkę piersiową, głowę i jądro. Dwaj towarzysze Luigiego B. wyszli z ataku z lekkimi ranami. Policja nie miała wątpliwości, że to element wojny klanów Kamorry o wpływy z narkotyków.

Mafia nad Wisłą

Kamoryści i sycylijscy mafiosi od kilkunastu lat wybierają Polskę, jako miejsce bezpiecznej kryjówki. W 2002 r., w jednej z willi w podwarszawskiej Radości, został ujęty Francesco O., skazany we Włoszech na łączną karę 42 lat więzienia. W ujęciu przestępcy uczestniczyli oprócz polskich policjantów przedstawiciele włoskiej policji z Rzymu i Mediolanu.

W 2004 r. w Krośnie wpadł 51-letni Francesco Schiavone vel Cicciariello (Grubasek) jeden z największych bossów włoskiej mafii. Poszukiwano go tzw. czerwonym listem gończym Interpolu za handel narkotykami, porwania oraz zabójstwa. Według włoskich policjantów „Grubasek” miał masakrować swoim ofiarom twarz i ręce, żeby uniemożliwić identyfikację na podstawie linii papilarnych.
tvp.info
http://www.tvp.info/28637110/grozny-kamo.....j-pizzerii


Cytat:
Myślała, że jej partner jest handlowcem, a był ściganym członkiem kamorry Rafał Pasztelański publikacja: 20.06.2017



– Pani partner jest ukrywającym się od sześciu lat kamorystą, skazanym za handel narkotykami – takie słowa usłyszała partnerka 45-letniego Włocha, zatrzymanego w podrzeszowskiej miejscowości. Kobieta i jej czteroletnia córka nie wiedziały, że Antonio C. jest członkiem klanu Contini neapolitańskiej kamorry. Na trop ukrywającego się gangstera wpadli karabinierzy i funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.

Neapolitańscy karabinierzy ustalili, że w Polsce może ukrywać się jeden z kamorystów z top listy najbardziej poszukiwanych włoskich przestępców. Antonio C., uważany za jedną z ważniejszych postaci w klanie Contini, zniknął w 2011 r. Kamorysta miał operować w dzielnicach Neapolu: Vasto i Arenaccia oraz współpracować z rodziną „De Tommaso”. W swoim klanie zajmował się handlem i przemytem narkotyków z Holandii i Hiszpanii.

W 2015 r. C. został prawomocnie skazany na 10 lat i 10 miesięcy więzienia za międzynarodowy handel narkotykami oraz udział w tworzeniu struktury mafijnej klanu „Contini”. W tym czasie od dwóch lat mieszkał już w Polsce. Wraz ze swoją ukochaną i córką.

Zaskoczona rodzina

Sprawa poszukiwanego Antonio C. trafiła do funkcjonariuszy CBŚP z Rzeszowa. Ci szybko ustalili, że Włoch przebywa najprawdopodobniej w podrzeszowskiej miejscowości Głogów Małopolski. Mieszkał tam w dużym, piętrowym domu. Oficjalnie C. posługiwał się dokumentami na inne nazwisko i był przedstawicielem handlowym firm z branży elektronicznej.

Gdy do domu wpadli uzbrojeni po zęby policjanci z zespołu realizacyjnego CBŚP i błyskawicznie obezwładnili Włocha, jego bliscy byli w szoku. Przekonywali, że to jakaś pomyłka. Dopiero policjanci wyjaśnili partnerce Włocha, że mężczyzna jest ukrywającym się od sześciu lat kamorystą.

Sam mafioso po zatrzymaniu zapytał ponoć tylko, czy karabinierzy towarzyszący funkcjonariuszom CBŚP są z Neapolu. Gdy usłyszał potwierdzenie, nie próbował przedstawić fałszywych dokumentów. Zrezygnowany pozwolił sobie na zrobienie „pamiątkowego” zdjęcia z karabinierami.

Antonio C. zostanie w ciągu kilku tygodni przesłany do Włoch.

Bezpieczna przystań?

Camorra to neapolitańska organizacja przestępcza składająca się z kilkudziesięciu klanów podzielonych na grupy, w skład których wchodzi ponad 100 rodzin oraz około 5 tysięcy członków honorowych. Od ponad dekady kamoryści współpracują z polskimi grupami przestępczymi. Gang mokotowski miał dostarczać neapolitańskim klanom broń maszynową. Poza tym mafiosi traktują Polskę jako w miarę bezpieczną kryjówkę.

W styczniu 2017 r. w Nowym Targu został zatrzymany 52-letni Luigi B., członek należącego do kamorry klanu Gallo-Cavalieri, z miejscowości Torre Annunziata. Ukrywający się od blisko czterech lat mężczyzna, w strukturach kamorry był uważany za jednego z najważniejszych handlarzy narkotyków w swoim klanie. Policjanci podejrzewają, że w Polsce nie zrezygnował z tej działalności, a dodatkowo może być zamieszany w organizowanie handlu kradzionymi samochodami.

W 2004 r. w Krośnie wpadł 51-letni Francesco Schiavone vel Cicciariello (Grubasek), jeden z największych bossów włoskiej mafii. Poszukiwano go tzw. czerwonym listem gończym Interpolu za handel narkotykami, porwania oraz zabójstwa. Według włoskich policjantów „Grubasek” miał masakrować swoim ofiarom twarz i ręce, żeby uniemożliwić identyfikację na podstawie linii papilarnych.
portal tvp.info
http://www.tvp.info/32877228/myslala-ze-.....em-kamorry


Cytat:
Mafia wydała na nich wyrok. 50 dziennikarzy pod ścisłą ochroną

Magdalena Wolińska-Riedi, pw, kaien publikacja: 13.09.2016 aktualizacja: 07:20
Dziennikarze mają ścisłą ochronę (fot. TVP Info)

Z powodu swojej pracy znaleźli się na celowniku włoskiej mafii. Wyrok śmierci ciąży co najmniej na 50 dziennikarzach śledczych. O ich bezpieczeństwo 24 godziny na dobę dbają służby. Sprawie przyjrzała się reporterka Telewizji Polskiej – Magdalena Wolińska-Riedi.

Co prawda włoskie MSZ strzeże szczegółowych danych, ale wiadomo, że nawet 50 dziennikarzy śledczych we Włoszech zmuszonych jest każdego dnia poruszać się wyłącznie pod ochroną.

Mafijne groźby

Tylko w 2016 roku konkretne groźby dotknęły 198 dziennikarzy. Łącznie, w ostatnich pięciu latach, było ich ponad 2 tys.

Paolo Borrometi ujawnił skandal sycylijskiej mafii, której macki sięgają po najdalsze zakątki Włoch. – Ci przestępcy przejęli kontrolę nad wszystkim, od wyborów samorządowych, po rynek sprzedaży warzyw i owoców – podkreślił. – Włosi każdego dnia na swoich stołach mają produkty, o których pochodzeniu nie mają pojęcia, a to są warzywa splamione krwią mafijnych układów – dodał.

Dwóch agentów służb specjalnych stoi pod drzwiami dziennikarza 24 godziny na dobę. Borrometi chodzi z nimi do sklepu, do pracy i na pizzę.

Ofiara agresji

– Na skutek mojego śledztwa stałem się ofiarą poważnej agresji fizycznej. Po napadzie mam o 30 procent mniejszą sprawność prawego ramienia. Podpalono mi mieszkanie, gdy przebywałem w środku razem z moimi rodzicami – dodał.

Nawet tak wysoka cena, jaką jest pozbawienie wolności osobistej i życie pod ochroną, nie jest w stanie zniechęcić dziennikarzy śledczych od misji, jaką zdecydowali się pełnić.
TVP Info
http://www.tvp.info/26914653/mafia-wydal.....la-ochrona


Cytat:
Włoska mafia właśnie zbiedniała o 2 mld euro. Policja zatrzymała jej majątek łz, mw publikacja: 22.07.2015 PAP

Włoskie służby starają się wyrugować gangi z ich przedsiębiorstw (fot. Wikipedia/Rundvald)

Włoskie służby skonfiskowały w środę majątek należący do kalabryjskiej mafii o nazwie ‘ndrangheta. Jego wartość jest szacowana na 2 mld euro. Zatrzymano także 41 osób podejrzanych o przestępczą działalność.

Operacja zlecona przez prokuraturę z miasta Reggio Calabria na południu Włoch została zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach. W środę oddziały karabinierów, Gwardii Finansowej i policji zajęły 56 firm i spółek, założonych zarówno we Włoszech, jak i za granicą. Przejęto także kontrolę nad 82 stronami internetowymi, specjalizującymi się w przyjmowaniu zakładów i grach hazardowych.

Piorą brudne pieniądze w sieci

Zajmujący się walką z mafią prokurator Franco Roberti wyjaśnił, że internetowy hazard jest wykorzystywany przez ‘ndranghetę do prania brudnych pieniędzy, pochodzących z przemytu i handlu narkotykami. Kalabryjskie gangi odgrywają istotną rolę w światowym biznesie narkotykowym.

Zdaniem ekspertów, wobec skali procederu związanego z praniem brudnych pieniędzy w sieci, konieczne jest zaostrzenie przepisów regulujących tę coraz popularniejszą formę hazardu.


