Wczoraj, na
zamkniętym posiedzeniu Bundestagu, szef niemieckiej policji został zmuszony do ujawnienia parlamentarzystom zakresu i skali działań podejmowanych na terytorium Niemiec przez brytyjskiego tajniaka Marka Kennedy’ego. Z jego zeznań wynika, że policjant ten prowadząc infiltrację niemieckich środowisk antyfaszystowskich łamał prawo.
Komendant policji federalnej, Jörg Ziercke, zmuszony był wyjawić przed Bundestagiem, że Kennedy nie tylko miał stałą kochankę w Berlinie (a utrzymywanie relacji seksualnych z „obiektami” w czasie tajnych misji jest niezgodne z niemieckimi przepisami), ale że został też zaproszony do Niemiec przez lokalne służby w celu rozpracowywania ruchu antyfaszystowskiego.
Ziercke zeznał także, że Kennedy szpiegował dla władz 3 niemieckich landów w czasie co najmniej 5 swoich wizyt w tym kraju w latach 2004-2009. W tym czasie agent popełnił co najmniej dwa przestępstwa, sprawy przeciw niemu jednak umorzono pod naciskiem niemieckich służb, które znały prawdziwą tożsamość „Flasha”.
Kennedy miał pierwszy raz złamać prawo w czasie protestów przeciw G8 w Hfirst Heiligendamm w 2007 r. Później, wg Der Spiegel, został też oskarżony o podpalenie kontenerów na śmieci w czasie demonstracji w Berlinie. Zdaniem dziennikarzy tej gazety, zaangażowanie Kennedy’ego w akcje realizowane z naruszeniem prawa może budzić obawy o to, że działał nie tylko jako obserwator aktywistów, ale jako prowokator. Fakt, ze dochodzenia przeciw niemu w obu przypadkach umorzono, świadczy o nieakceptowanym wpływie policji na postępowanie sądowe.
Kennedy spędzał w Niemczech długie okresy czasu pomieszkując wówczas z aktywistami anarchistycznego „czarnego bloku”. W tym samym czasie, posługując się fałszywym paszportem, zwiedził 22 europejskie kraje, w tym Hiszpanię, Włochy i Islandię, gdzie pomagał zakładać ruch aktywistyczny.
Rewelacje nt. działań Kennedy’ego w Niemczech ujrzały światło dzienne mimo, że przedstawiciele niemieckiego rządu odmówili udzielenia odpowiedzi w parlamencie na serię pytań polityków opozycji dotyczących zaangażowania niemieckich służb w tę sprawę. Odmowę uzasadniono „przyczynami operacyjnymi”, mającymi nie pozwolić na ujawnienie zakresu współpracy Niemiec z tajnymi funkcjonariuszami policji z innych krajów, a z Kennedym w szczególności.
Ziercke przyznał jednak, że Kennedy został wynajęty przez policję 3 landów: Meklemburgii i Pomorza Przedniego, gdzie miał miejsce szczyt G8, Badenii-Wirtembergii i Berlina. Jak utrzymuje Der Spiegel, agent pracował na podstawie kontraktu autoryzowanego przez władze centralne. Utrzymywał w tym czasie relacje seksualne z wieloma aktywistkami z całej Europy, co jak stwierdził Ziercke, jest złamaniem niemieckiego prawa, zabraniającego agentom wchodzenia w „taktyczne związki” z inwigilowanymi osobami i dowodzi braku odpowiedniej kontroli służb nad jego poczynaniami.
Źródła:
http://de.indymedia.org/2011/01/298729.shtml
http://www.spiegel.de/politik/deutschland/0,1518,741826,00.html
http://www.guardian.co.uk/environment/2011/jan/26/mark-kennedy-german-bundestag