imho jest to nakazywanie komuś bycie posłusznym pod groźbą potępienia.
w zamian za posłuszeństwo i przestrzeganie nakazów otrzymujesz
obietnicę lepszego życia (ale dopiero po śmierci, żeby kurwa było atrakcyjniej dla
szarego zwoju X] )
gdy pytam zadeklarowanych katolików o różne ważne sprawy dot. ich wiary ale głównie o sakramenty - opowiadają jak przestrzegają etc. Ale wszyscy do tej pory milknęli gdy rzucałem na tekst:
"i jak to wszystko zrobisz, to pójdziesz do nieba?" X]
tylko trzeba to robić bez szydery, zero ironi, tylko autentyczne, szczere współczucie + litość.
wrażenia - bezcenne
a wam jakie inne 'numery' przychodzą do głowy? ;]