La ‘ndrangheta controllava le scommesse online: 41 arresti e 82 siti oscurati http://bit.ly/1Ii9o9h
https://twitter.com/giornalettismo/status/623752791987757056/photo/1

Środowa akcja nie jest pierwszą tego typu we Włoszech. Na początku kwietnia służby zajęły majątek o wartości 1,3 mld euro, należący do sycylijskiego przedsiębiorcy Vito Nicastriego. Nazywany „królem energii wiatrowej” biznesmen, choć oficjalnie zajmował się prowadzeniem uczciwego interesu, był powiązany z Matteo Messiną Denaro, ukrywającym się bossem cosa nostry.
PAP



Cytat:
Włochy: konfiskata gigantycznego majątku mafii dmilo, zbyt 03.04.2013

Zajęte dobra należały do Vito Nicastriego z Sycylii, uważanego za „króla energii wiatrowej” (fot. flickr.com/USFWS Mountain Prairie)

We Włoszech skonfiskowano majątek o wartości 1,3 mld euro, należący do przedsiębiorcy powiązanego z ukrywającym się szefem cosa nostry, Matteo Messiną Denaro.

Jak poinformowała prokuratura do walki z mafią, zajęte dobra należały do biznesmena z miasta Trapani na Sycylii Vito Nicastriego, uważanego za „króla energii wiatrowej”.

Prokuratura odkryła w trakcie śledztwa sieć powiązań przedsiębiorcy z Denaro, który jest numerem 1 na liście poszukiwanych we Włoszech przestępców, a także z aresztowanymi wcześniej bossami sycylijskiej mafii, Salvatore i Sandro Lo Piccolo. Jak się podkreśla, istnieją dowody na to, iż wszyscy ci szefowie cosa nostry zaangażowani byli finansowo w produkcję energii odnawialnej.

Już wcześniej wobec Nicastriego prowadzono dochodzenia w sprawie powiązań z mafią. On sam zaś znajduje się pod specjalnym policyjnym nadzorem i ma zakaz opuszczania miejsca zamieszkania.

Minister spraw wewnętrznych Włoch Annamaria Cancellieri pogratulowała policji przeprowadzonej w kilku regionach kraju operacji konfiskaty tego jednego z największych mafijnych majątków.
PAP
http://www.tvp.info/10614625/wlochy-konfiskata-gigantycznego-majatku-mafii
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:46, 30 Sie '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Posłowie sami rozszczelnili system podatkowy. Również ci z PiS-u 29.08.2017 Dziennik Gazeta Prawna

Jak uszczelniamy VATźródło: Dziennik Gazeta Prawna

Już w 2006 r. rząd PiS–LPR–Samoobrona proponował przepisy, które później przyczyniły się do rozszczelnienia systemu finansowego. Ostatecznie zmiany przyjęto za rządów PO, ale głosami wszystkich partii w Sejmie.

– Jak to się stało, że w 2008 i 2009 r. zniknęła sankcja w VAT, czyli 30-procentowa kara za niepłacenie podatków? – pytał niedawno na antenie TVP wiceminister finansów Leszek Skiba, sugerując, że warto przyjrzeć się sprawie. I rozliczyć z niej polityków, którzy wówczas kierowali państwem.

DGP przejrzał więc sejmowe archiwa i sprawdził, jak przebiegał proces legislacyjny, który doprowadził do likwidacji sankcji.

Okazuje się, że projekt ustawy, który zakładał taki ruch, powstał już w rządzie PiS–LPR–Samoobrona. Posłom został oficjalnie przedstawiony w 2006 r., ale ostatecznie nie udało się go uchwalić przez przyspieszone wybory.

Po zmianie władzy temat niemal natychmiast podjęła ekipa PO–PSL. W sumie likwidację sankcji zakładał nie tylko projekt rządowy, lecz także zgłoszone niezależnie od niego inicjatywy posłów z PO, PiS czy komisji Przyjazne Państwo, zwanej komisją Janusza Palikota. Ostatecznie sankcja zniknęły z ustawy, a jej uchylenie poparli wszyscy posłowie, niezależnie od szyldu partyjnego. W tym Beata Szydło.

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że likwidacja sankcji w VAT nie była istotna dla przestępców organizujących karuzele vatowskie. Ośmieliła za to osoby, które zajmowały się procederem wystawiania pustych faktur, i w ten sposób uszczuplała dochody państwa o miliardy złotych.
W ostatnich latach proceder przybrał na sile, o czym alarmowała m.in. NIK. Z przygotowanych przez nią statystyk wynika, że tylko w ubiegłym roku skarbówka wykryła ponad 400 tys. lewych faktur, opiewających na łączną sumę 104 mld zł. Jeszcze w 2013 r. wartość fikcyjnych faktur wykrywanych przez kontrolerów fiskusa była ponad pięciokrotnie niższa.

Proces rozszczelniania systemu podatkowego nie zaczął się spektakularnie i nie towarzyszyły mu masowe decyzje, które świadczyły o tym, że państwo odpuszcza podatkowym przestępcom. Wzrost luki podatkowej zbiegł się z wybuchem kryzysu i spowolnieniem tempa wzrostu PKB w 2009 r.

Lampka ostrzegawcza powinna się jednak zapalić przy ul. Świętokrzyskiej, gdy w kolejnych latach wraz z poprawą koniunktury, a szczególnie najważniejszego składnika bazy VAT, czyli konsumpcji prywatnej, należności w podatku nadal rosły. Co najbardziej ośmieliło podatkowych oszustów i wyłudzaczy do działania? Wiele drobnych działań, które zaczęły wchodzić w życie z końcem 2008 r. Wówczas wystartował proces liberalizacji nie tylko przepisów VAT, lecz także kodeksu karnego skarbowego i przepisów deregulujących gospodarkę i ułatwiających prowadzenie biznesu. DGP prześledził proces legislacyjny, który wprowadzał pierwsze zmiany rozszczelniające system podatkowy. A VAT stał się celem ataków przestępców.

PiS przeciw sankcjom

Wszystko zaczęło się w 2006 r. Ministerstwo Finansów, kierowane przez nieżyjącą już Zytę Gilowską, przygotowało projekt noweli przepisów o VAT. Zakładał m.in. likwidację art. 109 ust. 4–8, czyli 30-proc. sankcji za zaniżenie zobowiązania podatkowego lub zawyżenie kwoty zwrotu VAT. 26 czerwca 2006 r. projektowi nadano numer druku sejmowego i skierowano do rozpatrzenia przez Komisję Finansów Publicznych. Wówczas rząd przewidywał, że likwidacja sankcji uszczupli wpływy budżetowe o 10 mln zł. W uzasadnieniu nie zauważono jednak innych negatywnych skutków, np. związanych ze wzrostem skali oszustw czy z wprowadzaniem do obrotu fikcyjnych faktur.

Sejm nie zdążył jednak przyjąć ustawy, w 2007 r. miały miejsce przyspieszone wybory parlamentarne, które odsunęły PiS od władzy. Zgodnie z zasadą dyskontynuacji projekt został odłożony na półkę. Wyciągnęła go stamtąd jednak koalicja PO–PSL i w lipcu 2008 r. (z pewnymi zmianami) znów skierowała do parlamentu jako przedłożenie rządowe. Wówczas przybyło argumentów do pozbycia się 30-proc. sankcji w VAT.

Rok wcześniej bowiem, we wrześniu, przepisy o sankcjach częściowo zakwestionował Trybunał Konstytucyjny. Zdaniem sędziów TK dopuszczenie stosowania (wobec tej samej osoby za ten sam czyn) sankcji administracyjnej określonej przez ustawę jako „dodatkowe zobowiązanie podatkowe” i ustanowienie odpowiedzialności za przestępstwa i wykroczenia skarbowe w postępowaniu karnym skarbowym naruszają zasadę państwa prawa wyrażoną w art. 2 konstytucji. Niekonstytucyjność dotyczyła jednak jedynie art. 109 ust. 5–6, czyli odnosiła się do kumulacji odpowiedzialności administracyjnej i karnoskarbowej. W projekcie ustawy rządowej postanowiono się jednak pozbyć całego artykułu dotyczącego sankcji.

Podobnie jak chciała poprzednia koalicja PiS–LPR–Samoobrona. Wówczas jednak o wyroku TK w tej sprawie nie było jeszcze mowy. – W ramach wykonania wyroku nie trzeba było jednak całkowicie usuwać z projektu sankcji. Wystarczyło je zmodyfikować. Jednak mieliśmy wówczas taki klimat w rządzie i parlamencie, że wszystko, co dobre dla przedsiębiorców, jest dobre dla państwa, a więc i budżetu – mówi nam osoba z kierownictwa MF, która była wówczas była jednym z reprezentantów rządu PO–PSL w procesie legislacyjnym.

Jak argumentowano w 2008 r. skierowanie do Sejmu ustawy likwidującej sankcje? W uzasadnieniu do projektu czytamy: „odstąpienie od stosowania tego rozwiązania wychodzi naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców”. W MF, które było autorem dokumentu, była świadomość, że ustawa pociąga za sobą skutki finansowe. Jednak ich wysokość nie wynikała z tego, że wzrosną wyłudzenia, a głównie z faktu, że nie będzie dochodów z nakładanych kar. „Należy liczyć się z ubytkiem dochodów budżetu państwa w związku z likwidacją 30-proc. sankcji. Wpływy z tego tytułu w 2007 r. wyniosły 36,1 mln zł” – napisano w uzasadnieniu do projektu.

