Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem twoją aluzję. Też zastanawiałem się czy aby te wszystkie rewolty i inne ruszenia nie są niczym innym jak z góry zaplanowaną akcją panów od NWO. A nawet jeżeli akcja była niezależna od nich, to mogli sobie oni przywłaszczyć owoce buntowników. Wystarczy dokonać skrytego zamachu i podstawić swego człowieka przy władzy, która nada kierunek "wyzwolonym rewolucjonistom".
Problemem dzisiejszej ludzkości jest to, że nikt nie myśli samodzielnie. Każdy wzoruje się na kimś innym. Wszędzie są liderzy, autorytety, guru. Bardzo niewielu ludzi chce z własnej woli wziąć odpowiedzialność na siebie. W istocie, ludzie są od małego uczeni aby słuchać przełożonego.. rodzica, nauczyciela, księdza. A ci z kolei słuchają szefa w pracy, urzędników, polityków, biskupów czy papieży..
Kto ma rozum, ten już pojął tą prostą rzecz - ludzkość na tej planecie ma strukturę piramidy. Od dołu, najliczniejszej warstwy, do góry, do zarządców czy jak kto woli - architektów.
Ale cóż ci architekci konstruują? Czy może ich krzywa i wadliwa konstrukcja nie jest winą ich samych, a winą materiału - zwykłych ludzi? Może architekci dążą do sprawienia, aby materiał był coraz lepszy, tak by ich dzieło w końcu stało się doskonałe?
Czym jest doskonałość dla architektów? Czy jest to niewolniczy motłoch podzielony na ścisłe specjalizacje na wzór insektów czy też może, są to pojedyncze MYŚLĄCE JEDNOSTKI ?
Miałem skończyć post w tym miejscu, jednak postanowiłem wyjaśnić co rozumiem przez to, że niby architekci mogą nam pomóc w staniu się samodzielnymi jednostkami? Wielu znana jest ta teoria, mówiąca o tym, że w istocie doktryna Lucyfera jako niosącego światło jest jak najbardziej dosłowna. Poprzez swoje działania architekci wymuszają ewolucje świadomości ludzi. Kto chce, ten działa. Nikt przecież nikomu nie zabrania czytać książek, praktykować, szukać rozwiązań, innym słowy - rozwijać się. A jednak większość ludzi woli stagnację w nieświadomości, pogoń za pragnieniami i swoje popędy, których nie rozumieją. A architekci to wykorzystują.
Dlaczego genialne wynalazki Tesli czy innych ludzi są niszczone, plany ukrywane a sami wynalazcy uciszani lub zabijani? Pawlak napisał, że wynalazki które zmieniły oblicze świata, są autorstwem mniej niż 1% ludzi. Trochę więcej jest w stanie zrozumieć zasadę działania wynalazków. Co z resztą?
Dlaczego osiągnięcia geniuszy mają być użytkowane przez próżnych ludzi? Na co zdała się praca i wysiłek, skoro owoce są konsumowane przez nigdy-nie-nasyconych ludzi? Najbardziej drastyczny przykład jaki mogę zapodać, to ta sytuacja kiedy otyła (+250kg) baba jeździ na elektrycznym wózku, który kupiło państwo za socjal. A baba jeszcze ma czelność mówić, że ta kupa tłuszczu to choroba genetyczna, tak jak jej wmawiają lekarze.
Mówię o sytuacji, kiedy praca jednego człowieka jest wykorzystywana do spełniania zachcianek drugiego. Przykład: chłop i pan. Chłop produkuje mięsa, warzywa, zboża, owoce, miody a pan korzysta. Kto oglądał Przedwiośnie ten wie, jak wygląda sielanka szlachty, a jak bieda chłopa. A kto powiedział, że chłop nie inteligentniejszy?
Antagonizmem tej sytuacji jest wzajemna współpraca ludzi, gdzie praca każdego jest tak samo ważna dla istnienia całości i nie ma sytuacji gdzie ktoś ma więcej. Nie dlatego że nie może (ze względu na prawo), lecz dlatego, że jego praca w gruncie rzeczy nie daje odpowiednio więcej owoców. Praca inżyniera jest ważniejsza niż praca robola, ale co może inżynier bez robola, który zrealizuje jego plany?
Natomiast kasta posiadająca, nie produkuje nic ważnego. Zamiast tego korzysta w najlepsze z luksusów i pracy innych, a w kręgu ich zainteresowania jest utrzymanie swego statusu quo. W takim przypadku w pełni zasługują na miano pasożytów. Szkoda jednak, że tak mało ludzi na tym świecie ma tego świadomość.
Zastanawia mnie jeszcze kwestia, czy ludzie pozostawieni sami sobie, w końcu znów zaczęliby prowadzić prymitywne wojny czy też może żyliby w mniejszym lub większym pokoju? I w którym przypadku ludzie się rozwijają? W czasie wojny, czy w czasie pokoju?
|