Kongresman oskarżony o pomaganie terrorystom

Voltar

Cytat:

Były amerykański kongresman usłyszał oficjalne zarzuty w związku ze swą pracą dla islamskiej organizacji charytatywnej, oskarżanej o finansowanie afgańskiego watażki, uważanego za jednego z głównych popleczników Talibów i al-Kaidy.
Prokuratorzy poinformowali, że Markowi Deli Siljanderowi, byłemu deputowanemu Partii Republikańskiej z Michigan postawiono czterdzieści dwa zarzuty, w tym prania brudnych pieniędzy, uczestnictwa w spisku i utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości.

Siljander "kategorycznie zaprzecza wszystkim zarzutom i zamierza dowieść swej niewinności" - poinformował jego adwokat James Hobbs. Według prokuratury, współoskarżeni w sprawie, szefowie islamskiej organizacji charytatywnej, wynajęli Siljandera by doprowadził do skreślenia Islamskiej Amerykańskiej Agencji Pomocy z listy organizacji powiązanych z terroryzmem. Zapłacić mieli mu skradzionymi amerykańskimi funduszami rządowymi. Senacka komisja wpisała Islamską Amerykańską Agencję Pomocy na listę ugrupowań podejrzanych o powiązania z międzynarodowym terroryzmem w 2004 roku. Pięć lat wcześniej amerykańska Agencja do spraw Rozwoju Międzynarodowego unieważniła porozumienie z charytatywną organizacją na finansowanie programów pomocy humanitarnej w Afryce. Decyzję podjęto, gdyż organizacja nie zdołała zebrać wystarczających funduszy własnych. Według aktu oskarżenia bezprawnie zatrzymała około osiemdziesięciu czterech tysięcy dolarów pochodzących z rządowych funduszy, i wykorzystała te pieniądze do opłacenia Siljandera, by lobbował w jej imieniu. - Pieniądze zostały przelane poprzez konta innych organizacji charytatywnych by ukryć ich pochodzenie. To niedopuszczalne wykorzystanie funduszy rządowych - podkreśla John Wood, prokurator z Kansas.

Siljandera oskarża się także o wprowadzanie w błąd agentów federalnych i prokuratury poprzez kłamanie na temat jego faktycznej pracy dla Islamskiej Amerykańskiej Agencji Pomocy. Agencja, według aktu oskarżenia, miała przekazać dwieście sześćdziesiąt tysięcy dolarów Gulbuddinowi Hekmatyarowi, afgańskiemu watażce, kiedyś premierowi Afganistanu, a obecnie przywódcy samozwańczej prywatnej armii i głównemu poplecznikowi Talibów i al Kaidy. Stany Zjednoczone uznały Hekmatyara za "światowego terrorystę" już w 2003 roku. Pieniądze od Islamskiej Amerykańskiej Agencji Pomocy, przelewane na konta w Peszawarze w Pakistanie, miał otrzymać w latach 2002-2004. Część z nich miała być wykorzystana na remont budynków w obozie dla uchodźców w Pakistanie, w których miał powstać sierociniec. Prokuratorzy nie chcieli powiedzieć, czy rzeczywiście fundusze zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. Podkreślili jednak, że ani były kongresman, ani organizacja charytatywna nie zostały oskarżone o popieranie terroryzmu.

Wcześniej pięciu pracownikom Islamskiej Amerykańskiej Agencji Pomocy postawiono zarzuty prania brudnych pieniędzy, kradzieży funduszy rządowych i pogwałcenia amerykańskich sankcji na Irak. Opublikowany dziś akt oskarżenia zawiera dodatkowe zarzuty o przekazywanie pieniędzy Hekmatyarowi.

Adwokat Siljandera podkreśla, że jego klient nie zrobił nic złego. - Nigdy nie był pracownikiem Islamskiej Amerykańskiej Agencji Pomocy. Nigdy nie miał nic wspólnego z rzekomo przeprowadzanymi przez tę organizację transakcjami finansowymi z osobami uznanymi przez USA za terrorystów, w tym z Gulbuddinem Hekmatyarem - zaznacza James Hobbs. I zwraca uwagę, że przy tych konkretnych zarzutach nazwisko Siljandera nie jest nawet wymienione.

Islamska Amerykańska Agencja Pomocy wielokrotnie już zaprzeczała pojawiającym się zarzutom jakoby wysyła fundusze terrorystom. - Przez ostatnie cztery lata nikt nie przedstawił żadnych dowodów na to, jakoby w naszych działaniach było cokolwiek niewłaściwego - powiedział agencji Associated Press adwokat organizacji Shereef Akeel.

Siljander przez trzy kadencje zasiadał w Izbie Reprezentantów Amerykańskiego Kongresu. Później, pod koniec kadencji administracji Raegana był przedstawicielem USA w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych. Obecnie prowadzi firmę konsultingową na przedmieściach Waszyngtonu. Kongresmani, na wieść o akcie oskarżenia wobec Siljandera nie kryli zaskoczenia. - To prawdziwy szok. Siljander dużo podróżował po świecie, niemal jak misjonarz. To człowiek głębokiej wiary -powiedział deputowany Ray LaHood, Republikanin z Illinois. Demokrata z Michigan Dale Kildee podkreślał, że dobrze znał Siljandera, i że to człowiek "bardzo konserwatywny" i "pobożny chrześcijanin". Dodał, że wielokrotnie wspólnie dyskutowali o polityce i teologii.

http://wiadomosci.onet.pl/1675286,441,item.html

frasobliwy

carolski123

czyli sprawdza się współczesna teza w USA, że jeżeli krytykujesz prezydenta, to nie jesteś patriotą, za to jesteś potencjalnym terrorystą i należy cię obrazić/oskarżyć/aresztować/zabić (niepotrzebne skreślić)
_________________
viewtopic.php?t=1307

"Zaiste w ciekawych czasach przyszło nam żyć"