MF nie było jednak osamotnione w chęci ulżenia przedsiębiorcom i zapewnienia im spokojnego snu bez narażania na sankcje. W 2008 r. do sejmowej komisji finansów publicznych trafiło w sumie 12 projektów nowelizacji ustawy o VAT. Wśród nich cztery zakładały likwidację 30-proc. sankcji i były to – oprócz projektu rządowego – inicjatywy posłów PO, PiS oraz komisji „Przyjazne Państwo”. W każdym z przypadków zmiana ustawy usuwająca sankcje miała pozytywną opinię resortu finansów.

400 posłów za likwidacją

Kolejnym argumentem, który ośmielił parlamentarzystów do takiego ruchu, było to, że przepisy dotyczące sankcji zaczęły budzić kontrowersje Unii Europejskiej. Wątpliwości związane były z tym, czy sankcja VAT jest karą administracyjną, czy ekstrapodatkiem. Problem w połowie stycznia 2009 r. przeciął Trybunał Sprawiedliwości UE, uznając, że dodatkowe zobowiązanie podatkowe przewidziane w polskim ustawodawstwie nie ma cech podatku, lecz jest sankcją administracyjną, która nie stoi w sprzeczności z regułami unijnymi. TSUE uznał, że państwa członkowskie mogą nakładać obowiązki, które uznają za konieczne do prawidłowego naliczenia i pobrania podatku, a polskie przepisy dotyczące sankcji VAT nie są środkiem specjalnym stanowiącym odstępstwo od dyrektywy VAT.

Parlamentarzyści nie zamierzali czekać na orzeczenie TSUE i 1 grudnia 2008 r. wyrzucono sankcje z przepisów. Komisja Finansów Publicznych scaliła projekty: rządowy, poselskie, komisyjne oraz napisane przez senatorów. 15 października nowe przepisy zostały przyjęte przez posłów. W głosowaniu wzięło ich udział 400 i wszyscy poparli zmiany w VAT. Projekt zyskał zaś ponadpartyjną akceptację, „za” było 188 posłów PO, 138 posłów PiS, 30 z klubu Lewica, 25 z PSL; poparły go również koła poselskie i parlamentarzyści niezrzeszeni.

Myślenie posłów, którzy opowiedzieli się za likwidacją 30-proc. kar, dobrze oddaje fragment uzasadnienia projektu, który przygotowała komisja Janusza Palikota „Przyjazne Państwo”, gdzie wskazano, że sankcje „nadmiernie krępują wolności gospodarcze i obywatelskie”. Posłowie komisji widzieli w tym ruchu same zalety i zaryzykowali tezę, że projektowane zmiany powinny się przełożyć na „polepszenie warunków prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce i przez to – w dłuższej perspektywie – na wzrost wpływów budżetowych”.

– Taki był stan ducha w październiku i listopadzie 2008 r. Uchwalaliśmy ustawy już po wybuchu kryzysu gospodarczego i mieliśmy przekonanie, że firmy muszą mieć maksymalnie łatwe życie, bo to nas obroni przed recesją, która mogła w każdej chwili przyjść do Polski. Nie bez znaczenia było to, że luka podatkowa była niska, a wyłudzenia nie były tak dobrze zorganizowanym procederem jak dziś – mówi polityk PiS, który wówczas podniósł rękę za zmianami, a dzisiaj chce pozostać anonimowy.

Sankcje wracają

Problem pustych faktur nabrzmiewał jednak latami. W 2009 r. kontrole skarbowe wykryły ponad 80 tys. fikcyjnych dokumentów wartych 4,5 mld zł. Siedem lat później handel fakturami przybrał na sile, a fiskus znalazł ich przeszło 400 tys., opiewających na kwotę przekraczającą 100 mld zł. Dlatego już poprzedni minister finansów Paweł Szałamacha podjął decyzję, aby przywrócić sankcje do ustawy o VAT. Jesienią 2016 r. skierował w tej sprawie projekt do Sejmu.

Nowe przepisy obowiązują od początku tego roku i przewidują możliwość wymierzenia nie tylko dobrze znanej podatnikom sankcji w wysokości 30 proc., która obowiązywała do 2008 r. Wprowadzają również zupełnie nowy środek, mający na celu zwalczanie wyłudzeń podatkowych w VAT i poprawienie jego ściągalności – sankcję w wysokości 100 proc. Stare-nowe przepisy obowiązują w przypadku, gdy podatnik zaniży kwotę zobowiązania podatkowego lub zawyży kwotę VAT do zwrotu. „W związku ze skalą występujących obecnie nadużyć w podatku od towarów i usług zasadne staje się ponowne wprowadzenie tego mechanizmu mającego na celu poprawę ściągalności podatku” – napisano w uzasadnieniu do ustawy przywracającej sankcje.


OPINIE

Komisja śledcza zbada sprawę likwidacji

Michał Zwyrtek, starszy menedżer, doradca podatkowy w PwC: Uchylenie przepisów o 30-procentowej sankcji w VAT w 2008 r. wynikało głównie z wątpliwości dotyczących jej zgodności z prawem Unii Europejskiej. W szczególności sporna była kwestia ustalenia, czy sankcja VAT jest faktycznie sankcją administracyjną, a nie dodatkowym podatkiem, którego wprowadzenie wymagałoby zgody odpowiednich organów UE. Ponadto pojawiały się również głosy wśród polskich przedsiębiorców, że tak wysokie sankcje mogą hamować lub znacznie utrudniać prowadzenie działalności gospodarczej. Wątpliwości dotyczące zgodności polskiej sankcji z prawem unijnym już w 2009 r. rozstrzygnął Trybunał Sprawiedliwości UE. Trybunał uznał wówczas, że takie dodatkowe zobowiązanie podatkowe nie ma cech podatku, lecz jest sankcją administracyjną, której wprowadzenie nie jest sprzeczne z prawem unijnym. Mimo tego wyroku sankcja VAT została przywrócona do polskiej ustawy dopiero w tym roku. Niewątpliwie wpłynęła ona na zmniejszenie luki VAT, jednak nie stanowi głównego narzędzia do uszczelniania systemu podatkowego. Można jednak przypuszczać, że będzie przedmiotem gorących dyskusji podczas zapowiadanej potencjalnej komisji sejmowej dotyczącej VAT.

One mają działanie psychologiczne

Radosław Piekarz, partner i doradca podatkowy w kancelarii A&RT: Likwidacja sankcji VAT była związana z toczącym się postępowaniem przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Sprawa ta znalazła się w TSUE na skutek pytania prejudycjalnego skierowanego przez NSA. Rząd – jak można się domyślać – przestraszył się potencjalnych skutków negatywnego orzeczenia i bardzo szybko, bo jeszcze przez wydaniem wyroku, 30-procentową sankcję zlikwidował. TSUE natomiast wydał wyrok, zgodnie z którym polska sankcja była zgodna z prawem UE. Czy likwidacja sankcji ośmieliła przestępców wyłudzających VAT? Moim zdaniem nie w przypadku przestępstw karuzelowych. Uważam, że dla tych przestępstw sankcja nie ma żadnego znaczenia. Jednocześnie likwidacja sankcji mogła spowodować wzrost najbardziej pospolitego przestępstwa VAT, czyli handlu pustymi fakturami. Wcześniej za odliczenie VAT z pustej faktury karą był podatek powiększony o sankcje. Po jej likwidacji w najgorszym wypadku tylko podatek. Wprowadzenie na nowo sankcji mogło natomiast rzeczywiście wywrzeć pewien nacisk psychologiczny: trzeba uważać, jakie faktury przyjmujemy, bowiem potencjalna kara to 30 proc. lub więcej zobowiązania podatkowego

Powrót sankcji pomógł w uszczelnieniu VAT

Maciej Kacymirow, doradca podatkowy w kancelarii Greenberg Traurig Grzesiak: W uzasadnieniu do projektu ustawy, którą od 1 grudnia 2008 r. zlikwidowano poprzednio stosowaną sankcję w VAT, stwierdzono, że stanowi to „wyjście naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców”. To zwięzłe, ale adekwatne podsumowanie. Przepisy dotyczące sankcji były przez długi okres krytykowane jako zbyt opresyjne. Podawano również w wątpliwość ich zgodność z prawem unijnym. Jak się okazało, niesłusznie. Trzeba jednak pamiętać, że w 2007 r. TK orzekł częściową niezgodność przepisów o sankcji z konstytucją, co było jednym z powodów odstąpienia od jej stosowania. Likwidacja sankcji z pewnością wpłynęła na zwiększenie luki VAT i skalę nieprawidłowości w tym podatku. Ryzyko poniesienia takiego dodatkowego zobowiązania ma efekt odstraszający, choć raczej nie w przypadku zorganizowanych grup przestępczych organizujących na dużą skalę karuzele VAT. Na zaniżanie wpływów z VAT mają wpływ nie tylko tego typu operacje, lecz także drobniejsze wyłudzenia. Ponowne wprowadzenie przepisów sankcyjnych z początkiem tego roku mogło mieć wpływ na ograniczenie liczby takich praktyk, a co za tym idzie być jedną z przyczyn wzrostu wpływów z VAT w ostatnim okresie.

