Jak dla mnie problemem jest to, że rodzice zrzucaja odpowiedzialność za wychowanie na nauczycieli, księży i kogo jeszcze się da protestując przy tym ,gdy nie daj Boże dziecko zostanie okrzyczane. To się wiaże z drugim problemem: nowoczesne, bezstresowe wychowanie. Ale chyba idzie ku dobremu skoro rodzice w Nowej Zelandii zbierają podpisy pod petycją o możliwość skarcenia własnego dziecka lekkim klapsem