To była obrona przed fikcyjnymi fakturami

Przemysław Antas, radca prawny w Antas Kancelaria Radców Prawnych i Doradców Podatkowych: Sankcja VAT budziła wątpliwości m.in. na gruncie zgodności z prawem unijnym. Był to powód jej uchylenia w 2008 r. Warto jednak pamiętać, że w czasie, kiedy pracowano nad uchyleniem sankcji VAT, w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej czekała na rozstrzygnięcie polska sprawa C 502/07, w której trybunał badał zgodność sankcji VAT z prawem unijnym. Trybunał wydał wyrok już po uchyleniu sankcji VAT i nie dopatrzył się w takim rozwiązaniu braku zgodności z prawem unijnym. Podkreślił, że dyrektywa VAT pozwala państwom członkowskim nakładać obowiązki, które uznają za konieczne do prawidłowego naliczenia i pobrania podatku oraz uniknięcia oszustw podatkowych. Trudno powiedzieć, czy uchylenie sankcji VAT ośmieliło wyłudzenia VAT przez zorganizowane grupy przestępcze. Uważam, że raczej nie. Oszuści nie przejmują się sankcjami nakładanymi na słupy czy przedsiębiorców wykorzystanych do popełnienia oszustwa. Sankcja VAT bardziej przeciwdziała „optymalizowaniu” podatków przy użyciu pustych faktur.
http://forsal.pl/gospodarka/polityka/art.....pis-u.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:01, 08 Wrz '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
CBŚP rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą wyłudzającą podatek VAT 7 września 2017 PAP

Policjanci CBŚP z Opola rozbili zorganizowaną grupę przestępczą, podejrzaną o wyłudzanie podatku VAT. W wyniku działania grupy Skarb Państwa mógł stracić ok. 98 mln zł - dowiedziała się PAP w CBŚP. Policjanci zatrzymali 17 osób.

Z ustaleń śledczych wynika, że przestępczy wprowadzali do obrotu granulaty tworzyw sztucznych, prawdopodobnie za pośrednictwem 45 krajowych i 4 zagranicznych firm. Ten sam towar był przewożony do kolejnych polskich i zagranicznych firm, przy czym cały czas wytwarzana była nowa dokumentacja. Nielegalny proceder mógł trwać od 2012 do 2015 r. Łączna wartość strat na szkodę Skarbu Państwa szacowana jest na kwotę nie mniejszą niż 98 mln zł.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji kom. Iwona Jurkiewicz w sprawie zatrzymano 17 osób, którym przedstawiono zarzuty oszustwa, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Dodatkowo 3 osoby usłyszały zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Na poczet przyszłych kar i należności zabezpieczono majątek o wartości ponad 38 ml zł, stanowiący własność podejrzanych i spółek zaangażowanych w przestępstwo.

Śledztwo w tej sprawie prowadzą funkcjonariusze z opolskiego Zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

"Sprawa ma charakter wielowątkowy i jest rozwojowa" - powiedziała Jurkiewicz.

Krzysztof Markowski(PAP)
http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....k-vat.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:57, 17 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Odsłaniała kulisy „Panama Papers”, demaskowała korupcję. Zginęła w zamachu bombowym 16.10.2017 IAR PAP

Wrak samochodu, w którym zginęła Dauphne Caruana Galizia (fot. Reuters/Darrin Zammit Lupi)

Dauphne Caruana Galizia, najbardziej znana maltańska dziennikarka śledcza, zginęła w poniedziałek po południu w zamachu bombowym – poinformowała policja. Prowadziła ona popularnego bloga, w którym pisała o przypadkach korupcji wśród miejscowych polityków.

Według policji 53-letnia dziennikarka zginęła w miejscowości Bidnija w północnej części Malty, gdy eksplodował samochód, którym jechała.

Premier Malty Joseph Muscat, wielokrotnie oskarżany przez nią, potępił zabójstwo, nazywając je „barbarzyńskim atakiem na wolność prasy”.

– Nie spocznę, dopóki nie zatriumfuje sprawiedliwość. Nasz kraj na nią zasługuje – powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, apelując o jedność narodową. – Wszyscy wiedzą, że Caruana Galizia była ostrym krytykiem mojej osoby, zarówno jako polityka, jak i człowieka, jednak nic nie może usprawiedliwić takiego barbarzyństwa – oznajmił.

Muskat, premier Malty, najmniejszego, 400-tysięcznego państwa w Unii Europejskiej, w czerwcu został po raz drugi szefem rządu jako reprezentant socjaldemokratycznej Partii Pracy, która wygrała wybory parlamentarne.

„Panama Papers”

Daphne Caruana Galizia w swoich publikacjach oskarżała m.in. rząd o korupcję. Zamach miał miejsce cztery miesiące po przedterminowych wyborach parlamentarnych. Premier Joseph Muscat rozpisał je w wyniku skandalu „Panama Papers”. Dotyczył on lokowania środków finansowych w tzw. rajach podatkowych, a jedną z jego bohaterek była żona premiera, której udział w aferze opisywała właśnie 53-letnia blogerka.

Opozycja wezwała go wówczas do ustąpienia w związku z zarzutami korupcyjnymi Galizii. Oskarżając premiera, dziennikarka powoływała się na dokumenty małego maltańskiego banku, które miały być dowodem, że jego żona była właścicielką firmy w Panamie. Pomiędzy firmą a rachunkami banku w Azerbejdżanie miały krążyć wielkie sumy pieniędzy.

Oskarżenie o zniesławienie

Muscat i jego żona odrzucili oskarżenia, a także oskarżyli Galizię o zniesławienie. Wkrótce po tym partia Muscata z łatwością wygrała w czerwcu przedterminowe wybory parlamentarne.

„Gdziekolwiek spojrzysz, sami oszuści. Sytuacja jest beznadziejna” – napisała w ostatnim poście, opublikowanym w swoim blogu w poniedziałek rano. W jednym z wcześniejszych wpisów – w zeszłym roku – zauważyła: „Życie publiczne na Malcie jest wypełnione niebezpiecznymi, chwiejnymi ludźmi, którzy nie mają ani zasad, ani skrupułów”.

Telewizja maltańska podała, że Galizia przed dwoma tygodniami złożyła na policji skargę, że otrzymuje pogróżki. Stacja nie podała żadnych szczegółów.
IAR, PAP
http://www.tvp.info/34419318/odslaniala-.....u-bombowym


Cytat:
Tajemnicze morderstwo słynnej dziennikarki. Zginęła, bo ujawniła korupcję? 17.10.2017 OSKAR GÓRZYŃSKI

Była nazywana jednoosobowym Wikileaks i najsłynniejszą dziennikarką w kraju. Odkryła międzynarodowy proceder prania brudnych pieniędzy i samotnie walczyła z korupcją władz. Daphne Caruana Galizia budziła olbrzymie emocje. I prawdopodobnie dlatego zginęła.

Daphne Caruana Galizia (PAP/EPA)

Daphne Caruana Galizia była na Malcie postacią co najmniej tak znaną, jak główny obiekt jej dziennikarskich śledztw, premier Joseph Muscat. Przez ostatnie ostatnie dwa lata, blog, na którym odsłaniała kulisy korupcji władz był gorączkowo odwiedzany przez mieszkańców całej wyspy poszukujących informacji na temat międzynarodowego skandalu, który wstrząsnął spokojnym dotąd wyspiarskim krajem. Teraz Caruana Galizia nie żyje. W jej samochodzie wybuchła bomba.

- To jest wielki szok. Czegoś takiego w naszym kraju jeszcze nie było - mówi WP Philip Leone-Ganado, dziennikarz "The Times of Malta". - To była moim zdaniem jedna z najlepszych dziennikarek, jakie znałem. Była postacią bardzo kontrowersyjną, ale każdy kto ją zna przyzna, że była niezwykle zaangażowana i pracowała z pełnym poświęceniem. Kiedy zajęła się jakimś tematem, to podążała za nim do końca, aż do śmierci - mówi WP Philip Leone-Ganado, dziennikarz "The Times of Malta".

W policyjnym dochodzeniu w sprawie zamachu mają pomóc śledczy z Holandii oraz agenci FBI. Jej śmierć wywołała reakcję Komisji Europejskiej, polityków i dziennikarzy na całym świecie. Nie bez przyczyny, bo proceder, który naświetlała dziennikarkę Daphne - i skutki jej morderstwa - wykraczają poza granice śródziemnomorskiej wyspy.

Panama Papers

Choć Daphne Caruana Galizia zajmowała się tropieniem korupcji od dwóch dekad, międzynarodową sławę przyniosła jej afera Panama Papers, gigantycznego przecieku dokumentów na temat podejrzanych firm i kont w latynoamerykańskim raju podatkowym przez biznesmenów, polityków i celebrytów z całego świata. Wtedy to też za sprawą Caruany Galizii wyszło na jaw, że dwaj najbliżsi sojusznicy premiera Muscata, jego szef kancelarii Keith Schembri i minister energii Konrad Mizzi, posiadali na Panamie konta, które aby być utrzymywane musiały być zasilane kwotą co najmniej miliona dolarów rocznie. Pieniądze miały pochodzić z Azerbejdżanu, z którym rząd Partii Pracy utrzymywał nadzwyczaj bliskie stosunki.

Jednak prawdziwe trzęsienie ziemi przyszło później, bo w kwietniu 2017, kiedy dziennikarka poinformowała, że na Panamie zarejestrowana jest jeszcze jedna podejrzana spółka, której właścicielem była Michele Muscat, żona premiera. W domyśle, prawdziwym beneficjentem firmy był zaś sam szef rządu.

To była polityczna bomba. Waga tych informacji była taka, że zwołano przedeterminowe wybory - które Muscat i jego Partia Pracy ponownie wygrała. Ale to nie powstrzymało Caruany Galizii przed dalszym drążeniem tematu. Była przy tym niezwykle nieufna wobec władz. Odmawiała współpracy z organami ścigania, które badały sprawę Panama Papers i domniemanego prania brudnych pieniędzy. Na dwa tygodnie przed śmiercią miała za to poinformować policję o otrzymywanych przez nią pogróżkach. W swoim ostatnim ostatnim wpisie na blogu stwierdziła: "oszuści są teraz wszędzie gdzie spojrzysz. Sytuacja jest dramatyczna".

Kto zabił Daphne?

Co mogło być przyczyną jej morderstwa? Cień podejrzenia niemal automatycznie padł na tych, wobec których wysuwała podejrzenia o korupcję.

"Moja matka została zamordowana bo stała między praworządnością i tymi, którzy chcieli ją pogwałcić. Ale była też celem, bo była jedyną osobą, która to robiła. To się dzieje, kiedy instytucje państwa są sparaliżowane: ostatnią osobą na polu bitwy jest dziennikarz. I jest pierwszą osobą, która ginie" - napisał na Facebooku syn dziennikarki Matthew Caruana Galizia. "Tak wygląda wojna. To nie było zwykłe morderstwo i nie była tragedia. Tragedia jest wtedy, kiedy kogoś przejedzie autobus. Kiedy wokół ciebie jest krew i ogień, to jest to wojna. Jesteśmy narodem w stanie wojny przeciwko państwu i przestępczości zorganizowanej, których nie da się już od siebie rozróżnić" - dodał. Wymienił też osoby odpowiedzialne za śmierć matki: Keith Schembri, Konrad Mizzi i przede wszystkim premier Joseph Muscat, który "obsadził swoją kancelarię oszustami, potem obsadził policję oszustami i imbecylami, potem obsadził sądy oszustami i nieudacznikami".

Jak zauważa dziennikarz "The Times of Malta" Philip Leone-Ganado, Caruana Galizia ze swoim bezkompromisowym stylem i wybuchowym jezykiem, była prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjną postacią w całym kraju - i dlatego miała wielu wrogów. Przed sądami stoczyła dziesiątki procesów o zniesławienie; choć wygrywała większość z nich, to nie zawsze podawała sprawdzone informacje. A niektóre jej doniesienia: o rodzinach i znajomych polityków, o domniemanych seks-skandalach - budziły oburzenie wśród części czytelników sympatyzujących z partią rządzącą. Caruana Galizia była przez nich postrzegana jako "cyngiel" i tuba opozycyjnej Partii Nacjonalistycznej, choć opozycji krytyki wcale nie szczędziła. Były komisarz europejski John Dalli, którego oskarżała o sprzedanie się lobby tytoniowemu, nazwał ją "terrorystką".

Emocje wokół niej były tak duże, że jeden z policjantów mających brać udział w śledztwie w jej sprawie, nazwał ją na Facebooku "krowim łajnem" i dodał: "Każdy dostaje to, na co zasłużył. Feeling happy!". Spotkała go za to jedynie reprymenda przełożonych.

Mafiozi, Azerowie i Rosjanie

Ale władze Malty i ich sympatycy nie były jedynymi, które miały motyw, by uciszyć niewygodną dziennikarkę. Innym tematem, który zgłębiała Caruana Galizia była przestępczość zorganizowana.

- To był jeden z jej głównych obiektów zainteresowania. Wielu ludzi na Malcie obawia się, że mafia zaczyna być tu coraz większym problemem. W ciagu ostatniego roku mieliśmy tu kilka przypadków zamachów bombowych, w których ofiarami były osoby związane ze światkiem przestępczym. Ale żaden z nich nie został do końca wyjaśniony - mówi Leone-Ganado.
Do tego dochodzą jeszcze wątki międzynarodowe. Źródłem brudnych pieniędzy zasilających zagraniczne konta maltańskich polityków miał być Azerbejdżan. Od kiedy Partia Pracy Muscata doszła do władzy, kaukaskie państwo stało się jednym z głównych inwestorów na Malcie. SOCAR, energetyczny gigant z Azerbejdżanu wybudował tam elektrownię i terminal gazowy, zaś maltański rząd zawarł z nim dłuogterminowe umowy na dostawy gazu.

Źródłem podejrzeń, że w zaangażowaniu reżimu Ilhama Alijewa na Malcie był też korupcyjny podtekst, była tajemnicza wizyta maltańskiej delegacji w Baku w grudniu 2014 roku - z udziałem Muscata, Schembriego i Mizziego. Wizyta odbyła się bez obecności dziennikarzy, co premier później uznał za "błąd". Ale podobnych podejrzanych zbiegów okoliczności było więcej. Pieniądze do maltańskich polityków miały płynąć za pośrednictwem zarejestrowanej na Malcie spółki należących do Lejli Alijew, córki dyktatora. Co więcej, kiedy wyciekły szczegóły domniemanego układu między Azerami i Muscatem, w biurze premiera pojawił się prezes Banku Pilatus, będącego w centrum domniemanego procederu. Został potem sfotografowany, kiedy w środku nocy wychodził z pełnymi walizkami. Następnie o 3 nad ranem z lotniska na Malcie wyruszył samolot czarterowy do Baku.

Ale w sprawie jest też i wątek rosyjski. Po kilku miesiącach od opublikowania przez Daphne transkrypcji dokumentu mającego być dowodem na korupcję premiera i jego żony, okazało się, że źródłem dziennikarki była Rosjanka Maria Jefimowa. To była pracownica Pilatus Bank - instytucji będącej w centrum domniemanego procederu. Kobieta skarżyła się, że jej rodzina była zastraszana przez wynajętych rosyjskich bandziorów, zaś sam premier groził jej odpowiedzialnością karną za jej zarzuty. Ostatecznie, choć jej paszport został zarekwirowany przez maltańskie władze, to zdołała wrócić do Rosji - i słuch po niej zaginął.

- To bardzo skomplikowana i wielowątkowa sprawa. Mamy tu teraz mnóstwo spekulacji, ale tak naprawdę wielu Maltańczyków nie wie, co o tym wszystkim myśleć - mówi Leone-Ganado. - Pewne jest tylko to, że przed nami niespokojne czasy - dodaje.
https://wiadomosci.wp.pl/tajemnicze-mord.....337484929a
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3486
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:29, 18 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cala Anglia jest zorganizowana grupa przestepcza !
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:00, 30 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Łowcy foreksowych jeleni złowieni 2017-10-30

Policja i prokuratura rozbiły międzynarodowy gang, oferujący Polakom „inwestycje” na rynku forex. Osiem osób trafiło za kratki. "Puls Biznesu" pisał o sprawie już w kwietniu.

To chyba największy sukces organów ścigania w walce z nielegalnie działającymi w naszym kraju brokerami foreksowymi. Kilka dni temu funkcjonariusze CBŚ, na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zatrzymali kilkanaście osób związanych z centrami obsługi telefonicznej platform inwestycyjnych CFD 1000 (ze Wspólnoty Dominiki), Vortex Assets (z Wysp Marshalla) i MIB 700 (z Republiki Vanuatu). Siedmiu z zatrzymanych: Maciej Z., Artur S., Jakub L., Mateusz W., Paweł K., Ryszard M. i obywatel Izraela Dawid B. usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze międzynarodowym, mającej na celu prowadzenie działalności maklerskiej bez zezwolenia oraz popełnianie przestępstw na szkodę inwestorów i prania brudnych pieniędzy, a także oszukania ponad 100 osób na co najmniej 8,5 mln zł. Cała siódemka decyzją sądu została aresztowana. Cztery kolejne osoby usłyszały zarzut prowadzenia działalności maklerskiej bez zezwolenia i zostały objęte dozorem policyjnym.

Izraelczyk z Gwatemali

Śledztwo w tej sprawie wszczęto 30 listopada 2016 r., kiedy w ręce organów ścigania wpadł obywatel Izraela Avraham G., posługujący się w naszym kraju podrobionym paszportem Republiki Gwatemali na nazwisko Rafaela de L. P. Właśnie jako Rafael de L. P. kupił w Polsce dwie spółki z o.o. (m.in. RDP Media Ltd.), a następnie założył dla nich rachunki bankowe w złotych, dolarach i euro. Na te właśnie rachunki wpływały pieniądze od ludzi, którzy mieli inwestować na platformach Vortex Assets, CFD 1000 i MIB 700. Większość pieniędzy była jednak cyklicznie, po zgromadzeniu określonej kwoty, transferowana na rachunki bankowe innych firm, mających siedziby w Izraelu, Dominice lub na Seszelach, przy czym do części z nich pełnomocnictwa mieli Maciej Z., Artur S. i Jakub L. Avrahamowi G., który od grudnia 2016 r. przebywa w areszcie, przedstawiono zarzuty posługiwania się podrobionym paszportem gwatemalskim i wyprania 5 mln zł, 1,5 mln EUR i 120 tys. USD. Usłyszy też zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.

Wspólnicy z Wołomina

Z ustaleń „PB” wynika, że większość osób zatrzymanych w ubiegłym tygodniu to mieszkańcy podwarszawskiego Wołomina, głównie dwudziestokilkulatkowie, z których kilku związanych było z firmą Amplio Investments (AI). O skali działalności grupy może świadczyć fakt, że we wrześniu 2016 r. AI wynajęła 650 mkw. w stołecznym biurowcu klasy A Catalina Office Center — na potrzeby prowadzenia call center. Przedstawiciele firmy kontaktowali się z potencjalnymi inwestorami, oferując produkty mające zapewnić bardzo wysoki zysk. Początkowo miały to być inwestycje w debiuty giełdowe znanych spółek, a potem również na rynku forex. Standardem było, że początkowe „inwestycje” przynosiły wirtualny zysk, po uzyskaniu którego klienci namawiani byli do kolejnych wpłat. Po jakimś czasie proponowano im jednak nietrafione inwestycje lub naliczano tak gigantyczne opłaty, że salda rachunków spadały do zera. Wtedy kontakt z przedstawicielami firmy się urywał.


Zabezpieczone miliony

Poszczególni pokrzywdzeni inwestowali od 5 tys. zł do 1 mln zł. Jest szansa, że przynajmniej część pieniędzy uda się im odzyskać, bo na majątku podejrzanych prokuratura zabezpieczyła ponad 300 tys. zł, a na rachunkach bankowych firm zaangażowanych w proceder — ponad 4 mln zł, z czego prawie 1 mln zł w Czechach.

To ostatnie było możliwe dzięki współpracy z Generalnym Inspektoratem Informacji Finansowej (GIIF), który z kolei kooperował ze swoim odpowiednikiem z Czech (na rachunki w bankach w tym kraju także trafiały pieniądze polskich obywateli). Wszystkie trzy platformy (Vortex Assets, CFD 1000 i MIB 700) działały w Polsce bez zezwolenia na działalność maklerską. Nie podlegały więc nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która nie mogła przeprowadzić w nich żadnych kontroli. Uprawnienia KNF w przypadku takich nielegalnych brokerów ograniczają się do umieszczenia ich na liście ostrzeżeń publicznych i zawiadomienia prokuratury. W dwóch przypadkach nadzór zrobił to w czerwcu, a w trzecim — w sierpniu 2017 r.

Dawid Tokarz
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Lowcy-foreksowych-jeleni-zlowieni-7552583.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:31, 16 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Łódź: Kolejne zatrzymania ws. wielomilionowych oszustw podatkowych 15.11.2017 PAP

Policjanci z Łodzi, zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej, zatrzymali dwie osoby - prezesów spółek, które posługiwały się niezgodnymi z prawdą fakturami VAT. Dokumenty opiewały na kwotę ponad 1,5 mln zł; zostały przedłożone w Urzędzie Skarbowym.

Poinformowała o tym w środę PAP rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka.

Zatrzymania mają związek ze śledztwem prowadzonym wspólnie przez łódzką prokuraturę okręgową, Centralne Biuro Antykorupcyjne i policję, a dotyczącym zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się praniem brudnych pieniędzy.

Jak wyjaśniła Kącka, do zatrzymania dwóch prezesów spółek doszło na terenie województwa mazowieckiego. Policjanci przeszukali firmy i biura rachunkowe. "Przedsiębiorstwa prowadzone przez 40-letniego obywatela Turcji i 45-letniego Polaka kupowały +puste+ faktury VAT, które nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistych zdarzeniach gospodarczych" - wyjaśniła rzeczniczka.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania poinformował, że zatrzymani usłyszeli zarzuty oszustw podatkowych. W przypadku obywatela Turcji dotyczyły one uszczupleń podatkowych w kwocie ponad 170 tys. zł. Natomiast Polak podejrzany jest o uszczuplenie należności VAT na kwotę ponad 118 tys. zł. Mężczyznom grożą surowe kary finansowe.

Po przesłuchaniach prokurator zastosował wobec nich poręczenie majątkowe i dozór policyjny.
Jak podał Kopania, dotychczas w sprawie zarzuty przedstawiono łącznie 21 osobom. Łączą się one z działającą w latach 2016 i 2017 grupą przestępczą, która prała brudne pieniądze, przekazując na rachunki bankowe kilku podmiotów gospodarczych ponad 59 mln zł pochodzących z oszustw podatkowych i fałszowania faktur.

Do wcześniejszych zatrzymań doszło w województwach mazowieckim, łódzkim, zachodniopomorskim, świętokrzyskim i wielkopolskim. Część z nich zrealizowali funkcjonariusze CBA.

Najpoważniejsze zarzuty przedstawiono dwóm obywatelom Turcji w wieku 37 i 44 lat. Jeden z nich dotyczy posługiwania się zawierającymi nieprawdę fakturami na łączną kwotę ponad 12 mln zł. Jak wyjaśnił Kopania, za to przestępstwo - w związku ze zmianami, które weszły w życie 1 marca br. - grożą im kary nawet 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura zarzuciła im również kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, pranie brudnych pieniędzy oraz przestępstwa karnoskarbowe.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że pranie brudnych pieniędzy może dotyczyć kwoty co najmniej 100 mln zł.

Postępowanie ma charakter rozwojowy.(PAP)
http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....owych.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:09, 17 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Włochy: Zmarł boss bossów cosa nostra Toto Riina 2017-11-17 PAP

W wieku 87 lat zmarł we włoskim szpitalu najpotężniejszy boss bossów sycylijskiej mafii, cosa nostra Toto Riina - podały w piątek media. Skazano go na 26 wyroków dożywocia, w tym za zlecenie zamachów na sędziów śledczych Giovanniego Falcone i Paolo Borsellino.

(fot. Tony Gentile / Reuters)

Z powodu ciężkiej choroby Riina przebywał ostatnio na oddziale więziennym w szpitalu w Parmie, dokąd trafił po ponad 20 latach pobytu w izolacji, w warunkach zaostrzonego rygoru, w jakich osadzani są najgroźniejsi członkowie mafii.

W ostatnich godzinach jego życia minister sprawiedliwości Andrea Orlando podpisał specjalny dekret zezwalający dzieciom Riiny być przy nim w szpitalu.

Riina urodził się 16 listopada 1930 roku w chłopskiej rodzinie w uważanym za kolebkę cosa nostra Corleone pod Palermo. Miał przydomek La Belva (bestia) z powodu swego okrucieństwa.

Jako 19-latek został skazany na 12 lat więzienia za zabicie rówieśnika. Od końca lat 50. był w bandzie, która zajmowała się nielegalnym ubojem. Zamordował wtedy swego szefa. Od tamtej pory nie zszedł już z przestępczej drogi.

W 1974 roku został bossem cosa nostra w swym rodzinnym Corleone, a w kolejnych latach zdobywał coraz większą władzę w mafii sycylijskiej i nakazywał zabicie jego rywali. Szacuje się, że w mafijnej wojnie od początku lat 80. zginęło około 200 członków cosa nostra.

Skazany został 26 razy na dożywocie za dziesiątki zbrodni, między innymi za zlecenie zabójstwa dwóch słynnych sędziów śledczych, walczących z mafią. Giovanni Falcone zginął w zamachu bombowym w maju 1992 roku koło Palermo, a Paolo Borsellino dwa miesiące później, także w stolicy Sycylii.

Toto Riina poszukiwany był przez 24 lata. Aresztowany został w Palermo w styczniu 1993 roku. Śledczy twierdzą, że kierował mafią także z więzienia.
W 2016 roku ministerstwo sprawiedliwości podejmując decyzję o dalszym utrzymaniu wobec niego rygoru ciężkiego więzienia uznało go za wciąż niebezpiecznego jako zdolnego do utrzymywania kontaktów z przebywającymi na wolności mafiosami cosa nostra.

Ostatnio wytoczony mu proces dotyczył nigdy niewyjaśnionej do końca kwestii domniemanych rokowań, jakie kierowana przez niego mafia miała prowadzić z państwem włoskim w latach 90.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

sw/ jhp/
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wlochy-.....35456.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:42, 28 Lis '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
ABW zatrzymała cztery osoby ws. wyłudzeń VAT przy nielegalnym obrocie paliwami 28.11.2017 PAP

benzyna paliwo źródło: ShutterStock

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała cztery osoby podejrzewane o wyłudzenia podatku VAT przy nielegalnym obrocie paliwami - dowiedziała się PAP. Szkody Skarbu Państwa w wyniku działania grupy, do której mieli należeć zatrzymani wyniosły ponad 130 mln zł.

Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn potwierdził we wtorek, że do zatrzymań doszło w woj.: śląskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim w piątek 17 listopada.

"To kolejne zatrzymania podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się wyłudzaniem podatku VAT w związku z nielegalnym wyprowadzaniem do obrotu na terenie RP paliw płynnych. W wyniku jej działania Skarb Państwa poniósł szkody w wysokości ponad 130 mln zł" - powiedział PAP Żaryn. Zaznaczył, że w sprawie planowane są kolejne czynności.

Do tej pory w śledztwie dotyczącym tej grupy przedstawiono zarzuty 27 osobom, a znaczna część przebywa w areszcie.

Śledztwo poznańskiej delegatury ABW nadzorowane jest przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu. Trzy z czterech zatrzymanych przez ABW osób zostały na wniosek prokuratury aresztowane przez sąd - podał Żaryn.
http://forsal.pl/gospodarka/finanse-publ.....iwami.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:58, 13 Gru '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Trzem osobom z międzynarodowej grupy wyłudzającej VAT grozi więzienie i wielomilionowe grzywny 13.12.2017 PAP

Policjant w trakcie zatrzymania źródło: ShutterStock

Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało trzy osoby z międzynarodowej grupy wyłudzającej VAT – dowiedziała się PAP. W całym śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę regionalną zatrzymano kilkanaście osób.

Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej Biura powiedział w środę PAP, że w tym śledztwie białostoccy funkcjonariusze CBA zatrzymali we poniedziałek dwie, a we wtorek jedną osobę. „Zadaniem białostockich agentów CBA było ustalenie, wytropienie i zatrzymanie członków ścisłego kierownictwa grupy” - wyjaśnił. Zatrzymali ich w Częstochowie i okolicach, przeszukali miejsca zamieszkania podejrzanych, a także inne miejsca związane z przedmiotem śledztwa zabezpieczając nośniki danych i dokumentację - podał.


Grupa, do której należeli zatrzymani miała - według śledczych - zajmować się międzynarodowymi wyłudzeniami VAT na kwotę 187 mln zł. Śledztwo dotyczy zorganizowanej, międzynarodowej, grupy przestępczej działającej na terenie Polski, Czech i Niemiec, która działała od września 2015 r. do maja 2016 r.

Zatrzymani zostali przewiezieni do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie usłyszą zarzuty. Jak powiedział Kaczorek, niewykluczone są kolejne zatrzymania.

Według wcześniejszych informacji PAP w sprawie zatrzymanych zostało kilkanaście osób z grupy, która miała wyłudzać zwrot podatku VAT w wyniku fałszywego handlu kawą, bateriami, cukierkami i nożykami. Oprócz CBA w tej sprawie prowadzonej na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie mieli dokonać też funkcjonariusze podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego w Przemyślu.

Rzeczniczka prasowa warszawskiej prokuratury regionalnej Agnieszka Zabłocka–Konopka mówiła wcześniej, że do zatrzymań i przeszukań doszło m.in. w woj. śląskim – w Częstochowie, Bytomiu, Kłobucku oraz pod Warszawą - w Grodzisku Mazowieckim. Dodała, że po wykonywaniu w prokuraturze czynności z podejrzanymi zapadną decyzje o tym, czy zostaną skierowane do sądu wnioski o areszt, czy też zastosowane wolnościowe środki, jak np. poręczenia majątkowe.

Faktury wystawiane przez firmy prowadzone przez zatrzymanych, albo w których byli udziałowcami miały według śledczych uwiarygodnić nieistniejący handel w kraju i zagranicą m.in. kawą, nożykami do maszynek do golenia, cukierkami oraz bateriami.

"W całym śledztwie podejrzanych było do tej pory kilkanaście osób - Polacy, Białorusini i Ormianin - związanych ze spółkami zaangażowanymi w wyłudzenia" – powiedziała PAP Zabocka–Konopka. Po lipcowych zatrzymaniach trzech podejrzanych na wniosek prokuratury aresztował sąd, a jeden pozostaje w areszcie w innym śledztwie dotyczącym przestępstw skarbowych prowadzonym przez katowicką prokuraturę regionalną.

Według śledczych grupa działała od października 2015 r. do początku maja 2016 r. w woj. mazowieckim i śląskim. Jej członkami mieli być kierujący spółkami w Polsce, Niemczech i Czechach i ich udziałowcy. Rzecznik podała, że dwie spółki miały wirtualne biura z adresami w Warszawie.

Z ustaleń śledztwa wynika, że czeska spółka miała deklarować, że kupiła towary w ramach UE - od firmy w Polsce. Towar miał według deklaracji trafiać do niemieckiej spółki a stamtąd ponownie do Polski do firmy, która po dokonaniu dalszej transakcji znikała, a towar miał według fałszowanej dokumentacji trafiać poza granice Polski i UE. Podatek VAT od całego łańcucha fikcyjnych operacji, powinna zapłacić znikająca firma, czego nie robiła - wynika z informacji uzyskanych przez PAP.

Przestępstwa zarzucane podejrzanym zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności i wielomilionowymi grzywnami.
http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....zywny.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:37, 28 Gru '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dwóch adwokatów wśród podejrzanych w śledztwie dot. wyłudzeń VAT na ok. 700 mln zł 28.12.017 PAP

Dwóch adwokatów jest wśród podejrzanych w śledztwie dotyczącym wyłudzeń podatku VAT, które prowadzi Prokuratura Regionalna w Białymstoku - poinformowała w czwartek w komunikacie Prokuratura Krajowa.

Chodzi o śledztwo dotyczące działania zorganizowanej grupy przestępczej, która zajmowała się wprowadzaniem na teren Polski paliw płynnych bez uiszczania należnego podatku VAT w wysokości ok. 700 mln zł.

Adwokaci byli w grupie sześciu podejrzanych, którzy byli zatrzymani w listopadzie i grudniu 2017 r. Trzy osoby z tej grupy były poszukiwane listami gończymi. Są aresztowani; wobec dwóch podejrzanych postanowienia sądu ws. aresztu nie są jeszcze prawomocne.

Prokuratura Krajowa poinformowała, że zatrzymanym białostocka prokuratura regionalna postawiła zarzuty m.in. działania w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustw podatkowych, prania brudnych pieniędzy.

"Jednemu zatrzymanemu przedstawiono zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Wśród podejrzanych jest 2 adwokatów, którzy do tej pory występowali jako obrońcy w sprawie. Jednemu z nich prokurator przedstawił zarzuty dotyczące między innymi udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i tzw. prania brudnych pieniędzy. Drugiemu z adwokatów przedstawiono zarzuty tzw. prania brudnych pieniędzy" - poinformowała w komunikacie Prokuratura Krajowa.

Prokuratura poinformowała, że jeden z adwokatów przyznał się do zarzucanych mu czynów i "wyraził skruchę", złożył też zobowiązanie do zwrotu na rzecz Skarbu Państwa 5 mln zł. "Środki te, w okresie pełnienia funkcji obrońcy jednego z podejrzanych, adwokat przekazał na rzecz osób fizycznych i prawnych" - podaje prokuratura.

Dotychczas łącznie w śledztwie zarzuty postawiono 17 osobom. Prokuratura zarzuca im popełnienie 45 przestępstw z czego 17 dotyczy prania brudnych pieniędzy, 14 oszustw podatkowych, 10 udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i 4 zarzuty dotyczą kierowania tą grupą. W areszcie jest 9 osób.

Prokuratura poinformowała także, że w postępowaniu zastosowano 74 zabezpieczenia majątkowe na kwotę ponad 50,5 mln zł.

"Do tej pory w Szwajcarii, na wniosek Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, dokonano blokady ponad 53 milionów złotych. Środki te pochodziły z działalności grupy przestępczej i zostały wytransferowane do tamtejszych banków" - napisano w komunikacie. Trwają starania o blokady kolejnych kwot w innych krajach.

Także głównie za granicą trwają czynności prokuratury, zmierzające do ustalenia kolejnych podejrzanych i zabezpieczenia kolejnych pieniędzy. Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań.
http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....ln-zl.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:09, 30 Gru '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Postawiono zarzuty podejrzanym ws. oszustw przy pośrednictwie kredytowym 29.12.2017 PAP

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu postawiła zarzuty kolejnym trzem osobom podejrzanym w śledztwie dotyczącym działalności zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się oszustwami przy pośrednictwie kredytowym. Do tej pory w tej sprawie zarzuty postawiono 32 osobom.

Jak podała w piątek w komunikacie Prokuratura Krajowa, troje nowych podejrzanych to byli pracownicy oddziałów firm finansowych powiązanych z Europejską Grupą Finansową Council S.A. "Podejrzani zajmowali się bezpośrednio sprzedażą, czyli pośredniczeniem pomiędzy klientami – pokrzywdzonymi a bankami - w zawieraniu umów kredytowych. Zajmowali się oni zatem sprzedażą kredytów" - podała PK.

Wszyscy usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustw znacznej wartości oraz oszustw kredytowych. "Podejrzani przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Złożyli obszerne wyjaśnienia, w których podali mechanizmy przestępczego działania firm finansowych powiązanych z Europejską Grupą Finansową Council S.A." - podała prokuratura.

Zdaniem prokuratury, podejrzani działali tak, aby przekonać klientów do wzięcia jak największego kredytu; oferowali przy tym klientom pożyczki w kilku bankach naraz. Od każdego "sprzedanego" kredytu firma pobierała prowizję w wysokości od 10 do 20 proc. jego wartości. "Prowizja ta wpływała na wysokość pensji pracowników firm – sprzedawców oraz ich przełożonych. Wpływała ona również na zyski uzyskiwane przez kierownictwo zorganizowanej grupy przestępczej" - podała prokuratura.

Pokrzywdzeni w tym śledztwie to zarówno klienci firm pośredniczących w zawieraniu kredytów, jaki i banki. Klientów wprowadzano w błąd m.in. co do wysokości zaciągniętego zobowiązania, wysokości miesięcznej raty, czasu kredytowania i liczby zawieranych umów kredytowych z różnymi bankami.

Zdaniem prokuratury, założycielem zorganizowanej grupy przestępczej był Marek K., a do ścisłego kierownictwa należeli Katarzyna K. i Kamil B. Wrocławscy prokuratorzy przedstawili im zarzuty dotyczące m.in. doprowadzenia wielu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej ponad 11 mln zł. Ponadto zarzucono im tzw. pranie brudnych pieniędzy w łącznej kwocie ponad 79 mln zł, nie większej niż 240 mln zł.

Do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu dołączonych zostało około 500 spraw z całej Polski.
http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....towym.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:53, 23 Lut '18   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Zatrzymano kolejną osobę z międzynarodowej grupy wyłudzającej VAT na ok. 261 mln zł 23.02.2018 PAP

pieniądze, finanse, złotówk iźródło: ShutterStock

Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało kolejną osobę z międzynarodowej grupy wyłudzającej VAT w związku z fikcyjnym obrotem m.in. produktami spożywczymi, w tym kawą i słodyczami - dowiedziała się PAP. Postawiono jej zarzuty w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie.

Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej Biura potwierdził PAP informacje o zatrzymaniu mężczyzny przez funkcjonariuszy białostockiej delegatury CBA. Według śledczych zatrzymany jest członkiem ścisłego kierownictwa grupy. Prokuratura wniosła do sądu o aresztowanie go - zaznaczył.

"Zatrzymany mężczyzna to obywatel Polski, członek ścisłego kierownictwa grupy, a jednocześnie jeden z tzw. inwestorów, który wyłożyli środki finansowe na rozpoczęcie działalności grupy, aby następnie czerpać z tego tytułu korzyści" - wyjaśnił w rozmowie z PAP Kaczorek.

Grupa, do której należeli zatrzymani, miała - według śledczych - zajmować się międzynarodowymi wyłudzeniami VAT na kwotę 261 mln zł. "Ta kwota, której wyłudzenie udaremniono, to mniej więcej roczny budżet całego CBA" - zaznaczył Kaczorek.

Śledztwo dotyczy zorganizowanej, międzynarodowej, grupy przestępczej działającej na terenie Polski, Czech i Niemiec, która działała od września 2015 r. do maja 2016 r. Wcześniej w śledztwie zatrzymano kilkanaście osób, m.in. Polacy, Białorusini i Ormianin.

Grupa miała wyłudzać zwrot podatku VAT w wyniku fałszywego handlu kawą, bateriami, cukierkami i nożykami do golenia. Faktury wystawiane przez firmy prowadzone przez zatrzymanych albo w których byli udziałowcami miały według śledczych uwiarygodnić nieistniejący handel w kraju i zagranicą.
Według śledczych grupa działała od października 2015 r. do początku maja 2016 r. w woj. mazowieckim i śląskim. Jej członkami mieli być kierujący spółkami w Polsce, Niemczech i Czechach i ich udziałowcy.

Przestępstwa zarzucane podejrzanym zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności i wielomilionowymi grzywnami.
http://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/.....ln-zl.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:19, 24 Lut '18   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Słynni bossowie #01: "Lucky" Luciano

26.01.2018

Słynni bossowie #02: Pablo Escobar

21.02.2018


W mroku tajnych stowarzyszeń - Yakuza (2016)

18.09.2016
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:19, 27 Lut '18   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Za śmiercią słowackiego dziennikarza może stać włoska mafia. Prokurator "rozpęta piekło" 27.02.2018 PAP

Świece zapalane przy ścianie domu, w którym mieszkał Kuciak źródło: PAP/EPA autor zdjęcia: DAVID DUDUCZ

Kanadyjski dziennikarz przez lata mieszkający na Słowacji, Tom Nicholson powiedział w poniedziałek mediom, że za śmiercią Jana Kuciaka może stać włoska mafia powiązana ze słowackimi politykami. Nicholson twierdzi, że z Kuciakiem pracowali nad tematem funduszy europejskich.

Tom Nicholson powiedział portalowi wychodzącego na Słowacji pisma „Dennik N”, że razem z reporterem „Aktuality.sk” pracował nad tematem defraudowanych na wschodzie Słowacji eurofunduszy, które miały później trafiać do Włoch.

Mieszkający przez lata na Słowacji i zajmujący się dziennikarstwem śledczym dziennikarz twierdzi, że przed tygodniem rozmawiał z zastrzelonym kolegą i uważa, że tropy prowadzą do włoskiej Ndranghety z Kalabrii. Jak powiedział spodziewa się, że ponieważ pracował nad tym samym tematem co zastrzelony dziennikarz, będzie przesłuchiwany przez policję. W tej chwili jest, jak napisał portal, w Kanadzie.

Słowaccy dziennikarze nie pierwszy raz zwracają uwagą na powiązania włoskich obywateli i ich firm, od lat prowadzących interesy na wschodzie Słowacji. Niektóre z publikacji wskazują na ich powiązania z politykami.

Reporterzy datowanego na wtorek dziennika SME ujawnili, że jednego z ich kolegów przesłuchiwała w poniedziałek policja, pytając o powiązania włoskich biznesmenów z politykami. Podobne zeznania miał składać redaktor pisma „Plus 7 dni”.

Wypowiedź Kanadyjczyka przeczy powtarzanej przez część mediów teorii, że zbrodnia może być związana z przedsiębiorcą Marianem Kocznerem, którym interesowała się policja i media, a o którym pisał zamordowany dziennikarz.

Według portalu „Aktuality.sk” dziennikarz miał dostawać od Kocznera pogróżki. Sam Koczner, odpowiadając w poniedziałek na pytania dziennikarzy słowackiej telewizji publicznej zapewniał, że nie ma ze sprawą nic wspólnego. „To głupota” – skwitował przed kamerami.

W rozwiązaniu tajemnicy podwójnego morderstwa (razem z dziennikarzem zginęła jego narzeczona) może pomóc nagroda w wysokości 1 mln euro, jaką obiecał rząd.

"Przyjmiemy nawet anonimowe informacje. Cokolwiek, co pomoże w schwytaniu sprawcy czy sprawców tego umyślnego zabójstwa, będzie bardzo cenne" - powiedział słowacki premier na specjalnie zorganizowanym briefingu.

Prokurator generalny Jaromir Czinżar zapowiedział, że „rozpęta piekło”, jeżeli potwierdzą się podejrzenia, ze dziennikarza zamordowano w związku z jego pracą. „Niestety widziałem briefingi polityków, którzy już jasno wiedzą, jaki był motyw, my tego tak jasno nie wiemy” – cytuje prokuratora portal „Dennik N”.

Redaktor naczelny „Dennika N” Martin M. Szimeczka napisał w komentarzu, że zabójstwo Kuciaka ma charakter polityczny, chociaż nie oznacza to, że stoją za nim politycy.

„Trzeba mówić o zbrodni politycznej, bo polityczne są jej przyczyny. Od lat na Słowacji narasta napięcie między dziennikarzami i politykami, którzy bronią skorumpowany system ignorując dziennikarzy lub im wymyślając” – napisał Szimeczka i podkreślił, że policja nie objaśniła dogłębnie żadnych oszustw, o których pisali dziennikarze.

„Dziennikarze pisali coraz więcej, co wywołało nerwowość przestępców, którzy mogli uznać, że trzeba zabić dziennikarza, żeby zastraszyć wszystkich innych” – komentuje zbrodnię redaktor naczelny „Dennika N”.
http://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artyk.....ieklo.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:27, 02 Cze '18   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mafia na świecie #02: Kamorra
29 maj 2018
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:32, 03 Mar '19   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
JEDEN Z NAJGROŹNIEJSZYCH BOSSÓW MAFII SCHWYTANY 2 marca 2019 PAP

W Neapolu policjanci i karabinierzy aresztowali w sobotę jednego z najpotężniejszych bossów tamtejszej mafii, kamorry, 38-letniego Marco Di Lauro. Ukrywał się od prawie 15 lat, gdy zdołał wymknąć się policji podczas wielkiej antymafijnej operacji.

Włoscy karabinierzy, zdjęcie ilustracyjne /AFP


Boss kamorry był drugi na liście najgroźniejszych ukrywających się przestępców, zaraz po szefie sycylijskiej cosa nostry Matteo Messinie Denaro poszukiwanym od 26 lat. Na Di Lauro ciąży wyrok dożywocia za zabójstwo w czasach mafijnych porachunków zupełnie niewinnego i przypadkowego mężczyzny.

Di Lauro ukrywał się w mieszkaniu w kamienicy, obserwowanym od dłuższego czasu - podała policja. Według przekazanych przez nią informacji nie był uzbrojony i nie stawiał oporu w chwili zatrzymania.

Poszukiwany był w Azji, Ameryce Południowej i w całej Europie, a jego kryjówka znajdowała się zaledwie kilka kilometrów od "twierdzy" jego gangu, znajdującej się w dzielnicy Secondigliano - zauważają lokalne media.

Gdy prowadzono go do policyjnego radiowozu, około 100 mieszkańców wiwatowało na cześć funkcjonariuszy. Mafioso jest synem Paolo Di Lauro, założyciela jednej z mafijnych rodzin z Neapolu.
https://fakty.interia.pl/swiat/news-jede.....bacz_takze
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Zorganizowana grupa przestępcza
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile